czwartek, 14 lutego 2019

Walentynki 2019

Ines: *patrzy na tytuł, patrzy na mnie, patrzy na tytuł, patrzy na mnie.*
Ja: :)
Ines: Nie zrobisz tego. Nie w tym roku.
Ja: No tak.
Ines: Mówię poważnie każdego roku piszesz wyrwane z kontekstu "opowiadanka sytuacyjne" dla pary osób pomiędzy którymi nie ma chemii (no może nie licząc Glimer i Johannesa),a to wszytko dlatego, że nigdy nikogo nie kochałaś i prawdopodobnie nie pokochasz...czy ty własnie sie zgodziłaś dać nam spokój? 
Ja: No tak.
Ines: ???
Ja: To piękne święto pełne miłości, ale jeśli muszę was zmuszać do świętowania to jaki jest tego sens? 
Ines: Naprawdę tak myślisz?
Ja: Tak.
Ines: Dziękuje.
Ja: Ależ nie ma za co.
Ines:...
Ja:...
Ines: -.-
Ja: Coś nie tak?
Ines: Gdzie są wszyscy?
Ja: Ewakuowali się zaraz po tym jak wysyłam Kelly do Hyomy.
Ines: Co!?
Ja:* śmiech złoczyńcy*


Biały piasek przesypywał się w szklanej klepsydrze oprawionej w lakierowane drewno. Zza szła patrzyły na mnie miodowo żółte oczy. Otori mój obecny szef był lepszy od poprzedniego i zamiast niszczyć moje zdrowie psychiczne i fizyczne postanowił pomóc mi je naprawić. Inna sprawa, że na mnie lepiej działało zostawienie mnie samej sobie niż delikatna troska którą próbuje na mnie stosować słodki Tsubasa. No spójrzcie tylko na niego. Jak cierpliwie czeka, aż mu powiem, że nic nie zrozumiałam z tego co przed chwilą powiedział. No dobra chyba naczekał się już wystarczająco.
-Mówiłeś coś?- zapytałam siadając prosto w fotelu.
-Pytałem jak dzisiaj spałaś?
-Jak dziecko.- odparłam z uśmiechem nie kłamiąc. Dzieci naprawdę budzą się z krzykiem co parę minut przez całą noc.
-Zaniedbujesz wizyty u lekarza.
-Jeśli poczuje się gorzej na pewno się z nim spotkam.- albo dajmy na to ze Stwórcą.-Wiesz co Tsu? Wygląda na to, że tylko marnuje twój czas. Pójdę już pobiegać, albo zjeść zdrowy zbalansowany posiłek czy coś takiego.
Wyszłam z pokoju i od razu zostałam wzięta na celownik. Hyoma dosłownie deptał mi po piętach. Musiał czekać pod drzwiami. Gdy mnie dogonił złapał mój nadgarstek i przygwoździł do ściany powyżej mojej głowy.
-Co ty znowu kombinujesz?-wysyczał przybliżając sie do mnie.-Przecież masz już wszystko. Czego jeszcze chcesz?
I co teraz? To co zwykle. Gramy sukę.
-Oj Hyoma.- wolną dłonią pogładziłam go po policzku, ale szybko ją odtrącił.-Dalej jesteś na mnie zły o tamto?
-Nie. Po prostu nie chce, żebyś znowu namieszała.-powiedział ściskając moją dłoń tak mocno, że aż stęknęłam z bólu.
-Naprawdę nie jesteś zły? -zamruczałam przekrzywiając delikatnie głowę.-Nawet nie wiesz jak się ciesze, ż...-głośny trzask jaki rozległ się gdy chłopak uderzył pięścią tuż obok mojej głowy skutecznie mnie uciszył.
-Nie kłam.-warknął na co tylko przygryzłam dolną wargę.- Wiem, że jesteś tu bo masz jakiś interes nie wiem jeszcze jaki, ale się do wiem i ci przeszkodzę.
-A co jeśli po prostu chciałam cię znowu zobaczyć? Wiesz jak to jest. Najpierw boli potem tylko kuje, a potem zostaje tylko tak dławiąca pusta, że człowiek modli się żeby znowu zaczęło boleć.-wyszeptałam patrząc w jego niebieskie oczy.
