Kelly
-Co za dzień.-Zamruczałam przeciągając się na łóżku. -Od rana do wieczora schizy.
-Dziwne, że się do tego nie przyzwyczaiłaś.-Stwierdziła Ines przeczesując włosy taką śmieszną szczotką przypominającą zgrzebło.
-Przyzwyczaiłam się do jednej shizującej osoby na dzień. Dwie to już za dużo na moją głowę.
-Pytamy Ryo oczy cokolwiek wie o tym wszystkim?- Spytała Mary.
-Ani mi się waż.-Powiedziała Ines.-On nas sprawdza nie wiem jeszcze, po co, ale jestem pewna, że nas sprawdza.
-Wyniki ma całkiem ciekawe.-Mruknęłam.- O Pegazusie wiem niewiele, ale wątpię żeby miał w zwyczaju świecić tak jasno z byle powodu.
-To je Wioska Koma tego nie ogarniesz.-Powiedziała Mary ziewając szeroko (zamknij buzie, bo połkniesz muchę) i kładąc się na łóżku. Zaśmiałam się cicho.
-No dobra spać nie gadać.-Rozkazała nasza liderka zakrywając się pościelą.
-No to Grav...Dobranoc.-W ostatniej chwili się poprawiłam.
-Dobranoc. -Powiedziały kolejno dziewczyny.
Zwinęłam się w kłębek na łóżku.
Co to miało być?- Zapytałam siebie w duchu.-Dlaczego prawie potraktowałam je jak Ryuge? One tylko trzymają się swoich umów. Mary chce ocalić tego zdrajcę Alex'a. Ines jest na tyle honorowa był łaskawie zezwolić mi wykonywać swoje rozkazy w zamian za minimalną pomoc, a ja? Chyba je polubiłam... No tak polubiłam je. No, bo jak inaczej mogę wytłumaczyć to, że ze wszystkich sił staram się być miła, albo to, że oświeciłam je w sprawie wizji Mary, która była moim koszmarem czy tą głupią prośbę skierowana do Hyomy by nie oczerniał mnie przed nimi?
Polubiłam kogoś, kto uważa mnie za zimną sukę bez serca, którą trzeba obłaskawiać, żeby nikogo nie zabiła.
Ja to zawsze mam szczęście.
Dobra Kelly nie dramatyzuj. Wytrzyj łzy-jakie łzy ja przecież nigdy nie płacze- i się ogarnij. To przecież tylko chłodna umowa. Taka jak zawsze. Uwolnisz Ryugę i wszystko wróci do normy. Chłodna… Ciekawe czy gdym wtedy nie rozmawiała z Białą zachowywałabym się tak samo.
Westchnęłam raz drugi. Niezbyt głośno oczywiście, żeby przypadkiem nie obudzić śpiących dziewczyn. Znudziło mi si się leżenie na pościeli, więc weszłam pod nią, po czym zwinęłam w coś, co w domyśle miało przypominać rulon-ale to olało- i przytuliłam to jak wielkiego misia.
Mam wielką spluwę.-Zaczęłam nucić pod nosem tekst openingu jednej takiej animy, którą lubił Ryuga, którą lubi Ryuga- Dostałam ją od mego Pana. To nic takiego po prostu chce poczuć twoją bliskość. Jestem twoim aniołem. Dzieli nas tylko jeden strzał. Zmuszasz mnie bym cię wykończyła nieważne, kim jesteś.
Ryuga ty głupku. Chciałbym tylko dostać od ciebie jakiś znak, że żyjesz. To tak wiele? Głupi sms by wystarczył.-Zaśmiałam się tak, że moim ciałem wstrząsnął dreszcz, chociaż bliżej temu było do przedśmiertnych spazmów.-Dobra Kelly ogarnij się, bo znowu zaczyna ci odwalać.
Rozłożyłam się na całym łóżku i zamknęłam oczy.
Przeleżałam tak dłuższą chwilę, po czym upewniona w tym, że nic z tego nie wyjdzie. Podniosłam się zamaszystym ruchem zarzucając włosami jak laska z reklamy szamponu. Krótki spacer w środku nocy powinien mi pomóc. Jak sobie trochę poskacze to od razu wylecą mi z głowy te głupie myśli.
