piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 31

Tym czasem w siedzibie Dark Nebuli.

- Długo jeszcze mam czekać!?-mocno wnerwiona Betty z buta wjechała do biura Doji'ego.
-Bonjour Betty. Właśnie miałem po ciebie kogoś posłać.-odpowiedział spokojnie wysoki brunet.
-Ta na pewno. Wykonałam zlecenie chce dostać to co mi obiecałeś i chce tego teraz!-Beti do której najwyraźniej nie trafiały uspokajające słowa Doji'ego uderzyła pięścią w biurko strącając przy tym doniczkę z kaktusem.-Ups.-powiedziała dziewczyna gdy doniczka rozbiła się w drobne kawałeczki.
-Uspokoiłaś się już?
-Trochę.
-Mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie. Chce, żebyś przyniosła mi pewnego beya.
-Oczywiście! Może od razu skocze do sklepu i kupie coś na obiad?! Wiesz co!? Zaraz zdejmę ten durnowaty kostium i...
-Jeśli chcesz mogę ci pomóc.-Betty przerwał głos dobiegający z kanapy stojącej w pewnej odległości za dziewczyną. Kotka odwróciła się, a jej oczom ukazał się chłopak o ciemnych włosach i żółtych kocich oczach.
-Co to za cudak?
-Beti poznaj proszę Johannesa. Spodziewałem się, iż to zadanie może cię przerosnąć dla tego postarałem się o....
-Pomocnika. Sorka, ale poradzę sobie sama.-Betty weszła w słowo Doji'emu.
-Ja sam nazwał bym go raczej twoim wspólnikiem, ale ty rób jak chcesz.
-Dobrze, że chociaż pozwalasz mi myśleć i mówić po swojemu.-burknęła Beti.
-Ojjj Betty. Bądź grzeczną dziewczynką i posłuchaj co Doji ma nam do powiedzenia.-Johannes złapał Betty w talii i przyciągnął do siebie.
-Wiesz co?-szepnęła Betty- Dotknij mnie jeszcze raz, a obiecuje ci, że cie rodzona matka nie pozna.
 W świetle słońca błysnęły metalowe pazury Betty które zacisnęły się na szyi chłopaka-kota. Nowi wspólnicy mierzyli się chwilę wzrokiem po czym chłopak puścił Betty, a ona zabrała pazury z jego szyi.
-Widzę, że jakoś się dogadacie, a wracając do zadania chodzi mi o VirgoED145ES. Macie mi ją przynieść.
-Razem z bleyderem?-spytała dziewczyna nadal ze złością zerkając na Johannesa.
-Nie bleyder nie jest mi potrzebny. Bey znajdzie się w mieście za około dwa dni szczegóły akcji zostawiam wam. To wszystko, może cię odejść...chociaż nie. Betty.
-Czego?
-Celest chciała, żebym cie do niej posłał.
-Przynieś wynieś wypruj flaki.-burczała pod nosem Betty idąc korytarzem. Kiedy już dotarła do laboratorium stanęła w drzwiach oparta o framugę.
-Wołałaś?-spytała kobiety w białym kilcie z ciemno brązowymi włosami spiętymi w niedbałego koka.
-Tak mam coś dla ciebie. Choć za mną.-odpowiedziała i ruszyła w głąb laboratorium. Betty wzruszyła ramionami i poszła za dziewczyną. Dziewczyny zatrzymały się przy ścianie obwieszonej wszelakimi rodzajami wyrzutni jak również broni palnej. Pośród tych narzędzi zagłady wisiał sobie bat.
Celest zdjęła bat z haczyka i podała Betty.
-Ładna zabawka, ale już mam taki jeden-powiedziała kotka obracając w dłoniach rączkę "zabawki".
-Ten jest dużo lepszy. Widzisz ten wystający z tyłu rączki kamień.-dziewczyna pokiwała głową bez słowa-To diament.
-Ładna błyskotka tylko co mi niej?
-Diament to najtwardszy materiał znany człowiekowi.
Jestem pewna, że w trakcie walki znajdziesz jakieś pożyteczne zastosowanie, a teraz chciałabym żebyś wypróbowała resztę tej "zabaweczki".-Celest nacisnęła jeden z wielu przycisków na pilocie z którym swoją drogą się nie rozstawała. W podłodze pojawiły się otwory z których powoli wyjechały kształtem przypominające ludzi manekiny zrobione z zielonego gluta.-Ten materiał reaguje podobnie do ciała ludzkiego.
-No dobra zobaczmy co to potrafi.
Betty rozwinęła bat. Poruszyła palcami poprawiając go w dłoni, a potem jednym szybkim ruchem zamachnęła się i skierowała bat na przeciwnika. Koniec broni owinął się wokół szyj manekina rozcinając zieloną masę.
-Phi. To samo mogę zrobić swoim sprzętem.
-Teraz naciśnij ten przycisk na rączce.
-Hym.-zdziwiona Betty przyjrzała się uważnie rączce broni. Faktycznie schowany w spotach skóry na rączce siedział sobie spokojnie przycisk. Długo nie myśląc użyła go. Po bacie przebiegł błysk. Betty lekko wystraszona natychmiast cofnęła bat i cisnęła go na podłogę.
-I jak podoba się?-spytała z triumfalnym uśmiechem Celest splatając ręce na klatce piersiowej.
-Najpierw sprawdźmy czy te światełka cokolwiek zmieniły.
Dziewczyny podeszły do manekina. Na szyj miał on głęboką bruzdę która na całej długości nosiła ślady nadpalenia.
-Więc jak?
-Powiedzmy tak: od dzisiaj spotkanie ze mną będzie bardzo elektryzującym przeżyciem.-odpowiedziała Beti z chytrym uśmiechem.
Niby faceci są okrutni, ale jak przyjdzie co do czego to kobiety okazują się bardziej spragnione krwi i flaków.

