wtorek, 30 września 2014

Rozdział 9

  Dobra. Plecak jest. Śpiwór jest. Prowiant jest. Mapa jest. Apteczka jest. Zdrowy rozsądek jak zwykle brak. Ryuga dostał beya i już leci na łeb na szyję gdzieś trenować po prostu super nawet na mnie nie zaczekał. Przy moim poziomie szukania guza znajdę Ryuge maksymalnie w godzinę. Dobra no to ruszamy. Papa mieszkanko. Otworzyłam drzwi zrobiłam krok w przód i przyfasoliłam w coś twarzą.
-Mój nos-powiedziałam brzmiąc jak kaczka ponieważ kurczowo ściskałam swoją kichawę. Spojrzałam przed siebie żeby zobaczyć co a raczej kto prawie złamał mi nos.
-Ryuga co tu tutaj robisz?
-Zdaje się, że mieszkam-powiedział wchodząc do mieszkania.
 W dalszym ciągu pełna zdziwienia zamknęłam za nami drzwi.
-Wybierasz się gdzieś?-zapytał wskazując mój plecak.
- Myślałam, że gdzieś polazłeś na przykład szukać Gingi swojej drugiej połówki.- powiedziałam wracając do siebie.
Ryuga zapalił światło i usiadł w fotelu. Dopiero teraz zobaczyłam szramę na jego policzku.
-Spadaj. Przecież oboje wiemy kto jest królem pedalskich zachowań. (piszcie w komentarzach)
-Ryuga kto ci to zrobił?-zapytałam podbiegając do niego i uważnie oglądając jego policzek.- Nie! Nic nie mów sama wydedukuje. Hym? Cztery nacięcia o różnych głębokościach. Ciekawe.-Wyjęłam pesetę z apteczki i delikatne podniosłam nią jakiś paproch.- Biłeś się z dziewczyną.- stwierdziłam po wstępnej analizie znaleziska które okazało się fragmentem zaschniętego lakieru do paznokci.
-Długo będziesz jeszcze Shelokować czy łaskawie dasz mi spokój?
-Dobra jeszcze tylko to zdezynfekuje. Odchyl głowę.- Ryuga westchnął i posłusznie zrobił to co mu kazałam. Stanęłam za nim z butelką wody utlenionej. Przytrzymałam mu głowę. Już wtedy Ryuga czuł co się świeci ale było za późno
- A teraz mi wszystko grzecznie opowiesz albo wyleje na ciebie całą butelkę- powiedziałam z miną zawodowego terrorysty.
-Dobra. Już podaje się. Odłóż broń.- powiedział Ryuga śmiejąc się.
-No to mów- powiedziałam wyjmując wacik z apteczki i delikatnie oczyszczając ranę Ryugi- Więc?
-Wiec poszedłem potrenować tam gdzie mnie ostatnio znalazłaś-westchną Ryuga nie znosił mi relacjonować wydarzeń dlatego wszędzie chodziłam z nim.
-Chwila! Jak wyszedłeś z mieszkania?-przerwałam mu
-Przez okno. Chcesz w ogóle tego słuchać?
-Tak. To twoja pierwsza walka odkąd się znamy której nie widziałam na żywo. No opowiadaj- w tym momencie wyglądałam jak małe dziecko słuchałam historii Ryugi z wielkimi błyszczącymi oczami.
*chwilę później*
-Czyli ona miała TEGO beya. Na pewno to był TEN bey?
-Tak.- odpowiedział beznamiętnie Ryuga.
-A tobie udało się wchłonąć jego energię.
-Mhhy
-Nie no. Chciałabym zobaczyć jej minę jak się dowie, że mogła to powstrzymać.
-Ja też...-ziewną- Idę spać.
- Gravity Destroyer.
- Ta Gravity Destroyer .-odpowiedział i ziewną jeszcze raz.
 To takie nasze dziwactwo. Gdy Ryuga chciał pomuc Tsubasie spotkał się z Julianem Konzernem właścicielem beya którego nazwa padła przed chwilą. Po tym jak całą noc prowadziliśmy Tsubase do Gingi i reszty. Następnej nocy byłam tak padnięta, że mój mózg kompletnie się wyłączył i zamiast  prostego"Dobranoc" perfekcyjnie powiedziałam trudne   "Gravity Destroyer",( jakby ktoś jechał do psychiatry  albo logopedy to ja mogę się z nim zabrać) a Ryuga zamiast mnie poprawić powiedział
-Tak Kelly Gravity Destroyer śpij już.-gdy to powiedział dotarło do mnie jaka głupia jestem i wybuchłam tak nie kontrolowanym śmiechem,że udzieli się on Ryudze, a teraz wyobraźcie to sobie dwóch psychopatów tarzających się po ziemi zanoszących śmiechem.
     Takiego Ryugi nie znaliście co? Wszyscy uważaliście go za terrorystę kompletnie bez uczuć. Człowieka który zabija bez mrugnięcia okiem( a to wszystko prze Do jego  gdyby nie był już trupem to bym go zabiła). Faktycznie spotkania z nim zmieniały ludzi, ale na złe zmieniała ich mroczna moc , a Ryuga pomagał jak mógł  ją zwalczyć Tsubasie. Pomógł rozwalić spiralny rdzeń Gindze i pomógł Kencie.....




 
 No to mamy 9 rozdział. Wiem miał być z perspektywy Ryugi ale no po prostu  gdy się za to brałam to robiłam z niego kompletnego debila. Przepraszam rozdział wyszedł taki dosyć ciepły i rodzinny ani trochę nie pasuje do tego co myśleliście o Ryudze, ale ja go tak właśnie widzę i jak wam się to nie podoba to sory.

