czwartek, 30 października 2014

Rozdział 19

Siedzimy we trzy w siedzibie WBBA. Ja dostaje kręćka. Madoka udaje, że pracuje nad wyostrzeniem obrazu z kamer, a Ines spokojnie siedzi sobie w fotelu.
-Długo jeszcze? Siedzisz nad tym już godzinę.-warknęłam.
-Ooo nie!-skomentowała moje nerwy Madoka
-Godzinę. Z zegarkiem w ręku.-w trąciła się Ines
-Nie o to chodzi! Ktoś się włamuje!
-Dasz radę go namierzyć?-spytałam.
-Próbuje strasznie szybki jest.
Nagle wszystko zgasło. Światło, komputery wszystko.
-Co do?
-Wyłączyłem korki- w ciemności rozległ się przyjemny męski głos.
-Gdybyś dał mi chwilę to bym go złapała.
-Gdybym dał mu chwile rozwalił by nam całą baze danych.
-Madoka on ma rację. Nie złapała byś go- powiedziała Ines. Niemal widziałam jej uśmiech. Chociaż z głosu nie można było tego wywnioskować. Teraz używała swoich talentów aktorskich, ale ja nauczyłam się rozróżniać kiedy udaje, a kiedy nie.
-Kim ty właściwie jesteś?-grzecznie spytałam bo chyba jako jedyna nie wiedziałam kto jest z nami w pokoju.
-Mary, to jest Piegus. Piegus to jest Mary-powiedziała Madoka chyba grzebiąc w plecaku.
-Długo się z Ines.-spytałam miejsca w którym powinien stać Piegus.
-Nie długo. Może parę dni-odpowiedział mi głos z za pleców. Wzdrygnęłam się.  Facet naprawdę cicho chodzi. - Idę podłączyć światło.
-Pójdę z tobą- miałam już po dziurki w nosie siedzenia w tych czterech ścianach-widzisz cokolwiek w tych ciemnościach?
-Tylko kontury ale to mi wystarcza -tym razem głos odezwał się w okolicach drzwi ruszyłam w jego kierunku
-Daleko te korki-spytałam gdy udało nam się wydostać na korytarz.
-Nie tutaj jest ta skrzynka. Odpal i przytrzymaj.-dostałam do ręki metalową zapalniczkę Odpaliłam ją światło mnie lekko oślepiło.
-Cześć Mary dawno się nie widzieliśmy-przetarłam oczy i zobaczyłam ten ciepły uśmiech te piegi. Wtedy coś we mnie pękło. Zacisnęłam zęby ale nie mogłam powstrzymać łez które płynęły strumieniami po policzkach i kapały na bluzkę. Rzuciłam się mu na szyję i powiedziałam urywanymi słowami:
-Alex ja cie przepraszam. Ja nie wiedziałam, że tak będzie, a potem ty zimny trup... miałeś wrócić i ja uciekam.... przepraszam.
-Ciiiii już dobrze. Nic się nie stało.-uspokajał mnie Alex-twardy facet jestem-zaśmiał się-Nie da się mnie tak łatwo załatwić.-jak to dobrze, że byliśmy sami. Nie zniosła bym chyba gdyby ktoś nam teraz. Chciałam powiedzieć Alexsowi wszystko to co siedziało we mnie przez te 8 lat, ale nie udało mi się powiedzieć nic więcej. Alex tylko ścisną mnie mocno i też już nic nie mówił. Mogłam bym tak stać całą wieczność, ale wiedziałam, że za chwilę zaczną się zastanawiać co się z nami stało.
-Dobra trzeba się zająć tymi korkami.-powiedziałam dając mu do zrozumienia, że może mnie już puścić.
-Okej to odpalaj zapalniczkę.
 Alex mój osobisty mistrz wszystkiego co związane z budową bey i elektroniką w trzy sekundy załatwił sprawę ze światłem co dla mnie jest było i będzie w dalszym ciągu będzie czarną magią.
-Widać, że płakałam?
-Trochę, ale co tam zrzucimy to na twoją alergie.-uśmiechną się
-Wiesz co Alex?
-Co?
-Dziękuję ci. Za to, że mnie nie nienawidzisz.
-Nie mógłbym ciebie nienawidzić. Za bardzo cie lubię.
 Alex. Zmieniło się w nim wiele rzeczy ale nadal ma to samo przyjazne spojrzenie i ten sam ciepły uśmiech. I nadal jest moim przyjacielem. :)

Rozdział 19. Ludzie ja was kocham po prostu kocham. Pozdrawiam wszystkich nowych czytelników. Czyli pblogz7( fajnie by było gdybyś wymyślił bardziej wymawialną ksywe), Wampir Wampirowa i moje kochane anonimki.


dusze się ze śmiechu jak to oglądam link , a tutaj to już nawet nie walczę z atakami poprostu umieram  na podłodze link 2

wtorek, 28 października 2014

Post dla zabawy v2

 No  to teraz przedstawię wam moich faworwyświetleń 4 sezonu matal sagi czyli " Beyblade Shogun Stell". No to zaczynamy:


Jestem strasznie sentymentalna i bardzo lubię kiedy w nowych sezonach, filmach, książkach i grach. pojawiają się postacie z poprzednich części. Więc wśród  moich ulubieńców nie mogło zabraknąć tych oto przyjemniaczków:
Aaaaaa Tsubasa coś ty zrobił z włosami?!
   










Benkei. wpadnę do ciebie na burgera po treningu. Czekaj na mnie ;)
Dalej Kochane rodzeństwo:


Czy oni nie są przesłodcy? ^^
Ten moment  gdy Big Bro ( imię mi gdzieś uciekło) wpadł do fast fooda Benkeia i tak panikował czy wszystko w porządku z jego braciszkiem.

Dalej jak go zobaczyłam dostałam ataku głupawki i śmiałam się tak głośno że mama wpadła do pokoju pytając czy wszystko w porządku
taki klon Krabiego ^^


Dalej Proszę państwa mamy powstałe w laboratorium  doktora Zikurata skrzyżowania genetyczne:
 KYOYA + TSUBASA= SHINOBU



 GINGA+ KYOYA= ZERO(TO NIE ŻART ON MA TAK NA IMIE)



A TO JEST PRZEBRANY  RYUGA. ( ale cicho nikt nie morze wiedzieć XD)
Ta myśli że jak się przefarbuje inaczej ułoży włosy i założy soczewki to go nie poznam.
A teraz na serio to jest Sakio nazywany nowym cesarskim smokiem. Twierdzi, że swojego beya dostał od Ryugi. Może się mylę ale wydaje mi się trochę bardziej przyjazny niż Ryuga





Oto moi ulubieńcy ta lista będzie jak najbardziej jeszcze poprawiana, ale narazie to tyle ja się zwami żegnam do następnego posta
Hania


P.S Jacy są wasi ulubieńcy? Piszcie.

2 P.S wiecie że rozdział 17 ma ponad 100 wyświetleń. To rekord. Jej!!! ^.^

niedziela, 26 października 2014

Rozdział 18

Zanim zobaczycie ten rozdział mam prośbę.  Chciałbym, żebyście napisali mi te swoje rankingi 10 naj chłopaków/ dziewczyn z Beyblade, prosiłam was już oto wcześniej, ale dołączyło tutaj parę nowych osób i chciałbym poznać też ich upodobania odnośnie wyglądu animowych( słowotwórstwo wszędzie słowotwórstwo) chłopaków/dziewczyn. To ja was zostawiam czytajcie sobie.^.^