Rozdział 31 za nami. Ha widzicie dotrzymałam słowa I OPUBLIKOWAŁAM TO W PIĄTEK. jestem z siebie bardzo dumna ponieważ mam bardzo słaba silną wole. Od dzisiaj zaczynam ferie, ale spokojnie będę pamiętać o blogu. nie tak jak w święta. To ja się z wami żegnam. Do następnego posta.
Hania

Ps. W po przeczytaniu poprzednich postów pewnie wyczuliście, że wielkimi krokami zbliża się dwie walki Ines vs Foxi i Kelly vs Kyoya napiszcie w komentarzach jakie wyniki obstawiacie. Ja już wiem kto wygra zobaczymy czy wy zgadniecie.

niedziela, 25 stycznia 2015

6000 i 300

Wiecie już co oznacza ten tytuł. Wątpię żebyście chcieli po raz kolejny czytać jak bardzo wam dziękuje za to, że czytacie te głupoty które wypisuje. Dlatego zamiast pisać całej litanii podziękowań wstawiam wam komiks który zrobiłam w paincie. Miłego oglądania ^.^.


 (NAPIS Z EKRANU KOMPUTERA) Rudowłose kobiety mają tendencje do wyboru  mężczyzn z krzaczastymi brwiami i zaniedbanymi włosami.


Mam nadzieje, że komiks się spodobał. To ja się z wami żegnam do następnego posta.
Hania.
PS Policzyłam ile z tych 300 komentarzy należy do mnie (czyli, że ja je napisałam), a mianowicie 74.

