Ines
-Brak ofiar śmiertelnych. -Because I am boss.- Porwani przejęci w nienaruszonym stanie.- Because I am boss.-Cała akcja została przeprowadzona sprawie i bez chwili zwłoki.- Because I Am Boss.
-Takiej zadowolonej nie widziałam cie już od dawna.-Szepnęła do mnie Mary, kiedy siedzieliśmy we trzy w siedzibie WBBA i słuchałyśmy jak Midori składała raport. Po całej akcji szybko zabrano nas z ulicy i przyprowadzono tutaj.
-Dziwisz się? Zapytałam również szeptem. -Wszystko poszło jak po maśle.-Odparłam również szeptem.
Tak, byłam zadowolona i to nawet bardzo. Nic tak nie poprawia humoru jak ocalenie komuś życia.
***
-A on wtedy "Podasz mi telefon? Jest za tobą.”. Myślałam, że spalę się tam ze wstydu.
-Mogłaś nie zakładać z góry, że o to mu chodzi.- Powiedziała Mary.
-A jakby jednak o to chodziło?- Broniłam się.-Nie wchodzi się dwa razy do tego samego bagna.
-Rzeki. - Poprawiła mnie szatynka.
-Oj weź nie mogło być wam tak źle. -Wtrąciła się Kelly.
-Nie było, ale... Zresztą nie ma, co do tego wracać.
-OJ weź no byliście świetną parą. Do tego stopnia świetną, że nawet Ryuga was shipuje, a on nawet nie wie, co to znaczy!
-No tak, bo jak szanowny Smoczy Cesarz coś powie to tak jest. -Sarknęła Tategami.
-A może on tylko udawał, że dzwoni mu telefon? –Kombinowała dalej Hawana.
-Nie da się udawać, że telefon ci dzwoni przed osobą, która ma ci ten, że telefon podać.
Na tym rozmowa o mojej wpadce się skończyła. Zjadłyśmy wspólnie pożną kolacje względnie wczesne śniadanie i rozeszłyśmy się do domów. Tsubasa jak zwykle został dużej, więc wezwałam taksówkę i kazałam się zawieść na moje pilnie strzeżone osiedle. Wjechałam winda na woje piętro otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Obudzony przeze mnie Will wygrzebał się ze swojego legowiska i przyczłapał do mnie dzwoniąc pazurami po podłodze. Więc to tak będzie wyglądać od teraz moje życie. Piątkowe noce będę od teraz spędzać w domu z psem. To nie jest najgorszy scenariusz, ale znam wiele o niebo lepszych. Umyłam się, przebrałam w piżamę i położyłam się spać. Kiedy tylko zgasiłam lampkę nocną Will zaczął strasznie piszczeć na swoim legowisku.
-Co jest piesku?- Zapytałam zapalając światło. Mój nowy pupil leżał z głową pomiędzy przednimi łapami z najsmutniejszym wyrazem pyska, jaki kiedykolwiek widziałam u psa. – Boisz się ciemności?- Jego ogon uderzył o podłogę.- No to, choć tutaj.-Poklepałam pościel, a pies niemal natychmiast wskoczył na łóżko i zaczął mościć sobie miejsce do spania.-No już, już siad i patrz.- Sięgnęłam do półki przy łóżku i wyjęłam Iskrę z saszetki. Kiedy tylko jej dotknęłam zapłonęła jasnym ciepłym światłem. -To mój bey będzie cie pilnował jak będę spać. Zgoda?- Will położył się na łóżku przygniatając ty samym moją rękę.-Uznam to za tak.-Powiedziałam i zamknęłam oczy.
***
Porąbane kawały drewna strawione przez ogień i zmienione w ciemne bryły gdzieniegdzie tylko żarzące się pomarańczem. Wbiłam pogrzebacz w jedną z takich brył, a moją twarz oświetlało jasne światło małego płomyka, który wiercił się i przeciągał na ciemnej bryle dopóki nie zgasł.
-Kristina nie baw się ogniem, bo się w nocy posikasz.- Łagodnie zwróciła mi uwagę siedząca w fotelu kobieta.
-Zawsze tak mówisz i nigdy nic się nie dzieje.
Często śniło mi się, że patrzę na sceny z filmów, w których grałam z boku. Tak jakbym była ich reżyserem. Patrzę na siebie i wcale już się nie dziwie, że nikt mnie nie poznaję. Charakteryzatorzy naprawdę znają się na swojej robocie. Zawsze wyglądam inaczej, chociaż gdzieś tam w środku jestem taka sama.
***
Obudził mnie sms jak się później okazało od Alex’a.
„Jak się miewa mój pacjent?”-Napisał.
-Pan weterynarz pyta Jak się miewasz Will.-Pies na dźwięk swojego imienia zaszczękał radośnie i polizał mnie po nosie. Zrobiłam mu szybkie zdjęcie i wysłałam je Alex’owi z dopiskiem. ’’ Wygląda na to, że lepiej. ‘’
„To świetnie. ^^ Piszę do ciebie, bo Tsubasa wczoraj wieczorem miał ode mnie odebrać leki dla waszego psa, ale się nie zjawił i do tej pory nie mogę się z nim porozumieć.”
‘’Tsubasa jest ostatnio trochę zajęty. Te leki są bardzo ważne?”- Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki, odłożyłam telefon na pralkę i spojrzałam na moją brzydką twarz.
Przeczesałam włosy związałam je w messy bun’a . Weszłam o kuchni i stałam przez chwilę jak debil myśląc co zjem na śniadanie. Nagle niczym lampka , przebłysk niesłychanego geniuszu, mojego geniuszu. Mąka ,jajka ,mleko i inne pierdoły. Patelnia, talerz i jest . Amerykańskie cudo, przed państwem… Pancakes ‘y. Znowu moja oszałamiająca znajomość angielskiego. Sprawdziłam telefon.
‘’Bardzo ważne. Podaje się je osłonowo przy tym antybiotyku.’’- Nic nie zrozumiałam. Jeszcze raz, co? Aaa leki.
‘’Okey. Mogę przyjść po nie za jakąś godzinę?’’-Polałam naleśniki syropem. Wicie, że 75% światowego syropu klonowego wytwarza się w Kanadzie?
‘’ Bardzo mi przykro, ale aktualnie jestem na spacerze z moimi podopiecznymi.:( ‘‘-O.
‘’No dobra no to nie przeszkadzam ❤ ‘’
‘’Nie, nie przeszkadzasz.:) Jeśli to nie problem to możesz przyjść do partu niedaleko lecznicy, w której pracuje.’’
‘’Chętnie. Będę za pół godziny.’’- Tak umiem się w tle wyszykować.
‘‘:)’’
Ogarnęłam siebie, zwierzęta, złapałam taksówkę i po chwili byłam na miejscu. Szczęśliwie nie utknęłam w żadnym korku.
No i gdzie on teraz może być? Boże ludzie w miastach tworzą strasznie duże parki. Jak ja go teraz znajdę? Dłuższy moment biegałam bez sensu po parku, aż w końcu ostrzegłam go stojącego pod drzewem i obserwującego bawiące się w śniegu psy.
-Alex!?-Zawołałam podbiegając do niego. Na początku miałam wrażenie, że mnie nie usłyszał, bo nawet się nie poruszył. Zdążyłam się spietrać, że wołam obcą osobę, kiedy ten odwrócił się i do mnie pomachał.
Kelly
Weszłam do domu i w ubraniu uwaliłam się na kapie. Nie chciało mi się absolutnie nic, nawet przekręcić głowy, żeby zaczerpnąć powietrza. Byłam zmarznięta i wykończona.
Do dupy z taką robotą.-Pomyślałam zamykając oczy.
Ryuga obudził mnie pół godziny później.
Nie zrobił tego specjalnie, chociaż moje wory pod oczami gdyby mogły kłóciłyby się z tym stwierdzeniem.
Wystawiłam głowę ze śpiwora i rozejrzałam się po pokoju.
- Późno wróciłaś.- Stwierdził Kishatu, który siedział na fotelu i grzebał w kuczerze.-Udało ci się?
-Trochę z tym zeszło po drodze wmanewrowali mnie w odbicie jakiś porwanych ludzi, ale tak.-Powiedziałam przeciągając się.- Wszystko, co na razie udało się wyciągnąć Kelsi jest na moim telefonie.
-, WBBA zajmuje się porwaniami?- Zdziwił się.
-Porwaniami bleyderów na pewno. –Mruknęłam pocierając zaspane oczy.- Ciekawe gdzie byli pół roku temu.
- Na czyje zlecenie?- znowu robił tę swoją minę wkurwionego żółwia. Dużo lepiej wyglądał bez niej, ale rzadko, kiedy ludzkości było dane to oglądać.
-Wątpię, żeby chodziło konkretnie o bleyderów po prostu zwykłe porwanie z resztą i tak już jest wszystko załatwione. Możesz wyluzować, żadna nowa Dark Nebula, ani Hades nie wyrośnie nam pod nosem.
-Taaa.- Powiedział niezbyt przekonany.-Miejmy nadzieje, że WBBA tym razem nie spieprzy sprawy. To gdzie masz ten telefon?
-W torbie, obok…- paska z kuczerem...Jasna choroba.
Wyskoczyłam ze śpiwora i na wyścigi pognałam do wieszaka w ostatniej chwili wyprzedając Ryuge.
-Co cie ugryzło?- Spytał marszcząc się jeszcze bardziej niż zwykle.
-Nie będziesz mi grzebał w rzeczach.- Powiedziałam nadymając policzki i podając mu moje dzwoniące urządzono.
-A poza tym w rodzinie wszyscy zdrowi?- Zapytał biorąc do ręki mój telefon i szukając listy.
Taaa. W dalszym ciągu mu nie powiedziałam, że gram. Jak udało mi się to utrzymać w tajemnicy? Ledwo. Dlaczego mu jeszcze o tym nie powiedziałam? Jeśli mam być ze sobą szczera to się trochę tego boje.
Trochę pff. Trochę bardzo w cholerę się tego boje. Znamy się z Ryugą dobre 8 lat. Ufam mu jak chyba nikomu innemu na świecie, ale jeśli w grę wchodzi beyblade nie mogę być pewna niczego. Co jeśli stwierdzi, że skoro też gram to nie możemy się więcej razem szlajać, bo będę o nim za dużo wiedzieć, albo okaże sie za słaba, albo układ gwiazd z przepowiedni napisanej dawno temu przez łysego mnicha, który spędził całe swoje życie w wiosce Koma stojąc na jednej nodze na słupie zabrania by bleyder, który opanuje L-Drago trzymał z innymi bleyderami, bo no nie winem świat wybuchnie, albo coś równie strasznego, a Ryuga chcąc tego uniknąć każe mi spadać?
Wiem wymyślam, ale po prostu się boje zmienić cokolwiek w naszej relacji. Podoba mi się jak to wszystko pomiędzy nami funkcjonuje i nie chciałabym tego wszystkiego straci. To w końcu osiem lat mojego życia i całkiem fajny chłopak.
-Dobra coś tam mamy.-Powiedział oddając mi telefon.- Zabieramy się stąd jak tylko K…
-Kelsi.- Podpowiedziałam mu.
- Mniejsza. Ruszamy, kiedy tylko skończy kompletować te listę.
-Juuuuż?- Jęknęłam kładąc się plackiem na kanapie i wczołgując się do śpiwora.
-A, co? Spodobało ci się parowanie dla jasnej strony mocy?- Nie mam pojęcia skąd Ryuga wiedział gdzie mam brzuch, ale pytając na przemian dźgał mnie i łaskotał.- Mała Kel chce być odlotową agentką? Chce ratować świat?- Śmiałam się rzucając się na wszystkie strony skrępowana śpiworem dopóki Ryudze się to nie znudziło i pozwolił mi się stamtąd wygrzebać.
-Tak w sumie to w tym WBBA wcale nie jest tak źle.-Powiedziałam cała czerwona, kiedy udało mi się złapać oddech. – Odważyłaby się powiedzieć, ze jest całkiem fajnie.
-Co jest tam niby takiego fajnego?
-Na przykład sala do walki. Mówię ci, żebyś tylko widział jak Hisoka potrafi wymiatać normalnie jakby ktoś go wyciągnął z jakiegoś filmu Since Ficino. Biegnie i robi takie wshooo wshooo i już nie ma gościa. Z tym, że to mój opiekun i nie będzie walczył ze mną na sto procent.
-Bleyder?- No tak, bo co innego mogłoby go zainteresować.
-Z tego, co wiem to nie. I jeszcze dali mi taki fajny dopasowany kostium ponoć kuloodporny, ale jeszcze nikomu nie udało się mnie trafić, więc nie winem czy w to wierze, a nie zgadniesz, kogo spotkałam.
-Kogo?- Zapytał od niechcenia wiedząc, że i tak mu powiem.
-Hasame Hikaru. Ledwo ją poznałam wygląda prawie tak samo jak na mistrzostwach tylko gdzieś ta swoją obróżkę zgubiła. Znowu gra.- Ucichłam na chwilę czekając na jego reakcje jednak, żadnej się nie doczekałam.- Prosiła mnie, żebym ci przekazała, że dziękuje i przeprasza. Nie mówiłeś mi, że Doji trzymał was razem tak samo jak o tych napadach padaczko podobnych.
-To nic. Eksperymentowali na Drago i to odbiło się na mnie.- Odparł Ryuga wstając z kanapy i idąc w kierunku wyjścia.
-Nic? Człowieku leżałeś przez to w szpitalu. To nie było ‘’nic’’. Dokąd ty w ogóle idziesz?
-Po trenować.-Odparł wiążąc czarne skórzane glany. Wiosna lato jesień zima innych butów Ryuga ni ma.
-Zaczekaj chwile przebiorę się i możemy iść. –Powiedziałam schodząc z kanapy i rozpoczynając poszukiwanie czystych ciuchów.
-Zostań. Wyglądasz kiepsko, zajmij się sobą za kilka godzin powinienem być powrotem.- To nie była prośba to było stwierdzenie.
-Nawet nie wiesz gdzie teraz mieszka.-Zawołałam za nim, kiedy i już złapał za klamkę. Nic nie odpowiedział. Po prostu wyszedł.
Rozdział 9 za nami. Łał wyrobiłam się w termie dwóch tygodni. No, aż sobie sama pogratuluje jednak kiedy spojrzę na niego obiektywnie to był taki sobie.
Wszyscy:...
Ja: Taaaa nie pocieszajcie mnie wcale sie nie potnę z tego powodu.
Wszyscy:...
Ja: Znieczulica ludzka nastała. Mniejsza za 4 miesiące nadejdzie mój sądny miesiąc maj i moja nieszczęsna matura. Módl się kto w Boga wierzy, żebym ją zdała bo jak mi się nie uda to będzie koniec.
Ta pocieszyłam was to...
Ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania
Ja: Ło ... pierwsi jesteśmy?
OdpowiedzUsuńHiromi: *dopija latte, bo kto jej zabroni żłopać po nocy* Zależy od chwili publikacji komentarza.
Kaosu: Too skoro mowa o maturze, to my ci już teraz powodzonka życzymy. ^^
Ja: I pomyśleć, że za niecałe dwa lata mnie też to czeka... *wewnętrzny jęk rozpaczy*
Kim: *chodzi w te i nazad mrucząc pod nosem* Wciąż tego nie ma ... No kurna ileż można?!
*hanza w niemym osłupieniu wpatruje się w przejaw wściekłości w rudym kucyku*
Kaosu: *odważny (lub głupi) na tyle by zapytać* Czego nie ma?
Kim: *odwraca się momentalnie* Siódmego tomu Servampa! Miał już dawno wyjść a ... ugh!
Hiromi: *wchodzi na ściankę wspinaczkową* Zawsze możesz anime obejrzeć.
Kim: Nie, dopóki nie skończę mangi. -.- W animcu jest kilka zmian w fabule.
Hiromi: *nonszalancja* No cóż poradzić, że czeka się na to jak na nowy rozdział u Yuny.
Ja: ... Jesteś niemiła.
Hiromi: Tylko szczera.
Ja: Co za rzadkie zjawisko.
Hiromi: *włoski wyszczerz ukazujący białe perełki* Więc tym bardziej je doceń Yuni~. *dostrzega kalendarz* A właśnie, il carnevale di venezia się zbliża.
Aaron: Będzie dopiero 11 lutego.
Hiromi: Ale, mój drogi cugino, już trzeba wszystko planować. ;)
Arisu: *ni to do siebie, ni to do hanzy zaznaczając datę w notesie* Znowu będzie cyrk...
"Kaosu: Too skoro mowa o maturze, to my ci już teraz powodzonka życzymy. ^^"
UsuńJa: *siedzi w zielono czarnym śpiworze chowając się tam przed złem świata i swoimi ocenami na półrocze* Dzięki przyda się.
"Ja: I pomyśleć, że za niecałe dwa lata mnie też to czeka... *wewnętrzny jęk rozpaczy*"
Ja:Już zacznij rozpaczać to może do maja na dwa lata zdążysz wyrobić normę i się nauczyć.
"Kaosu: *odważny (lub głupi) na tyle by zapytać* Czego nie ma?"
Ja: Dopisek w nawiasie był perfekcyjny. XD
Kelly: Wkurzonego Fungirl trzeba unikać jak ognia.
"Kim: *odwraca się momentalnie* Siódmego tomu Servampa! Miał już dawno wyjść a ... ugh!"
Ja: Skąd ja to znam? Najpierw trzeba czekać, aż wyjdzie potem jak przetłumaczą, a potem na kuriera.
Kelly: Wole to niż polowanie na mangi których już nie drukują.
"Hiromi: *włoski wyszczerz ukazujący białe perełki* Więc tym bardziej je doceń Yuni~. *dostrzega kalendarz* A właśnie, il carnevale di venezia się zbliża.
Aaron: Będzie dopiero 11 lutego."
Kelly: Carnevale, a potem walentynki. Boziu przecież przed chwilą były.
Mary: Czas ci za szybko ucieka?
Kelly: Coś w ten deseń. Czuję się jakby Shizuka ledwo wczoraj paliła walentynki, a ja świętowałam dzień czekolady i kota.
Hiromi: *uczepiona jedną ręką uchwytu na suficie* Yuna się nauczy... Kim, kolejny zakład pora wszcząć.
UsuńAaron: Obstawiam, że póki leń się gnieździ, to z nauki nici.
Ja: *dzga lenia* Won...
Hiromi: Na okazję furii fanki mamy nawet schron przygotowany.
Kaosu: A nie bunkier?
Hiromi: *wzrusza ramionami na tyle ile w obecnej sytuacji może*
Kim: *załamka po usłyszeniu "mangi których (już) nie produkują* Ughhh...
Ja: *podobny stan* I Akaya ayakashiya akayashino się przypomina...
Aaron: Wierz mi Kel, że wczoraj też paliła...
Shin: Nabierały się przez te ... dwa lata?
Ja: *zaznacza 15 luty jako dzień przecen na czekoladę* Czas zapierdziela jak wariat...
Kelly: Ja się już z nikim nie zakładam bo przez Ines tylko moje (nie) ciężko zarobione pieniądze trace. Co to ma być kapitanie? Co. To. Ma. Być? Ja się pytam.
OdpowiedzUsuńInes: *ma w głębokim poważaniu Kelly i jej wonty*
Ja; U nas też by się przydało wybudować bunkier shron czy coś takiego i tam się chować , a nie jak co poniektórzy *znacząco patrzy na Kyoye* Pchać się w sam środek cyklonu.
Kyoya: Niczego nie żałuję.
Kelly: Jenny. To może tym razem zabierzmy to wszystko na jakiś poligon i tam wszystko na raz podpalmy.
Ines: Będzie się jarać.
Kelly: Tak po samo niebo. Można by upiec kiełbaski.
Mary: *wyjeła na chwilę słuchawki z uszu* Ognisko robicie?
Kelly: Jeszcze nie, ale nigdy nic nie wiadomo. :)
Ja: Jak pirat drogowy. Ja nie zdążyłam zaakceptować że jestem w nowej klasie a już będę musiała ją zostawić.
Aaron: Ta, wyjście na plus przy zakładach z Kusari... Rzadsze zjawisko niż szczerość Romi.
UsuńHiromi: *zbyt zajęta pokonywaniem kolejnych metrów na złość grawitacji, żeby przejmować się (ironią) Aaronnią*
Kaosu: A z jakiej paki on się pchał do cyklonu? Trenował czy coś?
Shizuka: *zaplata warkocz* Może chciał go przytulić.
Aaron: Myślisz, że tornadom też może doskwierać samotność?
Shizuka: *wzrusza ramionami* Kto wie.
Shin: Ognisko? No w sumie, zależy ile będzie materiału do spalenia.
Hiromi: Jakby co to odstąpię moje kartki. :)
Kelly: Mi się uda jak tylko Hanua przestanie strzelać do mojego i Ryugi statku.
UsuńMary: Ja nie wiwm co on chciał zrobić, ale ewidentnie mu nie wyszło i ma więcej nie próbować.
Kyoya: To mój trening.
Mary: Nie obchodzi mnie to. Masz tak nie robić.
Kyoya: Tsk zersztą i tak nie ma wystarczająco dużych tornad na ziemi.
Kelly: Tak ognisko. *zaczyna świewać tańcząc w niewielkim kółku* W tę noc chodź znami bo pełnia nam dziś wypada tańcz pij wesoło żyj jak co dzień nam nie wypada.
Shin: Statek?
UsuńShizuka: Ona raczej nie ma na myśli japońskiej dżonki braciszku.
Shin: Dżonka dżonką, ale nie taki typ statku mi się najbardziej marzy.
Shizuka: Hm, Arcadia kapitana Harlocka?
Shin: *coś a la "co mogę poradzić" uśmiech* Taa. :)
Shizuka: *mierzwi mu nieco włosy z miną "co ją z tobą mam"* Może na dwudzieste urodziny, co ty na to?
Shin: *cichy śmiech* W sumie czemu nie? Akurat zrobię prawko. (Pełnoletność w Japonii - od 20 roku życia.)
Kaosu: Na ziemi? To masz zamiar zapieprzac na inne planety by ... hm … tulic huragany? X)
Hiromi: Nie stać go pomidorku. ;)
Shizuka: Nie kuście upartego.
Kim: *przygląda się pląsą Kel* A więc jeśli uzbieramy "paliwo" do ognia, to zrobimy ognisko w lutym?
Hiromi: Pewnie tak.
Kim: Yey!^^
Kelly: W sensie ship. To po angielsku statek. Chciałam być mądra, a wyszło jak zawsze...ja na idiotke.
UsuńKyoya: Tak na ziemi co do innych planet nie wiem to się nie wypowiem. Jak znajdziesz gdzieś naprawdę spory to mnie zawołaj a nie zemby suszysz.
Kelly: Yey ognisko będziemy fajczyć kiełbaski tańczyć w koło ogniska pić wrzątek z termosu i marznąć. Boziu jak ja kocham zimę ^^
Shizuka: E, bardziej to nii - san wyszedł na ignoranta. *do Shina* Mówiłam, że nie miała na myśli dżonki.
UsuńShin: *przepraszający uśmiech*
Shizuka: Weź już przestań. Wiem, że tobie wszystko się z jednym kojarzy. *trzepie go lekko w ramię*
Shin: Ale statek dostaniemy?
Shizuka: Coś się wykombinuje...
Hiromi: Yuna przyzwie. Już nie takie cyrki wyprawiala.
Kaosu: No, jest Wielki Cyklon na Jowiszu od ładnych 350 lat i chyba coś a la cyklon na jednym z biegunów Saturna, ale tego pewien do końca nie jestem. ^^
Hiromi: A coś bliżej, na Ziemi może?
Kaosu: ... Aleja Tornad w Stanach, ale to mały pikus w porównaniu z Jowiszem. ^^
Ja: Zima jest świetna. :)
Shizuka: Mówisz tak bo jesteś z grudnia?
Ja: To też. ^^
Kelly: No już. *szturcha Shina w ramie* Ja się na jasnowłosych nie potrafię długo gniewać. Taki mój osobisty kryptonit.
UsuńKyoya:*sto procent powagi* Hania, chce na Jowisz, a potem na Saturn.
Mary: Nie, niechcesz.
Kyoya: A ty się nie wtrącaj. Opanuje to i wrócę zanim się obejrzysz.
Shin: Jest w porządku. :)
UsuńHiromi: Widzisz Siwek, twoje kudły chronią cię od gniewu. ;)
Shin: To srebrny.
Shizuka: Już to przerabialismy. Nie drążcie tematu.
Aaron: *stara się nie śmiać za głośno*
Hiromi: *kącik ust unosi się do góry* No nie wierzę ... Ten imbecille serio chce w kosmos.
Kaosu: Ha, widzicie, przekonałem kolesia! :D
Kim: *w tle budzi się do życia i zaczyna zbierać zakłady cży będziemy świadkami pierwszego glona/ameby na Saturnie i Jowiszu*
Shizuka: *chowa twarz w dłoniach i mruczy* Kami, co za idiota...
Kelly: No i super. Taa mój gniew straszna rzecz. :)
UsuńKyoya: Skoro to tornado jest tego warte, a innternet mówi, że tak. To chce je opanować. A skoro właśnie śmieje się zemne pół demon i alter ego z żelatyny to chyba wszystko jest możliwe.
Kelly: Tu masz trochę racji.
Hiromi: *aplauz like a wychowana dama* Cóż za pocisk połączony z argumentem.
UsuńKaosu: *buja się na lampie śmiejąc się równocześnie* Alter ego z żelatyny! X'D
Shin: Nie jesteś na świeczce, prawda Yakaru?
Kaosu: Ni … ni wim. x)
Shizuka: *z przekąsem* "Pół demon" się nie śmieje
Hiromi: *wchodzi w slowo* Tylko nie wie czy płakać.
