niedziela, 30 listopada 2014

4000 i 200

Jak już się pewnie orientujecie pisze tego posta, żeby wam podziękować:
-za to, że chciało się wam wyświetlić mojego bloga, aż 4000 razy.
-za to, że przezwyciężyliście swój strach przed tym strasznym, mrożącym krew w żyłach przyciskiem "dodaj komentarz" tylko i wyłącznie po to, żeby podzielić się ze mną tym co myślicie o nowym poście.
-za to, że dzieliliście się ze mną swoimi teoriami.
-za to, że po prostu tutaj byliście na tym blogu.

Wiecie. Do mnie nadal nie dotarło to, że jestem blogerką którą czytają ludzie (tacy prawdziwi). W mojej głowie nadal jestem tą samą dziewczyną która 5 miesięcy temu wrzuciła swojego pierwszego posta tak dla zabawy.
W głowie miałam wtedy jedną myśl:" Hania tylko nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego."
Miesiąc później. O godzinie około 24  wróciłam do domu po pięciogodzinnej jeździe. Podłączyłam się do domowego WiFi i nagle słyszę powiadomienie o otrzymaniu wiadomości. Patrze na ekran telefonu, a w jego lewym górnym rogu widzę ikonkę maila. To był pierwszy komentarz na moim blogu. Mimo tego, że byłam padnięta skakałam z radości jak małe dziecko w dzień swoich urodzin tuż po zdmuchnięciu świeczek na torcie.

Jestem trochę dziecina, lekko szurnięta, roztrzepana, nie odpowiedzialna, dosyć mocno aspołeczna, nerwowa, uparta i wątpię żebym się kiedyś zmieniła, a wy mnie taką akceptujecie. Dziękuję wam za to. To do następnego posta Hania.
PS. napiszcie mi jak wy wyobrażacie sobie Ines.

piątek, 28 listopada 2014

Post dla zabawy v3

W mojej głowie jest dosyć duży bajzel. Siedzą  w niej różne postacie. Przeważnie są to bohaterowie moich opowiadań, albo postacie z anim które są do mnie podobne z zachowania. Mniejsza z tym te postacie, żyją sobie w mojej głowie i czasami się odzywają, a wygląda to mniej więcej w ten sposób, że gdy ktoś przy mnie mówi o jakieś postaci z mojej głowy w moim małym móżdżku pojawia się scenka z reakcja tej oto postaci. Przechodząc już do sedna sprawy czytałam sobie komentarze na moim blogu, a moje postacie oczywiście musiały się odezwać, a oto ich komentarze pod waszymi komentarzami:

Kelly: Załatwiłabym cie jednym uderzeniem.
Ryuga: HAhahah na pewno.
Kelly:*mordercze spojrzenie* idiota
Ryuga: kretynka
Kelly :P


Ryuga: Ciekawe słyszałaś o tym Kelly?
Kelly: XD Ojjjj i tak jesteś piękny.
Ryuga: *SZOK* 
Kelly: HAHAHHAHA!!!!


Mary: Ja też nie wierze że to się uda.
Ines: Spokojnie ja to załatwię. 
Kyoya: MARY!!!  
Mary: Ups.*Ucieka śmiejąc się jak potłuczona*


 Kyoya: Q.Q
 Ines: Ale ta nie jest wegetarianką.
 Kyoya: Serio Ines? Serio?  


Mary: JA CIE ZABIJE!!! ZNAJDĘ I ZABIJE!!!



Kyoya i Kelly: *odsuwają się od siebie na bezpieczną odległość*
Reszta:HAHAHAHAHAHAHAHAHAH!!!!!





Ryuga:*patrząc na Mary znacząco rusza brwiami*
Mary; Spadaj na drzewo.(to ocenzurowana wersja tego co powiedziała)
Ryuga: HAHAHAHAHAHAHAHAH!!!!!!


Kelly:Tak bo jak się kogoś bije warczy na niego i ogólnie mówi o nim same złe rzeczy to się go toleruje Dobrze wiedzieć.
Ryuga: Oooo ty go lubisz.
Kelly: A zabił cie ktoś kiedyś? 



Wiem 




to jest głupie.







Przepraszam 






Hania.








wtorek, 25 listopada 2014

Rozdział 24

Jak Hania mówi że coś robi i podaje dokładną datę to możecie być pewni, że będzie i inaczej. Rozdział 24 czytajcie i powiedzcie mi co o tym myślicie.


