sobota, 2 lutego 2019

Beyblade po mojemu (S. 2 R. 21)

Rozdział  21

Ines

Długopis! Gdzie jest długopis!?  No i uciekła. Czemu myślenie z sensem idzie tak ciężko?  Przetarłam twarz dłońmi i po raz kolejny spojrzałam na raporty. Przypadki nie maiły ze sobą nic wspólnego, ani wieku, ani otoczenia, płci czy przeszłości. Przez krótka chwilę zdawało mi się, że coś już wiem ale zanim zdążyłam ubrać to w słowa zdążyło uciec.
-Zamierzasz jeszcze długo nad tym siedzieć?- zapytał Otori  wchodząc do salonu który robił obecnie zza mój gabinet. 
-Skoro nareszcie postanowiłeś wprowadzić mnie w szczegóły tej sprawy chce zapoznać się z nimi jak najszybciej. – odpowiedziałam podnosząc jeden z folderów i patrząc na szlaczki liter które straciły sens dobre pół godziny temu.- Przeszkadzam ci?
-Wiesz, że z samego rana wyjeżdżacie.- przypomniał mi.
-To bez sensu.- odparłam. – Nie wierzę, żeby to zaginięcie miało cokolwiek wspólnego z tą sprawą.
-Ty też?- zapytał siadając  po drugiej stronie stołu.
-Sam  mi powiedziałeś, że wysyłasz nas tam po to, żeby odpoczęły. Oczywiście będziemy szukać…- w morzu imion jakie przewinęły mi się przez myśli próbowałam zaleźć te dwa konkretne jednak okazało się być ich zbyt  wiele.
-Goro i Eiko.- oczywiście, że on je pamięta.
-Dowiemy się co się z nimi stało, ale gdy wrócimy chce natychmiast zając się tym praniem mózgu na masową skale.  Mary przejrzy wspomnienia wszystkich porwanych, a Kelly  wraca na trop pająków czy jej się to podoba czy nie.
-Myślisz, że to oni za tym stoją?
-Nie wiem co myśleć. Ofiary na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą  nic wspólnego więc, albo sprawca potrafi działać w kilku miejscach na raz, albo coś nam umyka. Toksykologia nic nie wykazała.
-To pierwsze co sprawdziłem. Odpowiednio mocna mieszanka mogłaby doprowadzić do takiego stanu każdego.
-Wiesz czego się boje? – pokręcił głową.- Boje się, że to nie chemia. Boje się, że jest tu ktoś  kto nie potrzebuje niczego takiego. Ktoś  sprytniejszy od nas. Ktoś kto przekonuje ludzi do swoich racji… jakie by one nie były.  W końcu słowami też można kogoś … odurzyć.
Nastąpiła dłuższa chwila ciszy. Wizja nowego wroga o nieznanych umiejętnościach raczej nie wprawiła nas w dobry nastrój.
-U ofiar nie zanotowano wzrostu agresji- Tsubasa przewał milczenie.-ani zwiększenia skłonności do jakichkolwiek działalności przestępczej.
-Właśnie. Te szczątkowe zmiany w zachowaniu. Potrafił byś mi to jakoś...sprecyzować? Szczególnie w tych dwóch raportach napisane w odstępie dwóch tygodni. - powiedziałam podając mu plik kartek.
-Przypadek Boulot Yonny. "Ofiara zdaje się traktować badanie jako tekst na który była przygotowywana." Sam się nad tym zastanawiałem.
-Czy inni też tak do tego podchodzili? -Nie, u części różnice w zachowaniu potrafiła dostrzec jedynie najbliższa rodzina więc nie byliśmy w stanie przeprowadzić badań behawioralnych.
-Może faktycznie ktoś ją przygotowywał. Przesłuchwialiście rodzinę?
-Tak, twierdzą, że nic takiego nie miało miejsca.
-Czy zaginął jakiś bey? Tylko bey bez bleydera.
-Podejrzewasz zmiany postseparacyjne. To ślepa ucieczka. Żaden bey nie zniknął. Pająki też zaprzestały rabunków po rozbiciu Nowej Dark Nebuli.
-A co z tobą?- zmieszał się.
-Nie rozumiem pytania.
-Widzę, że nie nosisz broń zamiast wyrzutni.
Już zrozumiał.-Pomyślałam spuszczając powoli z tonu.
- Co może oznaczać, że Eagle, albo dalej tkwi w tej maszynie, albo go uszkodziliście próbując je rozdzielić... Więc pytam. Jak się czujesz?
-To nie jest problem którym powinniśmy się teraz zajmować.
-Wolisz to zrobić kiedy pojawią się symptomy?- nie odpowiedział.- Tak myślałam.- powiedziałam podchodząc do niego.- Daj rękę.
Wyciągnął do mnie dłoń. Było na niej trochę ciemnego atramentu, wyraźnie zaznaczona niewielka przerwa między palcem wskazującym, a środkowym powstała w skutek częstego zwalniania spustu kuczera. Łatwo można było wyczuć, że jest spięty. Jeśli miała bym strzelać powiedziałabym, że próbuje powstrzymać skurcze.
 -Pewnie słyszałeś o puntach witalnych.- mówiłam masując kciukiem wewnętrzną część jego dłoni.
 -To i owo.- odparł kiedy przesunęłam palce pomiędzy kciuk, a palcec wskazujący.
-Uciskane w odpowiedni sposób i odpowiedniej kolejności powinny zminimalizować skurcze.
-Albo sparaliżować rękę po samo ramię.-sarknął.
-Tak, to też.- uśmiechnęłam się uciskając po kolei palce.- Także uważaj...
.
.
.
Pstryk, pstryk.- Mary pstryknęła palcami tuż przed moja twarzą wyrajając mnie z zamyślenia
-Halo. Ziemia do Ines.
-Co się stało? Czemu stoimy?
-Kelly i Bastien zaraz skoczą sobie do gardeł.
-Świetnie. Po prostu świetnie.

