Rozdział 6
Ines
Poczułam, że coś ciepłego dotyka mojego czoła. Powoli
otworzyłam oczy i kiedy już przyzwyczaiły się do światła zobaczyłam biały kubek
i trzymającego go Tsubase.
-W łóżku nie było by wygodniej? -zapytał podając mi
kubek.
W środku nocy pies zrobił się strasznie niespokojny.
Więc musiałam się nim zająć. Usiadłam obok niego i głaskałam go delikatnie po głowie,
dopóki nie zasnął trzymając łeb na moich kolanach. Kiedy tak sobie we dwoje
siedzieliśmy na tej ziemi zrobiło mi się szkoda Snow która siedziała sama w
klatce więc sięgnęłam po nią i postawiłam koło swojej nogi. W ten sposób
doskonale przyblokowana na własne życzenie spędziłam noc. Tylko nie przypominam
sobie tego koca.
-Nie chciałam, żeby pies ruszał się z legowiska.
-Wyjaśniłam u pijąc łyk kawy.
-To wszystko wyjaśnia. -powiedział nalewając do miski
świeżej wody. -Podałaś mu ten zastrzyk wzmacniający?
-Nie jeszcze nie. -Ziewnęłam zasłaniając buzie dłonią.
- Która godzina?
-W pół do pierwszej.
-O matko. -jęknęłam. -Od dwóch godzin powinnam być w
studio.
-Jak wyszukujesz się w pół godziny to cię podwiozę.
Mam coś do załatwienia w okolicy.
-Dzięki. -zdjęłam głowę psa z kolan i poszłam wziąć
szybki prysznic, żeby zmyć z siebie futro i smród zmokłego psa.
Wieczorem trzeba będzie go wykąpać o ile Alex nie
stwierdzi, że to może spaprać jego wczorajszą robotę.
Ogarnięta i gotowa do drogi podałam psu zastrzyk po
czym pojechałam z Tsubasą do studia odprowadził mnie do windy i tam się
rozstaliśmy.
Wzięłam głębszy oddech i weszłam prosto w wir ludzi
strojów kosmetyków świateł i kartek scenariusza. Innymi słowy witamy w świecie
iluzji.
-Ines gdzie się podziewałaś? Jak ty w ogóle wyglądasz?
Spałaś w nocy? Twój manager jest na ciebie wściekły. Dzwonił do ciebie od rana.
-moja ekipa zasypała mnie pytaniami w międzyczasie rozczesując moje włosy
poprawiając makijaż dobierając kolczyki do światła i kolorów moich oczu.
Są w tych dziedzinach tak dobrzy, że nigdy nie mogę
być pewna czy w lustrze zamiast siebie nie zobaczę kogoś innego.
-Gdzie ona jest!? -Przez gwar przebił się głos mojego
menagera. -Na zdjęcia spóźnia się pół dnia, nie umie roli wbił do łba. Kto za
to wszystko płaci!? Ja! Czy ja na złocie śpię!? Ktoś może łaskawie jej
przypomnieć, że ją kupiłem!?- Pienił się o byle co. Większe opóźnienia mieliśmy
z powodu braku kawy, albo złamanego paznokcia któreś ze stylistek.
Jedyne co mnie w jakikolwiek sposób ruszyło w całej
jego wypowiedzi to brak tekstów z cyklu " mogę zrobić jeszcze pięć takich
jak ona" zwykle zaraz po nich zapalał cygaro i jak ludzie mogliśmy wrócić
do pracy. Tym razem ich nie usłyszałam, a mój menager został poproszony do
własnego gabinetu jak doniosła mi manikiurzystka przez "przystojnego blondyna
ewidentnie z naszej branży".
-Ona was zrujnuje! Miesiąc tyle wam daje! Miesiąc! -drzwi się zamknęły i krzyki mojego
menagera stały się cichsze.
-OMG idzie tu. -szepnęła stylistka wyjmując lokówkę z
moich włosów. -Nie odwracaj się.
-Nie mogę. Trzymacie mnie. -odparłam pół gępkiem.
-Drogie panie zostawicie nas na chwilę samych?
-Oczywiście. -towarzyszący mi dotąd zastęp świergotających
dziewczyn rozpierzchł się zostawiając mnie w szlafroku i nieskończonym makijażu.
Obróciłam się w fotelu, a przede mną stał wysoki mężczyzna w garniturze z
długimi jasnymi włosami zaczesanymi do tylu i związanymi w ciasny kucyk w
przeciw słonecznych lustrzanych okularach, w których się odbijałam.
-Coś do załatwienia w okolicy tak? -spytałam na co ten
się zaśmiał.
-Kiedy się domyśliłaś? -zapytał zsuwając okulary na
czubek swojego nosa.
Wcale się nie domyśliłam, ale nie musi o tym wiedzieć.
-O czym z nim rozmawiałeś? -zmieniłam temat odwracając
się z powrotem w stronę lustra. Kończąc makijaż.
-Powiedźmy, że WBBA zależy by mieć swoich ludzi na wyłączność.
-uśmiechnął się do mojego odbicia.
-I wszystko stało się jasne.
Mary
- ‘’Hej.’’-pojawiło się w rogu ekranu mojego telefonu
obok zdjęcia Alex’a.
- ‘’Hej’’-odpisałam.
- ‘’Dalej jesteś zła?’’
- ‘’Niby dlaczego miała bym być?’’
- ‘’To znaczy, że nie jesteś?’’
- ‘’Jestem, ale nie na ciebie.’’-odpowiedź długo się nie
pojawiała. Trzy kropki nad klawiaturą migały informując, że Alex coś pisze.
- ‘’Mary naprawdę nie musisz się denerwować. Mi ani
trochę nie przeszkadza to, że Alex się z kimś spotyka. Każdy z nas powinien mieć
własne życie na tyle na ile to możliwe.’’-tyle, że on nie powinien istnieć.
- ‘’Jak tam chcesz.’’-odpisałam. To zdecydowanie nie
była rozmowa na telefon. Po mijając fakt, że to w ogóle nie była rozmowa jaką chciała
bym prowadzić.
- ‘’To znaczy, że mogę dzisiaj o ciebie przyjść i pomedytować
z tobą? :)’’-westchnęłam.
- ‘’Jak chcesz.’’
- ‘’No to otwórz drzwi: D’’
-Co? -w pokoju rozległo się brzęczenie dzwonka. Podeszła
do wejścia i zajrzałam przez wizjer, a po drugiej jego stronie stał jak zwykle uśmiechnięty
Alex.
-Wiedziałeś, że tak będzie. -powiedziałam wpuszczając go
do środka.
-Liczyłem na to.
***
-Gotowy? -spytałam siadając naprzeciwko Alex’a.
-Bardziej już chyba nie będę.
-Po prostu zamknij oczy i się zrelaksuj. -podpowiedziałam
strzelając i samej stosując się do własnych rad.
Gdy na powrót otworzyłam oczy znajdowałam się w płonącym
budynku. Za każdym razem musiałam przejść przez całą wioskę. Krzyki i rytm
ataków znałam tak dobrze jak soundtrack ulubionego filmu. Każdy pojedynczy krzyk
i każde trzaśnięcie wryło mi się w pamięć. Na spokojnie poczekałam, aż wchłonie
mnie kula energii.
Ciekawe czemu zawszę musze to oglądać. Wolf nie
potrafił mi powiedzieć, dlaczego tak jest albo porostu nie chciał.
Obudziłam się siedząc na polanie trawie wokół mnie
leżały pojedyncze usunięte liście.
-Co tu się stało? -spytałam rozglądając się. Las, w którym dotąd spotykałam się z duszą
mojego bey'a z pełnego zielonej roślinności zmienił się w piękną złotą jesień.
Żółte czerwone i brązowe listki zdobiły gałęzie i wirowały w powietrzu, a
pomiędzy drzewami przechadzały się jelenie i sarny.
-Przenieśliśmy się do świadomości twego druha. -powiedział
Wolf stając na wszystkich czterech łapach.
-Ale z jakiej paki? W planie nie było niczego takiego.
-Najwidoczniej skrycie pragnęłaś się tu znaleźć.
Pragnęłam? Po raz kolejny powiodłam wzrokiem po lesie.
-Dobrze. Wraca...-na skraju lasu zobaczyłam fragment
wspomnienia Alex'a. Weszłam na usłaną (Mary: Usłaną dywanem liściów) kolorowymi
liśćmi dróżkę i podeszłam do małej wnęki jaka powstała w ścianie drzew.
Obraz zamigotał i zobaczyłam asfaltową drogę, na
brzegu której stała zielonowłosa dziewczynka. Miała nie więcej niż sześć lat i
trzymała w rączce pęk różnorakich roślin wszystkie były przyozdobione kwiatami.
-Tam są ładne kwiatki, ale boję się, że tam są też pająki.
-powiedziała wskazując coś co było poza moim polem widzenia.
-Spokojnie. Ja je zbiorę. - rozległ się miły chłopięcy
głos. Obraz zamigotał, a w następnej chwili zobaczyłam jak ktoś wręcza
dziewczynce kwiaty.
-Dziękuję. -Uśmiechnęła się. -Jesteś najlepszy.
-Alex! -rozległ się ciepły wołający kobiecy głos.
-Zdaję się, że musisz już iść. -powiedziała
zielonowłosa.
-No tak. Zobaczymy się jutro?
-Jasne.
-No to cześć.
-Cześć.
Obraz znowu zamigotał.
-Mamo. Skąd wiadomo, że ktoś się zakochał?
Po lesie rozległ się przeraźliwy wrzask. Wrzask
nieskończonej wściekłości. Kontem oka zobaczyłam jakąś rozmazaną postać zbliżającą
się w moją stronę, a potem poczułam gwałtowne uderzenie. Przez chwilę miałam wrażenie,
że wszystkie wnętrzności samoistnie zaczęły się rozrywać na części. Otworzyłam
szerzej oczy i nabrałam powietrza. Wróciłam, ale ból nie minął. Skuliłam się i
próbowałam wyrównać oddech.
Mary ogarnij się.
Tobie się tylko wydaję, że coś ci jest. Spokojnie. Oddychaj to za chwilę
samo przejdzie.
