środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.


W tym szczególnym dniu, Wigilii Bożego narodzenia chce złożyć wam życzenia. Przede wszystkim zdrowia bo zdrowie jest najważniejsze. Szczęścia bo jak jest zdrowie to brakuje tylko szczęścia. Pieniędzy bo pieniądze są potrzebne w dzisiejszych czasach. Chce wam jeszcze życzyć spełnienia wszystkich marzeń i żebyście znaleźli swoje drugie połówki, a jak je już macie, byście onie dbali, a tak na koniec powiem wam jakie mam, życzenie: Chciałbym by ci nowi czytelnicy i ci starzy, ci co się ujawnili jak również kochane anonimki zostali tu ze mną do końca tego roku jak
również w nadchodzących latach.
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku życzy wam Hania.



All I want for Christmas is Yuu. XD




Ps. Sio mi z przed tych komputerów!!! Są Święta i zabraniam wam ich spędzić przed komputerami. ^^

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Post dla zabawy v4 Kuroko no Basuke + Beyblade

Oto tutaj macie efekt uboczny tego, że jak coś oglądam to muszę to skomentować.

Hania vs Kuroko no Basuke.

 No spójrzcie na ten ryj. Wykapany Ryuga.






Ale ponieważ mój blog kręci się wokół beyblade macie tutaj taki making-off  tej nieszczęsnej walki.


 To będzie prawdziwy pojedynek. Jeden na jednego. Wygrywasz albo przegrywasz. (ZGARNIASZ WSZYSTKO ALBO PUSTY SIĘ STĄD ZMYWASZ. SĄ TAKIE CHWILE, ŻE RYZYKO WCHODZI MI W KRWIOBIEG POSTAW DZIŚ WSZYSTKO NA JEDNĄ KARTĘ CZŁOWIEK.)

Zaczęłam śpiewać.


Tym razem Johannes nie unikał starcia, wręcz przeciwnie walczył tak jakby od tego zależało jego własne życie. Innymi słowy miał idealne nastawienie do walki z Kyoyą. (TE POŚCIGI TE WYBUCHY TE EMOCJE. NIE UMIEM TEGO NAPISAĆ. JA TEGO NIE NAPISZĘ :'(:'(:'(:'( ŁEEEE BO NIE UMIEM ŁEEEEE I JESTEM BEZNADZIEJNA!!! ŁEEEE!!! I BRZYDKA )

Tu przeżywam załamanie nerwowe

 Liona w powietrze. Bey leciał tak jakby miał zakończyć tę walkę, ale w ostatniej chwili obrócił się i wylądował. (TAK PROSZĘ PAŃSTWA. CO TO BYŁ ZA LOT?! MILION PIEŃISET STO DZIEWIĘĆSET METRÓW!!! PIĘKNY SKOK ADAMA MAŁYSZA!!!)

A tutaj...nie mam pojęcia co robię


To ja się z wami żegnam do następnego posta Hania.

wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 27

Wymyślić plan. Odbić Hikaru. Załatwić Ryuge i świat znowu będzie piękny, a nawet piękniejszy bo Alex wrócił.^^ Dobra wystarczy tego szczęścia.
-Trzeba wymyślić jak odbić Hikaru.-zaczęłam.
-I Ryuge-wtrąciła się ta suka Kelly.
-On to twój problem.-warknęłam-Potrzebny nam plan budynku. Musimy dowiedzieć się gdzie trzymają Hikaru. Bez tego nie damy rady.- nie ma to jak jasno spojrzeć na sytuacje.
-Kelly mówiłaś, że odbierałaś sygnały.-odezwał się zadumany Alex.
-No tak.-przytaknęła
-Co je wysyłało?
-Takie małe elektroniczne ustrojstwo nie znam się na tym.
-A masz drugie takie?
-Tak.
-Identyczne?
-Chyba.Trzymaj.-powiedziała Kelly podając Alexowi plątaninę kabli w malutkiej foliowej torebeczce
-Trzymasz urządzenia namierzające w kieszeni?-wyjęła mi z ust pytanie Ines.
-Tak. FBI może namierzać ludzi kiedy tylko chce to czemu ja mam się od tego powstrzymywać?-w sumie każdy ma swoje dziwactwa, a to jest nawet przydatne.
-Tak jak myślałem.-powiedział Alex- jeśli da cie mi chwilę to może uda mi się wysłać z urządzenia które jest w ich bazie impuls który zaburzy ich system zabezpieczeń.
-Co nam to da?-spytał Kyoya który odezwał się po raz pierwszy odkąd tu siedzimy. Jestem prawie pewna, że spał.
-Jeśli uda mi się włamać będę mógł poznać plan tego czegoś.-Kyoya w milczeniu skiną głową.
Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że to było takie "Uznaje cie w tej grupie". Czyli to tak jakby go przeprosił? Powtarzam mogę się mylić. W czasie moich epickich rozkmin Alex zdążył zająć się elektronicznym ustrojstwem. Kelly dała mu swój telefon bo jak się okazało to właśnie na ten telefon przychodziły sygnały. Alex podłączył nadajnik i na ekranie pojawił się wielki świecący napis "Wprowadź kod dostępu".
-Zgaduje, że nie znasz tego kodu.-powiedział Alex.
-Ależ oczywiście, że go nie znam. Ledwo co udało mi się zapamiętać mój numer telefonu.
-A kto mógłby go znać?
-Mogę na chwile komputer?-spytała.
-Po co?-spytała Ines.
-Chcecie ten kod czy nie?-cisza- Nie proszę, żebyście mi zaufali chodzi mi tylko o to żebyście przez 5 minut nie utrudniali mi życia.-ale pojechała. Zaufanie. Prędzej zdechnę niż jej zaufam.
Kelly wpisała coś na klawiaturze i na ekranie pojawiła się jakaś dziewczyna. Miała falowane blond włosy zupełnie jak Ines z tą tylko różnicą, że włosy Ines mają kolor jasnego blondu nie licząc różowo-niebieskich końcówek.
-Kelsi!-przywitała się ta suka.