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 30

 Alex. Ludzie mówili o nim różne rzeczy, ale na całe szczęście wszystkie okazały się nieprawdą. Spojrzałam na zegarek. Południe.
-Echh Nie dam rady.-westchnął Alex przecierając oczy.
-Co ty gadasz? Jeśli ty nie dasz rady to wszyscy możemy się już podać.- powiedziałam to przepełniona... nawet nie wiem jak nazwać to uczucie byłam zaskoczona, zdezorientowana i nawet trochę zła. Nigdy nie myślałam, że Alex chociaż pomyśli o tym żeby się podać, a już szczególnie przy czymś tak ważnym. Zawsze imponował mi swoim uporem. W porównaniu z nim jestem jak dziecko które odpuszcza gdy napotka pierwszą lepszą przeszkodę.
-No co ja poradzę? Żeby się tam włamać trzeba mieć jaja ze stali i komputer z NASA.-zaśmiałam się.
-Alex ja w ciebie wierze. Pójdę zrobić ci kawę może jak trochę podładujesz baterie pójdzie ci lepiej.-poklepałam go po ramieniu i wyszłam z pokoju.
Ekspres do kawy. Gdzie on może do jasnej cholery być? Kierując się tak zwaną kobiecą intuicją udało mi się znaleźć... no brakuje mi słowa no takie pomieszczenie w biurze gdzie robi się przerwy na lunch. Zrobiłam dwie mocne kawy i wróciłam do Alexsa.
-Jak ci idzie?-spytałam stawiając kubek z kawą na biurku.
-Udało mi się przełamać ich zabezpieczenia kodu LCD teraz muszę tylko przekonwertować...-Alex spojrzał na mnie i uśmiechnął się z politowaniem.-Dobrze. Powinienem skończyć za jakąś godzinę.
-Widzę, że wróciła ci wiara w siebie.- uśmiechnęłam się.
Nie rozumiem komputerowego żargonu, a Alex posługuje się nim na poziomie exspert. Czasami wyrwie mu się coś w tym obcym dla mnie języku, ale nigdy nie zrobił tego specjalnie. Alex po prostu nie potrafi być wredny. W każdym człowieku widzi dobro. Pewnie tylko dlatego potrafi się jeszcze do mnie uśmiechnąć. Gdybym była na jego miejscu, aż strach pomyśleć co chciałabym sobie zrobić. Na całe szczęście Alex jest dobrym chłopcem. Zawsze nim był.
***
-Mamo sprzątnęłam już swój pokój! Mogę iść na dwór pobawić się?
-Oczywiście córciu.
-Dzięki mamo.
-Mary! Zaczekaj na mnie! Idę z tobą!-Kyoya wybiegł ze swojego pokoju.
-A pokój sprzątnięty?
-Nie...-odpowiedział Kyoya z opuszczoną głową.
-Nigdzie nie pójdziesz dopóki nie sprzątniesz pokoju.
-Ale...ale...dobrze mamo.-chłopczyk z rezygnacją w głosie zgodził się z straszliwym wyrokiem i ruszył do swojego pokoju.
Mary spojrzała na niego ze smutkiem i powiedziała:
