niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 49


Mary



Słoneczne wiosenne popołudnie. Dzieci jak to dzieci biegają po parku wymyślając nowe to przygody nieustraszonych bohaterów z ich ulubionych bajek, albo bawią się w chowanego, lub akurat postanowiły no nie wiem ratować małe kotki.
-Mary złaź stamtąd.-mały Alex gorączkował się stojąc pod drzewem trzymając w rękach rozłożoną bluzę (która tym razem pełniła rolę urządzenia do łamania kotów). W tym samym momencie Mary próbowała zrzucić zdjąć kota z najwyższej gałęzi drzewa na której utknął jakąś chwilę temu.
-Powinniśmy zadzwonić po straż pożarną.-stwierdził z przerażeniem patrząc jak jego przyjaciółka wspina się po coraz to cieńszych gałęziach.
-Spokojnie już prawie go mam.
-Ją. To jest kotka.-zauważył Alex.
-No choć do mamusi.-powiedziała Mary przytulając przerażonego kota i zeskakując z drzewa.
-Wszystko w porządku?- spytał piegowaty chłopak poprawiając okulary które przekrzywiły się w trakcie krótkiego biegu do siedzącej na ziemi koleżanki.
-Ze mną tak.-Mary wytarła brudną od ziemi rękę w materiał (i tak już ubrudzonych spodni)- Lepiej zajmij się nią.-chłopak potrząsnął głową tak jakby wrócił ze swojego świata i powiedział:
-A tak kotka, pokarz ją.-wtedy jeszcze zielonowłosa dziewczynka podała chłopcu kotkę. Kiedy chłopak zobaczył kilku centymetrowe nacięcie na grzbiecie kotki skrzywił się i powiedział:
-Musimy ją zabrać do mnie. Tutaj niewiele jej pomogę.
Mówiąc „do mnie” chłopak miał na myśli niewielka budkę która była kiedyś schowkiem na przybory ogrodnicze, a teraz pełniła funkcje prowizorycznego gabinetu weterynaryjnego.
Alex położył kotkę wcześniej odkażonym metalowym blacie.
-Mary przynieś  z szafki wodę utlenioną, gazę wyjałowioną, bandaż uciskowy i lateksowe rękawiczki.-polecił dziewczynie głaszcząc uspokajająco kotkę która trzęsła się ze strachu.
Kiedy wszystkie potrzebne rzeczy leżały gotowe do użycia Alex zaczął odkażać ranę cały czas mówiąc przyjemnym, płynnym usypiającym wręcz głosem.
-Grzeczna dziewczynka.-powiedział chłopak i położył kotkę na legowisko przygotowane dla nowych pacjentów tej prowizorycznej przychodni.
-Jesteś niesamowity.- powiedziała dziewczynka patrząc na śpiącą kotkę, ale mając na myśli oczywiście Alex’sa.
-Ja po prostu lubię pomagać … i widzieć jak się uśmiechasz.- powiedział lekko się rumieniąc.

***

-Mary nie katuj się tak.-powiedziała Ines wyrywając mnie z zamyślenia.
-Nie katuje się.-burknęłam i na powrót patrzyłam przez okno.
-Jeśli będziesz chciała porozmawiać to…
-Wiem… Dzięki.-Ines podeszła do stolika na którym stał dzbanek z kawą i nalała sobie kolejną filiżankę czarnego napoju.
Wyjrzałam przez okno obok którego stałam już dobre pół godziny-Umowa zerwana- pomyślałam kiedy zobaczyłam jak Kelly idzie sobie ulicą. Opuściła budynek, a jednym z warunków umowy był taki, że ma się nigdzie stąd nie ruszać.
A niech idzie. Skoro uważa Alex'sa za wroga lepiej żeby się do mnie nie zbliżała.
-Jesteś z siebie zadowolona!?-przestałam wyglądać przez okno i spojrzałam na prującą się Madoke która chyba dopiero co tutaj weszła. Ciekawe gdzie była.
-Czego. Ty. Ode mnie.  Chcesz?-spytałam mówiąc bardzo powoli tak jakbym chciała się przyjrzeć każdemu wypowiadanemu przeze mnie słowu.
-Dlaczego ją uderzyłaś!? Przez ciebie straciłyśmy kolejnego silnego bleydera i jesteśmy w ciemnej dupie!
-Gdybyś prowadziła jak człowiek to by się nie stało!
-Że co proszę!?
-To co słyszałaś gdybyś zaprowadziła mnie do Alexa od razu nie złapali by go i to wszystko by się nie stało!
-Nigdzie cię nie prowadziłam.-od powiedziała całkiem spokojnie z szczerym zdziwieniem wymalowanym  na twarzy
-Jak to mnie nie prowa... Co?
-Nidzie cię nie prowadziłam. Straciłam z tobą kontakt zaraz po tym jak dałam ci ochrzan za to, że oddzieliłaś się od Alex'a.
-Ines słyszałaś ją? To gówno w idiotycznych goglach sugeruje, że kłamie.
-Słyszałam.-odparła dziewczyna.-Niestety na korzyść Madoki przemawia to, że informowała nas o utracie kontaktu z tobą, Alex'em, Kyoy'om i Kelly.
-Czyli ty jej wierzysz!?-wk*rwiłam się.
-Nie. Jednak w obecnej sytuacji niczego nie możemy być pewni.
-W obecnej sytuacji?-spytałam z całej siły starając się  nie uderzyć mojej przyjaciółki.- Ty też uważasz, że Alex nas zdradził?
-Jak na razie powstrzymam się przed wyrażaniem swojej opinii na temat tego co zrobił Alex nie mniej jednak widziałaś jak to wyglądało.
-Przecież znasz Alex'a nie...
-Nie znam go. Tak samo jak i ty.-przerwała mi Ines- Rozmowę o tym zostawmy na później teraz trzeba sprawdzić wiarygodność Madoki.-odwróciła się do wspomnianej przed chwilą dziewczyny- Masz coś przeciwko?
-Nie.-gwałtownie pokręciła głową -Jeżeli chcecie mogę przynieś nagrania z monitoringu.-powiedziała powoli idąc w stronę drzwi.
-Świetnie. Mary pójdź z Madok'ą. Przynieście nagrania z całego miesiąca ze wszystkich kamer.
Zwykle nie robię tego co mi każą, ale teraz jest mi wszystko jedno. Mam mentlik, a Ines mimo wszystko nie traci głowy. Twarda z niej sztuka.-uśmiechnęłam się pod nosem idąc za dreptająca przede mną Madoką.- Brunetka nie wygląda na nawet trochę zdenerwowaną...- zastanawiało mnie to przez chwile po czym wzruszyłam ramionami- Pewnie myśli, że nic na nią nie znajdziemy.
Przeszłyśmy cały korytarz i wjechałyśmy windą  kilka pięter wyżej. Kiedy winda się zatrzymała i jej metalowe drzwi się otworzyły moim oczom ukazał się krótki korytarz na końcu którego zobaczyłam zwykłe lekko uchylone drewniane drzwi z napisem "ochrona". Ciekawe gdzie byli kiedy ta suka w czarnym kostiumie tu wpadła... Może zatrzasnęli się w windzie.
Pchnęłam drzwi i weszłyśmy do środka. Pomieszczenie od środka przypominało coś w rodzaju bazy super-bohaterów. Po jednej stronie była taka jakby kuchnia połączona z jadalnią obok której stała ogromna kanapa. Po drugiej zaś stronie znajdowało się biurko przed którym, aż po sam sufit piętrzyły się ekrany pokazujące (jak mniemam) różne miejsca w WBBA. Przy biurku siedział jakiś mężczyzna. Kiedy zorientował się, że nie jest sam w pokoju wstał z fotela i zapytał:
-Co tu robicie? To biuro ochrony.-nie brzmiał groźnie już bardziej służbowo.
-Przyszłyśmy po nagrania z ostatniego miesiąca.-powiedziała Madoka wyjmując jakąś legitymację i pokazując ją ochroniarzowi. Mężczyzna od razu się rozluźnił i zapytał już zdecydowanie milszym głosem:
-Z której kamery konkretnie?
-Wszystkich.-powiedziałam, a mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony.
-Wszystkich?-powtórzył.
-Tak. Potrzebne są nam nagrania ze wszystkich kamer jakie są w tym budynku.-odparłam
-Po co? Jeśli mogę zapytać.-mężczyzna zaczął grzebać w pudle stojącym na półce obok biurka.
-Musimy coś sprawdzić.-odpowiedziałam.
Po krótkiej chwili dostałam do rąk własnych pudło po brzegi wypełnione płytami.
-To wszystko?-spytałam. Nie mogli wypalić jednej płyty.
-Tak. To kopie zapasowe. Policja zabrała pierwsze nagranie po porwaniu panny Hikaru.
-Dzięki wielkie.-Madoka uśmiechnęła się promienie i skierowała się w stronę windy.
Mruknęłam jakieś prawdopodobnie w ogóle nie zrozumiałe podziękowania i również wyszłam z pokoju.
-Dużo tego.- pomyślałam zaglądając do pudła.
W końcu Ines postanowiła przejrzeć nagrania ze wszystkich kamer.
Zatargoliłam pudło do biura Tsubasy (bo tam właśnie czekała na mnie Ines) i postawiłam je na stole.
-Nie przeszkadzasz trochę?- spytałam.
-Nie. Tym razem nie możemy sobie pozwolić na jakąkolwiek wpadkę.
-Czyli dalej walczymy. -rzuciłam nawet nie myśląc co mówię.
-Łub!!!-jasnowłosa uderzyła pięścią w stół.
-Czy ty chociaż przez chwilę pomyślałaś, żeby się podać?-wysyczała.
-Nie. Jasne, że nie! Ines ogarnij się bo zaczyna ci odbijać.-nie krzyczałam, ale mówiłam dość znacznie podniesionym głosem.
-To dobrze. Nie chce, żebyś mnie zostawiła.-uśmiechnęła się i zaczęła przeglądać płyty.