Zmieszał się, a ja ledwo powstrzymałam wybuch śmiechu.
-Teraz powinieneś powiedzieć, że prawie mi uwierzyłeś.-szepnęłam podnosząc powoli kolano do góry chcąc nie chcąc pocierając przy tym o wewnętrzną stronę jego ud.
-Nie mów mi co mam robić.
-A mogę ci pokazać co mogli byśmy zrobić?-złapałam jego szyję i przyciągnęłam do siebie łącząc nasze usta. Najpierw nie zrozumiał co zrobiłam, ale gdy to już się stało przyparł mnie całym ciałem do ściany i gorąco oddał pocałunek. Podniósł mnie,a ja owinęłam nogi wokół jego pasa.
Był już mój. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak wiele w tym momencie zaryzykował.
***
-Ty palisz?-spytałam wtulając się mocniej w zagłębieniu na jego szyji. Faktycznie oprócz zapachu żywicy i oczywiście potu wczuwałam coś jeszcze.
-Na to wygląda.-odparł zaciągając się dymem.
-Aż tak cię popsułam?-bardziej stwierdziłam niż zapytałam podnosząc się na przedramiona i robiąc smutną minę.-Ale jestem zła.-westchnęłam zakreślając małe kółka w pościeli.
-Jesteś najgorszym demonem jaki chodził po ziemi -wypuścił chmurę dymu-, a moim zadaniem jako strażnika Komy jest ochrona niewinnych przed takimi jak ty.
-No to co zemną zrobisz?-mówiąc to zpowrotem wtuliłam nos w zagłębienie jakie powstało pomiędzy szyją a ramieniem Hyomy.
-To co powinienem zrobić z demonem. Zabiorę cie do Komy i tam cię uwiężę.
-A jak?-zamruczałam.-Jestem dość silna i jakieś głupie kryształki mnie nie powstrzymają.
-W takim razie będę musiał pilnować cię dzień i noc.
-W nocy szczególnie trudno utrzymywać mnie w ryzach.-przesunęłam nosem po jego szyji.
-Jakoś sobie poradzę.
-W to akurat wątpię.-po tych słowach wbiłam zęby w jego szyję. Na tyle mocno by został po nich ślad i na tyle słabo by go przy tym nie zabić.
-Ałłł. Co ty robisz?-zapytał łapiąc mnie za ramiona i odsuwając od siebie.
-Przypominam ci co potrafię bo chyba przez te kilka minut zdążyłeś zapomnieć.-powiedziałam siadając na nim okrakiem. Jego dłonie zsunęły się z moich ramion i zatrzymały dopiero na udach gdzie zaczęły zakreślać różne kształty.
-Hyoma?-spytałam chcąc przerwać ciszę.
-Hym?
-Połknąłeś to 100 igieł?-chłopak nic nie odpowiedział tylko przyciągnął mnie do siebie, a potem przesunął tak bym leżała obok po czym wstał i zaczął się ubierać.- Nie odpowiedziałeś.-powiedziałam siadając na łóżku i pozwalając by kołdra zsunęła mi się z ciała.
-Bo nie muszę.-odparł nawet na mnie nie patrząc.
Za to ja dokładnie mu się przyjrzałam. Twarz i dłonie miał wyraźnie bardziej opalone niż resztę ciała. Takie plecy na przykład były bledsze chociaż może to przez te czerwone pręgi jakie mu sprezentowałam.
-Nie musisz.-powiedziałam podchodząc do niego i obejmując go od tyłu w pasie.- Ale mógłbyś mi powiedzieć. W końcu i tak mnie uwięzisz więc nikomu tego nie powiem, a ja chciałabym wiedzieć...-co jesteś wstanie dla mnie zrobić.
-Uparłaś się.
-Tak.
-Połykałem jedną za każdym razem gdy ktoś o tobie mówił.
-...Bolało?
-Tylko gdy się wbijały.
-Ale ty jesteś głupi.-westchnęłam opierając się czołem o jego plecy.
-Puść mnie.
-Nie.
-Chcę się ubrać, a ty mi nie dajesz.
-A ja nie chcę cię puścić. Obiecałeś pilować mnie dzień i noc. Od dzisiaj jesteś na mnie skazany na własne życzenie.
