Kelly
Wiem, co
sobie myślicie.
Doji
namieszał, a biedna Kelly znowu oberwała za niewinność i to w dodatku od kogoś,
kogo nazywała przyjacielem.
Prawda
jest taka, że ten skurwiel nie kłamał…A ze mnie nie jest kawał zimnej zepsutej
do szpiku kości myślącej tylko o sobie wyrachowanej suki……Zdziwieni?
Kiedy
oddzieliłam się od Kyoy podczas pierwszego ataku na to cholerstwo Doji
skontaktował się ze mną i zaproponował ten popierdolony układ. Nie zgodziłam
się na niego otwarcie(wysłałam go do diabła…powiedział, że właśnie stamtąd
wrócił), ale samo to, że wysłuchałam tego, co ten francuz ma do powiedzenia
było swego rodzaju zgodą.
Tak chciałam
przyprowadzić mu tego rudego gówniarza. Nawet gdyby ten skurwiel nie wywiązał
się z umowy Pegazus i jego bleyder narobiliby takiego zamieszania, że na pewno
udało by mi się zabrać stamtąd to co moje i spierdalać stamtąd w trybie now.
No błagam was to Ginga! Wiem, że to dzieciak i w ogóle, ale jego bey jest na tyle siny by nie dać zabić swojego bleydera.
Gdy Mary uderzyła mnie w twarz wiedziałam, że będę musiała spróbować, bo na nie
nie miałam, co liczyć. Kiedy spotkałam
Kelsi powiedziałam jej o wszystkim poza tym, jaki mam plan kazała mi sprawdzić
komputer Alex’a wtedy też sprawdziłam czy w bazie danych WBBA jest coś na temat
miejsca pobytu Gingi.
Sprawa
się jednak trochę delikatnie mówiąc skomplikowała, gdy dziewczyny zaczęły mnie
śledzić, a w końcu znalazły moją „bazę” u blądi. Nie mogłam prowadzić otwartych
poszukiwań. Tak na dobrą sprawę miałam wiele szczęścia, gdy Ines stwierdziła,
że musimy natychmiast lecieć do Komy nie musiałam tego sama proponować. Jednak
z drugiej strony iść a miejsce swojej pierwszej zbrodni z ludźmi, który mają cię
za członka drużyny i po raz kolejny próbować wcisnąć ten sam kit tym samym
osobą nawet ja czułam się z tym trochę głupio, ale czego się nie robi dla….Najlepszego
przyjaciela? Pojechałam do Komy,
oberwałam bey’em w brzuch, a Gingi nie znalazłam jakby tego było mało to COŚ,
bo bleyderem nazwać tego nie mogę stwierdziło, że pierdoli i rzuca beyblade.
Wtedy naprawdę miałam problem. Jedyne, co mi zostało to walczyć przeciwko Dark
Nebuli z tymi psychopatkami w roli sojuszniczek inna sprawa, że w pewnym stopniu do nich też się przywiązałam...
Wiem
brzmi to jakbym brała pod uwagę tylko i wyłącznie opcje, w której wracam do
punku wyjścia i znowu pracuje dla Dark Nebuli (o ironio nawet imię szefa by się
nie zmieniło.), Ale sami powiedźcie do pewnego czasu to była jedyna możliwość.
Gdybym wiedziała, że chłopaki się do mnie przyłączą nawet przez chwile nie rozważałabym
przyjęcia tego zadania.
Podsumowując
mój wywód. Jestem zdrajcą i lepiej by było gdyby Kumasuke skręcił mi wtedy ten
kark.
Jednak
żyje. Dzięki Ines.
Mam
niejasne wrażenie, że Doji jej nie zaskoczył informując wszystkich o moim
‘’małym skoku w bok’’. Tak jakby o wszystkim wiedziała.
Mniejsza
z tym teraz mamy ważniejsze sprawy do załatwienia.
Właśnie rozszarpałam
gardło kolejnemu idiocie, który wszedł mi w drogę i rzuciłam go na ziemie.
-Dokąd
teraz?-Spytałam.
-Właśnie
Kelsi jakieś pomysły?-Powiedziała Ines wciskając słuchawkę głębiej w ucho.
-Zależy,
co chcecie zrobić.-Odezwał się głos w mojej głowie.
-Sprawdź
obraz z kamer i powiedz czy widzisz kogoś, kogo szukamy.
-Hym hym
hyyyym-mruczała dziewczyna jakby szukała strony, na której skończyła czytać, a
nie buszowała w systemie niebezpiecznej organizacji-...O kurwa.
-Co się
dzieje?-Powiedziała nie na żarty zaniepokojona liderka grupy.
-Chyba
robią kolejnego beyoczłowiekostwora.
-Prowadź.-Rozkazała.
Łatwo
powiedzieć trudniej zrobić. Niemal bez przerwy nas atakowali jak nie Pająki to
ci idioci w identycznych kostiumach. Jakoś sobie radziliśmy nie powiem, że
nie. Reiji bawił się wprost wyśmienicie
i obawiałam się, że w końcu z tego całego szczęścia dojdzie i nie będzie z
niego już żadnego pożytku. Hyoma też nie próżnował. Od mistrzostw znacznie się
poprawił. Jego ataki stały się znacznie silniejsze. Uderzał krótko, ale bardzo
celnie i z tego, co zdążyłam sprawdzić na własnej skórze również wyjątkowo boleśnie...
-Kelsi,
co z tą windą?-Spytała Ines wyprowadzając kolejny płonący atak. Jakimś cudem
tym imbecylom udało się przyjrzeć nas do ściany na całe szczęście według mojej
blądi gdzieś tutaj powinna być ukryta winda.
-Chwilkę.
To nie jest takie proste jak ci się wydaje. Myślisz, że kontrole nad takim
rozbudowanym systemem przejmuje się raz na zawsze?
-Dobra
sprężaj się.-Rzuciła jeszcze Ines.-Kelly odzyskałaś oddech?
-Tak!-Krzyknęłam
w obawie, że mnie nie usłyszy.
-Świetnie
zmień mnie.-Iskra pomknęła w głąb korytarza zmiatając przy tym jedną trzecią
przeciwników i dając nam czas na zamianę. "Uwięzili" nas w wąskim korytarzu,
więc walczyć mogły maksymalnie trzy osoby naraz. Jeśli mam być szczera ciężko
się walczyło ze świadomością, że musisz uważać na to by nie zranić kogoś ze
swojej drużyny. Do tej pory jedną żywą osobą, która opuszczała pole walki byłam
ja...
Roztrzaskałam
w drobny mak nadlatującą w moim kierunku doniczkę z kaktusem jednocześnie
kontem oka ostrzegając jak Aries wgniata w ścianę geniusza, który wpadł na
pomysł by wykorzystać w walce elementy dekoracyjne.
Usłyszałam
za sobą cichy trzask, a potem głos Mary oznajmiający i uwaga tutaj cytat:
"Nie zgrywać mi tu bohaterów tylko ładować tyłki do windy."
-Biała
Lodowa Przeszkoda.-Powiedziałam, na co mój bey stworzył coś w rodzaju ściany
chwilowo oddzielając nas od przeciwników. Wskoczyłam do windy dosłownie chwilę
przed zamknięciem drzwi.
-Kelsi
kocham cię za tę windę-wydyszałam siedząc na ziemi.-Jaki chcesz pierścionek
zaręczynowy?
-Niestety
nie jestem gotowa na poważny związek.-Roześmiała się dziewczyna po drugiej
stronie słuchawki.
-Serce
mi łamiesz.- Jęknęłam podnosząc się z ziemi.
Nagle
światło zgasło, a winda się zatrzymała. W pierwszej chwili myślałam, że się o
coś oparłam i to przeze mnie, ale gdy usłyszałam jak nasz nawigator siarczyście
klnie. Zorientowałam się, że to jednak nie jest moja wina.
-Kelsi
analiza sytuacji-w ciemności rozległ się głos pani kapitan.
-Doji
was odciął.-Przez chwilę miałam wrażenie, że Doji odciął windę i zaraz
roztrzaskamy się o ziemię.
Coś błysną
i pięść Ines zaczęła płonąć jak małe wesołe ognisko w lesie.
-Jak to
naprawić?
-Mogła
bym...-Kelsi zaczęła mówić swoim technicznym żargonem, z którego zrozumiałam
tyle, że oczywiście może załatwić to sama, ale zajęłoby to jej za dużo czasu,
więc musimy ruszyć dupę i znaleźć jakieś korki czy inne bezpieczniki i to na
powrót uruchomić. Tak wiem, że jestem nad wyraz inteligentna.
-Wszyscy
odsunąć się od drzwi.-Rozkazał Hyoma, a sam załadował kuczer. Posłusznie (tak
ja tak potrafię) odsunęłam się jak najdalej od drzwi.
Chłopak
strzelił, a jego bey przez dłuższą chwilę rył metal, po czym powrócił do
otwartej dłoni bleydera.
-Reiji
rusz dupę i mi pomóż.-Powiedział jasnowłosy łapiąc za jedno skrzydło drzwi.
Przy akompaniamencie głośnego zgrzytu udało im się stworzyć szparę, w której spokojnie
by się zmieściła. Niestety wyjść dało się tylko wąską dziurą przy samym
szczycie drzwi.
-Kelly.-Pani
kapitan celowo przeciągnęła ostatnią literkę mojego imienia.
-Już nie
pali się przecież.-Załadowałam kuczer i strzeliłam w dziurę. Biała wirowała
gotowa bronić mnie w razie niespodziewanego ataku. Podciągnęłam się i wylazłam
z windy.-Ciemno jak w dupie, ale wydaje się być czysto.-Zdałam cichy raport.
-Dobra
pilnuj tam.-Wywróciłam oczami na wydany mi rozkaz, ale sumienie go wykonałam. Z
głębi szybu windy rozległ się rumor i po chwili obok mnie stała Ines.
-Zostańcie
tam.-Zwróciła się do pozostałych windzie osób.-My spróbujemy przywrócić
zasilanie.
Ja nie
wiem czy zostawianie Reiji'ego samego w metalowej puszce z Mary i Hyomą to
najlepszy pomysł, na jaki można było wpaść, ale na pewno lepszy niż zostawienie
Reiji'ego tylko z Hyomą.
-Na
pewno chcesz ich zostawić samych?-Spytałam, kiedy odeszliśmy od windy na tyle
daleko by nie mogli mnie usłyszeć.
-Wolę
nie zostawiać cię samej.
-Oj
Ines. Chyba nie uwierzyłaś Doji'emu.-Powiedziałam niby mimo chodem uważnie rozglądając
się po korytarzu. Było niepokojąco cicho. Kilka pięter niżej próbowały nas
zabić całe tabuny ludzi natomiast tutaj. Niebyło nikogo...Na razie.