Do następnego posta Hania.






piątek, 26 września 2014

Rozdział 8

-Abonent czasowo niedostępny proszę zostawić wiadomość głosową po usłyszeniu sygnału. Piiiiiiip
 Gdzie ona jest? Zapytałam siebie w duchu dzwoniąc do Mary już chyba po raz setny dzisiejszego dnia. No co dziwicie się że się martwię. Moja najlepsza przyjaciółka wczoraj dowiedziała się, że obiecała załatwić ducha, a dzisiaj zaginęła bez śladu. Przypadek?
  Wróciłam do domu.Otworzyłam drzwi. Zapaliłam światło i weszłam do salonu. Na stoliku stała klatka, a w środku spała mała biała myszka. Obok klatki leżała koperta z podpisem ,,Dla mojej Myszki". Otworzyłam ją w środku był list. Zaczęłam go czytać.
" Ines wyjeżdżam z miasta na kilka dni. Nie mogę powiedzieć po co, ale jak wrócę to wszystko ci wytłumaczę. Przez ten czas ona będzie ci dotrzymywać towarzystwa.
Ps. Kocham Cię. "
-Cześć malutka- powiedziałam otwierając klatkę i wyjmując mysz. Usiadłam na kanapie. Podniosłam mysz na wysokość mojej twarzy.
-Może ty mi powiesz co się teraz z nim dzieje-uśmiechnęłam się smutno czując że mi już lekko odbija, ale mówiłam dalej taka rozmowa z kimś kto na pewno cie nie skrytykuje pomaga poukładać mi myśli.
 -Tsubasa ma przede mną jakieś tajemnice. Obiecał je wyjaśnić jak wróci. O ile wróci.- nagle odezwał się dzwonek do drzwi wystraszona mysz wskoczyła mi na ramię. Ciekawe kogo tam niesie o tej porze. Podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez wizjer.
-Kto tam?
-Ja. Znaczy Kyoya. To znaczy jestem bratem Mery. Chciałem zapytać czy przypadkiem nie jest u ciebie.
-Skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać?-zapytałam otwierając drzwi.
- Mary przykleiła twój adres na lodówce- klepnęłam się ręką w czoło. Raz wciągu 5 lat naszej znajomość Mary był potrzebny mój adres. Raz!
-To jest u ciebie czy nie?
-Aaaa ty jesteś Kyoya starszy brat Mary teraz już cie poznaje.-postanowiłam sprawdzić tego zieleńca.
-Nie młodszy.-warkną. Teraz byłam pewna, że są rodziną- To jest u ciebie czy nie? - ponowił pytanie tym razem już ludzkim głosem.
-Nie ma. W ogóle jej dzisiaj nie widziałam.
-Szlak. No to nic tu po mnie idę jej szukać dalej. Nie wiesz gdzie może być?- pokręciłam przecząco głową.
-To cześć.
-Zaczekaj pójdę z tobą.-powiedziałam podbiegając do chłopaka- Zam dobrze i miasto i Mary. Razem pójdzie nam szybciej
-Jak chcesz-wzruszył ramionami i już się odwracał ale coś przykuło jego uwagę to coś chyba było na mojej głowie - Nie ruszaj się-szepnął podchodząc do mnie. Jak zwykle w takiej sytuacji miałam ochotę podskakiwać w miejscu wrzeszcząc:
 "Zdejmijtozdejmijto!" ale o dziwo posłusznie znieruchomiałam patrząc jak Kyoya podchodzi coraz bliżej i bliżej. Gdy był tuż obok podniósł rękę i jednym zręcznym ruchem zgarną coś z mojej głowy.
-Co to było?
Kyoya powoli otworzył ręke, a z pomiędzy palców wyjrzała biała myszka prezent od Tsubasy.
-Hodujesz myszy we włosach?-uśmiechnęłam się do niego. Oddał mi mysz, a ja włożyłam ją z powrotem do klatki.

-Dobra zacznijmy od początku. Gdzie już jej szukałeś?
- W domu i u ciebie.
- Gratuluję pomysłowości.
- A ty gdzie byś szukała? - warknął
-Gdzie Mary mogła siedzieć cały dzień?-pytanie zawisło w powietrzu.
 Chłopaka nie ma. Chyba, że dzisiaj sobie znalazła. Praca? Raczej nie w poniedziałki ma wolne. Czyli pewnie szuka Ryugi albo trenuje.
"-Kyoya. Twoja siostra właśnie tropi bleydera który skopał twój tyłek ostatniej soboty.
-Co!!!- wrzasną Kyoya rzucił się na mnie i przegryzł mi tętnice"
 Taa już lecę mu to powiedzieć. Pokręciłam głową. Zauważyłam, że Kyoya mi się przygląda
-Co się tak na mnie gapisz?
-Spytałem cię o coś. Czekam aż odpowiesz.
-Aaa sory zamyśliłam się.
-Więc? Dokąd teraz?-no i co ja mam mu teraz powiedzieć?
-Mary pewnie gdzieś trenuje.
-Bey-park ?
-Żartujesz? Ty byś poszedł tam trenować?
-Jasne, że nie-oburzył się
-To dlaczego myślisz, że Mary by tam polazła?-wzruszył ramionami. Chciałam warknąć pod nosem jak bardzo mi się to nie podoba niestety zamiast warknięcia wyszedł mi piskliwy dźwięk. Chłopak spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach.
-Spadaj! Chcesz wiedzieć gdzie mogła pójść Mary czy nie.
-Dobra dobra, no mów.
   Trochę udobruchana łaskawie powiedziałam Kyoy gdzie może być Mary. Ruszyliśmy na skały za miasto. Często można tam znaleźć jakiś lepszych miejscowych bleyderów. Idealne miejsce do treningów są drzewa małe jezioro i oczywiście skały.
 Szliśmy w milczeniu, aż do momentu kiedy zaczął się las. Do tej pory księżyc i gwiazdy zapewniały wystarczająco dużo światła, ale gdy weszliśmy między drzewa natychmiast otoczyła nas ciemnoś. Poczułam niepokój wsłuchiwanie się w odgłosy nocnego lasu to ostatnia rzecz jaką chciałabym teraz robić. Zaczęłam gadać od rzeczy byle tylko słyszeć własny głos.
 -Długo zostajesz w mieście ?- zapytałam ale o dziwo zamiast zignorować moje pytanie( tak jak wszystkie wcześniejsze) Kyoya spojrzał na mnie podejrzliwie i sam zapytał:
-A czemu cię to interesuje?
-Nie interesuje mnie to pytam bo mi się nudzi. Więc długo czy nie?
-Zobaczymy, a teraz ja mam pytanie. Mary bała się kogoś miała jakiś wrogów?
-Nie. Nie takich żeby się ich bała. Czemu pytasz?
-Mam swoje powody.
 Po tej dość oschłej odpowiedzi nie miałam już ochoty się odzywać. Kyoya był dziwny niby podobny do Mary ale jednak nie. Mary potrafiła być miła i ciepła, a takie zachowanie nie pasowało mi do Kyoy. Nie potrafię sobie wyobrazić Kyoy w takiej sytuacji. Po prostu nie potrafię.
 Nagle na niebie pojawił się błysk, a potem usłyszałam rozwalniający uszy huk. Kyoya jak jakiś wariat pobiegł w stronę z której dobiegł dźwięk.
-Czekaj!!!-wrzeszczałam ale albo mnie nie słyszał albo kompletnie olał.
 Kiedy udało mi się go dogonić wracał już z Mary.
 Nie pobiegłam bo nich nie zapytałam co się działo tylko spokojnie odwróciłam się i poszłam do domu dobrze wiedziałam że Mary powie mi o tym kiedy będzie chciała.






