Rozdział 10
Kelly
Odprężający
olejek eteryczny do przygotowania rozgrzewającej kąpieli umożliwia harmonijne
zakończenie dnia wieczór pełen wewnętrznego opanowania i spokoju. Wyważona
kompozycja zapachowa uspokajającego eukaliptusa i aromatycznego jałowca
relaksuje zmysły i sprawia, że codzienny stres znika.
A co z tym
niecodziennym?
Zawiera:, cajeputi oleum, caryophylli floris
aetheroleum, eucalypti aetheroleum, luniperi aetheroleum, methylis salicylas
mamusiu oby mi od tego wszystkiego skrzela nie wyrosły.
Odłożyłam
flakonik z powrotem na brzeg wanny, zanurzyłam się głębiej tak, żeby usta
zakrywała mi woda, sięgnęłam po telefon szybko wybrałam numer i wysłałam sms:
-"Co
masz na sobie?"-Odpowiedz przyszła szybciej niż szybko.
-"Bardzo
śmieszne Blue. Czego chcesz?"
-"Zapytać
jak ci idzie. :)”
-"Normalny
człowiek zacząłby od na przykład od cześć."
-"Nie
udawaj, że ci to przeszkadza. ;P"- tym razem musiałam chwilę zaczekać.
Kelsi musiała czasami przyswoić sobie moje koślawe poczucie humoru.
-"Idzie
mi całkiem dobrze do jutra będę miała komplet."
-" Nie
spiesz się. "
-"...Co
ty znowu kombinujesz?"-Zadowolona uśmiechnęłam się pod wodą wypuszczając
przy tym kilka bąbelków powietrza.
-"Nic,
co by mogło zaszkodzić moje ulubionej czarodziejce."
-"To,
że czegoś nie rozumiesz nie znaczy, że to magia."
-"Masz
rację. To czary. :P"
-"Przestań
wysyłać mi te Voldemorty!"-Woda zabulgotała, a ja niechcący napiłam się
wody z kąpieli. Gwałtownie się wyprostowałam i zaczęłam pluć na wszystkie
strony.
-" :)
:) :) :) :) :) "-napisałam, kiedy przestałam czuć smak mydlin.
-"..."
-"Oj
no. Przecież wiesz, że cie uwielbiam. :-)"
Humor mi się
trochę poprawił, więc wyszłam wreszcie z wanny zawinęłam się w puchaty ręcznik
i rozczesałam świeżo umyte włosy. Kiedy te schły sobie w spokoju ja zmieniałam
niepotrzebny już od dawna bandaż na lewym ramieniu? Paskudna blizna od oparzenia,
która nie miała najmniejszego zamiaru zblednąć. Szlak by ją i tego, kto mi ją
sprezentował... I to, co mi ją sprezentowało.
Ubrałam się,
uczesałam i wsiadłam w pierwszy lepszy pociąg jadący w sprzyjającym mi
kierunku.
-Hej! Jest
ktoś w domu? -Zawołałam cicho zdejmując buty i ustawiając je równiutko pod
ścianą.- Halo?
-Jestem w
salonie.-Zawołał ciepły miły głos.
Przeszłam
przez korytarz, którego drewniana podłoga skrzypiała tak jak nigdzie indziej i
zajrzałam do salonu. Na skurzanej kapnie, z której kolor starł się w kilku miejscach
siedziała nie młoda już kobieta, której siwe włosy gdzieniegdzie poprzetykane
były granatowymi pasemkami. Zdjęła z nosa okulary do czytania i uśmiechnęła
się.
-Kelly. Choć
tutaj.-Poklepała miejsce koło siebie. Szybo podbiegłam i przytuliłam się do
niej. -Ślicznie się opaliłaś na tych wakacjach. –Powiedziała, kiedy udało im
się od niej odkleić.-Jak było?
Tuż po
wyjściu ze szpitala jeszcze przed wyjazdem na Sumatre za namowami Benkei’a postanowiłam
wreszcie odwiedzić moich rodziców. Jedyne, co powstrzymało mnie przed ucieczką
z progu to trzymający mnie za wykręconą za plecami rękę Ryuga. Wiem są lepsze
sposoby, żeby pomóc komuś się przełamać, ale ten działa i to jest
najważniejsze.
-Cudownie.- Uśmiechnęłam
się promiennie. – Powinnaś wybrać się tam z tatą jak tylko będziecie mieć
trochę czasu. Cisza spokój słońce morze słowem raj.
-No siema sportowe
świry!- Rozległo się w korytarzu. Do domu zapewne z treningu wrócił jeden z
moich młodszych braci. Zdziwił się
widząc mnie na kanapie.-O to ty. -Odstawił torbę ze sprzętem na komodę.-
Spodziewaliśmy się cie za kolejne 6 lat.
Miał ciemno
fioletowe włosy po ojcu, bordowe oczy i lekko zadarty nos. Z tego, co zdążyłam
zauważyć przechodził właśnie okres buntu. Rodzice muszą mieć z nim przekichane.
-Takashi!- Upomniała
go mama.
-I tak
przerobie jej pokój na siłownie. –Burknął i wbiegł po schodach do swojego
pokoju.
-On tylko
tak mówi. Wszyscy bardzo za tobą tęskniliśmy.-Pocieszała mnie obejmując
ramieniem.- Zostaniesz z nami na obiad?
-Skoro
nalegasz.
Zostałam na
obiad i na kolacje, a od tatusiowego okrzyku ‘’Daifuku’’ na mój widok o mało,
co nie ogłuchłam. Jiro następny syn jak
go przewrotnie nazwali moi rodzice. Wdał się w swoją jedyną siostrę miał teraz
jedenaście lat chociaż uparcie twierdził, że sześć. Udało mu się ograć mnie w Shogi,
co nie było dużym wyczynem, ale z tego, co opowiadała mama ogrywał wszystkich
na turniejach, jeśli tylko chciało mu się na nie przyjść. Takashi zszedł tylko
na kolacje i jedyne, co zrobił to zapytał czy nie mogę czesać się jak ktoś
normalny.
Mój pokój
nie zmienił się mimo gróźb, że zostanie przerobiony na siłownie. Pułki, na
których poustawiane były figurki smoków, wróżek i innych stworków. Ściany
pomalowane na jasno fioletowo. Moje pluszaki, a wśród nich ten jeden
najważniejszy pluszowy tygrys Taiga. Pogładziłam wypłowiałe paskowane futerko.
Podłoga
zaskrzypiała. Zakłopotana odłożyłam zabawkę na łóżko. W drzwiach stała moja
mama. W rękach trzymała złożoną w kostkę pościel.
-Myślałam,
że może chciałabyś zostać też na noc.- Powiedziała cicho.
-O mamo.-Zabrałam
z jej rąk kołdrę, poduszkę, prześcieradło, odłożyłam to wszystko na łóżko i
mocno się do niej przytuliłam.
-Jesteś
strasznie zmarznięta.
-Słabe
krążenie. Mam to po mamie.
-Mi przeszło
po tym jak wyszłam za mąż.-A po dłuższej chwili dodała puszczając mnie i
szukając czegoś po szafkach pociągając nosem.-Powinnaś się cieplej ubierać
straszny mróz ostatnio chwycił. -Zarzuciła mi na ramiona czerwony zapinany na
guziki sweter.
-Ty tu o
mrozie, a ja chce poznać swoje prawnuki zanim umrę.-Powiedziała moja babcia
wchodząc do pokoju.
-Babciu
obiecałaś mi, że nie będziesz mówić o śmierci.- Uśmiechnęła się zadziornie
machając na mnie ręką.
-Stara
jestem. Zapomniałam. Córcia puści ją do domu przecież ten biedak pewnie na nią
czeka o ile poprzednim razem nie wystarczająco go wystraszyliście.
-Mamo.- Jęknęła
moja mama z wyrzutem.
-No, co? Świętą prawdę mówię.- Oburzyła się i wzięła
mnie pod ramię.- Wnusia ja ci mówię ty się za niego bierz, bo jeszcze ci go
odbije.-Roześmiałam się w głos.-Co się śmiejesz?- Skarciła mnie.-Może i swoje
lata mam, ale dalej jest ze mnie jak to teraz młodzi mówią? Niezła szprycha.
Rodzinka
odprowadziła mnie do drzwi, przy których przytrzymali mnie jeszcze pół godziny
kazali obiecać, że przyjadę do nich na Shogatsu i dopiero wtedy pozwolili mi
odejść.
Padał śnieg.
Gęste płatki przyklejały mi się do rzęs. Opatuliłam się cieplej szalikiem od
taty i szybko dreptałam ulicą. Wyglądałam jak postać z tandetnego horroru.
Kiedy byłam
pod torami ułożonym nad wielkimi słupami dostrzelam jakąś postać i natychmiast
przyspieszyło mi tętno? Jasna choroba.
Ines
-Przyjechałam
najszybciej jak tylko mogłam. –Powiedziałam podchodząc bliżej i poprawiając ubranie,
które trochę poprzekręcało się podczas biegu.
Gdybym była na planie styliści by przypilnowali żebym na wyglądała jak zziajana
kretynka.
-, Co sie
stało? Will’owi się pogorszyło?- Wystraszył się.
-Nie, a
mogło?- Zaniepokoiłam się
-Nie
powinno, ale zawsze jest ryzyko, że mogłem popełnić jakiś błąd i…
-Na Boga
Alex! Nie strasz mnie tak!- Przerwałam mu. Mary mówiła mi, że często zdarzało
mu się wpędzić siebie samego w poczucie winy bez żadnego powodu.
-Przepraszam,
nie chciałem. –Odetchnęłam głębiej.
-Nic nie szkodzi.
To gdzie masz te leki?- Skierowałam rozmowę powrotem na właściwy tor.
-A tak leki.- Obrócił się w miejscu szukając torby,
którą ostatecznie znalazł zawieszoną na gałęzi drzewa, pod którym staliśmy.
Otworzył ją i wyjął z niej mały pojemnik, w którym coś brzęczało, jako mistrz
dedukcji domyśliłam się, ze to tabletki dla Will’a. – Gdyby nie chciał ich
połknąć dobrym wyjściem jest umazanie ich masłem orzechowym tylko koniecznie
takim z niską zawartością cukru.-Tego, co mówił słuchałam tak na dobrą sprawę
tylko jednym uchem. Moje myśli zajął laptop, którego brzeg wystawał z torby
szatyna, a nie tyle on sam, a to, co się z nim łączyło. Doji i Dark Nebula. Co
tak naprawdę się tam wydarzyło? W którą wersie powinnam uwierzyć? Ktoś mądry
kiedyś powiedział, ze zawsze wersie wydarzeń moja, wasza i ta prawdziwa.
-Nad, czym
tak myślisz?- Zapytał w pewnym momencie Alex.
-Zastanawiam
się, czego on tam szuka w tym śniegu.- Wymyśliłam na poczekaniu kiwając głową w
stronę jednego z psów.
-Narkotyków.-
Odparł bez zastanowienia z lekką nutką grozy w głosie.
-Co proszę?-
Zdziwiłam się.
-Wabi się
Dust. Były pies policyjny z wydziału narkotykowego. Stracił węch i teraz pcha
nos we wszystko, co chociaż trochę przypomina to, z czym wcześniej pracował.
Pewnie myśli,
że jak coś znajdzie to go z powrotem przyjmą. Powiodłam wzrokiem po gromadzie psów,
które biegały po parku. Wszystkie były mówiąc prosto z mostu dziwne. Na przykład
czarno biała suczka border collie lub mieszaniec tej rasy ciągle podbiegała, do
Alex'a wbiegała za niego szczekała i od czasu do czasu podgryzała jego but z
czasem zaczęła zaczepiać również mnie.
-Chce,
żebyśmy dołączyli do stada.- Pies usiadł przed nami na śniegu wywalił język
przekręcił głowę i patrzył to na mnie to na szatyna.
-No dzięki,
wiesz.-Sunia ucieszyła się, że się do niej odezwałam i wydała z siebie pojedynczy
szczek.-Ja wiem, że nie wyglądam za dobrze, ale pomylić mnie z owcą to chyba
przesada.
-Daisy już
tak ma.-Powiedział uśmiechając się rozczuleniem patrząc na psa.
-Niech
zgadnę była psem pasterskim?
-Dalej jest.
Pilnuje, żeby wszystkie psy ze schroniska trzymały się razem.
-To słodkie.
–Uśmiechnął się.- Długo już jesteście na tym spacerze?
-No właśnie
trzeba by się już powoli zbierać.
-Pomóc ci
zabrać je do przychodni?
-Było by mi
bardzo miło.-Powiedział uśmiechając się.
-Które wziąć?
Czy może wystarczy, że Daisy sie nimi zajmie?
-Daisy jest
świetnie by sobie z tym poradziła, ale wszystkie psy muszą iść na smyczy, ale
skoro tak sobie przypadłyście do gustu to pójdź z nią, a ja zajmę się resztą.-Podał
mi jedną ze zwiniętych smyczy, a sam dmuchnął w metalowy gwizdek na swojej szyi.
Pozostałe siedem psów przybiegło do nas radośnie przeskakując zaspy.
-Siad.- Rozkazał,
co psy wykonały natychmiast patrząc na niego swoimi wielkimi oczami jakby na
coś czekały. Alex po kolei przypiął smycz i nagrodził grzecznego psa
smakołykiem z torby.
-Hacker, weterynarz-
być może psychopata.- Masz jeszcze jakieś ukryte talenty? Może latać potrafisz?
–Zaśmiał się.
-Nie
potrafię latać, ale kiedyś byłem na kursie latania paralotnią.
-O nie bałeś
się?
-Powiedziałem,
że byłem na kursie, a nie, że latałem. Moja znajoma chciała, żebym ją odebrał.
