Kochliki.
Małe stworzątka mieszkające w oczach ludzi. Kiedy ktoś się zakocha wtedy
błyszczą i sprawiają, że cały świat wydaje się piękniejszy, a ta jedna jedyna
osoba jest chodzącym ideałem. Inaczej mają się sprawy, kiedy człowiek zakochany
nie jest. Wtedy te małe utrapienia chwytają za swoje malutkie włócznie i
boleśnie kują w oczy, gdy tylko ktoś taki zobaczy zakochaną parę. Wredne cholerstwa,
co nie, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Ines: Kelly
odłóż to święcące cokolwiek to jest, które trzymasz za plecami na miejsce
skądkolwiek to wzięłaś zanim to zepsujesz.
Kelly:
Miłość nie jest ziemniakiem nie możesz wyrzuci jej przez okno!!! *Poszła
odłożyć to święcące cokolwiek to było, które trzymała za plecami na miejsce
gdziekolwiek by ono nie było*
Mary: Pójdę
poszukać jej leków.
Kelsi: Macie
jakieś plany na dzisiaj?
Mary; Jak
zwykle pognije w domu i poczytam fan fic.
Ines: Ja się
chyba pójdę w miasto.
Kelsi: Dobry
plan, a widok zakochanych par nie będzie cie odstraszał?
Ines: Nieee,
jak jakąś spotkam spoliczkuje faceta i zacznę wrzeszczeć jak mógł mi to zrobić
i odejdę.
Kelsi: Brzmi
zabawnie.
Ines: Też
tak myślę. A ty, co będziesz robić?
Kelsi: Eventy
Walentynkowe same się nie przetestują.
Ines: To też
jest jakiś plan. Kelly co ty znowu
kombinujesz?
Kelly:
*siedzi w Emo koncie*
Mary:
Grzebała w swoim wózku coś tam znalazła i od tamtej pory tak siedzi.
Ines: Ech. *Masuje
skronie* Niech ktoś zawoła Ryuge, rzuci w nią czekoladą czy coś.
*UWAGA!!!
Postacie w poniższym materiale są bardzo nieswoje przed przeczytaniem
skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, ponieważ każdy fan fic niewłaściwie
odebrany może zagrażać twojemu odbiorowi danej postaci*
Glimer x
Johannes
-Dzień Dobry
Glimer. - Wymruczał trochę mocniej przytulając się do moich pleców i całując
mój kark.
-Czy będzie
dobry to zobaczymy.-Obróciłam się do niego przodem i spojrzałam na niego
figlarnie. -Motti dzisiaj wyjeżdża?
-Wątpię, a
co śpieszy ci się wrócić do swojego łóżka?
-Bardzo.
Strasznie chrapiesz.
-Dzisiaj
zaczynasz z następnym zleceniem?- Zapytał głaszcząc mnie po policzku.
-Nie mogę
wiecznie siedzieć u ciebie i nic nie robić. Niedługo zrosnę się z kanapą.- Zażartowałam
niestety mój humor nie udzielił się szatynowi. Był jakiś taki dziwnie spięty.
-Nic nie
musisz wszystko możesz. Więc jeśli chcesz to możesz ze mną zostać.
-Z tobą,
Motti i tabunem kotów.
-Za Motti i
tabun kotów nie ręczę oni chodzą własnymi ścieżkami. -Zaśmiałam się cicho.-
Chce mieć pewność, że chociaż miałabyś inny nos, usta, kształt oczu zmieniłby
się twój światopogląd to będziesz dalej będziesz pamiętała jak do mnie trafić
i, że...
-Że?- Spytałam,
gdy Johannes bez szelestnie wstał z łóżka i zaczął się skradać w stronę drzwi,
które gwałtownie odsunął.
Brunetka
wpadła do pokoju razem ze ściskanym Gokaną i przy akompaniamencie zdziwionego
pisku.
-Ty mała
zarazo!- Wrzasnął.
-Iiii! -Pisnęła
tym razem wystraszona i uciekła w głąb korytarza.
-I nie
wracaj.-Prychną jeszcze za nią i wrócił do łóżka.
-Zdaję mi
się czy chciałeś mi coś powiedzieć?
-Chciałem,
ale ta mała pchła wszystko popsuła.
-Oj.-Pogładziłam
spodem dłoni jego policzek i pocałowałam go delikatnie odrobinę dłużej niż
zwykle łącząc nasze wargi.- Nie przejmuj się nią, ja chętnie posłucham, co
miałeś mi do powiedzenia.-Chłopak rozluźnił się nieco, obiął mnie i przytulił
do siebie tak, że nie widziałam jego twarzy.
-Kocham cie.
-Szepnął.- Bez względu na to, jaką formę przybierzesz. Kocham i zrobię dla
ciebie wszystko. Proszę wróć do mnie...Kiedyś.-Słyszałam bicie jego serca
czułam jak na powrót napinają się jego mięśnie. Czekał na moją odpowiedź coraz
bardziej i bardziej zestresowany. To mógł być pierwszy raz, kiedy się przed
kimś tak otworzył.
