Rozdział 13
Pewnego pochmurnego
popołudnia, gdy siedzieliśmy sobie wspólnie w salonie i oglądaliśmy „CIA
kryminalne zagadki Tokio” Johannes stwierdził, że:
-Musisz się
wreszcie przełamać i zacząć wchodzić.
-Nieeeeee!-Zakryłam
sobie głowę kocem.
Ten temat męczymy
już od mniej więcej tygodnia, ale zresztą nie mam prawa się dziwić gdyby to mi
odwalił ktoś taka akcje pewnie bym go zabiła.
***
-Johannes.-Szepnęłam
szarpiąc go delikatnie za ramię.
-Nnnyyy.-Mruknął
odganiając mnie ręką.
-Johannes!-Chłopak
gwałtownie wciągnął powietrze nosem i otworzył zaspane oczy.-Mamy problem.
-Coooo? Jaki
problem?-Przetarł twarz dłonią i spojrzał na wskazujący pięć po trzeciej w
nocy. -Kobieto wiesz, która jest godzina?
-Okres mam.-
Powiedziałam z kamienną twarzą.
-Chwila. To
znaczy, że jesteś w ciąży czy wprost przeciwnie?-Na chwilę się zamyślił, po
czym zapytał.- I od kiedy to jest właściwie mój problem?
-Matko
mieszkam z idiotą.
-Pierdol
się. Jutro ja cię tak obudzę i zobaczymy jak ty będziesz tryskać inteligencją.
-Trzeba było
pozwolić mi umrzeć to bym cię przynajmniej nie budziła.
-Znowu
zaczynasz? Myślałem, że mamy to już za sobą.-Nie odpowiedziałam nic wbijając
paznokcie w spód mojej dłoni.- Przepraszam. No już nie drap się.-Ostrożnie
rozprostował moją dłoń.-Powiedz, co mam zrobić, żeby ci pomóc, bo ja się na tym
nie znam.-Mówiąc to uśmiechnął się.
-Musisz
pójść do sklepu i kupić mi
podpaski.-Ostatnie słowa mruknęłam prawie niedosłyszalnie jakbym była
jakąś małą dziewczyną, która wstydzi się byle, czego.
-Okeeey. To
ty się zajmij sobą, a ja coś wymyśle.
***
-Co
„Nieeeeee”?
-Nigdzie nie
idę...W ogóle to gadaj do kota.-Burknęłam i dla podkreślenia tego, że nie
żartuje odwróciłam się do niego plecami.
-Dlaczego nie?-Podrapał mnie w wystający spod
koca czubek głowy, na co wcisnęłam głowę bardziej między ramiona.- Nie możesz
ciągle siedzieć w domu.
-Ty serio
pytasz?- Z oburzenia, aż usiadłam.
-A ty znowu
zaczynasz?-Niestety, żadna postać, którą do tej pory kopiowałam nie potrafiła
zabijać wzrokiem, więc Johannes wyszedł z tej konfrontacji żywy. Dosłownie
wyszedł z konfrontacji pokoju i domu. Wymówił się tym, że musi coś załatwić na
mieście.
Gdy tylko
zamknął za sobą drzwi rozkopałam barłóg, w jakim siedziałam i rozwaliłam się na
całą powierzchnie kanapy.
-Co mu w
ogóle przeszkadza to, że nigdzie nie wychodzę? Siedzę sobie bałaganu nie robię…
-Nya?-Odezwał
się Gokana.
-No dobra
czasami mi się zdarz, ale sprzątam po sobie. A może on po prostu chce się mnie
pozbyć. Znalazł pewnie sobie jakąś dziewczynę taką ładą, zgrabna, niepodpalaną,
na pewno też nie łysą… No pewnie tak…Taaaa. Już kurwy nienawidzę.
-Phah.
-Z, czego
się śmiejesz?-Warknęłam na niego i przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem dopóki
kot nie odpuścił.- Chociaż z drugiej strony…Skoro tak bardzo mu tutaj zawadzam to,
dlaczego mnie tu w ogóle sprowadził?
-Nya nya nya
nya.
-Miłosierdzie
psia mać jasne. Już biegnę na moich chudziutkich nóżkach w to uwierzyć.- Gokana
spojrzał na mnie jak na kretynkę.- Oj nic już nie mów. Wiem, co chcesz
powiedzieć. „Jojczysz, a zrobić coś ze sobą to niema, komu.” I w
sumie będziesz miał rację. Strasznie się zapuściłam. O tym, że prawie zostałam
upieczona nie zapomnę do końca mojego życia, a nawet, jeśli jakimś cudem mi się
uda to wystarczy, że spojrzę w lustro i od razu sobie przypomnę, ale to, że
trochę się przypiekła nie zwalnia mnie z psiego obowiązku każdej kobiety, czyli
dbania o siebie. Jasne myję się, obcinam paznokcie, sparuje się tymi wszystkim kremami,
jakie przepisał mi ‘’lekarz’’, żeby odżywić jakoś tą pomarszczona skórę, ale
nic poza tym. Ciągle ubieram się w te bezkształtne dresy, a przecież moje
rzeczy przyjechały już jakiś czas temu, a ja ich nawet nie rozpakowałam.
-Nya.
-Gokana już wiem,
co będziemy dzisiaj robić.
***
Weszłam do
mojego pokoju i uklękłam przy naprawdę sporych rozmiarów walizce.
-No Gokana
za chwilę zobaczysz jak wyglądało moje życie przed Dark Nebulą.
-Nya.-Miauknął
stanowczo.
-Masz rację.
Niech ich szlag.-Otworzyłam walizkę i wyjęłam z niej moja czarną awaryjną
perukę.
-Hej Dutch. Możemy już startować?-Wysoki
muskularny mężczyzna zsunął ciemne okulary przeciwsłoneczne z nosa i spojrzał
na mnie tak jakby pierwszy raz w życiu mnie widział. Wywróciłam oczami i
również zdjęłam swoje szkła.-Wiesz, że to nie miłe się tak gapić.
-Wiesz, że zmieniasz twarz częściej niż
ubrania.
-Wiem. Miałeś dostać zdjęcie.-Burknęłam
wchodząc na pokład.
-Miałem odebrać uroczą blondyneczkę nie
ślepego kruka.
Wolałabym
być ślepym krukiem niż liniejąca jaszczurką jak teraz…
Dutch. Był
jednym z niezmiennych stałych elementów mojego życia, a nie było ich wiele. Nie
odwiedzałam go często. Tak właściwie robiłam to tylko, kiedy miałam do niego
interes. Jednak świadomość, że marynarz w ciemnych okularach jego łódź i załoga
kręcą się w pobliżu portu po prostu są.
-No dobrze.
Ciekawe czy jeszcze pamiętam jak się nakłada makijaż. Pchi. Tak jakbym mogła
zapomnieć cokolwiek.
Wyjęłam z walizki
z skrzynkę z kosmetykami i lusterko z nóżką, w którym znowu zobaczyłam łysego stwora,
którym tak samo jak poprzednio byłam ja. Ustawiłam wszystko na wykładzinę obok mnie i
głośno westchnęłam.
-Witajcie
przedmioty robiące zemnie…
Nie masz twarzy nie masz charakteru. Nie
masz nic. Jesteś niczym.
Wiem, co pasuje do ciebie. Wszystko i nic.
Ej Podróbko potrafisz wymyślić coś sama?
Podróba powtórz za mną: „ Jestem nic
niewartą kopią”.
Kopia nigdy nie dorówna oryginałowi.
-…mnie.-Wstałam
z podłogi w łączyłam małe jasno żółte radyjko.-Przynajmniej nie będzie cicho.
Uczesałam
perukę i położyłam ją na specjalnym stojaku. Długie pukle ciemnych włosów mocno
odznaczały się na tle jasnej wykładziny.
-Okey. Słuchaj Gokana to się na pewno tobie nigdy
nie przyda. Zaczynamy od korektora. Od duuuużej ilości korektora.-Muzyka
dudniła w tle, gdy ja mała gąbeczką rozprowadzałam korektor po najbardziej
różniących się od reszty fragmentach mojej twarzy.- Następnie rozsmarowujemy
krem. Właśnie tak.-Nałożyłam trochę za dużo kremu, więc zgarnęłam go na palec i
pacnęłam na nos Gokano.
Kot szubko go
z siebie strzepnął i zaczął na mnie wściekle prychać.
-Oj już nie
wściekaj się tak. Ja wiem, że ty nie potrzebujesz makijażu. Piękny jesteś i bez
niego.-Gokana usiadł spokojnie i zadarł łepek lekko do góry i siedział tak
dumny niczym posążek.
Po kremie
powinnam nałożyć podkład. Zajrzałam do skrzynki Stało tam kilka słoików z
różnymi odcieniami podkładu. Powinnam dobrać odpowiedni do mojej karnacji. Tylko,
jaką ja mam karnacje? Nawet tego nie wiem. W mojej ‘’karierze’’ przeszłam przez
wszystkie kolory skóry i powiem wam tyle ten, kto nie wybielał sobie karnacji
nie wie, co to życie. Teraz z ran oparzeniowych zostały plamy na skórze w
swojej kolorystyce wahające się od trupiej bieli przez lekko różowy, aż do
lekkiego brązu w miejscach gdzie moja skóra była najbardziej uszkodzona.
