piątek, 25 marca 2016

Druga strona medalu (R. 1)



Pfffff, od czego by tu zacząć? Najlepiej zaczynać od początku. No to zaczynam.
Cześć. Jestem Glimer i mam przej*bane.
Jak się tak nad tym dłużej zastanowić to mam przej*bane praktycznie od urodzenia. 
Jestem dzieckiem zrodzonym z przypadku. Czytaj moi rodzice nie planowali mojego powstania, mało tego mój biologiczny ojciec rozpłynął się w powietrzu, kiedy tylko dowiedział się, że moja matka zaszła. Mogę sobie naprawdę pogratulować szczęścia, że nie zostałam wyskrobana. Pewnie nie było, za co mnie wyskrobać.
Hah jak zwykle miałam szczęście w gigantycznym nieszczęściu.
Ponieważ w domu rodzinnym niemiałam, żadnych wzorców do naśladowania (, a Internet za czasów mojej młodości praktycznie nie istniał), więc, żeby nie zginąć w życiu zaczęłam naśladować swoich rówieśników. Szybko zaczęli nazywać mnie papugą, klonem, … podróbką.
*#*
-Ej Podróbko potrafisz wymyślić coś sama?
Chyba w każdej szkole znajdzie się grupa dzieci, którą lubi sobie tak dla żartów kogoś pomęczyć, a jako, że zawsze w takich wypadkach nauczyciele uważają, że większość ma racje grupa z mojej szkoły za ofiarę upatrywała sobie samotników. Szczególnie do gustu przypadłam im ja…
-Podróba powtórz za mną: „ Jestem nic niewartą kopią”.- Na całe szczęście nie byłam całkiem bezbronna.
Głośno wciągnęłam nosem powietrze przymykając oczy tak by było widać same białka.
-Powtórz za mną: „Wyssałaś mi duszę”.-Powiedziałam starając się jak najdokładniej skopiować głos dziewczyny…Udało mi się.
Nie zawszę mój występ kończył się ucieczką widowni, ale przerażone miny uczniów w zupełności mnie satysfakcjonowały.
*#*
Czystym cudem udało mi się dożyć lat trzynastu u boku mojej rodzicielki. Kiedy udało mi się tego dokonać po jednej z wielu kłótni z wyżej wymienioną zabrałam z domu to, co moje i co nie moje też i spi*rdoliłam stamtąd.
Sad but true.
Zwykle w takich sytuacjach postacie z filmów uciekają do zawsze kochających babć, które są jedynymi spokojnymi ostojami w życiu. Tam dorastają i stają się silnymi ludźmi gotowymi walczyć w obronie tego i owego lub by po prostu stworzyć lepszy świat ewentualnie mogą się mścić czy coś w ten deseń. Ja nie mogłam na nic takiego liczyć. 
Zamieszkałam w niezbyt przyjaznym dla dzieci miejscu i szybko przestałam nim być. Raz z czystego przypadku wpakowałam się w środek większej afery i wyszłam z niej cało od tamtej pory ludzie z miasta mówią, że jestem „dobra” - cokolwiek to dla nich znaczy.
-Bonsoir piękna nieznajoma. – Wspominałam, że właśnie popełniam największy błąd swojego życia?-Co taka dama jak ty robi w takim obskurnym miejscu?- Ten facet chciałoby się powiedzieć chyba nigdy nie był w naprawdę obskurnym miejscu skoro najlepszy bar w całym tym mieście nazywa obskurnym. 
-Dama jest tutaj z kimś umówiona.-Odparłam obracając się w stronę mojego rozmówcy. 
-Ach tak.-Zainteresował się mężczyzna.- Mogłabyś opisać człowieka, który sprzątnął mi cię sprzed nosa? Może będę miał szczęście spotkać go przed tobą i odesłać do diabła.
-Wysoki, przystojny, brunet z takim błyskiem w oczach.-Powiedziałam opierając głowę na dłoni zwiniętej w pięść.
-Co za zbieg okoliczności, wchodząc do baru widziałem kogoś takiego z kosą miedzy żebrami.
-Zdarza się.-Powiedziałam niezbyt się przejmując tym, ze ktoś wykończył za mnie moje zlecenie. Najważniejsze, żeby kasa trafiła do mnie.
-Skoro masz wolne, może skusiłabyś się wybrać zemną na małą przejażdżkę?-Zapytał, a ja już wiedziałam, co kombinuje.
-Może bym się skusiła.-Odparłam dopijając drinka.
-W takim razie proszę niech szanowna dama pójdzie zemną.- Wstał z siedziska i podał mi rękę, którą przyjęłam uśmiechając się delikatnie.
Wyszliśmy z baru i skierowaliśmy swoje kroki do zaparkowanej niedaleko limuzyny. (Mijając drzwi baru upewniłam się tylko czy mój nowy znajomy na pewno widział moje martwe zlecenie.) Bardziej rzucającego się w oczy samochodu niebyło? Równie dobrze można by wymalowanym na jaskrawożółty kolor BMW na pełnym gazie przejechać przez środek miasta jednocześnie mając na dachu przyczepiony wielki świecący transparent z napisem: „ Nie jesteśmy stąd spuście nam wpi*rdol”.
Z uśmiechem przyjęłam otwarte przez nieznajomego drzwi i weszłam do limuzyny.
-No, więc, o co chodzi?- Spytałam zakładając nogę na nogę. Nie ukrywam, że w swoich przetartych jeansach i czarnej bokserce niezbyt pasowałam do otoczenia, ale co mi tam prawdziwa kobieta potrafi błyszczeć nawet w roboczym ubraniu.
-Chciałbym byś użyczyła mi swoich zdolności na pewien czas o ile są one prawdziwe rzecz jasna.-Mój towarzysz dał szoferowi znak ręką i ruszyliśmy. 
-O ile są prawdziwe rzecz jasna.-Powtórzyłam za nim i z zadowoleniem zauważyłam, że u niego też pojawia się gęsia skórka na dźwięk własnego głosu. Mężczyzna odsząkną i powiedział: 
-Nie będę ukrywać, że jestem po wrażeniem.-Podał mi smukły kieliszek z czymś pomarańczowym w środku.-Nie ulega, więc wątpliwości, że nasza współpraca będzie bardzo owocna.
-Mam nadzieje, że znasz warunki, na których pracuje.
-Oczywiście i akceptuje wszystkie.-
-W takim razie, co mam robić?
-Jak na razie cieszyć się przejażdżką szczegóły omówimy na miejscu.- W sumie, czemu nie? Jeśli mamy rozmawiać o interesach to średnio mnie interesuje gdzie to będziemy robić. Poza tym jestem uzbrojona, więc…Wypiłam łyk szampana bąbelki przyjemnie za szczypały mój język:
-Można wiedzieć, z kim mam przyjemność?-Spytałam.
-Ach gdzie moje maniery? Jestem Doji. Dyrektor Dark Nebuli.
-Dokąd jedziemy?-Spytałam przeglądając się z zaciemnionej szybie.
-Do Tokio.-Uśmiechnęłam się samymi ustami. 
Czyli wracam do domu.  Jak miło…
Samochód zajechał na lotnisko, a właściwie prosto na podkład jednego z samolotów. 
***
Kelly Hawana aka Betty. 
Miło, że nosi maskę nie będę musiała przechodzić kolejnej operacji plastycznej. Już zdążyłam się przyzwyczaić do tej twarzy. Proste ataki. Przewidywalne kombinacie. Jednak jakimś cudem jeszcze żyje.
Po raz kolejny oglądałam nagrania z jej różnych ataków na miejscowy gang.
Co za żenada. Przecież to wygląda jakby sami podchodzili jej pod pazury. 
Prychnęłam pod nosem.
Jeszcze ten kostium. Niech ktoś zaprowadzi ją z powrotem do tego burdelu, z którego się urwała.
Ona nawet nie jest warta kopiowania.
Spojrzałam na bey’a którego Doji przyniósł tu jakiś czas temu.
Dark Tiger. Jeśli mam być szczera wolałabym używać takiego samego bey’a co ta cała Kelly. Kiedy to, czego używam za bardzo się różni od sprzętu obiektu kopiowanego, ( że tak to nazwę) zaczynam wychodzić z roli, ale co mi tam.
Stawka ustalona może się tylko zwiększyć.
Zgarnęłam ze stołu rękawiczki od kostiumu oraz bat i ruszyłam do drzwi.
Na nagraniu nie widać wszystkich ważnych szczegółów, ale walka na żywo to zupełnie inna sprawa.
Wyszłam nie informując o tym nikogo. Na samym początku wyraźnie powiedziałam, co mają mi dać, żeby za tydzień dostać jadalną w każdym calu kopie Betty. Jako, że niemiałam najmniejszej ochoty łazić po mieście pożyczyłam bez terminu zwrotu i zgody właściciela jedno z autek stojących w garażu.
Po odpaleniu go na kablach wyjechałam w miasto. Ach te uroki zautomatyzowanej kontroli. Komputer zeskanował rejestracje i puścił mnie bez żadnych wyjaśnień. Tytułując mnie przy tym „Panem”.
 Tokio. 
Cudne, zatłoczone, rozświetlone, zasyfione, przepiękne, zdradzieckie Tokio. Przejechałam parę przecznic, ciesząc się z duchu, że mieszkałam w innej dzielnicy i opuściłam miasto, w którym przyszłam na świat.
No dobrze.-Pomyślałam parkując samochód w dzielnicy gdzie najczęściej można spotkać mój cel.-Teraz wystarczy poczekać.-Odsunęłam siedzenie kierowcy jak najbardziej się dało i oparłam nagi na desce rozdzielczej.

Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam 
Black Betty had a child 
Bam-e-lam the damn thing gone wild 
Bam-e-lam she said it weren't not of mine 
Bam-e-lam the damn thing gone blind 
Bam-e-lam I said: "Oh, Black Betty" 
Bam-e-lam oh Black Betty, bam-e-lam

No nareszcie. 
Siedzi tam na krawędzi. Co Cat-women bawi się w Batman’a? Wyszłam z samochodu i zaczęłam wspinać się wspinać po schodach przeciwpożarowych na dach, na którym siedziała. Na samym szycie schodów zatrzymałam się i ostrożnie wyjrzałam zza węgła. Betty siedziała tam jeszcze chwilę, po czym
Nagle wstała i zaczęła biec w moją stronę. Przylgnęłam do ściany wstrzymując oddech. Tynk zazgrzytał tuż nad moją głową, po czym zobaczyłam jak Betty przelatuje z jednego budynku na drugi. Niewiele myśląc w lazłam na dach i pognałam za nią. Utrzymywałam stały dystans, aż do momentu, gdy naszym oczom ukazała się siedziba WBBA. Mój obiekt zatrzymał się niespodziewanie, przez co znalazłyśmy się na tym samym dachu.
Klnąc w myślach schowałam się z a małą budką będącą klatkom schodową i z ukrycia obserwowałam dziewczynę.
-Banda kretynów, którzy potrafią tylko robić jakieś głupie zawody.-Warknęła.- Chociaż nie. Jest tam jeden facet, z którym da się dogadać.-Czyli tak brzmisz.
Uśmiechnęła się. Poprawiła blond loczek, który wysunął się z pod maski i pobiegła dalej.
Powtórzyłam kilka razy na glos to, co powiedziała i już miałam jej głos teraz tylko cała reszta.

Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam 
She really gets me high 
Bam-e-lam you know that's no lie 
Bam-e-lam she's so rock steady 
Bam-e-lam and she's always ready 
Bam-e-lam oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam

Betty zatrzymała się przed jakimś hangarem. Wyjęła jakąś torbę i zarzuciła na swój kostium szarą mocno wyciągniętą bluzę z kapturem.
Co ty kotku kombinujesz? 
Dziewczyna weszła do hangaru, a ja skradając się w dalszym ciągu ruszyłam za nią.  W nocnym powietrzu wyczuwało się zbliżającą się bijatykę. 
-Bracia i siostry. Witam was wszystkich!-Zaczął wysoki napakowany facet z ogromnym tatuażem pająka na gołej klacie.
-AWWWWWWWWWAAAA!!!- Ryknął bezmyślnie tłum prawie mnie przy tym ogłuszając. 
-Ten tydzień był dla nas bardzo owocny. Co ja wygaduje?! Obłowiliśmy się!
-TAK!!!!-Ryknął tłum tym razem z jakimkolwiek sensem.
-Ale zanim podzielmy łupy...
-INICJACJA!!!!!-Ryk tłumu zagłuszył dalsze słowa mówiącego, ale obrzydliwy uśmiech na jego twarzy zdradzał, że tylko czekał na taką reakcje. Manipulować taką bezmyślną zgrają każdy głupi umie.
-Tak inicjacja! Kto pierwszy? Kto będzie na tyle odważny, żeby zostać w naszej bandzie na dobre i na złe?-Żadnych chętnych, a to ci dopiero niespodzianka.
Mniejsza o tego głąba. Gdzie jest mój wzorzec?
 -Znalazł się jeden odważny!-  Ryknął głąb i wskazał palcem dziewczynę, której do tej pory szukałam. Tłum porwał ją i postawił na czymś, co kiedyś było sceną.
-Walka wręczy czy bey bitwa?-Zapytał ‘’mówca’’.
-A, po co wybierać. Oba na raz!
 Rozległ się pełen podziwu pomruk. Sama nie byłam tym zaskoczona. 
-Widzę, że nasza sieć przyciągnęła odważnego pająka. Z kim chcesz się zmierzyć?
-Z waszym liderem-powiedziała zdejmując kurtkę nocna kotka
-Tak to najpierw będziesz musiała pokonać nas wszystkich!-Ryknął ktoś z tłumu, a ja za stosowne uznałam odsunięcie się na bezpieczną odległość, za którą wzięłam szczyt skrzyń i stamtąd obserwowałam dalszy bieg wydarzeń. 
 Na twarzy kocicy pojawił się chytry uśmiech. Wystrzeliła beya i krzyknęła:
-No to, kto pierwszy?! Kto będzie na tyle głupi żeby stanąć mi na drodze?!
 Z czterech stron w beya uderzyli przeciwnicy. W tym samym momencie w stronę kotki wystrzelił łańcuch zakończony metalową kulą.
- Zestrzel to- bey odepchną swoich przeciwników i wystrzelił lodowy pocisk. Kula trafiła w brzuch faceta, który zamierzał strzelić Betty w plecy. Pocisk wybił szybę i zasypał deszczem szklanych odłamków ludzi stojących pod nią. Dziewczyna ruszała się naprawdę szybko, ale jakimś cudem udawało mi się wychwycić wszystkie jej ruchy.
-AAAAAAAAAAAA-wrzasną facet upadając na ziemie ściskając kurczowo rozharataną metalowymi pazurami prawą rękę, która jeszcze przed chwilą próbował przy pomocy noża pozbawić bleyderkę głowy. 
-Psy jadą-krzyknął człowiek, który stał na czatach. 
Zapał do walki znikł i natychmiast zastąpiła go paniczna chęć ucieczki. U wszystkich z wyjątkiem tajemniczej kotki. Chociaż sama miałam ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie powstrzymałam się i w dalszym ciągu obserwowałam swój wzorzec.  Podeszła do człowieka, który próbował ją zastrzelić. Uniosła jego twarz tak, aby patrzył na nią i zapytała:
-Gdzie znajdę waszego lidera? Gadaj!-Przesłuchiwany zaczął cos bełkotać, ale z mojego punktu obserwacyjnego nie byłam w stanie usłyszeć, co dokładnie.-W czym? 
Co ona robi?-Wytężyłam wzrok.-Chyba puls sprawdza. Jakby go tak nie poharatała to by nie musiała się tym martwić. 
 W tle rozległo się wycie radiowozów.
-Cholera-zaklęłam równocześnie z Betty i niestety w tym momencie się rozdzieliłyśmy. Pobiegłam w stronę gdzie jak mi się wydawało zostawiłam samochód. Na cale szczęście policja nie zwróciła uwag na drobną mnie przemykająca w cieniu.

Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam 
She's from Birmingham 
Bam-e-lam way down in Alabam 
Bam-e-lam well she's shaking that thing 
Bam-e-lam boy she makes me sing 
Bam-e-lam oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam

No chyba mam już wszystko. Głos, ruchy, styl walki. Jeszcze dzień góra dwa, a własna matka jej ode mnie nie odróżni. Maskę trzeba będzie troszeczkę poprawić. Tak sobie myśląc wróciłam do samochodu, usiadłam na masce, wciągnęłam telefon i zadzwoniłam do mojego pracodawcy.
-Bonsoir Doji.-Powiedziałam jej głosem.
-Bonsoir Betty. Z tego, co słyszę jesteś już gotowa.
-Jeszcze nie, ale jestem na dobrej drodze do tego. Do jutrzejszego wieczoru będę już idealną kopią.
-To tutaj się chowasz.  Chłopaki! Znalazłem ją!-Powiedział jakiś chłopak wchodząc do uliczki, w której zaparkowałam samochód w ręce trzymał pistolet.  Na moje oko Desert Eagle. Co ja bym mogła z tą ślicznotką zrobić to się wam w głowie nie mieści.
-Zastrzel dopóki nie załadowała kuczera!
-Spróbuj trafić.-Doradziłam już gotując się do skoku. Odbiłam się od maski dosłowne chwile przed tym jak uderzyły w nią pociski.  Rzuciłam się na przeciwnika i zacisnęłam mu dłoń na gardle. W tym momencie do zaułka w padli jego kumple. Spojrzałam na nich i sięgnęłam po bat.
Nie dostrzegłam broni palnej. Pójdzie łatwiej niż przed chwilą.
Jak to ona robiła?
-Kto pierwszy? Kto będzie na tyle głupi żeby stanąć mi na drodze?- Znalazło się kilku chętnych.
Wiecie, co?? Po dłuższym zastanowieniu to nowe wcielenie nie jest takie złe.  


No to pierwszy rozdział nowego opowiadania. Jak sama nazwa wskazuje jest to druga strona medalu czyli jak dobrze wam znana historia wyglądała z tej drugiej "złej" strony. Obiecałam wam, ze nie zdążycie się stęsknić za moją pisaniną. pomysł na to opowiadanie wpadł mi do głowy gdy jedna z moich czytelniczek dokładnie Oleczka nazwała Betty "Podróbą"...Zabolało i wtedy postanowiłam zacząć pisać. Fragmenty piosenki jakie możecie tu znaleźć to dość mocno chaotyczny tekst jednej z moich ulubionych piosnek Black Betty. Mam nadzieje, że ta historia przypadnie wam do gustu i będziecie się nią cieszyć chociaż w połowie tak mocno jak ja pisząc ją dla was.
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.    

211 komentarzy:

  1. Nie chciałam by bolało, po prostu udawała Kelly tak idealnie, że inaczej nie mogłam jej nazwać. Perfekt kopii nie kopiuję tak dobrze jak ona ( choć nieco szybciej) . To jest przerażające >.< No a w walce Kelly wygrała i potwierdziła to, co powiedział Akashi, aby nie porównywać kopii do oryginału! Przepraszam, jeśli sprawiłam słowami przykrość, nie wiem czy mogę obiecać poprawę, ale się postaram :) ALE coś dobrego z tego wynikło, zobaczymy wszystko z całkiem innej perspektywy :D
    Skoda mi tylko Glimer, miała smutnę dzieciństwo i później jeszcze została przysmażoną przez ten głupi kostium, teraz na pewno spojrzę na jej postać z trochę inaczej <3
    Czekam na następny, biorę cie za słowo i Pozdrawiam <3:):D^_~^^^.^^_^^3^⌒.⌒ <3:):D:P<3:):D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glimer: Spokojna twoja rozczochrana. Gdybyś tak nie powiedziała Hania zostawiła by mnie jako sfajczone zwłoki, a tak to jeszcze trochę pożyję.

      Usuń
  2. Ciekawie się zapowiada :D Faktycznie nie zdążyliśmy się stęsknić :D I bardzo dobrze, że tak szybko miałaś nowy napływa weny.
    Pierwszy rozdział supcio ^.^ Fajny pomysł żeby teraz z perspektywy Betty. Będziemy mogli zobaczyć to z drugiej strony.
    Kelly: Też chciałabym tak naśladować ludzi...
    Ja: Pomażyć możesz. Nie mogę się doczekać drugiego rozdziału drugiego opowiadania. A teraz wracam do siebie i ide przepisywać rozdział (nie chce mi się :P Kelly: Leń forever)
    Czekam na next
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glimer: Do tego trzeba mieć talent młoda, ale chyba mogę pokazać ci kilka sztuczek.

      Usuń
    2. Kelly: *zaciera ręce* Bardzo chętnie ^^ Do twojego poziomu na pewno nie dojdę ale chociaż trochę się naucze

      Usuń
    3. Johannes: Klon hoduje swojego klona. Świat się kończy.
      Glimer;Zamknij się albo ogolę twojego kota.

      Usuń
  3. Ja: Witam wszystkich! :D Miło, że na blogu pojawił się nowy wpis i wena cię doszczętnie nie opuściła. :)
    Aaron: Dobrze jest poznać tą samą historię z zupełnie innej perspektywy. Trochę jak oglądanie z Yuną japońskiego filmu wojennego o kamikaze... Jak on się konkretnie nazywał?
    Ja: Chyba "Zero", ale nie jestem pewna... Skoro już o tym wspomniałeś to chętnie obejrzałabym jeszcze raz "Kapitana Harlocka". Niestety w grę wchodzą tylko angielskie napisy.
    Aaron: No cóż, skoro nie tłumaczą na polski.
    Ja: W każdym razie, czekamy na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że ci się podoba, a co do weny to ona opuszcza mnie tylko gdy mam napisać rozprawkę z polskiego.

      Usuń
    2. Ja: Mi się zawsze podoba. ^^ Rozprawka... To ja już wolę opowiadanie na konkretny temat.
      Aaron: Jak na próbnym egzaminie.
      Ja: Dokładnie.

      Usuń
    3. Próbnym gzaminie gimnazialnym?
      Kelly: A to są niezłe jaja z tymi egzaminami. Ja jak się stresuje to składam origami zgadnijcie po kim tak mam. Po mamusi. Gdy czekała na rozpoczęcie egzaminu złożyła z papieru łudeczkę i wiatrak.

      Usuń
    4. Ja: Yep... Przede mną te jakże cudne trzy dni mordęgi.
      Aaron: I obgryzanych paznokci.
      Ja: Wyszłam z nawyku... Mniej więcej, ale coraz rzadziej mi się to zdarza.

      Usuń
    5. Kelly: Nie obgryzaj. Niebędziesz miała czym się bronić.
      Ja: To już koniec próbnych? Jak ten cas szybko leci zaraz. Będą wakacje, a potem będę w klasie maturalnej.

      Usuń
    6. Ja: Mam bokken i szablę treningową. Też się nadają do obrony. Ale racja, na niespodziewane ataki albo paznokcie, albo kupuję sobie nożyk. ^^
      Aaron: Wciąż masz fazę na motylka?
      Ja: Tak. *-*
      Aaron: To poproś Arisu, może ci pożyczy.
      Ja: Ty serio wierzysz w to, co mówisz?
      Aaron: Nie.:)
      Ja: Testy i po testach... Przynajmniej tak sobie wmawiam...

      Usuń
    7. Glimer: Moylek w sensie nóż. Znażam kiedyś gołcia który potrafił machać tym nożykie tak szybko, że faktycznie wyglądało jakby miał skrzydła.

      Usuń
    8. Aaron: Brawa dla kolesia, że sobie żadnego palca nie uciął.
      Ja: Chcę taki nożyk. *-*
      Aaron: I wizytę w szpitalu, bo pocięłaś sobie dłonie?
      Ja: Oj tam... Będę uważać.
      Aaron: Jaaaasneeee.

      Usuń
    9. Glimer: Poćwiczy na takim stępionym powinno na początek wystarczyć.*Wyciąga z kieszeni scyzoryk i go roskłada* Umie ktoś grać w Five finger fillet?

      Usuń
    10. Aaron: Grę kojarzymy, ale grać to czasami ja, siostrzyczka, Raksha i rodzeństwo Rova. Reszta by pewnie palce sobie od razu poucinała.
      Ja: Kiedyś próbowałam rzucać nożem o drewnianą ścianę stodoły... Wbił się tylko raz...
      Aaron: Dodać trzeba, że to był stary i zniszczony nóż do krojenia.

      Usuń
    11. Glimer: *siada orzy stole* Kto chce się zemną zmierzyć? *zaczyna powoli wbijać nuż w drewniany blat stołu pomiędzy jej palcami*

      Usuń
    12. Aaron: *strzela palcami* Wyzwanie przyjmuje. *podchodzi do stołu*
      Ja: Nie potnij się za bardzo, bo Arisu też będzie musiała opatrzyć własne dłonie.
      Aaron: Ale w mniejszym stopniu.