Hej hej hej! 8 rozdział cieszycie się bo ja bardzo. Pozdrawiam wszystkich czytelników którzy się ujawnili i napisali komentarze. To ja się biorę za następny rozdział niestety nie mam pomysłów więc napiszcie czyją perspektywę chcielibyście czytać to do następnego posta ja się z wami żegnam  Hania.




poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 7

Mary


Nie mogę spokojnie zasnąć. Gdy tylko zamykam oczy widzę jego twarz. Co z tego ,że wiem kim jest jak nie wiem jak go znaleźć? WBBA myśli ,że nie żyje, a moje święte przekonanie ,że jest inaczej opiera się tylko na tym, że widziałam go przez chwile w środku nocy. Przewróciłam się na drugi bok włożyłam rękę pod poduszkę. Nadal tam był mój pierwszy i ostatni bey.
Kiedy to ostatnio grałam w beyblade? Będzie z pięć lat, od wtedy kiedy dowiedziałam się, że Alex wraca. Nie! Nie możesz teraz o nim myśleć. Musisz się skupić. Teraz najważniejsze jest dla ciebie żeby wrócić do formy i załatwić tego Zombie. Poduszka ugrzała się już z tej strony. Przekręciłam ją na drugą i położyłam się na wznak.
-Dobra Mary.Teraz musisz się skupić na treningu -zaczęłam mówić do siebie -Gdy będziesz już gotowa do walki przeciwnik sam przybędzie. -zdecydowanie powinnam przestać słuchać co wygadują na tych planach zdjęciowych. Usłyszałam hałas w salonie. Spojrzałam na zegarek. 3:00 idealna godzina żeby kogoś  zabić. W wzięłam do reki pierwszą lepszą rzecz i ostrożnie otworzyłam drzwi.
-Po co ci ten but -zapytał mnie zdziwiony Kyoya wychodząc z łazienki.
- No co usłyszałam hałas i poszłam sprawdzić co się dzieje.
 -Uzbrojona w but?-zaczął się głupio uśmiechać
-No co to pierwsze wpadło mi w ręce , a właściwie gdzie ty byłeś w środku nocy?
-Nie twój interes.-warkną
-Do puki tutaj mieszkasz to jest jak najbardziej mój interes.-jakbym słyszała naszą mamę
-Skoro koniecznie musisz już wiedzieć to byłem na spacerze.-powiedział  rzucił się na kanapę i zamknął oczy.
Dobrze to rozumiałam przez pierwszy tydzień mieszkania w bloku myślałam, że się w nim zaraz uduszę.
-Długo masz zamiar się jeszcze na mnie gapić.-zapytał nie otwierają oczu. Wrzuciłam trampkiem i trafiłam go prosto w głowie. Zadowolona z siebie uciekłam do swojego pokoju obawiając się dwa razy silniejszej zemsty.

    Następnego dnia budzik obudził mnie o 6:30. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę. Oparłam się o blat ziewnęłam szeroko i gdy otworzyłam oczy zdążyłam zobaczyć spód mojego trampka który właśnie leciał na spotkanie z moją twarzą.
-Kyoya ty mały szczylu.
-Jestem wyższy od ciebie.
-Pfff. Chyba o włosy.


-Let it rip.-po raz kolejny wystrzeliłam swojego beya. Ostre zakrzywione pazury beya ryły skałę. Otworzyłam rękę i bey natychmiast do niej wskoczył. Usiadłam na ziemi i zaczęłam uważnie się mu przyglądać. Miał dwa rzędy zakrzywionych ostrzy. Obydwa zakrzywione w przeciwnych kierunkach. Pogładziłam kciukiem rysunek wilka.
-Jak myślisz Wolfy(Czytaj łulfi) damy sobie radę z tym psychopatą.-bey błysną w świetle zachodzącego słońca-uznam to za tak.