Ryuga siedział w zamkniętym pokoju. Pokoju ha dobry żart. To coś bardziej przypominało cele niż pokój. W ogóle co to za rażący brak szacunku dla Ryugi. RYUGI!!! Zwykle ci pokręceni ludzie (bo tylko tacy krzyżują plany Ryudze) mają odwagę powiedzieć o co im chodzi już pierwszego dnia. Natomiast ten tutaj trzyma Ryuge już dwa dni bez ujawnienia mu swojego genialnego planu przejęcia władzy nad światem. Nagle w drzwiach pojawiła się dziewczyna w towarzystwie dwóch goryli.
-Witaj Ryuga.-odezwała się dziewczyna. W jej głosie było coś niepokojąco znajomego.
-Pewnie chciałbyś wiedzieć dlaczego cię tutaj zaprosiliśmy.-powiedziała dziewczyna.
-Niespecjalnie.-mrukną Ryuga.
-Czyli rozumiem, że nie odchodzi cie to co stanie się z L-Drago jeśli nie będziesz współpracował.
-Nie uszkodzicie go. Macie zbyt dużego świra ja jego punkcie.
-Ojj Ryuga Ryuga-dziewczyna pokręciła głową- Nie zapominajmy o jednym. Jestem kobietą jeśli coś czego chce nie będzie moje nie będzie należało do nikogo.-do tego wszystkiego dziewczyna uśmiechnęła się złowieszczo. To ostatecznie utwierdziło Ryuge w przekonaniu, że ma do czynienia z silnym przeciwnikiem. Niestety w walce z nim L-Drago mu raczej nie pomoże.
Dziewczyna (i dwóch goryli) zaprowadziło go do jakieś sali komputerowej.
-Usiądź. Chce ci coś pokazać.-powiedziała dziewczyna wskazując jeden z dwóch skórzanych foteli i naciskając jeden z wielu przycisków na pilocie.
Na gigantycznym ekranie pojawiła się walka, ale nie byle jaka walka to była finałowa walka. W turnieju o tytuł najlepszego bleydera Japonii. Ryuga skrzywił się. To nie było miłe wspomnienie. Swoją drogą dla kogo bycie opętanym przez mroczną moc jest miłym wspomnieniem?
-Pamiętasz Ryuga?-spytała dziewczyna rozmarzonym głosem jakby oglądali zdjęcia z wspólnych wakacji, a nie walkę o życie.-Byłeś w tedy taki silny, taki potężny, taki podatny na wszelkie wpływy.-powiedziała to z pasją po czym zakończyła głośnym westchnieniem.
-Niestety to już nie wróci. Okiełznałeś mroczną moc.-powiedziała z wyrzutem.-I teraz nie będę mogła zrobić z tobą tego co chciałam, wielka szkoda.
-Czego ty ode mnie właściwie chcesz?-spytał zirytowany tą całą sytuacją Ryuga.
-Powiedziałeś, że nie specjalne cię to interesuje.
-Wolę już wysłuchać twojego planu niż dalej oglądać ten syf.
-Skoro tak to proszę bardzo.-dziewczyna zmieniła "kanał". Na ekranie pojawiła się symulacja komputerowa przebiegu adaptacji-Spotkałeś się już z adaptacją prawda? Proces polegający na maksymalnym zgraniu człowieka z beyem. Doktor Zikurat osiągnął sukces na tym poziomie adaptacji.
-Na tym poziomie?-spytał Ryuga.
-Tak bo widzisz mój drogi przyjacielu-powiedziała dziewczyna nalewając szampana do trzech smukłych kieliszków-jeśli człowiek pokona bariery które ludzie tego świata nazywają etyką można osiągnąć 100 procentową integrację człowieka i beya.
Na ekranie właśnie pojawiła się wizualizacja procesu który opisywała dziewczyna.  Człowiek i bey połączone w jedną super istotę o sile beya i inteligencji człowieka. W mniemaniu dziewczyny ta istota była istota piękna. Kształtem przypominająca beya o aurze która jest tym co zostało z człowieka którego pochłonęła.
-Co się dzieje z ciałem?-spytał Ryuga.
-Z tą bezużyteczną powłoką?-spytała dziewczyna i machnęła lekceważąco ręką-Kto by się nią przejmował. Najważniejsze jest to, że ta piękna istota jest praktycznie nie do zatrzymania. Niestety człowiek może stać się jednością z beyem tylko w jednym jedynym momencie kiedy jego mózg jest pod kontrolą mrocznej mocy. Niestety ty już nie będziesz miał takiej szansy. Och gdybym ja mogła się wtedy tobą zająć-westchnęła po raz kolejny-Szkoda.
W tym momencie do pokoju wszedł wysoki mężczyzna ubrany w ciemno fioletowy garnitur. Czarne włosy miał zaczesane do tyłu nie licząc jednego zabłąkanego żółciutkiego kosmyka który zabawnie zwisał mu nad twarzą.
-Kogo my tu mamy to przecież Ryuga.
-Doji. Dobrze wyglądasz jak na trupa.
-To samo mógłbym powiedzieć o tobie Ryuga
-Spadam z tąd.-warkną Ryuga i wystrzelił L-Drago w ścianę. Rozległ się huk i trzask, a całe pomieszczenie wypełnił gęsty dym.
-Jak widzę nie straciłeś formy.-powiedział mężczyzna kiedy dym już trochę opadł.
Ryuga spojrzał na ścianie w której powinna powstać potężna wyrwa. Jakie było jego zdziwienie gdy odkrył, że ściana jest cała.
-Możesz przestać włazić mi w dupę i w końcu powiedzieć co tu się do jasnej cholery dzieje?-spytał Ryuga.
-Widzisz twój atak nic nie dał ponieważ nasze ściany są wyposażone w system przechwytywania energii. A propo energii bardzo się ciesze że w końcu użyłeś L-Drago.-powiedziała dziewczyna i nacisnęła jakiś przycisk na pilocie.
Ze ściany wysunęły się dwa metalowe ramiona zakończone połowami kuli które łącząc się zamknęły beya w swoim wnętrzu.
-Co chcesz z nim zrobić? -spytał Ryuga.
-Zobaczysz. A teraz chce ci coś pokazać.-powiedział "Doji". Na ekranie pojawił się obraz zamkniętego pokoju. Ściany w nim zostały wypełnione, aż po sufit ekranami na których non stop odtwarzane były walki w których uczestniczył Ryuga, a na samym środku pokoju siedziała Hikaru. Wyglądała strasznie. Jej oczy były szeroko otwarte i pełne przerażenia.
Ryuga zacisną mocniej zęby. Czuł się winny tego co przeżywała teraz Hikaru. No co?! Ryuga jest twardy, ale nie jest maszyną bez uczuć.
-Jest silna. Jak do tej pory nie udało nam się obudzić drzemiącego w niej potencjału.
-Co ty knujesz Doji i do czego ci ona potrzebna?
-Bo widzisz Ryuga, żeby dokonać stuprocentowego połączenia człowieka z beyem mózg ludzki i jego bariery muszą zostać czymś osłabione.
-Mroczna moc- przemknęło przez myśl Ryudze.
-Widzisz Ryuga. Jest tylko niewielka liczba ludzi którzy mają w sobie to coś. Są to ludzie którzy kiedykolwiek walczyli z Lightning L-Drago.
 Ryuga przebieg w myślach listę ludzi z którymi walczył przy pomocy tego beya. Trochę tego było, ale Hikaru oberwała wyjątkowo mocno.
Nic dziwnego, że na pierwszy ogień poszła Hikaru.
-Wiec robi za waszego królika doświadczalnego.
-Ależ skąd ma w sobie zbyt wielki potencjał, żeby zmarnować go na bezsensowne próby. Króliki doświadczalne trzymany tutaj.-powiedziała dziewczyna i po raz kolejny zmieniła "kanał". Teraz na ekranie pojawiła się wielka hala na której znajdowały się areny beyblade na których młodzi bleyderzy rozgrywali walki.
-Witaj w odnowionej Dark Nebuli Ryuga.