      Usuń
    13. Glimer: Jedno z nas mówi wierszyk jednocześnie wbija nóż potem drugie jeśli żadne z nas się nie zatnie pijemy kolejkę i gramy od nowa. Ja zaczynam. *Zaczyna grać patrząc na Johannesa* Wlazł kotek na płotek pierdolnoł go młotek sikierka dobiła i kotka za-bi-ła.

      Usuń
    14. Aaron: No dobra, moja kolej. *bierze nóż i zaczyna grać* Chodzą ghule koło drogi, zeżrą ręce, zeżrą nogi, zeżrą ciebie calutkiego, więc uważaj ty, kolego.

      Usuń
    15. Glimer: Nierostrzygniętne musimy się napić i grać dalej. Tak bardzo mi przykro.*stawia na stole butelke sake wypija kieliszek krzywi się i zaczyna grać* Wąską ścieżką przez ogródek zapierdala krasnoludek Dokąd idziesz mój malutki Na melinę szukać wódki.

      Usuń
    16. Aaron: Ta, wielka szkoda. *łyka kieliszek sake i gra dalej*
      Piękny kwiatku, słońca dziecię. Śpij, gdy po... *wbija nóż w palec* Cholerka... *zlizuje krew z dłoni* No cóż, długo nie pograliśmy, ale i tak było całkiem miło. Gratuluję wygranej, ale teraz muszę iść, opatrzyć rękę. Do następnej gry, Glimer.

      Usuń
    17. Glimer: Szkoda, że tak szybo odpadłeś. *kładzie nogi na stole i nalewa sobie kokejny kieliszek* Do następnej o ile się do tego czasu się nie zabijesz.

      Usuń
    18. Aaron: *wchodzi do pokoju i obrywa w głowę zawiniętym bandażem, który chwyta w zdrową rękę* Dzięki, sis.
      Arisu: *siedzi na parapecie, jedną nogę opierając dla równowagi na podłodze, ma obandażowaną tę samą rękę co Aaron* Powinieneś bardziej uważać.
      Aaron: Co poradzę? Uwielbiam wyzwania. *nieudolnie próbuje opatrzyć rękę*
      Arisu: *złazi z parapetu, bierze opatrunek od brata i sama opatruje mu dłoń* Nawet nie potrafisz dobrze zabandażować ręki?
      Aaron: Od tego mam ciebie. :)
      Arisu: Cokolwiek.

      Usuń
    19. Glimer:...No i popsuliście mi chumor.*nalewa sobie kokejny kieliszek i wypija jednym chaustem* O już mi lepiej. Zofil orientuj się. *ciska kieliszkiem który rozbiha się o ścianę obok głowy chłopaka*
      Johannes: Niezły rzut.
      Glimer: Celowałam w ciebie.
      Johannes: W takim razie masz naprawdę solidnego zeza.

      Usuń
    20. Aaron: W tego kotofila lepiej rzucić czymś twardszym w głowę. Po czymś takim może poukłada mu się w tym czerepie.
      Arisu: *kończy bandażować Aaronowi dłoń i wraca na parapet*
      Hiromi: Widzieliście ostatnio Kuro?
      Aaron: Nie.
      Hiromi: *odchodzi* Kuro! Gdzie żeś polazł leniwy kocurze?!

      Usuń
    21. Glimer: Obstawiam że Johannes wie*wstrentny uśmiech i zaczyna pić z całej butelki*

      Usuń
    22. Hiromi: Mów co wiesz sukinkocie.
      Aaron: To będzie długi dzień.

      Usuń
    23. Hiromi: Meh, nieważne. Jakbyś gdzieś zauważył czarnego kota to daj znać. Bo jak nie, będziesz miał sztylet w czerepie, comprende? *wychodzi*
      Aaron: Chyba jest zmęczona. Skoro jeszcze nikomu nic nie zrobiła.

      Usuń
    24. Johannes: Czy tobie przypatkiem nie chodzi o kociego demoba o dwóch ogonach?

      Usuń
    25. Hiromi: Mówisz o Chiyo? To kot-demon mojego brata. Ale Kuro ma tylko jeden ogon i koci dzwonek na szyi.

      Usuń
    26. Johannes: Nie. Takiego z dzwonkiem niewidziałem.
      Glimer: Kociarze. Wszedzie Kociarze.

      Usuń
    27. Hiromi: Mam jeszcze dwa lisy, więc nie do końca.;)
      Aaron: Jest jeszcze wilk, wiewiórka i sokół. Sumując - istny zwierzyniec.

      Usuń
    28. Glimer: Bardzo mi przykro, że uraziłam cie moją niekompetencją pozwól że się poprawię. Zoofile. Wszędzie Zoofile.

      Usuń
    29. Hiromi: Nic nie szkodzi. A teraz jeśli pozwolicie, oddale się na poszukiwania tego leniwego kocura. *odchodzi*
      Aaron: Za cholerę nie rozumiem, po co nam tyle zwierzaków.
      Arisu: Nasz jest tylko sokół, reszty się lepiej zapytaj.

      Usuń
    30. Glimer: Ja nie wnikam. Mieszkajcie sobie z kim tam chcecie, a właśnie Clesest miała z kimś tam robić jeszcze wywiad ale się trochę skopało i zdechła, ale teraz można to nadrobić no to ten kto tam to miał sory imię mi uciekło proszony/na do gabinetu.

      Usuń
    31. Aaron: Rakshaaa, pani doktor cię prosi do gabinetu!
      Kaosu: Weź kunai, na wszelki wypadek. ^^
      Raksha: ... *puka do drzwi*

      Usuń
    32. Celest:*otwiera zamaszystym ruchem drzwi* Bonsoir! Zapraszam do środka. Proszę siadaj i opowiedz mi o sobie. ^^

      Usuń
    33. Raksha: Konnichi-wa Celest. *siada na krześle* Too... Chcesz się dowiedzieć o mojej przeszłości czy o mocach? *kręci młynka palcami*

      Usuń
    34. Celest:*siada na stole z notesem w rękach* Wszystko co tylko możesz i chesz mi powiedzieć.

      Usuń
    35. Raksha: No to... *dalej kręci młynka palcami* Zacznijmy od początku. Nie znałam moich rodziców. Wychowywała mnie babka hinduska... Dopóki nie umarła jakiś czas temu w szpitalu, przy okazji powierzając mi rodzinną tajemnicę. Jedyne, co wiem to fakt, że babcia ożeniła się z Japończykiem i wyjechała do jego rodzinnego kraju chcąc uchronić swoją jeszcze nienarodzoną córkę przed życiem w zhierarchizowanym społeczeństwie. Pewnie wiesz, że Indiach nie da się ożenić z osobą z innej kasty. Gdy mama dorosła również ożeniła się z Japończykiem, ale nie wiem jak umarli i dlaczego. Podobno mam kuzynostwo, ale nie pamiętam nikogo. A Kaosu znam od najmłodszych lat... Tak, to chyba tyle...

      Usuń
    36. Celest: Jak to nie można się żenić z kim się chce? Doji musimy wyzwolić Indie!
      Doji: Cały świat skarbie. Cały świat.
      Celest: A coś o twoich mocach mi powiesz?

      Usuń
    37. Raksha: Etoooo... Ja... Kontroluje wiatr... *zasłania się włosami*

      Usuń
    38. Celest:*oczy Czelest zaczeły błyszczeć* A jak? I czemu? Masz tak od urodzenia czy to był wypadek?

      Usuń
    39. Raksha: *zezuje oczami w lewo* Od urodzenia... "Dar smoka", jak nazywała to babka, jest przekazywany zawsze z matki na córkę... Trochę to przypomina "Avatara Legendę Aanga"... Ale jest również zależne od emocji... Czy jakoś tak.

      Usuń
    40. Celest: Wow. Dar smoka ładnie to brzmi. Dziękuję za współpracę. Jak widać nie robie nic bez wyraźnej potrzeby. Czytaj nie gryzę. ^^

      Usuń
    41. Raksha: Hai.:) Ja również dziękuje. Czasami dobrze jest się komuś wygadać.^^ Do widzenia, Celest. *wychodzi z gabinetu*

      Usuń
    42. Celest: Cała przyjemność po mojej stronie. :)

      Usuń
    43. Raksha: Hiromi, znalazłaś Kuro jak widzę.
      Hiromi: *w kotem przy nogach* Ta, znowu był na strychu. Ale teraz nie mogę znaleźć Andrewa. -_- A miał mi pomóc w ozdabianiu domu, ta trąba jerychońska.