-Kiedyś do
roli musiałam nauczyć się strzelać z łuku, więc wysłali mnie do jakieś
miejscowości na końcu świata. Wszyscy tam chodzili poubierani w takie
starodawne stroje. Bardzo klimatyczne miejsce.
-Mary by się
tam spodobało.-Nie odzywaliśmy się przez chwile obserwując jak Daisy przebiega
raz na jedną, a raz na druga stronę ‘’stada’’ pilnując by szyło ładną równą
kolumną.
-Doktorze
Blanc! –Rozległo się czyjeś wołanie. Alex zerwał się do biegu zostawiając mnie
i czarno białą suczkę daleko za sobą. Chcąc nie chcą pobiegłam za nim. Kiedy
dobiegłam do lecznicy moim oczom ukazał się obraz nędzy i rozpaczy. Przy
drzwiach przychodni stało dziecko i darło się w niebogłosy rodzice próbowali je
pocieszyć, ale nic z tego nie wychodziło z wrzasków udało mi się wywnioskować,
że coś nie tak z jego pupilem. Rozumiejąc, ze bynajmniej tu nie pomogę, co
najwyżej zaszkodzę. Na planie budynku odnalazłam pomieszczenie z kojcami dla
psów i odprowadziłam tam Daisy.
-Nie martw
się ślicznotko kiedyś ktoś cie przygarnie.-Podrapałam ją po nosku odwiesiłam
smycz i wyszłam. Byłam w drodze do wyjścia, gdy usłyszałam jak spod przychodni
odjeżdża samochód.
Głupio by
było tak wyjść bez słowa.-Pomyślałam.- Chociaż to by było tak samo głupie jak
zostawienie mnie samej w środku parku.
Zajrzałam do
gabinetu zabiegowego. Dobiegało stamtąd nie równomierny szum wody.
-Alex,
jesteś tu?- Spytałam.
-Tutaj
jestem.- Odparł.-Przepraszam, że tak uciekłem.-Mówił, kiedy wchodziłam do
środka. –Niestety zdarzył się nagły wypadek. – Chłopak stał nad umywalką, a z
jego dłoni powoli spływała krew.
-Co ci się
stało?
-To nic.
Zwykłe ugryzienie.- Powiedział myjąc dłonie wodą z pienistym mydłem i
zakładając opatrunek.
-Coś cie
ugryzło? Myślałam, że umiesz postępować ze zwierzętami.- Zgarbił się lekko i
jakby bardziej niż dotąd zajął się swoją dłonią. Coś było nie tak. Odkąd tu
weszłam nie widziałam jego twarzy.-Alex spójrz na mnie.-
Wykonał
polecenie bez chwili zwłoki. Miał zaczerwienione oczy, a na policzka
dostrzegłam mokre ślady. Przed chwilą płakał.
-Alex, co
się stało?- Zapytałam podchodząc i
kładąc rękę na jego plecach. Oj trzeba okazać współczucie. Kontakt fizyczny
jest bardzo ważny w takich chwilach.
-Musiałem go
uśpić. -Przyznał się.
-O mój Boże.
-Zakryłam dłonią usta.-Tak mi przykro.
Kiedy byłam
dzieckiem chciałam zostać weterynarzem, pomagać zwierzętom i w ogóle, ale to
właśnie usypianie osiągnęło mnie od tego pomysłu.
-Miał
wściekliznę.
- Chwila on
cie ugryzł- zwróciłam wzrok na rękę. Po mojej głowie chodziło, nie, biegało
miliony myśli. Zadzwonić po lekarza? Nie, po co on jest lekarzem, ale nie takim.
Opatrzyć mu to, jak idiotko? Nie potrafisz. Przynieść wodę utlenioną? A to coś da-,
Co mam zrobić?
-Spokojnie
byłem na to szczepiony.- Uśmiechnął się ciepło.- Nie masz się, czym martwić,
ale faktycznie powianiem jechać do lekarza pierwszego kontaktu tak na wszelki
wypadek.
-Pojadę z
tobą.- Zaoferowałam.
-Nie musisz
i tak zatrzymałem cię o wiele za długo.
-Wiem, że
nie muszę, chodź, idziemy. -Uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w stronę drzwi.
Mary
Muszę zacząć
trenować walkę samą w sobie.
Muszę wziąć
kuczer w rękę, wyjść z domu i zacząć walczyć.
Muszę się
ogarnąć.
Fenrir liczy
na mnie.
-Mam, po co
ładować kuczer?- I cały misterny plan w pizdu.
-Wal się.- Warknęłam.
Miałam dobre
intencje. Naprawdę chciałam coś dzisiaj zdziałać, ale nie. Nie dość, że pewien
złamas w pelerynie zajął moje miejsce to jeszcze wyjeżdża do mnie z takim
tekstem!
Przyjechałam
do jedynego miejsca w całym mieście, w którym można sobie w spokoju potrenować
bez żadnej widowi, a tam zamiast ciszy i spokoju spotkałam Ryuge, który w
najlepsze odśnieżał połać ziemi podpalając przy tym kilka drzew. Wystroił się w ten swój mundurek z mistrzostw
i myśli, że jest taki super. Staliśmy naprzeciw siebie mierząc się nawzajem
wzrokiem. Im dłużej tak staliśmy tym bardziej nie wiedziałam czy bardziej chce
mu coś zrobić czy może jednak się stąd zabierać.
-Jesteś
debilem.-Wypaliłam w końcu.
-I, kto to
mówi?
-Ja. –Skrzywił
się.
-Ty tak na
poważnie?- Zapytał.
-Jeśli myślisz,
że przyszłam tu z tobą walczyć to się grubo mylisz i tak w ogóle to mnie
wkurzasz. Niewinem, w jakim świecie do tej pory żyłeś, ale pozwól, że cie
oświęcę tutaj nikt nie marzy o tym, żeby się tobą zmierzyć, a już na pewno nie
ja.-Wydał z siebie jakiś dziwne mruknięcie.
Odwróciłam
się na pięcie.
Bezczelny
gbur. Nie będzie mi robił łaski "pozwalając" ze sobą walczyć.
Szczerze nie mam na to pieprzonej ochoty. Trudno Fenrir będzie jakoś musiał
przeżyć ten dyshonor.
Drago zagrodził
mi drogę.
-Nie
skończyłem z tobą.-No jasne.
-Ale ja
skończyłam.- Powiedziałam stając do niego przodem i splatając ręce na
piersiach.
-Po, co
grasz skoro nie chcesz podjąć wyzwania?
-Nie mam
ochoty walczyć akurat z tobą, bo jesteś gburowatym, bezczelem i nie waż sie
mówić o tym czy powinnam grać.
-Z, kim
ostatnio walczyłaś?
-Z tobą.- Warknęłam.
Otworzył
szerzej oczy.
-Serio?- Zapytał
jakby niedowierzając.
-Nie chce mi
sie z tobą gadać.- Burknęłam pod nosem i odwróciłam się, ale wielkie rude
smoczysko dalej tam siedziało i patrzyło na mnie z góry z lekko roztwartym pyskiem,
z którego wydobywały się strugi dymu.
-Wracaj.-Rozkazał
Ryuga bey z impetem powrócił do jego dłoni gdzie jeszcze przez chwilę się obracał.
Zabrałam się
stamtąd.
Zaraz pewnie
sie potknę i przewrócę i zbłaźnię... Ta o ile mam jeszcze, przed kim bo on już
prawdopodobnie zapomniał, z kim przed chwilą rozmawiał. Ja przecież jestem
tylko ŻAŁOSNYM ŚMIERTELNIKIEM A ON JAKIMŚ WALONYM BÓSTWEM!
O nie! Moje
oczy! Nic nie widzę! Ten majestat jest zbyt przytłaczający! Aaaa ten blask, ten
blask nie jest przeznaczony dla mych niegodnych oczu! Aaa...Debil! Wsiadłam na motor
i odjechałam zostawiając za sobą bruzdy w udeptanym śniegu.
Bleyderzy.
Phi oni wszyscy mają nie poklei w głowie. Myślą o sobie nie wiadomo, co.
Ech czasami
żałuje, że nie urodziłam się w średniowieczu. Wtedy było inaczej. To była epoka
wielkich bitew, wspaniałych czynów. Ludzie wyznawali inne wartości, a faceci
nie nosili rurek. A jak cie wkurzał taki idiota jak ten cały Kishatu to można było
pójść do wróżki i po sprawie, albo zaczekać, aż zdechnie na malarie, albo inną cholerę.
Wróciłam do
mieszkania. Odwiesiłam kurtkę i kask na wieszak, po czym walnęłam się na fotel.
-Już po
treningu?- Przywitał mnie Kyoya. Był w denerwująco dobrym humorze.
-Nie
denerwuj mnie. Nie strzeliłam nawet raz.
-Zmęczyłaś
się samą jazdą?
-Haha. Masz za
dużo zębów?
-Daj spokój
siostra.- Próbował potargać mnie po głowie, ale się wykręciłam. Co się
sknociło?
-Życie.
-Zdążyłaś złapać
doła w drodze na trening? Sorry. Głupie pytanie ty potrafisz złapać doła w
drodze do łazienki.
-O szty!- Rzuciłam
w niego poduszką, ale zdążył przedtem zatrzasnąć za sobą drzwi od łazienki
śmiejąc się przy tym zemnie.
Głupi gówniarz.
Zaczęłam przeglądać
Internet. Jak na złość wszędzie były smoki. Dosłownie wszędzie. Jak nie to
trailer Hobita to wyskakująca z nienacka reklama jakieś gry, albo smocza edycja
jakiegoś sprzętu komputerowego. Cisnęłam telefonem o kanapę.
On był w
szoku. Dlaczego? Czy to naprawdę takie dziwne, że tak rzadko gram?
Że w ogóle nie gram.- Podpowiedział głos z
tyłu głowy.
Bleyderzy
naprawdę są jacyś inni. Dziwni. No
chyba, ze to zemną jest coś nie tak, co też jest możliwe. Są prawie jak jakaś sekta tylko taka, której
rytuały transmituje telewizja. Kiedy spotykasz bleyder na ulicy od razy wiesz,
że gra nawet, jeśli niema przy sobie kuczera. Bije od nich czymś, co Hagane
nazwał by tym całym Duchem Beyblade. Chociaż
ostatnio jest ich tak jakby mniej. Po ich ostatnich wyczynach rodzice boją się
pozwalać dzieciom grać. Może to i lepiej.
Kyoya wyszedł
z łazienki wycierając ręcznikiem mokre stoperczące na wszystkie strony włosy.
-O, czym tak
myślisz? Masz minę jakbyś chciała się pociąć.
-Jak to z
wami jesteś?
-Z nami, czyli,
z kim?- Zmieszał się.
-Z
bleyderami. Czemu was tak ciągnie do tej
walki? I czemu to takie dziwne, kiedy ktoś nie chce z nimi walczyć? –Zamyślił się.
Usiadł na
kanapie, po patrzył na okno potem na ścianę odchylił głowę do tyłu i wypuścił powoli
powietrze.
-Grać dla bleydera
trochę tak jak oddychać. Więc gdy mówisz, że nie chcesz z nimi walczyć to tak
jakbyś nie chciała oddychać.
-Porąbani
jesteście.
-Możliwe.
Daj sobie spokój siostra po prostu graj to może ogarniesz.
Hikaru
Otarłam pot
z czoła i umieściłam Aquario z powrotem w saszetce.
-I jak?-
spytałam podbiegając do Madoki. Trening, jak co dzień był wyczerpujący, ale tym
razem miałam się dowiedzieć czy w ogóle coś mi daje.
-Robisz
ogromne postępy. Niedługo wrócisz do formy sprzed mistrzostw, a jak tak dalej
pójdzie to zakwalifikujesz się do następnych.-Uśmiechnęła się zamykając laptop.
-Może.
Trochę szkoda, że już nie powalczę sobie z Gingą.- Brunetka ze smutkiem
spuściła wzrok. Nie chciałam jej zasmucić miała swoje przywary, ale w gruncie rzeczy
była całkiem w porządku.- Przepraszam nie powinnam marudzić.
-Nic się nie
stało.- Powiedziała pociągając nosem.-Mniejsza. Muszę się zbierać mam kilka bey
na warsztacie.
-Spoko. Do
jutra.- Po żegnałam się z Madoką zabrałam swoje rzeczy i powoli zaczęłam się
zbierać do domu.
Dzisiaj miałam
wolne i nie za bardzo wiedziałam, co z sobą zrobić. W mieszkaniu pustki znajomi
zajęci, a jak szybko nie znajdę sobie zajęcia zacznę myśleć jak bardzo się
wczoraj zbłaźniłam. Na samo wspomnienie
czuje, ze robie się czerwona na policzkach. Dlaczego nie mogłam sobie tego odpuścić
diabli mnie podkusili, żebym do niej podeszła i zaczęła z nią rozmawiać bez
ładu i składu?
Powoli wchodziłam
po schodach na moje piętro. Na wycieraczce przed moim mieszkaniem znalazłam małe
białe pudełko przewiązane koronkową kokardą. Rozejrzałam się tak jakby ktoś,
kto je tu zostawił miał wyskoczyć zza któryś drzwi powiedzieć coś w stylu ‘’Przepraszam
pomyliły mi się mieszkania. ‘‘, Ale nikt taki się nie pojawił.
Podniosłam pudełko
i weszłam z nim do mieszkania. Odwiesiłam kurtkę i torbę na wieszak poczym
trzymając pakunek w dwóch dłoniach przeszłam do salonu ustawiłam go na stoiku,
a sama usiadłam na fotelu naprzeciw niego.
Otworzyć czy
nie otworzyć? Oto jest pytanie. Jeśli to nie do mnie i to popsuje będzie
głupio, a jeśli to do mnie i tego nie otworze i ktoś mnie potem spyta czy
podobał mi się prezent od niego to wyjdę na idiotkę.