   Wracam z  ostrego treningu jest już środek nocy.   Jutro będzie mnie wszystko boleć. Już widzę jak jutro wstanę to będzie gorsze od kaca.
Ale co tam nie mam zamiaru o tym teraz myśleć. Mój bey jest znacznie silniejszy niż 5 lat temu. Widać siła bleydera przekłada się na siłę beya.
-ŁUB TRZASK BUM TRACH!-nagle rozległ się wielki hałas a nocne niebo rozbłysło oślepiającym światłem. Zakryłam rekami  oczy  gdy tylko je zabrałam. Zobaczyłam, że przede mną stał  Ryuga. Nie miał na sobie tej swojej korony którą widziałam na zdjęciu w WBBA, ani płaszcza, ale na sto procent to był on. Otaczała go dziwna aura. Gdy spojrzałam mu w oczy zobaczyłam ten sam błysk szaleństwa co na zdjęciu.  Tylko tym razem był dużo wyraźniejszy i bardziej przerażający. Część mnie miała wielką ochotę stamtąd uciec, ale była też druga która patrzyła się z fascynacją w te hipnotyzujące  oczy szaleńca. Na całe szczęście odezwał się we mnie głos rozsądku  który przypomniał mi po co tu w ogóle przyszłam.
- Walcz ze mną teraz Ryuga.
Chłopak zrobił zdziwioną minę i zapytał:
-Kim ty właściwie jesteś?
-Osobą którą wolał byś nie spotkać.
Zaśmiał się złośliwe.
-No to pokaż co potrafisz.
-3
-2
-1
-Let it trip.
 Beye zderzyły się. energia która uwolniły, wybiła w ziemi ogromna dziurę.
-Jeszce tu jesteś? HA! Jednak nie jesteś taka słaba jak myślałem.
- Walcz nie gadaj! Wolf, gryź tak jak jeszcze nigdy!
-Hahahahaha! Tylko nie zrób sobie krzywdy.
-Wrrrrrrrrrrr! Sam tego chciałeś! Wolf  wyj.
     Wolfy zatrzymał się i zmienił tryb teraz  emitował  fale które atakowały samego bleydera. Docierały do tej części mózgu która była odpowiedzialna za odczuwanie strachu.  Dezorientowały przeciwnika do tego stopnia, że nie był w  stanie walczyć. W przypadku silniejszego bleydera dawało mi to czas na to by zakatować z zaskoczenia i załatwić przeciwnika jednym ciosem, a na dodatek fajnie jest zobaczyć jak dotąd pewny siebie człowiek  stoi z przerażeniem w oczach.
- Zobaczmy czego ty się boisz- powiedziałam z lekkim triumfalnym uśmiechem.
Niestety Ryuga kompletnie mnie ignorował. Rozmawiał ze swoimi wizjami. Dosłownie  rozmawiał. to nie były krzyki przerażenia tylko pogawędka. Byłam tak zdziwiona, że zapomniałam  go zakatować. Nie słyszałam dokładnie słów ale ostatnie zdanie dotarło do mnie w całości.
-Miło było cię znowu spotkać ale chyba musisz już spadać! Rycz L-Drago- z beya wyszedł gigantyczny smok i uderzył Wolfyego -Rycz głośniej L-Drago- smok po raz kolejny uderzył tym razem dwa razy mocniej.
    Przy tym uderzeniu myślałam, że Wolfy się poda ale stal dzielnie i nadal próbował przejąc kontrole nad lekami Ryugi, ale ten gość najwyraźniej niczego się nie bał.
-  Dobrze. Wolf atakuj- bey zmienił tryb i skupił się na  L-Drago.   Uderzał w niego z furią raz za razem. To nie byla walka to była masakra. Ryuga nawet nie próbował się bronic tylko ze zdziwieniem patrzył to na mię to na beya. Jednak po chwili znowu uśmiechnął w ten swój specyficzny sposób.
- Nie masz pojęcia co potrafi twój bey. Wróć tutaj jak się czegoś  nauczysz.
- Walka się jeszcze nie skończyła!
- Jesteś pewna?
-!?- spojrzałam na beye. Wolf leżał uśpiony natomiast L-Drago  wirował jeszcze szybciej niż wcześniej.
-Coś ty mu zrobił?!
- Wchłonąłem jego energie. Nigdy nie słyszałaś o L-Drago beyu który rotuje wstecznie?- mówił podchodząc do mnie
- Nie. Zawiedziony?- odpowiedziałam  kiedy  Ryuga stał tuż przede mną.
- W takim razie od razu byłaś na przegranej pozycji.-uśmiechną się z wyższością. Tego było już za wiele  rozharatałam mu policzek zabrałam beya i poszłam stamtąd. Co on miał na myśli mówiąc że nie mam pojęcia o  swoim beyu. Może powinnam oddać go do jakieś analizy. Ta na pewno bo taka Madoka   mi pomorze. Przynajmniej już wiem gdzie go szukać.









No to mamy już 7 rozdziałów 9 postów  8 komentarzy i ponad 500  wyświetleń. Jeeeeeejjjjj.
To jam mam zacierz a wy 7 rozdziałów. Do następnego cześć. 

piątek, 19 września 2014

Post dla zabawy.

     W poprzednim poście prosiłam was o to że byście napisali swój ranking 10 najprzystojniejszych bleyderów. Jeśli czytają mnie jacyś faceci  (w co wątpię) to sory się nie wiem czy uzbierało by się w całym beyblade 10 bleyderek a co dopiero ładnych. Dobrze oto mój ranking.