-Nie martw się braciszku jak wrócę to powalczymy. Zgoda?
-Zgoda!-powiedział uśmiechnięty Kyoya.
Mary pobiegła do parku spotkać się ze swoim przyjacielem.
-Allleeex! Alllleeeex! Gdzie jesteś? Nie chowaj się!
-Jak leziesz ty leszczu?! - gdzieś w pobliżu Mary rozległ się głos szkolnego zakapiora. Chodził do szóstej klasy i terroryzował całą podstawówką. Bali się go wszyscy oprócz Mary. Ona nie boi się niczego... nie licząc pająków, ale tylko tych NAPRAWDĘ dużych.
- Proszę tylko nie znowu.- jęknęła dziewczynka i pobiegła w stronę  z której dobiegał głos.
Czuła co się święci. Kawałek dalej stała grupka chłopaków który prawie płakali ze śmiechu pokazując sobie coś co leżało na ziemi. Dziewczynka podbiegła bliżej i zorientowała się że jej najgorsze przypuszczenia się spełniły. Te dryblasy maltretowali jej piegowatego przyjaciela. Przepchnęła się do środka gróbki i powiedziała najbardziej stanowczym i groźnym głosem na jaki stać było siedmiolatkę (czyli średnio groźnym):
- Zostawcie mojego przyjaciela!
-Oooo kogo my tu mamy?- zaśmiał się kapitan tych przygłupów- Dalmatyńczyk ma koleżankę. Spadaj stąd ty mały wodoroście.
-To ty spadaj tyyy glutojadzie.- odpowiedziała wojowniczo niebiesko-oka.
-O nie chłopaki słyszeliście jak mnie nazwała. Nie no lecę do domu wypłakać się w poduszkę.-powiedział dryblas i zaśmiał się jadowicie.-Chodźcie stąd zanim jeszcze bardziej poryje mi życiorys.- rzucił jeszcze chłopak i ruszył swoją drogą przy okazji szturchając Mary na tyle mocno, że dziewczynka upadła na ziemie.
- Wszystko w porządku Alex?- spytała dziewczynka podnosząc się i podając rękę swojemu kumplowi.
-Tak. Chociaż bywało lepiej. Cały jestem w karmie dla psów.
- Nie możesz się im tak dawać. Musisz się mu w końcu postawić.-powiedziała Mary pomagając Aleksowi wyjąć kawałki mięsa i galarety z włosów.
- Po co jeśli wyżyje się na mnie nikt inny nie oberwie.
-Ale dlaczego ma się w ogóle na kimś wyżywać?
-Posłuchaj. Rin- bo tak miał na imię ten terrorysta- ma dosyć mocno przekichaną sytuacje w domu. Ojciec go bije.
-Ale to nie powód, żebyś ty od niego obrywał.
-Ze złością jest tak przechodzi z osoby na osobę, ale gdy dociera do mnie niema już gdzie pójść bo ja po prostu nie umiem się złościć.
-Ale ja umiem i jak następnym razem zobaczę, że ci coś zrobił to go zabije.
-Nie zabijesz bo na twoje nerwy mam sprawdzony sposób.- chłopak uśmiechną się i mocno przytulił dziewczynkę.
***
Alex proszę cie nigdy się nie zmieniaj.