-Nie
jestem głupia.-Powiedziała Ines tak cicho, że na samym początku myślałam, że mi
się zdawało.-Dobrze wiem, do kiedy łączy cię umowa, jaką zawiązałaś z
Tsubasą.-Ałć.
-Skoro
tak stawiasz sprawę.-Powiedziałam kontynuując patrolowanie.-Kelsi wiesz gdzie
może być to coś, czego szukamy?
-Zasilanie
awaryjne.-Uświadomiła mnie hakerka.- Powinnyście szukać jakiegoś schowka albo
czegoś w tym stylu.
-Dobra
załatwimy to już.
-Madoka
jak wygląda sytuacja tam na dole?-Spytała Ines.
-Jak na
razie żadnych rannych po naszej stronie. Wszystko idzie zgodnie z planem.
-Dobrze.
Mary jak jest u was?
-Zastanawiamy
się czy zagrać w pokera czy w wojnę.-Odezwała się z przekąsem
szatynka.-Pospieszcie się z tym, bo inaczej zaraz nas tu znajdą.
-Oj tam
zagrajcie w wojenne, bo Hyoma was złupi do ostatniego grosza.
Otworzyłam
lekko uchylone drzwi i zajrzałam do środka. Kiedy odcięli zasilanie w tej części
budynku wszystkie zamki magnetyczne natychmiast puściły. Na ścianie pośród
mieszaniny różnorakich rurek i innych kabli wisiała skrzynka z wielkim żółtym trójkątnym
znakiem ostrzegawczym z czarnym piorunem w środku.
-Ines to
chyba to.-Szepnęłam. Pani lider bez słowa weszła do środka.
Coś
błysło coś trząsało i tylko naprawdę szubki refleks uratował mnie przed
śmiercią od elektrycznego bata.
-A
chciałam załatwić to szybko.-Powiedziała moim głosem.
-Kelly,
co się tam dzieje!?-Pani kapitan uderzała w drzwi po drugiej stronie nie mogąc
ich otworzyć. Kiedy elektryczny bat w nie uderzył zamki musiały zaskoczyć i na
powrót się zamknąć.
-Nic
takiego.- Powiedziała podróbka moim głosem.-Po prostu robię to, czego wszyscy ode
mnie oczekują.-W pierwszej chwili nie wiedziałam, co robić. Po prostu
spanikowałam.
-Ines
nie słuchaj jej podróbka nauczyła się nowej sztuczki!-Krzyknęłam w stronę
drzwi, ale nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiała, bo "Betty" po
raz kolejny strzeliła batem. Tak jak poprzednio wokół czarnej skóry, z której
zrobiony był bat wiły się drobne białe niteczki.
-Wypuść
mnie, albo przysięgam, że jak stąd wyjdę to cię znajdę i zabiję.-Najpierw
będziesz musiała wyjść pomyślałam, ale było to cholernie nie na miejscu.
-Najpierw
będziesz musiała wyjść.- Powtórzyła moje niewypowiedziane myśli moja kopia i
wtedy naprawdę zaczęłam się bać.
Cofnęłam
się o krok potem o dwa i zanim się zorientowałam biegłam gdzieś przed siebie, a
Betty za mną.
Dlaczego
świat mnie tak nienawidzi? Goni mnie ucieleśnienie wszystkich powiedzeń o
odwadze naraz. Za-je-bi-ście.
Hawana
ogar. Pomyśl jak to załatwić. Goni mnie w ogóle? Spojrzałam za siebie akurat
żeby zobaczyć jak Betty biegnąc z włączonym batem w ciemnym korytarzu wglądała jakby
leciała za mną otoczona błyskawicami niczym postać z najgorszych koszmarów.
Goni
mnie!!! Przebieraj tymi nóżkami!
Ostro
skręciłam i pognałam przed siebie na kilku stopniowe schodki prowadzące na coś
w rodzaju tarasu widokowego. Załadowałam kuczer i strzeliłam prosto w brzuch
nadlatującej dziewczyny. Poleciała na ścianę, a gdy przywołałam Białą osunęła
się na ziemię.
To tyle?
Hah.
Więcej
biegania niż samej walki. Taka straszna. Elektryczny bat ma. Nie wiadomo, co.
Gówno prawda. Jeden mój atak wystarczył, żeby ją załatwić. Ja to jestem
świetna. Nie do zatrzymania. Żadna podróbka nie ma ze mną szans. Jestem
N.A.J.L.E.P.S.Z.A....Proszę powiedźcie, że się nie ruszyła.
-Przyznaje
zaskoczyłaś.-Powiedziała wstając i wbijając rączkę bata w swój bok.- Ale to się
więcej nie powtórzy.
Bat rozbłysnął
jeszcze jaśniej, a nitki, które go otaczały stały się dużo liczniejsze.
-O
kurwa.- Wymsknęło mi się. Elektryczny bat zawirował w powietrzu i poleciał w
stronę mojej szyi. Gigantyczne szczęście, albo koci refleks uratowały mnie
przed skończeniem życia w tamtej sekundzie. Padłam na ziemie, przeturlałam się
kawałek dalej o tego terminatora z kocimi uszami i po raz kolejny dzisiaj
załadowałam kuczer.
Dobrze
teraz szybki prosty a zarazem genialny plan jak to zajebać. Stanęłam na nogi i
przygotowałam się do strzału. Po drugiej stronie tarasu Betty niczym moje
lustrzane odbicie robiła to samo.
W.T.F?
Strzeliłam
ona zrobiła to samo. Biała zaczęła wirować wokół mnie po drugiej stronie działo
się to samo.
No to
mam problem...
Stałyśmy
przez chwilę mierząc się wzrokiem.
-Wiesz nie
mam nic przeciwko walką kotów-powiedziała moim głosem uśmiechając się kpiąco.-,Ale
trochę mi się śpieszy.
-Bardzo
mi przykro, że zajmuje ci czas-odparłam.- Co ty na to wykończę cię w miarę
szybko i rozejdziemy się za porozumieniem stron?
-Niestety
dostałam na ciebie zlecenie, więc takie rozwiązanie nie wchodzi w grę.- Kurde...Moja
kopia mnie zaginęła...To nie jest fajne.- Hah.-Zaśmiała się.-Jesteś tak
przewidywalna, że aż mi cię żal.-Jej bat ponownie rozbłysnął pobiegła po łuku i
wyskoczyła zamachując się na mnie.
-Biała
Lodowa Przeszkoda!-Mój bey stworzył coś na kształt ściany z lodu, która
rozpadła się w drobne kawałki. Fala uderzeniowa odepchnęła mnie kilka metrów od
tyłu. Co do kurwy? Wcześniej nie była w stanie tego przebić, a teraz ściana
pękła jakby była zrobiona z wykałaczek.
-Żałosne.-Prychnęła
stając nade mną i uderzając batem moją nieosłoniętą kostiumem rękę.-Kiedy
zabierze ci się bey'a stajesz się bezużyteczna.-Na mojej ręce pojawiła się
kolejna czerwona krwawiąca pręga.
-Możliwe.-Powiedziałam
starając się nie zwracać uwagi na ból.-Ale jedna wariatka z batem to trochę za
mało, żeby mnie pokonać.-W tym właśnie momencie moja kochaniutka
najśliczniejsza w świecie Biała jednym szybkim atakiem odepchnęła Betty s
powrotem na ścianę. Triumf był chwilowy. Bey podróby zaczął sunąć w moim
kierunku tworząc lodowe pociski i ciskając nimi we mnie. Większość z nich
udawało mi się odbić batem, ale kilka z nich trafiło moją nogę.
Czyli to
tak się czują moi przeciwnicy...Dobrze wiedzieć.
Ines
-Czerwony
kabelek do kompresora, a żółty do...
-Do
uziemienia.-Powiedziała Kelsi.
-Czyli
do plusa czy minusa?
-Plusa.-Dobra
raz kozie śmierć. Wcisnęłam kabel tam gdzie zdawało mi się, że jest plus. Usłyszałam
zgrzyt potem trzask i stała się światłość.
Dla tych,
dla których ta metafora wydaje się myląca nie umarłam tylko wreszcie zapaliłam
światło.
-Udało
się!-Ucieszyła się blondynka.
-Świetnie,
a teraz znajdź Kelly i ją tam zatrzymaj.-Załadowałam kuczer i strzeliłam prosto
w zamek w drzwiach. Iskra rozgrzana do czerwoności wypaliła w tamtym miejscu
dziurę i drzwi się otworzyły.
-Masz
ją?-Spytałam wracając korytarzem do windy, w której zostawiłam Hyome, Reiji'ego
i Mary.
-Nawet
dwie.-Powiedziała.
-Konkrety.
-No,
więc Betty i Kelly walczą, ale nie potrafię stwierdzić, która jest, która...
-Nieważne
możesz je tam jakoś zamknąć?
-Da się
zrobić.- Zgodziła się niechętnie.
-W takim
razie to zrób, a potem prowadź do tego laboratorium.
Kelly
Cofam wszystko,
co o niej powiedziałam. Betty jest dobra....W sensie zła, ale jeszcze nigdy nie
spotkałam kogoś, kto tak dobrze walczy moim stylem...Poza mną oczywiście.
Jej bat
już od dłuższego czasu nie razi prądem...Może bateria padła? Dziewczyna zamachnęła
się nim na mnie, a ja chwyciłam koniec batu i szarpnęłam do siebie. Dziewczyna
poleciała z moim kierunku, a wtedy lewą ręką wymierzyłam jej sierpowego prosto
w twarz*. Dziewczyna zachwiała się lekko, a ja miałam wrażenie, że uderzyłam
gołą pięścią w ścianę. Puściłam bat i postanowiłam iść za ciosem złapałam ją za
kark i przyciągnęłam jej brzuch do swojego kolana. Uderzyłam tak z całej siły
trzy razy, po czym odepchnęłam ją na ziemię. Proszę nie wstawaj pomyślałam już
ledwo stając na nogach. Betty udało się jeszcze raz dosięgnąć mnie swoim batem,
przez co na mojej nieosłoniętej przez kostium ręce i plecach widniały częściowo
rozcięte częściowo wypalone szramy piekące szramy.
-Hahaha!
Czyli to jednak prawda.-Podróbka zaniosła się śmiechem podnosząc z ziemi.-
Tygrysy nawet po śmierci stoją na nogach.-Pizgłam ją za mocno w tą głowę czy
ona tak zawsze gadała od rzeczy?