Do takich
ustrojstw powinny być dodawane liściki. –Stwierdziłam w myślach po kolejnej chwili
bezsensownego patrzenia się w podarunek.
Otwieram najwyżej
będę się potem tłumaczyć. Odwiązałam kokardę zdjęłam górą część i zajrzałam ośrodka,
a ta zapięty wokół małej poduszeczki czekał krótki naszyjnik ciemna wstążka z
umieszczony w niej złotym rombem taki sam jak kiedyś nosiłam.
-Dziwne. Nawet
bardzo dziwne.
Rozdział 10 za nami. Dodany z tygodniowym wyprzedzeniem bo Mary i Ryuga to dwójka idiotów z którymi nie da się pracować. Nienawidzę obojga oby was szlak trafił.
Ryuga: Lepiej ci?
Ja: Nie. Tu miała być walka wybuchy ataki emocje i co? I dupa. Bo Mary nie pasowało.
Mary: Nie dam mu tej satysfakcji.
Ja: Zobaczymy jak się będziesz się tłumaczyć Fenrirowi.
Mary:...
Ja: Właśnie bój się. No dobrze co tu jeszcze chciałam wam powiedzieć? A tak zapytać co byście woleli odemnie dostać na walentynki. Kontynuację opowiadania "Jestem twoim małym problemem"
Ryuga: Miałaś to napisać rok temu.
Ja: Cicho być nie denerwuj mnie.
Kyoyo: Odwlekasz to jak tylko się da.
Ja: Bo napiszę fan fic z tobą i Madoką.
Kyoya:....
Ja: No i tak ma być. Wracając do przerwanego wątku. Chcecie kontynyacjie coś takiego jak rok temu czy może kompletnie nowe opowiadanie. Napiszcie w komentarzach albo zaczekajcie, aż zrobię nową ankietę. ^^
Kelsi: Nie udawaj, że ogarniasz blogera.
Ja: Nikt mnie nie kocha. Nikt we mnie nie wierzy....POWIEDZIAŁAM ŻE NIJT WE MNIE NIE WIERZY!
Kelly: Banzai!*spada z sufitu na Bekneia i tuli mu głowę * Na mnie nie licz zajęta jestem.
Ja: Ech. No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania
Miju:*wjechała Tytanikiem na bloga* no witam!! *statek wraca do przeszłości* przez Mary dopadł mnie czas na reelekcję. Zwłaszcza co do finału mistrzostw bo jak mamy wygrać skoro Nil i Damure to zdrajcy? Szczerze co do bleyderów to masz troche racji. A i Ashara pisz 16 rozdział!!!!!
OdpowiedzUsuńJa: Hania ja w CB wierze!!
Omega: Co za wsparcie. A Miju sama jesteś bleyderką a sama popierasz to co mówi Mary
Miju: Trochę w tym racji gdy by pewne nie bracia nigdy bym nie zagrała w beyblade
Beta: Psa uśpili :(
Ja:*słucha krzyków rodzeństwa* dobrze że za godzinę do domu idą
Miju:*ćwiczy nowe zdolności Pachet*
A co do walentynek to nie wiem
Powodzenia z pisaniem i dużo weny
Ja: Dzięki na ciebie zawsze można liczyć.
UsuńMary: Zmuszam was do myślenia. Ale tak jak się nad tym głębej zastanowić to bleyderzrów traktują inaczej niż nie grających
"Zwłaszcza co do finału mistrzostw bo jak mamy wygrać skoro Nil i Damure to zdrajcy?"
Kelly: Jakoś pójdzie tu i Yoyo wygracie każdy swoją walkę i będzie git. :D
"Beta: Psa uśpili :("
Alex: :'(
Ines: :(
"Kelly: Jakoś pójdzie tu i Yoyo wygracie każdy swoją walkę i będzie git. :D"
UsuńMiju: Jeśli będzie walka drużynowa to będzie koszmar.
Beta: Bo to słaby punkt Wild Fang a mocny chinczykow.
Miju: Dokładnie. A i jeszcze opętaną osobę przez mroczną moc mają
Beta: Jenny
Rachel: Niestety
Miju: Chwila będą nowe zawody!!
Ja: Na to wychodzi. A ja mam dziwną teorie kto jest dziadkiem Doji'ego. Hitler(długa historia)
Miju: Chwila to ja jestem pracy wnuczką tego od rzeszy 3?
Ja: No nie wiem
Miju: Doji, Alex bracia mam pomysł tworzymy piątą rzesze?
Ja:*faceplam* nie pamiętam kiedy Kyoya to mówił, ale Miju serio ma też dziwno-psychopatyczne oblicze
Kelly: Wiem dlatego żadne z was dwojga nie może przegrać żeby nie doszło do walki drużynowej. Bo wtedy to kaput.
UsuńAlex: Żadnej 5 rzeszy!
Doji: Serio młoda to zły pomysł. Nawet nie jesteśmy niemcami.
Alex: Ten pomysł jest gorszy niż zły....Spokojnie Alex nie denerwuj się Miuj tylko tak żartowała.
"Alex: Żadnej 5 rzeszy!
UsuńDoji: Serio młoda to zły pomysł. Nawet nie jesteśmy niemcami.
Alex: Ten pomysł jest gorszy niż zły....Spokojnie Alex nie denerwuj się Miuj tylko tak żartowała."
Miju: Nie żartowałam, ale ok nie tworzymy.
"Kelly: Wiem dlatego żadne z was dwojga nie może przegrać żeby nie doszło do walki drużynowej. Bo wtedy to kaput. "
Miju: Masz racje. Benkei dołączył do Wild Fang więc może nie zatoniemy.....co ja gadam oczywiście, że zatoniemy
Omega: Chyba, że u żyjesz tajnych mocy Pachet
Miju: Ona tego od stworzenia Fang Leone'a, Burn Leone'a i Darth Leoness nie używała.
Omega: Dobra to zatonięcie. Chyba że zrobisz to co w meczu z Australią. Pokonałas swojego byłego, brata Kyoy i jakiegoś kolesia na raz.
"Miju: Nie żartowałam, ale ok nie tworzymy"
UsuńAlex: *nadoł się do tego stopnia że zrobił się wściekło czerwony*
Doji: Oj już daj spokój. Kryzys zarzegnany nikt nie będzie kolonizował niemiec.
Kelly: Więcej wiary w siebie i w swoją drużynę. Poza tym masz po swojej stronie Benkeia. Co może pójść nie tak?
Miju: Alex ochłoń
UsuńJa: Wiecie co stwerdziłam ciekawy fakt. Matka Miju umarła gdy była młoda, ojciec jakoś specjalnie stary nie był gdy padł trupem, Raven bliźniacza siostra Miju żyła tylko 5 minut po czym jej osobowość była w Miju przez 17 lat, ale Raven porzuciła Miju. Wniosek taki.Miju umrze w młodym wieku.
Miju: Kto wie? Chwilowo mam w planach żyć
Omega: Wiesz Ashara zdolna do wszystkiego
Beta: I to mnie nie pokoi
Kelly: Niezezwalam! Miju to moja pierwsza przeciwniczka jeśli umrze ja gine z nią a nie planuję tego zrobić porzed 40 więc nawet o tym nie myślcie.
UsuńMiju: Z Asharą rozmawiać
UsuńOmega:*ćwiczy* Coś w tym jest...
Kai: Moja siostra nie umrze
Ja: Dalej myślę co do tych walentynek i....nie wiem raczej chyba to co rok temu, a dobra nie wiem
Miju: ty nie wiesz co u nas na walentynki napisać a co dopiero do radzić tutaj
Kelly: Słuchaj Ashara. Nie zabijesz mi Miuj bo cir znajde i ukatrupie nawet jeśli zmienisz znowu imię to cie znajdę i przeprowadze na tobie rytuał wskszeszenia Miju. Jestesm nekomantką. Więc ze mną nie zaczynaj.
UsuńJa: Kelly spokojnie nie tak nerwowo
UsuńMiju: Ashara wtłączaj tą piosenkę z Tytanika!!
Ja: Nie bo ją uwielbiam
Omega: Kelly się chyba udało.
Jenny: Może tak może nie *za nią bestia Galaxy Dragon otoczony mroczną mocą* zobaczymy
Rachel: Siostra tylko nie rób demolki
Jenny: Robię to co mi się podoba
Kelly: Jasne, że mi się udało. Mi się zawsze udaje. Jestem w końcu niepowstrzymana Hawana.
UsuńOmega: Ludzi da się powstrzymać i to łatwo
UsuńMiju: Omega znowu zaczynasz
Omega: Tak juz mam
Beta: Omega ty taka od małego jesteś?
Omega: A co Cię to obchodzi.
Ja: Omega spokojnie *Daje jej 10 wielkich czekolady z Wedla*
Omega: Dzięki Ashara bo znowu..
Ja: Twój humor się ujawnia
Kelly; Omega słonko. Poza tym, że jestem ładna, mądra i sprytna jestem także pyskata, silna i całkiem nieźle radzę sobie w walce. Więc bez względu na to kim lub czym jesteś nie próbuj mi wmówić, że łatwo jest mnie powstrzymać.
UsuńOmega: Dała bym radę. *pobiera energie elektryczną i jest taka jaka naprawdę jest(czyli niebieska)*
UsuńMiju: Omega nie będziesz w Kelly
Omega: Może
Miju: *bije się z Omega*
Omega:*zadaje kilka ciosów w różne czułe punkty po czym doprowadza do unieruchumienia*
Miju: Co to ma być
Omega: Stara technika Rutian. Nie sadzilam, że to na ludzi działa.
Beta: Jak długo w bezruchu zostanie?
Omega: Nie wiem Rutianie na 5 minut unieruchamia a ludzi....nie wiem
Kelly: Tu mi jedzie czołg.*odchyla doną powieke*
UsuńMiju: No co ty nie powiesz OMEGA ODCZYŃ TO
UsuńOmega: Nie pierwszy raz tego na ludziach użyłam
Miju: *może się już ruszać* Alex masz jakieś leki przeciwko wściekliźnie? Przydadzą się Omedze
Beta: Wątpię w to by zadziałały
Miju: Zadziałają najwyżej da się podwójną dawkę
Alex: Mogę ją zaszczepić przeciwko wściekliźnie. Niestety na nią nie ma leków. Dlatego chore zwierzęta trzeba usypiać żeby nie cierpiały.
UsuńMiju: A masz coś na uspokojenie? Tylko coś baaaaaardzo skutecznego bo uśpienie nie wchodzi w grę. Ma mnie nauczyć posługiwania się tym czymś przez co czasem władam *wskazuje na zegarek*
UsuńBeta: Ty go kiedyś ściągnęłaś
Omega: Zegarski zrastają się ze skórą, nerwami i tymi wszystkimi tam rzeczami *je z dziesiątą wielką czekoladę* nie no wy to dobre macie te czekolady
Miju: To 15 lutego jest dla ciebie. Przeceny na czekoladę
Alex: Polecam melise. :) Omega nie wygląda na kogoś kto potrzebował mocnejszych leków.
UsuńMiju: A czy słyszałeś o czymś takim jak "pozory mylą"?
UsuńOmega: *bawi się ładunkami elektrycznymi*
Helios: Alex nie ufaj pozorom ona jest zabójcza
Omega: Cicho siedź bo nie masz nic do gadania
Helios: A mam
Omega: Nie! *wstaje ze swojego krzesła* nie masz *kieruje w niego ładunek elektryczny*
Helios: *unika* za jakie grzechy trafiłem na tak nerwową kosmitkę. Z tobą da się zaprzyjaźnić?
Omega: Da się o ile wcześniej nie pogruchotam ci kości
Alex: Często o tym słysze. Chodziło mi o to, że Omega nie wygląda na kogoś kto potrzebuje jakich kolwiek mocbiejszych leków.
UsuńMiju: Czasem potrzebuje zwłaszcza jak premiera Rutii zobaczy
UsuńOmega: Miju nie wtrącaj się
Miju: A co mi zrobisz? Znowu unieruchomisz
Alex; Co się wtedy dzieje?
UsuńMiju: Przekonasz się
UsuńJenny: Wkurza się bardziej niż ja na widok potwora(Ryuga)
Rachel:_ Siostra kiedy z tym skończysz
Jenny: Nigdy *oczy czarne tak samo jak aura*
Rachel: Dashan po możesz
Dashan:*uspokaja Jenny*
Alex; Wolał bym jedak dowiedzieć się od ciebie.
UsuńOmega: Jak reaguje?! Rządza zemsty i zabijania mnie zalewa!! Najchętniej odcięła bym mu łeb i nabiła na pal to samo zrobiła bym z jego tą córką idiotką!!!! Oni wszyscy są tchurzliwi!! A nie on jest tchórzliwy nienawidzę go!!*skierowała ładunek eketryczny w flakon, który pękł*
UsuńMiju: Teraz wiesz
Alex: Melisa nie zaszkodzi. Zaparzyć?
UsuńOmega: I wyzwalam go w 16 rozdziale na Agni Kai!
UsuńOmega: Melisa na mnie nie działa prędzej herbata zielona
UsuńOmega: Aaaaaa i taki mały szczegół. Premier to mój ojciec
UsuńMiju: What!*spada z krzesła*
TsuxInes czy inne paringi? Oto jest pytanie...
OdpowiedzUsuńJenny: W sumie jak będą te inne to może o tej dwójce też coś być *bawi się kuczerem*
Yuka: Bo nie ma to jak paringować na siłę
Jenny &Ja: A jak ^^
Niestety Hania - San moje poszukiwania poszły się walić. Nawet u ruskich nic nie znalazłam! A fanfici to w 8 językach!
Jenny: Ten po francusku był dobry xD
Yuka: Ja też nie ogarniam bleyderów :X
Jenny: Ja tam nie widzę żadnej różnicy, ale jak sobie chcecie
Eris: Średniowiecze. Złote czasy :')
Jenny: Mama nie nauczyła, co oznacza pojęcie "śmierć"?