*nad ranem*

Kolejna godzina oglądania j*banych nagrań z równie eksploatowanych seksualnie kamer. 
Obserwowałam Kelly.
Oprócz Madoki którą zajmowała się Ines tylko ona wydawała mi się podejrzana. Patrzyłam jak wkrada się tutaj prze uchylone okno. Wtedy jeszcze jako Beti. Ku mojemu zdziwieniu nie przeszukiwała, żadnych komputerów nie robiła nic dzięki co wskazywało by na to, że jest przeciwko nam.
Kiedy Tsubasa odprowadził ja do jej celi, można powiedzieć, że zrobiła się mniej wkurzająca. Jadowity uśmiech towarzyszący jej prawie ciągle gdzieś znikł , a ona sama usiadła na parapecie i patrzyła przez okno ze smutkiem. Patrzyłam na to z nadzieją, że zaraz się popłacze. Jednak po dłuższej chwili zaczęłam czuć lekkie zakłopotanie. W pewnym sensie wkraczałam w jej przestrzeń osobistą. Właśnie patrzyłam na dziewczynę której nigdy wcześniej nie spotkałam. Nie sukowatą Kelly.

„Załatwię tych ludzi. Nawet jeśli są bleyderami. Obiecuje ci to. Gravity Destroyer Ryuga.”-powiedziała, a ja postanowiłam zmienić obraz z kamery.



Rozdział 49 za nami. Nikt mi nie może zarzucić, że jestem patentowanym leniem. W dwa dni napisałam dwa posty. Mimo tego, że mam do obejrzenia 4 odcinki KnB i 3 nowe super ciekawe książki. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego ile wyświetleń i komentarzy miał Baby One Shot. Dobra to chyba wszystko idę czytać, oglądać i pisać. 
Ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania. 

sobota, 23 maja 2015

Kuroko no Baske ....

lub Kuroko no Basket, albo jak ja to mówię KnB. Dzisiaj postanowiłam się zająć opisaniem mojego stosunku do niektórych postaci z tej własnie animy.
Dobra Let do this.
Na pierwszy ogień pójdą główni bohaterowie.


 Tetsuya Kuroko.
Człowiek duch szósty zawodnik widmo Pokolenia Cudów/ Cudownej Generacji. Spokojny chłopak który pragnie udowodnić  swoim byłym kolegom z drużyny, że w koszykówkę powinno się grać drużynowo. Jest dokładnie mojego wzrostu, ale jak widzę tych wszystkich wielkoludów z innych drużyn to mam wrażenie, że jest taki malutki i trzeba go chronić.





















Taiga Kagami
Na samym początku anime?mangi został określony jako bestia. Tłumaczenie z Polskiego na moje- uwielbiam go on jest mój więc się od niego odpierwiastkujcie, albo wam tak przyparabole, że wam zbiór zębów wyjdzie poza nawias. :D A wtedy jeszcze nie wiedziałam, że potraf gotować...


 i tak dobrze wygląda w fartuszku ^.^

Następnie mój ulubiony paring
 Riko Aida x Junpei Hyuuga
Oni są dla siebie stworzeni. Jeszcze w, żadnej anime nie widziała tak dobrze dobranej pary.
Chcecie dowodów?
Proszę bardzo:

W animie zaczęło się niewinnie tak gdzieś w środku drugiego sezonu

























 
Tak było przez pewien czas. Hyuuga zwracał uwagę na takie drobiazgi jak na przykład odrobinę dłuższe włosy Riko, ale nie odważył się powiedzieć jej co czuje. Dopiero tuż przed meczem finałowym...