Rozdział 21 za nami. Wreszcie ruszyliśmy z misją. No dobra może nie do końca ruszyliśmy, ale wygnałam poszukiwaczki zaginionego guza z  mieszkań wiec teraz powinno pójść już z grzywki.
Co wam tu jeszcze powiedzieć? Ummmmm.... Doji dalej żyje.
W sensie mój kaktus. Więc to już coś.
Do następnego posta.
Hania. 

17 komentarzy:

  1. "Długopis! Gdzie jest długopis!?"
    Ja: Jak bym widziała siebie na lekcji
    "Wiesz czego się boje? – pokręcił głową.- Boje się, że to nie chemia. Boje się, że jest tu ktoś kto nie potrzebuje niczego takiego. Ktoś sprytniejszy od nas. Ktoś kto przekonuje ludzi do swoich racji… jakie by one nie były. W końcu słowami też można kogoś … odurzyć."
    Hanako: No w sumie to masz racje. To wyjście jest straszniejsze od wszelkich zwiazkow Chemicznych
    "-Kelly i Bastien zaraz skoczą sobie do gardeł.
    -Świetnie. Po prostu świetnie."
    Miju: Stawiam 30 dolarów na Kelly
    Hiroaki: 40 na Bastiena
    Beta: 100 na Ines
    Miju i Hiroaki: Co?
    Beta: Zbyt oczywiste że ich powstrzyma
    Ja: Czekam na kolejny. Bardzo się ucieszyłam jak zobaczyłam kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była dokładny cytat z mnie próbującej rozwiązywać zadania z biologii. Dosłownie krzyczałam na biurko.
      Kelly: Hioraki przyznaj się podbijasz tylko stawkę. Wszyscy dobrze wiedzą, że wygram.
      Bastien: Chyba kpisz. Żeby cie u ziemić nie musiał bym nawet ładować broni.
      Ines: *wywruciła oczami*
      A ja się cieszę, że ty się cieszysz.