Eris: Nie. I weź się przestań wtrącać, mała gówniaro
Jenny: Poczekaj, aż zacznie mnie to obchodzić.
A u Kelly tak rodzinie ^^
Patrick: Ryuga daje prezenty... Przegapiłem coś?
Jenny: Jest się już w tym wieku. Ucz się od niego
Patrick: Haha dobry żart
Jenny: Skończ jako samotny dziad z piwem i psem. Pamiętaj moje słowa
Patrick: Ty będziesz starą panną że smokiem
Jenny: No i pięknie
Ja: Nikt poza mną nie lubi tej pary. :'(
UsuńRyuga: Nie rycz to ci w niczym nie pomoże. Najwyżej cie głowa od tego rozboli.
Mary: Nikt nie ogarnie bleyderów nawet inni bleyderzy.
Kelly: Trzeba odwiedzać rodzinę póki się ją ma.
Ryuga: Niby czemu miałbym dawać komukolwiek prezent? Poza tym byłem na treningu sami widzieliście więc nie wymyślajcie głupot.
Jenny: A kto jej to dał?
UsuńIzumi: Kyoya xD
To stary paring, tak, Izu? >.> Wybacz, Hania :/
Harumi: Ale zawsze może się zdarzyć tak, że przez przypadek trafimy na żyłę złota
Kilka razy się udało xD
Jenny: Ja tam tylko widziałam, że próbowałeś gadać z Mary, ale ci nie wyszło
Ryuga: Mnie nie pytaj.
UsuńInes: Rozmawianie z Mary jest trudne jeśli się nie wie jak to robić.
Ryuga:...
Ines: Nie rób min tylko pogudz się z towarzyską porażką.
Kelly: Oj daj spokój Ines on się jeszcze nauczy, że nie wszystkie dziewczyny są takie jak ja.
Ines: Oby szybko bo światu będzie grozić zagłada ja się skrzyrzuje z tobą albo podobną.
Kelly: Byle nie Hikaru to będę szczęśliwa.
Jenny: Się dowiemy i wtedy porozmawiam z tobą, Ryuga. Szykuj się! *100 % powagi, chociaż zapomni o tym do wieczora*
UsuńArtemis: *macha toporem, opierając się o drzwi* Idzieeemy? Bo jak nie, to wracam na piec.
Jenny: A podobno to ja marudzę *robi różowego balona z gumy* Już!
Izumi: Czyli tobie Kel jest obojętna dziewczyna byle nie Hikaru? A Madoka? xD
Ryuga: *zaśmiał się pod nosem i zajął się swoimi sprawami *
UsuńKelly: W sensie dla mnie ta dziewczyna? Nie no głupa rżne. :) Jeśli mam być szczera to nieznoszę Hikaru. Co do innych dziewczyn to jeszcze nie wiem. Madoka?...Lekko mnie irytuje, ale z drugiej strony będzie pilować stanu Drago...Zresztą co mi do tego? Jak mu będzie pasować to proszę bardzo.
*w tle Jenny trenuje z Artemis i dokoła latają różne odłamki*
UsuńIzumi: *uchyla głowę na bok by uniknąć kawałka gruzu* Oj, Kel- chan, Kel- chan :) A może ty będziesz z Ryugą? ^^
Kelly: Phi. My już jesteśmy razem prawda Ryuga?
UsuńRyuga: *coś mruknął pod nosem*
Kelly: Widzisz. Poprostu według mojego kota umrę młodo i trzeba by kogoś mu znaleźć na zastępstwo co ma się fajny facet marnować.
Izumi: Koty mogą się mylić.
UsuńYuka: Jak jest inteligenty jak Sakurcia to ma rację!
Izumi: Ta twoja Sakurcia to zło wrodzone
Yuka: Powiedział demon
Poza tym jeśli Hania- san będzie chciała RyugaxHikaru to tak będzie. Autorki mogą wszystko ^^. Neee, Jenn?
Jenny: Wal się
Kelly: Pożyjemy zobaczymy. Ale Hikaru robi ałt. Nie, niema mowy Nie i podwujnie e e.
UsuńIzumi: Taka rzeczywistość, Kel
UsuńJenny: Ne, Izu coś ci powiem
Izumi: Cio?
Jenny: Harumi jest z Alexem
Izumi: A wcale że nie! Oni zerwą! Mówię ci! >.< Alex niech idzie w cholerę
Jenny: Właśnie dlatego akurat ty nie powinnieś gadać o akceptowaniu rzeczywistości
Izumi: Wracaj do rozpierzania wszystkiego co możesz, bo znów się będziesz kłóciła z Wild Fang o swoje treningi
Jenny: Sry, 3/4 teamu wyniosło się cholera wie gdzie
Kelly: Naszą rzeczywistość tworzymy sami. A jaby co znam fajnie miejsce do ukrycia zwłok.
Usuń"Jenny: Harumi jest z Alexem"
Kelly: No właśnie Romeo pogryzły psy, a Julia jest w trybie I don't care.
Izumi: Hyhyhyyhy, widzę, że Kel masz plan xD
UsuńJenny: Ale to chyba nie jej Romeo pogryzły psy. Poza tym jej nawet nie ma u nas od kilku dni
Izumi: ;(
Jenny: *wywraca oczami*
Izumi: Jesteś nieczuła
Jenny: Cieszę się
Kelly: Ja i plan. Pffff. Coś ty. Ja poprostu wiem gdzie nikt nie będzie jej szukał i dzięki Mary wiem, że jeśli żuci się człowieka na porzarcie świnią trzeba dpalić jego włosy i zęby.
UsuńMary: Nie ma za co.
Ryuga: Chywila jak ma na imię ta ruda dziewczyna która gadała coś o żyle złota?
Jenny: Ona? *pokazuje na Haru* Laska co wygląda jak Harumi, ale nazywa się Megumi i jest nowym tworem Angel :)
Usuń*przekręca głową* a to nie Haru?
Megumi: Medal matki roku jak nic
Cicho wywiadówka była ;-;
Jenny: I przyps
E tam xD
Kelly: Weź tak nie żartuj Ryuga ma problemy z zapamiętywaniem imion.
UsuńJenny: No już dobrze, dobrze *Megumi znika* W każdym razie Haru nie ma, a Romeo to taka miękka faja, że ugryzienia bez swej Julii nie przeżyję
UsuńNie lubię tej lektury >.>
Jenny: Żeby mnie to dziwiło
Mary; To że ktoś jest bardziej wrażliwy niż demon robioncy za szczura laboratoryjnego nie znaczy że jest miękką fają.
UsuńKelly: W miłości potrzeba obustronnego zaangażowania. A Alex sobie poradzi. Ines dobrze się nimi zajmie.
Jenny: *uśmiecha się* Chciałaś mi pojechać po życiorysie? To ci nie wyszło.
UsuńMary: Po twoim życiorysie nie trzeba jeździć już jest płaski jakby go ktoś walcem rozjechał.
UsuńJa: *///^///* *siedzę pod kołdrą i ostatecznie wybucham płaczem* Alex ja ciebie przepraszam! Jak ja mogłam pomyśleć, że jesteś zły? Jestem jakaś walnięta! Przepraszam! Y^Y
OdpowiedzUsuńJack:*chibi wersja leży plackiem na mojej głowie* Ogarnij się. Ten dzieciak i rodzice to pewnie podstawieni aktorzy jak w Blood-C-_-
Ja: A weź idź.
Lilka:*również w chibi wersji siedzi mi na ramieniu z parasolką żeby łzy ją nie zamoczyły* Nie dramatyzujcie*schyla parasolkę żeby zasłonić twarz* A ty Kruk weź leki.
Ja: Nieee! Y.Y
Lilka: Było się pilnować, a nie teraz zapalenie krtani mieć. Leki.
Ja: *^*
Lilka: Nie patrz tak na mnie na mnie to nie działa. Kelly już lubię twoją babcię. Fajnie, że odwiedziłaś dom, a braciszkowie po prostu uroczy.
Jack: Tak ten cały Tokarz.
Lilka: Takashi głąbie.
Ja: Tadashi z Big Hero 6! Y.Y
Lilka: Na Boga zaraz mi nerwy puszczą. Kruk ogarnij się i weź te leki!
Ja: Dobra.
Jack: To Tadashi, Takashi czy może jednak Tokarz?
Lilka: Takashi tylko Kruk ma wspomnienia i musi sobie popłakać. W sumie szkoda gościa. Był w porządku.
Jack: Niee. Ty kogoś lubisz. To twoja nowa ofiara czy w głowie ci się poprzewracało?
Lilka: Ty uważaj żebyś się zaraz nie przewrócił. A co do Bayblade. No Maryś mnie wyzywasz od tchórzy, a sama nie stajesz do walki. Bardzo interesujące*unosi parasolkę i gapi się na Mary jak kobra w mangustę* Sama jesteś bleyderką ale nie ogarniasz bleyderów? Co to za paradoks się nam utworzył. I co najważniejsze co to jest ten spirytus?
Jack:*spada na klawiaturę* Duch Beyblade U_U
Ja: Jack sio z klawiatury ja tu piszę koma.
Jack:*zczłapuje z klawiatury i z powrotem próbuje wdrapać się na głowę*
Lilka: Nie patrząc na bleyderów to ten "spirytus" nieźle wali w czachę. Beyblade jak powietrze? Hym. No przydałoby wam się trochę helu na wstrzymanie.
Jack: To samo mówiłaś jak oglądaliśmy bitwę Koncerna z Hagane.
Lilka: Nie oglądałam tego bo spałam...Czyli to był Hagane Gingka? Moja lista pytań zaczyna gwałtownie się kurczyć. Kto by pomyślał.
Jack: Ach no faktycznie Czarna ty geniuszu jak ty na to wszystko wpadasz. Nie wiem dlaczego nie wykładasz na uniwersytecie.
Lilka:*niby ma się odwinąć ale wzrusza ramionami* Nie lubię publicznych wystąpień. A właśnie. Hikaru słuchaj mogę obejrzeć tą twoją błyskotkę? Wiesz jak to jest z dziewczynami kiedy uaktywni się ich wewnętrzna sroka :)
Jack: Ponyyy? Powiedź to ty jej to wysłałaś? W tą obrożę z pewnością jest wbudowany jakiś system szpiegowski i teraz masz panią ładne oczka na podsłuchu?
Lilka: Milcz. To jak będzie?^^
Ja: Co chcemy na walentynki?
Lilka: Ooo ja bym chciała beya. Co ty na to?
Jack: Zaraz, zaraz, zaraz. Jeśli ona ma dostać to co chce to ja też.
Ja:....Pomijając moje cudownie uczuciowe dzieciaczki. Co napiszesz to ja i tak przeczytam i będę happy więc decyzja należy do ciebie. A po za tym tu i teraz paruję Hikaru z Kyoyą.
Lilka: Fakt może się wreszcie ogarnie?
Ja: Kyoya nie może zostać starym kawalerem z lewem u boku, fotelem i piwem.
Jack: Twoja wyobraźnia jak zwykle powala.
Ja: Wiem Y.Y
Lilka: Ty naprawdę masz gorszy dzień.
Ja: Cicho bo...
Lilka: No co ciumcioku? Nie masz mnie czym szantażować ten szlam który pisałaś pięknie się usunął.*składa ręce jak do modlitwy* Bogowie wysłuchali moich modlitw!
Ja: Świat jest zły! Pierwszy raz coś takiego pisałam. Taki dobry materiał i wszystko poszła się za przeproszeniem jebać!
Lilka: To naprawdę nie jest tako zły dzień.
UsuńJa: Eeeh. Idź mnie nie dobijaj.
Lilka: No albo Buc i Madoka. No Buco nie chwaliłeś się.
Jack:*zaspana kocia morda. To miał byś jego śmiech*
Ja: Już dajcie chłopakowi spokój.
Lilka: No tak. Przecież ona taki biedny. Jak ja mogłam?-_-
Zmora: Średniowiecze to były czasy mojej świetności. Ach te kilka pierwszych lat to było coś. Nawet za starożytności się tak nie bawiłam. Te zabobony, ciemnota, choroby i głód. Ta piękna szkarlatyna, czarna śmierć, cholera, tyfus. Ach żebyście widzieli to na własne oczy!
Lilka: Oh, fakt. Aż łezka w oku się kręci*udaje, że zgarnia palcem spływającą łzę*
Zmora: Starożytność i Średniowiecze to zdecydowanie moje ulubione ramy czasowe.
Lilka: Dans macabre jest świetny.
Zmora: Wreszcie mówisz do rzeczy. To był piękny czas. A potem urodziła się ta cała Annabelle i nastąpiła Jesień średniowiecza. Przeklęty kompas!
Lilka: Jak ja lubię jak ty wpadasz w furię. Po prostu aż się czują taka nagrzana z powerem w tyłku. Nawet sobie nie wyobrażasz. Hyhy. Ad maiorem Dei glorium!
Zmora:...
Lilka: Phahaha!
Zmora: I tak na próżno są te wasze napomnienia kaznodziejów.
Lilka: Ależ oczywiście :) ,,Jest to świat zły. Wysoko bucha nad nim płomień nienawiści i gwałtu. Bezprawie jest potężne, szatan okrywa swoimi czarnymi skrzydłami posępną ziemię. Ludzkość oczekuję rychłego końca wszystkich rzeczy." Phyhy.
Zmora: To by było piękne.
Lilka: Oj, tak, tak*składa parasol kręcąc głową i wrzuca kompas za bluzkę* Idź spać wiedźmo. Rycerscy panowie nie istnieją w naszych czasach. Pogódź się z tym Marysia. Oni wszyscy są tacy sami tylko mają inne twarze żeby można było ich odróżnić.
