Wena: Hania. Hania! HANIA!
Ja:Czego ode mnie chcesz 5 po dwunastej?
Wena:Wiesz co?
Ja:Co?
Wena: Piszemy opowiadania! Teraz.
Ja: Za co?
Ja:Czego ode mnie chcesz 5 po dwunastej?
Wena:Wiesz co?
Ja:Co?
Wena: Piszemy opowiadania! Teraz.
Ja: Za co?
Kelly
Wioska
nic się nie zmieniła te same kamienne budynki z kolumnami, te same ogródki, te
same małe areny do beyblade. Gdy przez nią
przechodziliśmy ludzie rzucali w naszą stronę groźne spojrzenia które
przyjmowałam z chłodnym spokojem i lekceważącym uśmiechem którego utrzymanie do
końca obrałam sobie z punkt honoru.
Drzwi
zamknęły się za moimi plecami odcinając mi tym samym drogę ewentualnej
ucieczki.
Ryo
zaprowadził nas do salonu. Ładne przestronne pomieszczenie z kanapą dwoma fotelami i niskim drewnianym stolikiem.
Na ścianach wisiały zdjęcie Gingi i jego ojca. Na niektórych z nich można było
zobaczyć młodą kobietę trzymającą na rękach niemowlaka.
Wszyscy
poza Hyomą który stał o party o ścianę obok okna (pewnie, żebym przez nie
przypadkiem nie uciekła jak będą mnie mordować)
usiedli przy stoliku.
-Więc
Ines mogłabyś powiedzieć z czym do nas przychodzicie- spytał Mr. Hagane.
-Z
ostrzeżeniem.-odparła jasnowłosa zakładając przy tym nogę na nogę.
-Wiec
słucham.
-Jak
pewnie już wiesz Dark Nebula powstała z popiołów i przetrzymuje na swoim
terenie dyrektora Otori, pannę Hasame oraz parę innych osób- zaczęła pomijając
najważniejszy fakt jakim jest to, że Dark Nebula znowu ma dostęp do Drago.-
Podczas próby odbicia uwięzionych odkryłyśmy, że przeprowadzają testy nad
połączeniem człowieka z bey’e na wyższym poziomie niż Adaptacja oraz to, że ich
następnym celem jest Cosmic Pegazus i…twój
syn.- Madoka zachłysnęła się powietrzem, a z twarzy Phonix’a odpłynęła cała
krew.
Niema to
jak pod koniec oficjalnego wywodu wtrącić taki grający na uczuciach akcent. Brawo Ines
coraz bardziej cieszę się, że jesteś po mojej stronie…jeszcze.
- Więc po
to po niego tu przyszłaś.-odezwał się jasnowłosy uśmiechając pod nosem nawet na
mnie nie parząc.
-A co? Do
końca miałeś nadzieje, że się za tobą stęskniłam?
-Niestety
muszę cię zmartwić. Spóźniłaś się Gingi niema w wiosce.- Hagane spiorunował go
wzrokiem.
-Madoka
wam o tym nie mówiła?-„zdziwiła” się Ines.
-Nic o
tym nie wiedziałam.-oburzyła się brunetka.
-Tak samo
jak NIE zaprowadziłaś mnie zaprowadziłaś mnie prosto w paszcze pająków?-spytała
Mary zaciskając dłonie w pięści.
-Mówiłam
straciłam z tobą kontakt zaraz po tym jak odłączyłaś się od Alex’a.
-Bo
ktokolwiek ci w to uwierzył.- warknęła nerwuska.
Proszę tylko
nie si*rdol tego bardziej-zaklinałam ją w myślach.
Alex
pi*rdolony zdrajca przeszkadza nawet jak jest daleko.
- Nie
powinnyście traktować Madoki w ten sposób. Tylko i wyłącznie dzięki niej tu
jesteście.-stwierdził Hyoma
-Naprawdę,
a ja głupia myślałam, że po prostu chcesz zabić Kelly w jakimś bardziej
dogodnym momencie.-powiedziała Ines chichocząc.
