Mary
-Dzięki
Bogu żyje.-Powiedział Alex wstając odchodząc od nieruchomego ciała swojego
brata.-Powinniśmy zadzwonić po pogotowie.
-Jestem
pewny, że czekają już na dole.-Stwierdził Tsubasa.
-No,
więc Alex.- Zaczęła. Ines przywołując Iskrę i chowając ja do pudełka przy
pasku. Mamy chwile spokoju wiec powiedź
jak to z tobą jest i co możesz dla nas zrobić?...Albo nie ty powiesz to, co
chce wiedzieć, a potem ja powiem ci, co masz zrobić. Zgoda?
-Tak.-Odparł
chłopak, który wydawał się troszeczkę zdenerwowany.
W sumie,
kto by nie był przed chwila zmasakrowałam mu brata.
-No,
więc? O co chodzi z tymi całymi twoimi zmiennymi poglądami?-Spytała jasnowłosa
opierając rękę na biodrze.
Alex
spojrzał na mnie przepraszająco odetchnął głęboko i powiedział:
-Gdy
miałem 11 lat stwierdzono u mnie „did”. Lekarze podawali mi różne psychotropy,
ale to nic nie dawało, bo ich nie łykałem…
-Chwila.-Przerwała
mu Kelly.-Co to jest did?
-Mam
rozdwojenie jaźni inaczej osobowość wieloraka lub właśnie did.
-Dlaczego
nie przyjmowałeś leków?-Spytała Ines sprowadzając Alex’a z powrotem na właściwy
tor.
-Ponieważ
nie chciałem, żeby one go zabiły.-Powiedział patrząc w ziemię.
-Go?-Dopytywała
liderka.
-Alex’a.
Tak ma na imię.-Wyjaśnił szybko-Przepraszam, że nie powiedziałem ci o tym od
razu, ale on cię nie lubi i bałem się, że jak dowiesz, że mam ten cały
did-otarł dłońmi spływające mu po policzkach łzy.- To nie będziesz chciała mnie
już nigdy widzieć, a ja nie był bym wstanie tego znieść tak samo jak nie był
bym wstanie go zabić, ale skoro już o nim wiesz to pewnie i tak nie chcesz mnie
znać.-Musiał zdjąć okulary, żeby przetrzeć oczy, bo przez łzy nic nie widział.-
Gdy poszedłem porozmawiać z Doji’m żeby to przerwał. Jego ludzie przyprowadzili
związaną Angel i powiedzieli, że jeśli nie sprawie, że mnie znienawidzisz to ją
zastrzelą. Ja sam nie mógłbym powiedzieć tego wszystkiego, a nie przeżyłbym
gdyby z mojego powodu zabito człowieka, dlatego wtedy pozwoliłem mu przeciąć
kontrole. Niewiedziałem, że będą chcieli was wysadzić w powietrze. Przysięgam!-Umilkł
na chwilę próbując jakoś się ogarnąć.-No teraz wiecie już wszystko.-Powiedział zakładając
z powrotem swoje szkła.
Jakbym
dostała nożem prosto w serce. Część mojego najlepszego przyjaciela mnie
szczerze nienawidzi. To, co tamtego dnia mi wygarnął było najszczerszą prawdą.
Podeszłam
do niego i popatrzyłam w jego smutne ciemne oczy i powiedziałam;
-Nigdy
więcej nawet nie waż się myśleć, że mogłabym cię nienawidzić.-Przytuliłam go delikatnie,
na co odpowiedział tym samym.
Staliśmy
tak dłuższą chwilę, ale pewna wymiana zdań nam przerwała.
-Kelly,
co myślisz?-Spytała nasza pani kapitan.
Niebieskowłosa
wyglądająca na dosyć zmęczoną życiem z mrużyła oczy i popatrzyła na naszą
dwójkę.
-Nazwij
mnie szaloną, ale mu wierzę.-Powiedziała w końcu.
-Okay uznajmy,
że ci wierzymy.-Zaczęła Ines.-Wiesz gdzie jest Kyoya, Ryuga albo Eagle?-Otworzył
budzie, żeby coś powiedzieć, ale dziewczyna mu na to nie pozwoliła.- Wiem, że
wiesz. Masz nas tam zaprowadzić.
-Wiem
gdzie jest Kyoya i Eagle, ale naprawdę nie mam pojęcia, co się dzieje z Ryugą-
przyznał.
-W takim
razie prowadź.-Zadecydowała liderka.-Acha i pilnuj swojego elterego nie
chciałabym musieć do ciebie strzelać.
-Kurwa!-Krzyknęła
Kelly szarpiąc pudełko na lewym ramieniu.
-Co
jest?-Spytał Tsubasa.
-,”Co
jest?"-Powtórzyła jadowitym tonem.-Raczej, kogo niema.-Powiedziała z
naciskiem.
-Spokojnie
przecież go tutaj nie zostawimy.-Powiedział.
-Niby,
czemu!? W końcu jest martwy! Poza tym to potwór!-Wrzeszczała w dalszym ciągu
szarpiąc pudełko.-Co szkodzi WBBA go tutaj zostawić!? Przecież martwy potwór
jest lepszy od żywego!!!
-Kelly
wiem, że jesteś sfrustrowana, ale wiem też, że nie powiedziałabyś czegoś takiego.-Mówił
spokojnie, ale stanowczo-To nie są twoje słowa tylko Drago. Więc proszę opanuj się,
bo on nigdy nie chciał dla ciebie dobrze.
Dziewczyna
zacisnęła zęby i zwróciła się do nas, ale miałam wrażenie, że patrzyła głównie
na mnie:
-Przepraszam.
Chodźmy już. Nie wiadomo, co gdzie jest ta psychopatka w kitlu i co zamierza
zrobić.
-Dobrze.-Ines
na nowo przejęła kontrolę nad sytuacją.-Alex. Mógłbyś?
Chłopak wzdrygnął
się słysząc swoje imię i gorliwie pokiwał głową.
Coś
trzasło i z balkonu, na którym jeszcze chwilę temu obserwował nas Doji posypały
się iskry.
-Chyba
padł system pochłaniania energii.
-I
dobrze.-Burknęłam.
Ruszyliśmy
korytarzami. Przemieszczaliśmy się szybko niemal nie napotykając na swojej
drodze oporu. Kiedy w końcu stanęliśmy przed odpowiednimi drzwiami wpadłam do
środka razem z nimi.
Zdążyłam
zarejestrować trzy rzeczy.
Celest krzyczącą
coś o tym, że jeśli nie będzie jej to nie będzie niczyj, Kyoye krzyczącego z
bólu i zakrwawiony skalpel w dłoniach kobiety. Nie zastanawiając się długo
strzeliłam i rozkazałam Wolfowi wyć. Od teraz sterowałam strachem kobiety,
która odważyła się podnieś rękę na mojego brata.
***
Kobiety
zalazły się w ciemnym lesie. Do Brunetki natychmiast przypadły wilki chwytając
w swoje masywne szczęki jej kończyny unieruchomiły ją zadając jej przy tym
bolesne rany.
-Widzisz.
Mogę zrobić z tobą, co tylko zechce.-Mówiła Mary chodząc wokół swojej
ofiary.-Jak mogłaś do tego w ogóle dopuścić? Przecież twoje maszyny powinny nas
powstrzymać. Zawiodłaś wszystkich. Wszystko, nad czym pracowałaś legło w druzach,
bo nie podołałaś zadaniu. Tak samo jak w WBBA wszystko spierdoliłaś i to, dla
kogo? Dla Doji'ego. Faceta, dla którego jesteś tylko nic nie wartą marionetką.
Pionkiem w jego grze.
-Nie! To
nieprawda! On mnie kocha!-Krzyknęła kobieta wyszarpując prawą rękę z paszczy bestii,
co poskutkowało rozszarpaniem jej żył. Krew trysnęła z rany i natychmiast
zaczęła wsiąkać w ziemię. Do brunetki przybiegły kolejne wilki, które dodatkowo
gryzły jej ciało.
-Przecież
dobrze wiesz, że to prawda. Niby, po co potrzebna mu była Betty?-Mary wyciągała
na światło dzienne wszystkie lęki i wątpliwości Celest.- Zabawiał się z nią tuż
pod twoim nosem, a ty nic nie mogłaś zrobić.-Szatynka przechadzała się pomiędzy
bestiami od czasu do czasu nadeptując na ciało swojej ofiary nie chcąc by
monotonia przedwcześnie odebrała jej przytomność.-Wiesz, czemu robię to
wszystko?-Spytała szeptem opierając obutą w ciężki glan stopę na klatce
piersiowej Celest i pochylając się nad nią-Bynajmniej nie przez to, że porwałaś
tych wszystkich ludzi, nie, dlatego, że starałaś się mnie zabić, nie, dlatego,
że kazałaś Alex'owi powiedzieć to wszystko. Jakoś bym to wszystko przeżyła. Niszczę
cię, dlatego, że podniosłaś rękę na mojego brata. Właśnie, dlatego każdej nocy,
aż do twojej usranej śmierci będę cię nawiedzać i zmieniać każdy sen w koszmar,
a każdy koszmar w najstraszniejsze piekło.-Dziewczyna wybuchła głośnym
niekontrolowanym obłąkańczym śmiechem, po czym jej ciało zaczęły wykręcać
niekontrolowane spazmy, które odepchnęły ją od jej ofiary.
Dziewczyna
padła na kolana i zaczęła palcami ryć ziemie, gdy jej ciało stopniowo się
zmieniało.
Widząc
to wilki podkuliły ogony i umknęły do lasu, w którym rozpłynęły się niczym
cienie.
Oswobodzona
Celest sparaliżowana perz wszechogarniający ją strach wpatrywała się jak twarz
oprawcy zmieniła się w długi uzbrojony w szereg ostrych jak brzytwa kłów, jak
jego ciało, które zadawało się być rozrywane przez prężące się pod skórą mięśnie
i przesuwające się kości porasta gęstym futrem, a niebieskie oczy błyszczą
dziko.
To już
nie była ta sama dziewczyna, która kilkanaście dni temu narzekała na to, że za
dużo je.
To nie
była ta sama dziewczyna, która płakała słysząc jak jej przyjaciel na nią
bluzga.
To była
prawdziwa bestia, która zawyła głośno i donośnie oznajmiając wszystkim w, kół,
że nareszcie jest sobą.
W tym
właśnie momencie adrenalina wstąpiła w żyły kobiety, która mimo rozległych ran
rozpoczęła rozpaczliwą ucieczkę przez niekończący się las jej najgorszych
koszmarów.
Ogromne czarne
monstrum podążało za swoją ofiarą, która próbując przednim uciec wpadała na
drzewa potykała się o wystające korzenie, ale nieprzerwanie biegła zaślepiona panicznym
strachem, który opanował jej genialny niegdyś umysł.
Wilk nie
spieszył się by ja dopaść. Bawił się nią. Pojawiał się z lewej wył przeraźliwie
po tylko po to by rozpłynąć się w ciemność i pojawić po drugiej stronie.
W pewnym
momencie Celest wybiegła na sporą polane, która stała się miejscem jej
największych cierpień. Bestia była tuż za nią i widząc gdzie się znalazły
uznała, że to najlepsze miejsce by dokonać swojej zemsty. Skoczyła na kobietę i
zaczęła szarpać jej ciałem na wszystkie strony. Zatapiała zęby głęboko do
samych kości i dalej. Ból, jaki tym sprawiał był tak przeogromny, że można by
go porównać tylko piekielnych męczarni.
***
Kelly
-Tsubasa
ratuj!- Zdążyła krzyknąć ta psychopatka zanim dopadł ją atak Wolf ‘a.
Tak Tsu
już biegnie ci na pomoc.-Mimowolnie spojrzałam na mojego znajomego z D.N.
Właśnie rozmawiając z Kyoyą próbował go odczepić od wielkiego metalowego łóżka.
Poharatane
ramie znowu dało o sobie znać palnąć żywym ogniem. Pierdolony Drago. Jeszcze
chwila i wypali mi dziurę w tej ręce. Otori się pomylił była bym w stanie powiedzieć
to wszystko bez pomocy tej przerośniętej jaszczurki.
Usłyszałam
syk (Dziwne, że przebił się przez wrzaski Celest), potem ściana otworzyła się w
jednym miejscu wypuszczając chmurę dymu i z jej środka wyszedł Tsubasa.
