Rozdział 19
Mary
Spadałam. Zapadałam się w szaro
burej przestrzeni by za moment wznieść się lekko w górę. Czułam się jak
balonik wypełniony helem przywiązany do rączki dziecka. Spadałam i wznosiłam
się i tak w kółko. Ta gra zdawała się trwać w nieskończoność, aż w końcu zamiast
polecieć opadałam ciężko na drewnianą podłogę w starym płonącym budynku.
-Co ty tu jeszcze
robisz!?-Usłyszałam czyjś krzyk, powoli próbowałam się podnieś, ale cały świat
wirował. Poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia.
Wiedziałam, co się dzieje przeżywałam to już milion razy. Dym gryzł w oczy i
wciskał się do gardła potęgując mdłości. Kaszlałam wcierając łzy wypływające mi
strumieniami z oczu.
Wybiegliśmy na otwartą
przestrzeń. Oparłam dłonie na kolanach, gwałtowne torsje wyszarpały ze
mnie trochę czarnej od pyłu śliny. Rozległ się chrzęst walącego się budynku i
ryk dwóch bestii.
No dobra miejmy to już za
sobą.- Wyrównałam oddech, wysortowałam się i ruszyłam w stronę epicentrum tego
pogromu.
Wyszłam na plac i zobaczyłam
dwóch walczących ze sobą mężczyzn.
Spojrzałam na, bleydera, który
władał Drago. Wielkie szalone oczy i krzywy uśmiech.
, „Gdy miałem trzynaście lat
kazali mi opętać mroczną moc."
On też jest opętany. Szalony do
szpiku kości bez szans na ratunek.
-L-DRAGO MROCZNY RUCH PODNIEBNY
NISZCZYCIEL CESARSKIEGO SMOKA!!!-Ryknął rozkładając ręce na boki, tworząc
na nich fioletowe kule energii i ciskając tym w bey'a z którego wyleciały
jeszcze dwa smoki, które dołączyły do walczących bestii. Wszystkie trzy smoki
wczepiły się pazurami i kłami w Fenrira Przewróciły go zmieniając się razem z
nim wielką bezkształtną masę energii, która pochłonęła stojącego na jej drodze
bleydera, a potem mnie. Po raz kolejny porwało mnie w górę i gwałtownie upuściło.
Gruchnęłam o mokrą miękką
ziemię. Leżałam na polanie pośrodku lasu. Fenrir czekał tam na mnie. Nie
był zadowolony.
-Wstań.- Rozkazał. Zrobiłam
to.-Wyłaś poza granicami żelaznego lasu. Konsekwencje twojego czynu będą
ogromne.
-Nie wiedziałam, co robię.
Chciałam go tylko zatrzymać.
-To teraz bez znaczenia. Miałem
zamiar powoli przeprowadzić cie przez szkolenie wygląda jednak na to, że
będziemy musieli przyspieszyć. Dołączysz teraz do polowania.
-Na, jakiej pozycji?
-Ofiary.
Kelly
Spanie na kanapie jest trochę
jak rzut monetą z jednej strony możesz zaliczyć tam najlepszą drzemkę w życiu taką,
po której budzisz się z odbitymi śladami poszycia na policzku i ciepłem w
duszy, a z drugiej strony może się stać tak, że obudzisz sie powykręcana ze
zgniecionym uchem, obolałymi kośćmi i czyjąś stopą przy twarzy.
-Fuuu. -Jęknęłam.- Włosy na
nogach też masz zielone.- Stopa stanęła na podłodze, a jej właściciel podniósł
na mnie zaspane oczy.
-A ty wyglądasz jak gówno.
-Bywa.- Mruknęłam przeciągając
się. Yoyo musiał odchylić się lekko, żeby nie dostać stopą w podbródek.- Tak
właściwie to, co ty tu jeszcze robisz? Nikt cie nie nauczył, ze powinno sie
uciekać przed świtem? -Prychnął.
-Kto ci dawał takie lekcje twój
alfons?
-A, co chcesz zamówić
korepetycje?- Pokręcił głową ze zrezygnowaniem, usiadł na brzegu kanapy i
zaczął zakładać buty.
-Ubieraj się.-Powiedział.
-Po co?- Ziewnęłam.
-Chyba nie myślisz, że
zapomniałem.- To było by urocze gdyby nie mówił tego zły Kyoya chcący zaciągnąć
mnie siłą do lekarza.
-Ty wszytko potrafisz popsuć.-Mruknęłam
nakrywając sie kocem.
-Ubieraj się i idziemy. -Powtórzył
sprawdzając swój telefon.
-Słuchaj.-Zaczęłam podnosząc
się do siadu trąc piąstką zaspane oczy.- To jest tak na dobra sprawę bezsensu,
bo widzisz ja nie...-I teraz powinnaś wymyślić jakąś dobra wymówkę, która
zakryje to, że nie chcesz żeby ktoś z doktoratem potwierdził twoją teorie.
I wtedy on wyszedł. Pół biedy
jakby wyszedł z siebie i staną obok. On po prostu wstał i wyszedł z mieszkania,
od tak.
Rozejrzałam się po salonie nie wiedząc,
czego właściwie sie spodziewałam, po czym spojrzałam w górę i szepnęłam.
-Dziękuje.
Mary
Biegnij po prostu biegnij nie
możesz pozwolić im się otoczyć. Ofiara zwykle biegnie w stronę reszty stada, a
naganiacze jej na to nie pozwalają. Z tym, że ja nie mam stada, do którego mogłabym
teraz uciec. Mimo to od czegoś mnie ogradzają. Ostro skręciłam wzbijając
przy tym w powietrze pióropusz leśnej ściółki
Wpadłam do wody. Uskok nie był
wysoki, a woda sięgała mi tylko do pasa, więc jakoś udało mi się przebrnąć na
drugi brzeg. Mokre ubrania spowalniały ruchy, ale nie miałam czasu, żeby coś z
tym zrobić musiałam biec dalej zgubić. Pogoń usłyszałam za sobą głośny plusk
oddzielający się od szumu rzeki.
Są tuż za mną.
Jeden z wilków skoczył na moje
plecy.- Zaryłam w ziemie wyciągniętymi przed siebie rękami. Wilk sturlał sie w
dół niewielkiego wzniesienia, ale szybko podniósł na nogi i wyszczerzył na
minie kły sierść na jego karku zjeżyła się, przez co wyglądał na większego.
Powoli cofałam sie nie chcąc sprowokować nagłego ataku dopóki nie natrafiłam
plecami na drzewo.
-Otoczyły mnie-szepnęłam do
siebie kątem oka dostrzegając drugiego wilka skradającego się do mnie z lewej.-
Jak już przegrywać to w walce. - Urwałam oderwałam uschniętą gałąź i
mocno zacisnęłam na niej dłonie.
Pierwszy skoczył na mnie wilk
stojący z lewej. Zamachnęłam sie i zdzieliłam go kijem w łeb za piszczał
i poleciał w bok. Drugi wilk próbował zaatakować mnie od tyłu w ostatniej
jednak chwil udało mi sie odskoczyć zatoczyłam sie i udałam. Wilki natychmiast
to wykorzystały rzucając sie mi do gardła cudem udało mi się zablokować jego
szczęki gałęzią ta jednak trzasnęła po chwili rozsypując sie w drzazgi. Wtedy jedyne,
co mi pozostało to bronić sie gołymi rekami. Starałam się sie zrzucić go z
siebie jednocześnie nie dać rozszarpać sobie gardła. Długo tak nie
wytrzymam-pomyślałam szukając wzrokiem czegokolwiek, co mogłoby pomóc mi sie z
tego wykaraskać. Trafiłam na kamień próbowałam po niego sięgnąć i wtedy właśnie
poczułam zaciskające sie na moim przedramieniu szczęki.
Wrzasnęłam. Zacisnęłam dłoń na
kamieniu wyrwałam go z ziemi, po czym z całej siły walnęłam nim przeciwnika w
łeb. Wilk odskoczył z piskiem. Podniosłam się i spojrzałam na pozostałego wilka
wyzywająco. On spojrzał na uciekającego towarzysza potem na mnie i sam zaczął
schrzaniać. Odrzuciłam kamień na bok i wróciłam do biegu. Biegną po resztę
stada. Najwyraźniej część z nich musiała zgubić mój trop przy rzece.
Musze dostać sie wyżej. Wilki
nie potrafią się wspinać, więc może drzewo? Nie. Będę tam siedzieć dopóki się
nie wykrwawię. Potrzebuje...Potrzebuje...
Wypadłam z pomiędzy drzew
prosto na skalną ścianę.
Była wysoka stroma i mocno
poharatana. Rozejrzałam się. Nie było łagodniejszego podejścia.
Nada się.
Zaczęłam się wspinać, a
właściwie spróbowałam to zrobić. Podziurawiona ręka nie była tu pomocna. Muszę
znaleźć inny sposób. Coś, do czego nie potrzebuje rąk.
Myśl Mary. Myśl.
Potrzebuje dwóch ścian blisko
siebie tak, żebym mogła oprzeć się jednocześnie plecami i nogami.
Jest! Szczelina skalna.
Powinnam dać radę wdrapać się nią na szczyt i nie stracić ręki.
Szorowałam plecami po skale i
przestawiałam powoli nogę za nogą wilki warczały na ziemi, ale nie były wstanie
mnie w żaden sposób dostać. Wgramoliłam się na brzeg klifu. Leżałam z
policzkiem przeciśniętym do chłodnej mokrej ziemi, kiedy przykrył mnie cień.
-Gratuluje. Przeżyłaś.
Kelly
-Benkei nic mi nie jest. - Mój
kochany uwielbiony starszy brat postanowił mnie odwiedzić. Od samych drzwi
był przekonany, że potrzebuje jego pomocy. No dobra przyznaje mieszkanie
nie zdałoby testu białej rękawiczki, ale Benkei nie jest aż takim czyściochem,
żeby uważać to za coś, z czym trzeba mi niezwłocznie pomóc. Teraz stoi na
środku pokoju w miejscu gdzie dalej nie ma stolika ściskając mnie tak, że nogi
fruwają mi jakieś pół metra nad ziemią.
Całe szczęście, że Kyoya zmył
sie zanim mój big bro przyszedł, bo byśmy we dwoje tak wisieli.
-Już dobrze, wszytko będzie w
porządku, jestem tutaj.- Czy on płaczę? Proszę tylko nie to.
-Wielkoludzie?
-Co jest kruszyno?
-Z, czym ja tak właściwie
potrzebuje tej pomocy?- Przestałam być miażdżona w ramionach, a zamiast tego
Benkei trzymał mnie przed sobą na odległość wyciągniętej ręki i zaczął patrzeć
na mnie zdziwiony.
-To chyba ja powinienem cie o
to zapytać.
-No tak. Z tym, że ja nie wiem.
-Chwila.-Posadził mnie na
kanapie, a sam usiadł obok.- Napisałaś do mnie wczoraj -wyciągnął z kieszeni
telefon i pokazał mi sms.- "Przyjedź. Proszę." W restauracji był ruch,
więc przeczytałem go dopiero w nocy, a wtedy nie było już żadnych połączeń.
Więc jestem dopiero teraz. Próbowałem się do ciebie do dzwonić, ale nie
odbierałaś. Napisać więcej też nie napisałaś.- Bardzo kurwa zabawne Yoyo.
-Wiesz wczoraj trochę wypiłam i
mi się smutno zrobiło, aaaaaa potem mi się film urwał.- Miło wiedzieć, że
jest w stanie do mnie przyjechać z powodu głupiego sms.
-Bitch im a boss!- Ryknął mój
telefon. Oho Tsubasa dzwoni- Bitch ima boss!
-Muszę odebrać. Praca wzywa.
Mary
Usiadłam na ziemi z głową
między nogami i ciężko dyszałam. Oddychałam wysuszonym gardłem, a głowa chciała
mi eksplodować.
-Jesteś świadoma, co zrobiłaś? -Pokręciłam
głową.-Dostosowywałaś otoczenie do swoich potrzeb.
-Co?- Jęknęłam podnosząc głowę.
-Niektórzy zmieniają sie by
dostosować sie do obecnych warunków inni przenoszą sie w miejsca bardziej dla
nich dogodne ty natomiast nagięłaś rzeczywistość tak by sprzyjała tobie.
-Ja nic nie robiłam.
Fenrir podniósł łeb, rozejrzał
się i zapytał:
-Wiesz gdzie sie znajdujemy?
-W Żelaznym lesie.
-Tak, ale tylko w pewnym
sensie. Przede wszystkim to twój umysł. Twoje myśli mają...
Jasne światło weszło Fenrirowi
w słowo.
-Mary? Mary!? MARY!- Obudziłam
sie obok łóżka, a Glut klepał mnie po policzku.
-Daj mi spokój.- Mruknęłam
podnosząc sie do siadu. Ból przeszedł po mojej ręce, aż po same zęby.- Szlak.
-Mary? Co jest?
-Chuj cie to obchodzi...To nic.
To tylko widmo ból.- Mruknęłam czując w ustach słony smak krwi. Pięknie. Co tym
razem nos czy warga?
-Dosyć, tak nie będzie.
Zabierzesz mnie do niego. Chce z nim rozmawiać.
-Nie ma mowy!
-Nie pozwolę, żeby to sie dalej
ciągnęło! Te całodniowe medytacje te utraty przytomności i to wczoraj z Alexem
to też wina tego wilka.
Jestem każdym koszmarem,
jaki Alex wyśnił przez ciebie! Jestem jego strachem i nienawiścią! Ścierwem,
które nie może odejść z tego świata bez względu na to jak bardzo bym tego
chciał!
-On ma imię. Fenrir. -Mruknęłam.
-Mam rajcie wiesz o tym.
Telefon zaczął dzwonić.
Równocześnie spojrzeliśmy na leżące na dywanie urządzenie.
-Ani. Mi się. Waż. -Syknął
Yoyo.
Odebrałam.
-Czekam na dole. -Powiedział
Bastien. W tle słychać było pracujący silnik.-Otori chce nas widzieć.
-Zaraz będę.-Powiedziałam podnosząc
sie z ziemi.
-Nigdzie nie pójdziesz.- Kyoya
złapał mnie za ramię.- Nie w tym stanie.
-Wyjdę drzwiami, albo oknem nie
zatrzymasz mnie.
***
Wsiadłam do samochodu i
zapięłam pasy.
-Problemy z bratem? -Zapytał
zerkając na mnie.
-Nieważne.- Mruknęłam.
- Skoro tak mówisz, a przy
okazji mam coś dla ciebie.-Mężczyzna wyjął z kieszeni przeźroczyste okrągłe
pudełko i podał mi je. W środku był zgnieciony kawałek jakiegoś metalu.
-Co to?
-To twoja pierwsza kulka.
-Al...
