(w tym one sho'cie Tsubasa i Ines są parą)
-Ja jeszcze nie skończyłam! Wrócę i
się zemszczę!-krzyczała Celest odlatując swoim helikopterem jak najdalej od
miejsca swojej porażki.
-Już wprost nie możemy się doczekać!-odparła
Kelly ze standardową szczeżują na twarzy.
-Odwaliła scenkę jak zespół R- powiedziała Ines.
-Że niby którą?-zdziwiła się Kelly.
-Zespół R znowu błysnął!-powiedziała
Mary próbując naśladować postać z Anime ze swojego dzieciństwa.
-No faktycznie zapominałam o tym.
Swoją droga to cała ta nowa Dark Nebula przypomina zespół R.-dodała
niebieskowłosa bleyderka.
-Dobra. Dosyć gadania trzeba
sprawdzić czy w tym magazynie jest coś godnego uwagi.- Ines sprowadziła
wszystkich z powrotem na ziemie.
Rozpoczęło się wielkie szukanie.
Jak to było do przewidzenia magazyn w
którym miała miejsce cała ta sytuacja został kompletnie zniszczony i jeśli Ines
nie powiedziała, iż się w nim znajdują nigdy nie przyszło by mi to głowy. Z
dachu zostały tylko metalowe belki gdzieniegdzie połączone blachą która jakimś
cudem przetrwała beybitwe. Ściany były osmalone i poprzebijane na wylot w wielu
miejscach. Słowem masakra.
-Hej! Znalazłam coś!-krzyknęła Mary
przywołując do siebie swoje Ines i Kelly jednocześnie odrzucając na bok kawał
blachy który przygniatał owo znalezisko.
-Co to jest za cholerstwo?- spytała
Kelly trącając stopą jasno niebieską świecącą kostkę która jakby się dobrze
wsłuchać wydawała z siebie ciche brzęczenie.
-Nie rób tak. Nie wiadomo co to robi
i co się stanie jak to popsujesz.-powiedziała Ines przyglądając się ustrojstwu
z rosnącym zainteresowaniem.
-To co z tym robimy?-spytała Mary.
-Zabierzmy to do WBBA, a potem się
zobaczy.-powiedziała Ines biorąc do rak kostkę i ruszając w stronę siedziby
głównej WBBA.
-Zjadła bym kulek ryżowych.-
westchnęła Mary.
-A ja pierożków.- dodała Kelly.
-Zamknijcie się bo przez was robię
się głodna.-powiedziała Ines czując jak zaczyna jej burczeć w brzuchu.-
Pójdziemy coś zjeść jak tylko dowiemy się co to za ustrojstwo i do czego
chciała go użyć Celest.
-Co Tsubasa nie spakował ci drugiego
śniadania przed misją? No patrz Mary jaki niedobry chłopak.-zaśmiała się Kelly,
a po chwili dołączyły do niej pozostałe dziewczyny mimo tego, że Ines próbowała
udawać obrażoną.
Wszystkie trzy bleyderki były w
doskonałych humorkach bo przecież nic tak nie cieszy jak rozwalenie magazynu z
samego rana.
Nasze trzy główne bohaterki wreszcie
dotarły do celu.
-To co teraz zrobimy? Madoka szlaja
się gdzieś po świecie z Gingą, a my przecież się na tym wszystkim nie znamy.-
Mary stwierdziła oczywisty fakt który jakoś umknął pozostałej dwójce.
-Poradzimy sobie bez
niej.-powiedziała Ines która sama zaproponowała Madoce, żeby wzięła sobie
wolne.-Dzwonie do Tsubasy.-dodała odstawiając pudełko na biurko.
-Ta poflirtujcie sobie, a my będziemy
tutaj ciężko pracować aby stworzyć lepszy świat.-powiedziała Kelly rozkładając
się na kanapie i przeciągając jak domowy kocur.
-Przyznaj się zazdrościsz
im.-powiedziała Mary zrzucając nogi niebieskowłosej dziewczyny na ziemie robiąc
tym samym miejsce dla siebie.
-Niby czego?—burknęła.
-Bo się kochają, a ty utknęłaś w
przyjacielni razem z tym psychopatą.-odparła Mary jak raz czując się pewnie w
tych ich słownych przepychankach.
-Pfff. Gdybym chciała to wyszła bym z
niej od tak.- pstryknęła palcami, a właściwie próbowała, ale coś jej nie wyszło
i spod jej palców nie wydobył się żaden dźwięk.
