poniedziałek, 31 grudnia 2018

Beyblade po mojemu (S. 2 R. 20)

Rozdział 20

Arata Kodama były pracownik Dark Nebuli.
Ryuga go nie pamiętał, ale skoro znajdował się na liście najwyraźniej na to zasłużył. Załadował kuczer. Cichy trzask zdradził jego pozycje. Mężczyzna odwrócił się gwałtownie.
-Nie. To nie możliwe.-szepną patrząc na mężczyznę stojącego w cieniu po drugiej stronie pustej ulicy. Na początku wydawało mu sie, że to tylko przewidzenie. Koszmar na jawie. Miał nadzieje, ze jego umysł płata mu fligle przywołując ducha przeszłości. Mylił sie i to bardzo.
-Stawaj.- usłyszał rozkaz padający z ust kiedyś dziecka teraz anioła zemsty który sprawi, że zapłaci za woje winy.
To było dziecko. To było tylko dziecko...

***

 W laboratorium panowała niemal grobowa cisza jedyne co ją mąciło to brzęczenie pracujących maszyn i stukot klawiszy klawiatury.
Obiekt był stabilny.
Po zdobyciu dwóch odpowiednich jednostek człowieka i bey'a badania na nowo ruszyły z kopyta. Bey w którego istnienie do tej pory można było włożyć między bajki przechodził kolejne testy w tym czasie obiekt nieustannie pozostawał w stanie częściowej hibernacji w komorze. Podjął wyczerpującą walkę niemal natychmiast gdy tylko położył dłonie na L Drago.
Było to błędem.
Jak wielkim okazało się dopiero po sprowadzeniu go z powrotem do ośrodka Dark Nebuli. Nieprzytomny obiekt musiał natychmiast zostać poddany hibernacji. Jego ciało nie było przygotowane na taką dawkę energii i w konsekwencji niczym bezpieczniki postanowiło się wyłączyć. Paradoksalnie nawet chwilowa separacja potrafiła pogorszyć stan obiektu. Jednak nie mogliśmy pozwolić na to by bey będący dosłownie jedną wielką niewiadomą został dopuszczony do bleydera. Jedynym wyjściem była więc hibernacja. Arata odwrócił wzrok od dokumentów i po raz kolejny spojrzał w stronę komory. Jeden obiekt leżał w środku, a drugi siedział obok na małym stołku tempo patrząc w taflę hartowanego szkła
-Obiekty.- zaśmiał się gorzko w duchu. -To nie są, żadne obiekty tylko dwójka dzieci. Został zatrudniony w Dark Nebuli ze względu na swoją rozległą wiedzę na temat komór hibernacyjnych i ich wpływu na organizm ludzki. Dzień i noc monitorował czynności życiowe "obiektu".
 -Czemu to musiało być dziecko?- zadawał sobie to pytanie każdego dnia.- Dlaczego Dark Nebula nie może przeprowadzać badań na dorosłym mężczyźnie? Czemu akurat ten chłopiec? Przecież widział go kilka dni po sprowadzeniu tutaj. Zwykłe dziecko. Chuderlawy chłopczyk. Dopiero na miejscu doprowadzili go do odpowiedniego stanu. Czemu nie zrobili tego z pierwszym lepszym facetem ściągniętym z ulicy. Czyjaś dłoń spadła na ramię mężczyzny. Zaskoczony spojrzał w górę. To był Doji we własnej o sobie.
-Jak przebiegają prace? - zapytał sięgając po kieliszek.
-Obiekt... jest stabilny.
-Nie to chciałem usłyszeć. - przyznał.
-"Martwy" brzmi lepiej? - zarzęził cichy głos dobiegający od strony komory.
-Kelly...- Blanc zaczął, ale dziewczynka nie pozwoliła mu dokończyć.
-Dlaczego dalej się nie budzi!?-krzyknęła stając i  hukiem przewracając stołek.- To zwykle trwało tylko kilka godzin, a teraz nawet nie widać czy oddycha!-Odczyty zarówno bey'a jak i Ryugi zaczęły stopniowo rosnąć.-Co mu zrobiliście!? Co się dzieje!?
-Nie zachowuj się jak dziecko.
-To przestań mnie tak traktować! Chce wiedzieć! Chce znać konsekwencje!
Temperaturze w komorze gwałtownie wzrastała. Ludzie uwijali się szybko próbując ją zbić bez, żadnych efektów.
Hartowane szkło pękło z głośnym hukiem rozbryzgując swoje ostre kawałki na wszystkie strony uwalniając silny impuls.
-Gdzie jest mój bey?-zapytał Ryuga siadając w łupinie jaka pozostała z komory. W okół jego ciała unosił sie dym, a włosy śliniły od potu. 

***

 To było kiedyś. Bardzo dawno temu.
Drago szybko pokonał dzielący ich dystans zmiótł z drogi bey'a  przeciwnika i wbijając zęby głęboko w swoją ofiarę, uniósł ją po czym wgniótł w ścianę.
-Wracaj.- smok odpuścił i powrócił do dłoni właściciela. Ryuga z kamienną twarzą zniósł ból poparzonej dłoni. W porównaniu z tym co przygotowała dla niego dzisiejsza noc było to niczym. Brzemię jakie nosił na swoich ramionach właśnie powiększyło się o jednego człowieka.




Rozdział 20 za nami. Wiem jest krótszy niż zwykle i to prawdopodobnie sie utrzyma przez pewien czas ponieważ chciała bym pisać regularniej. Więc zamiast kobyły raz na pół roku postaram sie pisac krótko, ale co tydzień ;)
No to ja sie z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.




piątek, 21 grudnia 2018

List do Świętego Mikołaja

Drogi Święty Mikołaju

W tym roku byłam Bardzo Greczna.
W tym roku byłam grzeczna przez większość czasu.
W tym roku byłam grzeczna raz na jakiś czas...
 Nie ważne! Sama sobie kupię prezent!