Rozdział 24 za nami. Zaczyna się robić groźnie. A ekipa ratunkowa jak na razie na nic się zdała. Jakaś nawiedzona dwójka kieruje nową Dark Nebulą. Innymi słowy mamy problem. Czy ekipa ratunkowa się wreszcie ogarnie? Tego dowiemy się w kolejnych postach.
 A teraz się z wami żegnam do następnego posta Hania.

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 23

To jest masakra. Hikaru jest porwana i to w dodatku wielce prawdopodobne jest to, że w jej pobliżu kręci się Ryuga. Nigdy nie spotkałam tego gościa na żywo, ale widziałam co zrobił z Hikaru na mistrzostwach Japonii, aż ciarki po plecach chodzą. Jest jeszcze Kelly. Za grosz jej nie ufam. Nie podoba mi się jak nazywa Tsubase
-Zdrajca-powiedziałam w myślach.-Dlaczego tak na ciebie mówi?-spytałam również w myślach śpiącego obok mnie Tsubase. A przynajmniej tak mi się zdawało.
-To dosyć głupia historia.-usłyszałam odpowiedz.
-Ja to powiedziałam na głos? Przepraszam nie chciałam cie obudzić. Po prostu nie daje mi to spać spokojnie. To i jeszcze Hikaru jest uwięziona razem z Ryugą.
-Spokojnie kochanie. Odbijemy ją. Kelly zjadła zęby na tropieniu pająków.
-Właśnie Kelly-mruknęłam pod nosem.
-Chwila czy ty jesteś o nią zazdrosna?-spytał mnie wyraźnie rozbawiony Tsubasa.
-Nie jestem. Po prostu denerwuje mnie to jak do ciebie mówi "Zdrajca".
-Wiesz mogłem być zdrajcą albo kurczakiem.
-Z dwojga złego... ale czemu akurat zdrajca?
-5 lat temu WBBA wysłało mnie na przeszpiegi do Dark Nebuli. Tam poznałem Yu, Ryuge i właśnie Kelly. Nikt w tym całym syfie nie wiedział o tym, że jestem tam szpiegiem. Kiedy się już zdemaskowałem Kelly zwyzywała  mnie od zdrajców. Potem dotarło do niej, że to co zrobiłem pomogło Gindze uratować Ryuge przed L.Drago. Niestety Kelly, aż do tej pory przy każdym spotkaniu nazywa mnie zdrajcą.
-A ja już myślałam, że w coś kiedyś razem.-Tsubasa zaśmiał się pod nosem.
-Nie jest w moim typie.
-A kto jest w twoim typie?
-No kto?-spytał mnie Tsubasa
-No kto?-również spytałam.
Drażniliśmy się tak jeszcze przez chwilę, a mianowicie do momentu kiedy Tsubasa powiedział:
-Ty jesteś jak najbardziej w moim typie.-i mnie pocałował.
***
-Hallo jest tu kto?- szepnęłam wystawiając głowę za drzwi pokoju.
 Tsubasa powiedział, że mogę sobie spokojnie chodzić po całym piętrze. W tym momencie interesuje mnie coś do jedzenia. Poprawka coś ciepłego do jedzenia. Obudziłam się w środku nocy z idiotycznym okrzykiem "ta bestia domaga się ofiar" ponieważ mój kochany mózg postanowił zinterpretować burczenie w brzuchu jako ryk wściekłej bestii. Przeszukałam swój plecak (z którym się nie roztaje) w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Znalazłam tylko zupę w puszcze. Zimną zupę w puszcze. Więc uzbrojona w otwieracz do puszek ubrana w niebieską piżamę postanowiłam wyruszyć na poszukiwanie kuchenki.
-Chyba nikogo niema.-szepnęłam do siebie.
Dobra idę. Pierwsze drzwi- schowek. Dobra nie zrażamy się. Drugie drzwi -jakiś gabinet o dziwo bez komputera. Pewnie boją się zostawić jakieś ważne dane w moim pobliżu. Olać to.
Trzecie drzwi-Kim jestem?! Jestem zwycięzcą!-nawet nie wiem jak się ten pokój fachowo nazywa ale jest tutaj kuchenka. Weszłam do środka wyjęłam z szafki garnek postawiłam go na gazie i wlałam zupę. Usiadłam na blacie i zaczęłam machać nogami. Taa nie ma to jak 17( za dwa miesiące 18) która zachowuje się jak dziecko. Ale co zrobisz od 10 roku życia zadawałam się z samymi psychopatami. Niektórych z tych świrów chciała bym jeszcze kiedyś spotkać. Na przykład Krabiego, albo bliźniaków.
-Uważaj zaraz ci zupa wykipi. Ni stąd ni zo wont odezwał się czyjś głos.
-Co? Aaaa wracaj tam wracaj!-krzyknęłam zeskakując z blatu i w panice próbując uratować ratować moją późną kolacje względnie wczesne śniadanie. Gdy mi się to udało rozejrzałam się za moim wybawcą. Stał w drzwiach oparty o framugę wysoki piegowaty brunet.