Otworzyłam
szeroko oczy ze zdumienia. Co innego widzieć jednego mechanicznego Ryuge, a co
innego dwóch identycznych jak dwie krople wody Tsubasów (nie wiem jak to się
odmienia...Tsubas?). Chłopak osłonił się od rażącego światła lamp, po czym z
zafascynowaniem zaczął oglądać swoją dłoń zupełnie jakby widział ją pierwszy
raz w życiu.
-Eagle.-Powiedział
prawdziwy Tsubasa z nutą niepewności w głosie. Numer 2 spojrzał na niego
wystraszony zaistniałą sytuacją. W końcu nie codziennie twoje skrzydła
zamieniają się w jakieś dziwne pozbawione piór kończyny.- Zaopiekuj się
Hikaru.-Rozkazał wskazując niebieskowłosą dziewczynę tymczasowo leżącą na ziemi
z braku ludzi w stanie ją ciągle trzymać (ja jej nie dotknę, bo zabiję).
Eartch
Eagle pokiwał głową zachwycony, że może to zrobić i wziął tą głupią laleczkę
WBBA na ręce. Widać tylko Drago miał ochotę się znowu zbuntować. Nota bene
zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje wściekł się parząc mi ramię jeszcze
bardziej niż kiedykolwiek przedtem.
Nagle
Mary wybuchła głośnym i zdecydowanie nie jej śmiechem.
O
kurwa.-Pomyślałam.-Stało się.
-Mary,
co się dzieje?-Spytała Ines drżącymi głosem. Ona też zauważyła, że coś jest nie
tak.
-Ona się
zatraca!-Krzyknęłam podbiegając do łóżka, na którym leżał Kyoya.-Jeżeli chcesz
mieć jeszcze siostrę to coś zrób!-Wrzasnęłam mu prosto w twarz.
-Ona już
dawno nie jest człowiekiem.-Powiedział Alex, po czym sam zaczął na siebie
krzyczeć.-Nie mów tak! Musimy jej pomóc! Zrozum ona jest potworem i właśnie
teraz to najlepiej widać.
Przestałam
słuchać kłótni Alex'a z samym sobą i zwróciłam się do przytomnych w tym
pomieszczeniu.
-Jeśli
zaraz jej nie wyrwiemy z tego to całkiem się w tym zatraci i już nigdy nie
wróci do siebie. Potrzebujemy wstrząsu, który się do niej jakoś przebije. Na
nich nie możemy liczyć mnie nie znosi, więc zostaliście wy. Wymyślcie coś
szybko albo ją stracimy na zawsze.
Przez
dłuższą chwilę wszyscy milczeli myśląc gorączkowo poza Alex'em, który chyba
płakał nie wiem nie obchodzi mnie to.
W końcu
Yoyo podniósł się z łóżka, po czym upadł na Mary, dzięki czemu jakoś stał na
nogach i krzyknął:
-Mary wiem,
że ci tego nigdy nie powiedziałem, ale cię kocham! Jesteś moją starszą siostrą,
więc się obudź i mną zajmij!
Mary otrząsnęła
się i widząc Kyoye, który opierając się o nią ledwo trzyma się na nogach
wybuchnęła płaczem i mocno go przytuliła.
-Kyoya
ja przepraszam jestem okropna.-Udało jej się wykrztusić pomiędzy atakami
szlochu.- I ja... I ja... I ja ciebie też.-Teraz ryczała już bez opamiętania.
-Już
dobrze. Wszystko będzie dobrze.-Mówił uspokajająco Yoyo głaszcząc po głowie
swoją siostrę. Ta sytuacja była dla mnie tak niespodziewana, że aż miałam
ochotę zapaść się pod ziemię za te wszystkie przekleństwa, jakie wysłałam pod
adresem któregokolwiek z nich. Szybko mi przeszło, ale jednak.
-Dobra
trzeba cię stąd zabrać.-Powiedziała Mary wycierając nos i jakoś posadzić
słaniającego się na nogach Tategamiego z powrotem na łóżku.-To coś ma jakieś
kółka?-Spytała.
Wszyscy
jak jedna osoba spojrzeliśmy na spód łóżka i faktyczne znajdowały się tam
długie pręty zakończone gładkimi metalowymi królami.
-Jakiś
pomysł jak zrobić tak, żeby to działało?-Zagadnęłam mądrze.
-Pilot.-Powiedział
Tsubasa wstając, na co krew z twarzy Kyoy całkiem odpłynęła.-Celest powinna
mieć go przy sobie. Podbiegłam do przerażonej kobiety, która łykając łzy rwała
swój biały kitl w długie pasy i obwiązywała nim różne części swojego ciała. Nie
wiem, co dokładnie teraz widzi, ale to nie może być miłe. Mary na początku
wydawała mi się kompletną amatorką, ale teraz już wiem, że wiele potrafi... Nie
jestem pewna czy to jest powód do radości.
Wzięłam
do ręki pilot, który leżał koło teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć
wariatki i zaniosłam go Tsubasie.
-Zrób z
tego użytek i znajdźmy wreszcie Ryugę.-Powiedziałam podając mu urządzenie.
Drago
słysząc imię swojego bleydera poparzył mnie jeszcze mocniej.
Odsunęłam
się od grupki pochłoniętej rozkminaniem łóżka i oparłam się i framugę drzwi
obok Eartch Eagle z nieprzytomną Hikaru na rękach. Bey patrzył na nią z
fascynacją. Ciekawe, co on w niej takiego widzi....
Kończmy
już tę farsę. Niech mnie tu zostawią zabiorą swoich rannych do szpitala, a ja
rozbiorę Dark Nebule do ostatniego kamienia i znajdę Ryuge, albo niech stanie
się cud i Ryuga się tu pojawi.
Poczułam,
że w gardle rośnie mi ogromna gula zapowiadająca, że za chwilę coś we mnie
pęknie.
-Jesteś
z nami?-Usłyszałam pytanie Ines. Czy jestem z nimi? Możliwe. O ile oni nie są
przeciwko mi i Ryudze.-Haloo żyjesz? Proszę tylko tu znowu nie odlatuj.-Czyli
nie oto jej chodziło.
-Jeszcze
żyje.-Odparłam.-To, co teraz pani kapitan?
-No, a
kogo brakuje?-Odpowiedziała pytaniem na moje pytanie.
-Ryugi.
-No,
więc...?
-Idziemy
po niego.
-Grzeczna
dziewczynka, a teraz się zastanów gdzie może być.
A skąd
ja to mam wiedzieć?
Zamknęłam
oczy.
‘’No
dalej wysil swoje cztery szare komórki. Gdzie wstawiłabyś cele swojego
najgorszego wroga?’’ Zdawał się mówić Drago w mojej głowie.
Bilsko
siebie, żebym mogła słysząc jak wrzeszczy z rozpaczy, kiedy go torują, żebym mogła
podziwiać, jaki jest sponiewierany i bezradny jest, albo jak jeszcze walczy,
chociaż wiem, ze to bezcelowe.
Otworzyłam
oczy i już wiedziałam.
-Za mną!-Krzyknęłam
i ruszyłam przed siebie.
Jest
tylko jedno miejsce gdzie Doji mógłby trzymać Ryuge. Jedna jedyna cela stojąca
blisko jego gabinetu. Cela stojąca przy wiecznie pustym korytarzu. Cela z mnóstwem
ekranów idealna do przypominania ci twojej wielkiej porażki.
Wpadłam
na korytarz, który natychmiast zaczął powtarzać moje kroki, ale też krzyki
reszty drużyny, na które chwilowo nie byłam w stanie zwracać uwagi.
Gdzieś
tu jest Ryuga.
Dopadłam
drzwi i zaczęłam z całej siły uderzać w nie pięściami krzycząc.
Odciągnęła
mnie od nich dopiero Mary.
-Ej ej
ej gołymi rękami tego nie otworzysz.-Powiedziała ciskając mnie w pasie i odsuwając
się zemną aż do drugiej strony korytarza.
-Co to
jest?-Spytałam, gdy zobaczyłam jak Ines przyczepia coś do drzwi.
Pik pik
pik
-Kelsi
powiedziała, że to otworzy wszystkie drzwi.-Stwierdziła liderka.
Pik pik
pik pik
-Jak
Kelsi tak powiedziała.-Uspokoiłam się- To pewnie jakiś deszyfrator.
Pik pik pik pik
pik
-Pewnie
tak…-przyznała Mary.
Pik pik
pik pik pik pik
-…TO
JEST BOMBA!!! WSZYSCY WIAĆ!!!-Ryknęła szatynka biegnąc razem zemną jak najdalej
od drzwi.
Pikpikpikpikpikpikpik
BBBBBBBBBBUUUUUUUUUUUUUUUUUUUMMMMMMMMMMMM!!!!!!!!
Podniosłam
się z ziemi i pognałam w stronę wyważonych drzwi. Odrzuciłam na bok kawał
metalu torujący mi drogę i zobaczyłam najspokojniej w świecie medytującego
sobie Ryuge.
-Nie
spieszyłaś się.-Powiedział otwierając oczy.
-Ty też
nie wyglądasz na kogoś gotowego do ucieczki.-Odparłam i rzuciłam mu się na
szyje.-Tak bardzo tęskniłam.- Szepnęłam cicho tak żeby tylko on mógł mnie
usłyszeć.
-Kelly?-Zapytał.
Gula w gardle postanowiła zrobić sobie wielki powrót. Coś było nie tak był zbyt
ciepły. Zębami ściągnęłam rękawiczkę i goła dłonią dotknęłam jego czoła. Było
gorące tak, że aż parzyło.
-Jasny
gwint ty masz gorączkę!-Krzyknęłam.
-Ja też tęskniłem.-Odparł
szeptem.
-Tsubasa
rusz cztery litery i mi pomórz.-Rozkazałam spanikowana
Następne
kilkadziesiąt minut przeleciały mi przez palce. Pamiętam tylko Ryugę, to, że
nagle ktoś zaczął nas gonić i coś krzyczącą Ines. Z tego transu obudził mnie
dopiero gwałtowny ból policzka.
-Wróciła!-Krzyknęła
Mary chyba do reszty drużyny.
-Czy ty
mnie uderzyłaś?-Spytałam chwytając się za mocno piekący policzek.
-Nie
było z tobą, żadnego kontaktu.-Usprawiedliwiła się.
-I to
jest powód, żeby bić mnie po twarzy?
-Nie,
ale najwyraźniej działa.-Powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
-Gdzie
Ryuga?-Spytałam, kiedy zorientowałam się, że niema go obok mnie.
-W limuzynie.-Odparła,
a gdy spojrzałam na nią jak na idiotkę wskazała długi czarny samochód stojący
za nią.
Zeszłam
z maski jakiegoś sportowego samochodu, którego nazwy za całe Chiny nie mogłam
sobie przypomnieć i podbiegłam do limuzyny. Szarpnęłam drzwi i weszłam do
środka Ryuga faktycznie tam siedział. Głowa opadła mu bezwładnie na oparcie był
nieprzytomny. Przerażona sprawdziłam jego funkcje życiowe i przypięłam go dla
bezpieczeństwa pasami. Dopiero wtedy, jako tako uspokojona zaczęłam dostrzegłaś
resztę świata, a mianowicie Kyoye, w dalszym ciągu nie przytomną Hikaru w
ramionach Eartch Eagle i dalej związanego Alex'a przebywających razem z nami w
samochodzie.
-Co się
gapisz?-Warknęłam, na co Kyoya tylko prychnął coś pod nosem i odwrócił wzrok, a
Alex z zakłopotaniem wbił swój wzrok w czubki butów.
Niechętnie
wyszłam z auta i natychmiast stanęłam twarzą w twarz z wściekłą panią kapitan,
która chwilę wcześniej do szczętu stopiła zamki ogromnych drzwi ostatecznie odcinając
pogoni drogę.
-Nie wiem,
co się z tobą dzisiaj dzieje, ale nie życzę sobie więcej takich akcji z twojej
strony.-Powiedziała z pokerową twarzą jednak słabo tłumiąc ulgę w głosie.
-Co nas
ściga?-Spytałam chcąc pokazać, że w pełni wróciłam do siebie.
-Pająki.-Odparła
krótko.
Czyli
ani Doji, ani Celest nie byli ich obecnym liderem. Pewnie tylko z nimi
współpracował, a teraz chce wziąć odwet za zabicie jego ludzi. Dziwne myślałam,
że po prostu się usuną, ale widać dowodzi nimi jakiś narwaniec.
-Mamy
jakiś plan?
-Wydostać
się stąd i zawieść rannych do szpitala. Tsubasa ja ci idzie?