      Usuń
  2. Po pierwszych myślach Ines, nie wiem dlaczego, ale to było pierwsze co przyszło mi go głowy:
    https://www.xdpedia.com/obrazki/pamietaj_nie_zgub_dlugopisu_bo_zginiesz_5189.jpg
    Jack: Kup całe pudełko i noś ze sobą jak tylko skończy się majówka.
    Lilka:*wygrzebała ołówek z włosów, stwierdziła, że to nie to co chciała wyciągnąć więc go schowała i po chwili wyciągnęła długopis* Właśnie dlatego ja jestem zawsze przygotowana.
    Jack:Nie zdziwię się jak niedługo wyciągniesz stamtąd czołg XD
    ,,-Podejrzewasz zmiany postseparacyjne."
    Jack: Uuu trudne słówka. Takie lubię :) Czuję jakby ktoś robił armię małych Zimowych żołnierzy. Tylko chyba szkoda im kasy na metalowe ramiona, ale jak się ją ma to nie problem nie? Musiałabym tylko sprawdzić z bliska jak tam działają te wszystkie podzespoły w jego łapsku i wtedy...
    Lilka:*w aurze tak ciemnej, że prawie w niej zniknęła*
    Jack:...Włos by mu z głowy nie spadł. Na pewno nie wykorzystałbym takiej wiedzy w złych celach. No słowo daję.
    Lilka: Idź się wystrzel w skafandrze na księżyc.
    Jack: Powiedziała dziewczyna płaska jak tarcza kapitana.
    *50 wymyślnych wyzwisk później*
    ,,- Boje się, że to nie chemia. Boje się, że jest tu ktoś, kto nie potrzebuje niczego takiego. Ktoś sprytniejszy od nas. Ktoś kto przekonuje ludzi do swoich racji… jakie by one nie były. W końcu słowami też można kogoś … odurzyć."
    Lilka:*rozkasłała się, bo o porywaniu dzieci i mąceniu im w głowach raczej nie może się wypowiadać* Hermekeke Her ehe mes.
    Speedy: Co tam kaszlesz?
    Lilka: Takie tam.
    ,,-Albo sparaliżować rękę po samo ramię.-sarknął.
    -Tak, to też.- uśmiechnęłam się uciskając po kolei palce.- Także uważaj..."
    Czy ty mi siedzisz w głowie? xd Lilka miała mieć taką scenkę z Dashanem.
    Jack: No to już nie będzie miała-_-*zazdrośnik*
    Lilka:*zasłoniła sobie usta dłonią i przygląda się temu, jakby siedziała nad partyjką szachów*
    Jack: Już się tak temu krytycznie nie przyglądaj :)
    Lilka: Mam na to papiery...
    Jack: Chyba żółte XD
    Lilka: Pff...hyhy okej udało ci się. W każdym razie. Najpierw jest nieee, nic z tego nie będzie, nie możemy razem mieszkać, muszę znaleźć sobie nowe mieszkanie, aż tu nagle lunęło jak krupnik o parapet: Choć pomacam ci rękę. Nie jestem mistrzynią w tej dziedzinie, nawet nie będę tego ukrywać, ale ona w końcu chce z nim być czy nie?
    Jack:*kiedy tylko skończył się śmiać...* Ty kiedyś przez to zginiesz. Sądzę, że ona chyba sama nie wie i przez to robi się taka zajebana w akcji. Trochę jak...*Lilka zasłoniła mu usta, ale ona nadal mówi i mówi aż w końcu go puszcza*...cznie... Ręce ci pachną ciastkami, wiedziałaś?
    Lilka: Super.
    ,,- Co może oznaczać, że Eagle, albo dalej tkwi w tej maszynie, albo go uszkodziliście próbując je rozdzielić... Więc pytam. Jak się czujesz?"
    Wait a minute. Co ja czytam. Jaka maszyna? Rozdzielić Eagla z kim?-.-
    Jack: Upierdliwość aktywacja.
    A na poważnie to czuję ten rozdział jak takie podsumowanie przed czymś grubym, a po drugie to chyba muszę się przestawić na Ines x Tsubasa, bo raczej wolałam Glimer x Johasnnes. Pewnie mi się to jeszcze z dziesięć razy zmieni zanim się zdecyduje, ale kto wie.
    Lilka: Zostaw ją w spokoju dobrze?^^
    ...Dobrze Pikachu. To chyba wszystko...
    Lilka: ^^
    Czekam na kolejny rozdział ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "https://www.xdpedia.com/obrazki/pamietaj_nie_zgub_dlugopisu_bo_zginiesz_5189.jpg"
      Kelly: Ale jak będę miała długopis to jak niby mam zacząć szkolny romans z przystojnym uczniem z ławki przedemną?
      Ines: Nie chodzisz nawet do szkoły.
      Kelly: No z tym argumentem nie będę się kłucić. ;P
      "Jack:Nie zdziwię się jak niedługo wyciągniesz stamtąd czołg XD"
      Kelly: Dopóki nie wyjdzie stamtąd nic żywego damy radę.
      "Jack: Uuu trudne słówka. Takie lubię :) Czuję jakby ktoś robił armię małych Zimowych żołnierzy. Tylko chyba szkoda im kasy na metalowe ramiona, ale jak się ją ma to nie problem nie? Musiałabym tylko sprawdzić z bliska jak tam działają te wszystkie podzespoły w jego łapsku i wtedy..."
      Kelsi: Mi się wydaje, że wystawili tam interfejs neuronowy.
      Alex: Niby po co? Ta proteza miała służyć jako broń, a nie faktyczna proteza ręki.
      Kelsi: Czy li ty byś po prostu wstawił tam kolc metalu? Powodzenia z kontrolą siły bez interfejsu neuronowego.
      Alex: To kwestia wyczucia systemu inter....
      Kelly: NeeEEEEEEEEErdy!!!
      "Czy ty mi siedzisz w głowie? xd Lilka miała mieć taką scenkę z Dashanem."
      Jestem niewinna! Ryuga znowu łaziłeś Krukowi po snach?
      Mary: ....Ale ty wiesz, że go tu nie ma prawda?
      ...nie ważne.
      "Lilka: Pff...hyhy okej udało ci się. W każdym razie. Najpierw jest nieee, nic z tego nie będzie, nie możemy razem mieszkać, muszę znaleźć sobie nowe mieszkanie, aż tu nagle lunęło jak krupnik o parapet: Choć pomacam ci rękę. Nie jestem mistrzynią w tej dziedzinie, nawet nie będę tego ukrywać, ale ona w końcu chce z nim być czy nie?"
      Ines: Skoro tak bardzo zaprząta ci to głowę. Kelly idziemy do Ikei ty kupisz sobie nowy stół i może wreszcie własne łóżko, a ja meble do nowego mieszkania.
      Kelly: Jej!
      Ines: Potrzebujemy też nowej szafy. Bo ze starej zrobiliście autostradę. I przysięgam jeśli ta otworzy dokądś przejście to będą nasze ostatnie zakupy w Ikei.
      Kelly: Hej Jack pomożesz mi sprawdzić ile ciał zmieści się w szafie?
      "Jack: Ręce ci pachną ciastkami, wiedziałaś?
      Lilka: Super."
      Kelly: Nowy krem czy jadłaś ciastka i się nie podzieliłaś?
      "Wait a minute. Co ja czytam. Jaka maszyna? Rozdzielić Eagla z kim?-.-"
      Ines: Ekseryment nowej Dark Nebuli.
      "Pewnie mi się to jeszcze z dziesięć razy zmieni zanim się zdecyduje, ale kto wie."
      Dlaczego nie oba?

