piątek, 27 stycznia 2017

Beyblade po mojemu (S.2 R.10)

Rozdział 10

Kelly

Odprężający olejek eteryczny do przygotowania rozgrzewającej kąpieli umożliwia harmonijne zakończenie dnia wieczór pełen wewnętrznego opanowania i spokoju. Wyważona kompozycja zapachowa uspokajającego eukaliptusa i aromatycznego jałowca relaksuje zmysły i sprawia, że codzienny stres znika.
A co z tym niecodziennym?
 Zawiera:, cajeputi oleum, caryophylli floris aetheroleum, eucalypti aetheroleum, luniperi aetheroleum, methylis salicylas mamusiu oby mi od tego wszystkiego skrzela nie wyrosły.
Odłożyłam flakonik z powrotem na brzeg wanny, zanurzyłam się głębiej tak, żeby usta zakrywała mi woda, sięgnęłam po telefon szybko wybrałam numer i wysłałam sms:
-"Co masz na sobie?"-Odpowiedz przyszła szybciej niż szybko.
-"Bardzo śmieszne Blue. Czego chcesz?"
-"Zapytać jak ci idzie. :)”
-"Normalny człowiek zacząłby od na przykład od cześć."
-"Nie udawaj, że ci to przeszkadza. ;P"- tym razem musiałam chwilę zaczekać. Kelsi musiała czasami przyswoić sobie moje koślawe poczucie humoru.
-"Idzie mi całkiem dobrze do jutra będę miała komplet."
-" Nie spiesz się. "
-"...Co ty znowu kombinujesz?"-Zadowolona uśmiechnęłam się pod wodą wypuszczając przy tym kilka bąbelków powietrza.
-"Nic, co by mogło zaszkodzić moje ulubionej czarodziejce."
-"To, że czegoś nie rozumiesz nie znaczy, że to magia."
-"Masz rację. To czary. :P"
-"Przestań wysyłać mi te Voldemorty!"-Woda zabulgotała, a ja niechcący napiłam się wody z kąpieli. Gwałtownie się wyprostowałam i zaczęłam pluć na wszystkie strony.
-" :) :) :) :) :) :) "-napisałam, kiedy przestałam czuć smak mydlin.
-"..."
-"Oj no. Przecież wiesz, że cie uwielbiam. :-)"
Humor mi się trochę poprawił, więc wyszłam wreszcie z wanny zawinęłam się w puchaty ręcznik i rozczesałam świeżo umyte włosy. Kiedy te schły sobie w spokoju ja zmieniałam niepotrzebny już od dawna bandaż na lewym ramieniu? Paskudna blizna od oparzenia, która nie miała najmniejszego zamiaru zblednąć. Szlak by ją i tego, kto mi ją sprezentował... I to, co mi ją sprezentowało.
Ubrałam się, uczesałam i wsiadłam w pierwszy lepszy pociąg jadący w sprzyjającym mi kierunku.
-Hej! Jest ktoś w domu? -Zawołałam cicho zdejmując buty i ustawiając je równiutko pod ścianą.- Halo?
-Jestem w salonie.-Zawołał ciepły miły głos.
Przeszłam przez korytarz, którego drewniana podłoga skrzypiała tak jak nigdzie indziej i zajrzałam do salonu. Na skurzanej kapnie, z której kolor starł się w kilku miejscach siedziała nie młoda już kobieta, której siwe włosy gdzieniegdzie poprzetykane były granatowymi pasemkami. Zdjęła z nosa okulary do czytania i uśmiechnęła się.
-Kelly. Choć tutaj.-Poklepała miejsce koło siebie. Szybo podbiegłam i przytuliłam się do niej. -Ślicznie się opaliłaś na tych wakacjach. –Powiedziała, kiedy udało im się od niej odkleić.-Jak było?
Tuż po wyjściu ze szpitala jeszcze przed wyjazdem na Sumatre za namowami Benkei’a postanowiłam wreszcie odwiedzić moich rodziców. Jedyne, co powstrzymało mnie przed ucieczką z progu to trzymający mnie za wykręconą za plecami rękę Ryuga. Wiem są lepsze sposoby, żeby pomóc komuś się przełamać, ale ten działa i to jest najważniejsze.
-Cudownie.- Uśmiechnęłam się promiennie. – Powinnaś wybrać się tam z tatą jak tylko będziecie mieć trochę czasu. Cisza spokój słońce morze słowem raj.
-No siema sportowe świry!- Rozległo się w korytarzu. Do domu zapewne z treningu wrócił jeden z moich młodszych braci.  Zdziwił się widząc mnie na kanapie.-O to ty. -Odstawił torbę ze sprzętem na komodę.- Spodziewaliśmy się cie za kolejne 6 lat.
Miał ciemno fioletowe włosy po ojcu, bordowe oczy i lekko zadarty nos. Z tego, co zdążyłam zauważyć przechodził właśnie okres buntu. Rodzice muszą mieć z nim przekichane.
-Takashi!- Upomniała go mama.
-I tak przerobie jej pokój na siłownie. –Burknął i wbiegł po schodach do swojego pokoju.
-On tylko tak mówi. Wszyscy bardzo za tobą tęskniliśmy.-Pocieszała mnie obejmując ramieniem.- Zostaniesz z nami na obiad?
-Skoro nalegasz.
Zostałam na obiad i na kolacje, a od tatusiowego okrzyku ‘’Daifuku’’ na mój widok o mało, co nie ogłuchłam.  Jiro następny syn jak go przewrotnie nazwali moi rodzice. Wdał się w swoją jedyną siostrę miał teraz jedenaście lat chociaż uparcie twierdził, że sześć. Udało mu się ograć mnie w Shogi, co nie było dużym wyczynem, ale z tego, co opowiadała mama ogrywał wszystkich na turniejach, jeśli tylko chciało mu się na nie przyjść. Takashi zszedł tylko na kolacje i jedyne, co zrobił to zapytał czy nie mogę czesać się jak ktoś normalny.
Mój pokój nie zmienił się mimo gróźb, że zostanie przerobiony na siłownie. Pułki, na których poustawiane były figurki smoków, wróżek i innych stworków. Ściany pomalowane na jasno fioletowo. Moje pluszaki, a wśród nich ten jeden najważniejszy pluszowy tygrys Taiga. Pogładziłam wypłowiałe paskowane futerko.
Podłoga zaskrzypiała. Zakłopotana odłożyłam zabawkę na łóżko. W drzwiach stała moja mama. W rękach trzymała złożoną w kostkę pościel.
-Myślałam, że może chciałabyś zostać też na noc.- Powiedziała cicho.
-O mamo.-Zabrałam z jej rąk kołdrę, poduszkę, prześcieradło, odłożyłam to wszystko na łóżko i mocno się do niej przytuliłam.
-Jesteś strasznie zmarznięta.
-Słabe krążenie. Mam to po mamie.
-Mi przeszło po tym jak wyszłam za mąż.-A po dłuższej chwili dodała puszczając mnie i szukając czegoś po szafkach pociągając nosem.-Powinnaś się cieplej ubierać straszny mróz ostatnio chwycił. -Zarzuciła mi na ramiona czerwony zapinany na guziki sweter.
-Ty tu o mrozie, a ja chce poznać swoje prawnuki zanim umrę.-Powiedziała moja babcia wchodząc do pokoju.
-Babciu obiecałaś mi, że nie będziesz mówić o śmierci.- Uśmiechnęła się zadziornie machając na mnie ręką.
-Stara jestem. Zapomniałam. Córcia puści ją do domu przecież ten biedak pewnie na nią czeka o ile poprzednim razem nie wystarczająco go wystraszyliście.
-Mamo.- Jęknęła moja mama z wyrzutem.
-No, co?  Świętą prawdę mówię.- Oburzyła się i wzięła mnie pod ramię.- Wnusia ja ci mówię ty się za niego bierz, bo jeszcze ci go odbije.-Roześmiałam się w głos.-Co się śmiejesz?- Skarciła mnie.-Może i swoje lata mam, ale dalej jest ze mnie jak to teraz młodzi mówią? Niezła szprycha.
Rodzinka odprowadziła mnie do drzwi, przy których przytrzymali mnie jeszcze pół godziny kazali obiecać, że przyjadę do nich na Shogatsu i dopiero wtedy pozwolili mi odejść.
Padał śnieg. Gęste płatki przyklejały mi się do rzęs. Opatuliłam się cieplej szalikiem od taty i szybko dreptałam ulicą. Wyglądałam jak postać z tandetnego horroru.
Kiedy byłam pod torami ułożonym nad wielkimi słupami dostrzelam jakąś postać i natychmiast przyspieszyło mi tętno? Jasna choroba.

Ines

-Przyjechałam najszybciej jak tylko mogłam. –Powiedziałam podchodząc bliżej i poprawiając ubranie, które trochę poprzekręcało się podczas biegu.  Gdybym była na planie styliści by przypilnowali żebym na wyglądała jak zziajana kretynka. 
-, Co sie stało? Will’owi się pogorszyło?- Wystraszył się.
-Nie, a mogło?- Zaniepokoiłam się
-Nie powinno, ale zawsze jest ryzyko, że mogłem popełnić jakiś błąd i…
-Na Boga Alex! Nie strasz mnie tak!- Przerwałam mu. Mary mówiła mi, że często zdarzało mu się wpędzić siebie samego w poczucie winy bez żadnego powodu.
-Przepraszam, nie chciałem. –Odetchnęłam głębiej.
-Nic nie szkodzi. To gdzie masz te leki?- Skierowałam rozmowę powrotem na właściwy tor. 
 -A tak leki.- Obrócił się w miejscu szukając torby, którą ostatecznie znalazł zawieszoną na gałęzi drzewa, pod którym staliśmy. Otworzył ją i wyjął z niej mały pojemnik, w którym coś brzęczało, jako mistrz dedukcji domyśliłam się, ze to tabletki dla Will’a. – Gdyby nie chciał ich połknąć dobrym wyjściem jest umazanie ich masłem orzechowym tylko koniecznie takim z niską zawartością cukru.-Tego, co mówił słuchałam tak na dobrą sprawę tylko jednym uchem. Moje myśli zajął laptop, którego brzeg wystawał z torby szatyna, a nie tyle on sam, a to, co się z nim łączyło. Doji i Dark Nebula. Co tak naprawdę się tam wydarzyło? W którą wersie powinnam uwierzyć? Ktoś mądry kiedyś powiedział, ze zawsze wersie wydarzeń moja, wasza i ta prawdziwa.   
-Nad, czym tak myślisz?- Zapytał w pewnym momencie Alex.
-Zastanawiam się, czego on tam szuka w tym śniegu.- Wymyśliłam na poczekaniu kiwając głową w stronę jednego z psów.
-Narkotyków.- Odparł bez zastanowienia z lekką nutką grozy w głosie.
-Co proszę?- Zdziwiłam się.
-Wabi się Dust. Były pies policyjny z wydziału narkotykowego. Stracił węch i teraz pcha nos we wszystko, co chociaż trochę przypomina to, z czym wcześniej pracował.
Pewnie myśli, że jak coś znajdzie to go z powrotem przyjmą. Powiodłam wzrokiem po gromadzie psów, które biegały po parku. Wszystkie były mówiąc prosto z mostu dziwne. Na przykład czarno biała suczka border collie lub mieszaniec tej rasy ciągle podbiegała, do Alex'a wbiegała za niego szczekała i od czasu do czasu podgryzała jego but z czasem zaczęła zaczepiać również mnie.
-Chce, żebyśmy dołączyli do stada.- Pies usiadł przed nami na śniegu wywalił język przekręcił głowę i patrzył to na mnie to na szatyna.
-No dzięki, wiesz.-Sunia ucieszyła się, że się do niej odezwałam i wydała z siebie pojedynczy szczek.-Ja wiem, że nie wyglądam za dobrze, ale pomylić mnie z owcą to chyba przesada.
-Daisy już tak ma.-Powiedział uśmiechając się rozczuleniem patrząc na psa.
-Niech zgadnę była psem pasterskim?
-Dalej jest. Pilnuje, żeby wszystkie psy ze schroniska trzymały się razem.
-To słodkie. –Uśmiechnął się.- Długo już jesteście na tym spacerze?
-No właśnie trzeba by się już powoli zbierać. 
-Pomóc ci zabrać je do przychodni?
-Było by mi bardzo miło.-Powiedział uśmiechając się.
-Które wziąć? Czy może wystarczy, że Daisy sie nimi zajmie?
-Daisy jest świetnie by sobie z tym poradziła, ale wszystkie psy muszą iść na smyczy, ale skoro tak sobie przypadłyście do gustu to pójdź z nią, a ja zajmę się resztą.-Podał mi jedną ze zwiniętych smyczy, a sam dmuchnął w metalowy gwizdek na swojej szyi. Pozostałe siedem psów przybiegło do nas radośnie przeskakując zaspy.
-Siad.- Rozkazał, co psy wykonały natychmiast patrząc na niego swoimi wielkimi oczami jakby na coś czekały. Alex po kolei przypiął smycz i nagrodził grzecznego psa smakołykiem z torby.
-Hacker, weterynarz- być może psychopata.- Masz jeszcze jakieś ukryte talenty? Może latać potrafisz? –Zaśmiał się.
-Nie potrafię latać, ale kiedyś byłem na kursie latania paralotnią.
-O nie bałeś się?
-Powiedziałem, że byłem na kursie, a nie, że latałem. Moja znajoma chciała, żebym ją odebrał.
-Kiedyś do roli musiałam nauczyć się strzelać z łuku, więc wysłali mnie do jakieś miejscowości na końcu świata. Wszyscy tam chodzili poubierani w takie starodawne stroje. Bardzo klimatyczne miejsce.
-Mary by się tam spodobało.-Nie odzywaliśmy się przez chwile obserwując jak Daisy przebiega raz na jedną, a raz na druga stronę ‘’stada’’ pilnując by szyło ładną równą kolumną.
-Doktorze Blanc! –Rozległo się czyjeś wołanie. Alex zerwał się do biegu zostawiając mnie i czarno białą suczkę daleko za sobą. Chcąc nie chcą pobiegłam za nim. Kiedy dobiegłam do lecznicy moim oczom ukazał się obraz nędzy i rozpaczy. Przy drzwiach przychodni stało dziecko i darło się w niebogłosy rodzice próbowali je pocieszyć, ale nic z tego nie wychodziło z wrzasków udało mi się wywnioskować, że coś nie tak z jego pupilem. Rozumiejąc, ze bynajmniej tu nie pomogę, co najwyżej zaszkodzę. Na planie budynku odnalazłam pomieszczenie z kojcami dla psów i odprowadziłam tam Daisy.
-Nie martw się ślicznotko kiedyś ktoś cie przygarnie.-Podrapałam ją po nosku odwiesiłam smycz i wyszłam. Byłam w drodze do wyjścia, gdy usłyszałam jak spod przychodni odjeżdża samochód.
Głupio by było tak wyjść bez słowa.-Pomyślałam.- Chociaż to by było tak samo głupie jak zostawienie mnie samej w środku parku.
Zajrzałam do gabinetu zabiegowego. Dobiegało stamtąd nie równomierny szum wody.
-Alex, jesteś tu?- Spytałam.
-Tutaj jestem.- Odparł.-Przepraszam, że tak uciekłem.-Mówił, kiedy wchodziłam do środka. –Niestety zdarzył się nagły wypadek. – Chłopak stał nad umywalką, a z jego dłoni powoli spływała krew.
-Co ci się stało?
-To nic. Zwykłe ugryzienie.- Powiedział myjąc dłonie wodą z pienistym mydłem i zakładając opatrunek.
-Coś cie ugryzło? Myślałam, że umiesz postępować ze zwierzętami.- Zgarbił się lekko i jakby bardziej niż dotąd zajął się swoją dłonią. Coś było nie tak. Odkąd tu weszłam nie widziałam jego twarzy.-Alex spójrz na mnie.-
Wykonał polecenie bez chwili zwłoki. Miał zaczerwienione oczy, a na policzka dostrzegłam mokre ślady. Przed chwilą płakał.
-Alex, co się stało?-  Zapytałam podchodząc i kładąc rękę na jego plecach. Oj trzeba okazać współczucie. Kontakt fizyczny jest bardzo ważny w takich chwilach.
-Musiałem go uśpić. -Przyznał się.
-O mój Boże. -Zakryłam dłonią usta.-Tak mi przykro.
Kiedy byłam dzieckiem chciałam zostać weterynarzem, pomagać zwierzętom i w ogóle, ale to właśnie usypianie osiągnęło mnie od tego pomysłu.
-Miał wściekliznę.
- Chwila on cie ugryzł- zwróciłam wzrok na rękę. Po mojej głowie chodziło, nie, biegało miliony myśli. Zadzwonić po lekarza? Nie, po co on jest lekarzem, ale nie takim. Opatrzyć mu to, jak idiotko? Nie potrafisz. Przynieść wodę utlenioną? A to coś da-, Co mam zrobić?
-Spokojnie byłem na to szczepiony.- Uśmiechnął się ciepło.- Nie masz się, czym martwić, ale faktycznie powianiem jechać do lekarza pierwszego kontaktu tak na wszelki wypadek.
-Pojadę z tobą.- Zaoferowałam.
-Nie musisz i tak zatrzymałem cię o wiele za długo.
-Wiem, że nie muszę, chodź, idziemy. -Uśmiechnęłam się i pociągnęłam go w stronę drzwi.