-Dzięki.
-Niema za co-powiedział chłopak podchodząc do szafki i wyjmując stamtąd butelkę z wodą. Usiadłam przy stoliku i zajęłam się zupą. Po chwili usłyszałam ciche grzechotanie. Podniosłam głowę z nad talerza. Chłopak właśnie wysypywał na blat jakieś tabletki. Przyjrzałam się im. Antydepresanty i leki przeciw bólowe. Więc to on dostał od Kyoy.
-Przepraszam.-mruknęłam.
-Słucham?-zapytał.
-Oberwałeś za mnie. Przepraszam za to.-niech szlak jasny trafi moje poczucie winy. Nigdy nie daje mi spokoju.
-Skąd wiesz?
-Kobieca intuicja.
-Co takiego mu zrobiłaś?- spytał chłopak po chwil milczenia.
-W sumie to ty za to oberwałeś...- westchnęłam- Od czego by tu zacząć.
-Najlepiej od początku.-powiedział chłopak i łykną wszystkie tabletki na raz.
-No więc. Na powitanie zwyzywałam go jak jeździ, potem sama prawie go potrąciłam dalej uderzyłam go w szczękę, parę razy się na niego wywaliłam, a do tego zrobiłam z niego kompletnego idiotę i to kilka razy.
-Niezła lista.-powiedział, a po chwili dodał:
-Ciesze się, że jeszcze żyje. To wszystko dzisiaj?
Zaśmiałam się pod nosem.
-Nie, ale przez ostatnie dwa tygodnie.
Nastąpiła chwila milczenia. Którą przezwałam dosyć niecodziennym stwierdzeniem.
-Ty jesteś straszny.
-Niby czemu?-zapytał
-Potrafisz uspokoić tą nerwuskę samym spojrzeniem. Prawdopodobnie zawsze dostajesz to czego chcesz.-naprawdę nie potrafię wyobrazić sobie kogoś kto odmawia mu czegokolwiek- W ogóle jesteś taki słodki.
-I to jest dla ciebie straszne?
-Tak. Bo nie wiem o co i kogo możesz poprosić.-powiedziałam wychodząc z pokoju.
***
-Kyoya z łaski raczysz mi wytłumaczy co to do jasnej cholery było?!- spytałam kiedy mój młodszy braciszek raczył wreszcie wrócić do domu.
-Nie.-warknął.
Spokojnie Mary tylko spokojnie za morderstwo wsadzą cie na dożywocie, a tego byś nie chciała.
-Dlaczego go uderzyłeś?
-Nie będę ci się tłumaczył.-warknął.
-Ooo, a właśnie, że będziesz mi się tłumaczył! Jak mogłeś uderzyć Alexsa?!
-Jak widać mogłem! I powiem ci tyle skoro oberwał widać zasłużył!- tego było już za wiele. Kyoya przesadził. To był pierwszy i ostatni (mam nadzieje) raz kiedy podniosłam rękę na mojego młodszego brata. Na jego twarzy najpierw zobaczyłam zdziwienie, a potem czystą wściekłość. Odepchną mnie tak, że poleciałam na fotel, a on sam wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
 *dwie godziny później*
Powinnam go przeprosić? Nie. Zasłużył, ale mogłam jednak trzymać łapy przy sobie. Dobra tam przeproszę go i niech się udławi. Szybko wybrałam numer komórki Kyoy. No dalej dalej odbierz zanim zmienię zdanie. Nagle w mieszkaniu rozległ się dzwonek telefonu. Po prostu super zostawił telefon. Dobra spróbujmy inaczej.
-Ines. Tutaj Mary. Mam problem.
-Słucham jaki masz problem ooo trzeciej nad ranem.
-Pokłóciłam się z Kyoyą, uderzyłam go, a on wyszedł z mieszkania i do tej pory nie wrócił.
-Ok. Co ja mam z tym wspólnego?
-Niema go u ciebie?
-Nie.
-Mary-w telefonie odezwał się głos Tsubasy- Kyoya nie jest małym dzieckiem i potrafi sam o sobie zadbać, a teraz idź spać jeśli do rana nie wróci obiecuje, że będziemy go szukać razem. W porządku?
-W porządku.
Rozłączyłam się. Ta poradzi sobie. Ryuga to też nie jest małym dzieckiem, a go porwali. Usiadłam w fotelu i zaczęłam o tym myśleć.
 Właśnie czy Ryuge naprawdę porwali czy Kelly po prostu kłamie w żywe oczy? Czy ktoś byłby w stanie mu cokolwiek zrobić?
Sama próbowałam i średnio mi to wyszło. Właściwie to co z tego wyszło? Ryuga z nieznanych mi do tej pory powodów chciał ze mną walczyć prawdopodobnie chodzi mu o mojego beya, ale skoro tak to czemu mnie pocałował?
-Niech cie szlak Ryuga.-podsumowałam swoje rozmyślania cichym warknięciem. Wyjrzałam przez okno. Robiło się już jasno.
-Dobra idę go szukać.