-Przeszedłem się po pobojowisku
i wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że to właśnie ona
-Ummm dziękuje?
-Nie ma, za co.- Uśmiechną się
i ruszyliśmy.
W WBBA czekali już tylko na
nas. Usiadłam pomiędzy Bastienem, a złą na mnie, Ines kiedy to zrobiłam Otori
zaczął.
Kelly
-A, więc dwójka młodych ludzi
zaginęła bez śladu. Wyszli do szkoły i nie wrócili.-Tsubasa szybko przeszedł do
sedna sprawy. Co było zarąbiste. - Mamy podstawy uważać, że to jest to nasza
sprawa. Dlatego właśnie wyślemy was do Hakuby.- Hyhy habuba.- Rozejrzycie
się. Jest szansa, że uda wam się ich znaleźć ich zanim...
Otori musi dramatyzować. Po
prostu musi. Do kręciłam butelkę z wodą, którą bawiłam się, od kiedy
tylko usiadłam na krześle ( Zabrali wszystkie obrotowe fotele. Skubańce się
uczą) i wzięłam łyk.
-Właśnie, dlatego na miejscu
jest już Hyoma.- Adrelina pod sufit. Woda wypluta na biurko.- Dołączycie
do niego.
-Żartujesz, prawda?- Zapytałam
bardzo poważnie jak na kogoś, kto właśnie udowodnił, że nie potrafi pić jak
człowiek.
-Jestem śmiertelnie poważny. - śmiertelnie
to ja będę ranna.- To najlepszy tropiciel...
-Bull shit.- Powiedziałam
zakładając nogę na nogę i odpierając się wygodnie.- Daj mi do ręki
telefon w godzinę sprowadzę ci tu lepszego.- Kelsi na pewno jakiegoś zna.
-Najlepszy za...-Prychnęłam, a
Ines kopnęła mnie pod stołem w kostce. -Zatwierdzony przez WBBA tropiciel bez
niego szukanie zaginionych może zajmie wam nieporównywalnie więcej czasu.
-Nie pękaj niebieska.- Mary posłała
mi wredny uśmiech.- Poprosimy, żeby szybko cię wykończył.
Rozdział 19 za nami. Jak wam mija pierwszy miesiąc po wakacjach? Wiem brzmię jak dokładnie każdy jeden dorosły z jakim zdarzyło sie wam rozmawiać w ciągu ostatnich kilku tygodni. Ja zaadoptowałam kaktusa.
Na imię ma Doji zobaczymy ile przeżyje. ;)
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta (oby niedługo)
Hania.
Hanako: To chyba już tradycja że za każdym razem gdy tu rozdział to Asha wstrzymuje oddech prawie do uduszenia się i ma wielki wyszczerz.
OdpowiedzUsuńJa: Co ja poradzę? Wyzwala się we mnie tyle pozytywnej energii
"-Bitch im a boss!- Ryknął mój telefon. Oho Tsubasa dzwoni"
Miju: Fajny ten dzwonek
"-I teraz powinnaś wymyślić jakąś dobra wymówkę, która zakryje to, że nie chcesz żeby ktoś z doktoratem potwierdził twoją teorie."
Miju: Jakbym zobaczyła autorkę.
Ja: Ej!
Miju: Sorka, ale dużo w tym ciebie.
"-Nie pozwolę, żeby to sie dalej ciągnęło! Te całodniowe medytacje te utraty przytomności i to wczoraj z Alexem to też wina tego wilka."
Miju: Taaaa i co niby zrobisz. Rzucisz w tego wilka tornadem? Wątpię by zadziałało
"-Nie pękaj niebieska.- Mary posłała mi wredny uśmiech.- Poprosimy, żeby szybko cię wykończył."
Miju: *tuli Kelly* Proszę mi jej nie wykańczać! Zwłaszcza jak ma to być ten idiota Hyoma!
"-Wiesz wczoraj trochę wypiłam i mi się smutno zrobiło, aaaaaa potem mi się film urwał."
Miju: Spokojnie nie ty jedyna głupie rzeczy robisz po pijaku
Hanako: Miju ma słabą głowę i robi jeszcze głupsze rzeczy
Ja: Jak mija pierwszy miesiąc? Wychowawczyni uwolniła moją nerwicę,dała sporo wielkich projektów na zawodowe, czepiała się wszystkiego i strasznie ciśnie na place z okazji 80 lat szkoły ale tak to jest ok. Kaktus imieniem Doji. Hmmm znając moją rękę do roślin długo by nie pożył. Czekam na kolejny rozdział.
"Ja: Co ja poradzę? Wyzwala się we mnie tyle pozytywnej energii "
UsuńJa: Cieszę się, że tak jest. :D
"Miju: Fajny ten dzwonek"
Kelly: Wachałam się pomiędzy nim a orła cień.
"Miju: Jakbym zobaczyła autorkę.
Ja: Ej!
Miju: Sorka, ale dużo w tym ciebie. "
Ja: To całe moje życie w pigułce.
"Miju: Taaaa i co niby zrobisz. Rzucisz w tego wilka tornadem? Wątpię by zadziałało "
Kyoya: Już raz walczyłem z wilkami drugi raz też sobie poradzę.
Ines: Kyoya czuje się bezsilny patrzą na to co się dzieje z Mary i próbuje jej pomóc jak tylko umie co sprowadza się do wrzasku.
"Miju: *tuli Kelly* Proszę mi jej nie wykańczać! Zwłaszcza jak ma to być ten idiota Hyoma! "
Kelly: Widzicie tak powinniście zareagować. Dzięki Mujiu na ciebie zawsze można liczyć.
"Miju: Spokojnie nie ty jedyna głupie rzeczy robisz po pijaku
Hanako: Miju ma słabą głowę i robi jeszcze głupsze rzeczy"
Kelly: Ja tego nie zrobiłam to Yoyo napisał do Benkeia, albo Kelsi. Mendy społeczne nie wierzą we mnie.
"Kyoya: Już raz walczyłem z wilkami drugi raz też sobie poradzę.
UsuńInes: Kyoya czuje się bezsilny patrzą na to co się dzieje z Mary i próbuje jej pomóc jak tylko umie co sprowadza się do wrzasku. "
Miju: To on walczył z wilkami
Ja: Tak chyba klania się skleroza
Miju:...chyba tak. No bo krzyk to najlepsza metoda. Z tym wilkiem to troche poplataba sprawa.
"Kelly: Widzicie tak powinniście zareagować. Dzięki Mujiu na ciebie zawsze można liczyć"
Miju: Nie ma za co. Jak się pojawi szynszyla w okolicy to dzwoń
Hanako: Szynszyla?
"Kelly: Ja tego nie zrobiłam to Yoyo napisał do Benkeia, albo Kelsi. Mendy społeczne nie wierzą we mnie. "
Hanako: Znam to skądś *patrzy na starszego brata*
Hiroaki: Ej ja wcale taki nie jestem.
*Mary szamota się z wilkami, biega i ogólnie walczy o życie*
OdpowiedzUsuńZmora: Wreszcie coś miłego dla oka.
Lilka:*leży na łóżku z głową spuszczoną na krawędzi i opycha się chrupkami* Przecież ty nawet nie masz oczu.
*Mary ogląda walkę Drago z Wolfem*
Lilka:Skoro widzimy to już trzeci albo czwarty raz to oznacza, że musi to być coś kluczowego. Z przeszłości? Przyszłości? Czy wspomnienie wspomnienie ostatniej walki?*gapi się w sufit, wzrusza ramionami i wraca do chrupek*
,,Rozejrzałam się po salonie nie wiedząc, czego właściwie sie spodziewałam, po czym spojrzałam w górę i szepnęłam.
-Dziękuje."
Jack:* widzi iż Kelly zwraca się do jakiejś siły wyższej rozkłada ręce i staje tuż za kanapą gdzie siedzi Kelly* Tak wiem, że jestem boski. Możesz już zacząć bić pokłony do swojego bóstwa.
Lilka: Gdyby nie to, że nie mamy wpływu na fabułę ani nie istniejemy w tamtym świecie to pomyślałabym, że to był ten moment kiedy wysłałeś jemu i Ines smsa.
Jack: Cii Czarna nie psuj mojego momentu chwały. Zaraz postawi mi ołtarzyk.
,,-Ubieraj się.-Powiedział.
-Po co?- Ziewnęłam.
-Chyba nie myślisz, że zapomniałem.- To było by urocze gdyby nie mówił tego zły Kyoya chcący zaciągnąć mnie siłą do lekarza."
Lilka:*zamiera z chrupkiem reku gdzieś tak mniej więcej w tym momencie i nawet nie drgnie tylko zwraca wzrok ku Kelly*...Po co do lekarza?
Jack:...
Ja:*szeptem* I tu właśnie kończy się twoja "boska władza".
Jack:...Rzuciłbym w cb pudełkiem z chusteczkami, ale nie będę ułatwiał ci życia. Sama rusz po mnie tyłek.
Ja:*tęskny wzrok za pudełkiem, które leży na drugiem końcu pokoju*A było tak blisko U^U
,,-Gratuluje. Przeżyłaś."
Zmora: Jestem szczerze zwiedziona tym seansem.
Lilka: To wykup sobie Netwix albo coś w tym stylu.
,,No dobra przyznaje mieszkanie nie zdałoby testu białej rękawiczki,"
Lilka:*zrobiła jakiś dziwny wygibas i chwilę później już stoi na równych nogach* Wystarczy odświeżyć ściany, wstawić trochę mebli, odkurzyć, umyć okna i nie będzie tak źle.
Julie: Zróbmy las jak w moim pooookooojuuuu.
Lilka: Myślałam raczej o jakiś jasnych kolorach...w ogóle to wydmuchaj nos bo zaraz jesz rosół.
Juli:Rosooołek! :D
Lilka: Właśnie. Wasza dwójka*tu patrz Kelly i Benkei* jest zaproszona na rosół i nie możecie odmówić bo doprowadzicie do jakiegoś tam dyshonoru czy co ja miałam wam tam ostatnio pogwałcić kiedy nie pozwoliliście mi zapłacić za burgera i sałatkę. Także bez dyskusji idziecie jeść.
,,-Tak, ale tylko w pewnym sensie. Przede wszystkim to twój umysł. Twoje myśli mają..."
Lilka: Tylko taki kształt jaki zechcesz by nabrały.
Jack: Martwisz się co kobieta pochodnia ci wymyśli?
Lilka: Jedyne co mnie teraz martwi to to, że chrupki mi się kończą*zagląda się prawie pustej paczce*
Jack: Specjalnie wzięłaś czekoladowe żebym ci nie zjadł-_-
Lilka: Trzeba sobie radzić.
,,-Nie pozwolę, żeby to sie dalej ciągnęło! Te całodniowe medytacje te utraty przytomności i to wczoraj z Alexem to też wina tego wilka."
UsuńJa: Yoyo by go poszczuł.
Jack: A tylko spróbuj zrobić to z kciukiem-_-
Ja:*kciuk*
Jack:*ciśnienie dwieście*
Lilka:*wzdycha ze zrezygnowaniem* Chrupki się skończyły...
,,- Skoro tak mówisz, a przy okazji mam coś dla ciebie.-Mężczyzna wyjął z kieszeni przeźroczyste okrągłe pudełko i podał mi je. W środku był zgnieciony kawałek jakiegoś metalu."
Lilka: Ooo jak romantycznie.
Jack: Brawo Sebix wreszcie zrobiłeś ten krok. Kiedy ślub?
,,-A, więc dwójka młodych ludzi zaginęła bez śladu. Wyszli do szkoły i nie wrócili."
Ja: Pewnie uciekli bo zdali sobie sprawę, że matura zapasem.
Jack: Albo test gimbazjalny.
,,Zatwierdzony przez WBBA"
Jack: Ja uważam, że to powinno podchodzić pod jakiś błąd językowy w tym zdaniu.
Ja: Nie wiem jak mam podsumować ten rozdział po przeczytaniu. Miałam jeszcze pisać, ale ten kom to i tak już niezły tasiemiec.
Lilka: Skoro Hyoma to taki professional w pracy to może będzie potrafił się zachować i odłoży prywatne urazy na bok.
Jack: A tak z Polskiego na nasze jeśli coś jej zrobisz to Czarna zrobi coś tobie.
Lilka:*mamrocze* Nie to...
Jack: Cii ja wiem lepiej co mają na myśli moi ludzie.
Lilka: Nie jestem twoim człowiekiem.
Ja: Mary miała niezły survival, Kyoya się wścieka co w sumie jest uzasadnione, ale z drugiej strony...
Jack:*sugestywnie* Tasiemiec.
Tak, tak. Krzywa akcja i tak źle i tak nie dobrze. Nadchodzi wielkie spotkanie Kelly i Hyomy po tygodniach rozłąki i może tym razem jednak nie będzie tak źle jak ostatnio i Hyoma zachowa się tak jak mówiła Lilka.
Jack: Weź idź spać bo tak chamsko piszesz aby napisać, że aż widać.
Ja: Mam lepszy pomysł. Ja pójdę spać, a ty się za mnie nauczysz na wszystko co mam w tym tygodniu.
Jack: Chyba jednak spasuję.
,,Jak wam mija pierwszy miesiąc po wakacjach? Wiem brzmię jak dokładnie każdy jeden dorosły z jakim zdarzyło sie wam rozmawiać w ciągu ostatnich kilku tygodni."
Nie mów tak.
Jack:Zapomniałem powiedzieć dzień dobry jak wszedłem XD
A w szkole jak zwykle harówka to się nigdy nie zmienia. W czwartek jadę sobie do Częstochowy...
Lilka: Jak trwoga to do boga.
Zmora: Hamuj się.
Ja:...a piątek mam wolny, ale to i tak mi wiele życia nie daje.
,,Ja zaadoptowałam kaktusa. Na imię ma Doji zobaczymy ile przeżyje. ;)"
Lilka: Nawet ładny.
Jack: Patrząc na to jak skończył jego imiennik to zapewne nie długo :)
Nie zapomnij go podlewać, trzymać z dala od szklanych żyrandoli i Ruygi.
Czekam na next.
"Zmora: Wreszcie coś miłego dla oka.
UsuńZmora: Jestem szczerze zwiedziona tym seansem."
Mary: Fox ucisz głosy w swojej głowie.
"Lilka:*leży na łóżku z głową spuszczoną na krawędzi i opycha się chrupkami* Przecież ty nawet nie masz oczu.
"Lilka: To wykup sobie Netwix albo coś w tym stylu."
Mary: Dzięki.
"Lilka:Skoro widzimy to już trzeci albo czwarty raz to oznacza, że musi to być coś kluczowego. Z przeszłości? Przyszłości? Czy wspomnienie wspomnienie ostatniej walki?"
Mary: Widzę to za każdym razem jak wchodzę do lasu.