-Zaraz
powinien...-W tym momencie samochód zamruczał jak zadowolony kocur.-Wszystko
gotowe.
-Dobra
Mary odpalaj.-Rozkazała Ines, po czym wróciła się do mnie.-Pakuj cztery litery
do auta albo cię zostawimy.
Dwa razy
nie musiała mi powtarzać da wyścigi dopadliśmy do samochodu. Ja i Mary na tylne
siedzenia, a z przodu pojazdu tuż po eksplozji dało się słyszeć pewną wymianę
zdań.
-Co ty
wyprawiasz? Ja prowadzę.
-Chyba
śnisz. Tutaj ja dowodzę mamy rannych, a ty zawsze się wleczesz.
-Ja się
wlekę?-Samochód ruszył z kopyta i wyleciał na drogę z głośnym hukiem, a ja
zostawiłam żołądek na parkingu i poleciałam na ścianę oddzielającą pasażerów od
bagażnika.
-Tak
wleczesz się zawsze się przez ciebie wszędzie spóźnialiśmy.
-Przeze
mnie?
-Nie
patrz na mnie jak do ciebie mówię patrz na drogę.
-Ty...
-Na...na...NA
DROGĘ PATRZ!
-NIE
WIESZ, ŻE NIE KRZYCZY SIĘ NA KIEROWCĘ W TAKCIE JAZDY!?
-I, KTO
TO MÓWI!?
-MOGLIBYŚCIE
SIĘ WRESZCIE ZAMKNĄĆ!?-Ryknął Kyoya.
-NIE!-Odkrzyknęły
nasze gołąbki mknąc ulicami Tokio.
-Mamy
ogon.-Powiedziała Mary wyglądając przez okno.
Walcząc
z napadami nerwowego śmiechu poczłapałam do okna i zobaczyłam całą hordę
pająków goniących nas na motorach.
Zanim
zdążyłam zdać raport jeden z pająków wyjął karabin maszynowy i zaczął strzelać.
Kule wybił rząd dziur w drzwiach samochodu tuż koło mojej głowy, a ja z piskiem
godnym postaci z horroru, (chociaż temu było chyba bliżej do śmiechu) upadłam
na podłogę w aucie.
-Ines
depnij gaz my zajmiemy się resztą.-Powiedziała szatynka, a widząc jak Kyoya
próbuje się podnieś dodała.-Nawet o tym nie myśl. Praktycznie nie masz władzy w
nogach.
-Nie
strzelam nogami.- Odparł.
-Za to
mielisz ozorem.-Warknęła.-Dopasuj się do reszty grupy, strać przytomność i
pozwól nam robić swoje.
Otworzyłam
oko dachowe i wystrzeliłam prze nie Białą, która natychmiast przylega do dachu
auta.
-Lodowa
Przeszkoda.-Polecenie natychmiast zostało wykonane, a ja zyskałam idealną
pozycje do obrony najważniejszej limuzyny na świecie.
Nasi przeciwnicy
skupili swój atak głównie na strzałach z broni palnej, więc trzeba było im ją
jakoś odebrać…
-Wolf
Wyj!- Krzyknęła Mary wychylając się przez jedno z bocznych okien do tego stopnia,
że w samochodzie zostały jej tylko nogi.
Jej bey
uderzył w asfalt i wydobył z siebie bardzo silna fale, która uderzyła w przeciwników,
po czym powrócił do szatynki.
-Nieźle.-Powiedziałam
na tyle głośno by mogła mnie usłyszeć.
Uśmiechała
się do mnie w odpowiedzi, po czym krzyknęła:
-Twoja
lewa!-Bez namysłu zamachnęłam się w tamtą stronę batem, który owinął się wokół karabinu
pociągnęłam bat do siebie wyrywając tym samym bat z dłoni przeciwnika i sprawiając,
że kierowca motoru stracił kontrole nad pojazdem i został daleko w tyle.
Coś
mocno drażniło moje oczy. Coś żółtego, co chwila gasło i zapalało się gdzieś w
okolicach tyłu samochodu. Wychyliłam się zza osłony tak by móc zobaczyć, co to,
po czym ryknęłam śmiechem i krzyknęłam na cało gardło.
-Ines
jesteś moim bogiem!-Kto normalny włącza kierunkowskaz w trakcie pościgu!?
Samochód
ostro skręcił, a ja prawie wypadłam z okna, bo przez mój wybuch śmiechu
zapomniałam się trzymać. Wjechaliśmy w uliczkę pełną różnych restauracji, barów
sushi i innych fast food’ów.
-Później
wystawisz mi kapliczkę, a teraz czy ktoś jest głodny?-Kolejna fala śmiechu utrudniła
mi płynne wydawanie poleceń Białej.
Wybrałaś
sobie idealny moment żeby zwariować.-Pomyślałam, a w tedy moje oczy zaczęły
drażnić kolejne światła niemające nic wspólnego z kierunkowskazem, ani
bilbordami w okuł mnie.
Waszą
kotkę i jej drużynę goniły teraz psy.
Wskoczyłam
do środka limuzyny.
Co
teraz? Co teraz!!!Coterazcoterazcoterazcoterazcoteraz!!!!
Pająki
można wystrzelać, ale bez względu na to ilu policjantów się pozbędę na ich
miejsce pojawiać się nowi. Ucieczka nie wchodzi w grę. Ryugę i całą resztę
trzeba zabrać do najbliższego szpitala, ale gdy tylko się tam zatrzymamy
wszyscy trafia do więzienia.
Myśl
Kelly. Myśllllllllll.
W jakim
wypadku policja mogłaby puścić wolno kogoś, kto przed chwilą zdemolował budynek
w środku miasta trwale okaleczył o ile nie zabił ludzi znajdujących się w jego
środku, stawia opór przed aresztowaniem i w moim przypadku od około roku jest
poszukiwany przez policje?
Odpowiedź
brzmi w żadnym. Trafię do więzienia bez względu na to, co zrobię, ale reszta
może się jeszcze z tego wywinąć.
Przywołałam
do siebie Białą załadowałam nią kuczer i krzyknęłam na całe gardło ponownie
wystawiając głowę przez dachowe okno:
-Mam
zakładników! Nie zbliżajcie się, bo ich rozwalę!-Ani trochę nie w stylu Betty,
ale co z tego najważniejsze, żebym to ja była tutaj ta zła, a cała reszta to
moi zakładnicy zmuszeni przeze mnie do zrobienia tych wszystkich złych rzeczy.
-Kelly,
co ty….?-Spytała Mary patrząc na mnie z niezrozumieniem, ale nie pozwoliłam jej
dokończyć.
-Zamknij
się i strzelaj, jeśli chcesz, żeby twój brat jeszcze kiedyś zagrał!-Krzyknęłam
głośno tak, żeby nie tylko siedzący wewnątrz samochodu ludzie mnie słyszeli,
ale też policjanci i cała okolica.
W tym momencie Ines zajechała na parking przed
szpitalem.
-Co ty
robisz głupia kurwo!? Miałaś jechać na lotnisko!-Ryknęłam mimo rosnącej w
gardle guli.
-Nie
widzisz ze to już koniec nie uciekniesz przed nimi! Przegrałaś!-Dzięki Ines na
ciebie zawsze można liczyć.
Zacisnęłam
zęby nie wiedząc czy to element gry czy może
po prostu staram się powstrzymać łzy które cisną mi się do oczu.
Zostaliśmy
otoczeni przez radiowozy pełne policjantów. Wyskoczyłam na dach tak, żeby
wszyscy mogli spokojnie ustawić na mnie swoje celowniki. Niemal natychmiast
zobaczyłam na sobie czerwole punkciki.
-Rżuć
broń i załuż ręce za głowę.-rzuciłam daleko przed siebie bat i kuczer z którego
wcześniej odpiełam Białą i założyłam ręce za głowę.
W
ostatnim przebłysku bycia zimna suką za którą mają mnie wszyscy który poznali
Betty stanęłam w wyzywającej pozie jakbym czkała, aż ktoś zrobi mi zdjęcie.
Nagle poczułam
sile pchnięcie w plecy straciłam równowagę i upadłam na asfalt.
-
Wkurwiasz
mnie od samego początku-usłyszałam głos Mary- a teraz ratujesz mi dupe! Nie idę
na to, sama tam nie pójdziesz!-Dwóch policjantów złapało ja pod ręce i gdzieś
odciągnęli. Szamotała się i wrzeszczała jakieś przekleństwa, a ja patrzyłam na
nią z niedowierzaniem. Zanim udało mi się poukładać wszytko w głowię dostałam
czymś w brzuch i zostałam zawleczona w bliżej nieokreślonym kierunku.
Tak i
tak o to znalazłam się w opancerzonym radiowozie. Skuta, pozbawiona pazów,
maski, batu i kuczera. Zostawili zemną bey’e.
Wiem, że
to trochę dziwne zwarzywszy na to, co potrafi Drago, ale policjanci uważają, że
wszystkie bey’e bez kuczerów są bezużyteczne. Słyszałam też o głośnej sprawie,
w której pewien przestępca bodajże dowódca jakiejś tam mafii postradał zmysły,
gdy zabrano mu bey’a niestety robił to zanim zdążono go przesłuchać, a gdy
sędzia zobaczył wrak człowieka zamiast groźnego maszyny kazał go leczyć zamiast
karać.
Pewnie,
dlatego ja Biała i ta durna piekąca jaszczurka siedzimy tu teraz we trójkę.
***
Rażące
światło lapy drażniło moje zmęczone oczy, gdy siedziałam w pokoju przesłuchań,
którego jedna ze ścian została zamieniona na gigantyczne lustro weneckie, za
którym siedziało penie mnóstwo ludzi. Patrzyłam na swoje odbicie przenikliwie
tak jakbym mogła zobaczyć, co się dzieje po drugiej stronie.
Niestety
jedyne, co widziałam to zmaltretowaną przez życie, zakrwawioną dziewczynę o
podkrążonych oczach i potarganych włosach, na którą już nikt nie może liczyć
nawet ja…
Oby
tylko uwierzyli w tą historyjkę z zakładnikami i zajęli się Ryugą. Świadomości, że niebyła bym mu wstanie pomóc nawet
gdybym była wolna dobija mnie bardziej niż świadomość, że wżyciu z pierdla nie
wyjdę…
Do pomieszczenia
wszedł starszy już policjant trzymając w rękach grubą teczkę, a za zaraz za nim
przedreptał jego goryl. Wielki i szeroki jak szafa. Na tle jego białej koszuli
wyraźnie odznaczały się ciemne paski uprzęży, w której trzymał broń. Stał
oparty o ścianę przy jedynych drzwiach i patrzył na mnie.
‘’Jeden
fałszywy ruch i cię zastrzelę”-zdawały się mówić jego oczy, a widząc to
spojrzenie uśmiechnęłam się łobuzersko i oparłam głowę na skutych kajdankami
rękach, które z kolei opierałam na stole, przy którego drugim końcu siedział
starszy policjant.
-Dwa
bey’e. Całkiem sprytnie. Jeden, na co dzień, a drugi, gdy idziesz się zabawić?-Powiedział,
co przyjęłam ze śmiechem.
-Ja się ciągle
bawię.-Powiedziałam patrząc na niego spod lekko przymrużonych powiek.-Nie
znoszę nudy jest taka przy bijąca i wyciąga z człowieka całą energie.
-Musiałaś
się nieźle nudzić dzisiejszej nocy skoro urządziłaś napad przy użyciu porwanych
przez siebie osób.-Łyknęli to.
-Nawet
nie zdajasz sobie sprawy jak bardzo. Wiesz, co było w tym wszystkim
najzabawniejsze? Przekonanie ich, żeby zrbili dla mnie wszystko.
-Ach
tak? Przyzaje, że udało ci się ta dziewczyna, której groziłaś, że zrobisz coś
jej bratu wierzyła, że uciekniesz dopóki nie podaliśmy jej środków
uspokjajaących wreszczała jak opentana, żeby ja też zamknąć
-Urocze prawda.
To się chyba nazywa syndrom sztokholmski-zaśmiałam się czując jak w środku przewracają
mi się flaki.-Powiedz mi skarbie porozmawiamy o czyś konkretnym czy dalej
będziemy ciągnąć zabawę w dobrego i naburmuszonego glinę?
-Wiesz
zastanawia mnie, dlaczego kłamiesz? Działającej dotąd samotnie Betty nagle
zaczęło zależeć na innych?-Co za wstrętny podstępny staruch.-Czy porostu
porwanie czynnego agenta WBBA było dla ciebie zbyt trudnym zadaniem?-Wierzą tylko
w część mojej historii.