Ostatecznie zdecydowałam się na najjaśniejszy podkład z tych, które miałam
akurat pod ręką nakładając też jego cienką warstwę na usta i powieki. Stara sztuczka,
dzięki której makijaż trzymał się coraz dłużej.
- No Gokana
jak już mamy podkład bierzemy się za oczy.- Oczy, brwi, usta i rzęsy, jako
jedyne nie ucierpiały podczas pojedynku, więc malowanie ich to była dla mnie
czysta przyjemność, więc gdy pędzelkiem nanosiłam ostatnią warstwę pomadki
wprost nie mogłam usiedzieć na miejscu zwłaszcza, że z głośników radia
popłynęła piosenka „Lone Digger” Caravan Palace.
Przy jej
skocznych rytmach rozrzucałam części garderoby po całym pokoju w pewnym
momencie chwyciłam w ręce koszule i zaczęłam wirować z nią wokół własnej osi. Kiedy
dopadły mnie zawroty głowy zataczać się i chichocząc pod nosem w powodu moje
własnej głupoty doszłam do łazienki i robiąc minę kaczki skrzyżowanej z modelka
przyłożyłam do siebie koszule w jasno niebieską kratę.
-Jest
pięknie.-Oświadczyłam wrzuciłam z siebie dres i w samej sportowej bieliźnie
poszłam szukać czegoś bardziej…kobiecego. Przekopałam całą walizkę w
poszukiwaniu odpowiedniego kompletu. Było ciężko, bo po wyjęciu implantów te
konkretne części mojego ciała zmniejszyły się przynajmniej o dwa rozmiary, ale w
końcu udało mi się coś dobrać.
Zapięłam koszule
zostawiając rozpięte dwa ostatnie guziki. Nie po to upudrowałam dekolt, żeby go
teraz zasłaniać.
Założyłam czarne
rurki oczywiście były trochę za duże, ale kto by się tym przejmował?
Na koniec
zostawiłam perukę. Pół długie czarne kosmyki wywijały się we wszystkie strony.
-Nie jest tak
źle.- Podsumowałam. Z lusterka patrzyła na mnie czarnowłosa i ciemno oka
dziewczyna z dosyć wychudłą twarzą o lekko żółtawej typowej dla Azjatów cerze.
-Jesteś dla
siebie zbyt surowa.
-Jestem
wymagająca. To dobra cecha.-Odparłam układając grzywkę.
-Z całą
pewnością jest twoja.-Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam jak Johannes stoi
oparty o framugę drzwi i patrzył na mnie wyraźnie czymś rozbawiony.
-Długo tak
tu stoisz?-Zapytałam.
-Chwilę.
Lubisz „Lone Digger”?
-To całkiem niezły
kawałek. -Mruknęłam.
-Tak całkiem
nieźle się przy nim tańczy.-Boże, jeśli istniejesz to mnie zabij zanim spale się
ze wstydu.- Hah no nie rób już takiej miny. Bo ci jeszcze tak zostanie. Mam coś
dla ciebie.- Podniósł z ziemi sporą torbę z logo jakiegoś sklepu i położył mi
ją na kolanach.
-Co to?-Spytałam
wsadzając nos do torby.
-Trzy wiązki
dynamitu. Przymierz i zobacz czy wybrałem dobry rozmiar.-Wciągnęłam z torby wiśniowy
płaszczyki i czarne skórzane botki.
W mgnieniu
oka z rzuciłam ze stóp puchate ciapy i założyłam moje nowe buty. Johannes
pomógł mi założyć płaszczyk, po czym przyniósł lustro, żebym mogła się w nim
przejrzeć.
-Do twarzy
ci w czerwonym.-Powiedział.
-To jest
wiśniowy.-Poprawiłam go.- Dzięki za prezent tylko, po co mi to wszystko?
-Nie ma, za
co.-Wziął mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić.-Chciałaś chodzić po dworze na
bosaka?
-Co proszę?-Spytałam
zaskoczona.
-To, co słyszałaś
idziemy w miasto. Myślałem, że będę ci musiał siłą wciskać te buty na nogi, a
tu proszę taka niespodzianka.-Otworzył drzwi wejściowe, a kiedy się odwróciłam zablokował
cały korytarz nie dając mi szans na ucieczkę.-Spokojnie.-Powiedział patrząc mi
w oczy.-To będzie tylko krótki spacer. Przejdziemy się do restauracji zjemy tam
i wrócimy do domu zgoda?-Kojarzycie oczy kota ze Shreka. Johannes jest od niego
sto razy lepszy.
-No dobra
niech ci będzie, ale bierzemy jedzenie na wynos.-Zastrzegłam.
Przekroczyłam
próg.
-Zadowolony?
-Nawet
bardzo.-Uśmiechnął się.
-Głupek z
ciebie.-Burknęłam chowając uśmiech za kołnierzem.
Rozdział 13 za nami. Bardzo przepraszam za to lekkie opóźnienie.
Ryuga: Lekkie?
Ja: Nie przesadzaj to tylko dwa dni zwłoki.
Ryuga: Z naciskiem na zwłoki.
Ja: Nie wiem jak to wszytko podsumować...
Kelly: Patrzcie co znalazłam.*ustawia wielką tablice z rysunkiem*
Kelly: Teraz tak Mary to będzie Espeon, Ines to będzir Flareon, Ryuga to będzie Umbreon, Kyoya Leafeon, Hiraru Vaporeon a Ja Glaceon.
Ja: Taaaaak. Noooo to..
Ja się z wami żegnam
Do następnego posta
Hania.
Gdy bedziemy czekac na autobus powrotny bedziemy mialy co czytac ^^
OdpowiedzUsuńRozdzial extra!
UsuńTyle ode mnie bo sily nie mam
Pa
do nexta! ;D
Kelly: Tia.....
Fajnie, że ci się podoba.
UsuńMiło, że się zameldowałaś.
Odpoczywaj sobie bo ptaszki ćwierkały, że się nie najlepiej czujesz.
Jack:Następna przy nadziej.
OdpowiedzUsuńLilka: Lecz się-_-
Jack: A teraz powiedz ze nie jestem wizjonerem i nie mówiłem: "kobiety starają się tylko jeśli maja dla kogo"
Lilka:Może jeszcze oskara za to chcesz albo biegnij napisać o tym w gazecie to dopiero by był artykuł: "Trzynastolatek i ukryta prawda o kobietach" Albo " Jack jakiś tam stwierdził rzecz oczywistą" Dodatek specjalny: " "Wielki odkrywca" zginął chwile potem"
Jack: Och ale poco te tytuły.
Lilka:No tak zapomniałam ze jesteś taki skromny...Wiesz co widzę cie Jack jako tego normalnego Eevee...taki chomiczek z naprzeciwka.
Jack: Ty serio powinnaś wybrać się do laryngologa.
Lilka: Taa? :)
Jack;Nie ogarniam cie w tym momencie.
Lilka: To masz problem.
JacK: Nie ważne...
Lilka: No cieszę się że Glimer rusza na miasto jakieś postępy widzę.
Jack:Zobaczysz stwierdzi ze się będzie nieswojo czuła.
Lilka:Panu już dziękujemy*odpycha Jacka gdzieś na bok*
Jack;Ja jeszcze nie skończyłem.
Lilka:Ależ skończyłeś.
Jack;Nie nie skończyłem.Ja sie pytam po co wam tyle tego tynku na twarzy normalnie tapeta odpada. W tej skrzyni to chyba było tyle forsy na to przepuszczone ze ja bym przez rok tyle nie wydał. A ty Czarna dlaczego w ogóle bez tapety chodzisz?
Lilka: Wypad*wzdycha* jak ty się rozgadasz...ach.
Ja:Rozdział fajny i czekamy next.
Lilka:I to jest podsumowanie a nie wywody na te i różne tematy.
Jack: No co nie mogę? Mogę.
Ja:*dostaje załamania dzisiejszym dniem*
Jack:Co się załamujesz dopiero trzynasta.
Ja:Chyba idę spać bo mnie głowa boli.
Lilka:Dziś ty wczoraj Vanessa. Coś szaleje w sieci.
Glimer: Zostałam podstępem wyciągnięta z domu a nie wychodzę w miasto i to będzie bardzo krótki spacer wte i wewtę.
Usuń"Jack: A teraz powiedz ze nie jestem wizjonerem i nie mówiłem: "kobiety starają się tylko jeśli maja dla kogo""
Glimer:*system error argument nie do poważenia*
"Jack;Nie nie skończyłem.Ja sie pytam po co wam tyle tego tynku na twarzy normalnie tapeta odpada. W tej skrzyni to chyba było tyle forsy na to przepuszczone ze ja bym przez rok tyle nie wydał."
Glimer: Niektóre muszą na przykład ja. A zawartość mojej skrzynki to obok broni palnej moje nażędzia pracy. Coś jak twój laptop.