Jack: Chyba o czymś już rozmawialiśmy Czarna-_-
Lilka: No wiesz jak to jest z przyzwyczajeniami trudno się ich pozbyć, a czasem lepiej je zachować. A ty tak ładnie was wszystkich bronisz w moich oczach, że nie mogłabym sobie odebrać tego zaszczytu z twojej strony.
Jack: Ja się jeszcze dowiem o co chodzi.
Lilka: Powodzenia. Będzie ci potrzebne.
Jack: A nie dziękuję.
Ja:Rozdział całkiem fajny i umilał mi bezczynne leżenie w łóżku. Jednym słowem obudziłam się a tu taka niespodzianka. Ten prezent który dostała Hikaru to pewnie od Ryugi. Heheszki :D Byłoby ciekawie jakby się zeszli w fabule.
Jack: Powiedź to Pony chcę zobaczyć jej minę XD
Lilka:*dźga Jacka parasolką tak, że ten znów spada ale kurczowo trzyma się włosów*
Ja: Ała! Jack wyrywasz mi włosy zejdź z tam tond!
Jack: Nie. Za dobry punk obserwacyjny tu mam*znów rozwala się plackiem*
Ja:-_-
Lilka:*rozsiada się z powrotem na ramieniu z nogą zarzuconą na nogę* Co tam Kelly? Jak ci życie leci? Fajnie było w domu rodzinnym? No pewnie, że tak.
Jack: To po co się głupio pytasz?
Lilka: A mam cię znów zwalić.
Ja: Chcecie żebym była łysa?!
Jack: Nie.
Lilka:...To jest jakiś plan.
Ja: Chyba ci skonfiskuje ten kompas na czas bliżej nie określony.
Lilka: Łapy przy sobie! Nic mi znów nie zabierzesz! I masz się leczyć!
Ja: No i dobra. To czekamy na kolejny rozdział.
Alex: Proszę nie płacz. Nic się nie stało. Daliśmy ci wszelkie powody by myśleć o nas w najgorszy sposób. To ja powinienem przeposić za to, że doprowadziłem cie do płaczu.
Usuń"Lilka: Nie patrz tak na mnie na mnie to nie działa. Kelly już lubię twoją babcię. Fajnie, że odwiedziłaś dom, a braciszkowie po prostu uroczy."
Kelly: Też się cieszę. Nie myślałam, że tak wyrosną. Kiedy wyjeżdżałam Takashi nie umiał dobrze pływać, a teraz proszę kajakarstwo uprawia, a Jiro. Bałam się, że mnie nie pozna a tu odrazu czy może mnie zjeść.
"Lilka: No Maryś mnie wyzywasz od tchórzy, a sama nie stajesz do walki. Bardzo interesujące."
Mary: Ty pewnie grzecznie zrobiła byś to co on by tylko sobie zarzyczył prawda.
"Lilka: Nie oglądałam tego bo spałam...Czyli to był Hagane Gingka? Moja lista pytań zaczyna gwałtownie się kurczyć. Kto by pomyślał."
Ines: Mary chodziło o Hagane Ryo ojca Gingi.
"Lilka:*niby ma się odwinąć ale wzrusza ramionami* Nie lubię publicznych wystąpień. A właśnie. Hikaru słuchaj mogę obejrzeć tą twoją błyskotkę? Wiesz jak to jest z dziewczynami kiedy uaktywni się ich wewnętrzna sroka :)
Jack: Ponyyy? Powiedź to ty jej to wysłałaś? W tą obrożę z pewnością jest wbudowany jakiś system szpiegowski i teraz masz panią ładne oczka na podsłuchu?"
Hikaru; Jasne* zaczyna majstrować przy zapięciu. *
Kelly: *porywa Jacka na ręce* Ale ty fajnie teraz wyglądasz wiesz.*głaska go palcem po głowie * Jakbyś naprawdę nandawał się tylko do stania grzecznie na pułeczce. Spokojnie Lilka nie zjem go. A więc to było tak jak byłam mała znaczy się mniejsza to oglądałam taką bajkę i tam księżniczka nosiła na szyji kokardę która była zaczarowana nie pozwalała jej mówić nie pamiętam czy wogóle czy na jakiś konkretyn temat, a oprócz tego gdy została zdjęta odcieła księżniczce głowę...
Hikaru: *zamarła z dłońmi na swoim karku*
Kelly: Chyba to nie była bajka tylko straszna historia zresztą mniejsza.
Kyoya: Dała byś sobie spokój.
Kelly: *pokazuje Yoyo język*
Kyoya: *podchodzi do Hikaru i pomaga jej rozpiąć naszyjnik*
Hikaru: Nn...Dzięki.
Kyoya: Spokojnie. Kelly jest walnięta, ale czarować nie umie.
Kelly: *straciła nimi zainteresowanie* Zaczejaj moment. *w jednej dłoni trzyma mini Jacka a drugą grzebie w swoim wózku po chwili wyciąga stamtąd aniołka kturego pozbawia skrzydełek i doczepia je Jackowi * Woala. Patrz Liluś mówiłaś, że takiego go lubisz. ^^
" Zmora: A potem urodziła się ta cała Annabelle i nastąpiła Jesień średniowiecza. Przeklęty kompas!"
Kelly: *słucha jednym okiem co trochę zaczepiając mini Jack'a, aż nie padną te słowa* Stop przewiń do tyłu. Zomoruś co się stało co ci ta brzydka baba zrobiła? Wyżal się cioci Kelly.
"Rycerscy panowie nie istnieją w naszych czasach. Pogódź się z tym Marysia. Oni wszyscy są tacy sami tylko mają inne twarze żeby można było ich odróżnić."
Mary: Ta coś tam słyszałam.
"Lilka:*rozsiada się z powrotem na ramieniu z nogą zarzuconą na nogę* Co tam Kelly? Jak ci życie leci? "
Kelly: Powoli do przodu, że tak powiem widziałaś w jakiej chemi się kpmpie. Niedługo od tego zmutuje i dopiero będę wyjątkowa.
Ja: Nie, nie za nic nie przepraszaj.
UsuńJack: Właśnie. Przepraszał to ty ją będziesz jak się okaże, ze jednak jesteś oszustem.
Ja: Daj już spokój.
"Kelly: Też się cieszę. Nie myślałam, że tak wyrosną. Kiedy wyjeżdżałam Takashi nie umiał dobrze pływać, a teraz proszę kajakarstwo uprawia, a Jiro. Bałam się, że mnie nie pozna a tu od razu czy może mnie zjeść."
Lilka: To teraz będziesz musiała pilnować tego swojego Takashiego przed Akane.
Jack: Solidarność zadartych nosów.
Lilka: On wcale nie jest!*zakrywa nos z miną obrażonego dziecka*
"Mary: Ty pewnie grzecznie zrobiła byś to co on by tylko sobie zarzyczył prawda."
Lilka: A czy ja wyglądam ci na kogoś kto robi to co mu się każę. Nie. Poza tym czemu znów odkręcasz kota ogonem. Ryuga to wuj przeciwni, a nie mój.
"Ines: Mary chodziło o Hagane Ryo ojca Gingi."
Lilka: Do diabła...To ilu ich jest?
Jack: Dwustu wiesz-_-
Lilka: Tak się mnożą na potęgę?
Jack: Taak. Wiesz w naszym wymiarze rozmnażanie to jest to co tygryski lubią najbardziej...oczywiście zaraz po beyblade.
Lilka: No przecież. Wogóle to współczuję pani Hagane.
Jack: XD
Lilka: No co?
Jack: XD
"Kelly: *porywa Jacka na ręce* Ale ty fajnie teraz wyglądasz wiesz.*głaska go palcem po głowie *
Jack: Ja zawsze zajebieście wyglądam.
"Jakbyś naprawdę nandawał się tylko do stania grzecznie na pułeczce."
Jack: Chciałabyś dziecino.
"Spokojnie Lilka nie zjem go."
Lilka: Dobrze myślisz. Gówniarz jest ciężkostrawny.
Jack: Sprawdź lepiej czy szczurza morda do ciebie nie przyszła.
Lilka:-_-
"A więc to było tak jak byłam mała znaczy się mniejsza to oglądałam taką bajkę i tam księżniczka nosiła na szyji kokardę która była zaczarowana nie pozwalała jej mówić nie pamiętam czy wogóle czy na jakiś konkretyn temat, a oprócz tego gdy została zdjęta odcieła księżniczce głowę..."
Zmora: Ładna bajka. Pamiętaj Liliś słonko. Jak rzucisz gdzieś kompas to tylko sobie zaszkodzisz.
Lilka:...Miałaś iść spać, a nie myśleć jak się mnie pozbyć.
"Kyoya: *podchodzi do Hikaru i pomaga jej rozpiąć naszyjnik*"
Ja:*taniec szczęścia na łóżku ograniczający się do machania rękoma nad głową*
"Kyoya: Spokojnie. Kelly jest walnięta, ale czarować nie umie."
Lilka: Kelly może i nie za to ja tak. Jedno jej słowo i...może stać się very magical something*skacze po łóżku i z pomocą parasolki zeskakuje na podłogę po czym wraca do normalnych rozmiarów. Zabiera naszyjnik i przygląda się mu jednym okiem niczym jubiler trzymając w drugiej ręce Kompas jak latarkę* Dajesz Zmora. Prześwietl mi to O.-
Zmora:*ziewa*
Lilka: Ktoś się postarał. Dobra zróbmy drugi test*wyciąga kredę i zaczyna coś gryzmolić na podłodze*
"*w jednej dłoni trzyma mini Jacka a drugą grzebie w swoim wózku po chwili wyciąga stamtąd aniołka kturego pozbawia skrzydełek i doczepia je Jackowi * Woala. Patrz Liluś mówiłaś, że takiego go lubisz. ^^"
Jack:Nie jestem aniołem chodź rozumiem, że to jako pierwsze może przyjść od głowy. Moją misją nie jest noszenie skrzydeł i pomaganie ludziom. Faktem jest to, że pasują mi do tej roli którą odstawiam. Ten mój anielski image.
Lilka: Hyhy. Fakt. Jeszcze pielucha, kołczan, łuk i kupidynek jak w mordę strzelił :) Tak w sumie to najbardziej polubiłam emosia.
Jack: O czym wy gadacie?
Lilka: O niczym zupełnie o niczym
Jack:*zeskakuje z ręki Kelly na podłogę i wyrasta obok niej jakby z pod ziemi, a razem z nim skrzydła* Widzisz Pony pojawiam się i znikam. Trochę jak twój anioł struż*ten czarujący uśmiech*
"Kelly: Stop przewiń do tyłu. Zomoruś co się stało co ci ta brzydka baba zrobiła? Wyżal się cioci Kelly."
UsuńLilka: Te Hwana ty moich przodków nie obrażaj bo ja twoich nie obrażam.
"Mary: Ta coś tam słyszałam."
Lilka:*stwierdza, że Mary chyba nie che się gadać, a i ona uznała już rozmowę za skończoną więc się nie odzywa tylko otrzepuje ręce z kredy* Ha! Palce prawdziwego artysty^^
Jack: Chyba psychopatki.
Lilka: Phy. Dziadek zawsze mi mówił, że mam długie, smukłe palce artystki.
Jack: Tak mi przykro Czarna, ale dziadek cię okłamywał. Całe życie w kłamstwie. Znam ten ból.
Lilka:*splata ręce w koszyk i kręci młynek kciukami jak to ma w zwyczaju kiedy się denerwuje* A jeśli kłamał bo uważał, że tak będzie lepiej?
Jack: Jakie lepiej? Kreda ci zaszkodziła? Sama mówiłaś, że lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć.
Lilka: No tak. W takim razie...wiesz chodzi o to, że...to dziwne ale...po prostu my...
*Jeb! Jackwi odpada jedno skrzydło*
Jack: Kurde tak coś czułem, że długo się nie utrzymają. Słaba konstrukcja albo charakter mało anielski :)
Lilka:*wzdycha i wraca do otrzepywania rąk* No tak U-U
"Kelly: Powoli do przodu, że tak powiem widziałaś w jakiej chemi się kpmpie. Niedługo od tego zmutuje i dopiero będę wyjątkowa."
Lilka: Nie zmutujesz to tylko olejek eteryczny, a nie ufokowe narkotyki. Mi kiedyś Vanessa podłożyła pastę do zębów do tubki z szamponem w odwecie za to, że wrzuciłam jej żabę pod prysznic. Obie skończyłyśmy na obozowym zmywaku. Ale było warto :D A po za tym dla mnie już jesteś Kelly.
Jack: Ta miłość po pięciu rozwodach.
Alex: No dobrze. :)
Usuń"Kelly: Też się cieszę. Nie myślałam, że tak wyrosną. Kiedy wyjeżdżałam Takashi nie umiał dobrze pływać, a teraz proszę kajakarstwo uprawia, a Jiro. Bałam się, że mnie nie pozna a tu od razu czy może mnie zjeść."
"Lilka: To teraz będziesz musiała pilnować tego swojego Takashiego przed Akane."
Kelly: Niby czemu? Duży silny chłop da sobie radę.
Jack: Solidarność zadartych nosów.
"Lilka: A czy ja wyglądam ci na kogoś kto robi to co mu się każę."
Mary: Nie chcesz wiedzieć na kogo mi wyglądasz.
"Jack: Chciałabyś dziecino."
Kelly: Żebyś ty tylko wiedział czego ja bym chciała.
"Lilka: Kelly może i nie za to ja tak. Jedno jej słowo i...może stać się very magical something."
Kelly: *siedzi sobie na ziemi z uroczą minką* Dziękuję. ^^
Ines: A wy się potem dziwicie, że jest z niej mała rozpuszczona zołza.
"Lilka: Ktoś się postarał. Dobra zróbmy drugi test*wyciąga kredę i zaczyna coś gryzmolić na podłodze*"
Hikaru: Nad czym się starał? Coś w nim znalazłaś?