Co
teraz? Wymyśl coś idiotko. W końcu od czegoś masz ten wielki baniak na głowie.
Nie
wymyśliłam nic…Nie od powiedziałam też na żadne zadane przez nich pytanie. Po
prostu siedziałam i modliłam się w duchu, żeby dostały łagodny wyrok.
Wiedząc,
że już nic zemnie nie wyciągną zaprowadzili mnie do celi sąsiadującej z celą
Mary. Po dłuższej chwili do pustej celi obok mnie wprowadzili Ines.
Drobna
jasnowłosa kobietka prowadzona przez dwóch goryli wyglądała dosyć groteskowo.
Pomyśl
jak groteskowo będzie wyglądać w pomarańczowym kostiumie więziennym.
Dobrze wiesz,
dlaczego ją to spodka tak samo jak Mary.
Nie potrafiłaś
podołać głupiemu zadaniu i teraz zapłacisz za to nie tylko ty, ale też i one.
‘’Działającej
dotąd samotnie Betty nagle zaczęło zależeć na innych?’’-Przez głowę przemknęły
mi słowa przesłuchującego mnie policjanta.
Betty może nie, ale Kelly na pewno…
-Przepraszam
was. Tak się zawsze dzieje, kiedy ktoś mi pomaga. W końcu czarne koty przynoszą
pecha.-Zaśmiałam się nerwowo z własnego kiepskiego żartu-Naprawdę przepraszam,
że was w to wciągnęłam… Potrafię tylko gadać…
-Tak potrafisz
tylko gadać.-Przyznała mi racje Mary.
Ałć..
-A my
siedzimy tutaj za obrazę policjanta na służbie.-Kontynuowała szatynka-Potrafisz
świetnie walczyć ogarniasz, co się okuł ciebie dzieje lepiej ode mnie… I
przestań przepraszać, bo mnie tym wkurwiasz.
-Dzięki.-Powiedziałam
uśmiechając się pod nosem zadowolona, że nit nie widzi, w jakim stanie teraz
jestem.
Zasmarkana.
Zmaltretowana.
Bliska
płaczu. Chociaż to, co się zemną zaraz stanie, jeśli się nie ogarnę normalny
człowiek nazwałby pewnie histerią.
Jestem
tu zamknięta. Nie wiem, co się dzieje z Ryugą. Nawet, jeśli wyleczą go z tego,
co mu jest to przecież beze mnie i bez tej głupiej jaszczurki jest kompletnie
bezbronny.
Ramie
zapiekło boleśnie.
Wkurzona
ciągłym bólem wyciągnęłam bey’a z pudełka. Moja Biała leżała gdzieś w moim
staniku…z dwojga złego lepiej żeby ona niż to cholerstwo.
Spojrzałam
na face blot Drago i wtedy po raz kolejny usłyszałam ten wkurzający głos w głowie.
-Przecież
dobrze wiesz, że nie potrzebuje kuczera, żeby cię stąd uwolnić. Po prostu rzuć
mnie na ziemie, a kiedy będą chcieli nas powstrzymać zniszczę ich. No dalej…
Ryuga nas potrzebuje. Chyba nie chcesz go zawieść. Wypuść mnie. Zrób to. Pomóż
swojemu jedynemu przyjacielowi. To jedyna droga inaczej zginie. Słyszysz? Zginie,
jeśli zaraz nie pobiegniesz mu na pomoc.-Zawahałam się, a potem usłyszałam szczek
metalu.
-Wychodzicie.-Powiedziała
z uśmiechem Madoka, która wychyliła się zza pleców policjanta.-Możecie
podziękować za to Tsubasie.
Drago
miał dużo racji, ale co do jednego się mylił. Ryuga nie jest moim jedynym
przyjacielem.
Rozdział 79 za nami. Chce go zadedykować pewnemu anonimkowi któremu obiecałam, że wstawię go wcześniej.
Tak w sumie to zielonego pojęcia nie mam co tu napisać. W trakcie tego krótkiego tygodnia zdążyłam dostać dwa razy załamania twórczości spowodowanego prze moje odpowiedniki Mary i Ines, ale spokojnie już po wszystkim.
Kelly: Wiedzieliście, że Mary nie lubi żelek jak...
Mary: Normalnie!
Kelly: Oj już nie wściekaj się więcej dla mnie...Chcesz cukierka?
Mary:...Tak
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
Ps. Wy macie coś nie tak z głową. 455 komentarzy! Pogrzało was do reszty!? Nie no. Żartuje ciesze się jak nie wiem.
Ja:..................................................................................................................................Kurwa mać.Przepraszam że przeklinam ale nw co powiedzieć....ja po tym wszystkim nie dość że nie usnę to będę musiała wybrać się do psychologa....co ty ze mną zrobiłaś Hanka?
OdpowiedzUsuńLilka:*dygoczę na krześle z czarnymi oczami* Mary nigdy więcej tak nie rub....Proszę...
Ja:Tak cos czułam ze rozdział sie dzis pojawi i czekałam.Ja bym coś napisała ale....no nie mogę. Postaram się napisać jakiś rozbudowany kom jak nw....ogarnę się? Wyśpię?*westchnięcie* Jak ja jutro...to znaczy dziś wstanę to będzie cud.
Ja: Przeklinanie mi nie przeszkadza więc się nie krempuj. A co do tego jak moja"twórczość" na ciebie działa to po pierwsze przepraszam a po drugie cieszę się jak jasna cholera że to co pisze wywiera na was emocje inne niż znuzdzenie.
OdpowiedzUsuńMary: Nic nie mogę obiecać...
Kelly: Jesteśmyyyyyy w pace. Tududu.
Moje kumpele z celli Tududu.
To jakieś pojeby. Tududu.
Zaraz chyba umreeeeee Tududu.
A w ogóle to gada do mnie bey. Tududu.
Tududutudutududut.
To więziennny jest bluuuuuuuuuuuus
Ines: Proszę Kelly oszczędź nam tortur i skończ śpiewać.
Ja: Czekam na obiecany ogarnięty kom.
Ja: Patrząc na godziny publikacji komentarzy i rozdziałów zaczynam się zastanawiać, kiedy wy tak właściwie śpicie.
OdpowiedzUsuńAaron: Tak samo jak Arisu: kiedy mają ochotę.
Ja: Kto wie… Czyli sytuacja po dzisiejszym rozdziale wygląda mniej więcej tak: Celest do reszty odbiło, Doji żyje…
Kaosu: Damn it!
Damian: *wyciąga rękę do Aarona*
Aaron: *daje mu wygraną* Jak tak dalej pójdzie to zbankrutuje…
Damian: Zakład to zakład Stojanov.
Ja: *kontynuuje* Kyoya i Ryuga są bezpieczni, a po szaleńczym pościgu wizyta w pace i wyjście z niej dzięki Tsubasie. Jednym słowem: kolejny świetny rozdział. :) Oby tak dalej!
Virgo: (Tak. Bey’e wciąż na zewnątrz. Chyba im się spodobało.) *do Hydry* Ciekawe, czy ty i Wolf macie podobne części. Wasze ataki…
Hydra: *przerywa* Mój atak różni się od jego. A tobie nie radzę drążyć tematu.
Virgo: *firmowy uśmiech* Wszystkiego się dowiemy, kiedy Yuna skończy pisać o przeszłości twojego Rudzielca.
Hydra: To sobie poczekasz. I skąd możesz wiedzieć, że ona to opublikuje?
Virgo: Pożyjemy, zobaczymy.
Mary: Otaku nigdy nie śpi.
UsuńKelly: Hahah Kaosu znam ten ból. Ja też zdążyłam sobie narobić długów przez zakłady.
Kaosu: Zakładanie się z którymkolwiek Kusari zwykle kończy się tak samo... Mam o wiele lżejszą kieszeń...
UsuńJa: Ano... Ktoś wciąż potrzebuje podwózki? Bo Mizuki jedzie z Kim do Akibahary po... no po wszystko, co związane z otaku.
Kelly: Skąd ja to znam
UsuńInes: Ja dalej pamiętam o tej stówie
Mary: JAk jest miejsce to ja. Chce sobie nową torbę z Ao No Exorcist
Mizuki: *przez telefon* Skąd cie odebrać?
UsuńJa: *w domu* Arisu, co robisz?
Arisu: *siedzi przed laptopem* Twój test powtórkowy z chemii.
Ja: Ooo, jak miło.
Arisu: *znudzony wzrok* A kto powiedział, że ci podam odpowiedzi?
Kelly: Arisu pomyśl logicznie jeśli ona nie będzie musiał sie uczyć będzie miała dla was więcej czasu.
UsuńArisu: 1) Ona lubi chemie, więc nie pozbawię jej przyjemności wysilenia szarych komórek przy pochodnych węgla. 2) Ona czas dla nas ma praktycznie zawsze, bo wciąż z nami rozmawia, czy tego chce czy nie 3) dopóki wena i lenistwo nie okażą się łaskawe moja historia nadal będzie miała półtorej strony A4.
UsuńKelly: Aaaaa jak tak to okej ^^
UsuńShizuka: *leżąc na łóżku, czyta książkę*
UsuńIrbis: *w postaci pantery śnieżnej leży obok i wpatruje się w kołyszący za krawędzią łóżka warkocz Shizu*
BAM!
Shizuka: *leży na podłodze, nogi wciąż na wyrku, krzyżuje ręce i puka zirytowana palcem o przedramię* Irbis...
Irbis: *trzyma w pysku kawałek warkocza*
Mizuki: *już w Akibie* No dobra ludzie, jak wszystko załatwicie to spotkamy się tu na parkingu, ok?
UsuńKim: *salutuje i idzie do jakiegoś sklepu*
Ja: Jasna choroba............. Co. To. Było??!
OdpowiedzUsuńKelly: Ja wiem. Kolejny zajebisty rozdział!
Ja: Tak w dużyn skrócie. Dziś zrobiłam strajk i nie poszłam do szkoły. Kij im w oko nie chciało mi sie. Jem sb śniadanie (platki z zimnym mlekiem po poprstu pyszne *ironia) I patrze o nowy rozdział fajnie. Czytam czytam, o mało nie dławie sie płatkami, i stwierdzam że było warto nie posc do szkoły. Db mniejsza o moim poranku. Rozdział tak jak ujeła Kelly zajebisty! Ines podczas poscigu kierunek? No wzorowy kierowca normalnie. Kelly gdy to przeczytała nie wcelowała w krzesło. Dzieki Tsubasie dzoewczyny wylazły z paki brawi dla ciebie Otori.
Szkoda że ja czasu nie mam aby też bić rekord komentarzy.
Oki doki czekam na kolejny rozdział bo nie wiem co jeszcze napisać. Cierpie na brak weny komentarzowej wszystko idzie na nowy rozdział.
To jeszcze raz czekam na next
Pozdrawiam ciepło :* :)
No jasny gwint co znowu jest nie tak z tym awatarem?!?!
UsuńO właśnie to jest dobre pytanie. Kiedy ja śpię? Nw XD. Poszłam spać około pierwszej bo musiałam czytać lekturę a potem przeszłam do przyjemniejszych rzeczy czyli do "Beyblade po Haniowemu"(tak wiem wymyślam). Dobra czas na kom:
UsuńJa:....No....no i się wypowiedziałam....no ja...domnie to nic nie dochodzi ja mam jakiś wstrząs albo coś. Niech ktoś kontynuuję*siada, zakłada ręce na klatce, nogę na nogę i zabija wzrokiem Celest* Ciesz się że ociupinę ochłonęłam.
Lenox:*wskakuję na kolana do Kelly* To że czarne koty przynoszą pecha to przesąd. Czarne koty swoją barwę wykorzystują w teranie, do maskowania się, są świetnymi łowcami i ....*dalej prowadź swój wywód*
Jack:*jak zwykle znudzona mina*Chyba wolałem jak próbuje zabić wzrokiem niż jak mieli jęzorem...
Lilka:Alex to dlatego tak robiłeś....bo masz tą podwójną osobowość a nie bo chciałeś.....*głupia mina, wbija wzrok w ziemię*
Ja:Tak Alex dobry.....ale do czasu....ja i tak będę miała cię na oku.
Lilka: Wiesz co Mary z jednej strony musisz nad sobą panować chodź wiem że to trudne....chociaż twoja reakcja była nawet prawidłowa....