-Blue!-odkrzyknęła blondi z ekranu.-Co u ciebie? Uuuu Widzę ponure towarzystwo tam masz.
-No najweselsi nie są,-ja ją zabije- ale nie dlatego dzwonie. Dzwonie bo potrzebny jest mi kod dostępu do nadajników.
-Masz na myśli S.M.E.U.N.?
-Tak.
-Kocham tą nazwę.-dziewczyna ścisnęła sobie twarz dłońmi tak, że jej usta złożyły się w dzióbek.-Super Mega Epickie Urządzenie Namierzająco-emitujące.
-Dobra dosyć tego tracimy tylko czas ona nie zna tego kodu.-powiedział Kyoya podchodząc do komputera.
-No już spokojnie. Blue powiedz swojemu chłopakowi, żeby się uspokoił.
-TO NIE JEST MÓJ/MOJA CHŁOPAK/DZIEWCZYNA!- Kyoya i Kelly równocześnie wydarli się na ekran. Wybuchłam śmiechem. No której starszej siostry nie śmieszy kiedy jej młodszy brat krzyczy jak male dziecko i to jeszcze coś takiego.
- Widzisz nie wszyscy są tutaj mega ponurzy. Dobra muszę kończyć kod to 4573.-powiedziała dziewczyna z ekranu- Debil.-rzuciła jeszcze w stronę mojego młodszego brata i się rozłączyła.
-Dobra mamy kod.-powiedziała Ines.
-Za mało cyfr-powiedział Alex.
-Ilu brakuje?-spytała Kelly która zaczęła szukać czegoś po kieszeniach.
-5-odparł Alex.
-Pisz: 7, 1, 8, 3, 0.-wymieniła od niechcenia Kelly. Niema bata, żeby to był...
-Kod prawidłowy-odezwał się kobiecy głos z głośników.
-Skąd wiedziałaś?-spytała Madoka.
-Po prostu lubię bawić się kalkulatorem-powiedziała Kelly a w ręce trzymała kalkulator na jego ekranie było napisane 71830 obróciła kalkulator o 180 stopni i wtedy na ekranie pojawił się napis DEBIL.
-Wszystko jasne, a teraz Możecie dać mi chwile?-spytał Alex.
-No jasne rób co masz zrobić.-powiedział Tsubasa. Alex spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Uśmiechnęłam się pod nosem. On jest za milutki na ten świat.
-Chodzi mu o to, że mamy zostawić samego. No ruszać się stąd-powiedziałam wypychając wszystkich na korytarz.
Już miałam zamknąć za sobą drzwi, ale zatrzymał mnie głos Alexa:
-Mary mogła byś mi pomóc?
-Jasne.-powiedziałam.-Co mam robić?
-Usiąść tu i ładnie wyglądaj.
-Ha. Ha. Ha-zaśmiałam się z przekąsem.-Bardzo śmieszne, a tak na serio?
-Kiedy ta lampka zmieni kolor na zielony powiesz mi o tym.
-Dał byś rade sam.-powiedziałam siadając obok niego.
-Tak, ale łatwiej jest mi się skupić kiedy jesteś obok.
-Oo lampka jest zielona.-powiedziałam lekko zmieszana. Co to ma być?!
Alex uśmiechną się w ten swój specyficzny sposób.
-Widzę.-powiedział i strzelił sobie z palców-No to zaczynamy czary.