"Jack:* widzi iż Kelly zwraca się do jakiejś siły wyższej rozkłada ręce i staje tuż za kanapą gdzie siedzi Kelly* Tak wiem, że jestem boski. Możesz już zacząć bić pokłony do swojego bóstwa.
Lilka: Gdyby nie to, że nie mamy wpływu na fabułę ani nie istniejemy w tamtym świecie to pomyślałabym, że to był ten moment kiedy wysłałeś jemu i Ines smsa."
Kelly:* uśmiechnęła się pokazując zęby* Choć tu.*obieła dłońmi kark Jack'a pociągnęła w dół ku sobie i dała mu buziaka w nos* Dziękuje.
"Lilka:*zamiera z chrupkiem reku gdzieś tak mniej więcej w tym momencie i nawet nie drgnie tylko zwraca wzrok ku Kelly*...Po co do lekarza?"
Kelly:...
Kyoya:*efektowna pałza*Jest chora na głowę i trzeba ją leczyć.
"Lilka:*zrobiła jakiś dziwny wygibas i chwilę później już stoi na równych nogach* Wystarczy odświeżyć ściany, wstawić trochę mebli, odkurzyć, umyć okna i nie będzie tak źle."
Kelly: O nie, malować nie będę! Ale fakt muszę kupić stół do salonu.
"Julie: Zróbmy las jak w moim pooookooojuuuu."
Kelly: Księżniczka! ^.^
"Lilka: Właśnie. Wasza dwójka*tu patrz Kelly i Benkei* jest zaproszona na rosół i nie możecie odmówić bo doprowadzicie do jakiegoś tam dyshonoru czy co ja miałam wam tam ostatnio pogwałcić kiedy nie pozwoliliście mi zapłacić za burgera i sałatkę. Także bez dyskusji idziecie jeść."
Kelly: Benkeia do jedzenia nie musisz namawiać. :)
Benkei: Tobie rosół też nie zaszkodzi. Spójrzcie tylko na nią sama skóra i kości.
"Jack: Specjalnie wzięłaś czekoladowe żebym ci nie zjadł-_-"
Kelly: Czekoladowe są najlepsze.
"Ja: Yoyo by go poszczuł."
Kyoya: Jasne że go poszczuję jak tylko go spotkam.
"Lilka:*wzdycha ze zrezygnowaniem* Chrupki się skończyły..."
Kelly: Sprawdź w szafce.
"Lilka: Ooo jak romantycznie.
Jack: Brawo Sebix wreszcie zrobiłeś ten krok. Kiedy ślub?"
Bastien: Nigdy. Niestety poślubiłem prace.
"Ja: Pewnie uciekli bo zdali sobie sprawę, że matura zapasem.
Jack: Albo test gimbazjalny."
Ines: W Japonii jest teraz coś w rodzaju wakacji rok szkolny zaczyna się wiosną.
"Jack: Ja uważam, że to powinno podchodzić pod jakiś błąd językowy w tym zdaniu."
Ines: Według ciebie lepiej by było zabrać na poszukiwania jakieś wyciśniętego z internetu tropiciela niż kogoś sprawdzonego.
"Lilka: Skoro Hyoma to taki professional w pracy to może będzie potrafił się zachować i odłoży prywatne urazy na bok."
Mary: O ile Kelly nie będzie go dźgać w ego.
Kelly: *oburzona* Ile ty mnie znasz? Oczywiście, że będę go dźgać inaczej pomyśli, że coś kombinuje, albo w ogóle że porwałam tamtą dwójkę i zjadłam na surowo.
"Jack: A tak z Polskiego na nasze jeśli coś jej zrobisz to Czarna zrobi coś tobie."
Kelly:*odwróciła się z uśmiechem do Lilki* Lila ja cie kocham, wiesz? Jako jedyna się o mnie martwisz.
"Nadchodzi wielkie spotkanie Kelly i Hyomy po tygodniach rozłąki i może tym razem jednak nie będzie tak źle jak ostatnio i Hyoma zachowa się tak jak mówiła Lilka."
Kelly: Ostatnio był całkiem spokojny...
Mary:* uniosła brew*
Kelly: Jak na niego w stosunku do mnie. Ale to pewnie dlatego, że nie zabrał dzidy z mieszkania.
"Jack: Patrząc na to jak skończył jego imiennik to zapewne nie długo :)
Nie zapomnij go podlewać, trzymać z dala od szklanych żyrandoli i Ruygi."
Ja: Następne zwierzątko nazywam Ryuga.
,,Mary: Dzięki."
UsuńLilka: Nie zrobiłam tego bo tak chciałaś.
,,Mary: Widzę to za każdym razem jak wchodzę do lasu."
Lilka: No mówię. Kluczowa rzecz.
,,Kelly: Choć tu.*obieła dłońmi kark Jack'a pociągnęła w dół ku sobie i dała mu buziaka w nos* Dziękuje."
Jack: Fuj, kurna Pony co ty odwalasz?*wyciera sobie nos* Dopiero jednego wypuściłaś z łóżka już kolejnego wciągasz?
,,Kelly:...
Kyoya:*efektowna pałza*Jest chora na głowę i trzeba ją leczyć."
Lilka:*nie będzie kwestionować, że to nie prawda, ale...*Coś kręcicie.
Jack: Tak twoją starą na karuzeli.
Lilka: Jack się aktywował, ale to nie wiele zmienia. Od kiedy to odebrało ci język i nie potrafisz za siebie odpowiedzieć Kelly a Buc odzywa się nieproszony?
Jack: Byłaś pewna, że już go stępiłaś, a tu taki surprise.*wzdycha ubolewając nad swoimi zdolnościami pedagogicznymi*
,,Kelly: O nie, malować nie będę! Ale fakt muszę kupić stół do salonu."
Lilka: Pomaluję ci za free i tak nie mam co robić po między życiem, umieraniem, a treningami z Vi.
,,Kelly: Księżniczka! ^.^"
Julie: A ja królowa!^^
Jack: Chyba zasmarkanej góry chusteczek.
Lilka:*sprzedaje mu kuksa w bok*
,,Kelly: Benkeia do jedzenia nie musisz namawiać. :)
Benkei: Tobie rosół też nie zaszkodzi. Spójrzcie tylko na nią sama skóra i kości."
Jack: No i tylko nogi jak parówki :)
Lilka: Jedz nie gadaj.
Juli:*w kombinezonie kulika ze złożonymi do modlitwy rękoma* Panie Jezu nasze słonko pobłogosław to jedzonko. Amen. Smacznego!^^
Lilka: Smacznego :)
Jack:*Już zdążył wciągnąć połowę bulionówki* Hodujemy zakonnice? Nie wiedziałem.
Juli: A czy Bloguś i ja będziemy mogli się pobawić jak wyzdrowieję?
Lilka:Raczej...chyba tak.
,,Kelly: Czekoladowe są najlepsze."
Jack: To się nimi wypchaj.
,,Kyoya: Jasne że go poszczuję jak tylko go spotkam."
Jack: Tylko nie strzel rozprawki.
Ja: I tu zaczynają się schody. Mary-przynajmniej obecnie-nie jest w humorze żeby pozwolić ci się z nim widzieć w głowie więc może jakaś mała walka? Hania będzie ciekawie?
Jack: Tetagami i tak nic z tym nie zrobi.
Ja: Wy to się pewnie z Lilką pozabijacie.
Jack: Czarna nie ma takiego przytupu w beyblade.
Lilka: I nie muszę.
,,Kelly: Sprawdź w szafce."
Lilka: Niema to były ostatnie. Teraz stoi tam już tylko Nutella, a obiecałam sobie, że więcej jej nie tknę.
Jack:*dolewa sobie rosołu* Jak jeden artykuł może namotać ci w głowie.
,,Bastien: Nigdy. Niestety poślubiłem prace."
Jack: Niestety? Najlepsze rozwiązanie. Zawsze też można się rozwieść.
Lilka: Jesteś głupi.
Julie: Właśnie Jack jesteś głupi.
Jack: Cicho bądź bo nie dostaniesz deseru.
,,Ines: W Japonii jest teraz coś w rodzaju wakacji rok szkolny zaczyna się wiosną."
UsuńJack: Prędzej ferie zimowe. Takiemu to dobrze.
Ja: Przecież ty i tak nie chodzisz do szkoły.
Jack: Nie strofuj mnie dobrze? Ja tylko wyrażam swoje zdanie. Lepie weź się za swój kochany ruski.
Ja:I kto tu kogo strofuje.
,,Ines: Według ciebie lepiej by było zabrać na poszukiwania jakieś wyciśniętego z internetu tropiciela niż kogoś sprawdzonego."
Jack: Nie koniecznie. Jest tyle bardziej prestiżowych organizacji. Na ten przykład Hades. Zatwierdzony przez Hades. Od razu brzmi lepiej.
Lilka: Może...ale tamci mają dłuższy skrót, a skróty brzmią mocarniej.
Jack: To się tam do nich wyprowadź.
Lilka: Po moim trupie.
,,Kelly: *oburzona* Ile ty mnie znasz? Oczywiście, że będę go dźgać inaczej pomyśli, że coś kombinuje, albo w ogóle że porwałam tamtą dwójkę i zjadłam na surowo."
Jack: Japońskie zombie atakuje.
,,Kelly:*odwróciła się z uśmiechem do Lilki* Lila ja cie kocham, wiesz? Jako jedyna się o mnie martwisz."
Lilka:*oaza spokoju je rosół* U-U
Jack: Oczywiście, złoży go jak baranka origami :)
,,Kelly: Ostatnio był całkiem spokojny...
Mary:*uniosła brew*
Kelly: Jak na niego w stosunku do mnie. Ale to pewnie dlatego, że nie zabrał dzidy z mieszkania."
Ja: XD
Lilka: Pewnie nie zmieściła się do windy.
Jack: Grunt, że w bebechy wejdzie.
Lilka:*krzywi się*Nie przy jedzeniu.
,,Ja: Następne zwierzątko nazywam Ryuga."
I to pewnie będzie żółw?
Jack: Już wiemy jak zginie kaktus.
Lilka: Zastanawiam się akie były te wcześniejsze zwierzątka i czy przeżyły...albo nie nie chcę wiedzieć.
"Lilka: Nie zrobiłam tego bo tak chciałaś."
UsuńInes: Mogła byś sobie darować. Poróżnił was facet...
Kelly: *udaje że kaszle* Za dużo powiedziane.
Ines: I zamiast się poprawić stosunki kiedy jest okazja ty zadzierasz nosa.
"Jack: Fuj, kurna Pony co ty odwalasz?*wyciera sobie nos* Dopiero jednego wypuściłaś z łóżka już kolejnego wciągasz?"
Kelly: Wiesz ty to jednak jesteś dzieckiem. Udajesz dorosłego, ale jesteś dzieckiem.
"Lilka:*nie będzie kwestionować, że to nie prawda, ale...*Coś kręcicie."
Kelly: *udawany szok* O nie. Yoyo, kotku ona wie o nas. Musimy jej powiedzieć o dziecku.
Kuoya: * kwestionuje swoje życiowe wybory które go tu przywiodły*
"Lilka: Jack się aktywował, ale to nie wiele zmienia. Od kiedy to odebrało ci język i nie potrafisz za siebie odpowiedzieć Kelly a Buc odzywa się nieproszony?"
Kelly:*roześmiała się w głos z własnego wcześniejszego żartu* Ja chciałam zobaczyć czy Yoyo da głos czy jednak strzeli focha i nie wyjawi ci swojego planu posłania mnie do psychiatryka.
"Lilka: Pomaluję ci za free i tak nie mam co robić po między życiem, umieraniem, a treningami z Vi. "
Kelly: Okej. ^^ Już cie widzę jak latasz z pędzlem pod sufitem. :D
Kelsi: *głosem jak z traileru telewizyjnego* Egzorcysta, w kinach już od 26 października.
"Julie: A ja królowa!^^"
Kelly: *Kłania się* Witam jej wysokość.
"Jack: No i tylko nogi jak parówki :)"
Kelly: Jak cie kopnę tą parówką to twoje pole siłowe dostanie kręćka.
"Juli: A czy Bloguś i ja będziemy mogli się pobawić jak wyzdrowieję?"
Ja: Oczywiście.
"Jack: To się nimi wypchaj."
Kelly: Ciebie nimi wypcham.
" Hania będzie ciekawie?"
Ja: Na pewno będę się starać.
" Jack: Tetagami i tak nic z tym nie zrobi."
Ines: To że ty nie masz wpływu na Lile nie znaczy, że Kyoya też ma związane ręce.
"Jack: Niestety? Najlepsze rozwiązanie. Zawsze też można się rozwieść."
Bastien: Jesteś tego pewny?
"Lilka: Jesteś głupi.
Julie: Właśnie Jack jesteś głupi.
Jack: Cicho bądź bo nie dostaniesz deseru."
Kelly: Juli nie słuchaj Jack'a ma muchy w nosie. Jak zjesz ładnie rosół na pewno dostaniesz deser.
"Jack: Nie koniecznie. Jest tyle bardziej prestiżowych organizacji. Na ten przykład Hades. Zatwierdzony przez Hades. Od razu brzmi lepiej."
Kelly: Mnie nie obchodzi kto go zatwierdził to i tak beznadziejny plan. W Dark Nebuli by mi takiego świństwa nie zrobili.
Kelsi:.... Cała afera z Hyomą istnieje przez Dark Nebule!
Kelly: Skarbie nie krzycz dobrze cie słysze.
"Jack: Japońskie zombie atakuje."
Kelly: Jestem szybsza od zombie.
,,Lilka:*oaza spokoju je rosół* U-U
Jack: Oczywiście, złoży go jak baranka origami :)"
Kelly: Hyhy. Tsubasa, mogę jechać.
,,Ines: Mogła byś sobie darować."
UsuńLilka:*wpakowała sobie łyżkę sernika do buzi i ciumka*
Ja: Szczerze mówiąc to trochę mnie to bawi bo na początku Lilka miała powiedzieć: Nie zrobiłam tego bo tak chciałaś, a teraz jedz rosół, ale stwierdziłam, że jednak potraktuję to backspacem.
,,Poróżnił was facet..."
Jack: Konkretniej to dwóch, wiedźma z kompasu i blondi, która wtyka nos w nie swoje sprawy.
,,Ines: I zamiast się poprawić stosunki kiedy jest okazja ty zadzierasz nosa."
Lilka:A myślałaś, że skąd się wziął ten uroczy efekt*obraca głowę żeby było widać oba jej profile* A teraz na poważnie. Odczep się i nie mówi do mnie o czymś czego nie rozumiesz.
,,Kelly: Wiesz ty to jednak jesteś dzieckiem. Udajesz dorosłego, ale jesteś dzieckiem."