Ja:O Lili czyżby wspomnienia z tego co się niedługo stanie wróciły?
Lilka:¬_¬....no tak....A Ines to poprostu mistrz kierownicy!^^
Ja:No żeby mój kierowca w autobusie tak jeździł to bym była zadowolona.Normalnie stawiam ci donaty. Co mnie tu jeszcze zastanawia?....Czemu Eagle tak patrzył na Hikaru, kto tak naprawdę stoi za tą całą akcją bo z tego co zrozumiałam to nie Doij tylko ktoś inny tym kierował tak? Czy te pająki poprostu pracowały na jego życzenie i dlatego limo zostało zaatakowane i bla bla bla*ja i moje wywody*
Lilka:Niby miałam nic nie mówić ale się wypowiem.....Zielony nadal jesteś dla mnie idiotą ale widać że kochasz siostrę....więc powiedźmy że aż takim do końca dupkiem,kretynem nie jesteś.....dobra starczy tego dobrego*zeskakuję z biurka i wychodzi* idę sobie po herbatkę ktoś chcę?
Ja: Ja poproszę to będzie chyba już trzecia dzisiaj.... Ten kom i tak nie wyraża tego co ja w chwili obecnej odczuwam chciała bym coś napisać i ale pffffffff no nie mogę....nie~ chyba sfiksowałam....*po kolei tuli całą blogusiową familię*....
Jack:*z uśmieszkiem *Nie no nie wierzę.
Ja:Następny...najpierw Patrycja a teraz ten.
Jack: No wiesz....to są nie codzienne widoki.
Ja:Phy a idź się pobaw laptopem. A mi się może jeszcze coś przypomnieć...:)
Tak myślałam że o czymś zapomnimy.
UsuńLilka:No~.Kelly niezła akcja z tym ściągnięciem uwagi na siebie.
Ja: A ja bym powiedziała że interesujące przesłuchanie...hy...
Jack:Hy...
Ja:Czy ty mnie przedrzeźniasz?!
Jack:Nie
Ja i muj zapłon U_U
UsuńKYOYA ŻYYYYYYYYYYYJ!
Lilka:I do niej doszło. Teraz to się będzie drzeć ¬_¬
Aaron: Chcecie zatyczki do uszu? Mamy ich multum dzięki dzieleniu domu z jedną creepy-otaku.
UsuńKaosu: Przynajmniej Yuna się nie drze.
Aaron: Bo w anime które ogląda jeszcze nikt nue umarł kogo lubi.
Kaosu: I nikt jej kuchni nie zniszczył. Ani niczego innego.
UsuńLilka:Poproszę bo tego się już słuchać nie da ¬_¬
UsuńInes: Tak donaty. Nareszcie ktoś mówi moim językiem
UsuńKelly:Za każdym razem gdy ktoś mi pomaga dzieje mu się coś złego. wniosek przynoszę pecha. Podobało ci się przesłuchanie Jack ty pewnie zrobił byś to dokładniej mam rajcie?
Ja:*biegnie do Ines z pudełkiem donatów*Prosz bardzo.
UsuńJack:*na znudzonej minie chłopaka pojawia się uśmieszek* Możliwe*kiwa głową*
Iens:Dziękuje
UsuńKelly: A jak byś się do tego zabrał?
Ja:^^
UsuńJack:*kręci głową z założonymi rękoma*Skąd ja wiedziałem że o to zapytasz. Nie zdradza się swoich sztuczek.
Kelly: Bo mam w sobie pewnę dozę dziecinnej ciekawości. No dalej spróbuj ze mnie ciś wyciągnąć. Chcę sprawdzić czy ulegbę. Zrób to dlamnie.
UsuńJack:Nie chce mi się...
UsuńKelly: Bo wiesz, że nie dał byś rady mnie złamać. Ojjjj nie umiesz się bawić Jack-chan.
UsuńSr Kelly ale wypstrykałam się i a jeśli ja się wypstrykałam to Jack razem ze mną.
UsuńKelly: Spoko. Chciałam nim trochę po manipulować ale blogerka ważniejsza.
UsuńJa: Planowałam wczesnym rankiem dodać koma ale mózg kochany zrobił mi niespodziankę i wstałam o 12 ^^
OdpowiedzUsuńJenny: Podobnie jak Vanessa mamy strajk od 3 dni.
Ja: Przechodząc do rzeczy...
Jenny: Mary zrób to jeszcze raz *.* To było zajebiste!
Ja: Brawa dla Tsubasy za wydostanie z paki dziewczyn *w tle oklaski*
Harumi: Axel, która wersja ciebie poszła ze mną na kawę? O.O A wgl..WTF! Masz dwie osobowości?!
Ja: Wszystkich to zaskoczyło 0.0
Jenny: Celest zginęła :D Dobrze jej tak..Nienawidzę naukowców
Ja: To ona zdechła?! O.o
Izumi: Chyba tak..Cholera ją wie
Jenny: Ludzka wdzięczność...Kelly udupiła zła organizacje a w podziękowaniu trafiła do paki
Izumi: Była poszukiwana
Jenny: Co nie zmienia faktu,że policjanci dupy ruszyć się nie chciało żeby zniszczyć Nebulę -.- strażnicy sprawiedliwości pfff
Ja: Rozdział wspaniały ^^ cieszę się,że dodałaś go wcześniej :D
Oczekuje na następne *.*
Pjona! Strajki zawsze spoko xD
UsuńKelly: Mary dostała Wilczą Szczepionke czy jak?
Ja: Właśnie o tym zapomniałam napisać. Dla mnie takie zmiany to norma xD
Kelly: ??
Ja: No nie pamiętasz jak Max się zmieniał?
Kelly: Aaa no tak. Ale to Aki był czarnym wilkiem i samcem alfą a Max takim zaczadzistym srebrnym wilkiem o zielonych paczałkach *.*
O avatar zaczął mi działać :P
UsuńJa: *przybija pjonę* Najlepsze
UsuńJenny: Czy ja usłyszałam wilk?! *.*
Yuka: Zaczyna się...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKelly: Wilczki są świetne :D
UsuńJa: *męczy się z walcem z papieru* Jasny szlak! Wale to! Skoro wilki sa takie świetne (bo są) to niech rozszarpią moją nauczycielke od matmy. Zabrakło jej brył obrotowych to mamy jej zrobić. Grrr co za babsztyl.
Ja: Ja jestem fajtłapa więc mi takich zadań nie dają bo wiedzą jak to się skończy :D
UsuńJenny: Najlepsze na świecie *.* Angel chcę wilka!
Ja: Chcieć to sobie możesz
Jenny: ....Okres masz?
Ja: *wzrok zabójcy*
Jenny: Już milczę O.o *szepcze* Chyba ma..
Kelly:.... Vanessa też chce wilka!
UsuńJa: *facepalm* Ty to masz zachcianki. Pies, smok, wąż cos tam jeszcze i wilk.
Kelly: Ja chce zdrowego i silnego wilczka. Albo wilczątko o tak! Takiego małego.
Ja: Jak bd sie nim opiekować to droga wolna
Kelly: Jupi masz db dzień. Jennyyyyy. Idziemy po nasze wilki :D
Jenny: Idziemy!
UsuńHarumi: Kupcie kakao!
Izumi: Nie rozmawiajcie z nieznajomymi!
Jenny: Nie mamy 5 lat -.-
Kyoya: Ale się tak zachowujecie :D
Kelly: *bierze Jenny pod ręke* Wrócimy jak znajdziemy to czego szukamy. Jenny masz jakieś wymagania?
UsuńJenny: Malutki i czarny ^^
UsuńIzumi: Kelly ty ją pilnuj bo się jeszcze zgubi.
Yuka: To ty masz beznadziejny zmysł orientacji
Izumi: A kto się zgubił w lesie
Yuka: Ty nawet nie wiesz gdzie jest północ
Kelly: Spokojnie Izumi zajme się nią. Mam dobrą orientacje w terenie... Tak myśle. A jak już to Vild mnie znajdzie więc spokojna twoja rozczochrana. Moj wilczek też niech bd mały , czarnym lub srebrnym/szarym futerku i o zielonych oczach *.*
UsuńJenny: Będę miała wilczka *.* Tylko jak go nazwę..
UsuńIzumi: Trzymam cię za słowo
Kelly: Właśnie też mam ten problem... Jakie by mu dać imię...
UsuńVictor: Nazwij go Victor
UsuńJenny: A co biedny zawinił,że mam go tak pokarać
Victor: *wzdycha* Szacunek do starszych!
Jenny: Dla ciebie? W życiu :) Wiesz,że cię kocham ^^
Victor: Dziwnie tą miłość okazujesz
Kelly: Hmm Vanessa miała gdzieś zapisane kilkanaście imion dla wilków... Jak wrócimy to muszę to odgrzebać.
UsuńJenny: Przyda się ^^ Mam wrażenie,że o czymś zapomniałam
UsuńJa: Może tak np o naleśnikach? -_-
Jenny: O matko! A truudno
Kelly: Amber... Onyx... Sue... Avi... Aki... Balto... Loki... A reszte jak znajde ten plik gdzie ona to zapisała. A To bd trudne.
UsuńKelly: Wytumaczcie mi jedno. Dlaczego z własnej nie przymuszonej woli chcecie więzić dzikie zwierzę? Czy jego przywilejem nie jest wolność?
UsuńMary: Nie będę robić niczego tylko dla tego, że jakiś demon ma taki kaprys.
Alex: Boli mnie to, że się nie domyślasz. Sądziłem, że łączy nas coś więcej.
Kelly: Nie zgrywaj się. Byliście tylko na kawie.
Alex: Wy Japończycy jesteście tacy oziębli. Prawdziwą miłość można rozpoznać już po pierwszym spojrzeniu sobie nawzajem w oczy.
Harumi: *drapie się po głowie* Ma ktoś pomysł jak mu to przekazać
UsuńJenny: Najpierw ustalmy,który to Axel
Harumi: Kij z tym.Lubię cię Axel (tą miłą wersję) ale demonom trudno się zakochać po jednej kawie
Izumi: Zresztą wcześniej nie pałaliście do siebie miłością
Jenny: Wy ludzie mordujecie zwierzęta lub trzymacie je w klatkach a ty się oburzasz,że chce mieć towarzysza? Hipokryzcja *cmoka z niezadowoleniem*
Alex: A co jeśli ci powiem, że moja milsza osobowość na oczy cie nie widziała to co wtedy? Czy to, że chce zniszczyć jedną osobę od razu usuwa opcje, że potrafię być miły?
UsuńKelly: I kill because i am hungry, natomiast więzienie czegoś co powinno być wolne jest dla mnie niedorzeczne. a tak na marginesie ty mnie chyba oburzonej nie widziałaś.
Jenny: Mordujecie słonie i tygrysy dla jedzenia? No ciekawie nie powiem. *wylicza* ubabrana krwią,wkurzona,olewająca. Hmm,no akurat oburzonej nie widziałam.
UsuńHarumi: Izumi zrób to za mnie. Prooszę
Izumi: Męcz się sama ^^
Harumi: *mruczy pod nosem* Smarkacz jeden. O ile ogarniam twoja zła strona jakaś za miła dla mnie nie była :/ więc się nie dziw,że się pogubiłam
Kelly: Pozwól słonk, że zapytam. Porąbało cie? Dlaczego wciągasz w tę rozmowę cały mój gatunek? Należę do jenego z najbardziej szkaradnych, ale to nie znaczy że jakiś tam demon może zrócać na mnie wszystkie jego winy. Dlatego łaskawie stul mordkę i przyzaj się do oczywisego błędu. Chcesz obebrać wolność bestii. Tak samo jak Celest Kyoy.
UsuńAlex:Powtarzam poraz kolejny skarbie "miły Alex“ na oczy cię nie widział poszłaś na kawę z tym samym mną którego wcześniej próbowałaś zabić.
Jenny:*unosi się pod sufitem* Mówię tylko co robią ludzie *oczy zmieniają kolor* Na nikogo nie zrzucam winę. Nie porównuj mnie do Celest
UsuńHarumi: Jestem dość wybuchowa. Sorry za tamto
Izumi: ,,dość'' tu pasuje jak sól do herbaty
Harumi: Stul dziób.
Jenny: Teraz będziecie się kłócić? *wzdycha*
Harumi: *próbuje wepchnąć brata do wanny pełnej wody* Kłócimy się? Ja tylko stanowczo wyrażam moje zdanie -.-
Izumi: Właśnie dlatego nie masz chłopaka!