Dziewczyna
jeszcze raz się zaśmiała, po czym wbiła swój bat w pudełko wiszące przy jej
boku, a ten po raz kolejny rozbłysnął.
No bez
jaj. Jak to jest kurwa możliwe? Chwila. Ona go tym małym cholerstwem ładuje. Że
też wcześniej na to nie wpadłam. Boże, jaka ja jestem tempa. Rozwalę to...Coś i
będziemy mogli zapomnieć o elektrycznych atakach.
Przywołałam
do siebie Białą i rozkazałam jej atakować podróbe. Tak jak myślałam bleyderka
odbijała jej ataki bez najmniejszego problemu. Kiedy rozbiła kolejną bryłę.
Chwyciłam końcem bata jeden z jej odłamków i cisnęłam nim w plecy mojej
przeciwniczki. Padła na twarz, a wtedy jednym szybkim kopnięciem rozwaliłam
tajemnicze pudełko na wszystkie strony strzeliły iskry. Nie mam w zwyczaju
pastwić się nad leżącymi na ziemi, ale tym razem postanowiłam załatwić sprawę od
razu. Podniosłam wysoko nogę obutą w ciężki skurzany glan i z całym impetem
uderzyłam w jej plecy. To jej nie zabije, ale powinno na dłuższy czas pozbawić
ją chęci do stawania mi na drodze.
Nie
ruszyła się. Nawet nie drgnęła. Jej bey leżał uśpiony gdzieś w koncie.
Zachwiałam się mocno na nogach. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam rozglądać
się po tym pobojowisku.
Dobra
trzeba się stąd wydostać i wrócić do grupy. Podniosłam bat, który sprawił mi
tyle problemu. W jego rączkę wprawiony był sporych wielkości diament.
Przyda się.-Pomyślałam
wydłubując go i chowając gdzieżby indziej do stanika.
-Aaaaaaaa....-Dziewczyna
wydała z siebie zduszony jęk. Niechętnie spojrzałam na nią. Szarpała pazurami
swój kostium wijąc się w konwulsjach.-Pali.-Wychrypiała.-Pomóż mi...
W
pierwszej chwili chciałam ją wyśmiać, ale kiedy spojrzałam na jej dziwne chude
ręce i poczułam smród spalonych włosów wiedziałam, co właśnie się dzieje.
Przestała
być potrzebna, więc ją likwidują...Live is brutal...No, a teraz się po prostu
odwróć. No kurwa odwróć się...Ryuga czeka na twoją pomoc, a ty stoisz i gapisz
na nią jak jakiś sadysta...Ech jestem beznadziejna i miękka i do kitu i właśnie
rozrywam pazurami maskę swojego wroga tylko i wyłącznie po to by uratować mu
życie...Przy akompaniamencie jęków i stęków udało mi się ściągnąć z niej
kostium i maskę...Niestety razem z ogromnymi płatami spalonej skóry...
Cudem
powstrzymałam puszczenie pawia i szybko obłożyłam całe jej ciało porozrzucanymi
wszędzie kawałkami lodu.
Powinno
pomóc.-Pomyślałam i już miałam odejść, kiedy poczułam jak ktoś chwyta mnie za
nogę. W pierwszym odruchu uniosłam drugą nogę by kopnąć napastnika, ale kiedy
zobaczyłam, że to Betty uspokoiłam się.
-Czego
chcesz Podróbo?-Warknęłam.
-Glimer.
Jestem Glimer.-Udało się jej powiedzieć.
-Gratuluje.-Burknęłam
wyszarpując kostkę z jej uścisku.
-Dziękuję
ci za pomoc.
-Fajnie.-Rzuciłam
kpiącym tonem.-Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?
- Hah.-Zaśmiała
się słabo.-Celest ma pilota i może nim kontrolować wszystko wokół.
-Dobrze
wiedzieć…Postaraj się nie zdechnąć.
-Spróbuje…
Rozdział 75 za nami....Tak...stało tu się za dużo, żebym potrafiła to sensownie podsumować...Taaaaak. Wstawiam to wcześniej bo planuje dodać coś jeszcze w tym tygodniu więęęęęc przygotujcie się na duża dawkę mojej pisaniny, a teraz spadam się uczyć na sprawdzian z biologi z trzech działów.
To ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
*tak zwany cios w nos.
Rozdział extra! Kelly rozwaliła swoją podróbe (brawo) , Reji i Hyoma się nie pozabijali, Betty w sensie Glimer nawet dała przydatne info. Można powiedzieć że przeszła na jasną stronę i.......... I to tyle ode mnie. Łeb mi paruje od robienia prac na wos i 20 zad na matme
OdpowiedzUsuńWięc czekam na następne, im więcej twojej pisaniny tym lepiej. Może przynajmniej nie zwarjiuje myślą o powrocie do szkoły.
Trzymaj się, powodzenia we wszystkim :*
Fajnie, że ci się podoba.
UsuńCo do stron mocy to trzeba będzie stworzyć trzecią szarą bo inaczej będzie sporo bezpańskich ludzi.
Kelly: I ten moment w którym orienujesz się, że możesz zrobić wszystko, a i tak nie dostaniesz ochrzanu...Mamo czuję się niekochana nikt nie przejmuję się tym co robię.
Kelly: Ej nu ja sie przejmuje Ale Vanessa nie dopóściła mnie do koma.
UsuńJa: Faktycznie potrzebna jest trzecia strona...
Kelly: Na przykład dla takiego Nuckala lub Betty. Ty stwóżmy taką stronę.
Ja: Jak bedziemy mieć czas. A teraz napraw drukarke.
Kelly: *przygotowuje sie do walnięcia butem
Ja: Ale nie tak!
Kelly: Nie umiem inaczej
Ja: eh -.-"
Kelly: Dzięki siostrzyczko. :)
UsuńReiji: Jesssssssszcze go nie zabiłem.
Hyoma: I nie zabiesz.
Reiji: Patrząc na to ilę Hania ci krzywdy wyrządziła nie był bym tego taki pewny.
Kelly: *tuli siostrunie* Reji, z podkreśleniem na jeszcze? ;P
UsuńReiji: Właśśśśnie.
UsuńKelly: Nie trzeba tulić. Damy radę... Tylko z szyję sobie rękę i kostium i znajduje drogę do reszty dużyny i znajdę Ryuge i wyjaśnie Ines, że nie trzeba mnie więzić...kurde jak zwykle sporo roboty.
Ja..hy...przeczytałam ale kom potem bo...muszę ochłonąć a co do tego o tych postawach typu Betth czy Nuckal to ja na nich mówię"Dzieci szarej strefy"...no. Dobra idę bo jakiś gość włączył Disko i ktoś musi go przytemperować.
OdpowiedzUsuńNuckal: Dziecko szarej strefy?
UsuńKelly: Hihi śmiechłam. Pasuje do ciebie
Betty/Glimer: Wrzucili mnie do jednego worka z nieumarłym...Jakby jednoczesne podpalenie, próba zmiarzdzenia i porażka w walce niebyły wystarczającym poniżeniem.
UsuńJa: No to ładnie Kelly namieszałaś ;-; Mało ci wrogów?
UsuńWidzę, że Celest zrobiła się jeszcze większą sadystką niż zazwyczaj, swoich zabija. Nieładnie...
Jenny: Od początku mówiłam Betty, że ufanie Dark Nebuli to samobójstwo.
Yuka: Doji zawiodłam się na tobie. Pozwoliłeś zabić swoją! *odchodzi* Nie dzwoń nigdy więcej, zdrajco!
Izumi: Gratuluję Hawana za wygraną. Mam nadzieję,że szramy ci szybko nie zejdą *dostrzega wściekłą minę Jenny* znaczy się khekhe że rany szybko ci się zagoją ^^
*mruczy pod nosem*zabijcie mnie!
Kelly: Wrogów nigdy za wiele bez nich taka waleczna ja nie miała by po co istnieć. A to*wskazuje pikrytą szranami rękę* są tygrysie prążki, a nie rany. Więc nie martw się o mnie mój kochany rudzielcu.^^
UsuńDoji: Wiesz jakoś to przeżyję.
Betty/Glimer: Ja żyję więc do kurwy nędzy nie rozmawiajcie o mnie tak jakbym była martwa.
Celest: Bywa.
Jenny: Spookojnie Betty.
UsuńIzumi: Ja się nie martwię, dzień w którym coś poważnego ci się stanie będzie najpiękniejszym dniem w moim życiu.
Yuka: Celest, zwracam Dojiegp
Celest: A bierz go sobie. Ja mam Tsubase.
UsuńKelly: Rudy, Rudy, Rudy czy ty przypadkiem aby nie przesadzasz? Tak troszeczkę.
Betty: Jestem spokojna jak nigdy.
Izumi: A opowiadałem co zrobiłem jednemu gościowi?^^
UsuńJenny: Sorry Kelly za niego. Ostatnimi czasami ma takie huśtawki nastrojów ;-; z kim ja się zadaję...
Yuka: Doji idź sobie szukaj nowej kobiety bo Celest ma nowego.
Kelly: Niech sobie zrobi test ciężowy. Może poznamy przyczynę. A teraz na serio chcesz mnie zabić i w ogóle tylko i wyłącznie dla tego że stwierdziłam fakt odnoszący się koloru twoich włosów...Nawet Mary ma lepszy powód do nienawidzenua mnie a robiłam wszystko co mogłam, żeby mnie polubiły.
UsuńJenny: Co zrobisz nic nie zrobisz.
UsuńHarumi: To uraz z dzieciństwa. Później to wyjaśnię.
Jenny: Izuumi!
Izumi: słucham?
Jenny: Mozesz być dla Kelly odrobinkę milszy? Albo nie grozić jej siekierą na każdym kroku.
Izumi: Zastanowię się.
Harumi: Widzę,że robimy postępy. Brawo,braciszku.
Kelly: Spoko. Normalnie bym to olała ale jak mnie boli to zmniejsza mi się tolerancjia na idiotów w moim otoczeniu.
UsuńLilka: Domyślam się...ale ty się przeciesz nie poddasz nie? Jesteś Kelly Hawana jak to ty powiedziałaś..."Dla niego jestem agentką Dark Nebuli która przybyła wszystko rozpierdolić" czy jakoś tak...chodzi mi o dwa ostatnie słowa.Byłaś agentką Nebuli więc niech teraz Doji posmakuję własnego leku
UsuńKelly: A potem powiedziałam, że prędzej się przekręcę niż wykonam jakiekolwiek zadanie od niego.
UsuńIzumi: Nie jestem idiotą!
UsuńJenny: Masz tylko mały iloraz inteligencji ^^
Izumi: Czemu jesteś dla mnie wredna? :(
Jenny:Bo jesteś wredny dla Kelly^^
Izumi: *wychodzi*
Jenny: Ja mu chyba kupię ten test ciążowy...
