sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 54

Betty




-Betty! Choć do mojego laboratorium. Tylko szybko muszę ci coś pokazać.-jak ja nienawidzę tych wyskakujących ze ścian ekranów.
Człowiek sobie spokojnie idzie, a tu nagle wyskakuje ta psychopatka i czegoś ode mnie chce.
-Czego?-spytałam wchodząc do laboratorium tej świruski. .
-Czy on nie jest słodki kiedy tak się szarpie?- spytała Celest stojąc oparta o blat (na którym leżały przeróżne narzędzia) z twarzą przyklejoną do ogromnego monitora na którym jakiś chłopak szarpał się przykuty do metalowego stołu.
-Nie mój gust.-odparłam- Uprzedzam jeśli wezwałaś mnie tylko po to, żeby pokazać mi twoją nawą zabawkę to mogę ci obiecać, że widzisz mnie tu ostatni raz.
-Jasne, że nie po to cię wołam- uśmiechnęła się szeroko pokazując wszystkie zęby- Twoja nieudana próba zdobycia Virgo niebyła taka do końca bezużyteczna.
-Gdybyście pozwolili mi iść samej wyglądało by to całkiem inaczej.-powiedziałam przez zaciśnięte żeby go gdy tylko Celest wspomniała o tej całej akcji poczułam przenikliwy ból w całej szczęce.
Może i  to niebieskie coś wystraszyło się jak tylko wyciągnęłam bat, ale kopa potrafi zasadzić.
-Ale wyglądało to jak wyglądało-kontynuowała Celest szukając czegoś po kieszeniach-, a  jako młody geniusz  wyciągnęłam z tego wnioski. Oto twój nowy ulepszony kostium i bat.
-Nowe zabawki.-zamruczałam można powiedzieć, że z przyzwyczajenia.
-Przebierz się, a potem zobaczysz co potrafi bat.-zgarnęłam kostium z blatu i poszłam do odwiedzonej już wcześniej przebieralni. Odwiesiłam na wieszak stary kostium który zostawił po sobie masę zagłębień w skórze. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze.
-Nie ma co ukrywać. Zgrabna to ja jestem-zaśmiałam się pod nosem i dodałam.- i do tego taka skromna.
Kostium  na pierwszy rzut oka wyglądał na zbroje w której nie będę mola wykonać zgrabnego uniku, a co dopiero mówić o tych wszystkich akrobacjach które zwykła wykonywać oryginalna Betty. Z zwątpieniem wypisanym na twarzy zaczęłam zakładać kostium. O dziwo pomimo swojego pancernego wyglądu kostium sam w sobie nie krępował moich ruchów w żaden sposób. Rękawiczki z pazurkami na powrót wylądowały na moich dłoniach.
-Dobra pokarz moje nowe cudeńko. Mam nadzieje, że nie ruszałaś diamentu w rączce gdyby nie on została bym w  WBBA, a przypominam, że to co o was wiem to moje i mogę z tym zrobić co tylko mi się żywnie spodoba.-powiedziałam wchodząc z powrotem do laboratorium Celest.
-Nie diamentu nie ruszyłam- zaśmiała się i z całej siły uderzyła mnie pięścią w brzuch.
Odruchowo zgięłam się w pół, ale tak właściwie nic nie poczułam.
-Bolało?- spytała brunetka poprawiając okulary które zsunęły się jej  nosa.
-Wcale.-przez sekundę rozważyłam odpłacenie jej tym samym, ale porzuciłam ten pomysł. W końcu pracuje dla niej.
-Kostium wyposażony jest w eksperymentalny system pochłaniania energii.
-Eksperymentalny?
-Tak, ale spokojnie testowaliśmy go w tam-tej porubie siedziby…
-Tej która wybuchła?-przerwałam jej zaznaczając, że to co mam teraz na sobie wybuchło kilka dni temu.
-Tak tej, a mieliśmy inną?-spytała robiąc minę zamyślonego dziecka.- Mniejsza z tym.-machnęła ręką i wcisnęła jakiś przycisk na pilocie.-Łap za bat i spróbuj rozwalić to.-ze ściany wysunął się ogromny lodowy blok.