"Jack:Nie jestem aniołem chodź rozumiem, że to jako pierwsze może przyjść od głowy. Moją misją nie jest noszenie skrzydeł i pomaganie ludziom. Faktem jest to, że pasują mi do tej roli którą odstawiam. Ten mój anielski image."
Kelly: Bla bla bla. Zamknij buzike i ładnie wyglądaj.
"Lilka: Tak w sumie to najbardziej polubiłam emosia."
Kelly: Mówiłaś, że aniołka.
Mary: O emosiu zapomniałaś.
"Jack:Widzisz Pony pojawiam się i znikam. Trochę jak twój anioł struż*ten czarujący uśmiech*"
Kelly: Mój anioł stróż jest trzynastoletnim pedofilem. Boże za coś mnie tak pokarał?
"Lilka: Te Hwana ty moich przodków nie obrażaj bo ja twoich nie obrażam."
Kelly: Tak obrażam twoich przodków i do tego współczuje zmorze.*sarkazm*
"Lilka: Nie zmutujesz to tylko olejek eteryczny, a nie ufokowe narkotyki. Mi kiedyś Vanessa podłożyła pastę do zębów do tubki z szamponem w odwecie za to, że wrzuciłam jej żabę pod prysznic. Obie skończyłyśmy na obozowym zmywaku. Ale było warto :D"
Kelly: Krem do depilacji.
Ryuga: W szamponie...To było złe.
Kelly: * patrzy na Ryuge i uśmiecha się szeroko *
Ryuga: *kontem oka widzi szczerząca się Kelly i mimowolnie parska śmiechem*
" A po za tym dla mnie już jesteś Kelly.
Jack: Ta miłość po pięciu rozwodach."
Kelly: Obydwie mamy ciężki charakter to i nasz związek jest dość burzliwy. Usimy się jeszcze dotrzeć. ;)
"Kelly: Niby czemu? Duży silny chłop da sobie radę."
UsuńLilka: :)
Jack: To była dopiero morda pedofila.
"Mary: Nie chcesz wiedzieć na kogo mi wyglądasz."
Lilka: Nie dlaczego? Mów tylko szczerze.
"Kelly: Żebyś ty tylko wiedział czego ja bym chciała."
Jack: Na przykład zamordować mnie ale wiesz, że nie możesz.
"Kelly: *siedzi sobie na ziemi z uroczą minką*Dziękuję. ^^
Ines: A wy się potem dziwicie, że jest z niej mała rozpuszczona zołza."
Lilka: Ale tak ją pocieszyłam, że się przynajmniej rozpromieniła....no chyba, że udaje.
"Hikaru: Nad czym się starał? Coś w nim znalazłaś?"
Lilka: W sensie o gest mi chodziło. Co ja mogłam tam znaleźć przecież jestem upośledzona psychicznie prawda? Hihi^^ Ale nie wiadomo kto ci to podesłał. Może jakiś debil idiota którego poznałaś dwa lata temu i teraz nagle stwierdził, że zrobi sobie wielki zajebisty powrót bo przecież czemu nie?
Jack:...Było go nie szukać-_-
Lilka: Milcz jak nie wiesz o co chodzi. No więc dziewczyno*wciska jej torbę z ciuchami* ratuj się uciekaj. Tu masz bilet*wciska jej bilet* jedziesz na Syberię. Tu masz nowy paszport i dowód osobisty o nic się nie martw*wciska Hikaru paszport i dowód* Od dziś masz na imię Masza Dubrowa i może poznasz tam jakiegoś niedźwiedzia. Musisz się ratować i uciekać. No już już już* wypycha ją za drzwi i mało nie zrzuca ze schodów* Run! RUN! RUN!!!*i zatrzaskuje drzwi*
Jack: Czy Masza i Niedźwiedź to nie byłą jakaś Ruska bajka?
Ja: Zgadza się coś takiego istnieje. Masza i Niedźwiedź to zło O-O
Lilka: Co mnie tam jakaś Ruska bajka obchodzi.
"Kelly: Bla bla bla. Zamknij buzike i ładnie wyglądaj."
Jack: Rozumiem, że to twoje głowy mało co dochodzi o prócz Ryugi ale wbij sobie wreszcie, że nie jestem twoją zabawką.
"Kelly: Mówiłaś, że aniołka.
Mary: O emosiu zapomniałaś."
Lilka: Mówiłam to zanim poznałam emosia...w sumie obaj byli fajni. Ale cały Jack to lepszy Jack niż rozdrobniony.
Jack:...O czym wy gadacie? Ćpałyście coś?*omiata Mary, Kelly i Lilkę wzrokiem* A z resztą kogo ja pytam?
"Kelly: Mój anioł stróż jest trzynastoletnim pedofilem. Boże za coś mnie tak pokarał?"
Jack: Pony jesteś niereformowalnym kucykiem. Jako jedyna twierdzisz, że to uśmiech pedofila.
"Kelly: Krem do depilacji.
Ryuga: W szamponie...To było złe.
Kelly: * patrzy na Ryuge i uśmiecha się szeroko *
Ryuga: *kontem oka widzi szczerząca się Kelly i mimowolnie parska śmiechem*"
Lilka:*wyłączona z rozmowy wraca do mazanie kredą po podłodze*
Ja: Moje dedukcje są słabe. Albo to Ryuga podrzucił Hikaru ten naszyjnik w końcu Mary wybrała się w inną dzielnicę a tam pojawia się Ryuga. Może to są rejony Hikaru? No nie wiem. Druga wersja to Kyoya który był taki zacieszony, a kolejna moja opcja to...uwaga uwaga uwaga...Gingka! Dowiedział się że Hikaru wraca do gry i zrobił jej taki prezent na dobry start ale z racji, że rzucił beyblade nie mógł spojrzeć jej w oczy bo ona podniosła się i zaczęła walczyć, a on nie i wyszło szydło z worka. Tsubasa odpada bo jemu jeszcze zależy na Ines i oby tak dalej. Albo to był jakiś adorator Hikaru który nie przyszedł mi jeszcze do głowy lub formacja złych ludzi znów atakuje.
Jack: Kruk jak zwykle lubi opowiadać bajki.
Ja: No ale powiedź, że z Gingką dobrze wymyśliłam XD
Lilka: Mówiłam, że jak jest chora to pada jej na głowę bardziej niż za zwyczaj? Ale moje zdanie się przecież nie liczy bo ja tu jestem tylko niezrównoważona psychicznie prawda? A z resztą co z tego*coraz szybciej gryzmoli po podłodze*
"Kelly: Obydwie mamy ciężki charakter to i nasz związek jest dość burzliwy. Usimy się jeszcze dotrzeć. ;)"
Lilka:*wierzchiem dłoni pociera Kelly po przedramieniu przy okazj brudząc ją kredą* Nasze ralacje się poprwiają widzisz Jack?
Jack: Phyhyhy. Zły dotyk boli XD
Lilka:-_-
"Lilka: Nie dlaczego? Mów tylko szczerze."
UsuńMary: Żebyś zaczęła schizować?...No dobra. Wyglądasz mi na sflustrowaną dziewczyne od której wymaga się za dużo która usilnie starara się pokazać wszystkim, że daje sobie radę mimo że tak nie jest.
"Jack: Na przykład zamordować mnie ale wiesz, że nie możesz."
Kelly: Co? Nie! Niby za co?
"Lilka: Ale tak ją pocieszyłam, że się przynajmniej rozpromieniła....no chyba, że udaje."
Kelly: Ja się ciągle cieszę.
Ines: Będę musiała porozmawiać z Ryugą. Musi zacząć cie krócej trzymać.
.
*Akcja z Lilką i Hikaru*
Kyoya: Świry. *przyprowadza Hikaru z powrotem* Nawet jeśli ktoś ma zamiar ją prześladować to przecież w przeciwieństwie do niektórych ona potrafi grać i go załatwi.
Kelly: Chyba, że w metalowej płytce jest zdalnie sterowany ładunek wybuchowy. Pik pikpik pikpikpik bom. :)
Hikaru: *oddaje Lilce pakunki* Jesteś nieźle przygotowana. Często zdarzają ci się tego typu rzeczy?
"Jack: Rozumiem, że to twoje głowy mało co dochodzi o prócz Ryugi ale wbij sobie wreszcie, że nie jestem twoją zabawką."
Kelly: *wywraca oczami* Żartowałam.*daje mu pstryczka w nos* Poprostu nie miałam ochoty słuchać o tym jakim to genialnym aktorem jesteś.
"Lilka: Mówiłam to zanim poznałam emosia...w sumie obaj byli fajni. Ale cały Jack to lepszy Jack niż rozdrobniony."
Mary: Kłóciła bym się.
Kelly: Sherlock był fajny. ^^
"Jack: Pony jesteś niereformowalnym kucykiem. Jako jedyna twierdzisz, że to uśmiech pedofila."
Kelly: Nie dokońca wiem co znaczy niereformowalny kucyk, ani w ogóle co znaczy niereformowalny, ale co mi tak ichacha i do przodu. :)
"Lilka:*wyłączona z rozmowy wraca do mazanie kredą po podłodze*"
Kelly: *przytula się do Lilki * Cio rysujesz?
Ja: *cieszy mordkę*
Ines: Coś wymyśliła?
Ja: Nic. Wystarczyło nie zostawić liściku. :)
" Druga wersja to Kyoya który był taki zacieszony"
Mary: Ej on się nawet umył.
Ines: *dramatyczne wciągnięcie powietrza nosem*
"Gingka! Dowiedział się że Hikaru wraca do gry i zrobił jej taki prezent na dobry start ale z racji, że rzucił beyblade nie mógł spojrzeć jej w oczy bo ona podniosła się i zaczęła walczyć, a on nie i wyszło szydło z worka."
Kelly: Gdyby Ginga był w mieście Ryuga by o tym wiedział i by go prawdopodobnie zabił.
"Jack: Phyhyhy. Zły dotyk boli XD"
Kelly: Żeby ciebie coś nie zabolało.
"Mary: Żebyś zaczęła schizować?...No dobra.
UsuńLilka: No tak bo to moje marzenie codziennie iść w turbo.
"Wyglądasz mi na sflustrowaną dziewczyne od której wymaga się za dużo która usilnie starara się pokazać wszystkim, że daje sobie radę mimo że tak nie jest."
Lilka: Patrzyłaś ostatnio w lustro?
"Kelly: Co? Nie! Niby za co?"
Jack: No wiesz każdy ma jakieś powody znane tylko i wyłącznie jemu. A twoja brzydsza wersja już podcięła mi gardło.
"Kelly: Ja się ciągle cieszę.
Ines: Będę musiała porozmawiać z Ryugą. Musi zacząć cie krócej trzymać."
Jack:Udajesz pocieszną dzaiewczynę z placu zabaw/psychiartyka.
Lilka: No jeszcze czego. Trochę wolności za młodości. Jeszcze ślubu nie było, a ty chcesz, żeby on ją na smyczy trzymał? Co to ma być to nie po to nasze pra babki walczyły o równouprawnienie żeby teraz kobieta chodziła pod dyktando faceta. No luzie to miała być równość. Ines przyda ci się terapia. Jako specjalista zalecam donaty, jakiś filmowy chłamik, osiem godzin snu i wpuszczenie do pokoju trochę światła i świeżego powietrza. Po tym poczujesz się jak nowo nowo narodzona.
Jack: Ogarnij się femina.
Lilka: Nie gadam z seksistami!
Jack:*mruczy pod nosem*Niech ja znajdę tego debila-_-
Lilka: Co tam mruczysz?
Jack: Że feminizm kończy się tam gdzie trzeba wnieść szafę na ósme piętro albo tam gdzie w kopalni wydobywa się węgiel.
Lilka: Ja tam nie mam problemy.
Jack: No tak...Supergirl jak mogłem zapomnieć? Niech jej ktoś przetłumaczy, że feminizm to zło. Feministki mają kompleksy i żywią nienawiść Czarna ogarnij się.
Lilka: Daj sobie spokój.
"Kyoya: Świry.
Lilka: Powiedział przytulacz tornad.
"... przeciwieństwie do niektórych ona potrafi grać i go załatwi.
Lilka: Jeśli to miała być aluzja to tego, że jestem do kitu w beyblade to za wiele mną nie ruszyła. W końcu to tylko gra, a beye nie są odporne na kule. Jaki tu użytek.
"Kelly: Chyba, że w metalowej płytce jest zdalnie sterowany ładunek wybuchowy. Pik pikpik pikpikpik bom. :)"
Lilka: Celeeeest?!
Ja: Celest na prawdę coś takiego zrobiłaś? *.*
"Hikaru: *oddaje Lilce pakunki* Jesteś nieźle przygotowana. Często zdarzają ci się tego typu rzeczy?"
Lilka: Hym. Pomyślmy. Nie w ogóle*zabiera rzeczy i wywala przez portal*
"Kelly: *wywraca oczami* Żartowałam.
Jack:*przedrzeźnia Kelly wywracając oczami* O jej :)
"Mary: Kłóciła bym się.
Kelly: Sherlock był fajny. ^^"
Lilka: To co lepiej jak jest rozdzielony i nie można ich upilnować, a jeden chce się mnie pozbyć żeby dostać beya?
"Kelly: Nie dokońca wiem co znaczy niereformowalny kucyk, ani w ogóle co znaczy niereformowalny, ale co mi tak ichacha i do przodu. :)"
Jack:*kciuk w górę* :)
"Kelly: *przytula się do Lilki * Cio rysujesz?"