-Czyli przyznajesz się że siedzisz w
tym gównie po uszy.-zaśmiała się starsza siostra Kyoy.
-A idź się utop.- burknęła Kelly.
Kiedy nic niczego nie świadome
dziewczyny zajmowały się swoimi sprawami tajemnicze pudełko przez cały czas na
nie działało wysyłając promieniowanie niczym radioaktywny rad.
Bleyderki jedna po drugiej zaczęły
zasypiać.
-Ines? Ines!-Tsubasa wyraźnie zaniepokojony.
Kiedy nie uzyskał żadnej odpowiedzi, a po drugiej stronie telefonu rozległo się
głuche uderzenie w ogóle się nie zastanawiając pobiegł do WBBA.
-Ines! Ines jesteś tutaj? Odezwij
się! Ines!- krzyczał chłopak biegając po całej siedzibie szukając swojej
dziewczyny.
Nagle usłyszał płacz małego dziecka w
pierwszej chwili myślał, że mu się zdaje, że zwariował ze strachu. Jednak kiedy
zatrzymał się i uważnie nasłuchiwał płacz rozległ się po raz drugi. Dochodził
on z jego biura chłopak powoli otworzył drzwi.
Na środku pokoju pośród
porozrzucanych ubrań siedziała mała dziewczynka i wypłakiwała oczy. Dyrektor
Otori niepewnie podszedł do dziecka które nie wiadomo skąd się tam pojawiło i,
aż do złudzenia przypominała Ines.
-Hej malutka. Czemu płaczesz?-spytał
głaszcząc dziewczynkę po głowie.
Niestety dziewczynka nic nie powiedziała tylko
wyciągnęła do niego swoje małe rączki domagając się by wziął ją na ręce. Chłopak
westchnął i wziął dziecko na ręce. Kiedy się odwrócił zobaczył, że oprócz niego
i małej na jego rękach w pokoju na kanapie siedziały jeszcze dwie dziewczynki.
Jedna z nich spała sobie w najlepsze natomiast druga głośno ziewając
przecierała oczy zwiniętymi w piąstki rączkami.
-Tsubasa co się stało? Czemu jesteś
taki duży?-spytała patrząc na kompletne już zdezorientowanego chłopaka.
-Kelly?-spytał.
-Tsubasa co jest? Straszny
jesteś.-jej dolna warga zaczęła lekko drżeć zapowiadając wybuch płaczu.
-Kelly spokojnie powiedz co się
stało.-Tsubasa próbował ją uspokoić. Mówi spokojnym głosem i z całej siły starał
się nie wyglądać na przerażonego całą sytuacją, żeby jeszcze bardziej nie
wystraszyć małej dziewczynki z niebieskimi kucykami.
-Przyszliśmy tutaj usiadłam na
kanapie zasnęłam i teraz znowu jestem mała. Buuuubuuuuu.-dziewczynka rozpłakała
się, a widząc jej łzy Ines siedząca na kolanach Tsubasy też zaczęła płakać. Na
domiar złego cały ten hałas obudził Mary która nie wiedziała co się dzieje
postanowiła podporządkować się reszcie i również zaczęła płakać.
-Ratujcie mnie.-jęknął chłopak.
Ryuga trenował właśnie w jednym z
wulkanów. Musiał to zrobić, aby w pełni opanować nowego L-Drago.
Po kolejnej serii 500 wystrzałów
chłopak postanowił zrobić sobie przerwę. Podszedł do kamienia na którym
wcześnie zostawił płaszcz, ręcznik, butelkę z wodą i parę innych gratów.
Smoczy cesarz przetarł spocone czoło
ręcznikiem, wypił trochę wody. Właśnie kiedy już miał wrócić do treningu jego
uwagę przykuł ekran telefonu na którym widniało powiadomienie o 5 nieodebranych
połączeniach od Kelly i jednym sms-ie również o niebieskowowłosej.
„Ciekawe czego chciała” pomyślał i
przeczytał sms-a.
„Ryuga potrzebuje twojej pomocy
szybko. Jestem w WBBA. Choć tutaj.”
-„Potrzebuje twojej pomocy” To na
pewno pisała Kelly? Gdzie się podziała jej pi*przona niezależność? Dobra
mniejsza z tym. Pójdę zobaczyć o co jej chodzi.
Jak powiedział tak zrobił. Nie minęło
pół godziny jak był już przed siedzibą główną WBBA. Jednak Kelly nie czekała na
niego przed drzwiami tak jak się tego spodziewał. Chłopak wzruszył tylko
ramionami i wszedł do środka.