Związałam włosy w dwa kucyki, wyjęłam pazurzaste rękawiczki z plecaka założyłam buty i tak jak stałam w piżamie ruszyłam w stronę okna. Kiedy przechodziłam pomiędzy łóżkami dziewczyn podłoga-zdrajczyni jedna - zaskrzepiała, a ja, jako wzór powagi wykrzywiłam się robiąc jedną z głupszych min w swoim życiu.
Na szczęście nie obudziłam dziewczyn. Ines nawet nie drgnęła natomiast Mary mruknęła coś niezrozumiałego i przekręciła się na drugi bok. Wypuściłam powietrze, które nieświadomie wstrzymałam i wylazłam przez lekko już uchylone okno. Wspięłam się na dach i dopiero tam założyłam rękawiczki.
No po prostu geniusz zła.
Tak szczerze jak już siedziałam na tym dachu ode chciało mi się gdzieś skakać. Brzuch w dalszym ciągu mnie bolał, a papa pokrywająca dach ugrzała się w ciągu całego słonecznego dnia do tego wiał leciutki wiaterek. No po prostu żyć nie umierać. Od spodu mnie grzeje z góry mnie chłodzi istny raj.
Położyłam się na wznak i założyłam ręce za głowę. Potem je stamtąd wyjęłam uprzednio wzywając się od bezmózgich ameb. Zdjęłam rękawiczki rozmasowałam kark i na powrót się położyłam. Niebo było czyste i widać było wszystkie gwiazdy.
Ach. Cudnie tu jest. Mogłabym tu zostać na zawsze...Gdyby tylko nie chcieli mnie tu ukatrupić i gdyby Ryuga nie potrzebował mojej pomocy i spał w jednym z tych domków, a Benkei w cale nie był zdradziecką szują, a Doji’ego i Kyoye trafił szlag przy okazji zahaczając o wszystkie bleyderskie gangi w Japonii.
Echhh Kelly. Świat by się bez ciebie zawalił, co nie? Dobra zajmij się czymś...
Zobaczmy jak dużo konstelacji rozpoznam. Pegaz- pomyślałam patrząc na zbiór kropek nijak nie przypominał skrzydlatego konia-strzelec- uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie Kenty. Mały zielony uparciuch. On pomógłby mi bez gadania ratować Ryuge, a nawet by się z tego cieszył. No dobrze, co jeszcze? -Mój wzrok padł na konstelacje przedstawiającą smoka. Z jednej strony się ucieszyłam w końcu to konstelacja kojarzona z Ryugą z drugiej jednak strony po raz kolejny wysłałam Drago do diabła.
Po kiego się zgadzałam? Mogłam zostać przy swoim i odmówić Doji'emu. Gówno na tym zyskałam, a syf, który narobiłam sprzątam do tej pory.
Ech śpij już debilko. Bo nic mądrego nie wymyślisz.
Gdy powoli zaczęłam zasypiać poczułam jak po moim kręgosłupie przebiegł dziwny dreszcz.
To nie był pierwszy raz, kiedy mi się to przytrafiło. Dzieje się to zawsze, kiedy ktoś na mnie patrzy. Nasłuchiwałam przez chwilę mając nadzieję, że uda mi się odkryć, kto tu zemną jest bez konieczności wstawania. Niestety nie usłyszałam nic, a deszczy przeistoczył się w natarczywe mrowienie w okolicach karku. Podniosłam się i rozejrzałam. Nie zauważyłam nikogo.
Nie powiem trochę zasmuciła mnie moja pomyłka.
Krzaki rosnące niedaleko naszej tymczasowej bazy zaszeleściły. Uśmiechnęłam się jak gremlin, który chciał zniszczyć gwiazdkę i zawołałam śpiewnym głosem:
-Widzę cię.
-Nie widzisz.-Odezwał się głos za mną. Stłumiłam w sobie chęć wrzeszczenia jak opętana i powoli się odwróciłam plując sobie w brodę, że dałam się tak łatwo podejść. Hyoma stał jakiś metr ode mnie i patrzył na mnie z góry. Kurde nie dość, że leże to jeszcze jak głupia wylazłam na dach w piżamie. Jakby się ktoś nie zorientował to nie są najlepsze warunki do rozmów z kimś, kto chce cię zabić.
-A to ty.-Powiedziałam dając jasno do zrozumienia, że nie cieszę się na jego widok.-Zabłądziłeś po drodze na ryby?
-Co o nich wiesz?-Spytał ignorując moją docinkę.