Rozdział 30 za nami co myślicie? Postanowiłam, że rozdziały będę dodawać co najmniej raz w tygodniu w okolicach wekendu. Chce bardzo serdecznie powitać mową czytelniczkę Patrycje. Mam nadzieje, że zostaniesz tutaj na dłużej. To by było na tyle. Ja się z wami żegnam do następnego posta
Hania.



poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 29

Ciekawe jak sobie radzą w pracy beze mnie. Pewnie mnie zwolnią, ale co tam gdy tylko uratuje Ryuge zmyjemy się oboje z tego miasta. Ryuga pokonał tą dziewczynę już dwa razy chyba dłużej nie będzie się z nią bawił. Prawda? Tak znajdzie sobie innego przeciwnika. Spokojnie Kelly. Teraz pora porozmyślać o tym dlaczego ty się stąd zbierasz. Po pierwsze Ryuga, po drugie Benkei mnie tutaj namierzył, a nie chce mieć z nim nic do czynienia. Jedyne co mogłoby mnie tu zatrzymać to lider pająków. Tylko on ( lub ona) będzie w stanie zatrzymać mnie w tym mieście po tym jak już uratuje Ryuge. Tak pokonam go, a potem zabiorę się za Kyoye. Kiedy zniszczę jego gang będę mogła umierać w spokoju. Benkei zobaczy, że on wcale nie jest taki świetny. Zobaczy, że jestem od niego lepsza. Nie żeby obchodziło mnie zdanie mojego starszego brata.
 Chwila kto tak drze tam mordę!? Nawet nie można sobie w spokoju pomarzyć. Wystawiłam głowę za drzwi mojej celi i oceniłam sytuację. Tsubasa i Ines właśnie oglądali jak jakaś dziwnie znajoma dziewczyna tańczy przy akompaniamencie wyjątkowo głośnej muzyki.
Zaczęłam burczeć pod nosem jakieś niezrozumiałe nawet dla mnie przekleństwa i ruszyłam przeciwną stroną korytarza.
Gdzie w takiej siedzibie WBBA można się w spokoju zdrzemnąć?
Idąc na oślep udało mi się dotrzeć do sali z areną. Ooooo wspomnienia. W Dark Nebuli często spałam zwinięta w kulkę na samym dnie areny. Weszłam do areny i stanęłam na jej środku.Wystrzeliłam Białą i położyłam się. Bey zataczał szerokie koła wokół mnie wydając przy tym takie ciche brzęczenie. Bey zrobił jedno kółko, drugie, trzeeecie, czwarrrte.
-Kelly. Kelly! KELLY!-do mojej podświadomości dotarł jakiś głos.
-Daj mi spokój. Śpie.
-Dobra załatwimy to inaczej.-jak widać właściciel głosu wpadł na lepszy pomysł jak mnie obudzić. Ciekawe jaki?
Długo na odpowiedź nie czekałam. Kubeł lodowato zimnej wody pozbył się swojej zawartości tusz nad moją głową. Poderwałam się z ziemi głośno krzycząc.
-KRETYNIE CO CI STRZ...-na głowę spadł mi ręcznik i zaczął bardzo mocno trzeć moją mokrą głowę uniemożliwiając mi tym samym wykrzykiwanie jaka to jestem niezadowolona z takiej pobudki. Po paru sekundach taka zabawa znudziła się mojemu towarzyszowi i zdjął mi ręcznik z głowy mówiąc:
-Teraz jesteśmy kwita.
-Ryuga ty... RYUGA!-rzuciłam się mu na szyje i zaczęłam go mocno ściskać.
-Kelly puść mnie. Brakuje mi powietrza.-wychrypiał lekko fioletowy Ryuga. Puściłam go i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byliśmy w naszym wspólnym mieszkaniu. Ryuga miał na twarzy świeżo odkażoną ranę szarpaną którą zrobiła mu ta nerwuska. Starsza siostra Kyoy. Wszystko wyglądało na to, że kilka ostatnich dni mi się przyśniło.
-Co ci się stało?-spytał Ryuga kiedy jego twarz przybrała normalny kolor.
-Przyśniło mi się, że Doji miał syna który cię porwał.
-Serio i już wtedy nie zorientowałaś się, że śpisz?
-Też się sobie dziwie, ale słuchaj dalej. Poszłam do WBBA, a tam rządził Tsubasa. On i jego dziewczyna, starsza siostra Kyoy i sam Kyoya chcieli pomóc mi cie uwolnić tylko najpierw musiałam powiedzieć im wszystko co wiem o gangu pająków.