"Lilka:Dziś ty wczoraj Vanessa. Coś szaleje w sieci."
Johannes: Głupota.
Glimer: Głupota nie boli.
Jack: No wiadomo co powiem to zostanie zapisane w kartach historii.
UsuńLilka:Jasne już jeden prorok tu był. Tak szybka akcja wchodzimy i wychodzimy. Już gdzieś to słyszałam. Johannes masz jej pilnować bo wiesz...mosty, tory, ciężarówki, rowerzyści, studzienki kanalizacyjne, i kto wie co jeszcze.
Ja: Kaczki U^U
Lilka:Tak Kruk kaczki też.
Jack:Kaczki?
Lilka: Ale pamiętaj Glimer musisz dobrze się bawić, przewietrzysz się to dobrze ci zrobi.
Jack:Kaczki?
Ja:Stwierdzam że chce pokemona.
Lilka:Maż zachcianki. Miałaś spać.
Ja;Odechciało mi się chyba poczytam.
Lilka: A to rób sobie co chcesz.
Jack: Rozumiem rozumiem Laptop broń broń laptop...a po za tym Kaczka?
Lilka:Fakt głupota to to może być.
Glimer: * śpiewa głosem wokalisty z tej piosenki * Zaproś do domu psychopatę.
UsuńWejdź do wora i udawaj piniatę.
Zdejmij hełm gdzieś w kosmosie.
Wejdź do pralki i wsyp Dosię.
Ref. Tyle sposobów by umrzeć,
Jest tyle sposobów by umrzeć.
Tyle sposobów by zabić się.
Jest tyle sposobów by umrzeć.
Daj wężowi hot doga bez keczupu
Sprzedaj nerki dla cennego łupu
Zjedz tubkę super glu.
Ciekawe, co się stanie jak kliknę tu
Ref. Tyle sposobów by umrzeć,
Jest tyle sposobów by umrzeć.
Tyle sposobów by zabić się.
Jest tyle sposobów by umrzeć.
Johannes: Nie będę zpuszczał z niej oka.
Glimer: O co chodzi z kaczkami?
Johannes: *patrzy na Glimer jak na wariatkę* Nawet na chwilę
Lilka:Mam taką nadzieję O_O
UsuńJack:Też jestem ciekaw o co chodzi z tymi kaczkami.
Lilka: Yhym*zakłada okulary*Dzisiejszy wykład poprowadzi Liliana Fox niedoszła wichrzycielka tego wszystkiego co widzicie w koło. Yhym. A więc dzisiejszym tematem są kaczki. Kaczki są to bowiem stworzenia wodne i...
Jack:Ja nie pytam co to kaczka tylko o co z nią chodzi?!
Lilka:Po pierwsze: pała siadaj i wróć jak się czegoś nauczysz. Po drugie trzeba: było tak od razu.
Jack:-_-
Lilka: Więc chodzi o to że według Kruka kaczki stworzył sam szatan i to zło wcielone i dlatego właśnie wymieniłyśmy kaczki.
Ja: Kaczki to zło. Nie lubię kaczek -_-
Lilka:Wiem kiedyś je wyeliminujemy.
Zmora:Wreszcie gadasz do rzeczy. A tera robaczku Greka. Twoja Greka musi być perfekcyjna. A teraz powtarzaj za mną. Sta gónatá sas.
Lilka: Srutututu Zmora z drutu w skrócie: Vges éxo. I co ładnie?
Zmora:...Musimy popracować nad wymową.
Lilka: U-U
Jack:*pada plackiem na łóżko z przymrużonymi oczami wgapia się w sufit* A tylko o kaczki zapytałem. To było proste pytanie: "Kaczki?"*zasłania ręką twarz* Za co ja się pytam za co ja tu trafiłem?
Lilka:Oooo Jack nie dobrze z tobą sam do siebie mruczysz. Tu potrzebny jest lekarz.
Zmora: Ja go mogę przejąć.
Jack:Nie dzięki aniołkiem Charliego nie jestem i z głośniczkiem się nie dogaduje.
Zmora:Nie pojęty robak.
Lilka: Tu się zgodzę.
Jack:*znów coś mruczy tym razem o konsensusach*
Glimer: Nie rób takiej miny. To jest piosenka mająca zapobiegać samobujstwom na torach kolejowych jak mi niewierzysz to wpisz sobie w google. "Jest tyle sposobów by umrzeć"
UsuńJohannes: Tak Glimer napewno tak jest, a teraz choć zabierzemy cie do takich miłych panów i oni cię wyleczą.
Kelly: Charliego może i nie jesteś, ale napewno jesteś aniołkiem Zikurata. Czy tam chomiczkiem. Ines mam pomysł na nowy film.
Ines: Jaki?
Kelly: Chomiczki Zikurata!
Ines: Haha a ja już myślałam że ty na serio.
Kelly: To jest bardzo serio.
Ja:I mnie rozwaliliście XD
UsuńLilka: Johannes nie przesadzajmy dawaj ją tu z powrotem to i tak nic nie da psychiatrzy to kretyni z nami się znormalni...trochę. Ja ci wierzę Glimer ale tory to jest niezła myśl jakby co*zamyśla się* No nic^^
Jack:Sala samobójców. A teraz dla nie wiedzących Kruk nadal się śmieje i patrzy jakbym jej ciastko obiecał.
Ja: Hyhyhy :D
Lilka:Czyli masz przerąbane.
Ja: Będę mogła tego użyć kiedyś czy prawa autorskie na to nie pozwalają?
Jack:Ona już coś wykombinowała.
Ja:Ja już od dawna kombinuję.
Jack:I to właśnie mnie niepokoi.
Lilka:A co ja mam powiedzieć? Przerąbane to życie.
Jack;Potwierdzam.
Ja: Proszę bardzo Chomiczki Zikurata są twoje taki prezent od Matki Chrzestnej twojego bloga za którą się poniekąd uważam. (no chyba że niechcesz żebym nią była to i tak możesz tego użyć)
UsuńGlimer: Przebierz się za łosia w okresie polowania
Obserwuj os rozzłoszczonych zachowania
Stań na krawędzi długiego peronu.
Sprawdź wytrzymałość szybkiego wagonu.
Przebiegnij przez tory pomiędzy platformami,
bez strachu przed rozpędzonymi pociągami
Zły sposób, by umrzeć
Zły sposób, by umrzeć
Zły sposób by zabić się
Najgorszy sposób by umrzeć
Uważaj na rozpędzone pociągi
Australijskie metra i polscy Vlogerzy
Johannes: Miałem ją zamuar zabrać do człowieka który ją poskładał do kupy, ale dobra zostajemy na twoją odpowiedzialność.
Ja: Możesz oczywiście że możesz i dzięki to mi się może kiedyś przydać^^
UsuńJack: Jestem skończony.
"Jhannes:...odpowiedzialność"
Lilka:Co, co? Nie serio wracaj tutaj i się na nią patrz jak w święty obrazek w złotej ramce. Glimer pięknie śpiewasz.
Johannes: *siada przodem do Glimer opieta głowę na dłoniach i się na nią patrzy*
UsuńGlimer: Nie ja tylko jakiś tam polski Vloger.*orientuje się że Johannes się na nią pstrzy więc zaczyna się gibać w lewo i w prawo, a wzrok Johannesa za nią podąża* Weź przestań to dziwne jest.
Johannes: Nie przestanę. Słyszałaś Lilke mam się na ciebie patrzeć jak w święty obrazek w złotej ramce.
Glimer: Jesteś dziwny.
Lilka:Normalnie byś się mnie nie posłuchał więc...Hyhyhy:)
UsuńJa:A gdyby tak...mam myśl nie ogarniętą.
Jack:CZyli jak zawsze.
Ja:Jak pojawi się drugi sezon to czy ta dwójka tu(Johannes i Glimer) znów pojawi się na usługach tych "złych" w takim sensie że tu wielkie love story się rozgrywa oni potem będą razem czy coś w ten deseń i oboje będą pracować nad czymś złym jakimś tam projektem kolejnego oszołoma?
Jack:...Zrozumiałam tylko małżeństwo i projekt oszołoma.
Lilka: A ja wszystko zrozumiałam. Kto by przypuszczał nie? Ale po gadaniu Zmory różnych dziwnych rzeczy już wyłapuje wiec jest dobrze. Glimer dwa razy do tego samego bagna nie wejdzie już mnie zapełniła U^U
Jack:Ale wiesz jeszcze się nie zaczął drugi sezon a Kruk już domysły ma.
Ja:*wzrusza ramionami*Taka ja w dodatku się wysłowić nie mogłam.
Jack:W rozdziale się wysłów.
Glimer: Czy ja wyglądam na kogoś kto może kopiować kogoś innego niż Deadpoll? Poza tym w dalszym ciągu największy wysiłek na jaki mogę się zdobyć to zrobienie 10 przysiadów i padnięcie na twarz.
Usuń"Jack:...Zrozumiałam tylko małżeństwo i projekt oszołoma."