-Niewiele. Mary nie jest świadoma tego, co potrafi jej bey, a o Ines nie wiem praktycznie nic. Nawet nie widziałam jak walczy.-Chłopak odwrócił się i zeskoczył z dachu nie odrywając się nawet słowem. Gula w moim gardle rosła i rosła z każdym chwilą. Wytrzymaj Kelly. Nic już niemów.
-Hyoma!-Zawołałam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Chłopak zatrzymał się, ale nie spojrzał na mnie.-To było tylko zadanie! Jedyne, którego wykonania cholernie mocno żałuję!-Zamilkłam czekając na jego reakcje. Jasnowłosy nic nie odpowiedział nawet się nie odwrócił. Położyłam się z powrotem.
Zadowolona?-Warknęłam w myślach.- Pewnie mi nawet nie uwierzył...Zresztą, co się przejmuje. Niech sobie myśli, co chce…, Chociaż to dość demotywujące, gdy jak raz mówisz prawdę, a i tak ci nie wieżą.
Z tą myślą zasnęłam. Obudziło mnie gorączkowe bieganie, które rozbrzmiewało gdzieś spod mojego leża. Przetarłam oczy i rozejrzałam się. Chwilę mi zajęło zanim dotarło o mnie gdzie jestem i jak się tu znalazłam. Kiedy mi się to udało zgarnęłam rękawiczki i wskoczyłam do pokoju. (Dosłownie)
-Co jest?-Spytałam dziewczyny krzątające się po pokoju.
-Gdzie się szlajasz po nocy?-Spytała Mary rzucając mi nienawistne spojrzenie.
-Spałam na dach, bo się bałam, że znowu wleziesz mi do głowy.-Odpyskowałam przeciągając się.
-Dachowiec.-Mruknęła pod nosem.
-Kundel.-Odpyskowałam.
-No już spokój. Wiem, że kochacie się nad życie, ale nie przesadzajcie z tym.-Zaśmiałam się pod nosem- Wystraszyłyśmy się, że postanowiłaś się od nas odłączyć.
-O już, bo się wzruszę. Mamy umowę uwolnię was od siebie dopiero jak dostanę Ryuge.
-Dostaniesz. Żywego lub nie, ale dostaniesz.-Nie spodobał mi się uśmiech na twarz Mary, ale postanowiłam tego nie okazywać.
-Hyoma wpadł z wizytą?- Niefortunnie zmieniłam temat
-Nie. Za to przyszła Madoka kazała nam znowu pójść do domu Ryo.-Odpowiedziała mi Ines.
Ciekawe, co Mr. Hagane rozumie przez trening.
Ubrałam się i razem z dziewczynami wyszłam na spotkanie z wyzwaniem dnia.
*rozmazany błękitno granatowy kształt przebiega przez środek pokoju wbiega na ścianę i z głośnym chichotem zaczyna biegać po ścianach*
Ryuga: *siedzi na kanapie i trzyma się za głowę*
Kyoya:* rozmazany kształt przebiega niedaleko niego, a wiatr który wytworzył przewrócił go* Co to K*rwa było.
Ryuga: Zgadnij.
*coś z plątaniną białych kłaków zamiast głowy*: Co się stało Kelly?
Kyoya: Tsubasa?
Tsubasa: * zgarnia kłaki z twarzy* Ponawiam pytanie: Co jest Kelly?
Kelly: Zakochałam się!!!* zatrzymała się i zaczęła turlać po ziemi*
Ryuga: TO SZCZUR!!!
Kelly: To co?
Tsubasa: Ryuga nie powinieneś tak nazywać kogoś na kim zależy Kelly nawet jeśli jesteś zazdrosny. Skoro Kelly go naprawdę kocha to jego problem.
Ryuga: To jest prawdziwy szczur z ogonem zębami i wstrętnym futrem.
Kelly: To co i tak o kocham.
Rozdział 67 za nami. Ta dziwna scenka której byliście przed chwilą światkami jest spowodowana przeczytaniem prze zemnie większej części książki pt" Rok Szczura Widząca" Olgi Gromyko. Polecam kocham i w ogóle. Rozdział wyszedł trochę dziwny i niewnoszący nic nowego w fabule, ale jakoś nie mogłam się zebrać, żeby z nią coś zrobić. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.
Obiecuje poprawę i w ogóle.