-Odsuń się śmieciu! Siostra co jest? Żyjesz jeszcze? -Kyoya
podniósł moją głowę. -Ile widzisz palców?
-Widzę jednego kretyna. -jęknęłam prostując nogi. -
Zabieraj łapy.
-Wszystko w porządku? -zapytał Alex. -Poszedłem
otworzyć Kyoy drzwi, a kiedy wróciliśmy ty...
-Tak wszystko w porządku. -Przerwałam mu. Gdybym
pozwoliła na to by dokładnie sobie przypominał jak źle wyglądałam mógł by się
tutaj załamać, albo gorzej stwierdzić, że to jego wina. -Co ty tu robisz
gówniarzu? Miałeś czekać na lotnisku.
-Na ciebie? W życiu. -sarknął.
-W ogóle to miałeś być dopiero gdzieś o 18, więc nie
rób mi tu wyrzutów. -broniłam się prostując nogi.
-Jest 20.-ssshit. -Nie krzyw w się, bo ci tak zostanie.
-To jak Mary miałaś rację z tym Fenrir’em? -wtrącił
Alex.
-Nie wiem. Nie spytałam go. Dacie mi chwilę?
-Jasne. Ile
tylko chcesz. Na spokojnie sobie porozmawiajcie nami się ni…
-On tak nadal nawija? -wtrącił się mój młodszy brat.
-Nie marudź i grzeczny masz być. -pouczyłam go i
ponownie zamknęłam oczy.
Kiedy już
znalazłam się w dobrze mi znanym przepełnionym soczystą zielenią lesie mogłam
na spokojnie porozmawiać z moi bey’em.
-Wszystko w porządku? - zapytał. Co było dziwne zwykle
nasza rozmowa zaczynała się od „po co tu jesteś?”
-Tak. Czemu pytasz?
-Nie przygotowałem cię na obrońców.
-Na kogo?
-Ludzka podświadomość tak samo jak reszta organizmu
broni się przed intruzami. Kiedy wchodzisz do czyjegoś umysłu, który został już
kiedyś poddany takiej operacji ten zaczyna się bronić.
-I mnie z niego wyrzuca. -dokończyłam.
-W najlepszym wypadku. -powiało grozą. Serio, kiedy ogromny
czarny wilk mówi o czymś takim ‘’przejęciem’’ i z taką powagą wszystko nabiera
innego wymiaru. Bo niby co mogło by zaniepokoić kogoś takiego?
-Wolf … Jest coś o co chciała bym zapytać.
-Pytaj więc. -No tak i co teraz geniuszu?
-Czy…-zacięłam się. -czy znasz legendę Fenrira?
-Znam. -Okey
-Czy to ty nim jesteś?
-Tak. -uff w końcu się udało. Chwila, ale to by
znaczyło, że…
-To wszystko to prawda?
-Wszystko było tak jak powiedziałem.
-Czy oni też nadal żyją?
-Nie wszyscy.
-Nie miałeś nikogo kto stanął by po twojej stronie? -nie
odpowiedział. -Jest więcej takich jak ty?
-Powinnaś już wrócić. Czekają na ciebie. -Chciałam tam
z ni zostać. Cieszyłam się jak dziecko z tego, że wreszcie mi się udało odgadnąć
kim jest, miałam jeszcze tak dużo pytań, ale kiedy spojrzałam w jego zielone
oczy zrozumiałam, że Fenrir ma mnie już dość.
-Skoro tak mówisz. -powiedziałam cicho spuszczając
wzrok.
Zobaczyłam jasny blask zamrugałam szybko i moim oczom
ukazał mój zagracony pokój. Tym razem obyło się bez rozrywania wnętrzności. Na całe
szczęście.
***
W ciemnym głębokim lesie. Raz po raz rozlegało się głos
małego chłopca.
-Mamo. Skąd wiadomo, że ktoś się zakochał? Mamo. Skąd
wiadomo, że ktoś się zakochał? Mamo. Skąd wiadomo, że ktoś się… Mamo. Skąd
wiadomo, że… Mamo.
Skąd wiadomo… Mamo…
-Szlak by to wszystko. Rozdział 6 za nami. Przewiało mi ucho i teraz siedzę w szaliku na głowie w domu, a mój brat jest pewny, że w ten sposób promuje Isamskich terrorystów. Tak jakby ktoś sie zastanawiał dlaczego nie wszystko co pisze jest zdrowe na umyśle...Znacie to dziwne uczucie kiedy spóźniacie sie na lekcję, a nauczycielka mówi wam, że przed chwilą was chwaliła i że bardzo podobało się jej wasze ostatnie wypracowanie do którego podeszliście z czymś w cyklu "i tak dostane 2 " i stoicie jak totalni kretyni przy biurku i słuchacie jak wasza klasa kujonów ma dość słuchania o tym, że ktoś jest od nich lepszy?
Ryuga: Jestem pewny, że tylko ty tak przeżywasz oddawanie pracy z polskiego.
Ja: Skąd wiesz? Może ktoś spośród nich mnie rozumie nie to co ty.
Ryuga: *unosi jedną brew*
Ja: Okey okey już przestaje schizować. Yoyo wrócił.
Kyoya: Ta ta ja też za wami tęskniłem. Nie cieszcie sie tak.*sarkazm*
Ja: A Mary miała racje co do prawdziwego imienia Wolf'a. No kto by sie spodziewał?
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
Jestem najpierwsiejsza!^^
OdpowiedzUsuńJack: Niema takiego słowa-_-
Ja: Cii. Nikt nie musi wiedzieć. Ogarniętego koma dodam jak się ogarnę i wyśpię. A tak po za tym toooo...Kyoya wru...!*ten wspaniały moment kiedy wypowiedź przerywa ci nadlatująca poduszka*
Lilka:Nawet nie zaczynaj-_-
Ja: Al...*tym razem kołdra*
Lilka: Nie-_-
Ja: No to pa-pa U^U
Lilka: No. I tak powinno być :)
Brawo ty. Spokojnie zaczekam aż się wyśpisz i ogarniesz, ale z tym drugim nie przesadzaj wiesz jak ogarniesz się za bardzo możesz stwierdzić, że mój blog jest do niczego i już nigdy tu nie wrócić.
UsuńJa: Brawo ja!
UsuńJack:Aha-_-*wchodzi sobie niczym zombi bez butów w skarpetkach i siada gdzieś z kubkiem w ręku*
Ja: Hanka! W ogóle proszę tak nie mówić bo ja się po pierwsze nigdy nie ogarnę do końca, a po drugie to nigdy nie zostawię tego bloga.
Jack: Nigdy nie mów nigdy.
Ja: O nie. Tylko nie Justin Biba U_U A jeśli wyszłoby tak, że siły wyższe mnie powstrzymają to ja i tak będę tu duchowo.
Jack: Jak potwór z Loch Ness-_-
Ja: Słucham?
Jack: A sory. Pomyliło mi się z duchem Szarej Damy.
Ja:No ja myślę, że ci się pomyliło.
Jack: Przysięgam. Nie wierzysz mi? :)
Ja:Jakoś nie bardzo za długo się znamy.
Jack:Prawie 14 lat.
Ja:Nom...Ale to nota be ne. Gratuluję dobrej oceny z wypracowania ja miałam an przykład takie akcje, że kiedy się postarałam nauczyciekla myślała, że zerżnęłam wypracowanie z neta albo ktoś i pomógł, a ja tak się wczułam w tą pracę.
Jack: Jeszcze będziesz to przeżywać.
Ja: Tak U^U
Jack: Jak tylko Hania wstawi rozdział miałaś nie jęczeć.
Ja: Musiałeś przypomnieć-_- Szczerzę to nie spodziewałam się, że to Tsubasa. Ogarnęłam dopiero kiedy Ines powiedziała: ,,Coś do załatwienia w okolicy tak?".
Jack: I czujesz się oszukana?
Ja: Trochę :D A raczej podstępem zwiedziona. No i mamy postęp w śledztwie co do Wolfa. Wiemy, że to Fenrir. Proszę o jakieś teorie. Jack?
Jack: Ta lista co ją Pony szuka nie? Coś tak czuję, że skoro jest więcej takich a'la Fafnirków czy jakoś tak to właśnie są na tej liście w WBBA....Ja chcę zobaczyć tą listę. Tam może być bey, którego szukam. Z kim mam porozmawiać, żeby to zdobyć?
Ja: Idź do WBBA i się z nimi dogadaj.
Ja: Nigdy-_-
Ja: A po za tym toooo...Alex kocha Mary :3
Jack: Ale to już wszyscy wiemy od dawna o prócz niej. A ty Kruk jeszcze powiedź, że znasz te ból.
Ja: Taa. Nom. Także tego...
Jack: Zawsze mówiłem, że przyjaźń po między kobietą, a mężczyzną nie istnieje...albo przynajmniej istnieje do czasu.
Ja: No dobrze, a tak po za tym wszystkim, wszystkim co już napisałam toooo...Kyo...
*nie wiadomo z kont wypowiedź zagłusza wielki wybuch, a w drzwiach stoi oparta o framugę, z jakimś kamieniem w ręku i uśmiechem od ucha do ucha Lilka* No cześć :) Kruk mówiłaś coś?
Ja: Zrobiłaś to specjalnie i to znowu U^U
Lilka: Ehehe^^ Nee. Co ty ja? Skąd, że znowu. Jack dlaczego chodzisz w samych skarpetkach? O_O
Jack: Bo czuję się tu tak dobrze jak w domu. A po domu nie chodzi się w butach prawda? :)
Lilka: Lizus-_-
Ja: Yey!
UsuńRyuga: Cieszysz się, że z twojego powodu na świecie będzie o jednego nie ogara więcej.
Ja: Wiem nie musisz mnie uświadamiać. :)
Kelly: No no ktoś tu zaczął łączyć fakty. To nawet ma sens jak na fabułę tego bloga bo Fenrir i Mary to "nowi" przeciwnicy Ryugi i Drago.
Mary: Bez przesady w nie mówiliście takich rzeczy jak byliście mali? Jak byłam w przedszkolu kochłam się w moim bracie ciotecznym.