Policja ma prawo zatrzymać w areszcie każdego i trzymać go tam przez 48 godziny bez postawienia mu zarzutu. Mówiłam już jak bardzo kocham panów policjantów?
Trzymali mnie tam dwa dni. Śmierdzę. Boli mnie kark, a jakby tego wszystkiego było mało muszę spotkać się z tym zielonym idiotą i oddać mu kasę za to, że przepracował cały dzień pomagając mi. Nienawidzę mieć długu wdzięczności, a on do jasnej cholery nie może przestać mi pomagać.
Udało mi się dotrzeć pod mój blok. Wdrapałam się na 5 piętro. Drzwi od mieszkania były uchylone. Ostrożnie weszłam do środka. Przy drzwiach stało pudełko na parasole, a w środku parasol z drewnianą rączką. Chwyciłam go i ruszyłam w stronę salonu. Dobra chyba nigdy w tym mieszkaniu nie gościł idealny porządek, ale jest różnica pomiędzy małym bajzlem, a pokojem w którym odbyła się walka. Meble w kawałkach, plamy krwi na drewnianej podłodze. Pobiegłam do pokoju Ryugi. Ściany pokoju były osmalone, a na podłodze leżała częściowo spalona kołdra. Ryuga nie podał się bez walki. Zaczęłam przeszukiwać pokój. Na poduszce znalazłam kawałek gazy gdy podniosłam go, żeby lepiej mu się przyjrzeć do mojego nosa dotarł specyficzny szpitalny zapach, w głowie mi się zakręciło. Odrzuciłam materiał z powrotem na łóżko. Otworzyłam okno i wzięłam kilka głębokich oddechów. Chloroform. Dziwne, że używając czegoś tak mocnego Ryudze udało się jeszcze urządzić taką rozróbę. (Czujnie śpi. Nie lubi pobudek w moim stylu.) Po jakiś 10 minutach dalszych poszukiwań w salonie odnalazłam niebieską strzałkę ze środkiem usypiającym wbitą w moją kurtkę.
-Czyli tym cie załatwili.-szepnęłam.
Czyli tak napastników musiało być co najmniej 3. Nie używali bey (w innym wypadku by tutaj leżeli) Ryuga załatwił pierwszego napastnika "ognistym kółeczkiem"(nie znosi jak mówię o czymkolwiek co jest związane z L-Drago zdrobniale). To dało mu czas na ucieczkę do salonu tam musiało czekać na niego pozostałych dwóch zbirów. Pchną jednego z nich na szklany stół i rzucił się w stronę drzwi. W tym momencie człowiek którego ogłuszył na samym początku musiał dojść do siebie na tyle żeby oddać dwa strzały w tym jeden trafiony. Ryuga pada na ziemię nie przytomny.
Tylko co mi po tym, że mniej więcej wiem co się stało skoro nie wiem gdzie jest i jak mu pomóc? Cholera. Co ja teraz zrobię. Moje dotychczasowe problemy dało się załatwić wystarczająco mocnym uderzeniem beya lub pięści, a tutaj mam porwanie wątpię żeby chodziło o okup. Stawiam bardziej na kolejnego naukowca który chce przejąć władzę nad światem w taki czy inny sposób.
-Pytanie brzmi kto będzie wiedział o wszystkich świrach w okolicy?- na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech-Pora odnowić stare znajomości.




No to mamy już rozdział 18 jak widać Zuza mnie nie zabiła.( chyba, że opublikowanie tego było moim ostatnim życzeniem)Trochę krótki nawet bardzo krótki, ale uwierzcie mi tak musiało być.  Kelly sobie trochę posherlokowała( ach słowotwórstwo) i ma już jakiś plan. To może być ciekawie. To ja się z wami żegnam do dostępnego posta.

Hania.


P.S Nie mogłam się powstrzymać i wstawiłam wcześniej. Teraz  przez cały dzień będę czatować z telefonem w ręku czekając na komentarze.

czwartek, 23 października 2014

2000 i 100

Mam już ponad 2000 wyświetleń i dobiliśmy do 100 komentarzy ( co z tego, że pewnie połowa została napisana przeze mnie XD)
Chce wam podziękować za to, że czytacie mojego bloga. Mimo tego, że:
-popełniam błędy ortograficzne, składniowe i pewnie masę innych.
- wstawiam rozdziały tak jak wstawiam czyli nieregularnie( 3 w tygodniu, raz na tydzień, 2 dwa jednego dnia).
- zamiast rozdziałów wrzucam "posty dla zabawy" (albo takie coś)
 -fabuła mojego bloga jest tak roztrzepana jak JA.
-według niektórych czytelników próbuje was wpędzić do grobu.


 Chce wam jeszcze podziękować, że stanęliście w mojej obronie kiedy spotkałam się z konstruktywną krytyką (która swoją drogą mi pomogła dzięki P.U), oraz powiedzieć wam, że ciesze się jak nie wiem co z tego co piszecie w komentarzach i, że w ogóle macie odwagę nacisnąć ten przycisk "dodaj komentarz" bo jak już wiecie gdy mój pokój wypełni się dźwiękiem powiadomienia o nowym komentarzu, wie o tym cały dom bo mimo tego, że 25.10 wybije mi 16 lat ciesze się z tego jak dziecko.
 Dobra dosyć tej rozpisuwy. Macie jeszcze taki mały komiks od Zuzi(jak nie wrzucę następnego rozdziału do niedzieli to znaczy, że ona mnie zabiła :-P )




NAPISY Z KOMIKSU
(tak na wszelki wypadek jakbyście nie mogli się doczytać.
K: Ryuga znowu zeżarłeś mi śniadanie.
R: !?
K: Wracaj tu z tą kanapką.
R: Po moim zabójczo przystojnym trupie.

 To tyle ja się z wami, żegnam do następnego posta.



Hania.

czwartek, 16 października 2014

Rozdział 17

Jeżeli nie macie pod ręką chusteczek to tego nie czytaj cię. Jeżeli się wam nie przydadzą znaczy, że jestem beznadziejna. No chyba, że nie spodoba się P.U wtedy nic się nie stanie. :P.( to żarty wiec się nie obraź)


-Mary. Choć do domu.-usłyszałam za sobą głos Kyoy.
-Pokiego tu przyszyłeś.
-Tsubasa zadzwonił, że Ines jest w szpitalu. Wole nie zostawiać cię teraz samej.-w sumie ma rację gdyby coś się jej stało chyba bym się załamała.
-Chodźmy już. Tsubasa na pewno się nią zajmie.
-Dobrze chodźmy.-zgodziłam się z nim i pojechaliśmy do mieszkania.
Wzięłam długi prysznic nie myślałam o niczym po prostu stałam w kabinie, a woda płynęła i płynęła. Do wyjścia z łazienki zmusił mnie dopiero zmartwiony głos Kyoy pytający czy coś się stało. Przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżku i wtedy się zaczęło. Dopadły mnie koszmary. Śnił mi się Alex miał bladą skórę zapadnięte policzki, a jego oczy lśniły niezdrowym blaskiem. Śniła mi się też Ines. Pojawiała się uśmiechała do mnie, a potem ktoś wstrzeliwał całą serie z karabinu w jej brzuch. Nadal patrzyła się na mnie z uśmiechem, a z jej ust wypływała krew. Potem przyśniły mi się po kolei wszystkie moje spotkania z Ryugą. Coś mi tam nie pasowało. To co robiłam wydawało mi się takie nie logiczne, nie spójne i bezsensu. Obudziłam się. Przez chwilę leżałam na łóżku oddychając spazmatycznie.Dla pewności, że to nie sen uszczypnęłam się dwa razy w rękę. Kiedy już byłam pewna swojej przytomność wstawałam i poszłam do kuchni. Stanęłam przed otwartą lodówką.
-Hhym woda czy piwo?-głupie pytanie. Otworzyłam butelkę wpiłam spory łyk. Wyszłam na balkon, oparłam się na murku i spojrzałam w duł.
-Skaczesz?-zapytał Kyoya stając obok mnie.
-Tak tylko wezmę rozpęd.-powiedziałam i wypiłam kolejny łyk.
-Mary.-głos Kyoy spoważniał.
-Co?-grzecznie spytałam nawet na niego nie patrząc.
-Dlaczego w tedy uciekłaś?
-Uciekłam. To złe słowo. To była ewakuacją z przyczyn...zdrowotnych.-powiedziałam wymijająco.
-Ale dlaczego?
-A dlaczego poszedłeś wczoraj szukać tej małej w kucykach?- zmieniłam temat.
Kyoya westchnął jakby zaraz miał się przyznać, że stłukł wazon w salonie i powiedział.
-Bo Benkej poprosił mnie żebym ziają się jego młodszą siostrą.
-Zgodziłeś się robić za niańkę ? To nie w twoim stylu. -zdziwiłam się.
- Skąd możesz wiedzieć co jest w moim stylu? Nawet mnie nie znasz.
-W sumie masz rację. Nie znam cie. To dlaczego mam ci się tłumaczyć?
-Bo jestem twoim bratem i chce wiedzieć.
-Phh bratem. Nie widzieliśmy się od 5 lat, ale skoro tak bardzo chcesz wiedzieć. To po prostu była w tym mieście osoba której nie mogła bym spojrzeć w oczy.
-Kto?
-Pamiętasz Alexsa?
-Tak wrócił od miasta chwilę po twojej ucieczce. To przez niego prawda.
-Yup.
-Ale czemu nie możesz spojrzeć mu w oczy?
 -Po prostu nie mogę. Nie po tym co mu zrobiłam.