Shizuka: Tylko nie ma pojęcia jakim cudem Mary znosi twoje *gryzie się w język, żeby nie powiedzieć absurdalne* dziwaczne pomysły.
Aaron: *głowę ma opartą o stół, a oczyska mu się błyszczą* Tak wiec Tategami, masz już konkretny plan jak się tam dostaniesz?
Arisu: *nic sobie nie robi z hałasu i chaosu domowego* Na pewno ci powie.
Aaron: Bo czemu nie?
Kyoya: To moja siostra już się do mnie przyzwyczaiła. A pomysł jest dobry.
UsuńMary: Bardzo. Ile razy mam ci to jeszcze powtarzać? Nigdzie nie lecisz jedzeiesz ani się nie teleportujesz.
Kyoya: A powtarzaj sobie do oporu Hania i tak mnie wyślę.
Shizuka: *nie ma siły, żeby się kłócić i mówi do Mary* Podziwiam, że tyle z nim wytrzymalas. Ja dawno straciłabym cierpliwość. *zwraca się do Romi i Kaosu* Mówiłam, żebyście nie kusili upartego, to nie.
UsuńKaosu: Ją mu tylko grzecznie odp... *lampa odrywa się od sufitu i razem z pomidorkiem zlatuje na podłogę - konkretniej Aaronie*
Aaron: Gah! Kutwa Yakaru!
Kaosu: Chłopie coś dziwnie miękki jesteś... Czyżbyś miał żelatynke zamiast kości?
Aaron: Weź ze mnie cholerka złaź! *skopuje go z siebie*
Shun: *stoi w drzwiach z miną "całe życie z wariatami" tudzież "otaczają mnie idioci"*
Hiromi: Oo, zdecydowałeś się do nas dołączyć Kazami?
Shun: *stoicki ton głosu* Jesteście piekielnie głośno.
Hiromi: Nie da się medytowac, nie?
Shun: *wzrusza ramionami i siada obok brata*
Mary: Cierpliwości to ja do niego nie mam, ale ten narwaniec to mój młodszy brat i będę go bronić nawet przed nim samym.
UsuńKelly: *wacha się czy śmiać się z zdrobnionych przekleństw Aarona czy pomóc mu i Kaosu wstać* Żyjecie? :)
Shizuka: Heh ... może gdybym sama miała takiego wariata za rodzeństwo, to też bym tak mówiła.
UsuńShin: Ale trafiła ci się dwójka spokojna jak ta stojąca woda. ;)
Hiromi: *kaszlu* Zależy kiedy *kaszlu* i w jakich okolicznościach. *kaszlu*
Aaron: Ta. Jestem zbyt uparty, żeby zakończyć żywot w tak głupi sposób.
Kaosu: *mruczy ze skrzyżowanymi rękami* Raczej zbyt tępy. *dostaje piętą w głowę* Tyyy... *kolejna bijatyka*
Arisu: *zastanawia się czy warto rozdzielać te dwójkę, czy pozwolić im samodzielnie uznać te walkę za bezsens*
*SKRZZZYYYYYPPPPPP drzwiami i nagle wszystko się zatrzymuje – włącznie z pomidorkiem i ruskim słoneczkiem, zaś do pokoju wsunęła mała postać z ciemnymi półksiężycami pod oczami i ogólnie wyglądająca nie najlepiej*
Hiromi: *po szybkiej ocenie nowo przybyłego* Masz aparycję zombiaka braciszku.
Kale: *wzrusza ramionami* Lepsze to, niż mieć twarz Andrewa... *poprawia laptopa pod pachą i idzie do kuchni*
Hiromi: *skojarzyła fakty* Nie bądź taki cwany dzieciaku. -.-
Kim: … Nee Romiś, ile ty masz właściwie rodzeństwa?
Hiromi: Trójkę. *wylicza* Jest Seth, Andrew i Kale.
Mary: Pewnie tak.
UsuńKelly: *w szoku* O ku*wa zaczeło się.*chciała wybiec z pokoju, ale Ryuga z łapał ją kiedy była już w drzwiach *
Ryuga: Nie popiegniesz po broń.
Kelly: Ale apokalipsa zombie. :(
Ryuga: Zobi nie istnieją nie istnieli i istnieć nie będą.
Kelsi: Najtrudniejsze podczas apokalipsy zombie jest udawanie, że nie jesteś podekscytowany.
Ryuga: *który musi trzymać Kelly na rękach żeby nie uciekła właśnie próbuję zamordować Kelsi wzrokiem*
Kelsi; No co? Geek'em jestem.
Ryuga: Jak się zaraz nie zamkniesz będziesz też trupem.
Kelly: Apokalipsa zombie to najgorsza apokalipsa ze wszystkich chyba nawet ta według świętego Jana jest lepsza. :(... A tak BTW cześć Kale.
*Miju na pełnym gazie z dodatkiem przyspieszenia(włada czasem itp) wjechała znowu w ścianę*
OdpowiedzUsuńJa:*wysiada* no znowu! Ty to chyba kiedyś tu Tytanikiem Wjedziesz
Miju: Ok tylko cofne się do przeszłości i Sprowadze Tytanik *cofa się do przeszłości*
Ja: To ja komentuje Puki Miju w przeszłości.
"OJ weź no byliście świetną parą. Do tego stopnia świetną, że nawet Ryuga was shipuje, a on nawet nie wie, co to znaczy!"
Omega: Serio Ryuga?!
Beta: Kelly nowy plan! Zamykany ich w pokoju!
Ja: Kelly nie ukrywaj tego on i ty to zgrany duet a za nie długo małżeństwo.
Najlepsze jest to. Myślę nad tym kiedy rozdział a tu proszę. Będę za CB i moją kol w twoim wieku trzymać kciuki. Mnie też czekają testy, ale mniej przerażające.
Miju:*wraca z przeszłości a z tym się wiąże wjazd Tytatnika*
Omega: *faceplam* i jak go teraz odeślesz?
Miju: Yyyyy nie wiem
Omega:*wywraca oczami po czym Tytanika do przeszłości odsyła* Miju musisz się jeszcze sporo nauczyć.
Miju: Naucze naucze kosmitko Rutianko
Ja: Tiaaaa ostatnio stare komy czytałam i...
Miju: Kyoya dał mi pomysł na serie
Beta: Mary miała racje gdy mówiła że Miju egzorcysta się przyda
Miju: Miała racje
Ja: Tiaaaa albo wyskoczyłaś z tym że Kyoya i Kelly będą razem. W tedy z tego co wiem to byłaś po przedawkowaniu czegoś
Miju: Ja to bez przedawkowania głupoty plete
Kai Atsuba: I tu ci przyznał racje siostra
Miju: Kai!!!! *tuli*
Omega: Ciekawe czy gdzieś na choryzoncie jest Alex.
Miju: Bracie kiedy nauczysz mnie latać myśliwcem?
Omega:*faceplam* zapamiętać nigdy nie mec brata wojskowego w piloctwie
Kai: Wygraj Drugie Mistrzostwa w Beyblade to pogadamy
Miju:*do Nila, Kyoy, Damure'a to mówi* Spartaczcie to a zabije
Ja: Trzymamy kciuki za CB Hania
Ja: Dzięki za wsparcie napewno się przyda.
UsuńKelly:Wow Miju a uniesz cofnąć się w czasie tak żeby drzwi były na zawiasach?
"Omega: Serio Ryuga?!
Beta: Kelly nowy plan! Zamykany ich w pokoju!"
Ryuga: Wierzysz we wszystko co mówi Kel?
Kelly: W czymś z czego jest trudniej uciec.
Ines: Ale wy wiecie że was słyszę.
Kelly: Shit.
Ines: Nie klnij.
"Omega: Ciekawe czy gdzieś na choryzoncie jest Alex."
Alex: Jestem jestem i jak na razie nigdzie się nie wybieram.
" Ja: Kelly nie ukrywaj tego on i ty to zgrany duet a za nie długo małżeństwo. "
Kelly: Ja nic nie ukrywam cieszę się tylko że już nie shipujecie mnie z Yoyo.
Miju: Zawsze mogę zacząć.
UsuńOmega: To się odbije na Tb
Miju: Wątpie
Omega: A ja nie
Miju: *obraca sztylet na czubku palca* Cicho siedź Rutianko!
Omega: Raczej ty Ziemianko!
Miju: Phy i tak jestem od CB lepsza *nagle trzy bey'e kontrolują Pachet atakują Shaquidi*
Omega: Kyoya CB zabije
Miju: Why....aaaaaa za specjalną zdolność Goddess Pachet
Kakeru: Gdzie mój Burn Leone?
Avery: Gdzie moja Leoness?
Omega: Leone Kyoy pewnie też zwiał
Miju: To nie wina Pachet *kłamie*
Avery i Kakeru: Tiaaa jasne
Omega:*jej Shaquidi odpiera ataki Pachet i Burn Leone, Fang Leone i Earth Leoness nad którymi przejęła kontrole*
Avery: Kyoya, Kakeru który was grzotnie Miju porządnie w łeb?
*kontrolowane przez (za miast kontrolują)
Usuń*grzmotnie
Usuń(tak to jest jak na fonie piszę)
Kelly: To zacznij bo zimno do domu wpuszczasz.
UsuńInes: Dwie rasistki wolność słowa mamy niech wszyscy mówią co chcą.
Kelly: Tak czy siak wszyscy jesteśmy obywatelami midgardu więc poco się kłócić.
Miju: Jaki Midgard?! Yyyyy Kelly tobie się coś pomieszało czy po koce jesteś?
UsuńOmega: Ona to nie ty
Miju: To taki drobny szczegół......dobra gigantyczny
Avery: Spory szczegół, ale co tam
Beta: Kelly kiedy Ines i Tsubase zamkniemy?!
Miju: Chwila...chcecie zastosować TEN plan? Ines Tsubasa współczuje ja przeżyłam to cudem *czyta scenariusz do drugiego sezonu* WHAT *z tego powodu traci równowagę i spada ze schodów* Żyje! *krzyczy po tym jak spadła na sam dół*
Omega: Miju ja rozumiem że przez sylwestrowego kaca można spaść ze schodów, ale już dawno po sylwestrzewe
Miju: Nie przypominaj! Benkei tak się nachlał że krzyczał że jest gejem
Omega: 0.0
Beta; Mam każdą akcje jej drużyny nagraną
Omega: Pokaż *ogląda*
Kelly: Jest Midgard Azgard Jotunchajm i kilka innych światów. A nasza galaktyka i wogóle cała droga mleczna mięści się w Midgardzie. Problem nie polega na tym kiedy ich zamkniemy, ale gdzie i jak.
UsuńInes: A ja w dalszym ciągu was słyszę.
Kyoya: Nie dramatyzuj Miju.
Miju: Ja dramatyzuje?? Odezwał się ten co po pijaku na łyżwach jeździ
UsuńBeta; To też mam nagrane
Miju: A czego ty nie masz nagranego? Od tego zacznijmy
Omega: Hmmmm moja planeta mieści się strasznie daleko od Ziemi. Siedem lat tutaj nie no nie wytrzymam ja chce na Rutie wrócić.
Miju: Myślałam że chcesz na Trutkę wrócić
Omega:*łapie Miju za gardło po czym przyciska ją do ściany*
Miju:*uderza ją w brzuch po czym się uwalnia*
Ja: Bez bójek mi tu!!! *rozdziela je*
Kelly: 7 lat? To może być nawet ten sam układ słoneczny. Do Marsa jest 18 lat drogi.
UsuńKyoya: Ja przynajmniej nie robię z siebie ofiary jak ty non stop.
Miju: Phy chyba pomyliłeś mnie z Omegą.
UsuńOmega: Chodziło mi o to że minęło 7 lat od kąd jestem na Ziemi. A ile trwa trasa z Ziemi na Rutie to nie wiem bo my jesteśmy o wieeeeeeeeeeeeele lepiej zaawansowani technologicznie i dość szybko pokonujemy długie dystanse między planetami
Beta: Yyyyyyy Miju ty nie planowałaś przypadkiem walki? Czy może już się poddałaś?
Miju: Ja?! Nigdy Beta. Jak ja kogoś długo do walki nie wyzywam to znaczy że za pewne kombinuje jak pokonać daną osobę.
Omega: Tak też można
Omega:*z załamaniem patrzy się na to co robie w gimpie* coś ty tej Mamiko zrobiła!
UsuńJa: Yyyyyy operację?
Miju: To wygląda tak jak by nie miała skóry.
Ja: W mojej głowie to lepiej wyglądało
Kelly: Chyba nie chce tego widzieć... Szeregowy Beta! Pomysły z kąd w cholere trudno jest uciec?
UsuńMiju:*wybucha śmiechem*
UsuńKai: Tak na mnie krzyczeli i kolegów gdy szkolenie w wojsku powietrznym zaczęliśmy
Miju: Jak awansowałeś na Kapitana to ja nie wiem
Beta: Hmmmmmmm....wiem. Z domu Miju. To plątanina korytarzy. Nie no żart z mojego sejfu. Tylko bey'e trzeba im zabrać. Miju.
Miju: Robi się *rzuca w Tsubase niebieską tarczą zegarową, która go unieruchamia to samo u Ines*
Beta: *zabiera ich bey'e*
Miju: Dobra teraz sobie pchajcie ich do sejfu Bety...Beta, ale ty go opróżniłaś?
Beta: Taaak. Spokojnie wpakuje ich do tego wielkiego w pokoju co mam zmieszczą się tam.
Miju: Ten sejf masz za ścianą! Nie w pokoju
Kelly: Kapitan pff ja tu Grnerałem jestesm. Generalnie nic nie robie. *opiera się o unieruchomioną Ines* Ojey sejf to spoko plan tylko czy tam jest światło i powietrze?
UsuńKai: Tiaaaa, ale ja jestem w prawdziwym wojsku. Chciałem Miju namówić by też wstąpiła.
UsuńMiju: Ja i wojsko chyba cię pogrzało to by było nie bezpieczeństwo dla całego świata. Ja za sterami myśliwca lub bombowca.
Beta: Jest. Raz w tym sejfie Miju zamknęłam i o tym nie wiedziałam. Trochę tam posiedziała. Właśnie do mnie dotarło jak mogłyśmy uniknąć zagłady auta Kelly
*wepchnęła Ines i Tsubase do sejfu*
Miju: Nie chciała bym drugi raz siedzieć w tym sejfie *cofa unieruchomienie Ines i Tsubasy*
Beta: Miju ty z tymi zdolnościami to geniusz
Miju: Jestem geniuszem. *wywija salta gdy nagle uderza nogą o regał z grubymi encyklopediami, które na nią spadają*
Beta: *faceplam* to już tradycja. Co roku jej się to przytrafia. O
Omega: *szept do Bety* ile masz tych sejfów
UsuńBeta: 5
Kelly: *face palm* To był żart żołnierzyku. Ha uniknąć zagłady mojego auta. W życiu. Wiesz Miju ja się tak zastanawiam czy ni w mogła byś się poprostu cofnąć w czasie i sprawią, żeby nigdy nie zerwali?
UsuńMiju: Takiej pary jak ja i on nie było *pokazuje jej całą przeszłość i nie ma takiej pary*
UsuńJa: To była nie aktualna głupia historia, która została w 100% usunięta
Omega: Gdy by to było w aktualnej historii to bym mogła cofnąć się w czasie i pozmieniać, lecz już nie ma nadziei.
Kai: To ty też władasz czasem Omega?
Omega: Tak, ale ja to Władczyni Czasu z Rutii
Kelly: Ja mówiłam o Tsubasie i Ines.
UsuńBeta: Chyba za mocno w łeb oberwała.
UsuńMiju: Mooooooooooooooooże *wstaje z pod stery encyklopedii po czym pada na łózko* Dlaczego tylko mi się to trafia
Avery: *wchodzi do pokoju* i jak wypalił plan?
Miju: Oooooo dwie Avery
Beta: Dobra tak to jeszcze nie było
Kelly: Miju jaki mamy dziś rok?
UsuńMiju: Yyyyy 2030
UsuńBeta: Bardzo z nią źle niech ktoś jej solidnie w łeb przywali, ale tak solidnie
Omega: To chyba nie pomoże jej
Alex: Dzwonie po pogotowie. To może być wstrząs mózgu. Zostań z nami Miju nigdzie nie odlatuj.
UsuńBeta: Moje książki potrafią zabić
UsuńOmega: Najwyraźniej
Miju: Oooooo białe światło widzę
Kai: Siostra nie umieraj mi tutaj! Bo jak umrzesz to Klire zabiję
Beta: Tylko spróbuj!
A i zapomniałam się wcześniej spytać kiedy zaczynasz ferie?
UsuńW pierwszej tórze czyli już od piątku.
UsuńJa też tak mam. W tamtym roku to był koszmar z tym czekaniem.
UsuńMiju:*z buta wjeżdża* Ale ty przez 4 dni nie chodzilaś bo hora byłaś
Ja: Walentynek wina
Ja: Z jednej strony jest fajnie bo nie muszę ma nie czekać, a z drugiej będę musiała zasówać do samych świąt bez przerwy.
UsuńNom racja. Współczuje okropna charówa się szykuje.
UsuńMiju: współczuje i kciuki trzymam
Omega: Jak to Ashara na samym początku powiedziała "Zostaje do końca"
Ja; Teraz to was zawieść nie mogę bo zmaza na honorze by była.
UsuńRyuga: Czyli zdasz i dostaniesz się na studia.
Ja; Hai. ^^
Ja: Uda się.
UsuńOmega: Tylko by Tb też się udało na speca od reklam dostać.
Miju: A jak Hani na studia nie przyjmą to z Kelly erobimy taki w zjazd im że wszyscy na ostrym dyrzuze wylądują
Ja:*próbuje wstać z łóżka, ale rezygnuje* dlaczego mnie nazwsze trafia się ból mięśni naciągniecie lub co innego?
Miju: Bo ty to pechowiec
Ja: Dasz radę, Hania - san. Będę trzymała kciuki tak długo, aż mi nie odpadną *grzebie w szafce, poszukując prochów na łeb i gorączkę*
OdpowiedzUsuńYuka: Herbatę sobie zrób!
Ja: Co ty masz z tą herbatą?! Już wczoraj 8 wypiłam!
Yuka: Bo herbatka leczy
Ja: Lekarka się znalazła
Yuka: Sie wie ^^
"Wiosna lato jesień zima innych butów Ryuga ni ma. "
Jenny: Takie prawdziwe xD
Ja: I szczere. Sorki za krótką wypowiedź ale mój mózg mi dziś nie służy
Patrick: Od kilku lat ci nie służy
Ja: Chcesz dostać poduszką pełną zarazków?!
Ja: Gripeks.
Usuń1 Wypij
2 Strać przytomność
3 Wyzdrowiej
Kelly: Najlepiej to jakby natarła się kwiatkiem mojej babci. Po tym człowiek nie ma prawa chorować.
Ja: Dzięki za wsparcie.
Ja: Jennnyyyy daj mi Gripeks!
Usuń*Cisza*
Ja: Bo jedna z teorii stanie się prawdą!
Jenny: *wystawia głowę z biblioteki* Bozia rączek nie dała?
Ja: Nie żeby coś, ale chcę dożyć jutra xD
Izumi: *sprawdza termometr* Nie masz już temperatury ^^
Ja: Ooo *.*
Yuka: Mówiłam że herbata najlepsza!
Ja: Czy ty masz jakiś uraz? -_- Twoja babcia Kelly hoduje magiczne kwiatki?
Kelly: Moja babcia ma na parapecie doniczki w których rosną sobie roślinki. Ja nie wiem co to jest ale jak boli mnie głowa i potre tym czoło to przechodzi, jak mam zapelenie ucha i włoże do niego zwinięty liść to też przechodzi. Jak mam zapalwnie płuc i napije się łyżke nalewki z tej roślinki to jestem zdrowa. To tyle w tej kwestii.
UsuńJa: Magiczne rośliny *.*
UsuńJenny: *wybucha śmiechem*
Ja: Co?
Jenny: Niiic *bierze głęboki wdech* Izu pamiętasz magiczne roślinki?
Izumi: Weź nawet nie przypominaj
Harumi: Nie wstydź się, braciszku ^^
Izumi: Spadajcie obydwie
Jenny: Nieee ;*
Kelly: Marichuaen?
UsuńMary: In to zdaję się niepotrzebne.
Kelly: Może to jak u ludzi ziółka na lepszy sen czy tam trawienie.
Mary: Ja w ciebie czasami nie wierzę.
Jenny: Nie to nie to *znów zaczyna się śmiać patrząc na Izumiego, który ma minę wkurwionego byka* Że ja tego nie nagrałam xD
UsuńPatrick: Tylko pamiętaj o oddychaniu
Jenny: Yes, sir!
Kelly: *ubrała się jak na korride* O co chodzi noooooOoooo?
UsuńJenny: O niiiic *wdziewa czapkę i idzie szukać motoru pod 2 metrowymi warstwami śniegu*
UsuńKelly: *naburmusza się *
UsuńMary: No i strzeliła focha.
Ines: Ryuga ogarnoł by ją co?
Ryuga: Jest teraz w twojej drużynie ty się o to martw.
Ines: Ech.
Kelly: Nikt mnie nie kocha.
Jenny: *znalazła dwa motory* Yyy Kakeru zgadnij co mam! XD
UsuńIzu: Kel-chan nie łam się, Benkei cię przecież kocha ^^
Kelly: *myśli przez chwilę a potem zaczyna zawodzić *...Ryuga mnie nie kocha!
UsuńJenny: *ciągnie Ryugę za ucho i stawia przed Kelly* Teraz się wypowiedz, Cesarzy jeden
UsuńRyuga: *dłonią odgania rękę Jenny* Czego wyjesz?
UsuńKelly: Bo mnie nie kochasz?
Ryuga: To ma być powód?
Kelly: Wiesz w niektórych krajach tak.
Ryuga: Jesteśmy w internecie więc zaczekaj sobie z rozpaczaniem na jakiś lepszy powód.
Kelly: Nie będziesz mi mówi co mam robić.
Jenny: Ach ta delikatność motyla
UsuńArtemis: Zupełnie jak twoja
Jenny: Wcale że nieprawda. Ja potrafię być delikatna U.U
Artemis: Tak, a ja nie lubię spać
Ryuga: Gdybym się z nią cackał to by zrobił się taki drugi Benkei. Znadz cie sobie jakieś ciekawsze zajęcie.
UsuńKelly: *giba się do tyłu staje na rękach a potem powoli opuszcza wyprostowane nogi na ziemię i się prostuje* Tada. Dobra już mi przeszło nie potrafię się długo nad sobą użalać.
Jenny: Ty do mnie mówisz *zerka na niego spod jakiegoś opasłego i zakurzonego tomu*
Usuń*Z salonu wylatuje mały pluszowy miś, który Paca ją w głowę*
Jenny: Nio! *Przytula go* Tategami, skąd go masz?
Kyoya: Z kuchni.
Jenny: Yyyy
Kyoya: *unosi brew do góry i uśmiecha się ironicznie* Ale to ja mam wszędzie bałagan?
Jenny: Tak
Kelly: Co za ocieplenie stosunków ja tutaj obserwuje. Wcześniej to by było coś w stylu "Nieruszaj moich rzeczy imbecylu! To nie zostawiaj ich gdzie popadnie!" W ogóle czy ja widzę uśmiechniętego Yoyo? Czyżby kolejny koniec świata miał nadejść?
UsuńJenny: Tsa takie ocieplenia, że nic tylko w bikini chodzi
UsuńIzumi: Bez pośpiechu, Kelly. Koniec świata będzie dopiero za jakiś miesiąc
Harumi: Majowie przepowiedzieli?
Kelly: O kilka stopni ale zawsze. Ooo Izumi znasz plany Angel?
UsuńIzumi: A jak ^^ i teorie, alternatywy, kogo wprowadzi
UsuńJenny: A mi nie dałaś?
Ja: Oczywiście że nie ^^
Jenny: Pff, utop się najlepiej
Kelly: Czasem (zawsze) lepiej nie znać swojej przeszłości.
UsuńJenny: Niby tak, ale wiedza, czy masz jakże wspaniały pustak żyje byłaby przydatna *olśnienie* a nie już pamiętam, bo to mi mówiła.
UsuńKelly: Zdechła, że się tak cieszysz?
UsuńJenny: Ayee
UsuńJa: Nie ciesz się, zawsze może mi się odmienić
Jenny: Cudownie
Kelly: Moc blogerek.
UsuńJa: Buchahahahaha.
Ryuga: Przestań.
Ja: *cicho chichocze pod nosem *
Kelly: Trochę smencimy tutaj pomówmy o czymś fajnym kiedy zaczynacie ferie zimowe?
Jenny: Ostatni ;_;
UsuńJa: Opolskie pozdrawia. A tak bardzo chciałam mieć w środku ;_;
Kyoya: Nie dramatyzuj
Ja: *chlip*
Izumi: Pfff, najwyżej zleję się edukację i zostaniesz fryzjerką
Ja: Taaa. Szczególnie że zaplecenie warkocza to dla mnie wyzwanie xD
Jenny: A wy? ^^
UsuńKelly: W pierwszej turze, ale jest tyle do władowania Hani do głowy, że niewiem czy choćby trochę odpoczniemy.
UsuńWierzymy wszyscy w Jamie ^^
UsuńJenny: I naszych kumpli
Ja: Dla których jestem ruda xD
Izumi: Ha! Mówiłem że mam to po tobie
Ja: Cieszę się jej szczęściem.
UsuńInes: Ten moment kiedy popełnisz literówkę w czyjimś imieniu.
Kelly: Cha! Przyznałeś, że jesteś rudy.
Kocham ten telefon. Cholernie +_+
UsuńIzumi: Ja mogę.
Gomen Hania - San ^^"
UsuńJa: Nic się nie stało. To miał być taki żart ale widać moje poczucie humoru różni się od innych.