Mary

Muszę zacząć trenować walkę samą w sobie.
Muszę wziąć kuczer w rękę, wyjść z domu i zacząć walczyć.
Muszę się ogarnąć.
Fenrir liczy na mnie.
-Mam, po co ładować kuczer?- I cały misterny plan w pizdu.
-Wal się.- Warknęłam.
Miałam dobre intencje. Naprawdę chciałam coś dzisiaj zdziałać, ale nie. Nie dość, że pewien złamas w pelerynie zajął moje miejsce to jeszcze wyjeżdża do mnie z takim tekstem!
Przyjechałam do jedynego miejsca w całym mieście, w którym można sobie w spokoju potrenować bez żadnej widowi, a tam zamiast ciszy i spokoju spotkałam Ryuge, który w najlepsze odśnieżał połać ziemi podpalając przy tym kilka drzew.  Wystroił się w ten swój mundurek z mistrzostw i myśli, że jest taki super. Staliśmy naprzeciw siebie mierząc się nawzajem wzrokiem. Im dłużej tak staliśmy tym bardziej nie wiedziałam czy bardziej chce mu coś zrobić czy może jednak się stąd zabierać.
-Jesteś debilem.-Wypaliłam w końcu.  
-I, kto to mówi?
-Ja. –Skrzywił się.
-Ty tak na poważnie?- Zapytał. 
-Jeśli myślisz, że przyszłam tu z tobą walczyć to się grubo mylisz i tak w ogóle to mnie wkurzasz. Niewinem, w jakim świecie do tej pory żyłeś, ale pozwól, że cie oświęcę tutaj nikt nie marzy o tym, żeby się tobą zmierzyć, a już na pewno nie ja.-Wydał z siebie jakiś dziwne mruknięcie.
Odwróciłam się na pięcie.
Bezczelny gbur. Nie będzie mi robił łaski "pozwalając" ze sobą walczyć. Szczerze nie mam na to pieprzonej ochoty. Trudno Fenrir będzie jakoś musiał przeżyć ten dyshonor.
Drago zagrodził mi drogę.  
-Nie skończyłem z tobą.-No jasne.
-Ale ja skończyłam.- Powiedziałam stając do niego przodem i splatając ręce na piersiach.  
-Po, co grasz skoro nie chcesz podjąć wyzwania?
-Nie mam ochoty walczyć akurat z tobą, bo jesteś gburowatym, bezczelem i nie waż sie mówić o tym czy powinnam grać.
-Z, kim ostatnio walczyłaś?
-Z tobą.- Warknęłam.
Otworzył szerzej oczy.
-Serio?- Zapytał jakby niedowierzając.
-Nie chce mi sie z tobą gadać.- Burknęłam pod nosem i odwróciłam się, ale wielkie rude smoczysko dalej tam siedziało i patrzyło na mnie z góry z lekko roztwartym pyskiem, z którego wydobywały się strugi dymu.
-Wracaj.-Rozkazał Ryuga bey z impetem powrócił do jego dłoni gdzie jeszcze przez chwilę się obracał.
Zabrałam się stamtąd.
Zaraz pewnie sie potknę i przewrócę i zbłaźnię... Ta o ile mam jeszcze, przed kim bo on już prawdopodobnie zapomniał, z kim przed chwilą rozmawiał. Ja przecież jestem tylko ŻAŁOSNYM ŚMIERTELNIKIEM A ON JAKIMŚ WALONYM BÓSTWEM!
O nie! Moje oczy! Nic nie widzę! Ten majestat jest zbyt przytłaczający! Aaaa ten blask, ten blask nie jest przeznaczony dla mych niegodnych oczu! Aaa...Debil! Wsiadłam na motor i odjechałam zostawiając za sobą bruzdy w udeptanym śniegu.
Bleyderzy. Phi oni wszyscy mają nie poklei w głowie.  Myślą o sobie nie wiadomo, co.
Ech czasami żałuje, że nie urodziłam się w średniowieczu. Wtedy było inaczej. To była epoka wielkich bitew, wspaniałych czynów. Ludzie wyznawali inne wartości, a faceci nie nosili rurek. A jak cie wkurzał taki idiota jak ten cały Kishatu to można było pójść do wróżki i po sprawie, albo zaczekać, aż zdechnie na malarie, albo inną cholerę.
Wróciłam do mieszkania. Odwiesiłam kurtkę i kask na wieszak, po czym walnęłam się na fotel.
-Już po treningu?- Przywitał mnie Kyoya. Był w denerwująco dobrym humorze.
-Nie denerwuj mnie.  Nie strzeliłam nawet raz.
-Zmęczyłaś się samą jazdą?
-Haha. Masz za dużo zębów?
-Daj spokój siostra.- Próbował potargać mnie po głowie, ale się wykręciłam. Co się sknociło?
-Życie.
-Zdążyłaś złapać doła w drodze na trening? Sorry. Głupie pytanie ty potrafisz złapać doła w drodze do łazienki.
-O szty!- Rzuciłam w niego poduszką, ale zdążył przedtem zatrzasnąć za sobą drzwi od łazienki śmiejąc się przy tym zemnie.
Głupi gówniarz.
Zaczęłam przeglądać Internet. Jak na złość wszędzie były smoki. Dosłownie wszędzie. Jak nie to trailer Hobita to wyskakująca z nienacka reklama jakieś gry, albo smocza edycja jakiegoś sprzętu komputerowego. Cisnęłam telefonem o kanapę.
On był w szoku. Dlaczego? Czy to naprawdę takie dziwne, że tak rzadko gram?
 Że w ogóle nie gram.- Podpowiedział głos z tyłu głowy.
Bleyderzy naprawdę są jacyś inni.  Dziwni. No chyba, ze to zemną jest coś nie tak, co też jest możliwe.  Są prawie jak jakaś sekta tylko taka, której rytuały transmituje telewizja. Kiedy spotykasz bleyder na ulicy od razy wiesz, że gra nawet, jeśli niema przy sobie kuczera. Bije od nich czymś, co Hagane nazwał by tym całym Duchem Beyblade.  Chociaż ostatnio jest ich tak jakby mniej. Po ich ostatnich wyczynach rodzice boją się pozwalać dzieciom grać. Może to i lepiej.
Kyoya wyszedł z łazienki wycierając ręcznikiem mokre stoperczące na wszystkie strony włosy.
-O, czym tak myślisz? Masz minę jakbyś chciała się pociąć.
-Jak to z wami jesteś?
-Z nami, czyli, z kim?- Zmieszał się.
-Z bleyderami.  Czemu was tak ciągnie do tej walki? I czemu to takie dziwne, kiedy ktoś nie chce z nimi walczyć? –Zamyślił się.
Usiadł na kanapie, po patrzył na okno potem na ścianę odchylił głowę do tyłu i wypuścił powoli powietrze.
-Grać dla bleydera trochę tak jak oddychać. Więc gdy mówisz, że nie chcesz z nimi walczyć to tak jakbyś nie chciała oddychać.
-Porąbani jesteście.
-Możliwe. Daj sobie spokój siostra po prostu graj to może ogarniesz.

Hikaru

Otarłam pot z czoła i umieściłam Aquario z powrotem w saszetce.
-I jak?- spytałam podbiegając do Madoki. Trening, jak co dzień był wyczerpujący, ale tym razem miałam się dowiedzieć czy w ogóle coś mi daje.
-Robisz ogromne postępy. Niedługo wrócisz do formy sprzed mistrzostw, a jak tak dalej pójdzie to zakwalifikujesz się do następnych.-Uśmiechnęła się zamykając laptop.
-Może. Trochę szkoda, że już nie powalczę sobie z Gingą.- Brunetka ze smutkiem spuściła wzrok. Nie chciałam jej zasmucić miała swoje przywary, ale w gruncie rzeczy była całkiem w porządku.- Przepraszam nie powinnam marudzić.
-Nic się nie stało.- Powiedziała pociągając nosem.-Mniejsza. Muszę się zbierać mam kilka bey na warsztacie.
-Spoko. Do jutra.- Po żegnałam się z Madoką zabrałam swoje rzeczy i powoli zaczęłam się zbierać do domu.
Dzisiaj miałam wolne i nie za bardzo wiedziałam, co z sobą zrobić. W mieszkaniu pustki znajomi zajęci, a jak szybko nie znajdę sobie zajęcia zacznę myśleć jak bardzo się wczoraj zbłaźniłam.  Na samo wspomnienie czuje, ze robie się czerwona na policzkach. Dlaczego nie mogłam sobie tego odpuścić diabli mnie podkusili, żebym do niej podeszła i zaczęła z nią rozmawiać bez ładu i składu?
Powoli wchodziłam po schodach na moje piętro. Na wycieraczce przed moim mieszkaniem znalazłam małe białe pudełko przewiązane koronkową kokardą. Rozejrzałam się tak jakby ktoś, kto je tu zostawił miał wyskoczyć zza któryś drzwi powiedzieć coś w stylu ‘’Przepraszam pomyliły mi się mieszkania. ‘‘, Ale nikt taki się nie pojawił.
Podniosłam pudełko i weszłam z nim do mieszkania. Odwiesiłam kurtkę i torbę na wieszak poczym trzymając pakunek w dwóch dłoniach przeszłam do salonu ustawiłam go na stoiku, a sama usiadłam na fotelu naprzeciw niego.
Otworzyć czy nie otworzyć? Oto jest pytanie. Jeśli to nie do mnie i to popsuje będzie głupio, a jeśli to do mnie i tego nie otworze i ktoś mnie potem spyta czy podobał mi się prezent od niego to wyjdę na idiotkę.
Do takich ustrojstw powinny być dodawane liściki. –Stwierdziłam w myślach po kolejnej chwili bezsensownego patrzenia się w podarunek.
Otwieram najwyżej będę się potem tłumaczyć. Odwiązałam kokardę zdjęłam górą część i zajrzałam ośrodka, a ta zapięty wokół małej poduszeczki czekał krótki naszyjnik ciemna wstążka z umieszczony w niej złotym rombem taki sam jak kiedyś nosiłam.
-Dziwne. Nawet bardzo dziwne. 