Harumi: *mroczna aura* Słucham? *przekrzywia głowę*
Kelly: Niestrasz nie strasz bo się zesssss....spocisz.
UsuńHarumi: Jaaa?
UsuńIzumi: *wykorzystuje okazję i zwiewa*
Harumi: Pogadamy jak wrócisz!
Jenny: Gdzie ja straszę? O.o ja w ogóle jestem straszna?
Kyoya: Jak kogoś przerażają małe brunetki z czerwonymi oczami to owszem.
Jenny: Hikaru i Madoka się mnie boją :D
Kyoya: Bo to cioty są
Kelly: Ciebie Kyoya to chyba w ogóle przerażają kobiety.
UsuńKyoya: Jeszcze żadnej takiej nie spotkałem
UsuńJenny: Nie chce mi się kłócić ^^ zgoda? :D
* w tle wrzask*
Harumi: Szykować się *rzuca się pod stół*
Jenny: 4?
Harumi: A kto inny?! Ciekawe co tym razem ;-;
Jenny: Pewnie źle wyprane pranie itp. *wyciąga grubą książkę* Utrapienie
Kelly: Sorka że tak nagle nam się rozmowa ucieła ale mame dopadł ból głowy. :( O czym my to....a tak. Uważam, że boisz się kobiet, a jak nie kobiet to w ogóle ludzi. Bo niby czemu tak bardzo pilnujesz swojej przestrzeni osobistej.
UsuńAlex: Haru nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co teraz zrobisz? Gdy już wiesz, że jesteś bardziej dwulicowa niż facet z rozdzwojeniem jaźni. Dlaczego na siłę próbujesz sobie wmówić, że byłem dla ciebie zły? Nigdy przenigdy nawet tego nie próbowałem. Czy w ten sposób starasz się jakoś usprawiedliwić?
UsuńJa: Powracamy ^^ mieliśmy trochę spraw do załatwienia ^^
UsuńKyoya: Bo nie chcę dopuszczać do siebie irytujących osób
Jenny: To jak masz zamiar do siebie nie dopuszczać samego siebie?
Kyoya: Masło maślane
Jenny: Nie filozofuj mi tu tylko odpowiadaj na pytania *celuje w chłopaka parasolką*
Izumi: Siostrzyczko ktoś do ciebie ~
Harumi: Ktoo? *widzi Axela* Daj mi spokój!
Izumi: Geniusz *.* nawet ja jej tak wkurzyć nie potrafię
Alex: Jeśli z takiego powodu zrywała z wszystkimi chłopakami to dziwie się wam, że jeszcze sie na nich mściliście.
UsuńKelly: Co rozumiesz przez irytujących Kyo-chan?
Kyoya: Takich którzy nie rozumieją, że nie mam zamiaru ich oglądać. Ty jesteś idealnym przykładem.
UsuńJenny: Ojj nie drocz się z nami ^^
Kyoya: Jesteś gorsza od Kelly
Jenny: *siada na parapecie* żyj z tym
Harumi: *uśmieszek ala jak się nie zamkniesz to zabiję* Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy
Jenny: Z tymi chłopaki to jest skomplikowana sprawa
Alex: Jak nie moja to czyja? Poza tym oboje wiemy że mnie nie zabijesz chyba że była byś zdolna zabić też Alexa.
UsuńKelly: Czuje się urażona Kyo-chan. Wiesz? Jak mogłeś powiedzieć że Jenny jest gorsza ode mnie?
Harumi: Tak się tylko mówi
UsuńKyoya: Mieszkałaś kiedyś z demonem pod jednym dachem? Nie? To nie ma tematu
Jenny: To były tylko dwa dni! Nie przesadzaj ^^
Kyoya: Najgorsze dni mojego życia
Kelly: Słowo Drago ci coś mówi?
UsuńDrago: Dlaczego rozmawiasz z jedzeniem?
Kelly: I ta zagwostka wybuchnąć śmiechem cy jednak nie wybuchnąć śmiechem.
Alex: Wiesz z tobą nigdy nic nie wiadomo. W końcu już próbowałaś.
Harumi: Z tobą też.
UsuńIzumi: Pasujecie do siebie ^^
Kyoya: Drago to tylko bey a to żyje ;-;
Jenny: Tylko nie padnij ze strachu
Kelly: Nie używała bym na twoim miejscu nie....
UsuńDrago: TYLKO BEY!?
Kelly: No i sie zaczyna.
Drago: BEY TO NAJPOTĘŻNIEJSZA ISTOTA NA ŚWIECIE!!! BEZ BEY'A BYŁ BYŚ NIKIM A I TAK JESTEŚ TYLKO NARZĘDZIEM!!
Kelly: Drago jest tak bardzo martwy i muszę go znosić od pięciu lat.
Kyoya: Przecież beya można bez wysiłku rozgnieść
UsuńJenny: Ojj grabisz sobie
Kyoya: Kawałek plastiku ma mnie przestraszyć?
Jenny: A Lion?!
Kyoya: To jest zupełnie inna sprawa
Artemis: Jak ty nas nazwałeś? -.- *unosi topór*
Jenny: Artemis! Od dawna się nie pokazywałaś ludziom :D
Drago: Hahahaha twoja ignorancja jest porażająca. Chyba nie zdajesz sobie sprawy co by się stało by się gdybyś poniósł swoją stopę na jednego z moich braci lub siostrę. To, że twój bey jest zbyt słaby by sie przeciwko tobie zbuntować nie znaczy że możesz pomiatać nami wszystkimi.
UsuńArtemis: Nie obrażaj, Liona. To, że trafił mu się taki ktoś *pogardliwy wzrok na Kyoye* To nie znaczy, że jest on słaby
UsuńKyoya: Kto to jest?!
Jenny: Zapomniałam! Artemis to lider i idiota Kyoya. Kyoya to mój bey Artemis. Poznajcie się ^^
Drago: To prawdo bleyder Liona jest słaby i praktycznie bez użyteczny, ale to nie zmienia faktu, że zamiast działać gdy jego bleyder oszalał rozpłakał się gdy dałem mu szansę i potrzebną do walki Mroczną Moc ten jej po prostu nie przyjął. Nie podjął walki mimo, że mógłby charciarz spróbować. Eagle, Aquario spróbowali walczyć inni również tylko Lion pozostał bierny swojemu losu niewolnika pod rozkazami tej nędznej kreatury.
UsuńKyoya: Ja tu ciągle jestem -.-
UsuńArtemis: Niektórzy nie potrzebują mrocznej mocy by stać się potężnymi
Jenny: Ile ty masz lat Artemis?
Artemis: Kobiet się o wiek nie pyta a tak na serio to tak z. .hmmm 400?
Jenny: A ty Drago?
Drago: Mroczna moc to nie jest coś co może sprawić byśmy stali się silnymi stworzyłem ją po to by zniewolone bey'e mogły wreszcie odzyskać wolność. Niestety ktoś mi to odebrał...
UsuńAaron: O ty... Właśnie sobie uświadomiłem, że nie znam wieku Virgo...
UsuńArisu: A po co ci to wiedzieć?
Artemis: Rudy!
UsuńIzumi: Czego *dostrzega beya* O matko najukochańsza co to jest?!
Artemis: Chodziło mi o Ginge
Jenny: Ale Izumi też jest rudy ^^
Izumi: Nie jestem!
Jenny: To czemu reagujesz na to słowo? :P
Artemis: Ja posługuje się ciemnością nie mrokiem
Kelly: Bywa. Ja wiem że Biała i Drago mogą znać się góra kilka dni, ale z ich relacji wynika ze znają się od dawna, a dawno to Drago był uwięziony więc to musiało być jeszcze dawniej w czyli w cholere i jeszcze trochę. CZyli Biała i Drago mogą mieć dowolna liczbę lat przekraczającą 2000...
UsuńDrago: Jak widzę nie zrozumiałaś mnie, ale spokojnie z czasem wszystko zrozumiesz.
UsuńJenny: Za młoda jesteś :)
UsuńArtemis: Jestem starsza o 300 lat z kawałkiem od ciebie!
Jenny: I jaka dobra z matmy :)
Artemis: *bierzesz zamach toporem* Nie mam go dla ozdoby
Kyoya: Się dobrały
Artemis&Jenny: Shut up!
Aaron: Hmm, Hydra i moja Virgo dyskutują jak rodzeństwo, a ona sama jest odrobinę starsza od beya Arisu... Nazywają się nawzajem "dziecię ciemności" tudzież "dziecię śmierci"... Virgo może być powyżej 2000, natomiast nie wiem ile w ich przeliczeniu jest odrobinę...
UsuńKelly: No i Drago sobie poszedł. :) Nie znoszę go jak gówna na palcu ale co zrobisz jak nic nie zrobisz? Widzisz Yoyo lepiej uważaj na słowa :)
UsuńKyoya: To samo tyczy się ciebie
UsuńArtemis: Wydaję się być miły. Ten cały Drago
Jenny: Ale nie jest. Uwierz mi
Kelly: Wszystko co jest spowodowane tym co powiedziałam jest przeze mnie zamierzone. ^^
UsuńBiała: Artemis bo jest. :3
Hydra: Powiedzieć, że Drago jest miły to tak jakby stwierdzić, że Virgo nie ma problemów z psychiką. Niby racja, ale w tym siedzi coś jeszcze...
UsuńBiała: Drago ma wrogów jak każdy kto chociaż raz sie komuś postawił i to chyba oczywiste że nie jest dla nich miły.
UsuńHydra: Drago dzieli ludzi na 3 kategorie: wrogowie, neutralni i jedzenie. Poprawcie mnie jeśli się mylę. Chciałabym mieć jasny obraz sytuacji.
UsuńVirgo: *chichocze* Jasny? Wybacz mi, ale to słowo do ciebie nie pasuje.
Artemis: Ta gra słów. Muszę poznać dokładniej tego Drago
UsuńJenny: To naostrz topór
Artemis: Jestem beyem ciemności podobnie jak on ^^
Drago: Przeceniasz moje mniemanie o nich. to co nazywasz ludźmi dzieli sie u mnie na jedzenie i narzędzia.
UsuńVirgo: Widzisz hyderko nie jesteś jedynym bey'em odchowanym w ciemności. ^^
UsuńHydra: *niedbale* Taki los.
Artemis: Witaj ^^
UsuńJenny: Ja demon ona bey ciemności. Idealne combo ^^
Artemis: Drago nie przepada za ludźmi
Jenny: Ja też
Teradowie: My również
Yuka: Ej no ;-;
Jenny: Ty, Kelly, Tsubasa, King, Tithi, Chris, Ryuga, Nil to wyjątki
Artemis: Coś dużo tych wyjątków
Jenny: Mam za miękkie serduszko
Kyoya: Jeśli w ogóle je masz
Virgo: *z uśmiechem do Hydry* Dziecko, które większość swego dzieciństwa odchowano we krwi, bólu i ciemności, a do tego bey, który tą ciemność kontroluje. Cóż za połączenie.
UsuńHydra: *ostrzegawczy wzrok*
Jenny: Mówimy o mnie czy o Arisu?
UsuńArtemis: Wczorajsze żelki ci zaszkodziły?
Jenny: Chyba tak :(
Biała: Drago koooooooooocha ludzi tak samo jak Kelly kooooocha tost z serem. :3
UsuńDrago: Nie porównuj mnie do tego czegoś.
Biała: Będę robić co będę chciała bo to moja wspólniczka.
Drago: Chciałaś powiedzieć twoje narzędzie.
Biała: Wiem co chciałam powiedzieć.
Drago: Ech z czasem to do ciebie dotrze.
Kelly: A moje koleżanki z drużyny :( Nienawidzisz ich.:(
Jenny: Nic do nich nie ma *wzrusza ramionami* są neutralne. Ci wyżej wymieni są dla mnie ważni. Dlatego głównie chciałam jak najszybciej pozbyć się Nemezis
UsuńArtemis: Czemu uznajesz ludzi za narzędzia? Jak dla mnie to nasi partnerzy.
Virgo: O młodej Stojanov. Ale z twojej reakcji wynika, że i ty wiele przeszłaś. Ale chyba nie straciłaś beya, gdy...
UsuńHydra: *przerywa zła* Wystarczy! To co się zdarzyło powtórzyć się nie może. A tobie radzę nie rozdrapywać tego przy Arisu.
Virgo: *uśmiecha się* Czy wspominałam o niej cokolwiek. A gdyby nie było tego wszystkiego, co przeżyła, nie byłoby Aarona.
