czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 75


Kelly

Wiem, co sobie myślicie.
Doji namieszał, a biedna Kelly znowu oberwała za niewinność i to w dodatku od kogoś, kogo nazywała przyjacielem.
Prawda jest taka, że ten skurwiel nie kłamał…A ze mnie nie jest kawał zimnej zepsutej do szpiku kości myślącej tylko o sobie wyrachowanej suki……Zdziwieni?
Kiedy oddzieliłam się od Kyoy podczas pierwszego ataku na to cholerstwo Doji skontaktował się ze mną i zaproponował ten popierdolony układ. Nie zgodziłam się na niego otwarcie(wysłałam go do diabła…powiedział, że właśnie stamtąd wrócił), ale samo to, że wysłuchałam tego, co ten francuz ma do powiedzenia było swego rodzaju zgodą.
Tak chciałam przyprowadzić mu tego rudego gówniarza. Nawet gdyby ten skurwiel nie wywiązał się z umowy Pegazus i jego bleyder narobiliby takiego zamieszania, że na pewno udało by mi się zabrać stamtąd to co moje i spierdalać stamtąd w trybie now. 
No błagam was to Ginga! Wiem, że to dzieciak i w ogóle, ale jego bey jest na tyle siny by nie dać zabić swojego bleydera. 
Gdy Mary uderzyła mnie w twarz wiedziałam, że będę musiała spróbować, bo na nie nie miałam, co liczyć. Kiedy spotkałam Kelsi powiedziałam jej o wszystkim poza tym, jaki mam plan kazała mi sprawdzić komputer Alex’a wtedy też sprawdziłam czy w bazie danych WBBA jest coś na temat miejsca pobytu Gingi.
Sprawa się jednak trochę delikatnie mówiąc skomplikowała, gdy dziewczyny zaczęły mnie śledzić, a w końcu znalazły moją „bazę” u blądi. Nie mogłam prowadzić otwartych poszukiwań. Tak na dobrą sprawę miałam wiele szczęścia, gdy Ines stwierdziła, że musimy natychmiast lecieć do Komy nie musiałam tego sama proponować. Jednak z drugiej strony iść a miejsce swojej pierwszej zbrodni z ludźmi, który mają cię za członka drużyny i po raz kolejny próbować wcisnąć ten sam kit tym samym osobą nawet ja czułam się z tym trochę głupio, ale czego się nie robi dla….Najlepszego przyjaciela?  Pojechałam do Komy, oberwałam bey’em w brzuch, a Gingi nie znalazłam jakby tego było mało to COŚ, bo bleyderem nazwać tego nie mogę stwierdziło, że pierdoli i rzuca beyblade. Wtedy naprawdę miałam problem. Jedyne, co mi zostało to walczyć przeciwko Dark Nebuli z tymi psychopatkami w roli sojuszniczek inna sprawa, że w pewnym stopniu do nich też się przywiązałam...
Wiem brzmi to jakbym brała pod uwagę tylko i wyłącznie opcje, w której wracam do punku wyjścia i znowu pracuje dla Dark Nebuli (o ironio nawet imię szefa by się nie zmieniło.), Ale sami powiedźcie do pewnego czasu to była jedyna możliwość. Gdybym wiedziała, że chłopaki się do mnie przyłączą nawet przez chwile nie rozważałabym przyjęcia tego zadania.
Podsumowując mój wywód. Jestem zdrajcą i lepiej by było gdyby Kumasuke skręcił mi wtedy ten kark.
Jednak żyje. Dzięki Ines.
Mam niejasne wrażenie, że Doji jej nie zaskoczył informując wszystkich o moim ‘’małym skoku w bok’’. Tak jakby o wszystkim wiedziała.
Mniejsza z tym teraz mamy ważniejsze sprawy do załatwienia.
Właśnie rozszarpałam gardło kolejnemu idiocie, który wszedł mi w drogę i rzuciłam go na ziemie.
-Dokąd teraz?-Spytałam.
-Właśnie Kelsi jakieś pomysły?-Powiedziała Ines wciskając słuchawkę głębiej w ucho.
-Zależy, co chcecie zrobić.-Odezwał się głos w mojej głowie.
-Sprawdź obraz z kamer i powiedz czy widzisz kogoś, kogo szukamy.  
-Hym hym hyyyym-mruczała dziewczyna jakby szukała strony, na której skończyła czytać, a nie buszowała w systemie niebezpiecznej organizacji-...O kurwa.
-Co się dzieje?-Powiedziała nie na żarty zaniepokojona liderka grupy.
-Chyba robią kolejnego beyoczłowiekostwora.
-Prowadź.-Rozkazała.
Łatwo powiedzieć trudniej zrobić. Niemal bez przerwy nas atakowali jak nie Pająki to ci idioci w identycznych kostiumach. Jakoś sobie radziliśmy nie powiem, że nie.  Reiji bawił się wprost wyśmienicie i obawiałam się, że w końcu z tego całego szczęścia dojdzie i nie będzie z niego już żadnego pożytku. Hyoma też nie próżnował. Od mistrzostw znacznie się poprawił. Jego ataki stały się znacznie silniejsze. Uderzał krótko, ale bardzo celnie i z tego, co zdążyłam sprawdzić na własnej skórze również wyjątkowo boleśnie...
-Kelsi, co z tą windą?-Spytała Ines wyprowadzając kolejny płonący atak. Jakimś cudem tym imbecylom udało się przyjrzeć nas do ściany na całe szczęście według mojej blądi gdzieś tutaj powinna być ukryta winda.
-Chwilkę. To nie jest takie proste jak ci się wydaje. Myślisz, że kontrole nad takim rozbudowanym systemem przejmuje się raz na zawsze?
-Dobra sprężaj się.-Rzuciła jeszcze Ines.-Kelly odzyskałaś oddech?
-Tak!-Krzyknęłam w obawie, że mnie nie usłyszy.
-Świetnie zmień mnie.-Iskra pomknęła w głąb korytarza zmiatając przy tym jedną trzecią przeciwników i dając nam czas na zamianę. "Uwięzili" nas w wąskim korytarzu, więc walczyć mogły maksymalnie trzy osoby naraz. Jeśli mam być szczera ciężko się walczyło ze świadomością, że musisz uważać na to by nie zranić kogoś ze swojej drużyny. Do tej pory jedną żywą osobą, która opuszczała pole walki byłam ja...
Roztrzaskałam w drobny mak nadlatującą w moim kierunku doniczkę z kaktusem jednocześnie kontem oka ostrzegając jak Aries wgniata w ścianę geniusza, który wpadł na pomysł by wykorzystać w walce elementy dekoracyjne.
Usłyszałam za sobą cichy trzask, a potem głos Mary oznajmiający i uwaga tutaj cytat: "Nie zgrywać mi tu bohaterów tylko ładować tyłki do windy."
-Biała Lodowa Przeszkoda.-Powiedziałam, na co mój bey stworzył coś w rodzaju ściany chwilowo oddzielając nas od przeciwników. Wskoczyłam do windy dosłownie chwilę przed zamknięciem drzwi.
-Kelsi kocham cię za tę windę-wydyszałam siedząc na ziemi.-Jaki chcesz pierścionek zaręczynowy?
-Niestety nie jestem gotowa na poważny związek.-Roześmiała się dziewczyna po drugiej stronie słuchawki.
-Serce mi łamiesz.- Jęknęłam podnosząc się z ziemi.
Nagle światło zgasło, a winda się zatrzymała. W pierwszej chwili myślałam, że się o coś oparłam i to przeze mnie, ale gdy usłyszałam jak nasz nawigator siarczyście klnie. Zorientowałam się, że to jednak nie jest moja wina.
-Kelsi analiza sytuacji-w ciemności rozległ się głos pani kapitan.
-Doji was odciął.-Przez chwilę miałam wrażenie, że Doji odciął windę i zaraz roztrzaskamy się o ziemię.
Coś błysną i pięść Ines zaczęła płonąć jak małe wesołe ognisko w lesie.
-Jak to naprawić?
-Mogła bym...-Kelsi zaczęła mówić swoim technicznym żargonem, z którego zrozumiałam tyle, że oczywiście może załatwić to sama, ale zajęłoby to jej za dużo czasu, więc musimy ruszyć dupę i znaleźć jakieś korki czy inne bezpieczniki i to na powrót uruchomić. Tak wiem, że jestem nad wyraz inteligentna.
-Wszyscy odsunąć się od drzwi.-Rozkazał Hyoma, a sam załadował kuczer. Posłusznie (tak ja tak potrafię) odsunęłam się jak najdalej od drzwi.
Chłopak strzelił, a jego bey przez dłuższą chwilę rył metal, po czym powrócił do otwartej dłoni bleydera.
-Reiji rusz dupę i mi pomóż.-Powiedział jasnowłosy łapiąc za jedno skrzydło drzwi. Przy akompaniamencie głośnego zgrzytu udało im się stworzyć szparę, w której spokojnie by się zmieściła. Niestety wyjść dało się tylko wąską dziurą przy samym szczycie drzwi.
-Kelly.-Pani kapitan celowo przeciągnęła ostatnią literkę mojego imienia.
-Już nie pali się przecież.-Załadowałam kuczer i strzeliłam w dziurę. Biała wirowała gotowa bronić mnie w razie niespodziewanego ataku. Podciągnęłam się i wylazłam z windy.-Ciemno jak w dupie, ale wydaje się być czysto.-Zdałam cichy raport.
-Dobra pilnuj tam.-Wywróciłam oczami na wydany mi rozkaz, ale sumienie go wykonałam. Z głębi szybu windy rozległ się rumor i po chwili obok mnie stała Ines.
-Zostańcie tam.-Zwróciła się do pozostałych windzie osób.-My spróbujemy przywrócić zasilanie.
Ja nie wiem czy zostawianie Reiji'ego samego w metalowej puszce z Mary i Hyomą to najlepszy pomysł, na jaki można było wpaść, ale na pewno lepszy niż zostawienie Reiji'ego tylko z Hyomą.
-Na pewno chcesz ich zostawić samych?-Spytałam, kiedy odeszliśmy od windy na tyle daleko by nie mogli mnie usłyszeć.
-Wolę nie zostawiać cię samej.
-Oj Ines. Chyba nie uwierzyłaś Doji'emu.-Powiedziałam niby mimo chodem uważnie rozglądając się po korytarzu. Było niepokojąco cicho. Kilka pięter niżej próbowały nas zabić całe tabuny ludzi natomiast tutaj. Niebyło nikogo...Na razie.
-Nie jestem głupia.-Powiedziała Ines tak cicho, że na samym początku myślałam, że mi się zdawało.-Dobrze wiem, do kiedy łączy cię umowa, jaką zawiązałaś z Tsubasą.-Ałć.
-Skoro tak stawiasz sprawę.-Powiedziałam kontynuując patrolowanie.-Kelsi wiesz gdzie może być to coś, czego szukamy?
-Zasilanie awaryjne.-Uświadomiła mnie hakerka.- Powinnyście szukać jakiegoś schowka albo czegoś w tym stylu.
-Dobra załatwimy to już.
-Madoka jak wygląda sytuacja tam na dole?-Spytała Ines.
-Jak na razie żadnych rannych po naszej stronie. Wszystko idzie zgodnie z planem.
-Dobrze. Mary jak jest u was?
-Zastanawiamy się czy zagrać w pokera czy w wojnę.-Odezwała się z przekąsem szatynka.-Pospieszcie się z tym, bo inaczej zaraz nas tu znajdą.
-Oj tam zagrajcie w wojenne, bo Hyoma was złupi do ostatniego grosza.
Otworzyłam lekko uchylone drzwi i zajrzałam do środka. Kiedy odcięli zasilanie w tej części budynku wszystkie zamki magnetyczne natychmiast puściły. Na ścianie pośród mieszaniny różnorakich rurek i innych kabli wisiała skrzynka z wielkim żółtym trójkątnym znakiem ostrzegawczym z czarnym piorunem w środku.
-Ines to chyba to.-Szepnęłam. Pani lider bez słowa weszła do środka.
Coś błysło coś trząsało i tylko naprawdę szubki refleks uratował mnie przed śmiercią od elektrycznego bata.
-A chciałam załatwić to szybko.-Powiedziała moim głosem.
-Kelly, co się tam dzieje!?-Pani kapitan uderzała w drzwi po drugiej stronie nie mogąc ich otworzyć. Kiedy elektryczny bat w nie uderzył zamki musiały zaskoczyć i na powrót się zamknąć.
-Nic takiego.- Powiedziała podróbka moim głosem.-Po prostu robię to, czego wszyscy ode mnie oczekują.-W pierwszej chwili nie wiedziałam, co robić. Po prostu spanikowałam.
-Ines nie słuchaj jej podróbka nauczyła się nowej sztuczki!-Krzyknęłam w stronę drzwi, ale nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiała, bo "Betty" po raz kolejny strzeliła batem. Tak jak poprzednio wokół czarnej skóry, z której zrobiony był bat wiły się drobne białe niteczki.
-Wypuść mnie, albo przysięgam, że jak stąd wyjdę to cię znajdę i zabiję.-Najpierw będziesz musiała wyjść pomyślałam, ale było to cholernie nie na miejscu.
-Najpierw będziesz musiała wyjść.- Powtórzyła moje niewypowiedziane myśli moja kopia i wtedy naprawdę zaczęłam się bać.
Cofnęłam się o krok potem o dwa i zanim się zorientowałam biegłam gdzieś przed siebie, a Betty za mną.
Dlaczego świat mnie tak nienawidzi? Goni mnie ucieleśnienie wszystkich powiedzeń o odwadze naraz. Za-je-bi-ście.
Hawana ogar. Pomyśl jak to załatwić. Goni mnie w ogóle? Spojrzałam za siebie akurat żeby zobaczyć jak Betty biegnąc z włączonym batem w ciemnym korytarzu wglądała jakby leciała za mną otoczona błyskawicami niczym postać z najgorszych koszmarów.
Goni mnie!!! Przebieraj tymi nóżkami!
Ostro skręciłam i pognałam przed siebie na kilku stopniowe schodki prowadzące na coś w rodzaju tarasu widokowego. Załadowałam kuczer i strzeliłam prosto w brzuch nadlatującej dziewczyny. Poleciała na ścianę, a gdy przywołałam Białą osunęła się na ziemię.
To tyle?
Hah.
Więcej biegania niż samej walki. Taka straszna. Elektryczny bat ma. Nie wiadomo, co. Gówno prawda. Jeden mój atak wystarczył, żeby ją załatwić. Ja to jestem świetna. Nie do zatrzymania. Żadna podróbka nie ma ze mną szans. Jestem N.A.J.L.E.P.S.Z.A....Proszę powiedźcie, że się nie ruszyła.
-Przyznaje zaskoczyłaś.-Powiedziała wstając i wbijając rączkę bata w swój bok.- Ale to się więcej nie powtórzy.
Bat rozbłysnął jeszcze jaśniej, a nitki, które go otaczały stały się dużo liczniejsze.
-O kurwa.- Wymsknęło mi się. Elektryczny bat zawirował w powietrzu i poleciał w stronę mojej szyi. Gigantyczne szczęście, albo koci refleks uratowały mnie przed skończeniem życia w tamtej sekundzie. Padłam na ziemie, przeturlałam się kawałek dalej o tego terminatora z kocimi uszami i po raz kolejny dzisiaj załadowałam kuczer.
Dobrze teraz szybki prosty a zarazem genialny plan jak to zajebać. Stanęłam na nogi i przygotowałam się do strzału. Po drugiej stronie tarasu Betty niczym moje lustrzane odbicie robiła to samo.
W.T.F?
Strzeliłam ona zrobiła to samo. Biała zaczęła wirować wokół mnie po drugiej stronie działo się to samo.
No to mam problem...
Stałyśmy przez chwilę mierząc się wzrokiem.
-Wiesz nie mam nic przeciwko walką kotów-powiedziała moim głosem uśmiechając się kpiąco.-,Ale trochę mi się śpieszy.
-Bardzo mi przykro, że zajmuje ci czas-odparłam.- Co ty na to wykończę cię w miarę szybko i rozejdziemy się za porozumieniem stron?
-Niestety dostałam na ciebie zlecenie, więc takie rozwiązanie nie wchodzi w grę.- Kurde...Moja kopia mnie zaginęła...To nie jest fajne.- Hah.-Zaśmiała się.-Jesteś tak przewidywalna, że aż mi cię żal.-Jej bat ponownie rozbłysnął pobiegła po łuku i wyskoczyła zamachując się na mnie.
-Biała Lodowa Przeszkoda!-Mój bey stworzył coś na kształt ściany z lodu, która rozpadła się w drobne kawałki. Fala uderzeniowa odepchnęła mnie kilka metrów od tyłu. Co do kurwy? Wcześniej nie była w stanie tego przebić, a teraz ściana pękła jakby była zrobiona z wykałaczek.
-Żałosne.-Prychnęła stając nade mną i uderzając batem moją nieosłoniętą kostiumem rękę.-Kiedy zabierze ci się bey'a stajesz się bezużyteczna.-Na mojej ręce pojawiła się kolejna czerwona krwawiąca pręga.
-Możliwe.-Powiedziałam starając się nie zwracać uwagi na ból.-Ale jedna wariatka z batem to trochę za mało, żeby mnie pokonać.-W tym właśnie momencie moja kochaniutka najśliczniejsza w świecie Biała jednym szybkim atakiem odepchnęła Betty s powrotem na ścianę. Triumf był chwilowy. Bey podróby zaczął sunąć w moim kierunku tworząc lodowe pociski i ciskając nimi we mnie. Większość z nich udawało mi się odbić batem, ale kilka z nich trafiło moją nogę.
Czyli to tak się czują moi przeciwnicy...Dobrze wiedzieć.