Rozdział 10 za nami. Dodany z tygodniowym wyprzedzeniem bo Mary i Ryuga to dwójka idiotów z którymi nie da się pracować. Nienawidzę obojga oby was szlak trafił.
Ryuga: Lepiej ci?
Ja: Nie. Tu miała być walka wybuchy ataki emocje i co? I dupa. Bo Mary nie pasowało.
Mary: Nie dam mu tej satysfakcji.
Ja: Zobaczymy jak się będziesz się tłumaczyć Fenrirowi. 
Mary:...
Ja: Właśnie bój się.  No dobrze co tu jeszcze chciałam wam powiedzieć? A tak zapytać co byście woleli odemnie dostać na walentynki. Kontynuację opowiadania "Jestem twoim małym problemem" 
Ryuga: Miałaś to napisać rok temu.
Ja: Cicho być nie denerwuj mnie.
Kyoyo: Odwlekasz to jak tylko się da.
Ja: Bo napiszę fan fic z tobą i Madoką.
Kyoya:....
Ja: No i tak ma być.  Wracając do przerwanego wątku. Chcecie kontynyacjie coś takiego jak rok temu czy może kompletnie  nowe opowiadanie. Napiszcie w komentarzach albo zaczekajcie, aż zrobię nową ankietę. ^^
Kelsi: Nie udawaj, że ogarniasz blogera.
Ja: Nikt mnie nie kocha. Nikt we mnie nie wierzy....POWIEDZIAŁAM ŻE NIJT WE MNIE NIE WIERZY!
Kelly: Banzai!*spada z sufitu na Bekneia i tuli mu głowę * Na mnie nie licz zajęta jestem. 
Ja: Ech. No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania


106 komentarzy:

  1. Miju:*wjechała Tytanikiem na bloga* no witam!! *statek wraca do przeszłości* przez Mary dopadł mnie czas na reelekcję. Zwłaszcza co do finału mistrzostw bo jak mamy wygrać skoro Nil i Damure to zdrajcy? Szczerze co do bleyderów to masz troche racji. A i Ashara pisz 16 rozdział!!!!!
    Ja: Hania ja w CB wierze!!
    Omega: Co za wsparcie. A Miju sama jesteś bleyderką a sama popierasz to co mówi Mary
    Miju: Trochę w tym racji gdy by pewne nie bracia nigdy bym nie zagrała w beyblade
    Beta: Psa uśpili :(
    Ja:*słucha krzyków rodzeństwa* dobrze że za godzinę do domu idą
    Miju:*ćwiczy nowe zdolności Pachet*
    A co do walentynek to nie wiem
    Powodzenia z pisaniem i dużo weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Dzięki na ciebie zawsze można liczyć.
      Mary: Zmuszam was do myślenia. Ale tak jak się nad tym głębej zastanowić to bleyderzrów traktują inaczej niż nie grających
      "Zwłaszcza co do finału mistrzostw bo jak mamy wygrać skoro Nil i Damure to zdrajcy?"
      Kelly: Jakoś pójdzie tu i Yoyo wygracie każdy swoją walkę i będzie git. :D
      "Beta: Psa uśpili :("
      Alex: :'(
      Ines: :(

      Usuń
    2. "Kelly: Jakoś pójdzie tu i Yoyo wygracie każdy swoją walkę i będzie git. :D"
      Miju: Jeśli będzie walka drużynowa to będzie koszmar.
      Beta: Bo to słaby punkt Wild Fang a mocny chinczykow.
      Miju: Dokładnie. A i jeszcze opętaną osobę przez mroczną moc mają
      Beta: Jenny
      Rachel: Niestety
      Miju: Chwila będą nowe zawody!!
      Ja: Na to wychodzi. A ja mam dziwną teorie kto jest dziadkiem Doji'ego. Hitler(długa historia)
      Miju: Chwila to ja jestem pracy wnuczką tego od rzeszy 3?
      Ja: No nie wiem
      Miju: Doji, Alex bracia mam pomysł tworzymy piątą rzesze?
      Ja:*faceplam* nie pamiętam kiedy Kyoya to mówił, ale Miju serio ma też dziwno-psychopatyczne oblicze

      Usuń
    3. Kelly: Wiem dlatego żadne z was dwojga nie może przegrać żeby nie doszło do walki drużynowej. Bo wtedy to kaput.
      Alex: Żadnej 5 rzeszy!
      Doji: Serio młoda to zły pomysł. Nawet nie jesteśmy niemcami.
      Alex: Ten pomysł jest gorszy niż zły....Spokojnie Alex nie denerwuj się Miuj tylko tak żartowała.

      Usuń
    4. "Alex: Żadnej 5 rzeszy!
      Doji: Serio młoda to zły pomysł. Nawet nie jesteśmy niemcami.
      Alex: Ten pomysł jest gorszy niż zły....Spokojnie Alex nie denerwuj się Miuj tylko tak żartowała."

      Miju: Nie żartowałam, ale ok nie tworzymy.
      "Kelly: Wiem dlatego żadne z was dwojga nie może przegrać żeby nie doszło do walki drużynowej. Bo wtedy to kaput. "
      Miju: Masz racje. Benkei dołączył do Wild Fang więc może nie zatoniemy.....co ja gadam oczywiście, że zatoniemy
      Omega: Chyba, że u żyjesz tajnych mocy Pachet
      Miju: Ona tego od stworzenia Fang Leone'a, Burn Leone'a i Darth Leoness nie używała.
      Omega: Dobra to zatonięcie. Chyba że zrobisz to co w meczu z Australią. Pokonałas swojego byłego, brata Kyoy i jakiegoś kolesia na raz.

      Usuń
    5. "Miju: Nie żartowałam, ale ok nie tworzymy"
      Alex: *nadoł się do tego stopnia że zrobił się wściekło czerwony*
      Doji: Oj już daj spokój. Kryzys zarzegnany nikt nie będzie kolonizował niemiec.
      Kelly: Więcej wiary w siebie i w swoją drużynę. Poza tym masz po swojej stronie Benkeia. Co może pójść nie tak?

      Usuń
    6. Miju: Alex ochłoń
      Ja: Wiecie co stwerdziłam ciekawy fakt. Matka Miju umarła gdy była młoda, ojciec jakoś specjalnie stary nie był gdy padł trupem, Raven bliźniacza siostra Miju żyła tylko 5 minut po czym jej osobowość była w Miju przez 17 lat, ale Raven porzuciła Miju. Wniosek taki.Miju umrze w młodym wieku.
      Miju: Kto wie? Chwilowo mam w planach żyć
      Omega: Wiesz Ashara zdolna do wszystkiego
      Beta: I to mnie nie pokoi

      Usuń
    7. Kelly: Niezezwalam! Miju to moja pierwsza przeciwniczka jeśli umrze ja gine z nią a nie planuję tego zrobić porzed 40 więc nawet o tym nie myślcie.

      Usuń
    8. Miju: Z Asharą rozmawiać
      Omega:*ćwiczy* Coś w tym jest...
      Kai: Moja siostra nie umrze
      Ja: Dalej myślę co do tych walentynek i....nie wiem raczej chyba to co rok temu, a dobra nie wiem
      Miju: ty nie wiesz co u nas na walentynki napisać a co dopiero do radzić tutaj

      Usuń
    9. Kelly: Słuchaj Ashara. Nie zabijesz mi Miuj bo cir znajde i ukatrupie nawet jeśli zmienisz znowu imię to cie znajdę i przeprowadze na tobie rytuał wskszeszenia Miju. Jestesm nekomantką. Więc ze mną nie zaczynaj.

      Usuń
    10. Ja: Kelly spokojnie nie tak nerwowo
      Miju: Ashara wtłączaj tą piosenkę z Tytanika!!
      Ja: Nie bo ją uwielbiam
      Omega: Kelly się chyba udało.
      Jenny: Może tak może nie *za nią bestia Galaxy Dragon otoczony mroczną mocą* zobaczymy
      Rachel: Siostra tylko nie rób demolki
      Jenny: Robię to co mi się podoba

      Usuń
    11. Kelly: Jasne, że mi się udało. Mi się zawsze udaje. Jestem w końcu niepowstrzymana Hawana.

      Usuń
    12. Omega: Ludzi da się powstrzymać i to łatwo
      Miju: Omega znowu zaczynasz
      Omega: Tak juz mam
      Beta: Omega ty taka od małego jesteś?
      Omega: A co Cię to obchodzi.
      Ja: Omega spokojnie *Daje jej 10 wielkich czekolady z Wedla*
      Omega: Dzięki Ashara bo znowu..
      Ja: Twój humor się ujawnia

      Usuń
    13. Kelly; Omega słonko. Poza tym, że jestem ładna, mądra i sprytna jestem także pyskata, silna i całkiem nieźle radzę sobie w walce. Więc bez względu na to kim lub czym jesteś nie próbuj mi wmówić, że łatwo jest mnie powstrzymać.

      Usuń
    14. Omega: Dała bym radę. *pobiera energie elektryczną i jest taka jaka naprawdę jest(czyli niebieska)*
      Miju: Omega nie będziesz w Kelly
      Omega: Może
      Miju: *bije się z Omega*
      Omega:*zadaje kilka ciosów w różne czułe punkty po czym doprowadza do unieruchumienia*
      Miju: Co to ma być
      Omega: Stara technika Rutian. Nie sadzilam, że to na ludzi działa.
      Beta: Jak długo w bezruchu zostanie?
      Omega: Nie wiem Rutianie na 5 minut unieruchamia a ludzi....nie wiem

      Usuń
    15. Kelly: Tu mi jedzie czołg.*odchyla doną powieke*

      Usuń
    16. Miju: No co ty nie powiesz OMEGA ODCZYŃ TO
      Omega: Nie pierwszy raz tego na ludziach użyłam
      Miju: *może się już ruszać* Alex masz jakieś leki przeciwko wściekliźnie? Przydadzą się Omedze
      Beta: Wątpię w to by zadziałały
      Miju: Zadziałają najwyżej da się podwójną dawkę

      Usuń
    17. Alex: Mogę ją zaszczepić przeciwko wściekliźnie. Niestety na nią nie ma leków. Dlatego chore zwierzęta trzeba usypiać żeby nie cierpiały.

      Usuń
    18. Miju: A masz coś na uspokojenie? Tylko coś baaaaaardzo skutecznego bo uśpienie nie wchodzi w grę. Ma mnie nauczyć posługiwania się tym czymś przez co czasem władam *wskazuje na zegarek*
      Beta: Ty go kiedyś ściągnęłaś
      Omega: Zegarski zrastają się ze skórą, nerwami i tymi wszystkimi tam rzeczami *je z dziesiątą wielką czekoladę* nie no wy to dobre macie te czekolady
      Miju: To 15 lutego jest dla ciebie. Przeceny na czekoladę

      Usuń
    19. Alex: Polecam melise. :) Omega nie wygląda na kogoś kto potrzebował mocnejszych leków.

      Usuń
    20. Miju: A czy słyszałeś o czymś takim jak "pozory mylą"?
      Omega: *bawi się ładunkami elektrycznymi*
      Helios: Alex nie ufaj pozorom ona jest zabójcza
      Omega: Cicho siedź bo nie masz nic do gadania
      Helios: A mam
      Omega: Nie! *wstaje ze swojego krzesła* nie masz *kieruje w niego ładunek elektryczny*
      Helios: *unika* za jakie grzechy trafiłem na tak nerwową kosmitkę. Z tobą da się zaprzyjaźnić?
      Omega: Da się o ile wcześniej nie pogruchotam ci kości

      Usuń
    21. Alex: Często o tym słysze. Chodziło mi o to, że Omega nie wygląda na kogoś kto potrzebuje jakich kolwiek mocbiejszych leków.

      Usuń
    22. Miju: Czasem potrzebuje zwłaszcza jak premiera Rutii zobaczy
      Omega: Miju nie wtrącaj się
      Miju: A co mi zrobisz? Znowu unieruchomisz

      Usuń
    23. Alex; Co się wtedy dzieje?

      Usuń
    24. Miju: Przekonasz się
      Jenny: Wkurza się bardziej niż ja na widok potwora(Ryuga)
      Rachel:_ Siostra kiedy z tym skończysz
      Jenny: Nigdy *oczy czarne tak samo jak aura*
      Rachel: Dashan po możesz
      Dashan:*uspokaja Jenny*

      Usuń
    25. Alex; Wolał bym jedak dowiedzieć się od ciebie.

      Usuń
    26. Omega: Jak reaguje?! Rządza zemsty i zabijania mnie zalewa!! Najchętniej odcięła bym mu łeb i nabiła na pal to samo zrobiła bym z jego tą córką idiotką!!!! Oni wszyscy są tchurzliwi!! A nie on jest tchórzliwy nienawidzę go!!*skierowała ładunek eketryczny w flakon, który pękł*
      Miju: Teraz wiesz

      Usuń
    27. Alex: Melisa nie zaszkodzi. Zaparzyć?

      Usuń
    28. Omega: I wyzwalam go w 16 rozdziale na Agni Kai!

      Usuń
    29. Omega: Melisa na mnie nie działa prędzej herbata zielona

      Usuń
    30. Omega: Aaaaaa i taki mały szczegół. Premier to mój ojciec
      Miju: What!*spada z krzesła*

      Usuń
  2. TsuxInes czy inne paringi? Oto jest pytanie...
    Jenny: W sumie jak będą te inne to może o tej dwójce też coś być *bawi się kuczerem*
    Yuka: Bo nie ma to jak paringować na siłę
    Jenny &Ja: A jak ^^
    Niestety Hania - San moje poszukiwania poszły się walić. Nawet u ruskich nic nie znalazłam! A fanfici to w 8 językach!
    Jenny: Ten po francusku był dobry xD
    Yuka: Ja też nie ogarniam bleyderów :X
    Jenny: Ja tam nie widzę żadnej różnicy, ale jak sobie chcecie
    Eris: Średniowiecze. Złote czasy :')
    Jenny: Mama nie nauczyła, co oznacza pojęcie "śmierć"?
    Eris: Nie. I weź się przestań wtrącać, mała gówniaro
    Jenny: Poczekaj, aż zacznie mnie to obchodzić.
    A u Kelly tak rodzinie ^^
    Patrick: Ryuga daje prezenty... Przegapiłem coś?
    Jenny: Jest się już w tym wieku. Ucz się od niego
    Patrick: Haha dobry żart
    Jenny: Skończ jako samotny dziad z piwem i psem. Pamiętaj moje słowa
    Patrick: Ty będziesz starą panną że smokiem
    Jenny: No i pięknie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Nikt poza mną nie lubi tej pary. :'(
      Ryuga: Nie rycz to ci w niczym nie pomoże. Najwyżej cie głowa od tego rozboli.
      Mary: Nikt nie ogarnie bleyderów nawet inni bleyderzy.
      Kelly: Trzeba odwiedzać rodzinę póki się ją ma.
      Ryuga: Niby czemu miałbym dawać komukolwiek prezent? Poza tym byłem na treningu sami widzieliście więc nie wymyślajcie głupot.