-Okejjj. Wczoraj ostatni raz jadłaś tosty z podwójnym serem na kolacje.
-Nie mów mi jak mam żyć!- roześmiałam się w głos.
-Po co mnie obudziłeś?- spytałam. Kiedy wyszłam z łazienki przebrana w suche ciuchy.
-Jeszcze się nie zorientowałaś, że to była krwawa zemsta?
-Niby za co?-zrobiłam najbardziej niewinną minkę na jaką było mnie stać.
-Za to!-Ryuga wyciągnął swój telefon i pokazał mi mojego sms-a.
-To ja się o ciebie troszczę. Pisze do ciebie, żebyś się nie zastanawiał gdzie polazłam, a ty mi się tak odwdzięczasz? Za karę będziesz oglądał ze mną Kuroko no Baske.
-Dobra pokaż mi co teraz dzieci oglądają.
-Spadaj staruchu.-znowu zaczęłam się śmiać.
Przez ten ostatni rok bardzo brakowało mi Ryugi. Po tym jak straciłam beya tylko i wyłącznie mój BFF sprawiał, że na chwile przestawałam wyrzucać sobie jaka jestem słaba. Chociaż nawet on nie dowiedział się w jakich okolicznościach straciłam Białą.
-Kelly.
-Co?
-Znowu się zawiesiłaś.
-Sory.-wyłączyłam laptop i odłożyłam go na stół- Ryuga zastanawiałeś się kiedyś jakby to było gdybyśmy byli postaciami z anime?
-Miała byś wtedy większe cycki.-odpowiedział bez chwili namysłu.
-Kretyn. Ja poważnie pytam. Wyobraź sobie, że wszystko co się tutaj dzieje jest obserwowane przez jakiś ludzi. Internet jest pełen fanficków z jakimś dziwnymi paringami homo, hetero i jeszcze sama nie wiem jakimi.
-Niby jakimi? Wymień jeden.
-No nie wiem: ty i ja.
-Niby czemu?-zdziwił się Ryuga.
-Bo jesteśmy przyjaciółmi.
-I to by wystarczyło, żeby zrobić z nas parę?
-Gdybyśmy byli w anime tak.
-A czemu ci akurat taki paring przyszedł do głowy?-spytał Ryuga uśmiechając się podstępnie.
-Bez powodu.-odpowiedziałam.
-Ta na pewno.
-Sugerujesz, że kłamie!?-zbulwersowałam się.
-Nieee.
-Zabije.-chwyciłam poduszkę i zaczęłam niemiłosiernie lać nią Ryuge. Chłopak odbijał wszystkie moje ataki rękami śmiejąc się przy tym głośno.
-Stawaj i walcz jak mężczyzna!
-Dobra sama tego chciałaś.- Ryuga, rzucił się na mnie i łaskotał mnie bez litości i robił to do momentu w którym nie mogłam się już śmiać i po prostu uderzałam pięścią w kanapę. Jak bokser który sygnalizuje poddanie się podczas walki.
Kiedy odzyskałam oddech, oparłam się wygodnie na kanapie.
- Kelly.-spojrzałam na Ryugę. Był bardzo poważny. Był wręcz śmiertelnie poważny.
-Co jest?-spytałam.
-Musisz być teraz silna. Cokolwiek by się nie działo musisz pamiętać, że jesteś silna.
-Ale...-chciałam coś powiedzieć, ale Ryuga mi na to nie pozwolił
-Jesteś silna. Tysiąc razy silniejsza, iż ja.
-Ale to nie prawda!-prawie tam płakałam. Nigdy przenigdy nie byłam tak zdezorientowana jak wtedy.
-JESTEŚ!-Ryuga uśmiechnął się-Nie chodzi mi o siłę beya czy mięśni. Jesteś ode mnie silniejsza tutaj-Ryuga wskazał swoje serce.-Teraz obudź się masz towarzystwo.
   Poczułam bardzo silny ból w klatce piersiowej. Wszystko na około mnie zrobiło się czarne.
W tej smolistej czerni zobaczyłam jakiś błysk. To koniec umieram, żegnaj okrutny świecie. Czekając na koniec zasłoniłam się rękami i mocno zacisnęłam powieki, ale koniec mojego nędznego życia nie nadszedł. Zamiast niego do moich uszu doszedł mocno zdenerwowany głos Kyoy:
-Kelly!? Co ty tam robisz!? Mogłem cie zabić!-Otworzyłam oczy. Przede mną stała ściana w całości zrobiona z lodu. Biała wirowała pomiędzy mną, a ścianą. Wystawiłam głowę z za ściany. Za nią stał mocno zdenerwowany Kyoya. Uśmiechnęłam się pełnym zębów uśmiechem i powiedziałam:
-Cześć Kyoya. Co powiesz na mały sparing