Ines

-Czerwony kabelek do kompresora, a żółty do...
-Do uziemienia.-Powiedziała Kelsi.
-Czyli do plusa czy minusa?
-Plusa.-Dobra raz kozie śmierć. Wcisnęłam kabel tam gdzie zdawało mi się, że jest plus. Usłyszałam zgrzyt potem trzask i stała się światłość.
Dla tych, dla których ta metafora wydaje się myląca nie umarłam tylko wreszcie zapaliłam światło.
-Udało się!-Ucieszyła się blondynka.
-Świetnie, a teraz znajdź Kelly i ją tam zatrzymaj.-Załadowałam kuczer i strzeliłam prosto w zamek w drzwiach. Iskra rozgrzana do czerwoności wypaliła w tamtym miejscu dziurę i drzwi się otworzyły.
-Masz ją?-Spytałam wracając korytarzem do windy, w której zostawiłam Hyome, Reiji'ego i Mary.
-Nawet dwie.-Powiedziała.
-Konkrety.
-No, więc Betty i Kelly walczą, ale nie potrafię stwierdzić, która jest, która...
-Nieważne możesz je tam jakoś zamknąć?
-Da się zrobić.- Zgodziła się niechętnie.
-W takim razie to zrób, a potem prowadź do tego laboratorium.

Kelly

Cofam wszystko, co o niej powiedziałam. Betty jest dobra....W sensie zła, ale jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś, kto tak dobrze walczy moim stylem...Poza mną oczywiście.
Jej bat już od dłuższego czasu nie razi prądem...Może bateria padła? Dziewczyna zamachnęła się nim na mnie, a ja chwyciłam koniec batu i szarpnęłam do siebie. Dziewczyna poleciała z moim kierunku, a wtedy lewą ręką wymierzyłam jej sierpowego prosto w twarz*. Dziewczyna zachwiała się lekko, a ja miałam wrażenie, że uderzyłam gołą pięścią w ścianę. Puściłam bat i postanowiłam iść za ciosem złapałam ją za kark i przyciągnęłam jej brzuch do swojego kolana. Uderzyłam tak z całej siły trzy razy, po czym odepchnęłam ją na ziemię. Proszę nie wstawaj pomyślałam już ledwo stając na nogach. Betty udało się jeszcze raz dosięgnąć mnie swoim batem, przez co na mojej nieosłoniętej przez kostium ręce i plecach widniały częściowo rozcięte częściowo wypalone szramy piekące szramy.
-Hahaha! Czyli to jednak prawda.-Podróbka zaniosła się śmiechem podnosząc z ziemi.- Tygrysy nawet po śmierci stoją na nogach.-Pizgłam ją za mocno w tą głowę czy ona tak zawsze gadała od rzeczy?
Dziewczyna jeszcze raz się zaśmiała, po czym wbiła swój bat w pudełko wiszące przy jej boku, a ten po raz kolejny rozbłysnął.
No bez jaj. Jak to jest kurwa możliwe? Chwila. Ona go tym małym cholerstwem ładuje. Że też wcześniej na to nie wpadłam. Boże, jaka ja jestem tempa. Rozwalę to...Coś i będziemy mogli zapomnieć o elektrycznych atakach.
Przywołałam do siebie Białą i rozkazałam jej atakować podróbe. Tak jak myślałam bleyderka odbijała jej ataki bez najmniejszego problemu. Kiedy rozbiła kolejną bryłę. Chwyciłam końcem bata jeden z jej odłamków i cisnęłam nim w plecy mojej przeciwniczki. Padła na twarz, a wtedy jednym szybkim kopnięciem rozwaliłam tajemnicze pudełko na wszystkie strony strzeliły iskry. Nie mam w zwyczaju pastwić się nad leżącymi na ziemi, ale tym razem postanowiłam załatwić sprawę od razu. Podniosłam wysoko nogę obutą w ciężki skurzany glan i z całym impetem uderzyłam w jej plecy. To jej nie zabije, ale powinno na dłuższy czas pozbawić ją chęci do stawania mi na drodze.
Nie ruszyła się. Nawet nie drgnęła. Jej bey leżał uśpiony gdzieś w koncie. Zachwiałam się mocno na nogach. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam rozglądać się po tym pobojowisku.
Dobra trzeba się stąd wydostać i wrócić do grupy. Podniosłam bat, który sprawił mi tyle problemu. W jego rączkę wprawiony był sporych wielkości diament.
Przyda się.-Pomyślałam wydłubując go i chowając gdzieżby indziej do stanika.
-Aaaaaaaa....-Dziewczyna wydała z siebie zduszony jęk. Niechętnie spojrzałam na nią. Szarpała pazurami swój kostium wijąc się w konwulsjach.-Pali.-Wychrypiała.-Pomóż mi...
W pierwszej chwili chciałam ją wyśmiać, ale kiedy spojrzałam na jej dziwne chude ręce i poczułam smród spalonych włosów wiedziałam, co właśnie się dzieje.
Przestała być potrzebna, więc ją likwidują...Live is brutal...No, a teraz się po prostu odwróć. No kurwa odwróć się...Ryuga czeka na twoją pomoc, a ty stoisz i gapisz na nią jak jakiś sadysta...Ech jestem beznadziejna i miękka i do kitu i właśnie rozrywam pazurami maskę swojego wroga tylko i wyłącznie po to by uratować mu życie...Przy akompaniamencie jęków i stęków udało mi się ściągnąć z niej kostium i maskę...Niestety razem z ogromnymi płatami spalonej skóry...
Cudem powstrzymałam puszczenie pawia i szybko obłożyłam całe jej ciało porozrzucanymi wszędzie kawałkami lodu.
Powinno pomóc.-Pomyślałam i już miałam odejść, kiedy poczułam jak ktoś chwyta mnie za nogę. W pierwszym odruchu uniosłam drugą nogę by kopnąć napastnika, ale kiedy zobaczyłam, że to Betty uspokoiłam się.
-Czego chcesz Podróbo?-Warknęłam.
-Glimer. Jestem Glimer.-Udało się jej powiedzieć.
-Gratuluje.-Burknęłam wyszarpując kostkę z jej uścisku.
-Dziękuję ci za pomoc.
-Fajnie.-Rzuciłam kpiącym tonem.-Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?
- Hah.-Zaśmiała się słabo.-Celest ma pilota i może nim kontrolować wszystko wokół.
-Dobrze wiedzieć…Postaraj się nie zdechnąć.