-Dobra.-poprawiłam w dłoni bat i „podłączyłam go do prądu”-Let’s do this.-potraktowałam blok jako przeciwnika podbiegłam do niego po łuku i przed uderzeniem wyskoczyłam, żeby nabrało ono dodatkowego impetu. Blok pękł na pół, a jedna z jego połówek gruchnęła o ziemię rozbijając się na mniejsze kawałki.
Kelly czy jak jej tam była by już martwa w tym swoim schronieniu.
-Doskonale. Zgodnie z przewidywaniami.-powiedziała Celest zapisując coś w swoim notatniku.
-Wszystko pięknie tylko jakoś nie chce mi się wierzyć, że ten bat ma moc na więcej jak jeden taki atak.-spróbowałam ponownie włączyć bat i nic.
-Bo nie może-wiedziałam-Na wypadek gdyby jedno takie uderzenie nie wystarczyło możesz załadować bat przy pomocy tego.-podała mi pas na którym wisiała niewielkie pudełko. Nie większe niż to w który bleyderzy trzymają bey’e.
-Co to?-spytałam zapinając pas na biodrach.
-Ładowarka. Przechwytuje energię zgromadzoną przez kostium przeciwnym wypadku po pewnym czasie mogła byś się w nim ugotować. Kiedy wyczerpiesz całą moc z bata po prostu wbij z nią rączkę i znowu będziesz mogła używać tych swoich elektryzujących ciosów. Z takim sprzętem mogła byś wyrznąć całą Dark Nebule.-a to ciekawe.
-Całą powiadasz. Czy to nie jest przypadkiem lekka przesada?
-Beti. Ja nigdy nie przesadzam opisując możliwości moich wynalazków.
-Czyli mogła bym pozabijać was wszystkich zabrać to co moje i nikt z was nie był by wstanie mnie powstrzymać.-stwierdziłam oglądając metalowe pazury które ni stąd ni zowont znalazły się na szyi pani naukowiec.
-Tego nie powiedziałam.-powiedziała z pewnym siebie uśmieszkiem.
Nagle coś zaczęło miażdżyć moje ciało. Natychmiast puściłam szyje Celest i upadłam na ziemie. Po prostu nie byłam w stanie ustać na nogach. Maska miażdżyła mi głowę, golf kostiumu dusił, całe ciało bolało mnie tak jakby spadł na mnie gigantyczny kamień.
-Powiedziałam, że z tym sprzętem mogła byś wyrżnąć całą Dark Nebule, ale ty masz na sobie ten kostium wiec nie masz na to szans.-mówiła dalej patrząc na mnie z góry nie mogłam się skupić na tym co do mnie mówiła wszystkie słowa jakie puszczały jej paszcze niemiały najmniejszego sensu dusiłam się i zaczynało mi się robić ciemno przed oczami.
-Widziałam co robiłaś z Doji’m. Nie chodzi oto, że jestem zazdrosna czy coś w tym stylu. Po prostu nie lubię komplikacji, a ty tworzysz je swoim zachowaniem.-uścisk ustąpił. Odetchnęłam głęboko raz, drugi trzeci dziękując tym na górze, że sprawili, że ta psychopatka się opamiętała.
-Doji może sobie myśleć, że tu rządzi, ale tak naprawdę to ja tu pociągam za sznurki.-ukucnęła przy mnie i zaczęła szeptać mi coś na ucho. Chciałam się na niej zemścić ze wszystkich sił, ale za bardzo się bałam, że może znowu TO zrobić.-Wiec dobrze ci radzę trzymaj się od niego z daleka- gdy skończyła mówić wstała i kiedy była już przy drzwiach powiedziała.-Nie radzę zdejmować kostiumu oprócz niego mam też parę dodatkowych asów w rękawie.
Wariatka wyszła, a ja zamiast jakoś się pozbierać dalej leżałam na ziemi  starając się oddychać tak głęboko jak to możliwe.
Zabije ją-pomyślałam- zabije ją choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu.  Fajnych pracodawców sobie dobrałam nie ma co.
***
Tym czasem Doji w swoim biurze oglądam całe to zajście na kranie swojego komputera uśmiechając się pod nosem.
-Celest jest taka sexsowna kiedy myśli, że coś przed mną ukryje. Komputer wezwij kogoś, żeby sprawdził co z Betty,- w jego oczach pojawił się taki dziwny błysk można by rzec dziki-,albo nie sam do niej pójdę.






