Pfffff, od czego by tu zacząć? Najlepiej zaczynać od początku. No to zaczynam.
Cześć. Jestem Glimer i mam przej*bane.
Jak się tak nad tym dłużej zastanowić to mam przej*bane praktycznie od urodzenia.
Jestem dzieckiem zrodzonym z przypadku. Czytaj moi rodzice nie planowali mojego powstania, mało tego mój biologiczny ojciec rozpłynął się w powietrzu, kiedy tylko dowiedział się, że moja matka zaszła. Mogę sobie naprawdę pogratulować szczęścia, że nie zostałam wyskrobana. Pewnie nie było, za co mnie wyskrobać.
Hah jak zwykle miałam szczęście w gigantycznym nieszczęściu.
Ponieważ w domu rodzinnym niemiałam, żadnych wzorców do naśladowania (, a Internet za czasów mojej młodości praktycznie nie istniał), więc, żeby nie zginąć w życiu zaczęłam naśladować swoich rówieśników. Szybko zaczęli nazywać mnie papugą, klonem, … podróbką.
*#*
-Ej Podróbko potrafisz wymyślić coś sama?
Chyba w każdej szkole znajdzie się grupa dzieci, którą lubi sobie tak dla żartów kogoś pomęczyć, a jako, że zawsze w takich wypadkach nauczyciele uważają, że większość ma racje grupa z mojej szkoły za ofiarę upatrywała sobie samotników. Szczególnie do gustu przypadłam im ja…
-Podróba powtórz za mną: „ Jestem nic niewartą kopią”.- Na całe szczęście nie byłam całkiem bezbronna.
Głośno wciągnęłam nosem powietrze przymykając oczy tak by było widać same białka.
-Powtórz za mną: „Wyssałaś mi duszę”.-Powiedziałam starając się jak najdokładniej skopiować głos dziewczyny…Udało mi się.
Nie zawszę mój występ kończył się ucieczką widowni, ale przerażone miny uczniów w zupełności mnie satysfakcjonowały.
*#*
Czystym cudem udało mi się dożyć lat trzynastu u boku mojej rodzicielki. Kiedy udało mi się tego dokonać po jednej z wielu kłótni z wyżej wymienioną zabrałam z domu to, co moje i co nie moje też i spi*rdoliłam stamtąd.
Sad but true.
Zwykle w takich sytuacjach postacie z filmów uciekają do zawsze kochających babć, które są jedynymi spokojnymi ostojami w życiu. Tam dorastają i stają się silnymi ludźmi gotowymi walczyć w obronie tego i owego lub by po prostu stworzyć lepszy świat ewentualnie mogą się mścić czy coś w ten deseń. Ja nie mogłam na nic takiego liczyć.
Zamieszkałam w niezbyt przyjaznym dla dzieci miejscu i szybko przestałam nim być. Raz z czystego przypadku wpakowałam się w środek większej afery i wyszłam z niej cało od tamtej pory ludzie z miasta mówią, że jestem „dobra” - cokolwiek to dla nich znaczy.
-Bonsoir piękna nieznajoma. – Wspominałam, że właśnie popełniam największy błąd swojego życia?-Co taka dama jak ty robi w takim obskurnym miejscu?- Ten facet chciałoby się powiedzieć chyba nigdy nie był w naprawdę obskurnym miejscu skoro najlepszy bar w całym tym mieście nazywa obskurnym.
-Dama jest tutaj z kimś umówiona.-Odparłam obracając się w stronę mojego rozmówcy.
-Ach tak.-Zainteresował się mężczyzna.- Mogłabyś opisać człowieka, który sprzątnął mi cię sprzed nosa? Może będę miał szczęście spotkać go przed tobą i odesłać do diabła.
-Wysoki, przystojny, brunet z takim błyskiem w oczach.-Powiedziałam opierając głowę na dłoni zwiniętej w pięść.
-Co za zbieg okoliczności, wchodząc do baru widziałem kogoś takiego z kosą miedzy żebrami.
-Zdarza się.-Powiedziałam niezbyt się przejmując tym, ze ktoś wykończył za mnie moje zlecenie. Najważniejsze, żeby kasa trafiła do mnie.
-Skoro masz wolne, może skusiłabyś się wybrać zemną na małą przejażdżkę?-Zapytał, a ja już wiedziałam, co kombinuje.
-Może bym się skusiła.-Odparłam dopijając drinka.
-W takim razie proszę niech szanowna dama pójdzie zemną.- Wstał z siedziska i podał mi rękę, którą przyjęłam uśmiechając się delikatnie.
Wyszliśmy z baru i skierowaliśmy swoje kroki do zaparkowanej niedaleko limuzyny. (Mijając drzwi baru upewniłam się tylko czy mój nowy znajomy na pewno widział moje martwe zlecenie.) Bardziej rzucającego się w oczy samochodu niebyło? Równie dobrze można by wymalowanym na jaskrawożółty kolor BMW na pełnym gazie przejechać przez środek miasta jednocześnie mając na dachu przyczepiony wielki świecący transparent z napisem: „ Nie jesteśmy stąd spuście nam wpi*rdol”.
Z uśmiechem przyjęłam otwarte przez nieznajomego drzwi i weszłam do limuzyny.
-No, więc, o co chodzi?- Spytałam zakładając nogę na nogę. Nie ukrywam, że w swoich przetartych jeansach i czarnej bokserce niezbyt pasowałam do otoczenia, ale co mi tam prawdziwa kobieta potrafi błyszczeć nawet w roboczym ubraniu.
-Chciałbym byś użyczyła mi swoich zdolności na pewien czas o ile są one prawdziwe rzecz jasna.-Mój towarzysz dał szoferowi znak ręką i ruszyliśmy.
-O ile są prawdziwe rzecz jasna.-Powtórzyłam za nim i z zadowoleniem zauważyłam, że u niego też pojawia się gęsia skórka na dźwięk własnego głosu. Mężczyzna odsząkną i powiedział:
-Nie będę ukrywać, że jestem po wrażeniem.-Podał mi smukły kieliszek z czymś pomarańczowym w środku.-Nie ulega, więc wątpliwości, że nasza współpraca będzie bardzo owocna.
-Mam nadzieje, że znasz warunki, na których pracuje.
-Oczywiście i akceptuje wszystkie.-
-W takim razie, co mam robić?
-Jak na razie cieszyć się przejażdżką szczegóły omówimy na miejscu.- W sumie, czemu nie? Jeśli mamy rozmawiać o interesach to średnio mnie interesuje gdzie to będziemy robić. Poza tym jestem uzbrojona, więc…Wypiłam łyk szampana bąbelki przyjemnie za szczypały mój język:
-Można wiedzieć, z kim mam przyjemność?-Spytałam.
-Ach gdzie moje maniery? Jestem Doji. Dyrektor Dark Nebuli.
-Dokąd jedziemy?-Spytałam przeglądając się z zaciemnionej szybie.
-Do Tokio.-Uśmiechnęłam się samymi ustami.
Czyli wracam do domu. Jak miło…
Samochód zajechał na lotnisko, a właściwie prosto na podkład jednego z samolotów.
***
Kelly Hawana aka Betty.
Miło, że nosi maskę nie będę musiała przechodzić kolejnej operacji plastycznej. Już zdążyłam się przyzwyczaić do tej twarzy. Proste ataki. Przewidywalne kombinacie. Jednak jakimś cudem jeszcze żyje.
Po raz kolejny oglądałam nagrania z jej różnych ataków na miejscowy gang.
Co za żenada. Przecież to wygląda jakby sami podchodzili jej pod pazury.
Prychnęłam pod nosem.
Jeszcze ten kostium. Niech ktoś zaprowadzi ją z powrotem do tego burdelu, z którego się urwała.
Ona nawet nie jest warta kopiowania.
Spojrzałam na bey’a którego Doji przyniósł tu jakiś czas temu.
Dark Tiger. Jeśli mam być szczera wolałabym używać takiego samego bey’a co ta cała Kelly. Kiedy to, czego używam za bardzo się różni od sprzętu obiektu kopiowanego, ( że tak to nazwę) zaczynam wychodzić z roli, ale co mi tam.