UsuńKelly: Jasne, że możesz bo rudy jesteś.
Ja: *cieszy się jak głupia*
UsuńRyuga: Szczerzysz się bo zemdlałaś?
Ja: Ale teraz będę wiedziała jak to realistycznie opisać ^^
Ryuga: Czekam z aż sobie coś utniesz by wiedzieć, co się wtedy czuje.
Ja: Aż tak głupia nie jestem
Ryuga: Zobaczymy
Izumi:...Ok Kel-chan, Kel-chan
Ja: O Boże O.o zemdlałaś? Co się stało? Wszystko w porządku?
UsuńKelly: Oj już tan do mnie nie wzdychaj drocze się tylko.
Ja: Nic mi się nie stało xD Tylko jak czesałam włosy to mnie tak nagle trafiło O.O i widziałam takie fajne żółte kwadraciki *.*
UsuńRyuga: *patrzy na Autorkę z politowaniem*
Izumi: I knooow
Ja: Napewno? Byłaś z tym u lekarza? Ludzie nie tracą przytomności od tak sobie bez powodu.
UsuńJa: Nie naprawdę jest spoko, ale dzięki za troskę ^^ Przytrafiło mi się tak, bo miałam dość osłabiony organizm chorobą, a gwałtownie wstałam i dostałam zawrotów głowy i no poszło z górki xD *znalazła kolejny fanfic z Kyoyą i Hikaru* Mówiłam, że internet ich lubi!
UsuńJenny: *mamrocze* najbardziej to on lubi KyoyaxGinga oraz KyoyaxNil >.>
Ja: To kamień z serca.
UsuńKelly: Tak niech się oni kochają i mi w paradę nie wchodzą.
Ja: Internet tak najbardziej to kocha Ryuga x Ginga.
Izumi: *zerka na Jenn i porusza znacząco brwiami, po czym zerka na Kelly i znów się uśmiecha*
UsuńJenny: Wyglądasz jak zboczona małpa.
Ja: Ogólnie internet lubi yaoi :3
Ja: Szkoda, że nie jest po równo.
UsuńKelly: To jakiś rebus? *zamyśla się * Mam ci brwi wyregulować?
Ja: *rozkłada bezradnie ręce* Też żałuję, ale za to mam już tyle artów *.*
UsuńJenny: Jak zacznie szukać na tej swojej stronce od ruskich, to powodzenia chłopaki :* Ruscy nikogo nie oszczędzą xD
Izumi: *przegląda się w łyżcze* Nie, sądzę, ze są jeszcze ok ^^
Ja: Ryuga byłeś takim uroczym dzieckiem *chce mu zrobić puciu-puciu, ale koło niej wbija się Bey* Ale ci już całkowicie przeszło ^^"
UsuńJenny: Mówiłam, że ona znajdzie wszystko. Nil, masz przewalone
Nil: Fajne fioletowo - brązowe włosy.
Jenny: Morda -_-
Ja: Też chcę zobaczyć Bobo Ryuge!
UsuńJak znajdę czas i odzyskam laptopa *wrogi wzrok na brata* to ci mogę przesłać, Hania - San ^^ Bo mój telefon się do tego nie nada -_-
UsuńJenny: a niby nowy
Telefony mnie nie lubią ;_;
Jenny: I psy
Ja ich też -_-
Patrick: Wracaj do historii
Nieeee ;_; Yoyooo broń!
Jenny: *wyobraziła sobie z jak Yoyo w stroju rycerza dźga mieczem ogromną książkę od historii* xD
Ja: Zaczekam. :) *tył głowy zajął się jej ogniem od piorunjącego wzroku Ryugi*
Usuń*reklama na YouTube* Split w ciele Kevina żyją 23 osoby...
Ja: *wybucham psychopatycznym śmiechem*
Alex:...
Jenny: To jest dopiero multi alter ego O.O
UsuńJa: *warczy do brata i obrywa poduszką* Ehhh -_-
*Nagle rozlega się piosenka Gangsta - Kehlani*
Jenny: *rzuca się na telefon* Wreszcie! *Zadowolona leci na balkon, by porozmawiać w spokoju*
Izumi: Moim zdaniem fiolet dobrze współgra z zielonym...Ne Yuka?
Yuka: *odrywa się od podręcznika* Zależy jakie odcienie, światło itp
Izumi: Yyy... Pasuje ^^
Proszę jest i link:https://www.google.pl/search?q=ryuga+kishatu+as+a+child&espv=2&biw=1366&bih=662&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwixgu7tt8TRAhXD_iwKHbeFAi0Q_AUIBigB#q=ryuga+kishatu+as+a+child&tbm=isch&tbs=rimg:CfxuoZ2WlnEAIjjdlMQlUDPJQFY2tzqjH8zFFiiSnsvIK4Xocd9rPqaGWsNsLn068nG0V7gq9fP2i1ip5qQiUMNk3yoSCd2UxCVQM8lAEZ4QIaL5ipaoKhIJVja3OqMfzMURnhAhovmKlqgqEgkWKJKey8grhRHLnvG9rKOcRyoSCehx32s-poZaEfpRC-hmImJvKhIJw2wufTrycbQR5io_1v5ePFTIqEglXuCr18_1aLWBHGfV_1s5YNCOCoSCanmpCJQw2TfETyjZhRHDiBo&imgrc=_G6hnZaWcQC7ZM%3A
Usuń*ma serduszka zamiast oczu* Matko, trafiłam na skarbnicę *.* Mały Yoyo *.*
Jenny: Ugh *dźga Tategamiego palcem w policzek* Rzuć się w tornado, bo chcę się pośmiać :(
Kyoya: Nie i bierz tą łapę
Jenny: No weeeeź -.-
Alex: A ma pojawić się jeszcze 24...Widzisz każda sytuacja ma swoje dobre strony...Nie.
UsuńJa: O mamusiu. ^^ *.*
Alex:* niczym Strarzak Sam zarzuca mi na głowę koc i dusi nim ogień *
Kelly: Ooooo zaczynam żałować, że nie poznałam cie jak byłeś młodszy.
Ryuga: To przestań. I zostawicie te rysunki.
Ale Ryuga ja dopiero zaczęłam ^^
UsuńJenny: Ma już wersję Neko każdego chyba z was, Ryugę - pszczołę i tak dalej xD
Izumi: *widzi, że Jenn już się obudziła* Mam dowód na Jenyę :3
Jenny: Idź sprawdź czy nie ma cię pod mostem. Albo znajdź sobie dziewczynę
Patrick: Niewykonalne
Jenny: Pfff
Jakbyś chciała jeszcze jakieś Arty Hania, to mów ^^ Postaram się znaleźć *ignoruję wściekłego Ryugę*
Ja: Jakbyś miała czas to mogła byś mi na maila przesłać arty z Ryuga x Hikaru. To nie jest popularny ship nie mniej jednak ja go uwielbiam. ^^
UsuńKelly: Ciebie chyba Bóg opuścił
Ja: No co!?
Kelly: Gówno! Ty jesteś jakaś niedojebana chyba!
Ja: Ej uważaj jak się do matki zwracasz!
Kelly: Bo co!?
Ja: Bo cie Hyomie oddam.
Kelly:....
Ja: I tak ma być.
Jaka groźba xD Spoko, jak przeżyje jutro to postaram się poszukać ^^
UsuńJenny: Niedojebany to jest Izu
Izumi: *wzrusza ramionami* To jest Nawet w komentarzach -_-
Jenny: Czuj sarkazm
Izumi: Powiem ci, że to było na poważnie
Jenny: *przejedża dłonią po twarzy*
Izumi: Poczekaj do walentynek *.*
Jenny: *stara się go zabić wzrokiem*
Mi się wydaje że Ryuga x Hikaru jest nawet popularny. Widziałam w kilku fanficach wspomnienie, że Ryuga z nią jest ^^
Ja: Dzięki. :)
UsuńKelly: *dostaje kociokwiku, ale nic nie mówi.*
Ja: Ja osobiście nie szukałam tego zbyt zaciekle, ale po wpisaniu w Google Ryuga x Hikaru wyskoczyły mi może z dwa fan arty. Opowiadań o beyblade poza tymi które piszą moje bleyderki nie ruszam więc nie wiem jak to tam jest.
Ja: *cedzi przez zęby do laptopa* Nie HikaruxKyoya i nie KyoyaxRyuga -.-
UsuńJenny: Mówiłam, że internet kocha te paringi xD
Ja: To nie do końca były opowiadanie. Tylko taki zbiór luźnych historii i w jednym była taka walentynkowa z RyuxHik (nie chce mi się pisać pełnych nazw xD)
Ja; *Zieleniała * Szybko niech ktoś poda mi wiadro. Jednyy paring którego nieznosze bardziej niż Kyoya x Nill to Ryuga x Kyoya. To jakby zostać zdradzoną z najlepszym przyjacielem.
Usuń*rzuca wiadro* Niestety internet ma inne zdanie
UsuńJenny: *mamrocze* Jeszcze est KyoyaxGinga
Dziwisz się?
Jenny: Nie xD
Właśnie Hania, napiszesz w tym roku też takie fajne krótkie shoty na walentynki? ^^ *masuje skronie* Ja do tego źle podchodzę...Wystarczy po prostu zagłębić się w otchłań neta i same arty wpadną
Jeszcze nie wiem czy mi się uda ale mam kilka projektów na walentynki i któryś z nich napewno skończe i wrzucę.
UsuńOooo jak fajnie ^^ *weszła w złą stronę*...
UsuńJenny: Zawsze mogło być gorzej *wzrusza ramionami*
Czy ja wiem *nagły odwrót głowy* Neko! *.*
Jenny:...*zerka na Izumiego8 Co ty kurwa masz na sobie
Izumi: Chyba umiesz czytać
Jenny: Umrzyj.
Izumi: Nigdy
Jenny: *wzdycha* Nie ma tu kogoś normalnego?
Artemis: W twoim pojęciu normalności?
Jenny: Yup
Artemis: To nie
Jenny:...
Izumi: Ej, Kelly czy ludzie też mają tu wrażliwe miejsce? *Wskazuje na płatek ucha*
UsuńJenny: Piszesz pracę o różnicach w rasach?
Izumi: Ustalam fakty ^^
Ja: *trze skronie* Dwa pieprzone Arty, a fanfici w każdym języku. Gdzie tu jest kurwa logika, niech ktoś mi powie -_-
Kelly: *szczypie się w ucho szarpie je wyciąga za wszystkie strony* Albo nie jestem człowiekiem albo nie. :D Czyli demony mają.
UsuńIzumi: Czyli dwa do pięciu *notuje* Dziwne, wydawało mi się że ludzie też mają
UsuńPatrick: Ta, jasne rozgłaszaj nasze słabe punkty
Izumi: Wątpię, by ktoś chciał nas gryźć w ucho xD Chociaż..
Jenny: Za dużo mang, Izu *ma fazę na Gangstę Kehlani i na okrągło ją puszcza, wkurzając wszystkich wkoło*
Kelly: Znowu mi wypominasz, że jesteście gatunkowo odporiejsi?
Usuń"Izumi: Wątpię, by ktoś chciał nas gryźć w ucho xD Chociaż.."
Kelly: No właśnie. Mało to na świecie wariatów? *mówi nie śpiewa* I need a gangstaTo love me betterThan all the others do To always forgive me Ride or die with me That's just what gangsters do. Całkiem niezły kawałek ale Purple Lamborghini jakoś mi lepiej pasuje.
Jenny: Ja się zakochałam w tym *cichym melodyjny głosem zaczyna śpiewać 2 zwrotkę*
UsuńIzumi: Nie, Kel. Badam dla Angel i z czystej ciekawości
Jenny:...
Izumi: Ty już wiesz po co
Jenny: Żeby was trafił szlak
Ja: Wtedy ciebie też trafi
Kelly: Ciekawości powiadasz. Ponoć to pierwszy stopień do piekła. Hyhy wyobraziłam sobie, że stoisz na pierwszym schodku jakiś schodów i robisz notatki.
UsuńIzumi: *znów zaczyna Jenn wypominać co Kyoya powiedział pół roku temu*
UsuńJenny: Że też cię rodzice nie wyskrobali...
Izumi: Vice Versa *wdziewa zerówki i zamiata swoim płaszczem dywan* Moje drogie panie, ja idę na badanie
Jenny: *sprawdza Malediwy* Weź od razu poproś by sprawdzili ile masz lat mentalnie
Harumi: Rok temu było 9
Patrick: W tym będzie 7
Izumi: Bo się obrażę
Harumi: Też mi nowość
Kelly: Ha! Wyglądasz jak ten gość z Czarodziejki z Księżyca.
UsuńInes: 9 wdalszym ciągu więcej niż twój chłopak.
Jenny: Czyj chłopak?
UsuńPatrick: No pomyśl
Jenny: Nu, nu dowiaduje się, że podobno ładnie mi w bikini (pozdrawia poprawianie starych rozdziałów) i że wzrost coś mi się dziwnie zmienia, to może tu wyjść że znów chodzi o Mnie!
Patrick: Masz chłopaka? A o nie jesteś pępkiem świata
Jenny: Wiem :( i nie chyba nie mam xD
Izumi: I know. To było zamierzone
"Możesz wyluzować, żadna nowa Dark Nebula, ani Hades nie wyrośnie nam pod nosem."
OdpowiedzUsuńJa & Jack: XD
Lilka:Nie uduście się.
Ja:Jak dla mnie to takie cośe zawsze wyrosną. Jak grzyby po deszczu.
Jack:Doji żyje? Żyje. Doktorka prawdopodobnie też tak samo jak Aleś. Ludzie nie zostawia się tych złych przy życiu bo oni zawsze wrócą żeby się zemścić.
Ja:Przypominam ci że pracujesz w Hadesie. Nie działaj na szkodę swojego pracodawcy XD
Jack:To jest jak na umowę zlecenie. Dziś jestem jutro mnie niema.
Zigurat:*siedzi głaszcząc szczura i się uśmiecha* Dokładnie.
Sky:PHHHY!
Jack: -_-
"Nic tak nie poprawia humoru jak ocalenie komuś życia."
Lilka:Serio? Kobieto tak pięknie o tym mówisz, że jeszcze zacznę latać i robić za zbawcę.
Ja:Jak masz psioczyć to nic nie mów.
Lilak:Od Poniedziałku słucham ciebie i twojego jęczenia o szkole ale ja nie mogę? No pewnie. Strofujcie mnie dalej.
Ja:Dobrze Ines, że nie piszesz bloga bo by ci się to wyryło na psychice.
Jack:Może kiedyś znormalniejsz.
Lilak:Hahaha! Ona normalna.
Ja:Tak. Te dziwne sny po nauce rosyjskiego. Nie ważne! Coś tak czuję albo mam nadzieję (sama nie wiem) że Ines i Tsubasa jeszcze do siebie wrócą.
Lilka:Ines oczywiście zaprzeczy.
Ja:Dobra kolejny temat*szybki wgląd do notatek* Kelly, Ryuga i Hikaru.
Jack:Pony :)
Lilka:Zaczyna się-_-
Jack:Ty biedactwo. Nie chcesz nic zmieniać ale się zmieni.
Lilak:Zmiany są do kitu.
Ja:A ja się zdziwiłam bo z tego co zrozumiałam Ryuga ruszył do Hikaru. Jeśli tak to będzie ciekawa rozmowa.
Jack:Własnie. Oj Pony i co ty zrobisz jak gołąbki nie będą cię potrzebować? Będziesz musiała się nauczyć żyć bez niego. Mówiłem przywiązywanie się to strata czasu.
Ja: Powiedziałbym ci coś ale jako matka wyszłoby, że się znęcam albo coś.
Jack:...To lepiej nie mów bo już wiem co chciałaś.
Lilka:Dobra nie wciskajcie nosa w nieswoje sprawy.
Ja:Po to jest kom żebym komentowała.
Jack:Czarna, Czarna, Czarna. Gdyby nie chodziło o Pony i Kihatu też wsadzałabyś w to swój zadarty nosek.
Lilka:*łapie się za nos* On wcale nie jest...Dobra skończcie. Kelly nie rób afery z powodu beyblade i tego, że grasz. Polowałaś na Pająki, pracowałaś w Dark Nebuli teraz w WBBA, włamałaś się do wiochy zabitej dechami po jebaja w kamyku, a boisz się że Ryuga się dowie, że puszczasz bączka. Ja nie ogarniam bleyderów i w życiu nie ogarnę!
Jack:To tak jakby powiedzieć, że ty rozwalasz światy, a schizujesz na widok krwi.
Lilka:WCALE, ŻE NIE!
Jack:Yhym.
Lilak:...Pewnie jak już by miał ci kazać spadać to dlatego, że martwi się o twoje zdrowie. A pro po zdrowia. Ryuga co ty sobie wyobrażasz do diabła dopiero wróciliście Kelly chora, a ty już ją ciągniesz gdzieś szukać jakiś dzieci a'la Czerwony Kapturek i Jej Wilk.
Ja:To jeszcze nie pewna opcja.
Jack:Ale bardzo prawdopodobna.
Lilka:Ja tu o zdrowiu Kelly a wy o jakiś domysłach i innych głupotach!
Ja:*wciskam Kelly herbatę* Napij się herbaty. Herbata jest dobra.
Lilak:No i tak ma być*wciska Kelly jeszcze jedną szklankę* Ale tu się zgodzę, że herbata to dobra rzecz. A teraz pij. Obserwuję cię masz wypić wszystko-_-
Ja:Proszę zanotować w kalendarzu: Lilka się ze mną zgodziła święto wagi państwowej, dzień wolny od szkoły, itp.
Jack:Chciałabyś.
Ja:Nom. Ale w czwartek i tak mam wolne :)
Jack:I ten zaciesz.
Lilka:Może rozdział dokończymy bo widzę że Zmora się uruchamia?
Ja:Tak? Gdzie?
Lilka:Spokojnie ona się tylko czai ale nas słucha ja to wiem.
Ja:To powiedź jej niech się budzi koniec spania i do pracy.
Lilka:Bo ona się mnie słucha.
Ja:To zaczynasz poznawać mój ból.
Jack:...Mam omamy. Kruk i Czarna się zgadzają.
Ja: No mówię, że święto.
Lilka:Oj już nie wyobrażajcie sobie za wiele.
Ja:I po świecie.
Czuję coś pominęliśmy ale nie wiem co. Chyba żyję tym, że dziś rada w mojej szkole. Też się pośpieszyli. No nic to ja czekam na kolejny rozdział, a co do matury to powodzenia będę ci chyba życzyć co rozdział. Więc powodzenia...tylko nie dziękuj bo zapeszysz!
UsuńZmora:To nie średniowiecze żeby ulegać przesądom.
Ja:Ty żyjesz!
Lilka:Mówiłam? Ja wiem co mówię.
Jack:Miejmy to szczęście, że nie zawsze.
Lilka:Ty mnie tu przypadkiem nie strofuj.
Jack:Skąd. Nie śmiałbym.
Ja:Jeszcze o czymś miałam wspomnieć. Skleroza nie boli.
Jack:Trzeba było iść później spać.
Lilka:Śpiąca królewna się odezwała.
Ja:To ty Jack wypijasz litry kawy nie ja. A wracając to rozdział jest zgodnie z danym słowem po dwóch tygodniach. I brawo^^
Jack:I teraz czekamy na kolejny rozdział.
Lilka:*zaciąga się powietrzem*
Ja & Jack: ?
Lilak:Zgubiłam kompas!*kręci się w koło szukając własnego ogona* Anie mam na szyi :D
Ja: Hyhy.
Jack:*facepalm*Boże. Za co? U-U Kruk idź dziś wcześniej spać bo to się odbija na nas i nie tylko.
Ja: Nie mogę idziemy się uczuć na spr.
Ja: Dojiego pilnują jak oka w głowie, doktora straciła rozum, a Aleś jest pod stałą obserwacjią wszystkich którzy tylko mają sprawne oczy.
UsuńMary: Dalibyście sobie z tym spokój co. Co wam rakiego Alex zrobił? Nawet to jego chrzanione Alter ego tylko gada.*pod nosem dodaje* Już wiecej złego my zrobiłyśmy.
"Ja:Przypominam ci że pracujesz w Hadesie. Nie działaj na szkodę swojego pracodawcy XD"
Kelly: Wiesz kiedy mówi się to komuś kto powinien siedzieć w gimbazie z nosrm w książce to niema zbyt wiele sensu.
"Jack:To jest jak na umowę zlecenie. Dziś jestem jutro mnie niema.
Zigurat:*siedzi głaszcząc szczura i się uśmiecha* Dokładnie."
Kelly: To była groźba czy mi się wydaje.
Ja: *naczytała się Roku szczura i teraz szczerzy się do futrzaka*
"Lilka:Serio? Kobieto tak pięknie o tym mówisz, że jeszcze zacznę latać i robić za zbawcę."
Ines: Skąd wiedziałam, że będziesz miała problem z moimi poglądami? Jednym sprawia przyjemność łamanie kończyn innym cało palenie a jeszcze innym jak wszystko idzie zgodnie z ich planem
"Ja:Dobrze Ines, że nie piszesz bloga bo by ci się to wyryło na psychice."
Ines: Może kiedyś zacze bo jak widzę jaką chałrure odwala tutaj Hania to aż mi się was szkoda robi.
"Coś tak czuję albo mam nadzieję, że Ines i Tsubasa jeszcze do siebie wrócą."
Kelly: Jak ktoś Hania patrze na ciebie nie przestanie im tego utrudniać to do siebie wrócą. Jak mówiłam Ryuga ich shipuje to musi coś znaczyć.
"Ja:A ja się zdziwiłam bo z tego co zrozumiałam Ryuga ruszył do Hikaru. Jeśli tak to będzie ciekawa rozmowa."
Ryuga: *mina ala poszedłem trenować czego wy wszyscy odemnie chcecie*
"Jack:Własnie. Oj Pony i co ty zrobisz jak gołąbki nie będą cię potrzebować? Będziesz musiała się nauczyć żyć bez niego. Mówiłem przywiązywanie się to strata czasu. "
Kelly: *leży plackiem na kanapie z twarzą w poduszce i wydaje z siebie dziwne dzwięki coś w sylu Aeyyyyyyyyyyyyyspieprzaj*
"Lilka: Kelly nie rób afery z powodu beyblade i tego, że grasz. (..) Ja nie ogarniam bleyderów i w życiu nie ogarnę!"
Kelly: *odrywa twarz od poduszki * Po pierwsze ta wioska ma nazwe po drugie nie " jebaja w kamyku" tylko bey'a w krysztale i to był najgorszy błąd w moim życiu, a po trzecie tu chodzi o beyblade *pod nosem* i przpowiednie łysego mnicha* normalnie * tu nie da się nic przewidzieć, ani ogarnąć. Zresztą wszystko co ma bezpośredni związek z mną i bey'ami zawsze kończy się źle.
"Lilak:...Pewnie jak już by miał ci kazać spadać to dlatego, że martwi się o twoje zdrowie. A pro po zdrowia. Ryuga co ty sobie wyobrażasz do diabła dopiero wróciliście Kelly chora, a ty już ją ciągniesz gdzieś szukać jakiś dzieci a'la Czerwony Kapturek i Jej Wilk."
Kelly: Ewentualnie w obawie o zdrowie wszechświata. *pod nosem* łysy mnich mówię wam on coś wie.
Ryuga: Dłużej z tym czekać nie mogę, a Kelly może zostać w Japonii jeśli tylko chcę nie zmuszam jej do niczego.
Kelly: *wraca do jęczenia w poduszkę *
"Ja:*wciskam Kelly herbatę* Napij się herbaty. Herbata jest dobra.
Lilak:No i tak ma być*wciska Kelly jeszcze jedną szklankę* Ale tu się zgodzę, że herbata to dobra rzecz. A teraz pij. Obserwuję cię masz wypić wszystko-_-"
Kelly: *wypija duszkiem całą herbatę* Arigato.
"Lilka:Może rozdział dokończymy bo widzę że Zmora się uruchamia?"
Kelly: *odstawia szklanik na ziemię bo dalej nie kupili stolika który Ryuga rozwalił w 1 sezonie* Wuczuła słabość to przypełzła.
Mary: Ogarneła byś się. Zgrywasz skrzywdzoną, żeby zwracali na ciebie więcej uwagi.*Kelly liczy na palcach do trzech* I mnie wkurwiasz.
Kelly: Okey okey przekonałaś mnie. :)
Ja; Spokojnie przypomnisz sobie co tam miałaś powiedzieć. Powodzenia na sprawdzenie.
Jack:To się w każdej chwili może zmienić.
UsuńJa:Już to widzę...gdzieś tam O.O
Jack:Znów w suficie?
Ja:Celest przychodzi do więzienia z "pilnikiem" ukrytym w urodzinowym cieście.
Jack:Ale Doji musi mieć dobrze w tym więzieniu. Teraz w więzieniu ludzie mają lepiej niż na wolności. Telewizorek i trzy posiłki dziennie. Kobiety też tam pewnie jakiś trzymają.
Lilka:Tylko przypadkiem nie próbuj uchodzić za młodocianego kryminalistę-_-
Jack:Ale Czarna nie wiedziałaś, że jestem tylko bardzo niegrzecznym chłopcem? Robię różne złe rzeczy. Męczę koty. Wykonuję brzydkie gesty przy zakonnicach.
Lilka:Ha ha. Żartowniś-_-
Jack:Po mamusi:) Kruk, Pony nie wyczuła twojego poczucia humoru, albo na odwrót.
Ja:Mam wrażenie, że mało kto mnie ogarnia więc spoko.
"Mary: Dalibyście sobie z tym spokój co. Co wam rakiego Alex zrobił? Nawet to jego chrzanione Alter ego tylko gada.
Jack:To po prostu masz kozioł ofiarny. Taka czarna owca w rodzinie jak Czarna.
