czwartek, 10 marca 2016

Rozdział 79

Mary

-Dzięki Bogu żyje.-Powiedział Alex wstając odchodząc od nieruchomego ciała swojego brata.-Powinniśmy zadzwonić po pogotowie.
-Jestem pewny, że czekają już na dole.-Stwierdził Tsubasa.
-No, więc Alex.- Zaczęła. Ines przywołując Iskrę i chowając ja do pudełka przy pasku.  Mamy chwile spokoju wiec powiedź jak to z tobą jest i co możesz dla nas zrobić?...Albo nie ty powiesz to, co chce wiedzieć, a potem ja powiem ci, co masz zrobić. Zgoda?
-Tak.-Odparł chłopak, który wydawał się troszeczkę zdenerwowany.
W sumie, kto by nie był przed chwila zmasakrowałam mu brata.
-No, więc? O co chodzi z tymi całymi twoimi zmiennymi poglądami?-Spytała jasnowłosa opierając rękę na biodrze.
Alex spojrzał na mnie przepraszająco odetchnął głęboko i powiedział:
-Gdy miałem 11 lat stwierdzono u mnie „did”. Lekarze podawali mi różne psychotropy, ale to nic nie dawało, bo ich nie łykałem…
-Chwila.-Przerwała mu Kelly.-Co to jest did?
-Mam rozdwojenie jaźni inaczej osobowość wieloraka lub właśnie did.
-Dlaczego nie przyjmowałeś leków?-Spytała Ines sprowadzając Alex’a z powrotem na właściwy tor.
-Ponieważ nie chciałem, żeby one go zabiły.-Powiedział patrząc w ziemię.
-Go?-Dopytywała liderka.
-Alex’a. Tak ma na imię.-Wyjaśnił szybko-Przepraszam, że nie powiedziałem ci o tym od razu, ale on cię nie lubi i bałem się, że jak dowiesz, że mam ten cały did-otarł dłońmi spływające mu po policzkach łzy.- To nie będziesz chciała mnie już nigdy widzieć, a ja nie był bym wstanie tego znieść tak samo jak nie był bym wstanie go zabić, ale skoro już o nim wiesz to pewnie i tak nie chcesz mnie znać.-Musiał zdjąć okulary, żeby przetrzeć oczy, bo przez łzy nic nie widział.- Gdy poszedłem porozmawiać z Doji’m żeby to przerwał. Jego ludzie przyprowadzili związaną Angel i powiedzieli, że jeśli nie sprawie, że mnie znienawidzisz to ją zastrzelą. Ja sam nie mógłbym powiedzieć tego wszystkiego, a nie przeżyłbym gdyby z mojego powodu zabito człowieka, dlatego wtedy pozwoliłem mu przeciąć kontrole. Niewiedziałem, że będą chcieli was wysadzić w powietrze. Przysięgam!-Umilkł na chwilę próbując jakoś się ogarnąć.-No teraz wiecie już wszystko.-Powiedział zakładając z powrotem swoje szkła.
Jakbym dostała nożem prosto w serce. Część mojego najlepszego przyjaciela mnie szczerze nienawidzi. To, co tamtego dnia mi wygarnął było najszczerszą prawdą.
Podeszłam do niego i popatrzyłam w jego smutne ciemne oczy i powiedziałam;
-Nigdy więcej nawet nie waż się myśleć, że mogłabym cię nienawidzić.-Przytuliłam go delikatnie, na co odpowiedział tym samym.
Staliśmy tak dłuższą chwilę, ale pewna wymiana zdań nam przerwała.
-Kelly, co myślisz?-Spytała nasza pani kapitan.
Niebieskowłosa wyglądająca na dosyć zmęczoną życiem z mrużyła oczy i popatrzyła na naszą dwójkę.
-Nazwij mnie szaloną, ale mu wierzę.-Powiedziała w końcu.
-Okay uznajmy, że ci wierzymy.-Zaczęła Ines.-Wiesz gdzie jest Kyoya, Ryuga albo Eagle?-Otworzył budzie, żeby coś powiedzieć, ale dziewczyna mu na to nie pozwoliła.- Wiem, że wiesz. Masz nas tam zaprowadzić.
-Wiem gdzie jest Kyoya i Eagle, ale naprawdę nie mam pojęcia, co się dzieje z Ryugą- przyznał.
-W takim razie prowadź.-Zadecydowała liderka.-Acha i pilnuj swojego elterego nie chciałabym musieć do ciebie strzelać.
-Kurwa!-Krzyknęła Kelly szarpiąc pudełko na lewym ramieniu.
-Co jest?-Spytał Tsubasa.
-,”Co jest?"-Powtórzyła jadowitym tonem.-Raczej, kogo niema.-Powiedziała z naciskiem.
-Spokojnie przecież go tutaj nie zostawimy.-Powiedział.
-Niby, czemu!? W końcu jest martwy! Poza tym to potwór!-Wrzeszczała w dalszym ciągu szarpiąc pudełko.-Co szkodzi WBBA go tutaj zostawić!? Przecież martwy potwór jest lepszy od żywego!!!
-Kelly wiem, że jesteś sfrustrowana, ale wiem też, że nie powiedziałabyś czegoś takiego.-Mówił spokojnie, ale stanowczo-To nie są twoje słowa tylko Drago. Więc proszę opanuj się, bo on nigdy nie chciał dla ciebie dobrze.
Dziewczyna zacisnęła zęby i zwróciła się do nas, ale miałam wrażenie, że patrzyła głównie na mnie:
-Przepraszam. Chodźmy już. Nie wiadomo, co gdzie jest ta psychopatka w kitlu i co zamierza zrobić.
-Dobrze.-Ines na nowo przejęła kontrolę nad sytuacją.-Alex. Mógłbyś?
Chłopak wzdrygnął się słysząc swoje imię i gorliwie pokiwał głową.
Coś trzasło i z balkonu, na którym jeszcze chwilę temu obserwował nas Doji posypały się iskry.
-Chyba padł system pochłaniania energii.
-I dobrze.-Burknęłam.
Ruszyliśmy korytarzami. Przemieszczaliśmy się szybko niemal nie napotykając na swojej drodze oporu. Kiedy w końcu stanęliśmy przed odpowiednimi drzwiami wpadłam do środka razem z nimi.
Zdążyłam zarejestrować trzy rzeczy.
Celest krzyczącą coś o tym, że jeśli nie będzie jej to nie będzie niczyj, Kyoye krzyczącego z bólu i zakrwawiony skalpel w dłoniach kobiety. Nie zastanawiając się długo strzeliłam i rozkazałam Wolfowi wyć. Od teraz sterowałam strachem kobiety, która odważyła się podnieś rękę na mojego brata.


***
Kobiety zalazły się w ciemnym lesie. Do Brunetki natychmiast przypadły wilki chwytając w swoje masywne szczęki jej kończyny unieruchomiły ją zadając jej przy tym bolesne rany.
-Widzisz. Mogę zrobić z tobą, co tylko zechce.-Mówiła Mary chodząc wokół swojej ofiary.-Jak mogłaś do tego w ogóle dopuścić? Przecież twoje maszyny powinny nas powstrzymać. Zawiodłaś wszystkich. Wszystko, nad czym pracowałaś legło w druzach, bo nie podołałaś zadaniu. Tak samo jak w WBBA wszystko spierdoliłaś i to, dla kogo? Dla Doji'ego. Faceta, dla którego jesteś tylko nic nie wartą marionetką. Pionkiem w jego grze.
-Nie! To nieprawda! On mnie kocha!-Krzyknęła kobieta wyszarpując prawą rękę z paszczy bestii, co poskutkowało rozszarpaniem jej żył. Krew trysnęła z rany i natychmiast zaczęła wsiąkać w ziemię. Do brunetki przybiegły kolejne wilki, które dodatkowo gryzły jej ciało.
-Przecież dobrze wiesz, że to prawda. Niby, po co potrzebna mu była Betty?-Mary wyciągała na światło dzienne wszystkie lęki i wątpliwości Celest.- Zabawiał się z nią tuż pod twoim nosem, a ty nic nie mogłaś zrobić.-Szatynka przechadzała się pomiędzy bestiami od czasu do czasu nadeptując na ciało swojej ofiary nie chcąc by monotonia przedwcześnie odebrała jej przytomność.-Wiesz, czemu robię to wszystko?-Spytała szeptem opierając obutą w ciężki glan stopę na klatce piersiowej Celest i pochylając się nad nią-Bynajmniej nie przez to, że porwałaś tych wszystkich ludzi, nie, dlatego, że starałaś się mnie zabić, nie, dlatego, że kazałaś Alex'owi powiedzieć to wszystko. Jakoś bym to wszystko przeżyła. Niszczę cię, dlatego, że podniosłaś rękę na mojego brata. Właśnie, dlatego każdej nocy, aż do twojej usranej śmierci będę cię nawiedzać i zmieniać każdy sen w koszmar, a każdy koszmar w najstraszniejsze piekło.-Dziewczyna wybuchła głośnym niekontrolowanym obłąkańczym śmiechem, po czym jej ciało zaczęły wykręcać niekontrolowane spazmy, które odepchnęły ją od jej ofiary.
Dziewczyna padła na kolana i zaczęła palcami ryć ziemie, gdy jej ciało stopniowo się zmieniało.
Widząc to wilki podkuliły ogony i umknęły do lasu, w którym rozpłynęły się niczym cienie.
Oswobodzona Celest sparaliżowana perz wszechogarniający ją strach wpatrywała się jak twarz oprawcy zmieniła się w długi uzbrojony w szereg ostrych jak brzytwa kłów, jak jego ciało, które zadawało się być rozrywane przez prężące się pod skórą mięśnie i przesuwające się kości porasta gęstym futrem, a niebieskie oczy błyszczą dziko.
To już nie była ta sama dziewczyna, która kilkanaście dni temu narzekała na to, że za dużo je.
To nie była ta sama dziewczyna, która płakała słysząc jak jej przyjaciel na nią bluzga.
To była prawdziwa bestia, która zawyła głośno i donośnie oznajmiając wszystkim w, kół, że nareszcie jest sobą.
W tym właśnie momencie adrenalina wstąpiła w żyły kobiety, która mimo rozległych ran rozpoczęła rozpaczliwą ucieczkę przez niekończący się las jej najgorszych koszmarów.
Ogromne czarne monstrum podążało za swoją ofiarą, która próbując przednim uciec wpadała na drzewa potykała się o wystające korzenie, ale nieprzerwanie biegła zaślepiona panicznym strachem, który opanował jej genialny niegdyś umysł.
Wilk nie spieszył się by ja dopaść. Bawił się nią. Pojawiał się z lewej wył przeraźliwie po tylko po to by rozpłynąć się w ciemność i pojawić po drugiej stronie.
W pewnym momencie Celest wybiegła na sporą polane, która stała się miejscem jej największych cierpień. Bestia była tuż za nią i widząc gdzie się znalazły uznała, że to najlepsze miejsce by dokonać swojej zemsty. Skoczyła na kobietę i zaczęła szarpać jej ciałem na wszystkie strony. Zatapiała zęby głęboko do samych kości i dalej. Ból, jaki tym sprawiał był tak przeogromny, że można by go porównać tylko piekielnych męczarni.