Glimer: *w jej głowie* małżeństwo małżeństwo małżeństwo trwały związek Percy. *potrząsa głową* Jak tak bardzo ci się śpieszy na wesele to się tej całej Meg oświadcz a nie mi dupę zawracasz.
Ja: Pożyjemy zobaczymy.
"Glimer: Czy ja wyglądam na kogoś kto może kopiować kogoś innego niż Deadpoll? Poza tym w dalszym ciągu największy wysiłek na jaki mogę się zdobyć to zrobienie 10 przysiadów i padnięcie na twarz."
UsuńJa:Nie wiem.~
Lilka:Odpoczywaj Glimer nie przejmuj sie tymi głupotami Kruka i drugimi głupotami Jacka. Wiesz jak on coś powie to...
Jack: Mówiłem już że nie szukam gwoździa do trumny? Poza tym za młody jestem jeszcze chcę korzystać z życia ale ty powinnaś się śpieszyć.
Abi: Głupi jesteś.
Lilka: Potwierdzam.
Ja:I ja również.
Jack:Idź z tond kobieto i wy dwie też.
Abi: :P
Lilka:Nigdzie sie nie wybieram chyba że masz cos co mnie interesuje.
Ja: Nie możesz mnie z tond wyrzucić no chyba że ktoś nie życzy sobie mojego towarzystwa.
Jack;Tak nie życzą wyjdź i ty Abi też.
Abi: Idę bo nie mogę ciebie słuchać.
Jack: I jedna z głowy.
"Jack: Mówiłem już że nie szukam gwoździa do trumny?"
UsuńGlimer: Czy ty myślisz że ja słucham tego co ty mówisz?*widzóc Abi mówi pod nosem * jedna nowa która nie wrzeszczy na mój widok.
Jack: Kolejny wyjątek kobiety. A ona to tu przelotnie...i więcej ma nie przychodzić.
UsuńA tak w ogóle to Czarna czemu nie tańczyłaś z Panem Mopem przy tej piosence Caravan Palace?
Lilka: Żałoba jest durniu.
Jack:Ach no tak.
Lilka: ALe jak ci się tak ten mop podoba to sobie go wieź przy okazji podłogi umyjesz.
Jack;Lecę.
Kelly: * zaciska palce w pięści do tego stopnia że aż jej knykcie strzelają i mówi przez zaciśnięte zęby * No właśnie żałoba jest.
UsuńGlimer: „Lone Digger” Caravan Palace jest super.
Johannes: Kolejną rzecz do listy co lubi Glimer.
Glimer: Nie wierzę że ją pisze.
Johannes: Mam dobrą pamięć.
Lilka: To nic ich to nie obowiązuje oni nawet nie wiedzą nic o ufo'kach.
UsuńJack: Już widzę ten dom i gromadkę kotów wymieszanych z dziećmi.
Lilka: Może powinnam ubrać się na czarno.
Jack: Ty już jesteś ciemna znaczy czarna.
Lilka:Chyba nie dostatecznie skoro jeszcze tu z tobą stoję.
Kelly: *idzie sobie... Pewnie coś rozwalić, albo zamknąć się w jajku i pokrzyczeć*
UsuńGlimer: Johannes masz. Kogoś?Johannes: Można tak pow.
Glimer: Gratuluję. Obiecuje że wyprowadze się gdy tylko będę w stanie normalnie funkcjonować.
Lilka:Nie zamykaj się w jajku wracaj albo...no właśnie nic ci nie zrobię właściwie ale wracaj tu.
UsuńJack: Ja myślę że on mówił o tobie...
Lilka: Glimer.
Jack:No właśnie.
Lilka:-_-
Kelly: Siła twoich argumentów mnie przekonała. Zostaje.
UsuńGlimer: Mnie? Ty sobie żartujesz prawda. Po pierwsze kto by mnie chciał, po drugie a on przypadkiem nie woli kotów, po trzecie ja nie jestem gotowa na dzieci, poród macierzyństwo ani cały ten syw z tym związany.
Lilka:Jej!^^ To co porobimy?
UsuńJack:*okrąża wszystkie kobiety na sali i zatrzymuje wzrok na Glimer* Dlaczego ja siedzę z wami i słucham jak się użalacie? Teraz naszła mi ta myśl.
Lilka:Jak ci zile to wstąp do zakonu jak ci zile.
Jack: No tak już wiem. Z kobietami zile a bez nich jeszcze gorzej.
Lilka:No widzisz dziękuj i ogólnie padaj na kolana.
Jack:Aż tak zdesperowany nie jestem zacznijmy że ja nigdy nie byłem zdesperowany. Poza tym Glimer myślę że mu tego kota jak mu tam? Gugu pewnie przypominasz i dlatego albo przejrzała na oczy i zobaczył kobietę zamiast kota albo nie wiem nie jestem psychologiem.
Lilka:*z telefonem w ręku* Dobry wieczór. Moja godność Liliana F...Weller. Chciałbym zgłosić ciążki przypadek bycia małym dupkiem....Wiek?*patrzy na Jacka* 80 wie pani emeryt rencista....Waga? Gdzieś około 50 kilo wysuszony na wiór...Jaka rasa? Chomik...syjamski czy afrykański. W wybielaczu wyprany został więc będzie zażywał częstych kąpieli....Tak...Tak...Yhym...Tak....Co takiego?! Wcale że nie Fox kretynko!*odkłada słuchawkę* No co za obsługa. Raz im wyślesz zdechłą wronę a oni od razu jakieś nieprzyjemności tworzą. W Ameryce takich problemów nie miałam. Zero zero pojęcia. Zawszę mówię: "Lekarzu lecz się sam" A w schronisku dla zwierząt to już w ogóle.
Jack:......Co? O_O
Lilka: Oj nie ważne.
"Poza tym Glimer myślę że mu tego kota jak mu tam? Gugu pewnie przypominasz i dlatego"
UsuńGlimer: *Najpierw chce go poprawić ale potem stwierdziła że jednak...* Uciekam teraz zaraz już. Puprone botki na obcasie szlak by was trafił. *znika za drzwiami *
Kelly :Nie gonisz jej?
Johannes: Jak zgłodnieje to wróci poza tym zostawiła swoje graty.
Kelly:... Niewiem czy mam być pod wrażeniem twojego spokoju czy uciekać bo mnie też chciałeś dostać.
Johannes: Na twoim miejscu byn uciekał.
Kelly :*zostaje po niej dymek kurzu, a pod peleryną na plecach Ryugi pojawił się spory garb*
Jack:*gładzi się po brodzie* Że w sensie takie trofeum? Może i ja tego zażądam?
UsuńLilka:Myśliciel się znalazł.*wywraca oczami i strzela Jacka w tył głowy* Zachowuj się do diabła.
Jack:Co ty mnie tak nawalasz w ten łeb co?
Lilka:...W sumie to nie wiem taki odruch. Po za tym. Ryuga coś ci urosło.
Jack:To Pony kret...*nie kończy bo znów dostaje w tył głowy a następnie dostaje ciśnienia osiemset*
Lilka: Zamilcz czasem ci radzę...To gdzie się schowała nasza Kelly hy? Za firanką jej niema...Gdzie ona jest?
Glimer: Trofeum psia mać. Ty się szczeniaku nie odzywaj po pierwsze jesteś za młody a po drugie kobieta to nie trofeum.
Usuń*Garb na plecach Ryugi*: Dlaczego?
Glimer; Bo nie to jest sprzeczne z prawami człowieka.
*Garb na plecach Ryugi*: A jak mnie miałaś złapać to ci to nie przeszkadzało.
Glimer: Wtedy myślałam jak ty.
*Garb na plecach Ryugi*: Czyli teraz myślisz jak ty?
Glimer: W niektórych spawach.
Lilka: Jack sobie poszedł na a'la Psychoterapie z Krukiem. Zostałam sama. Myślę że ten garb na plecach Ryugi może już stamtąd wyjść. Kelly nie chowaj się już. I dobrze że zaczynasz myśleć po swojemu Gimer. Nie to żebym miała coś do sposobu myślenia Kelly...oj wiecie o co chodzi.
Usuń,,-Gokana już wiem, co będziemy dzisiaj robić.", Fineasz i Ferb mi się przypomnieli, tylko bez Gokana. Glimer, stajesz się co raz, żywsza i weselsza. No i dobrze. ,,Kojarzycie oczy kota ze Shreka. Johannes jest od niego sto razy lepszy.'', to, to jest w ogóle możliwe? A ty Ryuga nie złość się na Hanię. Złość piękności szkodzi. A co do rysunku, fajnie to wymyśliłaś, Kelly. Także, rozdział fajny i czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńGlimer: Zobaczyła byś te mnie to byś się przekonała.
UsuńKelly: Długo nie musiałam kombinować. Eevee to mój ulubiony pokemon, a jego evolucjie są, aż nazbyt wymowme.
Ryuga: Nie za dużo mądrych słów w jednym z daniu? Jeszcze zacznie ci mózg dymić.
Kelly: Jaki mózg? Ja mam w głowie głównie przeciąg.
Ryuga: Ja się nie złoszczę. Poprostu muszę ją pilnować i tyle.