Rozdział 27. Nie wierze, że go napisałam w tym tygodniu mam 5 sprawdzianów.  PIĘĆ! Dwa już napisałam i pewnie w momencie kiedy  to czytacie ja siedzę po uszy w książkach. A  tak z innej beczki. Biała ma już roczek.^^ Pomysł na takiego beya urodził mi się w głowie dokładnie rok temu po obejrzeniu Krainy lodu. To ja się z wami żegna do następnego posta.
Hania.

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 26

Spokojnie sobie śpię i nagle słyszę jakieś wrzaski. Ze zwinnością kocicy spadam z krawędzi kanapy i ląduje na twarzy. Jak ja się cieszę, że nikt tego nie widział. Ja jako pseudo czarny charakter nie powinnam być widziana w tak głupiej sytuacji. Już wystarczy, że dostałam prądem w kark.
Wstałam otrzepałam się z kurzu i wyruszyłam na poszukiwanie moich ciuchów. Gdy szczęśliwie odnalazłam je na środku pokoju. Ubrałam się i poszłam  sprawdzić kto był na tyle odważny, żeby budzić mnie o 6 nad ranem.
Wystawiłam głowę za drzwi i o ceniłam sytuację. Wrzaski dochodziły z pokoju obok. Ruszyłam w stronę drzwi które dzieliły od źródła tych upiornych wrzasków. Otworzyłam drzwi i z buta wjechałam do środka. A w środku znalazłam Madoke, dziewczynę Tsubasy, nerwuskę i tego chłopaka z którym gadałam dzisiaj w nocy.
-Możecie mi powiedzieć czemu tak hałasujecie.
-Nie.-warknęła nerwuska.
-To się zamknijcie.
-Kyoya wyszedł wczoraj z mieszkania i do tej pory nie wrócił.-wypaliła Madoka, a dwie pozostałe dziewczyny spiorunowały ją wzrokiem.
-Brata zgubiłaś? Po prostu pięknie. Teraz troje trzeba będzie ratować.
-Kogo znowu porwali?-spytał Kyoya wchodząc do pokoju.
-Nic ci nie jest.-powiedziała nerwuska i mocno go przytuliła.- To znaczy...nie powinieneś się tak szlajać po nocy to niebezpieczne.
-Świetnie glut znaleziony. Mogę iść spać.-to właśnie miałam zamiar powiedzieć, ale moją uwagę przykuły zadrapania na dłoniach Kyoy i kompletnie o tym zapomniałam. Musiał zauważyć moje zdziwione spojrzenie bo schował ręce do kieszeni. Jakby ze wstydem?
 Ciekawe co mu się stało, ale co nie zapytam go przecież. To mogło by zabrzmieć tak jakbym się o niego martwiła. A ja jestem po prostu ciekawa.
-Widzisz Mary mówiłem, że nic mu nie będzie.-powiedział Tsubasa wchodząc do pokoju. Do tego tekstu wręcz idealne pasowało by potarganie Kyoy po głowie, ale pewnie skończyło by się to utratą kończyny górnej ze strony dyrektora Otori.
-Super. Wszyscy w komplecie możemy się wspólnie zastanowić co teraz.-powiedziała rozentuzjazmowana Madoka.
Kyoya pomaga? Dziwne. Ta akcja niema najmniejszego związku z Gingą. A Kyoya bez żadnych namów nam pomaga. Dziwne.
-Samotny lew działa w grupie?-ni to spytałam ni to stwierdziłam.
Zignorował mnie glut jeden.
-Kelly powiedz nam co wiesz o pająkach.- poprosił piegowaty chłopak. Westchnęłam głośno.
-Pająki gang mieszany z przerażającą liczbą bleyderów w w składzie chociaż tak to ich nie powstrzymuje przed załatwieniem sprawy strzałem w plecy w czasie bey bitwy. Jak do tej pory nie odkryłam kto tam rządzi, ale mniej więcej wiem gdzie znajduje się ich główna baza.-podeszłam do wielkiego ekranu na którym widniała mapa miasta i jego okolic.-Stąd odebrałam ostatni sygnał.-powiedziałam wskazując pustkowie spory kawałek za miastem.-To wszystko?-spytał Tsubasa.
-Wiem jeszcze tyle, że szczególnie upodobali sobie na ofiary bleyderów używających Virgo. Dobra teraz wasza kolej.
-Mówi ci coś imię Doji?-spytał Tsubasa.
- Wstrętna martwa szuja.-warknęłam, a po chwili spytałam nie pewnie- Mam rację?
-Masz. Niestety ma syna. O tym samym imieniu i charakterze.
-Paskudnie.-mruknęłam.
-Jeśli moje podejrzenia się sprawdzą porucz niego będziemy mieć na karku jeszcze niejaką Celest.
-Co to jest i jak to załatwić?-spytałam prosto z mostu. Mając nie jasne wrażenie, że wszyscy oprócz mnie są wtajemniczeni w tą sprawę.
-25 lat. Naukowiec. Specjalistka biomechanika.
-Wszechstronna bestia.-warknęła nerwuska.-Będziemy mieć z nią problemy?-Raczej nie. Kiedy zostanie sama będzie będzie całkowicie bezbronna.-poinformował nas Tsubasa.
-To na co jeszcze czekamy?- spytałam- Im dłużej naukowcy trzymają Ryuge tym straszniejsze, rzeczy będą w stanie stworzyć.
-Może najpierw wymyślimy jakiś plan.-zasugerował piegowaty chłopak. Musze w końcu dowiedzieć się jak ma na imię.
-A od kiedy bleyderzy mają jakiekolwiek plany? Takie poza tłuczeniem rudego.-spytałam mocno zdenerwowana moją bezczynnością i stoickim spokojem całej reszty.
-Od momentu kiedy walka nie ogranicza się do samego beyblade.-powiedział Tsubasa z głosem pełnym powagi i właśnie ta powaga sprowadziła mnie ostatecznie na ziemię. Zaczęło do mnie docierać w jak wielkie gówno tym razem wpadł Ryuga oraz to, że sama nie będę w stanie mu pomóc.


Ta to mamy już 26 rozdziałów. Sama nie wierze, że wciągnęło mnie to na tak długo. Nawet nie wiem co tutaj napisać. Dlatego żegnam się z wami( ale nie na dobre ) do następnego posta. Hania.

środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 25

 Kyoya ewidentnie szuka guza. Nie to złe słowo. Kyoya szuka czegoś/kogoś na czym/kim mógłby się wyżyć. Wszystko czego się ostatnio dotknie rozwala się w drobny mak. Ledwo odbudował kruchą więź z siostrą. Musiał po prostu musiał to rozwalić. Bo co? Bo się wk**wił. Na kogo? Na siebie, na Kelly (aka Betty), na Benkeia. A kto za nich wszystkich oberwał? Alex, ale on też według Kyoy nie miał czystego sumienia. Przez Alexsa Mary uciekła z domu, przez niego miała koszmary które nie dawały jej spać, przez niego czuła się winna, a to wszystko sprawiało, że Kyoya chciał go zabić. Niestety Mary zamiast atak na Alexsa zintpretować jako obronę najbliższych postanowiła wnerwić się na swojego brata.
Kyoya zalką pod nosem.
Był już spory kawałek od mieszkania swojej starszej siostry i nadal się nie uspokoił.
Zaczęło padać. Poprawka zaczęło lać i to tak uparcie,że po chwili Kyoya przemokną do ostatniej suchej nitki
-Świetnie-warkną-Jeszcze jakieś miłe niespodzianki na tę noc?
Nagle za rogu odezwało się miauczenie i ciche słowa.
-Spokojnie malutka. Znajdziemy go.- Kyoya znał ten głos. Nie kojarzył mu się zbyt dobrze, ale w tej sytuacji to nawet lepiej. Kyoya zwrócił się w stronę z której dobiegał głos, a za zakrętem stał a właściwie kucał Johannes. Z początku nie zauważył Kyoy ponieważ całą jego uwagę pochłaniała mała czarna kotka.
-Zoofil-przemknęło Kyoy przez myśl, ale nic nie powiedział.
-Kyoya Tategami.-odezwał się nagle Johannes.- Szukałem cie.
-Czego chcesz?-warkną Kyoya.
-Załatwić cię.
-Chcieć możesz.-powiedział Kyoya ładując kuczer.
Teraz się zacznie To będzie prawdziwy pojedynek. Jeden na jednego. Wygrywasz albo przegrywasz.  Równocześnie wystrzelili beye. Bez żadnego odliczania. To nie stadion to miejska dżungla.
-Dalej Lion zniszcz go!- beye zderzyły się. Tym razem Johannes nie unikał starcia, wręcz przeciwnie walczył tak jakby od tego zależało jego własne życie. Innymi słowy miał idealne nastawienie do walki z Kyoyą.
Beye zderzyły się po raz kolejny. Iskry strzelały na lewo i prawo. Beat Lynx użył ataku który wybił Liona w powietrze. Bey leciał tak jaby miał zakończyć tę walkę, ale w ostatniej chwili obrócił się i wylądował.
 -Jeszce tutaj jesteś?
-Nigdzie się nie wybieram.-powiedział Kyoya i uśmiechnął się złośliwe.
 Johannes prychną i ponowił atak. Tym razem Lion wylądował na środku ulicy.
-Tylko na tyle cie stać?-spytał Kyoya wybiegając na ulice.