Alex: Pamiętam to. Nie umiałaś jeszcze dobrze pisać więc poprosiłaś żebym napisał o tym za ciebie w pamiętniku.
Kelly: Przyjaźń damsko męska istnieje. Ja przyjaźnie się z mnustwem facetów. Chociażby z tobą Jack chyba mi nie powiesz że coś do mnie czujesz.
Ja: Przepraszam muszą być na tym świecie i wariaci.
UsuńJack: Czyli, że zgadłem?
Ja:Chyba my. Poza tym zobaczy się z czasem.
"Mary: Bez przesady w nie mówiliście takich rzeczy jak byliście mali?"
Ja:...Chyba nie. W mojej rodzinie jest więcej kobiet, a poz tym mam fajnego ojca chrzestnego, polecam, która chętna bo jak się w tym roku nie oświadczy to go wezmę na poważna rozmowę-_-
Lilka: Na pewno się ciebie wystraszy.
Ja: No bo fajny facet, a ja nie wiem na co ona czeka. Ja rozumiem, że praca i tak dalej, ale no nie przesadzajmy.
Lilka: Na wyjeździe był może kogoś sobie znajdzie.
Ja:Łał O.O
Lilka:No co?
Ja: Pocieszyłaś mnie O.O
Lilka:...Tak wyszło ale nadal cię nie lubię.
Jack: Koniec miłości. Ja też chyba nie, ale jak ktoś tknie kogoś z mojej rodziny to nogi z dupy powyrywam.
Ja: Z tego co wiem to Natalia coś tam do jakiegoś swojego kuzyna...kiedyś. Czyli...Lilkaaa?
Lilka: Ha. Ha. Ha. Dawno i nie prawda po za tym nie liczy się bo to nie w opowiadaniu i nie wiedziałam w tedy, że to mój kuzyn tak? No.
"Kelly: Przyjaźń damsko męska istnieje. Ja przyjaźnie się z mnustwem facetów. Chociażby z tobą Jack chyba mi nie powiesz że coś do mnie czujesz."
Jack: Chciałabyś Pony.
Lilka:*bawi się sztyletem* Hahahah! A gdzie teksty jak pod rozdziałem, który wczoraj Kruk pisała co? Gdzie ta łzawa opowieść o chłopcu i sokole? Co już nie pamiętasz jak to wciskałeś pewnej małej, fioletowo-włosej, dobrodusznej dziewczynie kit? No co się stało nie wypowiesz się na ten temat? Jack, Jack, Jack*macha sztyletem na bolki* Mhyhyhy. Być kochanym to znaczy...
Jack: Przestań cieszyć mordę jak szatan i schowaj ten widelec-_-
Lilka: Wiedziałam!*rzuca sztyletem nawet nie patrząc gdzie* Idę z tond.
Jack:*podnosi jakiś kryształowy sześcian* Zapomniałaś czegoś wziąć. Nie będę przecież po tobie...
Lilka: Do diabła nie...*w tym momencie za sprawą kamienia Jack dzieli się na różne części jego osobowości*...dotykaj tego U-U
*Cały na szaro Jack bez aury życia idzie do kąta obgryzać paznokcie. Jack ubrany cały na biało, z miłym uśmiechem niczym aniołek, z ogarniętymi i nie rozczochranymi włosami, stoi sobie grzecznie. Brązowy Jack w czapce Sherlocka, okularach i szle powiększającym ogląda dywan. Jack cały na szkarłatno z uśmieszkiem na twarzy rozkłada się na kanapie z nogami na ławie.*
Lilka:*facepalm* Ty wyjdź z konta i tu chodź. Ty aniołek to samo. Sherlock podnieś się z podłogi i do mnie, a ty czerwony nogi ze stołu i do nogi zanim cię posiekam.
Czerwony: Możesz mi Czarna, ale buty czyścić.
Lilka: Jak ja ci wyczyszczę...Oddychaj.*podnosi kryształ z podłogi* Czy ty musisz wszystkiego dotykać?
Aniołek: Przykro mi nie gniewasz się na mnie prawda? :)
Emo:*idzie z powrotem do konta*
Sherlock: Myślę, że jest mi to potrzebne do poznawania wszechświata.
Czerwony: Nie sraj ziarem tylko skocz mi po kawę.
Lilka:*brew jej drga*
Ja: Co ja mówiłam o przynoszeniu magicznych artefaktów z innego wymiaru?
Lilka: Hehe. Że mogę przynosić je na własną odpowiedzialność?
Ja:Nie.
Lilka: Że w ogóle nie powinnam nic przynosić?
Ja:...Tak w sumie to już zapomniałam ale chyba tak. Zbierz go do kupy.
Lilka: Dobra idę, przecież idę. Nie musisz mnie strofować.
Ja: Ja wychowuję.
Czerwony J.: Ty nie potrafisz wychowywać.
Aniołek: Nie słuchaj go proszę on nie wie co mówi bo kawa uderzyła mu do głowy :)
Czerwony: Za moment tobie coś uderzy do głowy.
Ja: Tylko wariaci są coś warci.
UsuńKelly: Czyli mam racjie a ty się mylisz. :P
*Jack się rozszczepia*
Kelly: *na chwilę się zapowietrzyła, ale zaraz wraca do "normy" tanecznym krokiem podbiega do aniołka i diabełka* No chej. ^^ *szybki prawy prosty w nos czerwonego i porywa aniołka * Spokojnie nic mu nie będzie wcale mu kość w nisie nie poszła przesłyszałeś się. Ooooo Alex patrz kogo przyprowadziłam! Pogadajcie sobie o.... Szczeniaczkach tęczy koputerach niewiem wymyśl coś bądź kreatywny.*zostawia aniołka i biegnie sobie dalej*
Alex: Że co ku...
Kelly:*wraca z taczką na którą ładuje Emo i wieźie je do Emo konta w którym aktualnie siedzi Mary* Tada! Fajny co nie? Nie musisz dziękować. :)
Mary: Kelly coś ty mu zrobiła?
Kelly: *nie słucha bo jest już w Hadesie* Koniouwa I'm Kelly Hawana from Japan and i'am here to steall this girl and you can't stop me! *porywa Megan i targoli ją tutaj i stawia koło Scherolka Holmesa* Schlerlock Holmes i Molly Hoper. Yey!*siada sobie na ziemi i sięciesz bo kto Kelly zabroni*
Kyoya: Co tu się właśnie stało?
Ines: Trudno powiedzieć.
Ryuga:... idę po odkurzacz.
Ja: Dokładnie. Np. siedzi obok mnie osoba na której jest wzorowana Lilka i co mi mówi? Wypisz mi wymaluj księcia na białym koniu o imieniu Dominos(czyt. Dominik) A teraz nuci coś kończąc Monte XD
UsuńDiabełek: Co za mała fioletowa flondra*ściera krew z nosa* Podoba mi się zabieram ją do Hadesu na stałe*sadza sobie Kelly na kolanach zerkając tylko z ukosa na Lilkę zastanawiając się kiedy nerwicy dostanie*
Aniołek:*stoi sobie z Alexem* Grałeś w CS-a?
Emo:*siedzi nic nie mówiąc*
Sherlock:Witam*chwyta Megan za rękę i całuje wierzchnią cześć dłoni* Musimy poważnie po rozmawiać.
Megan: Ymm*mruga z oszołomienia*Jack w co ty się ubrałeś?
Sherlock: Żadnych pytań tu mogą być podsłuchy.
Lilka: Żadnych odkurzaczy ja ich pozbieram!*biegnie z sześcianem do aniołka* Hej^^
Jack: Cześć :) Potrzebujesz czegoś od mnie?
Lilka: Tak. Potrzymaj to*wręcza mu sześcian na co Aniołek rozpływa się w powietrzu, a sześcian upada na podłogę* Szkoda. Ciebie lubiłam najbardziej. No dobra srajdki który następny? Sherlock zostaw tą doktorkę i przestań uciekać*biegnie za Megan I Sherlockiem*
Diabełek: Co tam Pony? :)
Kelly: *wacha się czy zacząć się drzeć " Ratunku Rtuha uderzyłam masochistę i teraz chce mnie prwać do Hadesu" czy poprostu zacząć się z nim bić ale widząc że jej towarzysz zerka Ka lilke z dziwnym byżyskiem w oku stwierdza, że chwilę tu sobie posiedzi* Po pierwsze to jest indygo a nie fiolet, a po drugie *zakłada Jackowi ręce za szyję* Już zaczełam się zastanawiać gdzie podziała się ta część twojego charakteru. A więc zabierasz mnie do Hadesu tak. A co niby miała bym tam robić?
UsuńAlex: Tak :) Mam rangę Silver. A widziałeś te misje w najnowszym Batefill*Aniołek znika* Cccc...No już spokojnie * idzie do kojca ze szczeniakami i tam zostanie chyba do jutra*
Mary: Kelly nararzasz mnie na interakcjie.
Kelly: Jestem teraz trochę zajęta.
Ja: *Ciesze mordkę bo shipuje Sherlocka i Molly*
Ja: Właśnie się dowiedziałam, że realna Lilka też nie lubi Kyoy XD Pokazałam jej zdjęcie z zakładki "postacie" a ona: ,,Ej. Ale to jest Szymon. No taką krzywą mordę ma no Szymon. Widać, że taka paniusia paskudna, podła, wredna, królewna i zapatrzony w siebie. I takie pucie też ma jak Szymon....Właściwie kto to jest?"
UsuńJak ja mogłam trafić, że mi się obie tak zgrały? XD
Lilka: Ale Szymon to jej brat-_- Ona nie wie co mówi bo sobie tylko żartuje z brata. Ale ta królewna to całkiem dobre. Bucowata Królewna.
Diabełek:No wiesz w Hadesie można różne rzeczy robić. Na przykład mogłabyś posprzątać mój pokój, a potem się zobaczy. W końcu moje towarzystwo to idealna nagroda*czarujący uśmiech*
Lilka: Ja cię tam obserwuje czerwony! Sherlock puść to!
