Rozdział 2
Tsubasa siedział w swoim biurze i poraz kolejny zarywał noc.
-Tak rozumiem.-Powiedział do telefonu.- Wiem, że sprawa jest poważna, ale są jeszcze inne wyjścia.-Osobie po drugiej stronie wyraźnie się nie spodobały się wątpliwości chłopaka.
Rozmowa telefoniczna została nagle przerwana. Otori odłożył słuchawkę na miejsce i potarł palcami zatoki. Wcisnął przycisk na blacie biurka i wydał rozkaz:
-Wyślijcie ludzi pod adresy, które wam wysyłam.-Zawahał się przez chwile.-Tylko niech nikt nie idzie sam.
Mary
Gdy Alex jak to on ujął ‘’musiał już iść, bo Alex jest z kimś umówiony” ubrałam się w wyciągnięty czarny T-shirt Sabatonu i otworzyłam szeroko okno, żeby kurz, który wzbije się w powietrze, gdy tylko zacznę przestawiać te wierzę z książek mnie nie zabił.
Matko jak ja się tu zapuściłam. Zadawało mi się, że Kyoya wyjechał dopiero kilka dni temu, ale z tego, co mówił Alex wynika, że faktycznie musiałam przesadzić z medytowaniem. Czuje się zupełnie tak jakbym zasnęła w ciągu dnia.
Zimne powietrze wypełniło salon.
Wreszcie da się oddychać.-Pomyślałam kładąc się na rozkopanym łóżku i wkładając słuchawki do uszu.
Ding dong.-Rozległo się po całym mieszkaniu.
-Kto tam?-Spytałam podchodząc do drzwi i zerkając przez wizjer. Przed drzwiami zobaczyłam dwóch mężczyzn ubranych w garnitury
-Jesteśmy z WBBA.-Powiedział jeden z nich wyciągając przez siebie odznakę.-Pójdzie pani z nami. W razie stawiania oporu jesteśmy uprawnieni do użycia siły.
-W, jakim celu mam z wami gdziekolwiek iść?-Spytałam czując się, co najmniej dziwnie. Tak jakbym była na planie jakiegoś filmu.
-Wszystkiego dowie się pani na miejscu, a teraz proszę otworzyć.-Odparł ten sam ważniak, który przed chwilą machał mi odznaką przed nosem.
-Chwila.-Powiedziałam.
Skoro są z WBBA to Tsubasa powinien wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Wyjęłam telefon z kieszeni i szybko wybrałam numer.
-Halo?- Chłopak odezwał się dopiero po trzech sygnałach.
-Co to ma być?
-O, co dokładnie chodzi?-Zapytał spokojnym głosem.
-O tych dwóch goryli przed moimi drzwiami.
-To twoja eskorta. Muszę z tobą porozmawiać o czymś bardzo ważnym w moim biurze i chce, żebyś dotarła tu bez żadnych problemów.
-Tsubasa...Zapomniałeś, że umiem chodzić sama? Albo może boisz się, że mnie zgwałcą w centrum miasta?
-Po prostu z nimi pójdź i nie utrudniaj tego bardziej.
-Sama trafie!-Warknęłam.
Tsubasa westchnął.
-W takim razie bądź w WBBA za 15 minut.
-Dobra.-Rozłączyłam się.
Zabrałam z szafki klucze i wsadziłam je do kieszeni razem ze słuchawkami i telefonem.
-Miło, że pani jest już gotowa. Proszę teraz z nami.-Powiedział uśmiechając się sztucznie.
Odwróciłam się do nich plecami i zamknęłam drzwi. Po czym traktując ważniaków z WBBA jak powietrze zaczęłam schodzić po schodach na parking po motor niestety miałam ogon ci dwaj, co prawda zachowywali bezpieczną odległość i nie naruszali mojej przestrzeni osobistej, ale kogo to obchodzi!? Otori już mnie wkurzył, więc ci dwaj samym oddychaniem pogarszają sprawę.
-Stosowniej było by gdyby pojechała pani z nami.-Powiedział jeden z goryli, gdy zamiast iść do czarnego samochodu zaparkowanego na podziemnym parkingu wsiadłam na motor.
-Nie jestem raczej zbyt stosowna.-Warknęłam uśmiechając się sztucznie.