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
-Co za dzień.-Zamruczałam przeciągając się na łóżku. -Od rana do wieczora schizy.
-Dziwne, że się do tego nie przyzwyczaiłaś.-Stwierdziła Ines przeczesując włosy taką śmieszną szczotką przypominającą zgrzebło.
-Przyzwyczaiłam się do jednej shizującej osoby na dzień. Dwie to już za dużo na moją głowę.
-Pytamy Ryo oczy cokolwiek wie o tym wszystkim?- Spytała Mary.
-Ani mi się waż.-Powiedziała Ines.-On nas sprawdza nie wiem jeszcze, po co, ale jestem pewna, że nas sprawdza.
-Wyniki ma całkiem ciekawe.-Mruknęłam.- O Pegazusie wiem niewiele, ale wątpię żeby miał w zwyczaju świecić tak jasno z byle powodu.
-To je Wioska Koma tego nie ogarniesz.-Powiedziała Mary ziewając szeroko (zamknij buzie, bo połkniesz muchę) i kładąc się na łóżku. Zaśmiałam się cicho.
-No dobra spać nie gadać.-Rozkazała nasza liderka zakrywając się pościelą.
-No to Grav...Dobranoc.-W ostatniej chwili się poprawiłam.
-Dobranoc. -Powiedziały kolejno dziewczyny.
Zwinęłam się w kłębek na łóżku.
Co to miało być?- Zapytałam siebie w duchu.-Dlaczego prawie potraktowałam je jak Ryuge? One tylko trzymają się swoich umów. Mary chce ocalić tego zdrajcę Alex'a. Ines jest na tyle honorowa był łaskawie zezwolić mi wykonywać swoje rozkazy w zamian za minimalną pomoc, a ja? Chyba je polubiłam... No tak polubiłam je. No, bo jak inaczej mogę wytłumaczyć to, że ze wszystkich sił staram się być miła, albo to, że oświeciłam je w sprawie wizji Mary, która była moim koszmarem czy tą głupią prośbę skierowana do Hyomy by nie oczerniał mnie przed nimi?
Polubiłam kogoś, kto uważa mnie za zimną sukę bez serca, którą trzeba obłaskawiać, żeby nikogo nie zabiła.
Ja to zawsze mam szczęście.
Dobra Kelly nie dramatyzuj. Wytrzyj łzy-jakie łzy ja przecież nigdy nie płacze- i się ogarnij. To przecież tylko chłodna umowa. Taka jak zawsze. Uwolnisz Ryugę i wszystko wróci do normy. Chłodna… Ciekawe czy gdym wtedy nie rozmawiała z Białą zachowywałabym się tak samo.
Westchnęłam raz drugi. Niezbyt głośno oczywiście, żeby przypadkiem nie obudzić śpiących dziewczyn. Znudziło mi si się leżenie na pościeli, więc weszłam pod nią, po czym zwinęłam w coś, co w domyśle miało przypominać rulon-ale to olało- i przytuliłam to jak wielkiego misia.
Mam wielką spluwę.-Zaczęłam nucić pod nosem tekst openingu jednej takiej animy, którą lubił Ryuga, którą lubi Ryuga- Dostałam ją od mego Pana. To nic takiego po prostu chce poczuć twoją bliskość. Jestem twoim aniołem. Dzieli nas tylko jeden strzał. Zmuszasz mnie bym cię wykończyła nieważne, kim jesteś.
Ryuga ty głupku. Chciałbym tylko dostać od ciebie jakiś znak, że żyjesz. To tak wiele? Głupi sms by wystarczył.-Zaśmiałam się tak, że moim ciałem wstrząsnął dreszcz, chociaż bliżej temu było do przedśmiertnych spazmów.-Dobra Kelly ogarnij się, bo znowu zaczyna ci odwalać.
Rozłożyłam się na całym łóżku i zamknęłam oczy.
Przeleżałam tak dłuższą chwilę, po czym upewniona w tym, że nic z tego nie wyjdzie. Podniosłam się zamaszystym ruchem zarzucając włosami jak laska z reklamy szamponu. Krótki spacer w środku nocy powinien mi pomóc. Jak sobie trochę poskacze to od razu wylecą mi z głowy te głupie myśli.