      Usuń
    2. Jack: Spoko Pony pożyczyłbym ci. Musiałabyś mi w końcu jakoś narysować tę walentynkę ;)
      ,,Kelly: Dopóki nie wyjdzie stamtąd nic żywego damy radę."
      Jack: O to bym się nie martwił prawda kwiatuszku? Masz już pana, który cię tam odpchlił podejrzanymi substancjami.
      Lilka: Niestety nie mam. W przeciwieństwie do ciebie nie potrzebuję lokaja, który za każdym moim kichnięciem podetrze mi nosek.
      Jack: Hyh :)
      *spór Kelsi i Alexa*
      Jack: Oj, Aleś, Aleś. Nie ograniczaj się myśląc jednostronnie. To broń, ale musi być sprawna dostatecznie manualnie, żeby no nie wiem raz rozłupać komuś główkę, a innym razem po rozłupywać orzeszki przy wigilijnym stole. No i mamy happy family friendly opinion. Yey!
      Lilka:*wzdycha*
      Jack: Co za mało happy family friendly?
      ,,Ines: Skoro tak bardzo zaprząta ci to głowę."
      Lilka: Niekoniecznie odezwałam się właśnie dlatego*ogląda sobie paznokcie*
      ,,Ines: Potrzebujemy też nowej szafy. Bo ze starej zrobiliście autostradę."
      Jack: Raczej została przerobiona na wióry i ja to propsuję.
      Lilka: Przejmujesz się szafą? Myślałam, że taka gwiazda jak ty nie będzie przejmowała się jedną szafą, mając zapewne całą garderobę.
      ,,Kelly: Hej Jack pomożesz mi sprawdzić ile ciał zmieści się w szafie?"
      Jack: Po co? Nie masz od tego ludzi? Nasz kamerdyner ci to załatwi.
      Lilka: Oddałam go Jenny pod choinkę.
      Jack: Nie przypominam sobie, żebyś to ze mną konsultowała.
      Lilka: Nie musiałam.
      Jack: Nasza współpraca stoi pod znakiem zapytania kwiatuszku. Niech stracę.
      Lilka: Jak już tam idziesz to kup te talerze co zwykle.
      Jack: Ymmm no dobra.*rozwalił się na łóżku, chwycił leżący obok katalog i przegląda go z "jakże wielkim zainteresowaniem"* Słyszałem Pony, że będziesz miała ustawkę z tym... jak mu tam było?*pomachał ręką, jakby odganiał muchę, oblizał palec i przekręcił na kolejną stronę* Chcecie taką konkretną tę szafę czy bardziej typowego PAXa? Koszyki dobra rzecz, ale zajmą za dużo miejsca, które morza, by wykorzystać na te twoje ciała Pony. W sumie wieszak na krawaty chyba też wam nie będzie potrzebny co?*uniósł na nie wzrok, sardonicznie się uśmiechając* W sumie to można zostawić te krawaty. Miałabyś na czym wieszać ciała jakby mocowania nie poszły. Kręciliby się jak takie kukiełki na karuzeli w wesołym miasteczku. Podoba ci się pomysł Pony? :) Będziesz go mogła wypróbować na tym...*znów pomachał ręką, ale dobrze pamięta, że to Bastien*
      Lilka:*po chwili namysłu* Idziecie do Komy?
      Jack: Wow. Przyczajony tygrys ukryty smok. Skoro już tu jesteś to idź po talerze.
      Lilka:*pochyliła się nad nim i zrobiła ścianę z katalogu zasłaniając siebie i jego*Idź ty, proooosze.
      Jack: U-U
      Lilka: No idź...Głupio mi tak co tydzień kupować nowe talerze.
      Jack: Jakbyś nie tłukła to nie potrzebowałabyś nowych. Poza tym możesz je skleić magią. Po co komplikujesz sobie i mi życie?
      Lilka: Nie jestem aż tak wygodnicka. Nie będę marnować energii na kilka talerzy, które z resztą parę razy ocaliły ci skórę.
      Jack: Dobra potem pójdę*po prostu już chyba czuł, że zaczyna naruszać pewną granicę, a chce jeszcze zjeść obiad jak wróci*
      ,,Kelly: Nowy krem czy jadłaś ciastka i się nie podzieliłaś?"
      Lilka: Oczywiście, że jadłam i się nie podzieliłam.
      Jack: Moja szkoła :,)
      ,,Ines: Ekseryment nowej Dark Nebuli."
      Połączyli go z Eaglem tak jak Hikaru z Aquario, zanim Mary to przerwała, tak? Bo pamięć może mnie zawodzić.
      ,,Dlaczego nie oba?"
      No niestety są takie postaci, z których nie dasz rady wybrać, którą bardziej lubisz, bo lubisz je po równo i za wszystkie skarby świata nie dasz rady się zdecydować, a są takie, które wiesz, że gdybyś musiała wybierać, to jednak wybrałabyś tę ...i tu sobie wstaw. Nie fajna sytuacja, ale niestety tak czasami bywa. Po prostu serduszkiem jestem jeszcze tam z Glimer i Johannesem.
      Lilka:*zły Pikachu*

