wtorek, 14 lutego 2017

Walentynki 2017

Kochliki. Małe stworzątka mieszkające w oczach ludzi. Kiedy ktoś się zakocha wtedy błyszczą i sprawiają, że cały świat wydaje się piękniejszy, a ta jedna jedyna osoba jest chodzącym ideałem. Inaczej mają się sprawy, kiedy człowiek zakochany nie jest. Wtedy te małe utrapienia chwytają za swoje malutkie włócznie i boleśnie kują w oczy, gdy tylko ktoś taki zobaczy zakochaną parę. Wredne cholerstwa, co nie, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.

Ines: Kelly odłóż to święcące cokolwiek to jest, które trzymasz za plecami na miejsce skądkolwiek to wzięłaś zanim to zepsujesz.
Kelly: Miłość nie jest ziemniakiem nie możesz wyrzuci jej przez okno!!! *Poszła odłożyć to święcące cokolwiek to było, które trzymała za plecami na miejsce gdziekolwiek by ono nie było*
Mary: Pójdę poszukać jej leków.
Kelsi: Macie jakieś plany na dzisiaj?
Mary; Jak zwykle pognije w domu i poczytam fan fic.
Ines: Ja się chyba pójdę w miasto.
Kelsi: Dobry plan, a widok zakochanych par nie będzie cie odstraszał?
Ines: Nieee, jak jakąś spotkam spoliczkuje faceta i zacznę wrzeszczeć jak mógł mi to zrobić i odejdę.
Kelsi: Brzmi zabawnie.
Ines: Też tak myślę. A ty, co będziesz robić?
Kelsi: Eventy Walentynkowe same się nie przetestują.
Ines: To też jest jakiś plan.  Kelly co ty znowu kombinujesz?
Kelly: *siedzi w Emo koncie*
Mary: Grzebała w swoim wózku coś tam znalazła i od tamtej pory tak siedzi.
Ines: Ech. *Masuje skronie* Niech ktoś zawoła Ryuge, rzuci w nią czekoladą czy coś.

*UWAGA!!! Postacie w poniższym materiale są bardzo nieswoje przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, ponieważ każdy fan fic niewłaściwie odebrany może zagrażać twojemu odbiorowi danej postaci*

Glimer x Johannes

-Dzień Dobry Glimer. - Wymruczał trochę mocniej przytulając się do moich pleców i całując mój kark.
-Czy będzie dobry to zobaczymy.-Obróciłam się do niego przodem i spojrzałam na niego figlarnie. -Motti dzisiaj wyjeżdża?
-Wątpię, a co śpieszy ci się wrócić do swojego łóżka?
-Bardzo. Strasznie chrapiesz.
-Dzisiaj zaczynasz z następnym zleceniem?- Zapytał głaszcząc mnie po policzku.
-Nie mogę wiecznie siedzieć u ciebie i nic nie robić. Niedługo zrosnę się z kanapą.- Zażartowałam niestety mój humor nie udzielił się szatynowi. Był jakiś taki dziwnie spięty.
-Nic nie musisz wszystko możesz. Więc jeśli chcesz to możesz ze mną zostać.
-Z tobą, Motti i tabunem kotów.
-Za Motti i tabun kotów nie ręczę oni chodzą własnymi ścieżkami. -Zaśmiałam się cicho.- Chce mieć pewność, że chociaż miałabyś inny nos, usta, kształt oczu zmieniłby się twój światopogląd to będziesz dalej będziesz pamiętała jak do mnie trafić i, że...
-Że?- Spytałam, gdy Johannes bez szelestnie wstał z łóżka i zaczął się skradać w stronę drzwi, które gwałtownie odsunął.
Brunetka wpadła do pokoju razem ze ściskanym Gokaną i przy akompaniamencie zdziwionego pisku.
-Ty mała zarazo!- Wrzasnął.
-Iiii! -Pisnęła tym razem wystraszona i uciekła w głąb korytarza.
-I nie wracaj.-Prychną jeszcze za nią i wrócił do łóżka.
-Zdaję mi się czy chciałeś mi coś powiedzieć?
-Chciałem, ale ta mała pchła wszystko popsuła.
-Oj.-Pogładziłam spodem dłoni jego policzek i pocałowałam go delikatnie odrobinę dłużej niż zwykle łącząc nasze wargi.- Nie przejmuj się nią, ja chętnie posłucham, co miałeś mi do powiedzenia.-Chłopak rozluźnił się nieco, obiął mnie i przytulił do siebie tak, że nie widziałam jego twarzy.
-Kocham cie. -Szepnął.- Bez względu na to, jaką formę przybierzesz. Kocham i zrobię dla ciebie wszystko. Proszę wróć do mnie...Kiedyś.-Słyszałam bicie jego serca czułam jak na powrót napinają się jego mięśnie. Czekał na moją odpowiedź coraz bardziej i bardziej zestresowany. To mógł być pierwszy raz, kiedy się przed kimś tak otworzył.
-Wiesz Johannes -zaczęłam odsuwając się od niego i patrząc w jego sztucznie żółte oczy.- Z kobietami jest trochę jak z kotami.-Popatrzył na mnie trochę zbity z tropu. -Lubią ciepło i swoje miłe kąty. Lubią się wylegiwać i chodzić w swoimi własnymi ścieżkami wiedzą, u kogo na kolanach najlepiej się czują, a przede wszystkim jak zgłodnieją to wracają. Tylko, że one robią się głodne trochę dłużej niż koty i nie chcą tylko jeść.