Rozdział 23 za nam mi. Co wy na to?  Jak na moje oko to strasznie długi wyszedł. Kelly i Kyoya mają odmienne zdanie na temat tego dlaczego Alex oberwał. Ciekawe które z nich ma racje?  Gdzieś po mieście kręci się porywaczka, a Kyoya szlaja się sam. Hym wyczuwam kłopoty.
To ja się z wami żegnam do następnego posta.
Hania


Wasza nienawiść do Madoki pod poprzednim postem zainspirowała mnie do stworzenia TEGO

JA + ZDJĘCIE MADOKI + PAINT=
A jak ty przerobisz to zdjęcie? Bądźcie kreatywni i wyślijcie mi wyniki na maila hania609@gmail.com

środa, 19 listopada 2014

Rozdział 22

Wracam do formy. Oto kolejny rozdział czytajcie.


Macie mnie to ja jestem Beti. Skacze po dachach w skórzanym kostiumie (Który swoją drogą jest pozbawiony rękawa. Dzięki Kyoya) i chce załatwić lidera pająków. Po co? Gdy przejmę władze nad gangiem karze mu rozejść się w cholerę. Rozbije go. Czemu? Bo szczerze i z całego serca nienawidzę tego syfu.
Banda sadystów którzy teoretyzują dzieci. Gardzę takimi ludźmi, a jednym z takich ludzi jest właśnie mój ukochany starszy braciszek. Nienawidzę go i wszystkich jego przyjaciół, a Kyoy szczególnie. Czemu? Bo miał szansę uwolnić mojego brata z tego gangu. A on co? Zrobił sobie z niego najwierniejszego sługę. "Kyoya to Kyoya tamto"- Benkej był nim zachwycony. Opowiadał o tym jaki to Kyoya jest wspaniały jak łatwo go pokonał. Te wszystkie opowieści tylko potęgowały moją nienawiść do tego gluta.
*Siedem lat temu*
 Mała Kelly biegła do domu
-Benkei! Benkei!-krzyczała od progu-Wygrałam! Wygrałam turniej szkolny!- piszczała podskakując przed swoim starszym o dwa lata bratem.
-Wiem przecież tam byłem.- chłopak złapał swoją siostrzyczkę i potargał jej włosy.
-Dzięki Benkei. Gdyby nie twój trening bym nie wygrała.Jesteś najlepszym starszym bratem na świecie!
-Co ja słyszę moja brzydula wygrała turniej!-spytał wysoki mężczyzna wychodząc do pokoju.
-Tata to dzięki Benkeiowi. On mi pomagał.-mężczyzna uśmiechną się wiedział, że jego syn specjalnie nie startował w turnieju żeby dać szansę swojej młodszej siostrze.
-Wiem-powiedział mężczyzna podnosząc dziewczynkę na ręce.-a teraz powiedz mi po kim ty jesteś taka brzydka(takie rodzinne droczenie )się.
-Po tacie!-odpowiedziała Kelly. Do szczęśliwej gromady dołączyła jeszcze kobieta z dwoma małymi chłopcami siedmio i pięcio letnim.
-Oczywiście, że po tacie. Bo mamę to tu masz najpiękniejszą na świecie.
 Następnego dnia w szkole do uszu Kelly dotarły pogłoski, że ten nowy chłopak ze starszej o rok klasy uważa, iż jest od niej lepszy.
Zdenerwowana dziewczynka ruszyła do gróbki chłopaków ze starszej klasy. Znalazła obiekt który tak ją zirytował i powiedziała:
-Słuchaj deklu jutro po szkole ty i ja zobaczymy kto jest lepszy.-chłopak zaśmiał się pod nosem.
-Dlaczego nie teraz?
-Daje ci czas na ucieczkę.-powiedziała i poszła trenować.
Rodzice nie byli by zadowoleni gdyby dowiedzieli się, że Kelly oprócz treningów z Benkeim trenuje też w bardzo niebezpiecznej okolicy jak magazyny w porcie, ale co zrobisz tylko tutaj jest wystarczająco duży zbiornik z wodą.
-Takie małe dziewczynki nie powinny chodzić tutaj same.-odezwał się nagle głos za jej plecami. Lekko przestraszona dziewczynka odwróciła się i zobaczyła lidera bleyderskiego gangu wraz z jego nieodłącznymi pomocnikami.-rodzice nie mówili ci, że nie powinnaś się tutaj kręcić.-dziewczynka nic nie odpowiedziała-masz ładnego beya. Co byś powiedziała na mały pojedynek.-pstrykną palcami i jego ludzie okrążyli tę dwójkę szerokim kołem.
-Zgoda-warknęła dziewczyna.
-3
-2
-1
-Let it trip!-na pole walki wyleciało mnóstwo bey.
-Jeśli chcesz walczyć z liderem musisz najpierw pokonać nas!-krzykną jeden z gangsterów.
-Bardzo proszę-powiedziała dziewczynka uśmiechając się łobuzersko- Biała lodowe objęcia.- te beye niebyły, żadną przeszkodą dla silnej białej tygrysicy. Gdy na polu walki została tylko Kelly i lider dziewczynka powiedziała:
-Daje ci minute na ucieczkę.
-Nie będę uciekać przed małą kotką. Której swoją drogą przyda się trochę dyscypliny.
 Jeden z pomocników raził dziewczynkę prądem. Niezbyt mocno nie chciał, żeby tu padła chciał tylko sprawić jej ból. Takie ataki pojawiały się za każdym razem gdy próbowała kontynuować walkę. Wreszcie lider postanowił skończyć tę farsę wykonał specjalny atak który uśpił Białą. Zbir poszedł do uśpionego beya podniósł go i powiedział:
-Zabieram go.-a po chwili dodał uśmiechając się jadowicie.-Na pamiątkę.
 Zbiry odeszły zostawiając dziewczynkę samą. Siedziała tam jeszcze przez chwilę płacząc w duszy. Potem podniosła się i poszła do domu. Nie powiedziała o tym nikomu. Po kolacji Benkei poszedł do jej pokoju i powiedział jej coś strasznego.
-Kelly pokonałem lidera gangu z portu. Teraz ja tam, żądze.
-Co z poprzednim liderem?-spytała Kelly.
-Powiedział, że nie będzie przyjmował ode mnie rozkazów i znikną.
-Jestem śpiąca Benkei idź już sobie.
-Dobra idę wyśpij się tylko bo jutro masz pojedynek.-powiedział chłopak wchodząc z pokoju.
-Tak jutro mam pojedynek.-mruknęła dziewczynka do siebie i zasnęła.
Następnego dnia po szkole wszyscy uczniowie poszli na boisko za szkołą w końcu świerzak będzie walczył z szkolną mistrzynią. Kelly poprawiła kucyki i stawiła się na boisku jej przeciwnik też tam był.
-Jeszcze nie uciekłeś?-spytała Kelly.
-Haha coś mi mówi, że ta walka będzie warta przyjścia tutaj.
-W takiej walce jeszcze nigdy nie uczestniczyłeś uwierz mi.
-Zobaczymy.-chłopak załadował kuczer. Natomiast Kelly podniosła gardę.
-Hym?-zdziwił się chłopak.
-Co ty robisz wyciągaj beya albo zmiataj stąd.-powiedział jakiś chłopak ze starszej klasy podchodząc do Kelly. To był błąd. Kelly wymierzyła mu cios w brzuch, a gdy już zgiął się w pół stanęła za nim i wymierzyła mu solidnego kopniaka w tyłek. Chłopak zarył twarzą w ziemię.
-Tutaj miałam się zmierzyć z tobą. Więc jak walczymy czy dalej będziesz się za nim chował?
-Hah nies...-jego dalsze słowa zagłuszył śmiech całej szkoły. Kelly wiedziała, że wszelkie próby uciszenia tłumu były bez sensu. Zabrała plecak który wcześniej rzuciła na ziemię i poszła do domu kopiąc po drodze wszystko co znalazła. Gdy dotarła na swoje podwórko usiadła na schodach i starała się uspokoić. Zamknęła oczy i głęboko odetchnęła. Siedziała tak przez chwile gdy nagle usłyszała czyjś głos.
-Chciałem powiedzieć, że nie spodziewałem się takiej walki.-Otworzyła oczy i zobaczyła chłopaka którego wyzwała na pojedynek.
-No i?-burknęła dziewczyna.
-Co ty na to ja załatwiam bleyderów, a ty resztę. Zainteresowana?- po raz pierwszy tego dnia na twarzy małej Kelly pojawił się szeroki szczery uśmiech. -I to bardzo.
-A tak na marginesie jestem Ryuga.
-Kelly.
***
- Załatwię tych ludzi. Nawet jeśli są bleyderami. Obiecuje ci to. Gravity Destroyer Ryuga- szepnęłam siedząc na parapecie i wpatrując się w nocne niebo zamknięta w siedzibie WBBA.


