poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 42

Mary


-Wiecie co robić!-krzyknął Tsubasa kiedy znaleźliśmy się w środku Dark Nebuli
Zmienił się odkąd wsiedliśmy do tego helikoptera. Był stanowczy, zdecydowany, jego głos nie znosił sprzeciwu, a przede wszystkim jakimś dziwnym sposobem wszyscy go słuchali bez najmniejszego zastanowienia. Słowem przywódca idealny.
-Trzymaj się blisko mnie.-powiedziałam do Alexa kiedy razem z nim pobiegłam w stronę celi które mieliśmy sprawdzić.
-Wiesz potrafię sobie sam radzić.-odpowiedział. Chyba uraziłam jego męską dumę. Grrry z wiekiem człowiek ma tylko coraz więcej problemów.
-Wiem. Po prostu chce żebyś był blisko mnie.- uśmiechnął się. Chyba udało mi się wybrnąć.
-Stać!!!- dalszą drogę zagrodzili nam faceci ubrani w identyczne kostiumy ich kuczery były przygotowane do strzału.
Dopiero teraz zaczynie się na serio.
-Wolf Szarża.-przeciwnicy padali jak muchy, a ja nawet nie przywoływałam swojego beya tylko parłam naprzód pokonując kolejnych przeciwników. Dotarliśmy do rozwidlenia.
-Co teraz?-spytałam.
-Pytamy Madoke.-Alex podniósł rękę do ucha i zapytał-Madoka jesteś tam?
-Jestem.-w mojej głowie rozległ się głos Madoki.-Korytarz po lewo prowadzi do laboratorium idźcie w prawo cele powinny być zaraz za pierwszym zakrętem.
-Dzięki.-powiedział Alex i się rozłączył.
-Chodźmy.-powiedziałam i ruszyłam wskazanym przez Madokę kierunku.
-Są cele.-powiedział Alex kiedy minęliśmy zakręt i pokonałam strażników jednym szybkim ciosem. Rzeczywiście naszym oczom ukazał się korytarz z mnóstwem drzwi po obu stronach. Przywołałam beya i ponownie go załadowałam.
-Ty sprawdź cele. Ja będę miała oko na wszytko.-powiedziałam szykując się na kolejną porcję przeciwników których kroki już słyszałam.
"Ciekawe jak sobie radzi reszta?"-przebiegło mi przez myśl.
-Lepiej się zamieńmy.-spojrzałam ze zdziwieniem na Alex'a-Wolf walczył już dość długo daj mu chwile.-cały Alex zawsze myśli o wszystkim.
-Dobra, ale jak coś będzie nie tak od razu mnie zawołasz. Zgoda?
-Zgoda.-Wolf wylądował w pudełku, a ja zaczęłam przeglądać cele co chwile od wracając się i patrząc czy z Alex'em wszystko w porządku.
Cele były małe i blisko siebie w drzwiach każdej z nich znajdowała się mała kratka przez którą zaglądałam do środka. Kiedy byłam w połowie pieszego rzędu drzwi z sufitu dosłownie spadła ściana i oddzieliła mnie od mojego piegowatego przyjaciela.
-Alex!-krzyknęłam i pod biegam do ściany.-Alex słyszysz mnie?-pytałam naciskając słuchawkę w uchu mając nadzieję, że po pierwsze Alex'owi nic się nie stało i po drugie, że ktoś kto programował te słuchawki przewidział podobną sytuację.
-Tak wszystko w porządku.-odezwał się głos w słuchawce.
-Dzięki Bogu. Odsuń się od ściany zaraz ją rozwalę.-wystrzeliłam Wolfa który z pełną mocą uderzył w ścianę. I co? I NIC!!!- Wolf jeszcze raz!
-Mary to nic nie da. Te ściany są najwyraźniej wyposażone w system pochłaniania energii, ani Wolf ani żaden inny bey sobie z nią nie poradzi.-grrrrry.
-Madoka powiedz mi jak się do niego najszybciej dostać.
-Mary nie.-Alex w mojej słuchawce zrobił się stanowczy jak nigdy.-Poradzę sobie, a ty musisz sprawdzić te cele. Hikaru potrzebuje pomocy.
-Dobra.-sprawdzę cele najszybciej jak tylko się da i wrócę po niego.
-Mary.
-Co?-warknęłam. Nie tak miało być.
-Obiecaj mi, że zrobisz to najlepiej jak tylko potrafisz.
-Obiecuje.-powiedziałam.
-No to leć dopóki masz jako takie luzy. Za chwilę pojawi się tam pełno strażników.-z wielkim smutkiem odsunęłam się od ściany czując, że zostawiam przyjaciela potrzebie i ruszyłam sprawdzać cele tak jak mu to obiecałam. Co chwilę odwiedzali mnie uzbrojeni strażnicy, ale mimo tego, że przeszkadzali mi cholernie skutecznie udało mi się sprawdzić cele i odkryć przerażającą prawdę.
-Wszystkie są do jasnej cholery puste.-powiedziałam do słuchawki.
-Ale co?-spytała Madoka. Albo jest głupsza niż ustawa przewiduje, albo próbuje wyprowadzić mnie z równowagi.
-Cele.-warknęłam.-Co teraz?
-Spadaj stamtąd za nim zrobi się zbyt groźnie.
-Lepiej pójdę pomóc Ines i Tsubasie.
-Mary nie.-w słuchawce rozległ się głos dyrektora Otori.- Alex powinien czekać na ciebie przed wejściem. Nie powinniście się rozdzielać.
-Jakbym miała na to wpływ.-odparłam z irytacją w głosie.
-Madoka po prostu poprowadź Mary do wyjścia.-w ścianie otworzyło się przejście z którego wysypali się uzbrojeni w nabite gwoździami kije beysbolowe, kastety, noże, stalowe łańcuchy i wiele innych narzędzi mordu.
-Później wrócimy do tej rozmowy mam towarzystwo.-powiedziałam i wystrzeliłam Wolfi'ego. Nie mają bey'i więc szarża niewiele tu da. Więc zostaje wycie. Jeden ze zbiorów chciał uderzyć mnie kijem, ale w ostatniej chwili wykonałam mało zgrabny unik i upadłam na ziemię, a jak każde dziecko wie (a przynajmniej takie które dla zabawy w dzieciństwie grało w zapasy) to jedna z najgorszych rzeczy jakie mogą ci się przytrafić podczas walki. Zobaczyłam nad sobą faceta z wytatuowanym ohydnym pająkiem na łysej czaszce który już podniósł nogę, żeby zmiażdżyć mi nią głowę. W odruchu obronnym zasłoniłam się rękami i wydałam Wolfi'emu polecenie.
-Wolf Wyj!-moi przeciwnicy zaczęli jęczeć jakbym ich mordowała i poklei padać na ziemię.
-Matko.-szepnęłam podnosząc się z ziemi.
-Mary wszystko w porządku.-tym razem rozmawiałam z Kyoy'om.
-Tak.-odparłam nieco niepewnie przywołując beya.
-Jak jest u was?-starałam się jakoś odciągnąć myśli od ciał które wyścielały ziemie wokół mnie. Oni w ogóle jeszcze żyją czy ich zabiłam?
-Jak dotąd okej.-odparł mój brat.
-To dobrze.-odpowiedziałam nadal lekko zamulonym głosem. Potrząsnęłam głową.
-Madoka prowadź mnie do Alexa.