CZEMU MUSIAŁA KICHNĄĆ AKURAT TERAZ!!!!???? CZEMUUUUUU!!!!!??????
Hyuuga nie powiedział tego co chciał, ale dokończą tą rozmowę jak wygrają mecz. Dlatego Akashi nie masz prawa wygrać bo jeśli staniesz na drodze do szczęścia tej dwójki to rozjadę jak psa ciebie i całą twoją drużynę  (Kotaro R.I.P)

Teraz chłopak który jest mój na serio mój. Dla niego mogę skoczyć....... do miasta po bułki. XD (żartuje, ale serio od niego wara)
Teppei Kiyoshi. (Żelazne Serce.)
 To zdecydowanie najlepszy facet z całej tej animy. Dba o morale kolegów z drużyny którzy są dla niego jak rodzina. Jego historia poruszyła mnie do tego stopnia, że mimo tego iż jestem raczej twarda sztuka i nie płacze z byle powodu ryczałam jak bóbr. Nie powiem wam o co chodzi bo niechce psuć zabawy tym który jeszcze nie oglądali tej animy. Po prostu niech dotrze to do wszystkich którzy czytają ten post, że  Kiyoshi bije na głowę Taige i Daiki'ego.
Kiyoshi: Oj przesadzasz. Hania. Hania?
JA:*leże na ziemi krwawiąc z nosa*

Dalej

 Seijuro Akashi
Ja się go boje. Nie chodzi oto, że bawi się przypadkowymi przedmiotami tylko o to jak płyhnie porafi przejść z psychopaty w zatroskanego kapitana. Mój strach trochę zelżał kiedy dowiedziałam się, że ma rozdwojenie jaźni, ale i tak jest straszny. Jest Absolutem i nigdy się nie myli dlatego radze mu  szykować się na przegraną. Atak na marginesie:
Kelly: Jest tylko jeden Cesarz. R.Y.U.G.A. Zakoduj to sobie rudzielcu.
Akashi; *bawi się nożyczkami*
Kelly: *ogląda swoje metalowe pazury*

Daiki Aomine
"Jedynym którym, może mnie pokonać jestem ja sam" to zdanie wypowiedziane przez asa Pokolenia cudów oddaje jego charakter. Zarozumiałej i zapatrzonej w siebie diwy która strzela focha jak tylko niema się z kim bawić.......ale i tak go uwielbiam.
 Teraz Kapitan mojej drugiej ulubionej drużyny.(oczywiście drugiej zaraz po serin)
Shoichi Imayoshi JEST SUPER dowodzi drużyną która składa się z samych epickich facetów, a do tego mam powody,że by mu dogryzać.



  
 Ryoota Kise (Perfekcyjnie kopiujący koszykarz)
Beksa. Nie lubię go. Odkąd pierwszy raz go zobaczyłam prosiłam,żeby ktoś mu przywalił.
Hyhyhyhyhyhyhyhy
Jednak miomo to,że za nim nie przepadam kiedy jego poprzednik z gimnazjum znęcał się nad nim w trakcie meczu chciałam chronić Kise własna piersią.


A teraz człowiek- sk*rwiel którego głowę powieszę sobie nad łóżkiem zarz po tym jak mó ją oderwę przy pomocy własnych zębów.
Hanamiya Makoto
Nienawidzę zabije przegryzę mu tętnice i wykąpę się  w jego krwi.
Były kolega z drużyny Teppei'a. Skrzywdził go i dlatego zasługuje na bardzo bolesną śmierć. Jest wstrętny i bardzo inteligentny czerpie przyjemność z upodlania innych.
No to tutaj mamy parę postaci które szczególnie przykuły moja uwagę. Jeśli mi się uda to jutro na wieczór możecie się spodziewać następnego rozdziału. A tak na marginesie 78 komentarzy i 220 wyświetleń mamy nowy rekord powinnam częściej wyjeżdżać. No to chyba wszystko.
 Ja się z wami żegnam.
 Do następnego posta.
 Hania 

sobota, 16 maja 2015

Baby One Shot

(w tym one sho'cie Tsubasa i Ines są parą) 