Yuka: Ta banda tworzy nowego beyoczłowieka?! *ten szybki ogar* o nie, o nie, o nie!
Jenny: Obstawiam, że to Kyoya. Ogólnie gratulacje Hyoma za opanowanie *klaszcze* ja bym temu wężyka z windy pewnie wywaliła.
Kelly: Dzięki Jenny równa z ciebie babka. Izumi (doceń że mówię do ciebie po imieniu) I need your help powiedź mi słońce ty moje dlaczego tak bardzo mnie nieznosisz. Muszę poprawić swńj wizerunek żeby drużna mnie nie zistawiła i chcę się dowiedzieć czego nie powinnam robić.
UsuńJenny: Dziękuję Kelly ^^
UsuńIzumi: No więc... Czasami robisz coś ludziom chociaż oni proszę żebyś tego nie robiła. To jest właśnie to co mi robisz i tego nienawidzę -.-
Ja:*siada szokowana* Odezwał się normalnie bez siekiery do Kelly O.O
Harumi: Mówiłam, że robi postępy ^^
Kelly: Dzięki. Chodź tutaj.*przyciąga go delikatnie do siebie i przytula* Nie gniewaj się już na mnie. Wiesz jak to się mówi kto się czubi ten się lubi.
UsuńIzumi: Ale to nie jest żaden podstęp? *patrzy niepewnie to na Kelly to na Jenny*
UsuńJenny: *przewraca oczami* Nie. Kelly jest spoko osobą a nie potworem.
Kelly: *dalej tuli Izumi'ego* To takie rozczulające, że czegokolwiek nie zrobię w dalej będziecie uważać, że jestem nie jestem potworem.
UsuńJenny: *smutny uśmiech* Przeżyłam zbyt wiele, żeby uważać taką osobę jak ty za potwora. Ty jesteś mą bratnią duszą ^^
UsuńIzumi: Już się bałem,że się poryczysz *wielki wyszczerz i dalej tuli się z Kelly*
Jenny: Dobrze wiesz, że ja nie płaczę. *udaje, że się focha ale tak naprawdę lekko się uśmiecha i odchodzi*
Kelly: Ru...Izumi chodź musimy dogonić Jenny i ją też przytulić ztorobimy takie potrójne combo.*nie puszczając Izumi'ego próbuję dogonić Jenny*
UsuńIzumi:*bierze Kelly na plecy i ruszają w pogoń za Jenny* będę koniem wyścigowym
UsuńJenny: *niczego nieświadoma zostaje dogoniona i złapana w przytulasową pułapkę* Dziękuję*lekko się uśmiecha i tuli Kelly i Izumiego*
Kelly: Dobra wystarczy tego dobrego bo się do reszty miękka zrobię.
UsuńJenny: Zgadzam się. Czy tylko ja zauważyłam, że Kyoya nie rzucał żadnych kąśliwych uwag? O.o
UsuńKyoya: Bo mnie zszokowałaś. Nie wiedziałem, że potrafisz być miła.
Jenny: Suprise! A teraz idę potrenować bo się tu rozkleje...
Izumi: Mam nową kumpele ^^ Jeeej!
Kelly:Żeby tylko z Mary i Ines poszło mi tak łatwo jak z tobą.
UsuńIzumi: Musisz być miła i starać się nie nadepnąć im na odciski a powinno pójść łatwo. ^^
UsuńKelly:W pewnym sensie je zdradziłam jesteśmy na wojnie, a umowa która trzyma nas razem gaśnice w momencie uwolnienia Ryugi bycie miłą niewystarczy, a co do odcisków to ponich stepuje... To się nie uda.
UsuńYuka:*patrzy na Jenny i Izumiego* To ja może nie będę mówić w jakich okolicznościach my się zaprzyjaźniliśmy...
UsuńJenny: Ja z nikim się normalnie nie zaprzyjaźniłam ;-; za kązdym razem to były durne albo niebezpieczne okoliczności więc próbuj Kelly!
Kelly:...Zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem w twoich żyłach nie płynie krew Hawany...
UsuńJenny: O kurde!To by było śmiesznie ^^ byłybyśmy siostraami :D Jennifer Hawana hmm zajebiście brzmi *.*
UsuńKyoya: O.0 To się rozmnaża.
UsuńHyoma:Zastrzelić zanim złoży jaja.
Kelly: Buhahahaha za późno!
Jenny: Też cię lubię Hyoma a teraz lepiej odłóż ten kuczer, pistolet czy co tam trzymasz, bo zrobisz sobie krzywdę.
UsuńKyoya: Zaabierzcie tooo!
Kelly: Wy nie wiecie że słowa potrafią ranić?
UsuńHyoma: Nie udawaj, że cię to ruszyło.
Kelly:...Nienawidzę cie.
Hyoma:A wiesz co jest w tym wszystkim najstraszniejsze? Tym razem też kłamałaś.
Jenny: Ej, uraziłeś mnie Hyoma-.- przywalić ci?
UsuńHyoma: Nie mówióem do ciebie więc raczej nie mógłbym cie urazić, ale skoro to zrobięem zanim spróbujesz mi coś zrobić powiedź czemu właściwie chcesz.
UsuńJenny: *opuszcza gardę* Aaa to nie było do mnie ^^ Sorry mam chwilową zamułę z powodu remontu.
UsuńIzumi: Wypij kakao na pewno pomoże ^^
Jenny: Ale i tka jestem zła, że ciągle obrażasz Kelly *splata ręce na piersiach i patrzy groźnie na Hyomę*
Hyoma: Mam ku temu swoje powody.
UsuńKelly: Oj weź. Izumi już się na mnie nie wkurzała co mam zrobić, żebyś przestał mnie nienaeidzić?
UsuńHyoma: Umrzeć.
Jenny: Ejejeje Hyoma! To było jakieś dwa lata temu! Litości ile można trzymać w sobie urazę?! Kelly zrobiła to dla przyjaciela i teraz tego żałuje. Naprawdę masz dalej zamiar jej nienawidzić. z powodu jednego głupiego błędu?!
UsuńHyoma: Dokładnie 5 lat i 10 miesięcy. I tak mam zamiar jej nienawidzić. Do. Końca. Świata. I. Jeden. Dzień. Dłużej.
UsuńJenny: Dobra psycholog chodź tu bo ja mu zaraz przywalę.
UsuńIzumi: Yuka wyjechała do sklepu po kakao *siorbie herbatę*
Jenny: Nie zwracając uwagę to moją matmę (która jest cudowna* powiedz mi co cię najbardziej zraniło w tej całej akcji? To, że kłamała?
Izumi: Kolejna pani psycholog?
Jenny: Jakby chciała się na niego rzucić to mnie łap!
Hyoma:To że chciałem jej pomóc a ona w zamian za to sprawadziła do mojego domu Dark Nebule, a jedyne czego żałuję to to że jej przyjaciel trochę pocierpiał.
UsuńJenny: Kurde wyrafinowany kłamca wkurza się, że go okłamano. To nie na moje nerwy.
UsuńKyoya: Ty nie masz uczuć więc go nie rozumiesz.
Jenny: Nie pomagasz.
Hyoma: A skąd wiesz, że teraz nie kłamałem?
UsuńJenny: Przywaliłeś Kelly w brzuch, patrzysz się na nia jak na największe zło tego świata, masz ją kompletnie gdzieś. Na tych podstawach tak twierdzę. *pojawia się mroczna aura*
UsuńYuka: Może przerwijmy temat bo zaczyna się robić groźnie.
Izumi: I Celest może się przypałętać
Celest:*Słysząc swoje imię wystawia głowę ze swojego pokoju* Ineteresujecie mnie tyle co zeszłoroczny śnieg.*chowa głowę spowrotem do pokoju*
UsuńHyoma: To jasne że jej nienawidzę. Pytałem skąd masz pewność czy nie kłamie co do powodu dla którego to robie.
Jenny: Angel!
UsuńJa: Czego chcesz do jasnej cholery?! Ja tu próbuje przywołać wenę U.U
Jenny: Powiedz coś tym robotnikom bo przez te hałasy robię z siebie idiotkę!
Ja: Co ja jestem ich szef żeby im rozkazywać?!
Jenny: Ploose*robi oczy szczeniaczka*
Ja: Nie!*zamyka się w pokoju i wkłada słuchawki na uszy&
Jenny: Ehh, też cię lubię. Dobra mniejsza z tym. Szczerze wiem, że nienawidzisz ją za to że cię wykiwała. Tyla w temacie.
Izumi: Jej opanowanie rośnie O.o wow
Hyoma: Na pewno?*uśmiecha się podstępnie* Skoro tak myślisz to proszę bardzo wiesz sobie w to.
UsuńKelly:...Niby wiem kiedy kłamie, ale dalej myślę, że byłby w stanie wmówić mi że jest różowym kruliczkiem...
Yuka: Czuje, że Hyoma dogadałby się z Megumi.
UsuńJenny: Nie przypominaj mi o tej wiedźmie! Hyoma przestań się tak szczerzyć bo się tam przejdę i zetre go z twarzy! Wierzę w to co powiedziałam i żaden kłamca mi nie wmówi, że jest inaczej!!!*mroczna aura się powiększa*
Hyoma: Dobrze to twój wybór. Dlaczego miało by mi zależeć na tym, żebyś znała prawdę?
UsuńJenny: A bo ja wiem. ^^
UsuńHyoma: No właśnie. Więc skąd pewność, że powiedziałem prawdę?
UsuńJenny: Zaczynamy od nowa? Twierdzę, że to dlatego ją nienawidzisz a czy to jest prawdziwy powód mało mnie to obchodzi. Może kiedyś się dowiem czy miałam rację czy nie *wzrusza ramionami*
UsuńHyoma:*wzrusza ramionami i odchodzi*
UsuńMary: I tak to jest w naszej drużynie niczego nie można być pewnym.
Jenny: W życiu też. Pewnego dnia całe twoje życie może się posypać jak domek z kart.
UsuńIzumi: Co ty tak depresyjnie? Trzeba się cieszyć życiem a nie snuć smutne wizje.
Harumi: *żuje gumę* Tak nie wygląda prawdziwa rzeczywistość...
Mary: Niemniej jednak trzeba mieć w życiu coś pewnego, niezmiennego na czym zawsze będziemy mogli polegać bez względu na wszystko.
UsuńJenny: To ja mam tą trójkę psychopatów*wskazuje na Yukę, Harumi i Izumiego*
UsuńIzumi: Przytuulas*łapie w uścisk dziewczyny*
Yuka: Udusisz nas!