Stawka ustalona może się tylko zwiększyć.
Zgarnęłam ze stołu rękawiczki od kostiumu oraz bat i ruszyłam do drzwi.
Na nagraniu nie widać wszystkich ważnych szczegółów, ale walka na żywo to zupełnie inna sprawa.
Wyszłam nie informując o tym nikogo. Na samym początku wyraźnie powiedziałam, co mają mi dać, żeby za tydzień dostać jadalną w każdym calu kopie Betty. Jako, że niemiałam najmniejszej ochoty łazić po mieście pożyczyłam bez terminu zwrotu i zgody właściciela jedno z autek stojących w garażu.
Po odpaleniu go na kablach wyjechałam w miasto. Ach te uroki zautomatyzowanej kontroli. Komputer zeskanował rejestracje i puścił mnie bez żadnych wyjaśnień. Tytułując mnie przy tym „Panem”.
Tokio.
Cudne, zatłoczone, rozświetlone, zasyfione, przepiękne, zdradzieckie Tokio. Przejechałam parę przecznic, ciesząc się z duchu, że mieszkałam w innej dzielnicy i opuściłam miasto, w którym przyszłam na świat.
No dobrze.-Pomyślałam parkując samochód w dzielnicy gdzie najczęściej można spotkać mój cel.-Teraz wystarczy poczekać.-Odsunęłam siedzenie kierowcy jak najbardziej się dało i oparłam nagi na desce rozdzielczej.
Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
Black Betty had a child
Bam-e-lam the damn thing gone wild
Bam-e-lam she said it weren't not of mine
Bam-e-lam the damn thing gone blind
Bam-e-lam I said: "Oh, Black Betty"
Bam-e-lam oh Black Betty, bam-e-lam
No nareszcie.
Siedzi tam na krawędzi. Co Cat-women bawi się w Batman’a? Wyszłam z samochodu i zaczęłam wspinać się wspinać po schodach przeciwpożarowych na dach, na którym siedziała. Na samym szycie schodów zatrzymałam się i ostrożnie wyjrzałam zza węgła. Betty siedziała tam jeszcze chwilę, po czym
Nagle wstała i zaczęła biec w moją stronę. Przylgnęłam do ściany wstrzymując oddech. Tynk zazgrzytał tuż nad moją głową, po czym zobaczyłam jak Betty przelatuje z jednego budynku na drugi. Niewiele myśląc w lazłam na dach i pognałam za nią. Utrzymywałam stały dystans, aż do momentu, gdy naszym oczom ukazała się siedziba WBBA. Mój obiekt zatrzymał się niespodziewanie, przez co znalazłyśmy się na tym samym dachu.
Klnąc w myślach schowałam się z a małą budką będącą klatkom schodową i z ukrycia obserwowałam dziewczynę.
-Banda kretynów, którzy potrafią tylko robić jakieś głupie zawody.-Warknęła.- Chociaż nie. Jest tam jeden facet, z którym da się dogadać.-Czyli tak brzmisz.
Uśmiechnęła się. Poprawiła blond loczek, który wysunął się z pod maski i pobiegła dalej.
Powtórzyłam kilka razy na glos to, co powiedziała i już miałam jej głos teraz tylko cała reszta.
Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She really gets me high
Bam-e-lam you know that's no lie
Bam-e-lam she's so rock steady
Bam-e-lam and she's always ready
Bam-e-lam oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
Betty zatrzymała się przed jakimś hangarem. Wyjęła jakąś torbę i zarzuciła na swój kostium szarą mocno wyciągniętą bluzę z kapturem.
Co ty kotku kombinujesz?
Dziewczyna weszła do hangaru, a ja skradając się w dalszym ciągu ruszyłam za nią. W nocnym powietrzu wyczuwało się zbliżającą się bijatykę.
-Bracia i siostry. Witam was wszystkich!-Zaczął wysoki napakowany facet z ogromnym tatuażem pająka na gołej klacie.
-AWWWWWWWWWAAAA!!!- Ryknął bezmyślnie tłum prawie mnie przy tym ogłuszając.
-Ten tydzień był dla nas bardzo owocny. Co ja wygaduje?! Obłowiliśmy się!
-TAK!!!!-Ryknął tłum tym razem z jakimkolwiek sensem.
-Ale zanim podzielmy łupy...
-INICJACJA!!!!!-Ryk tłumu zagłuszył dalsze słowa mówiącego, ale obrzydliwy uśmiech na jego twarzy zdradzał, że tylko czekał na taką reakcje. Manipulować taką bezmyślną zgrają każdy głupi umie.
-Tak inicjacja! Kto pierwszy? Kto będzie na tyle odważny, żeby zostać w naszej bandzie na dobre i na złe?-Żadnych chętnych, a to ci dopiero niespodzianka.
Mniejsza o tego głąba. Gdzie jest mój wzorzec?
-Znalazł się jeden odważny!- Ryknął głąb i wskazał palcem dziewczynę, której do tej pory szukałam. Tłum porwał ją i postawił na czymś, co kiedyś było sceną.
-Walka wręczy czy bey bitwa?-Zapytał ‘’mówca’’.
-A, po co wybierać. Oba na raz!
Rozległ się pełen podziwu pomruk. Sama nie byłam tym zaskoczona.
-Widzę, że nasza sieć przyciągnęła odważnego pająka. Z kim chcesz się zmierzyć?
-Z waszym liderem-powiedziała zdejmując kurtkę nocna kotka
-Tak to najpierw będziesz musiała pokonać nas wszystkich!-Ryknął ktoś z tłumu, a ja za stosowne uznałam odsunięcie się na bezpieczną odległość, za którą wzięłam szczyt skrzyń i stamtąd obserwowałam dalszy bieg wydarzeń.
Na twarzy kocicy pojawił się chytry uśmiech. Wystrzeliła beya i krzyknęła:
-No to, kto pierwszy?! Kto będzie na tyle głupi żeby stanąć mi na drodze?!
Z czterech stron w beya uderzyli przeciwnicy. W tym samym momencie w stronę kotki wystrzelił łańcuch zakończony metalową kulą.
- Zestrzel to- bey odepchną swoich przeciwników i wystrzelił lodowy pocisk. Kula trafiła w brzuch faceta, który zamierzał strzelić Betty w plecy. Pocisk wybił szybę i zasypał deszczem szklanych odłamków ludzi stojących pod nią. Dziewczyna ruszała się naprawdę szybko, ale jakimś cudem udawało mi się wychwycić wszystkie jej ruchy.
-AAAAAAAAAAAA-wrzasną facet upadając na ziemie ściskając kurczowo rozharataną metalowymi pazurami prawą rękę, która jeszcze przed chwilą próbował przy pomocy noża pozbawić bleyderkę głowy.
-Psy jadą-krzyknął człowiek, który stał na czatach.
Zapał do walki znikł i natychmiast zastąpiła go paniczna chęć ucieczki. U wszystkich z wyjątkiem tajemniczej kotki. Chociaż sama miałam ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie powstrzymałam się i w dalszym ciągu obserwowałam swój wzorzec. Podeszła do człowieka, który próbował ją zastrzelić. Uniosła jego twarz tak, aby patrzył na nią i zapytała:
-Gdzie znajdę waszego lidera? Gadaj!-Przesłuchiwany zaczął cos bełkotać, ale z mojego punktu obserwacyjnego nie byłam w stanie usłyszeć, co dokładnie.-W czym?
Co ona robi?-Wytężyłam wzrok.-Chyba puls sprawdza. Jakby go tak nie poharatała to by nie musiała się tym martwić.
W tle rozległo się wycie radiowozów.
-Cholera-zaklęłam równocześnie z Betty i niestety w tym momencie się rozdzieliłyśmy. Pobiegłam w stronę gdzie jak mi się wydawało zostawiłam samochód. Na cale szczęście policja nie zwróciła uwag na drobną mnie przemykająca w cieniu.
Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She's from Birmingham
Bam-e-lam way down in Alabam
Bam-e-lam well she's shaking that thing
Bam-e-lam boy she makes me sing
Bam-e-lam oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
No chyba mam już wszystko. Głos, ruchy, styl walki. Jeszcze dzień góra dwa, a własna matka jej ode mnie nie odróżni. Maskę trzeba będzie troszeczkę poprawić. Tak sobie myśląc wróciłam do samochodu, usiadłam na masce, wciągnęłam telefon i zadzwoniłam do mojego pracodawcy.
-Bonsoir Doji.-Powiedziałam jej głosem.
-Bonsoir Betty. Z tego, co słyszę jesteś już gotowa.
-Jeszcze nie, ale jestem na dobrej drodze do tego. Do jutrzejszego wieczoru będę już idealną kopią.
-To tutaj się chowasz. Chłopaki! Znalazłem ją!-Powiedział jakiś chłopak wchodząc do uliczki, w której zaparkowałam samochód w ręce trzymał pistolet. Na moje oko Desert Eagle. Co ja bym mogła z tą ślicznotką zrobić to się wam w głowie nie mieści.
-Zastrzel dopóki nie załadowała kuczera!
-Spróbuj trafić.-Doradziłam już gotując się do skoku. Odbiłam się od maski dosłowne chwile przed tym jak uderzyły w nią pociski. Rzuciłam się na przeciwnika i zacisnęłam mu dłoń na gardle. W tym momencie do zaułka w padli jego kumple. Spojrzałam na nich i sięgnęłam po bat.
Nie dostrzegłam broni palnej. Pójdzie łatwiej niż przed chwilą.
Jak to ona robiła?
-Kto pierwszy? Kto będzie na tyle głupi żeby stanąć mi na drodze?- Znalazło się kilku chętnych.
Wiecie, co?? Po dłuższym zastanowieniu to nowe wcielenie nie jest takie złe.
No to pierwszy rozdział nowego opowiadania. Jak sama nazwa wskazuje jest to druga strona medalu czyli jak dobrze wam znana historia wyglądała z tej drugiej "złej" strony. Obiecałam wam, ze nie zdążycie się stęsknić za moją pisaniną. pomysł na to opowiadanie wpadł mi do głowy gdy jedna z moich czytelniczek dokładnie Oleczka nazwała Betty "Podróbą"...Zabolało i wtedy postanowiłam zacząć pisać. Fragmenty piosenki jakie możecie tu znaleźć to dość mocno chaotyczny tekst jednej z moich ulubionych piosnek Black Betty. Mam nadzieje, że ta historia przypadnie wam do gustu i będziecie się nią cieszyć chociaż w połowie tak mocno jak ja pisząc ją dla was.
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
Nie chciałam by bolało, po prostu udawała Kelly tak idealnie, że inaczej nie mogłam jej nazwać. Perfekt kopii nie kopiuję tak dobrze jak ona ( choć nieco szybciej) . To jest przerażające >.< No a w walce Kelly wygrała i potwierdziła to, co powiedział Akashi, aby nie porównywać kopii do oryginału! Przepraszam, jeśli sprawiłam słowami przykrość, nie wiem czy mogę obiecać poprawę, ale się postaram :) ALE coś dobrego z tego wynikło, zobaczymy wszystko z całkiem innej perspektywy :D
OdpowiedzUsuńSkoda mi tylko Glimer, miała smutnę dzieciństwo i później jeszcze została przysmażoną przez ten głupi kostium, teraz na pewno spojrzę na jej postać z trochę inaczej <3
Czekam na następny, biorę cie za słowo i Pozdrawiam <3:):D^_~^^^.^^_^^3^⌒.⌒ <3:):D:P<3:):D
Glimer: Spokojna twoja rozczochrana. Gdybyś tak nie powiedziała Hania zostawiła by mnie jako sfajczone zwłoki, a tak to jeszcze trochę pożyję.
UsuńCiekawie się zapowiada :D Faktycznie nie zdążyliśmy się stęsknić :D I bardzo dobrze, że tak szybko miałaś nowy napływa weny.
OdpowiedzUsuńPierwszy rozdział supcio ^.^ Fajny pomysł żeby teraz z perspektywy Betty. Będziemy mogli zobaczyć to z drugiej strony.
Kelly: Też chciałabym tak naśladować ludzi...
Ja: Pomażyć możesz. Nie mogę się doczekać drugiego rozdziału drugiego opowiadania. A teraz wracam do siebie i ide przepisywać rozdział (nie chce mi się :P Kelly: Leń forever)
Czekam na next
Pozdrawiam :)
Glimer: Do tego trzeba mieć talent młoda, ale chyba mogę pokazać ci kilka sztuczek.
UsuńKelly: *zaciera ręce* Bardzo chętnie ^^ Do twojego poziomu na pewno nie dojdę ale chociaż trochę się naucze
UsuńJohannes: Klon hoduje swojego klona. Świat się kończy.
UsuńGlimer;Zamknij się albo ogolę twojego kota.
Ja: Witam wszystkich! :D Miło, że na blogu pojawił się nowy wpis i wena cię doszczętnie nie opuściła. :)
OdpowiedzUsuńAaron: Dobrze jest poznać tą samą historię z zupełnie innej perspektywy. Trochę jak oglądanie z Yuną japońskiego filmu wojennego o kamikaze... Jak on się konkretnie nazywał?
Ja: Chyba "Zero", ale nie jestem pewna... Skoro już o tym wspomniałeś to chętnie obejrzałabym jeszcze raz "Kapitana Harlocka". Niestety w grę wchodzą tylko angielskie napisy.
Aaron: No cóż, skoro nie tłumaczą na polski.
Ja: W każdym razie, czekamy na kolejny rozdział. :)
Miło, że ci się podoba, a co do weny to ona opuszcza mnie tylko gdy mam napisać rozprawkę z polskiego.
UsuńJa: Mi się zawsze podoba. ^^ Rozprawka... To ja już wolę opowiadanie na konkretny temat.
UsuńAaron: Jak na próbnym egzaminie.
Ja: Dokładnie.
Próbnym gzaminie gimnazialnym?
UsuńKelly: A to są niezłe jaja z tymi egzaminami. Ja jak się stresuje to składam origami zgadnijcie po kim tak mam. Po mamusi. Gdy czekała na rozpoczęcie egzaminu złożyła z papieru łudeczkę i wiatrak.
Ja: Yep... Przede mną te jakże cudne trzy dni mordęgi.
UsuńAaron: I obgryzanych paznokci.
Ja: Wyszłam z nawyku... Mniej więcej, ale coraz rzadziej mi się to zdarza.
Kelly: Nie obgryzaj. Niebędziesz miała czym się bronić.
UsuńJa: To już koniec próbnych? Jak ten cas szybko leci zaraz. Będą wakacje, a potem będę w klasie maturalnej.
Ja: Mam bokken i szablę treningową. Też się nadają do obrony. Ale racja, na niespodziewane ataki albo paznokcie, albo kupuję sobie nożyk. ^^
UsuńAaron: Wciąż masz fazę na motylka?
Ja: Tak. *-*
Aaron: To poproś Arisu, może ci pożyczy.
Ja: Ty serio wierzysz w to, co mówisz?
Aaron: Nie.:)
Ja: Testy i po testach... Przynajmniej tak sobie wmawiam...
Glimer: Moylek w sensie nóż. Znażam kiedyś gołcia który potrafił machać tym nożykie tak szybko, że faktycznie wyglądało jakby miał skrzydła.
UsuńAaron: Brawa dla kolesia, że sobie żadnego palca nie uciął.
UsuńJa: Chcę taki nożyk. *-*
Aaron: I wizytę w szpitalu, bo pocięłaś sobie dłonie?
Ja: Oj tam... Będę uważać.
Aaron: Jaaaasneeee.
Glimer: Poćwiczy na takim stępionym powinno na początek wystarczyć.*Wyciąga z kieszeni scyzoryk i go roskłada* Umie ktoś grać w Five finger fillet?
UsuńAaron: Grę kojarzymy, ale grać to czasami ja, siostrzyczka, Raksha i rodzeństwo Rova. Reszta by pewnie palce sobie od razu poucinała.