      Usuń
    2. Jenny: A kto jej to dał?
      Izumi: Kyoya xD
      To stary paring, tak, Izu? >.> Wybacz, Hania :/
      Harumi: Ale zawsze może się zdarzyć tak, że przez przypadek trafimy na żyłę złota
      Kilka razy się udało xD
      Jenny: Ja tam tylko widziałam, że próbowałeś gadać z Mary, ale ci nie wyszło

      Usuń
    3. Ryuga: Mnie nie pytaj.
      Ines: Rozmawianie z Mary jest trudne jeśli się nie wie jak to robić.
      Ryuga:...
      Ines: Nie rób min tylko pogudz się z towarzyską porażką.
      Kelly: Oj daj spokój Ines on się jeszcze nauczy, że nie wszystkie dziewczyny są takie jak ja.
      Ines: Oby szybko bo światu będzie grozić zagłada ja się skrzyrzuje z tobą albo podobną.
      Kelly: Byle nie Hikaru to będę szczęśliwa.

      Usuń
    4. Jenny: Się dowiemy i wtedy porozmawiam z tobą, Ryuga. Szykuj się! *100 % powagi, chociaż zapomni o tym do wieczora*
      Artemis: *macha toporem, opierając się o drzwi* Idzieeemy? Bo jak nie, to wracam na piec.
      Jenny: A podobno to ja marudzę *robi różowego balona z gumy* Już!
      Izumi: Czyli tobie Kel jest obojętna dziewczyna byle nie Hikaru? A Madoka? xD

      Usuń
    5. Ryuga: *zaśmiał się pod nosem i zajął się swoimi sprawami *
      Kelly: W sensie dla mnie ta dziewczyna? Nie no głupa rżne. :) Jeśli mam być szczera to nieznoszę Hikaru. Co do innych dziewczyn to jeszcze nie wiem. Madoka?...Lekko mnie irytuje, ale z drugiej strony będzie pilować stanu Drago...Zresztą co mi do tego? Jak mu będzie pasować to proszę bardzo.

      Usuń
    6. *w tle Jenny trenuje z Artemis i dokoła latają różne odłamki*
      Izumi: *uchyla głowę na bok by uniknąć kawałka gruzu* Oj, Kel- chan, Kel- chan :) A może ty będziesz z Ryugą? ^^

      Usuń
    7. Kelly: Phi. My już jesteśmy razem prawda Ryuga?
      Ryuga: *coś mruknął pod nosem*
      Kelly: Widzisz. Poprostu według mojego kota umrę młodo i trzeba by kogoś mu znaleźć na zastępstwo co ma się fajny facet marnować.

      Usuń
    8. Izumi: Koty mogą się mylić.
      Yuka: Jak jest inteligenty jak Sakurcia to ma rację!
      Izumi: Ta twoja Sakurcia to zło wrodzone
      Yuka: Powiedział demon
      Poza tym jeśli Hania- san będzie chciała RyugaxHikaru to tak będzie. Autorki mogą wszystko ^^. Neee, Jenn?
      Jenny: Wal się

      Usuń
    9. Kelly: Pożyjemy zobaczymy. Ale Hikaru robi ałt. Nie, niema mowy Nie i podwujnie e e.

      Usuń
    10. Izumi: Taka rzeczywistość, Kel
      Jenny: Ne, Izu coś ci powiem
      Izumi: Cio?
      Jenny: Harumi jest z Alexem
      Izumi: A wcale że nie! Oni zerwą! Mówię ci! >.< Alex niech idzie w cholerę
      Jenny: Właśnie dlatego akurat ty nie powinnieś gadać o akceptowaniu rzeczywistości
      Izumi: Wracaj do rozpierzania wszystkiego co możesz, bo znów się będziesz kłóciła z Wild Fang o swoje treningi
      Jenny: Sry, 3/4 teamu wyniosło się cholera wie gdzie

      Usuń
    11. Kelly: Naszą rzeczywistość tworzymy sami. A jaby co znam fajnie miejsce do ukrycia zwłok.
      "Jenny: Harumi jest z Alexem"
      Kelly: No właśnie Romeo pogryzły psy, a Julia jest w trybie I don't care.

      Usuń
    12. Izumi: Hyhyhyyhy, widzę, że Kel masz plan xD
      Jenny: Ale to chyba nie jej Romeo pogryzły psy. Poza tym jej nawet nie ma u nas od kilku dni
      Izumi: ;(
      Jenny: *wywraca oczami*
      Izumi: Jesteś nieczuła
      Jenny: Cieszę się

      Usuń
    13. Kelly: Ja i plan. Pffff. Coś ty. Ja poprostu wiem gdzie nikt nie będzie jej szukał i dzięki Mary wiem, że jeśli żuci się człowieka na porzarcie świnią trzeba dpalić jego włosy i zęby.
      Mary: Nie ma za co.
      Ryuga: Chywila jak ma na imię ta ruda dziewczyna która gadała coś o żyle złota?

      Usuń
    14. Jenny: Ona? *pokazuje na Haru* Laska co wygląda jak Harumi, ale nazywa się Megumi i jest nowym tworem Angel :)
      *przekręca głową* a to nie Haru?
      Megumi: Medal matki roku jak nic
      Cicho wywiadówka była ;-;
      Jenny: I przyps
      E tam xD

      Usuń
    15. Kelly: Weź tak nie żartuj Ryuga ma problemy z zapamiętywaniem imion.

      Usuń
    16. Jenny: No już dobrze, dobrze *Megumi znika* W każdym razie Haru nie ma, a Romeo to taka miękka faja, że ugryzienia bez swej Julii nie przeżyję
      Nie lubię tej lektury >.>
      Jenny: Żeby mnie to dziwiło

      Usuń
    17. Mary; To że ktoś jest bardziej wrażliwy niż demon robioncy za szczura laboratoryjnego nie znaczy że jest miękką fają.
      Kelly: W miłości potrzeba obustronnego zaangażowania. A Alex sobie poradzi. Ines dobrze się nimi zajmie.

      Usuń
    18. Jenny: *uśmiecha się* Chciałaś mi pojechać po życiorysie? To ci nie wyszło.

      Usuń
    19. Mary: Po twoim życiorysie nie trzeba jeździć już jest płaski jakby go ktoś walcem rozjechał.

      Usuń
  3. Ja: *///^///* *siedzę pod kołdrą i ostatecznie wybucham płaczem* Alex ja ciebie przepraszam! Jak ja mogłam pomyśleć, że jesteś zły? Jestem jakaś walnięta! Przepraszam! Y^Y
    Jack:*chibi wersja leży plackiem na mojej głowie* Ogarnij się. Ten dzieciak i rodzice to pewnie podstawieni aktorzy jak w Blood-C-_-
    Ja: A weź idź.
    Lilka:*również w chibi wersji siedzi mi na ramieniu z parasolką żeby łzy ją nie zamoczyły* Nie dramatyzujcie*schyla parasolkę żeby zasłonić twarz* A ty Kruk weź leki.
    Ja: Nieee! Y.Y
    Lilka: Było się pilnować, a nie teraz zapalenie krtani mieć. Leki.
    Ja: *^*
    Lilka: Nie patrz tak na mnie na mnie to nie działa. Kelly już lubię twoją babcię. Fajnie, że odwiedziłaś dom, a braciszkowie po prostu uroczy.
    Jack: Tak ten cały Tokarz.
    Lilka: Takashi głąbie.
    Ja: Tadashi z Big Hero 6! Y.Y
    Lilka: Na Boga zaraz mi nerwy puszczą. Kruk ogarnij się i weź te leki!
    Ja: Dobra.
    Jack: To Tadashi, Takashi czy może jednak Tokarz?
    Lilka: Takashi tylko Kruk ma wspomnienia i musi sobie popłakać. W sumie szkoda gościa. Był w porządku.
    Jack: Niee. Ty kogoś lubisz. To twoja nowa ofiara czy w głowie ci się poprzewracało?
    Lilka: Ty uważaj żebyś się zaraz nie przewrócił. A co do Bayblade. No Maryś mnie wyzywasz od tchórzy, a sama nie stajesz do walki. Bardzo interesujące*unosi parasolkę i gapi się na Mary jak kobra w mangustę* Sama jesteś bleyderką ale nie ogarniasz bleyderów? Co to za paradoks się nam utworzył. I co najważniejsze co to jest ten spirytus?
    Jack:*spada na klawiaturę* Duch Beyblade U_U
    Ja: Jack sio z klawiatury ja tu piszę koma.
    Jack:*zczłapuje z klawiatury i z powrotem próbuje wdrapać się na głowę*
    Lilka: Nie patrząc na bleyderów to ten "spirytus" nieźle wali w czachę. Beyblade jak powietrze? Hym. No przydałoby wam się trochę helu na wstrzymanie.
    Jack: To samo mówiłaś jak oglądaliśmy bitwę Koncerna z Hagane.
    Lilka: Nie oglądałam tego bo spałam...Czyli to był Hagane Gingka? Moja lista pytań zaczyna gwałtownie się kurczyć. Kto by pomyślał.
    Jack: Ach no faktycznie Czarna ty geniuszu jak ty na to wszystko wpadasz. Nie wiem dlaczego nie wykładasz na uniwersytecie.
    Lilka:*niby ma się odwinąć ale wzrusza ramionami* Nie lubię publicznych wystąpień. A właśnie. Hikaru słuchaj mogę obejrzeć tą twoją błyskotkę? Wiesz jak to jest z dziewczynami kiedy uaktywni się ich wewnętrzna sroka :)
    Jack: Ponyyy? Powiedź to ty jej to wysłałaś? W tą obrożę z pewnością jest wbudowany jakiś system szpiegowski i teraz masz panią ładne oczka na podsłuchu?
    Lilka: Milcz. To jak będzie?^^
    Ja: Co chcemy na walentynki?
    Lilka: Ooo ja bym chciała beya. Co ty na to?
    Jack: Zaraz, zaraz, zaraz. Jeśli ona ma dostać to co chce to ja też.
    Ja:....Pomijając moje cudownie uczuciowe dzieciaczki. Co napiszesz to ja i tak przeczytam i będę happy więc decyzja należy do ciebie. A po za tym tu i teraz paruję Hikaru z Kyoyą.
    Lilka: Fakt może się wreszcie ogarnie?
    Ja: Kyoya nie może zostać starym kawalerem z lewem u boku, fotelem i piwem.
    Jack: Twoja wyobraźnia jak zwykle powala.
    Ja: Wiem Y.Y
    Lilka: Ty naprawdę masz gorszy dzień.
    Ja: Cicho bo...
    Lilka: No co ciumcioku? Nie masz mnie czym szantażować ten szlam który pisałaś pięknie się usunął.*składa ręce jak do modlitwy* Bogowie wysłuchali moich modlitw!
    Ja: Świat jest zły! Pierwszy raz coś takiego pisałam. Taki dobry materiał i wszystko poszła się za przeproszeniem jebać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilka: To naprawdę nie jest tako zły dzień.
      Ja: Eeeh. Idź mnie nie dobijaj.
      Lilka: No albo Buc i Madoka. No Buco nie chwaliłeś się.
      Jack:*zaspana kocia morda. To miał byś jego śmiech*
      Ja: Już dajcie chłopakowi spokój.
      Lilka: No tak. Przecież ona taki biedny. Jak ja mogłam?-_-
      Zmora: Średniowiecze to były czasy mojej świetności. Ach te kilka pierwszych lat to było coś. Nawet za starożytności się tak nie bawiłam. Te zabobony, ciemnota, choroby i głód. Ta piękna szkarlatyna, czarna śmierć, cholera, tyfus. Ach żebyście widzieli to na własne oczy!
      Lilka: Oh, fakt. Aż łezka w oku się kręci*udaje, że zgarnia palcem spływającą łzę*
      Zmora: Starożytność i Średniowiecze to zdecydowanie moje ulubione ramy czasowe.
      Lilka: Dans macabre jest świetny.
      Zmora: Wreszcie mówisz do rzeczy. To był piękny czas. A potem urodziła się ta cała Annabelle i nastąpiła Jesień średniowiecza. Przeklęty kompas!
      Lilka: Jak ja lubię jak ty wpadasz w furię. Po prostu aż się czują taka nagrzana z powerem w tyłku. Nawet sobie nie wyobrażasz. Hyhy. Ad maiorem Dei glorium!
      Zmora:...
      Lilka: Phahaha!
      Zmora: I tak na próżno są te wasze napomnienia kaznodziejów.
      Lilka: Ależ oczywiście :) ,,Jest to świat zły. Wysoko bucha nad nim płomień nienawiści i gwałtu. Bezprawie jest potężne, szatan okrywa swoimi czarnymi skrzydłami posępną ziemię. Ludzkość oczekuję rychłego końca wszystkich rzeczy." Phyhy.
      Zmora: To by było piękne.
      Lilka: Oj, tak, tak*składa parasol kręcąc głową i wrzuca kompas za bluzkę* Idź spać wiedźmo. Rycerscy panowie nie istnieją w naszych czasach. Pogódź się z tym Marysia. Oni wszyscy są tacy sami tylko mają inne twarze żeby można było ich odróżnić.
      Jack: Chyba o czymś już rozmawialiśmy Czarna-_-
      Lilka: No wiesz jak to jest z przyzwyczajeniami trudno się ich pozbyć, a czasem lepiej je zachować. A ty tak ładnie was wszystkich bronisz w moich oczach, że nie mogłabym sobie odebrać tego zaszczytu z twojej strony.
      Jack: Ja się jeszcze dowiem o co chodzi.
      Lilka: Powodzenia. Będzie ci potrzebne.
      Jack: A nie dziękuję.
      Ja:Rozdział całkiem fajny i umilał mi bezczynne leżenie w łóżku. Jednym słowem obudziłam się a tu taka niespodzianka. Ten prezent który dostała Hikaru to pewnie od Ryugi. Heheszki :D Byłoby ciekawie jakby się zeszli w fabule.
      Jack: Powiedź to Pony chcę zobaczyć jej minę XD
      Lilka:*dźga Jacka parasolką tak, że ten znów spada ale kurczowo trzyma się włosów*
      Ja: Ała! Jack wyrywasz mi włosy zejdź z tam tond!
      Jack: Nie. Za dobry punk obserwacyjny tu mam*znów rozwala się plackiem*
      Ja:-_-
      Lilka:*rozsiada się z powrotem na ramieniu z nogą zarzuconą na nogę* Co tam Kelly? Jak ci życie leci? Fajnie było w domu rodzinnym? No pewnie, że tak.
      Jack: To po co się głupio pytasz?
      Lilka: A mam cię znów zwalić.
      Ja: Chcecie żebym była łysa?!
      Jack: Nie.
      Lilka:...To jest jakiś plan.
      Ja: Chyba ci skonfiskuje ten kompas na czas bliżej nie określony.
      Lilka: Łapy przy sobie! Nic mi znów nie zabierzesz! I masz się leczyć!
      Ja: No i dobra. To czekamy na kolejny rozdział.