 Historia małej Mary.

Była sobie dziewczyna. Bleyderka. Nie była zbyt towarzyska. Wszystkie dzieci uważały ją za dziwaczkę. Wszystkie poza pewnym małym piegowatym chłopcem. Ten oto chłopak był jej najlepszym przyjacielem. Bawili się, uczyli razem i urządzali sobie bey bitwy. Wszystko było super, aż do jednej z takich bey bitew.
-Tym razem to ja cię załatwię -powiedział chłopak już po raz trzeci podczas tej bitwy.
-Zobaczymy-zaśmiała się dziewczynka.
 Dzieci walczyły sobie, śmiały się, aż do momentu kiedy mała Mary poznała specjalny, atak swojego beya:
-Wyj Wolfi! Wyj!
-Mary co się dzieje? Mary! Mary!!! Aaaaaaa!!!- chłopczyk zaczął przeraźliwie wrzeszczeć a jego bey zwariował obijał się o drzewa i kosze. O wszystko co tylko znalazło się na jego drodze.
-Wolfi zakończ to.-bey przestał używać specjalnego ataku i uderzył z ogromną siłą w przeciwnika. Chłopiec przestał wrzeszczeć i upadł na ziemię tuż obok swojego zmaltretowanego beya.
-Łał! Alex widziałeś to?! Wolfi ma specjalny atak! Alex? Alex!-dziewczynka podbiegła do swojego przyjaciela który niestety nie odpowiadał na jej wołanie.

-Jego rodzice zabrali go z miasta. Słyszałam o nim różne historie: o tym, że wylądował w wariatkowie, że chciał popełnić samobójstwo. Nie którzy twierdzili, że się nawet zabił, a potem dowiaduje się, że chce tutaj wrócić i spotkać się ze mną. Ty byś nie uciekł? -zakończyłam historie kończąc również butelkę piwa.
-Chciałeś wiedzieć no to proszę. Teraz już wiesz.


Za nami rozdział 17. Co wy na to?  Wiecie, że mam już 90 komentarzy 4 obserwujących i 1748 wyświetleń i 20 postów!?  Cieszę się jak nie wiem co! Przesyłam wszystkim czytelnikom  nawet tym co się nie ujawnili mentalnego przytulasa. A tak na marginesie super rozdział P.U. Jak wydasz książkę to chce taka z autografem :D.
To ja się z wami, żegnam do następnego posta.

Hania.



P.S
Nie zabij mnie Zuza. Proszę.

poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 16

Ines


W końcu wszystkie papiery uporządkowane. Mam wolne do następnej fali rachunków. Poszłam skrótem przez podziemny parking.
-Hej Ines zaczekaj na mnie! -usłyszałam za sobą okrzyk Hikaru.
-Już po pracy?-spytałam. Było już grubo po północy wiec to chyba oczywiste, że to zdanie było przesiąknięte ironią.
- Tak. Wiesz szykują się kolejne mistrzostwa świata. Nie ze wszystkimi da się dogadać za dnia.-uśmiechnęła się.
-Hikaru mogła byś mi powiedzieć coś więcej na temat tej misji Tsubasy? Chociaż kiedy wróci.
-Wiesz sytuacja jest taka, że..-Hikaru padła na ziemię nieprzytomna, a w jej kark była wbita niebieska strzałka.
-Boom headshot!-dziewczyna przebrana za kota właśnie świętowała swój trafiony strzał. Załadowałam kuczer i przygotowałam się do walki tak właściwie to nie wiem czemu z bronią palną beye nie mają szans. Dziewczyna chyba dobrze o tym wiedziała bo uśmiechnęła się złośliwie.
-Ooo, a miało być bez światków no ale cóż skoro się nie udało to trudno. Chłopcy zabierzcie naszą nową znajomą, a ja zajmę się jej koleżanką.-powiedziała i strzeliła po raz drugi. Usłyszałam tylko jej złośliwy śmiech, a potem wszystko zrobiło się czarne ostatnie co zobaczyłam to niebieska strzałka w moim brzuchu.

20h później
Do mojej podświadomości dotarł jakiś dźwięk. Na samym początku nie miał on żadnego sensu, ale z upływem czasu  zmieniał się w słowa.
-Inessss. Iness. Ines! Chyba się budzi.-z trudem otworzyłam oczy.
Dopiero po chwili mogłam zorientować się gdzie jestem.
Leżałam na łóżku szpitalnym.
Nade mną stoi zmartwiony Tsubasa, a zanim widzę Mary która rozmawia z policjantami.
-Ile razy mam wam powtarzać, że będziecie mogli zadać jej jakiekolwiek pytanie dopiero jak będzie gotowa.
-Spokojnie Mary.- powiedziałam powoli podnosząc się z łóżka, ale Tsubasa powstrzymał mnie delikatnie zmuszając mnie żebym się położyła.
-Leż. Jeśli bardzo chcesz odpowiadać to proszę bardzo, ale proszę cię nie wstawaj.-powiedział spokojnym ale stanowczym głosem w którym wyczułam nutkę zmartwienia.
-Dobrze będę leżeć, ale wpuście ich muszę im o czymś powiedzieć.-Mary wpuściła panów do pokoju.
-Więc opowiedz nam co się dokładnie tam stało.
Opowiedziałam od początku całą historie, gdy skończyłam spojrzeli po sobie i jeden z nich zapytał:
-Czy porwana miała jakieś powiązania z gangiem pająków?
-Tego nie wiem.
-A czy jest pani pewna opisu napastniczki.
-Tak. Macie mnie za idiotkę?
-Nie po prostu po takiej ilości środków usypiających pani wspomnienia mogły ulec deformacji.-odpowiedział spokojnie jeden z policjantów.
-Jeżeli widzieliście, że jej zeznania mogą być kompletnie zmyślone to po co ją przesłuchiwaliście!?-Mary zaczęła wrzeszczeć.
-Uspokój się Mary. Panowie skoro nie jesteście pewni zeznań Ines to proszę sprawdzić kamery monitoringu.-powiedział spokojnie Tsubasa wstając i pokazując policjantom drzwi.(Mój bohater). Dla zwykle spokojnego Tsubasy to była prawdziwa furia.
Gdy policjanci już wyszli Tsubasa wziął głęboki oddech, usiadł z powrotem na moim łóżku, złapał mnie za rękę i powiedział:
-Odpoczywaj sobie. Jutro cie wypisują, a teraz sobie leż.-zamknęłam oczy i zasnęłam.



 Kolejny rozdział za nam. Co wy na to? Nie dawno spotkałam się z KONSTRUKTYWNĄ KRYTYKĄ ( nie mylić z hejtem) która dosyć mocno podcięła mi skrzydła, ale cieszę się, że są ludzie dla których mogę pisać i im się podoba to co dodaje. Chcę powiedzieć,  że was wszystkich kocham, a P.U proszę żeby podała jakiś sposób jak namierzyć jej twórczość.
(może się czegoś od niej nauczę :D)
To ja się z wami żegnam do następnego posta  Hania.