-Ja jeszcze nie skończyłam! Wrócę i się zemszczę!-krzyczała Celest odlatując swoim helikopterem jak najdalej od miejsca swojej porażki.
-Już wprost nie możemy się doczekać!-odparła Kelly ze standardową szczeżują na twarzy.
-Odwaliła scenkę jak zespół  R- powiedziała Ines.
-Że niby którą?-zdziwiła się Kelly.
-Zespół R znowu błysnął!-powiedziała Mary próbując naśladować postać z Anime ze swojego dzieciństwa.
-No faktycznie zapominałam o tym. Swoją droga to cała ta nowa Dark Nebula przypomina zespół R.-dodała niebieskowłosa bleyderka.
-Dobra. Dosyć gadania trzeba sprawdzić czy w tym magazynie jest coś godnego uwagi.- Ines sprowadziła wszystkich z powrotem na ziemie.
Rozpoczęło się wielkie szukanie.
Jak to było do przewidzenia magazyn w którym miała miejsce cała ta sytuacja został kompletnie zniszczony i jeśli Ines nie powiedziała, iż się w nim znajdują nigdy nie przyszło by mi to głowy. Z dachu zostały tylko metalowe belki gdzieniegdzie połączone blachą która jakimś cudem przetrwała beybitwe. Ściany były osmalone i poprzebijane na wylot w wielu miejscach. Słowem masakra.
-Hej! Znalazłam coś!-krzyknęła Mary przywołując do siebie swoje Ines i Kelly jednocześnie odrzucając na bok kawał blachy który przygniatał owo znalezisko.
-Co to jest za cholerstwo?- spytała Kelly trącając stopą jasno niebieską świecącą kostkę która jakby się dobrze wsłuchać wydawała z siebie ciche brzęczenie.
-Nie rób tak. Nie wiadomo co to robi i co się stanie jak to popsujesz.-powiedziała Ines przyglądając się ustrojstwu z rosnącym zainteresowaniem.
-To co z tym robimy?-spytała Mary.
-Zabierzmy to do WBBA, a potem się zobaczy.-powiedziała Ines biorąc do rak kostkę i ruszając w stronę siedziby głównej WBBA.
-Zjadła bym kulek ryżowych.- westchnęła Mary.
-A ja pierożków.- dodała Kelly.
-Zamknijcie się bo przez was robię się głodna.-powiedziała Ines czując jak zaczyna jej burczeć w brzuchu.- Pójdziemy coś zjeść jak tylko dowiemy się co to za ustrojstwo i do czego chciała go użyć Celest.
-Co Tsubasa nie spakował ci drugiego śniadania przed misją? No patrz Mary jaki niedobry chłopak.-zaśmiała się Kelly, a po chwili dołączyły do niej pozostałe dziewczyny mimo tego, że Ines próbowała udawać obrażoną.
Wszystkie trzy bleyderki były w doskonałych humorkach bo przecież nic tak nie cieszy jak rozwalenie magazynu z samego rana.
Nasze trzy główne bohaterki wreszcie dotarły do celu.
-To co teraz zrobimy? Madoka szlaja się gdzieś po świecie z Gingą, a my przecież się na tym wszystkim nie znamy.- Mary stwierdziła oczywisty fakt który jakoś umknął pozostałej dwójce.
-Poradzimy sobie bez niej.-powiedziała Ines która sama zaproponowała Madoce, żeby wzięła sobie wolne.-Dzwonie do Tsubasy.-dodała odstawiając pudełko na biurko.
-Ta poflirtujcie sobie, a my będziemy tutaj ciężko pracować aby stworzyć lepszy świat.-powiedziała Kelly rozkładając się na kanapie i przeciągając jak domowy kocur.
-Przyznaj się zazdrościsz im.-powiedziała Mary zrzucając nogi niebieskowłosej dziewczyny na ziemie robiąc tym samym miejsce dla siebie.
-Niby czego?—burknęła.
-Bo się kochają, a ty utknęłaś w przyjacielni razem z tym psychopatą.-odparła Mary jak raz czując się pewnie w tych ich słownych przepychankach.
-Pfff. Gdybym chciała to wyszła bym z niej od tak.- pstryknęła palcami, a właściwie próbowała, ale coś jej nie wyszło i spod jej palców nie wydobył się żaden dźwięk.
-Czyli przyznajesz się że siedzisz w tym gównie po uszy.-zaśmiała się starsza siostra Kyoy.
-A idź się utop.- burknęła Kelly.
Kiedy nic niczego nie świadome dziewczyny zajmowały się swoimi sprawami tajemnicze pudełko przez cały czas na nie działało wysyłając promieniowanie niczym radioaktywny rad.
Bleyderki jedna po drugiej zaczęły zasypiać.
***