-Spróbuje…

Rozdział 75 za nami....Tak...stało tu się za dużo, żebym potrafiła to sensownie podsumować...Taaaaak. Wstawiam to wcześniej bo planuje dodać coś jeszcze w tym tygodniu więęęęęc przygotujcie się na duża dawkę mojej pisaniny, a teraz spadam się uczyć na sprawdzian z biologi z trzech działów.
To ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.  

*tak zwany cios w nos.

211 komentarzy:

  1. Rozdział extra! Kelly rozwaliła swoją podróbe (brawo) , Reji i Hyoma się nie pozabijali, Betty w sensie Glimer nawet dała przydatne info. Można powiedzieć że przeszła na jasną stronę i.......... I to tyle ode mnie. Łeb mi paruje od robienia prac na wos i 20 zad na matme
    Więc czekam na następne, im więcej twojej pisaniny tym lepiej. Może przynajmniej nie zwarjiuje myślą o powrocie do szkoły.
    Trzymaj się, powodzenia we wszystkim :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że ci się podoba.
      Co do stron mocy to trzeba będzie stworzyć trzecią szarą bo inaczej będzie sporo bezpańskich ludzi.
      Kelly: I ten moment w którym orienujesz się, że możesz zrobić wszystko, a i tak nie dostaniesz ochrzanu...Mamo czuję się niekochana nikt nie przejmuję się tym co robię.

      Usuń
    2. Kelly: Ej nu ja sie przejmuje Ale Vanessa nie dopóściła mnie do koma.
      Ja: Faktycznie potrzebna jest trzecia strona...
      Kelly: Na przykład dla takiego Nuckala lub Betty. Ty stwóżmy taką stronę.
      Ja: Jak bedziemy mieć czas. A teraz napraw drukarke.
      Kelly: *przygotowuje sie do walnięcia butem
      Ja: Ale nie tak!
      Kelly: Nie umiem inaczej
      Ja: eh -.-"

      Usuń
    3. Kelly: Dzięki siostrzyczko. :)
      Reiji: Jesssssssszcze go nie zabiłem.
      Hyoma: I nie zabiesz.
      Reiji: Patrząc na to ilę Hania ci krzywdy wyrządziła nie był bym tego taki pewny.

      Usuń
    4. Kelly: *tuli siostrunie* Reji, z podkreśleniem na jeszcze? ;P

      Usuń
    5. Reiji: Właśśśśnie.
      Kelly: Nie trzeba tulić. Damy radę... Tylko z szyję sobie rękę i kostium i znajduje drogę do reszty dużyny i znajdę Ryuge i wyjaśnie Ines, że nie trzeba mnie więzić...kurde jak zwykle sporo roboty.

      Usuń
  2. Ja..hy...przeczytałam ale kom potem bo...muszę ochłonąć a co do tego o tych postawach typu Betth czy Nuckal to ja na nich mówię"Dzieci szarej strefy"...no. Dobra idę bo jakiś gość włączył Disko i ktoś musi go przytemperować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nuckal: Dziecko szarej strefy?
      Kelly: Hihi śmiechłam. Pasuje do ciebie

      Usuń
    2. Betty/Glimer: Wrzucili mnie do jednego worka z nieumarłym...Jakby jednoczesne podpalenie, próba zmiarzdzenia i porażka w walce niebyły wystarczającym poniżeniem.

      Usuń
    3. Ja: No to ładnie Kelly namieszałaś ;-; Mało ci wrogów?
      Widzę, że Celest zrobiła się jeszcze większą sadystką niż zazwyczaj, swoich zabija. Nieładnie...
      Jenny: Od początku mówiłam Betty, że ufanie Dark Nebuli to samobójstwo.
      Yuka: Doji zawiodłam się na tobie. Pozwoliłeś zabić swoją! *odchodzi* Nie dzwoń nigdy więcej, zdrajco!
      Izumi: Gratuluję Hawana za wygraną. Mam nadzieję,że szramy ci szybko nie zejdą *dostrzega wściekłą minę Jenny* znaczy się khekhe że rany szybko ci się zagoją ^^
      *mruczy pod nosem*zabijcie mnie!

      Usuń
    4. Kelly: Wrogów nigdy za wiele bez nich taka waleczna ja nie miała by po co istnieć. A to*wskazuje pikrytą szranami rękę* są tygrysie prążki, a nie rany. Więc nie martw się o mnie mój kochany rudzielcu.^^
      Doji: Wiesz jakoś to przeżyję.
      Betty/Glimer: Ja żyję więc do kurwy nędzy nie rozmawiajcie o mnie tak jakbym była martwa.
      Celest: Bywa.

      Usuń
    5. Jenny: Spookojnie Betty.
      Izumi: Ja się nie martwię, dzień w którym coś poważnego ci się stanie będzie najpiękniejszym dniem w moim życiu.
      Yuka: Celest, zwracam Dojiegp

      Usuń
    6. Celest: A bierz go sobie. Ja mam Tsubase.
      Kelly: Rudy, Rudy, Rudy czy ty przypadkiem aby nie przesadzasz? Tak troszeczkę.
      Betty: Jestem spokojna jak nigdy.

      Usuń
    7. Izumi: A opowiadałem co zrobiłem jednemu gościowi?^^
      Jenny: Sorry Kelly za niego. Ostatnimi czasami ma takie huśtawki nastrojów ;-; z kim ja się zadaję...
      Yuka: Doji idź sobie szukaj nowej kobiety bo Celest ma nowego.

      Usuń
    8. Kelly: Niech sobie zrobi test ciężowy. Może poznamy przyczynę. A teraz na serio chcesz mnie zabić i w ogóle tylko i wyłącznie dla tego że stwierdziłam fakt odnoszący się koloru twoich włosów...Nawet Mary ma lepszy powód do nienawidzenua mnie a robiłam wszystko co mogłam, żeby mnie polubiły.

      Usuń
    9. Jenny: Co zrobisz nic nie zrobisz.
      Harumi: To uraz z dzieciństwa. Później to wyjaśnię.
      Jenny: Izuumi!
      Izumi: słucham?
      Jenny: Mozesz być dla Kelly odrobinkę milszy? Albo nie grozić jej siekierą na każdym kroku.
      Izumi: Zastanowię się.
      Harumi: Widzę,że robimy postępy. Brawo,braciszku.

      Usuń
    10. Kelly: Spoko. Normalnie bym to olała ale jak mnie boli to zmniejsza mi się tolerancjia na idiotów w moim otoczeniu.

      Usuń
    11. Lilka: Domyślam się...ale ty się przeciesz nie poddasz nie? Jesteś Kelly Hawana jak to ty powiedziałaś..."Dla niego jestem agentką Dark Nebuli która przybyła wszystko rozpierdolić" czy jakoś tak...chodzi mi o dwa ostatnie słowa.Byłaś agentką Nebuli więc niech teraz Doji posmakuję własnego leku

      Usuń
    12. Kelly: A potem powiedziałam, że prędzej się przekręcę niż wykonam jakiekolwiek zadanie od niego.

      Usuń
    13. Izumi: Nie jestem idiotą!
      Jenny: Masz tylko mały iloraz inteligencji ^^
      Izumi: Czemu jesteś dla mnie wredna? :(
      Jenny:Bo jesteś wredny dla Kelly^^
      Izumi: *wychodzi*
      Jenny: Ja mu chyba kupię ten test ciążowy...
      Yuka: Ta banda tworzy nowego beyoczłowieka?! *ten szybki ogar* o nie, o nie, o nie!
      Jenny: Obstawiam, że to Kyoya. Ogólnie gratulacje Hyoma za opanowanie *klaszcze* ja bym temu wężyka z windy pewnie wywaliła.

      Usuń
    14. Kelly: Dzięki Jenny równa z ciebie babka. Izumi (doceń że mówię do ciebie po imieniu) I need your help powiedź mi słońce ty moje dlaczego tak bardzo mnie nieznosisz. Muszę poprawić swńj wizerunek żeby drużna mnie nie zistawiła i chcę się dowiedzieć czego nie powinnam robić.

      Usuń
    15. Jenny: Dziękuję Kelly ^^
      Izumi: No więc... Czasami robisz coś ludziom chociaż oni proszę żebyś tego nie robiła. To jest właśnie to co mi robisz i tego nienawidzę -.-
      Ja:*siada szokowana* Odezwał się normalnie bez siekiery do Kelly O.O
      Harumi: Mówiłam, że robi postępy ^^

      Usuń
    16. Kelly: Dzięki. Chodź tutaj.*przyciąga go delikatnie do siebie i przytula* Nie gniewaj się już na mnie. Wiesz jak to się mówi kto się czubi ten się lubi.