Jest dużo różnych sposobów, żeby powiedzieć, że sie kogoś kocha. Disney dał nam na to kilka przykładów np.:

Zaplątani
Flynn: Jesteś moim marzeniem.

Księżniczka i Żaba
Książę Neveen: Tiana to moja Ewandżelina.

Piotruś Pan: Dzyń nie rozumiesz? Znaczysz dla mnie więcej niż cokolwiek na całym świecie.

Tarzan: Jane zostań, proszę.

Mała syrenka
Książę Erick: Straciłem ja raz i więcej tego nie powtórzę.

Herkules: Ludzie robią szalone rzeczy, kiedy są zakochani.

Pocahontas
John: Zawsze będę z tobą.

Mulan
Generał Shang: Dobrze walczysz.

Przyznajcie można było się wtedy wzruszyć. No chyba, że byłam bardziej miękka niż mi się wydaje. 

Kelly x Ryuga

-Gorąco.- Jęknęłam wachlując się dłonią.
-Przesadzasz- Rzucił w odpowiedzi Ryuga tylko i wyłącznie po to, żebym nie zaczęła się pruć, że mnie ignoruje.
Siedzieliśmy w wulkanie gdzie jak się można było do myśleć odbywał się trening Ryugi i było ciepło w cholerę.
-Gorąco!- Zaczęłam jęczeć głośniej i dobitniej rozkładając się przy tym plackiem na ziemi.
-Bogowie, ale ty się marudna zrobiłaś. Mówiłem już jak ci tak źle to wracaj do pokoju i nie przeszkadzaj.
-Zostawić cie samego? W życiu! A jak mi w tym gorącu zasłabniesz i upieczesz się na wolnym ogniu?
-Nie dramatyzuj.- Załadował kuczer i ponownie strzelił. Drago przebił spływającą ze szczelin ścianę lawy na wylot, a mi od samego patrzenia zrobiło się jeszcze bardziej nie do zniesienia gorąco. Wyzywałam w myślach go, Ryuge i cały wulkan, co niestety nie poprawiło mi humoru. Sięgnęłam do niewielkiej podróżnej lodówki, przesunęłam palcami po zimnej powierzchni lodowych kostek. Były tak przyjemnie lodowate. Wyjęłam jedną z nich i zaczęłam obracać ją w palcach drżąc lekko za każdym razem, gdy zimna kropla spluwała po moich rękach lub kapała na ciało.   
Wtedy właśnie w głowie zaświtała mi myśl.  Ujęłam kostkę samymi wargami i podkradłam się do Ryugi. Był taki skoncentrowany na treningu. Musiał utrzymać Drago na właściwym torze dokładnie odtworzyć swój zamysł. Taki skupiony. Ciekawe jak długo uda mu się utrzymać takie... Skupienie.
Nie zauważył, kiedy do niego podeszłam. Uśmiechnęłam się milutko do jego profilu.
Zacznijmy zabawę.
Nachyliłam się i delikatnie musnęłam lodem jego ucho. Zero reakcji. No dobrze nie zniechęcam się. Przesunęłam kostkę troszeczkę w bok i przeszłam tym samym na jego kark. Zadrżał lekko, ale to reagowało bardziej jego ciało niż on sam. Językiem obróciłam kostkę zdążyła się już rozpuścić z jednej strony, a ja na dobrą sprawę nie zaczęłam się jeszcze bawić.
Przeciągam kostkę powoli po linii jego kości policzkowej i zaczęłam zataczać malutkie kółeczka na jego policzku.
-Kelly.- Zamarłam.- Co ty właściwie robisz?- Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że żółte oko Ryugi patrzy na mnie z góry. Wciągnęłam kostkę do buzi i uśmiechnęłam się niewinnie.
-Nudzę się.- Odsunęłam się od niego robiąc uroczą minkę i zaplatając ręce za plecami. -Skończyłeś już trenować?