Jack: Lol serio Pony? To był otwarty żart, a ty się prujesz na poważnie. Już ci mówiłem, że nie jestem zazdrosny o chodzącego glona, ale do ciebje chyba to nie doszło. Jak ty niby możesz chcieć żebyśmy z Czarną w cb wierzyli, że sobie poradzisz bez Kishatu skoro nie ogarniasz co się w okół cb dzieje? A btw patrzyłaś dziś w lustro?
,,Kelly: *udawany szok* O nie. Yoyo, kotku ona wie o nas. Musimy jej powiedzieć o dziecku."
Ja: Oooo *.*
Jack:*wypluł na talerzyk ten kawałek ciasta który zdążył wziąć do ust* Chyba rosół mi się cofa.
Lilka:*nie usatysfakcjonowana odpowiedzią co widać po tym jak wwierca wzrok w Kelly*
,,Kelly:*roześmiała się w głos z własnego wcześniejszego żartu* Ja chciałam zobaczyć czy Yoyo da głos czy jednak strzeli focha i nie wyjawi ci swojego planu posłania mnie do psychiatryka."
Lilka:*śmieje się z nią chwilę, a potem nagle milknie*
,,Kelly: Okej. ^^ Już cie widzę jak latasz z pędzlem pod sufitem. :D
Kelsi: *głosem jak z traileru telewizyjnego* Egzorcysta, w kinach już od 26 października."
Lilka:*sama z sieje nie potrafi latać, ale stwierdza, że poco niby ma je uświadamiać*
Jack:*wie, że jej się przykro zrobiło* Jakoś nie przypominasz opętanej.
Lilka: Kwestia oświetlenia ;)
Jack:*parsknął śmiechem* Okej.
,,Kelly: *Kłania się* Witam jej wysokość."
Juli:*dyga* Dziękuję za przybycie.
Lilka:*pochyla się nad Juli i tworzy ściankę z ręki żeby zasłonić usta* To my tu przybyłyśmy.
Juli:Aaa...*dyga jeszcze raz*Dziękujemy za gościnność.
,,Kelly: Jak cie kopnę tą parówką to twoje pole siłowe dostanie kręćka."
Jack: Dajesz tylko uważaj żeby parówki ci się nie przypaliły.
,,Ja: Oczywiście."
Juli: Supel^^
,,Kelly: Ciebie nimi wypcham."
Jack: Nie dasz rady dojść do mnie, a co dopiero dogonić mnie na tych przypalonych parówkach.
,,Ja: Na pewno będę się starać."
UsuńJa:Mhyhyhyh*robię głupią minę pedofila i podwójny podbródek*
Lilka:*zaciska usta w linię, ale kącik ust jej drga*
Jack: Ogarnij downa i zaciesz XD
,,Ines: To że ty nie masz wpływu na Lile nie znaczy, że Kyoya też ma związane ręce."
Jack: Obie są uparte, ale to dla mnie Czarna zrobi wszystko i to ja ją jako jedyny ogarniam więc ośmielę się stwierdzić, że ogarniam tym samym również Zmorę. Ergo? Jestem mega potężny.
Lilka: Tak, a ja w każdy czwartek jem podwieczorek z jednorożcami.
Juli: Naprawdę? *.*
Lilka: Nie Juls. Potem ci wytłumaczę.
,,Bastien: Jesteś tego pewny?"
Jack: Owszem. Czym są połowiczne straty względem świętego spokoju.
,,Kelly: Juli nie słuchaj Jack'a ma muchy w nosie. Jak zjesz ładnie rosół na pewno dostaniesz deser."
Juli: Jak to? O.O jack chcesz wydmuchać nos? Mogę ci pożyczyć kropelki.
Jack: Och, królowo*pokłonił się trzymając w jednej ręce talerzyk z ciastem, a w drugiej łyżeczkę*Dzięki ci za twą łaskawość
Ja: Ja bym mu nie dała-.-
Jack: Ryby i posłańcy głosu nie mają-.-
Ja: Mają.
Jack: Cii. Już dawno po dobranocce powinnaś iść spać bo jutro będziesz się czołgała za tym autobusem na kolanach.
Ja: Tylko moment chwila.
,,Kelly: Jestem szybsza od zombie."
Jack: Nie wiesz tego bo żadnego nie spotkałaś.
Lilka: Widuje cię na co dzień to jej wystarczy :)
Jack: Powiedział strach na wróble :)
Lilka: Wyglądasz jak pleśń na dnie kubka z kawą :)
Jack: A ty jakby cię kot wyrzygał :)
,,Kelly: Hyhy. Tsubasa, mogę jechać."
Jack:Jasne. Leć. Na pewno wparujemy do fabuły i utopimy go gdzie strumyk płynie z wolna.
Juli: ROZSIEEEEWA ZIOOOOŁAAAA MAAAAJ STOKROTKA ROSŁAAAA POLNAAA, A NAD NIĄ SZUMIAŁ GAAAAAJ! Ładnie?:D
Jack:...Pięknie :)
Lilka:*ni z gruchy ni z pietruchy* A Benkei zawsze jest taki wylewny?
Ines:* wyraziła swoje zdanie nie spodziewała się, że do Lilki coś dotrze*
Usuń"Jack: Lol serio Pony? To był otwarty żart, a ty się prujesz na poważnie. Już ci mówiłem, że nie jestem zazdrosny o chodzącego glona, ale do ciebje chyba to nie doszło."
Kelly: Nikt nie mówi nic o byciu zazdrosnym. *uśmiecha się łobuzersko*
"Jak ty niby możesz chcieć żebyśmy z Czarną w cb wierzyli, że sobie poradzisz bez Kishatu skoro nie ogarniasz co się w okół cb dzieje?"
Kelly: Jeśli ktoś tutaj nie ogarnia to ty.
"A btw patrzyłaś dziś w lustro?"
Kelly: Nie, pozwalam napatrzeć się tobie.
Ines:* widzi, że musi wziąść sprawy w swoje ręce* Kelly, śmierdzisz Kyoyą.
Kelly:* koc nie zdążył dotknąć ziemi, a ona już była w łazience*
"Ja: Oooo *.*"
Ja: No wiem ^^ To mógłby być naprawdę fajny dzieciak.
"Jack:*wypluł na talerzyk ten kawałek ciasta który zdążył wziąć do ust* Chyba rosół mi się cofa."
Ja: Oj już dobrze Jack pamiętaj że ciocia zawsze będzie cie kochać.
"Lilka:*nie usatysfakcjonowana odpowiedzią co widać po tym jak wwierca wzrok w Kelly*"
Kelly: * z łazienki* Lila włącz X-rey stąd czuje, że się gapisz i to się robi trochę dziwne.
"Lilka:*pochyla się nad Juli i tworzy ściankę z ręki żeby zasłonić usta* To my tu przybyłyśmy.
Juli:Aaa...*dyga jeszcze raz*Dziękujemy za gościnność."
"Jack: Dajesz tylko uważaj żeby parówki ci się nie przypaliły. "
Kelly: *czesze włosy/próbuje wyplątać z nich szotkę* Jak przypalisz mi nogę ja przypale ci laptop.
"Jack: Nie dasz rady dojść do mnie, a co dopiero dogonić mnie na tych przypalonych parówkach."
Kelly: Skarbie zrobię to zdalnie.
"Lilka: Tak, a ja w każdy czwartek jem podwieczorek z jednorożcami."
Kelly:* zostawiaszczotkę wiszącą we włosach* Idziemy do tego wymiaru. TERAZ.
"Juli: Naprawdę? *.*
Lilka: Nie Juls. Potem ci wytłumaczę."
Kelly: O nie. Klamka zapadła idziemy szukać jednorszców.
"Juli: Jak to? O.O jack chcesz wydmuchać nos? Mogę ci pożyczyć kropelki.
Jack: Och, królowo*pokłonił się trzymając w jednej ręce talerzyk z ciastem, a w drugiej łyżeczkę*Dzięki ci za twą łaskawość"
Kelly: Jakbyś tylko potrafił tak non stop.
"Jack: Nie wiesz tego bo żadnego nie spotkałaś.
Lilka: Widuje cię na co dzień to jej wystarczy :)"
Kelly: Go, Kelsi, Alex też nie wygląda ostanio na zbyt żywego. Wyszła jakaś nowa gra o której jeszcze nie wiem czy co?
"Jack:Jasne. Leć. Na pewno wparujemy do fabuły i utopimy go gdzie strumyk płynie z wolna."
Kelly: Jak ci tak bardzo zależy żebym została to napisz mi usprawiedliwienie .
"Juli: ROZSIEEEEWA ZIOOOOŁAAAA MAAAAJ STOKROTKA ROSŁAAAA POLNAAA, A NAD NIĄ SZUMIAŁ GAAAAAJ! Ładnie?:D"
Kelly: Cudownie (=^・^=)
"Lilka:*ni z gruchy ni z pietruchy* A Benkei zawsze jest taki wylewny?"
Benkei:* zamarł z łyżką w buzi*
Kelly: Jak pies je to nie szczeka :)
"Jack: Lol serio Pony? To był otwarty żart, a ty się prujesz na poważnie. Już ci mówiłem, że nie jestem zazdrosny o chodzącego glona, ale do ciebje chyba to nie doszło."
UsuńKelly: Nikt nie mówi nic o byciu zazdrosnym. *uśmiecha się łobuzersko*
Jack: Nie musiałaś mówić po prostu tak sobie założyłem z racji, że ostatnio prułaś tylko o tym i nic innego do ciebie nie dochodziło bo wbiłaś to sobie to do głowy.
,,Kelly: Jeśli ktoś tutaj nie ogarnia to ty."
Jack: Ogarniam więcej niż ci się wydaje.
,,Ines:* widzi, że musi wziąść sprawy w swoje ręce* Kelly, śmierdzisz Kyoyą.
Kelly:* koc nie zdążył dotknąć ziemi, a ona już była w łazience*"
Jack: I kto tu niby zachowuje się jak dzieciak?
,,Ja: No wiem ^^ To mógłby być naprawdę fajny dzieciak."
Albo Kelly x Tobio. Murowana Zuzia z Fineasza i Ferba.
Jack: Kruk przestań tworzyć kolejne demony i lepiej jedz suchary.
,,Ja: Oj już dobrze Jack pamiętaj że ciocia zawsze będzie cie kochać."
Jack: A teraz to mi się chyba cofnęło śniadanie.
,,Kelly: * z łazienki* Lila włącz X-rey stąd czuje, że się gapisz i to się robi trochę dziwne."
Lilka:*przez ściany też patrzeć nie potrafi, ale co tam zabiera Kelly szczotkę i rozczesuje jej włosy* Jeśli ty jesteś psychiczna to razem z tobą powinno się leczyć cały świat bo najpierw trzeba by było określić normalność. Buc był zbyt rozzłoszczony żeby nie mówić poważnie, a ja swoich przeczuć nie lekceważę. Gotowe^^*rozczesała jej włosy i przytuliła ją od tyłu krzyżując ręce pod brodą* Chyba wolałabym mieć siostrzyczkę, a nie brata. Mogłabym ją sobie czesać do woli.
,,Kelly: *czesze włosy/próbuje wyplątać z nich szotkę* Jak przypalisz mi nogę ja przypale ci laptop."
Jack: Mój laptop się na cb nie rzuca, a twoje nogi mają zamiar.
,,Kelly: Skarbie zrobię to zdalnie."
Jack: Chyba nadal jestem głodny bo wyobraziłem sobie latające parówki*poszedł grzebać w lodówce*
,,Kelly:* zostawiaszczotkę wiszącą we włosach* Idziemy do tego wymiaru. TERAZ."
Lilka: Nie-_-
,,Kelly: O nie. Klamka zapadła idziemy szukać jednorszców."
Lilka: Nie. Jak chcesz to idź sama ja nigdzie nie idę.
,,Kelly: Jakbyś tylko potrafił tak non stop."
Jack:*stanął w progu z parówką w ręku* Chciałabyś.
"Jack: Nie wiesz tego bo żadnego nie spotkałaś.
Lilka: Widuje cię na co dzień to jej wystarczy :)"
Kelly: Go, Kelsi, Alex też nie wygląda ostanio na zbyt żywego. Wyszła jakaś nowa gra o której jeszcze nie wiem czy co?
Jack: Ogólnie to już czekam na kolejnego Assassina, ale że dziś wyszła FIFA 19 to będę miał na trochę czym zapchać czas.
,,Kelly: Jak ci tak bardzo zależy żebym została to napisz mi usprawiedliwienie."
Jack:*uśmiecha się i wyciąga telefon nadal jedząc parówkę*
Lilka:...Jak wpadnie mi tu jakiś pajac z WBBA i będzie się pruł bo ty chcesz sobie pożartować to lepiej sobie daruj.
Jack:*urażona mina* Nie mów do mnie jakbym robił to pierwszy raz.
Lilka: Eh U-U
,,Kelly: Cudownie (=^・^=)"
Juli: Hyhy^^
Lilka:Nie chcesz pójść spać?
Juli: Nieee.
Jack:*zadowolony z siebie*
Lilka: Zrobiłeś to prawda?-.-
Jack: Tak XD
Lilka:*facepalm* Świetnie. Fantastycznie. Goły tańczący kurczak z doklejoną głową Damiana. Bardzo dorośle...
Jack: Wiadomość tekstową z prośbą o zwolnienie Pony też dałem na końcu.
Lilka: Bo to oczywiście robi różnicę.
"Jack: Nie musiałaś mówić po prostu tak sobie założyłem z racji, że ostatnio prułaś tylko o tym i nic innego do ciebie nie dochodziło bo wbiłaś to sobie to do głowy."
UsuńKelly: Dobra rada w moim przypadku lepiej nic nie zakładać bo to się często mści.
"Jack: I kto tu niby zachowuje się jak dzieciak?"
Kelly: W dalszym ciągu ty. Ja po prostu nie lubię śmierdzieć padliną i metalem.
"Albo Kelly x Tobio. Murowana Zuzia z Fineasza i Ferba."
Ja: Taaaaaaaaaaak. Najpierw ośmieszyć wroga dopiero potem wykończyć.
"Lilka:*przez ściany też patrzeć nie potrafi, ale co tam zabiera Kelly szczotkę i rozczesuje jej włosy* Jeśli ty jesteś psychiczna to razem z tobą powinno się leczyć cały świat bo najpierw trzeba by było określić normalność."
Kelly*przymknęła oczy zadowolona* Jestem normalnie nienormalna.
" Buc był zbyt rozzłoszczony żeby nie mówić poważnie, a ja swoich przeczuć nie lekceważę. Gotowe^^*rozczesała jej włosy i przytuliła ją od tyłu krzyżując ręce pod brodą* Chyba wolałabym mieć siostrzyczkę, a nie brata. Mogłabym ją sobie czesać do woli."