      Usuń
    44. Glimer: Jastrząb, chomik czy ktoś jeszcze inny?

      Usuń
    45. Hiromi: Mój brat bliźniak. -_- Ale w sumie pasuje do niego każde określenie jeśli tylko zacznie udawać odgłos jakiegoś zwierzaka.

      Usuń
    46. Glimer:...Sporo was tam.

      Usuń
    47. Hiromi: Czasami aż za dużo, ale nic nie możemy poradzić na "produktywność" umysłu Yuny. Na szczęście moje rodzeństwo za kilka dni wróci do Włoch, więc zrobi się trochę luźniej.

      Usuń
    48. Glimer: Jesteście z Włoch? Wenecja jest całkiem ładna ale tylko zimą.

      Usuń
    49. Hiromi: A i owszem. Z Toskanii, okolice Florencji. A do Wenecji jeździmy najczęściej z okazji carnevale. Ja tam wolę wiosnę, można popływać gondolą nim kanały zaczną śmierdzieć.^^

      Usuń
    50. Glimer: Zima. Wiosną do Paryża a latem California.

      Usuń
  4. Izumi: To Glimer zmarła czy nie?! Bo już się gubię ;-;
    Harumi: Jak zawsze.
    Izumi: Siostra! >.<
    Ja: Fajnie,że poznamy historię od drugiej strony ^^ Żal mi trochę Glimer :( łatwo to ona nie miała.
    Jenny: Ale ma za to zajebiste miejętności *.*
    Czekamy na next :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glimer: Tu jest opisana przeszłość więc jeszcze żyje...
      Johannes: "Jeszcze" to dobre słowo.
      Glimer: Mam iść po maszynkę?

      Usuń
    2. Jenny: Johannes nie masz jakiegoś kotka do pogłaskania?
      Izumi: Aaaa
      Harumi: Jakim cudem jesteśmy rodzeństwem.
      Izumi: A ta znowu ma focha -.-

      Usuń
    3. Johannes: Z tego co wiem to za mną nieprzepadasz więc nie.
      Glimer: Przynajmniej masz instynkt samozachowawczy.
      Johannes: Nie. Poprostu zostało mi ostatnie życie.
      Glimer: Od urodzenia miałeś jedno pacanie!
      Johannes:*do kota* Widzisz z kim ja muszę pracować?
      Glimer: I znowu obgaduje mnie z kotem.

      Usuń
    4. Jenny: Nie pałam do ciebie miłością :)
      Izumi: Johannes chyba z psychiatryka zwiał.
      Harumi: Pewnie jego kocie sługi mu pomogły.
      Alice: Jakim cudem ten ktoś przekonał Chrisa? O.o
      Jenny: To jest zagadka..

      Usuń
    5. Glimer: Jeśli skądś już uciekł to z więzienia. Chociaż może i psychiatryk...Gdzie trzyma się zoofilów?

      Usuń
    6. Jenny: Hmm psychiatryk i więzienie są bardzo prawdopodobne.
      Izumi: Wyobraziłem sobie rodziców kotfila...Nigdy więcej ;-;

      Usuń
    7. Glimer: Masz namyśli pijanego zofila który raz się pomylił i zamiast lwicy przeleciał strażniczkę w zoo?

      Usuń
    8. Izumi: Coś w tym stylu. Jenn może jego też weźmiesz na prześwietlenie.
      Jenny: Mowy nie ma ;-;. Strzelam,że ten zofil ożeni się z jakąś kotką :D
      Harumi: Biedna jego siostra..

      Usuń
    9. Glimer: Kto ma siostrę?
      Alex: On
      Glimer: Ona też?*kręci palcem koło głowy*
      Alex: Z tego co wiem to tak.

      Usuń
    10. Jenny: *mina WTF*
      Harumi: O kim mówimy?
      Izumi: Patrz sis kto tu jest Ax..*dostaje w łeb od Haru*

      Usuń
    11. Glimer:...*mruży oczy*Oni są gupi, brali coś czy tylko udają?
      Alex:...W ich przypadku trudno stwierdzić. Cześć Harumi. Tęskniłaś?

      Usuń
    12. Jenny: Dzięki,Glimer...i Axel -.-
      Harumi: Niesamowicie :)

      Usuń
    13. Glimer:...Niby za co?
      Alex: No to może chcesz gdzieś zemną wyskoczyć?

      Usuń
    14. Harumi: Na kawę?
      Jenny: To była ironia -.-

      Usuń
    15. Glimer: W dalszym ciągu ni rozumiem dlaczego zostałam nią obdarzona.
      Alex: Wolałbym kolację.

      Usuń
    16. Harumi: Momencik *idzie się przebrać*
      Jenny: *zatapia się w książce*
      Harumi: *wraca* To prowadź.

      Usuń
    17. Glimer:...Zofil mnie obgaduje z kotem demon ignoruje a ten dalmatyńczyk w pinglach umawia się z innym demonem który chciał go zabić. Fu*k this shit i'm out.
      Alex: To na jaką kuchnie masz dzisiaj ochotę?

      Usuń
    18. Harumi: *poprawia sukienkę* Włoską ^^
      Yuka: Witaj w moim życiu.
      Izumi: *walczy Z Patrickiem na podwórku*

      Usuń
    19. Alex: Powinnaś częściej nosić sukienki podkreślają twoją talię.
      Glimer:O mała Wanabe, a co ty tutaj robisz słoneczko?

      Usuń
    20. Yuka: Jak się zaczniesz zachowywać jak Kelly to cię chyba zastrzelę.
      Harumi: *uśmiecha się* Dziękuje ^^ ale przeszkadzają w codziennych obowiązkach. *bierze chłopaka pod ramię* To idziemy?

      Usuń
    21. Alex: Ależ oczywiście.*bierze dziewczynę pod rękę i wychodzą*
      Glimer: Zachowywanie się jak ona to moja praca. A co do ciebie to porostu kojarzę twoją rodzinkę i tyle.

      Usuń
    22. Yuka: Kojarzysz moją rodzinę? O.o
      Jenny: Co w tym takiego dziwnego.
      Yuka: Izumi i Alice dalej nie ogarniają kim są moi rodzice.

      Usuń
    23. Glimer: Tam gdzie pracuje trzeba sporo wiedzieć, żeby nie stracić głowy, a jak się wie za dużo to trzeba dobrze strzelać. A twoja rodzinka jest dosyć znana w moich stronach.

      Usuń
    24. Jenny: *spogląda przez okno na bijącego się Izumiego* Dziś wyjątkowo nie będzie przeszkadzał w kolacji Haru.
      Yuka: *parzy herbatę* Masz ochotę?

      Usuń
    25. Glimer: Czarną i mocną.
      Kelly: To chyba dobrze. Niech się wyszaleją ja mam przecudowne wolne i nikt i nic nie popsuje mi chumoru. ^^

      Usuń
    26. Jenny: *uśmiecha się widząc radość Kelly*
      Yuka: Ok *zalewa esencję wrzątkiem*

      Usuń
    27. Kyoya: Pojawiłaś się i odrazu wszyscy się szczerzą.
      Kelly: Mama od zawsze i mi powtarzała że jestem bardzo pogodną dziewczynką. ^^
      Glimer: A więc powiedź mi Yuka, że tak zwrócę się do ciebie po imieniu co tam słychać w wielkim świecie?

      Usuń
    28. Yuka: *podaję filiżankę Glimer i siada na kanapie* Właściwie niewiele. Julian próbuje mnie wkręcić w bycie jego narzeczoną *bierze łyk herbaty* ,,Stworzy to niesamowicie silną rodzinę'' -.-
      Jenny: *odrywa się od książki* Pozazdrościć.
      Yuka: Wiem. Dałaś mu kosza to teraz ja się męczę.*wzdycha*
      Jenny: Mama...*lekko smutnieje*

      Usuń
    29. Glimer: Dziękuję.*upija łyk cherbaty* Ja radziła bym go zastrzelić, za bycie niestałym w uczyciach albo najzwyczajniej w świecie znaleść mo jakąś inną bogatą panienkę ito powinno go uspokoić.
      Kyoya: Czy ty to robisz specjalnie?
      Kelly: Ale co? :)
      Kyoya: Wykorzystujesz to co wiesz o ludziach poto by się nad nimi między wierszami znęcać.
      Kelly:...A ty przypadkiem nie za dużo czasu na słońcu spędzasz? Nie znencała bym się na Jenny bo po pierwsze niby czemu a po drugie...pierwsze ci niewystarcza?