UsuńJa: Kiedyś próbowałam rzucać nożem o drewnianą ścianę stodoły... Wbił się tylko raz...
Aaron: Dodać trzeba, że to był stary i zniszczony nóż do krojenia.
Glimer: *siada orzy stole* Kto chce się zemną zmierzyć? *zaczyna powoli wbijać nuż w drewniany blat stołu pomiędzy jej palcami*
UsuńAaron: *strzela palcami* Wyzwanie przyjmuje. *podchodzi do stołu*
UsuńJa: Nie potnij się za bardzo, bo Arisu też będzie musiała opatrzyć własne dłonie.
Aaron: Ale w mniejszym stopniu.
Glimer: Jedno z nas mówi wierszyk jednocześnie wbija nóż potem drugie jeśli żadne z nas się nie zatnie pijemy kolejkę i gramy od nowa. Ja zaczynam. *Zaczyna grać patrząc na Johannesa* Wlazł kotek na płotek pierdolnoł go młotek sikierka dobiła i kotka za-bi-ła.
UsuńAaron: No dobra, moja kolej. *bierze nóż i zaczyna grać* Chodzą ghule koło drogi, zeżrą ręce, zeżrą nogi, zeżrą ciebie calutkiego, więc uważaj ty, kolego.
UsuńGlimer: Nierostrzygniętne musimy się napić i grać dalej. Tak bardzo mi przykro.*stawia na stole butelke sake wypija kieliszek krzywi się i zaczyna grać* Wąską ścieżką przez ogródek zapierdala krasnoludek Dokąd idziesz mój malutki Na melinę szukać wódki.
UsuńAaron: Ta, wielka szkoda. *łyka kieliszek sake i gra dalej*
UsuńPiękny kwiatku, słońca dziecię. Śpij, gdy po... *wbija nóż w palec* Cholerka... *zlizuje krew z dłoni* No cóż, długo nie pograliśmy, ale i tak było całkiem miło. Gratuluję wygranej, ale teraz muszę iść, opatrzyć rękę. Do następnej gry, Glimer.
Glimer: Szkoda, że tak szybo odpadłeś. *kładzie nogi na stole i nalewa sobie kokejny kieliszek* Do następnej o ile się do tego czasu się nie zabijesz.
UsuńAaron: *wchodzi do pokoju i obrywa w głowę zawiniętym bandażem, który chwyta w zdrową rękę* Dzięki, sis.
UsuńArisu: *siedzi na parapecie, jedną nogę opierając dla równowagi na podłodze, ma obandażowaną tę samą rękę co Aaron* Powinieneś bardziej uważać.
Aaron: Co poradzę? Uwielbiam wyzwania. *nieudolnie próbuje opatrzyć rękę*
Arisu: *złazi z parapetu, bierze opatrunek od brata i sama opatruje mu dłoń* Nawet nie potrafisz dobrze zabandażować ręki?
Aaron: Od tego mam ciebie. :)
Arisu: Cokolwiek.
Glimer:...No i popsuliście mi chumor.*nalewa sobie kokejny kieliszek i wypija jednym chaustem* O już mi lepiej. Zofil orientuj się. *ciska kieliszkiem który rozbiha się o ścianę obok głowy chłopaka*
UsuńJohannes: Niezły rzut.
Glimer: Celowałam w ciebie.
Johannes: W takim razie masz naprawdę solidnego zeza.
Aaron: W tego kotofila lepiej rzucić czymś twardszym w głowę. Po czymś takim może poukłada mu się w tym czerepie.
UsuńArisu: *kończy bandażować Aaronowi dłoń i wraca na parapet*
Hiromi: Widzieliście ostatnio Kuro?
Aaron: Nie.
Hiromi: *odchodzi* Kuro! Gdzie żeś polazł leniwy kocurze?!
Glimer: Obstawiam że Johannes wie*wstrentny uśmiech i zaczyna pić z całej butelki*
UsuńHiromi: Mów co wiesz sukinkocie.
UsuńAaron: To będzie długi dzień.
Johannes: Ale o czym?
UsuńHiromi: Meh, nieważne. Jakbyś gdzieś zauważył czarnego kota to daj znać. Bo jak nie, będziesz miał sztylet w czerepie, comprende? *wychodzi*
UsuńAaron: Chyba jest zmęczona. Skoro jeszcze nikomu nic nie zrobiła.
Johannes: Czy tobie przypatkiem nie chodzi o kociego demoba o dwóch ogonach?
UsuńHiromi: Mówisz o Chiyo? To kot-demon mojego brata. Ale Kuro ma tylko jeden ogon i koci dzwonek na szyi.
UsuńJohannes: Nie. Takiego z dzwonkiem niewidziałem.
UsuńGlimer: Kociarze. Wszedzie Kociarze.
Hiromi: Mam jeszcze dwa lisy, więc nie do końca.;)
UsuńAaron: Jest jeszcze wilk, wiewiórka i sokół. Sumując - istny zwierzyniec.
Glimer: Bardzo mi przykro, że uraziłam cie moją niekompetencją pozwól że się poprawię. Zoofile. Wszędzie Zoofile.
UsuńHiromi: Nic nie szkodzi. A teraz jeśli pozwolicie, oddale się na poszukiwania tego leniwego kocura. *odchodzi*
UsuńAaron: Za cholerę nie rozumiem, po co nam tyle zwierzaków.
Arisu: Nasz jest tylko sokół, reszty się lepiej zapytaj.
Glimer: Ja nie wnikam. Mieszkajcie sobie z kim tam chcecie, a właśnie Clesest miała z kimś tam robić jeszcze wywiad ale się trochę skopało i zdechła, ale teraz można to nadrobić no to ten kto tam to miał sory imię mi uciekło proszony/na do gabinetu.
UsuńAaron: Rakshaaa, pani doktor cię prosi do gabinetu!
UsuńKaosu: Weź kunai, na wszelki wypadek. ^^
Raksha: ... *puka do drzwi*
Celest:*otwiera zamaszystym ruchem drzwi* Bonsoir! Zapraszam do środka. Proszę siadaj i opowiedz mi o sobie. ^^
UsuńRaksha: Konnichi-wa Celest. *siada na krześle* Too... Chcesz się dowiedzieć o mojej przeszłości czy o mocach? *kręci młynka palcami*
UsuńCelest:*siada na stole z notesem w rękach* Wszystko co tylko możesz i chesz mi powiedzieć.
UsuńRaksha: No to... *dalej kręci młynka palcami* Zacznijmy od początku. Nie znałam moich rodziców. Wychowywała mnie babka hinduska... Dopóki nie umarła jakiś czas temu w szpitalu, przy okazji powierzając mi rodzinną tajemnicę. Jedyne, co wiem to fakt, że babcia ożeniła się z Japończykiem i wyjechała do jego rodzinnego kraju chcąc uchronić swoją jeszcze nienarodzoną córkę przed życiem w zhierarchizowanym społeczeństwie. Pewnie wiesz, że Indiach nie da się ożenić z osobą z innej kasty. Gdy mama dorosła również ożeniła się z Japończykiem, ale nie wiem jak umarli i dlaczego. Podobno mam kuzynostwo, ale nie pamiętam nikogo. A Kaosu znam od najmłodszych lat... Tak, to chyba tyle...
UsuńCelest: Jak to nie można się żenić z kim się chce? Doji musimy wyzwolić Indie!
UsuńDoji: Cały świat skarbie. Cały świat.
Celest: A coś o twoich mocach mi powiesz?
Raksha: Etoooo... Ja... Kontroluje wiatr... *zasłania się włosami*
UsuńCelest:*oczy Czelest zaczeły błyszczeć* A jak? I czemu? Masz tak od urodzenia czy to był wypadek?
UsuńRaksha: *zezuje oczami w lewo* Od urodzenia... "Dar smoka", jak nazywała to babka, jest przekazywany zawsze z matki na córkę... Trochę to przypomina "Avatara Legendę Aanga"... Ale jest również zależne od emocji... Czy jakoś tak.