Kelly: Wiesz mam wolny pokój także jak coś to możesz się wprowadzić kiedy chcesz.
"Jack: Mój laptop się na cb nie rzuca, a twoje nogi mają zamiar."
Kelly: W takim razie mów do stopy.
"Lilka: Nie. Jak chcesz to idź sama ja nigdzie nie idę. "
Kelly: Bez ciebie to żadna zabawa.
"Jack:*stanął w progu z parówką w ręku* Chciałabyś. "
Kelly: A żebyś wiedział.
"Jack: Ogólnie to już czekam na kolejnego Assassina, ale że dziś wyszła FIFA 19 to będę miał na trochę czym zapchać czas."
Kelly: No to by się zgadzało...
"Jack:*uśmiecha się i wyciąga telefon nadal jedząc parówkę*"
Kelly:* też się szczerzy*
Kyoya: Grmliny.
Kelly: Odezwał się Grinch.
"Lilka:...Jak wpadnie mi tu jakiś pajac z WBBA i będzie się pruł bo ty chcesz sobie pożartować to lepiej sobie daruj."
Kelly: Pajaców ci u nas dostatek. Właśnie gdzie jest mój Senpai? Mary ma swojego, a mój się gdzieś schował. :c
"Lilka:*facepalm* Świetnie. Fantastycznie. Goły tańczący kurczak z doklejoną głową Damiana. Bardzo dorośle..."
Kelly: Weź to zawirusuj. Chce żeby całe WBBA to zobaczyło. :D
"Jack: Wiadomość tekstową z prośbą o zwolnienie Pony też dałem na końcu.
Lilka: Bo to oczywiście robi różnicę."
Kelly: Jasne że robi bez wiadomości to nie miało by sensu. XD
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń,,Kelly: W dalszym ciągu ty. Ja po prostu nie lubię śmierdzieć padliną i metalem."
UsuńJack:*przetwarza* Tategami ma praktyki w rzeźni czy w kostnicy? o_O
Lilka: !!!*złapała go za nadgarstek i pisze mu palcem dłoni*
Jack: Hyhy.
Lilka: Really.
Jack: Spoko wierzę ci też widziałem.
,,Ja: Taaaaaaaaaaak. Najpierw ośmieszyć wroga dopiero potem wykończyć."
Ja: Hyhy :)
Lilka: Znów nie lubię autorek...
Jack: Ja tam je kocham.
Lilka:Lizus.
,,Kelly*przymknęła oczy zadowolona* Jestem normalnie nienormalna."
Lilka: Raczej i jesteś socjopatką, ale z tego co widzę co drugiej osobie przydałaby się pomoc specjalisty tylko, że nikt nie lubi lekarzy.
,,Kelly: Wiesz mam wolny pokój także jak coś to możesz się wprowadzić kiedy chcesz."
Lilka: Znów omijasz temat.
Jack: Zaproponowała ci pokój, a nie od razu łóżko. Chyba myśli o tobie na poważnie.
Lilka: Rety, rety. Chyba masz rację. Tylko, że A: ktoś musi was pilnować w domu B: nie wprowadzę się bo ściągnęłabym jej na głowę masę szuj C:...Za długo by wyliczać.
Jack: Bez przesady.
Lilka: Bez jakiej przesady. Ten związek jest skazany na porażkę. Hawana koniec naszej miłości, ale możemy zostać przyjaciółkami.
Jack:*robi takie ooo i chwyta się za serce jakby go to zabolało*
,,Kelly: W takim razie mów do stopy."
Jack: Wystarczy mi zimnych platfusów w tym życiu-_-
Lilka:*dziuba go nogą gdzieś w bok*
Jack:*zły chomik* Weeeź kobieto.
Lilka: Uwielbiam cię denerwować X,D
,,Kelly: Bez ciebie to żadna zabawa."
Lilka: No widzisz? To siedź na tyłku.
,,Kelly: A żebyś wiedział."
Jack: Chcieć, a móc to dwie różne rzeczy :)
,,Kelly:* też się szczerzy*
Kyoya: Grmliny.
Kelly: Odezwał się Grinch."
Jack: Wszystko by się zgadzało. Zielony, wkurzają go dzieci i ostatnio niemal zniszczył święta*przymruża oczy* Więc ewoluujesz tylko w święta, a przez resztę roku chodzisz tak żeby nikt nie nabrał podejrzeń?*będzie mu wymyślał bo za nim nie przepada, ale jak będzie trzeba to się z nim dogada ¯\_(ツ)_/¯ Jack's logic*
,,Kelly: Pajaców ci u nas dostatek. Właśnie gdzie jest mój Senpai? Mary ma swojego, a mój się gdzieś schował. :c"
Lilka: Spokojnie i tak masz tego fajniejszego.
,,Kelly: Weź to zawirusuj. Chce żeby całe WBBA to zobaczyło. :D"
Jack: Zobaczy :)
Damian:Baranie*wpada z ostrzegawczym tonem i Kerbecsem na pełnym wkurwie, ale chyba nie do końca to przemyślał*
Lilka:Pyszczek! :) *tuli i głaszcze jedną z głów, druga warczy na Jacka, a trzecia olała wszystko i drapie się za uchem*
Juli:Damianek!^^*prawie spała na stojąco, ale zobaczyła Damiana więc rozbudziła się i niczym rakieta wpadła na niego przewracając na podłogę. Nie wiem skąd to dziecko ma tyle siły*Przyszedłeś mnie odwiedzić bo jestem chora?
Damian: Co? Złaź ze mnie zasmarkańcu.
Jack: XDD Kuuurna. Chyba niechcący wyświadczyłem im przysługę. Nie ma za co WBBA.
,,Kelly: Jasne że robi bez wiadomości to nie miało by sensu. XD"
Jack: Wreszcie wróciła stara dobra Pony :)
Damian: Będziesz to prała!
Jack: Obsmarkałaś go? XD
Juli: Niechcący *^*
Jack: Dobre dziecko. Kupię ci później mleczną kanapkę.
Lilka:*uznała, że musi interweniować i poczochrała Cerberka na do widzenia* I teraz przez ciebie będzie miała traumę do końca życia bo kichnęła na chłopaka.
Jack: To kupię jej dwie kanapki?
Lilka: Uch*skrzywiła się i wzięła Juli na ręce po czym wyszła*
Damian:*posłał Jackowi spojrzenie z cyklu ,,będziesz konał w Hadesie w przeraźliwych męczarniach" i poszedł się przebrać*
Jack: Tak się załatwia dwie pieczenie na jednym ogniu. Wygląda na to, że zostaliśmy sami Pony :)...A teraz mi opowiedz co konkretnie ci dolega.
UsuńKyoya: A od kiedy was obchodzi co robię w wolnym czasie?
"Lilka: Raczej i jesteś socjopatką"
Kelly: Czekaj* wyciąga telefon i sprawdza definicje* bo mi się to zawsze myli. Socjopatia inaczej osobowość antyspołeczna to zaburzenie osobowości, przejawiające się nierespektowaniem podstawowych norm etycznych oraz wzorców zachowań w społeczeństwie, uwidaczniające się w wyraźnym braku przystosowania do życia w społeczeństwie. Wygląda na to, że wszystko się zgadza. :) Zawsze byłam rebel i robiłam na przekór. * w myślach przeczytała dalej*
Cechy charakterystyczne:
brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych
brak wstydu, poczucia winy i skruchy, osoby te nie są zdolne do głębokiej troski o drugiego człowieka
kontakty międzyludzkie są u socjopatów znikome, nastawione na eksploatację drugiej osobymanipulowanie jednostką, wykorzystywanie do własnych celów
nie przywiązywanie się do drugiego człowieka, brak reakcji na zaufanie, miłość i czułość;
...Acha.
"ale z tego co widzę co drugiej osobie przydałaby się pomoc specjalisty tylko, że nikt nie lubi lekarzy."
Kelly: Alex lubi lekarzy jedyny pocztalny siedzi teraz w wriatkowie. To się chyba nazwa ironia. Chyba, że znowu mi się pomieszały definicje.
"Lilka: Znów omijasz temat."
Kelly: Nie omijam tematu. Chce mieć siostrzyczkę. o((*^▽^*))o
"Jack: Zaproponowała ci pokój, a nie od razu łóżko. Chyba myśli o tobie na poważnie."
Kelly: A ten jak zawsze tylko o jednym.
" Lilka: Rety, rety. Chyba masz rację. Tylko, że A: ktoś musi was pilnować w domu B: nie wprowadzę się bo ściągnęłabym jej na głowę masę szuj C:...Za długo by wyliczać."
Kelly: A: będziesz ich odwiedzać. B: szuje to nic nowego widziałaś gdzie mieszkam. C: mam czas.
"Lilka: Bez jakiej przesady. Ten związek jest skazany na porażkę. Hawana koniec naszej miłości, ale możemy zostać przyjaciółkami."
Kelly: O ile to znaczy, że dalej mnie będziesz czesać to umowa stoi. Kelsi! Lila ze mną zerwała!
Kelsi: * monotonnym tonem* O nie jak mogła...
Kelly: Ale spokoje dalej się przyjaznym.
Kelsi: Cieszę się twoim szczęściem.
Kelly: A skoro jestem wolna to wyjdziesz za mnie?
Kelsi: Nie.
Kelly: Nikt mnie nie kocha. Zabiora cie kiedyś do Vegas i zobaczymy co wtedy powiesz.
"Jack:*robi takie ooo i chwyta się za serce jakby go to zabolało*"
Kelly: Daj spokój dobrze wiemy, że nic tam nie ma.
"Jack: Wszystko by się zgadzało. Zielony, wkurzają go dzieci i ostatnio niemal zniszczył święta*przymruża oczy* Więc ewoluujesz tylko w święta, a przez resztę roku chodzisz tak żeby nikt nie nabrał podejrzeń?"
Kyoya: Ta rozgryzłeś mnie. (¬_¬)
"Lilka: Spokojnie i tak masz tego fajniejszego."
Kelly: Ale z nim się nie pogada. :c
Bastien: No.
Kelly: A ty się nie odzywaj.
"Damian:Baranie*wpada z ostrzegawczym tonem i Kerbecsem na pełnym wkurwie, ale chyba nie do końca to przemyślał*"
Kelly: * zrobiła mu zdjęcie i natychmiast dostała wiadomość* Ej, Jack patrz. *pokazuje mu zdjęcie jakie dostała* Suka Hadesu. (¬‿¬)
*Will i Kropka ruszyli się z posłań i merdając ogonami podeszli do Cerbera *
"Lilka:Pyszczek! :) *tuli i głaszcze jedną z głów, druga warczy na Jacka, a trzecia olała wszystko i drapie się za uchem*"
Kelly: Myślałam, że jesteś kociarą.
"Juli:Damianek!^^*prawie spała na stojąco, ale zobaczyła Damiana więc rozbudziła się i niczym rakieta wpadła na niego przewracając na podłogę. Nie wiem skąd to dziecko ma tyle siły*Przyszedłeś mnie odwiedzić bo jestem chora?"
UsuńJa: *przypomniało jej się opowiadanie o Juli i Damianie* Awwwww.
"Jack: Wreszcie wróciła stara dobra Pony :)"
Kelsi: *w myślach: On nie ma pojęcia co go czeka.*
"Damian: Będziesz to prała!
Jack: Obsmarkałaś go? XD
Juli: Niechcący *^*
Jack: Dobre dziecko. Kupię ci później mleczną kanapkę.
"Lilka: I teraz przez ciebie będzie miała traumę do końca życia bo kichnęła na chłopaka."
Kelly: To nie jest wina Jack'a, a Damian jest dużym chłopcem poradzi sobie z jednym glutem... A nie to Yoyo go wtedy załatwił.
"Damian:*posłał Jackowi spojrzenie z cyklu ,,będziesz konał w Hadesie w przeraźliwych męczarniach" i poszedł się przebrać*"
Kelly:* posłała mu zeza na dowidzenia, ale nie wie czy zauważył*
"Jack: Tak się załatwia dwie pieczenie na jednym ogniu. Wygląda na to, że zostaliśmy sami Pony :)...A teraz mi opowiedz co konkretnie ci dolega."
Kelly: A było tak blisko do idealnego zdania. *zdjęła uśmiech* Serio chcesz jeszcze raz tego słuchać? (¬、¬) No dobra mała powtórka specjalnie dla ciebie: zdycham, nie wiem na co, ani ile mi zostało. Jakieś pytania?
,,Kyoya: A od kiedy was obchodzi co robię w wolnym czasie?"
UsuńJack: Praca to nie wolny czas praca to praca. Po prostu lubię wiedzieć różne rzeczy nigdy nie wiadomo co może się przydać. Przynajmniej już wiem jaki zapach perfum wykluczyć na prezent dla Pony na 80 lecie naszej znajomości.
,,Kelly: Nie omijam tematu. Chce mieć siostrzyczkę. o((*^▽^*))o"
Jack:*przez trzy wcześniejsze wypowiedzi aż do teraz mina z cyklu ogarnij się Pony. Sądzi że Lilka ma gdzieś co tam Kelly dolega bo i tak ją będzie kochać bez względu na to czy inni mają coś do jej charakteru i robi sobie jaja gadając o lekarzach i schorzeniach bo jest podirytowana*
,,Kelly: A ten jak zawsze tylko o jednym."
Jack: Muszę podtrzymywać swój image.
Ja: On...
Jack:Kruk zamknij dziób jeśli łaska.
Ja: Sory samo mi się teak wyrywa.
Jack: To niech lepiej przestanie
,,Kelly: A: będziesz ich odwiedzać. B: szuje to nic nowego widziałaś gdzie mieszkam. C: mam czas."
Jack: Co ma ci znów zacząć cytować Szekspira? Nie pójdzie na to.
,,Kelly: O ile to znaczy, że dalej mnie będziesz czesać to umowa stoi. Kelsi! Lila ze mną zerwała!"
Jack:*chciał napisać Lilce, że Kelly szybko się pozbierała, ale przypomniało mu się, że ona przecież nie nosi ze sobą telefonu* Nie rozumiem jak Czarnej udaje się żyć bez telefonu.
,,Kelly: Nikt mnie nie kocha. Zabiora cie kiedyś do Vegas i zobaczymy co wtedy powiesz."
Jack: Taktyka cierpliwości. Na początku zagramy na niskie kwoty potem powoli stopniowo będziemy dochodzić do większych wygranych B/
Ja: Może jeszcze życzysz sobie ludka?
Jack: mamuś wiesz że jestem grzecznym dzieckiem. Nie piję, nie palę, nie ćpam...jeszcze :D
Ja:-_-
,,Kelly: Daj spokój dobrze wiemy, że nic tam nie ma."
Jack: No oczywiście, że nie, a krew pompuje mi procesor pod chłodzenie.