      Usuń
    3. Kelly: Czaruś.
      "Jack: No i mamy happy family friendly opinion. Yey!"
      Kelsi; No naprawde Pg-13.
      Alex: Jakbyś nie zauważył Winter Soldier był użył do wykonywania misji wynagających cięż.*Kelly zasłoniła mu usta dłonią*
      Kelly: Ciiiii nikt cie i tak nie słucha.
      Mary: To że jesteś za głupia, żeby bawić się z innymi dziećmi nie znaczy, że możesz im pusć zabawe.
      "Lilka: Przejmujesz się szafą? Myślałam, że taka gwiazda jak ty nie będzie przejmowała się jedną szafą, mając zapewne całą garderobę."
      Ines: Tak przejmuje się tym. Spędzam tu większość swojego czasu i chciała bym, żeby to miejsce wyglądało dobrze.
      "Jack: Po co? Nie masz od tego ludzi? Nasz kamerdyner ci to załatwi."
      Kelly: Ale ja nie chce z kanerdynerem tylko z tobą.* słucha jak Jack opowiada o szafie* Kawał mebla tylko taka sprawa nikt nie mówił o martwych ciałach. ;)
      "Lilka:*po chwili namysłu* Idziecie do Komy?"
      Kelly: Nie do Habuby...
      Ines: Hakuby
      Kelly: Ale to też jest w górach i czeka tam na mnie Hyoma więęęęc prawie to samo.
      "Lilka: Oczywiście, że jadłam i się nie podzieliłam."
      Kelly: Ty okrutna.
      "Połączyli go z Eaglem tak jak Hikaru z Aquario, zanim Mary to przerwała, tak? Bo pamięć może mnie zawodzić."
      Ines: Nie, to...
      Kelsi: Bio mechsniczne ciało sterowane przez Eagle na tej samej zasadzie jak Drago gdy wepchną swój bio mechanicxny język do gardła Kelly.
      Kelly: *zieleniała* Weź mi nie przypominaj albo przynajmniej przynieś wiadro.
      "Lilka:*zły Pikachu*"
      Kelly: Jak tak ci się tęskni do niej to 0orostu zawołaj. Jestem pewna, że Mew się gdzieś tutaj kręci.* wcale nie złośliwe po pewnym czasie po prostu się do niej przyzwyczaiła*
      Kelsi: W jej przypadku to raczej Ditto.