Budynek świecił pustkami. Nikogo w
nim nie było.
Bleyder błądził dłuższą chwile po
korytarzach i zaczął już dochodzić do wniosku, że Kelly zrobiła mu brzydki
dowcip na korytarzu pojawił się Kyoya.
-Co ty tu robisz?-warknął.
-O Kyoya. Wiesz mógłbym zapytać cię o
to samo.-odparł Smoczy Cesarz nie tracąc nic ze swojego stadowego stylu bycia.
Bleyderzy mierzyli się groźnym wzrokiem i prawdopodobnie doszło by do jakiś
rękoczynów gdyby telefon Ryugi nagle nie zaczął dzwonić.
-Kelly co ty odwalasz? Gdzie jesteś?-powiedział
białowłosy i jakże się zdziwił gdy zamiast jego przyjaciółki w telefonie
usłyszał jakiś płacz i głos Tsubasy.
-Ryuga przyjdź szybko do mojego biura
i powiedź Kyoy, żeby poszedł z tobą.
-Co? Gdzie? Jak? Tsubasa? Tsubasa?!
Rozłączył się sku*wiel jeden.-mruknął pod nosem chowając telefon do kieszeni.
-Masz iść ze mną- zwrócił się do Kyoy
nawet na niego nie patrząc i poszedł tam gdzie według niego powinno się
znajdować się biuro Tsubasy.
Kierując się wrzaskami w końcu trafił
na miejsce. Kiedy wszedł do biura przez chwile zbierał z podłogi swoją szczękę
która wypadła mu gdy zobaczył jak Tsubasa z dzieckiem na rękach goni inne
dziecko wokół biurka, a jeszcze inne dziecko całe umazane atramentem z
gryzionego przez niego pióra rozmazuje tenże atrament na prawdopodobnie ważnych
papierach leżących na podłodze.
-Tsubasa to wszystko twoje?- zaśmiał
się Ryuga kiedy jego szczęka była już na miejscu.
-Nie. To jest twoje.-odparł Tsubasa
wskazując ruchem głowy jeszcze przed chwilą uciekające dziecko które teraz się
zatrzymało i patrzyło Ryuge z
niedowierzaniem.
-To nie sprawiedliwe. Dlaczego jesteś
taki wielki?-zapiszczała dziewczynka z niebieskimi kucykami.
-Kelly?- zdziwił się.-Co ci się
stało?
-Wiem tyle, że teraz jestem
krasnalem!
-O już uspokój się.-powiedział biało
włosy biorąc dziewczynkę na ręce.-Tak lepiej?- spytał.
-Tak.- powiedziała dziewczynka
wycierając piąstką kilka łezek które spływały po jej policzku.
-Mary jesteś….-Kyoya, aż się cofnął
się o krok widząc jak jego rywale niańczą dzieci. Jednak to zdziwienie było
niczym w porównaniu z tym zdziwieniem które go dopadło kiedy dowiedział się, że
w najbliższym czasie będzie musiał niańczyć swoją starszą siostrę.
***
-To co teraz?-spytał Kyoya siadając
na kanapie i łapiąc się za głowę.
-Nie wiem. Co ja jestem pi*rdolona wyrocznia!-warknął Ryuga
odrobine głośniej niż powinien ponieważ właśnie podczas nieudolnych prób
wyciągnięcia Kelly z pod biurka uderzył się w głowę.
-Nie krzycz Ines zasnęła.-powiedział
dosyć agresywnym szeptem Tsubasa próbując jakimś cudem przy pomocy nawilżonych
chusteczek zmyć atrament z twarzy i rąk Mary.
-Jestem głodna.-jęknęła Kelly.
-Jak wyjdziesz to cię nakarmię.-Smoczy
Cesarz próbował perswazją przekonać Kelly do opuszczenia jej bazy.
-Ciekawe czym?-sarkastycznie zauważył
zielonowłosy. Ryuga posłał mu mordercze spojrzenie.
-A tak właściwie to co takie dzieci jedzą?-spytał
Tsubasa na którego czole pojawiła się głęboka zmarszczka świadcząca o wysokim
poziomie skupienia jej właściciela.
-Podsumujmy. Nie wiemy nic o opiece nad dziećmi, a mamy się zająć cała
trójką jakby tego było mało to nie są zwykłe dzieci tylko Ines, Mary i Kelly
które z jakimś dziwnym sposobem zmieniły się w dzieci. Ktoś ma pomysł co z tym
wszystkim zrobić?