Sherlock:*trzyma barierkę i jednocześnie czapkę* Uciekaj Megan będzie miała mnie ale ciebie nie dopadnie ta diablica. Doprawdy skąd takie się biorą?
Lilka: Prosto z piekła, a teraz puść to do diabła! Nic ci nie zrobię.
Sherlock: Nie? To dlaczego wyglądasz jak Trynkiwicz?
Lilka: Ty jeszcze Trynkiewicza nie widziałeś-_- Chcę tylko żebyś mi pomógł i to potrzymał :)*wręcza mu sześcian*
Sherlock: O to interesujące u...*znika*
Megan: Eee c-co się stało z z...
Lilka: Bez paniki. Jak chcesz tu częściej wpadać to musisz się przyzwyczajać.
Megan:A-a-ha.
Lilka: Świetnie. Nie patrz tak na mnie przecież cię nie zjem nie?
Megan: Chyba nie...
Lilka: Pha! Chyba? Eh. Teraz diablo. Kelly zostaw nas samych co?
Diabełek: Widzę, że zazdrość cię bierze.
Lilka: Mam gdzieś co mówisz masz znów być jeden i normalny.
Diabełek: A po co? Może mi się tak podoba?
Lilka:Nikomu nie powinno się podobać bycie złym, a już na pewno nie tobie. Puść Kelly i wracasz do siebie.
Diabełek: Słuchaj Czarna to, że ty czegoś chcesz nie oznacza, że ja muszę się do tego stosować więc daj znać jak się ogarniesz bo moją matką nie jesteś.
Lilka:*dostaje ciśnienia* Skończ gówniarzu i trzymaj ten sześcian albo włożę ci go w zadek jak wreszcie się nie ogarniesz.
Diabełek: No nie wiem, nie wiem. Być znów w jednym z tymi idiotami? Wiesz Sherlock nawet by się przydał, ale to emo czy aniołek...powinienem był ich rozwalić jak jeszcze tu stali, a tak to nie przeszkadzaj i zajmij się tym*wyciąga za pleców jakiś dziwny mały pilocik i naciska czerwony guzik* Ups.
Lilka: Coś ty znowu odwalił!*stoi przed nią robot z jednego z rozdziałów*
Diabełek: Znalazłem w magazynie i spójrz. Cudo do zabijania! Bierz ja*uśmiech a'la bo robię co chcę i do diabła z konsekwencjami*
Lilka: Chyba sobie jaja robisz już raz to rozwaliłam zrobię to i drugi. Vicki popilnujesz? Tylko załóż rękawiczki bo w innym przypadku i ty się rozszczepisz, a no tak ty je nosisz cały czas. To potrzymaj i pożycz katanę to przerobię to na wióry.
Ja: To znaczy, że dobrze ją odwzorowałaś. Gratuluję. :) Jestem z ciebie dumna. *dalej cieszę mordkę*
UsuńKelly: No popatrz sprzątanie i gotowanie to dwie rzeczy do których kompletnie się nie nadaję. *robi smutną minkę* I co teraz?
Ryuga: Lepiej niewymachuj tym czymś w pobliżu Kelly. Nie chcesz, żeby się rozdzieliła.
Kyoya: Serio schowaj to gdzieś. Głęboko. Bo jak z Kelly wyciągniesz resztki jej bezradności do do spółki z twoim kumplem zniszczy świat.
Kelly: *przeciąga się dalej siedząc na kolanach złego Jack'a* Jak możesz kazać mi odejść? Nie widzisz, że tylko dzięki mnie ten istny diabeł *drapie Jack'a za uchem* Jeszcze nikogo nie zabił.
Ja: Dzięki^^To fajnie "widzieć", że ktoś jest szczęśliwy.
UsuńLilka: Ja jakoś nie bardzo*poharatana ale jeszcze stoi na nogach* Pha! Ten gówniarz go udoskonalił. Pahaha! Ah.
Diabełek:*podziwiając efekty swojej pracy i jednocześnie rozmawiając z Kelly* Trudno, ale wrzucenie ciuchów do pralki i odkurzenie to nie jest wielka filozofia tylko, że ja ostatnio nie mam na to czasu.
Lilka: Bo na ogół jesteś taki*katana odbija się od robota jak kamyk od ściany* zorganizowany? O-O
Victoria:*pilnuje sześcianu jak oka w głowie*
Lilka: Vivi chcesz herbaty?
Victoria: No nie wiem.
Ja: Mówię ci dobra jest.
Lilka:A ta jak zwykle o herbacie*na okrągło atakuje* To. Dzieciak. A nie...diabeł! Rozwal się wreszcie ty kupo złomu!
Diabełek: Hehehe*zaciesz i czochra Kelly po głowie rozwalając kucyki*
Lilka:*ląduje na ścianie*
Zmora: Jak lew z Nemei.
Lilka: No tak! Zmora ty idiotko masz rację!
Zmora: Uprzejma jak zwykle-_-
Lilka: No dobra. Strzelaj cokolwiek tam masz.*jak na zawołanie salwa pocisków leci w stronę Lilki na co ta zwiewa gdzie pieprz rośnie* Widzę, że ograniczony jak zwykle! Miło z twojej strony!
Jack:*coś mu się już nie podoba wiec sadza Kelly obok i wstaje* Zastrzelisz ją wreszcie czy mam ci pomóc?
Lilka: Coś nie tak? Nie możesz trafić. No dalej celuj tu*pokazuje małe naszyte serduszko na bokserce* prosto w serce*nadal biegnie w dość nietypowy sposób śmiejąc się do rozpuku, aż nagle dopada ją jeden z pocisków i ląduje na ziemi*
Diabełek:*Powolnym, statecznym i pełnym prezencji krokiem podchodzi do Lilki, która już siedzi więc Jack przyklęka przed nią stykając jej czoło ze swoim* No i tak to się kończy Czarna. Hyhy. Ave mistrzu*uśmiecha się jadowicie i daje Lilce całusa w policzek, a potem sobie idzie* Możesz już ją zabić, ale przynieś mi resztę.
Lilka:*prawdziwy szok ale widząc, że robot idzie w jej stronę wysuwając pazury wykręca mu rękę i wbija pazury prosto w plecy*
Zmora: Powinnaś to sobie zabrać jako trofeum i zbroje jak Herakles. Nie lubiłam go nigdy za dużo z nim było problemów.
Lilka:*w ogóle nie słucha Zmory tylko podcina Jacka i natychmiast przyjmuje sześcian, który rzuca jej Victoria* Marny z ciebie Judasz, Jack*rzuca mu sześcian na co ten go odruchowo łapie*
Diabełek:Zrozumiałaś moją kabałę*uśmiecha się i znika*
Lilka:*podnosi sześcian* Ta. Szkoda. Dobrze ci było w tym kolorze. Czemu to nie działa? Powinien wrócić co nie?*zaczyna majstrować przy sześcianie jakby to miała być kostka rubika*
Kelly: Już mówiłam nienadaje się do takich rzeczy. Może spróbuj u Megan ona wygląda na taką co by ci chętnie pomogła.*przeczesuje palcami rozpuszczone włosy i z niezadowolbą miną obserwuje co się dzieje a gdy widzi jak Jack znika puszcza pawia za fotel* To było obrzydliwe.
UsuńKyoya: Jasne tak bardzo ci źle było na tych kolanach.
Kelly: O pocałunku mówię.*wyciera twarz* Trzecie miejsce ale i tak obrzydliwe na pawia.
Mary: Eomsia zapomniałaś.
Lilka: Tragedia. Kelly, Buc jest zazdrosny o 13 latka. Musisz go częściej zachwalać bo się chłopak niedoceniony poczuł...było narzygać mu na buty to by się ucieszył.
UsuńZmora:Ledwo żywa, a jaka wyszczekana. Czy nit z was nie chciałby jej czasem zabić? Naprawdę macie przecież wolną rękę. Czego się obawiacie?
Lilak: Heloł Lilka! Jeszcze emo. Widzę, że Mary się tobą opiekowała. Haha.
Emo: Przyszłaś mnie zabić?
Lilka: Nie O-O Nie smutaj coś tu dla ciebie mam. Zobacz.
Emo:*przyjmuje sześcian* Czy to kostka rubika? Lubię ta...*zaczyna świecić i pojawia się normalny Jack i kończy to co zaczął zanim zniknął*...sprzątał Czarna.*ogarnia, że siedzą gdzieś w koncie* Jak ci się nudzi to nie musiałaś mnie zabierać do emo konta żeby gwałcić. Było powiedzieć to by ci się kogoś znalazło do towarzystwa.
Lilka: Dobrze, że wróciłeś*zabiera mu z rąk sześcian i chce wyczochrać włosy, ale Jack ją powstrzymuje*
Jack: Masz krew na rekach. Miałaś się nie bawić widelcami.
Lilka: Hah. Tak wyszło. Wyjdź z tego konta bo jeszcze serio ktoś pomyśli, że cie tu gwałcę.
Jack: Chciałabyś.
Lilka: Wracam na Nocy Trag. Możliwe, że ktoś to sprzątnie za niezłą sumę.
Jack: Nie lepiej na ebayu?
Lilka: Hahaha! Tak ebaye i te sprawy. Hihihi^^
Jack:Że co?*unosi brew do góry, ale widzi, że Lilka znika wiec wychodzi* No proszę Pony Czarna porywa mnie do konta na gwałt, a ty od razu puszczasz pawia. Idź się umyj bo cię żaden chłopak nie będzie chciał.
Kelly: Jedyny kto mógłby być tu zazdrosny i o czyje męskie nie dopieszczone ego mogła bym dbać gdzieś sobie polazł. Więc shut the fuck up.
UsuńMary: jak trzyma pysk na kłódkę i nie robi tych min jest całkiem w porządku.
Kelly: Gdybyś wiedział dlaczego puściłam pawia sam byś żygnoł. Mary weź mu jebnij z rozwalonym nosem wyglądał jakoś lepiej.
Mary: Może jutro.*prostuje nogi i idze uwalić się w kojcu ze szczeniakami bok Alex'a.*
Kelly: Trzymam cie za słowo *przeczesuje włosy palcami, ale na razie zostawia rozpuszczone*
Jack: No nie wiem czy miałbym, aż tak żywą reakcje jak ty Pony. O, i widzisz Pony nie mówię, że źle ci bez kucyków ale to twój znak rozpoznawczy wiec może lepiej znów je zrób.