UsuńCelest: Wow. Dar smoka ładnie to brzmi. Dziękuję za współpracę. Jak widać nie robie nic bez wyraźnej potrzeby. Czytaj nie gryzę. ^^
UsuńRaksha: Hai.:) Ja również dziękuje. Czasami dobrze jest się komuś wygadać.^^ Do widzenia, Celest. *wychodzi z gabinetu*
UsuńCelest: Cała przyjemność po mojej stronie. :)
UsuńRaksha: Hiromi, znalazłaś Kuro jak widzę.
UsuńHiromi: *w kotem przy nogach* Ta, znowu był na strychu. Ale teraz nie mogę znaleźć Andrewa. -_- A miał mi pomóc w ozdabianiu domu, ta trąba jerychońska.
Glimer: Jastrząb, chomik czy ktoś jeszcze inny?
UsuńHiromi: Mój brat bliźniak. -_- Ale w sumie pasuje do niego każde określenie jeśli tylko zacznie udawać odgłos jakiegoś zwierzaka.
UsuńGlimer:...Sporo was tam.
UsuńHiromi: Czasami aż za dużo, ale nic nie możemy poradzić na "produktywność" umysłu Yuny. Na szczęście moje rodzeństwo za kilka dni wróci do Włoch, więc zrobi się trochę luźniej.
UsuńGlimer: Jesteście z Włoch? Wenecja jest całkiem ładna ale tylko zimą.
UsuńHiromi: A i owszem. Z Toskanii, okolice Florencji. A do Wenecji jeździmy najczęściej z okazji carnevale. Ja tam wolę wiosnę, można popływać gondolą nim kanały zaczną śmierdzieć.^^
UsuńGlimer: Zima. Wiosną do Paryża a latem California.
UsuńIzumi: To Glimer zmarła czy nie?! Bo już się gubię ;-;
OdpowiedzUsuńHarumi: Jak zawsze.
Izumi: Siostra! >.<
Ja: Fajnie,że poznamy historię od drugiej strony ^^ Żal mi trochę Glimer :( łatwo to ona nie miała.
Jenny: Ale ma za to zajebiste miejętności *.*
Czekamy na next :D
Glimer: Tu jest opisana przeszłość więc jeszcze żyje...
UsuńJohannes: "Jeszcze" to dobre słowo.
Glimer: Mam iść po maszynkę?
Jenny: Johannes nie masz jakiegoś kotka do pogłaskania?
UsuńIzumi: Aaaa
Harumi: Jakim cudem jesteśmy rodzeństwem.
Izumi: A ta znowu ma focha -.-
Johannes: Z tego co wiem to za mną nieprzepadasz więc nie.
UsuńGlimer: Przynajmniej masz instynkt samozachowawczy.
Johannes: Nie. Poprostu zostało mi ostatnie życie.
Glimer: Od urodzenia miałeś jedno pacanie!
Johannes:*do kota* Widzisz z kim ja muszę pracować?
Glimer: I znowu obgaduje mnie z kotem.
Jenny: Nie pałam do ciebie miłością :)
UsuńIzumi: Johannes chyba z psychiatryka zwiał.
Harumi: Pewnie jego kocie sługi mu pomogły.
Alice: Jakim cudem ten ktoś przekonał Chrisa? O.o
Jenny: To jest zagadka..
Glimer: Jeśli skądś już uciekł to z więzienia. Chociaż może i psychiatryk...Gdzie trzyma się zoofilów?
UsuńJenny: Hmm psychiatryk i więzienie są bardzo prawdopodobne.
UsuńIzumi: Wyobraziłem sobie rodziców kotfila...Nigdy więcej ;-;
Glimer: Masz namyśli pijanego zofila który raz się pomylił i zamiast lwicy przeleciał strażniczkę w zoo?
UsuńIzumi: Coś w tym stylu. Jenn może jego też weźmiesz na prześwietlenie.
UsuńJenny: Mowy nie ma ;-;. Strzelam,że ten zofil ożeni się z jakąś kotką :D
Harumi: Biedna jego siostra..
Glimer: Kto ma siostrę?
UsuńAlex: On
Glimer: Ona też?*kręci palcem koło głowy*
Alex: Z tego co wiem to tak.
Jenny: *mina WTF*
UsuńHarumi: O kim mówimy?
Izumi: Patrz sis kto tu jest Ax..*dostaje w łeb od Haru*
Glimer:...*mruży oczy*Oni są gupi, brali coś czy tylko udają?
UsuńAlex:...W ich przypadku trudno stwierdzić. Cześć Harumi. Tęskniłaś?
Jenny: Dzięki,Glimer...i Axel -.-
UsuńHarumi: Niesamowicie :)
Glimer:...Niby za co?
UsuńAlex: No to może chcesz gdzieś zemną wyskoczyć?
Harumi: Na kawę?
UsuńJenny: To była ironia -.-
Glimer: W dalszym ciągu ni rozumiem dlaczego zostałam nią obdarzona.
UsuńAlex: Wolałbym kolację.
Harumi: Momencik *idzie się przebrać*
UsuńJenny: *zatapia się w książce*
Harumi: *wraca* To prowadź.
Glimer:...Zofil mnie obgaduje z kotem demon ignoruje a ten dalmatyńczyk w pinglach umawia się z innym demonem który chciał go zabić. Fu*k this shit i'm out.
UsuńAlex: To na jaką kuchnie masz dzisiaj ochotę?
Harumi: *poprawia sukienkę* Włoską ^^
UsuńYuka: Witaj w moim życiu.
Izumi: *walczy Z Patrickiem na podwórku*
Alex: Powinnaś częściej nosić sukienki podkreślają twoją talię.
UsuńGlimer:O mała Wanabe, a co ty tutaj robisz słoneczko?
Yuka: Jak się zaczniesz zachowywać jak Kelly to cię chyba zastrzelę.
UsuńHarumi: *uśmiecha się* Dziękuje ^^ ale przeszkadzają w codziennych obowiązkach. *bierze chłopaka pod ramię* To idziemy?
Alex: Ależ oczywiście.*bierze dziewczynę pod rękę i wychodzą*
UsuńGlimer: Zachowywanie się jak ona to moja praca. A co do ciebie to porostu kojarzę twoją rodzinkę i tyle.
Yuka: Kojarzysz moją rodzinę? O.o
UsuńJenny: Co w tym takiego dziwnego.
Yuka: Izumi i Alice dalej nie ogarniają kim są moi rodzice.
Glimer: Tam gdzie pracuje trzeba sporo wiedzieć, żeby nie stracić głowy, a jak się wie za dużo to trzeba dobrze strzelać. A twoja rodzinka jest dosyć znana w moich stronach.
UsuńJenny: *spogląda przez okno na bijącego się Izumiego* Dziś wyjątkowo nie będzie przeszkadzał w kolacji Haru.
UsuńYuka: *parzy herbatę* Masz ochotę?
Glimer: Czarną i mocną.
UsuńKelly: To chyba dobrze. Niech się wyszaleją ja mam przecudowne wolne i nikt i nic nie popsuje mi chumoru. ^^
Jenny: *uśmiecha się widząc radość Kelly*
UsuńYuka: Ok *zalewa esencję wrzątkiem*
Kyoya: Pojawiłaś się i odrazu wszyscy się szczerzą.
UsuńKelly: Mama od zawsze i mi powtarzała że jestem bardzo pogodną dziewczynką. ^^
Glimer: A więc powiedź mi Yuka, że tak zwrócę się do ciebie po imieniu co tam słychać w wielkim świecie?
Yuka: *podaję filiżankę Glimer i siada na kanapie* Właściwie niewiele. Julian próbuje mnie wkręcić w bycie jego narzeczoną *bierze łyk herbaty* ,,Stworzy to niesamowicie silną rodzinę'' -.-
UsuńJenny: *odrywa się od książki* Pozazdrościć.
Yuka: Wiem. Dałaś mu kosza to teraz ja się męczę.*wzdycha*
Jenny: Mama...*lekko smutnieje*
Glimer: Dziękuję.*upija łyk cherbaty* Ja radziła bym go zastrzelić, za bycie niestałym w uczyciach albo najzwyczajniej w świecie znaleść mo jakąś inną bogatą panienkę ito powinno go uspokoić.