Rozdział  54 za nami spóźniony bo dodaje go w sobotę o godzinie dokładnie 7:15. Mam nadzieje, że rozdział się wam podobał. 
A tak na marginesie jak wam mijają wakacje? Wyjeżdżacie gdzieś?  Napiszcie w komentarzach, A teraz żegnam się zwami bo w przeciwnym wypadku spóźnię się na pociąg.
Do następnego posta.
Hania.
  

7 komentarzy:

  1. Miałam jedno rozdziałową nieobecność. Jestem aktualnie na wyjeździe w Zakopanym i całe dnie chodzę po mieście i górach i wracam koło 22. No ale teraz już jestem a więc co do rozdziału. Mi się podoba. Zrobiłaś nową perspektywe (chyba że jej wcześniej nie widziałam o.O) i fajnie. Celest to jednka wrdena pani na S. Ciekawe ile ma jeszcze tych asów w rękawie... Beti ze swoim nowym batem będzie mogła poszaleć. Trzymam cię za słowo że zabijesz Celest XD
    Ty tylko tyle odemnie. Sorki że taki krótki kom ale wracam do basenu zanim mnie tam wrzucą z moim biednym telefonem.
    ~Pozdrawiam i życze miłych wakacji i dużoooo weny~ ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że jesteś. Moją pierwszą komentującą czytelniczkę straciłam i trochę mi przez to smutno.
      Wzajemnie życzę ci miłych wakacji.
      Beti: Zaj*bie ją. Będzie umierać długo i bardzo boleśnie.

      Usuń
    2. Beti, zgaduję, że mówisz o Celest XD
      Bardzo ciekawe, kto kogo? Doji czy Celest?? Chyba jednak ten idiota :/
      Fałszywka ma trudno w tym życiu, jest otoczona przez większych od siebie psychopatów -_-
      Ja tam goszczę na mazurach <3
      Miłych wakacji wszystkim ^^
      PS Czy chodzi ci o Kemari teraz Akirę? Mam nadzieję, że nie o mnie :/

      Usuń
    3. Tak chodzi o Ole, Kemari, Akire. Kiedy Bloguś miał dwa miesiące potrzebował transplantacji wiary w siebie gdyby nie ona pewnie nie dożył by swoich pierwszych urodzin.
      A właśnie dziewczyny która tak mi pomogła nie było na pierwszych urodzinach mojego synka :(

      Usuń
    4. A Oleczka, na Mazurach jest coś wartego wyjazdu? Bo ja bym chciała za rok właśnie na Mazury pojechać, ale nie wiem czy warto.

      Usuń
    5. Myślę, że warto. Są jeziora, zamki do zwiedzania np. w Reszlu i wiele innych zabytków ( to byłe tereny Niemiec, więc w niektórych miejscach jest ich całkiem dużo chodzi o ludzi i domy budowane w stylu niemieckim. Ogólnie najlepsze ze wszystkiego są jeziora jeśli lubisz wodę <3

      Usuń
    6. Oki dzięki za info. ;) Może się zdecyduje. :)

      Usuń