      Usuń
    4. ,,Kelsi; No naprawde Pg-13."
      Jack: Prawda? Takie nie za dobre nie za złe. Taki CENZURA, że CENZURA.
      Jakoś mnie to szczególnie nie rusza, ale chyba jednak dla dobra ogółu musimy znów spróbować o tym porozmawiać.
      Jack:...Nie będę owijał w bawełnę, ale moja mina chyba mówi sama za siebie.
      ,,Alex: Jakbyś nie zauważył Winter Soldier..."
      Jack:*dostał ciśnienia*
      Lilka: Sam zacząłeś Jack więc teraz sam się ogarnij.
      Jack:*marszczy brwi* O co ci chodzi kobieto? Przecież ja nic nie robię, nic nie mówię, w ogóle...
      Lilka: Skończ-
      ,,Ines: Tak przejmuje się tym. Spędzam tu większość swojego czasu i chciałabym, żeby to miejsce wyglądało dobrze."
      Lilka: Pewnie jak się przeprowadzisz, to wreszcie zacznie.
      ,,Kelly: Ale ja nie chce z kanerdynerem tylko z tobą.
      Jack: Ooo. To było tak słodkie, że...aż mnie zemdliło i chyba zaraz stąd wyjdę.
      *słucha jak Jack opowiada o szafie* Kawał mebla tylko taka sprawa nikt nie mówił o martwych ciałach. ;)"
      Jack: Po co żywi? Chyba tylko nienormalny chciałby siedzieć w szafie.
      Lilka:...
      Jack: O sory. Akurat to nie było specjalnie XD W sumie nawet wygodne to łóżko.
      ,,Kelsi: Bio mechsniczne ciało sterowane przez Eagle na tej samej zasadzie jak Drago..."
      Dotąd by wystarczyło...ale okej dzięki za pomoc. Puki co wszystko jasne.
      Jack: Pamiętam to XD Co z tym kaiju? Wyhodowałaś go w końcu?
      Lilka:*zero reakcji*
      ,,Kelly: Jak tak ci się tęskni do niej to 0orostu zawołaj. Jestem pewna, że Mew się gdzieś tutaj kręci."
      Lilka: Nie muszę jej widzieć. Już się odzwyczaiłam trochę. Chodzi mi właśnie o to, żeby żyła sobie w spokoju, a Kruczysko mi zawsze wszystko psuje.
      Po pierwsze co jej mogłabym zrobić, a po drugie nawet nie chcę jej niczego robić Lilka.
      Lilka:Przestań pisać głupie rzeczy, to zacznę ci wierzyć >.<
      Obawiam się, że już trochę za późno...
      L&J: -_-
      Przecież wiecie, że was kocham, ale nie mogę wam dawać ciągle tego, co byście chcieli.
      Jack: Wiesz co, miałaś rację. Musimy sobie poważnie porozmawiać -_-
      *Nie mówiłam poważnie, żeby go nie spłoszyć*

      Usuń
    5. "Jack:*dostał ciśnienia*"
      Kelly: Spokojnie Jackuś już go uciszyłam.
      Alex: *Nie wie czemu Jack się zdenereował, ale w końcu najważniejszy jest efekt.*
      "Lilka: Pewnie jak się przeprowadzisz, to wreszcie zacznie."
      Ines: Jeżeli wystrój w stylu leża dzikich zwierząt ci pasuje.
      Kelly: Hura wracamy do korzeni!
      Kelsi: Nawet nie waż się rozbierać.
      Kelly: Nie miałam zamiaru.* miała*
      "Jack: Ooo. To było tak słodkie, że...aż mnie zemdliło i chyba zaraz stąd wyjdę."
      Kelly: Naprawdę? Obiecujesz? *.*
      "Jack: Po co żywi? Chyba tylko nienormalny chciałby siedzieć w szafie."
      Kelsi: Nie wiem czy serio nie nadąża czy po proatu zgrywa głupiego, żeby cie drażnić.
      "Lilka: Nie muszę jej widzieć. Już się odzwyczaiłam trochę. Chodzi mi właśnie o to, żeby żyła sobie w spokoju, a Kruczysko mi zawsze wszystko psuje."
      Kelly: Istniejemy to wystarczy, żeby mieć przejebane, zwłaszcza, że nowelki o życiu to nie jest specjalność Hani.
      Ja: Oj daj spokój przecierz dałam wam pobyć trochę normalni.
      Kelly: Niby kiedy!?
      "Nie mówiłam poważnie, żeby go nie spłoszyć*"
      Spłoszony Jack. XD