UsuńLilka:*biegnie bardzo szybko zwiewając przed lecącymi za nią kilkoma kobietami z twarzami wykrzywionymi wściekłością, o ciemnych włosach, wielkich ciemnych skrzydłach, białaych sukniach i pochodniach w rękach* No co?! Wiedział co kupuje nie?! Po za tym nie zdajecie sobie sprawy jaka to frajda kiedy nie możecie mnie dogonić. Ha! Co ja gadam nikt mnie nie dogoni! :P
Jack: Świrnienta psychopatka-_- Czyli jednym słowem przy Tategamich nie jemy, nie pijemy, nie oddychamy i nie żyjemy, tak?
Ja: Zupełnie jak na lekcji matematyki.
Kelly: *sięga po butelke wody i myje twarz* Skoro tak to mnie uczesz. Nie chce mi się stąd ruszać. *przeciąga się a widząc uciekającą Lilke zaczyna się śmiać nie jak shizol tylko tak normalnie * Łoł a ja myślałam że to ja mam najbardziej przechlapane w życiu.
UsuńMary: Ta rób zemnie potrwora napewno ci to na bobre wyjdzie.
Kelly: Ooo a chwilę temu byłeś taki milutki. Nie dobry Jack. Be Jack
Miju: No kogo tu mamy Yoyo zawitał.
OdpowiedzUsuńBeta: Lepiej uciekaj bo cię udusi za różową farbę
Miju: Najpierw będzie musiał mnie złapać czego nie zrobi.
Ja: Bardzo ciekawie. Brakowało mi rozdziałów tutaj.
Miju: Ty lepiej pisz rozdział ósmy
Ja: Jak się nie uspokoisz to napiszę scene podobną co w za kulisach była gdzie cię Kyoya i Benkei przygnietli
Miju: Wszystko tylko nie to całe życie mi w tedy przeleciało przed oczami
Kyoya: Daj spokój Beta. On też dała się pomalować. A dotego Hania zabroiła mi zabijać postacie z poza mojego bloga.
UsuńMiju: Będę żyć bede żyć chwila że co? Ja dałam się pomalować ta jasne Yoyo
Usuń"Miju: Dobra może ich zostawmy. Chodźmy zobaczyć co u mojej tak zwanej "druży...*nie dokańcza bo zielona farba wylała jej się na głowę*
UsuńKyoya: To zemsta za różową farbę!"
Kyoya: Z tego co pamiętam to tak było. Chciałbym rozegrać to inaczej ale twoje dziecinne zagrania nie zostawiły mi wyboru.
Miju: Aaaaaaaa to farba dalej nie chce mi się z końcówek zmyć
UsuńBeta: Miju jest zielona jak Yoyo!
Miju: Już nie.
Kyoya: Nie przesadzaj. *przeczesuje palcami włosy Miju* Zawsze będziesz mogła je obciąć.
UsuńMiju: Nie dzięki nie widzę siebie w krótkich włosach
UsuńJenny: Kyoya ty dalej ciskach w ludzi tornadami
Benkei:*znowu wywala się na Kyoye i Miju *
Beta: Nie ma to jak ludzkie leżaki
Benkei: A żebyś wiedziała
Miju: Duszę....się
Benkei: Ty masz z 18 żyć Atsuba
Kelly:Łłłłłłi!*skacze na brzuch Benkeia* Ludzka kanapka! ^^
UsuńMiju: Super nie dość że Kyoya mnie przygniótł to Benkei i Kelly też *próbuje ich z siebie zrzucić*
UsuńBeta: Oj Miji oni cię udyszą chyba
Kelly: Tulisz nie marudzisz!
UsuńBenkei: Kelly stęskniłem się za tobą. *ściska ją i się podnosi *
Kelly: Ja też. ^^
Kyoya: Zdechłaś wreszcie?*pomaga Miju wstać*
Miju: Ta chciał być. A dalej ciskasz w ludzi tornadami?
UsuńKyoya: Niestety to działało tylko w tamtym opowiadaniu, ale i tak skopie ci tyłek.
UsuńMiju: Phy ta jasne możesz sobie pomarzyć.
UsuńKyoya: Ostatnio cie pokonałem. Z tego co pamiętam trzy razy.
UsuńMiju: To nie ma żadnego znaczenia kto kogo ile razy pokonał. I tak wygram. Prędzej czy później to zrobię *oczy na chwilę czarne po tym niebieskie*
UsuńKyoya: Jasne najważniejsze to mieć nadzieję. No już tylko mi tu nie schizuj jak Lilka. Chcesz coś zjeść przed walką?
UsuńMiju: Nie dzięki a po drugie nie jestem taka jak Lilka że schiz dostaję *oczy czarne (Raven się ujawnia)*
UsuńRaven: Nie mówcie mi że siostra się znowu pobije
Beta: Raven wynocha zwróć Miju
Kyoya: A ja tak. *woła z kuchni * Napewno niechcesz kanapki?*wraca z śniadaniem* Tak wiem wy wszystkie jesteście wyjątkowe jedyne w swoim rodzaju super ślne przez jakiś syf i chcecie lub chciałyście mnie zabić.
UsuńMiju:*wraca Raven znika* a temu to co?
UsuńBeta: Miju pozbądź się w końcu Raven
Miju: Nigdy w życiu Alex mnie za pewne rozumie w tej sprawie chodzi tu w końcu o moją bliźniaczą siostrę
Alex: Choćcie do mnie siostrzyczki *przytula Miju* Ktoś kto nie był w naszej sytuacji tego nie zrozumie. Nie wie jak to jest zawsze mieć przy sobie bliską osobę. Kogoś kto się tobą zajmie kiedy cały świat się wali. I bez względu na wszysyko nigdy przenigdy cie nie zostawi.
UsuńMiju: Może ciebie twoje drugie ja nie chce zostawić, lecz Raven chce dla mojego dobra :(
UsuńAlex: Wszystko będzie dobrze. Napewno. *głaska ją po głowie * Zrobić wam kakao z bitą śmietaną i lodami?
UsuńMiju: Nie dzięki muszę się na walkę szykować *na ostrza sztylety, szykuje Pachet i kuczer*
UsuńBeta: Kyoya i tak wygra
Miju: nie pomagasz
Alex: No dobrze, ale jakby co to tu jestem.* daje jej buziaka w czubek głowy*
UsuńKelly: Ooooo zbroi się dla ciebie.
Kyoya: Daruj sobie.
Miju: Kelly możesz sobie raz w swoim życiu darować *ładuje kuczer*
UsuńBeta: I tak Kyoya wygra
Kelly: W życiu. :*
UsuńBenkei: No jasne, że wygra.
Kelly: Dla równowagi wszechświata. Załatw go Miju!
Miju: Z przyjemnością
UsuńPachet: Już mnie korci by użyć mojej zdolności w wyniku powiązanie Leone'a ze mną
Miju: Weź mi nie przypominaj Ashara się wkurzy że użyjesz tej zdolności
Ja: Miju, Pachet innym razem
Miju: :( no dobra i bez tego pokonam Kyoye
Kelly: Z przyjemnością. Tak? No i jak mam was nie uważać za świetną parę. Skoro samo przebywanie z nim sprawia ci przyjemność.
UsuńKyoya: *kończy jeść* Mścisz się?
Kelly: Acha w wyrafinowany sposób.
Miju: Wcale że nie Kelly. Ja i on nigdy.
UsuńKelly: Ty i on byliście jesteście i będziecie.
UsuńMiju: Yyyyy Kyoya czy ja o czymś nie wiem??
UsuńKelly: Hyhy byliście razem tylko ty to wyparłaś z pamięci a Yoyo obchodzi tylko teraźniejszość.
UsuńKyoya: A bo ja wiem.
Beta: Ona o tym nie pamięta bo Ziggurat z jej pamięcią eksperymentował
UsuńMiju: Chwila....coś mi świta ale nie wiem co
Kelly: Biedna ty moja*przytula Miju tak mocno jak tylko Hawany potrafią* Obiecuje przywrócimy ci pamięć.
UsuńMiju: Ale ja pamięci nie straciłam
UsuńBeta: Chwila....moja przyjaciółka chodziła z Kyoyą!!!
Kelly: *ściska Miju jeszcze mocniej* Częściowo tak, ale spokojnie wszystko ci się z czasem przypomni.
UsuńMiju: Ok ale ja chwilowo walkę z Kyoyą mam
UsuńKyoya:*przysnął* Nie przerywajcie sobie ja mogę poczekać. Pogadajcie sobie i w ogóle.
UsuńKelly: Słyszysz moja jesteś Yoyo cie nie chce.
Beta: To jak jej zwrócimy pamięć?
UsuńMiju: Ale ja już rozmowę z Kelly zakończyłam to kiedy walka
Beta: Może walka z nim jej pomorze.
Jenny: Kto wie?
Kelly: Niech Yoyo ją pocałuje. Pocałunek prawdziwej miłości powinien zdjąć czar...MIju mnie już nie lubi!!!! Woli Yoyo odemnie!!!
UsuńKyoya: Nie krzycz. jak z nią skończę to ci ją oddam.*strzela kośćmi karku*
Miju: Lubie cb Kelly. Ej chwila...że co on ma! Po moim trupie.
UsuńKelly: Ty sobie przypomnisz i już nie będzie ''po moim trupie'' tylko ''jak tylko złapie oddech''.*uśmiech gremlina*
UsuńMiju: Taaaa pomarz sobie ja nigdy na go nie pozwolę...chwila przecież z Kyoyą walczyć miałam *ładuje kuczer po czym strzela*
UsuńKelly: Jeszcze inaczej będziesz śpiewać.
UsuńKyoya:* nie stracił czujności i natychmiast rozkazał Lionowi stworzyć tornado*
Miju: Wiedziałam że to zrobisz *Pachet w powietrzu po czym spada na Liona i pazurami szybko i bardzo mocno go atakuje*
UsuńBeta: Kelly wymyślamy karę dla przegranej osoby
UsuńMiju: Nie zgadzam się
Kyoya: Tak dorze mnie znasz?