-Ja jednak nalegam.
-Nie będę się powtarzać.
-Rozumiem.-Mówiąc to goryl uniósł lekko brodę.
-Naprawdę, rozumie pan? To muszę kiedyś z panem poważnie porozmawiać. To super, że w WBBA mają takich mądrych chłopców.-Założyłam kask i odpaliłam silnik.
Ochroniarz nasłany na mnie przez Tsubase w odpowiedzi posłał mi tylko ironiczny uśmiech i wsiadł do samochodu.
Szybko wyjechałam z parkingu z nadzieją, że dadzą sobie spokój z tym całym eskortowaniem niestety mój ogon nie miał najmniejszego zamiaru się odczepić.
Pogoda była paskudna. Roztopiony śnieg z mieszany z piaskiem i spalinami stworzył na ulicach buro brązową maź, na której ślizgał się cały motor.
Wkurwiona jak jasna cholera przejechałam pół miasta zaparkowałam przed WBBA i szybkim marszem weszłam do przestronnego holu, który tak jak zwykle był pusty.
Tutaj nigdy nikogo niema.
Drzwi automatyczne otworzyły się i mój ogon do mnie dołączył.
-Czy teraz zechce pani pójść z nami?-Zapytał mnie jeden z ochroniarzy ten sam, który jako jedyny próbował nawiązać zemną kontakt.
-Nie....-I co teraz?-Niech jeden z was idzie po Tsubase
-Dyrektor Otori jest w tej chwili zajęty i prosi by chwile pani na niego zaczekała
-Dobra.-Usiadłam na kanapie stojącej w holu i w momencie, gdy miałam odciąć się od tych dwóch goryli w graniakach po przez słuchanie muzyki do WBBA weszła Ines, a za nią przydreptało dwóch bysiorów z rękami pełnymi torebek z różnych markowych sklepów.
-Jak jest?-Przywitała się.
-Nieźle. Z tego, co widzę tobie też złożono niezapowiedzianą wizytę.
- Można tak to nazwać. Gdzie Tsubasa na nas czeka?-W ostatnim zdaniu zwróciła się do swoich ochroniarzy.
-Proszę z nami.-Miałam wrażenie, że uśmiech, który wykwit na ustach papli był swego rodzaju triumfem nade mną.
Wkurzył mnie.
-Choć Mary nie będziemy sterczeć w holu.
Burcząc pod nosem coś, co nie miało kompletnie sensu wstałam z kanapy i dołączyłam do Ines i całą szóstą wsiedliśmy do windy. Ku mojemu zdziwieniu zamiast jechać w górę ruszyliśmy w dół. Przejechaliśmy kilka pięter, winda zatrzymała się, a gdy metalowe skrzydła drzwi się otworzyły moim oczom ukazał pełen korytarz ludzi. Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami, ale gdy szłyśmy korytarzem miałam wrażenie, że wszystkie oczy są zwrócone na nas.
W końcu weszliśmy do średnie wielkości pokoju. Na kanapie z nogami założonymi na niski stolik siedziała ubrana w szara piżamę w koty Kelly. Obok jej stóp obutych w ciężkie zimowe buty leżały złożone w kostkę ubrania. Oprócz niej w pokoju było jeszcze dwóch goryli noszących ślady walki.
A jakże by inaczej.
-Cześć.-Przywiała się zdejmując nogi ze stołu i uśmiechając się do nas. Kiwnęłam jej głową nie odzywając się słowem usiadłam obok niej. Z sześciu ochroniarzy zostało tylko dwóch, co wcale nie zmniejszyło mojej irytacji ich istnieniem w tym pokoju.
Wymieniłyśmy między sobą parę nieistotnych zdań. Niezbyt mogłam się skupić na rozmowie wiedząc, że tamci dwaj nas podsłuchują.
Szanowny Dyrektor Otori kazał nam na siebie czekać coś koło pół godziny. Kiedy już raczył się pojawić wyprosił nasłane przez siebie niańki i usiadł przy biurku.
-To, jaka jest ta bardzo ważna sprawa, przez którą musiałeś nasłać na mnie tamtych dwóch?
-Tylko nie mów, że świat się znowu kończy. Wiesz, co ja mam pomysł.