-Najpierw trzeba nakarmić Kelly potem
ubrać je w jakieś normalne ciuchy. (jak do tej pory dziewczynki biegały w
swoich dużo za dużych bluzkach.)
-Czyli trzeba iść do
sklepu.-powiedział Ryuga podnosząc się z
ziemi, a potem wyjmując portfel Kelly z jej torebki i rzucając go Kyoy.-Przydaj
się na coś i idź zrobić zakupy.
-Ze co proszę!?
-Cicho. Cicho zamknij ryj. Bo
obudzisz Ines.-wrzasnął szeptem główny zainteresowany tym by jego dziewczyna
spała spokojnie.
-Jak nie chcesz to ja
pójdę.-powiedział Ryuga wzruszając ramionami.
Kyoya zmierzył go podejrzliwym
spojrzeniem i zgodził się żeby ten sukinkot poszedł na zakupy zamiast niego
odrzucił mu portfel (nieświadomej tego, że właśnie planują wydać jej ciężko
zarobione pieniądze) Kelly.
***
Ryuga Kishatu. Legendarny Smoczy
Cesarz……. na zakupach. To samo w sobie jest dziwne, a jakby dodać do tego, że
właśnie stoi przed ścianą aż po sam sufit zawaloną przeróżnymi rzeczami dla
dzieci.
-I jak ja do jasnej cholery mam w tym
wszystkim znaleźć to czego szukam?-zapytał sam siebie nie oczekując niczyjej
odpowiedzi. Którą ostatecznie dostał.
-Młody tatuś zgadza się?-piskliwy
dziewczęcy głosik odezwał się w okolicy ramienia Ryugi. Chłopak wzdrygnął się z
sobie jednak na zewnątrz pozostał spokojny, spojrzał na właścicielkę tego
piskliwego głosu.
Niska dziewczyna o fioletowych włosach przy
ozdobionych pomarańczową spinką-kokardą z fiołkowymi oczami wgapiająca się w
Ryuge i szerokim uśmiechem na twarzy.
-Może pomóc? W jakim wieku jest
bobas?
I co ja mam teraz
powiedzieć?-pomyślał Ryuga- Jak dla mnie to one mogą mieć równie dobrze roczek
jak i 3 lata.
-Wiesz z dzieci tak szybko
dorastają.-odpowiedział wymijająco mając nadzieje, że to jakoś przejdzie. W
odpowiedzi dziewczyna uśmiechnęła się wyrozumiale. Widać Ryuga nie był
pierwszym zagubionym „tatą” jakiego spotkała w swojej karierze.
-Dobrze to zrobimy tak ty powiesz mi
co musisz kupić, a ja dopasuje to wszystko do wieku dziecka który poznam po
produktach dobra?
-Dobra.-Ryuga czując, że został
rozgryziony przestał udawać pana sytuacji.
-Dostałeś kartkę?
-Nie.
-O.- zdziwiła się dziewczyna krótko i
okrągło.-To może zadzwoń do niej i się zapytaj dokładnie co miałeś kupić.
Do niej łatwo ci powiedzieć tylko tak się
składa, że od jakiś dwóch godzin wychowuje trójkę dzieci z dwoma innymi
facetami- pomyślał Ryuga jednak nic nie powiedział tylko uśmiechnął się i
sięgnął po telefon nie chciał przecież, żeby zamknęli go w pokoju bez klamek
(znowu).
-Co jest?-Tsubasa odezwał się przy
trzecim sygnale.
-Cześć słoneczko.-chłopak wiedząc, że
fioletowłosa najpewniej podsłuchuje zamarkował rozmowę z dziewczyną.
-Co ty odk*rwiasz?-Tsubasa wkurzył
się nie na żarty.
-Nic szczególnego po prostu się
stęskniłem i zapomniałem co miałem kupić.-dziewczyna uniosła w górę dwa kciuki
kibicując naszemu protagoniście.
-Daruj sobie żarty i się pospiesz z
tymi zakupami. Miałeś kupić jakieś ubranka i coś do zjedzenia.
-To wiem, a tak dokładniej?
-RYUGA K*RWA NIEWIEM WYMYŚL
COŚ!!!-ojcostwo zdecydowanie nie służy Tsubasie szczególnie takie w trybie
hardkor.
-Mam kupić ubranka i jedzenie.
-To świetnie po rozmiarze ubranek
domyślimy się wieku.-dziewczyna klasnęła w dłonie z zadowoleniem.