UsuńKyoya: Czy ty to robisz specjalnie?
Kelly: Ale co? :)
Kyoya: Wykorzystujesz to co wiesz o ludziach poto by się nad nimi między wierszami znęcać.
Kelly:...A ty przypadkiem nie za dużo czasu na słońcu spędzasz? Nie znencała bym się na Jenny bo po pierwsze niby czemu a po drugie...pierwsze ci niewystarcza?
Jenny: Morda Tategami -.-
UsuńIzumi: *wchodzi cały obszarpany* Coś mnie ominęło?
Yuka: *wyciąga telefon* Zastrzelenie wydaje mi się lepszą opcją. Izumi,Harumi ma jakieś bronie na zbytku?
Izumi: A bo ja wiem. A tak btw gdzie ona jest?
Ekip: *CISZA*
Glimer: Mogę przyjąć na niego zlecenie i tak za chwilę będę musiała zmienić twarz, a co do Haru to jest na randce z dalmatyńczykiem.
UsuńKelly: Mary będzie smutna.
Kyoya: Ja się tu martwię a ty mi się tak odwdzięczasz.
Izumi: *przekrzywia głowę* co...
UsuńYuka: *wali chłopaka w splot słoneczny* To go uspokoi. A co do zlecenia to nie trzeba ^^ załatwię to po swojemu.
Jenny: Hahahaahha martwisz? Niezły żart,Kyoya :)
Glimer: Chcę to zobaczyć.
UsuńKyoya: Żeby oczukać Jenny wystarczy powiedzieć prawdę. W życiu nie zrozumiem kobiet.
Yuka: Przepraszam na chwilę *wychodzi rozmawiając przez telefon*
UsuńJenny: Nie ma na tym świecie mężczyzny, który w pełni zrozumie kobietę.
Mary: Jednemu to się ponoć udało-umarł ze śmiechu.
UsuńKelly: Amerykańskim naukowcom też się to udało, ale zanim zdążyli to spełnić kobieta zdążyła zmienić zdanie 10 razy.
Doji: Ja was rozumiem. Dlatego tak dobrze współpracuje mi się z kobietami.
Jenny: Akurat ty Doji powinieneś zostać zimnym trupem.
UsuńYuka: *wraca* Dlatego nie polecam próby zrozumienia damskiej logiki.
Doji; Jak widać na trupa jestem dosyć żywy. Poza tym mówi się kobiecej logiki słonko. A wasza logika to tak naprawdę zbiór wszystkich skrajności w których mężczyzna musi znaleźć złoty środek.
UsuńJenny: *mruczy coś o najgorszych szujach*
UsuńYuka: Nazwij mnie tak jeszcze raz a jak matkę kocham zatęsknisz za grobem.
Doji: Za grobem w którym nota bene nigdy nie zostałem pochowany. O ten skarb ci chodzi s ł o n k o ?
UsuńYuka: *mruży oczy* Ty się sam prosisz.
UsuńJenny: Gdybyś nie był z innego bloga to*przejeżdża palcem po szyi* Mam nadzieję,że dotarło ^^
Celest: Oj dziewczyny spokojnie Doji tylko się z wami droczy żebym była zazdrosna. Prawda kochanie?
UsuńDoji: Ach przejrzałaś mnie na wylot.
Jenny: Jeszcze jedna do odstrzału.
UsuńYuka: Miałam nadzieję,że chociaż Celest się tu nie pojawi.
Izumi: Harumi :-; *smuta w kącie* Dorwę cię Axel!
Kelly:*pisze sms* Alex. Telefon. Teraz.
UsuńAlex:*odpisuje* Nie. Spadaj. Na. Kaktus.
Celest: Niestety. Jak cała Dark Nebula to cała Dark Nebula. Poza tym mam jeszcze ze dwa wywiady naukowe do przeprowadzenia.
Jenny: Z kim?
UsuńIzumi: *ostrzy włócznię*
Yuka: Ledwo zdechli a już wrócili do życia...
Celest: To właśnie muszę ustalić.
UsuńDoji; Hania zbyt mocno sie do nas przywiązała.
Kelly: Rudy zrobi z ciebie szaszłyk.
Alex: Może spróbować jeśli tak mu zależy.*odkłada telefon i robi przepraszająca minę* Bardzo przepraszam powinienem go wyłączyć. Co powiesz na to, żebym w ramach przeprosin zabrał cię do kina?
Harumi: Z miłą chęcią ^^ tylko nie wiem czy o tej porze będzie coś ciekawego.
UsuńJenny: Naukowcy..*wzdryga się*
Izumi: *pogwizdując zakłada sobie na ramię kałasznik*
Kelly: Shotgana zabierz.
UsuńGlimer: O ile chce zabić pół restauracji. Ja bym wybrała Barrett M82 jedna kulka i po kłopocie.
Alex: Jak nie będzie to włamię sie do systemu i sam coś puszczę.
Izumi: *wychodzi trzaskając drzwiami*
UsuńJenny: On i te jego humorki...
Harumi: Ok ^^
Kelly: Mary! Rudy poszedł zabić Alex'a!
UsuńMary:*wybiega z pokoju z siekierą w ręce*
Alex: Proszę za mną *wprowadza Haru do pustej sali bo kino już dawno zamknięte* Nie znoszę jak w kinach est mnóstwo ludzi i jednocześnie kocham atmosfere tej wielkiej sali. To na co masz ochotę? To znaczy na jaki film?*poprawia się szybko*
Izumi: *siada w tylnym rzędzie kina i uważnie obserwuje Axel'a* Jeden niewłaściwy ruch.
UsuńHarumi: *zastanawia się* Może film akcji? Komedie? Ooo komedie sensacyjną! Lub horror? *łapie się za głowę* jestem strasznie niezdecydowana...
Alex: Spokojnie mamy całą noc.
UsuńMary: *siada koło Izumiego*Jeden fałszywy ruch, a skołczysz z sikierą w łbie.*zaczyna się rozklejać*Eeeeechecheche. :'(
Harumi: *szczęśliwa mina* To film akcji? ^^
UsuńIzumi: *patrzy się zdumiony na Mary* Czemu ryczysz?
Mary: Gdy-bym ty-y-yl-ko wiedzia-A-ła. T.T
UsuńAlex:Chwileczkę szukam. Mamy tutaj "Batman vs Superman: Świt sprawiedliwości" "High-Rise" "Hit man" to tak z filmów akcji "Deadpoll" to taka komednia akcji jest jeszcze "Wilk z Wall Street", a może masz ochotę na jakiś konkretny tytuł bo jak narazie to tylko skacze po różnych propozycjach kinowych.
Izumi: Kobiety *wzdycha*
UsuńHarumi: Hmm to może Deadpoll? Jeśli rzecz jasna masz ochotę ^^
Izumi: *facepalm* Mojej siostrze odbiło
Mary: Yyhyhyhyyyyyy :(
UsuńAlex: W takim razie Deadpoll...Alex Mary płacze. Haru dasz mi chwilę? Muszę porozmawiać z Alex'em.
Harumi: *wyciąga telefon* Pewnie :) Ja idę zadzwonić za chwilkę wrócę ^^.
UsuńIzumi: *obiera telefon* Haloo?
Harumi: Co ty odpierdalasz za przeproszeniem? -.-
Alex: Dziękuję jesteś wspaniała. O co chodzi?...Mary płacze...Co to nas obchodzi?...Mnie obchodzi i to dużo :( ...Nie mam zamiaru dać jej tobą manipulować oglądamy film i nie myśl o niej...:'(...Harumi jest wspaniałą dziewczyną, ale oczywiście ty musisz dalej myśleć o tym potworze...Mary nie jest potworem. Jest trochę zagubiona, ale nie chce mnie skrzywdzić...Tak! Zatakowała cie niechcący! Gówno prawda!...Niemów tak. :(...Echhhh dobrze nie będę, ale pozwól spędzić mi te kilka godzin z Harumi...Ale Mary no dobrze :(...Dziękuje.