No dobra, postawmy sprawę jasno. Ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem, że nie jestem Święta idealna i to już coś, prawda?
Głupi zwyczaj. Urodzin nie obchodzę już od dawna, a do ciebie Ciebie dalej piszę. W porządku już nie zmieniam tematu, a więc... A co u  Komety, Kupida, Strzały, Fircyka, Pyszałka, Tancerza, Złośnika hyhy, Profesokra i Rudolfa? Te imiona to jakoś przechodzą? Jak tytuły czy masz nieśmiertelne renifery? Renifery zombie ...Gdybym miała to zrobić osobiście już dawno stracił byś wątek i mi odpuścił. To dlatego muszę pisać, prawda? Wiem, przerabiamy to każdego roku zacznę po prostu zakreślać tę ważną część, żebyś nie musiał czytać tych moich wywodów na około.
A więc (TERAZ ZACZYNA SIĘ TO WAŻNE!) w tym roku:
-dołączyłam do WBBA. Ha! Widzisz zaczynam wielkim plusem bo to ci dobrzy....No dobra dołączyłam tam bo po mojej ostatniej misji ratunkowej uznali, że jestem zbyt niebezpieczna, żeby biegać samopas. Czyli jednak minis...?
-mam nowych-starych przyjaciół. To też powinno iść na plus. Bo nie zerwałam kontaktu jak zwykle... Nie rób min wiem, że są ze mną uwięzione. Pisz ten minus nie róbmy scen.
-umieram to pójdzie na plus.
-nie byłam miła dla Hikaru... tak trochę.
-zjadłam wszystkie ciastka porzuciłam opakowanie Yoyo, a potem nie wyprowadzałam nikogo z błędu.
-popsułam toster i schowałam go z powrotem do szafki.
- nie wkurzam już Mary...przynajmniej nie specjalnie.
-pomagałam Alexowi ze zwierzętami
-pomagałam Alexowi z kotami.
-chciałam pomóc Alexowi ze zwierzakami, ale upierdolił  ugryzł mnie szczur (zgadnij jak ma na imię... Gruzak ha ha) któremu wymieniałam wodę  i skończyło się na tym, że z plastrem na kciuku siedziałam i głaskałam koty słuchając jak Alex mnie przepraszał, że nie ostrzegł mnie przed Gryzakiem... Jemu prezent się należy nawet jeśli jest geniuszem zła. Serio Alex Blanc wpisz im  mu im(?) plusa odemnie.
Mróz złapał. Ciekawe czy się utrzyma do świąt...
-Ja i Ryuga się... rozdzieliśmy (?) No chcyba tak to można nazwać. Najpierw się pokłuciliśmy, a potem pfff i nie ma. Bardzo dojrzałe. Chociaż w sumie czego oczekiwać od pajaca w pelerynie i wariatki w kucykach....Dobra co dalej.
-kłamie mniej niż kiedyś, ale zawsze. Teraz ludzie po prostu zakladają, że kłamie jak mówię prawdę dlatego mogę mówić prawdę co chyba podchodzi pod...
-oszukuje no z tym to faktycznie jest problem, ale to nie moja wina...No dobra moja.
-przeklinam.
-bije złych ludzi.
-bije dobry ludzi.
-ogólnie bije ludzi. nie ludzi też
-manipuluję. (Nie nie pisałam już tego oszustwo i manipulacja to dwie różne rzeczy)
-ogólnie wredna ze mnie suka i z wiekiem wcale mi się nie poprawia wręcz przeciwnie.
-Nie mlaskam przy Ines
-Staram się nie mlaskać przy Ines.
-dalej nie przeprosiłam Hyomy...nie tak, żeby mi uwierzył. Będzie się to za mną ciągnąć do ustranej  samej śmierci.
-z braćmi no tu akurat jest lepiej. To znaczy Benkei cieszy się, że jestem, Takashi czeka tylko, aż znowu znikę, a Jiro nie wiem czy rozumiał co się działo.
-jem za dużo słodyczy...przestanę jak wymyślą coś lepszego jak na przyklad wiecznie ciepłe tosty z serem. Chociaż tosty z serem są dobre nawet zimne tylko ser musiał się wcześniej dobrze stopić. Iiiiii teraz jestem głodna.
Wiem, już piszę dalej... Nie piszę bazgrolę w rogu kartki.
Tak na dobrą sprawę po co to pisać? Przecież ty wiesz jak było. Wiesz jak to się naprawdę nazywa? Rachunek sumienia (Wiem, że wiesz mówię tak, żebyś wiedział, że ja wiem.) I chyba właśnie go skończyłam, a jeśli nie to od czego jest post scriptum, prawda?


Kelly.



Wesołych Świąt i Szczęśliwego nowego roku! Życzę wam dużo zdrowia i szczęścia, bo co wam po zdrowiu jak cegła spadnie z dachu i dostaniecie nią w głowę? Oj napowtarzam sie tego zdania przez najbliższe kilka dni.
Postanowiłam w tym roku napisać coś trochę w innym stylu. Przy pomocy Kelly.
Kelly: Hejo ^.^
Zaproponować wam bo tak jak ona spróbowali byście znaleźć chwilę czasu na zastanowienie sie nad tym co stało sie w tym roku. Co było dobre, co mogło by pójść lepiej, a co czym byście chcieli po prostu zapomnieć. Spójrzcie na to i postarajcie sie wyciągną z tego wnioski na przyszłość.
No to Ja sie z wami żegnam.
Uważajcie na siebie w te Święta.
Do następnego posta.
Hania