Tym czasem w WBBA
-Tsubasa nie masz czegoś czym mógłby
się pobawić?-jęknął Kyoya próbując wyplątać rączki Mary ze swoich włosów (nie
szło mu to zbyt dobrze).
-To biuro, a nie żłobek.- odparł
Tsubasa który porzucił (tak samo jak pewien Cesarski Smok) próby wyciągnięcia
Kelly z pod biurka i tylko obserwował czy wszystko z nią w porządku
jednocześnie zerkając na ciągle śpiącą na kanapie Ines. Zwinęła się ona w
kłębuszek i spała z lekko otwartą buzią. Wyglądała przesłodko.
Kyoy wreszcie udało się wyplątać
rączki Mary i żeby dać jakieś zajęcie swojej siostrze podał jej poduszkę.
Dziewczynka ścisnęła poduszkę i uśmiechnęła się jakby dostała najwspanialszą na
świecie przytulankę.
-Czekaj mam pomysł-Tsubasa wstał z
kanapy i zaczął grzebać w szufladach swojego biurka. Po krótkiej chwili z pod
jego szybkich palców wyleciał papierowy samolot. Wszyscy obserwowali jak leciał
pod sufitem.
-Ggiigiggi!-z takim właśnie okrzykiem
Mary zaczęła łaskotać Kyoye.
-Hahaha! Mary przestań! Mary!-Kyoya
zaczął się głośno śmiać jednocześnie próbując odczepić od siebie swoja siostrę.
-Łeeeeeełeeeee!!!-w pokoju rozległ
się płacz.
-Jesteś z siebie zadowolony?-warknął
Tsubasa biorąc na ręce płaczącą Ines.-Ciii już dobrze. Ten nie dobry pan już
będzie krzyczał.
-Nie, można was nawet na chwile
zostawić samych.-westchnął Ryuga trzymając w rękach papierową torbę z zakupami.
-Co kupiłeś? Co kupiłeś?-Kelly wreszcie
wyszła z pod biurka i w podskokach podbiegła do Ryugi.
-Obiadek.-odparł targając jej włosy
na głowie.
-Ryuga może łaskawie mi wytłumaczysz
co ci strzeliło do łba gdy do mnie dzwoniłeś?
-Nie pytaj. Zapomnij.- to było
wszystko w tym temacie ze strony Ryugi.
-To co najpierw je przebieramy czy
karmimy?- spytał Kyoya.
-Prawo Marfiego mówi, że jeżeli je
teraz przebierzemy to ufajdają się przy jedzeniu, a jeśli ich nie przebierzemy to powinno być w
porządku.-(Tsubasa nie wiem co ty ćpasz, ale bierz połowę.)
-Dobra Let do this.
15 minut później w stówce WBBA
-Kelly…. Może jednak ci
pomogę.-zaproponował Ryuga.
-Nie ja sama.-odparła dziewczynka
pociągając się na oparciu krzesła.
Kelly od 10 minut próbuje SAMA wdrapać
się na krzesło…. Nie idzie jej.
-Dobra dosyć tego. Tsubasa marchewka
gotowa?
-Phhh. Koya co za powaga. W życiu bym
nie pomyślał, że marchewka to dla ciebie sprawa życia i śmierci.-zaśmiał się
Ryuga.
-Śmiej się puki masz wszystkie zęby.-warknął
Kyoya.
Ryuga wziął Kelly na ręce i posadził
na krześle.-Dawaj te papkę.-powiedział
-Ty jesteś głupi ja sama
chciałam!!!-Kelly zaczęła wrzeszczeć.
-No już spokojnie otwórz buzie.
-Nie!-I tak Smoczy Cesar został
pokonany przez dziecko.
-A ja myślałem, że normalna Kelly
jest irytująca.-westchnął Tsubasa.
Nasi chłopcy pochłonięci wrzeszczącą
Kelly nie zwrócili uwagi na spokojną Mary która w wielkim skupieniu malowała
swoją twarz jak również wszystko co było w pobliżu marchewkowa papką ze swojego talerza.
-Kelly jak nie będziesz jadła to nie
urośniesz duża i silna.-Yoyo przejął inicjatywę.
-Już byłam duża i silna, a teraz
jestem mała, nie potrafię wejść na głupie krzesło i jestem do niczego!
-Nie jesteś do niczego.-powiedział głaskając
Kelly po niebieskiej główce.
-Naprawdę?-spojrzała na Kyoye
wielkimi czekoladowymi oczyma, a kiedy chłopak skinął głową rzuciła mu się na
szyje (dosłownie) i powiedziała-Ty też nie jesteś do niczego.