Lilka:Zamknij się.Ja nie pałam do niego sympatią od początku i mam wyryte to o tutaj*przystawia wyłącznie środkowy palec do skroni i zgina kciuk* BOOM!*przechyla głowę na bok udając zdechlaka*
Ja:No tak...instynkt detektywa tak mi podpowiada. Nic nie poradzę. A może to nie to? A może za bardzo zwracam uwagę na Alexa a prawdziwy sprawca jest tym kogo najmniej byśmy się spodziewali?
Lilka:Fakt faktem, że próbuje mi zamydlić oczy kurczakami.
Ja:A może...?*Jack wciska mi mangę i już świata poza nią nie widzę*
Jack:Załatwiłem nam trochę czasu.
"*pod nosem dodaje* Już wiecej złego my zrobiłyśmy."
Lilka:*próbuje się nie śmiać*
"Kelly:To była groźba czy mi się wydaje."
Ziggurat:Skąd. Jack może opuścić Hades kiedy zechce.
Lilka:Znaczy to tyle samo co: ,,Jack może opuścić Hades jeśli zdoła?" Ty uważaj na siebie doktorek bo I'm gonna show you crazy!
Jack:Znów się włamiesz i zaczniesz śpiewać im to do kamery?
Lilka:No co wy było zabawnie. Hahaha! :D
Ziggurat:*poprawia okulary* Niekoniecznie.
Lilka:Nie znasz się dziadek ale jak chcesz to ja zaprowadzę tam porządek. Latające miasto zawsze spoko.
Ziggura:Myślę, że znajdzie się dla ciebie wolne miejsce.
Lilka:To fajnie. Wpadnę na odlot. Liliana Fox. Zapamiętaj to imię jeszcze o mnie usłyszysz.
Ziggurat:Z pewnością.
Jack:*mruczy pod nosem* Podstępna łasica.
Ja:Horoskop szczura?
Jack:Przebudziła się.
Ja:Urodziłaś się w roku szczura?
Jack:Ziggurat na pewno.
"Ines:Skąd wiedziałam, że będziesz miała problem z moimi poglądami?"
Lilka:Tak po prostu już jest. Ja jestem Lilka Fox ty Ines...Emm.
Ja:Może Balckwood? Jakoś tak mi pasuje. Nw dlaczego.
Lilka:Taak i tak jak mówiłam tak to funkcjonuję*po chwili namysłu* Dlaczego takie kompasy i inne cośe nie dostają takie Ines tylko taka Ja albo Ryuga? A z resztą*wzdycha* I tak jest to świat zły.
"Ines: Może kiedyś zacze bo jak widzę jaką chałrure odwala tutaj Hania to aż mi się was szkoda robi."
Ja:Mi też się szkoda robi jak tego słucham.
Lilka:*widz, że rzucam mangą o biurko* Nie rzucaj mangą!
Ja:Każdy ma jakieś powody żeby pisać bloga. Bo może to lubi, a może chce żebyśmy no nie wiem...nie powiesili się jak przestanie? Hania dobrze wykonuje swoją pracę a pierwszy sezon jest tego dowodem. Ja czytałam, czytam i czytać będę tego bloga i jeśli mówisz, że coś jest tu nie tak to po prostu kurcze mnie obrażasz. To co ja czytam ma sens.
Lilka & Jack:Polecamy taktyczny odwrót.
Ja:Wracać tu!
Jack & Lilka:*patrzą po sobie jakby właśnie odgadywali swoje myśli* Może napijesz się herbaty?
Ja:To jest dobry pomysł. Zaschło mi w ustach.
Jack:Będziemy żyć.
Lilka:Właściwie co ty się Kruk unosisz jak ty od miesiąca chyba rozdziału nie wstawiłaś.
Ja:*z Panem Pająkiem za szafą*Bo kryzys mam.
Jack:Jesteś do niczego Kruk.
Ja:Nom.
Jack:Nie starasz się.
Ja:No wiem.
Jack:Naprawdę nie wiem co ty masz w tej głowie?
Ja:A bo ja wiem.Na przykład ciebie a to już chyba samo mówi za siebie.
Jack:Obrażasz mnie. Wszystko co złe powinno pójść na Czarną.
Lilka:No tak. Bo ja powstałam tylko po to by wysysać ludziom mózgi.
Ja:Nie prawda.
Lilka:Weź tak nie mów bo wyjdzie na to że jednak się lubimy i już wybaczyłam ci Ilosa i Grega.
UsuńJa:A chcesz mangę?
Lilka:No chyba, że chcę! Dlaczego się głupio pytasz?
"Kelly: Jak ktoś Hania patrze na ciebie nie przestanie im tego utrudniać to do siebie wrócą. Jak mówiłam Ryuga ich shipuje to musi coś znaczyć"
Ja: W sumie ładnie by wyszło.
Lilka: To by była ta jedyna normalna para.
Jack: Po co się wiązać na stałe?
Lilka:...Idź nie udawaj przy mnie upośledzonego.
Jack: Nic nie udaję mówię poważnie.
Lilka: Hymm...czyli to jednak poważna choroba.
"Ryuga: *mina ala poszedłem trenować czego wy wszyscy odemnie chcecie*"
Ja:*miałam się pytać czy che herbatę ale stwierdziłam że lepiej dać mun spokój*
Jack: Uważaj żeby Hasama nie wyskoczyła z siekierą. Przerażone kobiety bywają niebezpieczne dla otoczenia. Coś o tym wiem.
Lilka: Taa? No popatrzcie państwo jaki specjalista od siedmiu boleści.
"Kelly: *leży plackiem na kanapie z twarzą w poduszce i wydaje z siebie dziwne dzwięki coś w sylu Aeyyyyyyyyyyyyyspieprzaj*"
Jack:*bardzo dobrze słyszał co powiedziała* Oj, no już już Pony nie płacz.
Lilka:*po wysłuchaniu Kelly* Dobrze wiesz, że ja i te wasze jebajowe sprawy to dwa różne światy. A po za tym żałujesz tego co zrobiłaś mam rację? A jak to mówią co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. I co z tego, że łysy najgorsi są ci ślepi. Nie widzą, a potrafią przyłożyć jak mało kto. Denny zawsze powtarzał, że takich trzeba się wystrzegać jak ognia.
Virgo: Ogień jest dobry.
Lilka: Ty żyjesz! A już myślałam, że bawisz się w niemowę.
Virgo:...
Lilak: No jasne. Nie odzywaj się. Bo po co?
"Zresztą wszystko co ma bezpośredni związek z mną i bey'ami zawsze kończy się źle."
Lilak: Witam w klubie. Napijesz się czegoś?
"Ryuga: Dłużej z tym czekać nie mogę, a Kelly może zostać w Japonii jeśli tylko chcę nie zmuszam jej do niczego.
Kelly: *wraca do jęczenia w poduszkę*"
Lilka: No tak zostaw ją samą. Ona i tak by za tobą poszła nawet jakby jej nogi amputowali to i tak by poszła...O kulach na przykład. Tak chodzą ludzie kangury. Jeszcze byś musiał za nią biec.
"Kelly: *wypija duszkiem całą herbatę* Arigato."
Lilka: Iie*idzie myć szklanki*
"Kelly: Wuczuła słabość to przypełzła."
Zmora: Tak zawsze mówiłam, że ludzie to najsłabszy gatunek.
Lilka: Bo tam pójdę i rozwalę ci tą szklankę o ten pachnący naftaliną łeb.
Zmora: Zapraszam serdecznie twoja obecność tu ze mną będzie mile widziana.
Lilka: Zależy dla kogo-_-
Jack: Czarna nie wiesz, że seniorów się nie bije?
Lilka: No to zrobi się wyjątek. To próchno już za długo żyje*wyciera ręce w papierowy ręcznik* To co tam Kally jak cię rozweselić?
Doji: Bo mi pilnik dużo pomoże jak obserwują mnie 24/7.
Usuń"Jack:Po mamusi:) Kruk, Pony nie wyczuła twojego poczucia humoru, albo na odwrót."
Kelly: Chciałam być zabawna, a wyszło jak zwykle ja na idiotkę.
"Jack:To po prostu masz kozioł ofiarny. Taka czarna owca."
Mary: To znajdźcie sobie inną. *mówi przez zaciśnięte zęby*
"Lilka:Ja nie pałam do niego sympatią od początku i mam wyryte to o tutaj*przystawia wyłącznie środkowy palec do skroni i zgina kciuk* BOOM!*przechyla głowę na bok udając zdechlaka*"
Mary: *prycha coś pod nosem.*
"Ja:A może za bardzo zwracam uwagę na Alexa a prawdziwy sprawca jest tym kogo najmniej byśmy się spodziewali?"
Ja: Tak na dobrą sprawę to nie ma jeszcze zbrodni, żeby szukać sprawcy
"Lilka:Fakt faktem, że próbuje mi zamydlić oczy kurczakami."
Alex: Jeśli nie chcesz nie musisz mi pomagać. Nic nie musisz.
"Lilka:*próbuje się nie śmiać*"
Mary: Co ci tak wesoło? Zmora zniknęła czy tatuś wstał z martwych?
"Ziggurat:Skąd. Jack może opuścić Hades kiedy zechce."
Kelly: Czyli jednak groźba.
"Lilka: Dlaczego takie kompasy i inne cośe nie dostają takie Ines tylko taka Ja albo Ryuga?"
Ines: Żeby na świecie było ciekawiej.
Kelly: *warczy coś pod nosem*
"Ja:Każdy ma jakieś powody...To co ja czytam ma sens."
Ines: *uśmiecha się z triumfem* Nie ma za co mamo.
Ja: Naprawdę *.*
"Lilka: To by była ta jedyna normalna para."
Kelly: A Gli...a nie.
"Jack: Uważaj żeby Hasama nie wyskoczyła z siekierą. Przerażone kobiety bywają niebezpieczne dla otoczenia. Coś o tym wiem."
Ryuga: *przez chwilę patrzy na Jack'a z tą swoją miną po czym wraca do swoich spraw*
"Jack:*bardzo dobrze słyszał co powiedziała* Oj, no już już Pony nie płacz."
Kelly: Daj sobie spokój bo pomyśle, że się o mnie martwisz, a to by znaczyło, że ci na mnie zależy.
"Lilka: Dobrze wiesz, że ja i te wasze jebajowe sprawy to dwa różne światy."
Kelly: Kiedy wejdziesz między wrony musisz krakać jak one lisku.
"Lilak: Witam w klubie. Napijesz się czegoś?"
Kelly: Herbate...trzecią.
"Lilka: No tak zostaw ją samą. Ona i tak by za tobą poszła nawet jakby jej nogi amputowali to i tak by poszła...O kulach na przykład. Tak chodzą ludzie kangury. Jeszcze byś musiał za nią biec."
Ryuga: *warkną tak po swojemu *
"Zmora: Tak zawsze mówiłam, że ludzie to najsłabszy gatunek."
Kelly: Mówiłam.
"Lilka: No to zrobi się wyjątek. To próchno już za długo żyje*wyciera ręce w papierowy ręcznik* To co tam Kally jak cię rozweselić?"
Kelly: Herbata i no niewiem głowa Hikaru na srebrej tacy. Żart. Herbate możesz sobie darować...W sumie głowa Hikaru też mi dużo nie da i tak serio to nie chce jej śmierci....muszę przestać myśleć na głos.
Po pierwsze: Black Betty jest w nowej reklamie Actimela XD
UsuńJack: A ty oczywiście musiałaś ogłosić to światu.
Ja: No bo wchodzę do pokoju, a tam gościu w koparce i Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam!
Jack: Te skojarzenia Kruka. Po prostu jest chora-_-
Ja: A-pciu!-.-
Lilka: I dobrze. Lubie jak jest chora zawsze ze mną odwala.
Ja: Bardziej chodziło mi o taki przysłowiowy pilnik w cieście. Wiesz przyszłaby do ciebie Celest nie wiadomo co ona by zdołała upchnąć w tym cieście.
Jack: Wystarczy rozwalić ścianę na ciasto poszli by później.
Ja: A po za tym dlaczego ona ma ratować Doji'ego z więzienia co?
"Kelly: Chciałam być zabawna, a wyszło jak zwykle ja na idiotkę."
Ja: Kelly nie mów tak. Głupi mi się robi...Jack powinieneś się wstydzić, a to ja to za ciebie robię.
Jack: No taaaak. Daj spokój ona tylko robi z siebie sierotę to Pony.
"Mary: To znajdźcie sobie inną. *mówi przez zaciśnięte zęby*"
Jack: Musisz popracować nad wymową bo słabo się słychać przez te zaciśnięte zęby. Logopeda się kłania.
"Mary: *prycha coś pod nosem.*
Kelly: *warczy coś pod nosem*
Ryuga: *warkną tak po swojemu *"
Lilka: Ludzie prawda? Nie warczące psy? Czy ja wyglądam jak bezdomny który zatacza się pod waszym płotem?
"Ja: Tak na dobrą sprawę to nie ma jeszcze zbrodni, żeby szukać sprawcy"
Ja: Mam wrażenie, że ostatnio jestem kompulsywna.
Jack: Tak. Znaleźć winnego zanim jeszcze się pokarze. Trzeba czekać na rozwój zdarzeń.
Ja: Niecierpliwa się robię. Hehe :)
"Alex: Jeśli nie chcesz nie musisz mi pomagać. Nic nie musisz."
Lilka:*czochra sobie włosy na głowie* Weź tak nie mów.
"Mary: Co ci tak wesoło? Zmora zniknęła czy tatuś wstał z martwych?"
Lilka:*jakby wyrasta z pod ziemi przed Mary, chwyta ją za szyję i unosi do góry mówiąc lodowatym tonem* Nie masz prawa o nim wspominać. R-o-z-u-m-i-e-s-z?
Ja: Mam deja vu. Lilka puść Mary!
Lilka:...
Ja: Puuuść. Maaaary.
Lilka: Puszczę ją jak zdechnie.
Ja: Wcale nie chcesz jej zabić.
Lilak: Chcę.
Ja: Nie, nie chcesz.
Lilka: ja wiem lepiej czego chcę.
Ja:....Wstawiłam ci nowe drzwi do pokoju-_-
Lilka: O, serio?^^ To faje^^ A teraz zdychaj robalu!
Ja: Eh U.U Ona się dusi Lilka.
Lila:*patrzy na Mary i wzdycha po czym puszcza* Wbij sobie do tej głowy, że masz trzymać buzę na kłódkę, albo sama ci ją zaszyję*odwraca się napięcie i odchodzi*
"Ines: Żeby na świecie było ciekawiej."
Lilka: No. Ciekawie od cholery ciekawie.
"Ines: *uśmiecha się z triumfem* Nie ma za co mamo.
Ja: Naprawdę *.*"
Ja: Zaraz, zaraz, zaraz czy to była prowokacja? Nie podoba mi się to.
Jack: Kruk zdenerwowałaś się i Hania się cieszy, że ją lubisz.
Ja:*gdzieś z Jackem szuram trampkiem o trampek* No najwidoczniej tak jest.
Jack: Weź znowu nie wracaj do zawstydzonego dziecka z trampkami bo to podważa nasze morale.
Ja: A weź idź.
"Kelly: Daj sobie spokój bo pomyśle, że się o mnie martwisz, a to by znaczyło, że ci na mnie zależy."
Jack: Pony zadziwiasz mnie nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni. Przecież wiesz, że mi na tobie zależy :)
Lilak: Powiedziałbym, że kłamiesz...ale mam wrażenie, że to nie prawda.
"Kelly: Kiedy wejdziesz między wrony musisz krakać jak one lisku."
Jack: Ona już to robi.
Lilak:*strzela go w tył głowy* Znów za długo siedziałeś ze Zmorą i natłukła ci głupot do głowy? Kruki, gawrony, sokoły, bóg z głową sokoła. Spokojna twoja kucykowa głowa. Co jak co ale na ptakach to ja się znam.
Jack: Hahaha! Nie wątpię.
Lilka:-_-
Ja: Kruk i Lis Ignacy Krasicki. Taak.
Lilka: Idź po serek to sobie zjemy Kruczku.
Ja: Idź sprawdź czy cię niema w innym wymiarze, proszę.
Lilka: :P
"Kelly: Herbata i no nie wiem głowa Hikaru na srebrnej tacy."
Lilak: Nie spoko ja mogę przynieść ci głowę nie koniecznie Hikaru ale...głowa to głowa. Tak paplemy bez sensu. Chodźmy na naleśniki? Co ty na to?
"Po pierwsze: Black Betty jest w nowej reklamie Actimela XD"
UsuńJa: Chce to zobaczyć.
"Ja: Bardziej chodziło mi o taki przysłowiowy pilnik w cieście. Wiesz przyszłaby do ciebie Celest nie wiadomo co ona by zdołała upchnąć w tym cieście."
Ja: Pewnie nawet i bombę jądrową, ale to akurat WBBA chyba by zauważyło.
Ryuga: Pewna jesteś?
Ja:.....Tak.
"Ja: A po za tym dlaczego ona ma ratować Doji'ego z więzienia co? "
Ja: Dobre pytanie.
"Jack: Musisz popracować nad wymową bo słabo się słychać przez te zaciśnięte zęby. Logopeda się kłania."
Mary: Jak zaraz się nie zamkniesz to tobie przyda się chirurg .
"Lilka: Ludzie prawda? Nie warczące psy? Czy ja wyglądam jak bezdomny który zatacza się pod waszym płotem?"
Mary: Nie jestem psem.
Kelly: Trochę tak. Powinnać się przespać i wziąć taką odprężającą kompiel.
"Lilka:*czochra sobie włosy na głowie* Weź tak nie mów."
Alex: Dobrze. Skoro nie chcesz.
*Cała ta akcja z Mary i Lilką*
Mary: *szybko podniosła się z ziemi i chciała rzycić się na Lilke, ale Kelly ją przyblokowała* Złaź z drogi.
Kelly: Nie dopóki się nie uspokujesz.
Mary: Spierdalaj mówię.
Kelly: Nie mom ci to powiedzieć po Hiszpańsku? Noh!
Ines: Nie zrzynaj od Stailsa.
Kelly: Bo co?
Mary: *wkurzyła się bardziej na Kelly i Ines które zaczęły rozmawiać o serialu i poszła szukać sobie innego zajęcia*
Kelly: Ufff.
"Ja: Zaraz, zaraz, zaraz czy to była prowokacja? Nie podoba mi się to."
Ines: Musiałam coś wymyślić. Hania za często ostatnio piszę z mojej perspektywy. Obawiam się, że zaraz po stanowi coś mi zrobić.
Ja: Co ja biedna poradzę, że jak jest miło to mi się źle piszę?
Ines: To może wreszcie wykreuj czarny charakter, a nie bruździsz u nas.
Ja: Za wcześnie.
Ines:...
Ja: :D
"Jack: Pony zadziwiasz mnie nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni. Przecież wiesz, że mi na tobie zależy :)"
Kelly: Jestem zadziwiająca nawet gdy się nad sobą użalam.*przekręca się na plecy i splata nogi i siada tak jakby miała zamiar medytować* A to przypadkiem nie jest słabość?
"Jack: Ona już to robi."
Kelly: No właśnie nie. Mówienie o tym, że beyblade jest bez sensu głupie i jakieś tam jeszcze działa na bleyderów jak płachta na byka.
"Lilak: Nie spoko ja mogę przynieść ci głowę nie koniecznie Hikaru ale...głowa to głowa. Tak paplemy bez sensu. Chodźmy na naleśniki? Co ty na to?"
Kelly: Mówiłam niech sobie żyje, ale zdaleka odemnie. Następnym razem mogę nie być w chumorze na pogawędki...Zjeść coś to nie jest zły pomysł, ale naleśników to mi się jakoś nie chce...Może pizza, albo hamburgery?
Ja: Powinno być gdzieś na netach.
UsuńJack: To teraz tego poszukaj.
"Ryuga: Pewna jesteś?
Ja:.....Tak. "
Lilka & Ja:*gdzieś w wyobraźni więzienie w ogniu*
Jack: Mówiłem, że piromani są wśród nas?
Ja: To była rękawica kuchenna i to się wydarzyło przypadkiem. Powinieneś się cieszyć, że żyję.
Lilka: Właśnie.To był przecież tylko las i to się zdarzyło raz...Chodź nie zapewniam, że ostatni.
Jack: Jeszcze okradnijcie bank.
Lilak: Nie potrzebuje forsy do szczęścia. Ja potrzebuję beya. Do you understand?
Ja:...Patrycja chciała żebyśmy obrobiły bank jak poszłam coś zapłacić. Stwierdziła, że to złodzieje.
Jack: Już ja lubię.
Lilka: No tak jeszcze w Robin Hooda się bawcie.
Jack:Choroba ci nie służy Kruk.
Ja: A ciekawe komu służy.
"Ja: Dobre pytanie."
Lilak: Bo jest głupia i w nim zakochana?
Jack: Bo jest psychopatką i chcą wspólnie zniszczyć to co tam chcą?
Ja: Coś mi się przypomniało.
Jack: Dawaj obsmaruj kogoś bezpodstawnie.
Ja: Ha ha-_- Kiedyś jak jeszcze Tsubasa siedział w Nowej Dark Nebuli to Celest do niego przyszła prawda?
Jack: Chyba coś było.
Lilka: Albo ci się to przyśniło.
Ja:W każdym razie. Jeśli tak to może ona sprawiła, że Tsubasa jest teraz taki ostrożny. Muszę sobie przypomnieć co tam było.
Lilka: Mówiliśmy o Dojim i wiezieniu, a zeszliśmy na tematy dlaczego Tsubasa jest taki, a nie inny. Takie rzeczy tylko z Krukiem. A teraz...
Ja: Nie *^*
Lilak: Oh, tak*z bananem na ustach wyjmuje z za pleców szklankę z żółtym roztworem* Vicks SymptoMed Compete!
Ja: Nie Y.Y
Lilka: Nie zachowuj się jak dziecko pij!
Ja: Nie Y.Y
Jack:Wypij to szybko i miejmy to z głowy!
Ja: To sam się tego napij.
Jack:...*próbuje trochę i się krzywi* Um. Co to za świństwo?
Lilak: Na litość! Oddaj to*zabiera Jackowi szklankę* Jak nie idzie po dobroci to załatwimy to po mojemu. Czyli siłą*próbuje wlać we mnie to paskudztwo*
Ja:*z pod koca* Nieee!
"Mary: Jak zaraz się nie zamkniesz to tobie przyda się chirurg."
Jack: Ja na twoim miejscu nie próbował bym mi zaszkodzić.
"Mary: Nie jestem psem."
Lilka: To przestań warczeć bo to wygląda jakbyś nim była.
"Kelly: Trochę tak. Powinnać się przespać i wziąć taką odprężającą kompiel."
Lilka: Chcesz się mnie pozbyć? I Kruk łyknij to wreszcie!
Ja: Umym.
Lilak: Łykaj! Mam jeszcze wiele spraw do załatwienia nie możesz mi zdechnąć! Wiem ze to paskudne ale ły. Knij. To!
Ja:*łykam* Ble.
Lilka: Eh U.U Jack rano twoja kolej.
Jack: Ja umywam od tego ręce.
Lilak:*oczy i głos demona* Żebym ja zaraz ciebie nie umyła w East River.
Jack: Chyba Kruk cie zaraziła bo masz chrypkę.
Lilak:*brew jej drga*
"Alex: Dobrze. Skoro nie chcesz."
Lilka:*cała złość ucieka i teraz jest załamana* Brak mi do ciebie słów wiec po prostu zaśpiewam ci coś co mama pewnie śpiewała ci przed snem.
Jack: Czytaj śmiercią.
Lilak: Alouette, gentille Alouette. Alouette, je te plumerai. Alouette, gentille Alouette. Alouette, je te plumerai! Tadam! Szkoła jednak mnie czegoś nauczyła.
Jack: Oddziel się od Charliego i zatrudnij jako przedszkolanka.
Lilak: Stara Lilka powiedziałby ci:,,No jasne, zawsze o tym marzyłam!"
Jack: A co Lilak powiem mi teraz?
Lilka: Czyś ty zgłupiał do reszty?! Chcesz żeby te biedne dzieci zginęły w przeciągu 30 sekund?!
Jack:*wzrusza ramionami, zakłada ręce za głowę i zaczyna gwizdać pod nosem*
Lilka:...
Jack: No co? Wpadło mi w ucho U.U
Lilka:*cień uśmiechu*
"Mary: *wkurzyła się bardziej na Kelly i Ines które zaczęły rozmawiać o serialu i poszła szukać sobie innego zajęcia*
UsuńKelly: Ufff."
Lilak: Tylko nie myśl sobie, że ona broni mnie, przed tobą? Nie. Ona broni ciebie, przede mną.
Jack: Kiler?
Lilka:*z uśmiechem idzie usiąść na kanapie i zaczyna nucić pod nosem*Co za Stails?
"Ines:...
Ja: :D"
Ja: Jak się okaże, że Ines i Tsubasa się zejdą, a potem przyjdzie taka np. Celest, która według mnie ma coś wspólnego z tą ostrożnością Tsubasy...No albo ktoś inny to popsuje będzie szkoda.
Jack: Kruk jak zwykle najgorsze scenariusze.
Ja: Tak jakoś. Chyba jestem pesymistką. Dobra dajemy Ines, Tsubasie i Celest spokój bo się chyba za bardzo czepiam.
Jack: Skąd. Jesteś po prostu przemiła jak zwykle.
Ja:A-pciu!-.-
Jack: Hahaha! Widzisz? Prawdę mówię :)
Ja: Aj-.-
Lilak: Ines i Tsu możesz dać ale do tego trzeciego nie widzę powodów.
Ja: Powinnam się zgodzić ale nie do końca potrafię. Chodź jak sobie przypomną...uh...*szukam czym mogłabym rzucić w Celest i w koniu pada na chusteczkę*
Lilak: O nie. Rzuciłaś z w nią chusteczką. Ona po prostu niema z tobą szans.