Mary: *uśmiecha się* Skoro ich masz to się ich trzymaj.
UsuńJenny: Mary ty masz Ines, nie? Trzymajcie się tam ciepło ^^ *wielki uśmiech*
UsuńMary: Tak. Ines i Alex'a i Kelsi.
UsuńJenny: Życie byłoby nudne bez przyjaciół ^^
UsuńReiji:Wrogowie też nie należą do najdnudniejssssssszych. Ale naj zabawniej jessssst z ofiarami.
UsuńJenny: Ty masz jakiś przyjaciół Reiji? *patrzy się na niego z kpiną* ale co do wrogów to się zgodzę ^^ szczególnie jak niszczę im psychikę :D
UsuńReiji:...Najbardziej lubię ten moment kiedy zaczynają płakać. A ty?
UsuńJenny: Kiedy mają takie przerażone miny i nie mogą płkac bo są zbyt przestraszeni.^^
UsuńKyoya: Powiedzcie mi teraz,że to jest normalne.
Jenny: A wskakiwanie do tornad jest?
Reiji: Normalniejssssssssze niż twoja obssssssessssssja. Poza ty mnie udawaj Śśśświętego. Może już zapomniałeśśśśś o ssssswoim gangu, ale ludzie tacy jak Kelly dalej o nim pamiętają i czegokolwiek byśśśśś nie zrobił będą pamiętać i chcieć zemssssssty.
UsuńKyoya: Odezwał się wzór wszelkich cnót. A co do gangu to ten...żałuje i w ogóle
UsuńJenny: *wypycha Kyoyę* Jak patrze jak się upokarzasz to mi się na płacz zbiera! Idź człowieku bo szargasz reputację Wild Fang!
Kyoya: Jestem jej liderem! *wali pięścią w ścianę* Ty też nie jesteś bez grzechów
Jenny: Ale w przeciwieństwie do ciebie wiem i akceptuje to! Ja przynajmniej nie odbierałam dzieciakom beyi,braci,marzeń!!! Więc się zamknij albo ci przywalę!
Reiji:Phyhyhyhyhy. Żałujesssssz? Jakośśśśśś po tobie tego nie widać. Jesteśśśś bessssstią i nic tego nie zmieni. Z ciebie Jenny też jesssssst niezłe ziółko wśśśściekassssssssz ssssssię na Tategamiego,a ssssssama jesssssteśśś sssssadyssssssstką może i nie męczysssssssz dzieci, ale to niczego nie zmienia.
UsuńJenny: Reiji nie próbuj wzbudzić we mnie poczucia winy bo ci się nie uda ^^ ty też jesteś sadystą,wężo-chłopcze mam ci przypominać?
UsuńKyoya: Nie jestem bestią!
Jenny: Tylko człowiekiem, który nie ma uczuć i ma gdzies cały świat
Reiji: Jesssssstem sssssadyssssstą czerpie radośśśś że sssssprawiania bólu i nipróbuje wzbudzić w tobie poczucia winy uśśśśśwoadamiam ci poprossssstu śśśśśmiessssssznośśśś twojej złośśśści na niego.
UsuńJenny: Między nami jest taka różnica, że ja męczyłam tylko z trzech moich śmiertelnych wrogów a ten narwaniec męczył niewinne dzieci.
UsuńReiji: I co ssssss tego? Sssssadyssssstą to sssssssadysssssta bez względu na to kogo torturuje.
UsuńJenny: Wiem *przewraca oczami* nie czepiaj się tego że drę się na Kyoye bo mnie tym wkurzasz!
UsuńReiji: Jakbym ssssssię tym przejmował. Phyhyhyhyhyhy.
UsuńJenny: Przydałyby mi się buty z wężej skóry.*wzrok pełen nienawiści na Reijiego* Ty idealnie się nadajesz do tego celu...
UsuńReiji: Wbrew pozorom jessssstem człowiekiem i nie radzę zachodzić mi za ssssssskórę.
UsuńJenny: A cichaj tam. Będę zachodziła za skórę komu tylko zechcę!
UsuńReiji: Myśśśślałem, że jessssssteśśśś trochę dojrzalsssssza.
UsuńJenny: To źle myślałeś. Może i mam 17 lat ale nadal jestem dziecinna.^^
UsuńKyoya: I wredna.
Izuma: Porąbana.
Yuka: Nieuważna.
Jenny: Ej! Co to dzień wymieniania moich wad?!
Reiji: Phyhy śśśśsmieszni jesssssteśśśś cie.
UsuńIzumi: *bierze zaspaną siostrę na barana* My już idziemy miłej nocy ^^
UsuńJenny: Dobranoc wszystkim :D a dla ciebie Reiji najgorszych koszmarów :*
Reiji: Dzięki i nawzajem.
UsuńLilka:Czasem decyzje które podejmujemy dla innych mogom wydawać się dziwne, niezrozumiałe albo złe. Ale jesli będziesz ich żałować to uczucia którymi się wtedy kierowałaś byłyby niczym a przecież Ryuga jest ci bliski i zrobiłaś co zrobiłaś dla niego. Po za tym powodzenia dasz radę i reszta też na pewno wam się uda.
OdpowiedzUsuńJack: Ty nie jesteś taka głupia na jaką wyglądasz.
Lilka: Pst Jack! Zdradzę ci tajemnicę ja tylko udaję idiotkę ^^
Ja: No cóż nie bardzo wiem co napisać i dlatego wstawie cytat: "Zawsze trzeba działać. Źle czy dobrze okażę się później. Żałuję się wyłącznie bezczynności. Niezdecydowania, wąchania. Czynów i decyzji. Choć nie kiedy przynoszą smutek i żal. Nie żałuję się"~Andrzej Sapkowski. Cóż lubię ten cytat choć nie do końca się z nim zgadzam. Czasem trudno jest zapomnieć, po prostu się nie da o nie których rzeczach ale przynajmniej źle doświadczenia wzmocnią cię na następne z którymi będziesz musiała sobie poradzić. Po za tym gratuluję pokonania Glimer i pomocy jej...to tak jak byś pokonała samą siebie i przełamała się. A Glimer najwidoczniej miała umowę z Dojim i Celest nie wywiązała się i ją ukarali. To było jej zlecenie żeby cię wykończyć a jednak po mimo wszystko jej pomogłaś....naprawdę nie wiem co jeszcze pisać....ktoś coś chcę dodać?
Jack: Ja idę sobie zrobić kawę...to będzie długa noc twojej i mojej pracy.
Ja: Masz rację zrób i mi.
Lilka: Yyyyyyyyy.
Ja: Co?
Lilka: Oj bo wypiłaś rosołek babci Stasi i ozdrowiałaś....i teraz znów będziesz taka nudna a wcześniej to przynajmniej ze mną odwalałaś.
Ja: Oj nie przesadzaj nie jestem taka nudna.
Lilka:....Idę do Reijia*idzie sflaczała*
Ja:*wzdycha* no to idź mnie czeka ciężka praca....A no tak zapomniała bym...I'm wathing you Celest-_-
Kelly: Jeszcze chwilę was posłucham i zaczaczne zastanawiać się nad sensem życia i stwierdze, że najlepiej by było gdybym skoczyła z mostu na główkę na beton...
UsuńMary: Witaj w moim małym strasznym świecie.
Kelly: My sobie będziemy musiały poważnie pogadać...
Mary: To była groźba.
Kelly: Nie. Stwierdzenie.
Lilka: Rub co chcesz ale z mostu nie skacz.
UsuńJa: A ja od siebie powiem życie jest do "D"...dziękuję.
Kelly: Spróbuję się powstrzymać, ale najpierw muszę jeszcze pogadać z drużyną i wszysto naspokojnie tym dwóm wyjaśnić, a jak pójdzie nie tak jak trzeba to się zamkne w sobie i w jajku.
UsuńLilka:Wątpię...po za tym w jajku?
UsuńKelly: Wątpisz w to, że pójdzie dobrze czy, że się zamne w sonie i w jajku zrobionym z lodu?
UsuńLilka: Że ci się uda osiągnąć cel to nie wątpię...ale że się zamkniesz w sobie w tym jajku.
UsuńKelly:...Z jednej strony cieszę się, że nie uważasz, że mogła bym się tak załamać, a z drugiej strony mam wielką ochotę to zrobić.
UsuńLilka: Domyślam się...ale ty jesteś Kelly Hawana i się nie poddasz. Jak to powiedziałaś"Dla niego jestem agentką Dark Nebuli która przybyła wszystko rozpierdolić" czy jakoś tak. Byłaś agentką Nebuli...więc niech teraz Doji posmakuję własnego leku.
UsuńKelly: A potem powiedziałam, że prędzej się przekręcę niż wykonam jakiekolwiek zadanie od niego. Tak w sumie to nie wykonałam...
UsuńLilka: W sumie... ^^. Ja nadal nie ogarniam kto to ten Dzidzia ale...dlaczego on rzucił beyblade...mógł wam pomóc? Mówisz że ten jego bey jest silny i mógł zrobić niezłe zamieszanie...a z resztą czy to ważne prędzej czy później włożę nos tam gdzie nie trzeba i się dowiem a ty i tak Dojiego załatwisz
UsuńKelly: Ale wiesz...wszystkiego sama nie załatwie w końcu od czego ma się drużynę prawda? O ile ją jeszcze mam...
UsuńLilka:Hy mam rozumieć że masz od tego swoich ludzi?...ludzi którzy może tego nie pokazują za bardzo ale myślę że chyba cię lubią taka jaka jesteś bo przecież nie mogłaś przy nich cały czas udawać kiedy szłyście do Komy
UsuńHyoma: Mogła.
UsuńKelly:...Mogły mnie nawet lubić ale wątpię żeby robiły to nadal po tym jak na jaw wyszła ta sprawa z Doji'm
Lilka:*zaczyna kręcić głową i palcem* nie ładnie tak podsłuchiwać Hyoma lepiej wracaj do windy i tam sieć.
UsuńInes wypowiedziała się na ten temat. Myślę że może zrozumieją...czy gdyby nie miały wyboru nie zrobiły by wszystkiego dla swoich bliskich. Ja bym zrobiła. Niestety życie różnie się toczy i czasem trzeba podejmować decyzje z których nie zawszę jest się zadowolonym
Ines: Zrozumieć i poprostu zaakceptować, a zrozumieć i zaufać to dwie różne rzeczy. Kelly i to co czuje do Ryugi jest niebespieczne. Skoro dla niego jest w stanie poświęcić wszystko to jak niby mamy jej zaufać? Co prawda tym razem nie zrobiła nic co mogło by nam zaszkodzić, ale kto wie co się stanie w przyszłości.