Rozdział 42 za nami. Wreszcie zaczęło się na dobre. Cieszycie się bo ja bardzo. :) Jednak ostatni tydzień był smutny i trochę dziwny. Smutny bo Shadow i Vanessa się nie odezwały :( , a dziwny z tego powodu ponieważ mimo tego, że mój ostatni post przeczytały = skomentowały tylko 3 moje czytelniczki w ankiecie miałam 6 odpowiedzi..... Dobra dosyć tych moich teorii spiskowych. Ja się z wami żegnam. Do następnego posta.
Hania

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 41

Ines



Ja i Mary szłyśmy skrótem przez park. Lampy oświetlały ścieżkę i niewielki skrawek parku. Niestety im głębiej w park robiło się coraz ciemniej. Przez cały czas zadawało mi się, że w ciemności ktoś siedzi i mnie obserwuje.
-Mary mogła bym dzisiaj u ciebie nocować?-spytałam przerywając ciszę która zaczęła dzwonić mi w uszach.
-Jasne. Denerwujesz się przed akcją?
-Nie. To jak kolejny występ. Pełen luz i wszystko pójdzie zgodnie z planem.
-Ja nie mogę się doczekać. Pojutrze będę mogła zapomnieć, że ktoś taki jak ta niebieska suka kiedykolwiek istniał.
-Przesadzasz.
-Nie przesadzam.
-Znamy ją tylko ze złej strony.
-Może nie ma dobrej.-Mary strzeliła z karku.-nazywa Tsubase zdrajcą.
-To już nie mój problem.
-Ines... chyba mi nie powiesz, że...
-Zerwałam z nim.
-Zgrywasz się. Powiedz, że tak.- czy ona musi dramatyzować za każdym razem jak coś się stanie?
-Co miałam czekać, aż historia się powtórzy? Z moim szczęściem za kilka dni przyłapałabym go w łóżku z jego "przyjaciółką".
-Przecież Tsubasa by tego nie zrobił...
-Jesteś tego absolutnie pewna? Wiedziałaś, że był kiedyś w tej całej Dark Nebuli?
-Nie.
-Wiedziałaś o tym, że Kelly jest jego dobrą koleżanką?
-Nie.
-No widzisz. Ja nie miałam o tym wszystkim zielonego pojęcia. Jego przeszłość to dla mnie jedna wielka czarna karta. Nawet nie wiem co robi na tych jego misjach.
-I dopiero teraz zaczęło ci to przesadzać?
-Dopiero teraz dowiedziałam dlaczego nie mówi mi nic o swojej przeszłości.
-No niby czemu?-Mary zatrzymała się i splotła ręce na piersiach czekając na odpowiedz. Ciemność zaczęła się do mnie zbliżać.
-Nie ufa mi.-odpowiedziałam i ruszyłam dalej "spokojnym" krokiem.
Dziewczyna dogoniła mnie i złączając czubki palców spytała:
-Po czym to wnioskujesz?
-Mary nie udawaj psychologa bo ci to nie wychodzi.-powiedziałam i wywróciłam oczami
-Ojj weź próbuje ci pomóc nie utrudniaj mi tego.-jęknęła Mary.
Wyliśmy z parku na chodnik w pobliżu mieszkania Mary.
-No to skąd wiesz, że ci "nie ufa".-Mary drążyła temat.
-Tsubasa uważa, że ja go kontroluje.
-Niby czemu tak myśli.-zdziwiła się.
-Bo Angel mu tak powiedziała. Nie ufa mi i tyle.-podsumowałam kiedy wchodziliśmy po schodach.
-Ojj kłóciliście się na pewnooo....-Mary zacięła się i usilnie próbowała coś wymyślić, żeby poprawić mi humor.
-Na pewno co?- spytałam z lekkim wnerwem który wyraźnie brzmiał w moim głosie.
-Wiesz o co mi chodzi. Nie udawaj głupiej.-Mary w życiu nie zostanie dyplomatką. Gdybym nie potrafiła panować nad nerwami pewnie bym jej coś zrobiła.-Chciałam powiedzieć, że Tsubasa nie chciał cię o nic oskarżać tylko poznać twoją wersję, a że się kłóciliście to tak głupio wyszło.
-Mary nie broń go. To już zamknięty temat.
-Nie taki do końca zamknięty.-mruknęła Mary szukając kluczy w plecaku.
-No tak.-przyznałam-jeszcze tylko jutro.
Weszłyśmy do środka. Od razu było widać, że Mary nie mieszka już sama. Nie. Wcale nie chodzi o to, że Kyoya nabałaganił. Po prostu gdy człowiek wchodził do tego mieszkania czuł, że ktoś tam jest i czeka. Dobra zabrzmiałam jak narrator horroru. Spróbujmy inaczej. To mieszkanie roztaczało wokół siebie pewnego rodzaju aurę takiego rodzinnego ciepła którego nie potrafiłam dostrzec pomiędzy rodzeństwem które w nim mieszkało. Teraz z kolei brzmię jak jakiś zjarany student filozofii. Dobra więcej razy już nie próbuje wam tego tłumaczyć mam nadzieje, że większość zrozumiała o co mi chodzi.
- Wróciłam!-wrzasnęła Mary jeszcze w sieni.
-A mogła byś to robić ciszej!?-spytał Kyoya drąc mordę jeszcze głośniej niż jego siostra. Zdjęłam buty, weszłam do salonu i usiadłam wygodnie w fotelu.
-Cześć.-przywitałam się.
-Cześć.-odpowiedział mi jeszcze nie do końca obudzony chłopak przecierając oczy.
-Wyspało się nasze bobo?-spytała Mary grzebiąc w lodówce.
-Haha bardzo. Nie wiem skąd Madoka ma mój numer, ale jeśli zadzwoni do mnie jeszcze raz to rozwalę jej ten telefon.-Madoka cała we łzach klęcząca przed jej rozwalonym w drobny mak telefonem. No kto by się nie uśmiechnął widząc coś takiego?
-Żałuj, że cie nie było. Ominęła cie świetna zabawa.-powiedziała Mary wyjmując głowę z lodówki.- ogólny mordor i samo okaleczanie. Twoje klimaty.- kopnięciem zamknęła lodówkę.
-Chyba twoje.-odparł chłopak.
-Faktycznie.-przyznała mu rację.
Ciekawe co ją wprawia w taki dobry humor? Przegrała walkę, jest ogóle poobijana, a jutrzejszy dzień w kwestii zagrożenia ostrym łomotem nie zapowiadał się lepiej. Skąd u mnie tyle pesymizmu? Niech się dziewczyna cieszy jak ma ochotę bez względu na powód.
-A ja znowu coś żre.-powiedziała Mary ciężko opadając na kanapę o mały włos nie miażdżąc przy tym ręki Kyoy.
Kiedy siedzieli obok siebie mogłam się wreszcie dokładnie im przyjrzeć. Nie byli do siebie zbyt podobni z wyglądu jeśli miała bym być szczera Mary wyglądała bardziej na siostrę Alex'a. Gdyby nie te same niebieskie oczy i ten ich porywczy charakterek w życiu bym ich nie posądziła o bycie rodziną.
Noc przeleżałam na kanapie w salonie zastanawiając się jak to się wszystko dalej potoczy. Pod wielkim znakiem zapytania stanęło powodzenie jutrzejszej akcji z partnerem który mi nie ufa, tak samo jak moje mieszkanie w centrum miasta i dalsza praca w siedzibie WBBA. Usnęłam dopiero około 3 nad ranem kiedy słońce powoli zaczynało się przebijać przez warstwę chmur i smogu.
Do siedziby WBBA przyszliśmy całą trójką dopiero w godzinach popołudniowych kiedy najgorszy upał mieliśmy już za sobą. Wszystko miało się zacząć dopiero późnym wieczorem. Do tamtej pory szlajałam się po korytarzach starając się uniknąć spotkania z Madoką, Tsubasą lub kłamliwą Angel. Około jakąś godzinę przed startem spotkaliśmy się w biurze dyrektora Otori gdzie po raz ostatni powtórzyliśmy plan który ograniczał się do sprawdzenia swojej części tego pokręconego budynku, załatwienia wszystkiego co będzie chciało nam w tym przeszkodzić i stałego kontaktu z resztą grupy w razie gdyby coś poszło nie tak lub wręcz przeciwnie ( np: zaleźlibyśmy kogoś z porwanych.)
 Lecieliśmy uzbrojonym helikopterem na spotkanie zna spotkanie z przeciwnikiem zakończyć tą całą chorą historię. Już jutro, będę mogła zapomnieć o wszystkim.
Helikopter rozwalił w drobny mak ogromne frontowe drzwi Dark Nebuli.
Przedstawienie czas zacząć.