Ja:Sarkazm?-.-
Lilak: Skąd-_-
Ja: Czyli sarkazm. A-pciu!-.-
"Kelly: Jestem zadziwiająca nawet gdy się nad sobą użalam. A to przypadkiem nie jest słabość?"
Jack: A jak nawet to co? Medal byś za to chciała czy kogoś kto cię po wyśmiewa? A może kogoś do tulenia? Hy?
"Kelly: No właśnie nie."
Jack: Nie chodziło mi konkretnie o beyblade ale nie mogę się i z tym razem nie zgodzić.
Lilka: Beyblade. Jakby to się tylko w życiu liczyło*wzdycha i wraca do nucenia Alouette*
Virgo:*jeszcze bardziej czerwona niż za zwyczaj*
Lilak: Och, przepraszam. Chciałaś coś powiedzieć?
Virgo: U-U
Lilka: Tak myślałam. Alouette, gentille Alouette.
"Kelly: Mówiłam niech sobie żyje, ale zdaleka odemnie.
Lilka: Mi bez różnicy. Wybierz co ty chcesz. Co zrobisz jak no wiesz...gołąbki wyfruną z gniazda?
"Lilak: Bo jest głupia i w nim zakochana?"
UsuńDoji: Celest nie jest głupia.
"Jack: Bo jest psychopatką i chcą wspólnie zniszczyć to co tam chcą?"
Ja: Możliwe.
"Jack: Ja na twoim miejscu nie próbował bym mi zaszkodzić."
Mary: Ja na twoim miejscu zamknęła bym pysk. Gramy dalej?
Lilka: To przestań warczeć bo to wygląda jakbyś nim była.
"Kelly: Trochę tak. Powinnać się przespać i wziąć taką odprężającą kompiel."
"Lilka: Chcesz się mnie pozbyć?"
Kelly: Nie. Tylko powiedziałam, że wyglądasz jak menel. :D Sory ale mnogłam się powstrzymać.
"Lilka:*cała złość ucieka i teraz jest załamana* Brak mi do ciebie słów wiec po prostu zaśpiewam ci coś co mama pewnie śpiewała ci przed snem.
Jack: Czytaj śmiercią.
Lilak: Alouette, gentille Alouette. Alouette, je te plumerai. Alouette, gentille Alouette. Alouette, je te plumerai! Tadam! Szkoła jednak mnie czegoś nauczyła."
Alex: *na początku nawet się ucieszył, ale kiedy Lilka zaczęła śpiewać trochę zbladł*
Kelly: *parskneła śmiechem* Wiesz w ogóle co zaśpiewałaś?
Alex: Masz ładny głos, ale to nie to śpiewa mi mama. Jeśli mam być szczery to w dzieciństwie strasznie nie znosiłem tej piosenki.
"Lilak: Tylko nie myśl sobie, że ona broni mnie, przed tobą? Nie. Ona broni ciebie, przede mną."
Kelly: Bronie tego na czym mi zależy i tylko tego więc morda w kubeł.
"Jack: A jak nawet to co? Medal byś za to chciała"
Kelly: Tak. Błyszczący.
"A może kogoś do tulenia? Hy?"
Kelly: A co zgłaszasz się na ochotnika?
"Jack: Nie chodziło mi konkretnie o beyblade ale nie mogę się i z tym razem nie zgodzić."
Kelly: Dajesz mi jakąś taryfe ulgową czy co?
Ines: Może po prostu jak raz mówisz z sensem.
Kelly: Wierzysz w cuda?
"Lilka: Beyblade. Jakby to się tylko w życiu liczyło."
Ryuga: A dla ciebie coś się liczy?
"Lilka: Mi bez różnicy. Wybierz co ty chcesz."
Kelly: Pizza ser szynka ananas.
"Co zrobisz jak no wiesz...gołąbki wyfruną z gniazda?"
Kelly:...Saigonki.
Reszta bloga: O.O
Kelly:...A może jednak zjadła bym tego hamburgera.
Lilka: Ale jest oczarowana twoją osobą. Ergo? Jest głupia.
UsuńJack: Tak pozbądź się wszystkich facetów.
Lilka: Świat byłby leszy. W sumie po co się pozbywać zawsze można zatrudnić ich do pracy.
Zmora: Jak Egipskich niewolników.
Lilka: Ooo coś zaczynasz mówić do rzeczy albo to ja głupieję.
Jack: Głupiejesz. Czarna to, że jakiś tam debil z szczurzą mordą coś ci zrobił nie oznacza, że niema spoko facetów.
Lilka: Niby powinnam się z tobą zgodzić i powiedzieć ,,dzięki Jack" ale z racji, że myślisz o sobie przemilczę temat.
Jack: Ja? O sobie? Skąd :)
"Ja: Możliwe."
Jack: Ha!*bardzo poważna mina* Wiedziałem. Byłem pewien od początku.
Ja:*głaszczę go po głowie* Chcesz lizaka?
Jack:-_-
"Mary: Ja na twoim miejscu zamknęła bym pysk. Gramy dalej?"
Jack: Czemu nie? Lubię sobie pograć. Potrafisz grać w kosza czy boisz się wypluć płuca?
Lilka:*zazdro bo to z nią zawsze grał i idzie sobie do Kelly*
"Kelly: Nie. Tylko powiedziałam, że wyglądasz jak menel. :D Sory ale mogłam się powstrzymać."
Lilka: Nie no spoko. Dobrze, że wreszcie mówisz.
Jack: To jest tylko taka sugestia, że powinnaś skończyć w kartonie pod mostem.
Lilka: A idź ode mnie.
"Kelly: *parskneła śmiechem* Wiesz w ogóle co zaśpiewałaś?
Alex: Masz ładny głos, ale to nie to śpiewa mi mama. Jeśli mam być szczery to w dzieciństwie strasznie nie znosiłem tej piosenki."
Lilka: Oczywiście, że tak. Skowronku, ładny skowronku.
Skowronku, oskubię cię. Przecież nie wybrałam piosenki przypadkowo :)
Jack: Aleś wstydziłbyś się tak kłamać przecież spłuczka w kiblu już lepiej brzmi.
Lilka: Ach, tak?-_-
Jack:*gwiżdże sobie pod nosem* Mi się ta piosenka podoba.
Lilka: Ciekawe dlaczego?-_- No Aleksander. Coś zbladłeś. Może...usiądziesz?
Jack: Albo wyjdziesz na dwór się przewietrzyć i nigdy nie wrócisz?
"Kelly: Tak. Błyszczący."
Jack: Przykro mi. Nie dostaniesz :)
"Kelly: A co zgłaszasz się na ochotnika?"
Jack: Przykro mi, że myślisz, że jestem taki nachalny. Miałem na myśli twojego pluszaka Pony*wyciąga z za kanapy tygrysa i wciska go Kelly*
"Kelly: Dajesz mi jakąś taryfe ulgową czy co?
Jack: Chyba nie mógłbym tak cie skrzywdzić. Ale słuchaj pani ładnej bo jak raz mówisz do rzeczy.
Lilka: A ja nie wierzę w cuda.
Jack: Pony twoja kumpela w ciebie nie wierzy.
Lilka: Nie mówiłam o Kelly mówiłam tak ogólnie.
Jack: Tak próbuj się teraz wymigać.
Lilka:-_-
"Ryuga: A dla ciebie coś się liczy?"
Lilka:*szczerze zdziwiona* Raczej nie muszę z tobą o tym rozmawiać. Chcecie grać w beyblade bo to lubicie tak? No więc grajcie puki możecie. Nic mi do tego.
Jack: Łżesz jak pies. Pokarz swój...*Lilka dusi go poduszką*
"Kelly: Pizza ser szynka ananas."
Lilka: Świetnie czyli Hawajska*zabiera telefon Jackowi, twarz dociska poduszką do podłogi i siada mu na plecach* Jaki tam był numer chomiczuniu?
Jack: Zejdź ze mnie grubasie!
Lilka: Grubasie? Nie pizza na grubym cieście? Za szybko się opcha.
"Kelly:...Saigonki.
Reszta bloga: O.O "
Jack: Nie róbcie głupich min. Przecież wiecie jak on gotuje. Wysłałaby im to w geście dobrej woli, a z pierwszym gryzem już by nie żyli*uśmiecha się ale po chwil Lilka znów wdusza mu twarz poduszką w podłogę*
Lilka: Wiesz Kelly może Ryuga poszedł tam-jeśli w ogóle do niej poszedł-po to żeby tylko porozmawiać. No nie wiem podziękować albo coś. W końcu siedzieli razem w jednej celi prawda?
"Kelly:...A może jednak zjadła bym tego hamburgera."
Lilka:Za późno za pół godziny będzie pizza-_- Ale pewnie tego burgera od Benkeia tak? Eh. Ma ktoś do niego numer?*zaczyna grzebać Jackowi w telefonie*
Jack: Ty odłóż ten te...*znów Lilka dociska mu twarz nawet na niego nie patrząc i czyta* Dziewczyna od kawy. Różowy sweterek. DZK1. DZK2*kręci głową z niedowierzaniem* Czy ty...nawet nie znasz ich imion?! Zaraz masz podpisana Megan. To musi coś znaczyć!
Jack: To...*znów obrywa poduszką*
Lilka: Och, zamknij się.
"Lilka: Ale jest oczarowana twoją osobą. Ergo? Jest głupia."
UsuńDoji: O mnie możesz mówić co chvesz, ale Celest zostaw w spokoju.
"Lilka: Świat byłby leszy."
Kelly: Ludzkość bez sacetów by wygineła.
Ines: Niviro i czym się tu martwić.
Kelly: Feminizie dwie.
"Jack: Czemu nie? Lubię sobie pograć. Potrafisz grać w kosza czy boisz się wypluć płuca?"
Mary: Możemy grać. Tylko czy kosz nie wisi trochę za wysoko dla ciebie?
"Lilka: Nie no spoko. Dobrze, że wreszcie mówisz."
Kelly: Oj weź no. Nie rób smutnego liska. To tylko głupi żart był.
"Jack: Aleś wstydziłbyś się tak kłamać przecież spłuczka w kiblu już lepiej brzmi."
Alex: Poprostu mamy inny gust.
"Lilka: Ciekawe dlaczego?-_- No Aleksander. Coś zbladłeś. Może...usiądziesz?"
Alex: Nietrzaba wysztko w porządku.
"Jack: Przykro mi, że myślisz, że jestem taki nachalny. Miałem na myśli twojego pluszaka Pony*wyciąga z za kanapy tygrysa i wciska go Kelly*"
Kelly: Tak bardzo mi stego powodu wszystko jedno. *przytula tygrysa i zaczyna do niego mówić* Ech Taiga. Nikt mnie nie kocha, a ten brzydal nie może się zdecydować czy mnie lubi czy nie. Zjad byś go w nocy co?*rusza głową pluszaka jakby kiwał na "tak"* Dzięki. ^^
"Jack: Chyba nie mógłbym tak cie skrzywdzić. Ale słuchaj pani ładnej bo jak raz mówisz do rzeczy."
Kelly: Mnie się nie da skrzywdzić.
Ines: Pchi.*prycha z wyższością*
"Jack: Pony twoja kumpela w ciebie nie wierzy."
Kelly: To nic dopóki wierzą we mnie wrogowie.
"Lilka:*szczerze zdziwiona* Raczej nie muszę z tobą o tym rozmawiać. Chcecie grać w beyblade bo to lubicie tak? No więc grajcie puki możecie. Nic mi do tego."
Ryuga: Nie odpowiedziałaś.
"Lilka: Grubasie? Nie pizza na grubym cieście? Za szybko się opcha."
Kelly: Byle dużo sera.
"Jack: Nie róbcie głupich min. Przecież wiecie jak on gotuje. Wysłałaby im to w geście dobrej woli, a z pierwszym gryzem już by nie żyli."
Ines: Nie o to chodzi. U nas funkcjonuje reguła, że gołąbki to takie polskie saigonki więc Kelly...
Mary: By ich zabiła zmieliła usmarzyła zawineła w kspuste i ugotowała w sosie pomidorowym.
Kelly; *urażona niewinności* Wcale, aż tak źle nie gotuje.
Mary: Ale reszta to prawda.
Kelly: Nieeee.*kręci głową raz na tak, a raz na nie*
"Lilka: Wiesz Kelly może Ryuga poszedł tam-jeśli w ogóle do niej poszedł-po to żeby tylko porozmawiać. No nie wiem podziękować albo coś. W końcu siedzieli razem w jednej celi prawda?"
Kelly: W ogóle nie powinien tam do niej iść. Nic dobrego z tego nie wyjdzie.
Lilak: Bronisz jej? To urocze.
UsuńJack: Ich łączy patologiczna więź przejęcia władzy.
Lilka:*wzrusza ramionami* Niech sobie robią co chcą. Za dużo jebejowych wielbicieli chodzi po ich świecie żeby tak nagle dostali to czego chcą.
Jack: Czyli czego?
Lilak: A jak myślisz?
Jack: W mojej głowie rodzą się dwie opcje.
Ja: Mieliśmy dać sobie z tym spokój na razie!
Jack: Dobrze wiesz, że nie potrafimy.
Ja: Eh U_U
"Ines: Niviro i czym się tu martwić."
Lilak: Nie powinnaś tak mówić bo cie polubię i będzie problem. Przecież oni by żyli tylko mieli ograniczoną wolność.
Jack: No tak i stwórzcie jeszcze do tego specjalne obozy koncentracyjne.
Lilka: A bo ja wiem. Jak mi się będzie chciało to może kiedyś.
"Mary: Możemy grać. Tylko czy kosz nie wisi trochę za wysoko dla ciebie?"
Jack: Nie jest w sam raz* podaje Mary piłkę* Trzymaj tylko uważaj żeby przy kozłowaniu piłka ci nie uciekła.
"Kelly: Oj weź no. Nie rób smutnego liska. To tylko głupi żart był."
Lilak: Nie robię smutnego liska i się nie obrażam przecież. Puść to koło nosa po prostu już tam mam z twarzą co nie?
Jack: Nie budzisz zaufania jak robisz ciemne oczy i marmurowy posąg.
"Alex: Poprostu mamy inny gust."
Jack:*ogarnia Alexa wzrokiem od stup do głów przechodzi wzrokiem an Lilke która patrzy an niego jak na ofiarę* Dokładnie. Zależy kto co lubi.
"Alex: Nietrzaba wysztko w porządku."
Lilak: Wiesz co? Naprawdę byłabym gotowa cie polubić ale jesteś tak podejrzanie miły jak na ten świat, że coś mi nie pozwala.
"Ech Taiga. Nikt mnie nie kocha, a ten brzydal nie może się zdecydować czy mnie lubi czy nie. Zjad byś go w nocy co?*rusza głową pluszaka jakby kiwał na "tak"* Dzięki. ^^"
Jack:*unosi brwi do góry ni to z politowania ni to z rozbawienia* Wiesz, że przydałby ci się leczenie?
"Kelly: Mnie się nie da skrzywdzić."
Jack: Nie bo niby nie siedzisz i nie jęczysz, że Kihatu wybył z domu.
"Kelly: To nic dopóki wierzą we mnie wrogowie."
Lilka:...
Jack:Nie myśl tak bo ci się mózg przegrzeje.
Lilka: W takim razie będę musiała zostać twoim wrogiem.
Jack: Hahahaha!
Lilka:*naprawdę poważna mina*
"Ryuga: Nie odpowiedziałaś."
Lilka: Odpowiedziałam, że nie chcę rozmawiać.
"Ines: Nie o to chodzi. U nas funkcjonuje reguła, że gołąbki to takie polskie saigonki więc Kelly...
Mary: By ich zabiła zmieliła usmarzyła zawineła w kspuste i ugotowała w sosie pomidorowym.
Kelly; *urażona niewinności* Wcale, aż tak źle nie gotuje."
Jack: A to by było dopiero niesmaczne.
"Kelly: W ogóle nie powinien tam do niej iść. Nic dobrego z tego nie wyjdzie."
Lilka:*siedzi i patrząc na Kelly stuka telefonem w kolano*
Jack:...Możesz już ze mnie zejść?-_-
Lilka:*z krzykiem staje na równe nogi* T-t-tak, tak. Eh. No nie wiem Kelly. Poczekamy zobaczymy. Ewentualnie potem zabijemy.
"Lilak: Bronisz jej? To urocze.
UsuńJack: Ich łączy patologiczna więź przejęcia władzy."
Doji; Nie będę o tym rozmawiał z nie wpełni rozwiniętymi emocjonalnie dziećmi.
"Lilak: Nie powinnaś tak mówić bo cie polubię i będzie problem. Przecież oni by żyli tylko mieli ograniczoną wolność."
Ines: To będzie twój problem. Jestem pewna, że zaraz znalazła by się grupa kobiet walczących o ich uwolnienie.
"Jack: Nie jest w sam raz* podaje Mary piłkę* Trzymaj tylko uważaj żeby przy kozłowaniu piłka ci nie uciekła."
Mary: *obraca piłkę w dłoniach* Po co kozłować?*skacze i trafia do kosza za trzy punkty*
"Jack:*ogarnia Alexa wzrokiem od stup do głów przechodzi wzrokiem an Lilke która patrzy an niego jak na ofiarę* Dokładnie. Zależy kto co lubi."
Alex: Właśnie to miałem na myśli. :)
"Lilak: Wiesz co? Naprawdę byłabym gotowa cie polubić ale jesteś tak podejrzanie miły jak na ten świat, że coś mi nie pozwala."
Alex: Było by miło jakbyś się jednak przełamała i mnie otwarcie polubiła, ale nic na siłę. :) Skoro uważasz, że to mogło by ci zaszkodzić to może faktycznie tego nie rób.
"Jack:*unosi brwi do góry ni to z politowania ni to z rozbawienia* Wiesz, że przydałby ci się leczenie?"
Kelly: Wiem, lekarz stwierdził u mnie manie prześladowczą, śladową schizofrenię, zaburzenia obsesyjo kompulsywne, opóźnienie w umysłowym dojrzewaniu, problemy z zaufaniem, zaburzone postrzeganie dobra i zła. Za to inny uważa że jestem w pełni zdrowa nasuwa się więc pytanie czy jestem zdrowa i udaje chorą czy może jednak chora i udaje zdrową oraz co robisz kiedy Taiga pojawi się w twoim pokoju?
"Jack: Nie bo niby nie siedzisz i nie jęczysz, że Kihatu wybył z domu."
Kelly: Słowa "stwarzam pozory" coś ci mówią?
"Lilka: W takim razie będę musiała zostać twoim wrogiem."
Kelly: Jeśli chcesz. Ale wiesz wtedy trochę się pozmienia. Wiecie wrogowie i przyjaciele wierzą w człowieka trochę inaczej. Przyjaciel gdy coś ci się stanie na przykład umrzesz może się załamać albo zrobić jeszcze coś głupszego. Natomiast wróg do końca będzie się obawiał, że wstaniesz z martwych żeby mu przywalić. I co i ja miała bym kogoś takiego zawieść? Nie przejść przez wszystkie przygotowane pułapki na których tworzeniu się tak namęczył? Nie odeprzeć wszystkich przygotowanych ataków nad którymi tak ciężko pracował? Tak poprostu się poddać i umrzeć? W życiu!
"Lilka: Odpowiedziałam, że nie chcę rozmawiać."
Ryuga: W takim razie zostaw beyblade w spokoju.
"Lilka:*z krzykiem staje na równe nogi* T-t-tak, tak. Eh. No nie wiem Kelly. Poczekamy zobaczymy. Ewentualnie potem zabijemy."
Kelly: Hikaru może nawet tak, ale Ryugi zabić niepozwole.
Lilka & Jack:*patrzą na Dojiego po czym na siebie i wybuchają śmiechem*
UsuńJack: Słyszysz? Jesteś nie w pełni rozwinięta.
Lilka: No co ty? Jakbym nie wiedziała. A ciebie nazwał dzieckiem!
Jack: Hahaha!
Lilka: Trzymaj mnie bo się roztopię ze śmiechu*ledwo stoi na nogach*
Jack: A top się.
Lilka: O ty łajzo.
"Ines: To będzie twój problem. Jestem pewna, że zaraz znalazła by się grupa kobiet walczących o ich uwolnienie."
Lilka:....No nie mów, że nie miałabyś z tym problemu. Po za tym można by poprzestawiać im w głowach.
"Mary: *obraca piłkę w dłoniach* Po co kozłować?*skacze i trafia do kosza za trzy punkty*"
Jack: Brawo. Potrafisz skakać*przejmuje piłkę* A jak z twoim refleksem? Bo mój jest naprawdę dobry choć nie znam tych chwytów a'la ludzie urywający się z Matrixa*niby ma wykonać zwód na prawo ale piłka przelatuje po między nogami Mary po czym wykonuje rzut z dwutaktu po czym łapię piłkę i zaczyna odbijać* Spróbujesz mi ją zabrać czy będziesz tak stać w miejscu i skakać jak żabka? :)
Lilak: Wiesz do kogo mówiła tak mama? Kurde miałam się nie odzywać U_U"
Zmora: Hahaha!
"Alex: Było by miło jakbyś się jednak przełamała i mnie otwarcie polubiła, ale nic na siłę. :) Skoro uważasz, że to mogło by ci zaszkodzić to może faktycznie tego nie rób. "
Lilka: No właśnie o tym mówię. Jak się kiedyś ogaaaarnę to dam ci znać.
"..robisz kiedy Taiga pojawi się w twoim pokoju?"
Jack:*nie chce tego mówić ale obserwacjach naprawdę uważa, że Kelly powinna skorzystać z pomocy specjalisty co nie wynika z jego zgryźliwości* Taiga to nie psychiczny królik którego trzeba wrzucić do wulkanu.
Lilka: Tak wrzuć go do wulkanu, a ten wróci do ciebie z pamiątkami.
Jack: Mogłabyś to zniszczyć. Serio.
Lilka: Juli i Kruk będą płakać, a takie zasmarkańce to nie jest dobry pomysł. Z resztą Kruk już się smarka.
Ja: Ha ha. A-pciu! Ah-.-
"Kelly: Słowa "stwarzam pozory" coś ci mówią?"
Jack: Phy. Powinnaś z uniesioną głową czekać aż sam przyjdzie, a nie jeszcze udawać, że tak ci z tego powodu źle i powinniśmy się wszyscy nad tobą litować. W końcu jak zgłodnieje to wróci...a nie...zapomniałem, że ty i gotowanie to dwa różne światy. Będzie wolał zostać z ładnymi oczkami. Tamta pewnie potrafi gotować.
Lilak: To ja pocieszyłeś. Weź się wypchaj co? Grasz z...tą...no z nią więc graj.
"Kelly: Jeśli chcesz(...)"
Lilak: Kiedy ty mnie nie traktujesz poważnie!
"Ryuga: W takim razie zostaw beyblade w spokoju."
Lilka:....PHAHAHAHA! Sory ale to zabrzmiało jakbyś mówił ,,Zostaw moją córkę w spokoju."
Jack: Beyblade jest dla niektórych belyderów jak córka, siostra, dobry kumpel od kieliszka labo żona. Nie bądź zdziwiona.
Lilka: Własnie widzę. Hyhy^^*idzie odebrać pizze ale wraca i staję na palcach zerkając czy na lodówce nie leżą jakieś drobne(zawsze tak robi) po czym idzie do drzwi grzebiąc w kieszeni. Wraca z pudełkiem i siada obok Kelly* No i podano do stołu.
"Kelly: Hikaru może nawet tak, ale Ryugi zabić niepozwole."
Lilka: Przecież wiem. Palcem byś go tknąć nie dała.
Zmora: A ty masz już tyle sposobów na zabicie go.
Lilka:*ignoruje Zmorę*Kurcze. Nie wzięłam czegoś do picia. Jack?! A nie on mnie ma gdzieś. Weź ty kogoś zawołaj. Nie che mi się wstawać, a normalnie jego bym wykorzystała.
Ines: Najmniejszego... W głowach powiadasz no to by było jakieś wyjście.
Usuń"Jack: A jak z twoim refleksem? Bo mój jest naprawdę dobry choć nie znam tych chwytów a'la ludzie urywający się z Matrixa. Spróbujesz mi ją zabrać czy będziesz tak stać w miejscu i skakać jak żabka? :)"
Mary: Mój refleks ma się dobrze. O niego się nie martw.*zajęła bluze i rzuciła ją gdzieś w kąt* A teraz mi powiedz tak szczerze czy wy oboje chcecie umrzeć czy jesteście zbyt dumni by rozpoznać zagrożenie? *powoli do niego podchodzi, ale zatrzymuje się metr od niego*
"Lilka: No właśnie o tym mówię. Jak się kiedyś ogaaaarnę to dam ci znać."
Alex: Będę czekał. :)
"Jack:*obserwacjach naprawdę uważa, że Kelly powinna skorzystać z pomocy specjalisty co nie wynika z jego zgryźliwości*"
Kelly: *odkłada pluszaka siada na kanapie i mówi całkiem poważnie, ale dość wesoło* Niemartw się Jack. Może i jestem psychicznie chora, tkiwie w moim wimaginowanym świecie, ale jestem w nim silna, odważna, sprytna, zwinna, niepowstrzymana, a przedewszystkim szczęśliwa. Więc chyba lepiej dla mnie, żebym w nim została tutaj chora niż w pełni zdrowa trafiła do świata w którym mam słabości, trzse się ze strachu idąc ciemną uliczką, głupieje na widok zadania z matmy, potrafie się potknąć o własną nogę, albo wpaść w głęboką depresje przez byle głupstwo. *uśmiecha się i wyciąga do niego pustą dłoń tak jakby coś mu podawała* Maska ci tak trochę spadła. :)
"Jack:Powinnaś z uniesioną głową czekać aż sam przyjdzie,(...) Tamta pewnie potrafi gotować."