      Usuń
    2. Alex: Proszę nie płacz. Nic się nie stało. Daliśmy ci wszelkie powody by myśleć o nas w najgorszy sposób. To ja powinienem przeposić za to, że doprowadziłem cie do płaczu.
      "Lilka: Nie patrz tak na mnie na mnie to nie działa. Kelly już lubię twoją babcię. Fajnie, że odwiedziłaś dom, a braciszkowie po prostu uroczy."
      Kelly: Też się cieszę. Nie myślałam, że tak wyrosną. Kiedy wyjeżdżałam Takashi nie umiał dobrze pływać, a teraz proszę kajakarstwo uprawia, a Jiro. Bałam się, że mnie nie pozna a tu odrazu czy może mnie zjeść.
      "Lilka: No Maryś mnie wyzywasz od tchórzy, a sama nie stajesz do walki. Bardzo interesujące."
      Mary: Ty pewnie grzecznie zrobiła byś to co on by tylko sobie zarzyczył prawda.
      "Lilka: Nie oglądałam tego bo spałam...Czyli to był Hagane Gingka? Moja lista pytań zaczyna gwałtownie się kurczyć. Kto by pomyślał."
      Ines: Mary chodziło o Hagane Ryo ojca Gingi.
      "Lilka:*niby ma się odwinąć ale wzrusza ramionami* Nie lubię publicznych wystąpień. A właśnie. Hikaru słuchaj mogę obejrzeć tą twoją błyskotkę? Wiesz jak to jest z dziewczynami kiedy uaktywni się ich wewnętrzna sroka :)
      Jack: Ponyyy? Powiedź to ty jej to wysłałaś? W tą obrożę z pewnością jest wbudowany jakiś system szpiegowski i teraz masz panią ładne oczka na podsłuchu?"
      Hikaru; Jasne* zaczyna majstrować przy zapięciu. *
      Kelly: *porywa Jacka na ręce* Ale ty fajnie teraz wyglądasz wiesz.*głaska go palcem po głowie * Jakbyś naprawdę nandawał się tylko do stania grzecznie na pułeczce. Spokojnie Lilka nie zjem go. A więc to było tak jak byłam mała znaczy się mniejsza to oglądałam taką bajkę i tam księżniczka nosiła na szyji kokardę która była zaczarowana nie pozwalała jej mówić nie pamiętam czy wogóle czy na jakiś konkretyn temat, a oprócz tego gdy została zdjęta odcieła księżniczce głowę...
      Hikaru: *zamarła z dłońmi na swoim karku*
      Kelly: Chyba to nie była bajka tylko straszna historia zresztą mniejsza.
      Kyoya: Dała byś sobie spokój.
      Kelly: *pokazuje Yoyo język*
      Kyoya: *podchodzi do Hikaru i pomaga jej rozpiąć naszyjnik*
      Hikaru: Nn...Dzięki.
      Kyoya: Spokojnie. Kelly jest walnięta, ale czarować nie umie.
      Kelly: *straciła nimi zainteresowanie* Zaczejaj moment. *w jednej dłoni trzyma mini Jacka a drugą grzebie w swoim wózku po chwili wyciąga stamtąd aniołka kturego pozbawia skrzydełek i doczepia je Jackowi * Woala. Patrz Liluś mówiłaś, że takiego go lubisz. ^^
      " Zmora: A potem urodziła się ta cała Annabelle i nastąpiła Jesień średniowiecza. Przeklęty kompas!"
      Kelly: *słucha jednym okiem co trochę zaczepiając mini Jack'a, aż nie padną te słowa* Stop przewiń do tyłu. Zomoruś co się stało co ci ta brzydka baba zrobiła? Wyżal się cioci Kelly.
      "Rycerscy panowie nie istnieją w naszych czasach. Pogódź się z tym Marysia. Oni wszyscy są tacy sami tylko mają inne twarze żeby można było ich odróżnić."
      Mary: Ta coś tam słyszałam.
      "Lilka:*rozsiada się z powrotem na ramieniu z nogą zarzuconą na nogę* Co tam Kelly? Jak ci życie leci? "
      Kelly: Powoli do przodu, że tak powiem widziałaś w jakiej chemi się kpmpie. Niedługo od tego zmutuje i dopiero będę wyjątkowa.

      Usuń
    3. Ja: Nie, nie za nic nie przepraszaj.
      Jack: Właśnie. Przepraszał to ty ją będziesz jak się okaże, ze jednak jesteś oszustem.
      Ja: Daj już spokój.
      "Kelly: Też się cieszę. Nie myślałam, że tak wyrosną. Kiedy wyjeżdżałam Takashi nie umiał dobrze pływać, a teraz proszę kajakarstwo uprawia, a Jiro. Bałam się, że mnie nie pozna a tu od razu czy może mnie zjeść."
      Lilka: To teraz będziesz musiała pilnować tego swojego Takashiego przed Akane.
      Jack: Solidarność zadartych nosów.
      Lilka: On wcale nie jest!*zakrywa nos z miną obrażonego dziecka*
      "Mary: Ty pewnie grzecznie zrobiła byś to co on by tylko sobie zarzyczył prawda."
      Lilka: A czy ja wyglądam ci na kogoś kto robi to co mu się każę. Nie. Poza tym czemu znów odkręcasz kota ogonem. Ryuga to wuj przeciwni, a nie mój.
      "Ines: Mary chodziło o Hagane Ryo ojca Gingi."
      Lilka: Do diabła...To ilu ich jest?
      Jack: Dwustu wiesz-_-
      Lilka: Tak się mnożą na potęgę?
      Jack: Taak. Wiesz w naszym wymiarze rozmnażanie to jest to co tygryski lubią najbardziej...oczywiście zaraz po beyblade.
      Lilka: No przecież. Wogóle to współczuję pani Hagane.
      Jack: XD
      Lilka: No co?
      Jack: XD
      "Kelly: *porywa Jacka na ręce* Ale ty fajnie teraz wyglądasz wiesz.*głaska go palcem po głowie *
      Jack: Ja zawsze zajebieście wyglądam.
      "Jakbyś naprawdę nandawał się tylko do stania grzecznie na pułeczce."
      Jack: Chciałabyś dziecino.
      "Spokojnie Lilka nie zjem go."
      Lilka: Dobrze myślisz. Gówniarz jest ciężkostrawny.
      Jack: Sprawdź lepiej czy szczurza morda do ciebie nie przyszła.
      Lilka:-_-
      "A więc to było tak jak byłam mała znaczy się mniejsza to oglądałam taką bajkę i tam księżniczka nosiła na szyji kokardę która była zaczarowana nie pozwalała jej mówić nie pamiętam czy wogóle czy na jakiś konkretyn temat, a oprócz tego gdy została zdjęta odcieła księżniczce głowę..."
      Zmora: Ładna bajka. Pamiętaj Liliś słonko. Jak rzucisz gdzieś kompas to tylko sobie zaszkodzisz.
      Lilka:...Miałaś iść spać, a nie myśleć jak się mnie pozbyć.
      "Kyoya: *podchodzi do Hikaru i pomaga jej rozpiąć naszyjnik*"
      Ja:*taniec szczęścia na łóżku ograniczający się do machania rękoma nad głową*
      "Kyoya: Spokojnie. Kelly jest walnięta, ale czarować nie umie."
      Lilka: Kelly może i nie za to ja tak. Jedno jej słowo i...może stać się very magical something*skacze po łóżku i z pomocą parasolki zeskakuje na podłogę po czym wraca do normalnych rozmiarów. Zabiera naszyjnik i przygląda się mu jednym okiem niczym jubiler trzymając w drugiej ręce Kompas jak latarkę* Dajesz Zmora. Prześwietl mi to O.-
      Zmora:*ziewa*
      Lilka: Ktoś się postarał. Dobra zróbmy drugi test*wyciąga kredę i zaczyna coś gryzmolić na podłodze*
      "*w jednej dłoni trzyma mini Jacka a drugą grzebie w swoim wózku po chwili wyciąga stamtąd aniołka kturego pozbawia skrzydełek i doczepia je Jackowi * Woala. Patrz Liluś mówiłaś, że takiego go lubisz. ^^"
      Jack:Nie jestem aniołem chodź rozumiem, że to jako pierwsze może przyjść od głowy. Moją misją nie jest noszenie skrzydeł i pomaganie ludziom. Faktem jest to, że pasują mi do tej roli którą odstawiam. Ten mój anielski image.
      Lilka: Hyhy. Fakt. Jeszcze pielucha, kołczan, łuk i kupidynek jak w mordę strzelił :) Tak w sumie to najbardziej polubiłam emosia.
      Jack: O czym wy gadacie?
      Lilka: O niczym zupełnie o niczym
      Jack:*zeskakuje z ręki Kelly na podłogę i wyrasta obok niej jakby z pod ziemi, a razem z nim skrzydła* Widzisz Pony pojawiam się i znikam. Trochę jak twój anioł struż*ten czarujący uśmiech*

      Usuń
    4. "Kelly: Stop przewiń do tyłu. Zomoruś co się stało co ci ta brzydka baba zrobiła? Wyżal się cioci Kelly."
      Lilka: Te Hwana ty moich przodków nie obrażaj bo ja twoich nie obrażam.
      "Mary: Ta coś tam słyszałam."
      Lilka:*stwierdza, że Mary chyba nie che się gadać, a i ona uznała już rozmowę za skończoną więc się nie odzywa tylko otrzepuje ręce z kredy* Ha! Palce prawdziwego artysty^^
      Jack: Chyba psychopatki.
      Lilka: Phy. Dziadek zawsze mi mówił, że mam długie, smukłe palce artystki.
      Jack: Tak mi przykro Czarna, ale dziadek cię okłamywał. Całe życie w kłamstwie. Znam ten ból.
      Lilka:*splata ręce w koszyk i kręci młynek kciukami jak to ma w zwyczaju kiedy się denerwuje* A jeśli kłamał bo uważał, że tak będzie lepiej?
      Jack: Jakie lepiej? Kreda ci zaszkodziła? Sama mówiłaś, że lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć.
      Lilka: No tak. W takim razie...wiesz chodzi o to, że...to dziwne ale...po prostu my...
      *Jeb! Jackwi odpada jedno skrzydło*
      Jack: Kurde tak coś czułem, że długo się nie utrzymają. Słaba konstrukcja albo charakter mało anielski :)
      Lilka:*wzdycha i wraca do otrzepywania rąk* No tak U-U
      "Kelly: Powoli do przodu, że tak powiem widziałaś w jakiej chemi się kpmpie. Niedługo od tego zmutuje i dopiero będę wyjątkowa."
      Lilka: Nie zmutujesz to tylko olejek eteryczny, a nie ufokowe narkotyki. Mi kiedyś Vanessa podłożyła pastę do zębów do tubki z szamponem w odwecie za to, że wrzuciłam jej żabę pod prysznic. Obie skończyłyśmy na obozowym zmywaku. Ale było warto :D A po za tym dla mnie już jesteś Kelly.
      Jack: Ta miłość po pięciu rozwodach.