Rozdział 41 za nami. Ech niema to jak przerwać rozdział w najlepszym momencie. :D Przypominam o ankiecie. To dla mnie bardzo ważne ponieważ chcę, żeby ten blog był jak najlepszy. To ja cie z wami żegnam. Do następnego posta. Lece na korki.
Hania.

sobota, 21 marca 2015

L.B.A

Nie. Wcale nie chce napisać, że kończę bloga ponieważ ściga mnie jakaś dziwna organizacja w stylu C.I.A czy F.B.I. Zostałam nominowana do Liebster Blog Award.

"Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Chodzi o coś takiego. Więc przechodząc do rzeczy nominowała mnie  Ola S.... nie teraz masz inny nick chwila nominacje otrzymałam od Kemari nie to też nie aktualne dajcie mi chwilę. Nominacje do Liebster Blog Award dostałam od Akira Vashee bardzo ci za to dziękuje to pierwsza nagroda dla mojego bloga teraz szybko zanim znowu zmieni nick.*
 Nie czytam zbyt wielu blogów, ale spróbuje:
1. Alissia
2. Alex13
( spróbowałam i się nie udało, ale co ja poradzę nie czytam wielu blogów, a nie chce kłamać. :(  Możecie mi napisać jakie blogi polecacie.)

O to blogerzy a oto pytania:

1. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
2. Gdy byś miała się opisać tytułem piosenki jak on by brzmiał?
3. Lubisz czytać. Jeśli tak gatunek proszę.
4. Jakie słodycze lubisz najbardziej?
5. Gdzie byś chciała pojechać na wakacje marzeń?
6. Czy planujesz dalej pisać swojego bloga?
7. Jaki jest twój ulubiony film?
8. Gdy byś mogła spełnić jedno swoje życzenie to o co byś zrobiła?
9. Koniec świata za godzinę co robisz?
10. Psy czy koty?
11. Jaki jest twój ulubiony kolor?
Teraz pora żebym to ja odpowiedziała.
1 Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
Od kiedy byłam mała lubiłam wymyślać różne historie przeważnie na potrzeby zabaw. No wiecie każda zabawa ( nie licząc chowanego, berka, klas, itp) potrzebowały scenariusza. Kiedy zabawa się kończyła, a moje pomysły nie brałam notes i zapisałam w nim różne głupoty z których później wychodziły opowiadania.
2 Jaki jest twój ulubiony kontynent?
Afryka. Pojadę tam. RPA szykuj się! :D
3 Czego najbardziej nie znosisz?
To wbrew pozorom bardzo trudne pytanie. Ponieważ nie mam zielonego pojęcia których rzeczy nie znoszę których nie lubię których nie toleruje, a których nienawidzę.  Dlatego wymienię parę rzeczy, zjawisk, typów ludzi itp. którym radze się do mnie nie zbliżać: fałszywych ludzi, ludzi przez których płakał ktoś na kim mi zależy, koloru różowego, pestek w arbuzie, kiedy kończę świetną książkę, albo anime, kiedy nie mam pomysłów co dalej napisać, płakać, Rago, ludzi którzy zabija zwierzęta tylko po to by sobie urządzić sale śmierci,...
Kelly: Hania.
Hania: Co?
Kelly: Są jeszcze inne pytania.
Hania: A tak sory.
4 Gdybyś mogła zmienić się w dowolne zwierze w jakie byś się zmieniła?
Ja mentalnie jestem kotem.  więc bezapelacyjnie, przez nokaut wygrywa ktoś z rodziny kotowatych. Nie wiem który ale waham się pomiędzy tygrysem, a lampartem.
5 Jaki jest twój wymarzony prezent na urodziny?
Pokój na świecie. Opcjonalnie może też być jakaś przytulanka.
6 Zostajesz miliarderem na jedną noc, co kupujesz?
Wyspę z willą która posiada baterie słoneczne (żebym nie musiała płacić rachunków) ogromny basen, plazmę, bibliotekę i ogród. Jak już będę miała wyspę i dom to zabiorę moją BFF do Japonii na Colpasty oczywiście w najbardziej  dopracowanych strojach psychicznych morderców.
7 Jaki jest twój ulubiony dzień tygodnia?
Piątek.
8 Lubisz żelki?
Lubie, ale czekoladę bardziej.
9 Co uwielbiasz robić w wolnym czasie?
Nic, czytać, bazgrolić, rysować, spacerować, biegać, pływać, grać w kosza o matko jestem kobietą lubię robić dużo rzeczy i wszystkich wam tu nie wymienię.
10 Jest koniec świata, możesz przenieść się do dowolnego serialu, filmu lub anime. Co wybierasz?Beyblade. Bez dwóch zdań. Już przerabiam pralkę na teleport. :)
11 Czego byś nigdy nie zrobiła?
Nie wiem. Tak naprawdę człowiek nigdy nie jest wstanie powiedzieć do czego jest zdolny dopóki los go do tego nie zmusi.