      Usuń
    30. Jenny: Morda Tategami -.-
      Izumi: *wchodzi cały obszarpany* Coś mnie ominęło?
      Yuka: *wyciąga telefon* Zastrzelenie wydaje mi się lepszą opcją. Izumi,Harumi ma jakieś bronie na zbytku?
      Izumi: A bo ja wiem. A tak btw gdzie ona jest?
      Ekip: *CISZA*

      Usuń
    31. Glimer: Mogę przyjąć na niego zlecenie i tak za chwilę będę musiała zmienić twarz, a co do Haru to jest na randce z dalmatyńczykiem.
      Kelly: Mary będzie smutna.
      Kyoya: Ja się tu martwię a ty mi się tak odwdzięczasz.

      Usuń
    32. Izumi: *przekrzywia głowę* co...
      Yuka: *wali chłopaka w splot słoneczny* To go uspokoi. A co do zlecenia to nie trzeba ^^ załatwię to po swojemu.
      Jenny: Hahahaahha martwisz? Niezły żart,Kyoya :)

      Usuń
    33. Glimer: Chcę to zobaczyć.
      Kyoya: Żeby oczukać Jenny wystarczy powiedzieć prawdę. W życiu nie zrozumiem kobiet.

      Usuń
    34. Yuka: Przepraszam na chwilę *wychodzi rozmawiając przez telefon*
      Jenny: Nie ma na tym świecie mężczyzny, który w pełni zrozumie kobietę.

      Usuń
    35. Mary: Jednemu to się ponoć udało-umarł ze śmiechu.
      Kelly: Amerykańskim naukowcom też się to udało, ale zanim zdążyli to spełnić kobieta zdążyła zmienić zdanie 10 razy.
      Doji: Ja was rozumiem. Dlatego tak dobrze współpracuje mi się z kobietami.

      Usuń
    36. Jenny: Akurat ty Doji powinieneś zostać zimnym trupem.
      Yuka: *wraca* Dlatego nie polecam próby zrozumienia damskiej logiki.

      Usuń
    37. Doji; Jak widać na trupa jestem dosyć żywy. Poza tym mówi się kobiecej logiki słonko. A wasza logika to tak naprawdę zbiór wszystkich skrajności w których mężczyzna musi znaleźć złoty środek.

      Usuń
    38. Jenny: *mruczy coś o najgorszych szujach*
      Yuka: Nazwij mnie tak jeszcze raz a jak matkę kocham zatęsknisz za grobem.

      Usuń
    39. Doji: Za grobem w którym nota bene nigdy nie zostałem pochowany. O ten skarb ci chodzi s ł o n k o ?

      Usuń
    40. Yuka: *mruży oczy* Ty się sam prosisz.
      Jenny: Gdybyś nie był z innego bloga to*przejeżdża palcem po szyi* Mam nadzieję,że dotarło ^^

      Usuń
    41. Celest: Oj dziewczyny spokojnie Doji tylko się z wami droczy żebym była zazdrosna. Prawda kochanie?
      Doji: Ach przejrzałaś mnie na wylot.

      Usuń
    42. Jenny: Jeszcze jedna do odstrzału.
      Yuka: Miałam nadzieję,że chociaż Celest się tu nie pojawi.
      Izumi: Harumi :-; *smuta w kącie* Dorwę cię Axel!

      Usuń
    43. Kelly:*pisze sms* Alex. Telefon. Teraz.
      Alex:*odpisuje* Nie. Spadaj. Na. Kaktus.
      Celest: Niestety. Jak cała Dark Nebula to cała Dark Nebula. Poza tym mam jeszcze ze dwa wywiady naukowe do przeprowadzenia.

      Usuń
    44. Jenny: Z kim?
      Izumi: *ostrzy włócznię*
      Yuka: Ledwo zdechli a już wrócili do życia...

      Usuń
    45. Celest: To właśnie muszę ustalić.
      Doji; Hania zbyt mocno sie do nas przywiązała.
      Kelly: Rudy zrobi z ciebie szaszłyk.
      Alex: Może spróbować jeśli tak mu zależy.*odkłada telefon i robi przepraszająca minę* Bardzo przepraszam powinienem go wyłączyć. Co powiesz na to, żebym w ramach przeprosin zabrał cię do kina?

      Usuń
    46. Harumi: Z miłą chęcią ^^ tylko nie wiem czy o tej porze będzie coś ciekawego.
      Jenny: Naukowcy..*wzdryga się*
      Izumi: *pogwizdując zakłada sobie na ramię kałasznik*

      Usuń
    47. Kelly: Shotgana zabierz.
      Glimer: O ile chce zabić pół restauracji. Ja bym wybrała Barrett M82 jedna kulka i po kłopocie.
      Alex: Jak nie będzie to włamię sie do systemu i sam coś puszczę.

      Usuń
    48. Izumi: *wychodzi trzaskając drzwiami*
      Jenny: On i te jego humorki...
      Harumi: Ok ^^

      Usuń
    49. Kelly: Mary! Rudy poszedł zabić Alex'a!
      Mary:*wybiega z pokoju z siekierą w ręce*
      Alex: Proszę za mną *wprowadza Haru do pustej sali bo kino już dawno zamknięte* Nie znoszę jak w kinach est mnóstwo ludzi i jednocześnie kocham atmosfere tej wielkiej sali. To na co masz ochotę? To znaczy na jaki film?*poprawia się szybko*

      Usuń
    50. Izumi: *siada w tylnym rzędzie kina i uważnie obserwuje Axel'a* Jeden niewłaściwy ruch.
      Harumi: *zastanawia się* Może film akcji? Komedie? Ooo komedie sensacyjną! Lub horror? *łapie się za głowę* jestem strasznie niezdecydowana...

      Usuń
    51. Alex: Spokojnie mamy całą noc.
      Mary: *siada koło Izumiego*Jeden fałszywy ruch, a skołczysz z sikierą w łbie.*zaczyna się rozklejać*Eeeeechecheche. :'(

      Usuń
    52. Harumi: *szczęśliwa mina* To film akcji? ^^
      Izumi: *patrzy się zdumiony na Mary* Czemu ryczysz?

      Usuń
    53. Mary: Gdy-bym ty-y-yl-ko wiedzia-A-ła. T.T
      Alex:Chwileczkę szukam. Mamy tutaj "Batman vs Superman: Świt sprawiedliwości" "High-Rise" "Hit man" to tak z filmów akcji "Deadpoll" to taka komednia akcji jest jeszcze "Wilk z Wall Street", a może masz ochotę na jakiś konkretny tytuł bo jak narazie to tylko skacze po różnych propozycjach kinowych.

      Usuń
    54. Izumi: Kobiety *wzdycha*
      Harumi: Hmm to może Deadpoll? Jeśli rzecz jasna masz ochotę ^^
      Izumi: *facepalm* Mojej siostrze odbiło

      Usuń
    55. Mary: Yyhyhyhyyyyyy :(
      Alex: W takim razie Deadpoll...Alex Mary płacze. Haru dasz mi chwilę? Muszę porozmawiać z Alex'em.

      Usuń
    56. Harumi: *wyciąga telefon* Pewnie :) Ja idę zadzwonić za chwilkę wrócę ^^.
      Izumi: *obiera telefon* Haloo?
      Harumi: Co ty odpierdalasz za przeproszeniem? -.-

      Usuń
    57. Alex: Dziękuję jesteś wspaniała. O co chodzi?...Mary płacze...Co to nas obchodzi?...Mnie obchodzi i to dużo :( ...Nie mam zamiaru dać jej tobą manipulować oglądamy film i nie myśl o niej...:'(...Harumi jest wspaniałą dziewczyną, ale oczywiście ty musisz dalej myśleć o tym potworze...Mary nie jest potworem. Jest trochę zagubiona, ale nie chce mnie skrzywdzić...Tak! Zatakowała cie niechcący! Gówno prawda!...Niemów tak. :(...Echhhh dobrze nie będę, ale pozwól spędzić mi te kilka godzin z Harumi...Ale Mary no dobrze :(...Dziękuje.

      Usuń
    58. Izumi: Chronię cię a co?
      Harumi: *wściekła mina* Z łaski swojej zabieraj tyłek i idź do Jenny! *zagląda do salki* Axel już po rozmowie? *wyłącza telefon i rzuca zabójcze spojrzenie bratu*
      Izumi: *naburmuszona mina* Nigdzie się nie wybieram!