 ***
Kelly

-Tsubasa ratuj!- Zdążyła krzyknąć ta psychopatka zanim dopadł ją atak Wolf ‘a.
Tak Tsu już biegnie ci na pomoc.-Mimowolnie spojrzałam na mojego znajomego z D.N. Właśnie rozmawiając z Kyoyą próbował go odczepić od wielkiego metalowego łóżka.
Poharatane ramie znowu dało o sobie znać palnąć żywym ogniem. Pierdolony Drago. Jeszcze chwila i wypali mi dziurę w tej ręce. Otori się pomylił była bym w stanie powiedzieć to wszystko bez pomocy tej przerośniętej jaszczurki.
Usłyszałam syk (Dziwne, że przebił się przez wrzaski Celest), potem ściana otworzyła się w jednym miejscu wypuszczając chmurę dymu i z jej środka wyszedł Tsubasa.
Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Co innego widzieć jednego mechanicznego Ryuge, a co innego dwóch identycznych jak dwie krople wody Tsubasów (nie wiem jak to się odmienia...Tsubas?). Chłopak osłonił się od rażącego światła lamp, po czym z zafascynowaniem zaczął oglądać swoją dłoń zupełnie jakby widział ją pierwszy raz w życiu.
-Eagle.-Powiedział prawdziwy Tsubasa z nutą niepewności w głosie. Numer 2 spojrzał na niego wystraszony zaistniałą sytuacją. W końcu nie codziennie twoje skrzydła zamieniają się w jakieś dziwne pozbawione piór kończyny.- Zaopiekuj się Hikaru.-Rozkazał wskazując niebieskowłosą dziewczynę tymczasowo leżącą na ziemi z braku ludzi w stanie ją ciągle trzymać (ja jej nie dotknę, bo zabiję).
Eartch Eagle pokiwał głową zachwycony, że może to zrobić i wziął tą głupią laleczkę WBBA na ręce. Widać tylko Drago miał ochotę się znowu zbuntować. Nota bene zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje wściekł się parząc mi ramię jeszcze bardziej niż kiedykolwiek przedtem.
Nagle Mary wybuchła głośnym i zdecydowanie nie jej śmiechem.
O kurwa.-Pomyślałam.-Stało się.
-Mary, co się dzieje?-Spytała Ines drżącymi głosem. Ona też zauważyła, że coś jest nie tak.
-Ona się zatraca!-Krzyknęłam podbiegając do łóżka, na którym leżał Kyoya.-Jeżeli chcesz mieć jeszcze siostrę to coś zrób!-Wrzasnęłam mu prosto w twarz.
-Ona już dawno nie jest człowiekiem.-Powiedział Alex, po czym sam zaczął na siebie krzyczeć.-Nie mów tak! Musimy jej pomóc! Zrozum ona jest potworem i właśnie teraz to najlepiej widać.
Przestałam słuchać kłótni Alex'a z samym sobą i zwróciłam się do przytomnych w tym pomieszczeniu.
-Jeśli zaraz jej nie wyrwiemy z tego to całkiem się w tym zatraci i już nigdy nie wróci do siebie. Potrzebujemy wstrząsu, który się do niej jakoś przebije. Na nich nie możemy liczyć mnie nie znosi, więc zostaliście wy. Wymyślcie coś szybko albo ją stracimy na zawsze.
Przez dłuższą chwilę wszyscy milczeli myśląc gorączkowo poza Alex'em, który chyba płakał nie wiem nie obchodzi mnie to.
W końcu Yoyo podniósł się z łóżka, po czym upadł na Mary, dzięki czemu jakoś stał na nogach i krzyknął:
-Mary wiem, że ci tego nigdy nie powiedziałem, ale cię kocham! Jesteś moją starszą siostrą, więc się obudź i mną zajmij!
Mary otrząsnęła się i widząc Kyoye, który opierając się o nią ledwo trzyma się na nogach wybuchnęła płaczem i mocno go przytuliła.
-Kyoya ja przepraszam jestem okropna.-Udało jej się wykrztusić pomiędzy atakami szlochu.- I ja... I ja... I ja ciebie też.-Teraz ryczała już bez opamiętania.
-Już dobrze. Wszystko będzie dobrze.-Mówił uspokajająco Yoyo głaszcząc po głowie swoją siostrę. Ta sytuacja była dla mnie tak niespodziewana, że aż miałam ochotę zapaść się pod ziemię za te wszystkie przekleństwa, jakie wysłałam pod adresem któregokolwiek z nich. Szybko mi przeszło, ale jednak.
-Dobra trzeba cię stąd zabrać.-Powiedziała Mary wycierając nos i jakoś posadzić słaniającego się na nogach Tategamiego z powrotem na łóżku.-To coś ma jakieś kółka?-Spytała.
Wszyscy jak jedna osoba spojrzeliśmy na spód łóżka i faktyczne znajdowały się tam długie pręty zakończone gładkimi metalowymi królami.
-Jakiś pomysł jak zrobić tak, żeby to działało?-Zagadnęłam mądrze.
-Pilot.-Powiedział Tsubasa wstając, na co krew z twarzy Kyoy całkiem odpłynęła.-Celest powinna mieć go przy sobie. Podbiegłam do przerażonej kobiety, która łykając łzy rwała swój biały kitl w długie pasy i obwiązywała nim różne części swojego ciała. Nie wiem, co dokładnie teraz widzi, ale to nie może być miłe. Mary na początku wydawała mi się kompletną amatorką, ale teraz już wiem, że wiele potrafi... Nie jestem pewna czy to jest powód do radości.
Wzięłam do ręki pilot, który leżał koło teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć wariatki i zaniosłam go Tsubasie.
-Zrób z tego użytek i znajdźmy wreszcie Ryugę.-Powiedziałam podając mu urządzenie.
Drago słysząc imię swojego bleydera poparzył mnie jeszcze mocniej.
Odsunęłam się od grupki pochłoniętej rozkminaniem łóżka i oparłam się i framugę drzwi obok Eartch Eagle z nieprzytomną Hikaru na rękach. Bey patrzył na nią z fascynacją. Ciekawe, co on w niej takiego widzi....
Kończmy już tę farsę. Niech mnie tu zostawią zabiorą swoich rannych do szpitala, a ja rozbiorę Dark Nebule do ostatniego kamienia i znajdę Ryuge, albo niech stanie się cud i Ryuga się tu pojawi.
Poczułam, że w gardle rośnie mi ogromna gula zapowiadająca, że za chwilę coś we mnie pęknie.
-Jesteś z nami?-Usłyszałam pytanie Ines. Czy jestem z nimi? Możliwe. O ile oni nie są przeciwko mi i Ryudze.-Haloo żyjesz? Proszę tylko tu znowu nie odlatuj.-Czyli nie oto jej chodziło.
-Jeszcze żyje.-Odparłam.-To, co teraz pani kapitan?
-No, a kogo brakuje?-Odpowiedziała pytaniem na moje pytanie.
-Ryugi.
-No, więc...?
-Idziemy po niego.
-Grzeczna dziewczynka, a teraz się zastanów gdzie może być.
A skąd ja to mam wiedzieć?
Zamknęłam oczy.
‘’No dalej wysil swoje cztery szare komórki. Gdzie wstawiłabyś cele swojego najgorszego wroga?’’ Zdawał się mówić Drago w mojej głowie.
Bilsko siebie, żebym mogła słysząc jak wrzeszczy z rozpaczy, kiedy go torują, żebym mogła podziwiać, jaki jest sponiewierany i bezradny jest, albo jak jeszcze walczy, chociaż wiem, ze to bezcelowe.
Otworzyłam oczy i już wiedziałam.
-Za mną!-Krzyknęłam i ruszyłam przed siebie.
Jest tylko jedno miejsce gdzie Doji mógłby trzymać Ryuge. Jedna jedyna cela stojąca blisko jego gabinetu. Cela stojąca przy wiecznie pustym korytarzu. Cela z mnóstwem ekranów idealna do przypominania ci twojej wielkiej porażki.
Wpadłam na korytarz, który natychmiast zaczął powtarzać moje kroki, ale też krzyki reszty drużyny, na które chwilowo nie byłam w stanie zwracać uwagi.
Gdzieś tu jest Ryuga.
Dopadłam drzwi i zaczęłam z całej siły uderzać w nie pięściami krzycząc.
Odciągnęła mnie od nich dopiero Mary.
-Ej ej ej gołymi rękami tego nie otworzysz.-Powiedziała ciskając mnie w pasie i odsuwając się zemną aż do drugiej strony korytarza.
-Co to jest?-Spytałam, gdy zobaczyłam jak Ines przyczepia coś do drzwi.
Pik      pik      pik
-Kelsi powiedziała, że to otworzy wszystkie drzwi.-Stwierdziła liderka.
Pik   pik   pik   pik
-Jak Kelsi tak powiedziała.-Uspokoiłam się- To pewnie jakiś deszyfrator.
Pik  pik  pik  pik  pik
-Pewnie tak…-przyznała Mary.
Pik pik pik pik pik pik  
-…TO JEST BOMBA!!! WSZYSCY WIAĆ!!!-Ryknęła szatynka biegnąc razem zemną jak najdalej od drzwi.
Pikpikpikpikpikpikpik
BBBBBBBBBBUUUUUUUUUUUUUUUUUUUMMMMMMMMMMMM!!!!!!!!
Podniosłam się z ziemi i pognałam w stronę wyważonych drzwi. Odrzuciłam na bok kawał metalu torujący mi drogę i zobaczyłam najspokojniej w świecie medytującego sobie Ryuge.
-Nie spieszyłaś się.-Powiedział otwierając oczy.
-Ty też nie wyglądasz na kogoś gotowego do ucieczki.-Odparłam i rzuciłam mu się na szyje.-Tak bardzo tęskniłam.- Szepnęłam cicho tak żeby tylko on mógł mnie usłyszeć.
-Kelly?-Zapytał. Gula w gardle postanowiła zrobić sobie wielki powrót. Coś było nie tak był zbyt ciepły. Zębami ściągnęłam rękawiczkę i goła dłonią dotknęłam jego czoła. Było gorące tak, że aż parzyło.
-Jasny gwint ty masz gorączkę!-Krzyknęłam.
-Ja też tęskniłem.-Odparł szeptem. 
-Tsubasa rusz cztery litery i mi pomórz.-Rozkazałam spanikowana
Następne kilkadziesiąt minut przeleciały mi przez palce. Pamiętam tylko Ryugę, to, że nagle ktoś zaczął nas gonić i coś krzyczącą Ines. Z tego transu obudził mnie dopiero gwałtowny ból policzka.
-Wróciła!-Krzyknęła Mary chyba do reszty drużyny.
-Czy ty mnie uderzyłaś?-Spytałam chwytając się za mocno piekący policzek.
-Nie było z tobą, żadnego kontaktu.-Usprawiedliwiła się.
-I to jest powód, żeby bić mnie po twarzy?
-Nie, ale najwyraźniej działa.-Powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
-Gdzie Ryuga?-Spytałam, kiedy zorientowałam się, że niema go obok mnie.
-W limuzynie.-Odparła, a gdy spojrzałam na nią jak na idiotkę wskazała długi czarny samochód stojący za nią.
Zeszłam z maski jakiegoś sportowego samochodu, którego nazwy za całe Chiny nie mogłam sobie przypomnieć i podbiegłam do limuzyny. Szarpnęłam drzwi i weszłam do środka Ryuga faktycznie tam siedział. Głowa opadła mu bezwładnie na oparcie był nieprzytomny. Przerażona sprawdziłam jego funkcje życiowe i przypięłam go dla bezpieczeństwa pasami. Dopiero wtedy, jako tako uspokojona zaczęłam dostrzegłaś resztę świata, a mianowicie Kyoye, w dalszym ciągu nie przytomną Hikaru w ramionach Eartch Eagle i dalej związanego Alex'a przebywających razem z nami w samochodzie.
-Co się gapisz?-Warknęłam, na co Kyoya tylko prychnął coś pod nosem i odwrócił wzrok, a Alex z zakłopotaniem wbił swój wzrok w czubki butów.
Niechętnie wyszłam z auta i natychmiast stanęłam twarzą w twarz z wściekłą panią kapitan, która chwilę wcześniej do szczętu stopiła zamki ogromnych drzwi ostatecznie odcinając pogoni drogę.
-Nie wiem, co się z tobą dzisiaj dzieje, ale nie życzę sobie więcej takich akcji z twojej strony.-Powiedziała z pokerową twarzą jednak słabo tłumiąc ulgę w głosie.
-Co nas ściga?-Spytałam chcąc pokazać, że w pełni wróciłam do siebie.
-Pająki.-Odparła krótko.
Czyli ani Doji, ani Celest nie byli ich obecnym liderem. Pewnie tylko z nimi współpracował, a teraz chce wziąć odwet za zabicie jego ludzi. Dziwne myślałam, że po prostu się usuną, ale widać dowodzi nimi jakiś narwaniec.
-Mamy jakiś plan?
-Wydostać się stąd i zawieść rannych do szpitala. Tsubasa ja ci idzie?
-Zaraz powinien...-W tym momencie samochód zamruczał jak zadowolony kocur.-Wszystko gotowe.
-Dobra Mary odpalaj.-Rozkazała Ines, po czym wróciła się do mnie.-Pakuj cztery litery do auta albo cię zostawimy.
Dwa razy nie musiała mi powtarzać da wyścigi dopadliśmy do samochodu. Ja i Mary na tylne siedzenia, a z przodu pojazdu tuż po eksplozji dało się słyszeć pewną wymianę zdań.
-Co ty wyprawiasz? Ja prowadzę.
-Chyba śnisz. Tutaj ja dowodzę mamy rannych, a ty zawsze się wleczesz.
-Ja się wlekę?-Samochód ruszył z kopyta i wyleciał na drogę z głośnym hukiem, a ja zostawiłam żołądek na parkingu i poleciałam na ścianę oddzielającą pasażerów od bagażnika.
-Tak wleczesz się zawsze się przez ciebie wszędzie spóźnialiśmy.
-Przeze mnie?
-Nie patrz na mnie jak do ciebie mówię patrz na drogę.
-Ty...
-Na...na...NA DROGĘ PATRZ!
-NIE WIESZ, ŻE NIE KRZYCZY SIĘ NA KIEROWCĘ W TAKCIE JAZDY!?
-I, KTO TO MÓWI!?
-MOGLIBYŚCIE SIĘ WRESZCIE ZAMKNĄĆ!?-Ryknął Kyoya.
-NIE!-Odkrzyknęły nasze gołąbki mknąc ulicami Tokio.
-Mamy ogon.-Powiedziała Mary wyglądając przez okno.