-To nie
ja tu jestem potworem!-wrzasnął Hyoma.-Nawet nie zdajecie sobie sprawy kogo
bronicie.- bronią mnie ta już to wiedzę.
-Odpi*rdol
się świrze! Każdy ma prawo popełniać błędy!-krzyknęła Mary wstając z kanapy.-
Mamy z nią umowę dlatego tu jesteśmy i dlatego jej „bronimy” jak to
powiedziałeś.-chłopak otworzył usta, że by coś powiedzieć, ale Mary mu na to
nie pozwoliła.-Gówno mnie obchodzi co kiedyś zrobiła tak samo jak to co chcesz
teraz powiedzieć więc stul pysk i daj Ines w spokoju rozmawiać z Ryo!
-Umowa z
nią to jak pakt z diabłem.- warkną Hyoma i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Nie
rzucaj tak komplementami na prawo i lewo bo się zarumienię.-mruknęłam niezbyt
przekonująco.
Nastąpiła
chwila ciszy którą przerwała Madoka.
-Straciłam
z tobą kontakt.–powiedziała takim tonem jakby przyznawała się do błędu.-
Prawdopodobnie ludzie z Dark Nebuli włamali się w jakiś sposób do naszego
systemu i wprowadzili cię w błąd. Przepraszam, że nie potrafiłam tego
zatrzymać.- łzy spłynęły jej po policzkach.
Dlaczego
dziewczyny jak coś nie idzie po ich myśli od razu uderzają w ryk? To takie
poniżające. Płakać podczas kłótni, pokazywać komuś, że dotknęły cię jego
słowa.
-Spokojnie
twoje łzy na nic nam się teraz nie zdadzą.- Ryo próbował ją pocieszyć głaskając
ją po głowie.
-Wracając
do przerwanego tematu-zaczęła chłodno Ines-gdzie jest Ginga? Chłopak jest w
wielkim niebezpieczeństwie. Ci ludzie-głos jej zadrżał- nie cofną się przed
niczym.
-Potem
jak Ryuga odszedł-miałam wrażenie, że moje serce się zatrzymało kiedy
usłyszałam to zdanie- Ginga ukrył Pegazusa w grocie poza wioską, a sam… rzucił
beyblade i opuścił wioskę.
Co za… co
za…za… tchórz, przegryw, ruda małpa. Jak on mógł rzucić beyblade. Taki kozak
nie wiadomo co, a zamiast trenować, żeby być dla Ryugi jakimś wyzwaniem kiedy
ten już wróci załamał się i wyruszył w
jakąś pi*rdoloną oczyszczająca podróż. Ja rozumiem, że tacy ludzie jak Kyoya,
Tsubasa czy Ryo mogli uwierzyć w śmierć Ryugi, ale Ginga!? On powinien do końca
wierzyć w triumfalny powrót Smoczego Cesarza. DO KOŃCA czyli do jego powrotu
lub usranej śmierci.
On chyba nie zdaje sobie sprawy ilu ludzi chciało by być na jego miejscu.
On chyba nie zdaje sobie sprawy ilu ludzi chciało by być na jego miejscu.
Czując, że tracę nad sobą kontrolę wstała i
wyszłam z domu Mr. Hagane zostawiając w nim zdruzgotaną Madoke, Phonix’a i moje
sojuszniczki. Szybko oddaliłam się od wszelkich domów i ruszyłam nad rzekę.
Słońce już dawno zaszło i na nieboskłon wpłynął ogromny księżyc wraz z
gwiazdami które odbijały się w płynącej wodzie.
Wkurzona jak jeszcze chyba nigdy-w końcu ile
razy w życiu dowiadujesz się, że przeciwnik twojego najlepszego przyjaciela w
niego zwątpił- załadowałam kuczer i wystrzeliłam Białą krzycząc przy tym jak te
poj*by na arenach. Bey trafił w wodę i natychmiast stworzył na niej lodową
zaporę.
-Głupi
Ginga.-burknęłam padając ciężko na kamienisty brzeg rzeki i podciągając kolana
pod brodę.