- Dzięki, a teraz zjesz marchewkę?-chłopak
postanowił wykorzystać sytuacje……(bez skojarzeń zboczuchy)
-Tak.
Taki uroczy stan rzeczy trwał mniej
więcej do momentu kiedy Kelly zdecydowała, że chce sama zjeść i nie pozwoli się
nikomu karmić.
-Kelly proszę cię.-Kyoya mówił przez
zaciśnięte zęby jego nerwy już długo nie pociągnął.
-Nie! Ja chce sama!
Dosyć pokaźna kula marchewkowej papki
przeleciała przez stół i wylądowała na głowie Tsubasy.
-Dobra kto to rzucił?-spytał Tsubasa
zgarniając z włosów pomarańczową papkę i z żądzą mordu w oczach patrząc na
pozostałą czwórkę.
-On.-Mary po raz pierwszy odkąd
zmieniła się w dziecko odezwała się i oczywiście musiała zrzucić wina na jak
raz kompletnie nie winnego Ryuge.
-Ejj ty mała…-Ryuga wcale się nie
zdenerwował wręcz przeciwnie.
-Uważaj na słowa mówisz o mojej
siostrze.
-Ta wy się śmiejecie, a ja jestem
rudy.-jęknął Tsubasa.
Nakarmione, umyte i przebrane dziewczyny
na powrót wstały umieszczone w biurze Tsubasy. Ines na powrót zasnęła. (Bycie
dzieckiem to super sprawa tylko jesz, śpisz i uroczo wyglądasz.) Kelly boczyła się na Ryuge za to, że nie pozwolił
jej samej wejść na krzesło, a Mary…
-Chwila. Gdzie jest Mary?-Smoczy
Cesarz jako pierwszy zauważył brak jednego z dzieci.
-Zgubiłeś mi siostrę?!
-Sama się zgubiła ja jej w tym nie
pomagałem. I nie krzycz bo obudzisz Ines.-chłopak odwrócił, żeby zobaczyć czy
najgorsze przypadkiem już się nie stało, a jego oczom ukazał nie kto inny jak Tsubasa
śpiący sobie w najlepsze obok swojej dziewczyny.
-No pięknie.-warknął
-Mary. Mary!- Kyoya szukał Mary po
całym biurze.-Zabrałeś ją ze stołówki?
-Jasne, że tak. Musi gdzieś tutaj być
przecież nikt nie otwierał drzwi. Mary wyjdź nie chowaj się.- jak na zawołanie
z jednego w wielu pudełek z papierami powoli wychyliła się mała potargana
Mary.-Znalazłem teraz pilnuj jej sobie.
-Nie! Ja się bawię z Yoyo!- stanowczo
(na tyle ile pozwalała jej obecna sytuacja) powiedziała Kelly dodatkowo tupiąc
nogą.-Choć ze mną do parku.-powiedziała biorąc Kyoye (którego żyłka na czole
pulsowała bardzo wyraźnie) za rękę i ciągnąc go w kierunku drzwi.
Kyoya (lekko zdezorientowany) posłał
Ryugdze mordercze spojrzenie i powiedział:
-Spuść tylko wzrok z Mary to
wypatroszę cię tępym nożem.
-Będę ją uważnie obserwował.
Kiedy nasza uuuuuuuuuuroooooocza
dwójka zniknęła za zamkniętymi drzwiami Ryuga.
-To co robimy?-spytał patrząc na Mary
tak jak to obiecał.
-Umiesz robić zamek z
poduszek?-spytała dziewczynka.
-Haha. Ty się jeszcze pytasz. Szykuj
poduszki. Zrobimy taki zamek, że szczęki im opadną.
-Ryuga.-zagaiła Mary rozglądając się
po pokoju.
-Tak.
-Skąd weźmiemy poduszki?
-Nie pomyślałem o tym.
***
Kelly podróżowała w swój ulubiony sposób
- na barana. Dla jasności Kyoya robił za barana (czyli nic nowego :P)
-To co będziemy robić w tym parku?-spytał
chłopak mając już tej całej sytuacji po dziurki w nosie.
-Będziemy karmić kaczki.- odparła
wesoło.
-Kaczki? Nie wystarczy ci, że
zajmujesz się zwierzętami w pracy?-wzrok przechodniów którzy przypadkiem
usłyszeli ich rozmowę był bezcenny.
-No to pobawimy się na placu zabaw.
-Ja odpadam.
-Czemu?