,,Glimer: Zobaczyła byś te mnie to byś się przekonała.'' Może tak, może nie. Jednakże i tak życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia. ,,Kelly: Długo nie musiałam kombinować. Eevee to mój ulubiony pokemon, a jego evolucjie są, aż nazbyt wymowme.'' Ulubiony powiadasz? No, mój chyba też.
Usuń,,Ryuga: Ja się nie złoszczę. Poprostu muszę ją pilnować i tyle.'', a to przepraszam.
Glimer: Ze zdrowiem w miarę u mnie w porządku no chyba że psychicznym.
UsuńKelly: Grasz w Pokemon Go? Ja próbuję tylko muszę najpierw zainstalować sobie internet w telefonie.
Współczuję.
UsuńPokemon Go? Słyszałam coś o tej grze. Póki co, nie, ale jak będę dam znać, jeśli będziesz chciała.
Kelly: Jak zaczniesz to będziemy mogły się wymieniać historiami gdzie złapałyśmy pokemony. ^^
UsuńGlimer: Spokojnie z moją głową jak widzisz coraz lepiej.
Ok.
UsuńWidzę i się cieszę. A i bardzo fajna była ta muzyka, przy której... tańczyłaś.
Glimer: Jest super tylko teledysk ma trochę taki niezbyt....normalny.
UsuńSkoro tak twierdzisz.
UsuńJa: Widzę, że jest postęp, jeśli chodzi o wyjście Glimer "z własnej woli" z domu. :)
OdpowiedzUsuńKaosu: Faza na Pokemon Go dotarła nawet tu. A my nie mamy internetów w telefonach i ciul z grą. -.-
Hiromi: Zawsze możesz oglądnąć filmik o najdziwniejszych miejscach, gdzie znaleziono pokemony. Jak ten o kolesiu, co łaził po zupełnie nieznanym sobie terenie i wpadł do wody. Przeżył, ale telefon gorzej zniósł kontakt z żywiołem.
Kaosu: Przynajmniej złapał, co chciał. :D
Ja: *jęczy* Nowy odcinek Poszukiwacza nie chce się włączyć...
HIromi: Nie jojcz.
Ja: Nie jojczę, stwierdzam fakt.
Hiromi: Mhm. Przesłuchaj jeszcze raz piosenkę do Overwacha to ci zaraz humor poprawi.
Kim: Kel - chan! *podbiega do dziewczyny i mówi z szybkością 2 słów na sekundę* Tak jeszcze a propos yandere simulator. Wiesz, że jest taka piosenka Notice Me Senpai z taką jedną zabawną animacją? ^^ I zastanawia mnie, co by było gdyby Budo też był yandere zakochanym w Ayano, zabiłby jej senpaia i spotkał się z nią pod drzewem sakury zamiast Taro (senpai). Jak myślisz jak by zareagowała Aishi - chan?
Glimer: Idziemy po kolacje i wracamy prosto do domu i to najkrótszą drogą.
UsuńKelly: Ja jako fangirl paringu Ayando mam piękną wizję w której do Ayano dociera, że skoro kocha ją tak samo jak ona Senpai'a to warto dać chłopakowi szansę. Chociaż może być też druga opcja w której go atakuje i zabija no chyba że jego Yanderyzm był by silniejszy odniej i by ją gdzieś zamknął w jakieś piwnicy i sobie oglądał....
Kyoya: Jesteś chora.
Kelly: Jak najbardziej spadaj na drzewo. Notice Me Senpai oprócz takiej fajnej animacji ma taką mocno wkręcajacą się w głowę melodie. Kaosu ty mnie rozumiesz ja też nie mam internetów w telefonie i mogę pokemony co najwyżej w salonie łapać. :(
Ja: Ale postęp jakiś jest. :D ... Matko gadam jak Kaosu.
UsuńShizuka: Po kimś musi być takim optymistą.
Aaron: A więc po kim ty jesteś tsundere?
Shizuka: *czerwona jak burak zaciska pięść* Ty cholerny...
*czuć dym*
Arisu: *obojętnie* Toster się pali.
Ja: CO?! *biegnie do kuchni*
Hiromi: Twoja wina Masky.
Aaron: Co moja wina? To Kazami nad sobą nie panuje.
Hiromi: A kto ją prowokował?
Aaron: *przewraca oczami* Jedno zdanie i już szaleje. *unika kunaia* No dobra, przepraszam!
Kim: Piękna ta twoja pierwsza wizja. ^^ Gdzieś jeszcze w internetach widziałam komiks, że Ayano "wyleczyła się" z chorobliwej miłości, a Budo był tym yandere i zabił dwójkę jej przyjaciół. Ogólnie całkiem mi się podobał, a nawet było do niego zrobione drugie zakończenie. ^^ A pierwszy raz zobaczyłam tę piosenkę, gdy kumpela Yuny pokazała nam ją na wyjeździe. I tu wychodzi prawda, że dobry senpai to martwy senpai. Przynajmniej tam. ^^
Kaosu: Przyznam się, że nie kojarzę za bardzo pokemonów, ale z chęcią bym zagrał. ^^ A fakt, że telefon mam taki jaki mam... Chyba zostaje mi poszukanie modu do GTA San Andreas, w którym zmieniamy CJ'a w Asha i rzucamy wybuchającymi pokeballami w pikache.
Kelly: A ja niewiem czy jestem Tsundere, Yandere, Dandere czy Kundere. Więc ustalmy, że jestem Kelly. Nawet nawet powiem ci. Może namówie Hanie żeby napisała opowiadanie o Yandere Symulator oczywiście z Ayando w roli głównej. Kurcze takiego komiksu jeszcze nie widziałam. Ja kojarzę jako bardzo miłe wspomnienue z dzieciństwa. Raz jak szukałam Ryugi to mo jakaś pani powiedziała że go pokemon potwał do lasu i pobiegłam do taty, żeby pomógł mi go szukać. Ale głupiutka byłam co nie. ^^ A Ash rzucający wybuchającymi pokeballami to też fajna wizji. ^^
UsuńKelly: A ja niewiem czy jestem Tsundere, Yandere, Dandere czy Kundere. Więc ustalmy, że jestem Kelly. Nawet nawet powiem ci. Może namówie Hanie żeby napisała opowiadanie o Yandere Symulator oczywiście z Ayando w roli głównej. Kurcze takiego komiksu jeszcze nie widziałam. Ja kojarzę jako bardzo miłe wspomnienue z dzieciństwa. Raz jak szukałam Ryugi to mo jakaś pani powiedziała że go pokemon potwał do lasu i pobiegłam do taty, żeby pomógł mi go szukać. Ale głupiutka byłam co nie. ^^ A Ash rzucający wybuchającymi pokeballami to też fajna wizji. ^^
UsuńKim: *stuka palcem o policzek* Hmm, kiedyś sobie rozkminiałam tą sprawę i doszłam do wniosku, że Raksha jest dandere, a Arisu ma zadatki na kuudere. ^^ Ale to tylko przemyślenia. Myślę, że takie opowiadanie byłoby całkiem ciekawe, szczególnie, że Hania dobrze pisze. ^^ A co do komiksu to nazywa się Love Virus, jest na stronie deviant art, a autorem/autorką jest Sonikkufreak.
UsuńKaosu: Widziałem kiedyś takiego gifa, co właśnie ktoś zastosował tego moda. A do samej gry jest jeszcze wiele różnych modów do pobrania. Na przykład takie Kamehameha. :D
Kelly: Modów nie ogarniam no chyba że tych do Yandere Symulator. Okey biegnę obejrzeć komiks i wywiercić Hsni dzióre w brzuchu o to opowiadanie. ^^
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKaosu: Nie dziwię ci się Kelly. Modów to tej gry jest multum.
UsuńKim: Miłego czytania i oglądania komiksu. ^^ Mam nadzieję, że Hania się zgodzi napisać to opowiadanie. :)
Kelly: Ten komiks zniszczył mi mózg...Nie da się zniszczyć czegoś zniszczonego, ale to szczegół. Zgodzić się napewno się zgodzi tylko czy jej się uda to już inna sprawa.
UsuńKim: Po tym jak razem z Yuną obejrzeliśmy jeden z najdziwniejszych filmików w sieci.
UsuńKaosu: A przy okazji przekroczyliśmy kolejną granicę internetów. ^^
Kim: Uznaliśmy wspólnie, że już nic nam tak nie zryje mózgów jak to ... coś. Wierzymy w umiejętności Hani ^^, a jakby nie pykło to nie szkodzi. :)
Kelly: jaki filmik? Jaka granica internetów?
UsuńJa: Zrobię co w mojej mocy.
Kim: Jak będziesz na youtubie to wpisz w wyszukiwarkę frazę poszukiwacz najdziwniejszy film w internecie. Powinno ci wyszukać. A granica internetów ciągle się przesuwa właśnie przez takie produkcje.
UsuńKaosu: Ten filmik jest naprawdę dziwny.
Aaron: Zastanawiam się czy po obejrzeniu go nie możemy się zaliczyć do grona skrzywdzonych przez internet.