Walcząc z napadami nerwowego śmiechu poczłapałam do okna i zobaczyłam całą hordę pająków goniących nas na motorach.
Zanim zdążyłam zdać raport jeden z pająków wyjął karabin maszynowy i zaczął strzelać. Kule wybił rząd dziur w drzwiach samochodu tuż koło mojej głowy, a ja z piskiem godnym postaci z horroru, (chociaż temu było chyba bliżej do śmiechu) upadłam na podłogę w aucie.
-Ines depnij gaz my zajmiemy się resztą.-Powiedziała szatynka, a widząc jak Kyoya próbuje się podnieś dodała.-Nawet o tym nie myśl. Praktycznie nie masz władzy w nogach.
-Nie strzelam nogami.- Odparł.
-Za to mielisz ozorem.-Warknęła.-Dopasuj się do reszty grupy, strać przytomność i pozwól nam robić swoje.
Otworzyłam oko dachowe i wystrzeliłam prze nie Białą, która natychmiast przylega do dachu auta.
-Lodowa Przeszkoda.-Polecenie natychmiast zostało wykonane, a ja zyskałam idealną pozycje do obrony najważniejszej limuzyny na świecie.
Nasi przeciwnicy skupili swój atak głównie na strzałach z broni palnej, więc trzeba było im ją jakoś odebrać…
-Wolf Wyj!- Krzyknęła Mary wychylając się przez jedno z bocznych okien do tego stopnia, że w samochodzie zostały jej tylko nogi.
Jej bey uderzył w asfalt i wydobył z siebie bardzo silna fale, która uderzyła w przeciwników, po czym powrócił do szatynki. 
-Nieźle.-Powiedziałam na tyle głośno by mogła mnie usłyszeć.
Uśmiechała się do mnie w odpowiedzi, po czym krzyknęła:
-Twoja lewa!-Bez namysłu zamachnęłam się w tamtą stronę batem, który owinął się wokół karabinu pociągnęłam bat do siebie wyrywając tym samym bat z dłoni przeciwnika i sprawiając, że kierowca motoru stracił kontrole nad pojazdem i został daleko w tyle.
Coś mocno drażniło moje oczy. Coś żółtego, co chwila gasło i zapalało się gdzieś w okolicach tyłu samochodu. Wychyliłam się zza osłony tak by móc zobaczyć, co to, po czym ryknęłam śmiechem i krzyknęłam na cało gardło.
-Ines jesteś moim bogiem!-Kto normalny włącza kierunkowskaz w trakcie pościgu!?
Samochód ostro skręcił, a ja prawie wypadłam z okna, bo przez mój wybuch śmiechu zapomniałam się trzymać. Wjechaliśmy w uliczkę pełną różnych restauracji, barów sushi i innych fast food’ów.
-Później wystawisz mi kapliczkę, a teraz czy ktoś jest głodny?-Kolejna fala śmiechu utrudniła mi płynne wydawanie poleceń Białej.
Wybrałaś sobie idealny moment żeby zwariować.-Pomyślałam, a w tedy moje oczy zaczęły drażnić kolejne światła niemające nic wspólnego z kierunkowskazem, ani bilbordami w okuł mnie.
Waszą kotkę i jej drużynę goniły teraz psy.
Wskoczyłam do środka limuzyny.
Co teraz? Co teraz!!!Coterazcoterazcoterazcoterazcoteraz!!!!
Pająki można wystrzelać, ale bez względu na to ilu policjantów się pozbędę na ich miejsce pojawiać się nowi. Ucieczka nie wchodzi w grę. Ryugę i całą resztę trzeba zabrać do najbliższego szpitala, ale gdy tylko się tam zatrzymamy wszyscy trafia do więzienia.
Myśl Kelly. Myśllllllllll.
W jakim wypadku policja mogłaby puścić wolno kogoś, kto przed chwilą zdemolował budynek w środku miasta trwale okaleczył o ile nie zabił ludzi znajdujących się w jego środku, stawia opór przed aresztowaniem i w moim przypadku od około roku jest poszukiwany przez policje?
Odpowiedź brzmi w żadnym. Trafię do więzienia bez względu na to, co zrobię, ale reszta może się jeszcze z tego wywinąć.
Przywołałam do siebie Białą załadowałam nią kuczer i krzyknęłam na całe gardło ponownie wystawiając głowę przez dachowe okno:
-Mam zakładników! Nie zbliżajcie się, bo ich rozwalę!-Ani trochę nie w stylu Betty, ale co z tego najważniejsze, żebym to ja była tutaj ta zła, a cała reszta to moi zakładnicy zmuszeni przeze mnie do zrobienia tych wszystkich złych rzeczy.
-Kelly, co ty….?-Spytała Mary patrząc na mnie z niezrozumieniem, ale nie pozwoliłam jej dokończyć.
-Zamknij się i strzelaj, jeśli chcesz, żeby twój brat jeszcze kiedyś zagrał!-Krzyknęłam głośno tak, żeby nie tylko siedzący wewnątrz samochodu ludzie mnie słyszeli, ale też policjanci i cała okolica.
 W tym momencie Ines zajechała na parking przed szpitalem.
-Co ty robisz głupia kurwo!? Miałaś jechać na lotnisko!-Ryknęłam mimo rosnącej w gardle guli.
-Nie widzisz ze to już koniec nie uciekniesz przed nimi! Przegrałaś!-Dzięki Ines na ciebie zawsze można liczyć.
Zacisnęłam zęby nie wiedząc czy to element gry czy może  po prostu staram się powstrzymać łzy które cisną mi się do oczu.
Zostaliśmy otoczeni przez radiowozy pełne policjantów. Wyskoczyłam na dach tak, żeby wszyscy mogli spokojnie ustawić na mnie swoje celowniki. Niemal natychmiast zobaczyłam na sobie czerwole punkciki.
-Rżuć broń i załuż ręce za głowę.-rzuciłam daleko przed siebie bat i kuczer z którego wcześniej odpiełam Białą i założyłam ręce za głowę.
W ostatnim przebłysku bycia zimna suką za którą mają mnie wszyscy który poznali Betty stanęłam w wyzywającej pozie jakbym czkała, aż ktoś zrobi mi zdjęcie.
Nagle poczułam sile pchnięcie w plecy straciłam równowagę i upadłam na asfalt.
- Wkurwiasz mnie od samego początku-usłyszałam głos Mary- a teraz ratujesz mi dupe! Nie idę na to, sama tam nie pójdziesz!-Dwóch policjantów złapało ja pod ręce i gdzieś odciągnęli. Szamotała się i wrzeszczała jakieś przekleństwa, a ja patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Zanim udało mi się poukładać wszytko w głowię dostałam czymś w brzuch i zostałam zawleczona w bliżej nieokreślonym kierunku.
Tak i tak o to znalazłam się w opancerzonym radiowozie. Skuta, pozbawiona pazów, maski, batu i kuczera. Zostawili zemną bey’e.
Wiem, że to trochę dziwne zwarzywszy na to, co potrafi Drago, ale policjanci uważają, że wszystkie bey’e bez kuczerów są bezużyteczne. Słyszałam też o głośnej sprawie, w której pewien przestępca bodajże dowódca jakiejś tam mafii postradał zmysły, gdy zabrano mu bey’a niestety robił to zanim zdążono go przesłuchać, a gdy sędzia zobaczył wrak człowieka zamiast groźnego maszyny kazał go leczyć zamiast karać.
Pewnie, dlatego ja Biała i ta durna piekąca jaszczurka siedzimy tu teraz we trójkę.
***
Rażące światło lapy drażniło moje zmęczone oczy, gdy siedziałam w pokoju przesłuchań, którego jedna ze ścian została zamieniona na gigantyczne lustro weneckie, za którym siedziało penie mnóstwo ludzi. Patrzyłam na swoje odbicie przenikliwie tak jakbym mogła zobaczyć, co się dzieje po drugiej stronie.
Niestety jedyne, co widziałam to zmaltretowaną przez życie, zakrwawioną dziewczynę o podkrążonych oczach i potarganych włosach, na którą już nikt nie może liczyć nawet ja…
Oby tylko uwierzyli w tą historyjkę z zakładnikami i zajęli się Ryugą.  Świadomości, że niebyła bym mu wstanie pomóc nawet gdybym była wolna dobija mnie bardziej niż świadomość, że wżyciu z pierdla nie wyjdę…
Do pomieszczenia wszedł starszy już policjant trzymając w rękach grubą teczkę, a za zaraz za nim przedreptał jego goryl. Wielki i szeroki jak szafa. Na tle jego białej koszuli wyraźnie odznaczały się ciemne paski uprzęży, w której trzymał broń. Stał oparty o ścianę przy jedynych drzwiach i patrzył na mnie.
‘’Jeden fałszywy ruch i cię zastrzelę”-zdawały się mówić jego oczy, a widząc to spojrzenie uśmiechnęłam się łobuzersko i oparłam głowę na skutych kajdankami rękach, które z kolei opierałam na stole, przy którego drugim końcu siedział starszy policjant.
-Dwa bey’e. Całkiem sprytnie. Jeden, na co dzień, a drugi, gdy idziesz się zabawić?-Powiedział, co przyjęłam ze śmiechem.
-Ja się ciągle bawię.-Powiedziałam patrząc na niego spod lekko przymrużonych powiek.-Nie znoszę nudy jest taka przy bijąca i wyciąga z człowieka całą energie.
-Musiałaś się nieźle nudzić dzisiejszej nocy skoro urządziłaś napad przy użyciu porwanych przez siebie osób.-Łyknęli to.
-Nawet nie zdajasz sobie sprawy jak bardzo. Wiesz, co było w tym wszystkim najzabawniejsze? Przekonanie ich, żeby zrbili dla mnie wszystko.
-Ach tak? Przyzaje, że udało ci się ta dziewczyna, której groziłaś, że zrobisz coś jej bratu wierzyła, że uciekniesz dopóki nie podaliśmy jej środków uspokjajaących wreszczała jak opentana, żeby ja też zamknąć
-Urocze prawda. To się chyba nazywa syndrom sztokholmski-zaśmiałam się czując jak w środku przewracają mi się flaki.-Powiedz mi skarbie porozmawiamy o czyś konkretnym czy dalej będziemy ciągnąć zabawę w dobrego i naburmuszonego glinę?
-Wiesz zastanawia mnie, dlaczego kłamiesz? Działającej dotąd samotnie Betty nagle zaczęło zależeć na innych?-Co za wstrętny podstępny staruch.-Czy porostu porwanie czynnego agenta WBBA było dla ciebie zbyt trudnym zadaniem?-Wierzą tylko w część mojej historii.
Co teraz? Wymyśl coś idiotko. W końcu od czegoś masz ten wielki baniak na głowie.
Nie wymyśliłam nic…Nie od powiedziałam też na żadne zadane przez nich pytanie. Po prostu siedziałam i modliłam się w duchu, żeby dostały łagodny wyrok.
Wiedząc, że już nic zemnie nie wyciągną zaprowadzili mnie do celi sąsiadującej z celą Mary. Po dłuższej chwili do pustej celi obok mnie wprowadzili Ines.
Drobna jasnowłosa kobietka prowadzona przez dwóch goryli wyglądała dosyć groteskowo.
Pomyśl jak groteskowo będzie wyglądać w pomarańczowym kostiumie więziennym.
Dobrze wiesz, dlaczego ją to spodka tak samo jak Mary.
Nie potrafiłaś podołać głupiemu zadaniu i teraz zapłacisz za to nie tylko ty, ale też i one.
‘’Działającej dotąd samotnie Betty nagle zaczęło zależeć na innych?’’-Przez głowę przemknęły mi słowa przesłuchującego mnie policjanta.
 Betty może nie, ale Kelly na pewno…
-Przepraszam was. Tak się zawsze dzieje, kiedy ktoś mi pomaga. W końcu czarne koty przynoszą pecha.-Zaśmiałam się nerwowo z własnego kiepskiego żartu-Naprawdę przepraszam, że was w to wciągnęłam… Potrafię tylko gadać…
-Tak potrafisz tylko gadać.-Przyznała mi racje Mary.
Ałć..
-A my siedzimy tutaj za obrazę policjanta na służbie.-Kontynuowała szatynka-Potrafisz świetnie walczyć ogarniasz, co się okuł ciebie dzieje lepiej ode mnie… I przestań przepraszać, bo mnie tym wkurwiasz.
-Dzięki.-Powiedziałam uśmiechając się pod nosem zadowolona, że nit nie widzi, w jakim stanie teraz jestem.
Zasmarkana.
Zmaltretowana.
Bliska płaczu. Chociaż to, co się zemną zaraz stanie, jeśli się nie ogarnę normalny człowiek nazwałby pewnie histerią.
Jestem tu zamknięta. Nie wiem, co się dzieje z Ryugą. Nawet, jeśli wyleczą go z tego, co mu jest to przecież beze mnie i bez tej głupiej jaszczurki jest kompletnie bezbronny.
Ramie zapiekło boleśnie.
Wkurzona ciągłym bólem wyciągnęłam bey’a z pudełka. Moja Biała leżała gdzieś w moim staniku…z dwojga złego lepiej żeby ona niż to cholerstwo.
Spojrzałam na face blot Drago i wtedy po raz kolejny usłyszałam ten wkurzający głos w głowie.
-Przecież dobrze wiesz, że nie potrzebuje kuczera, żeby cię stąd uwolnić. Po prostu rzuć mnie na ziemie, a kiedy będą chcieli nas powstrzymać zniszczę ich. No dalej… Ryuga nas potrzebuje. Chyba nie chcesz go zawieść. Wypuść mnie. Zrób to. Pomóż swojemu jedynemu przyjacielowi. To jedyna droga inaczej zginie. Słyszysz? Zginie, jeśli zaraz nie pobiegniesz mu na pomoc.-Zawahałam się, a potem usłyszałam szczek metalu. 
-Wychodzicie.-Powiedziała z uśmiechem Madoka, która wychyliła się zza pleców policjanta.-Możecie podziękować za to Tsubasie.
Drago miał dużo racji, ale co do jednego się mylił. Ryuga nie jest moim jedynym przyjacielem.