      Usuń
    59. Alex:*posyła zabójcze spojrzenie Mary* Tak. No to oglądamy. Wiedziałaś, że postać Deadpoll'a pojawiła się już w uniwersum Marvela. Tylko na innej zasadzie ciekaw jestem jak to rozwiążą w tym filmie.
      Mary:*ryczy gdzieś w końcie*

      Usuń
    60. Izumi: *pochyla się nad Mary* Już ciiii.
      Jenny: *ląduję koło Izumiego z paczką pocky* Mary co jest?
      Harumi: *siada wygodnie na fotelu* No to oglądajmy *pstryka palcami i pojawia się wielki kubeł popcornu* Mam nadzieję,że lubisz ^^
      Izumi: Harumi jest miła dla Axela. Świat się kończy..

      Usuń
    61. Alex: A kto nie lubi.
      Mary: :'(
      Kelly i Ines:*wchodzą do kina jedna trzyma taczkę wypełnioną poduszkami, a druga mangi i herbatę*
      Kelly: Izuchan pomóż mi ją załadować na taczkę.

      Usuń
    62. Jenny: *przywołuje taczkę i znika*
      Izumi: *wrzuca poduszki do taczki a potem ładuje do niej dziewczynę* Prosz.
      Harumi: *pokazuje bratu by wynosił się*

      Usuń
    63. Kelly: Dobra zostwamy tego zakochanego kundla.

      Usuń
    64. Izumi: *mruczy coś pod nosem*
      Lepienie zabierzcie Mary bo będziemy mieć tu powódź.

      Usuń
    65. Mary: *goźno smutna mnia* Spierdalaj.
      Kelly: Oj już dobrze. Jedziemy oglądać filmy obrzerać się słodycznami i klnąć na facetów. Jenny piszesz się na to?

      Usuń
    66. Jenny: *ląduje za plecami Ines* Z chęcią ^^

      Usuń
    67. Kelly:Yata!
      Alex: Ciszej wyjce staramy się oglądać.
      Kelly: Pocauj mnie w tyłek. Niemogę cie zabić więc mnie nie denerwuj.
      Ines: Idziemy w miasto. Najpierw do cukierni po donaty.

      Usuń
    68. Jenny: *wyciąga głośnik* Słuchamy czegoś w drodze po donaty?
      Harumi: Chyba cię coś jebło

      Usuń
    69. Mary: Nie.
      Kelly: Jak tak ba nas patrze to Creepy Girls będzie idealne.

      Usuń
    70. Jenny: *puszcza na fulla piosenkę*
      Harumi: Jeeenny -.-
      Jenny: Już powoli idziemy ^^

      Usuń
    71. Alex:Spokojnie poprostu oglądajmy.
      Kelly: *wychodzą*wieczie co mi się przypomniało? Scenka z 3 części króla lwa jak Timon i Pumba chcieli skłócić ze sobą Simbe i Nale.

      Usuń
    72. Harumi: *sadowi się wygodnie*
      Jenny: *wymachuje głośnikiem* Uwielbiam tą nutę

      Usuń
    73. Alex:*obejmuje ją ramieniem*
      Kelly: Blod red lipstick you don't smile.

      Usuń
    74. Harumi: *opiera o niego głowę*
      Jenny: Falling victim to your fantasy

      Usuń
    75. Kelly: Deem i love that you soo creepy. Mamo jak ja lubię jak faceci śpiewają. Znajdę sobie grubego kucharza latynosa z talentem wokalnym. A wasz ideał?

      Usuń
    76. Jenny: Hmm... Wysoki facet,który uwielbia horrory i dobrze gotuje. Najlepiej szatyn z błękitnymi oczami ^^ a twój Ines?

      Usuń
    77. Ines: Trudno powiedzieć. Ale to chyba będzie Drejk z Tenn Wolf.

      Usuń
    78. Jenny:Nie oglądałam.
      Ja: *z drugiego pokoju* RosexLuke forever!
      Jenny: Tak bardzo do tematu. To gdzie ta cukiernia?

      Usuń
    79. Kelly: Yuka ty się nie dołączysz?

      Usuń
    80. Yuka: Nie ma jakiegoś konkretnego typu...Zaraz momencik. Normalnie się do mnie odezwałaś O.O co ty kombinujesz?

      Usuń
    81. Kelly:*wzrusza ramionami* Mam dobry humor bo jak nie śpię i tu z wami nie siedzę to trenuje z Ryugą, opalam się na plaży albo pływam w lazurowej wodzie. Pozatym każdy widząc jak ktoś na kimś mu zależy obrzywa by się cieszył.

      Usuń
    82. Yuka: *uspokaja się* Ahh no to ok.
      Jenny: Ja też chce na plażę T.T

      Usuń
    83. Kelly: No i fajnie.
      Ines: W Afryce są całkiem ładne plażę wciągnij tam swoją drużynę może to porawi u was atmosferę.

      Usuń
    84. Jenny: Chwilowo Kyoya jest na mnie mega wkurwiony(jak zawsze zresztą) Więc to na razie nie najlepszy pomysł.

      Usuń
    85. Ines: Gorzej być już chyba nie może.
      Mary: *dalej siedząc w taczce* Jak go wkurzasz i próbujesz zabić to co się dziwisz.
      Kelly: Trzy różne dziewczyny. Trzy różne charaktery, ale jakimś cudem udało nam się dogadać.

      Usuń
    86. Jenny: Dogadanie się z Tategamim to inna historia.
      Nil: Nie przesadzaj.

      Usuń
    87. Kelly: Mi się udało tobie też jakoś pójdzie...Spadaj Nil psujesz atmosferę babskiego wieczoru.

      Usuń
    88. Jenny: Ciekawe tylko kiedy.
      Nil: *wychodzi*

      Usuń
    89. Kelly: Jaki grzeczniutki, aż chce się rzygać.
      Ines:Jak od tego będzie zależeć czyjeś życie albo się schlacie albo poprostu porozmawiacie jak ludzie.

      Usuń
    90. Jenny: A co mamy dobrego do picia? ^^
      Harumi: *odrywa się od Axela* Moje oczy ;-;

      Usuń
    91. Kelly: Sake, jakieś wino, piwo owocowe pfff trochę tego jest.
      Mary: Mam bardzo dobrze zaopatrzony barek.
      Alex: Co się stało?

      Usuń
    92. Harumi: Oczy mnie szczypią. Chyba starczy na dziś :)
      Jenny: *chowa głośnik* Podoba mi się ten barek ^^

      Usuń
    93. Alex: W takim razie powól mi się odprowadzić.

      Usuń
    94. Harumi: *lekko chwiejąc się wstaje* Arigatou ^^

      Usuń
    95. Alex:Łooo uważaj. Może lepiej będzie jak cie zaniose.*nie czekając na odpowiedź bierze Harumi na ręce i zanosi do domu* Dobranoc mon cheri.

      Usuń
    96. Izumi: *szuka swojej szczęki na podłodze*
      Jenny: *spada z kanapy*
      Harumi: Oyasumi nasai ^^ *całuje chłopaka w policzek i zasypia*

      Usuń
    97. Alex:Co się gupio gapisz? Robiłeś za Stalkera cały dzień a teraz nagły paraliż cie dopadł?

      Usuń
    98. Izumi: *mruczy coś niezrozumiałego*
      Alice: Eheeheehehe po mieszkaniu.
      Jenny: Niszcz swoje Izumi! Wara od mojego

      Usuń
    99. Alex: Mogę już iść pocieszyć Mary?...Dalej do niej chcesz?...Tak...No to leć...Maaaaaary co się stało?
      Mary:Nic. Wracaj do swojej dziewczyny ja wam nie będę przeszkadzać.
      Alex: Mary proszę niemów tak. :'(
      Kelly:Wsłała bym go do diabła, ale to nic nie da.

      Usuń
    100. Jenny: Victor miałby lekkie zaskoczenie.
      Alice: To była przenośnia.
      Jenny: Serio?
      Alice: Tak mi się wydaje

      Usuń
    101. Kelly:...Nie była.
      Mary:*prubóje zabić Kelly wzrokiem*
      Kelly: No co znowu!? To był komplement.

      Usuń
    102. Jenny: Widzisz? Dobrze zrozumiałam ^^
      Alice: Mary chwilowo nie panuje nad sobą. Zresztą wiesz jak sobie z nią poradzić.
      Jenny: *nalewa sobie sake* Kto jeszcze chętny?
      Alice: Daj Mary bo na trzeźwo tego nie przyjmie.