-Jestem za duży, żeby się bawić na
placu zabaw wystraszył bym wszystkie dzieci.
-O. Rozumiem.-w głosie Kelly słychać słabo
skrywaną nutkę smutku. Dziewczynka mocnie ścisnęła chłopaka.
-Kelly nie płacz.-powiedział Yoyo
głaskając ją po głowie.
-Ja nigdy nie płacze.- burknęła
dziewczynka.
-Jasne.-chłopak zaśmiał się pod
nosem.
Plac zabaw znajdował się w parku
niedaleko WBBA. Kiedy tylko oczom naszych protagonistów ukazała się
piaskownica. Kelly zeskoczyła z pleców swojego tymczasowego opiekuna i jak
strzała pomknęła na miejsce. Natomiast zmęczony jak jeszcze chyba nigdy Kyoya
usiadł na pobliskiej ławce i głośno westchnął.
-Pierwsze dziecko?-zaczęła rozmowę
kobieta w średnim wieku siadając obok Kyoy.
-Nie to młodsza siostra mojego
przyjaciela. Po prosił, żebym się nią zajął.- odpowiedział tak właściwie
zgodnie z prawdą.
Niestety dalsza rozmowa została uniemożliwiona przez kobietę która trzymając
za rękę wrzeszczącego zasmarkanego
chłopca również krzyczała tyle, że na Kelly.
-!?- te dwa znaki wyrażają więcej niż
1000 słów. Chłopak w stał z ławki i szybkim żołnierski krokiem w parę sekund
znalazł się obok swojej podopiecznej która najspokojniej w świecie pozbywała
się piasku ze swoich włosów.
-Kelly co się stało?
-Ta pańska rozpuszczona córka pobiła
mojego małego Makoto!- Kyoya zgrzytnął zębami i odwrócił się twarzą do
rozhisteryzowanej kobiety.
-Niech się pani uspokoi bo za siebie
nie ręczę.-wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Czy pan mi grozi!?- oburzyła się
kobieta.-To nie do pomyślenia!-pruła się tak głośno, że słychać nią było na
cały park.
-Zamknij się rozwydrzona
histeryczko!!! Ze swojego syna zrobiłaś galaretę na nogach która nie potrafi
poradzić sobie w głupiej piaskownicy!!!-……. Q.Q
-Yoyo chodźmy już.-powiedziała Kelly
łapiąc chłopaka za rękę i ciągnąć go w stronę zjeżdżalni. Bleyder potrzasnął
głową i dwukrotnie zamrugał. Można powiedzieć, że na powrót był sobą.-Chodźmy
stąd.-powtórzyła dziewczynka.
-Jak chcesz.-powiedział Kyoya. Wolną
rękę włożył do kieszeni i razem z dziewczynką uczesaną w niebieskie kucyczki
ruszyli gdzieś przed siebie.
Jeszcze przed chwilą rozhisteryzowana
matka stała teraz jak wryta i patrzyła jak ta dwójka odchodzi. Czując na sobie
czyjś wzrok dziewczynka odwróciła się i pokazała język pani które krzyczała na
nią bez powodu. Przecież ona tylko oddała temu idiocie. Oko za oko piasek we
włosach za piasek we włosach.
***
Tymczasem Smoczy Cesarz i panna
Tategami przenieśli się do innego pokoju, żeby przypadkiem nie obudzić Ines (
jedno dziecko do pilnowania mniej)
-Mary jak to od środka
wygląda?-spytał Ryuga mocując gumkami recepturkami koc zaczepiony o rozstawione
krzesła przyniesione ze stołówki.
-Jest super.-odezwał się głos z
wnętrza barykady.
-Na pewno?
-Jak mi nie wierzysz sam
sprawdź.-powiedziała Mary wystawiając łepek przez prowizoryczne wejście.
-Dobra. Wchodzę.-Ryuga wsadził łeb
głowę do konstrukcji która grozi
zawaleniem.-No ładnie… tylko by się jakieś światło przydało…
-Zaczekaj.-Mary wygramoliła się ze
środka, pobiegła do biurka i zdjęła z niego lampkę.
-Zamek mamy…
-Ze światłem.-zauważyła dziewczynka.
-Zamek ze światłem to czego w takim
razie może nam brakować?
-Króla.-powiedziała dziewczynka bez
chwili zastanowienia.
-A nie no nie wiem księżniczki?
-Nie będę księżniczką. Ja chce być
królem, albo rycerzem.
-Skoro jesteś królem to musisz mieć
miecz do obrony swojego królestwa
-A korona i płaszcz?