Rozdział 79  za nami. Chce go zadedykować pewnemu anonimkowi któremu obiecałam, że wstawię go wcześniej.
Tak w sumie to zielonego pojęcia nie mam co tu napisać. W trakcie tego krótkiego tygodnia zdążyłam dostać dwa razy załamania twórczości spowodowanego prze moje odpowiedniki Mary i Ines, ale spokojnie już po wszystkim.
Kelly: Wiedzieliście, że Mary nie lubi żelek jak...
Mary: Normalnie!
Kelly: Oj już nie wściekaj się więcej dla mnie...Chcesz cukierka?
Mary:...Tak
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta. 
Hania.

Ps. Wy macie coś nie tak z głową. 455 komentarzy! Pogrzało was do reszty!? Nie no. Żartuje ciesze się jak nie wiem. 

333 komentarze:

  1. Ja:..................................................................................................................................Kurwa mać.Przepraszam że przeklinam ale nw co powiedzieć....ja po tym wszystkim nie dość że nie usnę to będę musiała wybrać się do psychologa....co ty ze mną zrobiłaś Hanka?
    Lilka:*dygoczę na krześle z czarnymi oczami* Mary nigdy więcej tak nie rub....Proszę...
    Ja:Tak cos czułam ze rozdział sie dzis pojawi i czekałam.Ja bym coś napisała ale....no nie mogę. Postaram się napisać jakiś rozbudowany kom jak nw....ogarnę się? Wyśpię?*westchnięcie* Jak ja jutro...to znaczy dziś wstanę to będzie cud.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja: Przeklinanie mi nie przeszkadza więc się nie krempuj. A co do tego jak moja"twórczość" na ciebie działa to po pierwsze przepraszam a po drugie cieszę się jak jasna cholera że to co pisze wywiera na was emocje inne niż znuzdzenie.
    Mary: Nic nie mogę obiecać...
    Kelly: Jesteśmyyyyyy w pace. Tududu.
    Moje kumpele z celli Tududu.
    To jakieś pojeby. Tududu.
    Zaraz chyba umreeeeee Tududu.
    A w ogóle to gada do mnie bey. Tududu.
    Tududutudutududut.
    To więziennny jest bluuuuuuuuuuuus
    Ines: Proszę Kelly oszczędź nam tortur i skończ śpiewać.
    Ja: Czekam na obiecany ogarnięty kom.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja: Patrząc na godziny publikacji komentarzy i rozdziałów zaczynam się zastanawiać, kiedy wy tak właściwie śpicie.
    Aaron: Tak samo jak Arisu: kiedy mają ochotę.
    Ja: Kto wie… Czyli sytuacja po dzisiejszym rozdziale wygląda mniej więcej tak: Celest do reszty odbiło, Doji żyje…
    Kaosu: Damn it!
    Damian: *wyciąga rękę do Aarona*
    Aaron: *daje mu wygraną* Jak tak dalej pójdzie to zbankrutuje…
    Damian: Zakład to zakład Stojanov.
    Ja: *kontynuuje* Kyoya i Ryuga są bezpieczni, a po szaleńczym pościgu wizyta w pace i wyjście z niej dzięki Tsubasie. Jednym słowem: kolejny świetny rozdział. :) Oby tak dalej!
    Virgo: (Tak. Bey’e wciąż na zewnątrz. Chyba im się spodobało.) *do Hydry* Ciekawe, czy ty i Wolf macie podobne części. Wasze ataki…
    Hydra: *przerywa* Mój atak różni się od jego. A tobie nie radzę drążyć tematu.
    Virgo: *firmowy uśmiech* Wszystkiego się dowiemy, kiedy Yuna skończy pisać o przeszłości twojego Rudzielca.
    Hydra: To sobie poczekasz. I skąd możesz wiedzieć, że ona to opublikuje?
    Virgo: Pożyjemy, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mary: Otaku nigdy nie śpi.
      Kelly: Hahah Kaosu znam ten ból. Ja też zdążyłam sobie narobić długów przez zakłady.


      Usuń
    2. Kaosu: Zakładanie się z którymkolwiek Kusari zwykle kończy się tak samo... Mam o wiele lżejszą kieszeń...
      Ja: Ano... Ktoś wciąż potrzebuje podwózki? Bo Mizuki jedzie z Kim do Akibahary po... no po wszystko, co związane z otaku.

      Usuń
    3. Kelly: Skąd ja to znam
      Ines: Ja dalej pamiętam o tej stówie
      Mary: JAk jest miejsce to ja. Chce sobie nową torbę z Ao No Exorcist

      Usuń
    4. Mizuki: *przez telefon* Skąd cie odebrać?
      Ja: *w domu* Arisu, co robisz?
      Arisu: *siedzi przed laptopem* Twój test powtórkowy z chemii.
      Ja: Ooo, jak miło.
      Arisu: *znudzony wzrok* A kto powiedział, że ci podam odpowiedzi?

      Usuń
    5. Kelly: Arisu pomyśl logicznie jeśli ona nie będzie musiał sie uczyć będzie miała dla was więcej czasu.

      Usuń
    6. Arisu: 1) Ona lubi chemie, więc nie pozbawię jej przyjemności wysilenia szarych komórek przy pochodnych węgla. 2) Ona czas dla nas ma praktycznie zawsze, bo wciąż z nami rozmawia, czy tego chce czy nie 3) dopóki wena i lenistwo nie okażą się łaskawe moja historia nadal będzie miała półtorej strony A4.

      Usuń
    7. Kelly: Aaaaa jak tak to okej ^^

      Usuń
    8. Shizuka: *leżąc na łóżku, czyta książkę*
      Irbis: *w postaci pantery śnieżnej leży obok i wpatruje się w kołyszący za krawędzią łóżka warkocz Shizu*
      BAM!
      Shizuka: *leży na podłodze, nogi wciąż na wyrku, krzyżuje ręce i puka zirytowana palcem o przedramię* Irbis...
      Irbis: *trzyma w pysku kawałek warkocza*

      Usuń
    9. Mizuki: *już w Akibie* No dobra ludzie, jak wszystko załatwicie to spotkamy się tu na parkingu, ok?
      Kim: *salutuje i idzie do jakiegoś sklepu*

      Usuń
  4. Ja: Jasna choroba............. Co. To. Było??!
    Kelly: Ja wiem. Kolejny zajebisty rozdział!
    Ja: Tak w dużyn skrócie. Dziś zrobiłam strajk i nie poszłam do szkoły. Kij im w oko nie chciało mi sie. Jem sb śniadanie (platki z zimnym mlekiem po poprstu pyszne *ironia) I patrze o nowy rozdział fajnie. Czytam czytam, o mało nie dławie sie płatkami, i stwierdzam że było warto nie posc do szkoły. Db mniejsza o moim poranku. Rozdział tak jak ujeła Kelly zajebisty! Ines podczas poscigu kierunek? No wzorowy kierowca normalnie. Kelly gdy to przeczytała nie wcelowała w krzesło. Dzieki Tsubasie dzoewczyny wylazły z paki brawi dla ciebie Otori.
    Szkoda że ja czasu nie mam aby też bić rekord komentarzy.
    Oki doki czekam na kolejny rozdział bo nie wiem co jeszcze napisać. Cierpie na brak weny komentarzowej wszystko idzie na nowy rozdział.
    To jeszcze raz czekam na next
    Pozdrawiam ciepło :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasny gwint co znowu jest nie tak z tym awatarem?!?!

      Usuń
    2. O właśnie to jest dobre pytanie. Kiedy ja śpię? Nw XD. Poszłam spać około pierwszej bo musiałam czytać lekturę a potem przeszłam do przyjemniejszych rzeczy czyli do "Beyblade po Haniowemu"(tak wiem wymyślam). Dobra czas na kom:
      Ja:....No....no i się wypowiedziałam....no ja...domnie to nic nie dochodzi ja mam jakiś wstrząs albo coś. Niech ktoś kontynuuję*siada, zakłada ręce na klatce, nogę na nogę i zabija wzrokiem Celest* Ciesz się że ociupinę ochłonęłam.
      Lenox:*wskakuję na kolana do Kelly* To że czarne koty przynoszą pecha to przesąd. Czarne koty swoją barwę wykorzystują w teranie, do maskowania się, są świetnymi łowcami i ....*dalej prowadź swój wywód*
      Jack:*jak zwykle znudzona mina*Chyba wolałem jak próbuje zabić wzrokiem niż jak mieli jęzorem...
      Lilka:Alex to dlatego tak robiłeś....bo masz tą podwójną osobowość a nie bo chciałeś.....*głupia mina, wbija wzrok w ziemię*
      Ja:Tak Alex dobry.....ale do czasu....ja i tak będę miała cię na oku.
      Lilka: Wiesz co Mary z jednej strony musisz nad sobą panować chodź wiem że to trudne....chociaż twoja reakcja była nawet prawidłowa....
      Ja:O Lili czyżby wspomnienia z tego co się niedługo stanie wróciły?
      Lilka:¬_¬....no tak....A Ines to poprostu mistrz kierownicy!^^
      Ja:No żeby mój kierowca w autobusie tak jeździł to bym była zadowolona.Normalnie stawiam ci donaty. Co mnie tu jeszcze zastanawia?....Czemu Eagle tak patrzył na Hikaru, kto tak naprawdę stoi za tą całą akcją bo z tego co zrozumiałam to nie Doij tylko ktoś inny tym kierował tak? Czy te pająki poprostu pracowały na jego życzenie i dlatego limo zostało zaatakowane i bla bla bla*ja i moje wywody*
      Lilka:Niby miałam nic nie mówić ale się wypowiem.....Zielony nadal jesteś dla mnie idiotą ale widać że kochasz siostrę....więc powiedźmy że aż takim do końca dupkiem,kretynem nie jesteś.....dobra starczy tego dobrego*zeskakuję z biurka i wychodzi* idę sobie po herbatkę ktoś chcę?
      Ja: Ja poproszę to będzie chyba już trzecia dzisiaj.... Ten kom i tak nie wyraża tego co ja w chwili obecnej odczuwam chciała bym coś napisać i ale pffffffff no nie mogę....nie~ chyba sfiksowałam....*po kolei tuli całą blogusiową familię*....
      Jack:*z uśmieszkiem *Nie no nie wierzę.
      Ja:Następny...najpierw Patrycja a teraz ten.
      Jack: No wiesz....to są nie codzienne widoki.
      Ja:Phy a idź się pobaw laptopem. A mi się może jeszcze coś przypomnieć...:)

      Usuń
    3. Tak myślałam że o czymś zapomnimy.
      Lilka:No~.Kelly niezła akcja z tym ściągnięciem uwagi na siebie.
      Ja: A ja bym powiedziała że interesujące przesłuchanie...hy...
      Jack:Hy...
      Ja:Czy ty mnie przedrzeźniasz?!
      Jack:Nie

      Usuń
    4. Ja i muj zapłon U_U
      KYOYA ŻYYYYYYYYYYYJ!
      Lilka:I do niej doszło. Teraz to się będzie drzeć ¬_¬

      Usuń
    5. Aaron: Chcecie zatyczki do uszu? Mamy ich multum dzięki dzieleniu domu z jedną creepy-otaku.
      Kaosu: Przynajmniej Yuna się nie drze.
      Aaron: Bo w anime które ogląda jeszcze nikt nue umarł kogo lubi.