-Wiesz
Johannes -zaczęłam odsuwając się od niego i patrząc w jego sztucznie żółte
oczy.- Z kobietami jest trochę jak z kotami.-Popatrzył na mnie trochę zbity z
tropu. -Lubią ciepło i swoje miłe kąty. Lubią się wylegiwać i chodzić w swoimi
własnymi ścieżkami wiedzą, u kogo na kolanach najlepiej się czują, a przede
wszystkim jak zgłodnieją to wracają. Tylko, że one robią się głodne trochę
dłużej niż koty i nie chcą tylko jeść.
Jest dużo
różnych sposobów, żeby powiedzieć, że sie kogoś kocha. Disney dał nam na to
kilka przykładów np.:
Zaplątani
Flynn:
Jesteś moim marzeniem.
Księżniczka
i Żaba
Książę
Neveen: Tiana to moja Ewandżelina.
Piotruś Pan:
Dzyń nie rozumiesz? Znaczysz dla mnie więcej niż cokolwiek na całym świecie.
Tarzan: Jane
zostań, proszę.
Mała syrenka
Książę Erick:
Straciłem ja raz i więcej tego nie powtórzę.
Herkules:
Ludzie robią szalone rzeczy, kiedy są zakochani.
Pocahontas
John: Zawsze
będę z tobą.
Mulan
Generał Shang:
Dobrze walczysz.
Przyznajcie
można było się wtedy wzruszyć. No chyba, że byłam bardziej miękka niż mi się
wydaje.
Kelly x
Ryuga
-Gorąco.-
Jęknęłam wachlując się dłonią.
-Przesadzasz-
Rzucił w odpowiedzi Ryuga tylko i wyłącznie po to, żebym nie zaczęła się pruć,
że mnie ignoruje.
Siedzieliśmy
w wulkanie gdzie jak się można było do myśleć odbywał się trening Ryugi i było
ciepło w cholerę.
-Gorąco!- Zaczęłam
jęczeć głośniej i dobitniej rozkładając się przy tym plackiem na ziemi.
-Bogowie,
ale ty się marudna zrobiłaś. Mówiłem już jak ci tak źle to wracaj do pokoju i
nie przeszkadzaj.
-Zostawić
cie samego? W życiu! A jak mi w tym gorącu zasłabniesz i upieczesz się na
wolnym ogniu?
-Nie
dramatyzuj.- Załadował kuczer i ponownie strzelił. Drago przebił spływającą ze
szczelin ścianę lawy na wylot, a mi od samego patrzenia zrobiło się jeszcze
bardziej nie do zniesienia gorąco. Wyzywałam w myślach go, Ryuge i cały wulkan,
co niestety nie poprawiło mi humoru. Sięgnęłam do niewielkiej podróżnej lodówki,
przesunęłam palcami po zimnej powierzchni lodowych kostek. Były tak przyjemnie
lodowate. Wyjęłam jedną z nich i zaczęłam obracać ją w palcach drżąc lekko za
każdym razem, gdy zimna kropla spluwała po moich rękach lub kapała na ciało.
Wtedy
właśnie w głowie zaświtała mi myśl.
Ujęłam kostkę samymi wargami i podkradłam się do Ryugi. Był taki
skoncentrowany na treningu. Musiał utrzymać Drago na właściwym torze dokładnie
odtworzyć swój zamysł. Taki skupiony. Ciekawe jak długo uda mu się utrzymać
takie... Skupienie.
Nie zauważył,
kiedy do niego podeszłam. Uśmiechnęłam się milutko do jego profilu.
Zacznijmy
zabawę.
Nachyliłam
się i delikatnie musnęłam lodem jego ucho. Zero reakcji. No dobrze nie
zniechęcam się. Przesunęłam kostkę troszeczkę w bok i przeszłam tym samym na
jego kark. Zadrżał lekko, ale to reagowało bardziej jego ciało niż on sam.
Językiem obróciłam kostkę zdążyła się już rozpuścić z jednej strony, a ja na dobrą
sprawę nie zaczęłam się jeszcze bawić.
Przeciągam
kostkę powoli po linii jego kości policzkowej i zaczęłam zataczać malutkie
kółeczka na jego policzku.
-Kelly.- Zamarłam.-
Co ty właściwie robisz?- Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że żółte oko Ryugi
patrzy na mnie z góry. Wciągnęłam kostkę do buzi i uśmiechnęłam się niewinnie.
-Nudzę się.-
Odsunęłam się od niego robiąc uroczą minkę i zaplatając ręce za plecami.
-Skończyłeś już trenować?