Johannes z dziwnych nie znanych nikomu powodów nie zachował zimnej krwi i dał się sprowokować. Razem z Beat Lynx wyskoczył z naprawdę ciasnej i ciemnej uliczki i chciał zakończyć tę walkę, ale Kyoya tylko na to czekał. Tam ta uliczka była zbyt ciasna, żeby Król Bestii mógł użyć swoich ataków, ale teraz to co innego.
-Lion Miarzdzący Ząb Królewskiego Lwa.-Kyoya nie używał tego ataku na byle kogo, ale tym razem chciał się wyładować, a żaden inny atak nie pasował do tego tak idealnie.
Zielone tornado porwało Beat Lynx w powietrze razem ze wszystkim co tylko znalazło się w jego pobliżu. Przedmioty które porwało zderzały się z beyem Johannesa. Ta walka była już skończona. Kyoya wygrał.
-Jeszcze się spotkamy Kyoya.-rzucił Johannes gdy już wygrzebał już swojego beya z pod sterty śmieci po czym uciekł. Kiedy znikną razem z nim zniknęła adrenalina, a do Kyoy znowu dotarło w jak smutnej sytuacji teraz jest, ale przynajmniej nie był już tak wkurzony. Chłopak usiadł na schodach przed drzwiami jakiegoś lombardu. Dach osłonił go od deszczu. Siedział tak chwile, ale czuł na sobie czyjś uważny wzrok. Bleyder rozejrzał się szukając swojego obserwatora. Dopiero po chwili zobaczył parę błyszczących, żółtych oczek które patrzyły na niego z czeluści kartonowego pudełka. Chłopak wyciągną rękę w stronę kotka. Usłyszał głośne "Phhhh", a na jego ręce pojawiły się ślady pazurów. Sykną i zabrał rękę. Z pudełka zamiast prychania dochodziło teraz tylko ciche burczenie.
-Rozumiem łapy przy sobie-powiedział rozbawiony. Nie wiedzieć czemu śmieszyła go ta wojowniczość małej kotki. Może dlatego, że chłopak widział w niej spore podobieństwo do pewnych osób z jego otoczenia.
-Może powinienem przeprosić tego sukinkota?-głośno myślał Kyoya.-Nie! Przepraszają ci co zrobili coś złego, a ja broniłem Mary.
-Broniłeś Mary czy się na nim wyżyłeś?-zdawały się pytać oczy kotki. która właśnie wystawiła łepek z pudełka.
-Grrrry.-zaburczał Kyoya.-Dostał za swoje.
-To co teraz zrobisz?-kotka wyszła z pudełka i usiadła jakiś metr od Kyoy.
-Nie wiem. Ehh. Życie było łatwiejsze kiedy kręciło się tylko wokół beyblade.
-To czemu do tego nie wrócisz?-zdziwiona kotka podeszła do Kyoy i przekręciła główkę delikatnie w lewo.
-Nie zostawię Mary samej z tym całym syfem.
-Chodzi tylko o Mary?
-Tak.-odpowiedział stanowczo Kyoya. Kotka spojrzała na niego z niedowierzaniem
-To idź jej pomóc.-"mówiła" kotka lekko popychając Kyoye łapką.
-Tak zorbie.-powiedział Kyoya.- Dzięki.- Wstał i ruszył w stronę siedziby WBBA. Po paru krokach uśmiechną się do siebie i powiedział:
-Gadałem do kotki, a co jest najgorsze? Ona mi odpowiadała.