,,Kyoya: Ta rozgryzłeś mnie. (¬_¬)"
Jack: Tak czułem-.-*otworzył ten swój bunkier* Ne żarówka cała, zapasy zjadłem jakoś ostatnio to na 25 grudnia będziesz miał jak znalazł.
,,Kelly:*zrobiła mu zdjęcie i natychmiast dostała wiadomość* Ej, Jack patrz. *pokazuje mu zdjęcie jakie dostała* Suka Hadesu. (¬‿¬)"
Jack: Robota kwiatuszka? :)
,,Ja: *przypomniało jej się opowiadanie o Juli i Damianie* Awwwww."
Ooo :)
Jack: Powinnaś je poprawić.
Ja: Jak wszystkie rozdziały.
,,Kelly: To nie jest wina Jack'a..."
Jack: Oczywiście, że moja nie odbieraj mi zaszczytów.
Kelly: A było tak blisko do idealnego zdania. *zdjęła uśmiech* Serio chcesz jeszcze raz tego słuchać? (¬、¬) No dobra mała powtórka specjalnie dla ciebie: zdycham, nie wiem na co, ani ile mi zostało. Jakieś pytania?"
Jack: Nie pierdol. Jesteś pacjentem i lekarz powinien ci powiedzieć co ci dolega. Dziwi mnie w ogóle, że powiedział coś InesBezNazwiska. Byłaś w tedy jak dobrze pamiętam nie pełnoletnia więc zgodę na jakieś tam badania musieli podpisać rodzice więc oni też powinni wiedzieć. Miałaś być osłabiona, ale nie umierająca więc...Ty wiesz i mówisz mi bo rozmawiasz teraz grzecznie ze mną, a nie z bolcem pierdolcem.
Lilka:*pojawiła się znikąd aż Jack podskoczył* Czemu przeklinasz?
Jack:...Nie przeklinam...wymyślam pseudonim dla...mojego nowego...znajomego? O proszę poznajcie się*skinął na Yoyo*
Lilka:*poszła do Kelly i Bastiena*
Jack: Jemu też było miło się poznać :D
,,Kelly: Ale z nim się nie pogada. :c
Bastien: No.
Kelly: A ty się nie odzywaj."
Lilka: Trochę jak Vi, ale z taką różnicą, że to ty mogłabyś trenować jego ;)
,,Kelly: Myślałam, że jesteś kociarą."
Lilka:*wzrusza ramionami* Lubię wiele zwierząt.
Jack:...i dziwadeł, a one lubią ciebie i wszyscy się kochamy, ale nie sprowadzaj więcej żadnych dziwactw z mordą ziemniora i zębami jak tarka. Moje spanie mogą więcej tego nie przeżyć...
Lilka: Powinien ci odgryźć tyłek U-U
"Jack: Praca to nie wolny czas praca to praca."
UsuńKyoya: Czas spędzony z daleka od was jest zawsze wolny.
"Przynajmniej już wiem jaki zapach perfum wykluczyć na prezent dla Pony na 80 lecie naszej znajomości."
Kelly: Rany będę wtedy moją babcią....BĘDĘ WYMIATAĆ!!!
Kelsi: Twoja babcia to mądra kobieta. Ty będziesz po prostu starą wariatką.
"Jack: Muszę podtrzymywać swój image."
Kelly: Musisz to ty urosnąć.
"Jack: Co ma ci znów zacząć cytować Szekspira? Nie pójdzie na to. "
Kelly:Cytowanie Szekspira zawsze jest na miejscu.
"Jack: Taktyka cierpliwości. Na początku zagramy na niskie kwoty potem powoli stopniowo będziemy dochodzić do większych wygranych B/"
Kelsi: Ja idę...
Kelly: Przed ołtarz
Kelsi: Zająć się jednorękim bandytą, a ty stara wariatko mi pomożesz.
Kelly: A jak?
Kelsi: Potrzebuje kogoś kto się szczerze ucieszy.
"Jack: mamuś wiesz że jestem grzecznym dzieckiem. Nie piję, nie palę, nie ćpam...jeszcze :D"
Kelsi: Jesteś na ostatniej prostej żeby zacząć.
"Jack: No oczywiście, że nie, a krew pompuje mi procesor pod chłodzenie."
Kelly: Nie mów tak bo cie Kelsi rozkręci na części.
"Jack: Tak czułem-.-*otworzył ten swój bunkier* Ne żarówka cała, zapasy zjadłem jakoś ostatnio to na 25 grudnia będziesz miał jak znalazł."
Kyoya: Coś ty taki miły? Marzom ci się ciche spokojne święta?
"Jack: Robota kwiatuszka? :)"
Kelly: Jeżeli przez kwiatuszka rozumiesz te zołze Jill to tak.
"Jack: Oczywiście, że moja nie odbieraj mi zaszczytów."
Kelly: To sobie ich nie przypisuj.
"Jack: Nie pierdol. Jesteś pacjentem i lekarz powinien ci powiedzieć co ci dolega. Dziwi mnie w ogóle, że powiedział coś InesBezNazwiska. Byłaś w tedy jak dobrze pamiętam nie pełnoletnia więc zgodę na jakieś tam badania musieli podpisać rodzice więc oni też powinni wiedzieć. Miałaś być osłabiona, ale nie umierająca więc...Ty wiesz i mówisz mi bo rozmawiasz teraz grzecznie ze mną, a nie z bolcem pierdolcem"
Kelly: Po pierwsze. *grzebie w wózku i wyciąga z niego coś na kształt portfela* Według tej plakietki jestem po 30 i nazywam się Yuno Gosai,*upuściła fałszywy dowód osobisty na podłogę* według tej plakietki jestem 25 letnią Kelly Hawana ona weszła wtedy do szpitala fun fakt jest prawnym opiekunem Thomasa Hawany* kolejny dokument na ziemi* według tej legitymacji nazywam się Revy Okajima i chodzę do wyszej szkoły Ikerbuko. Chyba już łapiesz co tu insynuje. Po drugie wtedy to było tylko zmęczenie materiału nic czego wakacje nad morzem by nie naprawiły, a po trzecie nie jesteś wyjątkowy wiesz tyle samo co ja, Ryuga, Kyoya.
"Lilka:*pojawiła się znikąd aż Jack podskoczył* Czemu przeklinasz?
Jack:...Nie przeklinam...wymyślam pseudonim dla...mojego nowego...znajomego? O proszę poznajcie się*skinął na Yoyo* "
Kelly: Jack się wkurzył bo nie wie jak Ines ma na nazwisko.
"Lilka: Trochę jak Vi, ale z taką różnicą, że to ty mogłabyś trenować jego ;)"
Kelly: Tak szczerze to wiem, że nie widziałam jego 100%.
Kelsi: Mała Kelly robi sobie nadzieje jak zawsze.
Kelly: Ma tendencje do przecenienia przeciwników.
Kelsi; Boisz się, że skończysz jak...*chciała powiedzieć Ryuga* Saitama.
Kelly: Skarbie daj mi jego siłe, blond cyborga i możesz sobie brać moje włosy.
"Lilka:*wzrusza ramionami* Lubię wiele zwierząt."
Kelly: Ooo, a kiedy odwiedzasz Alesia w pracy?
"Jack:...i dziwadeł, a one lubią ciebie i wszyscy się kochamy, ale nie sprowadzaj więcej żadnych dziwactw z mordą ziemniora i zębami jak tarka. Moje spanie mogą więcej tego nie przeżyć..."
Kelly:* bardzo chce zobaczyć to zwierzątko, ale nie poprosi bo Lila ją ostatnio zgasiła jak chciała iść do jednoroszców więc teraz tylko podskakuje nisko w miejscu*
,,Kyoya: Czas spędzony z daleka od was jest zawsze wolny."
UsuńJack:*W myślach: teraz powinienem podpisywać się Jack do kwadratu, a chciałem tylko wiedzieć jakich miejsc powinna unikać Pony* Okej. No to Kruk więcej tu nie przychodzimy prawda?
Ja:*ogarniając streszczenie chorej lektury jaką jest Ferdydurke* Uhym.
Jack: A mogę dostać te zabójcze roboty?
Ja: Uhym.
Jack: A mogę przejąć władzę nad światem?
Ja: Uhym.
Jack: A mogę spalić ci wszystkie książki?
Ja: Uh...co? Nie. Cicho bądź.
Jack: No truuudno. Grunt, że będę miał roboty :)
,,Kelly: Musisz to ty urosnąć."
Jack: W przeciwieństwie do ciebie rosnę cały czas.
,,Kelsi: Potrzebuje kogoś kto się szczerze ucieszy."
Jack: Powodzenia.
,,Kelsi: Jesteś na ostatniej prostej żeby zacząć."
Jack: Uzasadnij swoją wypowiedź.
,,Kelly: Nie mów tak bo cie Kelsi rozkręci na części."
Jack:*uśmiechnął się znacząco*
,,Kyoya: Coś ty taki miły? Marzom ci się ciche spokojne święta?"
Jack:Ja zawsze jestem miły :) *Zamknął by go tam niby na 24 godziny bez jedzenia i picia, a z racji, że to Jack to zapomniałby o tym, że w ogóle to zrobił. Nie wiem jakim cudem Sky jeszcze żyje* Gdzieś mam czy święta będą ciche czy głośne grunt żeby było jedzenie i prezenty.
,,Kelly: Jeżeli przez kwiatuszka rozumiesz te zołze Jill to tak."
Jack: Przez kwiatuszka rozumiem Kelsi, ale Jill też jest zajebista. Spytaj Kola zobaczymy co odpowie.
Lilka: On ma na imię Kai Kol to ten inny. Właściwie to kiedy wiadomości przychodzą z innych wymiarów? I znów czuję się oszukana-.-
,,Kelly: To sobie ich nie przypisuj."
Jack:Będę jeśli miałem w coś wkład.
,,Kelly: Po pierwsze. *grzebie w wózku i wyciąga z niego coś na kształt portfela* Według tej plakietki jestem po 30 i nazywam się Yuno Gosai,*upuściła fałszywy dowód osobisty na podłogę* według tej plakietki jestem 25 letnią Kelly Hawana ona weszła wtedy do szpitala fun fakt jest prawnym opiekunem Thomasa Hawany* kolejny dokument na ziemi* według tej legitymacji nazywam się Revy Okajima i chodzę do wyszej szkoły Ikerbuko. Chyba już łapiesz co tu insynuje. Po drugie wtedy to było tylko zmęczenie materiału nic czego wakacje nad morzem by nie naprawiły, a po trzecie nie jesteś wyjątkowy wiesz tyle samo co ja, Ryuga, Kyoya."
Jack: Tak, tak lepiej już schowaj te plakietki.*uznał, że Lilka przyszła to dalej będzie pisał smsa*To nie wyjaśnia czemu nie wiesz. Może mi powiesz, że ci tego nie wykryli przy ostatnim badaniu, a teraz czujesz się coraz gorzej? Jeśli tak to SKOŃCZENI IDIOCI, a nie LEKARZE. Bierzesz tyłek i kucyki w troki i idziesz powtarzam IDZIESZ SIĘ LECZYĆ.
,,Kelly: Jack się wkurzył bo nie wie jak Ines ma na nazwisko."
Lilka: A co go to obchodzi i od kiedy?
Jack: Bo widzisz...pasjonuję się wiedzą ogólną.
Lilka: Przecież gdybyś chciał to już byś ją znalazł w internecie.
Jack: Myślisz, że ja nie mam co robić tylko scrollować 14/7? Ja jeszcze muszę żyć.
Lilka: Brawo. Jestem niemal dumna. To twoja pierwsza tak mądra decyzja. Zacznij od prawidłowego wysypiania się.
Jack: Oczywiście już biegnę.
,,Kelly: Tak szczerze to wiem, że nie widziałam jego 100%."
Lilka:*z mega poważnym wyrazem twarzy kładzie sobie dłonie na przedramionach jak jakiś indiański wódz* Twoje podejście jest godne pożałowania Biały Tygrysie.
Jack: Jak z nim przegrasz to się nie znamy.
,,Kelly: Skarbie daj mi jego siłę, blond cyborga i możesz sobie brać moje włosy."
Jack: Myślę, że nikt nie chce doświadczać tego widoku.
,,Kelly: Ooo, a kiedy odwiedzasz Alesia w pracy?"
Lilka:*wódz być zły i czuć się beznadziejnie, ale wódz nie pokazać tego po sobie* Biały Tygrys kpić czy żartować?
"Jack: No truuudno. Grunt, że będę miał roboty :)"
UsuńKelly: I władzę nad światem.
"Jack: Powodzenia."
Kelsi: Dzięki, ale tobie się bardziej przyda.
"Jack: Uzasadnij swoją wypowiedź."
Kelsi: Nie muszę, nie chce i nie będę.
" Jack:*uśmiechnął się znacząco* "
Kelly: Chciałbyś zboczeńcu. :)
"Jack: Przez kwiatuszka rozumiem Kelsi,"
Kelsi: To przestań.
"ale Jill też jest zajebista. Spytaj Kola zobaczymy co odpowie."
Kelly: Nie obchodzi mnie co ten menel w swetrze myśli o tej zołzie pewnie coś miłego, żeby robić mi na złość...Ja bym tak robiła.
" Lilka: On ma na imię Kai Kol to ten inny."
Kelly: Ooo polubiłaś go czy kompulsywne poprawianie Jacka jest silniejsze od twojej nienawiści do rodzaju męskiego?
"Właściwie to kiedy wiadomości przychodzą z innych wymiarów? I znów czuję się oszukana-.-"
Kelly: Odkąd Kelsi i Casey moi ulubieni szalrni naukowcy...
Kelsi: Ja jestem genialna ty szalona.
Kelly: Przeciągneli kabel przez szafę.
Kelsi: Stworzyliśmy sieć.
Kelly: No mówię przecież.
Kelsi: Przejście jest stabilne więc można było trochę pokombinować przy nim.
"Jack:Będę jeśli miałem w coś wkład."
Kelly: Tu nie miałeś.
"Jack: Tak, tak lepiej już schowaj te plakietki.*uznał, że Lilka przyszła to dalej będzie pisał smsa*To nie wyjaśnia czemu nie wiesz. Może mi powiesz, że ci tego nie wykryli przy ostatnim badaniu, a teraz czujesz się coraz gorzej? Jeśli tak to SKOŃCZENI IDIOCI, a nie LEKARZE. Bierzesz tyłek i kucyki w troki i idziesz powtarzam IDZIESZ SIĘ LECZYĆ."
Kelly: No już, już, wiem, że cie denerwuje to, że nie masz pojęcia o 90% mojego życia*piszę* Będziesz musiał mnie zabrać tam siłą bo ja nie mam zamiaru się stąd ruszać. Zresztą co się przejmujesz? Zaraz ktoś pomyśli, że ci na mnie zależy, a to popsuło by twój image.