UsuńKelly: Na wylot! A ślub będzie wiosną. :)
Kyoya :*Wywraca oczami* Lion pokaż Panchet gdzie jej miejsce* zielone tornado powstaje pomiędzy Lionem i Panchet i wybija boginie w powietrze przebihając przy tym sufit*
Miju: * Pachet spada ale po chwili ląduje na ziemi* to mnie ma wyeliminować.
UsuńBeta: Kelly to jaka kara?
Miju: Pachet rozpętaj burze *powstaje piaszczysta burza a Pacht pod jej osłoną atakuje pazurami*
Kelly: Ma pocałować to drugie. Przyjemne z porzytecznym.
UsuńKyoya: Lion!*potęrzne tornado rozwiewa chmury* Myślisz że kilka błysków i wścieknięty kotek mnie pokonają? Lion Stu zębna furia lwa!*kawały rozwalonego sufitu pokrywają Panchet kupą gruzu*
Miju: Phy dajesz Pachet *Pachet uwalnia energie zachowaną dochodzi do wybuchu i wszystko to trafia w Liona* to teraz serio muszę wygrać Kyoya i tak tej kary nie zrobi *Pachet znowu atakuje pazurami Liona*
UsuńKyoya:Lion defensywa! Co się przejmujesz tym co Kelly wymyśla? Olej to i poprosu walcz. I tak nie dam ci wykonać kary jak już przegrasz.
UsuńMiju: Pachet atakuj! *atakuje mocniej zarysowała liona pazurami* phy tobie bym też nie pozwoliła
UsuńBeta: Kelly to co w tedy zrobimy?
Kyoya: Grrrry Lion atak królewskiego lwa! *tornado odpycha Panchet i wgniata ją w ziemię a kiefy to się już stanie Fang Lione ją dopada i roztrzaskuje na części jej Fushion Whell*
UsuńKelly: Byłam na kursie hipnozy. ;)
Miju: Pachet! *pachet upada* *zabiera Pachet* ta zniewaga krwi wymaga *odruchowo łapie za sztylety*
UsuńBeta: Miju przegrałaś musisz Kyoye pocałować *zabiera Pachet po czym reperuje ją*
Miju: Nie zrobię tego
Kyoya:*poker face i przyołuje Leona * Dobra walka. *wkłada ręce do kieszeni i odchodzi *
UsuńKelly: Miju patrz na wisiorek.*giba przypadkowym wsiorkiem zabranym tylko ona wie skąd jak wachadełkiem*
Miju: Na Kyoy próbuj *odchodzi*
UsuńBeta:*naprawia Pachet naprawiła i oddaje ją Miju*
Kelly: Oj Miju nie smutaj.
UsuńKyoya: *w pokoju Madoki* Masz czas?
Madoka: *lekko wystraszona* T-tak. O o co chodzi?
Kyoya: Lion potrzebuje naprawy.
Madoka: A to:D Za chwilę będzie gotowy.
Miju: Nie smutam *idzie trenować *
UsuńBeta: Może na Kyoy spróbuj hipnozy albo *wyjmuje łuk i strzały dwie amora* chociaż nie wiem czy to działa
Kelly: Działa. Tylko traf. Bo inaczej zrobi się burdel. Duuuuuży burdel.
UsuńBeta: Ok *trafia i w Miju i w Kyoye* załatwione
UsuńMiju: Co się stało i dlaczego we mnie trafiła jakaś strzała?
UsuńKelly: Niemam pojęcia, ale spójrz na tego przystojnego lekko zagubionego młodego umięśnionego mężczyzne.*wskazuje Kyoye*
UsuńMiju: Kelly wszystko z tobą ok? Przecież ja już znam Kyoye Pachet mi jego bey mocno uszkodził *strzała zaczyna działać*
UsuńBeta: Wpadli w półapkę
Kelly: No ale popatrz w te wielkie niebieskie oczy.*odpala Miłość rośnie w okół nas*
UsuńMiju: Kelly ogar tyle powiem
UsuńBeta:*niszczy urządzenie z którego leci piosenka* sorki ale uszy by mi pękły za chwilę zacznie działać moc strzały Kyoy za 3...2...1...i już
Miju: Nie wiem co zrobiłyście, ale ja idę trenować *idzie*
Kelly: Chujowe te strzały.
UsuńBeta: Daj im czas. Od razu tak mocno to nie działa.
UsuńMiju:*nie może się skupić*
Kelly: Zwykle działają od razu.
UsuńBeta: Strzał się zapytaj dlaczego nie działają od razu na full.
UsuńMiju:*dalej nie może się skupić na treningu zabiera Pachet po czym wraca z lasu do domu* dlaczego nie mogę się skupić?? *z tego wszystkiego dopiero teraz widzi że tornado kieruje się w jej stronę* znowu Liona robota? *wystrzela Pachet*
Miju: Pachet zniszcz to tornado! *Pachet przebiła się przez tornado tym samym je niszczy*
UsuńKelly: Jak mam je pytać? Wsztstkie wystrzelałaś. Czekaj...gdzie jest Yoyo?
UsuńKyoya: Gotowa na rewanż?
Miju: Tak
UsuńBeta: I masz Yoyo coś mi mówi że strzały zaczną działać za chwilę dwa razy mocniej
Kelly:... Ja niechce tego widzieć.
UsuńKyoya: W takim razie strzelaj.
Miju: Pachet zaczynamy nie oszczędzaj Liona! *Pachet atakuje Liona co chwilę jej pazury ranią przeciwnika* Jednak tym razem wygram *myśli* tylko się skup Miju nie zwracaj uwagi na Kyoye....no Miju skup się na tej walce!!!
UsuńBeta: Coś mi mówi że Miju dzisiaj serio jest zdekoncentrowana.
*zdezorientowana
UsuńPachet:*swoimi atakami miota Lionem na prawo i lewo*
Usuń*Lion tworzy tornado które z każdą chwilą przybiera na silę*
UsuńKyoya:*z rękami w kieszeni idzie w stronę Miju* Pobawiłaś się już? To może wreszcie przestaniesz się chować i staniesz do prawdziwej walkić*Panchet odepchnięta przez tornado Liona ryje ziemię*
Miju: Ja się nigdy nie chowam *Pachet używa zachowaną energię po czym tworzy pole pazurów, które osłabia Liona*
UsuńKyoya: Powtarzasz się. Znam już każdy twój ruch. *lion wyrywa ziemię razem z polem pazurów* Zaskocz mnie mnie albo giń.
UsuńMiju: Myślisz że jesteś pierwszym który mi to mówi?! *Pachet unika odłamków ziemi po czym tak atakuje Liona że go wyrzuca w powietrze* potraktuj go pazurami Pachet *wyskakuje w powietrze jest wyżej niż on po czym bombarduje go pazurami, które wgniatają go w ziemię *
UsuńBeta: Chyba słabą dawkę dałam do strzały Kyoy *spostrzega się że ona wo gule nie strzeliła go strzałą amora* nadrobię to *strzela i trafia w Kyoye*
UsuńKelly: Jak to nie strzeliłaś? To czym on oberwał?
UsuńKyoya: Lion Królewskie uderzenie przeciwnego wiatru.*tornado wgniata Panchet w grunt* Przestańcie się wtrącać w walkę!*ryknoł na Bete i Kelly*
Beta: Ok ok ale nerwowy strzała ta dobra zacznie działać....teraz
UsuńMiju: Pachet uwolnij energię!*Pachet zaczyna świecić na pomarańczowo po czym rusza na Liona o wyprowadza serię ataków * myślałeś że to koniec? Pachet specjalny atak Pułapka Pustyni!!! *ziemia zmienia się w ruchome piaski, które coraz bardziej pochłaniają Liona*
Kelly: Chuja tam nie działa. Albo Yoyo serio ją kocha i teraz ją znienawidził.
UsuńRyuga: Albo te strzały niedziałają.
Kyoya: Żałosne. Lion wichrowa ściana mocy!*wiatrz wzbija wpowietrze chmyre piachu i wozwiewa go wokół pozostawiając wielką dziurę w ziemi*
Miju: *Pachet w powietrzu* Pachet zakończ to bo ten glut i jego lew o guza się proszą * Pachet ładuje na ziemi po czym przy każdym starciu z Lionem odbiera mu energię i prawie całą mu odebrała*
UsuńBeta: Odczynić działanie strzał?
Kenny: Tak
Beta:*odczynia działanie strzał *
*Jenny
UsuńKyoya: Mówiłem nie wtrącać się! Lion specjalny atak miażdżący kieł królewskiego lwa!*Lion wyprowadza atak który tworzy gwałtowny wybuch i nic nie widać *
UsuńMiju: Kto wygrał nic nie widzę
UsuńBeta: Ani ja
Kelly: No brawo Yoyo!*klaszcze* To bardzo wtwoim stylu walczyć na 100% od początku do końca i zremisować. Naprawdę cały ty!
UsuńMiju: Lepiej bym tego nie ujęła Kelly
UsuńBeta: Zastanawiam się nad jednym kto wykona karę
Miju: Nikt!
Kelly: Kara się przedawniła. Trzeba wymyślić lepszy sposób na to by się posałowali.
UsuńMiju: Nigdy w życiu! *zabiera Pachet po czym powstaje burza piaskowa i znika wraz z burzą*
UsuńJenny: Najpierw może ją odnajdźcie.
Brawo Mary ^^! Yoyo wrócił *.*
OdpowiedzUsuńJenny: *wystawia łeb spod kołdry* Cieszmy się i radujmy.
Izumi: Zawiało entuzjazmem
Jenny: Taaa, dosłownie jak u Trynkiewicza gdy idzie na plac zabaw.
Ja: Skończycie ten temat?
Jenny&Izumi: Ale ty zaczęłaś.
Ja: Eh...Hania - san czy u ciebie jest śnieg? xD
Harumi: Zapłacili ci za tą ankietę?
ja: Cicho siedź...Yoyo wrócił!