Lilka:Pieczęć*wciska jej świstek na którym się wzoruje*
Jack:*chodzi za Lilką i ściera butem to co tamta nagryzmoli*
Lilka:*dalej rysuje* Jeśli uda mi się jednak przywołać tego demona to dowiem się jak odzyskać wspomnienia, a Zmora będzie mogła się wypchać. Jack wyrzucił mi kamień do uziemienia ale jeśli będzie to przedmiot z dawką takiej jak to powiedzieć...przychylnej energii czyli to*macha wisiorkiem Hikaru* To dam radę go utrzymać przez jakiś czas. Demony nie mogą przebywać w tym wymiarze bez swojego uziemienia. Do utrzymania cielesnej formy potrzebuje czegoś. Coś jak Doctor Fate i jego hełm tylko ja sprowadzę go tu na chwilę, a nie uwiężę na zawsze...Jack przestań to wreszcie ścierać!
Jack: Nie będziesz nic wzywać już za dużo tego gówna się tu plącze. Nie pomyślałaś, że to może nie być zbyt przychylny przedmiot. Poza tym pewnie chcesz tu wezwać Verlacka.
Lilka:*mina obrażonego chomika*
"Ja: *cieszy mordkę*
UsuńInes: Coś wymyśliła?
Ja: Nic. Wystarczyło nie zostawić liściku. :)"
Ja: Przecież wiesz jak ja lubię sobie tak wymyślać a ciekawi mnie co z tym będzie dalej.
"Mary: Ej on się nawet umył.
Ines: *dramatyczne wciągnięcie powietrza nosem* "
Lilka:*mówi śmiejąc się i próbuje rysować* Choroba prze was rozmazałam.
Ja:*niby zaczęłam się śmiać ale moje śmianie wygląda teraz tak, że zaczynam, a dalej zanoszę się kaszlem* Eh U.U
Jack: Jakbyście tak poszły spać to by był taki spokój.
Ja: Chciałabym ale katar i kaszel mi nie pozwalają.
Lilka: Masz świetną możliwość wcielenia się w mnie i te nie przespane noce ze Zmorą.
"Kelly: Gdyby Ginga był w mieście Ryuga by o tym wiedział i by go prawdopodobnie zabił."
Lilka: Jak? To takie przeczucie jak komuś się coś dzieje czy puściłby Drago luzem a ten go wytropił.
"Kelly: Żeby ciebie coś nie zabolało."
Jack: Mnie już boli bo mnie przecież tak tragicznie skrzywdziłaś.
Lilka: Skończ ten temat bałwanie-_-
UsuńMary: Mówiłam, że zaczniesz shizować. Słuchaj młoda. Sprawa wygląda tak, że za sobą nie przepadamy. Przykre, ale prawdziwe. Więc może poprostu nie rozmawiajmy ze sobą.
"Jack: No wiesz każdy ma jakieś powody znane tylko i wyłącznie jemu. A twoja brzydsza wersja już podcięła mi gardło."
Kelly: Trzeba było się nie szarpać.
"Jack:Udajesz pocieszną dzaiewczynę z placu zabaw/psychiartyka."
Kelly: Ja nie udaje. ^^
Ines: Jestem feministką. Foxi mówi na mne Feminizia. Ale Kelly trzeba utemperować, a Ryuga ma na nią największy wpływ.
"Lilka: Celeeeest?!
Ja: Celest na prawdę coś takiego zrobiłaś? *.*"
Celest: Słucham? A chodzi o naszyjnik? Ładniutki, ale mama nie pozwoliła mi się nim pobawić. Zapalnik mogło by uaktywnić zapalnik aktywowany ciepłem skóry. *.*
"Jack:*przedrzeźnia Kelly wywracając oczami* O jej :)"
Kelly: To jeszcze nie to spróbuj lekko przymróżyć oczy na końcu.
"Lilka: To co lepiej jak jest rozdzielony i nie można ich upilnować, a jeden chce się mnie pozbyć żeby dostać beya?"
Kelly: Przesadzasz wszystko było pod kontrolą.
"Lilka:Pieczęć*wciska jej świstek na którym się wzoruje*"
Kelly: Hym? No tak bardzo fajne drzwi pułapka, aż sama bym przez nie przeszła
Podoba mi się fasada i nachylenie wykończeń.*nie ma pojęcia o czym mówi nie mniej jednak słucha Lilki* Ale ty wiesz, że mogła bym to powtórzyć komuś nieodpowiedniemu, albo sama odwalć ten rytuał chuj wie po co? Upewniam się, że potrafisz przysfajać fakty.
"Lilka:*mówi śmiejąc się i próbuje rysować* Choroba prze was rozmazałam."
Ines: Śmiej się my tu kryzys mamy.
Mary; Mój mały braciszek dorasta.
Kyoya: Ogarnijcie się! A pozatym nie jesteś odemnie znowu tak bardzo starsza.
"Lilka: Jak? To takie przeczucie jak komuś się coś dzieje czy puściłby Drago luzem a ten go wytropił.
Kelly: Coś pomiędzy.
"Jack: Mnie już boli bo mnie przecież tak tragicznie skrzywdziłaś."
Kelly: Że niby kiedy.
"Mary: Mówiłam, że zaczniesz shizować.
UsuńLilka: Nawet nie zaczęłam.
"Słuchaj młoda.
Lilka: Prawdopodobnie w waszych czasach byłybyśmy w tym samym wieku albo ja starsza.
"Sprawa wygląda tak, że za sobą nie przepadamy. Przykre, ale prawdziwe.
Lilka: Widać, że masz refleks szachisty.
"Więc może po prostu nie rozmawiajmy ze sobą."
Lilka: Tołkujemy to już od jakiegoś czasu tak samo jak nie zbliżaj się, nie rozmawiaj i nie oddychaj w towarzystwie twoich chłopców i nie wychodzi. Pogódź się z tym jesteś na mnie skazana jak ci nie pasuje to się powieś.
"Kelly: Trzeba było się nie szarpać.
Jack: Nie miałbym powodów do wiercenia się gdyby jego pazury nie były w gotowości by pociąć mi gardło.
"Kelly: Ja nie udaje. ^^
Ines: Jestem feministką. Foxi mówi na mne Feminizia. Ale Kelly trzeba utemperować, a Ryuga ma na nią największy wpływ."
Jack: Oczywiście :) Ja na Czarną mówię ,,Femina" co brzmi jak jakoś kokaina którą prawdopodobnie się szprycuje po chrzani takie głupoty że aż mnie szlak trafia.
Lilka: Zdajesz sobie sprawę, że słowo femmina oznacza kobietę?
Jack: I co z tego. Po to jestem sobą myślącą, że mogę to interpretować jak chcę, a przecież kobiety i narkotyki mają ze sobą wiele wspólnego.
"Celest: Słucham? A chodzi o naszyjnik? Ładniutki, ale mama nie pozwoliła mi się nim pobawić. Zapalnik mogło by uaktywnić zapalnik aktywowany ciepłem skóry. *.*"
Lilka: Mamy tako jaką pewność, że to nie od niej.
Ja: Uhym.
"Kelly: To jeszcze nie to spróbuj lekko przymróżyć oczy na końcu."
Jack: Nie ucz kłamcy kłamać.
"Kelly: Przesadzasz wszystko było pod kontrolą."
Lilka: No taaak. Przecież roboty zabójcy próbujące mnie zabić to już norma. I czego ja się dziwię? Hahah! Nie nie wieżę.
"Kelly: Hym? No tak bardzo fajne drzwi pułapka, aż sama bym przez nie przeszła
Podoba mi się fasada i nachylenie wykończeń."
Lilka:...To heksagram. Gwiazda Dawida.
"Ale ty wiesz, że mogła bym to powtórzyć komuś nieodpowiedniemu, albo sama odwalć ten rytuał chuj wie po co? Upewniam się, że potrafisz przysfajać fakty."
Lilka: Ta? I komu to powtórzysz? Możesz prubować ale nie przyszedłby z pewnych racji. Po za tym rozumie, że mam przyjąć tryb życia jestem samotniczką, nie mogę ufać nikomu, a nawet sobie, pracuję solo a jeśli ktoś wejdzie mi w drogę i tak dalej i tak dalej? Spoko już niedługo.
Kyoya:...
Lilka: Coś nie tak?
Kyoya: Źródło moich problemów nie powinno się odzywać.
Lilka: To było nie dotykać tego kompasu.
"Ines: Śmiej się my tu kryzys mamy.
Mary; Mój mały braciszek dorasta."
Lilka: Jaki kryzys to cud! W wieku ile ty tam teraz masz...19 lat coś ruszyło. Teraz będziesz mu musiała wytłumaczyć jak działa kalendarzyk. W końcu do tej pory przeżywał TE DNI tylko mentalnie, a teraz wszystko nabierze innych wymiarów*niby siedzi na podłodze i rysuje ale widać, że trzęsie się powstrzymując śmiech*
"Kyoya: Ogarnijcie się! A pozatym nie jesteś odemnie znowu tak bardzo starsza."
Lilka: Starsza siostra nie jest od niego starsza. To dopiero zagwozdka bo przecież co to jest te kilka miesięcy.
"Kelly: Coś pomiędzy."
Lilka: Czyli znajdź ale nie zagryź.
"Kelly: Że niby kiedy."
Jack: To był sarkazm. W sumie to nie była w tedy znowu taka krzywda*dostaje od Lilki w tył głowy* Za co?
Lilka: Za jajeczko U-U
Mary: *ciśnienie jej trochę skoczyło bo Lilka wchodziła jej w co drugie słowo* Nie chcę mi się z tobą gadać.
Usuń"Jack: Nie miałbym powodów do wiercenia się gdyby jego pazury nie były w gotowości by pociąć mi gardło."
Kelly: Nie były w gotowości poderrznąć ci gardło gdybyś nie obraził dziewczyny na której mu zależało. Widzisz ja mam wpojone, że powininno się dbać o dobre imię swojej damy.
"Jack: I co z tego. Po to jestem sobą myślącą, że mogę to interpretować jak chcę, a przecież kobiety i narkotyki mają ze sobą wiele wspólnego."
Kelly: Można się od nich uzależnić i mogą cię zabić.
"Lilka: Mamy tako jaką pewność, że to nie od niej."
Kelly: Prwność, że to nie ona przytym kombinowała.
"Jack: Nie ucz kłamcy kłamać."
Kelly: Niemów Hawanie co ma robić.
"Lilka: No taaak. Przecież roboty zabójcy próbujące mnie zabić to już norma. I czego ja się dziwię? Hahah! Nie nie wieżę."
Kelly: Nie dramatyzuj. Wystarczyło by wrednego rozbroić i czym tu się przejmować. Zresztą kryształek na ebaju obchnięty zagrożenie zlikwidowane.
"Lilka: Po za tym rozumie, że mam przyjąć tryb życia jestem samotniczką, nie mogę ufać nikomu, a nawet sobie, pracuję solo a jeśli ktoś wejdzie mi w drogę i tak dalej i tak dalej? Spoko już niedługo."
Kelly: Już w tym trybie jesteś i to jest kompletnie nie potrzebne bo mu gówno możemy ci zaszkodzić. Więc wyluzuj.
"Lilka: Jaki kryzys to cud! W wieku ile ty tam teraz masz...19 lat coś ruszyło. Teraz będziesz mu musiała wytłumaczyć jak działa kalendarzyk. W końcu do tej pory przeżywał TE DNI tylko mentalnie, a teraz wszystko nabierze innych wymiarów*niby siedzi na podłodze i rysuje ale widać, że trzęsie się powstrzymując śmiech*"
Mary: *śmieje się z Yoyo*
Kyoya: *Dostaje kurwicy*
Kelly:* poprostu się cieszy*
"Lilka: Czyli znajdź ale nie zagryź."
Kelly: Dokładnie. Znajdź ale nie zagryź sam to zrobie.
"Jack: To był sarkazm. W sumie to nie była w tedy znowu taka krzywda."
Kelly: Boze, a ty znowu o tym.
Lilka: Myślę, że jakoś to przeżyję.
Usuń"Kelly: Nie były w gotowości poderrznąć ci gardło gdybyś nie obraził dziewczyny na której mu zależało. Widzisz ja mam wpojone, że powininno się dbać o dobre imię swojej damy."
Jack: Oczywiście, że tak ale o której damie teraz mówimy?
Lilka: Kelly chyba chodzi o tą małą pin up girl.
Jack: Pin up co? Kogo ty chcesz znowu powiesić?
Lilka:...Już nic. Nie przejmuj się tym co mówię.
Jack: A kiedyś to robiłem?
Lilka: Zważając na to, że nadal chodzisz za mną i ścierasz to co narysują chodź usilnie ale spokojnie staram się ciebie od tego odciągnąć ty nadal to robisz to NIE.
"Kelly: Można się od nich uzależnić i mogą cię zabić."
Jack: Ta. A potem znajomość się kończy, a ty biedaku biegaj w poszukiwaniu swojej "białej damy".
Lilka: Mam nadzieję, że ty takich dam nie poszukujesz.
Jack: Jeszcze tak mi nie odbija. Po za tym nie szukam gwoździa do trumny już to mówiłem wbij sobie bo powtarzanie ci tego jest uciążliwe.
Lilka:*w ogóle nie patrzy na Jacka tylko dalej gryzmoli* Tak mi przykro, że jestem taaaaka uciążliwa.
Jack: I słusznie.
Lilka:...
"Kelly: Prwność, że to nie ona przytym kombinowała."
Lilka: A to nie jeden pies?
"Kelly: Niemów Hawanie co ma robić."
Jack: Będę mówił co będę chciał H-a-w-a-n-a.
"Kelly: Nie dramatyzuj. Wystarczyło by wrednego rozbroić i czym tu się przejmować. Zresztą kryształek na ebaju obchnięty zagrożenie zlikwidowane."
Lilka: Właściwie to nie na ebaju tylko...nie ważne. Właśnie najpierw by go trzeba było rozbroić.
"Kelly: Już w tym trybie jesteś i to jest kompletnie nie potrzebne bo mu gówno możemy ci zaszkodzić. Więc wyluzuj."