Woda zaczęła
powoli wylewać się z dotychczasowego koryta i moczyć mi czubki butów więc
przywołałam bey’a i z zamiarem powrotu podniosłam się z ziemi.
-Nawet co
do bey’a kłamałaś.-usłyszałam za sobą głos Hyomy.
„Nie
kłamałam, ale i tak mi nie uwierzysz.”-pomyślałam.
-To
zabawne kiedy człowiek z opinią wykwalifikowanego kłamcy wypomina mi, że trochę
minęłam się z prawdą.-zaśmiałam się- A Propos bey’a co ty na to, żeby sprawdzić
co potrafię?-spytałam wycierając Białą skrawkiem bluzki.
-Po co
mam z tobą walczyć?- wydoroślał. Kiedyś od razu podjął by wyzwanie, ale to
nawet lepiej.
-Może
chciałabyś czegoś ode mnie na przykład… no nie wiem, żebym na dobre opuściła wioskę, albo skoczyła z tego
po trzykroć przeklętego mostu.- umilkłam na chwile -Jestem wstanie zaryzykować
i spełnić jedną twoją prośbę wyrazie gdybym przegrała walkę.
-Co ja
miałbym zrobić gdybym przegrał?- on jeszcze nie wie, że się zgodził.
-Oj Hyoma
to nie sportowo z góry zakładać swoją przegraną.-pogroziłam mu palcem.
-Czego
chcesz!?-krzyknął, a jego pytanie odbijało się przez chwile echem w górach. Gdy
wreszcie ucichło odpowiedziałam.
-Niedużo,
po prostu nie utrudniaj mi życia. Nie paplaj jaka to jestem straszna, wstrętna,
zła i niedobra dziewczyną z którymi tu przyszłam-one i bez tego minie
nienawidzą-Oprócz tego uwierz, że one są w porządku. To chyba niewielka cena za
to, że już nigdy mnie nie zobaczysz.
-„Już
nigdy mnie nie zobaczysz”-powtórzył za mną i zaśmiał się pod nosem- W twoich
ustach brzmi to tak jakbyś chciała mnie zabić kiedy tylko wygram walkę.
-To dar. W moich
ustach nawet wyznanie miłości brzmi jak groźba. To jak będzie? Zaryzykujesz?
Rzucisz na szalę swoje życie?-uśmiechnęłam się bardziej na wspomnienie słów
Ryugi niż widok Hyomy bijącego się z myślami.
-Dobra
walczymy tu i teraz.- powiedział Hyoma ładując kuczer.
-Jak
sobie życzysz.-powiedziałam robiąc to samo.
-3
-2
-1.- w
oczach chłopaka zobaczyłam błysk triumfu.
„ W co ja
się wpakowałam”-pomyślałam, ale było już za późno, żeby się z tego wycofać.
-Let it
trip!- gdy tylko Biała zderzyła się z podłożem zaczęła powoli grzęznąć
mieszaninie kamyków i błota. Chłopak tylko na to czekał. Rock Aries skacząc po
większych kamykach uderzał w mojego bey’a.
„To nie
tak miało być! Tonie tak miało być!!!”-mówiłam do siebie w myślach.
-Zakończę
to! Aries Wyrzucający Owczy Róg!!!
-Biała
tryb defensywny!!!-ach ten mój refleks. Bey przygotował się do przyjęcia ataku
który nie wyrządził większej krzywdy niż mocniejsze wbicie Białej w błoto i
kamienie.
-Masz
zamiar tylko się bronić i czekać, aż skończy mi się energia? Jesteś żałosna!
-Może i
jestem, ale jak w takim razie jaki jesteś ty!? Paktujący ze mną kłamca! Biała
wyłaź stamtąd!- bey zaczął wirować szybciej powoli wygrzebując się z tego syfu.
-Aries
Specjalny Atak Prawdziwy Wyrzucający Owczy Róg.- o k*rwa na specjalne ataki
moja defensywa nie działa są zbyt szybkie.