UsuńLilka: Ja...chyba nie bardzo wiem co mam powiedzieć...to są uczucia tego nie ogarniesz.
UsuńInes: Uczucia uczuciami, a bezpieczeństwo ludzi który na tobie polegają to bezpieczeństwo ludzi na których ci zależy.
UsuńLilka: Kely może żeby uwierzyły*szepczę* że ty je lubisz to musisz im to jakimś czynem udowodnić...ale jeśli dojdzie do...nie ważne*próbuję się uśmiechnąć*
UsuńKelly: *Budzi się* Co? A tak...*czyta* Tylko wiesz...będzie trudno bo, żeby mi zaufały musiała bym wybrać je zamiast Ryugi, a to się raczej nie stanie...oj nie smuć się Lil dawałam sobie radę wcześniej dam i teraz. :)
UsuńLilka:No właśnie o tym pomyślałam...że gdy by przyszło ci wybierać po miedzy dziewczynami a Ryugą to wybrała byś jego ale...ja już sama nie wiem co myśleć. Ja tak właśnie myślę że dasz radę ale jak się to wszystko potoczy.
UsuńJa:*ogarnia coś w kalendarzy* o dziś trzynasty a ja nie wiedziałam. Trzynastka to moja ulubiona i szczęśliwa liczba.
Lilka: Aj ty siedź cicho bo mi rzucie rujnujesz i jesteś zła i wredna i rujnujesz mi życie.
Ja: Nie jesteś pierwszą osobą która mi to mówi.
Jack:Mi też tak przy okazji jak już o rujnowaniu jest mowa.
Ja:*forma diabła* czy ty Jack chcesz posturkę z rozrywki.
Jack: Hy hy nie nie trzeba.
Ja:*forma aniołek* tak myślałam ^^
Kelly:...Czego się kurwa nie robi dla...przyjaciół? A ty mnie Jack nawet nie denerwuj....i kto rozwiązał Yoyo?
UsuńJack: A co ja niby robię ¬_¬
UsuńJa:*oczy jak rodzynki* co się tego ten*opada na poduszkę* muszę pomyśleć co miałam powiedzieć.
Lilka: Ja chyba wiem ale ci nie powiem. A dla przyjaciół robi się wszystko*unosi palec do gury*
Kelly: Oddychasz...Jack...po prostu oddychasz, a teraz wracaj na półkę i siedź tam jak grzeczna zabawka.
UsuńJack:Hyba powinnaś tak samo jak Kruk wybrać się do laryngologa. Ja twoją zabawką nie jestem.
UsuńJa:*zamulona odrywa głowę od poduszki* no co ja...a czemu Yo to znaczy Kyoya był związany?
Lilka:Mam was dosyć*opiera się o bok lóżka*
Kelly:Bawisz mnie i robisz to co chce więc jesteś zabawką, a do tego moją. A teraz nie przeszkadzaj. Yoyo był związany bo chciałam pocieszyć Miju ale nie przyszła więc nic z tego nie wyszło. :(
Usuń- w domu -
OdpowiedzUsuń- Liz i Keiko czytają słowiański bestiariusz, Kim i Hiromi przeglądają internety, Shun medytuje w kącie, a Aaron dopiero wszedł do pokoju -
Ja: *zachrypniętym głosem* No, witam ponowie. *słaby uśmiech* Co ja mogę powiedzieć? Rozdział świetny jak zawsze, chociaż, na początku, byłam trochę zaskoczona, że się tak pospieszyłaś. *zwija się w bólu*
Aaron: Co jej jest?
Kim: Yuna-chan jest troszeczkę przeziębiona… No i ma wiesz, … te dni.
Aaron: … *idzie do kuchni, po chwili wraca, siada obok mnie i kładzie mi zimny okład na czole*
Ja: Dzięki, … a właściwie czemu to zrobiłeś?
Aaron: *uśmiecha się* Ty i moja siostra należycie do tego typu kobiet, które przez większość okresu lub choroby są bardziej odsłonięte niż zazwyczaj, a po wszystkim potraficie dołożyć każdemu, kto wam wtedy za skórę zalazł.
Ja: W sumie racja…
Hiromi: *przegląda stronę informacyjną* No proszę…
Ja: Co tam Kit?
Hiromi: *cytuje* W okolicy centrum Tokio skradziono autokar. Świadkowie twierdzą, że widzieli jak wszedł do niego niebieski wilk z torbą treningową w pysku.
- chwila ciszy, przerywana sapaniem Rufo –
Shun: Hanyou 3/4 i wszystko jasne.
Hiromi: I co myślisz, Yuna?
Ja: Kij mnie to.
Hiromi: Serio? Żadnych „jak wróci to pogonie”, nic a nic?
Ja: *pociera zmęczona skronie* Dopóki nikt nam nie zapuka do drzwi, to jak dla mnie może ukraść rakietę z NASA lub bombę z diabli wiedzą skąd. Mam na głowie 3 sprawdziany, test z lektury oraz test z japońskiego, od którego zależy, czy przejdę poziom wyżej. Nie mam czasu zajmować się pierdółkami.
Kim: Kłócenie się z nee-chan jest jak uderzanie betonowej ściany gołą pięścią. I to my najbardziej wtedy obrywamy.
Ja: *zauważa cięcie na policzku Aarona* Aaron co ci się stało w policzek?
Aaron: *zaskoczony przejeżdża palcem po policzku, na którym pojawia się krew* Ty wiesz, że nie mam pojęcia. *rozciera krew między palcem wskazującym, a kciukiem* To ja się doprowadzę do porządku. *idzie do łazienki*
- chwila spokoju -
Ja: *śmieję się cicho*
Shun: Co znowu?
Ja: A, nic ważnego. Po prostu przypomniał mi się mój największy wybryk z czasów dzieciństwa.
Hiromi: Chętnie posłuchamy.
Ja: Pytanie, czy mi uwierzycie jak wam opowiem?
Hyoma:...Nie.
UsuńKelly:Okropny jesteś.
Hyoma: A ty dwulicowa.
Kelly: Tak, a mimo to wszyscy uwierzyli mi, a nie tobie.
Ja: Dobrze suptelne jak rospendzoby nosorożec flirty zostawcie sobie na później, a teran opowiadaj Yuna.
Hiromi: Obiecaliśmy sobie, że nic nas już nie zdziwi, a teraz opowiadaj. * w pozycji dogodnej słuchania historii*
UsuńJa: Okej… Uprzedzam, że to nie będzie jakaś świetna historia, ale skoro chcecie.
To zdarzyło się w sumie bardzo dawno temu i pamiętam jedynie niektóre momenty. Byłam małym bachorem może sześcioletnim lub mniej, dokładnie nie pamiętam, lecz chyba nic powyżej tego wieku. Bawiłam się z moim kuzynem na podwórku u cioci, kiedy usłyszałam od niej, że mój starszy kuzyn trenuje na boisku do piłki nożnej, które de facto znajduje się na drugim końcu wsi.
Mój mały móżdżek wpadł na genialny pomysł, żeby pójść i mu pokibicować. Więc po niedługiej chwili wyjechałam na trzykołowym rowerku, (bo jeździć wtedy za bardzo nie umiałam, ba nawet się uczyć nie zaczęłam) na pustą ulicę. (Rzadko się zdarza, by ktoś tamtędy jechał.) Nawet przywitałam się z babcią, która była na zewnątrz. Ona myślała, że podjadę tylko pod kapliczkę i wrócę, więc mnie nie zatrzymywała. Minęłam mój dom i zaczęłam wjeżdżać na górę, w kierunku głównej drogi. (Wciąż nie wiem jak jako taki berbeć wyciągnęłam pod taką górkę.) I jeszcze zorientowałam się, że za mną popyla, na swoich krótkich nóżkach, jamnik mojej cioci.
Nie pamiętam dokładnie całej trasy, lecz wiem, że dojechałam aż pod kościół (boisko było kawałek dalej). Nagle podjeżdża samochód, a z niego wybiega moja mama. Płakała nawet nie wiem jak bardzo, ale skoro ona to i ja – nieduży grzdyl – zaczęłam beczeć. Wsiadłam razem z rodzicami do samochodu (i możliwe, że z jamnikiem) i wróciliśmy do domu.
Na miejscu okazało się, że zmobilizowałam całą rodzinę do poszukiwań. Zdążyli już przeszukać całą okolicę i gdyby nie pies, moi rodzice zawrócili by wcześniej.
Oczywiście nie obyło się bez przygany od każdego, przez co było mi smutno i przykro, no ale cóż… W końcu to była moja wina.
Jak to teraz piszę to chce mi się śmiać, ale z drugiej strony nigdy nie byłam tak odważna (czy też głupia, w sumie bardzo cienka jest między nimi granica) jak wtedy.
Ja kiedyś postanowiłam uciec z domu po tym jak pokłuciłam się z moją bff, miałam wtedy 6-7 lat schowałam się na polu i siedziałam tam bite pół dnia, a że było to lato rodzice byli pewni że się bawie z dziećmi i wcale nie zauważyli mojej dramatycznej ucieczki z domu...Ale i tak ich kocham. <3
UsuńHeh, każdemu się zdarza "fochnąć". ;) Ja tam miałam jeszcze w zwyczaju spać w każdym praktycznie miejscu np: na schodach, na dywanie, a raz zasnęłam w szafie i gdybym nie miała kataru jak dzisiaj to mogliby mnie szukać jeszcze dłużej.
UsuńAaron: Panie i panowie zagadkę teleportacji do łóżka będąc dzieckiem uważam za rozwiązaną.
Kelly: Teleportacja to taka moc która uaktywna się u dzieci i kobiet które zasypiają w najmniej odpowiednich miejscach takixh jak kanapa scjody pruk domu tudzież beton w ciemej uliczce.
UsuńAaron: Pytanie tylko brzmi, czy na pewno obudzą się w swoim łóżku.
UsuńKelly: T.T Nie.
UsuńKyoya: Przesadzasz.
Kelly: Zgiń przepadnij obcjonalnie wyzaj Celest że ją kochasz.
Aaron: ... Chyba niepotrzebnie się odzywałem... To ja chyba zadzwonię do siostry i zapytam o sytuację...
UsuńKelly:Spoko Aron mi takue coś przechodzi szybciej niż Yoyo wygrana z Gigą koło nosa.
UsuńAaron: *wybiera numer* Ha, dobre porównanie, ale i tak do niej zadzwonię. Muszę o coś zapytać...*jeździ palcem po policzku*
UsuńKelly: Twarz ci pęka czy mi się wydaje?
UsuńMary: I to ja niemam taktu?
UsuńInes:Tak.
Mary: Wielkie dzięki za wsparcie.