"Lilka: Brawo. Jestem niemal dumna. To twoja pierwsza tak mądra decyzja. Zacznij od prawidłowego wysypiania się.
Jack: Oczywiście już biegnę."
Kelly: Jack potrzebuje dwóch okrągłych poduszek żeby się porządnie wyspać. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
"Lilka:Twoje podejście jest godne pożałowania Biały Tygrysie."
Kelly: Moje podejście jest zajebiste. Cała jestem zajebista.
"Jack: Jak z nim przegrasz to się nie znamy."
Kelsi: Nie ma mowy. Widziałam jego statystyki. Zresztą Kelly odsłania się tylko jak zobaczy DUŻE FIOŁKOWE OCZY!
Kelly: Skarbie kocham cie, ale jak się nie ogarniesz to...
Kelsi: To co?
Kelly: Zainstaluje Windows vista na twój twardy dysk i będę patrzeć jak płoniesz.
Kelsi:...
"Jack: Myślę, że nikt nie chce doświadczać tego widoku."
Kelly: Wiem, że nie możesz żyć bez moich kucyków.
"Lilka:*wódz być zły i czuć się beznadziejnie, ale wódz nie pokazać tego po sobie* Biały Tygrys kpić czy żartować?"
Kelly: Oj weź, wiem, że lubisz tam chodzić, a ostatnio cie tam nie widuje. Stało się coś?
Nie ma to jak zostać powitanym oszalałą mordką Ryugi. Chyba z sentymentu aż obejrzę znów pierwszy sezon <3.
OdpowiedzUsuńPatrick: Nie zapominaj o fizyczce.
Nic się nie bój, MAMO. No wracając Ryuga to zawsze miło zobaczyć, nawet takiego opętanego.
"-Fuuu. -Jęknęłam.- Włosy na nogach też masz zielone"
Jenn: Żyjący mech, tego jeszcze nie grali *z rozpędu przytuliła się do Kelly*
Blaise: *żongluje pustymi butelkami oraz shakerami ubrany w strój barmana*
Jenn: Jak znowu będziesz to robił po nocy, to śpisz na wycieraczce
Blaise: *unosi brew i wystawia przed siebie ręce, a cztery butelki lądują na jego przedramionach, natomiast shakery w dłoniach*
Jenn: Fufu, widzę, że już jesteś na granicy desperacji
*chrząka* Poflirtujecie później, do tematu.
"-A ty wyglądasz jak gówno."
Jenn: Tategami Kyoya pełną gęba, ta wypowiedź to powinna być twoja wizytówka
Izu: Z dołączonym obrazkiem trumny wypełnionej kamieniami.
*A Autorka z tyłu ma zaciesz, bo wróciła do uwielbiania Kyoyi*
Haru: Cofasz się.
Pfy, no dzięki.
"Kyoya chcący zaciągnąć mnie siłą do lekarza."
Jenn&Izu: Jaki lekarz?
"Potrzebuje dwóch ścian blisko siebie tak, żebym mogła oprzeć się jednocześnie plecami i nogami."
Wiem, że kompletnie od czapy, ale przypomniała mi się scenka z "nowe szaty cesarza" Disneya, jak Kusko i Pacha tak wchodzili i wstawiłam sobie na miejsce bohaterów Mari i Ryugę. Kurde, to by było świetne XDD
Patrick: Zagryźliby się, zanim dotarliby na szczyt.
Jenn: Król i królowa dżungli, ot co.
"Wiesz wczoraj trochę wypiłam i mi się smutno zrobiło, aaaaaa potem mi się film urwał."
Jenn: A...
Morda!
Jenn: XDD
"- Obudziłam sie obok łóżka, a Glut klepał mnie po policzku."
Osamu: Rycerz na białym koniu przybył na ratunek
Mari: Więcej nie ćpasz.
Osamu: Jestem czysty niczym łza, laleczko
"-Ani. Mi się. Waż. -Syknął Yoyo."
Jenn: Groźnie, kurde. A Bastien to tak romantyczny, że aż mi się różowo przed oczami robi, fufufu.
Izu: Czy danie komuś kuli to znak miłości? Haru?
Haru: Skąd ja mam wiedzieć?
Patrick: A co ty nie dałaś swojego pierwszego pocisku Alexowi?
Haru: *tak go trzepnęła, że poleciał łbem w podłogę z głośnym łoskotem*
Izu: Ufff, jeszcze jest szansa
Jenn: Są razem prawie 2 lata, na co ty liczysz XDD
Alice: Nadzieja matką głupich
Izu: *nadyma się cały obrażony*
"Wyszli do szkoły i nie wrócili.:
A kto by chciał tam wracać.
"Otori musi dramatyzować. Po prostu musi."
Jenn: W końcu drama queen. Masamune ma go tak nawet zapisanego w kontaktach XD
"-Właśnie, dlatego na miejscu jest już Hyoma"
Patrick: Ręka noga mózg na ścianie
Jenn: Taktycznie, nie powiem.
Haru: 100 powód dlaczego uwielbiam WBBA.
Alice: *krzywi się*
Jaki zarąbisty kaktusik. Też mam jednego, rośnie w bok, ma z 10 lat i żyje mimo iż go podlewam raz na pół roku. Oby rósł dalej <3
Czekam na next!
Mary: Szczególnie na kacu. Z tym, że to nie był Ryuga podobną miał tylko minę.
Usuń"Jenn: Żyjący mech, tego jeszcze nie grali *z rozpędu przytuliła się do Kelly*"
Kelly: *mocno przytula Jenn* Po takim horrorze z rana nie potrzeba mi kawy.
"Blaise: *unosi brew i wystawia przed siebie ręce, a cztery butelki lądują na jego przedramionach, natomiast shakery w dłoniach*
Jenn: Fufu, widzę, że już jesteś na granicy "
Kelly: *patrzy na nich znacząco* Jenn chcesz mi o czymś powiedzieć?
"Jenn: Tategami Kyoya pełną gęba, ta wypowiedź to powinna być twoja wizytówka
Izu: Z dołączonym obrazkiem trumny wypełnionej kamieniami."
Kyoya: Nie potrzebuje wizytówki i chyba widzicie jak wygląda.
"Jenn&Izu: Jaki lekarz?"
Kyoya: Kelly twierdzi, że umiera.
"Wiem, że kompletnie od czapy, ale przypomniała mi się scenka z "nowe szaty cesarza" Disneya, jak Kusko i Pacha tak wchodzili i wstawiłam sobie na miejsce bohaterów Mari i Ryugę. Kurde, to by było świetne XDD"
Ja: Do tego potrzeba współpracy, a oni mieli jak dotąd może dwie normalne rozmowy.....* zamyśliła się*
Mary: Nie! Nie odmawiam! Nie każ mi tego robić.
"Patrick: Zagryźliby się, zanim dotarliby na szczyt.
Jenn: Król i królowa dżungli, ot co."
Mary: Nie jestem Królową, a z Ryugi żaden Król.
Ines: Fakt to Cesarz.
"Osamu: Rycerz na białym koniu przybył na ratunek"
Kyoya: Mój motocykl jest czarny.
"Jenn: Groźnie, kurde. A Bastien to tak romantyczny, że aż mi się różowo przed oczami robi, fufufu.
Izu: Czy danie komuś kuli to znak miłości?"
Kelly: Może we francji.
Bastien: To nie ma nic wspólnego z miłością. Jak to wam wytłumaczyć?.... Kiedy jest się na polu walki i wszystko się udaje człowiek czuje się niezniszczalny, ale kiedy się oberwie tsssss. Po prostu nie chce, żeby bała się kawałka metalu.
"Patrick: A co ty nie dałaś swojego pierwszego pocisku Alexowi?
Haru: *tak go trzepnęła, że poleciał łbem w podłogę z głośnym łoskotem*"
Alex: *całuje dłoń Haru* Harumi *mruczy* to nie było potrzebne. Przecież to, że się kochamy to żadna tajemnica.
"Patrick: Ręka noga mózg na ścianie"
Kelly: Mój mózg.
Oj dobra dobra, praktycznie na jedno wychodzi XD
UsuńJenn: Ja tam podziwiam, że ci zapach tego mchu nosa nie wykręcił.
"Kelly: *patrzy na nich znacząco* Jenn chcesz mi o czymś powiedzieć?"
Jenn: A no tak *pokazuje jedną dłonią na Blaisa* Tą spierdolinę pewnie pamiętasz, ale przypominam, że to Blaise z którym póki co mieszkam i żyjemy sobie razem
Blaise: Hejka, Kelly *szczerzy mordę, jednocześnie siłując się z muszką, prawie się nią dusząc, przez co robi wyłupiaste oczy jak żaba*
Jenn:....XD Nie no zazwyczaj jest mniej ciotowaty...taaa
"Kyoya: Nie potrzebuje wizytówki i chyba widzicie jak wygląda."
Jenn: Przypominam, że w serialu skończyłeś w oksach i pracując w jakimś korpo taty. Nawiasem mówiąc czy wszyscy mężczyźni Tategami z wyjątkiem Kakeru muszą mieć coś na twarzy? Ty krzyże, ojciec jebitną bliznę w poprzek
Założył się z Hagane, który powali więcej niedźwiedzi?
Haru: Znając ich to bardzo możliwe.
Jeszcze tylko brakuje, by narysował mamę Tategami i będę szczęśliwa ^^
Jenn: Zresztą tak rzadko cię już widuję narwańcu, że mi twój obraz z pamięci ginie
Kyoya: Tragedia, jak ty to wytrzymujesz
Jenn: Topię smutki w alkoholu
Blaise: Bo będę zazdrosny
Jenn: O część ściółki leśnej?
"Kyoya: Kelly twierdzi, że umiera. "
Izu: Victor!! Nie! kimiko! Dajcie łożko1 Kroplówke! Yuka, czy to coś z lekami to było to? Tak?! A może książke wskrzeszenia?!
Patrick: Umiera, nie umarła, rudzielcu
Izu: *panikuje sobie dalej w najlepsze*
"Ja: Do tego potrzeba współpracy, a oni mieli jak dotąd może dwie normalne rozmowy.....* zamyśliła się*"
No już pierwsze koty za płoty!
"Kyoya: Mój motocykl jest czarny."
Osamu: Nie psuj mojej poezji, zielony.
"Kelly: Może we francji. "
Patrick: francja to ogólnie stan umysłu.
Mari: *przygląda się Alexowi ze zmrużonymi oczami*
Jenn: Jak chcesz rzygać, to więcej tu nie przychodź, francuskie zaloty są tu 24 na dobę
Ekipa: *i tak wiedzą swoje co do Bastiena XD*
Haru: Nic nie poradzę, że potrafi mi nadszarpnąć nerwy w kilka minut ;/ Zresztą widziałam ten usmiech gremlina.
Patrick: Na nerwicę to polecam masaże *sugestywny ton*
Haru: *tak jej oczy pociemniały, że prawie Izu się przestraszył*
Patrick: *taktyczny obrót póki jeszcze nie ma kuli między oczami*
"Kelly: Mój mózg."
Jenn: Nie! O nie, nie, nawet tak nie gadaj, szybciej ja wybiję Hyomie takie pomysły i mózg z głowy.
UsuńKelly: Mam katar i się smarkam więc takie smrody mi nie straszne.
"Jenn: A no tak. Tą spierdolinę pewnie pamiętasz, ale przypominam, że to Blaise z którym póki co mieszkam i żyjemy sobie razem"
Kelly: Takie buty. Jasne, że go pamiętam. *pomachała palcami do Blaise* Jesteś pewna, że sobie poradzi z tą muchą? :/
"Jenn: Przypominam, że w serialu skończyłeś w oksach i pracując w jakimś korpo taty."
Kyoya:* zły* Nie wiem kogo widziałaś i co wtedy brałaś, ale mogę cie zapewnić, że to nie byłem ja.
"Jeszcze tylko brakuje, by narysował mamę Tategami i będę szczęśliwa ^^"
Ja: Kto narysował? Gdzie narysował? Mogę zobaczyć?
"Izu: Victor!! Nie! kimiko! Dajcie łożko1 Kroplówke! Yuka, czy to coś z lekami to było to? Tak?! A może książke wskrzeszenia?!
Patrick: Umiera, nie umarła, rudzielcu
Izu: *panikuje sobie dalej w najlepsze*"
Kelly:* śmieje się w głos do tego stopnia, że boli ją brzuch* Izu daj spokój. Nie umrę od rak sobie. No chyba, że się nie ogarniesz wtedy się uduszę.
"Patrick: francja to ogólnie stan umysłu."
Kelly: Święte słowa....ψ(`∇´)ψ
"Mari: *przygląda się Alexowi ze zmrużonymi oczami*"
Alex: Coś się stało? Mam coś na twarzy? *potarł dłonią piegowate policzki,*
"Ekipa: *i tak wiedzą swoje co do Bastiena XD*"
Bastien:* coś tak czuje, że mu nie wierzą, ale jak to się mówi tylko winny się tłumaczy*
"Haru: Nic nie poradzę, że potrafi mi nadszarpnąć nerwy w kilka minut ;/ Zresztą widziałam ten usmiech gremlina.
Patrick: Na nerwicę to polecam masaże *sugestywny ton*"
Alex: Wiesz, Haru jeśli masz ochotę to ja nie mam nic przeciwko.
"Jenn: Nie! O nie, nie, nawet tak nie gadaj, szybciej ja wybiję Hyomie takie pomysły i mózg z głowy."
Kelly: Na pewno mu przekaże.
Jenn: Ale i tak nie powinnaś tego powtarzać, jeszcze takie opary toksyczne są czy coś. Cholera wie, gdzie on się kąpie i czy wgl się kąpie :/
UsuńBlaise: Don't worry, dałem sobie radę *krzyczy z drugiego pokoju, bo szuka pałeczek do perkusji*
"Kyoya:* zły* Nie wiem kogo widziałaś i co wtedy brałaś, ale mogę cie zapewnić, że to nie byłem ja."
Jenn: *nie ma pojęcia, co go tak wkurzyło* To nie ja w naszym dawnym teamie ćpałam, okej? Zresztą, co ty taki offensive nagle robisz, jeszcze nic ci nie zrobiłam.
Takafumi Adachi autor mangi Beyblade. Na twitterze często wrzuca arty różnych postaci w tym właśnie tatę Kyoyi i Kakeru, widziałam nawet, że rysuje swoim patronom ich ocki <3 Tutaj wrzucam ci linka to twittera i tumblra, gdzie też odpowiada na pytania od fanów:
https://twitter.com/takafumi_adachi/media?lang=pl
https://takafumi-adachi.tumblr.com/
Przy okazji wczoraj przeczytałam serię Shogun Steel, niby ma 9 chapterów, ale myślę, że ci się spodoba, szczególnie końcowe sceny 9 rozdziału. Też ci podesłać?