Rozdział 22 za nami. Wyjaśniło się dlaczego Kelly tak nie znosi prądu i dlaczego tak jeździ po Kyoy i swoim bracie. Pewnie też domyślacie się kogo Beti/Kelly widziała widziała pod oknem kiedy nocowała u Mary i Kyoy. Acha jeszcze jedno [*] znicz dla moich czytelników którzy nagle zmarli jeśli chodzi o aktywność w komentarzach.
To ja się z wami żegnam do następnego posta Hania.

A i jeszcze jedno strasznie mi się podoba ta piosenka
 Link tu jest jej oryginał link do oryginału napiszcie w komentarzach  która wersja się wam bardziej podoba.

wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 21

Wiecie co mnie naprawdę denerwuje? Kiedy ktoś podkrada innym pomysły. Ktoś siedzi myśli, a jakiś leń podpatrzy i skopiuje. Najczęściej to się zdarza na youtubie, ale ostatnio znalazłam bloga na którym znalazłam słowo w słowo była  przepisana sytuacyjnie  tylko postacie zamienione no tak się zdenerwowałam, że wyłączyłam tego bloga i do tej pory tam nie wróciłam. Więc to była taka notka z cyklu poznaj autorkę.

Mary


No dalej dalej odbierz w końcu.
-Czego?
-O Kyoya! Dzięki Bogu nic ci nie jest.
-A co mi miało niby być?
-Nic takiego.
-Mary wszystko jest ok? Gdzie jesteś?
-Tak jest ok siedzę w WBBA.
-Zaraz będę.
-Nie...czekaj... nie musisz...-rozłączył się. Cholera.-Jak tam obudziła się czy dzwonimy po pogotowie?
-Jaka jest sytuacja Angel? Żyje?-Ines spytała dziewczyny która robiła tutaj za pielęgniarki.
 Dziewczyna poprawiła okulary i odpowiedziała.
-Ja nie wiem po co mnie w ogóle wołałyście.
-Alex spanikował-powiedziałam, a w nagrodę dostałam przyjacielskie szturchnięcie w ramię.
-Mogłam się tego domyśleć, a taśma to czyj pomysł?-bez słowa podniosłam rękę do góry
-Pfff. Za chwilę powinna się obudzić, a właściwie dlaczego nie zdjęliście jej maski?
W sumie nie przyszło mi to do głowy, ale teraz...
Podeszłam od łóżka. Wyciągnęłam rękę do jej twarzy gdy nagle:
-Łapy przy sobie-syknęła dziewczyna otwierając oczy. Zrejonizowała się po pokoju i powiedziała:
-Czy ja nie mogę się jak człowiek obudzić w swoim łóżku!?
-Co się tutaj dzieje?- Tsubasa właśnie wszedł do pokoju.
-Jak się masz stary zdrajco. Możesz wytłumaczyć tej tutaj co to jest przestrzeń osobista?-spytała kocica wskazując głową na mnie.
-Tsubasa ty ją znasz?-spytała niepewnie Ines.
-Spotkaliśmy się parę razy.-odpowiedział.
-Ta stare dobre czasy, a teraz odklej mnie. Musimy pogadać na osobności.
-O nie!-powiedziałam- Najpierw mi powiesz co zrobiłaś z Hikaru.
-Co zrobiłaś Hikaru? Gdzie jest Hikaru?- dziewczyna zaczęła mnie przedrzeźniać, robiąc przy tym głupie miny- Zmieńcie wreszcie płytę. Przyszłam tutaj, żeby dowiedzieć się czegoś od Tsubasy. Nie mam nic wspólnego z tym co dzieje się teraz z waszą koleżanką o rozdartej modzie.
-Ta na pewno ci uwierzymy-warknęłam.
-Jest pewien problem.-powiedział Tsubasa.
-Niby jaki?-warknęłam
-Kelly mówi prawdę.-powiedział Tsubasa uwalniając ręce dziewczyny.
-Wielkie dzięki zdrajco. Równie dobrze mogłeś pójść z tym od razu na policje-powiedziała zdejmując maskę i perukę dziewczyna którą widziałam razem z Ryugą. Ta idiotka w głupich kucykach młodsza siostra Benkeia. Co tu się do jasnej cholery dzieje?
-Więc zawrzyjmy układ.-powiedział Tsubasa który jak widać na załączonym obrazku od razu wiedział kto kryje się pod maską.
-Niby jaki?-spytała Kelly.
-My nie powiemy nic gliną, a ty powiesz nam wszystko co wiesz o pająkach.
-Pod jednym warunkiem. Pomożesz mi znaleźć Ryuge. Umowa stoi?
-Stoi-powiedział Tsubasa, a na twarzy Kelly pojawił się chytry uśmiech.
-A jeszcze jedno Madoka mogę zobaczyć ten sprzęt którym mnie załatwiłaś.
-Tak-niepewnie odpowiedziała Madoka podając jej paralizator.
-Pikaciuuu!!!-pisnęła Kelly odpalając paralizator i rażąc prądem Madoke. Gdy to zobaczyłam mimowolnie się uśmiechnęłam. (powinnam się leczyć na głowę)