Shizuka: Może jeszcze upomnij się o odszkodowanie.
Kelly: Wiesz Aaron nikt cie nie zmuszał do oglądania go więc raczej nikt ci odszkodowania za to nie wypłaci bo sam się skrzywdziłeś.
UsuńBloguś: A ja jestem za czy przed tą granicą internetu?
Aaron: Oni mnie zmusili.
UsuńShizuka: Taki pewny jesteś? Sam żeś się wtedy pod ekran przypałętał.
Aaron: Ciekawość - pierwszy stopień do zrycia mózgownicy. A z resztą ty wspomniałaś o odszkodowaniu.
Kim: *zastanawia się* Nie, myślę, że nie jesteś. Granicę wyznaczają porąbane filmiki, które wrzucane do internetu ciągle ją przesuwają. Więc nawet jeśli kiedyś za nią byłeś, w co wątpię, to teraz nie. ^^ Przynajmniej tak myślę.
Bloguś: Jej! :)
UsuńKelly: Bujać to my a nie nas Aaron. Swoją drogą co u Arisu coś jej ostatnio nie widuje?
Aaron: U siostry w porządku. Czyli tak jak zwykle. Chociaż jak ostatnio był spokój z koszmarami to ostatnio znowu się pojawiły.
UsuńShizuka: Wychodzi na to, że cykliczne to one nie są.
Aaron: No niestety.
Kim: A propos Risu, ona chyba za bardzo się nie udziela w komentarzach, nie?
Aaron: Chyba ... chyba po prostu nie wie, co powiedzieć.
Shizuka: Lub nie widzi w tym sensu.
Aaron: Podobno Yuna znalazła kiedyś w opisach charakterów ludzkich takie jedno pasujące do Arisu.
Kelly: Kot nie pomógł na koszmary. Szkoda. Ja bym Arisu Introwertykiem nazwała może to to Yuna znalazła.
UsuńAaron: Nie do końca, ale ma swój wkład w jej sen... Jakkolwiek by to głupio nie brzmiało.
UsuńKim: *szpera w moich dokumentach* Tutaj opis tego charakteru niby nosi miano "mistrza". Ale faktycznie można wywnioskować, że taki trochę introwertyk... Przeczytać?
Kelly: W sensie że jej się śni? Mi się prawie ciągle śnią koty. A jak nie one to że coś mnie goni albo że jestem szefem pająków nocy. Dawaj może i ja mam jakiegoś mistrza wśród z tak poza Arisu.
UsuńAaron: Nie, w każdym razie nie zawsze. Raczej chodzi o to, że jak kot śpi jej na nogach to jakoś nie ma ochoty się nigdzie ruszać. ;)
UsuńKim: *czyta na głos* Mistrz to człowiek tajemniczy, chłodny, uparty i zamknięty w sobie. Nie potrafi pracować bez celu. Jest typem wynalazcy, który nie spieszy się z realizacją idei, dopóki warunki otoczenia nie będą sprzyjały maksymalnej efektywności jego działania. Nie potrafi działać, jeśli nie widzi w tym żadnych korzyści, nie potrafi pracować dla samej idei. Lubi wygodę i komfort. Jest estetą, która ufa swojemu gustowi. Umie ukrywać emocje pod chłodną maską niedostępności. Mistrz bywa bardzo nieufny i zazdrosny, jest dla niego nieznośna myśl o tym, że jego uczucia i emocje mogą być obiektem czyichś kpin, żartów. W sytuacji zagrożenia, chłodno i spokojnie zbliża się do źródła niebezpieczeństwa, by zmierzyć się z nim, gdyż jest nieustraszony i nieustępliwy. W samotności bywa jeszcze bardziej niedostępny.
Kelly: A kto by chciał się ruszyć gdy takie miękie miłe i mruczące sobie z tobą leży.*słucha Kim* Nope nie znam takiej drug osoby jak Arisu.
UsuńAaron: Szczególnie, gdy ten mruczek jest padnięty po całym dniu gonienia po domu, okazjonalnego zrzucania przedmiotów na podłogę i plątania się pod nogami.
UsuńShizuka: Czyżby sarkazm?
Aaron: Tylko stwierdzam fakt.
Kim: Wychodzi na to, że nasza wiewiórka jest jedyna w swoim rodzaju. ^^ Co nie oznacza, że na świecie nie ma więcej takich "mistrzów".
Kelly: Tym bardziej. Skoro jest przy niej spokojny to znaczy że jest dla niego w pewnym stopniu wyjątkowa.
UsuńAaron: Jakby na to nie patrzeć, to ona go wzięła z ulicy czy kartonu.
UsuńKim: Chyba za ten ratunek Behemot jest jej wdzięczny.
Kelly: Kolejny dowód na to, że na miłość kota trzeba sobie zasłużyć. Dla psa człowiek jest wyjątkowy przez byle głupstwo.
UsuńJenny: Angel, chodź!
OdpowiedzUsuńJa:*pilnuje szafy* Sami się tym zajmijcie *szafa grzechocze* Siedź tam!
Izumi: Co tam jest?
Ja: A taka ciekawa osóbko, która zaczyna mnie wkurwiać -.-
Jenny: I dlatego trzymasz ją w szafie?
Ja: Tak.
Harumi: Nie lepiej w pokeballu?
Ja: Wątpię czy by się zmieściła. Zresztą skończmy temat pokemonów, starczy mi ich na dziś.
Izumi: *wybucha śmiechem*
Ja: *groźny wzrok i wraca do szafy*
Jenny: Yyy dobraaaaa....nie mam zielonego pojęcia co powiedzieć.
Patrick: Standard.
Jenny: Glimer się przełamuje ^^ A Johannes ma jakaś miarkę w oku? O.o ja bym nie trafiła.
Izumi: *krztusi się kakao* Ja mam inną teorię.
Jenny: Wiem jaką.
Patrick: A taki niepozorny się wydaje.
Jenny: W każdym razie *zapisuje jak się robi makijaż* Yuka mnie meczy bym się kiedyś umalowała.
Harumi: Znów się dziabniesz w oko i zaczniesz przeklinać na cały dom?
Jenny: Tak xD
Alice: *patrzy na żaby, które skaczą wszędzie* Francuska kuchnia?
Izumi: Miało być przedstawienie, ale chyba już po nim.
Wszyscy: Jakie przedstawienie? O.O
Izumi: Jest podobno taka bajka o królewnie i żabie ^^
Jenny: *podgłaśnia muzykę*
Kaito: Robimy imprezę?
Jenny: Próbujemy komentować.
Ja: *blokuje drzwi od szafy miotłą i idzie do ekipy* Beze mnie wam nie pyka?
Harumi: *wyjmuje żabę z klosza lampy* Nie co ty, świetnie nam idzie.
Ja: Widzę właśnie.
Izumi: To ty Angel wywaliłaś garnek.
Ja:My sobie pogadamy, Izu.
Izumi: O czym? *.*
Ja: Ty już dobrze wiesz o czym.
Izumi: Nie *.*
Ja: Na ciebie się nie da gniewać...
Izumi: ^^
"Jenny: Glimer się przełamuje ^^ A Johannes ma jakaś miarkę w oku? O.o ja bym nie trafiła"
UsuńKelly: Musiał ją sobie dokładnie obejrzeć.
"Jenny: W każdym razie *zapisuje jak się robi makijaż* Yuka mnie meczy bym się kiedyś umalowała."
Glimer: Jak chcesz mogę cię nauczyć. Na czym jak na czym ale na makijażu się znam.
Alex:Przedstawienie pt "Księżniczka i żaba"? Macie jakiś klub teatralny w piekle?
Izumi: Dłuższa historia xD ale mamy taki kulb. To nie do niego...
UsuńHarumi: To do czego?
Izumi: Tajemnica.
Jenny: Ze wszystkimi szczegółami. Tategami tam jeszcze kawałek został!
Kyoya: *przeklina pod nosem*
Jenny: Mówiłeś coś? *przymierza nowe kimono* Glimer...a wytrzymasz psychicznie ze mną? Bo mało kto dawał radę xD dlatego też jestem samoukiem ^^
Harumi: A kto miał być tą księżniczką?
Izumi: Ty.
Harumi: *z szoku uderza głową w drzwi* Miałabym całować żabę? ;-; Jebło?
Izumi: Albo Alice.
Alice: *wypluwa herbatę*
Jenny: Jak zwykle nie brana pod uwagę.
Izumi: Ty miałabyś rycerzem + sama byś odmówiła.
Jenny: No wiem ^^
Alex:*podkłada rękę pomiędzy drzwi a głowe Harumi * Nie rób tak bo zrobisz sobie krzywdę. Rola księcia zaklętego w żabę jest już obsadzona?
UsuńGlimer: Spokojnie Jenny nie zabiłam Jacky z tobą też dam radę.
Izumi: Tylko, że my tego nie wystawiamy, więc możesz sobie pomarzyć.
UsuńHarumi: *pokazuje na siniak, który zanika* Za dużej sobie nie zrobię.