UsuńIzumi: Chronię cię a co?
UsuńHarumi: *wściekła mina* Z łaski swojej zabieraj tyłek i idź do Jenny! *zagląda do salki* Axel już po rozmowie? *wyłącza telefon i rzuca zabójcze spojrzenie bratu*
Izumi: *naburmuszona mina* Nigdzie się nie wybieram!
Alex:*posyła zabójcze spojrzenie Mary* Tak. No to oglądamy. Wiedziałaś, że postać Deadpoll'a pojawiła się już w uniwersum Marvela. Tylko na innej zasadzie ciekaw jestem jak to rozwiążą w tym filmie.
UsuńMary:*ryczy gdzieś w końcie*
Izumi: *pochyla się nad Mary* Już ciiii.
UsuńJenny: *ląduję koło Izumiego z paczką pocky* Mary co jest?
Harumi: *siada wygodnie na fotelu* No to oglądajmy *pstryka palcami i pojawia się wielki kubeł popcornu* Mam nadzieję,że lubisz ^^
Izumi: Harumi jest miła dla Axela. Świat się kończy..
Alex: A kto nie lubi.
UsuńMary: :'(
Kelly i Ines:*wchodzą do kina jedna trzyma taczkę wypełnioną poduszkami, a druga mangi i herbatę*
Kelly: Izuchan pomóż mi ją załadować na taczkę.
Jenny: *przywołuje taczkę i znika*
UsuńIzumi: *wrzuca poduszki do taczki a potem ładuje do niej dziewczynę* Prosz.
Harumi: *pokazuje bratu by wynosił się*
Kelly: Dobra zostwamy tego zakochanego kundla.
UsuńIzumi: *mruczy coś pod nosem*
UsuńLepienie zabierzcie Mary bo będziemy mieć tu powódź.
Mary: *goźno smutna mnia* Spierdalaj.
UsuńKelly: Oj już dobrze. Jedziemy oglądać filmy obrzerać się słodycznami i klnąć na facetów. Jenny piszesz się na to?
Jenny: *ląduje za plecami Ines* Z chęcią ^^
UsuńKelly:Yata!
UsuńAlex: Ciszej wyjce staramy się oglądać.
Kelly: Pocauj mnie w tyłek. Niemogę cie zabić więc mnie nie denerwuj.
Ines: Idziemy w miasto. Najpierw do cukierni po donaty.
Jenny: *wyciąga głośnik* Słuchamy czegoś w drodze po donaty?
UsuńHarumi: Chyba cię coś jebło
Mary: Nie.
UsuńKelly: Jak tak ba nas patrze to Creepy Girls będzie idealne.
Jenny: *puszcza na fulla piosenkę*
UsuńHarumi: Jeeenny -.-
Jenny: Już powoli idziemy ^^
Alex:Spokojnie poprostu oglądajmy.
UsuńKelly: *wychodzą*wieczie co mi się przypomniało? Scenka z 3 części króla lwa jak Timon i Pumba chcieli skłócić ze sobą Simbe i Nale.
Harumi: *sadowi się wygodnie*
UsuńJenny: *wymachuje głośnikiem* Uwielbiam tą nutę
Alex:*obejmuje ją ramieniem*
UsuńKelly: Blod red lipstick you don't smile.
Harumi: *opiera o niego głowę*
UsuńJenny: Falling victim to your fantasy
Kelly: Deem i love that you soo creepy. Mamo jak ja lubię jak faceci śpiewają. Znajdę sobie grubego kucharza latynosa z talentem wokalnym. A wasz ideał?
UsuńJenny: Hmm... Wysoki facet,który uwielbia horrory i dobrze gotuje. Najlepiej szatyn z błękitnymi oczami ^^ a twój Ines?
UsuńInes: Trudno powiedzieć. Ale to chyba będzie Drejk z Tenn Wolf.
UsuńJenny:Nie oglądałam.
UsuńJa: *z drugiego pokoju* RosexLuke forever!
Jenny: Tak bardzo do tematu. To gdzie ta cukiernia?
Kelly: Yuka ty się nie dołączysz?
UsuńYuka: Nie ma jakiegoś konkretnego typu...Zaraz momencik. Normalnie się do mnie odezwałaś O.O co ty kombinujesz?
UsuńKelly:*wzrusza ramionami* Mam dobry humor bo jak nie śpię i tu z wami nie siedzę to trenuje z Ryugą, opalam się na plaży albo pływam w lazurowej wodzie. Pozatym każdy widząc jak ktoś na kimś mu zależy obrzywa by się cieszył.
UsuńYuka: *uspokaja się* Ahh no to ok.
UsuńJenny: Ja też chce na plażę T.T
Kelly: No i fajnie.
UsuńInes: W Afryce są całkiem ładne plażę wciągnij tam swoją drużynę może to porawi u was atmosferę.
Jenny: Chwilowo Kyoya jest na mnie mega wkurwiony(jak zawsze zresztą) Więc to na razie nie najlepszy pomysł.
UsuńInes: Gorzej być już chyba nie może.
UsuńMary: *dalej siedząc w taczce* Jak go wkurzasz i próbujesz zabić to co się dziwisz.
Kelly: Trzy różne dziewczyny. Trzy różne charaktery, ale jakimś cudem udało nam się dogadać.
Jenny: Dogadanie się z Tategamim to inna historia.
UsuńNil: Nie przesadzaj.
Kelly: Mi się udało tobie też jakoś pójdzie...Spadaj Nil psujesz atmosferę babskiego wieczoru.
UsuńJenny: Ciekawe tylko kiedy.
UsuńNil: *wychodzi*
Kelly: Jaki grzeczniutki, aż chce się rzygać.
UsuńInes:Jak od tego będzie zależeć czyjeś życie albo się schlacie albo poprostu porozmawiacie jak ludzie.
Jenny: A co mamy dobrego do picia? ^^
UsuńHarumi: *odrywa się od Axela* Moje oczy ;-;
Kelly: Sake, jakieś wino, piwo owocowe pfff trochę tego jest.
UsuńMary: Mam bardzo dobrze zaopatrzony barek.
Alex: Co się stało?
Harumi: Oczy mnie szczypią. Chyba starczy na dziś :)
UsuńJenny: *chowa głośnik* Podoba mi się ten barek ^^
Alex: W takim razie powól mi się odprowadzić.
UsuńHarumi: *lekko chwiejąc się wstaje* Arigatou ^^
UsuńAlex:Łooo uważaj. Może lepiej będzie jak cie zaniose.*nie czekając na odpowiedź bierze Harumi na ręce i zanosi do domu* Dobranoc mon cheri.
UsuńIzumi: *szuka swojej szczęki na podłodze*
UsuńJenny: *spada z kanapy*
Harumi: Oyasumi nasai ^^ *całuje chłopaka w policzek i zasypia*
Alex:Co się gupio gapisz? Robiłeś za Stalkera cały dzień a teraz nagły paraliż cie dopadł?
UsuńIzumi: *mruczy coś niezrozumiałego*
UsuńAlice: Eheeheehehe po mieszkaniu.
Jenny: Niszcz swoje Izumi! Wara od mojego
Alex: Mogę już iść pocieszyć Mary?...Dalej do niej chcesz?...Tak...No to leć...Maaaaaary co się stało?
UsuńMary:Nic. Wracaj do swojej dziewczyny ja wam nie będę przeszkadzać.
Alex: Mary proszę niemów tak. :'(
Kelly:Wsłała bym go do diabła, ale to nic nie da.
Jenny: Victor miałby lekkie zaskoczenie.
UsuńAlice: To była przenośnia.
Jenny: Serio?
Alice: Tak mi się wydaje
Kelly:...Nie była.
UsuńMary:*prubóje zabić Kelly wzrokiem*
Kelly: No co znowu!? To był komplement.
Jenny: Widzisz? Dobrze zrozumiałam ^^
UsuńAlice: Mary chwilowo nie panuje nad sobą. Zresztą wiesz jak sobie z nią poradzić.