sobota, 11 października 2014

Rozdział15

Nie no co to ma być? Beti gdzieś zniknęła. Drugi dzień już jej nie widzę. Szef mówi ,że pojawia się gdy mają karmić Białą i znika. Po prostu cudnie mam teraz do ogarnięcia dwie klasy małych terrorystów na wycieczce. To są chyba jakieś jaja.
- Hawana!!!
-Tak szefie?
-Jakiś chłopak przy bramie o ciebie pyta.
-Już idę.-ciekawe kto to. Ryuga? Raczej nie. Nie wie gdzie pracuje. Pójdziemy to się dowiemy. Jasna cholera. Nie nie tylko nie on. Gorzej być już chyba nie może. Aspirant Fred chłopak który chyba w życiu nie ogarnie, że gdy dziewczyna na jego widok wskakuje do lwiej klatki to znaczy, że nie chce się z nim umówić (Dosłownie). (Nie żeby nie był przystojny,ale  po prostu coś mi w nim nie pasuje.)  Na ucieczkę już za późno. Teraz spróbuj wy myśleć jakiś lepszy argument, żeby dał mi spokój niż bycie lesbijką. Nic nie przychodzi mi do głowy. Zginęłam. Już idzie. Zaraz zginę. Jestem trupem. Zamkną mnie za pobicie funkcjonariusza na służbie.
-Kelly tutaj jesteś! Wszędzie ciebie szukałem.- Kyoya wyskoczył z podziemi i( no nie oszukujmy się ) uratował mi tyłek.
-Kyoya pierwszy raz w życiu nie chce cię zabić. Tyłek mi ratujesz.
-Co to za facet?
-A taki jeden pies, ale co ty tutaj właściwie robisz?
-Zwiedzam.-rzucił sarkastycznie-Nie można cie zostawić samej nawet na chwilę.
- Radzę sobie wystarczająco dobrze bez twojej pomocy.
-Naprawdę, a ten facet.- Kyoya wskazał mojego "znajomego"
-Wyjątkowo upierdliwy wyjątek. Daj sobie spokój wracaj do domu i przekaż Benkejowi, że wszystko jest w porządku.
-Będę robił co mi się będzie podobać, a teraz chcę spełnić prośbę mojego przyjaciela.
-Hawana!!!
-Czego!?-wydarłam się na całe gardło na moje nieszczęście na szefa.
-Lepiej dla ciebie żeby ten chłopak był na zastępstwie za twoją koleżankę.
-Ależ oczywiście, że jest.
-Od kiedy?-szepnął Kyoya przez zaciśnięte zęby.
-O wtedy gdy postanowiłeś nie dać mi spokoju-odpowiedziałam również szeptem-po prostu się uśmiechaj i spróbuj nie zabić żadnego dziecka.
 Podeszliśmy razem do grupki dzieci.
-Cześć dzieci. Ja jestem Kelly, a to jest Kyoya.
-Cześ Kelly! Cześć Kyoya!- odpowiedziały chórem dzieci. -Jak ładnie. Jest jedna bardzo ważna rzecz jeżeli coś będzie nie tak to od razu mi powiedzcie. Dobrze teraz dobierzcie się w pary-dałam im chwile, ale po chwili ktoś zaczną mnie ciągnąć za rękaw krótki. Spojrzałam w dół zobaczyłam małą dziewczynkę.
-Plose pani.( ta dziewczynka sepleni)
-Co się stało?-spytałam kucając obok niej.
-Bo ja nie mam paly.
-Acha. To ja będę chodzić z tobą w parze. Dobrze?
-Bo ja bym chciała być w pazie z Kyoyą- powiedziała dziewczynka wbijając wzrok w ziemie.
- To choć pójdziesz ze mną do niego i zapytasz czy będzie z tobą w parze. Zgoda?
-Zgoda.-powiedziała dziewczynka, aż podskakując z radość.
-To choć.- powiedziałam podając jej rękę -Kyoya. Ta dziewczyna ma do ciebie pytanie.-powiedziałam gdy udało nam się go znaleźć- No dalej nie wstydź się.
- Kyoya będziesz ze mną w pazie?- spojrzała na niego wielkimi oczami. W tym momencie wiedziałam, że się zgodzi Kyoya może jest twardzielem,ale trzeba serca nie mieć żeby odmówić prośby dziecku które tak patrzy.
 Więc Kyoya tylko westchnął i podał rękę dziewczynce.
-No ślicznie. Skoro już wszyscy mają pary-spojrzałam na Kyoye i mimowolnie się uśmiechnęłam. Wyglądał tak głupio wśród dzieci-to możemy zacząć zwiedzanie. Najpierw małpki. Cieszycie się?
-Tak!!!-wrzasnęły dzieci.

- Całkiem miły dzień-pomyślałam siedząc na świetlicy z dziećmi i Kyoyą czekając, aż przyjdą po nie rodzice.
Gdy tylko weszliśmy na świetlice Kyoya padł na fotel i do tej pory się nie ruszył. Popełnił jeden klasyczny błąd. Zgodził się mi pomóc. Chyba śpi. Sprawdzały to już dzieci, a wszystkie jeszcze żyją więc albo śpi albo jest trupem. Wzięłam koc podeszłam do niego i go przykryłam. Odsunęłam się o krok i szepnęłam:
-Dzięki-albo to było złudzenie albo Kyoya właśnie w tym momencie się uśmiechną.
Odebrali ostatnie dziecko uciekłam ze świetlicy zanim Kyoya się obudził. Szłam spokojnie krawężnikiem i nagle drogę zagradza mi dwóch policjantów cofam się o krok i za mą pojawiło się również dwóch przyjemniaczków.
-Pani Kelly Hawana?-zapytał jeden z nich
-Tak.-odpowiedziałam ostrożnie.
-W takim razie zapraszam panią do radiowozu. Jest pani zatrzymana.

Koniec rozdziału 15.
 Dla anonimowych hejterów mam piosenkę" Fighter".  Bo chcę wam podziękować za to co zrobiliście bo to uczyniło mnie o wiele silniejszą.
Do następnego posta Hania.

piątek, 10 października 2014

Rozdział 14

Przed przeczytaniem rozdziału proszę zaopatrzyć się w inhalator bo mi się tam po drugiej stronie podusicie. XD

Betty włamała się do tajnej bazy pająków. Hura w końcu jej się udało. Po ponad pół roku zawziętej walki, tropienia, szukania i w końcu. Tylko z czego ja się cieszę? Przecież to tylko zmiana lidera w jakimś gangu. W najlepszym wypadku nic się nie zmieni.
  Ratujcie to miasto!!!
Chwila. Dlaczego Betty się nie ukrywa? Przed chwilą tłukła się z jakimiś mięśniakami. Bleyderzy w identycznych strojach też się pojawili, a teraz. Idzie sobie spokojnie środkiem korytarza zbliża się do centrum dowodzenia. Oooo już wiem chce wzbudzić strach w przeciwniku teraz tam wpadnie i jeszcze zanim się zmierzą będzie na wygranej pozycji bo przeciwnik będzie się jej bał.
 Nie no co tu się znowu dzieje ja się podaje nic nie rozumiem. Betty wchodzi do centrum dowodzenia i zamiast no nie wiem wystrzelić do niej z kuczerów broni palnej albo chociaż rzucić w nią chomikiem ludzie kompletnie ją ignorują poza jedną dziewczyną która podeszła do Betty i powiedziała:
-Zapraszam do sali konferencyjnej.
 Betty bez słowa sprzeciwu poszła za dziewczyną do pokoju z gigantycznym ekranem.
-Za chwilę nastąpi wideo konferencja.- dziewczyna wyszła a na ekranie pojawił się wysoki całkiem przystojny facet w garniturze.
-Betty całkiem nieźle sobie dzisiaj poradziłaś.
-Daruj sobie.
- Musisz coś dla mnie zrobić.
- Nie zabronisz mi tłuc swoich ludzi będę to robiła kiedy tylko będę chciała.
-Nie o to chodzi. Musisz po prostu złożyć propozycje odwiedzin w mojej bazie głównej kilku osobą.
-Rozumiem, że chodzi o propozycje nie do odrzucenia.
-Si
-Gadaj o kogo chodzi.
-O niejakiego Ryuge Kishatu i pewną Hikaru Hasama.
-Kishatu? To trup mam ci tutaj przytargać trumnę?
-Po pierwsze to nigdy go nie pochowano wiec nie masz co szukać trumny. Po drugie jeżeli muwie, że masz go przyprowadzić to masz go przyprowadzić nawet jeżeli chce trupa!
-Nekroman.-prychnęła kotka- To gdzie mam kopać?
 -W najbliższym mieście. Znajdziesz tam obydwoje. Adresy już ci wysłałem. Chce żebyś wzięła do pomocy paru moich ludzi.
- Jedyne co będą tam robić to nosić mi torebkę. Dobra to ja spadam. Acha jeszcze jedno porysowałam ci karoserie na tym czerwonym autku. Bonne nuit.-Betty odwróciła się i skierowała w stronę drzwi.
- Słucham?!- Betty wyciągnęła tylko rękę i pomachała mu nawet się mnie odwracając.
    Nie wiem jak wy ale ja już się boje. Ktoś wie, że Ryuga żyje. Ktoś złyyyy?