Związałam włosy w dwa kucyki, wyjęłam pazurzaste rękawiczki z plecaka założyłam buty i tak jak stałam w piżamie ruszyłam w stronę okna. Kiedy przechodziłam pomiędzy łóżkami dziewczyn podłoga-zdrajczyni jedna - zaskrzepiała, a ja, jako wzór powagi wykrzywiłam się robiąc jedną z głupszych min w swoim życiu.
Na szczęście nie obudziłam dziewczyn. Ines nawet nie drgnęła natomiast Mary mruknęła coś niezrozumiałego i przekręciła się na drugi bok. Wypuściłam powietrze, które nieświadomie wstrzymałam i wylazłam przez lekko już uchylone okno. Wspięłam się na dach i dopiero tam założyłam rękawiczki.
No po prostu geniusz zła.
Tak szczerze jak już siedziałam na tym dachu ode chciało mi się gdzieś skakać. Brzuch w dalszym ciągu mnie bolał, a papa pokrywająca dach ugrzała się w ciągu całego słonecznego dnia do tego wiał leciutki wiaterek. No po prostu żyć nie umierać. Od spodu mnie grzeje z góry mnie chłodzi istny raj.
Położyłam się na wznak i założyłam ręce za głowę. Potem je stamtąd wyjęłam uprzednio wzywając się od bezmózgich ameb. Zdjęłam rękawiczki rozmasowałam kark i na powrót się położyłam. Niebo było czyste i widać było wszystkie gwiazdy.
Ach. Cudnie tu jest. Mogłabym tu zostać na zawsze...Gdyby tylko nie chcieli mnie tu ukatrupić i gdyby Ryuga nie potrzebował mojej pomocy i spał w jednym z tych domków, a Benkei w cale nie był zdradziecką szują, a Doji’ego i Kyoye trafił szlag przy okazji zahaczając o wszystkie bleyderskie gangi w Japonii.
Echhh Kelly. Świat by się bez ciebie zawalił, co nie? Dobra zajmij się czymś...
Zobaczmy jak dużo konstelacji rozpoznam. Pegaz- pomyślałam patrząc na zbiór kropek nijak nie przypominał skrzydlatego konia-strzelec- uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie Kenty. Mały zielony uparciuch. On pomógłby mi bez gadania ratować Ryuge, a nawet by się z tego cieszył. No dobrze, co jeszcze? -Mój wzrok padł na konstelacje przedstawiającą smoka. Z jednej strony się ucieszyłam w końcu to konstelacja kojarzona z Ryugą z drugiej jednak strony po raz kolejny wysłałam Drago do diabła.
Po kiego się zgadzałam? Mogłam zostać przy swoim i odmówić Doji'emu. Gówno na tym zyskałam, a syf, który narobiłam sprzątam do tej pory.
Ech śpij już debilko. Bo nic mądrego nie wymyślisz.
Gdy powoli zaczęłam zasypiać poczułam jak po moim kręgosłupie przebiegł dziwny dreszcz.
To nie był pierwszy raz, kiedy mi się to przytrafiło. Dzieje się to zawsze, kiedy ktoś na mnie patrzy. Nasłuchiwałam przez chwilę mając nadzieję, że uda mi się odkryć, kto tu zemną jest bez konieczności wstawania. Niestety nie usłyszałam nic, a deszczy przeistoczył się w natarczywe mrowienie w okolicach karku. Podniosłam się i rozejrzałam. Nie zauważyłam nikogo.
Nie powiem trochę zasmuciła mnie moja pomyłka.
Krzaki rosnące niedaleko naszej tymczasowej bazy zaszeleściły. Uśmiechnęłam się jak gremlin, który chciał zniszczyć gwiazdkę i zawołałam śpiewnym głosem:
-Widzę cię.
-Nie widzisz.-Odezwał się głos za mną. Stłumiłam w sobie chęć wrzeszczenia jak opętana i powoli się odwróciłam plując sobie w brodę, że dałam się tak łatwo podejść. Hyoma stał jakiś metr ode mnie i patrzył na mnie z góry. Kurde nie dość, że leże to jeszcze jak głupia wylazłam na dach w piżamie. Jakby się ktoś nie zorientował to nie są najlepsze warunki do rozmów z kimś, kto chce cię zabić.
-A to ty.-Powiedziałam dając jasno do zrozumienia, że nie cieszę się na jego widok.-Zabłądziłeś po drodze na ryby?
-Co o nich wiesz?-Spytał ignorując moją docinkę.