      Usuń
    17. Izumi: Ale to nie jest żaden podstęp? *patrzy niepewnie to na Kelly to na Jenny*
      Jenny: *przewraca oczami* Nie. Kelly jest spoko osobą a nie potworem.

      Usuń
    18. Kelly: *dalej tuli Izumi'ego* To takie rozczulające, że czegokolwiek nie zrobię w dalej będziecie uważać, że jestem nie jestem potworem.

      Usuń
    19. Jenny: *smutny uśmiech* Przeżyłam zbyt wiele, żeby uważać taką osobę jak ty za potwora. Ty jesteś mą bratnią duszą ^^
      Izumi: Już się bałem,że się poryczysz *wielki wyszczerz i dalej tuli się z Kelly*
      Jenny: Dobrze wiesz, że ja nie płaczę. *udaje, że się focha ale tak naprawdę lekko się uśmiecha i odchodzi*

      Usuń
    20. Kelly: Ru...Izumi chodź musimy dogonić Jenny i ją też przytulić ztorobimy takie potrójne combo.*nie puszczając Izumi'ego próbuję dogonić Jenny*

      Usuń
    21. Izumi:*bierze Kelly na plecy i ruszają w pogoń za Jenny* będę koniem wyścigowym
      Jenny: *niczego nieświadoma zostaje dogoniona i złapana w przytulasową pułapkę* Dziękuję*lekko się uśmiecha i tuli Kelly i Izumiego*

      Usuń
    22. Kelly: Dobra wystarczy tego dobrego bo się do reszty miękka zrobię.

      Usuń
    23. Jenny: Zgadzam się. Czy tylko ja zauważyłam, że Kyoya nie rzucał żadnych kąśliwych uwag? O.o
      Kyoya: Bo mnie zszokowałaś. Nie wiedziałem, że potrafisz być miła.
      Jenny: Suprise! A teraz idę potrenować bo się tu rozkleje...
      Izumi: Mam nową kumpele ^^ Jeeej!

      Usuń
    24. Kelly:Żeby tylko z Mary i Ines poszło mi tak łatwo jak z tobą.

      Usuń
    25. Izumi: Musisz być miła i starać się nie nadepnąć im na odciski a powinno pójść łatwo. ^^

      Usuń
    26. Kelly:W pewnym sensie je zdradziłam jesteśmy na wojnie, a umowa która trzyma nas razem gaśnice w momencie uwolnienia Ryugi bycie miłą niewystarczy, a co do odcisków to ponich stepuje... To się nie uda.

      Usuń
    27. Yuka:*patrzy na Jenny i Izumiego* To ja może nie będę mówić w jakich okolicznościach my się zaprzyjaźniliśmy...
      Jenny: Ja z nikim się normalnie nie zaprzyjaźniłam ;-; za kązdym razem to były durne albo niebezpieczne okoliczności więc próbuj Kelly!

      Usuń
    28. Kelly:...Zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem w twoich żyłach nie płynie krew Hawany...

      Usuń
    29. Jenny: O kurde!To by było śmiesznie ^^ byłybyśmy siostraami :D Jennifer Hawana hmm zajebiście brzmi *.*

      Usuń
    30. Kyoya: O.0 To się rozmnaża.
      Hyoma:Zastrzelić zanim złoży jaja.
      Kelly: Buhahahaha za późno!

      Usuń
    31. Jenny: Też cię lubię Hyoma a teraz lepiej odłóż ten kuczer, pistolet czy co tam trzymasz, bo zrobisz sobie krzywdę.
      Kyoya: Zaabierzcie tooo!

      Usuń
    32. Kelly: Wy nie wiecie że słowa potrafią ranić?
      Hyoma: Nie udawaj, że cię to ruszyło.
      Kelly:...Nienawidzę cie.
      Hyoma:A wiesz co jest w tym wszystkim najstraszniejsze? Tym razem też kłamałaś.

      Usuń
    33. Jenny: Ej, uraziłeś mnie Hyoma-.- przywalić ci?

      Usuń
    34. Hyoma: Nie mówióem do ciebie więc raczej nie mógłbym cie urazić, ale skoro to zrobięem zanim spróbujesz mi coś zrobić powiedź czemu właściwie chcesz.

      Usuń
    35. Jenny: *opuszcza gardę* Aaa to nie było do mnie ^^ Sorry mam chwilową zamułę z powodu remontu.
      Izumi: Wypij kakao na pewno pomoże ^^
      Jenny: Ale i tka jestem zła, że ciągle obrażasz Kelly *splata ręce na piersiach i patrzy groźnie na Hyomę*

      Usuń
    36. Hyoma: Mam ku temu swoje powody.

      Usuń
    37. Kelly: Oj weź. Izumi już się na mnie nie wkurzała co mam zrobić, żebyś przestał mnie nienaeidzić?
      Hyoma: Umrzeć.

      Usuń
    38. Jenny: Ejejeje Hyoma! To było jakieś dwa lata temu! Litości ile można trzymać w sobie urazę?! Kelly zrobiła to dla przyjaciela i teraz tego żałuje. Naprawdę masz dalej zamiar jej nienawidzić. z powodu jednego głupiego błędu?!

      Usuń
    39. Hyoma: Dokładnie 5 lat i 10 miesięcy. I tak mam zamiar jej nienawidzić. Do. Końca. Świata. I. Jeden. Dzień. Dłużej.

      Usuń
    40. Jenny: Dobra psycholog chodź tu bo ja mu zaraz przywalę.
      Izumi: Yuka wyjechała do sklepu po kakao *siorbie herbatę*
      Jenny: Nie zwracając uwagę to moją matmę (która jest cudowna* powiedz mi co cię najbardziej zraniło w tej całej akcji? To, że kłamała?
      Izumi: Kolejna pani psycholog?
      Jenny: Jakby chciała się na niego rzucić to mnie łap!

      Usuń
    41. Hyoma:To że chciałem jej pomóc a ona w zamian za to sprawadziła do mojego domu Dark Nebule, a jedyne czego żałuję to to że jej przyjaciel trochę pocierpiał.

      Usuń
    42. Jenny: Kurde wyrafinowany kłamca wkurza się, że go okłamano. To nie na moje nerwy.
      Kyoya: Ty nie masz uczuć więc go nie rozumiesz.
      Jenny: Nie pomagasz.

      Usuń
    43. Hyoma: A skąd wiesz, że teraz nie kłamałem?

      Usuń
    44. Jenny: Przywaliłeś Kelly w brzuch, patrzysz się na nia jak na największe zło tego świata, masz ją kompletnie gdzieś. Na tych podstawach tak twierdzę. *pojawia się mroczna aura*
      Yuka: Może przerwijmy temat bo zaczyna się robić groźnie.
      Izumi: I Celest może się przypałętać

      Usuń
    45. Celest:*Słysząc swoje imię wystawia głowę ze swojego pokoju* Ineteresujecie mnie tyle co zeszłoroczny śnieg.*chowa głowę spowrotem do pokoju*
      Hyoma: To jasne że jej nienawidzę. Pytałem skąd masz pewność czy nie kłamie co do powodu dla którego to robie.

      Usuń
    46. Jenny: Angel!
      Ja: Czego chcesz do jasnej cholery?! Ja tu próbuje przywołać wenę U.U
      Jenny: Powiedz coś tym robotnikom bo przez te hałasy robię z siebie idiotkę!
      Ja: Co ja jestem ich szef żeby im rozkazywać?!
      Jenny: Ploose*robi oczy szczeniaczka*
      Ja: Nie!*zamyka się w pokoju i wkłada słuchawki na uszy&
      Jenny: Ehh, też cię lubię. Dobra mniejsza z tym. Szczerze wiem, że nienawidzisz ją za to że cię wykiwała. Tyla w temacie.
      Izumi: Jej opanowanie rośnie O.o wow

      Usuń
    47. Hyoma: Na pewno?*uśmiecha się podstępnie* Skoro tak myślisz to proszę bardzo wiesz sobie w to.
      Kelly:...Niby wiem kiedy kłamie, ale dalej myślę, że byłby w stanie wmówić mi że jest różowym kruliczkiem...

      Usuń
    48. Yuka: Czuje, że Hyoma dogadałby się z Megumi.
      Jenny: Nie przypominaj mi o tej wiedźmie! Hyoma przestań się tak szczerzyć bo się tam przejdę i zetre go z twarzy! Wierzę w to co powiedziałam i żaden kłamca mi nie wmówi, że jest inaczej!!!*mroczna aura się powiększa*

      Usuń
    49. Hyoma: Dobrze to twój wybór. Dlaczego miało by mi zależeć na tym, żebyś znała prawdę?

      Usuń
    50. Hyoma: No właśnie. Więc skąd pewność, że powiedziałem prawdę?

      Usuń
    51. Jenny: Zaczynamy od nowa? Twierdzę, że to dlatego ją nienawidzisz a czy to jest prawdziwy powód mało mnie to obchodzi. Może kiedyś się dowiem czy miałam rację czy nie *wzrusza ramionami*

      Usuń
    52. Hyoma:*wzrusza ramionami i odchodzi*
      Mary: I tak to jest w naszej drużynie niczego nie można być pewnym.

      Usuń
    53. Jenny: W życiu też. Pewnego dnia całe twoje życie może się posypać jak domek z kart.
      Izumi: Co ty tak depresyjnie? Trzeba się cieszyć życiem a nie snuć smutne wizje.
      Harumi: *żuje gumę* Tak nie wygląda prawdziwa rzeczywistość...

      Usuń
    54. Mary: Niemniej jednak trzeba mieć w życiu coś pewnego, niezmiennego na czym zawsze będziemy mogli polegać bez względu na wszystko.

      Usuń
    55. Jenny: To ja mam tą trójkę psychopatów*wskazuje na Yukę, Harumi i Izumiego*
      Izumi: Przytuulas*łapie w uścisk dziewczyny*
      Yuka: Udusisz nas!

      Usuń
    56. Mary: *uśmiecha się* Skoro ich masz to się ich trzymaj.

      Usuń
    57. Jenny: Mary ty masz Ines, nie? Trzymajcie się tam ciepło ^^ *wielki uśmiech*

      Usuń
    58. Mary: Tak. Ines i Alex'a i Kelsi.

      Usuń
    59. Jenny: Życie byłoby nudne bez przyjaciół ^^

      Usuń
    60. Reiji:Wrogowie też nie należą do najdnudniejssssssszych. Ale naj zabawniej jessssst z ofiarami.

      Usuń
    61. Jenny: Ty masz jakiś przyjaciół Reiji? *patrzy się na niego z kpiną* ale co do wrogów to się zgodzę ^^ szczególnie jak niszczę im psychikę :D

      Usuń
    62. Reiji:...Najbardziej lubię ten moment kiedy zaczynają płakać. A ty?

      Usuń
    63. Jenny: Kiedy mają takie przerażone miny i nie mogą płkac bo są zbyt przestraszeni.^^
      Kyoya: Powiedzcie mi teraz,że to jest normalne.
      Jenny: A wskakiwanie do tornad jest?