Arisu: *odbiera* Zniszczyłeś dom? *słychać trzask łamanej kości*
UsuńAaron: Też się cieszę, że cię słyszę.
Arisu: Streszczaj się. *głuchy odgłos ciała spadającego na ziemię*
Aaron: Opatrzyłaś ranę na policzku?
Arisu: Ty lepiej martw się o siebie.
Aaron: Właśnie to robię, ratuję się i przy okazji ciebie.
*odgłos zakończenia połączenia*
Aaron: *kręci głową* Jak tak dalej pójdzie to oboje zginiemy.
Kelly: Przekichane masz Aaron. Dobrze ci radzę jedź do siostry się nią zajmij bo inaczej będzie tylko gorzej.
UsuńAaron: *pociera kark* Problem w tym, że Arisu kartę teleportacji ma przy sobie, a zanim ja dotrę do Moskwy i wsiądę w kolej transsyberyjską to wszystko może się zdarzyć. A nawet jeśli znalazłbym się tam to: a) opieprz od siostry to nieprzyjemna rzecz b) jesteśmy można powiedzieć połączeni ze sobą, czyli: kiedy ona zostaje zraniona to ja też, a kiedy ja jestem ranny analogicznie ona też. Gdybyśmy byli tam razem chronilibyśmy się nawzajem, ale też ranili... Mam tylko nadzieję, że zrobi pożytek z bandaża, który jej dałem.
UsuńKelly: No tak...nie pozostaje ci nic innego jak usiąść i wierzyć w zdrowy rozsądek Arisu...phahahahaha już po tobie.
UsuńAaron: *z nieodłącznym uśmiechem rozkłada się na kanapie* Arisu może przypomina górę lodową jeśli chodzi o emocje. Nie mogę zaprzeczyć, że nie jest też uparciuchem. Ale to dobry strateg, wojownik, jak również moja siostra. Oczywiście, że w nią wierzę.
UsuńHiromi: *siedzi na szafie* Jej siły jest pewien, dlatego że nie raz na treningu dostał od niej w papę. ;)
Aaron: *zamyka oczy* I jak tu się kłócić z takim argumentem?
Kelly:Nie da się. Dziewczyn są z natury szybsze, wytrzymalsze, bardziej odporne na ból poprostu jesteśmy lepsze.
UsuńAaron: *wylicza na palcach wciąż z uśmiechem* Mniejsze, wredniejsze, bardziej uparte, no jak tu was nie kochać, co?
UsuńKelly: A poza tym mamy cycki. :D
UsuńHiromi: *ląduje na podłodze* Nic mi nie jest!
UsuńAaron: *śmiech pełną gębą* Ha, nie da się z tobą nie zgodzić Kelly.
Kelly: Wiem jestem świetna.
Usuń*ja i Kim tańczymy po pokoju*
UsuńAaron: A wam co?
Ja i Kim: Drugi sezon Ansatsu Kyoshitsu!!!
Hiromi: *gramoląc się na nogi* To ja idę na spacer.
Aaron: *z lekką kpiną* Lepiej uciekaj zanim Kazami cię dopadnie. *chwyta lecący w jego stronę sztylet* Nie zapomnij maski i wytrychów, lisie.
Hiromi: *bawi się telefonem Shuna, a na twarzy ma tradycyjną japońską lisią maskę* Tsaaa, dzięki za troskę. *wychodzi*
Vanessa Szara Strona Mocy od dawna istnieje, lecz w filmach jj nie wymieniają. Kelly vs Betty zakończone. Ale się dzieje. Celest ty nie jeden raz mnie zaskoczysz.
OdpowiedzUsuńMiju: Kelly nie jestem już na ciebie zła. Rozejm?
Jenny: Cud! Miju już przeszło!
Kelly: O.o ja cie kobieto nie ogarniam...ale cie uwielbiam bo jesteś moją pierwszą przeciwniczką. ^^ Rozejm umowny czytaj dalej się naparzamy ale nie na serio.
UsuńCelest: Wiem jestem świetna.
Miju: Mnie się nie da ogarnąć.
UsuńKelly: Wiem 😆
UsuńOoooooooooooooo
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!!!
Kelly jesteś świetna :D naprawdę niesamowita <3 Szkoda tylko, że ranna :/ ale i tak niesamowita :P
Biedna podróba, tqk zwana Glimer, jak już pisałam pierwsza zasada, nie ufaj Doji'emu.
Ale Kelly ranna, niedobrze, Kelly mię poddawać się ^^
Miłej nauki życzę i ferii, bo chyba jutro zaczynasz, a ja niestety kończę :/ Ale nie chciałabym się zamienić, bo wtedy przed feriami i tak miałam już naprawdę dość :P
Pozdrawiam i życzę weny i wcale bym za mocno Gingi mię żałowała, on zawsze spada na cztery łapy :P
"Kelly jesteś świetna :D naprawdę niesamowita <3 Szkoda tylko, że ranna :/ ale i tak niesamowita :P"
UsuńKelly:Oleczka wymiatasz. :D Tak sobie siedzę i się zastanawiam dlaczego wy mnie uwielbiacie, a Mary i Ines nienawidzą/nielubią/nietrawią...
Mary: Bo jesteś pyskol.
Ines: I kombinujesz za trzech.
Mary: I nas zdradziłaś.
Ines: I bo masz nizdrowe podejście do przyjaźni.
Mary: I mnie wkurwiasz.
Ines: I...
Kelly:DOBRA dobra dotarło jestem złem.
Kim: I właśnie za to wszyscy cię lubią Kelly-chan. *rozwiązuje quiz* Heyyy Romi-chan, wiesz może po ilu godzinach od zgonu zaczyna występować stężenie pośmiertne?
UsuńHiromi: Co ty za pytania masz w tym quiz'ie?!
Kim: *śmiertelnie poważnie* Testowe, Romi-chan, testowe.
Kelly: Ludzie są dziwni... I ich nie ogarniam.
UsuńMary: A ty ogarniasz cokolwiek?
Kelly: Tak jakby się nad tym dłużej zastanowić to nie. Ale chwila skoro lubicie mnie bo jestem złem to czemu nie lubicie Doji'ego i Celest?
Miju: Dobre pytanie.
UsuńHiromi: *śmiertelnie poważnie* Doji to skurwiel, który sprowadził wielu na złą drogę, a przy okazji zniszczył kawał życia większości z nich. Można to porównać do opactwa, gdzie była Nyx ... ale nie o tym teraz mowa. Nie uwierzę, że jesteś aż taką mendą.
UsuńAaron: Celest może jest trochę lepsza od niego, ale to wciąż szalona pani naukowiec, która po trupach dąży do celu. A ja i Nyx mamy wzmożoną niechęć do eksperymentów, w szczególności na ludziach.
Ja: Po Wiedźminie 3 doszłam do następującego wniosku: Doji Junior = Skurwiel Junior
Kelly: A ja go znam!!!
UsuńRyuga: Weź już idź spać bo gadasz od rzeczy.
Kelly: Przecież wiesz, że żadne z nas nie zaśnie dopóki Hania nie skończy czytać podręcznika.
Hiromi: Nuuuuddnnnooo się zrobiło. *wgap w Shuna, złośliwy uśmiech i pochodzi do niego*
UsuńShun: *otwiera jedno oko* Czego chcesz?
Hiromi: *niewinny uśmiech* Nic takiego... *wstaje* Tylko podreperować umiejętności...
Shun: *zamyka oko, a po kilku minutach przeszukuje kieszenie* ROVA! Oddawaj coś ukradła!
Hiromi: *opiera się o framugę drzwi* Ja nic nie zrobiłam... Jedynie pożyczyłam... A z resztą "nie bije się złodzieja za to, że ukradł, ale za nieumiejętne schowanie"! *wybiega ze śmiechem*
Shun: ROVA! *biegnie za nią*
Liz: Kelly-sama, mam pytanie: czy jak wszyscy sobie wokoło dokuczają, to znaczy że się lubią?
Kelly: *z poważną miną rozmyśla nad sensem ludzkiego lubienia się* Kiedyś wydawało mi się, że tak, ale teraz jesyem w drórzynie w chodzącymi wyjątkami od tej reguły.
UsuńLiz: Ooo, czyli tylko my tak mamy, co Keiko-chan?
UsuńKeiko: *przegląda bestiariusz* Yhm. Myślisz, że o-nee-chan i inni pokonali by biesa?
Liz: *dziecięca euforia i pewność* Nawet dwa albo albo i pięćdziesiąt!
Keiko: *kiwa głową*
Ja: Dziewczynki, czas do łóżka!
UsuńDziewczynki: Nooo dooobrze...
Ja: Ciekawe, co słychać u reszty... Mam nadzieję, że wszystko w porządku...
Kelly: Bies-zło flaki bla bla bla potrafił opentywać bla bla bla stwarzał bójki bla bla bla byó uncielełnieniem niszczycielskiej siśy wiatru.*zamyka książkę (swoję żeby nie było) i ciska nią w głowe Kyoy*
UsuńKyoya: A można wiedzieć za co?
Kelly: Nie!
Miju: I dobrze mu tak wszyscy na Kyoye
UsuńShun: Niech się lepiej cieszy, że Tiger tutaj nie ma.
UsuńKelly:*śpiewa jak dziecko w piaskownicy* Yoyo i Tiger zakochana para!
UsuńKyoya: Ze waszystkich twoich zmirnnych nastrojów najmniej wkurwia mnie Betty bo wtedy jest przynajmniej na co popatrzeć.
Kelly:...*mina jej zrzedła i niema pomysłu na riposte*
Kyoya:*udaje że strzela z pistoletu* BANG!
Miju: Yyyyy czy ja dobrze widzę. Nie martw się Kelly jeszcze dowalisz Kyoy tak że się nie pozbiera. Jak co to mogę w tym pomóc.
UsuńKelly: Na ciebie zawsze mogę liczyć. ^^ ale ten jeden raz niech się pocieszy z wygranej.
UsuńMiju: :(
UsuńKelly: Mijuuuuuuuu nie smuć się. Co mam zrobić, żebyś się cieszyła?
UsuńShun: *przerzucając kulę zielonego ognia z ręki do ręki* Może pozwolić jej dać Tategamiemu w mordę?
UsuńKelly: Nie dowiemy się dopóki nie odpowie.* za nią przywiązany do krzesła i zakneblowany Yoyo*
UsuńShun: *spokojnie patrzy w kierunku Yoyo* Masz szczęście, że jestem spokojniejszy od Tiger. I że cię praktycznie nie znam.
UsuńKyoya:*mruczy coś groźnego*
UsuńKelly: Shun~*przekrzywia delikatnie głowę* Chyba nie wykorzystałbyś mojej pracy dla własnej przyjemności.
