Arata Kodama były pracownik Dark Nebuli.
Ryuga go nie pamiętał, ale skoro znajdował się na liście najwyraźniej na to zasłużył. Załadował kuczer. Cichy trzask zdradził jego pozycje. Mężczyzna odwrócił się gwałtownie.
-Nie. To nie możliwe.-szepną patrząc na mężczyznę stojącego w cieniu po drugiej stronie pustej ulicy. Na początku wydawało mu sie, że to tylko przewidzenie. Koszmar na jawie. Miał nadzieje, ze jego umysł płata mu fligle przywołując ducha przeszłości. Mylił sie i to bardzo.
-Stawaj.- usłyszał rozkaz padający z ust kiedyś dziecka teraz anioła zemsty który sprawi, że zapłaci za woje winy.
To było dziecko. To było tylko dziecko...
***
W laboratorium panowała niemal grobowa cisza jedyne co ją mąciło to brzęczenie pracujących maszyn i stukot klawiszy klawiatury.
Obiekt był stabilny.
Po zdobyciu dwóch odpowiednich jednostek człowieka i bey'a badania na nowo ruszyły z kopyta. Bey w którego istnienie do tej pory można było włożyć między bajki przechodził kolejne testy w tym czasie obiekt nieustannie pozostawał w stanie częściowej hibernacji w komorze. Podjął wyczerpującą walkę niemal natychmiast gdy tylko położył dłonie na L Drago.
Było to błędem.
Jak wielkim okazało się dopiero po sprowadzeniu go z powrotem do ośrodka Dark Nebuli. Nieprzytomny obiekt musiał natychmiast zostać poddany hibernacji. Jego ciało nie było przygotowane na taką dawkę energii i w konsekwencji niczym bezpieczniki postanowiło się wyłączyć. Paradoksalnie nawet chwilowa separacja potrafiła pogorszyć stan obiektu. Jednak nie mogliśmy pozwolić na to by bey będący dosłownie jedną wielką niewiadomą został dopuszczony do bleydera. Jedynym wyjściem była więc hibernacja. Arata odwrócił wzrok od dokumentów i po raz kolejny spojrzał w stronę komory. Jeden obiekt leżał w środku, a drugi siedział obok na małym stołku tempo patrząc w taflę hartowanego szkła
-Obiekty.- zaśmiał się gorzko w duchu. -To nie są, żadne obiekty tylko dwójka dzieci. Został zatrudniony w Dark Nebuli ze względu na swoją rozległą wiedzę na temat komór hibernacyjnych i ich wpływu na organizm ludzki. Dzień i noc monitorował czynności życiowe "obiektu".
-Czemu to musiało być dziecko?- zadawał sobie to pytanie każdego dnia.- Dlaczego Dark Nebula nie może przeprowadzać badań na dorosłym mężczyźnie? Czemu akurat ten chłopiec? Przecież widział go kilka dni po sprowadzeniu tutaj. Zwykłe dziecko. Chuderlawy chłopczyk. Dopiero na miejscu doprowadzili go do odpowiedniego stanu. Czemu nie zrobili tego z pierwszym lepszym facetem ściągniętym z ulicy. Czyjaś dłoń spadła na ramię mężczyzny. Zaskoczony spojrzał w górę. To był Doji we własnej o sobie.
-Jak przebiegają prace? - zapytał sięgając po kieliszek.
-Obiekt... jest stabilny.
-Nie to chciałem usłyszeć. - przyznał.
-"Martwy" brzmi lepiej? - zarzęził cichy głos dobiegający od strony komory.
-Kelly...- Blanc zaczął, ale dziewczynka nie pozwoliła mu dokończyć.
-Dlaczego dalej się nie budzi!?-krzyknęła stając i hukiem przewracając stołek.- To zwykle trwało tylko kilka godzin, a teraz nawet nie widać czy oddycha!-Odczyty zarówno bey'a jak i Ryugi zaczęły stopniowo rosnąć.-Co mu zrobiliście!? Co się dzieje!?
-Nie zachowuj się jak dziecko.
-To przestań mnie tak traktować! Chce wiedzieć! Chce znać konsekwencje!
Temperaturze w komorze gwałtownie wzrastała. Ludzie uwijali się szybko próbując ją zbić bez, żadnych efektów.
Hartowane szkło pękło z głośnym hukiem rozbryzgując swoje ostre kawałki na wszystkie strony uwalniając silny impuls.
-Gdzie jest mój bey?-zapytał Ryuga siadając w łupinie jaka pozostała z komory. W okół jego ciała unosił sie dym, a włosy śliniły od potu.
***
To było kiedyś. Bardzo dawno temu.
Drago szybko pokonał dzielący ich dystans zmiótł z drogi bey'a przeciwnika i wbijając zęby głęboko w swoją ofiarę, uniósł ją po czym wgniótł w ścianę.
-Wracaj.- smok odpuścił i powrócił do dłoni właściciela. Ryuga z kamienną twarzą zniósł ból poparzonej dłoni. W porównaniu z tym co przygotowała dla niego dzisiejsza noc było to niczym. Brzemię jakie nosił na swoich ramionach właśnie powiększyło się o jednego człowieka.
Rozdział 20 za nami. Wiem jest krótszy niż zwykle i to prawdopodobnie sie utrzyma przez pewien czas ponieważ chciała bym pisać regularniej. Więc zamiast kobyły raz na pół roku postaram sie pisac krótko, ale co tydzień ;)
No to ja sie z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.