Kelly: Udaje słabą, żeby Ryuga się nie zorientował, że to ja chronie jego a nie on mnie. Ta nie umiem gotować i mam wredne oczka, ale wiesz co? Jestem od niej sto razy lepsza i nie dre się jak głupia na widok Drago.
"Lilak: To ja pocieszyłeś."
Kelly: A żebyś wiedziała, że tak. Atak jaki kolwiek by on nie był generuje u mnie poczucie zagrożenia i zmusza do ogarnięcia się. Tada jestem uleczona.
"Lilak: Kiedy ty mnie nie traktujesz poważnie!"
Kelly: Przepraszam, ale ja mało co traktuje poważnie. Nawet jeśli na to zasługuje.
Ryuga: *jest zły* Nie bleyder tego nie zrozumie.
"Zmora: A ty masz już tyle sposobów na zabicie go."
Kelly: A ty nie masz ciała. * zaczyna jeść pizze* Wiesz, że Hawana to wyspa na karaibach? Była bazą piratów, teraz tam produkują cygara. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńLilka:*patrzy przez moment na Ines nic nie mówiąc* Ta.
Usuń"Mary: Mój refleks ma się dobrze. O niego się nie martw.*zajęła bluze i rzuciła ją gdzieś w kąt* A teraz mi powiedz tak szczerze czy wy oboje chcecie umrzeć czy jesteście zbyt dumni by rozpoznać zagrożenie? *powoli do niego podchodzi, ale zatrzymuje się metr od niego*"
Jack: No nie wiem. Polemizowałbym*widzi, że Mary nie che się z nim bawić staje w jakiejś odległości od kosza i po kilku odbiciach rzuca, idzie po piłkę i tak w koło*Mam rozumieć, że mówiąc ,,wy oboje" masz na myśli mnie i Czarną. Ja chciałem sobie jak człowiek pograć z tobą w kosza, a ty porównujesz mnie do psychopatki. Nie jesteś miłą osobą. Mówił ci to już ktoś?*na chwilę spogląda na Mary i wraca do kozłowania* Nie jestem mięczakiem ale głupi też nie jestem potrafię wykalkulować kiedy jestem w złej sytuacji i kiedy się z niej wynieść*przestaje odbijać piłkę i łapie ją oburącz* A tak na marginesie trzeba było zostać w tej bluzie. Lepiej się przy mnie nie rozbierać*rzuca do kosza, trafia i idzie gdzieś*Chcesz coś do picia?
"Alex: Będę czekał. :)"
Lilak: Udawajmy, że to wcale nie było miłe tylko zawadiackie bo w końcu mój żołądek nie wytrzyma i rzygnę tęczą. Są osoby które powinny być trochę milsze ale ty masz w prost przeciwnie. Ten świat cię kiedyś poturbuje!
"Maska ci tak trochę spadła. :)"
Jack: Zatrzymaj ją. To twoja. Kiedyś ci wypadła i znalazłem ale stwierdziłem ,,znalezione nie kradzione". I naprawdę musisz ją zatrzymać bo jest ci niezwłocznie potrzebna. Twój świat i twoje kredki bez niej nie potrafią się utrzymać w całości.
"Kelly: Udaje słabą, żeby Ryuga się nie zorientował, że to ja chronie jego a nie on mnie. Ta nie umiem gotować i mam wredne oczka, ale wiesz co? Jestem od niej sto razy lepsza i nie dre się jak głupia na widok Drago."
Jack: Wiecznie żywy mutalizm. Nie, nie masz wrednych oczek, masz krzywy uśmiech :)
"Kelly: A żebyś wiedziała, że tak. Atak jaki kolwiek by on nie był generuje u mnie poczucie zagrożenia i zmusza do ogarnięcia się. Tada jestem uleczona."
Jack: No kto by przypuszczał?
Lilak: Już, już i tak wiadomo, że na swój chory, pokręcony sposób, kochacie się nad życie.
Jack: Wiadomo. Wszystkie mnie kochają tylko się kryją. Widziałeś starszą Tategami. Jeszcze nawet nie zarywałem tylko gadałem jak z człowiekiem, a ona już się zaczęła rozbierać.
"Kelly: Przepraszam, ale ja mało co traktuje poważnie. Nawet jeśli na to zasługuje."
Lilka:*odczepia plastikową małą łyżeczkę od pojemnika z sosem czosnkowym i rozprowadza go po kawałku pizzy* Dobra to poczekam aż dorośniesz. Z resztą i tak na razie nie wolno mi umrzeć*raptownie unosi łyżeczkę do góry* Tylko nie zacznij chrzanić jak ten latający kogut, że wiecznie będziesz dzieckiem.
"Ryuga: *jest zły* Nie bleyder tego nie zrozumie."
Lilka: Ja widzę beyblade inaczej, a ty inaczej pogódź się z tym. I fakt nie jestem bleyderką i zaskoczę cię dobrze mi z tym*wbija łyżeczkę w kawałek pizzy* Nie mam ochoty na pizze Kelly jedź sama.
"Kelly: A ty nie masz ciała."
Zmora: To mi pojechałaś.
"Wiesz, że Hawana to wyspa na karaibach? Była bazą piratów, teraz tam produkują cygara. :)"
Lilak: Tak wiem. Dowiedziałem się o tym jak byłam młodsza oglądając dokument na Discovery Channel o krokodylach żyjących na bagnach.
Jack: Wyjdź się przewietrzyć bo robisz się czerwona.
Lilak: Świetny pomysł*wychodzi*
Mary: Doszłam do wniosku, że z tobą da się rozmawiać. Jestem miła da tych którzy nie działają mi na nerwy. *chwyta piłkę i rzyca nią w głowe Jacka, a kiedy już trafi dodaje* Jeszcze z tobą nie skończyłam. Wracaj tutaj.
Usuń"Lilak: Udawajmy, że to wcale nie było miłe tylko zawadiackie bo w końcu mój żołądek nie wytrzyma i rzygnę tęczą. Są osoby które powinny być trochę milsze ale ty masz w prost przeciwnie. Ten świat cię kiedyś poturbuje!"
Alex: Skoro chcesz. :) *chrząknoł i zrobił "groźną" minę* Prędzej piekło zamarznie niż czemu kolwiek uda się mnie poturbować. *pod koniec wypowiedzi i tak już nie utrzymał miny, a teraz najzwyczajniej w świecie się uśmiecha się miło* No i jak? Trochę ci lepiej? Nie masz nudności?
"Jack: Zatrzymaj ją. To twoja. Kiedyś ci wypadła i znalazłem ale stwierdziłem ,,znalezione nie kradzione". I naprawdę musisz ją zatrzymać bo jest ci niezwłocznie potrzebna. Twój świat i twoje kredki bez niej nie potrafią się utrzymać w całości."
Kelly:Zachowałeś ją. Chyba naprawdę tęskniłeś za "złą" Pony.*uśmiecha się i udaje, że zakłada maske* Teraz dużo lepiej. * strzela kośćmi karku siada zakładając jedną noge na drugą, a ręce zakładając tak jakby po obu jej stronach ktoś siedział*
"Jack: Wiecznie żywy mutalizm. Nie, nie masz wrednych oczek, masz krzywy uśmiech :)"
Kelly: Wiem, jestem śliczna. :)
"Lilak: Już, już i tak wiadomo, że na swój chory, pokręcony sposób, kochacie się nad życie."
Kelly: Kochamy?..może...nad życie?..Wątpię. Lubie żyć. To serio fajna jeśli tylko umie się nią posługiwać. *zaśmiała się * Chyba mnie za to nie pobjesz co nie?
"Jack: Widziałeś starszą Tategami. Jeszcze nawet nie zarywałem tylko gadałem jak z człowiekiem, a ona już się zaczęła rozbierać."
Kelly: O nie gówniażu. Od Mary to ty się odstosunkuj. Nie po to urabiam ją już drugi sezon, żeby pierwszy lepszy chłoptaś wchodził mi w parade.
"Kelly: Przepraszam, ale ja mało co traktuje poważnie. Nawet jeśli na to zasługuje."
"Lilka: Dobra to poczekam aż dorośniesz. Z resztą i tak na razie nie wolno mi umrzeć. Tylko nie zacznij chrzanić jak ten latający kogut, że wiecznie będziesz dzieckiem."
Kelly: *zgarnia z twarzy kropelki czosnkowego sosu* Co ja poradzę na to, że od zawsze chciałam szlajać się po świecie z bandą zagubionych chłopców walczyć z piratami i wypartoszyć syreny? Taka jestem kochaj, albo zostaw.
"Zmora: To mi pojechałaś."
Kelly: Jak widać dobrej riposty też nie masz.
"Lilka: Ja widzę beyblade inaczej, a ty inaczej pogódź się z tym. I fakt nie jestem bleyderką i zaskoczę cię dobrze mi z tym. Nie mam ochoty na pizze Kelly jedź sama."
Kelly: Dwa naburmuszone dzieciaki! Sami se jedzcie sobie te pizze! Rozstyje się przez was i będzie problem! Chrzańcie się i to oboje.
Ryuga: *bierze na ręce wrzeszczącą coś o tym, że Ryuga i Lilka są do kitu Kelly i niesie ją do łóżka *
Jack:*idzie sobie rękoma za głową które zamortyzowały uderzenie piłką i wzdycha z irytacją nie odkręcając się do Mary idzie dalej* Spokojnie nie uciekam od ciebie nie jesteś taka straszna jak ci się wydaje. Idę po wodę, a ty postaraj się sobą zająć.
Usuń"Alex: Skoro chcesz. :) *chrząknoł i zrobił "groźną" minę* Prędzej piekło zamarznie niż czemu kolwiek uda się mnie poturbować. *pod koniec wypowiedzi i tak już nie utrzymał miny, a teraz najzwyczajniej w świecie się uśmiecha się miło* No i jak? Trochę ci lepiej? Nie masz nudności?"
Lilka:*trochę się uspokoiła i paca Alexa w ramie* Tak. Oby tak dalej. I powodzenia. Będzie ci potrzebne.
"Kelly:Zachowałeś ją. Chyba naprawdę tęskniłeś za "złą" Pony."
Jack:*wraca ze szklankami i butelką wody* Oczywiście, że ją zachowałem żebyś właśnie w takich momentach mogła ją zakładać. W innym przypadku nie mógłbym patrzeć na tą zasmarkaną Pony :)*bezpardonowo wytrąca Mary piłkę z rąk i wciska szklankę po czym nalewa do niej wody i uderza swoją o jej* Moje zdrowie.
"Kelly: Wiem, jestem śliczna. :)"
Jack: Oczywiście, że tak pony :)
" Chyba mnie za to nie pobjesz co nie?"
Lilak: Spróbuję.
"Kelly: O nie gówniażu. Od Mary to ty się odstosunkuj. Nie po to urabiam ją już drugi sezon, żeby pierwszy lepszy chłoptaś wchodził mi w parade."
Jack: Pony przecież dobrze wiesz, że nie byłbym sobą gdybym siedział przez cały czas na tyłku i nic nie robił.
Lilka: Czyli jednak mnie z nią zdradzasz. Tak coś podejrzewałam. To koniec Kelly.
"Kelly: *zgarnia z twarzy kropelki czosnkowego sosu* Co ja poradzę na to, że od zawsze chciałam szlajać się po świecie z bandą zagubionych chłopców walczyć z piratami i wypartoszyć syreny? Taka jestem kochaj, albo zostaw."
Lilak: Właśnie to zrobiłam. Pogódź się z tym. Ale syreny możemy mordować. Najpierw tą łajzę Arielkę.
Jack: Te. To idiotka, ale można ją zostawić na czarną godzinę.
Lilka: Myślałam, że ten muszelkowy stanik ci przeszedł.
Jack:*kręci głową jęcząc* Czyli, że Bellla lepsza?
Lilka: Popieram. Gdyby pod imieniem Bella nie kryła się Megan, a pod imieniem Arielka sam wiesz kto! Phy*stoi z założonymi rękoma i tupta nogą jednocześnie stukając palcem w łokieć*Trudno najwyżej pół Disneya wybiję. Kto by się przejmował?
Jack: Ty uważaj żeby przez przypadek coś się nie stało Verlackowi.
Lilak: Phy. On i tak już nie żyję więc jaki problem.
Jack: To ten debil szczurza morda.
Lilak:*ogląda paznokcie* Nie zależy mi na nim tylko na informacjach.
Jack:...
Lilka: Co pomysły ci się skończyły? Widzisz nie ma nikogo kogo mógłbyś zabić by mnie dobić.
Jack:...Sierściuch.
Lilak: A tylko go tknij to ta twoja biała paskuda skończy jako wycieraczka do butów!
Jack: Powodzenia. Tylko potem nie jęcz, że odgryzła ci rękę.
"Kelly: Jak widać dobrej riposty też nie masz."
Zmora: Najwidoczniej na takie robaki jak wy niema co się przesadnie wysilać.
"Kelly: Dwa naburmuszone dzieciaki! Sami se jedzcie sobie te pizze! Rozstyje się przez was i będzie problem! Chrzańcie się i to oboje."
Lilka: Nie dzięki w najbliższym czasie nie planuję. Nie moja wina, że on ma ze mną problem. Fy...Drago?
Mary: *chce zabić Jacka...tak w sumie kto nie chciał?*
Usuń"Lilka:*trochę się uspokoiła i paca Alexa w ramie* Tak. Oby tak dalej. I powodzenia. Będzie ci potrzebne."
Alex: To dobrze. Od częstych nudności mogła byś się odwodnić.
"Kelly:Zachowałeś ją. Chyba naprawdę tęskniłeś za "złą" Pony."
"Jack: Oczywiście, że ją zachowałem żebyś właśnie w takich momentach mogła ją zakładać. W innym przypadku nie mógłbym patrzeć na tą zasmarkaną Pony :) Moje zdrowie."
Kelly: Ja nie płaczę, a już napewno nie z takiego błachego powodu.
Mary: Taaak bo ty jesteś przecież niezniszczalna. Nie masz wad i w ogóle jesteś najlepsza. *wnerwiony sarkazm*
Kelly: *normalnie powiedziała by coś w stylu "Noo" i szybko zamrugała oczentami, ale tym razem sobie daruje*
Mary: *wylewa Jackowi zawartość szklanki na twarz i odchodzi*
"Jack: Pony przecież dobrze wiesz, że nie byłbym sobą gdybym siedział przez cały czas na tyłku i nic nie robił."
Kelly: To się zajmuj tymi z Hadesu jak ci się tak nudzi.
"Lilka: Czyli jednak mnie z nią zdradzasz. Tak coś podejrzewałam. To koniec Kelly."
Kelly: Moment kto kogo i z kim zdradza!? I czemu to znowu moja wina!? Mary!?
Mary: Na mnie nie patrz to twoje świry.
"Lilak: Właśnie to zrobiłam. Pogódź się z tym. Ale syreny możemy mordować. Najpierw tą łajzę Arielkę."
Kelly: *położyła dłoń na obojczyku* Ślub będzie w maju.
"Trudno najwyżej pół Disneya wybiję. Kto by się przejmował?"
Kelly: Ja (jak zwykle)! Piotrusia Dzwoneczka i Mulan. Nie dam zabić.
"Zmora: Najwidoczniej na takie robaki jak wy niema co się przesadnie wysilać."
Kelly: Biedactwo. Wiesz powinnaś pogadać z Alexem. Pół godziny rozmowy i odrazu się wyciszysz uspokoisz i zaczniesz dostrzegać pozytywy tam gdzie ich nie ma.
"Lilka: Nie dzięki w najbliższym czasie nie planuję. Nie moja wina, że on ma ze mną problem. Fy...Drago?"
Kelly: *wyspała się, wygrzała pod kołderką, wypiąa cherbatke teraz może się świat walić jej to nie ruszy* Ryuga nie ma problemu z tobą. Tak na dobrą sprawę powiedział swoje i dla niego temat jest skończony...Co było to " Fy...Drago?"?
Ja: Jack martwię się o ciebie. Nikt cię nie lubi, wszyscy chcą zabić, nie masz przyjaciół i szwendasz się z dzikim kotem.
UsuńJack: Nie potrzebuję tego wszystkiego oprócz kota.
Lilka: A jak że by inaczej.
Ja: Smutno mi jak na ciebie patrzę. Chodź tutaj*ściskam go tak ze oczy mu na wiesz wychodzą*
Lilka: Racja. Czy wrogowie czy przyjaciele i tak chcą cie udusić. Eh*wkłada słuchawki do uszu*EVERY TIME I WANNA DIE!
Jack: Nie drzyj się. Wiemy, że chcesz umrzeć ale nie musisz tego krzyczeć tak żeby słyszeli cię wszyscy twoi wrogowie...no i Kruk.
Ja:-_-
Jack: No wiesz nigdy nie wiadomo ci ci wpadnie do głowy.
Ja: Nie mogę jej jeszcze zabić jest główną bohaterką tak jak ty.
Lilka: Ha! Jeszcze? Wiedziałam no po prostu wiedziałam.
Ja: To nie tak jak myślisz.
Lilka: Nie w ogóle.
Ja: Nie o to mi chodziło przecież U_U
Lilka: Phy.
Jack: I o co tu się wściekać przecież my i tak już umieramy bo Kruk nie kończy tego przeklętego rozdziału.
Lilka: Nie rozumiem co ci się tak do niego śpieszy Jack.
Jack: A tobie coś wyjątkowo się nie podoba.
Lilka: I tak nas w nim nie będzie. No chyba że ja i to we wspomnieniach.
Jack: Czyli tak jak mówiłem zdychamy-_-
Ja: Nieprawda *^*
"Alex: To dobrze. Od częstych nudności mogła byś się odwodnić."
Lilka:*patrzy gdzieś z ukosa i mruczy pod nosem* Odwodnienie to najmniejszy mój problem.
"Mary: *wylewa Jackowi zawartość szklanki na twarz i odchodzi* "
Jack: Z nią serio jest coś nie tak. Gadam do niej w miarę możliwości, przynoszę coś do picia, a ona świruje pawiana.
"Kelly: To się zajmuj tymi z Hadesu jak ci się tak nudzi."
Jack: Te chomiki siedzą w klatkach i biegają w tych obrotowych młynkach*mówiąc to kręci palcem* Powinnaś cię cieszyć, że przebywam z tobą, a nie z tą bandą pajaców.
Lilka: Pasujesz do nich. Tak przełamujesz tą strefę psychopatów swoim emo wyglądem.
Ja: Myślicie, że jak zamienię Jacka w eko-koto-Kuro-Jacka to będzie milszy.
Jack:*bardziej ze wściekłości niż ze strachu* NIE!
Lilka: faktycznie byłby milszy o tyle że miałby milutkie futerko.
Jack:Żadnych emo-kotów. Kruk am obsesję na tym puncie.
Ja: Kiedy ja chcę takiego kota *^*
Jack: Ale nie dostajemy tego czego chcemy i ty tez nie dostaniesz.
Lilka: Jakbym nie miała Lenoxa to też bym takiego przygarnęła.
Jack: No chyba nie-_-
"Mary: Na mnie nie patrz to twoje świry."
Jack: Pierwsza normalna.
Lilak: Tak jestem szurnięta i dobrze mi z tym*głos demona* EVERY TIME I WANNA DIE!
Jack: Dobra oddaj mi ten telefon i przestań charkać-_-
"Kelly: *położyła dłoń na obojczyku* Ślub będzie w maju."
Lilka: Przecież zerwałyśmy bo zdradzasz mnie z moim wrogiem.
"Kelly: Ja (jak zwykle)! Piotrusia Dzwoneczka i Mulan. Nie dam zabić."
Lilak: No nie wiem nic nie obiecuję jak mnie poniesie to w tedy będziemy się martwić.
Zmora:*nie widzi sensu dalszej rozmowy z Kelly*
Lilka:*rozsiada się na podłodze* Jak mi się uda to mu pokarze kiedyś pokarzę czym jest dla mnie beyblade.
Jack:*mruczy pod nosem tak że Lilka tego nie słyszy* Czyli niczym.
Lilka: Nic po prostu wołałam Drago ale pewnie poszedł z Ryugą*nuci pod nosem z wyciągniętymi przed siebie nogami i macha sobie nimi stykając czubki butów*
Jack:*kładzie piłkę na głowie Lilki i podpiera się o nią* Eh-_-
"Lilka: Racja. Czy wrogowie czy przyjaciele i tak chcą cie udusić. Eh*wkłada słuchawki do uszu*EVERY TIME I WANNA DIE!"
UsuńMary: A ona dalej swoje. Jaka to ona biedna nie jest.
"Lilka:*patrzy gdzieś z ukosa i mruczy pod nosem* Odwodnienie to najmniejszy mój problem."
Alex: Ale kolejny i jedyny na który mogę coś poradzić.
"Jack: Z nią serio jest coś nie tak. Gadam do niej w miarę możliwości, przynoszę coś do picia, a ona świruje pawiana."
Kelly: Czekaj zaraz ci powiem co było nie tak. Byłeś Zarozumiałym idiotą który ją ignowował i wkurzał jednocześnie, a oprócz tego ją wyśmiałeś.
"Jack: Te chomiki siedzą w klatkach i biegają w tych obrotowych młynkach. Powinnaś cię cieszyć, że przebywam z tobą, a nie z tą bandą pajaców."
Kelly: A co to dla mnie za różnica gdzie ty siedzisz?
"Ja: Myślicie, że jak zamienię Jacka w eko-koto-Kuro-Jacka to będzie milszy."
Kelly: Nie, będzie wtedy eko-koto-Kuro-Jackiem.
"Jack: Pierwsza normalna."
Mary: *pokazuje Jackowi środkowy palec*
"Lilka: Przecież zerwałyśmy bo zdradzasz mnie z moim wrogiem."
Kelly; Że niby z kim!?
"Lilka: Jak mi się uda to mu pokarze kiedyś pokarzę czym jest dla mnie beyblade."
Kelly: Już się boje co z tego wyniknie.
Lilka: Nic po prostu wołałam Drago ale pewnie poszedł z Ryugą.
Kelly: RYUGA! Lilka chcę czegoś od Drago!
Lilka:Wolność słowa mamy. Ciszy nocnej też raczej nie zakłóciłam więc biegnij szukać swojego wilka kapturku.
Usuń"Alex: Ale kolejny i jedyny na który mogę coś poradzić."
Lilka: Nie potrzebuję pomocy.
"Kelly: Czekaj zaraz ci powiem co było nie tak. Byłeś(...)"
Jack: Daj spokój Pony. Żeby jej nie wkurzać trzeba by być chyba Aleśem a dobrze wiesz, że miły jestem kiedy mi pasuje. Poszedłem po wodę bo chciałem by kobieta nie była spragniona w końcu sam zaproponowałem jaj kosza więc byłem za nią odpowiedzialny prawda?:) Wyśmiewałem. Chciałyście równo uprawnienia to macie. Po prostu to były docinki. Chyba mi nie powiesz że zetknęła się z czymś takim pierwszy raz.
"Kelly: A co to dla mnie za różnica gdzie ty siedzisz?"
Jack: No właśnie więc sama widzisz. Będę sobie tu siedział.
Lilka: Ta piłka zaczyna mnie uwierać w głowę.
Jack: Serio? A jesteś pewna, że to nie głupota?
Lilka:*szybkim ruchem zabiera mu piłkę, a z tej ulatuje całe powietrze po czym upuszcza ją na ziemię i znów siada*
Jack:...Przebiłaś piłkę gołą ręką...Co z tobą jest nie tak kobieto?!
Lilka:*macha kompasem nad głową żeby Jack który stoi za nią muł mu się przyjrzeć* What's that icy thing hangin round my neck? That's gold, show me some respect.
Jack: Czy ty teraz na każde moje pytanie będziesz tak odpowiadać?
Lilka: My name is no, my sign is no, my number is no. You need to let it go, you need to let it go. Need to let it go.
Jack: Masz trzy sekundy żeby oddać mi ten telefon.
Lilak: Some of them want to use you. Some of them want to get used by you. Some of them want to abuse you. Some of them want to be abused.
Jack: Ignorujesz mnie tak?
Lilka: At least I think I do.
Jack: Czyli coś ci zrobiłem tylko tego nie powiesz i będziesz mnie w...wkurzać.
Lilka: So it's better to be fake.
Jack:*ciśnienie osiemset i z rozłożonymi rękoma nad głową Lilki próbuje ją udusić*
Jack:What are you waiting for? Tell me would you kill to save a life? Tell me would you kill to prove you're right?
Jack: O tak. Ooo tak.
Jack & Lilka:*mieszanina rąk, nóg w kłębach dymu*
Ja: Możecie się nie bić?
Jack&Lilka: NIE!
Ja: Ludzie nie jesteście u siebie w domu! Lilka telefon.
Lilka:I do not think so.
Ja: Telefon-_-
Lilak:....A bierz go i tam mi nie potrzebny.
Jack: No. Kruk telefon.
Ja: No chyba nie.
Jack: Ale to mój telefon.
Ja: Widzę...bardzo ładny.
Jack:...Nie oddasz mi go prawda?
Ja: Zgadza się.
Jack: Dzięki Czarna.
Lilka: Niema sprawy. Polecam się na przyszłość.
Jack:Nieee ale teraz to potrafiłaś się odezwać normalnie?
Lilka: Nie wiem o co ci chodzi^^
Jack:-_-
"Kelly: Nie, będzie wtedy eko-koto-Kuro-Jackiem."
Ja: Eh. Szkoda U-U
Jack: Bardzo-_-
"Mary: *pokazuje Jackowi środkowy palec*"
UsuńJack: Ubolewam nad tym jak ładne dziewczyny mogą się tak zachowywać.
Lilak: Sam mówiłeś srajdku. Równouprawnienie mamy.