      Usuń
    5. Alex: No dobrze. :)
      "Kelly: Też się cieszę. Nie myślałam, że tak wyrosną. Kiedy wyjeżdżałam Takashi nie umiał dobrze pływać, a teraz proszę kajakarstwo uprawia, a Jiro. Bałam się, że mnie nie pozna a tu od razu czy może mnie zjeść."
      "Lilka: To teraz będziesz musiała pilnować tego swojego Takashiego przed Akane."
      Kelly: Niby czemu? Duży silny chłop da sobie radę.
      Jack: Solidarność zadartych nosów.
      "Lilka: A czy ja wyglądam ci na kogoś kto robi to co mu się każę."
      Mary: Nie chcesz wiedzieć na kogo mi wyglądasz.
      "Jack: Chciałabyś dziecino."
      Kelly: Żebyś ty tylko wiedział czego ja bym chciała.
      "Lilka: Kelly może i nie za to ja tak. Jedno jej słowo i...może stać się very magical something."
      Kelly: *siedzi sobie na ziemi z uroczą minką* Dziękuję. ^^
      Ines: A wy się potem dziwicie, że jest z niej mała rozpuszczona zołza.
      "Lilka: Ktoś się postarał. Dobra zróbmy drugi test*wyciąga kredę i zaczyna coś gryzmolić na podłodze*"
      Hikaru: Nad czym się starał? Coś w nim znalazłaś?
      "Jack:Nie jestem aniołem chodź rozumiem, że to jako pierwsze może przyjść od głowy. Moją misją nie jest noszenie skrzydeł i pomaganie ludziom. Faktem jest to, że pasują mi do tej roli którą odstawiam. Ten mój anielski image."
      Kelly: Bla bla bla. Zamknij buzike i ładnie wyglądaj.
      "Lilka: Tak w sumie to najbardziej polubiłam emosia."
      Kelly: Mówiłaś, że aniołka.
      Mary: O emosiu zapomniałaś.
      "Jack:Widzisz Pony pojawiam się i znikam. Trochę jak twój anioł struż*ten czarujący uśmiech*"
      Kelly: Mój anioł stróż jest trzynastoletnim pedofilem. Boże za coś mnie tak pokarał?
      "Lilka: Te Hwana ty moich przodków nie obrażaj bo ja twoich nie obrażam."
      Kelly: Tak obrażam twoich przodków i do tego współczuje zmorze.*sarkazm*
      "Lilka: Nie zmutujesz to tylko olejek eteryczny, a nie ufokowe narkotyki. Mi kiedyś Vanessa podłożyła pastę do zębów do tubki z szamponem w odwecie za to, że wrzuciłam jej żabę pod prysznic. Obie skończyłyśmy na obozowym zmywaku. Ale było warto :D"
      Kelly: Krem do depilacji.
      Ryuga: W szamponie...To było złe.
      Kelly: * patrzy na Ryuge i uśmiecha się szeroko *
      Ryuga: *kontem oka widzi szczerząca się Kelly i mimowolnie parska śmiechem*
      " A po za tym dla mnie już jesteś Kelly.
      Jack: Ta miłość po pięciu rozwodach."
      Kelly: Obydwie mamy ciężki charakter to i nasz związek jest dość burzliwy. Usimy się jeszcze dotrzeć. ;)

      Usuń
    6. "Kelly: Niby czemu? Duży silny chłop da sobie radę."
      Lilka: :)
      Jack: To była dopiero morda pedofila.
      "Mary: Nie chcesz wiedzieć na kogo mi wyglądasz."
      Lilka: Nie dlaczego? Mów tylko szczerze.
      "Kelly: Żebyś ty tylko wiedział czego ja bym chciała."
      Jack: Na przykład zamordować mnie ale wiesz, że nie możesz.
      "Kelly: *siedzi sobie na ziemi z uroczą minką*Dziękuję. ^^
      Ines: A wy się potem dziwicie, że jest z niej mała rozpuszczona zołza."
      Lilka: Ale tak ją pocieszyłam, że się przynajmniej rozpromieniła....no chyba, że udaje.
      "Hikaru: Nad czym się starał? Coś w nim znalazłaś?"
      Lilka: W sensie o gest mi chodziło. Co ja mogłam tam znaleźć przecież jestem upośledzona psychicznie prawda? Hihi^^ Ale nie wiadomo kto ci to podesłał. Może jakiś debil idiota którego poznałaś dwa lata temu i teraz nagle stwierdził, że zrobi sobie wielki zajebisty powrót bo przecież czemu nie?
      Jack:...Było go nie szukać-_-
      Lilka: Milcz jak nie wiesz o co chodzi. No więc dziewczyno*wciska jej torbę z ciuchami* ratuj się uciekaj. Tu masz bilet*wciska jej bilet* jedziesz na Syberię. Tu masz nowy paszport i dowód osobisty o nic się nie martw*wciska Hikaru paszport i dowód* Od dziś masz na imię Masza Dubrowa i może poznasz tam jakiegoś niedźwiedzia. Musisz się ratować i uciekać. No już już już* wypycha ją za drzwi i mało nie zrzuca ze schodów* Run! RUN! RUN!!!*i zatrzaskuje drzwi*
      Jack: Czy Masza i Niedźwiedź to nie byłą jakaś Ruska bajka?
      Ja: Zgadza się coś takiego istnieje. Masza i Niedźwiedź to zło O-O
      Lilka: Co mnie tam jakaś Ruska bajka obchodzi.
      "Kelly: Bla bla bla. Zamknij buzike i ładnie wyglądaj."
      Jack: Rozumiem, że to twoje głowy mało co dochodzi o prócz Ryugi ale wbij sobie wreszcie, że nie jestem twoją zabawką.
      "Kelly: Mówiłaś, że aniołka.
      Mary: O emosiu zapomniałaś."
      Lilka: Mówiłam to zanim poznałam emosia...w sumie obaj byli fajni. Ale cały Jack to lepszy Jack niż rozdrobniony.
      Jack:...O czym wy gadacie? Ćpałyście coś?*omiata Mary, Kelly i Lilkę wzrokiem* A z resztą kogo ja pytam?
      "Kelly: Mój anioł stróż jest trzynastoletnim pedofilem. Boże za coś mnie tak pokarał?"
      Jack: Pony jesteś niereformowalnym kucykiem. Jako jedyna twierdzisz, że to uśmiech pedofila.
      "Kelly: Krem do depilacji.
      Ryuga: W szamponie...To było złe.
      Kelly: * patrzy na Ryuge i uśmiecha się szeroko *
      Ryuga: *kontem oka widzi szczerząca się Kelly i mimowolnie parska śmiechem*"
      Lilka:*wyłączona z rozmowy wraca do mazanie kredą po podłodze*
      Ja: Moje dedukcje są słabe. Albo to Ryuga podrzucił Hikaru ten naszyjnik w końcu Mary wybrała się w inną dzielnicę a tam pojawia się Ryuga. Może to są rejony Hikaru? No nie wiem. Druga wersja to Kyoya który był taki zacieszony, a kolejna moja opcja to...uwaga uwaga uwaga...Gingka! Dowiedział się że Hikaru wraca do gry i zrobił jej taki prezent na dobry start ale z racji, że rzucił beyblade nie mógł spojrzeć jej w oczy bo ona podniosła się i zaczęła walczyć, a on nie i wyszło szydło z worka. Tsubasa odpada bo jemu jeszcze zależy na Ines i oby tak dalej. Albo to był jakiś adorator Hikaru który nie przyszedł mi jeszcze do głowy lub formacja złych ludzi znów atakuje.
      Jack: Kruk jak zwykle lubi opowiadać bajki.
      Ja: No ale powiedź, że z Gingką dobrze wymyśliłam XD
      Lilka: Mówiłam, że jak jest chora to pada jej na głowę bardziej niż za zwyczaj? Ale moje zdanie się przecież nie liczy bo ja tu jestem tylko niezrównoważona psychicznie prawda? A z resztą co z tego*coraz szybciej gryzmoli po podłodze*
      "Kelly: Obydwie mamy ciężki charakter to i nasz związek jest dość burzliwy. Usimy się jeszcze dotrzeć. ;)"
      Lilka:*wierzchiem dłoni pociera Kelly po przedramieniu przy okazj brudząc ją kredą* Nasze ralacje się poprwiają widzisz Jack?
      Jack: Phyhyhy. Zły dotyk boli XD
      Lilka:-_-

      Usuń
    7. "Lilka: Nie dlaczego? Mów tylko szczerze."
      Mary: Żebyś zaczęła schizować?...No dobra. Wyglądasz mi na sflustrowaną dziewczyne od której wymaga się za dużo która usilnie starara się pokazać wszystkim, że daje sobie radę mimo że tak nie jest.
      "Jack: Na przykład zamordować mnie ale wiesz, że nie możesz."
      Kelly: Co? Nie! Niby za co?
      "Lilka: Ale tak ją pocieszyłam, że się przynajmniej rozpromieniła....no chyba, że udaje."
      Kelly: Ja się ciągle cieszę.
      Ines: Będę musiała porozmawiać z Ryugą. Musi zacząć cie krócej trzymać.
      .
      *Akcja z Lilką i Hikaru*
      Kyoya: Świry. *przyprowadza Hikaru z powrotem* Nawet jeśli ktoś ma zamiar ją prześladować to przecież w przeciwieństwie do niektórych ona potrafi grać i go załatwi.
      Kelly: Chyba, że w metalowej płytce jest zdalnie sterowany ładunek wybuchowy. Pik pikpik pikpikpik bom. :)
      Hikaru: *oddaje Lilce pakunki* Jesteś nieźle przygotowana. Często zdarzają ci się tego typu rzeczy?
      "Jack: Rozumiem, że to twoje głowy mało co dochodzi o prócz Ryugi ale wbij sobie wreszcie, że nie jestem twoją zabawką."
      Kelly: *wywraca oczami* Żartowałam.*daje mu pstryczka w nos* Poprostu nie miałam ochoty słuchać o tym jakim to genialnym aktorem jesteś.
      "Lilka: Mówiłam to zanim poznałam emosia...w sumie obaj byli fajni. Ale cały Jack to lepszy Jack niż rozdrobniony."
      Mary: Kłóciła bym się.
      Kelly: Sherlock był fajny. ^^
      "Jack: Pony jesteś niereformowalnym kucykiem. Jako jedyna twierdzisz, że to uśmiech pedofila."
      Kelly: Nie dokońca wiem co znaczy niereformowalny kucyk, ani w ogóle co znaczy niereformowalny, ale co mi tak ichacha i do przodu. :)
      "Lilka:*wyłączona z rozmowy wraca do mazanie kredą po podłodze*"
      Kelly: *przytula się do Lilki * Cio rysujesz?
      Ja: *cieszy mordkę*
      Ines: Coś wymyśliła?
      Ja: Nic. Wystarczyło nie zostawić liściku. :)
      " Druga wersja to Kyoya który był taki zacieszony"
      Mary: Ej on się nawet umył.
      Ines: *dramatyczne wciągnięcie powietrza nosem*
      "Gingka! Dowiedział się że Hikaru wraca do gry i zrobił jej taki prezent na dobry start ale z racji, że rzucił beyblade nie mógł spojrzeć jej w oczy bo ona podniosła się i zaczęła walczyć, a on nie i wyszło szydło z worka."
      Kelly: Gdyby Ginga był w mieście Ryuga by o tym wiedział i by go prawdopodobnie zabił.
      "Jack: Phyhyhy. Zły dotyk boli XD"
      Kelly: Żeby ciebie coś nie zabolało.

      Usuń
    8. "Mary: Żebyś zaczęła schizować?...No dobra.
      Lilka: No tak bo to moje marzenie codziennie iść w turbo.
      "Wyglądasz mi na sflustrowaną dziewczyne od której wymaga się za dużo która usilnie starara się pokazać wszystkim, że daje sobie radę mimo że tak nie jest."
      Lilka: Patrzyłaś ostatnio w lustro?
      "Kelly: Co? Nie! Niby za co?"
      Jack: No wiesz każdy ma jakieś powody znane tylko i wyłącznie jemu. A twoja brzydsza wersja już podcięła mi gardło.
      "Kelly: Ja się ciągle cieszę.
      Ines: Będę musiała porozmawiać z Ryugą. Musi zacząć cie krócej trzymać."
      Jack:Udajesz pocieszną dzaiewczynę z placu zabaw/psychiartyka.
      Lilka: No jeszcze czego. Trochę wolności za młodości. Jeszcze ślubu nie było, a ty chcesz, żeby on ją na smyczy trzymał? Co to ma być to nie po to nasze pra babki walczyły o równouprawnienie żeby teraz kobieta chodziła pod dyktando faceta. No luzie to miała być równość. Ines przyda ci się terapia. Jako specjalista zalecam donaty, jakiś filmowy chłamik, osiem godzin snu i wpuszczenie do pokoju trochę światła i świeżego powietrza. Po tym poczujesz się jak nowo nowo narodzona.
      Jack: Ogarnij się femina.
      Lilka: Nie gadam z seksistami!
      Jack:*mruczy pod nosem*Niech ja znajdę tego debila-_-
      Lilka: Co tam mruczysz?
      Jack: Że feminizm kończy się tam gdzie trzeba wnieść szafę na ósme piętro albo tam gdzie w kopalni wydobywa się węgiel.
      Lilka: Ja tam nie mam problemy.
      Jack: No tak...Supergirl jak mogłem zapomnieć? Niech jej ktoś przetłumaczy, że feminizm to zło. Feministki mają kompleksy i żywią nienawiść Czarna ogarnij się.
      Lilka: Daj sobie spokój.
      "Kyoya: Świry.
      Lilka: Powiedział przytulacz tornad.
      "... przeciwieństwie do niektórych ona potrafi grać i go załatwi.
      Lilka: Jeśli to miała być aluzja to tego, że jestem do kitu w beyblade to za wiele mną nie ruszyła. W końcu to tylko gra, a beye nie są odporne na kule. Jaki tu użytek.
      "Kelly: Chyba, że w metalowej płytce jest zdalnie sterowany ładunek wybuchowy. Pik pikpik pikpikpik bom. :)"
      Lilka: Celeeeest?!
      Ja: Celest na prawdę coś takiego zrobiłaś? *.*
      "Hikaru: *oddaje Lilce pakunki* Jesteś nieźle przygotowana. Często zdarzają ci się tego typu rzeczy?"
      Lilka: Hym. Pomyślmy. Nie w ogóle*zabiera rzeczy i wywala przez portal*
      "Kelly: *wywraca oczami* Żartowałam.
      Jack:*przedrzeźnia Kelly wywracając oczami* O jej :)
      "Mary: Kłóciła bym się.
      Kelly: Sherlock był fajny. ^^"
      Lilka: To co lepiej jak jest rozdzielony i nie można ich upilnować, a jeden chce się mnie pozbyć żeby dostać beya?
      "Kelly: Nie dokońca wiem co znaczy niereformowalny kucyk, ani w ogóle co znaczy niereformowalny, ale co mi tak ichacha i do przodu. :)"
      Jack:*kciuk w górę* :)
      "Kelly: *przytula się do Lilki * Cio rysujesz?"
      Lilka:Pieczęć*wciska jej świstek na którym się wzoruje*
      Jack:*chodzi za Lilką i ściera butem to co tamta nagryzmoli*
      Lilka:*dalej rysuje* Jeśli uda mi się jednak przywołać tego demona to dowiem się jak odzyskać wspomnienia, a Zmora będzie mogła się wypchać. Jack wyrzucił mi kamień do uziemienia ale jeśli będzie to przedmiot z dawką takiej jak to powiedzieć...przychylnej energii czyli to*macha wisiorkiem Hikaru* To dam radę go utrzymać przez jakiś czas. Demony nie mogą przebywać w tym wymiarze bez swojego uziemienia. Do utrzymania cielesnej formy potrzebuje czegoś. Coś jak Doctor Fate i jego hełm tylko ja sprowadzę go tu na chwilę, a nie uwiężę na zawsze...Jack przestań to wreszcie ścierać!
      Jack: Nie będziesz nic wzywać już za dużo tego gówna się tu plącze. Nie pomyślałaś, że to może nie być zbyt przychylny przedmiot. Poza tym pewnie chcesz tu wezwać Verlacka.
      Lilka:*mina obrażonego chomika*