      Usuń
    64. Reiji: Normalniejssssssssze niż twoja obssssssessssssja. Poza ty mnie udawaj Śśśświętego. Może już zapomniałeśśśśś o ssssswoim gangu, ale ludzie tacy jak Kelly dalej o nim pamiętają i czegokolwiek byśśśśś nie zrobił będą pamiętać i chcieć zemssssssty.

      Usuń
    65. Kyoya: Odezwał się wzór wszelkich cnót. A co do gangu to ten...żałuje i w ogóle
      Jenny: *wypycha Kyoyę* Jak patrze jak się upokarzasz to mi się na płacz zbiera! Idź człowieku bo szargasz reputację Wild Fang!
      Kyoya: Jestem jej liderem! *wali pięścią w ścianę* Ty też nie jesteś bez grzechów
      Jenny: Ale w przeciwieństwie do ciebie wiem i akceptuje to! Ja przynajmniej nie odbierałam dzieciakom beyi,braci,marzeń!!! Więc się zamknij albo ci przywalę!

      Usuń
    66. Reiji:Phyhyhyhyhy. Żałujesssssz? Jakośśśśśś po tobie tego nie widać. Jesteśśśś bessssstią i nic tego nie zmieni. Z ciebie Jenny też jesssssst niezłe ziółko wśśśściekassssssssz ssssssię na Tategamiego,a ssssssama jesssssteśśś sssssadyssssssstką może i nie męczysssssssz dzieci, ale to niczego nie zmienia.

      Usuń
    67. Jenny: Reiji nie próbuj wzbudzić we mnie poczucia winy bo ci się nie uda ^^ ty też jesteś sadystą,wężo-chłopcze mam ci przypominać?
      Kyoya: Nie jestem bestią!
      Jenny: Tylko człowiekiem, który nie ma uczuć i ma gdzies cały świat

      Usuń
    68. Reiji: Jesssssstem sssssadyssssstą czerpie radośśśś że sssssprawiania bólu i nipróbuje wzbudzić w tobie poczucia winy uśśśśśwoadamiam ci poprossssstu śśśśśmiessssssznośśśś twojej złośśśści na niego.

      Usuń
    69. Jenny: Między nami jest taka różnica, że ja męczyłam tylko z trzech moich śmiertelnych wrogów a ten narwaniec męczył niewinne dzieci.

      Usuń
    70. Reiji: I co ssssss tego? Sssssadyssssstą to sssssssadysssssta bez względu na to kogo torturuje.

      Usuń
    71. Jenny: Wiem *przewraca oczami* nie czepiaj się tego że drę się na Kyoye bo mnie tym wkurzasz!

      Usuń
    72. Reiji: Jakbym ssssssię tym przejmował. Phyhyhyhyhyhy.

      Usuń
    73. Jenny: Przydałyby mi się buty z wężej skóry.*wzrok pełen nienawiści na Reijiego* Ty idealnie się nadajesz do tego celu...

      Usuń
    74. Reiji: Wbrew pozorom jessssstem człowiekiem i nie radzę zachodzić mi za ssssssskórę.

      Usuń
    75. Jenny: A cichaj tam. Będę zachodziła za skórę komu tylko zechcę!

      Usuń
    76. Reiji: Myśśśślałem, że jessssssteśśśś trochę dojrzalsssssza.

      Usuń
    77. Jenny: To źle myślałeś. Może i mam 17 lat ale nadal jestem dziecinna.^^
      Kyoya: I wredna.
      Izuma: Porąbana.
      Yuka: Nieuważna.
      Jenny: Ej! Co to dzień wymieniania moich wad?!

      Usuń
    78. Reiji: Phyhy śśśśsmieszni jesssssteśśśś cie.

      Usuń
    79. Izumi: *bierze zaspaną siostrę na barana* My już idziemy miłej nocy ^^
      Jenny: Dobranoc wszystkim :D a dla ciebie Reiji najgorszych koszmarów :*

      Usuń
    80. Reiji: Dzięki i nawzajem.

      Usuń
  3. Lilka:Czasem decyzje które podejmujemy dla innych mogom wydawać się dziwne, niezrozumiałe albo złe. Ale jesli będziesz ich żałować to uczucia którymi się wtedy kierowałaś byłyby niczym a przecież Ryuga jest ci bliski i zrobiłaś co zrobiłaś dla niego. Po za tym powodzenia dasz radę i reszta też na pewno wam się uda.
    Jack: Ty nie jesteś taka głupia na jaką wyglądasz.
    Lilka: Pst Jack! Zdradzę ci tajemnicę ja tylko udaję idiotkę ^^
    Ja: No cóż nie bardzo wiem co napisać i dlatego wstawie cytat: "Zawsze trzeba działać. Źle czy dobrze okażę się później. Żałuję się wyłącznie bezczynności. Niezdecydowania, wąchania. Czynów i decyzji. Choć nie kiedy przynoszą smutek i żal. Nie żałuję się"~Andrzej Sapkowski. Cóż lubię ten cytat choć nie do końca się z nim zgadzam. Czasem trudno jest zapomnieć, po prostu się nie da o nie których rzeczach ale przynajmniej źle doświadczenia wzmocnią cię na następne z którymi będziesz musiała sobie poradzić. Po za tym gratuluję pokonania Glimer i pomocy jej...to tak jak byś pokonała samą siebie i przełamała się. A Glimer najwidoczniej miała umowę z Dojim i Celest nie wywiązała się i ją ukarali. To było jej zlecenie żeby cię wykończyć a jednak po mimo wszystko jej pomogłaś....naprawdę nie wiem co jeszcze pisać....ktoś coś chcę dodać?
    Jack: Ja idę sobie zrobić kawę...to będzie długa noc twojej i mojej pracy.
    Ja: Masz rację zrób i mi.
    Lilka: Yyyyyyyyy.
    Ja: Co?
    Lilka: Oj bo wypiłaś rosołek babci Stasi i ozdrowiałaś....i teraz znów będziesz taka nudna a wcześniej to przynajmniej ze mną odwalałaś.
    Ja: Oj nie przesadzaj nie jestem taka nudna.
    Lilka:....Idę do Reijia*idzie sflaczała*
    Ja:*wzdycha* no to idź mnie czeka ciężka praca....A no tak zapomniała bym...I'm wathing you Celest-_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Jeszcze chwilę was posłucham i zaczaczne zastanawiać się nad sensem życia i stwierdze, że najlepiej by było gdybym skoczyła z mostu na główkę na beton...
      Mary: Witaj w moim małym strasznym świecie.
      Kelly: My sobie będziemy musiały poważnie pogadać...
      Mary: To była groźba.
      Kelly: Nie. Stwierdzenie.

      Usuń
    2. Lilka: Rub co chcesz ale z mostu nie skacz.
      Ja: A ja od siebie powiem życie jest do "D"...dziękuję.

      Usuń
    3. Kelly: Spróbuję się powstrzymać, ale najpierw muszę jeszcze pogadać z drużyną i wszysto naspokojnie tym dwóm wyjaśnić, a jak pójdzie nie tak jak trzeba to się zamkne w sobie i w jajku.

      Usuń
    4. Lilka:Wątpię...po za tym w jajku?

      Usuń
    5. Kelly: Wątpisz w to, że pójdzie dobrze czy, że się zamne w sonie i w jajku zrobionym z lodu?

      Usuń
    6. Lilka: Że ci się uda osiągnąć cel to nie wątpię...ale że się zamkniesz w sobie w tym jajku.

      Usuń
    7. Kelly:...Z jednej strony cieszę się, że nie uważasz, że mogła bym się tak załamać, a z drugiej strony mam wielką ochotę to zrobić.

      Usuń
    8. Lilka: Domyślam się...ale ty jesteś Kelly Hawana i się nie poddasz. Jak to powiedziałaś"Dla niego jestem agentką Dark Nebuli która przybyła wszystko rozpierdolić" czy jakoś tak. Byłaś agentką Nebuli...więc niech teraz Doji posmakuję własnego leku.

      Usuń
    9. Kelly: A potem powiedziałam, że prędzej się przekręcę niż wykonam jakiekolwiek zadanie od niego. Tak w sumie to nie wykonałam...

      Usuń
    10. Lilka: W sumie... ^^. Ja nadal nie ogarniam kto to ten Dzidzia ale...dlaczego on rzucił beyblade...mógł wam pomóc? Mówisz że ten jego bey jest silny i mógł zrobić niezłe zamieszanie...a z resztą czy to ważne prędzej czy później włożę nos tam gdzie nie trzeba i się dowiem a ty i tak Dojiego załatwisz

      Usuń
    11. Kelly: Ale wiesz...wszystkiego sama nie załatwie w końcu od czego ma się drużynę prawda? O ile ją jeszcze mam...

      Usuń
    12. Lilka:Hy mam rozumieć że masz od tego swoich ludzi?...ludzi którzy może tego nie pokazują za bardzo ale myślę że chyba cię lubią taka jaka jesteś bo przecież nie mogłaś przy nich cały czas udawać kiedy szłyście do Komy

      Usuń
    13. Hyoma: Mogła.
      Kelly:...Mogły mnie nawet lubić ale wątpię żeby robiły to nadal po tym jak na jaw wyszła ta sprawa z Doji'm

      Usuń
    14. Lilka:*zaczyna kręcić głową i palcem* nie ładnie tak podsłuchiwać Hyoma lepiej wracaj do windy i tam sieć.
      Ines wypowiedziała się na ten temat. Myślę że może zrozumieją...czy gdyby nie miały wyboru nie zrobiły by wszystkiego dla swoich bliskich. Ja bym zrobiła. Niestety życie różnie się toczy i czasem trzeba podejmować decyzje z których nie zawszę jest się zadowolonym

      Usuń
    15. Ines: Zrozumieć i poprostu zaakceptować, a zrozumieć i zaufać to dwie różne rzeczy. Kelly i to co czuje do Ryugi jest niebespieczne. Skoro dla niego jest w stanie poświęcić wszystko to jak niby mamy jej zaufać? Co prawda tym razem nie zrobiła nic co mogło by nam zaszkodzić, ale kto wie co się stanie w przyszłości.

      Usuń
    16. Lilka: Ja...chyba nie bardzo wiem co mam powiedzieć...to są uczucia tego nie ogarniesz.

      Usuń
    17. Ines: Uczucia uczuciami, a bezpieczeństwo ludzi który na tobie polegają to bezpieczeństwo ludzi na których ci zależy.