      Usuń
    6. Kaosu: I nikt jej kuchni nie zniszczył. Ani niczego innego.

      Usuń
    7. Lilka:Poproszę bo tego się już słuchać nie da ¬_¬

      Usuń
    8. Ines: Tak donaty. Nareszcie ktoś mówi moim językiem
      Kelly:Za każdym razem gdy ktoś mi pomaga dzieje mu się coś złego. wniosek przynoszę pecha. Podobało ci się przesłuchanie Jack ty pewnie zrobił byś to dokładniej mam rajcie?

      Usuń
    9. Ja:*biegnie do Ines z pudełkiem donatów*Prosz bardzo.
      Jack:*na znudzonej minie chłopaka pojawia się uśmieszek* Możliwe*kiwa głową*

      Usuń
    10. Iens:Dziękuje
      Kelly: A jak byś się do tego zabrał?

      Usuń
    11. Ja:^^
      Jack:*kręci głową z założonymi rękoma*Skąd ja wiedziałem że o to zapytasz. Nie zdradza się swoich sztuczek.

      Usuń
    12. Kelly: Bo mam w sobie pewnę dozę dziecinnej ciekawości. No dalej spróbuj ze mnie ciś wyciągnąć. Chcę sprawdzić czy ulegbę. Zrób to dlamnie.

      Usuń
    13. Jack:Nie chce mi się...

      Usuń
    14. Kelly: Bo wiesz, że nie dał byś rady mnie złamać. Ojjjj nie umiesz się bawić Jack-chan.

      Usuń
    15. Sr Kelly ale wypstrykałam się i a jeśli ja się wypstrykałam to Jack razem ze mną.

      Usuń
    16. Kelly: Spoko. Chciałam nim trochę po manipulować ale blogerka ważniejsza.

      Usuń
  5. Ja: Planowałam wczesnym rankiem dodać koma ale mózg kochany zrobił mi niespodziankę i wstałam o 12 ^^
    Jenny: Podobnie jak Vanessa mamy strajk od 3 dni.
    Ja: Przechodząc do rzeczy...
    Jenny: Mary zrób to jeszcze raz *.* To było zajebiste!
    Ja: Brawa dla Tsubasy za wydostanie z paki dziewczyn *w tle oklaski*
    Harumi: Axel, która wersja ciebie poszła ze mną na kawę? O.O A wgl..WTF! Masz dwie osobowości?!
    Ja: Wszystkich to zaskoczyło 0.0
    Jenny: Celest zginęła :D Dobrze jej tak..Nienawidzę naukowców
    Ja: To ona zdechła?! O.o
    Izumi: Chyba tak..Cholera ją wie
    Jenny: Ludzka wdzięczność...Kelly udupiła zła organizacje a w podziękowaniu trafiła do paki
    Izumi: Była poszukiwana
    Jenny: Co nie zmienia faktu,że policjanci dupy ruszyć się nie chciało żeby zniszczyć Nebulę -.- strażnicy sprawiedliwości pfff
    Ja: Rozdział wspaniały ^^ cieszę się,że dodałaś go wcześniej :D
    Oczekuje na następne *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pjona! Strajki zawsze spoko xD
      Kelly: Mary dostała Wilczą Szczepionke czy jak?
      Ja: Właśnie o tym zapomniałam napisać. Dla mnie takie zmiany to norma xD
      Kelly: ??
      Ja: No nie pamiętasz jak Max się zmieniał?
      Kelly: Aaa no tak. Ale to Aki był czarnym wilkiem i samcem alfą a Max takim zaczadzistym srebrnym wilkiem o zielonych paczałkach *.*

      Usuń
    2. O avatar zaczął mi działać :P

      Usuń
    3. Ja: *przybija pjonę* Najlepsze
      Jenny: Czy ja usłyszałam wilk?! *.*
      Yuka: Zaczyna się...

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Kelly: Wilczki są świetne :D
      Ja: *męczy się z walcem z papieru* Jasny szlak! Wale to! Skoro wilki sa takie świetne (bo są) to niech rozszarpią moją nauczycielke od matmy. Zabrakło jej brył obrotowych to mamy jej zrobić. Grrr co za babsztyl.

      Usuń
    6. Ja: Ja jestem fajtłapa więc mi takich zadań nie dają bo wiedzą jak to się skończy :D
      Jenny: Najlepsze na świecie *.* Angel chcę wilka!
      Ja: Chcieć to sobie możesz
      Jenny: ....Okres masz?
      Ja: *wzrok zabójcy*
      Jenny: Już milczę O.o *szepcze* Chyba ma..

      Usuń
    7. Kelly:.... Vanessa też chce wilka!
      Ja: *facepalm* Ty to masz zachcianki. Pies, smok, wąż cos tam jeszcze i wilk.
      Kelly: Ja chce zdrowego i silnego wilczka. Albo wilczątko o tak! Takiego małego.
      Ja: Jak bd sie nim opiekować to droga wolna
      Kelly: Jupi masz db dzień. Jennyyyyy. Idziemy po nasze wilki :D

      Usuń
    8. Jenny: Idziemy!
      Harumi: Kupcie kakao!
      Izumi: Nie rozmawiajcie z nieznajomymi!
      Jenny: Nie mamy 5 lat -.-
      Kyoya: Ale się tak zachowujecie :D

      Usuń
    9. Kelly: *bierze Jenny pod ręke* Wrócimy jak znajdziemy to czego szukamy. Jenny masz jakieś wymagania?

      Usuń
    10. Jenny: Malutki i czarny ^^
      Izumi: Kelly ty ją pilnuj bo się jeszcze zgubi.
      Yuka: To ty masz beznadziejny zmysł orientacji
      Izumi: A kto się zgubił w lesie
      Yuka: Ty nawet nie wiesz gdzie jest północ

      Usuń
    11. Kelly: Spokojnie Izumi zajme się nią. Mam dobrą orientacje w terenie... Tak myśle. A jak już to Vild mnie znajdzie więc spokojna twoja rozczochrana. Moj wilczek też niech bd mały , czarnym lub srebrnym/szarym futerku i o zielonych oczach *.*

      Usuń
    12. Jenny: Będę miała wilczka *.* Tylko jak go nazwę..
      Izumi: Trzymam cię za słowo

      Usuń
    13. Kelly: Właśnie też mam ten problem... Jakie by mu dać imię...

      Usuń
    14. Victor: Nazwij go Victor
      Jenny: A co biedny zawinił,że mam go tak pokarać
      Victor: *wzdycha* Szacunek do starszych!
      Jenny: Dla ciebie? W życiu :) Wiesz,że cię kocham ^^
      Victor: Dziwnie tą miłość okazujesz

      Usuń
    15. Kelly: Hmm Vanessa miała gdzieś zapisane kilkanaście imion dla wilków... Jak wrócimy to muszę to odgrzebać.

      Usuń
    16. Jenny: Przyda się ^^ Mam wrażenie,że o czymś zapomniałam
      Ja: Może tak np o naleśnikach? -_-
      Jenny: O matko! A truudno

      Usuń
    17. Kelly: Amber... Onyx... Sue... Avi... Aki... Balto... Loki... A reszte jak znajde ten plik gdzie ona to zapisała. A To bd trudne.

      Usuń
    18. Kelly: Wytumaczcie mi jedno. Dlaczego z własnej nie przymuszonej woli chcecie więzić dzikie zwierzę? Czy jego przywilejem nie jest wolność?
      Mary: Nie będę robić niczego tylko dla tego, że jakiś demon ma taki kaprys.
      Alex: Boli mnie to, że się nie domyślasz. Sądziłem, że łączy nas coś więcej.
      Kelly: Nie zgrywaj się. Byliście tylko na kawie.
      Alex: Wy Japończycy jesteście tacy oziębli. Prawdziwą miłość można rozpoznać już po pierwszym spojrzeniu sobie nawzajem w oczy.

      Usuń
    19. Harumi: *drapie się po głowie* Ma ktoś pomysł jak mu to przekazać
      Jenny: Najpierw ustalmy,który to Axel
      Harumi: Kij z tym.Lubię cię Axel (tą miłą wersję) ale demonom trudno się zakochać po jednej kawie
      Izumi: Zresztą wcześniej nie pałaliście do siebie miłością
      Jenny: Wy ludzie mordujecie zwierzęta lub trzymacie je w klatkach a ty się oburzasz,że chce mieć towarzysza? Hipokryzcja *cmoka z niezadowoleniem*

      Usuń
    20. Alex: A co jeśli ci powiem, że moja milsza osobowość na oczy cie nie widziała to co wtedy? Czy to, że chce zniszczyć jedną osobę od razu usuwa opcje, że potrafię być miły?
      Kelly: I kill because i am hungry, natomiast więzienie czegoś co powinno być wolne jest dla mnie niedorzeczne. a tak na marginesie ty mnie chyba oburzonej nie widziałaś.

      Usuń
    21. Jenny: Mordujecie słonie i tygrysy dla jedzenia? No ciekawie nie powiem. *wylicza* ubabrana krwią,wkurzona,olewająca. Hmm,no akurat oburzonej nie widziałam.
      Harumi: Izumi zrób to za mnie. Prooszę
      Izumi: Męcz się sama ^^
      Harumi: *mruczy pod nosem* Smarkacz jeden. O ile ogarniam twoja zła strona jakaś za miła dla mnie nie była :/ więc się nie dziw,że się pogubiłam

      Usuń
    22. Kelly: Pozwól słonk, że zapytam. Porąbało cie? Dlaczego wciągasz w tę rozmowę cały mój gatunek? Należę do jenego z najbardziej szkaradnych, ale to nie znaczy że jakiś tam demon może zrócać na mnie wszystkie jego winy. Dlatego łaskawie stul mordkę i przyzaj się do oczywisego błędu. Chcesz obebrać wolność bestii. Tak samo jak Celest Kyoy.
      Alex:Powtarzam poraz kolejny skarbie "miły Alex“ na oczy cię nie widział poszłaś na kawę z tym samym mną którego wcześniej próbowałaś zabić.

      Usuń
    23. Jenny:*unosi się pod sufitem* Mówię tylko co robią ludzie *oczy zmieniają kolor* Na nikogo nie zrzucam winę. Nie porównuj mnie do Celest
      Harumi: Jestem dość wybuchowa. Sorry za tamto
      Izumi: ,,dość'' tu pasuje jak sól do herbaty
      Harumi: Stul dziób.
      Jenny: Teraz będziecie się kłócić? *wzdycha*
      Harumi: *próbuje wepchnąć brata do wanny pełnej wody* Kłócimy się? Ja tylko stanowczo wyrażam moje zdanie -.-
      Izumi: Właśnie dlatego nie masz chłopaka!
      Harumi: *mroczna aura* Słucham? *przekrzywia głowę*


      Usuń
    24. Kelly: Niestrasz nie strasz bo się zesssss....spocisz.

      Usuń
    25. Harumi: Jaaa?
      Izumi: *wykorzystuje okazję i zwiewa*
      Harumi: Pogadamy jak wrócisz!
      Jenny: Gdzie ja straszę? O.o ja w ogóle jestem straszna?
      Kyoya: Jak kogoś przerażają małe brunetki z czerwonymi oczami to owszem.
      Jenny: Hikaru i Madoka się mnie boją :D
      Kyoya: Bo to cioty są

      Usuń
    26. Kelly: Ciebie Kyoya to chyba w ogóle przerażają kobiety.

      Usuń
    27. Kyoya: Jeszcze żadnej takiej nie spotkałem
      Jenny: Nie chce mi się kłócić ^^ zgoda? :D
      * w tle wrzask*
      Harumi: Szykować się *rzuca się pod stół*
      Jenny: 4?
      Harumi: A kto inny?! Ciekawe co tym razem ;-;
      Jenny: Pewnie źle wyprane pranie itp. *wyciąga grubą książkę* Utrapienie

      Usuń
    28. Kelly: Sorka że tak nagle nam się rozmowa ucieła ale mame dopadł ból głowy. :( O czym my to....a tak. Uważam, że boisz się kobiet, a jak nie kobiet to w ogóle ludzi. Bo niby czemu tak bardzo pilnujesz swojej przestrzeni osobistej.