Betty trenowała nad jeziorem. Wstrzeliwała beya w taflę wody która momentalnie zamieniała się w lód.
-Po prostu pięknie. Jak on mógł mi to zrobić. Przez tego idiotę mam we łbie mętlik.
*sytuacja tuż po przebudzeniu Betty po walce z Kyoyą*
-Jak się spało kotku?
Betty z wielką szybkością wyskoczyła z łóżka i stanęła kilka kroków od niego.
-Jak się tutaj znalazłam?-spytała ostrożnie jakby nie była pewna czy przypadkiem jeszcze nie śpi.
-Przyniosłem cię tutaj-powiedział Kyoya zamykając oczy i kładąc się wygodniej na łóżku.
-Po kiego grzyba?!-wrzasnęła Betty.
-Miałem cię tam zostawić?-zapytał Kyoya nie otwierając oczu.
-Tak! Uwielbiam spać na betonie!- powiedziała Betty sarkastycznie.
-Na następny raz bęędę wiedział-powiedział ziewając Kyoya.
Tego było za wiele Betty złapała swoje rzeczy i wybiegła z mieszkania.
*teraz*
-Wrrrrrrr. Zapłaci mi za to.-jak widać na załączonym obrazu Betty nie znosi gdy koś jej pomaga.
-Dobra Biała, a teraz z całą mocą. Ten atak ma rozwalić Kyoy łeb Szpony Mrozu!-bey wyskoczył w powietrze dzięki czemu nabrał prędkości i uderzył ze zdwojoną siłą w lodową krę która rozbiła się na kawałki.
-Całkiem nieźle -Betty odwróciła się i na jednej ze skał zobaczyła chłopaka. Wysoki, chudy o żółtych kocich oczach które błyszczały w świetle księżyca i szare włosy-ostatnio zrobiło się o tobie głośno. Chciałem zobaczyć na co cię stać.
-To słodkie. Prawie tak słodkie jak perspektywa pokonania ciebie.
-Dokładnie to chciałem usłyszeć. Jestem Johannes.
-Aaaaaa "chłopak kot"-Betty splotła ręce na piersiach.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
Zeskoczył na ziemię dość blisko Betty. Podeszła do niego. Uśmiechnęła się i splotła swoje ręce na jego karku. Koleś z obsesją na punkcie kotów i Betty druga catwomen. Stoją sami w środku lasu. Księżyc w pełni oświetla ich twarze. Betty wspięła się na palce tak, że jej usta znalazły się tuż obok ucha chłopaka i wyszeptała:
-Nie. Cała przyjemność po Mojej stronie.



Rozdział 14 już za nami. Jak widać ja się nie załamałam. Chyba, że rozdział jest beznadziejny, ale wracając do tematu. Piszcie mi co o tym myślicie. O Alexsie dowiecie się czegoś więcej dopiero za jakieś 2-3 rozdziałów.
To do następnego posta  Hania.

wtorek, 7 października 2014

Rozdział 13

13 rozdział pechowy. Dobra tam ja niewierze w przesądy.... ale co będzie jak wam się nie spodoba.......i ja się wtedy z a ł a m e... i to będzie koniec bloga? Dlaczego świat musi być taki okrutny!!!??
-Dobra Hanka nie histeryzuj tylko dawaj rozdział.
-Nikt mnie nie kocha. *chlip*


-Wolf atakuj jeszcze raz z większą furią.-jeżeli uda mi się uwolnić wystarczająco dużo energii może jakiś nowy specjalny atak się ujawni.
  Skała nie zniosła siły ataku i rozbiła się na kilka mniejszych kawałków. Usiadłam na ziemi i zaczęłam krzyczeć.
-Cholera!Jak mam poznać możliwości Wolfiego!? Jak?! Ja się pytam!-Przyciągnęłam głowę do kolan i usilnie starałam się myśleć o tym co mówił i jak się zachowywał Ryuga. Zdziwił się kiedy kiedy w konałam szarżę. Myślałam, że chodziło o to, że nie był gotowy na przegraną, ale on mnie i tak załatwił. Uderzyłam pięścią w ziemie.
Powiedział, że wchłoną jego energie. To jest możliwe tylko przy pomocy rotacji wstecznej. Pytanie nasuwa się samo. Jak załatwić rotację wsteczną? To coś musi mieć Wolfi. Tylko co to jest to coś. Przyjrzałam się beyjowi. Na pewno nie chodzi o wycie. Fale dźwiękowe działają na bleydera nie na beya.
-Jasna cholera by go wzięła.-warknęłam mając na myśli Ryuge.
 Przez to co robi i mówi mam w głowie mętlik. Chciał się ze mną zmierzyć. Dlaczego? Do jasnej cholery dlaczego? Co ty w sobie masz Wolfi takiego, że ten niebezpieczny bleyder chciał się z tobą zmierzyć. W głowie pojawiła się nie dorzeczna myśl.
-A może chodziło o ciebie.-pokręciłam głową to był pierwszy raz kiedy mnie widział to niemożliwe żeby chodziło o mnie. Próbowałam się uspokoić oczyściłam umysł i bezmyślnie gładziłam jeden z pierścieni mojego beya. Nagle z niewiadomych przyczyn mój kciuk zemkną się z jednego pierścienia i na dział się na drugi. Syknęłam włożyłam palec do buzi i w tedy mnie olśniło. Przecież to takie proste. Pierścienie są ustawione w dwie różne strony po co skoro i tak nie korzystam w pełni z mocy beya bo dwa pierścienie rotujące w przeciwnych kierunkach zużywają tyle samo energii ale w starciu z jednym beyem używam tylko jednego pierścienia. Gdyby udało mi się połączyć pierścienie mogłabym używając tej samej ilości energii wyrządzić większe szkody przeciwnikowi, a do tego jeśli ustawie je przeciwbieżnie od rotacji wstecznej Ryuga nie przechwyci jego energii obrotowej
Stanęłam na równe nogi wstrzeliłam beya na ziemię.
-Wolf połącz pierścienie.-powiedziałam stanowczym głosem chociaż wcale nie byłam pewna tego co się stanie.
   Wolf znaczą świecić ciemno zielonym światłem. Rozległ się szczęk metalu i dwa pierścienie zmieniły się w jeden pierścień z dłuższymi paz... szponami. To już nie były pazury to były szpony. Teraz tylko atak. Usta same wypowiedziały nazwę:
-Wolf Smoczy Pogromca!
 Bey wyskoczył w powietrze i zaatakował skałę która momentalnie roztrzaskała się na milion kawałeczków.
- I to się nazywa atak!-krzyknęłam z wielką satysfakcją. Taki atak wgniecie w ziemie tego sukinkota i jego beya.
 -No no nawet ładnie.-usłyszałam za sobą głos odwróciłam się i zobaczyłam Ryugę na jego ramieniu opierała się jakaś dziewczyna w głupich niebieskich kucykach.
-Już ogarnęła jak to działa-powiedziała z radością w głosie która nie zapowiadała nic dobrego dla mnie.

W ogóle denerwowało mnie to, że oni o tym wiedzieli, a ja nie. Jestem pewna, że nawet teraz potrafili by więcej o nim powiedzieć niż ja. Przywołałam beya.
-Widzisz. Jestem już gotowa żeby z tobą walczyć i wygrać.-powiedziałam kompletnie ignorując dziewczynę pewnym siebie głosem.
-Walczyć może tak ale wygrać z Ryugą. Z Ryugą nie da się wygrać.-zaśmiała się dziewczyna.
- A Ginga?-uśmiechnęłam się złośliwe. Dowiedziałam się tego i owego o moim przeciwniku i wiem, że już raz przegrał co się stało raz stanie się i drugi.
- Ludzie ogarnijcie się Ginga wygrał z EL DRAGO-wypowiedziała nazwę beya wielkimi literami jakbym była kompletną idiotką- Nie z Ryugą.
-Masz zamiar walczyć czy dalej będziesz się chował za swoją dziewczyną?-zapytałam z czystej złośliwość.
-Ryuga za....-zaczęła dziewczyna, ale Ryuga zasłonił jej usta ręką.
-Skoro tak bardzo chcesz oberwać to spełnię twoje życzenie 3.
-2-uśmiechnełam się pokazując kły.
-1!-krzyknęła dziewczyna.
-Let it trip!
 Beye wystrzeliły z kuczerów.
-Wolf połącz pierścienie!-bey bez nawet chwili wahania wykonał moje polecenie.-A teraz ...
-Rycz El Drago!
 Bey zaatakował Wolfiego zanim zdążyłam wypowiedzieć nazwę specjalnego ataku.
-Wrrryyyy.
  W tle rozległy się ludzkie głosy.
 -O w końcu coś dla mnie-powiedziała dziewczyna i pobiegła w stronę dźwięków.
Gdy zniknęła usłyszałam jeszcze jej okrzyk
- Nie będą wam przeszkadzać!
-Masz zamiar się bronić czy już się podałaś?
-Wrrrryyy Wolf atakuj.-bey w konał szarże.Moje przypuszczenia się sprawdziły. Ryuga nie był w stanie przejąć energii Wolfiego.
-Co zrobisz teraz Ryuga? Widzisz już przegrywasz.
-Takim ruchem mogłabyś zablokować dawnego mnie. Teraz taki ruch nic ci nie da.
-Zobaczymy.-warknęłam- Wolf Smoczy Pogromca!
-Całkiem ładna nazwa zobaczymy czy pasuje. El Drago Lot Cesarskiego Smoka!
Oba beye wystrzeliły w powietrze. Dumny Ognisty Smok i Wilk Siejący Przerażenie leciały na spotkanie ze swoim przeciwnikiem. Sekundy mijały jak godziny wszystko działo się jakby w zwolnionym tępię. Gdy beye już się zderzyły świat gwałtownie przyspieszył. Podmuch energi pchną mnie i wzbił w powietrze chmurę pyłu i kurzu. Zasłoniłam twarz rękoma. Nagle poczułam, że ktoś jest przy mnie. Odsłoniłam twarz i zobaczyłam, że Ryuga stoi tuż przy mnie. Poczułam się dosyć niepewnie po raz kolejny naruszył moją przestrzeń osobistą. Po kiego grzyba? Już raz dostał w mordę. Czego jeszcze chce. Jego uśmiech zdradzał, że walka już się skończyła. Bynajmniej nie wygrałam.
-Gadaj czego chcesz -warknęłam nie mogąc dłużej znieść tej nie zręcznej sytuacji.
Ryuga nic nie powiedział tylko złapał moje ramiona przyciągną do siebie i pocałował. Nie wiedziałam co robić. W pierwszym odruchu obronnym położyłam ręce na jego klacie tak, żebym mogła go odepchnąć, ale część mnie nie chciała tego zrobić. Więc skończyło się tak, że staliśmy tam oboje zamknięci w pocałunku nie wiedząc co robić dalej.Nagle Ryuga odsuną się ode mnie i powiedział:
-Jesteś dobra, ale ja to nadal ja, a mnie nie da się tak po prostu pokonać.