10.Hyoma - bo tak  
9.Bracia Sodo -  po prostu kocham bliźniaków
8.Danure - lubię facetów  z ciemną karnacją
7.Chao Xin -  jest przystojny bo jest przystojny
6. Reji Mizuchi - jest wstrętny zły i przystojny zabić go żeby się kurde nie rozmarzał!!!!
5. Tobi aka Fałst -  oczy włosy  i ta psychoza "kręć się tempo kręć się!!!! "*3*
4. Jack - podoba mi się jego styl i  no w końcu to  artysta musi być przystojny
3. Johannes - ciemna karnacja i żółte kocie oczka ^.^  I kocha koty tak jak Krabi kraby.
2. Dashan Wang-wysoki napakowany zielonooki brunet bitch please

I pierwsze miejsce



Proszę państwa mamy remis:





KYOYA TATEGAMI,TSUBASA OTORI i RYUGA KISHATU!!!



   No po prostu ich uwielbiam. Każdy z nich ma coś na sumieniu ale w końcu   wychodzi na prostą.  Do tego są epiccy w walce. I do tego każdy z nich miał ataki psychozy. I bzika na punkcie czegoś:








 Kyoya -wygrać z Gingą.




Tsubasa- ogólnie na punkcie wygranej.










  Ryuga- yyy..... on ogólnie jest chory psychicznie.







WPISZCIE TO W YOU TUBE : KYOUYA IS A BANANA i  RYUGA LOVES REACE'S PUFFS
:-D:-D:-D:-D:-D:-D



No więc to chyba na tyle do następnego posta żegnam się z wami  Hania.



 Grafiki w tym poście są skopiowane z gogle i przerobione przeze mnie w paincie.

środa, 17 września 2014

Rozdział 6

  Godzina 12 wszyscy normalni ludzie leżą już w swoich ciepłych łóżkach. Właśnie normalni. Widzisz ten dziwny kształt za oknem. Tak właśnie ten. Nie to wcale nie jest twoja wyobraźnia. To naprawdę jest dziewczyna przebrana za kota. Powinieneś zadzwonić na policje bo właśnie patrzysz na wroga publicznego nr.1. Teraz poluje, ale spokojnie nie szuka pierwszej lepszej ofiary. Tym razem poluje na członków gangu "Pająków nocy". Pewnie myślisz "śmieszna ta nazwa" ale nie ma się z czego śmiać. Pająki nocy rozciągnęły sieć swojej władzy na całe miasto.
Według nie pisanego prawa wszystkich gangów jeśli pokonasz najsilniejszego automatycznie stajesz się liderem gangu. Nasza niwa znajoma ma zamiar zmierzyć się z liderem pająków. Czyja powiedziałam" zmierzyć"? Ona chce go zmieść z powierzchni ziemi, z miażdżyc, zniszczyć pokonać. Tylko najpierw musi go znaleźć.
"Dość siedzenia w jednym miejscu" pomyślała. Wzięła rozbieg i skoczyła na sąsiedni budynek, a potem na następny i na jeszcze jeden. Biegła tak, aż do chwili gdy zobaczyła siedzibę WBBA. "Banda kretynów którzy potrafią tylko robić jakieś głupie zawody" warknęła "Chociaż nie. Jest tam jeden facet z którym da się dogadać" Uśmiechnęła się. Poprawiła bląd loczek który wysunął się z pod maski i pobiegła dalej.
 Pająki nocy zbierają się w swoich gniazdach. Znoszą tu łupy, przeprowadzają inicjacje (czytaj tłuką nowicjuszy którzy nie mają szans się bronić), ale naszej nocnej łowczyni chodzi o to gdzie jest ich główne gniazdo.
-Bracia i siostry. Witam was wszystkich!-zaczął wysoki napakowany facet z ogromnym tatuażem pająka na gołej klacie.
-AWWWWWWWWWAAAA!!!- ryknął bezmyślnie tłum.
- Ten tydzień był dla nas bardzo owocny. Co ja wygaduje?! Obłowiliśmy się!
-TAK!!!!-ryknął tłum tym razem z jakim kolwiek sensem.
-Ale zanim podzielmy łupy...
-INICJACJA!!!!!-ryk tłumu zagłuszył dalsze słowa mówiącego, ale obrzydliwy uśmiech na jego twarzy zdradzał, że tylko czekał na taką reakcje.
-Tak inicjacja! Kto pierwszy? Kto będzie na tyle odważny, żeby zostać w naszej bandzie na dobre i na złe?-żadnych chętnych.
"To nie dobrze potrzebuje ofiary żeby kontrolować ten tłum przygłupów" zmartwił się mówca. Nagle zobaczył małą postać w kapturze stojącą wrogu magazynu. Jego uśmiech zrobił się jeszcze bardziej obrzydliwy niż wcześniej.
-Znalazł się jeden odważny-wskazał palcem wybranego nowicjusza a tłum zrobił resztę.
 Gdy nieszczęśnik stał już na czymś co kiedyś było sceną mówca zadał mu pytanie:
-Walka wręczy czy bey bitwa?
-A po co wybierać. Oba na raz!
 Rozległ się pełen podziwu pomruk.
-Widzę że nasza sieć przyciągnęła odważnego pająka. Z kim chcesz się zmierzyć?
-Z waszym liderem-powiedziała zdejmując kurtkę nocna kotka
-Tak to najpierw będziesz musiała pokonać nas wszystkich!
 Na twarzy kocicy pojawił się chytry uśmiech. Wystrzeliła beya i krzyknęła
-No to kto pierwszy?! Kto będzie na tyle głupi żeby stanąć mi na drodze?!
 Z czterech stron w beya uderzyli przeciwnicy. W tym samym momencie w stronę kotki wystrzelił łańcuch zakończony metalową kulą
- Zestrzel to- bey odepchną swoich przeciwników i wystrzelił lodowy pocisk. Kula trafiła w brzuch faceta który zamierzał strzelić bleyderce w plecy. Pocisk wybił szybę i zasypał deszczem szklanych odłamków ludzi stojących pod nią.
-AAAAAAAAAAAA-wrzasną facet upadając na ziemie ściskając kurczowo rozharataną metalowymi pazurami prawą rękę która jeszcze przed chwilą próbował przy pomocy noża pozbawić bleyderke głowy.
-Psy jadą-krzyknął człowiek który stał na czatach. Zapał do walki znikł i natychmiast zastąpiła go paniczna chęć ucieczki. U wszystkich z wyjątkiem tajemniczej kotki. Podeszła do człowieka który próbował ją zastrzelić. Uniosła jego twarz tak aby patrzył na nią i zapytała:
-Gdzie znajdę waszego lidera? Gadaj!
-W.......w...-próbował zacząć człowiek
-W czym?
-B....b....-zdążył jeszcze wydukać po czym wydał z siebie długie westchnienie i stracił przytomność. Nie znajoma sprawdziła puls. Żył. W tle rozległo się wycie radiowozów.
-Cholera-kocica zaczęła uciekać.
 Sytuacja była beznadziejna. Radiowóz deptał jej po piętach. Nie było czasu ani miejsca żeby mogła wdrapać się na dachy. Zderzyła się z kimś i oboje wylądowali na ziemi. W ciemności żadne z nich nie widziało twarzy tego drugiego. Mimo tak niewielkiej odległości jakie je dzieliła. Gdy radiowozy minęły już tę prowizoryczną kryjówkę. Chłopak warkną:
-Złaź ze mnie.
-Przeszkadza ci to ?-zapytała dziewczyna głosem małej dziewczynki.
-Trochę-chłopak szarpną się i oboje przeturlali się kawałek teraz to on był na górze, dziewczyna w pułapce jego ramion.-Tak lepiej.-powiedział i uśmiechnął się chytrze czując, że kontroluje sytuacje.
  Nagle ciemną uliczkę rozświetliło słabe światło. Najwyraźniej ktoś postanowił pochodzić sobie po domu o 2 w nocy (geniusz) Ten widok zbił by z tropu chyba każdego (o prócz zoofila)( w końcu niecodzienne widzi się dziewczyny w skórzanych kostiumach kotów.)
-Kogo moje piękne oczy widzą ? Król besti we własnej osobie.-powiedziała bleyderka- A już myślałam, że wpadłam na jakiegoś pająka albo gorzej psa- mówiła dalej bawiąc się kłem lwa który Kyoya nosił na szyi stukając w niego jednym ze swoich długich metalowych pazurów
-Pająka?-zapytał zdziwiony Kyoya siadając obok dziewczyny/kota.
-Za dużo chciałbyś wiedzieć-powiedziała dziewczyna odchodząc- Na razie niech wystarczy ci wiadomość, że masz dobę na opuszczenie miasta , albo wywiozą cię w kawałkach.
-Niby dlaczego.
-Za długo na mnie patrzyłeś mógłbyś powiedzieć policji jak dokładnie wyglądam. Więc żegnaj na zawsze Kyoya
-Do zobaczenia ...... -zaczął Kyoya ale po chwili urwał zdając sobie sprawę że nawet nie zna jej imienia.
-Betty
-Betty-powtórzył uśmiechając się łobuzersko.