Chłopak westchnął przeciągle.
-Daj mi się chociaż obrócić.-zwolniłam trochę uścisk tak by mógł się obrócić.
A gdy to zrobił poczułam jak otula mnie jego koszula.
-Daj rękę.-powiedział ujmując moją dłoń.-Skoro nie dasz mi się ubrać to ubierzemy ciebie.-mówił wkładając moje ręce w rękawy i zapinając guziki koszuli.
-No i jak?-spytałam odsuwając się o krok od niego.
-Jak na zło wcielone całkiem nieźle.-powiedział zawijając za długie jak na mnie rękawy w ciasny rulon uniemożliwiający mi wyciągnięcie przez nie dłoni. Chłopak szybko związał rękawy w coś na kształt kawtanu bezpieczeństwa i zanim się zorientowałam położył mnie taką spowrotem na łóżku.
-Okropny jesteś.-Powiedziałam patrząc na niego ze złością gdy kończył się przebierać.
-Wychodzę. - stwierdził po czym faktycznie wyszedł zostawiając mnie skrępowaną na łóżku.
Nie żeby było to dla mnie jakimś problem, ale jednak. Supeł na plecach puścił po chwili szamotania się, a resztę po prostu zdjęłam i przeszłam się spokojnym krokiem do łazienki.
Muszę to dobrze rozegrać. - myślałam biorąc prysznic. Ciepła woda obmywała moje wiecznie zmarznięte ciało.- Ciekawe czego on ode mnie chcę. Zabrać do Komy? Tylko po co? Chyba nie myśli, że będę tam z nim siedzieć, pielić ogródek, rodzić dzieci i się jeszcze z tego cieszyć. Za młoda jestem na takie więzienie, a na inne z jego strony nie mam co liczyć. Chociaż takie małe wakacje nie zaszkodzą. Załóżmy, że dam się na nie zabrać. Jak prawdopodobnie będzie zachowywał się Hyoma? Czy wystarczy mu to, że będzie mnie miał przy sobie? Pan Strażnik pokonał wielkie zło ale wspaniałomyślne pozwolił mu żyć, a nawet przygarnął do siebie by mieć je na oku. Tak oklepane i szablonowe, że aż prawdopodobne. Tylko dlaczego ja? Byłam jego pierwszą? Może. Skądś musi być to zawzięcie. Serce złamane po raz pierwszy boli najmocniej.
Hymm. Tylko czy chcę ryzykować uszczerbek na zdrowiu dla małej zabawy z Hyomą?
Ja się jeszcze głupio pytam.
Jasne, że chcę.


Walentynki dobiegają końca wiec mogę wam opowiedzieć jak je spędziłam. Otóż ładnie sie ubrałam umyłam i ułożyłam włosy i poszłam oglądać horrory z przyjaciółką ponieważ jak co roku od 20 lat moją walentynką jestem ja. To chce powiedzieć to musimy po kochać siebie zanim będziemy mogli pokochać kogoś innego.     
https://www.youtube.com/watch?v=4xHrxgFNnN8

6 komentarzy:

  1. To było nieoczekiwane. Spodziewałam się raczej czegoś w takim stylu jak w poprzednich latach, a tu tak odważniej. W sensie jest okej napisane tak pod to zachowanie typowe dla Kelly.
    ,,-Zaniedbujesz wizyty u lekarza."
    Jack: Z tego, co widzę, to psychiatra już nie pomoże.
    Lilka: Idź kąpać swoje dziewice w wodzie z lodowca i mleku kokosowym XD
    Jack:*stara się nie śmiać z jej głupoty, ale i tak się uśmiechnął*Spokojnie Lilka jak tylko zostaniemy sami :)
    Lilka: Ha ha ha.
    Jack czy ty też masz tak jak Kelly, kiedy do ciebie mówię? T-T
    Jack:...Ja?! Skąd. W życiu. Ja zawsze cię słucham, zawsze. Serio nie kłamię, nie potrafiłbym cię okłamać.
    Tak...właśnie widzę, ale okej mnie nie okłamujesz jedynie sam siebie.