Jeżeli macie o mnie jakieś pytania to walcie śmiało.To ja się zwami żegnam. Do następnego posta.
Hania.


* droczę się z tobą :) więc się nie obrażaj.
* dla mnie dużo to 1000  więc proszę się nie pruć.

poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 40


Jest już ciemno. Lampy rozbłysły światłem. Niestety ich światło nie dociera wszędzie. Mrok jest dalej obecny, a w nim czai się niebezpieczeństwo.
-Jesteśmy na miejscu. Siedziba WBBA tutaj znajduje się nasz cel Poison Virgo.-powiedziała Betty odwiązując bat.-Zaczynamy. Postaraj się nie zostać za bardzo w tyle.
-Nie docenia mnie prawda mój mały przyjacielu?
-Z kim ty rozmawiasz?-Betty odwróciła się i zobaczyła, że jej wspólnik tuż przed rozpoczęciem misji ucina sobie pogawędkę z jakimś dachowcem.
-Zostaw tego sierściucha w spokoju i skub się na tym co kazał co Doji nam kazał.-chłopak prychną na nią i dalej rozmawiał z kotem.
-Nie słuchaj tej pani ma pchły i ci zazdrości.
-Czy mógłbyś przestać obgadywać mnie z kotem?
-Słyszałeś coś bo ja nie?- Johannes całkowicie ją olał.
-Z kim ja muszę pracować?- Betty westchnęła zrezygnowana.


Perspektywa Kelly.


-Musiałaś się wtrącić miałam ich na jedno uderzenie!?- ej co jej jest? Mary jest bledsza niż zwykle.
-Kelly uspokój się. Przegrałyście bo nie walczyłyście drużynowo.
-Serio? Dobrze wiedzieć Dashan. Gdybym walczyła sama przeciwko wam obu zbieralibyście teraz części swoich bey.-dryblas zignorował mnie i podszedł do Madoki.
-Przepraszam. Zrobiłem wszystko co tylko mogłem.-powiedział i ukłonił się.
-No to drużyna Wang Hu Zhong ma na koncie kolejną porażkę.-to właśnie chciałam powiedzieć na całe szczęście w porę ugryzłam się w język i zamiast tego powiedziałam coś sto razy grubszego:
-Dobra, a teraz powiedzcie mi kto się w kim buja.
-Że co proszę?-spytał Dashan.
-Wiesz faceci robią głupoty już tacy jesteście i nic się z tym nie da zrobić, ale jeśli powtarza tą głupotę to znaczy, że chodzi o dziewczynę. Więc, albo jesteś gejem i bujasz się w Tsubasie, albo jesteś idiotą ślepym kretynem i bujasz się w Madoce, albo bujasz się w Mei Mei, a ona buja się w Tsubasie i poprosiła cię żebyście mu pomogli.
-Skończyłaś już?-spytał Tsubasa który był jakiś taki nie w humorze. Może to dlatego, że paruje go z wyjątkowo wyrośniętym chińczykiem?
-Ja tak teraz wystarczy, że mi odpowie...
-Nawet nie wiecie z jak ciężkim sercem przerywam tę rozmowę, ale macie coś co ja chcę mieć-nagle w pomieszczeniu rozległ się głos. Na samym początku nie potrafiłam namierzyć skąd dochodzi. Dopiero po chwili zorientowałam się, że właścicielka głosu znajduje się gdzieś pod sufitem.
-Złaź stamtąd i stań do walki chyba, że się boisz!-krzyknęła Mary.
-Mówiłam ci kiedyś, że jesteś mistrzynią negocjacji?-za żartowałam jak zwykle w złm momencie.
-Nie boję się was za to wy powinniście się bać o nią.-drzwi za moimi plecami otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wszedł Johannes (błagam, żeby mnie nie poznał) trzymając w rękach szarpiącą się na wszystkie strony Ines.
-Ines!-krzyknął bezwiednie Tsubasa.
-Wypuść ją!-warknęła nerwuska.
-Bardzo chętnie tylko najpierw o dajcie mi to czego chce.-wy sobie tam gadajcie, a w tym czasie ja odwale za was całą czarną robotę. Jak zwykle.
 Najciszej jak to było możliwe załadowałam kuczer i wystrzeliłam w stronę z której dobiegał głos.
-Biała Prawdziwe Lodowe Obcięcia!-bey uderzył w rusztowanie pod sufitem na którym najwyraźniej się siedziała moja przeciwniczka i zamroził jego większą część. W pierwotnej wersji planu planu ta idiotka miała zostać przykuta do rusztowania niestety udało jej się tego uniknąć i bezpiecznie zeskoczyć na ziemię. Właśnie wtedy po raz pierwszy spotkałam moją naśladowczynię.
-No część.-powiedziała mierząc mnie wzrokiem.-Wiec to ciebie mam kopiować.
-Więc to tak wygląda gówno przez które ma kłopoty. Mam się na ciebie za to obrazić Ines nie jestem taka gruba.
-Chwila to ona jest prawdziwą Betty?-dopiero teraz to do ciebie dotarło.
-Ale masz zapłon.-powiedziałyśmy równocześnie.-Stul dziób. Nie powtarzaj po mnie.-przy trzecim zgraniu w słowach ta nędzna podróba wybuchła śmiechem.
-Jesteś taka przewidywalna każdy głupi mógł by cię skopiować.
-Stul pysk i walcz-matko zaczynam gadać jak Mary.
-Bey bitwa czy dwa na dwa.-ukradła mój tekst.
-Dwa na dwa, teren gdzie tylko się da.
-Przedstawienie czas zacząć.-wystrzeliłam Białą. Moja przeciwniczka stała sobie spokojnie czekając na mój ruch. Nawet nie załadowała kuczera. Chce ukryć swojego beya, czeka na odpowiedni moment, czy po prostu mnie lekceważy!?
-Ałłł!-wrzasnął Johannes. Ines wyrwała się z jego uścisku i pobiegła do swoich przyjaciół.
 Mała mysz w której drzemie serce lwicy ciekawe.
-Długo masz zamiar tak stać? To miała być walka.-dziewczyna wyciągnęła bat.
Cholera nie mam broni nie mam nic oprócz Białej.  Trudno technika Biała walczy i broni. Oby wytrzymała nie wiem czy nie uszkodziła się przy walce z tymi chińskimi idiotami.
-Biała Prawdziwe Lodowe Obcięcia.-bey rozpędził się i miał uderzyć w Betty Niestety dziewczyna w ostatniej chwili wykonała unik i bey uderzył w ścianie pokrywając ją lodem.
-Cholera.-zaklęłam pod nosem.
-Jak zwykle rozbudowany komentarz.-Mary się ogarnęła i wbiła mi szpile.
-Jesteś dla mnie za wolna.-grrryyyy nie jestem wolna.
-Biała jeszcze raz.-pudło-jeszcze raz- znowu pudło.
-Haha w życiu nie trafisz.-zobaczymy.
-Grrryy!!! Biała-dziewczyna wykonała mimowolny ruch w stronę w którą zamierzała uciec-odetnij jej drogę!-mój bey stworzył ścianie z lodu pseudo Betty uderzyła w ścianę i zachwiała się.
Teraz moja kolej.
Podbiegłam do niej i wymierzyłam jej solidnego takiego od serca kopa w mordę. Kocica poleciała na podłogę.
-To koniec. Wygrałam.-powiedziałam podchodząc od powalonego przeciwnika.
-To jeszcze nie koniec.-powiedziała i zanim zdążyłam się połapać się co się dzieje stała już na nogach.
Cofnęłam się o krok była zdecydowanie za blisko.
-Myślisz, że tak łatwo mnie załatwisz.-splunęła krwią.-Ja się dopiero rozkręcam.-ścisnęła mocniej bat który rozbłysnął obróciła go wokół siebie tworząc przerażający efekt. Moje nogi zmieniły się w kawałek waty.
-Biała-powiedziałam lekko drżącym głosem.-Obrona!-w ostatniej chwili mój bey zdążył zamknąć mnie w lodowej kopule.
-Mała kotka się boi.-usłyszałam za ścianą.-Smutne.
Spokojnie Kelly ogarnij się przecież potrafisz. Nie. Nie dam rady nawet nie mam broni. Poza tym nie podejdę do niej kiedy ma ten bat.
 -Biała będziesz musiała to załatwić.-powiedziałam w myślach i spojrzałam na mojego bey'a. Jest źle kręci się dużo wolniej.
ŁUB TRZASK!!!
-Kelly zakończ to z klasą i wyjdź stamtąd.-odezwała się ponownie.
-Zamknij się!-krzyknęłam starałam się panować nad głosem. słabo mi szło.
Dobra robiłam to ostatnio w podstawówce, ale powinno się udać przez to, że przed chwilą walczyłam tutaj z Rock Zurafą. W około jest więcej energii niż zwykle. Jak ja to w tedy powiedziałam?
-Pora się podładować?- w stronę Białej zaczęły się zbliżać cieniutkie świecące strużki gdy dotknęły beya ten gwałtownie przyspieszył. Dobra pora wrócić.
Przez lodową ścianę zauważyłam czarną sylwetkę Betty
-Czas zburzyć mury.-Biała pełna nowej energii rozbiła ścianę przy której stała moja przeciwniczka. Bryły lodu przygniotły ją.-Biała Lodowe Więzienie!-pseudo Betty została uwięziona w lodowej kopule.
-Chciałaś zakończenia z klasą to je dostałaś.- powiedziałam wychodząc z mojej kryjówki. Niestety nikt nie zwrócił uwagi ani na zakończenie mojej walki ani na mój tekst. :( Wszyscy byli zajęci walką Johannes'a z Dashan'em. Sądząc po tempie obrotów jak na razie, żaden z nich nie odniósł poważniejszych obrażeń. Mój wzrok napotkał wzrok Johannesa.
-To jeszcze nie koniec.-powiedział bezgłośnie samymi ustami. Natomiast na głos powiedział:
-Zobaczyłem już pełnie twoich możliwości. Nie mam zamiaru tracić ns ciebie czasu.-przywołał swojego beya i uciekł przez okno zostawiając swoją wspólniczkę.
 Dziwne.
Czemu Tsubasa nie walczył z Johannes'em? W końcu to jego dziewczynę porwał ten półkot-półidiota.
-Sukinkot uciekł.-warknęła Mary.
-Spokojnie mamy tę drugą. Wyciągniemy z niej to co jest nam potrzebne.-Mary uśmiechnęła się złowieszczo.
Podeszliśmy do lodowej kopuły. W jej tylnej ścianie widniała dziura na tyle duża, żebym się przez nią przecisnęła.
-Suka też dała nogę.-warknęła Mary.
-Ciekawe czego chciała?-spytałam nie oczekując odpowiedzi której soją drogą nitk nie raczył mi udzielić.