 Rozdział 6 prosto spod moich szybkich paluszków. Co wy na to jestem ciekawa co myślicie o bohaterach stworzonych przeze mnie i czy historia choć troszeczkę was wciągnęła.  Następny rozdział w przyszłym tygodniu(sory za błędy dyslektyk piszący na telefonie). Napiszcie w komentarzach ranking 10 najprzystojniejszych chłopaków z beyblade. Chciałbym znać waszą opinię.  Mój ranking zobaczycie w następnym poście. Dziękuję wszystkim osobą które pomogły mi przy tym poście one wiedzą, że onie chodzi. Tak o was mówię
Do następnego Hania.

sobota, 13 września 2014

Rozdział 5

Kelly



-Ryuga. Ryuga! RYUGA!!!-muszę iść do roboty, a ten śpi jak kamień. Na całe szczęście po wczorajszym zawieszeniu systemu nie było śladu. Nawet teraz gdy spał widziałam różnice. Wcześniej podczas snu  rzucał się często krzyczał,  a teraz ja się tutaj staram. Próbuje go obudzić żeby się nie wystraszył że zniknęłam, a on sobie słodko śpi. 
Ostatecznie wpadłam na straszny plan. Założyłam Ryudze słuchawki podłączyłam je do  jego telefonu  ustawiłam głośność na max. Wyszłam z mieszkania i dopiero na skodach wysłałam Ryudze smsa:  Wracam po 4. Nie wychodź z mieszkania. Słodkich snów ;]
   Chwile później dotarł do mnie wrzask Ryugi i głośne przekleństwo pod moim adresem. Dopiero wtedy mogła w pełni zadowolona iść do pracy.
    Pracuje w ZOO.  
No co!?
Nie trzeba być  magistrem, żeby czyścic klatki i oprowadzać wycieczki szkolne. Jeśli chodzi o mnie i tolerowanie ludzi to okazało  się, że pierwszaki to nie takie straszne potwory jakie zapamiętałam ze szkoły. Swoją droga i tak potrzebuje pomocy. Gdyby nie Beti to bym chyba oszalała. Beti to jedyna w ogóle, żyjąca istota na ziemi  która  wie o tym co się dzieje  w moim życiu  nawet Ryuga nie wie niektórych rzeczy, a Betty tak. 
- Widziałaś gdzieś Betty?- spytałam bezimienną dziewczynę w okularach którą spotkałam w szatni.
- Tak kręciła się w pobliżu wybiegu tygrysów.
- Jak zwykle przy Białej.- uśmiechnęłam się. Poprawiłam niebieskie kucyki i ruszyłam na poszukiwania. 
 Biała. Biały tygrys. Jako kilku miesięczny kociak została uratowana z cyrku. Nie potrafiła albo nie chciała nauczyć się sztuczek. Treserzy zakatowali ją prawie na śmierć. Naszym weterynarzom udało się ją połatać, ale kompletnie straciła zaufanie do ludzi. Kuliła się w rogu klatki gdy tylko pojawiał się człowiek z jedzeniem. Na samo wspomnienie tego widoku chciałam znaleźć tych treserów i wyrwać im serca. Dopiero Betty udało się coś zdziałać. Nie wiem z jakiej paki ale Biała najpierw zaakceptowała ją, a potem mnie pewnie dlatego że często widziała Betty w moim towarzystwie. Z czasem przyzwyczaiła się też do reszty ale w dalszym ciągu nie zje niczego do puki w jej pobliżu nie pojawi się Betty.
    Pogrążonej w wspomnieniach udało mi się odnaleźć tę dwójkę.
- Dobrze że was znalazłam. Musze wam o czymś opowiedzieć.
  