Co wy na to mamy tu dziewczynę z ikrą i epickiego Ryuge. I koniec rozdziału 13. To do następnego posta ja się z wami żegnam Hania.

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 12


Taaa znaleźć w miarę normalną dziewczynę dla Kyoy. W ogóle dziewczynę która zgodziła by się pójść z nim na randkę. Dobra jest przystojny nawet bardzo, ale wygląd to nie wszystko. Ines daruj sobie na pierwszej randce wygląd jest najważniejszy.
 Podczas gdy powinnam porządkować papiery w biurze Mr. Hagane zastanawiam się jak znaleźć dziewczynę dla młodszego brata mojej kumpeli.
-Mary wyślij mi jakieś zdjęcie Kyoy.-napisałam Mary sms-a
 Poszłam zrobić sobie kawę. Taa pierwsze lepsze zdjęcie Kyoy i każda dziewczyna się z nim umówi. Zalałam kawę wrzątkiem i usiadłam przy stole. Do pokoju weszła Foxi. Całkiem w porządku dziewczyna uśmiechnięta nawet ładna. Nikt nie wie jak ma naprawdę na imię i wszyscy mówią na nią Foxi.  Może ona? Jako odpowiedź na moje pytanie właśnie dostałam sms-a od Mary. Zdjęcie nie załadowało się jeszcze ale ja już zaczęłam wkręcać Foxi w randkę.
-Słuchaj. Mam problem potrzebuje kogoś kto by się nim zajął  przez jeden wieczór takim jednym. Tu jest jego zdjęcie.-podsunęłam do niej mój telefon. Wzięła go do ręki i zapiszczała:
-Co to za słodziak?-to nie jest pierwsze określenie które przychodzi mi na myśl kiedy na niego patrze ale efekt mnie zadowala.
-To Kyoya młodszy brat Mary. To co mogę liczyć na twoją pomoc?
-Jasne zajmę się nim.
-To jesteście umówieni. Jutro wieczór?
-Jasne. Tylko daj mi jego adres.-dziwna prośba ale co tam. Łatwiej będzie zmusić Kyoye do wyjścia kiedy dziewczyna będzie na niego czekać.
-Trzymaj-powiedziałam dając jej adres
-Dzięki. To przekaż mu, że będę o 18.
Okej poszło nawet lepiej niż się spodziewałam.
-A jeszcze jedno-powiedziała Foxi zaglądając do pokoju
-No słucham.
- Jakie zwierzęta lubi najbardziej?-parskałam. Spojrzała na mnie pytająco.
-Nic nic poparzyłam się kawą. Kyoya najbardziej lubi lwy.-uśmiechnęła się i dała mi spokuj.
 Okejj już się boje jak będzie wyglądać ta randka.
-Jutro możesz trenować całą noc Kyoya będzie zajęty. Wiem jestem niesamowita.
-Gdzie i o której ma pójść.
-O18 sama przyjdzie.
-Q.Q okej. Ja nie mam pytań.

*Godzina 17:30 w domu Mary*
Dobra za pół godziny przyjdzie ta dziewczyna. Chyba czas powiedzieć Kyoy, że wychodzi z domu, albo załatwimy to podstępem.
-Kyoya patrz co ci kupiłam- powiedziałam wyjmując ciemno zieloną koszulę z torby i rzucając mu ją -Załóż.
-Po co?- zapytał zdejmując bluzę.
-Bo chce zobaczyć czy wybrałam dobry rozmiar.
-Okej no i jak?-zapytał Kyoya poprawiając kucyka.
*Dzwonek do drzwi*
-Wyglądasz świetnie! Idziesz na randkę! Dziewczyna jest za drzwiami!Nie ma za co!-powiedziałam biegnąc do drzwi.
-Co?!
-Cześć to ty jesteś Mary. To gdzie jest ten słodziak ?-powiedziała pewna ruda dziewczyna z krótkimi włosami wchodząc do domu.
-Hej słodziaku! Foxi przyszła.-Kyoya pokazał się naszemu gościowi. Dziewczyna tylko rzuciła na niego okiem i dalej patrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
-No to ja was zostawiam.

 (Teraz wkraczam ja narrator)

-To ty jesteś Kyoya?-zapytała zmieszana dziewczyna
-Tak. A moja siostra jest trupem.- warkną

- Nieźle wyrosłeś odkąd cię ostatnio widziałam. Czyli wczoraj na zdjęciu. Myślałam, że mam pilnować bobasa - powiedziała dając Kyoy pluszowego lwa.
-Dzięki-powiedział dosyć zmieszany Kyoya -Masz ochotę na pizze?
-Zawsze, ale jest jeden warunek ja wybieram.
-Dobra znam dobrą pizzerie nie daleko.
-W takim razie prowadź.
"Może nie będzie tak źle"-pomyślał Kyoya zamykając drzwi do mieszkania.
 Poszli do pizzeri. Atmosfera była całkiem przyjemna. Foxi opowiadała o tym jak to jej głupio, że to wszystko przez to że Ines pomyliła zdjęcia i pokazała jej jakieś z dzieciństwa, a Kyoya w milczeniu udający, że słucha wygrażał swojej siostrze i jej przyjaciółce okrutną śmiercią przez zadźganie łyżeczką. Wszystko było dobrze dopóki nie okazało się, że Foxi jest wegetarianką nie mylić z weganką. Co powtórzyła chyba z milion razy wymieniając różnice pomiędzy tymi dwoma stylami życia, ale największa masakra zaczęła się wtedy kiedy na stół wjechała pizza wegetariańska z tofu.
- Smacznego. Mam nadzieje, że ci zasmakuje. Ja osobiście mogła bym ją jeść do końca życia.
-"Jak się w końcu nie zamkniesz to spełnię to marzenie"-pomyślał Kyoya ,ale powiedział tylko-Smacznego.-i ugryzł kawałek pizzy. To była najohydniejsza rzecz jaką miał w ustach jakby ktoś wsypał mu worek ziemi do gęby.
-No i jak -spytała Foxi zmuszając Kyoye żeby jednak przełkną zawartość swojej buzi.
-Szczerze?-kiwnęła głową- Nigdy więcej nie dam ci wybierać kolacji.- walna Kyoya prosto z mostu.
Zemsta nadeszła szybko.
-Spokojnie. Jak chcesz to mam w torebce kleik dla niemowląt i soczek marchewkowy.







 Niema to jak wolne ładowanie zdjęcia w telefonie i do tego starsza siostra.

 


Najbardziej sexsiaste zdjęcie Kyoy na świecie.
Wszystkie laski piszczą AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!


-Idź się Hanka lecz .
- Nie będziecie mi rozkazywać głupie głosy w głowie.
 