Izu: Powiedziała rak! R_A_K! Rzućcie lód! Rak nie lubi zimna *wiedza medyczna na poziomie zaawansowanym*
Patrick: Ale do składu cheerleaderek to w inną stronę
Jenn: *prawie się popluła ze śmiechu*
"Alex: Coś się stało? Mam coś na twarzy?"
Mari: Huh...? Ach, nie *zreflektowała się* tylko kogoś mi przypominasz, to wszystko *macha ręką*
"Alex: Wiesz, Haru jeśli masz ochotę to ja nie mam nic przeciwko."
Jenn: Zajmijcie inny pokój, bo tu zaraz cringe wyjebie sufit
Haru: *tylko się pochyliła i potarła palcami nasadę nosa, wzdychając cierpiętniczo* Chyba się skuszę
Jenn: Pamiętaj, że kocham cię po grób.
Haru: Żebyś zaraz w tym grobie nie skończyła.
Jenn: *szczerzy się i zwraca do Kelly* Mogę nawet wysłać mu to w liście poleconym, ekspresowym, poświęcę te kilka groszy, bo wątpię, że w Komie mają neta. Btwa on wie kim jestem?
Tak wyślij. Beyblade zawsze wzbudza we mnie nostalgie. :')
Usuń"Jenn: *nie ma pojęcia, co go tak wkurzyło* To nie ja w naszym dawnym teamie ćpałam, okej? Zresztą, co ty taki offensive nagle robisz, jeszcze nic ci nie zrobiłam."
Kyoya: Nigdy przenigdy nie zmuszą mnie do siedzenia za biurkiem.
Kelly: Szkoła to musiały być dla ciebie straszne trzy miesiące.
"Izu: Powiedziała rak! R_A_K! Rzućcie lód! Rak nie lubi zimna *wiedza medyczna na poziomie zaawansowanym*"
Kelly: *flashback z lodowych wanien po treningach* Nie ma mowy. Jenn ratuj.
'Mari: Huh...? Ach, nie *zreflektowała się* tylko kogoś mi przypominasz, to wszystko *macha ręką*"
Alex: Oby nie ojca. ;)
"Jenn: Zajmijcie inny pokój, bo tu zaraz cringe wyjebie sufit"
Kelly; Jak im zazdrościsz to się uśmiechnij ładnie do Blaise może coś na to poradzi.
"Haru: *tylko się pochyliła i potarła palcami nasadę nosa, wzdychając cierpiętniczo* Chyba się skuszę"
Alex: No to choć.* wziął Haru za rękę* Trzeba się tobą zająć, a skoro twój kochany braciszek jest zajęty ten zaszczyt przypada mnie.
"Jenn: *szczerzy się i zwraca do Kelly* Mogę nawet wysłać mu to w liście poleconym, ekspresowym, poświęcę te kilka groszy, bo wątpię, że w Komie mają neta. Btwa on wie kim jestem?"
Kelly: Jenn czy ty właśnie założyłaś czy ktoś cie nie zna?...*wybuchła śmiechem* Wyobraziła sobie Hyome jak sadzi ryrz czy inne takie i ty się pojawiasz się znikąd z ogniem i mieczem wreszczac, że go zabijesz czy coś.
Jenn: O cholera to Angel miała rację, że skończysz jako chlejący po barach mechanik.
UsuńNic nie napisałam, że jest alkoholikiem.
Jenn: To sobie akurat sama dopowiedziałam. A i tak nie warcz, bo zaraz tu twój tatuś przyleci i będzie koniec imprezy. *przy okazji notuje sobie w umyśle kolejną słabostkę Kyoyi, uśmiechając się pod nosem z ironią*
Izu: *co prawda mu rzucili ten lód, ale wyleciał przez okno. Zamknięte* ....
Yuka: Oł...sorki!
Jenn: Kryzys zażegnany, Kelly *wręcza rudzielcowi dwa kawałki czekoladowego tortu, by się ogarnął*
"Alex: Oby nie ojca. ;)"
Mari: *otwiera usta, ale szybko je zamyka i zerka na bok*
Osamu: Dyskretnie w chuj.
Jenn: Co się dziwisz, ci z zielonymi kłakami zazwyczaj w czymś są ułomni. Oprócz Kenty, Kenta to ziom. No i Kakeru ^^
"Kelly; Jak im zazdrościsz to się uśmiechnij ładnie do Blaise może coś na to poradzi. "
Jenn; Nie mam o co być zazdrosna, ja z nim mieszkam, więc wszystkiego mam pod dostatkiem. Oprócz spokoju.
Blaise: *mimo, że wygrywa na perkusji Out of Control, to wszystko słyszy* Zawsze jestem zwarty i gotowy, pamiętaj!
Jenn: XDD
Haru: *owinęła ręce wokół pasa Alexa, wtuliła twarz w jego plecy i tak za nim sunie niczym za długa peleryna*
*słychać trzask drzwi i do środka wpada Izu z mokrą trawą na rękach*
Izu: Słyszałem to piegusie cholerny!
Alice: Czy ty zbierałeś lód?
Izu: Yy...nieee?
Alice:....
Jenn: *szczerzy zęby* Widzisz, jakoś skromność mi się podnosi, ale to chyba przez spadek cukru. Miecz nie używam, ale mogę coś takiego zrobić, jak Mushu w Mulan, tylko potrzebuję jebitnej skały, głośnika i mgły.
Patrick: Zaraz ci wyjmę z torebki, poczekaj.
Jenn: Nosisz torebkę?
Patrick: -_-
Alice: Od zawsze mówiłam, że dziewczynka.
Proszę bardzo ^^:
https://mangarock.com/manga/mrs-serie-294324
Jenn: O cholera to Angel miała rację, że skończysz jako chlejący po barach mechanik."
UsuńKyoya: Taki mam zamiar.
"Jenn: To sobie akurat sama dopowiedziałam. A i tak nie warcz, bo zaraz tu twój tatuś przyleci i będzie koniec imprezy."
Kyoya: * pokazał jej środkowy palec*
"Jenn: Kryzys zażegnany, Kelly *wręcza rudzielcowi dwa kawałki czekoladowego tortu, by się ogarnął*"
Kelly: * cieszy się jak dziecko* Hyhy...Też chce tortu.
"Mari: *otwiera usta, ale szybko je zamyka i zerka na bok*"
Alex: * starszy brat zastanawia się o co mogło chodzić, a młodszy potrafi w tym momencie myśleć tylko o Haru.*
"Jenn: Co się dziwisz, ci z zielonymi kłakami zazwyczaj w czymś są ułomni. Oprócz Kenty, Kenta to ziom. No i Kakeru ^^"
Kelly: Kenta to ziom. Chce to na koszulce. Kurde bele czemu nie jest starszy? To najlepszy chłopak w tym wymiarze.
"Jenn; Nie mam o co być zazdrosna, ja z nim mieszkam, więc wszystkiego mam pod dostatkiem. Oprócz spokoju.
Blaise: *mimo, że wygrywa na perkusji Out of Control, to wszystko słyszy* Zawsze jestem zwarty i gotowy, pamiętaj!"
Kelly: * Cieszy się, że Blaise rozmiesza Jenn słabo go zna, ale wydaje się że jest w porządku*
"Haru: *owinęła ręce wokół pasa Alexa, wtuliła twarz w jego plecy i tak za nim sunie niczym za długa peleryna*"
Alex: * Położył dłonie na rękach Haru i idzie powoli uważając jak tylko może by nie uszkodzić Haru*
"Izu: Słyszałem to piegusie cholerny!"
Alex: O o. *wziął Haru na ręce i pobiegł z nią do pokoju*
"Jenn: *szczerzy zęby* Widzisz, jakoś skromność mi się podnosi, ale to chyba przez spadek cukru. Miecz nie używam, ale mogę coś takiego zrobić, jak Mushu w Mulan, tylko potrzebuję jebitnej skały, głośnika i mgły."
Kelly: Smoki zostawmy w spokoju. Przynajmniej na razie.
"Patrick: Zaraz ci wyjmę z torebki, poczekaj.
Jenn: Nosisz torebkę?
Patrick: -_-"
Kelly: Tinki Winki, Dipsi, Lala, Po!
"Kyoya: Taki mam zamiar."
UsuńJenn: Zawsze byłeś ambitny.
Kyoya: * pokazał jej środkowy palec*
Jenn" *ułożyła serduszko z palców* Wiem, że tęskniłeś, narwańcu ^^ *wybucha śmiechem, po czym bierze nóż do ręki i wykraja dla Kelly spory kawał, który przerzuca na talerzyk i ozdabia wisieńka* Proszę bardzo, szamaj bo słabo wyglądasz ;3
Mari: *szybko się wycofuje*
Osamu: *idzie za nią, głośno się śmiejąc*
"Kelly: Kenta to ziom. Chce to na koszulce."
Jenn: Zrobię ci taką na uro. Właśnie, kiedy masz?
"Kelly: * Cieszy się, że Blaise rozmiesza Jenn słabo go zna, ale wydaje się że jest w porządku* "
Blaise: *zasadniczo jest lekkoduchem, ale zależy mu na Jenn i stara się ją wspierać, bo wie, że dziewczyna dalej jest lekko zachwiana po wydarzeniach z jej dziadkiem*
Haru: *otworzyła jedno oko* Goń się, Izu!
Izu: Abbahsw! *przeklina coś niewyraźnie zapchany ciastem*
Jenn: *bez pytania wpycha mu następną porcję do buzi*
Izu: *policzki wydymają mu się jak u chomika*
*Autorka w tym czasie wyciąga stary biały telefon marki samsung i wchodzi w notatki*
Jenn: *na chwilę blednie, potem wygląda, jakby miała mdłości, ale po chwili się opanowuje* Po pierwsze, wyłącz to, po drugie, kończ pisać, a po trzecie, to cię za to zabiję.
Na spokojnie, przecież taka nie jesteś.
Jenn: Ale z tego powstałam *wzdryga się* Brrr, będę miała przez ciebie traumę.
Spoko, też mam, że pisałam takie cringe XDD No ale patrzymy pozytywnie mam tu idealny cytacik dla Haru i Alexa.
Jenn: No pochwal się.
"I'm not bulletproof when it comes to you" No i?
Jenn: Może być, a teraz to wyłącz, bo zacznę krzyczeć.
"Kelly: Tinki Winki, Dipsi, Lala, Po! "
Patrick: Wiedziałem, że któraś z was to zaśpiewa.
"Jenn" *ułożyła serduszko z palców* Wiem, że tęskniłeś, narwańcu ^^
UsuńKyoya*wywrócił oczami może faktycznie trochę tęsknił*
" *wybucha śmiechem, po czym bierze nóż do ręki i wykraja dla Kelly spory kawał, który przerzuca na talerzyk i ozdabia wisieńka* Proszę bardzo, szamaj bo słabo wyglądasz ;3"
Kelly: *bierze dużego gryza tortu przez co krem rozmazał się na jej twarzy* Ja zawsze wyglądam zajebiście, a nie słabo. To * zatacza palcem koła w około swojej twarzy* tylko kamuflaż.
"Mari: *szybko się wycofuje*"
Alex:* w myślach ; będę musiał z nią porozmawiać...zgoda, ale potem. *
"Jenn: Zrobię ci taką na uro. Właśnie, kiedy masz?"
Kelly: Wszyscy świętujemy urodziny z Blogusiem tak więc 8 lipca ^^
"Haru: *otworzyła jedno oko* Goń się, Izu!"
Alex: No już ciiiii. * posadził Haru na fotelu i masuje jej ramiona*
"Jenn: *na chwilę blednie, potem wygląda, jakby miała mdłości, ale po chwili się opanowuje* Po pierwsze, wyłącz to, po drugie, kończ pisać, a po trzecie, to cię za to zabiję."
Kelly: No wiem moje pierwsze wersje też nie są najlepsze. Miałam wtedy tendencje do chodzenia w kabaretkach i śpiewania piosenek ala wczesne lata Taylor Swift.
"Spoko, też mam, że pisałam takie cringe XDD"
Każdy chyba ma.
"I'm not bulletproof when it comes to you" No i?
Faktycznie ładne....
Alex: Lojalnie uprzedzam jeśli Alex, albo Harumi dostaną kulkę to pożałujecie że powstałem.
"Patrick: Wiedziałem, że któraś z was to zaśpiewa."
Kelly: To dlatego, że w głębi duszy wszyscy jesteśmy teletubisiami. Ale spokojnie znam mnóstwo facetów noszących torebki.
Jenn: *stoi przy lustrze i rozczesuje sobie skrzydła, a drugą ręką przycina włosy, bo już ma za długie. Zerka na odbicie Kelly i uśmiecha się* Rzeczywiście kamuflaż, z tym kremem na brodzie nieco przypominasz św Mikołaja xD
Usuń"Kyoya*wywrócił oczami może faktycznie trochę tęsknił*"
Izu: Ooooo, tak czułem ^^.
Jenn: *wzdycha z politowaniem, odkładając nożyczki i związując włosy w kucyk* Jestem zbyt zajebista, by ludzie za mną nie tęsknili. Zresztą to ja najbardziej rozkręcałam ten team, by drętwo nie było. Teraz to się musicie nudzić, biedaki.
Patrick: Tęskno ci, co?
Jenn: Ooo, Patrick, kadzidełka ci na mózg padły.
Nil: Zwłaszcza tymi fajerwerkami wszystko rozkręcałaś. Zwłaszcza policję.
Jenn: Instrukcja była po arabsku, nie moja wina.
Nil: Po diabła ci były fajerwerki?
Jenn: Lubię ogień
Nil:...
"Alex:* w myślach ; będę musiał z nią porozmawiać...zgoda, ale potem. *"
Osamu: Laleczka raczej do rozmów chętna nie jest
Mari: Nie nazywaj mnie tak!
"Kelly: No wiem moje pierwsze wersje też nie są najlepsze. Miałam wtedy tendencje do chodzenia w kabaretkach i śpiewania piosenek ala wczesne lata Taylor Swift. "
Jenn: To nie jest tak źle, moja wersja, z którą mam tylko wspólne imię i kolor włosów, to łaziła z Kyoyą na bale, spała z nim w jednym pokoju i spotkała Ryugę na basenie...Angel, kurwa, coś ty brała?
*opiera się o rękę, pisząc shota, by załatać dziurę fabularną* Nie wiem i nie chcę wiedzieć...zapomnijmy o tym. *zmienia temat, zanim znów ją wstyd dopadnie* Co nie, że mega do nich pasuje? Haru z kuli nie oberwie, szybciej z magii, nie bój się.
Alice: Może lepiej uciekaj...
"Ale spokojnie znam mnóstwo facetów noszących torebki."
Patrick: Ale to nie torebka tylko torba na laptopa
Jenn: Wychodzi na jedno.