Lilka: No proszę sama siebie zaskakuję. Właśnie moglibyście, a sama mówisz, że niepotrzebnie ci to mówię o tym całym wezwaniu demona bo mogłabyś to źle wykorzystać ale znowu jakbyś chciała to byś nie mówiła*przestaje rysować i wzdycha* Wariuję. Nic z tego nie będzie.
"Kyoya: *Dostaje kurwicy*"
Lilka: Te nerwol?*rzuca mu naszyjnik Hikaru* Lepiej biegnij jej to zanieść. Kruk nazwijmy jakieś dziecko Hotaru.
Jack: Niebieska ma na imię Hikaru....chyba. Nie mam pamięci do imion tylko do twarzy.
Lilka: Ja wiem ale ja mówię Hotaru-robaczek świętojański^^
Jack: Ta a po zrobieniu bliźniaczek nazwiemy je Kotara i Zasłonka.
Lilka: Jak dożyję to nazwę tak swoje dziecko.
Jack: A myślałem, że Sridżajawara coś tam.
Lilka: Sri Dźajawardanapura Kotte wstawaj do szkoły! XD A ty swojego Zenka pilnuj.
Jack: Ty się moim Zenkiem nie interesuj XD
Lilka: A będę :)
"Kelly: Dokładnie. Znajdź ale nie zagryź sam to zrobie."
Lilka: Jak eko. Oszczędność czasu i energii pewnie szybciej byś go wyszukała niż Drago co? Hyhy :)
"Kelly: Boze, a ty znowu o tym."
Jack: Ja o tym chyba pierwszy raz wspominam to Czarna gadała o tym co pięć minut.
Lilka: Nie wiem Jack chcesz zupę naleśniki czy coś? To weź się kopsnij do sklepu i nie wracaj.
Jack: A nie wiesz nie jestem głodny.
Lilka: To zmień temat na jakiś inny.
Odpisuje w nowym komie, bo coś mnie komputer przestał słuchać (uwielbiam go -.-)
OdpowiedzUsuńJenny: Ambitne porównanie :) Nie masz przypadkiem jakiś ludzi na których się będziesz wyżywała, bo twojego przyjaciela obraziłam? ^^
Izumi: Celeees jak się nazywało to do rozdzielania? Defiblyrator?!
Mary: Po co ludzie kiedy mogę podręczyć demona?
UsuńKelly: To był separato jeśli już.
Izumi: Oj nieważne, to separato, Pilnie mi potrzebne!
UsuńJenny: Aa takie buty ^^
Kelly:Ale po co ci separato?
UsuńIzumi: Bo Celest mówiła, że to może rozwalić mózg, a pewnej osobie, by to się bardzo przydało
UsuńEris: *znudzona, bawi się kosmykiem włosów* Wcale tego nie słyszę.
Izumi: Morda w kubeł, ciemna maso
Eris: -_-
Kelly: Jeśli chodzi ci o Alex'a to zapomnij. Celest się nie zgodzi, a i ja nie zezwole.
UsuńCelest: Szansę na powodzenie wynoszą 33,(3)%.
Kelly: czyli praktycznie stworzyłaś coś do rozwalania głów.
Izumi: Piegowaty niech się udławi najlepiej. Na tą ciemną masę chcę! *wskazuje na Eris*
UsuńEris: *patrzy na niego z politowaniem*
Alex: Może będziesz miał szczęście i zdechne na wścieklizne.
UsuńCeles: *patrzy lekko zamyślona na Eris * Obiekt do testów jeszcze żadnym badanią nie zaszkodził. :)
Harumi: Nawet tak nie mów *przygarnia do siebie Alexa ze smutną miną*
UsuńIzumi: A jak się darłem, że czuję się samotny, to nie przyszłaś ;-;
Eris: Fascynujące *unosi brew* Celest lubisz wilki? ^^ *pokazuje jej zdjęcia ogromnego wilka*
Alex: Już nie będę. Rozchmurz się. Nieznosze jak jesteś smutna.
UsuńCelest:*blednie ale skupia się na zadaniu i udaje się jej nie uciec z krzykiem * Ostatnio często je widuje. Ale dosyć już o mnie. Rozumiem że masz rozdwojenie jaźń zgadza się.
Eris: Raczej to moje drugie ja jest moim uroczym zwierzątkiem, ale pewna suka je wepchnęła do czeluści podziemi.
UsuńHarumi" *przygląda się ugryzieniu, po czym patrzy na niego uważnie* Obiecujesz?
Celest: Czyli już zostałyście rozdzielone. Izumi czemu mi robisz nadzieję. Tylko nie wykręcaj się, że nie wiedziałeś.
UsuńAlex: Obiecuję, że nie będę nawet wspominał o umieraniu na wścieklizne.
Jenny: *otwiera jedno oko, bo coś jej nie pasuje w wypowiedzi Alexa* Umierasz?
UsuńEris: Nie do końca >.>... Phi, ja muszę zabić resztę robali! Kurwa to boli!...Tak więc właśnie jest ciekawie
Jenny: Mogę cię dobić do kompletu
Eris: Umrzyj
Alex: Każdego dnia gdy nie widzę Haru.
UsuńJenny: O matko,cukrzyca *wychodzi, zanim ją coś trafi* Kelly!
UsuńHarumi: ^^ *łapie Alexa pod ramię* Od dawna nigdzie nie byliśmy. Co powiesz na kawę?
Kelly: *leży na kanapie z mangą na twarzy * Czego dusza piszczy?
UsuńAlex: Z tobą zawsze i wszędzie.
Jenny: Dawaj na naleśniki
UsuńHarumi: No to idzieeemy *uśmiecha się, a za plecami pokazuje bratu środkowy palec*
Izumi: A myślałem, że zdechnie :(
Kelly:Moment.*podpiera się rękami i nogami i jak jakaś spora poczwara złazi z kanapy na ziemi staje na rekach poczym powoli opuszcza nogi na ziemię i na nich staje* Mamusi jak mi się żyć nie chcę w taką pogodę. Za ciepło by był śnieg, za nimno na lody.
UsuńAlex; Tam gdzie zawsze?
Jenny: Serio nie lubisz jeść lodów w zimie? *stoi w zielonym płaszczu*
UsuńIzumi: w mieście Angel jest cholernie zimno
Bez przesady xD
Izumi: -.-
Harumi: Haaai *zwija się w szalik*
Kelly: Strasznie marzne i bez nich. No dobra. *ubiera się w kurtkę czapkę szalik rękawiczki i wiąże buty*
UsuńAlex: *bierze Harumi na ręce i przenosi przez próg*
Jenny: To chodźmy *wychodzi jak stała*
UsuńPatrick: A podobno zimna nie lubi
Alice: Kobieta zmienną jest
Kyoya: A ona to w szczególności
Kelly: Ale bym borówek zjadła. O matulu. Demony umieją wyczarować rzeczy organiczne?
UsuńJenny: Mogę ci przywołać, jak chcesz *ślizga się po dłuuugiej tafli lodu, która biegnie aż do końca ulicy*
UsuńIzumi: W tym roku wyjątkowo nie chcę Walentynek ;-;
ja tam chcę 15 lutego :3
Alice: A ja wakacje
Jenny: A ja kurwa Michaela z powrotem, ale sorry nie wyjdzie, więc skończcie marudzić
Izumi: Ty też powinnaś się bać walentynek!
Jenny: Co cię nie zabije, to cię wzmocni
Izumi: Jeszcze nie słyszałem o morderczych walentynkach xD
Kelly: *gwizda przrciąhle* Borówki taś taś borówki. Ja chce Walentynki są fajne.
UsuńJenny: *wzdycha, a na rękach Kelly pojawia się krąg, a potem borówki* Tadam. Ja walentynek nie kocham, ale dostawanie sporo czekolady i pluszaków mi się podoba :3
UsuńKelly: *" bada" borówki rozgniatając je jedna po drugiej a potem je zjadając* Zaprzeczasz sama sobie.
UsuńJenny: *zerka na to jej badanie i unosi brew do góry* Kochanie a lubienia to dwie różne rzeczy, Kel *obraca się i rusza Dalej*
UsuńKelly: No co? Chiałam się upewnić, że to nie wilcza jagoda. Mogło ci się coś w zaklęciu jebnąć. Kochanie i lubienie to dwie różne rzeczy ale nie w stosunku do święta.
UsuńJenny: Dla mnie w każdym stosunku są odmienne *kręci się na jednej nodze* Ciekawe co w tym roku twoja mama wymyśli ^^
UsuńIzumi: Angel jak zobaczy KyoyaxKelly lub inna lubiana postać to będzie w siódmym niebie
Jenny: Tsaaa *wybucha śmiechem*
Kelly: Zobaczymy co zrobi. Ciekawi mnie coście sie tak uczepili tego Shipu zemną i Yoyo przecież my praktycznie nie rozmawiamy.
UsuńJenny: Ja tego nie shippuje. A Angel shipuje niemal wszystko z Yoyo. No oprócz YoyoxMadoka.
UsuńKelly: A Lilka x Yoyo też?
UsuńJenny:A jakby inaczej, Ne, Angel?
UsuńCicho, szukam streszczenia
Jenny: XD
A i Helcia mam pytanie. Nie obrazila byś się gdy by paringi z twojego bloga (będą też z innych blogów paringi) wystąpiły w serii "Miju i paringi"?
OdpowiedzUsuńJenny: Pomysłodawca Kyoya
Miju: Ciągle nie mogę w to uwierzyć
Które konkretnie postacie?
UsuńNa razie co do parkingów to KellyxKyoya i MaryxRyuga. Ta seria to będzie odmawianie pqringów
UsuńW sensie tak pogadać o nich tak. No dobrze. Cielawa jestem co ty o nich opowiesz.
UsuńDzięki
UsuńMiju: Będzie ciekawie
Ja: Tylko by cię ktoś wazonem nie załatwił
Miju: To Kyoye się na żywą tarcze weźmie to pomysłodawca
Kaosu: *pomidorowe oburzenie* Jak to nikt w ciebie nie wierzy Haniu - san? MY w ciebie wierzymy! ^^
OdpowiedzUsuńJa: Dobrze mieć takiego optymistę na składzie. ^^ A co do walentynek - cokolwiek napiszesz, to będzie dobrze. :)
Andrew: *siedzi nieco naburmuszony z śliwą pod okiem*
Hiromi: *kręci z politowaniem głową* Mówiłam ci trąbo jerychońska, żebyś nie podważał ważności Servampa w życiu Kim.
Andrew: Nie rozumiem, czemu tak emocjonalnie zareagowała. Manga jak manga.
Hiromi: Jedna z jej ulubionych, przyzwyczaj się.
Andrew: ... Mogłaś mi pomóc ...
Hiromi: Jestem twoją siostrą imbecylu, nie aniołem stróżem. *nie może się zdecydować, który projekt wybrać*
Ja: Nee, Haniu - san miałaś już ferie?
Hiromi: Na co ci wiedzieć, lepiej zacznij pisać shot na carnevale Yuni.
Ja: -,-
Aaron: ... Powiedz sis ... Jak myślisz, czemu ludzi ciągnie do beyblade?
Arisu: *siedzi na parapecie z nosem w książce* Dlaczego akurat mnie o to pytasz?
Aaron: *wzrusza ramionami* Nie wiem.
Arisu: *stuka zgiętym palcem wskazującym o usta* ... Przyjmijmy hipotetycznie, że jesteś takim zwykłym człowiekiem. Ot taki niedostrzegalny szarak jakich pełno. W pewnym momencie znajdujesz się na arenie z dyskiem w ręce. Jeśli ci się poszczęści tłum zaczyna skandować twoje imię - bam! Zostałeś zauważony. I co wtedy czujesz?
Aaron: Ja wiem? Radość?
Arisu: Kto wie może odczuwasz swoistą ekstazę. No i wyjątkowość własnej osoby, bo w końcu nie każdy potrafi przywołać zamieć czy inną wyłącznie myślą, tudzież głosem, chociaż nie jestem pewna czy wykrzykiwanie komend jest najpotrzebniejsze. Nie zapominajmy też o adrenalinie. Myślę, że te czynniki są w jakiś sposób uzależniające. A uzależnienia mają to do siebie, że nie jest łatwo z nich wyjść.
Aaron: Ani przetrwać długo na głodzie... No ... Zależy, czy nie stanie się coś, co nagle zniechęci cię do "ćpania."
Arisu: *kiwa lekko głową wgapiając się w okno*
Hiromi: To, hm, głębokie przemyślenia.
Ja: Ja wiem, że wemnie wierzycie. Poprostu od czasu do czasu dopada mnie nagły i naszczeście krótkotrwały wybuch urzałania się nad sobą. Właśnie pracuję nad walentynkowym postem ostatni wolny wieczór feri trzeba dobrze spożytkować i położyć się wcześniej.
UsuńMary: Niedość, że świry to jeszcze ćpuny.
Alex: W sumie faktycznie oddzielnie z beyem ma podobne objawy do syndromu odstawienia.
Kelly: No ale chyba mi teraz nie powiecie, że beyblade jest be i wogóle przestańmy wszyscy grać bo nas skręci. Beyblade nie szkodzi jeśli tylko potrafi się grać.
Kaosu: A, czyli ciebie też czasami dopada stan emo - emu, podobnie u Yuny można coś takiego często zaobserwować. ^^ *wyjmuje czekoladę z kieszeni* Komuś zachciewa się kawałka?
UsuńAaron: Myślę, że da się to porównać do substancji leczniczych - dopóki nie przedawkujesz nic nie powinno ci się stać.
Hiromi: Miej na uwadze kuzynku, że czasami ludzie różnie reagują na daną dawkę.
Kaosu: No i można być uczulonym na jakiś składnik leku.
Aaron: Już nie komplikujcie sprawy.
Hiromi: *ogląda maski, które prawdopodobnie wykorzysta do szkiców, tylko, że nie może się zdecydować która lepsza* Merda...