Hydra: To biedne dziecko przeżyło piekło!
UsuńVirgo: Ale gdyby nie eksperymenty, Aaron by nie istniał.
Jenny: Zaciekawiliście mnie *.* opowiecie o przeszłości Arisu?
UsuńDrago: Masz jakikolwiek wpływ na to kiedy walczysz lub z kim? Masz jakikolwiek wpływ dokąd idziecie? Byłaś kiedyś naprawdę wola podczas walki nie musiałaś słuchać rozkazów? Czy tak sie zachowują partnerzy? Poza tym słyszałaś jaki ludzie*wypowiada to słowo z obrzydzeniem* mają do nas stosunek. Uważają że mogą nas zniszczyć bo jesteśmy tyko kawałkiem plastiku. Dlatego uznaje ludzi za coś co powinno być narzędziem są zbyt głupi i słaby by nami rządzić ale mimo to przez brak woli walki naszych braci i sióstr robią to i posiadają władze należną nam.
UsuńJenny: Eksperymenty? *oczy jej ciemnieją* To łagodniejsze określenie tortur dla nauki?
UsuńArtemis: Wdech i wydech
Jenny: Nienawidzę naukowców, badań! Gdyby nie oni to *urywa i zaczyna się trząść*
Artemis: *łagodnie tuli dziewczynę* Już spokojnie
Artemis: Moja partnerka to nie człowiek więc nie wiem ^^ a my z Jen zawsze dyskutujemy czy chce nam się walczyć itp.
UsuńJenny: Czasami muszę ci mówić jak masz atakować
Artemis: Bo jestem z natury leniwa
Virgo: Przeszłość Stojanov jest trochę zawiła, ale Yuna nad tym pracuje... Ma na piśmie półtorej strony, a w głowie podobno cały plan.
UsuńHydra: Stosunek między nami, a wojownikami opiera się na wzajemnym zaufaniu. Chociaż czasami trzeba ich upominać. Np: Raijuu zawsze kopie prądem Yakaru jeśli chce mu coś przekazać.
Drago: No to masz szczęście...
UsuńBiała: :( Drago nie bądź smutny. Bo ja też będę i się śnieżyca zrobi i dostawca pizzy nie dojedzie.
Drago: Chciałbym mieć takie problemy jak ty.
Biała: Oj weź przecież pomagam jak umiem.
Drago: No wiem no, ale żeby rozwiązać mój problem wszystkie be;e na świecie musiały by się zjednoczyć, ale to spowodować może jedynie Pegazus.
Biała; *pod nosem* Głupia kobyła.
Artemis: A tak btw to gdzie jest Pegazus? Szmat czasu go nie widziałam
UsuńDrago: Uwięziony w skale bo jego bleyder stwierdził, że nie chce już walczyć.
UsuńArtemis: Nie będę za nim... zaraz, zaraz co?! Ten Rudy zdecydował za beya, który pobił Nemezis?! Oo nie *bierze topór
UsuńJenny: Co masz zamiar zrobić?
Artemis: Pogadam sobie z tym rudzielcem
Hydra: Najgorszą rzeczą, którą może zrobić bleyder to zaprzestać walki i zostawić beya. Niezależnie z jakich powodów.
UsuńIrbis: Chociaż Hikaru przestała walczyć to nie rozstała się z Aquario. I to się jej chwali... Jako tako...
Hydra: *kręci z politowaniem głową* Czyżby Hagane nie wiedział, że bey nigdy na stałe nie opuszcza swego wojownika?
Kelly: Powodzenia w znalezieniu go. Jak ja powiem Ryudze że Ginga rzucił Beyblade?
UsuńDago: Widzisz tak to sie w większości przypadków ma. Bey niema na nic wpływu. Musimy tylko wykonywać polecenia a gdy próbujesz walczyć z tym systemem zostajesz okrzyknięty wrogiem numer jeden.
Irbis: To działa w obie strony. Wojownik też nie może opuścić beya. Można powiedzieć, że to swego rodzaju więź między wojownikiem, a beyem.
UsuńArtemis: Ludzki świat jest dziwny
UsuńJenny: Nie zauważyłam *ironia wyczuwalna na kilometr* Radzę to zrobić delikatnie
Kelly: Już to widzę
Usuń*scenka*
*Ryuga i Kelly siedzą przy stole*
Kelly: Ginga rzucił beyblade podasz mi sól?
Ryuga: ŻE CO!?
Kelly: Pytałam czy podasz mi sól.
Raijuu: *kręci głową* Żyję obok ludzi już szmat czasu i nadal ich nie rozumiem.
UsuńHydra: Ludzka natura jest najbardziej zawiła ze wszystkich.
Kaosu: *patrzy na scenkę* Delikatność level master.
Jenny:*patrzy na scenkę i dostaje ataku śmiechu* zawsze mogło być gorzej :D
UsuńKyoya: Kelly jest delikatna jak trzepot motylich skrzydeł.
UsuńKelly: tak to u nas rodzinne. najlepiej było to widać gdy Benkei stał sie liderem Łowców Twarzy
Izumi: Pewnie jako haracz żąda stosu hamburgerów ^^
UsuńJenny: A ty jest tak miły jak...jak...kurna nie wiem
Kelly: Nie bey małych dzieci.
UsuńIzumi: *czerwone oczy* śmieć
UsuńHarumi: Dzisiaj wszyscy wbijają na swoje wrażliwe rejony?
Kelly: Raz jeden Rudy ma racjie.
UsuńAlex: Tak jakoś wyszło.
Kaosu: Taa, a Shizuka to delikatność puchowego pióra... Chyba płonącego żywym ogniem...
UsuńKaosu: Jeszcze nie Arisu i Shizu się nie wkurzyły...
UsuńJa: Jeszcze... To takie dobre słowo...
Izumi: Każdy co zabiera coś dzieciom jest śmieciem. Nie ma od tej zasady wyjątków...
UsuńHarumi: *patrzy się na aurę brata i z westchnieniem wraca do gotowania*
Kelly: Możesz powtórzyć? Nagram o i będę puszczać za każdy razem jak ktoś mnie zapyta dlaczego nienawidzę Benkeia.
UsuńIzumi: Każdy który zabiera coś dzieciom jest śmieciem. Nie ma od tej zasady wyjątków...
UsuńJenny: Widziałam takiego Izumiego może z 3 razy w życiu O.o
Kelly: Dzięki. :) Choć Izumi tulimy.*przytula chłopaka*
UsuńKyoya: Ty chyba gustujesz w demonach.
Kelly: Niby czemu?*nie przerywając tulenia*
Kyoya: No wiesz Ryuga, Drago, On.
Kelly:*żyg* Zabije cie. Sory za bluzkę, ale mam wrażliwy żołądek. A on o tym wiedział i zrobił to specjalnie.
Raksha: Izumi, chusteczkę?
UsuńShizuka: *facepalm* Tategami jak ty coś palniesz to tylko siąść i płakać...
Kelly:*zzdejmuje ożyganą buzkę żuca ją na ziemię, łapie Kyoye za kark i wkada jego twarz w żygi* Zły Yoyo tak się nie robi . Zły Yoyo.
UsuńShizuka: Może jeszcze go gazetą zaczniesz obkładać? Skoro mówisz do niego jak do niewychowanego psiaka...
UsuńIzumi: Nie trzeba *ściąga koszulkę* siostra wypierze
UsuńHarumi: Puknij się. *wpycha brata do łazienki* umyć mi się raz-dwa!
Jenny: Kto sprzątnie podłogę?
Kelly: Nie. Bo jeszcze mu sie spodoba i będę miała problem i więcej sprzątania.
UsuńShizuka: *kiwa głową* Twoja wola Kelly.
UsuńKaosu: Mamy mopa. Przyda się?
Kelly: Yoyo posprząta za kare.
UsuńKyoya: *udaje mu się wyszarpnąć podnosi się i ściera zręką
zygi z twarzy* Jeśli myslisz że...
Kelly: Fuuuuuj dotknoleś mojego obiadu. Bleeeee.
Ryuga: Jak juz się ubrudziłeś to posprzątaj reszte. masz tu mopa a wiadro sobie zorganizuj
Jenny: Viiiictor!
UsuńVictor: Czego?
Jenny: Masz tu mopa. Sprzątaniesz podłogę
Victor: A to niby dlaczego.
Jenny: Powiedzieć Kimiko co ostatnio zrobiłeś? *wredny uśmiech*
Victor: Już sprzątam *wyciera podłogę*
Shizuka: *rysuje coś w notesie*
UsuńShin: Znów gwiazdozbiory?
Shizuka: *kiwa głową*
Kaosu: Szantaż zawsze działa. Chyba, że trafisz na wyjątkowego uparciucha to wtedy potrzebna jest agresywna negocjacja. ^^
Jenny: A ty Tategami wypierzesz bluzki
UsuńTylko bez żadnych sztuczek!
Kelly:Król Besti i Król emonow spratają podloge bo puściłam pawia. świat jest piekny.
UsuńVictor: Robię to przez tą szantażystkę -.-
UsuńJenny: (szeroki uśmiech*
Shin: Jak widać wszystko jest możliwe. :)
UsuńKelly: Who care? Babrasz się w moim objedzie. Ryuga pożycz pelerynę o mi zimno.
UsuńRyuga: Najpierw sie umyj.
Kyoya: Ten moment w którym rozmowa się urywa gdy ja przegram.
UsuńKelly: *wyskakuje w dzinsach staniku i pelerynie Ryugi* Jak wyglądam?
Jenny: Perfecto :D wyprałeś te ciuchy?
UsuńKyoya: Nie.
UsuńKelly: Zły Yoyo nie warczy się na gości.
Kyoya; Nie rzyga się gdzie popadnie.
Kelly: Nie mówi się obrzydliwych rzeczy.
Kyoya: Nie robi się obrzydliwych rzeczy.
Kelly: Mam się znowu zrzygać?
Kyoya: jeżeli jesteś na tyle słaba że nie umiesz tego powstrzymać.
Kelly: ...Dobra wygrałeś.
Kyoya: *Wredny uśmiech.*
Jenny: To łaskawie rusz dupe i je wypierz póki Izumi nie wyjdzie spod prysznica
UsuńKyoya: Zmuś mnie.
UsuńJenny: *lekko ugina kolana a po chwili stoi tam gdzie wcześniej z Lionem w ręce* A teraz ładnie własnoręcznie wypierzesz bluzki albo nigdy więcej nie zobaczysz swojego beya
UsuńKyoya: Masz trzy sekundy żeby go oddać albo zatęsknisz za laboratorium.
UsuńJenny: *pogardliwy uśmiech* Takimi tekstami to nawet dziecka byś nie przestraszył ^^ Idź prać to ci go oddam
UsuńKyoya; Nie. Mam swój honor.
UsuńJenny: Akurat w to nie wątpię. *przygląda się Lionowi* źle biedaku trafiłeś. *chowa beya do wewnętrznej kieszeni bluzkiu*
UsuńKyoya: CZyli przyznajesz mi racjie?
UsuńRyga: Kyoya.
Kyoya: CZego?
Ryuga: Blizna ci się rozmazała i jedna soczewka wyleciała.
Kyoya?: Kurwa....
Jenny: *mina ala WTF* Nie. Albo wypierzesz albo nie odzyskasz beya.
UsuńKyoya..?: Sama powiedziałaś że nie wątpisz w to, że mam honor.
UsuńJenny: Bo to prawda. Ale tak ci beya nie oddam *bierze przypadkowa książkę* Druga blizna ci się rozmazuje
UsuńKyoya..?;Aż tak się przejmujesz moim wyglądem?
UsuńKyoya nr 2:*wpada do pokoju z gigantycznym srebrnym krzyżem* Gdzie ta szkrzydlta kurwa?*widząc siebie staje jak wryty*
Ryuga: Tsubasy niema chyba odrosty farbuje.
Kyoya..?;* zwija się ze śmiechu na ziemi* Twoja mina.
Kyoya: Co. To. Jest?
Ryuga: Zgadnij.
Kyoya: KELLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY!!!!!!!!!
Harumi: *wpada do pokoju zwabiona wrzaskiem* Mordują kogoś czy co?
UsuńJenny: *unosi wzrok znad książki* Hej, Kelly *przenosi wzrok na Kyoye* O jak miło krzyż przyniosłeś :)
Kyoya: *wskazuje Harumi, Jenny i Kelly po kolei* Ty się nie wtrącaj ty tam siedż a ty się nieruszaj jak będe cie mordował.