      Usuń
    6. ,,Ines: Jeżeli wystrój w stylu leża dzikich zwierząt ci pasuje.
      Kelly: Hura wracamy do korzeni!"
      Lilka: Okej. Na trzy...trzy!
      Jack/Lilka:I’m going back to my roots/I've got no roots. But my home was never on the ground...
      Jack:Stop, stop. Co to było? Co ty śpiewasz?
      Lilka: No Roots.
      Jack:...Wiedziałem, że nie zrobimy tego jednomyślnie. Dlaczego się zgodziłem?
      Nie pyknął wam ten high school musical X,D
      Lilka: Co ty nie powiesz.
      ,,Kelly: Naprawdę? Obiecujesz? *.*"
      Jack: Tak*zagiął róg strony i rzucił katalog na łóżko* Ta wydaje się najsensowniejsza. Elówa Pony!
      ,,Kelsi: Nie wiem czy serio nie nadąża czy po proatu zgrywa głupiego, żeby cie drażnić."
      Jack: To właśnie cały mój urok ;) A jeśli ściągniecie tu znów tę gorszą wersję mnie nie wspominając o tym skończonym kretynie Kolu...
      Lilka: Kaiu.
      Jack: Przecież mówię. To pająki księżyca...
      Lilka: Nocy.
      Jack: Jakkolwiek. Będą waszym najmniejszy problem.
      ,,Kelly: Istniejemy to wystarczy, żeby mieć przejebane, zwłaszcza, że nowelki o życiu to nie jest specjalność Hani."
      Lilka: Robi fajne figurki, ale jej się też nie ufa.
      ,,Spłoszony Jack. XD"
      Myślisz, że się nie da?
      Jack:Kruk ostrzegam cię grabisz sobie u mnie ostatnimi czasy. Naprawdę będę zmuszony podjąć drastyczne środki.

      Usuń
  3. Jenn: *wjech...wtoczyła się na łyżwach, prawie rozbijając łeb o ścianę* Helloooo, Kelly! *wywinęła fantastycznego orła* Kurwa!
    Izu: *uchyla się przed ostrzem z łyżwa* Dalej próbujesz?
    Jenn: Kiedyś się uda!
    Haru: *zerka na ostrze wbite w ścianę i wzdycha* Mówisz tak od roku ^^''
    Jenn: Pfyyy, w coś wierzyć trzeba!

    "Długopis! Gdzie jest długopis!?"

    Czemu ja tu widzę siebie na sprawdzianach XDD
    Jenn: Jakich sprawdzianach, ty nawet na lekcji go nie masz
    ^^''

    " Kelly wraca na trop pająków czy jej się to podoba czy nie."

    Izu: To dajcie jej jakiegoś klapka czy packę, a nie Yoyo jako ewentualną tarczę
    Haru: Nie takie pająki, Izu
    Izu: No ja wiem, ale chyba można gdzieś kupić packi na ludzi? Nie?
    Jenn:...Daaamon, mam nowy pomysł na biznes!

    "Boje się, że to nie chemia. Boje się, że jest tu ktoś kto nie potrzebuje niczego takiego."

    Eris, kurwa...
    Eris: *je skittelsy, a z oburzenia pokazuje środkowy palec* To nie ja! Siedzę w lustrze!
    Jenn: Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie? :D
    Eris: Najpiękniejsza to nie wiem, ale tobie całkiem blisko do najbrzydszej
    Izu: Ważne jest pierwsze miejsce, nieważne gdzie
    Jenn: No dzięki, rudy XD

    Ines i Tsu znów robią mi nadzieję, nooo. Weźcie przestańcie ;-;
    Jenn: Będą razem
    Izu: Na bank
    Osamu: To jest zapisane w gwiazdach
    Patrick: Ta, raczej w fusach po kawie

    "Kelly i Bastien zaraz skoczą sobie do gardeł."

    Jenn: *jedną ręką macha flagą z napisem "Woman power", a drugą trzyma wino z którego siorbie przez rurkę* Jebnij mu porządnie, siostro!
    Haru: To dobrze, że chcesz, by ich misja się powiodła
    Jenn: Blaise z Damonem zawsze się biją, ale jakoś zlecenia kończymy wszystkie
    Haru: Raz tylko dlatego, że rzucali nimi w siebie
    Jenn: Ach, piękne czasy. Klient pytał, czemu takie poszatkowane :,)
    Haru: *faceplam, po którym idzie przytulić się do Alexa*
    Czekamy na kolejny!



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Hejoooo! *stoi nad Jenn * Trenujesz Capoeira?
      "Izu: To dajcie jej jakiegoś klapka czy packę, a nie Yoyo jako ewentualną tarczę"
      Kelly: Hej Yoyo pomożesz mi z pająkami?
      Kyoya: *100% poważnie* Tak.
      Kelly:*zbita z tropu* Yyyyyy...Co?
      "Jenn:...Daaamon, mam nowy pomysł na biznes! "
      Kelly: XD
      "Jenn: Będą razem
      Izu: Na bank
      Osamu: To jest zapisane w gwiazdach
      Patrick: Ta, raczej w fusach po kawie"
      Ines: Dopóki Hania tego zapisze to możecie sobie wróżyć do woli.
      Kelly: YEAH! Woman Power!
      Mary: A co z twoim bycuem za równo uprawnieniem?
      Kelly: Dalej jestem za równo uprawnieniem w wtłukła bym Bastienowi bez względu na to jakiej jest płci. Talk shit get hit. The hammer of justice is unisex.
      Alex: No już już. *pocałował czubek głowy Haru* Chcesz posiedzieć ze mną na kanapie pod kocem i poglądać filmy?