      Usuń
    9. "Ja: *cieszy mordkę*
      Ines: Coś wymyśliła?
      Ja: Nic. Wystarczyło nie zostawić liściku. :)"
      Ja: Przecież wiesz jak ja lubię sobie tak wymyślać a ciekawi mnie co z tym będzie dalej.
      "Mary: Ej on się nawet umył.
      Ines: *dramatyczne wciągnięcie powietrza nosem* "
      Lilka:*mówi śmiejąc się i próbuje rysować* Choroba prze was rozmazałam.
      Ja:*niby zaczęłam się śmiać ale moje śmianie wygląda teraz tak, że zaczynam, a dalej zanoszę się kaszlem* Eh U.U
      Jack: Jakbyście tak poszły spać to by był taki spokój.
      Ja: Chciałabym ale katar i kaszel mi nie pozwalają.
      Lilka: Masz świetną możliwość wcielenia się w mnie i te nie przespane noce ze Zmorą.
      "Kelly: Gdyby Ginga był w mieście Ryuga by o tym wiedział i by go prawdopodobnie zabił."
      Lilka: Jak? To takie przeczucie jak komuś się coś dzieje czy puściłby Drago luzem a ten go wytropił.
      "Kelly: Żeby ciebie coś nie zabolało."
      Jack: Mnie już boli bo mnie przecież tak tragicznie skrzywdziłaś.
      Lilka: Skończ ten temat bałwanie-_-

      Usuń

    10. Mary: Mówiłam, że zaczniesz shizować. Słuchaj młoda. Sprawa wygląda tak, że za sobą nie przepadamy. Przykre, ale prawdziwe. Więc może poprostu nie rozmawiajmy ze sobą.
      "Jack: No wiesz każdy ma jakieś powody znane tylko i wyłącznie jemu. A twoja brzydsza wersja już podcięła mi gardło."
      Kelly: Trzeba było się nie szarpać.
      "Jack:Udajesz pocieszną dzaiewczynę z placu zabaw/psychiartyka."
      Kelly: Ja nie udaje. ^^
      Ines: Jestem feministką. Foxi mówi na mne Feminizia. Ale Kelly trzeba utemperować, a Ryuga ma na nią największy wpływ.
      "Lilka: Celeeeest?!
      Ja: Celest na prawdę coś takiego zrobiłaś? *.*"
      Celest: Słucham? A chodzi o naszyjnik? Ładniutki, ale mama nie pozwoliła mi się nim pobawić. Zapalnik mogło by uaktywnić zapalnik aktywowany ciepłem skóry. *.*
      "Jack:*przedrzeźnia Kelly wywracając oczami* O jej :)"
      Kelly: To jeszcze nie to spróbuj lekko przymróżyć oczy na końcu.
      "Lilka: To co lepiej jak jest rozdzielony i nie można ich upilnować, a jeden chce się mnie pozbyć żeby dostać beya?"
      Kelly: Przesadzasz wszystko było pod kontrolą.
      "Lilka:Pieczęć*wciska jej świstek na którym się wzoruje*"
      Kelly: Hym? No tak bardzo fajne drzwi pułapka, aż sama bym przez nie przeszła
      Podoba mi się fasada i nachylenie wykończeń.*nie ma pojęcia o czym mówi nie mniej jednak słucha Lilki* Ale ty wiesz, że mogła bym to powtórzyć komuś nieodpowiedniemu, albo sama odwalć ten rytuał chuj wie po co? Upewniam się, że potrafisz przysfajać fakty.
      "Lilka:*mówi śmiejąc się i próbuje rysować* Choroba prze was rozmazałam."
      Ines: Śmiej się my tu kryzys mamy.
      Mary; Mój mały braciszek dorasta.
      Kyoya: Ogarnijcie się! A pozatym nie jesteś odemnie znowu tak bardzo starsza.
      "Lilka: Jak? To takie przeczucie jak komuś się coś dzieje czy puściłby Drago luzem a ten go wytropił.
      Kelly: Coś pomiędzy.
      "Jack: Mnie już boli bo mnie przecież tak tragicznie skrzywdziłaś."
      Kelly: Że niby kiedy.

      Usuń
    11. "Mary: Mówiłam, że zaczniesz shizować.
      Lilka: Nawet nie zaczęłam.
      "Słuchaj młoda.
      Lilka: Prawdopodobnie w waszych czasach byłybyśmy w tym samym wieku albo ja starsza.
      "Sprawa wygląda tak, że za sobą nie przepadamy. Przykre, ale prawdziwe.
      Lilka: Widać, że masz refleks szachisty.
      "Więc może po prostu nie rozmawiajmy ze sobą."
      Lilka: Tołkujemy to już od jakiegoś czasu tak samo jak nie zbliżaj się, nie rozmawiaj i nie oddychaj w towarzystwie twoich chłopców i nie wychodzi. Pogódź się z tym jesteś na mnie skazana jak ci nie pasuje to się powieś.
      "Kelly: Trzeba było się nie szarpać.
      Jack: Nie miałbym powodów do wiercenia się gdyby jego pazury nie były w gotowości by pociąć mi gardło.
      "Kelly: Ja nie udaje. ^^
      Ines: Jestem feministką. Foxi mówi na mne Feminizia. Ale Kelly trzeba utemperować, a Ryuga ma na nią największy wpływ."
      Jack: Oczywiście :) Ja na Czarną mówię ,,Femina" co brzmi jak jakoś kokaina którą prawdopodobnie się szprycuje po chrzani takie głupoty że aż mnie szlak trafia.
      Lilka: Zdajesz sobie sprawę, że słowo femmina oznacza kobietę?
      Jack: I co z tego. Po to jestem sobą myślącą, że mogę to interpretować jak chcę, a przecież kobiety i narkotyki mają ze sobą wiele wspólnego.
      "Celest: Słucham? A chodzi o naszyjnik? Ładniutki, ale mama nie pozwoliła mi się nim pobawić. Zapalnik mogło by uaktywnić zapalnik aktywowany ciepłem skóry. *.*"
      Lilka: Mamy tako jaką pewność, że to nie od niej.
      Ja: Uhym.
      "Kelly: To jeszcze nie to spróbuj lekko przymróżyć oczy na końcu."
      Jack: Nie ucz kłamcy kłamać.
      "Kelly: Przesadzasz wszystko było pod kontrolą."
      Lilka: No taaak. Przecież roboty zabójcy próbujące mnie zabić to już norma. I czego ja się dziwię? Hahah! Nie nie wieżę.
      "Kelly: Hym? No tak bardzo fajne drzwi pułapka, aż sama bym przez nie przeszła
      Podoba mi się fasada i nachylenie wykończeń."
      Lilka:...To heksagram. Gwiazda Dawida.
      "Ale ty wiesz, że mogła bym to powtórzyć komuś nieodpowiedniemu, albo sama odwalć ten rytuał chuj wie po co? Upewniam się, że potrafisz przysfajać fakty."
      Lilka: Ta? I komu to powtórzysz? Możesz prubować ale nie przyszedłby z pewnych racji. Po za tym rozumie, że mam przyjąć tryb życia jestem samotniczką, nie mogę ufać nikomu, a nawet sobie, pracuję solo a jeśli ktoś wejdzie mi w drogę i tak dalej i tak dalej? Spoko już niedługo.
      Kyoya:...
      Lilka: Coś nie tak?
      Kyoya: Źródło moich problemów nie powinno się odzywać.
      Lilka: To było nie dotykać tego kompasu.
      "Ines: Śmiej się my tu kryzys mamy.
      Mary; Mój mały braciszek dorasta."
      Lilka: Jaki kryzys to cud! W wieku ile ty tam teraz masz...19 lat coś ruszyło. Teraz będziesz mu musiała wytłumaczyć jak działa kalendarzyk. W końcu do tej pory przeżywał TE DNI tylko mentalnie, a teraz wszystko nabierze innych wymiarów*niby siedzi na podłodze i rysuje ale widać, że trzęsie się powstrzymując śmiech*
      "Kyoya: Ogarnijcie się! A pozatym nie jesteś odemnie znowu tak bardzo starsza."
      Lilka: Starsza siostra nie jest od niego starsza. To dopiero zagwozdka bo przecież co to jest te kilka miesięcy.
      "Kelly: Coś pomiędzy."
      Lilka: Czyli znajdź ale nie zagryź.
      "Kelly: Że niby kiedy."
      Jack: To był sarkazm. W sumie to nie była w tedy znowu taka krzywda*dostaje od Lilki w tył głowy* Za co?
      Lilka: Za jajeczko U-U

      Usuń
    12. Mary: *ciśnienie jej trochę skoczyło bo Lilka wchodziła jej w co drugie słowo* Nie chcę mi się z tobą gadać.
      "Jack: Nie miałbym powodów do wiercenia się gdyby jego pazury nie były w gotowości by pociąć mi gardło."
      Kelly: Nie były w gotowości poderrznąć ci gardło gdybyś nie obraził dziewczyny na której mu zależało. Widzisz ja mam wpojone, że powininno się dbać o dobre imię swojej damy.
      "Jack: I co z tego. Po to jestem sobą myślącą, że mogę to interpretować jak chcę, a przecież kobiety i narkotyki mają ze sobą wiele wspólnego."
      Kelly: Można się od nich uzależnić i mogą cię zabić.
      "Lilka: Mamy tako jaką pewność, że to nie od niej."
      Kelly: Prwność, że to nie ona przytym kombinowała.
      "Jack: Nie ucz kłamcy kłamać."
      Kelly: Niemów Hawanie co ma robić.
      "Lilka: No taaak. Przecież roboty zabójcy próbujące mnie zabić to już norma. I czego ja się dziwię? Hahah! Nie nie wieżę."
      Kelly: Nie dramatyzuj. Wystarczyło by wrednego rozbroić i czym tu się przejmować. Zresztą kryształek na ebaju obchnięty zagrożenie zlikwidowane.
      "Lilka: Po za tym rozumie, że mam przyjąć tryb życia jestem samotniczką, nie mogę ufać nikomu, a nawet sobie, pracuję solo a jeśli ktoś wejdzie mi w drogę i tak dalej i tak dalej? Spoko już niedługo."
      Kelly: Już w tym trybie jesteś i to jest kompletnie nie potrzebne bo mu gówno możemy ci zaszkodzić. Więc wyluzuj.
      "Lilka: Jaki kryzys to cud! W wieku ile ty tam teraz masz...19 lat coś ruszyło. Teraz będziesz mu musiała wytłumaczyć jak działa kalendarzyk. W końcu do tej pory przeżywał TE DNI tylko mentalnie, a teraz wszystko nabierze innych wymiarów*niby siedzi na podłodze i rysuje ale widać, że trzęsie się powstrzymując śmiech*"
      Mary: *śmieje się z Yoyo*
      Kyoya: *Dostaje kurwicy*
      Kelly:* poprostu się cieszy*
      "Lilka: Czyli znajdź ale nie zagryź."
      Kelly: Dokładnie. Znajdź ale nie zagryź sam to zrobie.
      "Jack: To był sarkazm. W sumie to nie była w tedy znowu taka krzywda."
      Kelly: Boze, a ty znowu o tym.

      Usuń
    13. Lilka: Myślę, że jakoś to przeżyję.
      "Kelly: Nie były w gotowości poderrznąć ci gardło gdybyś nie obraził dziewczyny na której mu zależało. Widzisz ja mam wpojone, że powininno się dbać o dobre imię swojej damy."
      Jack: Oczywiście, że tak ale o której damie teraz mówimy?
      Lilka: Kelly chyba chodzi o tą małą pin up girl.
      Jack: Pin up co? Kogo ty chcesz znowu powiesić?
      Lilka:...Już nic. Nie przejmuj się tym co mówię.
      Jack: A kiedyś to robiłem?
      Lilka: Zważając na to, że nadal chodzisz za mną i ścierasz to co narysują chodź usilnie ale spokojnie staram się ciebie od tego odciągnąć ty nadal to robisz to NIE.
      "Kelly: Można się od nich uzależnić i mogą cię zabić."
      Jack: Ta. A potem znajomość się kończy, a ty biedaku biegaj w poszukiwaniu swojej "białej damy".
      Lilka: Mam nadzieję, że ty takich dam nie poszukujesz.
      Jack: Jeszcze tak mi nie odbija. Po za tym nie szukam gwoździa do trumny już to mówiłem wbij sobie bo powtarzanie ci tego jest uciążliwe.
      Lilka:*w ogóle nie patrzy na Jacka tylko dalej gryzmoli* Tak mi przykro, że jestem taaaaka uciążliwa.
      Jack: I słusznie.
      Lilka:...
      "Kelly: Prwność, że to nie ona przytym kombinowała."
      Lilka: A to nie jeden pies?
      "Kelly: Niemów Hawanie co ma robić."
      Jack: Będę mówił co będę chciał H-a-w-a-n-a.
      "Kelly: Nie dramatyzuj. Wystarczyło by wrednego rozbroić i czym tu się przejmować. Zresztą kryształek na ebaju obchnięty zagrożenie zlikwidowane."
      Lilka: Właściwie to nie na ebaju tylko...nie ważne. Właśnie najpierw by go trzeba było rozbroić.
      "Kelly: Już w tym trybie jesteś i to jest kompletnie nie potrzebne bo mu gówno możemy ci zaszkodzić. Więc wyluzuj."
      Lilka: No proszę sama siebie zaskakuję. Właśnie moglibyście, a sama mówisz, że niepotrzebnie ci to mówię o tym całym wezwaniu demona bo mogłabyś to źle wykorzystać ale znowu jakbyś chciała to byś nie mówiła*przestaje rysować i wzdycha* Wariuję. Nic z tego nie będzie.
      "Kyoya: *Dostaje kurwicy*"
      Lilka: Te nerwol?*rzuca mu naszyjnik Hikaru* Lepiej biegnij jej to zanieść. Kruk nazwijmy jakieś dziecko Hotaru.
      Jack: Niebieska ma na imię Hikaru....chyba. Nie mam pamięci do imion tylko do twarzy.
      Lilka: Ja wiem ale ja mówię Hotaru-robaczek świętojański^^
      Jack: Ta a po zrobieniu bliźniaczek nazwiemy je Kotara i Zasłonka.
      Lilka: Jak dożyję to nazwę tak swoje dziecko.
      Jack: A myślałem, że Sridżajawara coś tam.
      Lilka: Sri Dźajawardanapura Kotte wstawaj do szkoły! XD A ty swojego Zenka pilnuj.
      Jack: Ty się moim Zenkiem nie interesuj XD
      Lilka: A będę :)
      "Kelly: Dokładnie. Znajdź ale nie zagryź sam to zrobie."
      Lilka: Jak eko. Oszczędność czasu i energii pewnie szybciej byś go wyszukała niż Drago co? Hyhy :)
      "Kelly: Boze, a ty znowu o tym."
      Jack: Ja o tym chyba pierwszy raz wspominam to Czarna gadała o tym co pięć minut.
      Lilka: Nie wiem Jack chcesz zupę naleśniki czy coś? To weź się kopsnij do sklepu i nie wracaj.
      Jack: A nie wiesz nie jestem głodny.
      Lilka: To zmień temat na jakiś inny.