Shun: *krzyżuje ręce* Nie. W końcu nie mam powodu, żeby mu coś zrobić. A z resztą czekasz na Miju, prawda?
UsuńShun: *mamrocze* A ja muszę odzyskać to, co moje od Rovy.
UsuńKelly: Kto to Rova? I co jest ci winna? Życie czy coś ważniejszego?
UsuńShun: Rova to nazwisko Hiromi... A ty nie chciałabyś odzyskać swojego telefonu, gdyby ktoś ci go ukradł?
UsuńJa: Wiesz, że ona jak się nudzi to szlifuje swoje umiejętności. Ale po co ci te nerwy? Przecież odda twoje bety.
Shun: * zły mruczy pod nosem* Pewna jesteś?
Kelly: Hiromi oddaj telefon Shuna...albo go przeszykaj skoro tak bardzo chce go odzyskać musi tam być coś fajnego.
UsuńHiromi: *już na zewnątrz* Ja go tylko pożyczyłam, ... na czas nieokreślony...*niewinna minka* Może smsował ze swoją dziewczyną... A no tak, ... nie ma żadnej! *śmieje się* (Nikt tak naprawdę nie wie, czy kogoś ma.)
UsuńInes:Z facetami nigdy nic nie wiadomo.
UsuńKelly: Oj Ines nie bądź taka ponura. Masz tu donata.
Hiromi: Meh, po prawdzie mało mnie to obchodzi. *skacze po dachach, śpiewając po cichu*
UsuńSecret sign
Shadows in the moonlight
Clandestine
Flashes of a pale white
Climb the highest peaks of history
Kelly: Jak śpiewać to pełną piersią, na całe gardło i prosto z serca.
UsuńI can't believe in you!
I'd see you another day another way
nobody's standing near!
there are something you can't see or feel, baby!
jiko no EGO munashiku yukusue yeah! I'm sorry!
haki chikaehana hadashikute mou doubt!
iki chigai out there!?
(Remake One Ok Rock)
Hiromi: *stosując się do wskazówek Kelly* No to śpiewamy całą piosenkę!
UsuńI’m here again
No place and everywhere
Black bark and smouldering air
My influence
Another turn
Another peace to shun
Gauntlet of frost to run
No difference
Back and forth on the pendulum
Swinging hard towards the outside
Smash the walls of the clocks and run
Overcoming the confines
Time and space on the frailest veil
Frozen cold in the static
Bloody blades under hatred’s sails
Tearing out through the fabric
The shimmer of white skies
I spin to & fro
A flicker of wild eyes
Gifts I can’t control
The shimmer of white skies
The legacy leashed in my cries
Shall reign over bitter white skies
I pay the debt
Muse to another’s song
Heir to another’s wrongs
Unwanted crown
Dance on the wind
Through space and time I swirl
The lady of the worlds
Don’t hold me down
Back and forth on the pendulum
Swinging hard towards the outside
Smash the walls of the clocks and run
Overcoming the confines
Wake the wolf with a distant roar
Strands of ash separated
To entwine on a misty shore
Troubled lives ever fated
The shimmer of white skies
I spin to & fro
A flicker of wild eyes
Gifts I can’t control
The shimmer of white skies
The legacy leashed in my cries
Shall reign over bitter white skies
Weave these strands of ash
Together
Warm our hands on the embers of time
The shimmer of white skies
She spins to & fro
A flicker of wild eyes
She’s losing control
The shimmer of white skies
I’m haunted at night by her cries
Yeah I’m frozen cold....
The shimmer of white skies
I spin to & fro
A flicker of wild eyes
Gifts I can’t control
The shimmer of white skies
The worth I no longer defy
Shall reign over bitter white skies
Kelly: No i właśnie o tym mówiłam! Hahaha! Jeśli gra ci coś w duszy niemożesz tego tłumić bo któregoś dnia cie rozerwie.
UsuńHiromi: Zawsze zastanawiało mnie jakim cudem Arisu może tyle wytrzymać bez problemów. Odpowiedź przyszła dzięki treningowi.
UsuńKelly: Niekurzy muszą się wyszaleć...*nudzi ją stane i czekania na Miju więc siada Yoyo na kolanach*
UsuńLiz: *podchodzi do krzesła z Yoyo, ciągnąć za sobą Keiko, która trzyma kilka książek w rączkach* Kelly-sama, poczytamy razem? :3
UsuńKelly: Tak. :) I nie musisz zwracać się do mnie per Pani, aż taka stara nie jestem. Yoyo poczytamy sobie trochę. Cieszysz się?
UsuńKyoya:*wywraca oczami*
Liz: Hai, Kelly-chan. Z książek mamy bestiariusz słowiański, japońskie legendy, zbiór bajek europejskich...
UsuńKeiko: M-możemy t-też opowiedzieć t-trochę inn-ą wersję l-legendy o czterech s-smokach i królu Hi-hiryuu, wymyśloną przez Yunę-sa-san...
Kelly: *siada po turecku na ziemi* Nie lubię smoków, bestariusz czytałam, legendy znam to może poczytamy Alicjie w krainie czarów? Tam jest taki fajny znikający kot, albo czerwonego kapturka mama zawsze czytała mi ją przed snem, albo Piotrusia Pana*nachyla się konspiracyjnie i szepta* Piotruś to mója pierwasza miłość. To co czytamy?
UsuńLiz: *szepcze* Możemy najpierw przeczytać Alicję, a później Piotrusia. Inaczej Yoyo-kun mógłby być stratny. *chichocze*
UsuńKeiko: *po cichu* We're all mad here.
Kelly:Dobra. :) Siedź spokojnie Yoyo będziemy czytać wyraźnie i pokazywać ci obraski jak będą. :)
UsuńKyoya:*dalej przywiązany do krzesła i zakneblowany wywraca oczami i coś burczy*
Kelly:Straszny z ciebie mruk...Dobra czytamy.*odsząkuje*
Było lato, słońce grzało,
Ogród blaskiem oświecało,
Kwitły kwiaty rozmaite,
Z pól pachniało srebrnym żytem.
Ciepły wietrzyk wiał łagodnie
Ptaki fruwały swobodnie
Trzmiel wciąż bzyczał swą piosenkę,
Latały pszczoły maleńkie,
a motyle nad kwiatkami
Poruszały skrzydełkami.
Patrz Yoyo tu jest przczoła a ty motylek, a tutaj kwiatki.
Keiko i Liz: *słuchają z uwagą*
UsuńLiz: *siada na kolanach Yoyo* Tu mi wygodniej. :)
Kelly: *mina z cyklu będź miły, albo Lion rozpadnie się na części pierwsze i utonie w ściekach*
UsuńW tym ogrodzie pełnym słońca
Gdy się toczył dzień gorący,
Po obiedzie, po deserze,
Przysypiały mówiąc szczerze
Dwie siostrzyczki, w słońcu złotym,
nie trzymały się ich psoty.
Z nimi też odpoczywały
Ich zabawki przez dzień cały
Książeczki nie przeczytane,
Bajki nieopowiedziane...
Ryuga:*niby do siebie* Żyję z nią już ponad 7 lat i dalej niemogę się nadziwić jak szybko i jak bardzo może się zmienić...
Hiromi: *w masce lisa nagle pojawia się za nim* Cytując Nyx: "Ludzie posiadają wiele masek i tylko od nich zależy jaką zobaczą ludzie." Całkiem to do niej pasuje. *bierze na kolana Keiko*
UsuńKeiko: Ko-konbanwa Kit-san.
Hiromi: *uśmiecha się za maską* No cześć wszystkim.
Ryuga:Faktycznie bardzo pasuję.*odchodzi tylko on wie dokąd*
UsuńInes:Dzieci zabawnie działają na ludzi. Nawet Kyoya jest jakiś mniej wkurzony niż zwykle.
Hiromi: W sumie mówiłam o Nyx, ale do Kelly też to pasuje. :) Dzieci mają zdolność do zaskarbiania sobie przychylności ludzi. A Kyoyo najwyraźniej pogodził się ze swoim losem.
UsuńKyoya:*morduje wzrokiem, a przynajmniej próbuje, ale Liz mu zasłania.*
UsuńKelly: Dobra Alicja przeczytana. To co teraz idziemy lulu czy czytamy coś innego?
Hiromi: *ignorując Kyoyo-lolo* A jak wolisz? Mnie tam wszystko jedno, dopóki Kazami mnie nie znajdzie. *przegląda jego komórkę* W sumie ma całkiem niezłe kawałki na tej liście.
UsuńLiz: *przysypia na Yoyo* Takie ciepłe...
UsuńKelly:*patrzy przez chwilę na Liz i Kyoye (który swoją drogą też zaczął przysypiać) poczym potrząsa głową i wraca do książki* To co jeszcze jeden rozdział Piotrusia Pana?
UsuńHiromi: Okej, bo Keiko też przysypia, a Miju raczej dziś nie przyjdzie.
UsuńLiz: *mocno trzyma kurtkę Kyoyi*
Kelly: No dobrze. Wszystkie dzieci-prócz jednego- dorastają. Szybko dowiadują się, że pewnego dnia będą dorosłe, a Wendy dowiedziała się tak:Pewnego dnia, kiedy miała dwa lata...*oczy Kelly samoistnie się zamkneły, a sama dziewczyna poleciała do tyłu i opierając się plecami o krzesło na którym spał Yoyo i zaczęła spokojnie oddychać uśmiechając się pod nosem*
UsuńHiromi: *do siebie* Szkoda, że życie to nie bajka. *okrywa wszystkich kocami*
UsuńShun: *nagle się pojawia*
Hiromi: *daje mu telefon i kładzie palec na swoich ustach*
Shun: *kiwa głową i znika*
Hiromi: *po cichu śpiewa kołysząc Keiko*
Tonto el que no entienda
cuenta una leyenda
que una hembra gitana
conjuró a la luna hasta el amanecer
Ilorando pedia
al llegar el dia
desposar un calé
(tłumaczenie:
Niech każdy pamięta
Co głosi legenda
Jak pewna cyganka
Od nocy do ranka
Księżyca prosiła tak:
''Daj mi proszę chłopca
Miłość jest mi obca
Tak mi czułości brak...'')
Ryuga:*wzdycha widząc jak toważystwo pospało się na podłodze podnosi Kelly i niesie ją do łóżka*
UsuńMary:Zostawiać go na chwilę samego.*mruczy pod nosem, od wiązuje Kyoye od krzesła i zdejmuje knebel* Dobranoc.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOmg, ile komentarzy, co tu się stało??? O.O
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć...
Usuń