Dodaje wam relacje z dnia sportu w mojej szkole na który razem zemną poszli niektórzy chłopaki z dobrze wam znane animy Beyblade. To jest takie zastępstwo za dzisiejszy rozdział którego nie udało mi się skończyć.
Ryuga:
Dobijcie mnie. Musiałaś ustawiać budzik na 5:30? I tak zwlekłaś się z łóżka
dopiero o 6…
Ja: Shut the
f*ack up i pomóż mi zalesić drugi but. *biega po całym domu w pośpiechu
szukając różnych rzeczy* Spóźnię się spóźnię się
Tsubasa:
Podziękujmy wspólnie Kyoy. Musiałeś oglądać tego liv’a?
Kyoya: Tak.
Jak sama nazwa wskazuje to było na żywo. Po za tym to był pomysł Hani nie mój.
Ja: Tak jak
zwykle moja wina… widzieliście gdzieś moje spodnie?
Chłopaki: * facepalm i wskazują krzesło z całym stosem
świeżo wypranych wyprasowanych i złożonych ubrań*
Ja: A tak
dzięki. :D
Na całe
szczęście tata podwozi mnie na przystanek bo inaczej bym się spóźniła.
Ryuga:
Muzyki nie posłuchamy bo ktoś nie powiem kto utopił telefon.
Ja:
Przepraszam bardzo to niebyła moja wina skąd mogłam wiedzieć, że mi plecak
przemięknie?!
Ryuga:
Mogłaś założyć płaszcz przeciw deszczowy, a nie kurtę.
Ja: No wiem
:’(
Tsubasa:
Niema co płakać nad rozlanym mlekiem przecież masz tą nową książkę w plecaku.
Ja: Właśnie.
* zaczyna czytać*
Kyoya: Tylko
nie to.
Ja: Minho
jest super *.* jest taki fajny i odważny…
Kyoya:
Proszę niech mnie ktoś zabije, albo pozwoli mi zabić tego idiotę.
Ryuga: Nie
uważasz, że to głupie być zazdrosnym o
postać z książki?
Kyoya:
Biorąc pod uwagę to, że Hania potrafiła by sprowadzić tutaj tego idiotę… NIE!
Ja: Wiem
jestem super.
Tsubasa:
Mamy dzisiaj biologie?
Ryuga: Ja
mam w planach pouczyć się z Hanią. Co teraz przerabiamy? Rozmnażanie? *przysuwa
się do mnie, a Kyoya właśnie wychodzi z siebie*
Ja: Tak,
rozmnażanie wirusów, bakterii i protistów.
Ryuga: Jak
zwykle wszystko psujesz.
Ja: Hyhyhy.
Wysiadamy na
mim przystanku.
Nauczycielka:
Jeśli startujecie w jakiejś konkrecje musicie się przebrać.
Ja: Ja idę
do szatni, a wy stoicie przed drzwiami. Dotarło?
Chłopaki: *
kiwają głowami*
Ja: Dobra
zaraz wracam.
*5 minut
później wszyscy idziemy na boisko*
Nauczycielka:
Dzisiaj w naszej szkole odbywa się dzień sportu…
Ryuga: Bla,
bla, bla, bla, bla. Czy ona zawsze tak przynudza?
Ja: Tak.
Kyoya:
Musiałaś się tak ubierać? Wszyscy faceci się na ciebie gapią.
Ja: Po
pierwsze: zdaje ci się, po drugie: dresy i bokserka jak inaczej miałam się
ubrać na dzień sportu?
Kyoya:
Inaczej… *burczy coś pod nosem*
Tsubasa:
Kyoya dorośnij wreszcie. Poza tym nie masz się o co martwić ten kretyn który
się jej podoba nie przyszedł.
Kyoya:
Przynajmniej tyle.
Ryuga: Dobra
idziemy przebiec to 60 metrów i wracamy do domu.
Dziewczyna
która chodzi ze mną do klasy: Hania wiesz gdzie jest ten bieg na 60 metrów?
Ryuga:
Zmieniam zdanie zostajemy.
Ja: Nie. Nie
wiem. *uśmiecham się mając nadzieje, że nie zauważyła, że gadam z postaciami z
amine. Dziewczyna odchodzi* Ryuga oganij się bo inaczej powiem Mary, że
podrywasz inne dziewczyny, albo Hikaru…albo Kelly jeszcze nie wiem z kim cię
zeswatać.
Ryuga: 0.o
Kyoya: Mary
w to nie mieszaj.
Ja: Jestem
blogerką mogę wszystko. :)
Głos z
megafonu: Bieg na 60 metrów dziewczyn rozpoczyna się za 5 minut zaczynajcie
rozgrzewkę.
Tsubasa:
Tylko nie szarżuj, żebyśmy nie musieli cię nieś do domu.
Kyoya: Nie
słuchaj go. Twoje przeciwniczki mają dusić się kurzem. Zmiażdż je.