Jenny: *siada po turecku* To dawaj, mistrzyni ^^
Alex: *totalnie ignoruje Izumi'ego * Małej krzywdy też sobie nie rób.*całuje czoło Haru w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą był siniak* Boli mnie za każdym razem jak widzę twoją krzywdę.
UsuńGlimer: No to zaczynajmy... Tylko od czego by tu zacząć. *przygląda się twarzy Jenny poczym wyjmuje jakieś tubki ze skrzynki* Tym umyj twarz, szyję i dekolt, a potem tym nasmaruj.
Jenny: *mruczy pod nosem* Będzie wesoło..Taa na pewno *robi to co powiedziała Glimer*
UsuńIzumi: Ignor totalny T.T *idzie puszczać bańki z Alice i Olivią*
Patrick: Znów was tu przywlokło, małe szatany.
Max: Też się cieszę...
Harumi: *uśmiecha się uroczo* Z moim trybem życia to niemożliwe *przeciąga się*
Glimer: *przytrzymuje brodę Jenny i obraca jej głową* No może być. teraz trochę korektora. Wszelkie niedoskonałości na skórze należy w pierwszej kolejności przykryć odpowiednim korektorem. Niewielką ilość korektora musisz nakładać punktowo w miejscach, które wymagają ukrycia. Korektor nakładaj tym pędzelkiem, a następnie lekko przyklep palcem, albo lepiej tą gąbeczką. Lepiej gąbeczką bo nie zostawisz śladów palcy.
UsuńAlex: No wiem. Ale napewno ty musisz się narażać? Wiem, że bez ciebie sobie nie dadzą rady. Ale napewno musisz? Wiem że musisz ale na pewno?
Jenny: *patrzy na lusterko* ...........O jest czerwona kropka! *nakłada korektor i przyklepuje gąbeczką* To by było na tyle z korektora xD
UsuńHarumi: *unosi brwi do góry* Tak muszę.
Patrick: Ktoś musi trzymać swojego brata na uwięzi nie?
Jenny: Haru to taka oaza spokoju w naszej grupie.
Yuka: A nie Alice?
Patrick: Jak się wkurzy to tylko uciekać.
Yuka: Bo Haru to niby nie? *pokazuje na dziury po kulach*
Harumi: Ciii.
Glimer: Używasz jakiegoś kremu nawilżającego na twarz?
UsuńAlex: Wiem że musisz. Albe bardzo bym niechciał żebyś musiała. Albo przynajmniej nie uderzała głową w różne przedmioty. Z powodu głupoty twoch znajomych.
Harumi: Nie jestem żadną księżniczką -.- lubię moje obecne życie i nie będę go zmieniać! *splata ręce na piersi i żuje gumę*
UsuńJenny" *idzie do łazienki* Nawilżający...Jakiś taki czasami używam *rzuca Glimer tubkę* W sumie nie potrzebuję.
Glimer: No w sumie może być. Teraz posmaruj tym twarz szyję i dekold a ja się zastanowię jaki podkład będzie pasował do twojej skóry. Taka blada musisz się opędzać od chłopaków.
UsuńAlex: Jesteś moją księżniczką. I dobrze wiesz, że nie chodziło mi o to, żebyś zmieniała swoje życie tylko o to byś na siebie bardziej uważała.*delikatne bierze do ręki dłoń Harumi *
Jenny: *smaruje nucąc pod nosem* I need your help, i can't fight this forever, i know you're watching. Bez przesady widziałam bielsze ^^
UsuńHarumi: I tak przeżyję :D
Alex: Coś mi mówi że my się w tym temacie nie dogadamy.
UsuńGlimer: Byłam bledsza. Skończyłaś już się smarować? No to teraz dczekaj minutę, by się wchłonął. Potem opuszkami palców nałóż ten podkład tylko nie za dużo żebyś nie wyglądała jak w masce. Niewielką ilość podkładu możesz wklepać w powierzchnię ust i powiek, dzięki temu cienie i szminka utrzymają się na skórze przez cały dzień. No chyba że nie wytrzymasz tak długo w makijażu i odrazu będziesz chciała go zmyć.
Jenny: *patrzy na podkład* Może już sobie to podarujemy? *patrzy w lusterko* Dziwnie wyglądam w makijażu...YUUKA!
UsuńYka: *wygląda zza sztalugi* Bez podkładu się nie liczy ^^
Jenny: Jesteś okropna.
Yuka: Dzięki, ale teraz dawaj podkład raz - dwa ^^
Jenny: *przeklina cicho i idzie po podkład*
Harumi: Też to czuję.
Glimer: To jeszcze nie jest makijaż. Jeszcze podkład, puder cienie tusz do żęs kredka do oczu, brwi, ust, konturówka, zalotka, brązer.
UsuńJohannes: Jasny gwint sporo tego.
Alex; W takim razie spróbujmy czegoś w czym się perfekcyjne dogadujemy. Co powiesz na wyjście ze mną na obiad?
Jenny:.......*zmywa wszystko z twarzy* Pierdolę to ;-; Jeszcze nie muszę się malować! *bierze katanę i wychodzi potrenować na okolicznych dresach*
UsuńHarumi: Tak ^^ byle nie na żabie udka ;-;
Glimer ; *głosem Jenny * Pierdolę to. Jeszcze nie muszę się malować! Idę teraz pokazywać jak a to ja jestem groźna wszystkim w okół bo boję się być dziewczyną. A potem będę opowiadać że nikt nie umie ze mną wytrzymać.
UsuńAlex: No to może zapiekane ślimaki winniczki? Żartuję na co masz ochotę?
Jenny: Glimer trenuj własny głos, a nie mnie przedrzeźniasz!
UsuńHarumi: Tak szczerze to na lazanie ^^
Glimer: Trenuj własny głos na nie innych przedrzeźniasz.
UsuńAlex: Kuchnia włoska. Zamawiamy do fomu czy idziemy do tej restauracji co ostatnio?
Harumi: Jak chcesz ^^
UsuńJenny: *gra z Izumim w Assasina*
Alice: Gdzie wcięło wszystkie zapasu ryżu? O.o
Izumi: Wyjątkowo nie ja!
Victor: *pożyczył ,ale za żadne skarby się nie przyzna* Może wam ukradli?
Alice: Po co komu ryż?
Victor: Głodny był.
Alice: *rozgląda się po mieszkaniu* Mógł ukraść kasę, telewizor, ogólnie wszystko a wziął ryż? Serio?
Victor: Ludzie mają różne pomysły.
Alice: Wiem, że to ty.
Victor: Kimiko, kwiatuszku wołałaś?!
Kimiko: *czyta książkę i popija herbatę& Nie.
Alice: Oddawaj ryż, złodzieju -.-
Alex: Zamówimy z dostawą i zjemy oglądając film.
UsuńKelly: Potężny demon, władca piekła i okolicznych terenów płonących kradnie dziecią ryż o niechce się do tego przyznać jprld co za żenada.
Jenny: *odkłada pada i szuka soku pod kanapą* Victor opinię o władcy Piekieł sobie jedziesz.
UsuńVictor: Jakbym miał być 24 na dobą poważny, straszny i stanowczy to bym wysiadł psychicznie w okolicach 30 lat.
Jenny: Ale ryż mogłeś sobie darować.
Victor: Takeru i Eronia prosili.
Alice: Kto to ta Eronia?
Victor: Moja przyszła synowa.
Jenny: Tylko nie ucz wnuków jak się ryż kradnie.
Victor: -.-
Kelly: Czyli jeszcze tylko 12 lat.
UsuńKyoya: Do czego?
Kelly: Do twojego przedwczesnego zgonu.
Kyoya: Pojebało cię?
Kelly: *ignoruje Kyoye* Ale to znaczy że mam tylko 12 lat żeby ci się odwdzięczyć za to że mi pomogłeś.
Kyoya: O czym ty chrzanisz?
Kelly: *tak bardzo go nie słucha* No chyba że uznamy że oboje mamy czyste konto.
Kyoya :*daje za wgraną* Ta ta jak strujenka uważa.
Kelly: Czyli się zgafzasz uff a ja już się bałam że wyciągniesz mi ten dług podczas jakiegoś śmiertelnego konfliktu.
Jenny: *znad książki* Wodoroście ty tak serio nie ogarniasz czy ktoś cię w łeb palnął?
UsuńIzumi: Mnie ciekawi kto będzie żoną Kyoyi.
Jenny: Sierra xD
Kyoya: Utop się w rzece.
Jenny: Wracaj do ścieków.
Izumi: Ale ja tak na poważnie >.<
Jenny: Może też zostać samotnym do końca życia lub gejem.
Kyoya: *brew mu drga*
Jenny: Ups! Czyżbym zdradziła twój wielki sekret?
Kyoya: Nie wkurwiaj mnie -.-
Jenny: Ja dalej mam tą linę.
Kelly: Oj bez przesady ktoś się tam dla niego znajdzie. Jak to się mówi każda potwora znajdzie swego amatora.
UsuńKyoya: Ktoś kto wymyślił te zasadę miał szczęście i nigdy cię nie spotkał.
Jenny: Chce zobaczyć jego amatora.