-Niewiele. Mary nie jest świadoma tego, co potrafi jej bey, a o Ines nie wiem praktycznie nic. Nawet nie widziałam jak walczy.-Chłopak odwrócił się i zeskoczył z dachu nie odrywając się nawet słowem. Gula w moim gardle rosła i rosła z każdym chwilą. Wytrzymaj Kelly. Nic już niemów.
-Hyoma!-Zawołałam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Chłopak zatrzymał się, ale nie spojrzał na mnie.-To było tylko zadanie! Jedyne, którego wykonania cholernie mocno żałuję!-Zamilkłam czekając na jego reakcje. Jasnowłosy nic nie odpowiedział nawet się nie odwrócił. Położyłam się z powrotem.
Zadowolona?-Warknęłam w myślach.- Pewnie mi nawet nie uwierzył...Zresztą, co się przejmuje. Niech sobie myśli, co chce…, Chociaż to dość demotywujące, gdy jak raz mówisz prawdę, a i tak ci nie wieżą.
Z tą myślą zasnęłam. Obudziło mnie gorączkowe bieganie, które rozbrzmiewało gdzieś spod mojego leża. Przetarłam oczy i rozejrzałam się. Chwilę mi zajęło zanim dotarło o mnie gdzie jestem i jak się tu znalazłam. Kiedy mi się to udało zgarnęłam rękawiczki i wskoczyłam do pokoju. (Dosłownie)
-Co jest?-Spytałam dziewczyny krzątające się po pokoju.
-Gdzie się szlajasz po nocy?-Spytała Mary rzucając mi nienawistne spojrzenie.
-Spałam na dach, bo się bałam, że znowu wleziesz mi do głowy.-Odpyskowałam przeciągając się.
-Dachowiec.-Mruknęła pod nosem.
-Kundel.-Odpyskowałam.
-No już spokój. Wiem, że kochacie się nad życie, ale nie przesadzajcie z tym.-Zaśmiałam się pod nosem- Wystraszyłyśmy się, że postanowiłaś się od nas odłączyć.
-O już, bo się wzruszę. Mamy umowę uwolnię was od siebie dopiero jak dostanę Ryuge.
-Dostaniesz. Żywego lub nie, ale dostaniesz.-Nie spodobał mi się uśmiech na twarz Mary, ale postanowiłam tego nie okazywać.
-Hyoma wpadł z wizytą?- Niefortunnie zmieniłam temat
-Nie. Za to przyszła Madoka kazała nam znowu pójść do domu Ryo.-Odpowiedziała mi Ines.
Ciekawe, co Mr. Hagane rozumie przez trening.
Ubrałam się i razem z dziewczynami wyszłam na spotkanie z wyzwaniem dnia.
*rozmazany błękitno granatowy kształt przebiega przez środek pokoju wbiega na ścianę i z głośnym chichotem zaczyna biegać po ścianach*
Ryuga: *siedzi na kanapie i trzyma się za głowę*
Kyoya:* rozmazany kształt przebiega niedaleko niego, a wiatr który wytworzył przewrócił go* Co to K*rwa było.
Ryuga: Zgadnij.
*coś z plątaniną białych kłaków zamiast głowy*: Co się stało Kelly?
Kyoya: Tsubasa?
Tsubasa: * zgarnia kłaki z twarzy* Ponawiam pytanie: Co jest Kelly?
Kelly: Zakochałam się!!!* zatrzymała się i zaczęła turlać po ziemi*
Ryuga: TO SZCZUR!!!
Kelly: To co?
Tsubasa: Ryuga nie powinieneś tak nazywać kogoś na kim zależy Kelly nawet jeśli jesteś zazdrosny. Skoro Kelly go naprawdę kocha to jego problem.
Ryuga: To jest prawdziwy szczur z ogonem zębami i wstrętnym futrem.
Kelly: To co i tak o kocham.
Rozdział 67 za nami. Ta dziwna scenka której byliście przed chwilą światkami jest spowodowana przeczytaniem prze zemnie większej części książki pt" Rok Szczura Widząca" Olgi Gromyko. Polecam kocham i w ogóle. Rozdział wyszedł trochę dziwny i niewnoszący nic nowego w fabule, ale jakoś nie mogłam się zebrać, żeby z nią coś zrobić. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.
Obiecuje poprawę i w ogóle.
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.