      Usuń
    29. Alex: Haru nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co teraz zrobisz? Gdy już wiesz, że jesteś bardziej dwulicowa niż facet z rozdzwojeniem jaźni. Dlaczego na siłę próbujesz sobie wmówić, że byłem dla ciebie zły? Nigdy przenigdy nawet tego nie próbowałem. Czy w ten sposób starasz się jakoś usprawiedliwić?

      Usuń
    30. Ja: Powracamy ^^ mieliśmy trochę spraw do załatwienia ^^
      Kyoya: Bo nie chcę dopuszczać do siebie irytujących osób
      Jenny: To jak masz zamiar do siebie nie dopuszczać samego siebie?
      Kyoya: Masło maślane
      Jenny: Nie filozofuj mi tu tylko odpowiadaj na pytania *celuje w chłopaka parasolką*
      Izumi: Siostrzyczko ktoś do ciebie ~
      Harumi: Ktoo? *widzi Axela* Daj mi spokój!
      Izumi: Geniusz *.* nawet ja jej tak wkurzyć nie potrafię

      Usuń
    31. Alex: Jeśli z takiego powodu zrywała z wszystkimi chłopakami to dziwie się wam, że jeszcze sie na nich mściliście.
      Kelly: Co rozumiesz przez irytujących Kyo-chan?

      Usuń
    32. Kyoya: Takich którzy nie rozumieją, że nie mam zamiaru ich oglądać. Ty jesteś idealnym przykładem.
      Jenny: Ojj nie drocz się z nami ^^
      Kyoya: Jesteś gorsza od Kelly
      Jenny: *siada na parapecie* żyj z tym
      Harumi: *uśmieszek ala jak się nie zamkniesz to zabiję* Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy
      Jenny: Z tymi chłopaki to jest skomplikowana sprawa

      Usuń
    33. Alex: Jak nie moja to czyja? Poza tym oboje wiemy że mnie nie zabijesz chyba że była byś zdolna zabić też Alexa.
      Kelly: Czuje się urażona Kyo-chan. Wiesz? Jak mogłeś powiedzieć że Jenny jest gorsza ode mnie?

      Usuń
    34. Harumi: Tak się tylko mówi
      Kyoya: Mieszkałaś kiedyś z demonem pod jednym dachem? Nie? To nie ma tematu
      Jenny: To były tylko dwa dni! Nie przesadzaj ^^
      Kyoya: Najgorsze dni mojego życia

      Usuń
    35. Kelly: Słowo Drago ci coś mówi?
      Drago: Dlaczego rozmawiasz z jedzeniem?
      Kelly: I ta zagwostka wybuchnąć śmiechem cy jednak nie wybuchnąć śmiechem.
      Alex: Wiesz z tobą nigdy nic nie wiadomo. W końcu już próbowałaś.

      Usuń
    36. Harumi: Z tobą też.
      Izumi: Pasujecie do siebie ^^
      Kyoya: Drago to tylko bey a to żyje ;-;
      Jenny: Tylko nie padnij ze strachu

      Usuń
    37. Kelly: Nie używała bym na twoim miejscu nie....
      Drago: TYLKO BEY!?
      Kelly: No i sie zaczyna.
      Drago: BEY TO NAJPOTĘŻNIEJSZA ISTOTA NA ŚWIECIE!!! BEZ BEY'A BYŁ BYŚ NIKIM A I TAK JESTEŚ TYLKO NARZĘDZIEM!!
      Kelly: Drago jest tak bardzo martwy i muszę go znosić od pięciu lat.

      Usuń
    38. Kyoya: Przecież beya można bez wysiłku rozgnieść
      Jenny: Ojj grabisz sobie
      Kyoya: Kawałek plastiku ma mnie przestraszyć?
      Jenny: A Lion?!
      Kyoya: To jest zupełnie inna sprawa
      Artemis: Jak ty nas nazwałeś? -.- *unosi topór*
      Jenny: Artemis! Od dawna się nie pokazywałaś ludziom :D

      Usuń
    39. Drago: Hahahaha twoja ignorancja jest porażająca. Chyba nie zdajesz sobie sprawy co by się stało by się gdybyś poniósł swoją stopę na jednego z moich braci lub siostrę. To, że twój bey jest zbyt słaby by sie przeciwko tobie zbuntować nie znaczy że możesz pomiatać nami wszystkimi.

      Usuń
    40. Artemis: Nie obrażaj, Liona. To, że trafił mu się taki ktoś *pogardliwy wzrok na Kyoye* To nie znaczy, że jest on słaby
      Kyoya: Kto to jest?!
      Jenny: Zapomniałam! Artemis to lider i idiota Kyoya. Kyoya to mój bey Artemis. Poznajcie się ^^

      Usuń
    41. Drago: To prawdo bleyder Liona jest słaby i praktycznie bez użyteczny, ale to nie zmienia faktu, że zamiast działać gdy jego bleyder oszalał rozpłakał się gdy dałem mu szansę i potrzebną do walki Mroczną Moc ten jej po prostu nie przyjął. Nie podjął walki mimo, że mógłby charciarz spróbować. Eagle, Aquario spróbowali walczyć inni również tylko Lion pozostał bierny swojemu losu niewolnika pod rozkazami tej nędznej kreatury.

      Usuń
    42. Kyoya: Ja tu ciągle jestem -.-
      Artemis: Niektórzy nie potrzebują mrocznej mocy by stać się potężnymi
      Jenny: Ile ty masz lat Artemis?
      Artemis: Kobiet się o wiek nie pyta a tak na serio to tak z. .hmmm 400?
      Jenny: A ty Drago?

      Usuń
    43. Drago: Mroczna moc to nie jest coś co może sprawić byśmy stali się silnymi stworzyłem ją po to by zniewolone bey'e mogły wreszcie odzyskać wolność. Niestety ktoś mi to odebrał...

      Usuń
    44. Aaron: O ty... Właśnie sobie uświadomiłem, że nie znam wieku Virgo...
      Arisu: A po co ci to wiedzieć?

      Usuń
    45. Artemis: Rudy!
      Izumi: Czego *dostrzega beya* O matko najukochańsza co to jest?!
      Artemis: Chodziło mi o Ginge
      Jenny: Ale Izumi też jest rudy ^^
      Izumi: Nie jestem!
      Jenny: To czemu reagujesz na to słowo? :P
      Artemis: Ja posługuje się ciemnością nie mrokiem

      Usuń
    46. Kelly: Bywa. Ja wiem że Biała i Drago mogą znać się góra kilka dni, ale z ich relacji wynika ze znają się od dawna, a dawno to Drago był uwięziony więc to musiało być jeszcze dawniej w czyli w cholere i jeszcze trochę. CZyli Biała i Drago mogą mieć dowolna liczbę lat przekraczającą 2000...

      Usuń
    47. Drago: Jak widzę nie zrozumiałaś mnie, ale spokojnie z czasem wszystko zrozumiesz.

      Usuń
    48. Jenny: Za młoda jesteś :)
      Artemis: Jestem starsza o 300 lat z kawałkiem od ciebie!
      Jenny: I jaka dobra z matmy :)
      Artemis: *bierzesz zamach toporem* Nie mam go dla ozdoby
      Kyoya: Się dobrały
      Artemis&Jenny: Shut up!

      Usuń
    49. Aaron: Hmm, Hydra i moja Virgo dyskutują jak rodzeństwo, a ona sama jest odrobinę starsza od beya Arisu... Nazywają się nawzajem "dziecię ciemności" tudzież "dziecię śmierci"... Virgo może być powyżej 2000, natomiast nie wiem ile w ich przeliczeniu jest odrobinę...

      Usuń
    50. Kelly: No i Drago sobie poszedł. :) Nie znoszę go jak gówna na palcu ale co zrobisz jak nic nie zrobisz? Widzisz Yoyo lepiej uważaj na słowa :)

      Usuń
    51. Kyoya: To samo tyczy się ciebie
      Artemis: Wydaję się być miły. Ten cały Drago
      Jenny: Ale nie jest. Uwierz mi

      Usuń
    52. Kelly: Wszystko co jest spowodowane tym co powiedziałam jest przeze mnie zamierzone. ^^
      Biała: Artemis bo jest. :3

      Usuń
    53. Hydra: Powiedzieć, że Drago jest miły to tak jakby stwierdzić, że Virgo nie ma problemów z psychiką. Niby racja, ale w tym siedzi coś jeszcze...

      Usuń
    54. Biała: Drago ma wrogów jak każdy kto chociaż raz sie komuś postawił i to chyba oczywiste że nie jest dla nich miły.

      Usuń
    55. Hydra: Drago dzieli ludzi na 3 kategorie: wrogowie, neutralni i jedzenie. Poprawcie mnie jeśli się mylę. Chciałabym mieć jasny obraz sytuacji.
      Virgo: *chichocze* Jasny? Wybacz mi, ale to słowo do ciebie nie pasuje.

      Usuń
    56. Artemis: Ta gra słów. Muszę poznać dokładniej tego Drago
      Jenny: To naostrz topór
      Artemis: Jestem beyem ciemności podobnie jak on ^^

      Usuń
    57. Drago: Przeceniasz moje mniemanie o nich. to co nazywasz ludźmi dzieli sie u mnie na jedzenie i narzędzia.

      Usuń
    58. Virgo: Widzisz hyderko nie jesteś jedynym bey'em odchowanym w ciemności. ^^
      Hydra: *niedbale* Taki los.

      Usuń
    59. Artemis: Witaj ^^
      Jenny: Ja demon ona bey ciemności. Idealne combo ^^
      Artemis: Drago nie przepada za ludźmi
      Jenny: Ja też
      Teradowie: My również
      Yuka: Ej no ;-;
      Jenny: Ty, Kelly, Tsubasa, King, Tithi, Chris, Ryuga, Nil to wyjątki
      Artemis: Coś dużo tych wyjątków
      Jenny: Mam za miękkie serduszko
      Kyoya: Jeśli w ogóle je masz

      Usuń
    60. Virgo: *z uśmiechem do Hydry* Dziecko, które większość swego dzieciństwa odchowano we krwi, bólu i ciemności, a do tego bey, który tą ciemność kontroluje. Cóż za połączenie.
      Hydra: *ostrzegawczy wzrok*

      Usuń
    61. Jenny: Mówimy o mnie czy o Arisu?
      Artemis: Wczorajsze żelki ci zaszkodziły?
      Jenny: Chyba tak :(

      Usuń
    62. Biała: Drago koooooooooocha ludzi tak samo jak Kelly kooooocha tost z serem. :3
      Drago: Nie porównuj mnie do tego czegoś.
      Biała: Będę robić co będę chciała bo to moja wspólniczka.
      Drago: Chciałaś powiedzieć twoje narzędzie.
      Biała: Wiem co chciałam powiedzieć.
      Drago: Ech z czasem to do ciebie dotrze.
      Kelly: A moje koleżanki z drużyny :( Nienawidzisz ich.:(


      Usuń
    63. Jenny: Nic do nich nie ma *wzrusza ramionami* są neutralne. Ci wyżej wymieni są dla mnie ważni. Dlatego głównie chciałam jak najszybciej pozbyć się Nemezis
      Artemis: Czemu uznajesz ludzi za narzędzia? Jak dla mnie to nasi partnerzy.

      Usuń
    64. Virgo: O młodej Stojanov. Ale z twojej reakcji wynika, że i ty wiele przeszłaś. Ale chyba nie straciłaś beya, gdy...
      Hydra: *przerywa zła* Wystarczy! To co się zdarzyło powtórzyć się nie może. A tobie radzę nie rozdrapywać tego przy Arisu.
      Virgo: *uśmiecha się* Czy wspominałam o niej cokolwiek. A gdyby nie było tego wszystkiego, co przeżyła, nie byłoby Aarona.

      Usuń
    65. Hydra: To biedne dziecko przeżyło piekło!
      Virgo: Ale gdyby nie eksperymenty, Aaron by nie istniał.

      Usuń
    66. Jenny: Zaciekawiliście mnie *.* opowiecie o przeszłości Arisu?

      Usuń
    67. Drago: Masz jakikolwiek wpływ na to kiedy walczysz lub z kim? Masz jakikolwiek wpływ dokąd idziecie? Byłaś kiedyś naprawdę wola podczas walki nie musiałaś słuchać rozkazów? Czy tak sie zachowują partnerzy? Poza tym słyszałaś jaki ludzie*wypowiada to słowo z obrzydzeniem* mają do nas stosunek. Uważają że mogą nas zniszczyć bo jesteśmy tyko kawałkiem plastiku. Dlatego uznaje ludzi za coś co powinno być narzędziem są zbyt głupi i słaby by nami rządzić ale mimo to przez brak woli walki naszych braci i sióstr robią to i posiadają władze należną nam.