Jack: Czyli jednak słuchałaś:) Nad tym jak się do mnie zwracasz też ubolewam.
Lilka: Naprawdę? Wiesz właściwie mam ochotę zwracać się do ciebie dużo bardziej niecenzuralnymi wyrazami ale postanowiłam się ograniczać. Wiesz co się dzieję jak nad sobą nie panuję...prawda?
Jack: Nie. Co?
Lilak:*bardzo poważna mina i błysk w oczach*
Jack: Już tak do mnie nie mrugaj bo się zarumienię i posądzą cię o pedofilię albo lepiej.
Lilka:...Run rabbit, run rabbit, run run run, don't be afraid of the farmer's gun.
Jack: Masz rację idź poganiaj króliki. Pluszaka nawet możesz kropnąć.
Lilka: A po co iść tak daleko. Nie chce mi się. Przecież mam ofiary na miejscu.
Jack: To lepiej ich pilnuj żeby ci nie uciekły.
Lilka: Nie uciekną. Są za wolne.
Jack: Zawsze mogą się schować.
Lilka: W takim razie wygrzebie je chodź by z pod ziemi.
Jack: To cię ugryzą.
Lilka: Jedno ugryzienie nie równe śmierci.
Jack: Nie pozwolisz mi się przegadać?
Lilka: Już mi się nie chcę. To nudne. Znajdź nowa piłkę żebym mogła się nią pobawić.
Jack: Nie będziesz mi piłek rozwalać. I tak już jesteś u mnie pod kreską.
Lilka: Ta? No i co z tego?
Jack: Będziesz mi musiała to zwrócić. Najlepiej w naturze :)
Lilka:Ty to możesz dostać ale w łeb. Pomidorem najlepiej-_-
Jack: Wolałbym nie. To*pokazuje na swoją twarz* Jest istotne w moim zawodzie.
Lilka: Myślę, że do bycia idiotą nie trzeba mieć twarzy.
Jack: Upierdliwa jesteś-_-
Lilka: Ty też :)
"Kelly; Że niby z kim!?"
Lilka: Jeszcze pytasz z kim?! Z Kapturkiem Dzwoneczku z Kapturkiem.
Jack: A ty ją z krasnoludkami.
Lilka: Ja nie mam nic wspólnego z krasnoludkami i nie chcę mieć.
"Kelly: Już się boje co z tego wyniknie."
Lilka: Twój śmiech. Właściwie to nie wiem czy mi się chce to pokazywać. To może być jakikolwiek inny bey.
"Lilka:Wolność słowa mamy. Ciszy nocnej też raczej nie zakłóciłam więc biegnij szukać swojego wilka kapturku."
UsuńMary: Dobrze wiem gdzie jest mój wilk. Za to ty potężna władczyni kompasu poraz kolejny się nad sobą użala. To wkurwiające.
"Lilka: Nie potrzebuję pomocy."
Alex: *uśmiechnął się z wyrozumiałością* Wiem. Ale to nie znaczy, że nie możesz jej otrzymać. Prawda? :)
"Jack: Żeby jej nie wkurzać trzeba by być chyba Aleśem a dobrze wiesz, że miły jestem kiedy mi pasuje. Poszedłem po wodę bo chciałem by kobieta nie była spragniona w końcu sam zaproponowałem jaj kosza więc byłem za nią odpowiedzialny prawda?:) Wyśmiewałem. Chciałyście równo uprawnienia to macie. Po prostu to były docinki. Chyba mi nie powiesz że zetknęła się z czymś takim pierwszy raz."
Mary: Lubię nie tylko Alex'a.
Kelly: To, że coś się już raz spodkało nie znaczy, że się to toleruje.
"Jack: No właśnie więc sama widzisz. Będę sobie tu siedział."
Kelly: A czy ja cię wyganiam?
"Jack: Ubolewam nad tym jak ładne dziewczyny mogą się tak zachowywać."
Mary: *prycha pod nosem *
"Lilka: Jeszcze pytasz z kim?! Z Kapturkiem Dzwoneczku z Kapturkiem."
Kelly: Że niby z Mary?
Mary: Mnie w to nie mieszajcie.
Kelly: Może odrazu z Tsubasą, albo lepiej z Dojim chociaż nie wymyślmy coś bardziej prawdopodobnego może Celest, albo Glimer!?
Ines: W sumie z twoim poziomem samo uwielbienia...
Kelly: *mina ala z kim ja żyję *
"Lilka: Twój śmiech. Właściwie to nie wiem czy mi się chce to pokazywać. To może być jakikolwiek inny bey."
Kelly: Szczerze wątpię, żebym się roześmiała. Jeśli chcesz zrobić to co ja myślę, że chcesz.
Lilka: To sobie znalazłaś powód do nerwów. Powinnaś się cieszyć, że tak młodo wykituję*kiwa głową* Wybrańcy bogów umierają młodo. Pamiętaj.
Usuń"Alex: *uśmiechnął się z wyrozumiałością* Wiem. Ale to nie znaczy, że nie możesz jej otrzymać. Prawda? :)"
Lilka: W tedy będę musiała podziękować i odtrącić tą zakichaną z litości dobrych ludzkich serc pomoc.
"Mary: Lubię nie tylko Alex'a."
Lilka:...PHAHAHAHAHAHAHAHA!...Phy...PHAHAHAHAHAHAHAH!
Jack: Czarna już chyba skomentowała to najlepiej.
"Kelly: A czy ja cię wyganiam?"
Jack: Wyganiasz może i nie ale dajesz mi sygnały, że mnie tu nie chcesz.
"Mary: *prycha pod nosem*"
Jack: Tu niema co prychać taka prawda.
Lilka: Prawda bawi ludzi.
"Kelly: Że niby z Mary?"
Lilka: No a niby z kim? Chyba nie z księdzem nie?
"Kelly: Szczerze wątpię, żebym się roześmiała. Jeśli chcesz zrobić to co ja myślę, że chcesz."
Lilka: Niby co?
Jack: Czarna zrobiłabyś mi coś do jedzenia.
Lilka: Dała bozia rączki i nóżki to idź i sam sobie zrób.
Jack: Ale wiesz Czarna, że zostało udowodnione naukowo, że posiłki przygotowane przez kogoś innego lepiej smakują.
Lilka: Taa? Ale ja naukowcem nie jestem i testów nie będę przeprowadzać.
Jack: Jak to mówią gotowanie to jeden wielki eksperyment także zadzieraj kiecę i leć mi robić żarcie.
Lilka: Twój wzrok się pogarsza, powinieneś wybrać się do okulisty bo tak się składa, że mam na sobie spodnie.
Jack: Eh-_-
Lilka: Nie wzdychaj mi tu nad uchem. Jak ugotujesz makaron to się zastanowię.
Jack: Jaki makaron ja na samych kluskach żył nie będę!
Lilka: To głoduj U-U
Jack: No ale zaraz Czarna porozmawiajmy. Po co te nerwy.
Lilak: Jakie nerwy? Przecież jestem spokojna.
Jack: Jeszcze...No zrób coś.
Lilak: No nie wiem nie usłyszałam magicznego słowa.
Jack: Japr U_U
Lilka: Nie, nie, nie. To jest czarna magia Jack, a...
Jack: No czarna magia dla Czarnej. Tam czy nie? :D
Lilka:....
Jack: Dobra, dobra. Już jestem ładnym chłopcem ale idź i coś zrób.
Lilka: ,,Coś" łatwo powiedzieć trudniej zrobić.
Jack: To zakręć magicznie ustrojstwem i coś wyabrakadabruj.
Lilka: Żebym ja zaraz ciebie nie wyabrakadudlowała z tond przypadkiem.
Jack: Wyabrakadabruj powiedziałem :)
Lilak: Wiem. Słyszałam. I co z tego?
Jack: Nie wiem.Coś dobrego żebym się najadł. Zupa, naleśniki, tosty...albo gofry mi strzel.
Lilka: Ja ciebie mogę zaraz strzelić-_-
Mary: Jeśli myślisz, że ucieszy mnie twoja śmierć to masz bardziej nasrane wełbie niż Kelly.
Usuń" Wybrańcy bogów umierają młodo. Pamiętaj."
Mary: *uśmiechnęła się pod nosem*
"Lilka: W tedy będę musiała podziękować i odtrącić tą zakichaną z litości dobrych ludzkich serc pomoc."
Alex: *zabolało go.* O. Ummm. Napijesz się czegoś
"Jack: Wyganiasz może i nie ale dajesz mi sygnały, że mnie tu nie chcesz."
Kelly: Radar sobie napraw. Jedyny sygnał jaki ci wysyłam to "Nie. Zaczepiaj. Mary. Durniu." *mówiąc to stutka rytmiczne palcem w oparcie kanapy*
"Lilka: Niby co?"
Kelly: Coś bynajmniej nie dobrego Drago.
Drago: *śmieje się cicho*
Kelly: *stara się ignorować gigantycznego smoka w salonie co jest trudne jak cholera.* Jak jesteś głodny Jack to mogę ci coś ugotować.
"Lilka: No a niby z kim? Chyba nie z księdzem nie?"
Kelly: *ręce jej opadły przez chwilę patrzy się na Lilke jak na idiotkę i milczy*
Kyoya: Brawo. Popsułaś ją do reszty.
Lilka: A bo ja wiem co ci się tam roi pod tą kopułą. Przecież w końcu nie zaglądałam prawda?
Usuń"Mary: *uśmiechnęła się pod nosem*"
Lilka: A co to za uśmieszki? Cieszysz się, że młodo zdechniemy czy jak?
"Alex: *zabolało go.* O. Ummm. Napijesz się czegoś"
Lilka:...
Jack: Jak zabić niszczycieli światów? Podstawić im Aleśa.
Lilka: Tu chyba nie on jest problemem*wskazuje na siebie kciukiem*That girl is a problem. Girl is a problem. Girl is a problem problem.
Zmora: To zaczyna brzmieć jak ,,Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina." Chyba nie powiesz, że ci go żal?
Lilak:I think there's a flaw in my code. These voices won't leave me alone. Well my heart is gold and my hands are cold.
Jack:Co ci tak wesoło, że tylko chodzisz i śpiewasz? Po trąbie dawno nie oberwałaś?
Lilka: A wiesz. Siedzimy, kurzymy się to cóż innego przyszło mi robić?
Ja:-_-
Lilka: NO ale nie patrz tak na mnie. Wczoraj było do dupy. Dziś jest do dupy. Hah jutro też pewnie będzie do dupy. No proszę czyżby nagle upragniona stabilizacja?
Ja: Nie pocieszasz mnie-_-
Lilka: To mnie nie denerwuj i skończ to wreszcie. Alexandrze masz jakieś futrzaki do...zajęcia się.
Jack: Do zabicia.
Lilka: Nie chodziło mi o to nie dopowiadaj jak nie wiesz.
Jack: Już ja wiem co ci po głowie chodzi.
Lilka: Jedyne co mi chodzi teraz po głowie to to że chyba nic nie dostaniesz do jedzenia w końcu.
Jack:...
"Kelly: Radar sobie napraw. Jedyny sygnał jaki ci wysyłam to "Nie. Zaczepiaj. Mary. Durniu.""
Jack: Nie kontynuujmy dalej tej żałosnej rozmowy o twoich zazdrościach bo ta*puka się palcem w skroń* baza danych jest teraz nie obsługiwana. Czarna no gotuj coś.
Lilka: Nie możesz sobie zrobić kanapek czy coś? Ile ty masz lat? Pięć? Nie, trzynaście. Bierzesz kromkę, smarujesz masłem i kładziesz sobie tam według uznania co ci się widzi. Abrakadabra! I co powstało? Kanapka! Jej!
Jack: Nie jestem idiotą...
Lilka: No nie wiem.
Jack:...wiem jak się robi kanapki! Ja chcę coś innego. Zupę chcę.
Lilka:*otwiera buzię jakby chciała coś powiedzieć ale Jack ja ubiega*
Jack: Tylko nie śpiewaj o pomidorowej z rosołu z wczoraj bo cie zastrzelę.
Lilak: Hyhyhy :D Chciałam zapytać co za zupę ale dobrze myślisz.
Jack: Nie wiem. Coś dobrego i zjadliwego. Nie znam się na gotowaniu tylko na jedzeniu.
Lilka: Niee. Naprawdę?-_-*sięga pod ramoneskę i wyjmuje jakiś notes po czym z koka wyjmuje ołówek i coś zapisuje na kartce którą wręcza Jackowi*
Jack: Co to jest?
Lilka: Czarna lista moich wrogów do zlikwidowania. Niech niech nie zwiedzie cię taki napis jak ,,papryka" czy ,,kukurydza" bo to tak naprawdę przykrywki dla wielkich mafiozów tego świata-.-
Jack: To lista na zakupy tak? O_o
Lilka: Nie papeteria-_- No chyba, że lista na zakupy!
"Kelly: Coś bynajmniej nie dobrego Drago."
Lilka:*chodzi w koło Drago przyglądają się mu* Ale ja jestem niedobra przyglądam się beyowi. Powinniście mnie zastrzelić bo jeszcze spłonie od mojego wzroku. O ja nie dobra.
"Drago: *śmieje się cicho*"
Lilka:*staje przed Drago z założonymi rękoma i gryzie ołówek*Już się tak nie trzęś bo mi perspektywę psujesz.
"Jak jesteś głodny Jack to mogę ci coś ugotować."
Jack:*wiąże buty* Jak widzisz Pony problem się rozwiązał więc może następnym razem co? :)
"Kelly: *ręce jej opadły przez chwilę patrzy się na Lilke jak na idiotkę i milczy*
Kyoya: Brawo. Popsułaś ją do reszty."
Lilak: Nie wtrącaj się zielenino. Właśnie. Jack majeranek sobie dopisz!
Jack:*stoi jak ten debil trzymając buta za sznurówkę i zastanawia się co to jest majeranek*
Lilka: Kelly patrzysz na mnie jakbym ci ciastko obiecała. O co chodzi?
Mary: *ciągnie Kelly za kucyk * A kto cię tam wie.
UsuńInes: To się zaczyna robić niepokojące. Ryuga take responsibiliti.
Ryuga: Kelsi! Wyłącz komputer i choć tutaj!
Kelsi: Nie mogę! Gram!
Ryuga: Gówno mnie to obchodzi. Za stpouj i choć!
Kelsi: Niech ktoś wytłumaczy temu neandarczykowi na czym polega gra na internetowa na multi pleyerze!*pizgła kontrolerem o ścianę * Idioci! Sama całej gry nie wygram! *zła jak osa wyszła z pokoju piwiodła po nim wzrokiem i zlokalizowała problem * Coście jej zrobili?
Mary: Rozstała się ze swoją dziewczyną.
Kelis: Znowu? *pompuje balona z gumy owocowej*Ogarnęły by się w końcu.*balon trzaska a Kelis wyjmuje wyrzutą gume i przykleja ją Kelly na nos* No dobrze sprawdźmy czy to jeszcze na nią działa.*zamachneła się, ale Kelly zatrzymała jej dłoń tuż przed swoją twarzą*
Kelly: Chciała byś.
Kelsi: A kto by nie chciał?
"Jack: Jak zabić niszczycieli światów? Podstawić im Aleśa."
Kelly: Najnowsza zdobycz technologii od dziś wyposażenie każdego żołnierza taktyczny Aleś! ^^
"Lilka: Tu chyba nie on jest problemem*wskazuje na siebie kciukiem*That girl is a problem. Girl is a problem. Girl is a problem problem."
Alex: Nie jesteś problem problemem jest twoje podejście.
"Lilka: NO ale nie patrz tak na mnie. Wczoraj było do dupy. Dziś jest do dupy. Hah jutro też pewnie będzie do dupy. No proszę czyżby nagle upragniona stabilizacja?"
Kelly: To najśmieśniejsza emosiowa srntencja jaką usłyszałam w tym tygodniu. :D
"Lilka: Alexandrze masz jakieś futrzaki do...zajęcia się."
Alex: Jak zawsze pełno. Trzeba wprowadzić psy, zaszczepiść króliki nakarmić koty, ale jeśli nie chcesz nie musisz mi pomagać się nimi zająć.
"Lilka:*chodzi w koło Drago przyglądają się mu* Ale ja jestem niedobra przyglądam się beyowi. Powinniście mnie zastrzelić bo jeszcze spłonie od mojego wzroku. O ja nie dobra."
Kelly: Nie rób sobie ze mnie jaj to nigdy nie kończy się dobrze.
"Lilka:*staje przed Drago z założonymi rękoma i gryzie ołówek*Już się tak nie trzęś bo mi perspektywę psujesz."
Drago: * wypyścił nosrm kłąb dymu i podniusł łapę nad głowe Lilki*
Ryuga: *spiorunował Drago wzrokiem na co ten zabrał łape i położył ją spowrotem obok siebie *
"Jack:*wiąże buty* Jak widzisz Pony problem się rozwiązał więc może następnym razem co? :)"
Kelly: Ta w życiu nie zaryzkował byś spribowania tego co ugotowałam.
Jack: Dokładnie. Nie ufać zającom nieee ufaj.
UsuńLilka: Jeszcze nie poszedłeś? Bo się rozmyślę.
Jack: Idę przecież idę.
Lilka: Czapkę sobie załóż bo zimno jest :P
Jack: Nie matkuj mi bo ja ci zacznę*niby ma wychodzić ale wygląda jeszcze przez uchylone drzwi* Jak masz możliwość grania z kilkoma graczami w danej chwili to właśnie multileyer.
Lilka:Nie ugotuję ci tej zupy U-U
Jack: Przecież idę*trzaska drzwiami*
Lilka: I nie trzaskaj drzwiami!
"Mary: Rozstała się ze swoją dziewczyną."
Lilka: A to nie jajcowanie było? A tak serio przyjaciel mojego przyjaciela nie może być moim przyjacielem. Tak to już się ogólnie przyjęło.
"Kelly: Najnowsza zdobycz technologii od dziś wyposażenie każdego żołnierza taktyczny Aleś! ^^"
Lilka: Go Go Power Rangers!
"Kelly: To najśmieśniejsza emosiowa srntencja jaką usłyszałam w tym tygodniu. :D"
Lilka: Nie jestem emosiem...ale grunt, że wróciłaś do żywych.
"Alex: Jak zawsze pełno. Trzeba wprowadzić psy, zaszczepiść króliki nakarmić koty, ale jeśli nie chcesz nie musisz mi pomagać się nimi zająć."
Lilka:*wywiesza oczy ku górze* O bogowie dajcie mi cierpliwość. No kucie zwierząt igłami plus krew to raczej nie jest dobry pomysł. Mogę wyjść na spacer z psiakami zanim Jack wróci z zakupami pewnie się trochę zejdzie.
"Kelly: Nie rób sobie ze mnie jaj to nigdy nie kończy się dobrze."
Lilka: Na Anioła. Czy ja wyglądam jak Zmora albo Kapturek że chodzę i rozwalam ludziom beye? Nie...Znaczy wyglądam jak Zmora bo wiesz ona przyjęłam mój wygląd ale...Eh U_U Oj wiesz o co chodzi.
"Drago: * wypyścił nosrm kłąb dymu i podniusł łapę nad głowe Lilki*"
Lilka:*krztusi się dymem i rozwiewa go notesem* O matko. Jak dym papierosowy. Co ty wytwórnie Malboro połknąłeś?*pociera oczy wycierając łzy* Teraz wychodzi na to że się popłakałam. Nie rób tak nie lubię dymu papierosowego. W ogóle dym zile na mnie działa.*staje pod głową Drago i wspina się na palce omiatając wszystko wzrokiem po czym znów staje na piętach i zaczyna chodzić w koło niego* Dlaczego nie masz skrzydeł? Jak ostatnio widziałam smoka to miał. Może to chodzi o to że ty jesteś ten typowo japoński jak na wazach. Te wazy są naprawdę bardzo ładne....Łuski masz fajne ci powiem*przekręca głowę na jedną stronę potem na drugą stojąc centralnie przed smokiem* I masz wąsiki^^ A teraz do rzeczy. Zarycz ładnie tak wiesz jak to ty potrafisz.
"Jack: Dokładnie. Nie ufać zającom nieee ufaj."
UsuńKelly:Hy hy Wiercik. Hy hy.*odkleja gumę z nosa i rzuca ją w loki Kelsi na szczęście ma zeza.*
"Jack: Nie matkuj mi bo ja ci zacznę*niby ma wychodzić ale wygląda jeszcze przez uchylone drzwi* Jak masz możliwość grania z kilkoma graczami w danej chwili to właśnie multileyer. "
Kelsi: *zerka na Ryuge który na dobrą sprawę ich nie słucha* Dzięki za dobre chęci.
"Lilka: A to nie jajcowanie było? A tak serio przyjaciel mojego przyjaciela nie może być moim przyjacielem. Tak to już się ogólnie przyjęło."
Kelly: Lilka tak na motałaś, że mi się system zwiesił. Nie możesz się tak bawić moimi uczuciami...Ja wole nieprzyjaciele moich nieprzyjaciół są moimi przyjaciółmi.
"Lilka: Go Go Power Rangers!"
Alex: *jest trochę zakłopotany i rozbawiony*
"Lilka:*wywiesza oczy ku górze* O bogowie dajcie mi cierpliwość. No kucie zwierząt igłami plus krew to raczej nie jest dobry pomysł. Mogę wyjść na spacer z psiakami zanim Jack wróci z zakupami pewnie się trochę zejdzie."
Alex: Świetnie. :) Tylko wiesz to są spore pieski które potrzebują dużo ruchu. Jeśli nie chcesz się męczyć to może znajdziwmy ci coś innego. *Broń Boże żeby to było złośliwe*
"Lilka: Na Anioła...."
Kelly:... A mi nie o to chodziło.
Drago:*przygląda się Lilce niby słucha, a z drugiej strony nie by najmniej nie podoba mu się kiedy Lilka znika pod jego łbem*
"Dlaczego nie masz skrzydeł? Jak ostatnio widziałam smoka to miał."
Drago: *gdyby miał źrenice wywrócił by oczami*
"Może to chodzi o to że ty jesteś ten typowo japoński jak na wazach."
Drago: *zdziwił się *
"Te wazy są naprawdę bardzo ładne....Łuski masz fajne ci powiem. I masz wąsiki^^ "
*teraz dziwi się cały blog*
Ines: *lekko nachyla się w stronę Ryugi* Co ostatnio jadł Drago?
Ryuga; ?
Ines: Wiesz nie zjadł jakiegoś podejrzanie wyglądającego barana nafaszerowanego marichuaną?
Ryuga: Nie wydaje mi się.
Kelly: KOMA SSIE!*Rock Aris o mały włos jej nie zgniutł* Żyje. To nie od tego.
"A teraz do rzeczy. Zarycz ładnie tak wiesz jak to ty potrafisz."
Drago: Po co?
"Kelly: Lilka tak na motałaś, że mi się system zwiesił. Nie możesz się tak bawić moimi uczuciami..."
UsuńLilka: Ja nie mogę...Serio mówię ja nie mogę bo nie umiem*liar*
"Alex: *jest trochę zakłopotany i rozbawiony*
Alex: Świetnie. :) Tylko wiesz to są spore pieski które potrzebują dużo ruchu. Jeśli nie chcesz się męczyć to może znajdziwmy ci coś innego."
Lilka: Już się tam nie rumień po kontach tylko dawaj te psy. Nie jestem słaba poradzę sobie.
"Lilka: Na Anioła....
Kelly:... A mi nie o to chodziło."
Lilka: Ymm...to po prostu takie powiedzonko Nocnych Łowców. No nie ważne.
"Drago: *gdyby miał źrenice wywrócił by oczami*"
Lilka: Nie to, że źle, że ich nie masz bo jakby ci je teraz doczepić to by ci nie pasowały. Tak jest dobrze. Zdaj się na mnie*myśli przez dłuższą chwilę i strzela sobie z płaskie w czoło* Czemu mnie nie poprawiłeś? Te wazy są Chińskie...Witraż. Tak. Zdecydowanie na witrażu wyszedł byś dobrze*przez całą rozmowę Ines i Ryugi bawi się ogonem Drago* Nie nie zaćpałam się dymem. W brew pozorom nie jest tak łatwo mnie omamić.
"Drago: Po co?"
Lilka: Żebym zobaczyła jak to wygląda. No ale jak nie chcesz to nie musisz.*idzie do Ryugi i patrzy się na niego z przymrużonymi oczami*
Kelly: Acha a świstak siedzi i zawija je w te sreberka.
Usuń"Lilka: Już się tam nie rumień po kontach tylko dawaj te psy. Nie jestem słaba poradzę sobie."
Alex: Już biegnie. *znika za drzwiami przychodni słychać szczekanie po czym wraca prowadząc na smyczy owczarka niemieckiego, border colie, labladora i dalmatyńczyka.* Wróciłem. :) *przyklęka na jedno kolano przed labladorem głaszcze go po głowie i mówi* Gotowy na spacer Buck?*pies szczeknoł raz.* Świetnie pójdziesz z Lilką jest w porządku tylko może udawać, że cie nie lubi, ale się nie przejmuj.*wstaje i podaje Lilce smycz Buck'a*
Drago: *słucha co Lilka chrzani i zacza go już irytować, a już zwłaszcza gdy zaczęła się bawić jego ogonem*
Kelly: Do Alex'a ma wonty, a Draho komplementuje. Z kim ja żyje?
"Nie nie zaćpałam się dymem. W brew pozorom nie jest tak łatwo mnie omamić."
Kelly: Omamić i otumanić to dwie różne rzeczy i obie są do zrobienia.
"Lilka: Żebym zobaczyła jak to wygląda. No ale jak nie chcesz to nie musisz.*idzie do Ryugi i patrzy się na niego z przymrużonymi oczami*"
Drago: *znowu buchnoł dymem, a skoro Lilka dała mu spokój to się nawet położył*
Ryuga: *pomarszczony jak to on* Czego?