Jenny: *nalewa sobie sake* Kto jeszcze chętny?
Alice: Daj Mary bo na trzeźwo tego nie przyjmie.
Mary: Poradzę sobie.
UsuńAlex: Właśnie. Mary nie potrzebuje alkocholu by mieć dobry chumor. Prawda.
Mary: Raczej tak.
Kelly: Mi polej.
Ines: Jesteś nieprłnoletnia i musisz się oszczędzać więc zero alkocholu.
Kelly: Chciałam mieć przyjaciółkę dostałam stróża.
Jenny: Lepsze to niż nic. *nalewa sake* No Ines daj dziewczynie się odprężyć.
UsuńAlice: *znika*
Ines: Nie mogę jej odpuszczać. Coś takiego jak instynkt samozachowawczy u niej nie istnieje. Jeśli ktoś jej nie przypinuje w końcu zdechnie z wycieńczenia.
UsuńKelly: Oj tam oj tam jestem kotem mam 9 żyć.
Mary: Nie jesteś kotem tylko człowiekiem. Ale spokojnie Kel zabierzemy cie do lekarza i on ci to wszystko ładnie wytumaczy.
Jenny: *pije czwartą porcję sake* Kelly ma zdechnąć? Sorry to tak samo możliwe,że jestem człowiekiem ^^ Zresztą Ryuga do tego nie dopuści
UsuńKelly: Jestem niezniszczalna. I tego się trzymajmy.
UsuńInes:Ryuga i Kelly są tylko ludźmi. Nie mogą wszystkiego.
Kelly:...Nie mów tak.
Jenny: Zrobiła nam się pogawędka filozoficzna :D
UsuńKelly: Norma po alkoholu.
UsuńJenny: *ósma porcja* Pychota! Uwielbiam sake ^.^ a ty Ines co pijesz bo nie widzę ^^
UsuńInes: Trochę. Muszę zostać na tyle przytomna by je pilnować.
UsuńKelly:...Zamulacie.*zwija się razem z zielonym kocem w bardzo gruby i niski naleśnik z którego wystają dwa niebieskie kucyki*
Jenny: Nic na to nie poradzę. Co z Mary? *rozgląda się*
UsuńMary:*zmumifikowana kocami z laptopem na kolanach i mangą w ręce*...
UsuńAlex: Chyba już dobrze.
Jenny: Można to tak określić....
UsuńKelly: Jak na nią to i tak szybo się ogarnęła. Ja bym na jej miejscu musiała chyba te rudą sukę zabić, żeby się uspokoić.
UsuńJenny: Co by ci się nie udało :)
UsuńHarumi: Nie podsuwaj jej takich myśli bo serio to zrobi i uszkodzi którąś z moich broni.
Jenny: A propo Celest dalej przeprowadza te swoje wywiady?
Kelly: Glimer!
UsuńGlimer: Czego?
Kelly: Celest dalej przeprowadza wywiady?
Glimer: No chyba. Jak ktoś się jej spodoba.
Kelly: Powstrzymać mnie może tylko dane przezemnie słowo.
Harumi: *wzrusza ramionami*
UsuńJenny: Bo chciałam wysłać do niej Alice.
Yuka: Już widzę jak Alice się przed nią otwiera. Prędzej spieprzy a potem będzie próbowała cię pobić.
Glimer: *lustruje dziewczynę od stóp do głów* Na moie oko to pół demon. Mam rację?
UsuńKelly: Ch*j wie.
Glimer:To go spytaj.
Kelly: To jest śmieszne jak ja to mówię.
Glimer:To jest śmieszne jak ja to mówię.*powtarza głosem Kelly*
Kelly:Powiedziała bym żebyś mnie nieprzedezeźniała ale niemam humoru.
Glimer: I dobrze.
Celest: Ktoś ma do mnie sprawę?
Jenny: Jak ci się uda nieco naprostować Alice to będę ci wdzięczna. A i tak to pół demon.
UsuńAlice: *chowa się w innym pokoju*
Jenny: To chyba nie wypali.
Yuka: Niee co ty to świetny pomysł.
Przybyłam. Rozdział ciekawy. Dużo się zacznie dziać. Jest fajnie i przepraszam że ostatnich rozdziałów nie komentowałam.
OdpowiedzUsuńMiju: Ratujcie mnie przestałam być tak przez Ashare bleyderką ona zrobiła ze mnie Jedi!
Ja: Nie dramatyzuj tak.
Kelly:*rzuca się Miju na szyję* Tęskniłam. To takie smutne, że nie jesteś już bleyderką! Byłaś moją pierwszą przeciwniczką, a teraz jesteś Yeti!
UsuńRyuga: Jedi przez "j" i "d"
Kelly: Co to za różnica!?
Miju: Jest różnica bo nazwałaś mnie śnieżnym stworem z Himalajów! Przecież mam czerwone włosy. A i od dzisiaj walczę z Asharą o życie Jenny i Jennifer a także o bloga.
UsuńKelly: Walczę z tobą ramie w ramie Miju. Niepoddamy się dopóki nie pwstaną z martwych.
UsuńMiju: Dobrze że mam sojusznika w tej walce.
UsuńNaris: Może przyda się wam wsparcie*włącza miecza*
Ahsoka: Chętnie pomogę
Kelly: Na nekromantów mi niewyglądacie chociaż chwila była taka jedna uwas co kosmitów wskrzesała może ludzi też umię. Arisu...Ashara...No jak ona tam miała?
UsuńNaris: Sama nie wiem chociaż może Nua umiała a no tak ona umie ale ona to z bloga
UsuńAhsoka: Już nie wspomnę że Nua Jedi zdradziła
Jenny: Ej słuchajcie nie wiem jak wy ale ja chyba.....wracam...do życia w umyśle Ashary dalej jestem. Z Jennifer to już gorzej
Kelly: YATA! Jak jedna bliźniaczka da rade i to i drugiej się uda. :D
UsuńJennifer: I tu masz racje teraz trzeba ratować bloga
UsuńKelly: Oficjalnie zostaję Nekromantą. YATA!
UsuńPrzybyłam, przeczytałam i komentuję.
OdpowiedzUsuńNo no faktycznie nie trzeba było długo czekać :)
Jack:No właśnie a ty...aż mi żal na ciebie patrzeć.
Ja:siedź tam jak siedzisz. "Druga strona medalu" taka wersja Glimer...hy...ciekawe. To ja czekam na next.
Za szybko wróciłam :( ?
UsuńRyuga: trzeba było poczekać z tym dodawaniem bardziej by się cieszyły.
Ja: Przecież wiesz, że mam na to za miękkie serduszko. A propo serduszka Stało się coś?
Ja: :'(
UsuńJack:Zaczyna się.
Ja:To bardzo dobrze ze wróciłaś ja się cieszę jak nie wiem co :) Nie no mi się nic nie stało raczej wszystko po staremu tylko z kończeniem Rozdziału 11 słabo idzie. ja tempota mam 12 roz. już chyba od miesiąca a tego nie mogę napisać. Ale coś się zrobi wczoraj trochę ruszyłam. Będzie dobrze musi być. To takie miłe że pytasz :)
Może musisz się wczuć w nastrój tego co sie tam dzieje. Spróbuj stworzyć podobna atmosferę i po prostu zacznij pisać, a potem tylko poprawisz to co ci nie pasuje ale niech cie Kyoya broni usuwać wszystko naraz.
UsuńBędzie dobrze. Puściłam smutną nutę. Nw coś tu strzelę przeczytam jakieś smutne kawałki z tego co już napisałam i jakoś to pójdzie. I raczej nie usunę wszystkiego. Dzięki za wsparcie.
UsuńJeśli będę w stanie to zawsze pomogę.
UsuńDzięki :)
UsuńRozdział ciekawy.
OdpowiedzUsuńSuper, że szybko napisałaś nowy rozdział (nowego bloga).
Pozdrawiam :)
Nowy rozdział nowego opowiadania. Blogusia tak łatwo nie opuszcze.
UsuńOj... Bardzo przepraszam.
UsuńAleż nie ma za co.
Usuń