***

Betty przygwoździła Johannesa do muru.
-Jak mogłeś mnie tam zostawić?-wysyczała podnosząc rękę na wysokość oczu chłopaka tak żeby mógł się przyjrzeć jej metalowym pazurom.
-Robisz wielką aferę o nic. Przecież się stamtąd wydostałaś.-puściła go.
-Gdyby nie to-wyciągnęła bat-musiał byś się tłumaczyć Doji'emu gdzie jestem i dlaczego nie masz tego j*banego beya.
-A skoro już o tym mowa. Co zrobimy?
-Teraz my tak!?
-Mówiłem, żebyś nie robiła afery.-dziewczyna głośno wypuściła powietrze.
-Dobra już jestem spokojna.
-To co teraz. Ten kretyn nie miał przy sobie beya.-mimo tego, że oboje byli zajęci walką, żadnemu z nich nie umknął ten istotny fakt.
-Spokojnie. Betty ma plan.


Rozdział 40 za nami. Rozróba zbliża się wielkimi krokami. Szykujcie strzelby, kuczery, rewolwery, kije, kastety i co tam tylko macie. Wsparcie zbrojne mile widziane. Bardzo podoba mi się wasza aktywność w komentarzach. Chyba już wam wspominałam, że przeżywam leki kryzys twórczy z powodów trudnych do opisania tak w kilku słowach, ale nie mam zamiaru zawieszać bloga więc oto możecie byś spokojne(ni).  Do czego zmierzam? Chodzi mi oto, że dzięki waszej aktywności mam ochotę i power do pisania z każdym komentarzem dostaje solidnego kopa w cztery liter i działam, a z każdym nowym czytelnikiem który się ujawnia odrastają mi moje skrzydła które ktoś kiedyś solidnie podciął (miał pełne prawo i dobrze, że to zrobił). Ja cie ale się rozgadałam. Pewnie i tak połowa tego nie czyta.
To ja się z wami żegnam. Do następnego posta.
Hania.

wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 39

 Perspektywa Mary

-Ostatnia szansa, możecie się jeszcze wycofać.-powiedziała ta mała niebieska suka.
-Może zamiast gadać wreszcie zaczniemy walczyć.-zaproponowałam.
-A ty jak zwykle obrażona na cały świat. Trzeba dać przeciwnikom szansę na wycofanie się.-No i jak mam się z tym czymś dogadać i w ogóle po kiego grzyba? Na akcje idę z Alex'em więc powinnam ćwiczyć z nim, ale nieee Dashan po zjadał wszystkie rozumy i skazał mnie na nią.
-Tak? Według mnie ty się zwyczajnie boisz.
-Nie boję się!
-Ta na pewno. Stul pysk i zacznijmy wreszcie tę walkę. 3!
-2!-nasi przeciwnicy na całe szczęście nie stracili czujności mimo tej małej sprzeczki.
-1!
-Let it trip!
-Wolf połącz pierścienie.-Wolfi rozbłysnął ciemno zielonym światłem-, a teraz Szarża.-mój bey uderzył w Rock Zurafe.-Co jest!?-bey nawet nie drgnął.
-Nie przebijecie się przez chiński mur.-powiedział Chi yun pewny swojej teorii.
-Zobaczymy. Biała Mroźna Salwa.-bey Kelly zatoczył koło wokół naszych bey strzelając w nie lodowymi pociskami. Jeden z nich trafił we fusion whell Wolfi'ego. Bey zachwiał się ale po chwili odzyskał równowagę.
-Ejj patrz gdzie strzelasz!-krzyknęłam na nią.
-Mogłaś nie stać na inni ognia.-odpowiedziała spokojnie z pokerową twarzą, ale jestem pewna, że środku skakała z radości.
-Lepiej uważaj.-warknęłam. Dobra nie wszystko da się załatwić uderzaniem na ślepo szczególnie jeśli walczy się przeciwko bey'owi typu defensywnego np: Rock Zurafa. Thermal Laserta to chyba bey ofensywny dlatego powinnam zaatakować Chi yun'a.
Uderzyłam Laserte. Szpony Wolf'a zaczęły niszczyć beya przeciwnika. Jednak nie wiadomo skąd wyskoczył Dashan uderzył Wolfi'ego z boku tak mocno, że prawie został wyautowany.
-Uważaj.-ona serio czy się nabija? Niby się nie uśmiecha, ale cholera wie co siedzi w tym łbie.
-Może zamiast dawać mi takie świetne rady zaczęła byś walczyć jak człowiek.-zaproponowałam z przekąsem.
-Będę walczyć jak człowiek kiedy oni przestaną się cykać do mnie podejść-odwróciła się i krzyknęła -Tsubasa zwracam honor. Już nigdy nawet w myślach nie nazwę cie tchórzliwym kurczakiem! W porównaniu z nimi jesteś odważny jak lew!-Kelly jest wkurzająca, nie znoszę jej, ale miło jest dla odmiany usłyszeć jak denerwuje kogoś za kim nie koniecznie przepadasz.( szczególnie po tak bolesnym treningu)
-Zurafa Chrzest Ognia.-bey Dasha uderzył w Białą.
-Laserta Burzowe Natarcie-skąd ty tutaj!?
-No w końcu! Biała Lodowe Obięcia!-Kelly cieszyła się jak dziecko.
-Wolf kontratak.-mój bey zamiast odbić przeciwnika i dopiero przejść do ataku zebrał się w sobie i teraz to on był górą w tym starciu. Nagle Laserta uciekła od walki ze mną i zakatowała.......Białą.
-No co to ma być!?-wydarłam się.-Wracaj!
-Biała tryb defensywny!-Kelly ma kłopoty.
Hym pozwolić im ją wyautować i sama ich potem załatwić czy jednak pomóc Kelly? Oto jest pytanie. Dobra pomogę jej.
-Wolf Szarża!- bey rozpędził się i zamiarem zniszczenia obu przeciwników na raz i z całą mocą danego ataku uderzył..... Białą.
 Laserta i Zurafa w ostatniej chwili rozbiegły się na boki i otworzyły mi drogę do mojej "wspólniczki".
-Wolf wracaj!- krzyknęłam zawracając Wofie'go. Bey odskoczył od Białej. Chyba nie oberwała za mocno. To przez to, że szybko przerwałam atak gdybym tego nie zrobiła bey Kelly leżał by tutaj w kawałkach.
-Mary co ty odwalasz!?-Kelly zaczęła na mnie wrzeszczeć.
-Przepraszam bardzo, że chciałam ci pomóc!-odparłam.
-Skoro tak wygląda twoja pomoc to bardzo cie proszę nigdy więcej mi nie pomagaj!
-Proszę bardzo!
-Dobra kończmy to Biała Specjalny Atak Szpony Mrozu!
-Chyba śnisz! To ja ich wykończę! Wolf Specjalny Atak Smoczy Pogromca!-oba beye wystrzeliły i zderzyły się ze sobą. Zobaczyłam nagły błysk potem ogłuszył mnie potworny huk. Wszędzie wokół był dym i kurz nic nie było widać.
 Co się właściwie przed chwilą stało i co ważniejsze kto wygrał?
Gdy dym opadł na arenie znajdowały się tylko dwa wirujące beye.
-Gdzie jest Wolf i Tiger!?-spytała Madoka.
-Wolf jest tutaj.- powiedział Alex pokazując dziurę w ścianie tuż obok swojej głowy.
-A Czarna jest tutaj.-Mei Mei przekręciła imię Białej, ale nikomu nie było do śmiechu.
Gdyby beye skręciły chociaż odrobinę oboje leżeli by tutaj martwi.
Po raz kolejny mój bey zagrażał Alex'owi. Ryuga miał rację. Nie mam zielonego pojęcia co potrafi Wolfi. Nie powinnam podejmować walk dopóki w pełni go nie o panuje.
A jeśli mi się nie uda rzucę beyblade w cholerę. Nie chce go znowu skrzywdzić.



Rozdział 39 za nami napiszcie mi co myślicie. Dziękuje Shadow za wsparcie i rysunki.(są super) Jeżeli chcecie mnie o coś zapytać tak bardziej prywatnie, albo coś wysłać to tutaj macie mojego maila: hania609@gmail.com.
Wracając do rozdziału Drużyna Wang Hu Zhong poniosła klęskę wygrywając z naszym autodestrukcyjnym duetem. Czy one się kiedyś ogarną? Zostawiam was z tym pytaniem.
To ja się z wami żegnam. Do następnego posta.
Hania.

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 38

Perspektywa Ines.