-Ines? Ines!-Tsubasa wyraźnie zaniepokojony. Kiedy nie uzyskał żadnej odpowiedzi, a po drugiej stronie telefonu rozległo się głuche uderzenie w ogóle się nie zastanawiając pobiegł do WBBA.
-Ines! Ines jesteś tutaj? Odezwij się! Ines!- krzyczał chłopak biegając po całej siedzibie szukając swojej dziewczyny.
Nagle usłyszał płacz małego dziecka w pierwszej chwili myślał, że mu się zdaje, że zwariował ze strachu. Jednak kiedy zatrzymał się i uważnie nasłuchiwał płacz rozległ się po raz drugi. Dochodził on z jego biura chłopak powoli otworzył drzwi.
Na środku pokoju pośród porozrzucanych ubrań siedziała mała dziewczynka i wypłakiwała oczy. Dyrektor Otori niepewnie podszedł do dziecka które nie wiadomo skąd się tam pojawiło i, aż do złudzenia przypominała Ines.
-Hej malutka. Czemu płaczesz?-spytał głaszcząc dziewczynkę po głowie.
 Niestety dziewczynka nic nie powiedziała tylko wyciągnęła do niego swoje małe rączki domagając się by wziął ją na ręce. Chłopak westchnął i wziął dziecko na ręce. Kiedy się odwrócił zobaczył, że oprócz niego i małej na jego rękach w pokoju na kanapie siedziały jeszcze dwie dziewczynki. Jedna z nich spała sobie w najlepsze natomiast druga głośno ziewając przecierała oczy zwiniętymi w piąstki rączkami.
-Tsubasa co się stało? Czemu jesteś taki duży?-spytała patrząc na kompletne już zdezorientowanego chłopaka.
-Kelly?-spytał.
-Tsubasa co jest? Straszny jesteś.-jej dolna warga zaczęła lekko drżeć zapowiadając wybuch płaczu.
-Kelly spokojnie powiedz co się stało.-Tsubasa próbował ją uspokoić. Mówi spokojnym głosem i z całej siły starał się nie wyglądać na przerażonego całą sytuacją, żeby jeszcze bardziej nie wystraszyć małej dziewczynki z niebieskimi kucykami.
-Przyszliśmy tutaj usiadłam na kanapie zasnęłam i teraz znowu jestem mała. Buuuubuuuuu.-dziewczynka rozpłakała się, a widząc jej łzy Ines siedząca na kolanach Tsubasy też zaczęła płakać. Na domiar złego cały ten hałas obudził Mary która nie wiedziała co się dzieje postanowiła podporządkować się reszcie i również zaczęła płakać.
-Ratujcie mnie.-jęknął chłopak.
***
Ryuga trenował właśnie w jednym z wulkanów. Musiał to zrobić, aby w pełni opanować nowego L-Drago.
Po kolejnej serii 500 wystrzałów chłopak postanowił zrobić sobie przerwę. Podszedł do kamienia na którym wcześnie zostawił płaszcz, ręcznik, butelkę z wodą i parę innych gratów.
Smoczy cesarz przetarł spocone czoło ręcznikiem, wypił trochę wody. Właśnie kiedy już miał wrócić do treningu jego uwagę przykuł ekran telefonu na którym widniało powiadomienie o 5 nieodebranych połączeniach od Kelly i jednym sms-ie również o niebieskowowłosej.
„Ciekawe czego chciała” pomyślał i przeczytał sms-a.
          „Ryuga potrzebuje twojej pomocy szybko. Jestem w WBBA. Choć tutaj.”
-„Potrzebuje twojej pomocy” To na pewno pisała Kelly? Gdzie się podziała jej pi*przona niezależność? Dobra mniejsza z tym. Pójdę zobaczyć o co jej chodzi.
Jak powiedział tak zrobił. Nie minęło pół godziny jak był już przed siedzibą główną WBBA. Jednak Kelly nie czekała na niego przed drzwiami tak jak się tego spodziewał. Chłopak wzruszył tylko ramionami i wszedł do środka.
Budynek świecił pustkami. Nikogo w nim nie było.
Bleyder błądził dłuższą chwile po korytarzach i zaczął już dochodzić do wniosku, że Kelly zrobiła mu brzydki dowcip na korytarzu pojawił się Kyoya.
-Co ty tu robisz?-warknął.
-O Kyoya. Wiesz mógłbym zapytać cię o to samo.-odparł Smoczy Cesarz nie tracąc nic ze swojego stadowego stylu bycia. Bleyderzy mierzyli się groźnym wzrokiem i prawdopodobnie doszło by do jakiś rękoczynów gdyby telefon Ryugi nagle nie zaczął dzwonić.
-Kelly co ty odwalasz? Gdzie jesteś?-powiedział białowłosy i jakże się zdziwił gdy zamiast jego przyjaciółki w telefonie usłyszał jakiś płacz i głos Tsubasy.
-Ryuga przyjdź szybko do mojego biura i powiedź Kyoy, żeby poszedł z tobą.
-Co? Gdzie? Jak? Tsubasa? Tsubasa?! Rozłączył się sku*wiel jeden.-mruknął pod nosem chowając telefon do kieszeni.
-Masz iść ze mną- zwrócił się do Kyoy nawet na niego nie patrząc i poszedł tam gdzie według niego powinno się znajdować się biuro Tsubasy.
Kierując się wrzaskami w końcu trafił na miejsce. Kiedy wszedł do biura przez chwile zbierał z podłogi swoją szczękę która wypadła mu gdy zobaczył jak Tsubasa z dzieckiem na rękach goni inne dziecko wokół biurka, a jeszcze inne dziecko całe umazane atramentem z gryzionego przez niego pióra rozmazuje tenże atrament na prawdopodobnie ważnych papierach leżących na podłodze.
-Tsubasa to wszystko twoje?- zaśmiał się Ryuga kiedy jego szczęka była już na miejscu.
-Nie. To jest twoje.-odparł Tsubasa wskazując ruchem głowy jeszcze przed chwilą uciekające dziecko które teraz się zatrzymało i patrzyło Ryuge  z niedowierzaniem.
-To nie sprawiedliwe. Dlaczego jesteś taki wielki?-zapiszczała dziewczynka z niebieskimi kucykami.
-Kelly?- zdziwił się.-Co ci się stało?
-Wiem tyle, że teraz jestem krasnalem!
-O już uspokój się.-powiedział biało włosy biorąc dziewczynkę na ręce.-Tak lepiej?- spytał.
-Tak.- powiedziała dziewczynka wycierając piąstką kilka łezek które spływały po jej policzku.
-Mary jesteś….-Kyoya, aż się cofnął się o krok widząc jak jego rywale niańczą dzieci. Jednak to zdziwienie było niczym w porównaniu z tym zdziwieniem które go dopadło kiedy dowiedział się, że w najbliższym czasie będzie musiał niańczyć swoją starszą siostrę.
***
-To co teraz?-spytał Kyoya siadając na kanapie i łapiąc się za głowę.
-Nie wiem. Co  ja jestem pi*rdolona wyrocznia!-warknął Ryuga odrobine głośniej niż powinien ponieważ właśnie podczas nieudolnych prób wyciągnięcia Kelly z pod biurka uderzył się w głowę.
-Nie krzycz Ines zasnęła.-powiedział dosyć agresywnym szeptem Tsubasa próbując jakimś cudem przy pomocy nawilżonych chusteczek zmyć atrament z twarzy i rąk Mary.
-Jestem głodna.-jęknęła Kelly.
-Jak wyjdziesz to cię nakarmię.-Smoczy Cesarz próbował perswazją przekonać Kelly do opuszczenia jej bazy.
-Ciekawe czym?-sarkastycznie zauważył zielonowłosy. Ryuga posłał mu mordercze spojrzenie.
-A tak właściwie to co takie dzieci jedzą?-spytał Tsubasa na którego czole pojawiła się głęboka zmarszczka świadcząca o wysokim poziomie skupienia jej właściciela.
-Podsumujmy. Nie wiemy nic o  opiece nad dziećmi, a mamy się zająć cała trójką jakby tego było mało to nie są zwykłe dzieci tylko Ines, Mary i Kelly które z jakimś dziwnym sposobem zmieniły się w dzieci. Ktoś ma pomysł co z tym wszystkim zrobić?
-Najpierw trzeba nakarmić Kelly potem ubrać je w jakieś normalne ciuchy. (jak do tej pory dziewczynki biegały w swoich  dużo za dużych bluzkach.)
-Czyli trzeba iść do sklepu.-powiedział Ryuga  podnosząc się z ziemi, a potem wyjmując portfel Kelly z jej torebki i rzucając go Kyoy.-Przydaj się na coś i idź zrobić zakupy.
-Ze co proszę!?
-Cicho. Cicho zamknij ryj. Bo obudzisz Ines.-wrzasnął szeptem główny zainteresowany tym by jego dziewczyna spała spokojnie.
-Jak nie chcesz to ja pójdę.-powiedział Ryuga wzruszając ramionami.
Kyoya zmierzył go podejrzliwym spojrzeniem i zgodził się żeby ten sukinkot poszedł na zakupy zamiast niego odrzucił mu portfel (nieświadomej tego, że właśnie planują wydać jej ciężko zarobione pieniądze) Kelly.
***
Ryuga Kishatu. Legendarny Smoczy Cesarz……. na zakupach. To samo w sobie jest dziwne, a jakby dodać do tego, że właśnie stoi przed ścianą aż po sam sufit zawaloną przeróżnymi rzeczami dla dzieci.
-I jak ja do jasnej cholery mam w tym wszystkim znaleźć to czego szukam?-zapytał sam siebie nie oczekując niczyjej odpowiedzi. Którą ostatecznie dostał.
-Młody tatuś zgadza się?-piskliwy dziewczęcy głosik odezwał się w okolicy ramienia Ryugi. Chłopak wzdrygnął się z sobie jednak na zewnątrz pozostał spokojny, spojrzał na właścicielkę tego piskliwego głosu.
 Niska dziewczyna o fioletowych włosach przy ozdobionych pomarańczową spinką-kokardą z fiołkowymi oczami wgapiająca się w Ryuge i szerokim uśmiechem na twarzy.
-Może pomóc? W jakim wieku jest bobas?
I co ja mam teraz powiedzieć?-pomyślał Ryuga- Jak dla mnie to one mogą mieć równie dobrze roczek jak i 3 lata.
-Wiesz z dzieci tak szybko dorastają.-odpowiedział wymijająco mając nadzieje, że to jakoś przejdzie. W odpowiedzi dziewczyna uśmiechnęła się wyrozumiale. Widać Ryuga nie był pierwszym zagubionym „tatą” jakiego spotkała w swojej karierze.
-Dobrze to zrobimy tak ty powiesz mi co musisz kupić, a ja dopasuje to wszystko do wieku dziecka który poznam po produktach dobra?
-Dobra.-Ryuga czując, że został rozgryziony przestał udawać pana sytuacji.
-Dostałeś kartkę?
-Nie.
-O.- zdziwiła się dziewczyna krótko i okrągło.-To może zadzwoń do niej i się zapytaj dokładnie co miałeś kupić.
 Do niej łatwo ci powiedzieć tylko tak się składa, że od jakiś dwóch godzin wychowuje trójkę dzieci z dwoma innymi facetami- pomyślał Ryuga jednak nic nie powiedział tylko uśmiechnął się i sięgnął po telefon nie chciał przecież, żeby zamknęli go w pokoju bez klamek (znowu).
-Co jest?-Tsubasa odezwał się przy trzecim sygnale.
-Cześć słoneczko.-chłopak wiedząc, że fioletowłosa najpewniej podsłuchuje zamarkował rozmowę z dziewczyną.
-Co ty odk*rwiasz?-Tsubasa wkurzył się nie na żarty.
-Nic szczególnego po prostu się stęskniłem i zapomniałem co miałem kupić.-dziewczyna uniosła w górę dwa kciuki kibicując naszemu protagoniście.
-Daruj sobie żarty i się pospiesz z tymi zakupami. Miałeś kupić jakieś ubranka i coś do zjedzenia.
-To wiem, a  tak dokładniej?
-RYUGA K*RWA NIEWIEM WYMYŚL COŚ!!!-ojcostwo zdecydowanie nie służy Tsubasie szczególnie takie w trybie hardkor.
-Mam kupić ubranka i jedzenie.
-To świetnie po rozmiarze ubranek domyślimy się wieku.-dziewczyna klasnęła w dłonie z zadowoleniem.
-Powinno się udać.
***
Tym czasem w WBBA