    Jack:*uznaje, że na tym etapie należy zakończyć rozmowę*
    Lilka:*Czuje ból Ines, ale się nie przyzna.*
    Jack: Jak bardzo Hania sprawiła, że przestałaś wierzyć w swoje idee i ogólnie zrobiłaś krok w stronę mrocznej strony mocy?
    Lilka:.....A mówiłeś coś do mnie. Przepraszam, zamyśliłam się.
    Jack: Hahaha bardzo śmieszna aluzja. Boki zrywać. Przyjaciółeczki zasmarkane. Ciekawe na jak długo.
    ,,Wyszłam z pokoju i od razu zostałam wzięta na celownik. Hyoma dosłownie deptał mi po piętach."
    Jack: Widzicie. Całe WBBA. Nawet już spokojnie po korytarzach chodzić nie można.
    ,, a moim zadaniem jako strażnika Komy jest ochrona niewinnych przed takimi jak ty."
    Lilka:*jeśli miała jakiś szacunek do tego, co mówił o ochronie Komy i ogólnie robieniu za Katniss skaczącą po drzewach to właśnie wyparował* Ehehe jak teraz tak ma wyglądać zwalczanie nieczystych sił, to słabo widzę to zabijanie Zmory.
    Zmora: Jeśli to ma cię przekonać do powiedzenia ,,Tak, umowa stoi" to nie ma problemu.
    Lilka:*doszło do niej, że Zmora mówiła poważnie, uniosła brwi, ręce opadły z bezsilności i rozgląda się, próbując dowiedzieć, na jakim świecie przyszło jej żyć.*
    Jack: Lepiej już nic nie mów, bo się pogrążyłaś XD
    Lilka: O, Zeusie widzisz i nie grzmisz, a jak grzmisz to nie trafiasz U-U *zagrzmiało, więc spojrzała do góry i przymróżyła oczy*
    Jack: O-O*odsuwa się na bezpieczną odległość od Lilki, bojąc się, że jeszcze go piorun strzeli, a on lubi życie*
    ,,Chyba nie myśli, że będę tam z nim siedzieć, pielić ogródek, rodzić dzieci i się jeszcze z tego cieszyć."
    Jack: I jeszcze pewnie paś owce i robić masło jak te słowianki z teledysku Donatana.
    Lilka:*uważa, że Koma to ładne, ciche miejsce, ale nie powie tego, bo przy takich ludziach jak Jack czy Kelly to mogłoby jeszcze zostać opacznie zrozumiane*
    Jack: Chciałaś coś powiedzieć?
    Lilka: Wyglądam jak partner do wyczerpujących rozmów?
    Jack: Właściwie, jeśli chodzi o mnie to...tak.
    Lilka:...*najpierw uniosła otwartą dłoń, jakby miała zacząć coś mówić, a potem z namysłem przyłożyła palec do ust i tak stoi z miną z cyklu: tell me about situation*
    Jack: Skończ te miny z cyklu top model zostań myślicielem i przynieś mi wiadro.
    Lilka:*przez chwilę jeszcze w tej samej pozie, ale potem kładzie ręce na biodra* Uuła. Właściwie przynajmniej fajnie było Kelly?
    Jack:*patrzy na nią jak na skończoną idiotkę i próbuje przeanalizować czy pyta Kelly z ciekawości, jest zazdrosna czy zwyczajnie próbuje doprowadzić do tego, żeby się porzygał, ale dziwnym trafem stwierdza, że nie potrafi i zdecydowanie mu się to nie podba*
    Lilka: Wiesz...masz coś nie tak z twarzą. Nie rozumiem dlaczego. Przecież chciałeś, żebym się odezwała.
    Jack: Umrzyj.
    Lilka: Spokojnie wszystko w swoim czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,To chce powiedzieć to musimy po kochać siebie, zanim będziemy mogli pokochać kogoś innego."
      Czyli jednak klasztor... U.U
      Jack: Lecisz. Ty i klasztor. Chyba, że będziesz w Mc. na kasie błogosławić frytki XD BTW to znaczy, że jestem gotowy na związek od urodzenia :D
      Tak Jack bez wątpienia. Szczególnie po tym: dajcie mi wiadro! xD
      Jack: Kruk to już jest drugi raz i sobie wypraszam albo naprawdę będę zmuszony podjąć naprawdę drastyczne środki. Zamiast wreszcie się wyspać to tak ci odwala, że daleko na tych swoich herbatkach nie pojedziesz.