Lilka: Świstak? Jaki świstak? @.@*widzi psy* Pieski!^^ Prawie jak Orzech*odbiera od Alexa smycz i czochra Buck'a po głowie* A tak na marginesie Alexandrze ja nie udaję. Nie ufam ci*zamarła w miejscu z bordowymi tęczówkami i pionowymi źrenicami, a po chwili potrząsnęła głową i wróciła do normy*^^
Usuń"Kelly: Omamić i otumanić to dwie różne rzeczy i obie są do zrobienia."
Lilka: Może i tak ale Drago nie jest tym kto mógłby mi to zrobić.
"Kelly: Do Alex'a ma wonty, a Draho komplementuje. Z kim ja żyje?"
Lilka: Mam rozumieć, że powinnam zachwalić Alexa i jego słodkie piegi tak? Ludzie to smok, a to chłopak jeszcze tak nie zwariowałam. Co by sobie Harumi pomyślała?! A po za tym kiedyś ktoś mi powiedział, że widzę piękno i grozę w jednym co nie znaczy, że jestem porąbana. Hah pewnie to nie prawda^^
"Ryuga: *pomarszczony jak to on* Czego?"
Lilka:*dziuba palcem koronę i zerka na Drago* Nie podobny. A tak serio to nie powinieneś tego nosić. Łatwo cię tym zabić...To tylko rada*pies się jej wyrywa* No już idziemy, idziemy. Alexander to to gdzie idziemy z tymi bestiami?
Kelly: *wpada do pokoju wściekła jak 150* Aaaaa Isaaaaaaaaaac!!!
UsuńInes: *Wybiega za Kelly pokazując na nią placem i śmiejac się w głos*
Kelly: AaaaaaAaaaaa!
Mary: Śmiałaś się jak Derek był z Julią to teraz masz za swoje.
Kelly: PhaaaaAaaaaaaAaAAAAAAA!
Mary: No już już spokojnie.
Alex: To nie grzecznie podsłuchiwać cudzych rozmów. *uśmiechnął się z wyrozumiałaścią* To nic, że mi nie ufasz. Tylko mam jedną prośbę. Jeśli możesz nie mów mi tego. Przeczucie, a świadomość to dwie różne rzeczy.
"Lilka: Mam rozumieć, że powinnam zachwalić Alexa i jego słodkie piegi tak? Ludzie to smok, a to chłopak jeszcze tak nie zwariowałam. Co by sobie Harumi pomyślała?! A po za tym kiedyś ktoś mi powiedział, że widzę piękno i grozę w jednym co nie znaczy, że jestem porąbana. Hah pewnie to nie prawda^^"
Kelly: Skoro masz zasady to trzymaj się ich bez wyjątków po to w koócu są, a Drago i Alex'a różni tylko forma. Czyli nic czego nie dało by się zmienić.
"Lilka:*dziuba palcem koronę i zerka na Drago* Nie podobny. A tak serio to nie powinieneś tego nosić. Łatwo cię tym zabić...To tylko rada"
Ryuga: *zdejmuje korone i przez chwilę patrzy w rubinowe oczy smoka* To prezent.
"*pies się jej wyrywa* No już idziemy, idziemy. Alexander to to gdzie idziemy z tymi bestiami?"
Alex: Buck spokój. Nie tak się umawialiśmy. *pies siada przy nodze Lilki i patrzy się na nią* Zwykle chodzimy do parku.
Lilka:*słyszy wrzaski i zatyka uszy starając się nad sobą panować*
Usuń"Alex: To nie grzecznie podsłuchiwać cudzych rozmów."
Lilka: Lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć.
" To nic, że mi nie ufasz. Tylko mam jedną prośbę. Jeśli możesz nie mów mi tego. Przeczucie, a świadomość to dwie różne rzeczy."
Lilka: Normalnie bredzisz jak Fumito. No dobra. Skoro mam ci nic nie mówić to tak będzie.
"Kelly: Skoro masz zasady to trzymaj się ich bez wyjątków po to w koócu są, a Drago i Alex'a różni tylko forma. Czyli nic czego nie dało by się zmienić."
Lilka: Zasady*wzdycha* No nie mów, że zamiana ciał by ci u nich pasowała. A z resztą. Nie mów mi jak mam żyć.
"Ryuga: *zdejmuje korone i przez chwilę patrzy w rubinowe oczy smoka* To prezent."
Lilka:*przytakuje*Rozumiem. Od Kelly :)*wciska mu szkicownik* Trzymaj. Jak wrócę to mi go oddasz. Tylko nikomu nie dawaj. Może jakoś dojdziesz do ładu co ja widzę w beyblade.
"Alex: Buck spokój. Nie tak się umawialiśmy.*pies siada przy nodze Lilki i patrzy się na nią* Zwykle chodzimy do parku."
Lilka:*maca psa po głowie* Labrador. Pies pomaga ociemniałym i nie pełnosprawnym. Widzisz Bucky idziesz ze mną więc wszystko się zgadza^^ To gdzie ten park? Najlepiej prowadź Alexandrze tylko pamiętaj jak zwykle patrzę ci na ręce*Buck szczeknął* Tak wiem miałam nie mówić.
Kelly: Hej Liluś wszystko ok?
Usuń"Lilka: Lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć."
Alex: Wiedzieć za dużo jest tak samo źle jak wiedzieć za mało.
"Lilka: Normalnie bredzisz jak Fumito. No dobra. Skoro mam ci nic nie mówić to tak będzie."
Alex: Dziękuję.
"Lilka: Zasady*wzdycha* No nie mów, że zamiana ciał by ci u nich pasowała. A z resztą. Nie mów mi jak mam żyć."
Kelly: Drago nie ma ciała. To bey. A gdyby się zamienil to...phhh. Wyobraziłam sobie Drago-Alexa w kojcu ze szczeniakami bo mu ktoś zachwiał światopoglądem. XD
"Ryuga: *zdejmuje korone i przez chwilę patrzy w rubinowe oczy smoka* To prezent."
"Lilka:*przytakuje*Rozumiem. Od Kelly :)*wciska mu szkicownik* Trzymaj. Jak wrócę to mi go oddasz. Tylko nikomu nie dawaj. Może jakoś dojdziesz do ładu co ja widzę w beyblade."
Ryuga: *Bez ceremonialnie otwiera szkicownik i zaczyna go przeglądać*
Kelly: Co to? *wspina się na palce i zagląda przez ramię Ryugi, ale zanim coś zobqczy dostaje pstryczka w nos. * Ał *trzymajłc się za nos pikazuje Ryudze jezyk*
"Lilka:*maca psa po głowie* Labrador. Pies pomaga ociemniałym i nie pełnosprawnym. Widzisz Bucky idziesz ze mną więc wszystko się zgadza ^^"
Alex: Nie! To wcale nie dlatego. Głupio mi, że tsk nawet pomyślałaś poprostu Bucky jest najspokojniejszny z nich wszystkich. Przepraszam naprawdę nie miałem nic takiego na myśli. :(
" To gdzie ten park? Najlepiej prowadź Alexandrze tylko pamiętaj jak zwykle patrzę ci na ręce*Buck szczeknął* Tak wiem miałam nie mówić."
W takim razie choćmy.*otworzył drzwi i chciał przepuścić Lilke pierwszą w drzwiach jak go tata uczył, niestety gdy tylko psy poczuły podmuch wiatru wyrwały do przodu a Alex zarył twarzą w zaspe owczarek widząc to podtrzed do niego i wsadził nos w zaspe*
Lilka:Tak jest dobrze.
Usuń"Alex: Wiedzieć za dużo jest tak samo źle jak wiedzieć za mało."
Lilka: Co nie zrobisz i tak będzie zile*zaciska smycz w ręku*
"Alex: Dziękuję."
Lilka: Nie ma za co. Serio.
"Kelly: Drago nie ma ciała. To bey. A gdyby się zamienil to...phhh. Wyobraziłam sobie Drago-Alexa w kojcu ze szczeniakami bo mu ktoś zachwiał światopoglądem. XD"
Lilka:*stoi i najwidoczniej to sobie wyobraziła bo wybuchła śmiechem* To by było niezłe XD Może i bey ale ma dusze nie tylko brak ciała i nie wydaje się taki zły.
Zmora: Mój robak jest niedorozwinięty U_U"
Lilka: Sama żeś jest niedorozwinięta!
"Kelly: Co to? *wspina się na palce i zagląda przez ramię Ryugi, ale zanim coś zobqczy dostaje pstryczka w nos. * Ał *trzymajłc się za nos pikazuje Ryudze jezyk*"
Lilka:Pyhyhy :)
Zmora: Naprawdę cię nie pojmuję. Jesteś jednym z tych dziwniejszych robaków.
Lilka: Nie to ty po prostu jesteś ograniczona.
"Alex: Nie! To wcale nie dlatego. Głupio mi, że tsk nawet pomyślałaś poprostu Bucky jest najspokojniejszny z nich wszystkich. Przepraszam naprawdę nie miałem nic takiego na myśli. :("
Lilka:Nie uraziło mnie to akurat. Po prostu żartowałam. Przed nami lata mozolnej pracy Alexandrze*psy ruszyły, a ta szturchnięta wykonała obrót na pięcie. Widząc Alexa i owczarka w zaspie zasłanie sobie usta dłonią i wydaje z siebie tylko syk nosem nie chcąc się śmiać* Oj, Aleś, Aleś.*wyplątuje się ze smyczy i przycupa na obok szturchając Alexa w ramię* Żyjesz?
"nie wydaje się taki zły."
UsuńKelly: *to zdanie jeszcze kilka razy powtórzyło się w jej głowie* W sumie masz racje. *uśmiecha się*
"Lilka:Pyhyhy :)"
Kelly: No ale co tam jest?* udaje że chce zabrać Ryudze szkicownik*
Ryuga: Lilki pytaj.
"Lilka:Nie uraziło mnie to akurat. Po prostu żartowałam. Przed nami lata mozolnej pracy Alexandrze"
Alex: Jeśli tylko tyle zemną wytrzymasz. "Oj, Aleś, Aleś.*wyplątuje się ze smyczy i przycupa na obok szturchając Alexa w ramię* Żyjesz?"
Alex: Nie. Właśnie spaliłem się ze wstydu.*dalmatyńczyk zasłonił sobie oczy łapą, a bordel colie biega wokół całej bandy obszczekując co chwile Lilke* Siad. *wszystkie psy jak jeden usiadły przy czym na nosie owczarka został śnieg Alex wstał otrzepał się poprawił szalik tak żeby zasłoniał jego czerwone uszy* Choćmy już zanim zaprzyjaźnie się z resztą zasp na tym podjeździe.
Lilka:Nie mówisz tego szczerze co nie?*wzdycha i zabiera Ryudze szkicownik*
Usuń"Alex:Choćmy już zanim zaprzyjaźnie się z resztą zasp na tym podjeździe."
Lilka:*nic nie robi sobie z tego, że pies na nią szczeka tylko z kwaśną miną idzie dalej*
Kelly: *uśmiecha się, ale jrj oczy to dwa zimne ciemno brązowe głębokie bajora* Mam być szczera? Dobrze. Żyje na tym świecie już jakiś czas. Widziałam jak świat się kończy na kilka różnych sposobów. Oberwałam wszystkim co ludzkość ma obecnie w zanadrzu poza atomówką. Walczyłam z czym się tylko da czym się tylko da. Spodkałam wiele mend społecznych, ale mogę ci z całą pewnością zaręczyć, że nie ma nic patrz na moje usta NIC gorszego od Drago. Nic. Drago stworzył mroczną moc siłę która potrafi zmienić dobrą i miłą osobę w istnego demona. Mógł by zatruć tym syfem każdego patrzeć jak powoli go to wykańcza i czerpać z tego energie, satysfakcję czy co by tylko chciał. On nie mówi w kółko jacy w porównaniu z nim jesteśmy słabi. Nie musi. Choćby to była najszczersza prawda. Nie męczy. Nie posuwa koszmarów. Bo po co przypominać komuś, że trzyma w kieszeni jadowitego węża? Wystarczy zaczekać na odpiwiedni moment. Drago to potwór. Najobrzydliwsza kreatura jaka przyszła na świat. A ty mi mówisz, że nie wydaje się taki zły? Dlaczego jesteś taka głupia? Dlaczego potrafisz zobaczyć u kogoś małą skaze, a nie dostrzegasz, że ktoś jest czystym złem?*milczy przez chwilę patrząc Lilce w oczy* Drago to potwór demon diabeł życzę ci, żebyś nigdy się o tym nie przekonała na własnej skórze.
UsuńLilka:*słucha do końca Kelly a jedyne co mówi to*Lepiej ci?
UsuńKelly:*posłała jej nieszczery uśmiech * Nie.
UsuńLilka:*zamyka oczy bo stwierdza, że tak będzie lepiej* A myślałaś, że co ci powiem na pocieszenie? Strzeliłam gafę. Mam pocięty na kilka kawałków mózg a każdy z tych kawałków mówi mi co innego. Normalnie gadam za troje i takie są efekty. I dużo bardziej przerażają mnie ci z małymi skazami niż ci z wielkimi pęknięciami-po tych możesz spodziewać się wybuchu, a z tymi malutkimi nigdy nic nie wiadomo. Po co przypominać, że trzyma się w kieszeni jadowitego węża? Mając go nie uciekniesz tylko będziesz wierzgał spanikowany aż w końcu to gówno cię udziabie i zrobi z tobą co chce. Może i potwór najgorszy ale w twoim świecie. Takich światów i jaszczurów wysysających życie jest w chuj. Czemu jestem głupia? Po prostu tak jak mówiłam tak już jest kiedy ma się pokrojony mózg i nic się z tym zrobić nie może. Nie no...W sumie masz rację co tam Zmora przecież to tylko mrówka z porównaniu z wężem i ona wcale mnie nie rani tylko łaskocze. Łaskotki to taki nowy rodzaj bólu. Z pewnością.
UsuńZmora: Nie dość, że kłócicie się o jakiegoś podrzędnego jaszczura to mnie z nim porównujecie. To niedorzeczne.
Lilka:*wzdycha*Jak widać nie jestem najlepsza w przepraszaniu...
Kelly: *wzdycha, a jej spojrzenie stopniowo się ociepla* Nie przejmuj się. Poprostu trafiłaś w punkt. Jak w akupunktunturze. Jest taki punkt na karku który gdy ukuje się go igłą powoduje, że cała krew spływa do czaszki i ją rozsadza te technikę nazywa się pocaunkiem smoka i dokładnie tak samo zadziałało to co powiedziałaś. Mam jeszcze kilka takich słownych punktów od których zaczyna mi odpierdalać. Więc domyśl się które to i ich nie używaj. No ten tego. Idź na ten spacer bo ci tam Alex do chodnika przymarznie.
UsuńMary; Szkoda, że nie umiem rysować.
Ines: Praktyka czyni mistrza.
Kelly: *na początku myślała, że Mary od tak się nad sobą użala, ale coś w jej oczach utwierdziło ją w przekonaniu, że to coś głębszego*
Mary: Chciałbym zobaczyć jak to wyglądało w szafie. :)
Kelly: Nie. Nie. NIE. Nie nie poprostu nie.
Mary: *śmieje się w czasie kiedy Kelly dalej powtarza "nie"*
Lilka: Normalnie powinnam być gliną z igłami na nadgarstku jak Jonny.....Phahahah! Ja gliną. Eh. No nic. Lepiej żeby Alexander nie widział tych oczu bo przymarznięcie to będzie najmniejszy problem*wdycha opary zez słoiczka* Lek na całe zło. Alexander żyjesz?!
Usuń"Mary; Szkoda, że nie umiem rysować."
Lilka:*niby otwiera buzię i ma coś powiedzieć ale idzie szukać Alexa*
"Mary: Chciałbym zobaczyć jak to wyglądało w szafie. :)"
Lilka:*zagląda pod krzak* Dali se po mordzie, poszli na soczek, a za tydzień będzie to samo. Ty Kapturek chyba lubisz yaoi*unosi wzrok rozglądając się czujnie w koło* albo po prostu wkurzać Kelly. Aaaaaaalexaaaaandeeerr!
"*wdycha opary zez słoiczka* Lek na całe zło. Alexander żyjesz?!"
UsuńAlex: Tak wszystko w porządku. Jeśli mogę spytać co jest w tym słoiczku?
"Ty Kapturek chyba lubisz yaoi albo po prostu wkurzać Kelly."
Mary: Oba.
Kelly: -.-
Mary: Złość piękności szkodzi.
Kelly: Gzibzia bla. Nie rób tak. Przez ciebie zaczełam myśleć o TYM. KAI! Jebnij mu też odemnie!
Kai: Znasz nasze zasady. Nie zmuszaj mnie do ich złamania.
Kelly:.... Uczciwy się znalazł.
" Aaaaaaalexaaaaandeeerr!"
Alex: *leciutko się skrzywił bo równie dobrze mogła by mu krzyknąć do ucha, ale uśmiech nie zszedł mu z twarzy * O co chodzi? :)
Lilak: A takie robocie narkotyki. Żart. Substancja halucynogenna. Widzisz to co w danej chwili chcesz. Urządzając nie nie możesz próbki do badań.
Usuń"Kai: Znasz nasze zasady. Nie zmuszaj mnie do ich złamania."
Lilka: Gdzie on jest?! Usłyszałam ten szatański jazgot z kilometra. Jak żeś tu przypełzł smerfie? Szafa została zniszczona. Bramy już niema, a ta w Central Parku nie łączy się z waszym światem wiem bo o osobiście sprawdzałam. Gadaj!
Ren:*z Tymbarkiem w ręku*Długo będziesz się tak jeszcze wymądrzać? Niektórzy są tu na wakacjach.
Lilka: Tyyy. Ohoho nieeee.
Ren:*paca się po klatce jakby szukał zagubionych kluczy* Faktycznie to ja. No popatrz jak to się mogło stać?
Lilka:*wygląda jakby zaraz miała wybuchnąć i zerka, a to na Kai'a, a to na Ren'a i z warknięciem idzie do Alexa*
" O co chodzi? :)"
Lilka: Miałam ci pomóc z psami ale...Dobra to chodźmy może.
Alex: Wcale nie miałem zamiaru o to prosić. Nie prowadzę badań. Zwierzaki pochłaniają mnie całkowicie. :)
Usuń"Lilka: Gdzie on jest?! Usłyszałam ten szatański jazgot z kilometra. Jak żeś tu przypełzł smerfie? Szafa została zniszczona. Bramy już niema, a ta w Central Parku nie łączy się z waszym światem wiem bo o osobiście sprawdzałam. Gadaj!"
Kai: Umm jestem za "ścianą". Powłoka portalu została zniszczona, ale to nie znaczy, że nie mogę sobie czasem pokrzyczeć do tej małej zołzy.
Kelly: Sam jesteś mały baranie niedojebany!
Kai: A ty jesteś nie dojebaną owcą!
"Ren:*z Tymbarkiem w ręku*Długo będziesz się tak jeszcze wymądrzać? Niektórzy są tu na wakacjach."
Kai: Ren debilu gdzie się szlajasz? Do naszego wymiaru w podskokach i to za nim Jill z zakupów wróci. No myk myk.
"Lilka: Miałam ci pomóc z psami ale...Dobra to chodźmy może."
Alex: Faktycznie choćmy tłoczenie się tu trochę robi. :)
Lilka: To fajnie, że masz coś co lubisz robić.
Usuń"Kelly: Sam jesteś mały baranie niedojebany!
Kai: A ty jesteś nie dojebaną owcą!"
Lilka&Ren: Wy oboje jesteście niedojebani.
Lilka: Nie przedrzeźniaj mnie!
Ren: Sama mnie nie przedrzeźniaj.
Lilka:*zerka z ukosa na Rena i wymrukuje* Łajza.
Ren:*to samo* Szajbuska.*stawia jej pusta butelkę na głowie* Idź do Alexandry.
Lilka: Tutaj to Alexander idioto.
Ren: Fakt.
Lilka:*idzie co dziwne butelka nie spada. Zdejmuje butelkę i wrzuca ją do kosza* I segreguj śmieci ciołku!
Ren: Twój głos mnie drażni. Zamknij się czasem.
Lilka: Ja tobie polecam to samo.
"Kai: Ren debilu gdzie się szlajasz? Do naszego wymiaru w podskokach i to za nim Jill z zakupów wróci. No myk myk."
Ren: Szybko to ona z tych zakupów nie wróci. Nie zachowuj się jak sfrustrowana matka. Lepiej pilnuj smoczycy.
Alex: Też się z tego ciesze. :)
Usuń"Lilka&Ren: Wy oboje jesteście niedojebani."
Mary i Martin: No to może zróbcie coś z tym , a nie krzyczycie po próżnicy.
Kelly: *Uciska skronie i nic nie mówi*
Mary: Ja nie wiem czego wy wszyscy chcecie od tych drugich wersi was. Martin jest całkiem spoko.
Martin: Nawzajem.
Mary: A dziękuje.
Kelly: *ma minę jakby wdepła w coś obrzydliwego gołą stopą*
"Ren: Szybko to ona z tych zakupów nie wróci. Nie zachowuj się jak sfrustrowana matka. Lepiej pilnuj smoczycy."
Kai: Cesarzowej i nie mów mi co mam robić.
Lilka: Uhy.
Usuń"Mary i Martin: No to może zróbcie coś z tym , a nie krzyczycie po próżnicy."
Lilka&Ren: Jak taki/a jesteś genialny/a to sam/a coś zrób. Przestań mnie przedrzeźniać! Nie ty przestań!
Ren: Po prostu nic nie mów. Dobra?
Lilka: Dobra.
Ren: To dobra.
Lilka:-_-
Ren:*śmieje się zdławionym głosem*
Lilka: Yh.
"Mary: Ja nie wiem czego wy wszyscy chcecie od tych drugich wersi was."
Lilka: Nie lubię facetów.
Ren: Dziewczyny są wkurzające.
"Kai: Cesarzowej i nie mów mi co mam robić."
Ren:*uśmiecha się głupkowato*
Lilka: Wiem o czym myślisz. To nie tam.
Ren: Przecież wiem.
Lilka: To o czym ty my myślisz do diabła?!
Ren: O niczym. Zupełnie o niczym.
Alex: Coś niw tak? A tak już się nie odzywam.
Usuń"Lilka&Ren: Jak taki/a jesteś genialny/a to sam/a coś zrób."
Mary i Martin: Niemam zamiaru niszczyć własnego shipu.
Kelly i Kai:*w myślach* Ich zgodność przyprawia mnie o ciarki. Trzeba będzie coś z tym zrobić.
"Lilka: Nie lubię facetów.
Ren: Dziewczyny są wkurzające."
Mary i Martin: Jakbym słyszał/a Ines/Iuko.
Kely i Kai: Ren ma racje. Kobiety to wększe zagrożenie. Mają/Mamy cycki.
"Ren:*uśmiecha się głupkowato*"
Kai: Cokolwiek myślisz mam dla ciebie dwa komunikaty. Po pierwsze gówno prawda, a po drugie masz głupią minę.
Lilka: Nie no...Jak chcesz. Może opowiedz o czymś.
Usuń"Mary i Martin: Niemam zamiaru niszczyć własnego shipu."
Ren: C-c-ohoho? XD
Lilka: Oni serio mówią.
Ren: Jeszcze lepiej. Dziewczyny są wkurzające ale nie jestem gejem.
Lilka: Mogę to potwierdzić.
Ren:...Ciekawi mnie jak?
Lilka: Oh, zamknij się ja tu dbam o swoje cztery litery nie twoje.
Ren: Jasne.
"Kely i Kai: Ren ma racje. Kobiety to wększe zagrożenie. Mają/Mamy cycki."
Ren: Hym. Uduszony przez cycki.
Lilka: Biust się mówi! Ja cie chyba muszę wychować.
Ren:*ignoruje Lilkę* Ona całe są zagrożeniem. Powinienem to wysłać na inną planetę i niech tam sobie radzą.
Lilka: A was to do kamieniołomów.
Ren: Na Venus. Nie za dobrze by miały. Na Jowisza albo od razu bez patyczkowania się w jakieś słońce.
Lilka: Słońce i grawitacja dobra sprawa. Im cięższy jesteś tym szybciej się palisz. Już o twoją wagę na te misję bym zadbała.
"Kai: Cokolwiek myślisz mam dla ciebie dwa komunikaty. Po pierwsze gówno prawda, a po drugie masz głupią minę."
Ren: Ryuga! Kai właśnie stwierdził, że wasza wieloletnia miłość to gówno prawda.
Lilka:*idzie tulić Rena*
Ren: Można wiedzieć co ty robisz?
Lilka: Okradam cię :)
Ren: Chyba siebie z przyzwoitości.
Lilka: Nie ciebie*odrywa się do niego z kompasem w ręku* widzisz?
*gdzieś w tym momencie próbują się pozabijać*
Ja: Dzieci kochane...
Lilka&Ren: Nie!
Ja:...O co wy się kłócicie?! Macie ten sam cel, a utrudniacie sobie na wzajem! Zaraz mnie chyba coś trafi!...I jeszcze materiał mi się usunął! W tym momencie macie się ogarnąć!
Lilka: Nie przeżywaj. Ale fakt. Trzymaj*oddaje Renowi kompas*
Ren:*tym razem to on prawie czarne oczy* Wreszcie. A teraz słuchaj uważnie. LECZ SIĘ!
Lilka: Czyli ty też powinieneś. Umówmy się na jutro na demony. Stoi?
Ren:...Stoi.
Ja: Ja się chyba zastrzelę.
Lilka: Herbaty się napij :)
Ja:-_-
Lilak: Wreszcie się odegrałam za te wszystkie razy kiedy ty mi w takich chwilkach wyprawiałaś po herbatę. Ha!