Przed przeczytaniem rozdziału upewnij się że masz pod ręką inhalator. Nie chce żebyście mi się podusiły przed napisaniem komentarza.
Lud przemówił radosnym okrzykiem BEKON więc oto jest rozdział jeszcze tego wieczoru.
Kyoya nie miał za bardzo wyboru. Takie wnerwiające coś jaj sumienie nie dawało mu zostawić Beti samej w tej ciemniej uliczce. Zarzucił sobie jej plecak na ramie, a samą Betty z łatwością podniósł. Jej prawa ręka nadal kurczowo ściskała beya. Jej twarz częściowo zasłonięta maską zbladła, a może to przez to że jedyne co oświetlało jej twarz to światło księżyca.
Kyoya wszedł do domu. Miał gdzieś co Mary o nim pomyśli gdy zobaczy go z nie przytomną dziewczyną na rękach. Na szczęście albo Mary nie było w mieszkaniu albo kompletnie zignorowała pojawienie się Kyoy. Chłopak zaniósł Betty do pokoju który chwilowo zajmował. Położył ją w swoim łóżku. Rana na lewym ramieniu nadal lekko krwawiła. Bleyder poszedł po apteczkę gdy wrócił odciął to co zostało z rękawa kostiumu i delikatnie opatrzył jej ramie. Po chwili zastanowienia postanowił zdjąć jej buty, rękawiczki zakończone pazurami i odwiązać bat wiszący nadal na jej biodrach. Maski nie ruszał nie wiedzieć czemu nie chciał dowiedzieć się jak naprawdę wygląda tajemnicza kotka, a może chciał żeby to ona z własnej woli pokazała mu swoją twarz. Cholera jedna wie co siedzi w tym zielonym móżdżku zajętym do tej pory beybitwami , treningiem i chorobliwą wręcz manią pokonania Gingi
*Może godzinę...później*
Ze snu Kyoye obudził wrzask Betty. Kyoya wpadł do pokoju ubrany tylko w duł od piżamy to co tam zobaczył przeraziło go bardziej niż sam wrzask.
Betty siedziała skulona w rogu pokoju. Jej szeroko otwarte oczy były pełne przerażenia i ciągle
produkowały nowe łzy. Kyoya chciał do niej podbiec ale powstrzymał go nadal stanowczy głos Betty.
-Nie podchodź do mnie słyszysz?! Zostaw mnie w spokoju-Kyoya ze zdziwieniem zauważył, że nie mówiła do niego. Rozmawiała z kimś kto powinien stać pod oknem ale tam... nikogo nie było. Betty musiała lunatykować albo coś w tym stylu.
Chłopak powoli podszedł do niej. Ukucną przy niej i najbardziej spokojnym i przekonującym głosem na jaki było go stać powiedział:
-Poszedł już sobie i już nigdy nie wróci-Betty spojrzała na niego z dziecięcą ufnością.
-Naprawdę. On powiedział, że nadal jestem słaba, że Biała nie powinna byś moim beyem-dziewczyna rzuciła się mu na szyję i zaczęła płakać jak dziecko. Kyoya obioł ją swoimi wyćwiczonymi przez lata beyblade ramionami. Bleyderka skuliła się w nich z głową przy jego sercu którego rytm ją uspokoił. Gdy Kyoya myślał, że Betty już śpi przeniósł ją z powrotem do łóżka, ale gdy już chciał ją tam zostawić ona złapała go za rękę i poprosiła:
-Zostań ze mną. Jeśli pójdziesz on znowu przyjdzie-prosiła go patrząc na niego swoimi dużymi czekoladowymi oczami.
-Dobrze zostanę-zgodził się.
Więc widzicie czasem wasza podświadomość bierze górę nad rozumem. Podświadomość Beyi miała już dosyć bycia twardą i pokazała to w tak drastyczny sposób. Betty nigdy by nie pozwoliła, żeby ktoś zobaczył jej łzy. Taka słabość nie pasuje do kogoś kto chcę rządzić najpotężniejszych gangiem w karju o ile nie na świecie.
Tada chce wam tylko powiedzieć że was kocham ale was zabije bo zamiast iść spać bo jutro idę do szkoły pisze rozdziały. To do następnego posta ja się z wami żegnam HANIA.
Super. Czad. !!!!!!!!!!!!!!! Uwielbiam ten blog.
OdpowiedzUsuńSuper !!!!! Nowy, bardzo ciekawy wątek zapowiada się niesamowicie. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. AMAZING !!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiecie jak bardzo się ciesze ,że wam się podoba. Gdy przychodzi nowy komentarz to wie o tym cała moja rodzinka bo skacze po pokoju albo chodzę bardzo uchachana wiec wiedzcie że z karzdym komentarzem podnosicie mi poziom chorminy szczęścia we krwi.
OdpowiedzUsuńZ kąd ja to znam. Mam to samo tylko ja to ukrywam przed wszystkimi.:-)
OdpowiedzUsuńTo słodkie, postaram się komentować twoje rozdziały najlepiej i najczęściej jak mogę, możesz na mnie liczyć, o ile pamięć mi nie zawiedzie:-)
OdpowiedzUsuń