      Powiedział miłośnik kawy, ale dobrze już się odzywam. Przypomniałaś mi o tym, ile ja będę kończyła lat...
      Lilka: Przestańcie już mówić o starości. Nie jesteście stare, tylko starsze.
      Oooo :) Mój małe waleczne biedactwo Pikachu. Choć przytulę.
      Lilka: *oczy czarne jak węgiel w nocy*Nie dotykaj mnie, bo pourywam ci palce i rzucę je psu sąsiada na pożarcie.*dla niej pies sąsiada to Kerbecs Damiana*
      Okej, okej. Już...spokojnie^^"
      Jack: Koniec przyjaźni XD
      I tak wiem, że ma dobre serduszko.
      *po obejrzeniu filmiku*
      Czy on trzyma w ręku gumową kurę? XD
      Jack: Tak Kruk co z tego, że prawdopodobnie jest nagi i osłania się kartonem grunt, że z tego wszystkiego wychwyciłaś tylko gumową gęś.Lol takie ziomki tylko w naszym kraju.
      Lilka: Nie takie rzeczy się widziało*wzdycha* Pójdę poszukać mu jakiś ubrań. Przecież tam muszą dzieci jakieś chodzić. Nie mógł po prostu wyciągnąć gitary i zacząć śpiewać o miłości czy coś w tym stylu.
      Jack: Wtedy to nie byłoby tak dobre Lalak.

      Usuń
    2. No sama się dziwię na początku miałam faktycznie pójść w tamtą stronę co dwa lata temu ale stwierdziłam Nah... zróbmy podbudowe pod może jakąś alternatywną rzeczywistość.
      Poza tym twój pierwszy post walentynkowy zawiesił mi wysoko poprzeczkę i dalej staram się do niej doskoczyć.
      "Jack: Z tego, co widzę, to psychiatra już nie pomoże."
      Kelly: Yup myślisz, że czemu go już nie męczę? Załamanie nerwowe jest fajne do oglądania pierwsze pięć razy.
      "Lilka: Idź kąpać swoje dziewice w wodzie z lodowca i mleku kokosowym XD"
      Kelly: Mamo ja o czymś nie wiem!
      Ja: Spokojnie zaraz zabiorę cie żebyś się dowiedziała.
      "Jack: Widzicie. Całe WBBA. Nawet już spokojnie po korytarzach chodzić nie można."
      Kelly ja zawsze jestem na czyjmś celowniku czy to Dark Nebula, Hades czy WBBA.
      "Lilka: Ehehe jak teraz tak ma wyglądać zwalczanie nieczystych sił, to słabo widzę to zabijanie Zmory."
      Kelly: *wiąże kucyki* Ale trzeba mu przyznać, że nikogo nie: zabiłam, obrabowałam, poturbowałam nie wplątałam się z nikm w wojnie, nie zrobiłam sobie nowych wrogów nie wylunatykowałamprzez okno w poszukiwaniu guza przez całą noc więc teoretycznie jego metoda działa. Hyoma! Poświencisz się dla dobra ogółu i przeromansujesz Zmore na śmierć?
      Hyoma: Nie myślisz, że gdyby na tym polegał problem ktoś by już wpadł na to rozwiązanie?
      Kelly: Może wpadli tylko nie chcą mówić o tym dzieciom ;)
      "Lilka: O, Zeusie widzisz i nie grzmisz, a jak grzmisz to nie trafiasz U-U *zagrzmiało, więc spojrzała do góry i przymróżyła oczy*"
      Kelly: Mary!? Thor chyba się do ciebie wybiera!
      Mary: To nie Thor i nie do mnie tylko do Lili.
      Kelly: *krzyczy do sufitu* Jakby co to patrz po po klorach oczu bo inaczej możesz źle trafić!
      "Jack: I jeszcze pewnie paś owce i robić masło jak te słowianki z teledysku Donatana."
      Kelly: Nie ma mowy ja źle w warkoczach wyglądam.
      Ines: Ogólnie źle wyglądasz.
      Kelly: Staram się dopasować do drużyny.