-Musiałam to zrobić-powiedziała Kelly uśmiechając się i podając rękę Madoce która o dziwo nie straciła przytomności (pewnie baterie padły) Gdy Madoka stała już na nogach Kelly schyliła się do niej i wysyczała-Nidy więcej nie raź mnie prądem. Bo przy następnym razie już nie wstaniesz.
Musiałam stamtąd wyjść sama obecność tej wariatki sprawiała, że miałam ochotę jej przywalić. Odwróciłam się i wtedy zobaczyłam Kyoye. Stał w drzwiach jak wryty.
-Po prostu świetnie.-powiedziała Kelly która w również zauważyła Kyoye.-Dobra. Masz mnie. Teraz możesz na kablować na mnie Benkeiowi.-Kyoya zacisną ręce w pięści w wyszedł z pokoju.
-Kyoya zaczekaj!-zawołałam za nim wybiegając na korytarz.-Alex zatrzymaj go!-krzyknęłam do mojego przyjaciela.(Swoją drogą nie zauważyłam kiedy wyszedł z pokoju przesłuchań aka więzienia dla tej suki.) Kyoya nagle się zatrzymał.
-Alex?-zapytał. Chłopcy stali teraz w jednej linii na środku korytarza.
-Tak.-odpowiedział mój przyjaciel.
 Kyoya zmierzył go wzrokiem jakby chciał się upewnić, że to właśnie o niego mu chodzi. Przyparł Alexsa do ściany i coś wysyczał, ale było to tak cicho, że nie zrozumiałam nawet słowa. Potem Kyoya odszedł, a Alex osuną się na ziemię. Kyoya musiał uderzyć go w brzuch.Podbiegłam do mojego przyjaciela. Ukucnęłam przy nim i spytałam:
-Alex co jest?
-To nic-chłopak próbował wstać.
-Nie wstawaj. Zostań.-powiedziałam przypierając go do ściany.
-Mary wszystko w porządku- chłopak delikatnie zdjął moje ręce ze swoich ramion i wstał-Idziemy do reszty?-spytał podając mi rękę. Kiwnęłam głową bez słowa.
-Więc ludzie którzy porwali Ryugę używali takich strzałek?-spytał Tsubasa.
-Tak.-odparła ta suka.
-Skąd ją masz skoro nie jesteś po ich stronie?-spytała Ines.
-Strzelec spudłował i nie zabrał ze sobą zagubionego pocisku.-broniła się ta suka.
-Mamy złe wieści-powiedział Tsubasa-ta sama osoba która porwała Ryugę zabrała Hikaru i biega teraz po świecie podając się za ciebie.
-Mam pytanie?-powiedziałam- Dlaczego nadal jej wierzymy przecież mogła wymyślić sobie te całą historie z porwaniem Ryugi, a tak naprawdę porwała Hikaru i kombinuje jak oddalić od siebie podejrzenia? Masz jakieś alibi na tamtą noc?-zwróciłam się bezpośrednio do obiektu moich nerwów.
-Tak. Dosyć solidne. Byłam wtedy zamknięta na cztery spusty w więzieniu. Jak mi nie wierzysz możesz sprawdzić-powiedziało to to to coś (już mi cenzuralnych wyzwisk brakuje) patrząc mi w oczy ze złośliwym uśmiechem.
Zrobiłam krok w jej stronę i wtedy poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Obróciłam głowę i moje wściekłe spojrzenie napotkało ciepły wzrok Alexsa. Tak jakoś nagle ode chciało mi się zabijać Kelly i całkiem spokojna usiadłam na fotelu.
-Skoro można ci ufać tylko gdy jesteś zamknięta proponuje nie wypuszczać cie stąd, aż do odnalezienia Hikaru.-powiedziałam.
-Zgadzam się z tym w 100 procentach.-poparła mnie Ines.
-Co pan na to dyrektorze Otori?-spytała Madoka.
Tsubasa spojrzał na Ines na mnie i na Madoke. Wszystkie trzy miałyśmy ten sam kamienny wyraz twarzy. Tsubasa westchnął i powiedział:
-Kelly najlepiej będzie jeśli tutaj zostaniesz przez jakiś czas.
-Wszystko mi jedno i tak zmyje się stąd gdy obie strony wywiążą się z umowy-prychnęła Kelly wyjmując telefon wybrała jakiś numer i zadzwoniła.-Szefie biorę zaległy urlop. Tak sprawy rodzinne-rozłączyła się-Witaj moja nowa patologiczna rodzinko-powiedziała z uśmiechem chociaż jej głos wręcz ociekał sarkazmem.




Rozdział 21 za nami. Co wy na to? Wiecie, że jak nie miałam czasu wchodzić na blog nabiliście 3000 wyświetleń. Wiem powtarzam się, ale bardzo wam za to dziękuje. To ja się z wami żegnam  do następnego posta.
Hania.