      Usuń
    18. Lilka: Kely może żeby uwierzyły*szepczę* że ty je lubisz to musisz im to jakimś czynem udowodnić...ale jeśli dojdzie do...nie ważne*próbuję się uśmiechnąć*

      Usuń
    19. Kelly: *Budzi się* Co? A tak...*czyta* Tylko wiesz...będzie trudno bo, żeby mi zaufały musiała bym wybrać je zamiast Ryugi, a to się raczej nie stanie...oj nie smuć się Lil dawałam sobie radę wcześniej dam i teraz. :)

      Usuń
    20. Lilka:No właśnie o tym pomyślałam...że gdy by przyszło ci wybierać po miedzy dziewczynami a Ryugą to wybrała byś jego ale...ja już sama nie wiem co myśleć. Ja tak właśnie myślę że dasz radę ale jak się to wszystko potoczy.
      Ja:*ogarnia coś w kalendarzy* o dziś trzynasty a ja nie wiedziałam. Trzynastka to moja ulubiona i szczęśliwa liczba.
      Lilka: Aj ty siedź cicho bo mi rzucie rujnujesz i jesteś zła i wredna i rujnujesz mi życie.
      Ja: Nie jesteś pierwszą osobą która mi to mówi.
      Jack:Mi też tak przy okazji jak już o rujnowaniu jest mowa.
      Ja:*forma diabła* czy ty Jack chcesz posturkę z rozrywki.
      Jack: Hy hy nie nie trzeba.
      Ja:*forma aniołek* tak myślałam ^^

      Usuń
    21. Kelly:...Czego się kurwa nie robi dla...przyjaciół? A ty mnie Jack nawet nie denerwuj....i kto rozwiązał Yoyo?

      Usuń
    22. Jack: A co ja niby robię ¬_¬
      Ja:*oczy jak rodzynki* co się tego ten*opada na poduszkę* muszę pomyśleć co miałam powiedzieć.
      Lilka: Ja chyba wiem ale ci nie powiem. A dla przyjaciół robi się wszystko*unosi palec do gury*

      Usuń
    23. Kelly: Oddychasz...Jack...po prostu oddychasz, a teraz wracaj na półkę i siedź tam jak grzeczna zabawka.

      Usuń
    24. Jack:Hyba powinnaś tak samo jak Kruk wybrać się do laryngologa. Ja twoją zabawką nie jestem.
      Ja:*zamulona odrywa głowę od poduszki* no co ja...a czemu Yo to znaczy Kyoya był związany?
      Lilka:Mam was dosyć*opiera się o bok lóżka*

      Usuń
    25. Kelly:Bawisz mnie i robisz to co chce więc jesteś zabawką, a do tego moją. A teraz nie przeszkadzaj. Yoyo był związany bo chciałam pocieszyć Miju ale nie przyszła więc nic z tego nie wyszło. :(

      Usuń
  4. - w domu -
    - Liz i Keiko czytają słowiański bestiariusz, Kim i Hiromi przeglądają internety, Shun medytuje w kącie, a Aaron dopiero wszedł do pokoju -
    Ja: *zachrypniętym głosem* No, witam ponowie. *słaby uśmiech* Co ja mogę powiedzieć? Rozdział świetny jak zawsze, chociaż, na początku, byłam trochę zaskoczona, że się tak pospieszyłaś. *zwija się w bólu*
    Aaron: Co jej jest?
    Kim: Yuna-chan jest troszeczkę przeziębiona… No i ma wiesz, … te dni.
    Aaron: … *idzie do kuchni, po chwili wraca, siada obok mnie i kładzie mi zimny okład na czole*
    Ja: Dzięki, … a właściwie czemu to zrobiłeś?
    Aaron: *uśmiecha się* Ty i moja siostra należycie do tego typu kobiet, które przez większość okresu lub choroby są bardziej odsłonięte niż zazwyczaj, a po wszystkim potraficie dołożyć każdemu, kto wam wtedy za skórę zalazł.
    Ja: W sumie racja…
    Hiromi: *przegląda stronę informacyjną* No proszę…
    Ja: Co tam Kit?
    Hiromi: *cytuje* W okolicy centrum Tokio skradziono autokar. Świadkowie twierdzą, że widzieli jak wszedł do niego niebieski wilk z torbą treningową w pysku.
    - chwila ciszy, przerywana sapaniem Rufo –
    Shun: Hanyou 3/4 i wszystko jasne.
    Hiromi: I co myślisz, Yuna?
    Ja: Kij mnie to.
    Hiromi: Serio? Żadnych „jak wróci to pogonie”, nic a nic?
    Ja: *pociera zmęczona skronie* Dopóki nikt nam nie zapuka do drzwi, to jak dla mnie może ukraść rakietę z NASA lub bombę z diabli wiedzą skąd. Mam na głowie 3 sprawdziany, test z lektury oraz test z japońskiego, od którego zależy, czy przejdę poziom wyżej. Nie mam czasu zajmować się pierdółkami.
    Kim: Kłócenie się z nee-chan jest jak uderzanie betonowej ściany gołą pięścią. I to my najbardziej wtedy obrywamy.
    Ja: *zauważa cięcie na policzku Aarona* Aaron co ci się stało w policzek?
    Aaron: *zaskoczony przejeżdża palcem po policzku, na którym pojawia się krew* Ty wiesz, że nie mam pojęcia. *rozciera krew między palcem wskazującym, a kciukiem* To ja się doprowadzę do porządku. *idzie do łazienki*
    - chwila spokoju -
    Ja: *śmieję się cicho*
    Shun: Co znowu?
    Ja: A, nic ważnego. Po prostu przypomniał mi się mój największy wybryk z czasów dzieciństwa.
    Hiromi: Chętnie posłuchamy.
    Ja: Pytanie, czy mi uwierzycie jak wam opowiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyoma:...Nie.
      Kelly:Okropny jesteś.
      Hyoma: A ty dwulicowa.
      Kelly: Tak, a mimo to wszyscy uwierzyli mi, a nie tobie.
      Ja: Dobrze suptelne jak rospendzoby nosorożec flirty zostawcie sobie na później, a teran opowiadaj Yuna.

      Usuń
    2. Hiromi: Obiecaliśmy sobie, że nic nas już nie zdziwi, a teraz opowiadaj. * w pozycji dogodnej słuchania historii*
      Ja: Okej… Uprzedzam, że to nie będzie jakaś świetna historia, ale skoro chcecie.
      To zdarzyło się w sumie bardzo dawno temu i pamiętam jedynie niektóre momenty. Byłam małym bachorem może sześcioletnim lub mniej, dokładnie nie pamiętam, lecz chyba nic powyżej tego wieku. Bawiłam się z moim kuzynem na podwórku u cioci, kiedy usłyszałam od niej, że mój starszy kuzyn trenuje na boisku do piłki nożnej, które de facto znajduje się na drugim końcu wsi.
      Mój mały móżdżek wpadł na genialny pomysł, żeby pójść i mu pokibicować. Więc po niedługiej chwili wyjechałam na trzykołowym rowerku, (bo jeździć wtedy za bardzo nie umiałam, ba nawet się uczyć nie zaczęłam) na pustą ulicę. (Rzadko się zdarza, by ktoś tamtędy jechał.) Nawet przywitałam się z babcią, która była na zewnątrz. Ona myślała, że podjadę tylko pod kapliczkę i wrócę, więc mnie nie zatrzymywała. Minęłam mój dom i zaczęłam wjeżdżać na górę, w kierunku głównej drogi. (Wciąż nie wiem jak jako taki berbeć wyciągnęłam pod taką górkę.) I jeszcze zorientowałam się, że za mną popyla, na swoich krótkich nóżkach, jamnik mojej cioci.
      Nie pamiętam dokładnie całej trasy, lecz wiem, że dojechałam aż pod kościół (boisko było kawałek dalej). Nagle podjeżdża samochód, a z niego wybiega moja mama. Płakała nawet nie wiem jak bardzo, ale skoro ona to i ja – nieduży grzdyl – zaczęłam beczeć. Wsiadłam razem z rodzicami do samochodu (i możliwe, że z jamnikiem) i wróciliśmy do domu.
      Na miejscu okazało się, że zmobilizowałam całą rodzinę do poszukiwań. Zdążyli już przeszukać całą okolicę i gdyby nie pies, moi rodzice zawrócili by wcześniej.
      Oczywiście nie obyło się bez przygany od każdego, przez co było mi smutno i przykro, no ale cóż… W końcu to była moja wina.
      Jak to teraz piszę to chce mi się śmiać, ale z drugiej strony nigdy nie byłam tak odważna (czy też głupia, w sumie bardzo cienka jest między nimi granica) jak wtedy.

      Usuń
    3. Ja kiedyś postanowiłam uciec z domu po tym jak pokłuciłam się z moją bff, miałam wtedy 6-7 lat schowałam się na polu i siedziałam tam bite pół dnia, a że było to lato rodzice byli pewni że się bawie z dziećmi i wcale nie zauważyli mojej dramatycznej ucieczki z domu...Ale i tak ich kocham. <3

      Usuń
    4. Heh, każdemu się zdarza "fochnąć". ;) Ja tam miałam jeszcze w zwyczaju spać w każdym praktycznie miejscu np: na schodach, na dywanie, a raz zasnęłam w szafie i gdybym nie miała kataru jak dzisiaj to mogliby mnie szukać jeszcze dłużej.
      Aaron: Panie i panowie zagadkę teleportacji do łóżka będąc dzieckiem uważam za rozwiązaną.

      Usuń
    5. Kelly: Teleportacja to taka moc która uaktywna się u dzieci i kobiet które zasypiają w najmniej odpowiednich miejscach takixh jak kanapa scjody pruk domu tudzież beton w ciemej uliczce.

      Usuń
    6. Aaron: Pytanie tylko brzmi, czy na pewno obudzą się w swoim łóżku.

      Usuń
    7. Kelly: T.T Nie.
      Kyoya: Przesadzasz.
      Kelly: Zgiń przepadnij obcjonalnie wyzaj Celest że ją kochasz.

      Usuń
    8. Aaron: ... Chyba niepotrzebnie się odzywałem... To ja chyba zadzwonię do siostry i zapytam o sytuację...

      Usuń
    9. Kelly:Spoko Aron mi takue coś przechodzi szybciej niż Yoyo wygrana z Gigą koło nosa.

      Usuń
    10. Aaron: *wybiera numer* Ha, dobre porównanie, ale i tak do niej zadzwonię. Muszę o coś zapytać...*jeździ palcem po policzku*

      Usuń
    11. Kelly: Twarz ci pęka czy mi się wydaje?

      Usuń
    12. Mary: I to ja niemam taktu?
      Ines:Tak.
      Mary: Wielkie dzięki za wsparcie.

      Usuń
    13. Arisu: *odbiera* Zniszczyłeś dom? *słychać trzask łamanej kości*
      Aaron: Też się cieszę, że cię słyszę.
      Arisu: Streszczaj się. *głuchy odgłos ciała spadającego na ziemię*
      Aaron: Opatrzyłaś ranę na policzku?
      Arisu: Ty lepiej martw się o siebie.
      Aaron: Właśnie to robię, ratuję się i przy okazji ciebie.
      *odgłos zakończenia połączenia*
      Aaron: *kręci głową* Jak tak dalej pójdzie to oboje zginiemy.

      Usuń
    14. Kelly: Przekichane masz Aaron. Dobrze ci radzę jedź do siostry się nią zajmij bo inaczej będzie tylko gorzej.