      Usuń
    103. Mary: Poradzę sobie.
      Alex: Właśnie. Mary nie potrzebuje alkocholu by mieć dobry chumor. Prawda.
      Mary: Raczej tak.
      Kelly: Mi polej.
      Ines: Jesteś nieprłnoletnia i musisz się oszczędzać więc zero alkocholu.
      Kelly: Chciałam mieć przyjaciółkę dostałam stróża.

      Usuń
    104. Jenny: Lepsze to niż nic. *nalewa sake* No Ines daj dziewczynie się odprężyć.
      Alice: *znika*

      Usuń
    105. Ines: Nie mogę jej odpuszczać. Coś takiego jak instynkt samozachowawczy u niej nie istnieje. Jeśli ktoś jej nie przypinuje w końcu zdechnie z wycieńczenia.
      Kelly: Oj tam oj tam jestem kotem mam 9 żyć.
      Mary: Nie jesteś kotem tylko człowiekiem. Ale spokojnie Kel zabierzemy cie do lekarza i on ci to wszystko ładnie wytumaczy.

      Usuń
    106. Jenny: *pije czwartą porcję sake* Kelly ma zdechnąć? Sorry to tak samo możliwe,że jestem człowiekiem ^^ Zresztą Ryuga do tego nie dopuści

      Usuń
    107. Kelly: Jestem niezniszczalna. I tego się trzymajmy.
      Ines:Ryuga i Kelly są tylko ludźmi. Nie mogą wszystkiego.
      Kelly:...Nie mów tak.

      Usuń
    108. Jenny: Zrobiła nam się pogawędka filozoficzna :D

      Usuń
    109. Kelly: Norma po alkoholu.

      Usuń
    110. Jenny: *ósma porcja* Pychota! Uwielbiam sake ^.^ a ty Ines co pijesz bo nie widzę ^^

      Usuń
    111. Ines: Trochę. Muszę zostać na tyle przytomna by je pilnować.
      Kelly:...Zamulacie.*zwija się razem z zielonym kocem w bardzo gruby i niski naleśnik z którego wystają dwa niebieskie kucyki*

      Usuń
    112. Jenny: Nic na to nie poradzę. Co z Mary? *rozgląda się*

      Usuń
    113. Mary:*zmumifikowana kocami z laptopem na kolanach i mangą w ręce*...
      Alex: Chyba już dobrze.

      Usuń
    114. Jenny: Można to tak określić....

      Usuń
    115. Kelly: Jak na nią to i tak szybo się ogarnęła. Ja bym na jej miejscu musiała chyba te rudą sukę zabić, żeby się uspokoić.

      Usuń
    116. Jenny: Co by ci się nie udało :)
      Harumi: Nie podsuwaj jej takich myśli bo serio to zrobi i uszkodzi którąś z moich broni.
      Jenny: A propo Celest dalej przeprowadza te swoje wywiady?

      Usuń
    117. Kelly: Glimer!
      Glimer: Czego?
      Kelly: Celest dalej przeprowadza wywiady?
      Glimer: No chyba. Jak ktoś się jej spodoba.
      Kelly: Powstrzymać mnie może tylko dane przezemnie słowo.

      Usuń
    118. Harumi: *wzrusza ramionami*
      Jenny: Bo chciałam wysłać do niej Alice.
      Yuka: Już widzę jak Alice się przed nią otwiera. Prędzej spieprzy a potem będzie próbowała cię pobić.

      Usuń
    119. Glimer: *lustruje dziewczynę od stóp do głów* Na moie oko to pół demon. Mam rację?
      Kelly: Ch*j wie.
      Glimer:To go spytaj.
      Kelly: To jest śmieszne jak ja to mówię.
      Glimer:To jest śmieszne jak ja to mówię.*powtarza głosem Kelly*
      Kelly:Powiedziała bym żebyś mnie nieprzedezeźniała ale niemam humoru.
      Glimer: I dobrze.
      Celest: Ktoś ma do mnie sprawę?

      Usuń
    120. Jenny: Jak ci się uda nieco naprostować Alice to będę ci wdzięczna. A i tak to pół demon.
      Alice: *chowa się w innym pokoju*
      Jenny: To chyba nie wypali.
      Yuka: Niee co ty to świetny pomysł.

      Usuń
  5. Przybyłam. Rozdział ciekawy. Dużo się zacznie dziać. Jest fajnie i przepraszam że ostatnich rozdziałów nie komentowałam.
    Miju: Ratujcie mnie przestałam być tak przez Ashare bleyderką ona zrobiła ze mnie Jedi!
    Ja: Nie dramatyzuj tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly:*rzuca się Miju na szyję* Tęskniłam. To takie smutne, że nie jesteś już bleyderką! Byłaś moją pierwszą przeciwniczką, a teraz jesteś Yeti!
      Ryuga: Jedi przez "j" i "d"
      Kelly: Co to za różnica!?

      Usuń
    2. Miju: Jest różnica bo nazwałaś mnie śnieżnym stworem z Himalajów! Przecież mam czerwone włosy. A i od dzisiaj walczę z Asharą o życie Jenny i Jennifer a także o bloga.

      Usuń
    3. Kelly: Walczę z tobą ramie w ramie Miju. Niepoddamy się dopóki nie pwstaną z martwych.

      Usuń
    4. Miju: Dobrze że mam sojusznika w tej walce.
      Naris: Może przyda się wam wsparcie*włącza miecza*
      Ahsoka: Chętnie pomogę

      Usuń
    5. Kelly: Na nekromantów mi niewyglądacie chociaż chwila była taka jedna uwas co kosmitów wskrzesała może ludzi też umię. Arisu...Ashara...No jak ona tam miała?

      Usuń
    6. Naris: Sama nie wiem chociaż może Nua umiała a no tak ona umie ale ona to z bloga
      Ahsoka: Już nie wspomnę że Nua Jedi zdradziła
      Jenny: Ej słuchajcie nie wiem jak wy ale ja chyba.....wracam...do życia w umyśle Ashary dalej jestem. Z Jennifer to już gorzej

      Usuń
    7. Kelly: YATA! Jak jedna bliźniaczka da rade i to i drugiej się uda. :D

      Usuń
    8. Jennifer: I tu masz racje teraz trzeba ratować bloga

      Usuń
    9. Kelly: Oficjalnie zostaję Nekromantą. YATA!

      Usuń
  6. Przybyłam, przeczytałam i komentuję.
    No no faktycznie nie trzeba było długo czekać :)
    Jack:No właśnie a ty...aż mi żal na ciebie patrzeć.
    Ja:siedź tam jak siedzisz. "Druga strona medalu" taka wersja Glimer...hy...ciekawe. To ja czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za szybko wróciłam :( ?
      Ryuga: trzeba było poczekać z tym dodawaniem bardziej by się cieszyły.
      Ja: Przecież wiesz, że mam na to za miękkie serduszko. A propo serduszka Stało się coś?

      Usuń
    2. Ja: :'(
      Jack:Zaczyna się.
      Ja:To bardzo dobrze ze wróciłaś ja się cieszę jak nie wiem co :) Nie no mi się nic nie stało raczej wszystko po staremu tylko z kończeniem Rozdziału 11 słabo idzie. ja tempota mam 12 roz. już chyba od miesiąca a tego nie mogę napisać. Ale coś się zrobi wczoraj trochę ruszyłam. Będzie dobrze musi być. To takie miłe że pytasz :)

      Usuń
    3. Może musisz się wczuć w nastrój tego co sie tam dzieje. Spróbuj stworzyć podobna atmosferę i po prostu zacznij pisać, a potem tylko poprawisz to co ci nie pasuje ale niech cie Kyoya broni usuwać wszystko naraz.

      Usuń
    4. Będzie dobrze. Puściłam smutną nutę. Nw coś tu strzelę przeczytam jakieś smutne kawałki z tego co już napisałam i jakoś to pójdzie. I raczej nie usunę wszystkiego. Dzięki za wsparcie.

      Usuń
    5. Jeśli będę w stanie to zawsze pomogę.

      Usuń
  7. Rozdział ciekawy.
    Super, że szybko napisałaś nowy rozdział (nowego bloga).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział nowego opowiadania. Blogusia tak łatwo nie opuszcze.

      Usuń
    2. Oj... Bardzo przepraszam.

      Usuń