Jenny: Jprd tyle się podziało a ta o tym zieleńcu >.>
Ja" -.-
Jenny: Ines ty masz tego milutkiego menagera od zawsze? Ja tak to gratuluję cierpliwości i opanowania?
Ja: Tsu x Ines *^*
Jenny: Skończ.
Ja: Nie *obrywa poduszką*
To czekamy na next ^^
Mary: Brawo ja i glut wrócił.
UsuńKyoya: Też się ciesz, że cie widzę.
Ja: Wczoraj trochę spadło ale zdążył się już rozpuścić. :(
Kelly: A ja już walłam salto z radości i poszło na marne:(
Ines: Tak często mu się to zdarza zwłaszcza kiedy nie ma poważnych problemów, ale lepszego nigdzie się nie znajdzie.
Kelly: Tak Tsu x Ines ^^
Ines: Nie jesteśmy razem.
Kelly: Tsubasa oświadcz się jej albo zabiorę ci okulary.
Tsubasa: *zdejmuje przeciwsłoneczne okulary i wsuwa je na nos Kelly*
Kelly: Ogole was na łyso jak do siebie nie wrócicie!
Ines: Ty teraz serio mówisz?
Kelly: *położyła się na ziemi i krzycząc uderza pięściami i nogami w podłogę*
Ryuga: No brawo i przez was wpadła w histerie.
Tsubasa: Nie możemy robić wszystkiego co chce po jej się od tego w głowie przewróci.
Ryuga: Na zapobieganiu temu trochę za późno.
Ines: Nigdy nie jest za późno.
Kelly: Dlaczego nie pozwalacie mi zmienić tego świata w idealny!!!
Mary: Kelly weź się ogarnij. Nie mślałam, że tak łatwo odpuszczasz.
Kelly:*momentalnie się ogarnia* Pomożesz mi ich znowu spiknąć?
Mary: Może.
Kelly: Yey! Słyszeliście? Już po was. To znaczy szykujcie wesele! :)
Jenny: A u nas leje >.>
UsuńJa: Ta, moje miasto takie cudowne
Jenny: Aaa to spoko, skoro jest najlepszy z managerów
Ja: Będziecie razem dopilnuje tego >.>
Izumi: Tylko nazwę wymyślić i znów będzie na walentynki skandować xD
Patrick: Chłopaka sobie znajdź
Ja: Po cholerę mi? xD Ekipa szykować sukienki i garniaki!
Harumi: *wyciąga motor nieco zniszczony* Czyj to? *wzrok na Kakeru*
Kakeru: Mój bezpieczny w garażu.
Izumi: Nasz to spoczywa na złomowisku
Patrick&Alice: My nie mamy.
Harumi: No to czyj?! I co on wyrabia na balkonie?
Mary: Deszcz jest fajny, ale burza lepsza.
UsuńInes: A może ja niechce z nim być. Ktoś o tym pomyślał? Może podoba mi się moje obecne życie? Może jestem teraz szczęśliwa. Komuś to przyszło do głowy?
Mary: Skończyłaś?
Ines:...
Mary: Yoyo?
Kyoya: Nie. To nie mój motur już prędzej twój.
Mary: Niby czemu?
Kyoya: A kto z nas jest kaskaderem?
Mary: Fakt.
Jenny: Miju u nas wczoraj coś tam odwalała z tymi motorami, więc myślę, że twój Yoyo.
UsuńKyoya: Powaliło? Podmieniłem zanim go tknęła
Jenny: To nie wiem...Może być mój xD
Harumi: Tsaaa, żebyś co rozwaliła...*wyciąga narzędzia i bierze się za naprawę*
Ja: No deszcz jest super, gdyby to jeszcze deszcz przypominało >.>
Kyoya: No jasne. Będziesz potrafiła to naprawić Harumi?
UsuńAlex: Haru potrafi wszystko.*zciera smar z policzka Harumi i daje jej buziaka*
Mary: No to wkurzające jak tak siąpi.
Ja: Dokładnie. Widzicie, Mary to rozumie!
UsuńJenny: Cieszę się.
Harumi: *uśmiecha się radośnie do Alexa i odwraca głowę do Kyoyi* Nic trudnego zajmie mi to chwilę, ale lakier musisz sobie sam odnowić, bo ja nie mam obecnie.
Kyoya: Po co malować? Dopóki nie jest neonowo pedalski może zostać taki jaki jest.
UsuńAlex: Masz dużo zleceń na ten weekend?
Harumi: Jak chcesz. Skończyłam wczoraj, jak wszystkich gdzieś wywiało, więc mam wolne. Tylko skończę motor i możemy gdzieś iść ^^ No i się umyję ^^
UsuńJenny: Neonowo pedalski...Hmmm...
Alex: Świetnie. Mamy dla siebie ostatnio za mało czasu. Oglądamy film?
UsuńKyoya; Takiego koloru nie dotkiesz nawet żeby mnie wkurzyć...Chyba nie zaczniesz papugować po Miju.
Harumi: Skończyłam *rozprostowuje plecy* Ok to przyszykuj miejsce, a ja się ogarnę, ok? *zamyka się w łazience*
UsuńJenny: Taki pewny jesteś?
Alex: Sierobi rozkłada na kanapie poduszki przygasza światło zapala świeczki rozkłada koc i idzie zrobić kakao*
UsuńKyoya: Pewny, że nue zmienisz tylko i wyłącznie dla mnie swojego nastawienia do czegoś.
Harumi: *wyłazi w ręczniku na głowie i papuciach w fioletowe sówki*
UsuńJenny: Yhy jasne *przegląda allegro*
Alice: *daje 100 yenów Izumiemu* Szlak.
Izumi: Mówiłem, że tak będzie ^^
Alex: Jeśli chcesz możesz tak zostać.
UsuńKyoya: Czego ty tam znowu szukasz?
Kyoya: A tak btw dzięki Harumi.
UsuńJa: *uradowana, bo właśnie znalazła art dziewczyny, która wygląda kropka w kropkę jak Haru*
UsuńHarumi: No...ok *mości się na poduszkach i otula kocem* Cudowna jesień...>.> Nie ma za co.
Jenny: Ciekawość to pierwszy stopień do piekła
Ja: Też tak chce. Tylko gdzie ja znajdę tka Kelly albo Ines?
UsuńAlex: Jesień też ma swoje uroki.*obejmuje Haru i podaje jej kubek kakao.*
Ja: Jestem w stanie znaleźć Yoyo w stronie renifera, znajdę wszystko xD
UsuńHarumi: Wolę wiosnę *zwija się w kłębek i zaczyna pić napój*
Jenny: Zima i lato najlepsze! *zadowolona odkłada laptopa i wychodzi* Hyhyhy
Alex: Ja wole moja wiosenkę od wszystkich.*całuje czoło Haru*
UsuńKelly: Wszystkie pory roku są super.
Harumi: *zadowolona* I tak ma być ^^
UsuńKyoya: Czekaj...jaki strój renifera?
Jenny: Tak popiłeś, że nie pamiętasz?
Kyoya: Czego?
Jenny: Się dowiesz za miesiąc ^^
Kyoya: Jennifer...
Jenny: No uważaj bym się czasem nie przestraszyła
Alex: Hah co tylko rozkażesz. Co oglądamy? Może pierwszy sezon doktora Housa?
UsuńKelly: Mówi sie Renifer a nie Jenifer. Yoyo.
Kyoya: Mówi się Kyoya a nie Yoyo. Kel.
Kelly: Nie mów do mnie Kel nie jesteś godny.
Jenny: To Yuu wymyślił Yoyo dobrze pamiętam?
UsuńIzumi: Skleroza.
Jenny: Cii. Jakbyś tyle razy słyszał tą ksywę od Tithi i Yuu to też byś się zgubił.
Ja: Jenya, Ninny...
Jenny: Dalej?
Ja: Jak skończysz 18 inaczej będziesz gadała.
Harumi: *odkłada pusty kubek na stolik i kładzie głowę na brzuchu chłopaka* Może być *kicha cicho*
Kelly: Tak to pomysł Yuu. ^^
UsuńAlex: Leż jak ci wygodnie.*przeczesuje palcami lekko mokre włosy Harumi* NO to lecimy z pierwszym odcinkiem.
Jenny: Jak ja go dawno nie widziałam :(
UsuńHarumi: *uśmiecha się lekko* Kocham cię ^^
Kelly: Teleportnij sie od niego. Gdybym ja tak potrafiła w życiu nie spędziła bym w jednym miejscu dłużej niż godzinę.
UsuńAlex: A ja kocham na ciebie patrzeć.
Jenny: Problem jest taki, że go gdzieś wyniosło i cholera wie gdzie...Chociaż...*znika*
UsuńIzumi: Wróci za kilka godzin i napuści Yuu i Tithi na Kyoyę?
Alice: Wiadomo xD
Harumi: *zakrywa sę bardziej kocem, bo jej zimno*
Kyoya: Serio po raz kolejny chcecie zobaczyć jak warczę na dzieci? Co jest z wami nie tak?
UsuńAlex: Powinnaś wysuszyć włosy. Zimo ci od nich cała sie trzęsiesz. *pociera dłonią jej ramie, żeby się rozgrzała.*
Alice: Chyba z tobą, bo warczysz niemal na wszystkich.
UsuńHarumi: To zastopuj. Za chwilę wróce *schyla się pod kanapę na poszukiwania papci*
Kyoya: Taki już mam charakter, ale to wy nie wiem lubicie na to patrzeć?
UsuńAlex: *zatrzymuje film* Dokąd idziesz?
Alice: Nam nic do tego. Tylko obstawiliśmy zakład, a ty już się rzucasz. Serio jesteś przewrażliwiony.
UsuńJenny: *wraca z watą cukrową, miśkiem i dwoma motylami namalowanymi na policzkach* Uwielbiam tą dwójkę.
Izumi: A gdzie mini ja?
Jenny: Chcieli iść jeszcze do chodzącej encyklopedii, więc ich zostawiłam *zrzuca buty i pada na fotel* Co ty taki zbulwersowany, Tategami?
Harumi: Do łazienki...Gdzie są te pitolone sówki?
Kyoya: Chrzań się mieszańcu.