  No to po rozdziale 12 co wy na to?
No to mamy już ponad 1000 wyświetleń bloga 45 komentarzy i tysiące szczęśliwych chwil i  miliony uśmiechów i całe godziny głupich tańców. Naprawdę  jak ktoś zna dobrego psychiatrę to dajcie mi do niego numer to pójdę z nim na randkę i dam mu pluszowe zwierze. Nie  no ja się z wami żegnam. Do następnego posta Hania albo mówcie mi Wielki Narratorze



niedziela, 5 października 2014

Rozdział 11.

 (W dzień po spotkaniu Mary i Ryugi.)


Dobra daleko jest ta głupia kawiarnia. Moje... wszystko. Najwyraźniej beyblade wymaga trochę innych partii mięśni od tych których do tej pory używałam. Udało mi się jakimś cudem dotrzeć do naszego stolika.-Ines może z łaski swojej powiesz mi co robiłaś w lesie z moim młodszym bratem?-walnęłam prosto z mostu siadając naprzeciwko mojej kumpeli.
-Szukaliśmy cię.-odpowiedziała spokojnie.
-Razem?!
-Nie. Osobno wiesz.
-Nie dość że młodszy brat mi matkuje. To jeszcze ty. Ale jak wy się tam zaleźcie?
-Szukał ciebie u mnie. Martwił się to postanowiłam mu pomóc. Swoją drogą to jest nawet słodkie. Takie kochane rodzeństwo. Jedno chroni drugie.
-A chcesz dostać w łeb?
-Uspokój się.Po prostu mówię to co myślę, a myślę,że to słodkie i tyle.
-Nie oto chodzi. Nie możesz być taka ufna.
-Spokojnie. Sprawdziłam go.
 -Dobra. Ja nie chcę wiedzieć jak ty go sprawdzałaś.- odpowiedziałam śmiejąc się.
- Dobra teraz twoja kolej.-dobrze wiedziałam o co jej chodzi. Westchnęłam i zaczęłam mówić
- No więc go spotkałam i...
-I?
-No i mnie załatwił i powiedział, że nie znam swojego beya! Zadowolona!
-A ty tak spokojnie to przyjęłaś?
-Nie.- powiedziałam spokojnie-Rozwaliłam mu ryj.
- Łooho. Ale żyje?
-Chyba tak. Jak odchodziłam to jeszcze żył.-powiedziałam od niechcenia
-Dobre i tyle. Co teraz zrobisz?
-Załatwił mnie.
-To fakt.-przytaknęła Ines.
-Tak ale powiedział, że nie wykorzystałam całej mocy beya. Dowiem się co Wolf może i wykorzystam to przeciw Ryudze
-Ta to kiedy zaczynasz.
-Jak tylko znajdę Kyoy jakieś zajęcie żeby trzymał się z daleka od tego lasu.
-Masz jakiś pomysł.
-Jeszcze nie ale coś wymyśle.
-Przykujesz go do grzejnika?-na twarzy Ines pojawił się psychopatyczny uśmiech ale za chwilę znikł.
- Może-zaśmiałam się-ale najpierw spróbuję wymyślić coś bardziej humanitarnego.Może znajdę mu dziewczynę.?-spojrzałam znacząco na Ines.
-Nieee!!!-wrzasnęła i wszyscy w kawiarni spojrzeli się na nas.
-Dlaczego? Zajęła byś go tylko na kilka dni góra tydzień. Kobieto tylko tobie mogę zaufać przypilnowałaś byś go chwilę.
-Nie.Jedyne co mogę ci obiecać, że umówię go na randkę może mu się spodoba.
-Taa już to widzę. Jestem pewna, że nawet się nie pojawi albo ucieknie.
-To co zajmie go to na jeden wieczór, a jak się polubią to może nawet więcej.
-Dobra zobaczymy. Teraz mam inny problem. Nie mam pojęcia jak dowiedzieć się czegoś więcej o Wolfim.
-Analiza beya?
-Nie! Nie będzie jakiś obcy człowiek dotykał mojego beya!
-A ja bym mogła?
-A potrafisz?
-W WBBA jest taka maszyna właśnie do analizy beya. Tsubasa nauczył mnie z niej korzystać.
-No nie wiem.
-Nie ufasz mi?-Ines wyciągnęła najcięższą artylerie.
-Ufam tylko....po prostu chce sama to załatwić.
-Chcesz obudzić w sobie ducha beyblade.
-Że co?
-Posłuchała byś Pana Hagane przez jeden dzień też byś tak nawijała.
-Mam nadzieje, że ci to szybko przejdzie.
-A może ja po walczę z tobą jak się rozegrasz to się dowiemy co Wolfi ma pod maską.-Alexs
-Nie. Nie chce. Nie pozwalam ci ze mną walczyć-zaczęłam się lekko trząś.
-Dobrze nie będę.-odetchnęłam
-A tak właściwie co u Tsubasy?-zmieniłam temat.
-Musiał wyjechać cholera jedna wie dokąd.
-Ines. Tsubasa jest w ciebie zapatrzony jak w obrazek. Serio pamiętasz jak tydzień temu zderzył się ze słupem.
-Jasne, że pamiętam. Nabił sobie wtedy guza.
-Patrzył wtedy tylko na ciebie nie na telefon jak próbował ci w mówić. Kobieto nie masz się o co martwić.
-Ja to wiem. Tylko dlaczego od razu nie powiedział mi chociaż dokąd wyjeżdża.
-Może chce cię chronić.-zażartowałam
-Ta na pewno niby przed kim?
-A boja wiem. Może ma jakiegoś super wroga który chce zniszczyć wszystko co Tsubasa kocha.-kompletnie przestałam myśleć i gadałam to co mi ślina na język przyniosła. Na moje szczęście moja paplanina rozśmieszyła Ines. Uśmiechnęłam się do niej i zapytałam:
-To co teraz?
-Ty trenujesz, a ja szukam dziewczyny dla Kyoy.
-Plan idealny.
-Tylko takie wymyślam.-powiedziała Ines dopijając kawę.

Rozdział 11
Taka tam przyjacielska pogawędka. Szykuje się niezła rozróba  Kyoya na randce i do tego jeszcze walka Ryuga vs Mary. Kim do jasnej cholery jest Alex? Tego i paru innych rzeczy dowiemy się jak napisze 12 rozdział albo i nie dowiemy. Kocham was trzymać w niepewności. A i zbliża się 1000 wyświetleń. Jejjjj


piątek, 3 października 2014

Rozdział 10, 5 Tam ta noc

Przed przeczytaniem rozdziału upewnij się że masz pod ręką inhalator. Nie chce żebyście mi się  podusiły przed napisaniem komentarza.
Lud przemówił radosnym okrzykiem BEKON więc oto jest rozdział jeszcze tego wieczoru.

   Kyoya nie miał za bardzo wyboru. Takie wnerwiające coś jaj sumienie nie dawało mu zostawić Beti samej w tej ciemniej uliczce. Zarzucił sobie jej plecak na ramie, a samą Betty z łatwością podniósł. Jej prawa ręka nadal kurczowo ściskała beya. Jej twarz częściowo zasłonięta maską zbladła, a może to przez to że jedyne co oświetlało jej twarz to światło księżyca.
 Kyoya wszedł do domu. Miał gdzieś co Mary o nim pomyśli gdy zobaczy go z nie przytomną dziewczyną na rękach. Na szczęście albo Mary nie było w mieszkaniu albo kompletnie zignorowała pojawienie się Kyoy. Chłopak zaniósł Betty do pokoju który chwilowo zajmował. Położył ją w swoim łóżku. Rana na lewym ramieniu nadal lekko krwawiła. Bleyder poszedł po apteczkę gdy wrócił odciął to co zostało z rękawa kostiumu i delikatnie opatrzył jej ramie. Po chwili zastanowienia postanowił zdjąć jej buty, rękawiczki zakończone pazurami i odwiązać bat wiszący nadal na jej biodrach. Maski nie ruszał nie wiedzieć czemu nie chciał dowiedzieć się jak naprawdę wygląda tajemnicza kotka, a może chciał żeby to ona z własnej woli pokazała mu swoją twarz. Cholera jedna wie co siedzi w tym zielonym móżdżku zajętym do tej pory beybitwami , treningiem i chorobliwą wręcz manią pokonania Gingi
*Może godzinę...później*
Ze snu Kyoye obudził wrzask Betty. Kyoya wpadł do pokoju ubrany tylko w duł od piżamy to co tam zobaczył przeraziło go bardziej niż sam wrzask.
 Betty siedziała skulona w rogu pokoju. Jej szeroko otwarte oczy były pełne przerażenia i ciągle
produkowały nowe łzy. Kyoya chciał do niej podbiec ale powstrzymał go nadal stanowczy głos Betty.
-Nie podchodź do mnie słyszysz?! Zostaw mnie w spokoju-Kyoya ze zdziwieniem zauważył, że nie mówiła do niego. Rozmawiała z kimś kto powinien stać pod oknem ale tam... nikogo nie było. Betty musiała lunatykować albo coś w tym stylu.
Chłopak powoli podszedł do niej. Ukucną przy niej i najbardziej spokojnym i przekonującym głosem na jaki było go stać powiedział:
-Poszedł już sobie i już nigdy nie wróci-Betty spojrzała na niego z dziecięcą ufnością.
-Naprawdę. On powiedział, że nadal jestem słaba, że Biała nie powinna byś moim beyem-dziewczyna rzuciła się mu na szyję i zaczęła płakać jak dziecko. Kyoya obioł ją swoimi wyćwiczonymi przez lata beyblade ramionami. Bleyderka skuliła się w nich z głową przy jego sercu którego rytm ją uspokoił. Gdy Kyoya myślał, że Betty już śpi przeniósł ją z powrotem do łóżka, ale gdy już chciał ją tam zostawić ona złapała go za rękę i poprosiła:
-Zostań ze mną. Jeśli pójdziesz on znowu przyjdzie-prosiła go patrząc na niego swoimi dużymi czekoladowymi oczami.
-Dobrze zostanę-zgodził się.
   Więc widzicie czasem wasza podświadomość bierze górę nad rozumem. Podświadomość Beyi miała już dosyć bycia twardą i pokazała to w tak drastyczny sposób. Betty nigdy by nie pozwoliła, żeby ktoś zobaczył jej łzy. Taka słabość nie pasuje do kogoś kto chcę rządzić najpotężniejszych gangiem w karju o ile nie na świecie.