Na sali próbują zrobić z Mary i Kelly drNapiszcie i Alex wykonastępnego my te ich głupie ćwiczenia bezbłędnie i Dashan powiedział, że mamy już wolne. Cudnie wręcz. Musze za mienić kilka słów z moim chłopakiem.
-Tsubasa choć ze mną na chwilę.-poszliśmy razem do jego gabinetu.-Co to miało być?-spytałam kiedy byliśmy już na miejscu
-O co ci chodzi?- udaje kretyna czy na prawdę nie wie.
-O to, że groziłeś Alex'owi.
-Nie groziłem.
-Masz mnie za głupią? "Is that your hand on my girlfriend? I wish you'd do it again. I'll watch you leave here limpingI" co to było jak nie groźba?
-Tekst piosenki! Swoją drogą dlaczego wściekasz się z to, że "grożę" temu idiocie!?
-Może dlatego, że ja nie odwalam takich scen jak widzę cię z Madoką.
-Przepraszam bardzo! Czy ty sugerujesz, że cie zdradzam z Madoką!?
-Ja nie wiem! Przecież cie nie kontroluje!
-Naprawdę!?
-Tak!
-Czyli to nie ty wypytywałaś Angel o mnie i Madoke!?
-Nie wypytywałam o nic Angel, ale skoro wierzysz we wszystkie plotki jakie o mnie słyszysz to może powinniśmy się rozstać!
-Skoro ci tak na tym zależy!
-Czyli to koniec tak!?
-Tak!
-Świetnie!-wyszłam stamtąd głośno trzaskając drzwiami.
Jak on mógł chociaż pomyśleć, a co dopiero powiedzieć, że ja go kontroluje? Jeszcze miesza w to wszystko Angel. Jeśli chciał mieć pretekst, żeby ze mną zerwać mógł przynajmniej powiedzieć coś bardziej prawdopodobnego.
Echhh to było do przewidzenia. Przyciągam do siebie samych kretynów.Wróciłam na salę.
Zdecydowanie łatwiej mi jest udawać, że wszystko jest w porządku gdy mam widownię. Tsubasa przyszedł tam chwile po mnie. Specjalnie usiadłam obok Alexa i beztrosko sobie z nim rozmawiałam.
 Widok zazdrosnego byłego jest bezcenny.
Jeśli chcecie możecie nazywać mnie suką, albo szmatą. Mam to gdzieś. Tsubasa czuł się przeze mnie kontrolowany żaden problem. Teraz jest wolny i może sobie latać gdzie chce tylko niech nie oczekuje, że będę po nim rozpaczać.
 Bez względu na wszystko....
....nie pozwolę sobie na łzy....
.....przynajmniej.....
..... nie w jego obecności.
Nie dam mu tej satysfakcji.
-Matko, ale nudy.- powiedział Chao Xin siadając obok mnie.
Znam go trochę. Powiedzmy, że za sobą nie przepadamy, ale jedno trzeba mu przyznać oglądanie jak Mary męczy się z tą idiotką nie należy do najciekawszych zajęć na świecie.
-Co ty na to, żebyśmy stoczyli sobie małą beybitwę?-spytał mnie.
-Z miłą chęcią.-odpowiedziałam i razem poszliśmy na arenę odprowadzeni do drzwi morderczym spojrzeniem Tsubasy.
-Tylko walczymy na poważnie.-powiedziałam ładując kuczer.
-Zobaczymy czy będziesz na tyle dobra, żeby mnie do tego zmusić.
-Oj nie męcz tym swojej ślicznej główki.
-Dobrze nie będę męczył mojej ślicznej główki.
-Grrry. Walcz nie gadaj.
-Jak chcesz. 3.
-2
-1
-LET IT TRIP!
-Iskra Ognista Szarża!-bey natychmiast przeszedł do ofensywy i atakował przeciwnika niestety za każdym razem pudłował.
-Co to ma być!?
-Nie masz najmniejszych szans przełamać mojej obrony. twoje ataki są na to zbyt słabe.
Skoro Ognista Szarża nie zadziałała to jestem w kropce. Mogę ewentualnie stopić Virgo, ale to jest atak zarezerwowany dla najgorszych szuj na świecie.
Cholera.
Jeśli zaraz czegoś nie wymyśle to przegram przez uśpienie. Chociaż.... jeżeli jego obrona działa tak jak mi się wydaje to mogę sprawić, że Poison Virgo Chao Xin'a nie będzie  się skutecznie bronić.
-Już się poddajesz?-ziewnął-Myślałem, że trochę dłużej powalczysz.
-Ja jeszcze nie skończyłam. Iskra pora podgrzać atmosferę.-mój bey ruszył na Virgo. Tak samo jak poprzednio atak nie wyrządził żadnej szkody przeciwnikowi, ale tym razem nie to nie bey był celem. Powierzchnia areny pod Virgo została stopiona jednak nie na tyle, żeby skończyć bey bitwę. Bey Chao Xin'a utknął ale się nie zatrzymał. Trzeba działać szybko. Chao Xin może się w każdej chwili uwolnić.
-Virgo! Co jest? Uciekaj stamtąd!-Chao Xin nie miał pojęcia ci się przed chwilą stało. I bardzo dobrze za nim się ogarnie będzie po bitwie.
-Iskra jeszcze raz Ognista Szarża!-bey uderzał w przeciwnika i za każdym razem zadawał mu potężne obrażenia
-Dosyć tego Taniec Tysiąca Ciosów.-bey uwolnił się jak piła tarczowa wrzynał się w fusion wheel Iskry równocześnie częściowo topiąc swoje ostrza.
-Hahahah nie wytrzymam.-złapałam się za brzuch który zaczął mnie boleć od długiego śmiechu.
-Czemu się śmiejesz!? Przecież przegrywasz! Przestań!- Chao Xin był kompletnie zdezorientowany i dobrze mu tak.
-Nie masz zielonego pojęcia co przed chwilą zrobiłeś! Właśnie przegrałeś tę walkę! Zakończmy to Iskra Specjalny atak Kula Ognia!- bey wytworzył ogromną ognista kule i cisną nią w Poison Virgo. Chao Xin nie miał ze mną żadnych szans.
Ani on ani nikt inny kto stanie mi teraz na drodze.



A oto reakcja mojego mózgu kiedy dotarło do niego, że idealna para właśnie zerwała:



















Tak. Mój mózg jest rodzaju żeńskiego.

Rozdział 38 za nami. Napiszcie mi co o tym myślicie. Po której stronie tej kłótni jesteście. Too ja się z wami żegnam. Do następnego posta.
 Hania

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 37

Perspektywa Kelly.