Kelsi x Alex
(potrzebny mi był gracz)
Jak co
wieczór siedziałam przy komputerze. Tak wiem. Jestem no live, ale zgadnijcie,
kto ma dwa kciuki i rozkochał w sobie obu Blancków na raz? Ta gościówa.
Wydałam
ostatnie polecenia i uśpiłam komputer.
-Ghaaaaaaa.-
Ziewnęłam przeciągając się na fotelu, a szatyn siedzący z laptopem na moim
łóżku spojrzał na mnie z nad okularów i uśmiechnął się.
-Śpiąca?- Zapytał.
-Może
troszeczkę. –Weszłam na łóżko odłożyłam jego laptop na półkę nocną, a sama
usiadłam na jego kolanach. – A wy?- Szepnęłam pochylając się w jego stronę.
-Jutro mam wolne,
więc chyba mogę posiedzieć trochę dłużej. –Odparł obejmując mnie w tali.
-Słodziutki
jesteś.-Stwierdziłam kładąc głowę na położonych w okolicy jego obojczyka
dłoniach.
-Tak
myślisz?
-Nie, tak
tylko sobie bezczelnie kłamię.
-O ty mała…-
nie dałam mu dokończyć całując go uśmiechając się przy tym chytrze.
Odpowiedział wplatając dłoń w moje włosy.
Całowanie się z nimi zawsze niosło za sobą przyjemy dreszczyk. Było jak
jedzenie cukierka o dwóch pysznych smakach.
Nagle Alex
coś usłyszał. Zrzucił mnie z siebie i sięgnął po laptop.
-Ej! Co to
ma być? – Oburzyłam się.
-Nie zgrywaj
niewiniątka.-Powiedział.
Skubany
zorientował się, że zakatowałam jego wioskę.
Ines x
Tsubasa
Na planie
filmowym dzieją się różne rzeczy. Wypadki i przypadki. Jeszcze ani razu nie
zdarzyło mi się by wszystko poszło zgodnie ze scenariuszem.
-Nie, nie,
nie. Co to ma być? Zabierzcie mi go z oczu. Nie mogę patrzeć na to amatorstwo.-Reżyser
wyglądał jakby zaraz miał wyjść z siebie i stanąć obok. - Powiedz ty się jej
boisz? Myślisz, że ci coś tymi ustami zrobi? Zapierasz się jakby, co najmniej
chciała cie zabić!
-Ale
przecież w scenariuszu...- Mój partner sceniczny próbował się bronić.
-Ty mi się
tu scenariuszem nie zasłaniaj. Myślisz, że kawałek papieru powie ci jak masz to
zagrać!? Otóż nie! Jeszcze tego nie ma tutaj to nawet najlepsza partnerka ci
nie pomoże. Ines byłaś cudowna jak zawsze, ale sama tej sceny nie zagrasz. Pół
godziny przerwy! I niech ktoś przyniesie mi podwójne espresso! Boże oszaleć
można.
Moja
asystentka podała mi butelkę z wodą napiłam się pozwoliłam poprawić mój
makijaż.
-Zawsze to
tak wygląda?- Zapytał Tsubasa, który postanowił dzisiaj mi towarzyszyć w pracy.
-Zwykle
idzie to szybciej. Nie wiem, co się dzisiaj z nim dzieje.- Westchnęłam.
-Zmęczona?- Pokiwałam
głową.
-Cały dzień
na szpilkach.
-Biedactwo.-
Ujął moją głowę w swoje dłonie - pod brodą i za kark, a ja oparłam nie się na
jego ramionach przymykając oczy. Ustami ujął moją górną wargę i z zaczął ją
delikatnie masować. Zamruczałam
zadowolona pogłębiając pocałunek. Uwielbiałam jak tak robił. Po jednym takim
pocałunku czułam się wypoczęta i odprężona.
-I cieńcie!
- Wyrwało mnie z mojego słodkiego transu.- Widziałeś amatorze? Tak to powinno
wyglądać.- Spojrzałam na reżysera stał koło zwróconej w naszą stronę kamery i
cieszył się w najlepsze. -Ty jakkolwiek się nazywasz zagrasz w tej scenie razem
z Ines. Szybko. Znajdźcie dla niego kostium. Ta scena nada wszystkiemu nowy
wymiar. Prawdziwy.
-Witamy w
branży.-Powiedziałam uśmiechając się lekko na widok zabarwionych moją szminką
ust Tsubasy.
-Twój szef
to niezły ekscentryk.
-I, kto to
mówi?
Tada! Tak jak chcieliście napisałam post z kilkoma paringami z mojego opowiadania. przyznaje nie wszystkie są w kanonie, ale jak to komuś nie pasuje o niech ma pretensje do mojej weny. Jak już chyba wcześniej mówiłam to co dzieje się w opowiadaniach pobocznych niema żadnego wpływu na główna fabułę bloga ani nic innego. * No więc mam nadzieje, ze wam się podobało.
No to ja sie z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
* Nie Alex wcale nie zdradził Harumi,