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 20

 Alex i Mary. Ciekawe. Znam gościa od może tygodnia, a Mary dostała przy nim ataku "alergii". Nie. To nie może być TEN Alex. Chłopak o którym mówiła mi Mary powinien być teraz wrakiem człowieka który trzęsie się jak galareta na sam dźwięk jej imienia, a nie całkiem przystojnym ciemnookim szatynem, z miłym ciepłym uśmiechem który prawie ciągle jest skierowany pod jej adresem.
Chociaż może się mylę.
-Hej Tsubasa!!! Gdzie jesteś ty zdrajco!?-ktoś zaczął wrzeszczeć to był wyraźnie kobiecy głos. Trochę zdeformowany przez echo ale na pewno należał do jakiejś dziewczyny. Wybiegliśmy na korytarz-Wyłaź! Nie bój się! Chce tylko pogadać!- głos dobiegał z areny.
 Wpadliśmy tam wszyscy i co widzimy. Kobieta-kot która porwała Hikaru chodziła sobie balansując po krawędzi areny.
-Oooo komitet powitalny.-powiedziała gdy nas zauważyła-Jak miło.
-Gdzie jest Hikaru?-spytała Madoka
-Hikaru?-zdziwiła się porywaczka- Gdzie jest Tsubasa?
-Dosyć tego załatwimy to inaczej.-warknęła Mary
-Robi się ciekawie. Bey bitwa czy 2 na 2? A może chcesz zawołać swoich znajomych do pomocy?
-Jesteś mocna w gębie zobaczymy czy dasz sobie radę w walce.-warknęła w odpowiedzi Mary.
-3
-2
-1
-Let it trip!- wystrzeliłam swojego beya równocześnie co one.
-Ines. Co ty robisz?!-wydarła się Mary.
-Nie mam zamiaru stać z boku i patrzeć-odpowiedziałam spokojnie.
-Jak chcesz-warknęła Mary pod nosem.
-Spokojnie. Obydwie dostaniecie tak samo mocny łomot- powiedziała nasza przeciwniczka i uśmiechnęła się chytrze pokazując zęby. Jej bey zatrzymał się na środku tracąc zdecydowanie mniej energii niż nasze które bezmyślnie kręciły się wokół niego.
-Dosyć tego. Wolf połącz pierścienie i atakuj.
-Iskra pora podgrzać atmosferę.-mój bey zaczął wirować coraz szybciej po krótkiej chwili Iskra zapłonęła żywym ogniem nie żadną aurą ani niczym takim. To był prawdziwy ogień. Gdyby cokolwiek dotknęło teraz mojego beya natychmiast by spłonęło i właśnie to spotka beya tej psychopatki.
-Biała zdejmij ich- powiedziała kobieta-kot składając ręce w kształt pistoletu i celując w arenę.
Jej bey zaczął dosłownie strzelać lodowymi pociskami w Wolfa i Iskrę. Skutecznie przerywając szarże Wolfa i krzyżując moje plany spalenia go żywcem. Na całe szczęście udało się nam uniknąć tego ataku.
-To Withe Tiger bey ofensywo-defensywny!-krzyknęła Madoka.
-Wielkie dzięki Madoka! Co my byśmy bez ciebie zrobiły?!-krzyknęła Mary powoli tracąc już nerwy.
- Jesteście całkiem szybkie. W przeciwieństwie do twojego brata.
-Co zrobiłaś Kyoy?!-wrzasnęła Mary.
-Ja?-spytała kocica niewinnym głosikiem-Ja nic.
-To moja szansa-pomyślałam. To COŚ było całkowicie pochłonięte rozmową z Mary. Zamiast drzeć się na całe gardło wydałam Iskrze ciche prawie telepatyczne polecenie.
-Iskra spraw żeby spłonęła- bey z wielką szybkością uderzył w przeciwnika.
-Hej! Atakujesz z zaskoczenia? Sprytnie ale to ci i tak nic nie da.- trafiłam to znaczy Iskra trafiła więc dlaczego ta walka nie jest jeszcze skończona.
-Iskra wracaj!-co się stało? Dlaczego jeszcze wiruje. Moją uwagę przykuła arena. Nie walka na arenie tylko sama arena. Pociski które wystrzeliła kocica roztopiły się i zmieniły w parę. Powietrze nad powierzchnią areny delikatnie drgało. Uklękłam na ziemi i wyciągnęłam rękę w stronę areny. Arena była gorąca. Wtedy do mnie dotarło. Energia którą uwolniłam żeby stopić przeciwnika jakimś sposobem znalazła się w powierzchni stadionu.
-Już się podajesz? Po jednym nieudanym ataku?-spytała złośliwe kocica.
-Dosyć tego-warknęła Mary.
-Mary nie daj się jej sprowokować. Ona tylko na to czeka. Gdy tylko się do niej zbliżysz zaatakuje.-Alex próbował przemówić Mary do rozsądku.
-Nie mam zamiaru się do niej zbliżać. Wolf (dramatyczna płaza) Wyj.-ale zanim bey Mary zdążył wykonać polecenie kocica padła na ziemię, a przyczyną tego była Madoka z paralizatorem. Obie przywołaliśmy beye.
-Coś ty do jasnej cholery zrobiła?!-wrzasnęła Mary podbiegając do Madoki.
-Załatwiłam sprawę.
-Mścisz się?-spytałam.
-Co? Nie! Niby za co?-odpowiedziała zmieszana Madoka.
-Nie mogłaś zmierzyć się z hakerem. Więc nie dałaś nam skończyć Bey Bitwy.
- Zmyśliłaś to sobie. -syknęła.
-To co zrobimy z tym czymś?-spytałam trącając stopą ciało leżące przed nami.
-Przywiążemy ją do krzesła i będziemy torturować, aż powie gdzie jest Hikaru.- powiedziała lekkim psychopatycznym uśmieszkiem Mary.
-Może później najpierw trzeba ją stąd zabrać.


Rozdział 20 za nami przepraszam że ostatnio tak rzadko wrzucam te rozdziały, ale po prostu nie miałam do tego głowy. Następny pojawi się dopiero w przyszłym tygodniu, acha i jeszcze mam pytanie. Które "związki" ( wiecie brat siostra przyjaciel przyjaciółka chłopak dziewczyna) w tym opowiadaniu podobają się wam najbardziej?  Piszcie.
To ja się z wami żegnam do następnego posta.
Hania.