      Usuń
    2. Jenn: Bardziej samą jazdę na tych cholerstwach stworzonych przez anioły . Yoyo widać u was dorośleje, Kelly. U nas ta sama gąbka będzie do końca
      *morduje simy z uśmiechem*
      Jenn: Jak wgl przeżyje
      Izu: Madoka już odpadła
      Osamu: Nie musicie dziękować
      Damon: *patrzy na rysunek packi na ludzi autorstwa Jenn* Ty no nie wiem
      Jenn: Jest piękny, nie obrażaj go
      Damon: Po cholere prąd w pacce?
      Jenn: Ty głupi jednak czasami jesteś, dla pewności, że zadziała! Wgl Bastien, co znów zrobiłeś mojej sis?
      Haru: *objęła go jak koala drzewo* A masz coś ciepłego do picia?
      *aż sobie przez nich przypomniała o walentynkach* Kuurwa

      Usuń
    3. Kelly: I jak tu nie kochać innych kultur. Nauczysz się nowych przekleństw poznasz ich kuchnie ogólnie same plusy.
      Mary: Powiedz to Indianom.
      Kelly: *Niezwraca uwagi* Ale zawsze będzie coś takiego jak kiła.
      Wszyscy: ???
      Kelly: Kiła występowała pod wieloma różnymi nazwami: choroba francuska, w Rosji „choroba polska”, we Francji „choroba angielska”, w Polsce „choroba niemiecka”.
      Wszyscy:?!
      Kelly: No co podróżuje się tu i tam.
      Alex: *podtrzyuje Haru* Nie mam, ale zawsze można zrobić. Na co masz ochotę?
      Kelly: Ja nie chce, żeby Yoyo doroślał ludzie dorośli są nudni. *naburmuszona mina*
      Spokojnie to tylko jeden dzień i to dopiero w przyszlym tygodniu dasz radę się na niego przygotować.

      Usuń
    4. Jenn: Co? Kto? O co chodzi? XDD Jakie kuchnie? Aaa zresztą, co z Bastienem? Dostał taką lepę od Kelly, że nawet nie jest łaskaw odpowiedzieć?
      Patrick: Spróbuj mówić bez zębów
      Jenn: Też prawda
      Haru: Co byś powiedział na latte z płatkami róż albo czekoladę mleczną połączoną z solonym karmelem? Uuu albo mrożona czekolada z dodatkiem mięty i kruszonych ciastek...*zorientowała się, że się zapędza* Masz coś z tego na składzie? A i co byś powiedział, żebyśmy na Walentynki pojechali do Hiszpanii? ^^ *szeroki uśmiech, a oczka jej błyszczą* Oczywiście, jeśli możesz oraz Alex nie ma pracy czy jakiś ważnych planów.
      Jenn: Nie rób żółwia, Kell, w przypadku narwańca pewnie to się zaraz zatrzyma
      W jakimś stopniu jestem na nie już gotowa XD

      Usuń
    5. Kelly: Bastien tak samo jak ja jesteśmy związani klauzulą milczenia. Do przyszłego rozdziału. No i jest śmierdzącym gburem.
      Alex: Większość powinna być.* zanisł Haru do kuchni, posadził na blacie i zaczyna sprawdzać szafki* Ale z przygotowaniem będzie musiał mi pomóc wujek google. Walentynki w Hiszpanii? Z przyjemnością.... Nie, Alex nie pracuje. Planów też nie ma. Załatwiłem nam wolne na przyszłe parę tygodni.
      Kelly: Oby kolejnego dorosłego nie zniose. A z kulturami chodziło mi o to, że każda kultura znajdzie kogoś na kogo można zwalić złe rzeczy. A teraz wstawiaj zabieramy cie na lód.

      Usuń
    6. Jenn: Lucyferze drogi, a już myślałam Angel kogoś wysłała w podróż
      Patrick: Ona tylko do grobu wysyła
      Słyszałam!
      Patrick: Miałaś słyszeć!
      Jenn: Jest gburem, nawet się nie umie przywitać *zrzuciła drugiego łyżwa i się podniosła, ubierając botki*
      Haru: *upina włosy w kucyka* Zrobimy je razem. Czekoladę z karmelem umiem, reszta jest już gorsza, bo gościu z pijalni czekolady nie zdążył mi wyjaśnić ^^" W takim razie jesteśmy umówieni!
      Izu: *zniszczył szklankę w dłoni*
      Alice: *poklepała go po czuprynie* No już, już. Chcesz kakao?
      Izu: Poproszę T^T
      Jenn: Zabieramy? To kto jeszcze idzie?

      Usuń