Mary

-Jak to nie żyje?! -wrzasnęłam patrząc na Ines jak na chorą psychicznie. 
-No po prostu zimny trup. Tak przynajmniej twierdzi WBBA. Sama zobacz. -odpowiedziała mi spokojnie.
   Spojrzałam na ekran i odszukałam wzrokiem opis bleydera."Ryuga. Bardzo niebezpieczny Bleyder. Zajął drugie miejsce w bitwie bleyderów. Nadzwyczajny rezerwowy reprezentacji Japonii na mistrzostwach świata. Zmarł w wieku 16 lat.
  Czyli do reszty oszalałam. Widzę duchy. Nie. Jestem pewna że to nie były żadne zwidy.
-Mary musiałam ci, że to nie jest ten pokój! -Ines nagle zaczęła na mnie wrzeszczeć
  Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.  Wskazała drzwi. Spojrzałam w ich kierunku i zobaczyłam ,że klamka minimalnie się poruszyła. 
-Nie musisz obrazu na mnie krzyczeć!-podjęłam grę. 
  W tym momencie do pokoju wszedł Pan Ryo Hagane. Rzuciłam nerwowe spojrzenie na ekran komputera. Zdjęcie Ryugi zniknęło. Ines ma łeb na karku.
-Dzień dobry panie Hagane. Widział pan Tsubase? Szukamy go chyba już od godziny . Myślałam że może będzie w swoim gabinecie niestety nie pamiętam który to był pokój-wow! 
Wiedziałam ,że Ines jest świetną aktorką, ale że aż taką. Ja mam w głowie kompletny mętlik, a ona cały scenariusz tej sytuacji. 
-Oooo niestety przed chwilą wyszedł. 
-W takim razie idziemy go gonić.-wyszłyśmy z tego chorego budynku ledwo powstrzymując wybuch śmiechu.

Ines

    Znowu się zaczyna. Najpierw przyjaciółka potem tajemnice, a na koniec zostajesz sama ze złamanym sercem. Tata zmarł i zostawił mamę mnie i moje 3 młodsze siostry kiedy miałam zaledwie 13 lat. Mama się załamała i musiałam bardzo szybko dorosnąć,  żeby moje siostry mogły zostać dziećmi. Szkoła, praca, dom, szkoła , praca , dom to stało się moją rutyną i wtedy pojawił się ON. Nazywał się John. Chłopak miał w sobie to coś.  Wyrwał mnie z mojego  dotychczasowego życia. Otworzył mi drzwi do kariery. Przy nim czułam się wyjątkowa, a potem koniec.  Znudziłam się mu." Tak wyszło" powiedział kiedy zobaczyłam go z inną. Gdybym mogła go teraz spotkać. Spojrzeć mu głęboko w oczy i powiedzieć co o nim myślę. 
-Ines! Zaczekaj-usłyszałam za sobą głos Madoki. 
  Czego ona może ode mnie chcieć? 
-Ines jak dobrze że Cię jeszcze złapałam. Pan Hagane prosił żeby ciebie zapytać  czy nie chciałabyś u nas pracować  w sumie dlaczego nie . Nie szykują mi się żadne kastingi. Więc mam wolne. Może uda mi się zaleźć tą   Beti o której wspominał  Tsubasa.
-Zastanowię się. 
-A i jeszcze jedno. Chciałbym cie przeprosić za wczoraj to były tylko takie głupie żarty. Nie gniewasz się? 
-Nie wcale.
  Madoka chyba nie wyczuła tej leciutkiej nuty sarkazmu w moim głosie bo rzuciła mi się na szyje  z okrzykiem
-Tak się ciesze! Będziemy koleżankami z pracy będzie super!
     Może w innych okolicznościach mogła bym ją nawet polubić albo chociaż jej teraz uwierzyć, ale to jest niemożliwe i nie będzie nigdy możliwe.







Rozdział 5 już opublikowany.  Musze wam wyznać, że  mam pewne problemy z  przepisywaniem moich  rozdziałów na telefonie. Więc sytuacja wygląda tak, że  następny rozdział już jest tylko nie chce mi się go przepiać wiem jestem leniem.  Możecie mi pomóc pisząc komentarze żebym ruszyła dupe. Informuje że udało mi się odblokować komentarze anonimowe i jestem z tego dumna. Przepraszam z błędy telefon mnie nie znosi. Chcę podziękować mojej mentorce za pomoc. Dzięki Alissia. To ja się żegnam do następnego rozdziału.