-Biała
Mroźna Salwa!- na a tak z góry nie pomoże rozpychając kamienie pozwoli mi
zrobić unik .-Ślizgaj się.-w ostatniej chwili udało się Białej wydostać z dołka
w jakim tkwiła od początku tej walki i stanąć bezpiecznie na stworzonym przez
nią kawałku lodu.- No teraz zaczniemy walczyć na poważnie.-powiedziałam i
oblizałam się na widok koziołka w tarapatach.
-Aries
uciekaj!-krzyknął Hyoma ale było już a późno teraz mam się już od czego odbić
więc walka jest już moja.
- Biała
Specjalny Atak Szpony Mrozu!-mój bey wyskoczył w powietrze i uderzył
Aries’a gdy ten przeskakiwał z jednego
kamienia na drugi próbując uciec na drugi brzeg rzeki. Bey’e złączone ze sobą w
ataku strzelały wokół iskrami.- Biała-na
moje usta wpełzł triumfalny uśmiech-
Lodowe Objęcia.-mogła bym przysiąc, że słyszę jak Rock Aries ryczy z
przerażenia otaczany przez warstwy lodu.-Zostaw.-powiedziałam gdy zobaczyłam,
że walka jest już skończona. Bryłka lodu z
uśpionym bey’em Hyomy wylądowała w rzece.
Głupio
wyszło. Nie dość, że wygrałam to jeszcze całkiem
niechcący upokorzyłam swojego przeciwnika zmuszając go do szukania bey’a po
dnie rzeki.
-Nie
liczę, że wywiążesz się z umowy. Chociaż proszę cię wykonaj chociaż tę drugą
część.-powiedziałam przywołując Białą i powoli się odwracając. Pomiędzy
drzewami stały moje sojuszniczki. Ciekawe czy jeszcze mogę o nich tak mówić.
-Cześć.
Jak długo tu stoicie?-spytałam bujając się w tył i przód.
-Wystarczająco
długo.-odparła Ines.
-Acha.
Jak tam rozmowa w Mr. Ryo Hagane są jacyś ranni?
-Nie.-podparła
chłodno Ines.
Coś mi
mówi, że mam przesrane.
-Zdaje mi
się czy obiecałaś nam coś opowiedzieć dzisiaj wieczorem?-spytała jasnowłosa.
Czyli chce poznać też moją wersie za nim wywali mnie stad na (nie) zbity pysk.
-Miałam.-przestałam
się bujać.
-To choć
i powiedź musisz.
Dziewczyny
zaprowadziły mnie do małego domku składającego się z kuchni połączonej z
salonem, sypialni z trzema łóżkami i łaźni. Na moje pytanie co tu robimy Mary
odparła, że Phoenix powiedział, że możemy używać go jako mieszkania przez kilka
dni.
- Więc
Kelly co ciekawego masz nam do powiedzenia?-spytała Ines siadając na kanapie
obok Mary.
Usiadłam
wygodnie na fotelu uprzednio zdejmując plecak i kładąc go obok fotela.
-A co
chcecie wiedzieć?
-Wszystko.-niema
to jak kłódka i konkretna odpowiedź.
-Wszystko.-zaśmiałam
się- No to chwile sobie posiedzicie.
Rozdział 63 za nami chce o zadedykować wszystkim chłopaką którzy czytają mojego bloga zwłaszcza Mateuszowi i życzyć wam wszystkiego najlepszego z okazji dnia chłopaka. Mam nadzieje, że rozdział się wam podobał. Zawiera coś czego brakowało od dobrych 20 rozdziałów i coś co jest moją piętą Achillesową. Nie nie chodzi o całą Polska gramatykę tylko o Bey Bitwę.
Udała się?
Udała się?
Hyoma: Nie.
Kelly: Przesadzasz. Mnie się tam podobała
Mam w planach coś na pocieszenie wszystkich którzy rozpaczają po zerwani Ines i Tsubasy nawet już zaczęłam pisać. No to chyba wszystko co chciałam wam powiedzieć. Następny rozdział już się pisze, a Ja żegnam się z wami, ale nie na dobre.
Do następnego posta.
Hania.
Do następnego posta.
Hania.
Tutaj macie link do świetnego amv przy którym pisałam.