-Tsubasa nie masz czegoś czym mógłby się pobawić?-jęknął Kyoya próbując wyplątać rączki Mary ze swoich włosów (nie szło mu to zbyt dobrze).
-To biuro, a nie żłobek.- odparł Tsubasa który porzucił (tak samo jak pewien Cesarski Smok) próby wyciągnięcia Kelly z pod biurka i tylko obserwował czy wszystko z nią w porządku jednocześnie zerkając na ciągle śpiącą na kanapie Ines. Zwinęła się ona w kłębuszek i spała z lekko otwartą buzią. Wyglądała przesłodko.
Kyoy wreszcie udało się wyplątać rączki Mary i żeby dać jakieś zajęcie swojej siostrze podał jej poduszkę. Dziewczynka ścisnęła poduszkę i uśmiechnęła się jakby dostała najwspanialszą na świecie przytulankę.
-Czekaj mam pomysł-Tsubasa wstał z kanapy i zaczął grzebać w szufladach swojego biurka. Po krótkiej chwili z pod jego szybkich palców wyleciał papierowy samolot. Wszyscy obserwowali jak leciał pod sufitem.
-Ggiigiggi!-z takim właśnie okrzykiem Mary zaczęła łaskotać Kyoye.
-Hahaha! Mary przestań! Mary!-Kyoya zaczął się głośno śmiać jednocześnie próbując odczepić od siebie swoja siostrę.
-Łeeeeeełeeeee!!!-w pokoju rozległ się płacz.
-Jesteś z siebie zadowolony?-warknął Tsubasa biorąc na ręce płaczącą Ines.-Ciii już dobrze. Ten nie dobry pan już będzie krzyczał.
-Nie, można was nawet na chwile zostawić samych.-westchnął Ryuga trzymając w rękach papierową torbę z zakupami.
-Co kupiłeś? Co kupiłeś?-Kelly wreszcie wyszła z pod biurka i w podskokach podbiegła do Ryugi.
-Obiadek.-odparł targając jej włosy na głowie.
-Ryuga może łaskawie mi wytłumaczysz co ci strzeliło do łba gdy do mnie dzwoniłeś?
-Nie pytaj. Zapomnij.- to było wszystko w tym temacie ze strony Ryugi.
-To co najpierw je przebieramy czy karmimy?- spytał Kyoya.
-Prawo Marfiego mówi, że jeżeli je teraz przebierzemy to ufajdają się przy jedzeniu, a jeśli  ich nie przebierzemy to powinno być w porządku.-(Tsubasa nie wiem co ty ćpasz, ale bierz połowę.)
-Dobra Let do this.