 Rozdział 29 za nami. Dodany z lekkim opóźnieniem, ale mam nadzieje, że nie jesteście na mnie bardzo źli. Od teraz postaram się regularnie wrzucać rozdziały jeśli mi się to nie uda macie pełne prawo mnie  konstruktywnie skrytykować. To ja się z wami żegnam. Do następnego posta.
Hania

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 28

-To co teraz?-spytałam kiedy Mary zniknęła za zamkniętymi drzwiami.
-Do puki Alex nie skończy nie będziemy w stanie nic wymyślić.
-Ines mogłabym do tego czasu przeprowadzić analizę twojego beya?-spytała Madoka.-Nie zdążyłam tego zrobić kiedy walczyłaś z Beti to znaczy z Kelly.
-Po co ci informacje o Iskrze?-spytałam.
-Teraz jesteśmy drużyną. Jeżeli chcemy pomóc Ryudze i Hikaru musimy ze sobą współpracować. -powiedział Tsubasa jak zwykle spokojnym głosem.
-Tak jesteśmy drużyną.- Kelly stłumiła śmiech- Sory ale współpraca to nie jest mocna strona żadnego z nas. Może oprócz ciebie Tsubasa.
-Dlaczego tak myślisz?-spytałam.
-Walka drużynowa Gan Gan Galaxy vs Wild Fang. Ten tutaj-kiwnęła głową w stronę Kyoy-zawalił bo chciał pokonać Ginge. Ale to akurat da się zrozumieć. Ginga miesza bleyderą w głowach lepiej niż nie jedna dziewczyna.-cichutko prychnęłam powstrzymując śmiech.- Dalej nerwuska tutaj winny jest charakterek. Chcę wszystko załatwić sama tak samo jak braciszek. Ines? Tak?-kiwnęłam głową- Widziałam tylko jedną walkę z twoim udziałem. Powiem tyle wtrąciłaś się niepotrzebnie. No i ja.-westchnęła- Wierzcie mi na słowo nie umiem grać w zespole.
-To, że nie umiemy grać w drużynie nie znaczy, że nie umiemy współpracować.-stwierdziłam.
-Mam pomysł!-krzyknęła Madoka i gdzieś pobiegła.
-Założę się o 100, że dzwoni po Ginge.-warknęła Kelly patrząc na biegnącą gdzieś Madoke.
-Przyjmuje.- wyciągnęłam do niej rękę. Uścisnęła moja dłoń i powiedziała z uśmiechem.
-Tnij Tsubasa.
-Szykuj kasę.-powiedział do mnie Kyoya.
-Widzę, że nie możesz się doczekać kiedy Ginga przyjedzie. I tak z nim przegrasz. Znowu.-Kelly prowokowała Kyoye ale on tylko uśmiechną się tajemniczo i nic nie powiedział.
Nie takiej reakcji się po nim spodziewałam, ale co nie znam dobrze mogę się mylić. Może Kyoya jest tak naprawdę spokojnym i opanowanym facetem który staje się nerwowy kiedy coś grozi jego najbliższym?
-To macie do mnie jeszcze jakiś romans czy mogę iść spać?- spytała Kelly przerywając niezręczną ciszę która trwała już od paru dobrych chwil.
-Będziesz teraz spać?-spytałam.
-Tak. Zdrowiej dla was i dla mnie będzie trzymać mnie z dala od was.
-Rób co chcesz-powiedział Tsubasa.
Kelly poszła do swojego pokoju. Kiedy zniknęła za zamkniętymi drzwiami odetchnęłam z ulgą. Ta dziewczyna bardzo nie irytowała. Zwykle jestem spokojna i opanowana ale kiedy ktoś przekroczy cienką czerwoną lepiej schodzić mi z drogi.
- Benkei też się taki jest?- spytałam nie potrafiąc wyobrazić sobie starszego brata tego czegoś.
-Nie. Benkei jest duuużo większy.-zaśmiał się Tsubasa.
-Chodziło mi bardziej o charakter.