UsuńKelly:*kończy wyciągac zwoje badarza uciskowego z pod bluzki* Wreszcie. nawet nie zdajecie sobie sprawy jak dużo bandarza uciskowego idzie żeby ukryć moją kobiecość.
Kyoya: Czy ty masz na sobie moje ciuchy?
Kelly; No raczej. Robiłam ten coslpay w 10 minut gdybym jeszcze miała te ciuchy szyć to do jutra bym się nie wyrobiła.
Kyoya:*już do reszty nic nie ogarnia*
Kelly: Znowu nim śmerdze ale warto było *szczerzy się* Jenny oddaj mu bey'a ładnie podlogę sprzątną i jeszcze przedstawienie walnol.
Jenny: Spokojnie *uśmiecha się* chce zobaczyć jak mnie próbuje ,, zabić" ^^
UsuńHarumi: Kelly, lepiej się umyj
Jenny: Ty tak na serio z tym krzyżem? Może jeszcze czosnek masz? *wyciąga beya i macha Kyoyi przed oczami po czym z powrotem go chowa*
Kyoya: Nie ty masz tam siedzieć, ją che zabić a ta co chodzi z tym dałnem w kropki ma się nie wtrącac i przestańcie mi wszystkie mieszać w głowie.
UsuńKelly: Chyba nie zabijesz swojego sobowtóra co?
Kyoya: Cicho bądź plan mi psujesz.
Kelly: Sam bądź cicho próbuje ci pomuc za samo to Jenny powina mi tego bey'a dać a co dopiero zato, że się za ciebie przebrałam
Harumi: To mój brat baranie -.-
UsuńJenny: Mam ochotę go podręczyć ^^ *zaczyna się śmiać* ale ty krzyżem mnie rozwaliłeś
Kyoya: YYYyyyyyy co?
UsuńKelly:*przestaje się uśmiechać* Jenny oddawaj Liona. Yoyo zaczyna mieć sundrom beyowego odstawienia jak chcesz mieć jeszcze kogo wkurzać to mu go oddaj.
Jenny: No już dobra *rzuca Kyoyi beya* znaj łaskę pana, narwańcu
UsuńKelly: Jesteś okropna wiesz? Bleyderowi nie odbiera się bey'a. Nigdy. Oni do tego na głowę dostają. w tym momencie zachowałaś się gorzej niz Benkei.
UsuńJenny: *ze znudzoną miną wraca do książki* wiem, wiem jestem najgorsza. Ile razy to już słyszałam
UsuńHarumi: Benkei odbiera beye prawie dorosłym ludziom? Nie wiedziałam
Kelly: Udawaj skrzywdzoną przez cały świat na pewno pomoże.
UsuńJenny: Co? Ironi nie wyczułaś? *wraca do lektury*
UsuńIzumi: *wychodzi z łazienki* Widział ktoś moją koszulkę?
Harumi: Ile ty siedzisz w tej łazience ;-; z dobrą godzinę!
Izumi: Takiego efektu nie uzyskasz od tak ^^
Harumi: *wzdycha* a ja się dziwię, że rachunki za wodę są takie duże
Kelly: Nie. Nie wyczułam ironi. Stać bey'a na 7 lat a potem patrz jak twój najlepszy przyjaciel się meczy to też nie będziesz wyczuwała ironi w takich momentach.
UsuńJenny: Najlepszy przyjaciel? Z tego co zauważyłam nie pałasz zbytnią miłością do narwańca.
UsuńKelly: Nienawidzę go jak gówna na palcu. Chodziło mi o Ryuge.
UsuńKyoya: Skoro mnie nienawidzisz to czemu mi pomogłaś?
Kelly: Grrrrrrrrrrrrryyyyyyyyyy później o tym porozmawiamy.
Jenny: Też mnie to zastanawia
UsuńIzumi: Co wy tacy nerwowi?
Harumi: Zasadnicza różnica między nami a ludźmi. Niektóre demony nie widziały swoich beyów od kilkudziesięciu lat a na takie droczenia reagowały śmiechem a wy jakimiś atakami O.O
Izumi: Skończmy ten temat?
Kelly: Jak chcesz to się śmiej. Pomogłam mu bo....bo...no kurwa mac bo takich męczarni najgorszemu wrogu nie życzę.
UsuńJenny: Czemu mam się śmiać? Każdy ma swoje słabe strony
UsuńIzumi: Thoor (jego bey) nosz kurr znowu gdzieś polazł *szczotkuje włosy*
Harumi: Czy to jest moja szczotka? -.-
Izumi: Eee nie?
Harumi: *przenikliwy wzrok* Na 100%?
Kelly: Ale ludzie mają ich więcej od was wspaniałych demonow dla których utrata bey'a to coś na kształt nieudanego żartu*zaczynają się jej trząść ramiona*
UsuńJenny: *wzdycha i wraca do lektury* ja się nie odzywam bo tylko się bardziej wkurzysz
UsuńHarumi: Zależy od osoby. Każdy czy to człowiek czy anioł czy demon będzie miał ileś tam słabych stron. To nie zależy od rasy. My się boimy czegoś czego wy na przykład nie
Kelly:Już zapierdalam uwierzyc że macie słabe strony.
UsuńHarumi: Ja cię do tego nie zmuszam. Nie chcesz wierzyć to nie. Izumi oddaj mi szczotkę! -.-
UsuńIzumi: Nie!
Harumi: Ruudy -.-
Izumi: Nie nazywaj mnie tak!
Harumi: Będę aż nie oddasz mi szczotki!
Kelly: Nie wierze.
UsuńHarumi: *szarpie się z Izumim* Życie
UsuńJenny: *rzuca książkę do tyłu* Btw widział ktoś Yuke?
Izumi: Nope
Harumi: Za pięć minut przyleci tu ze sztalugą i będzie malować do rana
Jenny: Czyli standard *przeciąga się*
Ryuga:*wpada do pokoju razem z drzwiami* Dobra gadac co się stało. Kelly siedzi w jajku nie chce mi nic powiedzieć. Więc wy gadajcie.
UsuńHarumi: *patrzy ze smutkiem na drzwi* A tak je lubiłam
UsuńJenny: Izumii chodź tu dyplomato
Izumi: Radź sobie sama
Jenny: *wzdycha* w wielkim skrócie: droczyłam się z Kyoyą, Kelly przywołała sobie wspomnienia jak straciła beya i zaczęła smutać po czym zaczęła się wymiana zdań o różnicach między ludźmi a demonami. *bierze wdech* Zrozumiałeś?
Ryuga; Ja pierdole kiedy sie nauczycie czego nierobić żebym ja nie miał prolemów?
UsuńKyoya: Jak ich znam mają to w dupie.
Ryuga: Spierdalaj szczeniku to wsztko przez ciebie.
Kyoya: Jestesmy w tym samym wieku.
Ryuga: I?
Kyoya:......
Ryuga: tak myślałem.
Jenny: Ryuga nie był przypadkiem starszy? Już mi się te lata porypały
UsuńHarumi: Też cię lubię, Kyoya *wstawia drzwi do framugi* Możesz następnym razem wbić przez ścianę?
Ryuga: Zrobię to na co będę miał wtedy akurat ochotę.
UsuńKyoya: To widać Harumi
Harumi: Wiem, Kyoya. Bracie kup jeszcze jedne takie drzwi bo poczuje, że Ryuga specjalnie mi je rozwali
UsuńRyuga: Nie jestem, aż tak przewidywalny.
UsuńKelly: Ryuga zgnoiły mnie demony, jest mi zimno i śmierzdze Kyoyą zrób z tym coś! :(
Ryuga: Eeeeeech niech ten świat trafi już szlag.
Kyoya:....?
Ryuga: W stuacji zagrożenia nic jej nie ruszy.
Harumi: Ja się wole zabezpieczać
UsuńIzumi: Ty to masz ciężkie życie *idzie szukać kluczyków*
Ryuga: Nie chesz dzieci twoja sprawa nie muszę o tym wiedzieć. Kelly czy możesz mi powiedzieć jak mam ci pomuc gdy siedzisz w jajku?
UsuńKelly: Domysl się.
Kyoya:*wyucha śmiechem i podaje Ryudze szuszarke* Może do jutra to rozmrozissz
Izumi: To przy okazji suszarke kupię*wychodzi wymachując kluczykami*
UsuńHarumi: A tak o cię informuje :)
Ryuga: Cały świat przeciwko mnie. Jak kurwa mać zwykle.
UsuńKyoya: To dobry pomysł wysyłaś go po zakupy? Wiecie on potrafi zapomnieć człowieka.
Jenny: *wyciąga telefon* Dobrze, że mi przypomniałeś *dzwoni do Izumiego*
Usuń*w pokoju rozlega się piosenka ,, Happy"
Jenny: Zapomniał telefonu...
Harumi: To mu telepatia przekaże *zamyka oczy a po chwili je otwiera* wyłączył mózg...
Jenny: Może wyjątkowo nie zapomni
Kyoya:...Wątpię.
UsuńRyuga: Kurde silny ten atak skoro muszę tyle się z tym męczyć. Tsubasa gdzie ten palnik!?
Tsubasa: Jaki palnik?
Ryuga: Ten ktory kazałem ci przynieś 15 minut temu.
Tsubasa: Dopiero co wróciłem...Często muwisz do ludzi ktorych niema w poblirzu?
Ryuga: Masz ten palnik czy nie?
Jenny: Masz *rzuca palnik* Tylko ostrożnie bo ma silny płomień
UsuńHarumi: Mogę się już żegnać z drzwiami ;-; czemu jak go tam wysłałam *facepalm*
Jenny: Chwilowa zaćma umysłu
Ryuga: Sprubujmy tak bokiem...0.o
UsuńKelly; *ma gdzieś wlączony palnik żuca się żeby przytulić Ryuge* Pojdźmy gdzieś gdzie nas nie znajdą.
Ryuga: Dobrze ale później jak wyjdę ze szpitala. Zgoda?
Kelly:*pociąga nosem* Zgoda...chyba się do reszty rozchorowałam.
Jenny: Wiem, że jesteś zła ale masz *rzuca Kelly koc i poduszkę*
UsuńHarumi: Widzę, że sztukę roztapiania opanował do perfekcji
Izumi: *wbija szczęśliwy z szamponem i klamką*
Harumi: A gdzie drzwi?!
Izumi: A nie chciałaś klamki? O.o
Jenny: *zaczyna się śmiać*
Kelly: Na co mi koc i poduszzka.
UsuńKyoya: Mówiłem.
Mary: Stoi w szoku w framudze. Kyoya dlaczego ty przytulasz tego pojeba?
Kyoya: To Kelly tylko przebrana zamnie.
Mary:...nie rrubcie tak prosze bo jeszcze zczne mysleć a to będzie złe
Jenny: Bo jak się bardziej pochorujesz to szpital będzie nie wyprawa.
UsuńHarumi: Mary odsuń się, proszę *podnosi drzwi*
Izumi: To mam oddać tą klamkę?
Jenny: A skąd ją wziąłeś?
Izumi: Wyrwałem z przypadkowych drzwi
Jenny: To było do przewidzenia
Mary; Jak chcesz.
UsuńKelly: I tak jest szpital.
Kyoya: Chce zobaczyć minę człowieka ktory zobaczy zninięcie swojej klamki. W sumie mogłęś wyrwać ałe drzwi.
Harumi: *wstawia drzwi do nawiasów i porządnie mocuje* jak ktoś mi je wyrwie to nie ręczę za siebie
UsuńIzumi: Myślałem, że chciała tylko klamkę
Jenny: I dlatego w środku nocy wyrwał komuś klamkę z drzwi :,) ahh ta braterska miłość
Rozdział wspaniały i nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że prędko go wstawisz.
Ps. Nie wiedziałam, że Mary nie lubi żelek.
Pozdrawiam :)
Kelly: Ja też nie wiedziałam. O.o ale boję się spytać czemu bo jeszcze się znowu wkurzy a mi się cukierki skończyły.
UsuńFajnie że rozdział ci się spodobał. Następny już się piszę. :)
To DOBRZE. Już nie mogę się doczekać. :)
OdpowiedzUsuńJa: Lepiej, żeby się nie wkurzyła. Bo inaczej będzie rozróba. :)
OdpowiedzUsuńKelly: Widziałaś jak zareagowała gdy ją ratowałam. Gdyby nie policja to by się na mnie rzuciła.
UsuńJa: Pewnie by się rzuciła. ;)
OdpowiedzUsuń