      Usuń
    15. Aaron: *pociera kark* Problem w tym, że Arisu kartę teleportacji ma przy sobie, a zanim ja dotrę do Moskwy i wsiądę w kolej transsyberyjską to wszystko może się zdarzyć. A nawet jeśli znalazłbym się tam to: a) opieprz od siostry to nieprzyjemna rzecz b) jesteśmy można powiedzieć połączeni ze sobą, czyli: kiedy ona zostaje zraniona to ja też, a kiedy ja jestem ranny analogicznie ona też. Gdybyśmy byli tam razem chronilibyśmy się nawzajem, ale też ranili... Mam tylko nadzieję, że zrobi pożytek z bandaża, który jej dałem.

      Usuń
    16. Kelly: No tak...nie pozostaje ci nic innego jak usiąść i wierzyć w zdrowy rozsądek Arisu...phahahahaha już po tobie.

      Usuń
    17. Aaron: *z nieodłącznym uśmiechem rozkłada się na kanapie* Arisu może przypomina górę lodową jeśli chodzi o emocje. Nie mogę zaprzeczyć, że nie jest też uparciuchem. Ale to dobry strateg, wojownik, jak również moja siostra. Oczywiście, że w nią wierzę.
      Hiromi: *siedzi na szafie* Jej siły jest pewien, dlatego że nie raz na treningu dostał od niej w papę. ;)
      Aaron: *zamyka oczy* I jak tu się kłócić z takim argumentem?

      Usuń
    18. Kelly:Nie da się. Dziewczyn są z natury szybsze, wytrzymalsze, bardziej odporne na ból poprostu jesteśmy lepsze.

      Usuń
    19. Aaron: *wylicza na palcach wciąż z uśmiechem* Mniejsze, wredniejsze, bardziej uparte, no jak tu was nie kochać, co?

      Usuń
    20. Kelly: A poza tym mamy cycki. :D

      Usuń
    21. Hiromi: *ląduje na podłodze* Nic mi nie jest!
      Aaron: *śmiech pełną gębą* Ha, nie da się z tobą nie zgodzić Kelly.

      Usuń
    22. Kelly: Wiem jestem świetna.

      Usuń
    23. *ja i Kim tańczymy po pokoju*
      Aaron: A wam co?
      Ja i Kim: Drugi sezon Ansatsu Kyoshitsu!!!
      Hiromi: *gramoląc się na nogi* To ja idę na spacer.
      Aaron: *z lekką kpiną* Lepiej uciekaj zanim Kazami cię dopadnie. *chwyta lecący w jego stronę sztylet* Nie zapomnij maski i wytrychów, lisie.
      Hiromi: *bawi się telefonem Shuna, a na twarzy ma tradycyjną japońską lisią maskę* Tsaaa, dzięki za troskę. *wychodzi*

      Usuń
  5. Vanessa Szara Strona Mocy od dawna istnieje, lecz w filmach jj nie wymieniają. Kelly vs Betty zakończone. Ale się dzieje. Celest ty nie jeden raz mnie zaskoczysz.

    Miju: Kelly nie jestem już na ciebie zła. Rozejm?
    Jenny: Cud! Miju już przeszło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: O.o ja cie kobieto nie ogarniam...ale cie uwielbiam bo jesteś moją pierwszą przeciwniczką. ^^ Rozejm umowny czytaj dalej się naparzamy ale nie na serio.
      Celest: Wiem jestem świetna.

      Usuń
    2. Miju: Mnie się nie da ogarnąć.

      Usuń
  6. Ooooooooooooooo
    Super!!!!!!!
    Kelly jesteś świetna :D naprawdę niesamowita <3 Szkoda tylko, że ranna :/ ale i tak niesamowita :P
    Biedna podróba, tqk zwana Glimer, jak już pisałam pierwsza zasada, nie ufaj Doji'emu.
    Ale Kelly ranna, niedobrze, Kelly mię poddawać się ^^
    Miłej nauki życzę i ferii, bo chyba jutro zaczynasz, a ja niestety kończę :/ Ale nie chciałabym się zamienić, bo wtedy przed feriami i tak miałam już naprawdę dość :P
    Pozdrawiam i życzę weny i wcale bym za mocno Gingi mię żałowała, on zawsze spada na cztery łapy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kelly jesteś świetna :D naprawdę niesamowita <3 Szkoda tylko, że ranna :/ ale i tak niesamowita :P"
      Kelly:Oleczka wymiatasz. :D Tak sobie siedzę i się zastanawiam dlaczego wy mnie uwielbiacie, a Mary i Ines nienawidzą/nielubią/nietrawią...
      Mary: Bo jesteś pyskol.
      Ines: I kombinujesz za trzech.
      Mary: I nas zdradziłaś.
      Ines: I bo masz nizdrowe podejście do przyjaźni.
      Mary: I mnie wkurwiasz.
      Ines: I...
      Kelly:DOBRA dobra dotarło jestem złem.

      Usuń
    2. Kim: I właśnie za to wszyscy cię lubią Kelly-chan. *rozwiązuje quiz* Heyyy Romi-chan, wiesz może po ilu godzinach od zgonu zaczyna występować stężenie pośmiertne?
      Hiromi: Co ty za pytania masz w tym quiz'ie?!
      Kim: *śmiertelnie poważnie* Testowe, Romi-chan, testowe.

      Usuń
    3. Kelly: Ludzie są dziwni... I ich nie ogarniam.
      Mary: A ty ogarniasz cokolwiek?
      Kelly: Tak jakby się nad tym dłużej zastanowić to nie. Ale chwila skoro lubicie mnie bo jestem złem to czemu nie lubicie Doji'ego i Celest?

      Usuń
    4. Miju: Dobre pytanie.

      Usuń
    5. Hiromi: *śmiertelnie poważnie* Doji to skurwiel, który sprowadził wielu na złą drogę, a przy okazji zniszczył kawał życia większości z nich. Można to porównać do opactwa, gdzie była Nyx ... ale nie o tym teraz mowa. Nie uwierzę, że jesteś aż taką mendą.
      Aaron: Celest może jest trochę lepsza od niego, ale to wciąż szalona pani naukowiec, która po trupach dąży do celu. A ja i Nyx mamy wzmożoną niechęć do eksperymentów, w szczególności na ludziach.
      Ja: Po Wiedźminie 3 doszłam do następującego wniosku: Doji Junior = Skurwiel Junior

      Usuń
    6. Kelly: A ja go znam!!!
      Ryuga: Weź już idź spać bo gadasz od rzeczy.
      Kelly: Przecież wiesz, że żadne z nas nie zaśnie dopóki Hania nie skończy czytać podręcznika.

      Usuń
    7. Hiromi: Nuuuuddnnnooo się zrobiło. *wgap w Shuna, złośliwy uśmiech i pochodzi do niego*
      Shun: *otwiera jedno oko* Czego chcesz?
      Hiromi: *niewinny uśmiech* Nic takiego... *wstaje* Tylko podreperować umiejętności...
      Shun: *zamyka oko, a po kilku minutach przeszukuje kieszenie* ROVA! Oddawaj coś ukradła!
      Hiromi: *opiera się o framugę drzwi* Ja nic nie zrobiłam... Jedynie pożyczyłam... A z resztą "nie bije się złodzieja za to, że ukradł, ale za nieumiejętne schowanie"! *wybiega ze śmiechem*
      Shun: ROVA! *biegnie za nią*
      Liz: Kelly-sama, mam pytanie: czy jak wszyscy sobie wokoło dokuczają, to znaczy że się lubią?


      Usuń
    8. Kelly: *z poważną miną rozmyśla nad sensem ludzkiego lubienia się* Kiedyś wydawało mi się, że tak, ale teraz jesyem w drórzynie w chodzącymi wyjątkami od tej reguły.

      Usuń
    9. Liz: Ooo, czyli tylko my tak mamy, co Keiko-chan?
      Keiko: *przegląda bestiariusz* Yhm. Myślisz, że o-nee-chan i inni pokonali by biesa?
      Liz: *dziecięca euforia i pewność* Nawet dwa albo albo i pięćdziesiąt!
      Keiko: *kiwa głową*

      Usuń
    10. Ja: Dziewczynki, czas do łóżka!
      Dziewczynki: Nooo dooobrze...
      Ja: Ciekawe, co słychać u reszty... Mam nadzieję, że wszystko w porządku...

      Usuń
    11. Kelly: Bies-zło flaki bla bla bla potrafił opentywać bla bla bla stwarzał bójki bla bla bla byó uncielełnieniem niszczycielskiej siśy wiatru.*zamyka książkę (swoję żeby nie było) i ciska nią w głowe Kyoy*
      Kyoya: A można wiedzieć za co?
      Kelly: Nie!

      Usuń
    12. Miju: I dobrze mu tak wszyscy na Kyoye

      Usuń
    13. Shun: Niech się lepiej cieszy, że Tiger tutaj nie ma.

      Usuń
    14. Kelly:*śpiewa jak dziecko w piaskownicy* Yoyo i Tiger zakochana para!
      Kyoya: Ze waszystkich twoich zmirnnych nastrojów najmniej wkurwia mnie Betty bo wtedy jest przynajmniej na co popatrzeć.
      Kelly:...*mina jej zrzedła i niema pomysłu na riposte*
      Kyoya:*udaje że strzela z pistoletu* BANG!

      Usuń
    15. Miju: Yyyyy czy ja dobrze widzę. Nie martw się Kelly jeszcze dowalisz Kyoy tak że się nie pozbiera. Jak co to mogę w tym pomóc.

      Usuń
    16. Kelly: Na ciebie zawsze mogę liczyć. ^^ ale ten jeden raz niech się pocieszy z wygranej.

      Usuń
    17. Miju: :(

      Usuń
    18. Kelly: Mijuuuuuuuu nie smuć się. Co mam zrobić, żebyś się cieszyła?

      Usuń
    19. Shun: *przerzucając kulę zielonego ognia z ręki do ręki* Może pozwolić jej dać Tategamiemu w mordę?

      Usuń
    20. Kelly: Nie dowiemy się dopóki nie odpowie.* za nią przywiązany do krzesła i zakneblowany Yoyo*

      Usuń
    21. Shun: *spokojnie patrzy w kierunku Yoyo* Masz szczęście, że jestem spokojniejszy od Tiger. I że cię praktycznie nie znam.

      Usuń
    22. Kyoya:*mruczy coś groźnego*
      Kelly: Shun~*przekrzywia delikatnie głowę* Chyba nie wykorzystałbyś mojej pracy dla własnej przyjemności.

      Usuń
    23. Shun: *krzyżuje ręce* Nie. W końcu nie mam powodu, żeby mu coś zrobić. A z resztą czekasz na Miju, prawda?

      Usuń
    24. Shun: *mamrocze* A ja muszę odzyskać to, co moje od Rovy.

      Usuń
    25. Kelly: Kto to Rova? I co jest ci winna? Życie czy coś ważniejszego?