-Ratujcie się wszyscy.-Mruknęła Ines.
-Na każdej siedzibie WBBA zamontujcie taki reflektor z doczepionym wielkim metalowym ‘’R’’. Taki Ryuga sygnał. To wszystkim ułatwi życie serio mówię.
-Mam dla was propozycji nie do odrzucenia.-Zaczął Tsubasa.- Dołączcie do agentów WBBA, jako jeden zespół.
-Haha! A Ryuga mówił, że nie masz poczucia humoru.-Wybuchła śmiechem Kelly.
-Mogła byś się zamknąć?-Warknęłam.
-Ty chyba nie myślisz, że on mówił poważnie? Żeby było jasne. Uwielbiam was, a Ines to nawet odbije temu kretynowi jak się nie ogarnie i do siebie nie wrócą, ale to nie wypali i wszyscy to wiemy.
-Rozumiem, że się nie zgadzasz.-Powiedział Otori z poważna miną.- Mam nadzieje, że jesteście świadome, iż w takim wypadku będę zmuszony oddać was w ręce władz.
-Że, co!? Z jakiej paki!? –Krzyknęłam.
-Wasz szturm na Dark Nebule wyrządził wiele szkud. Straty w ludziach były wręcz kolosalne, że o skodach jakie wyrządziłyście w infrastrukturze samej Dark Nebuli jak również okolicznych budynków nawet nie wspomnę.
-Co ONI mi zrobili!? To, jaki teraz jestem to tylko i wyłącznie twoja wina. Jeden atak.-Zaśmiał się pod nosem- Jeden. Wystarczył do zabicia twojego przyjaciela. Rozumiesz? Alex nie żyje. Zabiłaś go.
Straty w ludziach? Al..al, ..ale jak straty w ludziach? W jakim sensie straty w ludziach? Czy ja kogoś zabiłam? Czy ktoś stracił życie przeze mnie? Nawet nie wiem jak ten ktoś wyglądał. Zabiło go wycie czy wykończyłam kogoś własnoręcznie? A jeśli chodzi mu o Celest? Żałuje tego, co jej zrobiłam?
Nie wiem. Co innego zabić Hitlera, a co innego pozbawić życia jego żołnierzy po prostu wykonujących rozkazy.
-Czyli tak się bawimy.-Zaśmiała się Kelly.-Ty pierdolony zdrajco! Mogłam zostawić cię w tamtej celi żebyś tam zdechł!-Krzyknęła, po czym kopnęła stolik tak mocno, że, aż się zatrzasnął.
-Po pierwsze nie przeklinaj, a po drugie się uspokój krzykiem nic tu nie zdziałasz.-Upomniała ją Ines.-Wszystko w porządku Mary? Strasznie zbladłaś.
-Mhym..Tak.-Skłamałam.
-To jak będzie?-Zapytał niewzruszony krzykami Tsubasa.
-Nie dajesz nam wyboru.- Jasnowłosa posłała Dyrektorowi Otori mordercze spojrzenie jej różnobarwnych tęczówek.
-Uznam to za zgodę, a i jeszcze jedno Betty jest martwa.
Czy wyraziłem się dostatecznie jasno?
-Krystalicznie.-Wycedziła przez zaciśnięte zęby Hawana.
-W takim razie zgłosicie się teraz na badania oprócz tego zrobią wam kilka testów.
-Chcecie przetestować czy nadajemy się do użytku?
-Mniej więcej.
Rozdział 2 już jest za nami. Dodaje go z lekki opóźnieniem ponieważ wymagał odemnie konsultacji z moja konsultantką do spraw typu literówki, czy tak jest w Japonii oraz jak myślisz co ona by wtedy powiedziała. Niestety mam smutną wiadomość do maja 2017 roku rozdziały będą się pojawiać co dwa tygodnie, albo rzadziej. Niestety czeka mnie ciężki rok szkolny jednak gdy już przez to przebrniemy postaram wam się to wynagrodzić jeszcze nie wiem jak, ale coś wymyślę. Na pewno nie zrezygnuje z Blogusia o to sie martwić nie musicie. No zdołowałam was jak tylko sie da więc...
Żegnam sie z wami.
Do następnego posta.
Hania.