-Powiedzmy tak. Oboje da się lubić tylko trzeba ich lepiej poznać.
-Szczerze wątpię.-warknęłam pod nosem.-Kyoya, a ty co o nich myślisz?- Tsubasa prychną.
-Benkei to największy fan Kyoy.
-Serio? Nie spodziewa bym się czegoś takiego po bracie dziewczyn która tylko czeka żeby wbić ci szpilę. A powiesz za co cie tak nie cierpi?
-Mam to gdzieś- powiedział Kyoya- Jak Alex skończy to do mnie zadzwonicie.- dodał i poszedł sobie.
-Duże dziecko.-powiedziałam.
-Masz na myśli...
-KYOYA?!- Tsubasie przerwał kobiecy okrzyk oboje ruszyliśmy w stronę z której dochodził.
Za zakrętem stał Kyoya razem z Foxi. Tak w sumie to nie wiem jak skończyła się ta ich randka w ciemno.
-Cześć Foxi.- powiedziałam podchodząc do tej uroczej dwójki.
-Cześć Ines ty mała świnko. Nie powiedziałaś mi, że Kyoya nie jest już brzdącem.
-Słucham?-spytałam zdziwiona.
-Pokazałaś mi zdjęcie małego Kyoy.- odpowiedziała mi rozbawiona Foxi.
-Naprawdę? -wyjęłam telefon i sprawdziłam galerie.-Jaki słodziak. Zobacz Tsubasa.-podałam telefon swojemu chłopakowi.
-Wrrryyy! Spadam stąd- powiedział Kyoya który  zrobił się już cały czerwony.
-Przesadzasz! Wyglądasz całkiem uroczo- krzyknęła Foxi w ślad za oddalającym się chłopakiem.
-A tak ogólnie to jak wam minęła randka?
-Pomijając to, że byłam ubrana na sportowo, na przywitanie dałam mu pluszowego lewka oraz  to, że Kyoya nie lubi wegetariańskiej pizzy tooo było całkiem przyjemnie.- zakończyła z uśmiechem.
-Coś mi mówi, że tylko ty tak uważasz.... Chwila dałaś mu pluszaka?
-No co myślałam, że to dziecko. -powiedziała dziewczyna uśmiechając się szeroko-A właśnie chcecie coś zobaczyć?
-Czemu nie?-odpowiedziałam. Nie miałam co ze sobą zrobić, a z tego co zdążyłam się zorientować to z Foxi nie da się nudzić.
-No to patrzcie.-powiedziała i złapała swoją sportową torbę. Po chwili z torby (która jak się okazało miała wbudowane głośniki i Mp4) ryknęło na cały regulator "Take it off". Foxi rzuciła torbę na podłogę i zaczęła tańczyć. Był to bardzo żywiołowy taniec. Bardzo przypominał mi styl walki magów ognia z jednej animy. Pewnie gdybym spróbowała powtórzyć chociaż część tego tańca wyglądała bym jakbym próbowała wstrząsnąć robaki spod ubrania.
-To było ekstra. Prawda Tsubasa?-chłopak w milczeniu skinął głową-Ty tak sama z siebie?-powiedziałam kiedy Foxi skończyła tańczyć.
-Tak właściwie to chciałam wam pokazać moją nową torbę, ale jak wam się podoba jak tańczę to super.-na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Ooo Foxi z nieba mi spadłaś.-Madoka wyskoczyła jak z pod ziemi oczywiście z interesem.-Powalczysz z Ines zgoda?
-Jasne.Tylko walczymy na serio żadnych forów.- ruda dziewczyna zwróciła się do mnie z bojowym uśmiechem.
-Inaczej nie walczę.


Hej Hej Hej. 28 rozdział za nami co wy na to?  Napiszcie mi to w komentarzach. Jeśli ktoś się wstydzi przypominam o opcji komentarza anonimowego. T ja się z wami żegnam. Do następnego posta. Hania.


PS. Patrzcie co znalazłam w internetach:

Kyoya co za skromność. XD