UsuńIzumi: Ciekawe z kim ja się ożenię ^^
Ja: Też się zastanawiam xD
Kelly: Co ty Jenny Nila nie znasz?*siedzi na drzewie*
UsuńKyoya: Złaź stamtąd i pozwól mi się zabić.
Kelly: Nie. Wiesz Izu-chan jak na ciebie pstrze to widzę cię w parze z pudełkiem donatów.
Izumi: Zawsze jakaś para ^^
UsuńJenny: Znajdzie się dla ciebie jakaś fajna demonica *czochra mu włosy* Wiesz Kel myślałam raczej o Hagane *złośliwy uśmiech* Bo jak wodorost widzi, że Ginga walczy z kimś innym niż on to ma wkurwa. Zazdrość męska rzecz.
Kelly: *wczepiona pazurami w drzewo które kopie Kyoya bo oddał kuczer do naprawy * Odrazu demonice wśród ludzi też są fajne dziewczyny ewentualnie chłopcy. A ta ruda piszczącs kurwa Hagane jest Ryugi. Proszę to jego arycy a kto może być ważniejszy niż arcy?
UsuńJenny: No doobra, no ale Nil? Co on złego zrobił? Tategami...z Hyomą xD
UsuńKyoya: Teraz to dojebałaś.
Jenny: Wina Angel.
Ja: *próbuje poskładać lampę* Co?
Kyoya" Ja i Hyoma? Serio?
Ja: Jak ci się nie podoba to jeszcze jest Tsubasa..chociaż nie....będziesz starym kawalerem z lwem *wraca do naprawy*
Kyoya: Dzięki -.-
Kelly: Złego nic chyba że ktoś nie lubi gejów *buja się na gałęzi * Hyoma? Nieeee. Za przystojny dla niego. Tsubasa!?*ze zdziwienia traci koordynację i zaczepia się nogą o niższą gałąź* Pogieło was!? To moja psiapsi jest nie oddam go takiemu brutalowi.
UsuńJa: Ale fanfick z tą właśnie parą jest xD
UsuńJenny: Angel co ty czytasz.
Ja: Uwierz mi są gorsze...
Nil: Odwalcie się ode mnie.
Jenny: *zwraca się do Tategamiego* No to szukaj sobie jakiejś laski, bo gejem nawet jakbyś chciał być, to byś nie mógł ^^
Kelly:* zchodzi z drzewa i odprowadzona przez wztok Tategamiego siada obok Ryugi i przytula się do jego ramienia* Którą parą gdzie i w jakim języku? A co do laski i Tategamiego ja dostałam zadanie mu jakąś znaleźć. A może zmienimy ci płeć laska łatwiej znajdzie faceta. Glimer są jakieś szanse na przerobienie go w operacji plastycznej?
UsuńGlimer: Kobieto byłam kiedyś murzynką. Operacje plastyczne mogą wszystko, a te w Japonii to już wogóle.
Jenny: I problem z głowy ^^
UsuńJa: Po polsku z Tsubasą i Kyoyą. A stronki nie pamiętam xD
Jenny: Serio byłaś murzynką? Chciałabym to zobaczyć :D
Glimer: Byłam dosyć podobna do Halle Berry tylko trochę ciemniejsza.
UsuńJenny: Uuuu *.* *huśta się w czyimś ogrodzie*
UsuńJa: *ogląda Niekrytego*
Harumi: *z buta wjeżdżam* Patrzcie co ktoś wyrzucił z samochodu! *pokazuje małego szczeniaka o białym umaszczeniu i czarną łatką na uchu*
Jenny: Jaki ładny ^^
Alex;Trzeba go zbadać. Mogę się tym zająć?
UsuńKimiko: *przykłada rękę do szczeniaczka, którego otacza niebieska mgiełka* To już nie będzie potrzebne.
UsuńSzczeniak: *przytula się bardziej do Harumi*
Harumi: Jak go nazwiemy? ^^
Jenny: Łatek?
Izumi: Tomuk ^^
Harumi: Co to za imię?
Izumi: A tak sobie wymyśliłem.
Harumi: Widać *głaszcze delikatnie* Trzeba sprawdzić czy był szczepiony ^^ Alex powierzam go w twoje ręce
Szczeniak: *nie chce puścić Haru*
Harumi: Mamy problem
Alex: Wygląda na to, że będziesz musiała potowarzyszyć naszej dwójce. Spokojnie przychodnia jest niedaleko od razu pójdziemy mu po obrożę do zoologicznego sklepy i może na jakieś ciastko.
UsuńHarumi: To chodźmy *bierze klucze i wychodzi* Nie zniszczcie czegoś!
UsuńJenny: Jak to jest, że Patrick i Haru są w tym samym wieku, a Patrick jest bardziej dziecinny?
Patrick: Słyszałem to!
Jenny: Super! To znak, że jeszcze nie ogłuchłeś!
Alice: Kobiety są dojrzalsze psychicznie od mężczyzn *rzuca Jenn talerz z sushi*
Jenny: Itadakimasu ^^
Yuka: To wiele tłumaczy. *też bierze się za żarcie*
Alex: No to choćmy. Ale ty masz wielkie śliczne oczka.
UsuńRyuga: *zły jakby go osa ugryzła wyciera wyciera włosy* Choćmy połapać pokemony. Będzie fajnie.
Kelly: Co się wściekasz? To nie moja wina że wpadłeś do tej rzeki.
Ryuga: *próbuję ją zabić wzrokiem *
Kelly: Ale złapałam tego pokemona.
Ryuga: Kelly ja cię lubię serio ale jak się zaraz nie zamkniesz to cię zabiję.
Kelly: *otwiera buzię żeby coś powiedzieć i natychmiast ją zamyka *
Nie no ciekawie jest.
OdpowiedzUsuńMiju: Hejo ludzie mam pytanie gdzie Alex? Brat nwm czy wie o powrocie moim
Jenny i Jennifer: Jest super znowu w akcji
Ryuga twoje siostry wróciły
Czekam na kolejny a u mnie 1 rozdział
Alex: Siostrzyczko!!! *bierze dziewczyne w objęcia i buja się z nią na boki*
UsuńRyuga: Gdzieście się gówniary szlajały?
Jenny i Jennifer: Ryuga!
UsuńMiju: Też się cieszę Alex
Jenny: Ja nwm gdzie się Jennifer szlajała
Jennifer: Dashan to chłopak Jenny!
Jenny: Siostra!
Ryuga: Że kto i czyj i jakim prawem?
UsuńAlex: Nawet nie wiesz jak się stęskniłem. Alex też prawda?...Prawda prawda a teraz ją puść zanim połamiesz jej żebra...A tak jasne. No opowiadaj gdzie byłaś jak cię nie było i jak namówiłaś Ashara Ashars żeby cię wskrzesiła?
Miju: Wielki bunt zrobiłam
UsuńJenny: I się wydało że Dashan to mój chłopak
Alex: No i całe szczęście.
UsuńRyuga: Ilu miałaś już tych chłopaków trzech pięciu? Jenny nie możesz się tak rozmieniać na drobne. A i przyprować tu tego całego Davida czy jsk mu tam było muszę mu przedstawić całą sytuację.
Jenny: Nie! Nie będziesz się wtrącać w moje sprawy sercowe!!!
UsuńDashan: A więc to Ryuga
Jenny: Taaa idzemy stąd *ciągnie Dashana za rękaw i idzie stąd *
Ryuga: Zastrzelić czy nie Zastrzelić oto jest pytanie.
UsuńKelly: Nie zastrzelić. Dashan jest całkiem przystojny i chce się jeszcze kiedyś z nim zmierzyć.
Ryuga :...Zastrzelić.
Jenny: Nie pozwolę *staje przed nim*
UsuńRyuga: A kto ci powiedział że teraz będę strzelał?
UsuńKelly: Nie będziesz.
Ryuga: A kto mnie powstrzyma?
Kelly: Chomiczki.
Ryuga:...?
Jenny:* ona i Dashan znikają*
UsuńMiju: Siostra cię nie na widzi
Jenny:*sms* prawda*
Ryuga: *macha na to ręką* Przejdzie jej. Ona zmienia facetów jak rękawiczki, a ja jestem jeden.
UsuńJennifer: Ale ona i Dashan od kwietnia są parą
UsuńMiju: Jej...Jenny serio się zakochała!
Jennifer: Nom
Ja: Ciekawe jak na to drużyna Dashana zareaguję
Ryuga: I co z tego. Ten pędzony na drorzdzach chińczyk nawet się nie zorientuje kiedy go rzuci.
UsuńKelly: Mam pomysł. Każdemu przeciwnikowi rób tak wykład." To moja siostra zbliż się do niej a zabiję" i będzesz miał święty spokój.
Jenny: Ja go nie rzucę bo go kocham!!!
UsuńJennifer:* 0.0* o ja Jenny zakochana
Miju: Nom
Nil: Widać
Miju: Nil!
Nil: Hej Miju..
Miju: Nie podchodź zdrajco jeden!!*wkurzona smuta doła ma*
U mnie nowy w mijustory.blogspot.com
OdpowiedzUsuń