      "Lilka:*uważa, że Koma to ładne, ciche miejsce, ale nie powie tego, bo przy takich ludziach jak Jack czy Kelly to mogłoby jeszcze zostać opacznie zrozumiane*"
      Kelly: Nie zrozumcie mnie źle Koma jest fajna wulkany, śnieg, ryby, blondyni wszystko czego trzeba tyle , że ja się szybko nudzę od siedzenia w jednym miejscu.
      "Lilka: Uuła. Właściwie przynajmniej fajnie było Kelly?"
      "Jack:*patrzy na nią jak na skończoną idiotkę i próbuje przeanalizować czy pyta Kelly z ciekawości, jest zazdrosna czy zwyczajnie próbuje doprowadzić do tego, żeby się porzygał, ale dziwnym trafem stwierdza, że nie potrafi i zdecydowanie mu się to nie podba*"
      Kelly: *chce zobaczyć jak Jack puszcza pawia...i to bardzo* Dała bym nam 8/10 za współprace, 9/10 za technikę i 7.5/10 za ogólną prezentacje więc chyba będziesz musiała sama się przekonać jak to z Hyomą jest.
      "Czyli jednak klasztor... U.U"
      Ojoj, to nie tak miało być. T.T

      Usuń
    3. Ymmm... Chłopak z papierniczego? Bo jeśli o to chodzi, to wychodzi na to, że obie sytuacje były baaaaardzo prawdopodobne, a ta twoja tamtą przebiła.
      Jack: Ta ironizowałaś pomiędzy wierszami, mnie nie oszukasz. I już bez tego łechtania ego.
      Lilka:*ma taką minę jak gdyby nigdy nic, ale serio to planuje na spółkę ze Zmorą jak nas wykończyć*
      ,,Kelly ja zawsze jestem na czyimś celowniku czy to Dark Nebula, Hades czy WBBA."
      Jack: To by wyjaśniało, dlaczego miłośnik kotów zakochała się w błyskotce. Raz go pocałowałaś i już mu tak odwaliło, że chciał z tobą być, ale nie pykło to wziął się za podróbkę. To by miało sen...!*Lilka skoczyła na niego*Złaź, bo połamiesz mi kręgosłup!
      Lilka: I tak już dawno masz połamany.
      Jack: Ale tylko moralny. Reszta ma być cała ty grubasie.
      ,,Hyoma! Poświencisz się dla dobra ogółu i przeromansujesz Zmore na śmierć?"
      Jack: Tobie już tak przeromansował, że mózg ci wyparował. Przecież Zmora ciała nie ma więc się domyśl
      Zmora:*nie pozwoliłaby tknąć Lilki* Poco tyle zachodu z tym chędożeniem skoro jest mało opłacalne. Tak też można dowiedzieć się wielu rzeczy, jeśli już nie ma się innych środków, ale e zajrzenie do umysłu jest zwyczajnie bardziej opłacalne.
      Lilka:*nawet już nie reaguje, bo to i tak nic nie daje*
      ,,Mary: To nie Thor i nie do mnie tylko do Lili."
      Lilka: Albo Perun...w końcu jesteśmy Polsce.
      Zmora: Huh Boruta i Rokita. Można było ich z Jagusią zaprosić w Noc Kupały. Gdyby tak Boruta pokłócił się z Jagusią albo bratem. Dawno nie widziałam dobrej walki...
      Lilka: Nie. Nie będziesz mi tu sprowadzała takich pomyleńców jak ty.
      Jack: Ej, Zmora, a Latający Potwór Spaghetti też istnieje?
      Zmora: Jeśli wierzy w niego dostatecznie wiele osób to owszem.
      Jack: Yess! :D
      Lilka:...
      Zmora: Lepiej usiądź. Jesteś przewrażliwiona Liliś słońce.
      ,,Kelly: *krzyczy do sufitu* Jakby co to patrz po kolorach oczu, bo inaczej możesz źle trafić!"
      Lilka: Jak dla mnie trafił już dawno i to celnie tylko plastik nie przewodzi prądu i...
      Zmora: Hym.
      Jack: XDD
      Lilka: Znaczy...fuck.