      Usuń
    68. Jenny: Eksperymenty? *oczy jej ciemnieją* To łagodniejsze określenie tortur dla nauki?
      Artemis: Wdech i wydech
      Jenny: Nienawidzę naukowców, badań! Gdyby nie oni to *urywa i zaczyna się trząść*
      Artemis: *łagodnie tuli dziewczynę* Już spokojnie

      Usuń
    69. Artemis: Moja partnerka to nie człowiek więc nie wiem ^^ a my z Jen zawsze dyskutujemy czy chce nam się walczyć itp.
      Jenny: Czasami muszę ci mówić jak masz atakować
      Artemis: Bo jestem z natury leniwa

      Usuń
    70. Virgo: Przeszłość Stojanov jest trochę zawiła, ale Yuna nad tym pracuje... Ma na piśmie półtorej strony, a w głowie podobno cały plan.
      Hydra: Stosunek między nami, a wojownikami opiera się na wzajemnym zaufaniu. Chociaż czasami trzeba ich upominać. Np: Raijuu zawsze kopie prądem Yakaru jeśli chce mu coś przekazać.

      Usuń
    71. Drago: No to masz szczęście...
      Biała: :( Drago nie bądź smutny. Bo ja też będę i się śnieżyca zrobi i dostawca pizzy nie dojedzie.
      Drago: Chciałbym mieć takie problemy jak ty.
      Biała: Oj weź przecież pomagam jak umiem.
      Drago: No wiem no, ale żeby rozwiązać mój problem wszystkie be;e na świecie musiały by się zjednoczyć, ale to spowodować może jedynie Pegazus.
      Biała; *pod nosem* Głupia kobyła.

      Usuń
    72. Artemis: A tak btw to gdzie jest Pegazus? Szmat czasu go nie widziałam

      Usuń
    73. Drago: Uwięziony w skale bo jego bleyder stwierdził, że nie chce już walczyć.

      Usuń
    74. Artemis: Nie będę za nim... zaraz, zaraz co?! Ten Rudy zdecydował za beya, który pobił Nemezis?! Oo nie *bierze topór
      Jenny: Co masz zamiar zrobić?
      Artemis: Pogadam sobie z tym rudzielcem

      Usuń
    75. Hydra: Najgorszą rzeczą, którą może zrobić bleyder to zaprzestać walki i zostawić beya. Niezależnie z jakich powodów.
      Irbis: Chociaż Hikaru przestała walczyć to nie rozstała się z Aquario. I to się jej chwali... Jako tako...
      Hydra: *kręci z politowaniem głową* Czyżby Hagane nie wiedział, że bey nigdy na stałe nie opuszcza swego wojownika?

      Usuń
    76. Kelly: Powodzenia w znalezieniu go. Jak ja powiem Ryudze że Ginga rzucił Beyblade?
      Dago: Widzisz tak to sie w większości przypadków ma. Bey niema na nic wpływu. Musimy tylko wykonywać polecenia a gdy próbujesz walczyć z tym systemem zostajesz okrzyknięty wrogiem numer jeden.

      Usuń
    77. Irbis: To działa w obie strony. Wojownik też nie może opuścić beya. Można powiedzieć, że to swego rodzaju więź między wojownikiem, a beyem.

      Usuń
    78. Artemis: Ludzki świat jest dziwny
      Jenny: Nie zauważyłam *ironia wyczuwalna na kilometr* Radzę to zrobić delikatnie

      Usuń
    79. Kelly: Już to widzę
      *scenka*
      *Ryuga i Kelly siedzą przy stole*
      Kelly: Ginga rzucił beyblade podasz mi sól?
      Ryuga: ŻE CO!?
      Kelly: Pytałam czy podasz mi sól.

      Usuń
    80. Raijuu: *kręci głową* Żyję obok ludzi już szmat czasu i nadal ich nie rozumiem.
      Hydra: Ludzka natura jest najbardziej zawiła ze wszystkich.
      Kaosu: *patrzy na scenkę* Delikatność level master.

      Usuń
    81. Jenny:*patrzy na scenkę i dostaje ataku śmiechu* zawsze mogło być gorzej :D

      Usuń
    82. Kyoya: Kelly jest delikatna jak trzepot motylich skrzydeł.
      Kelly: tak to u nas rodzinne. najlepiej było to widać gdy Benkei stał sie liderem Łowców Twarzy

      Usuń
    83. Izumi: Pewnie jako haracz żąda stosu hamburgerów ^^
      Jenny: A ty jest tak miły jak...jak...kurna nie wiem

      Usuń
    84. Kelly: Nie bey małych dzieci.

      Usuń
    85. Izumi: *czerwone oczy* śmieć
      Harumi: Dzisiaj wszyscy wbijają na swoje wrażliwe rejony?

      Usuń
    86. Kelly: Raz jeden Rudy ma racjie.
      Alex: Tak jakoś wyszło.

      Usuń
    87. Kaosu: Taa, a Shizuka to delikatność puchowego pióra... Chyba płonącego żywym ogniem...

      Usuń
    88. Kaosu: Jeszcze nie Arisu i Shizu się nie wkurzyły...
      Ja: Jeszcze... To takie dobre słowo...

      Usuń
    89. Izumi: Każdy co zabiera coś dzieciom jest śmieciem. Nie ma od tej zasady wyjątków...
      Harumi: *patrzy się na aurę brata i z westchnieniem wraca do gotowania*

      Usuń
    90. Kelly: Możesz powtórzyć? Nagram o i będę puszczać za każdy razem jak ktoś mnie zapyta dlaczego nienawidzę Benkeia.

      Usuń
    91. Izumi: Każdy który zabiera coś dzieciom jest śmieciem. Nie ma od tej zasady wyjątków...
      Jenny: Widziałam takiego Izumiego może z 3 razy w życiu O.o

      Usuń
    92. Kelly: Dzięki. :) Choć Izumi tulimy.*przytula chłopaka*
      Kyoya: Ty chyba gustujesz w demonach.
      Kelly: Niby czemu?*nie przerywając tulenia*
      Kyoya: No wiesz Ryuga, Drago, On.
      Kelly:*żyg* Zabije cie. Sory za bluzkę, ale mam wrażliwy żołądek. A on o tym wiedział i zrobił to specjalnie.

      Usuń
    93. Raksha: Izumi, chusteczkę?
      Shizuka: *facepalm* Tategami jak ty coś palniesz to tylko siąść i płakać...

      Usuń
    94. Kelly:*zzdejmuje ożyganą buzkę żuca ją na ziemię, łapie Kyoye za kark i wkada jego twarz w żygi* Zły Yoyo tak się nie robi . Zły Yoyo.

      Usuń
    95. Shizuka: Może jeszcze go gazetą zaczniesz obkładać? Skoro mówisz do niego jak do niewychowanego psiaka...

      Usuń
    96. Izumi: Nie trzeba *ściąga koszulkę* siostra wypierze
      Harumi: Puknij się. *wpycha brata do łazienki* umyć mi się raz-dwa!
      Jenny: Kto sprzątnie podłogę?

      Usuń
    97. Kelly: Nie. Bo jeszcze mu sie spodoba i będę miała problem i więcej sprzątania.

      Usuń
    98. Shizuka: *kiwa głową* Twoja wola Kelly.
      Kaosu: Mamy mopa. Przyda się?

      Usuń
    99. Kelly: Yoyo posprząta za kare.
      Kyoya: *udaje mu się wyszarpnąć podnosi się i ściera zręką
      zygi z twarzy* Jeśli myslisz że...
      Kelly: Fuuuuuj dotknoleś mojego obiadu. Bleeeee.
      Ryuga: Jak juz się ubrudziłeś to posprzątaj reszte. masz tu mopa a wiadro sobie zorganizuj

      Usuń
    100. Jenny: Viiiictor!
      Victor: Czego?
      Jenny: Masz tu mopa. Sprzątaniesz podłogę
      Victor: A to niby dlaczego.
      Jenny: Powiedzieć Kimiko co ostatnio zrobiłeś? *wredny uśmiech*
      Victor: Już sprzątam *wyciera podłogę*

      Usuń
    101. Shizuka: *rysuje coś w notesie*
      Shin: Znów gwiazdozbiory?
      Shizuka: *kiwa głową*
      Kaosu: Szantaż zawsze działa. Chyba, że trafisz na wyjątkowego uparciucha to wtedy potrzebna jest agresywna negocjacja. ^^

      Usuń
    102. Jenny: A ty Tategami wypierzesz bluzki
      Tylko bez żadnych sztuczek!

      Usuń
    103. Kelly:Król Besti i Król emonow spratają podloge bo puściłam pawia. świat jest piekny.

      Usuń
    104. Victor: Robię to przez tą szantażystkę -.-
      Jenny: (szeroki uśmiech*

      Usuń
    105. Shin: Jak widać wszystko jest możliwe. :)

      Usuń
    106. Kelly: Who care? Babrasz się w moim objedzie. Ryuga pożycz pelerynę o mi zimno.
      Ryuga: Najpierw sie umyj.

      Usuń
    107. Kyoya: Ten moment w którym rozmowa się urywa gdy ja przegram.
      Kelly: *wyskakuje w dzinsach staniku i pelerynie Ryugi* Jak wyglądam?

      Usuń
    108. Jenny: Perfecto :D wyprałeś te ciuchy?

      Usuń
    109. Kyoya: Nie.
      Kelly: Zły Yoyo nie warczy się na gości.
      Kyoya; Nie rzyga się gdzie popadnie.
      Kelly: Nie mówi się obrzydliwych rzeczy.
      Kyoya: Nie robi się obrzydliwych rzeczy.
      Kelly: Mam się znowu zrzygać?
      Kyoya: jeżeli jesteś na tyle słaba że nie umiesz tego powstrzymać.
      Kelly: ...Dobra wygrałeś.
      Kyoya: *Wredny uśmiech.*

      Usuń
    110. Jenny: To łaskawie rusz dupe i je wypierz póki Izumi nie wyjdzie spod prysznica

      Usuń
    111. Jenny: *lekko ugina kolana a po chwili stoi tam gdzie wcześniej z Lionem w ręce* A teraz ładnie własnoręcznie wypierzesz bluzki albo nigdy więcej nie zobaczysz swojego beya

      Usuń
    112. Kyoya: Masz trzy sekundy żeby go oddać albo zatęsknisz za laboratorium.

      Usuń
    113. Jenny: *pogardliwy uśmiech* Takimi tekstami to nawet dziecka byś nie przestraszył ^^ Idź prać to ci go oddam

      Usuń
    114. Kyoya; Nie. Mam swój honor.

      Usuń
    115. Jenny: Akurat w to nie wątpię. *przygląda się Lionowi* źle biedaku trafiłeś. *chowa beya do wewnętrznej kieszeni bluzkiu*

      Usuń
    116. Kyoya: CZyli przyznajesz mi racjie?
      Ryga: Kyoya.
      Kyoya: CZego?
      Ryuga: Blizna ci się rozmazała i jedna soczewka wyleciała.
      Kyoya?: Kurwa....

      Usuń
    117. Jenny: *mina ala WTF* Nie. Albo wypierzesz albo nie odzyskasz beya.

      Usuń
    118. Kyoya..?: Sama powiedziałaś że nie wątpisz w to, że mam honor.

      Usuń
    119. Jenny: Bo to prawda. Ale tak ci beya nie oddam *bierze przypadkowa książkę* Druga blizna ci się rozmazuje

      Usuń
    120. Kyoya..?;Aż tak się przejmujesz moim wyglądem?
      Kyoya nr 2:*wpada do pokoju z gigantycznym srebrnym krzyżem* Gdzie ta szkrzydlta kurwa?*widząc siebie staje jak wryty*
      Ryuga: Tsubasy niema chyba odrosty farbuje.
      Kyoya..?;* zwija się ze śmiechu na ziemi* Twoja mina.
      Kyoya: Co. To. Jest?
      Ryuga: Zgadnij.
      Kyoya: KELLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY!!!!!!!!!


      Usuń
    121. Harumi: *wpada do pokoju zwabiona wrzaskiem* Mordują kogoś czy co?
      Jenny: *unosi wzrok znad książki* Hej, Kelly *przenosi wzrok na Kyoye* O jak miło krzyż przyniosłeś :)

      Usuń
    122. Kyoya: *wskazuje Harumi, Jenny i Kelly po kolei* Ty się nie wtrącaj ty tam siedż a ty się nieruszaj jak będe cie mordował.
      Kelly:*kończy wyciągac zwoje badarza uciskowego z pod bluzki* Wreszcie. nawet nie zdajecie sobie sprawy jak dużo bandarza uciskowego idzie żeby ukryć moją kobiecość.
      Kyoya: Czy ty masz na sobie moje ciuchy?
      Kelly; No raczej. Robiłam ten coslpay w 10 minut gdybym jeszcze miała te ciuchy szyć to do jutra bym się nie wyrobiła.
      Kyoya:*już do reszty nic nie ogarnia*
      Kelly: Znowu nim śmerdze ale warto było *szczerzy się* Jenny oddaj mu bey'a ładnie podlogę sprzątną i jeszcze przedstawienie walnol.