wtorek, 2 września 2014

Rozdział 4

Ines


Leżę na łące.
Ciepłe słońce ogrzewa moje policzki. Ptaki śpiewają, a tu nagle dup. Mój telefon postanowił mnie poinformować że "zbliża się koniec ważności konta".
-Tsubasa. Zrobisz kawę?-spytałam patrząc na niego wielkimi szczenięcymi oczami.
-Chciałbym. Niestety ty robisz dużo lepszą. -powiedział i uśmiechną się podstępnie.
-Masz rację - przeciągnęłam się i z powrotem przytuliłam do Tsubasy spojrzałam mu głęboko w oczy i powiedziałam-ale w robieniu jajecznicy nikt ci nie dorówna.
   Tak właśnie zaczęła się leniwa niedziela.  W planach miałam tylko spotkanie z przyjaciółką. W tym czasie Tsubasa ma iść na spotkanie do siedziby WBBA. Nie za bardzo mi się to podoba. Kręci się tam Madoka.
Ufam Tsubasie w 100  procentach ale nie chce żeby ona się przy nim kręciła..
-Ines daj już sobie z tym spokój. Zaczynasz  wpadać w paranoje. Serio opanuj się. Dziwnie się czuje widząc cie w takim sanie. Zawsze to ty byłaś ta odpowiedzialna.
- Sory- uśmiechnęłam się. Faktycznie odkąd się poznałyśmy  zawsze to ja ratowałam tyłek Mary.
- Ta to jaki masz  problem tym razem. 
   Uśmiechnięta dotąd Mary spoważniała konspiracyjnie nachyliła  się konspiracyjnie i dała mi znak ręką żebym zrobiła to samo.
- Musze znaleźć  jednego Bleydera.
-To się da zrobić poproszę Tsu....
- Nie.- przerwała mi Mary- Wolała bym to  załatwić bez jego pomocy.
- Dobra będzie trudniej ale potrzebuje jakiś szczegółów. Imię? Bey?-na wszystkie moje pytania kręciła przecząco głową-Cokolwiek?
-Wiem jak wygląda.
-Jeśli brał udział w  jakiś zawodach organizowanych przez WBBA to go znajdziemy-spojrzała na mnie z powątpiewaniem.
-Przecież  nie każdy  bleyder musi biegać na zawody
-Od czegoś trzeba zacząć.

Mary

-I co teraz?-stoimy przed siedzibą WBBA, a ja nawet nie wiem co Ines planuje.
-Wchodzimy znajdujemy komputer Tsubasy włamujemy się i znajdujemy tego skur....chłopaka.
-Niema to jak przejrzysty prosty plan.
-No jasne. Przecież takie są najlepsze.
      Jak to zwykle w niedziele  WBBA świeciło pustkami. weszłyśmy na pierwsze piętro.
-Dobra. To teraz wystarczy znaleźć biuro Tsubasy- powiedziała rozglądając  się Ines.
- Jesteś tu pierwszy raz?- zapytałam zdziwiona.
- Nie ale.. wcześniej średnio mnie obchodziło gdzie jestem.- uśmiechnęła się znacząco
- OK po prostu sprawdzimy pierwsze lepsze drzwi.
    Już chciałam otworzyć pierwsze drzwi ale w ostatniej chwili Ines mnie powstrzymała. Przyłożyła ucho do drzwi. zrobiłam to samo. udało mi się usłyszeć urywki rozmowy:
- Tsubasa  jako twoja ................. muszę ci powiedzieć, że na twoim ............ powiedziała bym o tym Ines.-to chyba ta suka Madoka.
- Daj mi jeszcze ............. i powiem jej o Betty.
- Tylko ........ obiecaj.
- .......cuje.
      Usłyszałam  kroki. W przypływie geniuszu zdążyłam  złapać Ines i wrzucić ją do pokoju obok.
-  Jak on mógł- spojrzałam na nią
     Siedziała na ziemi  ze spuszczoną głową. Obiema rekami kurczowo trzymała swoje ramiona które lekko się trzęsły.
- Nie płacz .... Nie słyszałyśmy całej rozmowy. To na pewno...- zaczęłam koślawo pocieszać Ines, ale ona mi przerwała podniosła głowę a w jej oczach zobaczyłam wojowniczy  błysk.
- Nie płacze. Znajdźmy tego chłopaka.- podeszła do komputera
- Mamy farta że tu nikogo nie było- kontynuowała  całkiem spokojnym głosem , aj nie mogłam wyjść z podziwu jaka  jest silna.
Tsubasa był  bardzo dużą częścią jej życia a teraz się okazało że  w najlepszym przypadku ma przednia jakieś tajemnice.- Komputerku zaklinam cię nie miej trudnego hasła. HAHAHA nie wiem co za debil ma tu biuro ale zapomniał wyłączyć komputer. Zobaczmy. Jak wyglądał?
- Krótkie białe włosy. Dosyć wysoki  a i  nad twarzą pooooooo lewej stronie  miał taką czerwoną plamę.
- Jesteś pewna.
-Nie. Po prostu pokazuj mi zdjęcia wszystkich facetów,  a  ja ci powiem jak  któregoś poznam
 ( bliżej nieokreślony moment  poszukiwań  morze godzinę po rozpoczęciu?)
- Dalej. Dalej. Dalej- nagle na ekranie komputera pojawiła się twarz otoczona czerwienia. Usta były  wykrzywione w  szerokim uśmiechu, a oczy szeroko otwarte. Zobaczyłam w nich ślady szaleństwa.
- Co za ryj. Zobaczmy co dalej.-Z obrzydzeniem stwierdziła Ines.
- Zaczekaj. To ON.








   
 Nawet nie wiecie jak się ciesze że ktoś w końcu skomentował mój blog. Dzięki Ola. dostałam od ciebie solidnego kopa.


       A OTO ZDJĘCIE  KTÓRE RYUGA MA NA PROFILOWYM W WBBA


AŻ CIARKI CHODZĄ . XD

     TYM (CZEKAJCIE WYŁĄCZĘ CAPSLK)  tym  miłym akcentem żegnam się z wami  ale nie na dobre.  Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie
Do następnego rozdziału Hania.



 Grafiki w tym poście są skopiowane z gogle i przerobione przeze mnie w paincie.