15 minut później w stówce WBBA

-Kelly…. Może jednak ci pomogę.-zaproponował Ryuga.
-Nie ja sama.-odparła dziewczynka pociągając się na oparciu krzesła.
Kelly od 10 minut próbuje SAMA wdrapać się na krzesło…. Nie idzie jej.
-Dobra dosyć tego. Tsubasa marchewka gotowa?
-Phhh. Koya co za powaga. W życiu bym nie pomyślał, że marchewka to dla ciebie sprawa życia i śmierci.-zaśmiał się Ryuga.
-Śmiej się puki masz wszystkie zęby.-warknął Kyoya.
Ryuga wziął Kelly na ręce i posadził na krześle.-Dawaj te papkę.-powiedział
-Ty jesteś głupi ja sama chciałam!!!-Kelly zaczęła wrzeszczeć.
-No już spokojnie otwórz buzie.
-Nie!-I tak Smoczy Cesar został pokonany przez dziecko.
-A ja myślałem, że normalna Kelly jest irytująca.-westchnął Tsubasa.
Nasi chłopcy pochłonięci wrzeszczącą Kelly nie zwrócili uwagi na spokojną Mary która w wielkim skupieniu malowała swoją twarz jak również wszystko co było w pobliżu  marchewkowa papką ze swojego talerza.
-Kelly jak nie będziesz jadła to nie urośniesz duża i silna.-Yoyo przejął inicjatywę.
-Już byłam duża i silna, a teraz jestem mała, nie potrafię wejść na głupie krzesło i jestem do niczego!
-Nie jesteś do niczego.-powiedział głaskając Kelly po niebieskiej główce.
-Naprawdę?-spojrzała na Kyoye wielkimi czekoladowymi oczyma, a kiedy chłopak skinął głową rzuciła mu się na szyje (dosłownie) i powiedziała-Ty też nie jesteś do niczego.
- Dzięki, a teraz zjesz marchewkę?-chłopak postanowił wykorzystać sytuacje……(bez skojarzeń zboczuchy)
-Tak.
Taki uroczy stan rzeczy trwał mniej więcej do momentu kiedy Kelly zdecydowała, że chce sama zjeść i nie pozwoli się nikomu karmić.
-Kelly proszę cię.-Kyoya mówił przez zaciśnięte zęby jego nerwy już długo nie pociągnął.
-Nie! Ja chce sama!
Dosyć pokaźna kula marchewkowej papki przeleciała przez stół i wylądowała na głowie Tsubasy.
-Dobra kto to rzucił?-spytał Tsubasa zgarniając z włosów pomarańczową papkę i z żądzą mordu w oczach patrząc na pozostałą czwórkę.
-On.-Mary po raz pierwszy odkąd zmieniła się w dziecko odezwała się i oczywiście musiała zrzucić wina na jak raz kompletnie nie winnego Ryuge.
-Ejj ty mała…-Ryuga wcale się nie zdenerwował wręcz przeciwnie.
-Uważaj na słowa mówisz o mojej siostrze.
-Ta wy się śmiejecie, a ja jestem rudy.-jęknął Tsubasa.
Nakarmione, umyte i przebrane dziewczyny na powrót wstały umieszczone w biurze Tsubasy. Ines na powrót zasnęła. (Bycie dzieckiem to super sprawa tylko jesz, śpisz i uroczo wyglądasz.) Kelly  boczyła się na Ryuge za to, że nie pozwolił jej samej wejść na krzesło, a Mary…
-Chwila. Gdzie jest Mary?-Smoczy Cesarz jako pierwszy zauważył brak jednego z dzieci.
-Zgubiłeś mi siostrę?!
-Sama się zgubiła ja jej w tym nie pomagałem. I nie krzycz bo obudzisz Ines.-chłopak odwrócił, żeby zobaczyć czy najgorsze przypadkiem już się nie stało, a jego oczom ukazał nie kto inny jak Tsubasa śpiący sobie w najlepsze obok swojej dziewczyny.
-No pięknie.-warknął
-Mary. Mary!- Kyoya szukał Mary po całym biurze.-Zabrałeś ją ze stołówki?
-Jasne, że tak. Musi gdzieś tutaj być przecież nikt nie otwierał drzwi. Mary wyjdź nie chowaj się.- jak na zawołanie z jednego w wielu pudełek z papierami powoli wychyliła się mała potargana Mary.-Znalazłem teraz pilnuj jej sobie.
-Nie! Ja się bawię z Yoyo!- stanowczo (na tyle ile pozwalała jej obecna sytuacja) powiedziała Kelly dodatkowo tupiąc nogą.-Choć ze mną do parku.-powiedziała biorąc Kyoye (którego żyłka na czole pulsowała bardzo wyraźnie) za rękę i ciągnąc go w kierunku drzwi.
Kyoya (lekko zdezorientowany) posłał Ryugdze mordercze spojrzenie i powiedział:
-Spuść tylko wzrok z Mary to wypatroszę cię tępym nożem.
-Będę ją uważnie obserwował.
Kiedy nasza uuuuuuuuuuroooooocza dwójka zniknęła za zamkniętymi drzwiami Ryuga.
-To co robimy?-spytał patrząc na Mary tak jak to obiecał.
-Umiesz robić zamek z poduszek?-spytała dziewczynka.
-Haha. Ty się jeszcze pytasz. Szykuj poduszki. Zrobimy taki zamek, że szczęki im opadną.
-Ryuga.-zagaiła Mary rozglądając się po pokoju.
-Tak.
-Skąd weźmiemy poduszki?
-Nie pomyślałem o tym.
***
Kelly podróżowała w swój ulubiony sposób - na barana. Dla jasności Kyoya robił za barana (czyli nic nowego :P)
-To co będziemy robić w tym parku?-spytał chłopak mając już tej całej sytuacji po dziurki w nosie.
-Będziemy karmić kaczki.- odparła wesoło.
-Kaczki? Nie wystarczy ci, że zajmujesz się zwierzętami w pracy?-wzrok przechodniów którzy przypadkiem usłyszeli ich rozmowę był bezcenny.
-No to pobawimy się na placu zabaw.
-Ja odpadam.
-Czemu?
-Jestem za duży, żeby się bawić na placu zabaw wystraszył bym wszystkie dzieci.
-O. Rozumiem.-w głosie Kelly słychać słabo skrywaną nutkę smutku. Dziewczynka mocnie ścisnęła chłopaka.
-Kelly nie płacz.-powiedział Yoyo głaskając ją po głowie.
-Ja nigdy nie płacze.- burknęła dziewczynka.
-Jasne.-chłopak zaśmiał się pod nosem.
Plac zabaw znajdował się w parku niedaleko WBBA. Kiedy tylko oczom naszych protagonistów ukazała się piaskownica. Kelly zeskoczyła z pleców swojego tymczasowego opiekuna i jak strzała pomknęła na miejsce. Natomiast zmęczony jak jeszcze chyba nigdy Kyoya usiadł na pobliskiej ławce i głośno westchnął.
-Pierwsze dziecko?-zaczęła rozmowę kobieta w średnim wieku siadając obok Kyoy.
-Nie to młodsza siostra mojego przyjaciela. Po prosił, żebym się nią zajął.- odpowiedział tak właściwie zgodnie z prawdą.
Niestety dalsza rozmowa została  uniemożliwiona przez kobietę która trzymając za rękę  wrzeszczącego zasmarkanego chłopca również krzyczała tyle, że na Kelly.
-!?- te dwa znaki wyrażają więcej niż 1000 słów. Chłopak w stał z ławki i szybkim żołnierski krokiem w parę sekund znalazł się obok swojej podopiecznej która najspokojniej w świecie pozbywała się piasku ze swoich włosów.