      Jack: Trzeba było zwyczajnie pokręcić włosami i udawać idiotkę XD
      ,,Kelly: Nie ma mowy ja źle w warkoczach wyglądam."
      Jack: A ja znałem kiedyś taką jedną w warkoczykach. Bardzo się lubimy. Jesteśmy ze sobą tak blisko :)*krzyżuje dwa palce, ale potem zmienia, krzyżując je inaczej* Nie o tak.
      Od kiedy? XD
      Jack: Cii nic nie mówi. Słowa nie są potrzebne, by wyrazić swoje uwielbienie. Wystarczy, że dasz mi tę broń, którą chciałem.
      Na razie nie ma mowy.
      ,,Kelly: *chce zobaczyć jak Jack puszcza pawia...i to bardzo* Dała bym nam 8/10 za współprace, 9/10 za technikę i 7.5/10 za ogólną prezentacje więc chyba będziesz musiała sama się przekonać jak to z Hyomą jest.
      Jack: I jeszcze podaje mi to w liczbach....gdyby nie ta sytuacja...
      Lilka: Tak, oczywiście. Zadzieram kiece której nie mam i lecę. Ja już wiem jak to jest z nimi wszystkimi. Obiecuje pomóc, a potem dwa lata szukaj wiatru w polu.
      Lilka już ci tłumaczyłam, że Hyoma z tego bloga nic ci nie powie, bo zwyczajnie o niczym nie wie xd
      Lilka: Akurat...a jakby wiedział to pewnie i tak by nie powiedział*zadarła nos* Straciłam wami zainteresowanie*otworzyła sobie portal i poszła*
      ,,Ojoj, to nie tak miało być. T.T"
      Żartowałam. W klasztorze się nie widzę.

      Usuń
    4. "Jack: To by wyjaśniało, dlaczego miłośnik kotów zakochała się w błyskotce. Raz go pocałowałaś i już mu tak odwaliło, że chciał z tobą być, ale nie pykło to wziął się za podróbkę. To by miało sen...!"
      Glimer: *sama brała tą opcje pod uwagę*
      Kelly: Nie pocałowałam go...Raczej.
      Kelsi: Ja obstawiam, że w tym przypadku chodziło raczej o opakowanie nie o zawartość.
      Glimer:* to jej ani trochę nie pomaga*
      "Jack: Tobie już tak przeromansował, że mózg ci wyparował."
      Kelsi: Jaki mózg?
      Kelly: Gdybym cie nie znała powiedziała bym, że jesteś zazdrosny.
      " Przecież Zmora ciała nie ma więc się domyśl"
      Kelly: Dla chcącego nic trudnego.
      "Zmora: Poco tyle zachodu z tym chędożeniem skoro jest mało opłacalne. Tak też można dowiedzieć się wielu rzeczy, jeśli już nie ma się innych środków, ale e zajrzenie do umysłu jest zwyczajnie bardziej opłacalne."
      Kelly: O zaglądaniu do umysłu za dużo nie wiem, ale sex ma parę fajnych funkcji...*wpadła na pomysł* Mary!
      Mary:* wyjmuje z uszu słuchawki* Czego dusza brzęczy?
      Kelly: Co jest fajniejsze sex czy zaglądanie do ludzkich umysłów?
      Mary: Żadne z powyższych jeśli w grę wchodzisz ty.
      Kelly: Czuje się zaszczycona, ale może innym razem. Lila a ty co myślisz?
      "Lilka:*nawet już nie reaguje, bo to i tak nic nie daje*"
      Ja: A poza tym wszyscy biorą jej stronę*
      "Lilka: Albo Perun...w końcu jesteśmy Polsce."
      Mary: Albo Raijin w końcu jesteśmy z Japonii.
      Kelly: Tak czy inaczej powiedzcie kolegom, żeby spadali. *boi się burzy i to od dziecka*
      "Zmora: Huh Boruta i Rokita. Można było ich z Jagusią zaprosić w Noc Kupały. Gdyby tak Boruta pokłócił się z Jagusią albo bratem. Dawno nie widziałam dobrej walki..."
      Mary: Mefistofelesa też znasz?
      "Jack: I jeszcze podaje mi to w liczbach....gdyby nie ta sytuacja..."
      Kelly: Która sytuacja?