Znalezione obrazy dla zapytania and iiii will always love you

Kelsi x Alex (potrzebny mi był gracz)

Jak co wieczór siedziałam przy komputerze. Tak wiem. Jestem no live, ale zgadnijcie, kto ma dwa kciuki i rozkochał w sobie obu Blancków na raz? Ta gościówa.
Wydałam ostatnie polecenia i uśpiłam komputer.
-Ghaaaaaaa.- Ziewnęłam przeciągając się na fotelu, a szatyn siedzący z laptopem na moim łóżku spojrzał na mnie z nad okularów i uśmiechnął się.
-Śpiąca?- Zapytał.
-Może troszeczkę. –Weszłam na łóżko odłożyłam jego laptop na półkę nocną, a sama usiadłam na jego kolanach. – A wy?- Szepnęłam pochylając się w jego stronę.
-Jutro mam wolne, więc chyba mogę posiedzieć trochę dłużej. –Odparł obejmując mnie w tali.
-Słodziutki jesteś.-Stwierdziłam kładąc głowę na położonych w okolicy jego obojczyka dłoniach.
-Tak myślisz?
-Nie, tak tylko sobie bezczelnie kłamię.
-O ty mała…- nie dałam mu dokończyć całując go uśmiechając się przy tym chytrze. Odpowiedział wplatając dłoń w moje włosy.  Całowanie się z nimi zawsze niosło za sobą przyjemy dreszczyk. Było jak jedzenie cukierka o dwóch pysznych smakach.
Nagle Alex coś usłyszał. Zrzucił mnie z siebie i sięgnął po laptop.
-Ej! Co to ma być? – Oburzyłam się.
-Nie zgrywaj niewiniątka.-Powiedział.
Skubany zorientował się, że zakatowałam jego wioskę.

Ines x Tsubasa

Na planie filmowym dzieją się różne rzeczy. Wypadki i przypadki. Jeszcze ani razu nie zdarzyło mi się by wszystko poszło zgodnie ze scenariuszem.
-Nie, nie, nie. Co to ma być? Zabierzcie mi go z oczu. Nie mogę patrzeć na to amatorstwo.-Reżyser wyglądał jakby zaraz miał wyjść z siebie i stanąć obok. - Powiedz ty się jej boisz? Myślisz, że ci coś tymi ustami zrobi? Zapierasz się jakby, co najmniej chciała cie zabić!
-Ale przecież w scenariuszu...- Mój partner sceniczny próbował się bronić.
-Ty mi się tu scenariuszem nie zasłaniaj. Myślisz, że kawałek papieru powie ci jak masz to zagrać!? Otóż nie! Jeszcze tego nie ma tutaj to nawet najlepsza partnerka ci nie pomoże. Ines byłaś cudowna jak zawsze, ale sama tej sceny nie zagrasz. Pół godziny przerwy! I niech ktoś przyniesie mi podwójne espresso! Boże oszaleć można.
Moja asystentka podała mi butelkę z wodą napiłam się pozwoliłam poprawić mój makijaż.
-Zawsze to tak wygląda?- Zapytał Tsubasa, który postanowił dzisiaj mi towarzyszyć w pracy.
-Zwykle idzie to szybciej. Nie wiem, co się dzisiaj z nim dzieje.- Westchnęłam.
-Zmęczona?- Pokiwałam głową.
-Cały dzień na szpilkach.
-Biedactwo.- Ujął moją głowę w swoje dłonie - pod brodą i za kark, a ja oparłam nie się na jego ramionach przymykając oczy. Ustami ujął moją górną wargę i z zaczął ją delikatnie masować.  Zamruczałam zadowolona pogłębiając pocałunek. Uwielbiałam jak tak robił. Po jednym takim pocałunku czułam się wypoczęta i odprężona.
-I cieńcie! - Wyrwało mnie z mojego słodkiego transu.- Widziałeś amatorze? Tak to powinno wyglądać.- Spojrzałam na reżysera stał koło zwróconej w naszą stronę kamery i cieszył się w najlepsze. -Ty jakkolwiek się nazywasz zagrasz w tej scenie razem z Ines. Szybko. Znajdźcie dla niego kostium. Ta scena nada wszystkiemu nowy wymiar. Prawdziwy.
-Witamy w branży.-Powiedziałam uśmiechając się lekko na widok zabarwionych moją szminką ust Tsubasy.
-Twój szef to niezły ekscentryk.

-I, kto to mówi?

Tada! Tak jak chcieliście napisałam post z kilkoma paringami z mojego opowiadania. przyznaje nie wszystkie są w kanonie, ale jak to komuś nie pasuje o niech ma pretensje do mojej weny. Jak już chyba wcześniej mówiłam to co dzieje się w opowiadaniach pobocznych niema żadnego wpływu na główna fabułę bloga ani nic innego. * No więc mam nadzieje, ze wam się podobało. 
No to ja sie z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania. 

Znalezione obrazy dla zapytania Tinkerbell gif

* Nie Alex wcale nie zdradził Harumi,