Tada chce wam tylko powiedzieć że was kocham ale was zabije bo zamiast iść spać bo jutro idę do szkoły pisze rozdziały. To do następnego posta ja się z wami żegnam  HANIA.

Rozdział 10

  Kolejna noc kolejne polowanie.
-Tym razem załatwisz to po cichu. Po prostu będziesz śledzić samochód z beyami które zebrali ( czytaj: ukradli). I znajdziesz ich główne gniazdo.-przypomniała sobie plan Betty.
  Jak na razie plan jest prosty. Zobaczymy co będzie jak coś pójdzie nie tak, albo gorzej jeżeli plan się uda i Betty przejmie władze na gangiem co równa się z władzą nad miastem. Wróg publiczny nr.1 kontroluje policje. Czy tylko ja myślę, że to nie jest dobry pomysł? Ale zostawmy to co ja o tym myślę w tym właśnie momencie odjeżdża samochód pająków. Beti zerwała się z miejsca i ruszyła w pościg. Goniła ciężarówkę, aż do portu. Samochód wjechał od jednego z magazynów.
-Brawo Betty wiesz gdzie trzymają beye. Jesteś z siebie dumna-wyrzucała sobie w myślach.-Dobra zobaczmy jak to wygląda w środku.
 Wspięła się na dach magazynu.
-Cholera żadnych wejść tylko główne. Co tam jest takiego ważnego? Beye jakiś dzieciaków? Jak już załatwię lidera to się zmieni.
  Betty zauważyła kratę wentylacji.
-Tu was mam.-wręcz zamruczała.
Delikatnie podważyła kratę pazurami i weszła do środka. W środku były ogromne skrzynie. Skrzynie z beyami. Uwagę Beti przyciągnęła jedna skrzynia. Była mniejsza niż pozostałe. I na swoich ścianach miała napis ładunek specjalny.
-Oooo jak miło.
 Betty zakradła się do niej. (Dobrze ,a teraz nadajnik) pomyślała. Wyjęła z plecaka małe elektroniczne ustrojstwo i srebrną taśmę. Położyła ustrojstwo na części pudła która była zabezpieczona taśmom i powiedzmy, że zadbała o to żeby nikt tego nie zauważył. Zadowolona z siebie schowała się w cieniu magazynu i zaczekała, aż ładunek specjalny odjedzie do bazy głównej. Nie czekała długo można powiedzieć że o mały włos uniknęła zdemaskowania. Gdy była już pewna, że skrzynia z niespodzianką już odjechała Betty wspięła się na skrzynie i wyszła tym samym otworem wentylacyjnym którym się tutaj dostała. Zadowolona z siebie Betty wyniosła się z portu. Nadajnik będzie wysyłał sygnały na jej telefon co 5 minut. Więc nawet jeśli znajdą go przed samym celem to i tak Betty uda się odnaleźć gniazdo. Kotka weszła do jednej z ciemnych uliczek wyjęła telefon. Wysłała sygnał aktywujący nadajnik. Spojrzała na zegarek:
 - Cholera późno już.
 Schowała telefon do plecaka i zaczęła biec niestety (albo stety) po paru krokach wypadła na kogoś:
-Betty. Nie umiesz się przywitać w inny sposób?-zapytał Kyoya podnosząc się na przedramiona.
-Umiem, a ten sposób ci się nie podoba?-odpowiedziała pytaniem Betty podpierając głowę na rękach. Kyoya uśmiechnął się łobuzersko. --Dobrze koniec tych uprzejmości porozmawiajmy o interesach.-powiedziała Betty wstając-Dlaczego jeszcze jesteś w mieście?
-Bo nie dam się zastraszyć jakieś małej kotce.
-Małej kotce? Tak! Zobaczymy co powiesz jak już z tobą skończę!-Betty wnerwiła się nie na żarty- Gramy w beyblade bo dwa na dwa to za trudne dla ciebie.
-Jak chcesz. 3
-2
-1
-Let it trip!
Beye wystrzeliły z kuczerów.
-Biała lodowe obicia!!!
-Lion wichrowa ściana mocy!-Przebij się-krzyknęła Beti zmuszając swojego beya do dzikiej szarzy w sam środek tornada. Gdy beye się zderzyły wichrowa ściana mocy rozbiła się co Beti skomentowała radosnym okrzykiem:
-Co ty na to zieleńcu?!
-Wrry! Lion Stu-zębna Furia Lwa!- tornado które wywołał bey zaczęło wyrwać fragmenty bruku i ciskać je w przeciwnika.
-Ślizgaj się!-krzyknęła Betty a jej bey unikał wszystkich uderzeń.
 Niestety (albo stety) kilka ostrych odłamków poleciało w kierunku kotki jeden z nich rozciął rękaw kostiumu i boleśnie ranił Betty w lewe ramię.
-Masz już dosyć?
-Prędzej tutaj zdechnę niż się poddam!-krzyknęła Betty chwytając swoje ramie próbując zatamować krwawienie- Słyszysz?! Biała specjalny atak Szpony Mrozu!-bey zapłoną jasnym światłem wykonał jedno małe kółko i wstrzelił w powietrze.
-Lion specjalny atak Miarzdzący Ząb Królewskiego Lwa.- Lion wytworzył tornado świecące jasnym zielonym światłem.
 Beye zderzyły się. Nastąpił wielki huk, a potem cisza przerwana jednym jedynym dźwiękiem. Dźwiękiem wyautowanego beya. Kyoya spojrzał na swoją przeciwniczkę. Betty klęczała na ziemi, a w ręce trzymała swojego beya.
-Widzisz Biała wiedziałam, że trzeba najpierw przetestować ten atak.-powiedziała, uśmiechnęła się smutno i zaryła twarzą w beton.
                                     ♡                                   ♥                                 ♡
Jak tu wygodnie i cieplutko. Chyba obudziłam się przed budzikiem. Przeciągnęłam się i położyłam głowę z powrotem na poduszce. Chwila. Ta poduszka się rusza. Nagle poczułam, że coś poruszyło się na mojej tali. Spojrzałam tam. To była czyjaś ręka. Pełna obaw spojrzałam w górę.  Przytulałam się do Kyoy. W świetle wschodzącego słońca zobaczyłam jego twarz uśmiechał się  i patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami.
-Jak się spało kotku?


Koniec Rozdziału 10 buchachacha jestem taka zła. Jeśli zżera was ciekawość co się  stało tamtej nocy?  Myślę, że tak (bo jeśli nie to jestem beznadziejną pisarką). Jak chcecie  żebym jeszcze dzisiaj wieczorem albo jutro po południu dodała taki krótki  rozdział  to napiszcie w komentarzach hmmn...."bekon" jeśli macie to gdzieś napiszcieee.... "kupa". To ja się z wami żegnam do następnego posta Hania.