      Usuń
  4. Odpisuje w nowym komie, bo coś mnie komputer przestał słuchać (uwielbiam go -.-)
    Jenny: Ambitne porównanie :) Nie masz przypadkiem jakiś ludzi na których się będziesz wyżywała, bo twojego przyjaciela obraziłam? ^^
    Izumi: Celeees jak się nazywało to do rozdzielania? Defiblyrator?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mary: Po co ludzie kiedy mogę podręczyć demona?
      Kelly: To był separato jeśli już.

      Usuń
    2. Izumi: Oj nieważne, to separato, Pilnie mi potrzebne!
      Jenny: Aa takie buty ^^

      Usuń
    3. Kelly:Ale po co ci separato?

      Usuń
    4. Izumi: Bo Celest mówiła, że to może rozwalić mózg, a pewnej osobie, by to się bardzo przydało
      Eris: *znudzona, bawi się kosmykiem włosów* Wcale tego nie słyszę.
      Izumi: Morda w kubeł, ciemna maso
      Eris: -_-

      Usuń
    5. Kelly: Jeśli chodzi ci o Alex'a to zapomnij. Celest się nie zgodzi, a i ja nie zezwole.
      Celest: Szansę na powodzenie wynoszą 33,(3)%.
      Kelly: czyli praktycznie stworzyłaś coś do rozwalania głów.

      Usuń
    6. Izumi: Piegowaty niech się udławi najlepiej. Na tą ciemną masę chcę! *wskazuje na Eris*
      Eris: *patrzy na niego z politowaniem*

      Usuń
    7. Alex: Może będziesz miał szczęście i zdechne na wścieklizne.
      Celes: *patrzy lekko zamyślona na Eris * Obiekt do testów jeszcze żadnym badanią nie zaszkodził. :)

      Usuń
    8. Harumi: Nawet tak nie mów *przygarnia do siebie Alexa ze smutną miną*
      Izumi: A jak się darłem, że czuję się samotny, to nie przyszłaś ;-;
      Eris: Fascynujące *unosi brew* Celest lubisz wilki? ^^ *pokazuje jej zdjęcia ogromnego wilka*

      Usuń
    9. Alex: Już nie będę. Rozchmurz się. Nieznosze jak jesteś smutna.
      Celest:*blednie ale skupia się na zadaniu i udaje się jej nie uciec z krzykiem * Ostatnio często je widuje. Ale dosyć już o mnie. Rozumiem że masz rozdwojenie jaźń zgadza się.

      Usuń
    10. Eris: Raczej to moje drugie ja jest moim uroczym zwierzątkiem, ale pewna suka je wepchnęła do czeluści podziemi.
      Harumi" *przygląda się ugryzieniu, po czym patrzy na niego uważnie* Obiecujesz?

      Usuń
    11. Celest: Czyli już zostałyście rozdzielone. Izumi czemu mi robisz nadzieję. Tylko nie wykręcaj się, że nie wiedziałeś.
      Alex: Obiecuję, że nie będę nawet wspominał o umieraniu na wścieklizne.

      Usuń
    12. Jenny: *otwiera jedno oko, bo coś jej nie pasuje w wypowiedzi Alexa* Umierasz?
      Eris: Nie do końca >.>... Phi, ja muszę zabić resztę robali! Kurwa to boli!...Tak więc właśnie jest ciekawie
      Jenny: Mogę cię dobić do kompletu
      Eris: Umrzyj

      Usuń
    13. Alex: Każdego dnia gdy nie widzę Haru.

      Usuń
    14. Jenny: O matko,cukrzyca *wychodzi, zanim ją coś trafi* Kelly!
      Harumi: ^^ *łapie Alexa pod ramię* Od dawna nigdzie nie byliśmy. Co powiesz na kawę?

      Usuń
    15. Kelly: *leży na kanapie z mangą na twarzy * Czego dusza piszczy?
      Alex: Z tobą zawsze i wszędzie.

      Usuń
    16. Jenny: Dawaj na naleśniki
      Harumi: No to idzieeemy *uśmiecha się, a za plecami pokazuje bratu środkowy palec*
      Izumi: A myślałem, że zdechnie :(

      Usuń
    17. Kelly:Moment.*podpiera się rękami i nogami i jak jakaś spora poczwara złazi z kanapy na ziemi staje na rekach poczym powoli opuszcza nogi na ziemię i na nich staje* Mamusi jak mi się żyć nie chcę w taką pogodę. Za ciepło by był śnieg, za nimno na lody.
      Alex; Tam gdzie zawsze?

      Usuń
    18. Jenny: Serio nie lubisz jeść lodów w zimie? *stoi w zielonym płaszczu*
      Izumi: w mieście Angel jest cholernie zimno
      Bez przesady xD
      Izumi: -.-
      Harumi: Haaai *zwija się w szalik*

      Usuń
    19. Kelly: Strasznie marzne i bez nich. No dobra. *ubiera się w kurtkę czapkę szalik rękawiczki i wiąże buty*
      Alex: *bierze Harumi na ręce i przenosi przez próg*

      Usuń
    20. Jenny: To chodźmy *wychodzi jak stała*
      Patrick: A podobno zimna nie lubi
      Alice: Kobieta zmienną jest
      Kyoya: A ona to w szczególności

      Usuń
    21. Kelly: Ale bym borówek zjadła. O matulu. Demony umieją wyczarować rzeczy organiczne?

      Usuń
    22. Jenny: Mogę ci przywołać, jak chcesz *ślizga się po dłuuugiej tafli lodu, która biegnie aż do końca ulicy*
      Izumi: W tym roku wyjątkowo nie chcę Walentynek ;-;
      ja tam chcę 15 lutego :3
      Alice: A ja wakacje
      Jenny: A ja kurwa Michaela z powrotem, ale sorry nie wyjdzie, więc skończcie marudzić
      Izumi: Ty też powinnaś się bać walentynek!
      Jenny: Co cię nie zabije, to cię wzmocni
      Izumi: Jeszcze nie słyszałem o morderczych walentynkach xD

      Usuń
    23. Kelly: *gwizda przrciąhle* Borówki taś taś borówki. Ja chce Walentynki są fajne.

      Usuń
    24. Jenny: *wzdycha, a na rękach Kelly pojawia się krąg, a potem borówki* Tadam. Ja walentynek nie kocham, ale dostawanie sporo czekolady i pluszaków mi się podoba :3

      Usuń
    25. Kelly: *" bada" borówki rozgniatając je jedna po drugiej a potem je zjadając* Zaprzeczasz sama sobie.

      Usuń
    26. Jenny: *zerka na to jej badanie i unosi brew do góry* Kochanie a lubienia to dwie różne rzeczy, Kel *obraca się i rusza Dalej*

      Usuń
    27. Kelly: No co? Chiałam się upewnić, że to nie wilcza jagoda. Mogło ci się coś w zaklęciu jebnąć. Kochanie i lubienie to dwie różne rzeczy ale nie w stosunku do święta.

      Usuń
    28. Jenny: Dla mnie w każdym stosunku są odmienne *kręci się na jednej nodze* Ciekawe co w tym roku twoja mama wymyśli ^^
      Izumi: Angel jak zobaczy KyoyaxKelly lub inna lubiana postać to będzie w siódmym niebie
      Jenny: Tsaaa *wybucha śmiechem*

      Usuń
    29. Kelly: Zobaczymy co zrobi. Ciekawi mnie coście sie tak uczepili tego Shipu zemną i Yoyo przecież my praktycznie nie rozmawiamy.

      Usuń
    30. Jenny: Ja tego nie shippuje. A Angel shipuje niemal wszystko z Yoyo. No oprócz YoyoxMadoka.

      Usuń
    31. Kelly: A Lilka x Yoyo też?

      Usuń
    32. Jenny:A jakby inaczej, Ne, Angel?
      Cicho, szukam streszczenia
      Jenny: XD

      Usuń
  5. A i Helcia mam pytanie. Nie obrazila byś się gdy by paringi z twojego bloga (będą też z innych blogów paringi) wystąpiły w serii "Miju i paringi"?
    Jenny: Pomysłodawca Kyoya
    Miju: Ciągle nie mogę w to uwierzyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Które konkretnie postacie?

      Usuń
    2. Na razie co do parkingów to KellyxKyoya i MaryxRyuga. Ta seria to będzie odmawianie pqringów

      Usuń
    3. W sensie tak pogadać o nich tak. No dobrze. Cielawa jestem co ty o nich opowiesz.

      Usuń
    4. Dzięki
      Miju: Będzie ciekawie
      Ja: Tylko by cię ktoś wazonem nie załatwił
      Miju: To Kyoye się na żywą tarcze weźmie to pomysłodawca

      Usuń
  6. Kaosu: *pomidorowe oburzenie* Jak to nikt w ciebie nie wierzy Haniu - san? MY w ciebie wierzymy! ^^
    Ja: Dobrze mieć takiego optymistę na składzie. ^^ A co do walentynek - cokolwiek napiszesz, to będzie dobrze. :)
    Andrew: *siedzi nieco naburmuszony z śliwą pod okiem*
    Hiromi: *kręci z politowaniem głową* Mówiłam ci trąbo jerychońska, żebyś nie podważał ważności Servampa w życiu Kim.
    Andrew: Nie rozumiem, czemu tak emocjonalnie zareagowała. Manga jak manga.
    Hiromi: Jedna z jej ulubionych, przyzwyczaj się.
    Andrew: ... Mogłaś mi pomóc ...
    Hiromi: Jestem twoją siostrą imbecylu, nie aniołem stróżem. *nie może się zdecydować, który projekt wybrać*
    Ja: Nee, Haniu - san miałaś już ferie?
    Hiromi: Na co ci wiedzieć, lepiej zacznij pisać shot na carnevale Yuni.
    Ja: -,-
    Aaron: ... Powiedz sis ... Jak myślisz, czemu ludzi ciągnie do beyblade?
    Arisu: *siedzi na parapecie z nosem w książce* Dlaczego akurat mnie o to pytasz?
    Aaron: *wzrusza ramionami* Nie wiem.
    Arisu: *stuka zgiętym palcem wskazującym o usta* ... Przyjmijmy hipotetycznie, że jesteś takim zwykłym człowiekiem. Ot taki niedostrzegalny szarak jakich pełno. W pewnym momencie znajdujesz się na arenie z dyskiem w ręce. Jeśli ci się poszczęści tłum zaczyna skandować twoje imię - bam! Zostałeś zauważony. I co wtedy czujesz?
    Aaron: Ja wiem? Radość?
    Arisu: Kto wie może odczuwasz swoistą ekstazę. No i wyjątkowość własnej osoby, bo w końcu nie każdy potrafi przywołać zamieć czy inną wyłącznie myślą, tudzież głosem, chociaż nie jestem pewna czy wykrzykiwanie komend jest najpotrzebniejsze. Nie zapominajmy też o adrenalinie. Myślę, że te czynniki są w jakiś sposób uzależniające. A uzależnienia mają to do siebie, że nie jest łatwo z nich wyjść.
    Aaron: Ani przetrwać długo na głodzie... No ... Zależy, czy nie stanie się coś, co nagle zniechęci cię do "ćpania."
    Arisu: *kiwa lekko głową wgapiając się w okno*
    Hiromi: To, hm, głębokie przemyślenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Ja wiem, że wemnie wierzycie. Poprostu od czasu do czasu dopada mnie nagły i naszczeście krótkotrwały wybuch urzałania się nad sobą. Właśnie pracuję nad walentynkowym postem ostatni wolny wieczór feri trzeba dobrze spożytkować i położyć się wcześniej.
      Mary: Niedość, że świry to jeszcze ćpuny.
      Alex: W sumie faktycznie oddzielnie z beyem ma podobne objawy do syndromu odstawienia.
      Kelly: No ale chyba mi teraz nie powiecie, że beyblade jest be i wogóle przestańmy wszyscy grać bo nas skręci. Beyblade nie szkodzi jeśli tylko potrafi się grać.

      Usuń
    2. Kaosu: A, czyli ciebie też czasami dopada stan emo - emu, podobnie u Yuny można coś takiego często zaobserwować. ^^ *wyjmuje czekoladę z kieszeni* Komuś zachciewa się kawałka?
      Aaron: Myślę, że da się to porównać do substancji leczniczych - dopóki nie przedawkujesz nic nie powinno ci się stać.
      Hiromi: Miej na uwadze kuzynku, że czasami ludzie różnie reagują na daną dawkę.
      Kaosu: No i można być uczulonym na jakiś składnik leku.
      Aaron: Już nie komplikujcie sprawy.
      Hiromi: *ogląda maski, które prawdopodobnie wykorzysta do szkiców, tylko, że nie może się zdecydować która lepsza* Merda...

      Usuń