      Usuń
    123. Jenny: Spokojnie *uśmiecha się* chce zobaczyć jak mnie próbuje ,, zabić" ^^
      Harumi: Kelly, lepiej się umyj
      Jenny: Ty tak na serio z tym krzyżem? Może jeszcze czosnek masz? *wyciąga beya i macha Kyoyi przed oczami po czym z powrotem go chowa*

      Usuń
    124. Kyoya: Nie ty masz tam siedzieć, ją che zabić a ta co chodzi z tym dałnem w kropki ma się nie wtrącac i przestańcie mi wszystkie mieszać w głowie.
      Kelly: Chyba nie zabijesz swojego sobowtóra co?
      Kyoya: Cicho bądź plan mi psujesz.
      Kelly: Sam bądź cicho próbuje ci pomuc za samo to Jenny powina mi tego bey'a dać a co dopiero zato, że się za ciebie przebrałam

      Usuń
    125. Harumi: To mój brat baranie -.-
      Jenny: Mam ochotę go podręczyć ^^ *zaczyna się śmiać* ale ty krzyżem mnie rozwaliłeś

      Usuń
    126. Kyoya: YYYyyyyyy co?
      Kelly:*przestaje się uśmiechać* Jenny oddawaj Liona. Yoyo zaczyna mieć sundrom beyowego odstawienia jak chcesz mieć jeszcze kogo wkurzać to mu go oddaj.

      Usuń
    127. Jenny: No już dobra *rzuca Kyoyi beya* znaj łaskę pana, narwańcu

      Usuń
    128. Kelly: Jesteś okropna wiesz? Bleyderowi nie odbiera się bey'a. Nigdy. Oni do tego na głowę dostają. w tym momencie zachowałaś się gorzej niz Benkei.

      Usuń
    129. Jenny: *ze znudzoną miną wraca do książki* wiem, wiem jestem najgorsza. Ile razy to już słyszałam
      Harumi: Benkei odbiera beye prawie dorosłym ludziom? Nie wiedziałam

      Usuń
    130. Kelly: Udawaj skrzywdzoną przez cały świat na pewno pomoże.

      Usuń
    131. Jenny: Co? Ironi nie wyczułaś? *wraca do lektury*
      Izumi: *wychodzi z łazienki* Widział ktoś moją koszulkę?
      Harumi: Ile ty siedzisz w tej łazience ;-; z dobrą godzinę!
      Izumi: Takiego efektu nie uzyskasz od tak ^^
      Harumi: *wzdycha* a ja się dziwię, że rachunki za wodę są takie duże

      Usuń
    132. Kelly: Nie. Nie wyczułam ironi. Stać bey'a na 7 lat a potem patrz jak twój najlepszy przyjaciel się meczy to też nie będziesz wyczuwała ironi w takich momentach.

      Usuń
    133. Jenny: Najlepszy przyjaciel? Z tego co zauważyłam nie pałasz zbytnią miłością do narwańca.

      Usuń
    134. Kelly: Nienawidzę go jak gówna na palcu. Chodziło mi o Ryuge.
      Kyoya: Skoro mnie nienawidzisz to czemu mi pomogłaś?
      Kelly: Grrrrrrrrrrrrryyyyyyyyyy później o tym porozmawiamy.

      Usuń
    135. Jenny: Też mnie to zastanawia
      Izumi: Co wy tacy nerwowi?
      Harumi: Zasadnicza różnica między nami a ludźmi. Niektóre demony nie widziały swoich beyów od kilkudziesięciu lat a na takie droczenia reagowały śmiechem a wy jakimiś atakami O.O
      Izumi: Skończmy ten temat?

      Usuń
    136. Kelly: Jak chcesz to się śmiej. Pomogłam mu bo....bo...no kurwa mac bo takich męczarni najgorszemu wrogu nie życzę.

      Usuń
    137. Jenny: Czemu mam się śmiać? Każdy ma swoje słabe strony
      Izumi: Thoor (jego bey) nosz kurr znowu gdzieś polazł *szczotkuje włosy*
      Harumi: Czy to jest moja szczotka? -.-
      Izumi: Eee nie?
      Harumi: *przenikliwy wzrok* Na 100%?

      Usuń
    138. Kelly: Ale ludzie mają ich więcej od was wspaniałych demonow dla których utrata bey'a to coś na kształt nieudanego żartu*zaczynają się jej trząść ramiona*

      Usuń
    139. Jenny: *wzdycha i wraca do lektury* ja się nie odzywam bo tylko się bardziej wkurzysz
      Harumi: Zależy od osoby. Każdy czy to człowiek czy anioł czy demon będzie miał ileś tam słabych stron. To nie zależy od rasy. My się boimy czegoś czego wy na przykład nie

      Usuń
    140. Kelly:Już zapierdalam uwierzyc że macie słabe strony.

      Usuń
    141. Harumi: Ja cię do tego nie zmuszam. Nie chcesz wierzyć to nie. Izumi oddaj mi szczotkę! -.-
      Izumi: Nie!
      Harumi: Ruudy -.-
      Izumi: Nie nazywaj mnie tak!
      Harumi: Będę aż nie oddasz mi szczotki!

      Usuń
    142. Harumi: *szarpie się z Izumim* Życie
      Jenny: *rzuca książkę do tyłu* Btw widział ktoś Yuke?
      Izumi: Nope
      Harumi: Za pięć minut przyleci tu ze sztalugą i będzie malować do rana
      Jenny: Czyli standard *przeciąga się*

      Usuń
    143. Ryuga:*wpada do pokoju razem z drzwiami* Dobra gadac co się stało. Kelly siedzi w jajku nie chce mi nic powiedzieć. Więc wy gadajcie.

      Usuń
    144. Harumi: *patrzy ze smutkiem na drzwi* A tak je lubiłam
      Jenny: Izumii chodź tu dyplomato
      Izumi: Radź sobie sama
      Jenny: *wzdycha* w wielkim skrócie: droczyłam się z Kyoyą, Kelly przywołała sobie wspomnienia jak straciła beya i zaczęła smutać po czym zaczęła się wymiana zdań o różnicach między ludźmi a demonami. *bierze wdech* Zrozumiałeś?

      Usuń
    145. Ryuga; Ja pierdole kiedy sie nauczycie czego nierobić żebym ja nie miał prolemów?
      Kyoya: Jak ich znam mają to w dupie.
      Ryuga: Spierdalaj szczeniku to wsztko przez ciebie.
      Kyoya: Jestesmy w tym samym wieku.
      Ryuga: I?
      Kyoya:......
      Ryuga: tak myślałem.

      Usuń
    146. Jenny: Ryuga nie był przypadkiem starszy? Już mi się te lata porypały
      Harumi: Też cię lubię, Kyoya *wstawia drzwi do framugi* Możesz następnym razem wbić przez ścianę?

      Usuń
    147. Ryuga: Zrobię to na co będę miał wtedy akurat ochotę.
      Kyoya: To widać Harumi

      Usuń
    148. Harumi: Wiem, Kyoya. Bracie kup jeszcze jedne takie drzwi bo poczuje, że Ryuga specjalnie mi je rozwali

      Usuń
    149. Ryuga: Nie jestem, aż tak przewidywalny.
      Kelly: Ryuga zgnoiły mnie demony, jest mi zimno i śmierzdze Kyoyą zrób z tym coś! :(
      Ryuga: Eeeeeech niech ten świat trafi już szlag.
      Kyoya:....?
      Ryuga: W stuacji zagrożenia nic jej nie ruszy.

      Usuń
    150. Harumi: Ja się wole zabezpieczać
      Izumi: Ty to masz ciężkie życie *idzie szukać kluczyków*

      Usuń
    151. Ryuga: Nie chesz dzieci twoja sprawa nie muszę o tym wiedzieć. Kelly czy możesz mi powiedzieć jak mam ci pomuc gdy siedzisz w jajku?
      Kelly: Domysl się.
      Kyoya:*wyucha śmiechem i podaje Ryudze szuszarke* Może do jutra to rozmrozissz

      Usuń
    152. Izumi: To przy okazji suszarke kupię*wychodzi wymachując kluczykami*
      Harumi: A tak o cię informuje :)

      Usuń
    153. Ryuga: Cały świat przeciwko mnie. Jak kurwa mać zwykle.
      Kyoya: To dobry pomysł wysyłaś go po zakupy? Wiecie on potrafi zapomnieć człowieka.

      Usuń
    154. Jenny: *wyciąga telefon* Dobrze, że mi przypomniałeś *dzwoni do Izumiego*
      *w pokoju rozlega się piosenka ,, Happy"
      Jenny: Zapomniał telefonu...
      Harumi: To mu telepatia przekaże *zamyka oczy a po chwili je otwiera* wyłączył mózg...
      Jenny: Może wyjątkowo nie zapomni

      Usuń
    155. Kyoya:...Wątpię.
      Ryuga: Kurde silny ten atak skoro muszę tyle się z tym męczyć. Tsubasa gdzie ten palnik!?
      Tsubasa: Jaki palnik?
      Ryuga: Ten ktory kazałem ci przynieś 15 minut temu.
      Tsubasa: Dopiero co wróciłem...Często muwisz do ludzi ktorych niema w poblirzu?
      Ryuga: Masz ten palnik czy nie?

      Usuń
    156. Jenny: Masz *rzuca palnik* Tylko ostrożnie bo ma silny płomień
      Harumi: Mogę się już żegnać z drzwiami ;-; czemu jak go tam wysłałam *facepalm*
      Jenny: Chwilowa zaćma umysłu

      Usuń
    157. Ryuga: Sprubujmy tak bokiem...0.o
      Kelly; *ma gdzieś wlączony palnik żuca się żeby przytulić Ryuge* Pojdźmy gdzieś gdzie nas nie znajdą.
      Ryuga: Dobrze ale później jak wyjdę ze szpitala. Zgoda?
      Kelly:*pociąga nosem* Zgoda...chyba się do reszty rozchorowałam.

      Usuń
    158. Jenny: Wiem, że jesteś zła ale masz *rzuca Kelly koc i poduszkę*
      Harumi: Widzę, że sztukę roztapiania opanował do perfekcji
      Izumi: *wbija szczęśliwy z szamponem i klamką*
      Harumi: A gdzie drzwi?!
      Izumi: A nie chciałaś klamki? O.o
      Jenny: *zaczyna się śmiać*

      Usuń
    159. Kelly: Na co mi koc i poduszzka.
      Kyoya: Mówiłem.
      Mary: Stoi w szoku w framudze. Kyoya dlaczego ty przytulasz tego pojeba?
      Kyoya: To Kelly tylko przebrana zamnie.
      Mary:...nie rrubcie tak prosze bo jeszcze zczne mysleć a to będzie złe

      Usuń
    160. Jenny: Bo jak się bardziej pochorujesz to szpital będzie nie wyprawa.
      Harumi: Mary odsuń się, proszę *podnosi drzwi*
      Izumi: To mam oddać tą klamkę?
      Jenny: A skąd ją wziąłeś?
      Izumi: Wyrwałem z przypadkowych drzwi
      Jenny: To było do przewidzenia

      Usuń
    161. Mary; Jak chcesz.
      Kelly: I tak jest szpital.
      Kyoya: Chce zobaczyć minę człowieka ktory zobaczy zninięcie swojej klamki. W sumie mogłęś wyrwać ałe drzwi.

      Usuń
    162. Harumi: *wstawia drzwi do nawiasów i porządnie mocuje* jak ktoś mi je wyrwie to nie ręczę za siebie
      Izumi: Myślałem, że chciała tylko klamkę
      Jenny: I dlatego w środku nocy wyrwał komuś klamkę z drzwi :,) ahh ta braterska miłość

      Usuń
  6. Rozdział wspaniały i nie mogę się doczekać następnego!
    Mam nadzieję, że prędko go wstawisz.
    Ps. Nie wiedziałam, że Mary nie lubi żelek.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Ja też nie wiedziałam. O.o ale boję się spytać czemu bo jeszcze się znowu wkurzy a mi się cukierki skończyły.
      Fajnie że rozdział ci się spodobał. Następny już się piszę. :)

      Usuń
  7. To DOBRZE. Już nie mogę się doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja: Lepiej, żeby się nie wkurzyła. Bo inaczej będzie rozróba. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Widziałaś jak zareagowała gdy ją ratowałam. Gdyby nie policja to by się na mnie rzuciła.

      Usuń
  9. Ja: Pewnie by się rzuciła. ;)

    OdpowiedzUsuń