Ryuga:
Wyobraź sobie…
Tsubasa:
Lepiej nie.
Ja: A
Tsubasa znowu ma skojarzenia.
*po biegu….
Byłam pierwsza w mojej trójce ^^ *
Tsubasa:
Super pobiegłaś.
Ryuga: Szału
nie ma.
Ja: Spróbuj
szybko biegać z cyckami
Ryuga: Co?
Ja: Gdybym
mierzyła się z tobą miała bym lepszy czas. Te dziewczyny były za wolne jak na
mnie.
Ryuga:
Jaaaasne.
Ja: Mi się
kłamstwa nie zarzuca farbowany rudzielcu.
Ryuga: Czy
ja coś mówię?
Tsubasa: Za
ile mamy autobus?
Ja: Za…….40
minut. Matko moja kochana umrę na tym przystanku.
Kyoya:…..
Zjadłbym żelki.
Ryuga: A
Kyoya ma zachcianki.
Tsubasa: Ty
to zmajstrowałeś to się teraz zajmuj…
Kyoya: *zła
aura* Co macie przez to na myśli?
Ja: Choć
Kyoya idziemy kupić żelki. W twoim stanie nie możesz się denerwować. :)
Kyoya:
Hania!?
Ja: Ciiii
nic nie mów…
Kyoya:
W.T.F?
Ja: Widzicie
uspokoił się. Jestem epicka.
Ryuga: No
już bo wpadniesz w samouwielbienie.
Ja: Tak jak
ty? Dobra już nie gwiazdorze bo przyjdzie Ginga, albo inne rude dziecko…
*przechodzimy obok lodziarni*
Ja: Chce na
lody…. Idę na lody… teraz.
Ryuga:
Kolejna z zachciankami.
Ja: XD
*w domu*
Ja: Zdycham.
Tsubasa: Ale
jesteś rozpalona…
Ryuga: Mówi
się napalona nie rozpalona.
Tsubasa: Ona
ma gorączkę debilu.
Kyoya: No
to mamy problem.
Leże w łóżku
przykryta kołdrą po sama szyje. Tsubasa śpi na fotelu, a Ryuga próbuje mnie
zabić wzrokiem.
Ja: Guys
don’t like me, These guys, they don’t like me, These guys don’t like me Cause
their girlfriends…
Ryuga: Zmień
płytę.
Ja: Nie będę
to puszczać tak długo, aż zaczniesz to nucić.
Ryuga: Nie
zrobisz tego…
Ja: Nie
wiesz na co mnie stać…It’s not my fault she looked at me
It’s not
your fault, you can’t compete
Are we
through with this, cause I do insist
Nothing
happened here this time
Guys don’t
like me,
These guys,
they don’t like me,
These guys
don’t like me
Cause their
girlfriends…
Guys don’t
like me,
These guys,
they don’t like me,
These guys
don’t like me
Cause their
girlfriends do
Do do do, do
do do do, do do do!!!!!
Ryuga:
Powinnaś się leczyć.
Ja: Odezwał
się zdrowy psychicznie. No to co jeszcze raz. It’s not my fault she looked at me
It’s not your fault, you can’t
compete
Are we through with this, cause I do
insist
Nothing happened here this time
Guys don’t like me,
These guys, they don’t like me,
These guys don’t like me
Cause their girlfriends…
Guys don’t like me,
These guys, they don’t like me,
These guys don’t like me
Cause their girlfriends do
Do do do, do do do do, do do do!!!*
Tsubasa:
Ryuga zamknij mordę.
Ryuga: Jak
raz to nie byłem ja. Hania ma chrypę i brzmi jakby wypaliła 20 paczek
czerwonych malboro do tego fałszuje.
Kyoya: Mam
te tabelki na gardło.*wpada do mojego pokoju*
Ja: Dzięki
Kyoya. Jesteś kochany.
Ryuga:
Zielone, a jakże by inaczej.
Ja:
Pistacjowe chociaż jakby spojrzeć na to w innym świetle to chyba będzie
seledyn, a może malachit. Tsubasa jak myślisz
Tsubasa: To
jest zielone.
Ja: Zero
pomocy. Jack by wiedział…
Kyoya: Nawet
nie myśl, żeby go tu wołać.
Ja: Czemu? To
wybitny artysta którego wszystkie dzieła uwielbiam. Do tego jak on je tytułuje.
Już sam tytuł opowiada historię.
Kyoya: To
zwykły świr.
Ja: Bo
któryś z was jest normalny. Dobranoc.
Wiecie w dotychczas dodanych rozdziałach pojawiał się błąd spowodowany tyko i wyłącznie moją niewiedzą. Dotyczył on imienia jednej z postaci, a mianowicie Beti której imię powinno się pisać-Betty. Poprawiłam to i w następnych rozdziałach będę używać poprawnej pisowni więc się nie zdziwcie.
To ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
* It Boys! "Guys don't like me"