-Kelly co się stało?
-Ta pańska rozpuszczona córka pobiła mojego małego Makoto!- Kyoya zgrzytnął zębami i odwrócił się twarzą do rozhisteryzowanej kobiety.
-Niech się pani uspokoi bo za siebie nie ręczę.-wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Czy pan mi grozi!?- oburzyła się kobieta.-To nie do pomyślenia!-pruła się tak głośno, że słychać nią było na cały park.
-Zamknij się rozwydrzona histeryczko!!! Ze swojego syna zrobiłaś galaretę na nogach która nie potrafi poradzić sobie w głupiej piaskownicy!!!-……. Q.Q
-Yoyo chodźmy już.-powiedziała Kelly łapiąc chłopaka za rękę i ciągnąć go w stronę zjeżdżalni. Bleyder potrzasnął głową i dwukrotnie zamrugał. Można powiedzieć, że na powrót był sobą.-Chodźmy stąd.-powtórzyła dziewczynka.
-Jak chcesz.-powiedział Kyoya. Wolną rękę włożył do kieszeni i razem z dziewczynką uczesaną w niebieskie kucyczki ruszyli gdzieś przed siebie.
Jeszcze przed chwilą rozhisteryzowana matka stała teraz jak wryta i patrzyła jak ta dwójka odchodzi. Czując na sobie czyjś wzrok dziewczynka odwróciła się i pokazała język pani które krzyczała na nią bez powodu. Przecież ona tylko oddała temu idiocie. Oko za oko piasek we włosach za piasek we włosach.
***
Tymczasem Smoczy Cesarz i panna Tategami przenieśli się do innego pokoju, żeby przypadkiem nie obudzić Ines ( jedno dziecko do pilnowania mniej)
-Mary jak to od środka wygląda?-spytał Ryuga mocując gumkami recepturkami koc zaczepiony o rozstawione krzesła przyniesione ze stołówki.
-Jest super.-odezwał się głos z wnętrza barykady.
-Na pewno?
-Jak mi nie wierzysz sam sprawdź.-powiedziała Mary wystawiając łepek przez prowizoryczne wejście.
-Dobra. Wchodzę.-Ryuga wsadził łeb  głowę do konstrukcji która grozi zawaleniem.-No ładnie… tylko by się jakieś światło przydało…
-Zaczekaj.-Mary wygramoliła się ze środka, pobiegła do biurka i zdjęła z niego lampkę.
-Zamek mamy…
-Ze światłem.-zauważyła dziewczynka.
-Zamek ze światłem to czego w takim razie może nam brakować?
-Króla.-powiedziała dziewczynka bez chwili zastanowienia.
-A nie no nie wiem księżniczki?
-Nie będę księżniczką. Ja chce być królem, albo rycerzem.
-Skoro jesteś królem to musisz mieć miecz do obrony swojego królestwa
-A korona i płaszcz?
-Czekaj.-Ryuga odpiął swój płaszcz i za łożył go na plecy Mary.- Płaszcz jest teraz zakołujemy ci koronę.
 Korona zrobiona z papieru spięta zszywkami niebyła najpiękniejsza na świecie, ale ważne jest to, że podobała się ona Mary. Królewskie nakrycie głowy było trochę za duże i przekrzywiało się co chwila.
Chyba nie musze mówić, że wyglądała przeuroczo.
-Podaj się smoku lub stań do walki przeciw mnie!-powiedziała starsza siostra Kyoy mierząc ostrzem w Ryuge ostrzem papierowego miecza utwardzonego srebrną taśmą izolacyjną.
 -O nie to król Mary. Nie mam z nią szans, ale nie zamierzam poddać się bez walki.
Ganiali się nawzajem wokół zamku dopóki oboje niemieli dosyć. W tedy weszli do zamku (Mary w całości Ryuga tylko głową) 
-Aaaaa- ziewnęła przeciągając się dziewczynka- Jestem głodna.-powiedziała.
-Przyniosę chrupek kukurydzianych.-zaproponował Ryuga- zaraz wrócę.
-Dobrze.-odparła bleyderka trąc oczy piąstkami.
Kiedy chłopak wrócił i zajrzał do barykady zobaczył Mary skuloną w kłębek przykrytą jego płaszczem.
-Gdzie Mary?-spytał wściekłym szeptem Kyoya trzymając na rękach śpiącą Kelly.
-Spokojnie. Śpi w zamku.
-Zamku? Masz na myśli tą barykadę?-zaśmiał się zielonowłosy.
-Stul pysk i lepiej się przyznaj co podałeś Kelly.
-Połóżmy je gdzieś. Tsubasa dalej śpi na kanapie?
-Tak i lepiej dla niego było by gdyby się już nigdy nie obudził.-powiedział Ryuga rzucając nienawistne spojrzenie na zamknięte drzwi do gabinetu Tsubasy.
-Mam plan.
-Już się boje.-mruknął Ryuga.
-Zrzucimy tego idiotę z kanapy i położymy tam dziewczyny.
-Z rzucę go ze schodów, a ty je położysz.
-Dobra.
*Chwilę później*
-GRRRRUCH!!!- Tsubasa spadł na podłogę.-Co jest?!- Ryuga tak jak obiecał chciał zrzucić Tsubase ze schodów w tym celu trzymając go za nogę ciągnął go po podłodze w stronę schodów.  
-Stul dziób kretynie bo dzieci obudzisz.- powiedział Kyoya przykrywając Mary, Ines i Kelly kocem który jeszcze przed chwilą robił za dach zamku.
-Puszczaj mnie idioto.- dyrektor Otori wierzgnął próbując się uwolnić. Uderzył w biurko zrzucając przy tym niebieską kostkę która uderzając w ziemię rozbiła się na tysiące maleńkich  kawałeczków.
-No nareszcie jesteście. Mówię wam miałam taki chory sen…Czemu się tak na mnie dziwnie patrzycie?-Kelly obróciła się chcąc sprawdzić czy przypadkiem nie ma czegoś ciekawego na nią. Jednak kiedy zobaczyła swoje odbicie w szybie i zorientowała się, że jej chory sen nie był snem, a  ona siedzi na kanapie w porwanych dziecięcych ciuchach powiedziała tylko:
-Hulk miażdżyć.-i wybuchła histerycznym śmiechem bo co innego można by w takiej sytuacji zrobić?


Długie to wyszło w cholerę, ale mam nadzieje, że wam się podoba.(takie zadośćuczynienie za to, że poprzedni rozdział był krótki) Jest  to efekt uboczny tego, że w maju przyjechała do mnie rodzinka i po domu biegała masa dzieci oraz tego, że jestem głupia. Wiem, że chłopaki nie zachowują się tak jak zwykle, ale uznajmy, że błyskawicznie dojrzeli na skutek zaistniałej sytuacji. :)
Następny rozdział lub kolejny one shot (nie wiem co skończę jako pierwsze) pojawi się w sobotę, albo w niedziele. Na pewno nie na tygodniu ponieważ wyjeżdżam na zieloną szkołę, ale spokojnie w ośrodku (psychiatrycznym) w którym będę nocowała będzie wfi więc będę mogła z wami w kontakcie. ;)
To ja się z wami żegnam. Do następnego posta.
Hania.