      Usuń
    26. Shun: Rova to nazwisko Hiromi... A ty nie chciałabyś odzyskać swojego telefonu, gdyby ktoś ci go ukradł?
      Ja: Wiesz, że ona jak się nudzi to szlifuje swoje umiejętności. Ale po co ci te nerwy? Przecież odda twoje bety.
      Shun: * zły mruczy pod nosem* Pewna jesteś?

      Usuń
    27. Kelly: Hiromi oddaj telefon Shuna...albo go przeszykaj skoro tak bardzo chce go odzyskać musi tam być coś fajnego.

      Usuń
    28. Hiromi: *już na zewnątrz* Ja go tylko pożyczyłam, ... na czas nieokreślony...*niewinna minka* Może smsował ze swoją dziewczyną... A no tak, ... nie ma żadnej! *śmieje się* (Nikt tak naprawdę nie wie, czy kogoś ma.)

      Usuń
    29. Ines:Z facetami nigdy nic nie wiadomo.
      Kelly: Oj Ines nie bądź taka ponura. Masz tu donata.

      Usuń
    30. Hiromi: Meh, po prawdzie mało mnie to obchodzi. *skacze po dachach, śpiewając po cichu*
      Secret sign
      Shadows in the moonlight
      Clandestine
      Flashes of a pale white
      Climb the highest peaks of history

      Usuń
    31. Kelly: Jak śpiewać to pełną piersią, na całe gardło i prosto z serca.
      I can't believe in you!
      I'd see you another day another way
      nobody's standing near!
      there are something you can't see or feel, baby!
      jiko no EGO munashiku yukusue yeah! I'm sorry!
      haki chikaehana hadashikute mou doubt!
      iki chigai out there!?
      (Remake One Ok Rock)

      Usuń
    32. Hiromi: *stosując się do wskazówek Kelly* No to śpiewamy całą piosenkę!

      I’m here again
      No place and everywhere
      Black bark and smouldering air
      My influence

      Another turn
      Another peace to shun
      Gauntlet of frost to run
      No difference

      Back and forth on the pendulum
      Swinging hard towards the outside
      Smash the walls of the clocks and run
      Overcoming the confines

      Time and space on the frailest veil
      Frozen cold in the static
      Bloody blades under hatred’s sails
      Tearing out through the fabric

      The shimmer of white skies
      I spin to & fro
      A flicker of wild eyes
      Gifts I can’t control
      The shimmer of white skies
      The legacy leashed in my cries
      Shall reign over bitter white skies

      I pay the debt
      Muse to another’s song
      Heir to another’s wrongs
      Unwanted crown
      Dance on the wind
      Through space and time I swirl
      The lady of the worlds
      Don’t hold me down

      Back and forth on the pendulum
      Swinging hard towards the outside
      Smash the walls of the clocks and run
      Overcoming the confines

      Wake the wolf with a distant roar
      Strands of ash separated
      To entwine on a misty shore
      Troubled lives ever fated

      The shimmer of white skies
      I spin to & fro
      A flicker of wild eyes
      Gifts I can’t control
      The shimmer of white skies
      The legacy leashed in my cries
      Shall reign over bitter white skies

      Weave these strands of ash
      Together
      Warm our hands on the embers of time

      The shimmer of white skies
      She spins to & fro
      A flicker of wild eyes
      She’s losing control
      The shimmer of white skies
      I’m haunted at night by her cries
      Yeah I’m frozen cold....

      The shimmer of white skies
      I spin to & fro
      A flicker of wild eyes
      Gifts I can’t control
      The shimmer of white skies
      The worth I no longer defy
      Shall reign over bitter white skies

      Usuń
    33. Kelly: No i właśnie o tym mówiłam! Hahaha! Jeśli gra ci coś w duszy niemożesz tego tłumić bo któregoś dnia cie rozerwie.

      Usuń
    34. Hiromi: Zawsze zastanawiało mnie jakim cudem Arisu może tyle wytrzymać bez problemów. Odpowiedź przyszła dzięki treningowi.

      Usuń
    35. Kelly: Niekurzy muszą się wyszaleć...*nudzi ją stane i czekania na Miju więc siada Yoyo na kolanach*

      Usuń
    36. Liz: *podchodzi do krzesła z Yoyo, ciągnąć za sobą Keiko, która trzyma kilka książek w rączkach* Kelly-sama, poczytamy razem? :3

      Usuń
    37. Kelly: Tak. :) I nie musisz zwracać się do mnie per Pani, aż taka stara nie jestem. Yoyo poczytamy sobie trochę. Cieszysz się?
      Kyoya:*wywraca oczami*

      Usuń
    38. Liz: Hai, Kelly-chan. Z książek mamy bestiariusz słowiański, japońskie legendy, zbiór bajek europejskich...
      Keiko: M-możemy t-też opowiedzieć t-trochę inn-ą wersję l-legendy o czterech s-smokach i królu Hi-hiryuu, wymyśloną przez Yunę-sa-san...

      Usuń
    39. Kelly: *siada po turecku na ziemi* Nie lubię smoków, bestariusz czytałam, legendy znam to może poczytamy Alicjie w krainie czarów? Tam jest taki fajny znikający kot, albo czerwonego kapturka mama zawsze czytała mi ją przed snem, albo Piotrusia Pana*nachyla się konspiracyjnie i szepta* Piotruś to mója pierwasza miłość. To co czytamy?

      Usuń
    40. Liz: *szepcze* Możemy najpierw przeczytać Alicję, a później Piotrusia. Inaczej Yoyo-kun mógłby być stratny. *chichocze*
      Keiko: *po cichu* We're all mad here.

      Usuń
    41. Kelly:Dobra. :) Siedź spokojnie Yoyo będziemy czytać wyraźnie i pokazywać ci obraski jak będą. :)
      Kyoya:*dalej przywiązany do krzesła i zakneblowany wywraca oczami i coś burczy*
      Kelly:Straszny z ciebie mruk...Dobra czytamy.*odsząkuje*
      Było lato, słońce grzało,
      Ogród blaskiem oświecało,
      Kwitły kwiaty rozmaite,
      Z pól pachniało srebrnym żytem.
      Ciepły wietrzyk wiał łagodnie
      Ptaki fruwały swobodnie
      Trzmiel wciąż bzyczał swą piosenkę,
      Latały pszczoły maleńkie,
      a motyle nad kwiatkami
      Poruszały skrzydełkami.
      Patrz Yoyo tu jest przczoła a ty motylek, a tutaj kwiatki.

      Usuń
    42. Keiko i Liz: *słuchają z uwagą*
      Liz: *siada na kolanach Yoyo* Tu mi wygodniej. :)

      Usuń
    43. Kelly: *mina z cyklu będź miły, albo Lion rozpadnie się na części pierwsze i utonie w ściekach*
      W tym ogrodzie pełnym słońca
      Gdy się toczył dzień gorący,
      Po obiedzie, po deserze,
      Przysypiały mówiąc szczerze
      Dwie siostrzyczki, w słońcu złotym,
      nie trzymały się ich psoty.
      Z nimi też odpoczywały
      Ich zabawki przez dzień cały
      Książeczki nie przeczytane,
      Bajki nieopowiedziane...
      Ryuga:*niby do siebie* Żyję z nią już ponad 7 lat i dalej niemogę się nadziwić jak szybko i jak bardzo może się zmienić...

      Usuń
    44. Hiromi: *w masce lisa nagle pojawia się za nim* Cytując Nyx: "Ludzie posiadają wiele masek i tylko od nich zależy jaką zobaczą ludzie." Całkiem to do niej pasuje. *bierze na kolana Keiko*
      Keiko: Ko-konbanwa Kit-san.
      Hiromi: *uśmiecha się za maską* No cześć wszystkim.

      Usuń
    45. Ryuga:Faktycznie bardzo pasuję.*odchodzi tylko on wie dokąd*
      Ines:Dzieci zabawnie działają na ludzi. Nawet Kyoya jest jakiś mniej wkurzony niż zwykle.

      Usuń
    46. Hiromi: W sumie mówiłam o Nyx, ale do Kelly też to pasuje. :) Dzieci mają zdolność do zaskarbiania sobie przychylności ludzi. A Kyoyo najwyraźniej pogodził się ze swoim losem.

      Usuń
    47. Kyoya:*morduje wzrokiem, a przynajmniej próbuje, ale Liz mu zasłania.*
      Kelly: Dobra Alicja przeczytana. To co teraz idziemy lulu czy czytamy coś innego?

      Usuń
    48. Hiromi: *ignorując Kyoyo-lolo* A jak wolisz? Mnie tam wszystko jedno, dopóki Kazami mnie nie znajdzie. *przegląda jego komórkę* W sumie ma całkiem niezłe kawałki na tej liście.

      Usuń
    49. Liz: *przysypia na Yoyo* Takie ciepłe...

      Usuń
    50. Kelly:*patrzy przez chwilę na Liz i Kyoye (który swoją drogą też zaczął przysypiać) poczym potrząsa głową i wraca do książki* To co jeszcze jeden rozdział Piotrusia Pana?

      Usuń
    51. Hiromi: Okej, bo Keiko też przysypia, a Miju raczej dziś nie przyjdzie.
      Liz: *mocno trzyma kurtkę Kyoyi*

      Usuń
    52. Kelly: No dobrze. Wszystkie dzieci-prócz jednego- dorastają. Szybko dowiadują się, że pewnego dnia będą dorosłe, a Wendy dowiedziała się tak:Pewnego dnia, kiedy miała dwa lata...*oczy Kelly samoistnie się zamkneły, a sama dziewczyna poleciała do tyłu i opierając się plecami o krzesło na którym spał Yoyo i zaczęła spokojnie oddychać uśmiechając się pod nosem*

      Usuń
    53. Hiromi: *do siebie* Szkoda, że życie to nie bajka. *okrywa wszystkich kocami*
      Shun: *nagle się pojawia*
      Hiromi: *daje mu telefon i kładzie palec na swoich ustach*
      Shun: *kiwa głową i znika*
      Hiromi: *po cichu śpiewa kołysząc Keiko*
      Tonto el que no entienda
      cuenta una leyenda
      que una hembra gitana
      conjuró a la luna hasta el amanecer
      Ilorando pedia
      al llegar el dia
      desposar un calé
      (tłumaczenie:
      Niech każdy pamięta
      Co głosi legenda
      Jak pewna cyganka
      Od nocy do ranka
      Księżyca prosiła tak:
      ''Daj mi proszę chłopca
      Miłość jest mi obca
      Tak mi czułości brak...'')

      Usuń
    54. Ryuga:*wzdycha widząc jak toważystwo pospało się na podłodze podnosi Kelly i niesie ją do łóżka*
      Mary:Zostawiać go na chwilę samego.*mruczy pod nosem, od wiązuje Kyoye od krzesła i zdejmuje knebel* Dobranoc.

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg, ile komentarzy, co tu się stało??? O.O

    OdpowiedzUsuń