NIEUSTRASZONA DRUŻYNA WILD FANG.


No to mamy już 25 rozdział. Gdyby to przełożyć na odcinki beyblade to mamy już pół sezonu za sobą. Napisałam tą cholerna walkę i jestem z siebie dumna. Ostatnio oglądam nowa anime i planuje dodać tutaj post z nią związany. Napiszcie mi w komentarzach czy chcecie.
To ja się z wami żegnam do  następnego posta. Hania.

środa, 3 grudnia 2014

Mary vs Ryuga


To jest tak zwany one-shot. To coś niema najmniejszego związku z fabułą mojego opowiadania i  nie posiada z nim żadnego związku. Po prostu chciałam coś takiego napisać i koniec, a dodaje to ponieważ moja wena to taka suka która dała mi nspisać to rozdział 26 ale 25 już nie. 


Dobra idę na siłownie. Ubrałam się w strój do ćwiczeń i ruszyłam w stronę siłowni. Na siłowni  wszystko śmierdziało spoconym facetem których swoją droga było tam pełno. Minęłam rząd urządzeń do ćwiczenia przytulania i skierowałam się w stronę bieżni. Muszę trochę popracować nad wytrzymałością. Niema tu czego ukrywać jestem sprinterką. Potrafię biegać na dłuższy dystans tylko wtedy kiedy się z kimś ścigam. Co poradzisz taka już jestem i nie mam zamiaru się zmieniać. 
-Dobra Mary najpierw na spokojnie.- pouczyłam się w myślach. 
Biegłam sobie spokojnie prze jakiś czas. Wszystko było by dobrze gdyby pewien idiota nie zajął bieżni tuż obok mnie. Ryuga bez słowa zajął bieżnię i bezczelnie ustawił prędkość wszą od mojej.
-Ta zniewaga krwi wymaga.-pomyślałam i również podkręciłam prędkość.
Z bieżni obok dało się słyszeć ciche prychnięcie któremu towarzyszyły dźwięki zmiany  prędkości.
-Dobra Ryuga chce wojny to ją dostanie.- warknęłam w myślach i podkręciłam prędkość.
Taka rywalizacja trwała do momentu kiedy obydwie bieżnie osiągnęły najwyższą prędkość. Teraz gra toczyła się o to kto pierwszy odpadnie. Po pierwszych dziesięciu minutach biegu przez moją głowę przebiegła pewna myśl:
-Ryuga to silny przeciwnik. Możliwe, że silniejszy ode mnie. OOOOOONIE!!! PO MOIM ZIMNYM MARTWYM TRUPIE!!! Wygram z nim.- Wszyscy którzy we mnie wątpią (włączając w to mój mózg) napawają mnie siłą dzięki której  mogę przenosić góry.
Walka była zacięta. Żadne z nas nie miało najmniejszej ochoty ustąpić. To mogło by się ciągnąć w nieskończoność gdyby kierownik siłowni nie kazał nam zejść z bieżni z powodu zamknięcia siłowni.
-Panie przodem.-powiedział Ryuga i uśmiechną się złośliwie.
-Ja się stąd nie ruszam.- warknęłam.
-Jak chcecie załatwimy to inaczej.- powiedział kierownik i odszedł w podejrzanie dobrym humorze.
-Ciekawe co on kombinuje?-pomyślałam, a w następnej chwili cała obolała w kompletnych ciemnościach leżałam na ziemi.
-Co to ma do jasnej cholery być?-grzecznie spytałam Ryuge który dziwnym sposobem znalazł się pode mną
-Niema prądu geniuszu.-warkną Ryuga podnosząc się z podłogi.
-Hej uważaj ja tutaj jestem!- krzyknęłam kiedy ten  idiota prawie mnie rozdeptał.
-Świetnie! Zamknęli nas tutaj!- Ryuga pienił się gdzieś w okolicy drzwi.
-No i co teraz?- spytałam na idąc w stronę głosu.
-Nic będziemy musieli tutaj przenocować.- powiedział z rezygnacją Ryuga.
-Ewentualnie możemy spróbować wywalić drzwi hantlom.- powiedziałam. Ryuga cicho się zaśmiał.
-Aż tak bardzo boisz się zostać ze mną w jednym pomieszczeniu na noc.
-Ja się niczego nie boje.To inni boją się mnie. 
-Ależ oczywiście.
-Zamknij się śmieciu.- warknęłam bo nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
Ryuga zaśmiał się pod nosem.
-Nie wiem jak ty ale ja idę się rozejrzeć za jakimś miejscem do spania.- chłopak gdzieś sobie poszedł. Pokazałam mu język czego on jednak nie mógł zobaczyć bo przecież tu jest ciemno jak w dupie. Na ślepo ruszyłam szukać łóżka. Kiedy udało mi się do czegoś co w dotyku przypominało skórzaną kanapę położyłam się na tym wygodnie. 
Ostatnia myślą jaka przemknęła przez moją głowę przed zaśnięciem było bardzo dziecinne:
-Ale to ja wygrałam. ^.^

Powtarzam to niema żadnego związku z fabułą. ŻADNEGO!!! To ja się z wami żegnam do następnego posta Hania.