      "Lilka: Tak, oczywiście. Zadzieram kiece której nie mam i lecę. Ja już wiem jak to jest z nimi wszystkimi. Obiecuje pomóc, a potem dwa lata szukaj wiatru w polu."
      Hyoma: Czytam piąty regał o tym dlaczego nie można wypuścić Drago z Komy, a to nie jest lekka lektura.
      Kelly: Trzeba było zrzucić mi jeden z tych regałów na łeb.
      Hyoma: Teraz mi to mówisz.
      Kelly: Po opisie Dojiego o tym jaki jesteś bystry spodziewałam się po tobie więcej rozumu. *uśmiecha się ale jest na siebie wściekła*
      Hyoma: A ja się spodziewałem, że masz no nie wiem na przykład własne zdanie.
      Kelly: Oj mam. Moim zdaniem pilnowaniem takiego świństwa powinien zająć się ktoś kogo nie wykiwa dwunastolatka!
      Hyoma: A moim dwunastolatki powinny myśleć zamiast ślepo słuchać rozkazów!
      Kelly: Nie krzycz na mnie bo jeszcze zacznę płakać!
      Ines: *tak sobie patrzy na nich i się zastanawia za jakie grzechy musi jechać z nimi na misje*
      "Lilka: Akurat...a jakby wiedział to pewnie i tak by nie powiedział*zadarła nos* Straciłam wami zainteresowanie*otworzyła sobie portal i poszła*""
      Kelly: Lila wracaj bo wskoczę tam za tobą!!!

      Usuń
    5. ,,Kelly: Nie pocałowałam go...Raczej."
      Jack: Wiadomo co Hania przed nami ukrywa, a nóż widelec okaże się, że coś tam jednak między wami było poza staniem pod rozgwieżdżonym niebem.*nie ma Lilki, nie ma hamulców*
      ,,Kelly: Gdybym cie nie znała powiedziała bym, że jesteś zazdrosny."
      Jack: Do świetnie, że tak dobrze mnie znasz :)
      ,,Kelly: Dla chcącego nic trudnego."
      Jack: I właśnie dlatego powiedziałem, że mózg ci się ulotnił, bo dotąd czułem, że jednak jeszcze coś tam próbuje żyć.
      ,,Kelly: Czuje się zaszczycona, ale może innym razem. Lila a ty co myślisz?"
      Jack:*uśmiechnął się pobłażliwie* Kogo ty pytasz? Jak bym cię nie znał, to bym pomyślał, że się odgrywasz. Pewnie ani jedno, ani drugie, ale kto wie jeszcze na ten temat z nią nie rozmawiałem :)
      ,,Mary: Albo Raijin w końcu jesteśmy z Japonii."
      Jack: Trudno stwierdzić jednoznacznie co nie? Te komentarze to wog jakieś miejsca poza czasem i przestrzenią.
      Kelly: Tak czy inaczej powiedzcie kolegom, żeby spadali. *boi się burzy i to od dziecka*"
      Jack: Ooo co się stało? Koteczek boi się burzy?
      ,,Mary: Mefistofelesa też znasz?"
      Zmora:*zniknęła z Lilką*
      ,,Hyoma: Czytam piąty regał o tym, dlaczego nie można wypuścić Drago z Komy, a to nie jest lekka lektura."
      Jack:*aż parsknął, ale to nie był śmiech*Poważnie? Od ilu lat ty to czytasz? Pony miała dwanaście lat to chyba będzie sześciu? Albo dłużej, jeśli byłeś, pożal się boże strażnikiem jeszcze przed jej przybyciem. Zresztą mniejsza. Jesteśmy już po fakcie dokonanym, a Kishatu sobie poradził i mrocznej mocy niema.
      ,,Ines: *tak sobie patrzy na nich i się zastanawia, za jakie grzechy musi jechać z nimi na misje*"
      Jack:*przygląda się jej i uśmiecha*Good lack.
      ,,Kelly: Lila wracaj bo wskoczę tam za tobą!!!"
      Jack: Trzeba było to zrobić, kiedy jeszcze było przez co skakać. Plus obiecałaś jej kiedyś, że nie będziesz tak robić. Jak chce, niech idzie.

      Usuń