-Czekaj.-Ryuga odpiął swój płaszcz i
za łożył go na plecy Mary.- Płaszcz jest teraz zakołujemy ci koronę.
Korona zrobiona z papieru spięta zszywkami
niebyła najpiękniejsza na świecie, ale ważne jest to, że podobała się ona Mary.
Królewskie nakrycie głowy było trochę za duże i przekrzywiało się co chwila.
Chyba nie musze mówić, że wyglądała
przeuroczo.
-Podaj się smoku lub stań do walki
przeciw mnie!-powiedziała starsza siostra Kyoy mierząc ostrzem w Ryuge ostrzem
papierowego miecza utwardzonego srebrną taśmą izolacyjną.
-O nie to król Mary. Nie mam z nią szans, ale
nie zamierzam poddać się bez walki.
Ganiali się nawzajem wokół zamku
dopóki oboje niemieli dosyć. W tedy weszli do zamku (Mary w całości Ryuga tylko
głową)
-Aaaaa- ziewnęła przeciągając się dziewczynka-
Jestem głodna.-powiedziała.
-Przyniosę chrupek
kukurydzianych.-zaproponował Ryuga- zaraz wrócę.
-Dobrze.-odparła bleyderka trąc oczy
piąstkami.
Kiedy chłopak wrócił i zajrzał do
barykady zobaczył Mary skuloną w kłębek przykrytą jego płaszczem.
-Gdzie Mary?-spytał wściekłym szeptem
Kyoya trzymając na rękach śpiącą Kelly.
-Spokojnie. Śpi w zamku.
-Zamku? Masz na myśli tą
barykadę?-zaśmiał się zielonowłosy.
-Stul pysk i lepiej się przyznaj co
podałeś Kelly.
-Połóżmy je gdzieś. Tsubasa dalej śpi
na kanapie?
-Tak i lepiej dla niego było by gdyby
się już nigdy nie obudził.-powiedział Ryuga rzucając nienawistne spojrzenie na zamknięte
drzwi do gabinetu Tsubasy.
-Mam plan.
-Już się boje.-mruknął Ryuga.
-Zrzucimy tego idiotę z kanapy i
położymy tam dziewczyny.
-Z rzucę go ze schodów, a ty je położysz.
-Dobra.
*Chwilę później*
-GRRRRUCH!!!- Tsubasa spadł na podłogę.-Co jest?!- Ryuga tak jak obiecał chciał zrzucić Tsubase ze schodów w
tym celu trzymając go za nogę ciągnął go po podłodze w stronę schodów.
-Stul dziób kretynie bo dzieci
obudzisz.- powiedział Kyoya przykrywając Mary, Ines i Kelly kocem który jeszcze
przed chwilą robił za dach zamku.
-Puszczaj mnie idioto.- dyrektor
Otori wierzgnął próbując się uwolnić. Uderzył w biurko zrzucając przy tym niebieską
kostkę która uderzając w ziemię rozbiła się na tysiące maleńkich kawałeczków.
-No nareszcie jesteście. Mówię wam
miałam taki chory sen…Czemu się tak na mnie dziwnie patrzycie?-Kelly obróciła się
chcąc sprawdzić czy przypadkiem nie ma czegoś ciekawego na nią. Jednak kiedy
zobaczyła swoje odbicie w szybie i zorientowała się, że jej chory sen nie był
snem, a ona siedzi na kanapie w porwanych
dziecięcych ciuchach powiedziała tylko:
-Hulk miażdżyć.-i wybuchła histerycznym
śmiechem bo co innego można by w takiej sytuacji zrobić?
Długie to wyszło w cholerę, ale mam nadzieje, że wam się podoba.(takie zadośćuczynienie za to, że poprzedni rozdział był krótki) Jest to efekt uboczny tego, że w maju przyjechała do mnie rodzinka i po domu biegała masa dzieci oraz tego, że jestem głupia. Wiem, że chłopaki nie zachowują się tak jak zwykle, ale uznajmy, że błyskawicznie dojrzeli na skutek zaistniałej sytuacji. :)
Następny rozdział lub kolejny one shot (nie wiem co skończę jako pierwsze) pojawi się w sobotę, albo w niedziele. Na pewno nie na tygodniu ponieważ wyjeżdżam na zieloną szkołę, ale spokojnie w ośrodku (psychiatrycznym) w którym będę nocowała będzie wfi więc będę mogła z wami w kontakcie. ;)
To ja się z wami żegnam. Do następnego posta.
Hania.