Zeskoczyłam na ziemię i stanęłam obok Tsubasy.
-Dobrze.-zaczęła Madoka- Więc jak już mówiłam Dashan pomoże nam poprawić naszą współpracę.-do tego potrzeba cudotwórcy, a nie chińskiej mafii.-Dashan oddaje ci głos.
-Więc najpierw sprawdzimy co jest nie tak. Mary ty będziesz ćwiczyć z Kelly.
-CO!?-"grzecznie" spytałam w myślach wyzywając tego kudłatego dryblasa od najgorszych.
-Będziesz ćwiczyć z Mary.-powtórzył powoli jakbym była niedorozwinięta.
-Słyszałam co powiedziałeś.-wysyczałam-Po prosu nie rozumiem dlaczego mam współpracować akurat z nią, a nie z Kyoy'om. Przecież na akcje idę z nim.
- Kyoya to olał i został w domu, a teraz stul pysk.-warknęła Mary.
Kompletnie ignorowałam co mówi i w ogóle co się dzieje wokół mnie, a chłopak ględził i ględził.
-Kopnąłeś się kiedyś w szczękę jak robiłeś ten szpagat na stojąco?-spytałam przerywając mu jego jakże ciekawą przemowę pytaniem które maltretowało mnie odkąd zobaczyłam go na mistrzostwach świata.
-Nie. Nie przypominam sobie.-odpowiedział lekko zdziwiony.-Więc wracając do tematu biegniecie do tamtej linii i z powrotem.-dostałam szarfą w twarz-Zwiążcie tym nogi.
Mam biec przywiązana do niej. Taaa powodzenia życzę.
Gdy Mary wiązała nasze nogi rozejrzałam się po sali. Alex stał obok Ines i trzymał ją w pasie. Na pewno z powodu biegu, ale co na to Tsubasa? Spojrzałam na długowłosego. Spokojny czy tylko udaje? Sprawdźmy to.
-Tsubasa pamiętasz jak leciał refren Next Contestant ? Pamiętam początek ale dalej to już czarna dziura.
- Is that your hand on my girlfriend? Is that your hand? I wish you'd do it againI'll watch you leave here limping. I wish you'd do it again. I'll watch you leave here limping**-powiedział Tsubasa.
Do Tsubasy ani trochę nie pasują groźby, ale jestem pewna, że gdzieś tam głęboko w sobie ucieszył się, że to powiedział. Alex zaczaił przekaz i lekko z bladł.
-Co się tak szczerzysz?-spytała Mary.
-A co nie mogę?
-Uważaj. Możesz łatwo stracić zęby jak będziesz dalej tak robić.-spojrzała na mnie jakby chciała mnie zabić wzrokiem. Chyba nie tylko Alex zrozumiał co się przed chwilą stało.
-Dzięki za troskę.-odpowiedziałam.
-Wszyscy gotowi?-spytała Chinka jej imię gdzieś mi umknęło.-w takim razie na linie mety.
-Startu.-poprawił ją Chao Xin(?).
Sama nie wiem jak, ale udało nam się jakoś dokuśtykać te dwa kroki.
-Na miejsca.-powiedziała Chinka.-Gotów-dziewczyna spojrzała na Chao Xin'a i poruszyła ustami tak jakby chciała powiedzieć "Start". Chłopak uśmiechnął się rozbawiony i pokiwał głową.-Star!-krzyknęła Chinka, a ja wywinęłam w powietrzu orła i obiłam sobie tył głowy.
-Ałłł.-jęknęłam podnosząc się na przedramieniu i masując obolałe miejsce.
Mary w dalszym ciągu przywiązana do mnie leżała na brzuchu z rękami wyciągniętymi przed siebie i głową schowaną pomiędzy nimi.
-To będzie dłuuugi dzień.-powiedziałam kładąc się z powrotem.
-Zamknij się Kelly.-warknęła Mary nie odrywając twarzy od podłogi.
***
Po długich i bezowocnych próbach zjednoczenia mnie i Mary. Dashan stwierdził, że trenowanie nas tak samo jak drużyny GanGanGalaksy niema najmniejszego sensu.
 Ciekawe co go do tego przekonało. Uderzenie Mary flagą w brzuch czy może jednak odbicie piłeczki pim-pogowej twarzą i  jednoczesne dostanie od tej sadystki paletką w guza na tyle głowy. Mniejsza z tym lider Wang Hu Zhong stwierdził, że powodem braku kooperacji (cokolwiek to znaczy) pomiędzy nami jest stres i według niego powinnyśmy się trochę wyżyć, dlatego dostałam kawałek pianki obity ufarbowaną na czerwono skórą i miałam przyjmować na to coś ciosy Mary.
-Ty mnie naprawdę nie lubisz.-powiedziałam do Dashan'a kiedy zobaczyłam jak bardzo nerwusce podoba się ten pomysł.
Nie przyjmuje ciosów. Unikam ich jak tylko mogę. Dlatego gdzieś koło piętnastego uderzenia w pianke dostałam w nos moją własną pięścią.
-Dobra darujmy to sobie.-powiedział zrezygnowany chłopak.
-Wsadź sobie w buty to "darujmy sobie" teraz moja kolej.-pozwiedzałam wciskając do rąk nerwuski to piankowe coś.
-Dawaj.- powiedziała nerwuska zakładając piankę na rękę i stając w pozycji do przyjmowania ciosów.
Zdecydowanie przyjemniej jest uderzać niż samemu dostawać baty. Niestety po kilku minutach pierwszej zabawy która spodobała mi się dzisiejszego dnia kudłaty dryblas kazał mi przestać. Pewnie bał się, że za którymś razem trafię z nerwuskę.
***
Madoka

-Bardzo wam dziękuje, że zgodziliście się nam pomóc niestety, raczej nic z tego nie będzie. Te dwie nigdy się nie dogadają.-westchnęłam zrezygnowana.
-My się jeszcze nie podajemy. Świątynia Beylin jednoczyła gorsze przypadki.- Dashan próbował mnie pocieszyć.
-Mam pomysł. Jestem debilem.-powiedziała Mei Mei.
-Chciałaś powiedzieć "geniuszem".-poprawił ją Chao Xin.
-Na to się nie na biorę. Nie jestem taka mądra- odpowiedziała i zrobiła obrażoną minę.
-"Nie jestem taka głupia"- chłopak znowu ją poprawił.
-Dashan powiedz mu, żeby ze mnie nie żartował.
-Kiedy tak właśnie się mówi.-odpowiedział jej lider.
-Mniejsza z tym. Jaki masz pomysł Mei Mei?-spytałam.
-Legendy mówią, że kiedyś było sobie dwóch wojowników. Nie potrafili się w niczym dogadać, ale kiedy ich wioska została napadnięta walczyli tak zgranie jak jedna osoba.
-I co w związku z tym?-spytałam nie rozumiejąc jaki to ma związek z Kelly i Mary.
-Może zgrają się dopiero w tedy gdy będą musiały walczyć.-wyjaśniła dziewczyna.
-Warto spróbować. Chi yun będziesz walczyć razem ze mną?-Dashan od razu zabrał się do roboty.
-Oczywiście.-odpowiedział niski chłopczyk.
-Zawołaj je.-poprosił mnie Chao Xin.
-Jasne. Kelly! Mary! Jeszcze jedna walka i jesteście wolne.
-Dobra. Kogo mam zabić?-spytała Kelly podnosząc się z ziemi.
-To będzie walka drużynowa ty i Mary kontra ja i Chi-yun.
-Boisz się walczyć ze mną sam? W porządku najpierw załatwię twojego przyjaciela, a potem ciebie.
-Chyba śnisz. Dobrze ci radzę nie wchodź mi w drogę młoda.-warknęła Mary.
-Nie szalej babciu bo jeszcze coś sobie zrobisz.
 Oby to zadziałało jeśli Kelly nie będzie potrafiła dogadać się z Mary to boje się pomyśleć co będzie jutro z Kyoy'ą.

Rozdział 37 już za nami. Co raz lepiej u mnie z tym dotrzymywaniem obietnic. Pragnę pozdrowić nowego anonimka który odważył się skomentować mojego bloga. Tutaj jakby ktoś nie zauważył jest podane tłumaczenie fragmentu piosenki który pojawiĺ się w rozdziale. To chyba wszystko. Więc ja się z wami żegnam. Do następnego posta.
Hania.

*   Czy to twoja ręka na mojej dziewczynie? Czy to twoja ręka? Chciałbym żebyś to zrobił jeszcze raz. Będę patrzył jak odchodzisz stąd kulejąc.Chciałbym żebyś to zrobił jeszcze raz. Będę patrzył jak odchodzisz stąd kulejąc.

*Next Contestant- Nickelback.