UsuńAlex: Przełożyłem je obok kanapy, żeby się nie zaplątały.
Alice: *unosi brwi do góry i puka się palcem w czoło*
UsuńJenny: Jprd, okres -.-
Harumi: Aaa *przechyla się przez oparcie, łapie i ubiera papcie, po czym leci do łazienki* Za minutkę będę!
Alex: Bez pośpiechu. Mamy całe*patrzy na zegarek* Trzy godziny.
UsuńJenny: Od 21 jest czas Alexa?
UsuńHarumi: *wraca w zwariowanym koku*
Izumi: Czegoś ty użyła? O.O
Harumi: Tej suszarki od Kimiko *kładzie się z powrotem*
Izumi: *wraca do lektury gruuubej księgi*
Jenny: Kel, ostatnio zaniedbałyśmy łażenie na naleśniki
Alex: Wtedy zaczyna się nocna zmiana.*widzi Haru* W dalszym ciągu piękna.
UsuńKelly: Niewiem czy jestem gotowa na wyjście z domu niedawno zerwałam z taką jedną.
Jenny: Ehhh....Dać ci pluszaka Ryugę?
UsuńHarumi: *puszcza na nowo film i układa się wygodnie*
Kelly: Nie. To by było dziwne.*tuli pluszowego tygrysa*
UsuńKyoya: Bo to niby nie jest?
Kelly: To jest jeszcze w normie.
Kyoya: Niby jakiej.
Kelly: A niby mojej.
Alex: *przytula Haru i oglądają operację bo niema nic bardziej romatycznego od flaków *
Jenny: *znów gdzieś wybyła*
UsuńHarumi: Ne, może teraz coś bardziej z akcją? Bo te widoki pociętych ludzi są już monotonne.
Kyoya: No popatrz dowiedziała się, że niebyła jedyna i zwiała.
UsuńKelly: Daj żyć... i kakao.
Alex: Może Pan i Pani Kiler?
Jenny: *pojawia się znów* Ja to nie ty, Kyoya*stawia kubek na stoliku koło Kelly a drugi bierze bo ręki* Ale tak ci powiem, że zarywać zacząłeś.
UsuńKyoya: Na łeb upadłaś?
Jenny: Mniej razy od ciebie
Harumi: *przewraca się na brzuch* Jestem za
Kelly: *oprurznia kubek jednym chaustem nie zwracając uwagi co w nim było* Zimne.
UsuńKyoya: Zarywać? A co to w twoim języku znaczy?
Alex: Co tylko sobie moja księżniczka zażyczy.*Jedną ręką smura Haru po plecach a drugą szuka odpala film*
Jenny: *macha ręką na Kelly* Kurwa gadam już jak Angel. Podrywać. Chyba znasz znaczenie?
UsuńHarumi: *ma lekki łaskotki, więc się zwija w kłębek i próbuje skupić na filmie*
Kyoya: Tak znam znaczenie...Niby kogo mam podrywać? Ciebie czy to dziecko?
UsuńKelly: Sam jesteś dziecko.
Alex: Ooo nie powinnaś tego robić.*zaczyna ją łaskotać *
Harumi:EJ *zaczyna się wyrywać, co kończy się ich wspólnym lądowaniem na dywanie*
UsuńIzumi: *gdyby wzrok mógł spalać to już dawno nie było by szyby xD*
Jenny: Przezabawne. Do Miju startujesz i to jak! Shadow ciągle wam nazwę wymyśla
Kyoya: E tam. My tylko razem walczymy.
UsuńAlex:*śmieje się, a potem patrzy Haru w oczy* Jak ja cię bardzo kocham to ty nawet nie masz pojęcia. *namiętnie ją całuje wplatając dłoni w jej włosy*
Jenny: Taaaa, oczywiście, a ja jestem miła.
UsuńJa: *ładuje związanego Izumiego na taczkę, tą taczkę wsadza do sejfu, a sejf wrzuca do bunkru*
Harumi: *między pocałunkami* Czuję *zaciska ręce na jego koszuli i przyciąga go bliżej*
Ja: Jenn, nie masz skończonej 18 >.>
Jenny: *zerka na zegarek* Mają 20 minut nie zdążą
Kelly: Dla mnie jesteś.
UsuńAlex: Cholera jasna. Szlak by to.*wyciąga z kieszeni telefon* Biore horobowe. Tak jestem chot nie przyjdzie dziś do pracy* Patrzy na usta Haru* Jutro chyba też. Strasznie jestem rozpalony. Chyba coś złapałem.*całuje Haru nie słuchając co do niego mówi sekretarka* To ten nie czekajcie na mnie. *bierze Haru na ręce i niesie do pokoju, żeby się przypadkiem Izu nie wtrącił* Przyzaj się. Zaplanowałaś to.*mówi na przemian całując jej ucho*
Ja: O.O a zresztą...Tylko macie się zabezpieczyć!
UsuńAlice: Angel?
Ja: No co? Dorośli są xD Nie, Hania?
Jenny: Mały wyjątek od reguły.
Harumi: Aż tak daleko w przyszłość nie wybiegam.
Patrick: *osłupiały opuszcza kubek* o kurwa
Max: Ucz się.
Patrick: Pieprz się
Kelly: Sama jesteś mała...Mary trafi szlak.
UsuńKyoya: Może wreszcie każe mu spieprzać.
Ja: W teorii.
Jenny: Jestem dumna posiadaczką 170 cm wzrostu!
UsuńKyoya: I tak jesteś z nas najniższa
Jenny: *słysząc ryk i widząc wylatujący w powietrze bunkier* Izu już trafił
Miju: Nie poznaję swojego brata.....0.0
UsuńBeta: Szok życiowy?
Kyoya i Kelly: Francuzi.
UsuńKelly: A ja nie jestem MAŁYM odstempstwem od reguły... Gdzie Izu trafił?
Jenny: W fazę dużego wkurwa *rzuca gaśnicę Autorce* a zaczęło się od nienawiści i próby zastrzelenia xD
UsuńMadoka: Czyli jest szansa na sama wiesz co?
Jenny: Chyba ci smak do łba uderzył
Kelly: To urocze.
UsuńKyoya: To chore.
Kelly: Wiesz co minie zastanawia? Dlaczego Izu odwala dopiero teraz? Przecież już razem nocowali myślicie, że oni nie...
Jenny: Taa działo się *wie, ale nie powie*, a ty Tategami się nie wtrącaj, nie zrozumiesz >.>
UsuńBeta: Cud że Miju mózg nie eksplodował
UsuńJenny: Beta za ile zaczną działać te strzały?
Beta: Za chwilę dobrze że te strzały były takie same więc nic się nie schrzani.
Miju: Beta gadaj co zrobiłaś wariatko.
Kelly: Jenny powiedz co wiesz swojej starej przyjaciółce, albo zrobi się bardzo nieprzyjemnie.
Usuń*z pokoju rykneła muzyka *
Kelly: Ocho.
Jenny: Nope *ogląda paznokcie* Są rzeczy, o których się nie gada.
UsuńIzumi: *w super - ultra pomieszczeniu, z którego nie można się teleportować* Najpierw wytnę mu oko, a potem...
Jenny: Alice rąbnij go, by się ogarnął
Kelly: Oj nie wściekaj się. Jak dobrze pójdzie zostaniesz wujkiem.
UsuńKyoya: Jak dobrze pójdzie to nim nie zostanie.
Kelly: Mam pomysł. Prześpij się z Mary. Dopieczecie obojgu. Wierz mi.
Jenny: *wybucha śmiechem*
UsuńIzumi: Że kto ja? O>O
Jenny: Nie, św. Franciszek.
Kimiko: Izumi będziesz wujkiem?
Victor: Że co?
Jenny: Cała rodzinka się za chwilę zjedzie xD
Alex:*potargany jak jasna cholera z krywo założonymi okularami wystawia głowę zza drzwi * Może ma wade wzroku ale słysze was bardzo wyraźnie. Więc zamknijcie trochę japę, albo zmięcie temat.
UsuńJenny: Ty lepiej wracaj, bo za chwilę twoja japa zacznie przypominać rozjechanego ślimaka.
UsuńJa: *mina myśliciela*
Spectra: GIMP
Ja: Zjeżdżaj.
Alex:*zostaje wciągnięty spowtotem*
UsuńKelly: Zmienną pogode dzisiaj mamy. *uwskutecznia zmiane tematu*
Jenny: Jak humorki Tategamiego i Angel razem wzięte
UsuńKelly: Taaa bardzo trafne porównanie. Wiesz co Jenn ja chyba jednak chce iść na te naleśniki.
UsuńJenny: *zwleka się z kanapy i ubiera zieloną kurtkę* To chodźmy
UsuńKelly:* Przy drzwiach właściwie za nimi tak na dobą sprawę to czeka na dole* Idziesz czy nie?
UsuńJenny: *zeskakuje z balkonu i ląduje przy niej* Idę, bez nerwów *zerka na okno i unosi kąciki ust*
UsuńKelly: Przez jaki pokój przebiegłaś, żeby tu skoczyć? Podejrzanie się uśmiechasz. *idzie spacerkiem w kierunku naleśnikarni*
UsuńJenny: Wydaje ci się *nuci How To Start A War - Simon Curtis*
UsuńKelly: Jasne. A Alex niema piegów.
UsuńJenny: Może już nie ma skąd wiesz? *szczerzy się jak chochlik i przyśpiesza*
UsuńKelly: Ej no nie rób mi tego. *skacze jej ba plecy i udaje, że ją dusi* Gadaj co wiesz!
UsuńJenny: Wiem, że nic nie wiem *pokazuje język Kelly i i mruży oczy*
UsuńKelly: *również mruży oczy*A odgryzł ci go ktoś kiedyś?
UsuńJenny: Jak widać nie *rusza dalej, macając kieszenie w poszukiwaniu kluczy*
UsuńKelly: Zdemonami nigdy nic nie wiadomo.
UsuńJenny: W sumie *robi obrót* Kuźwa jakby byłą zima można byłoby się poślizgać
UsuńKelly: *ładuje kuczer* Zemną zawsze jest zima. ;(
UsuńJenny: To dawaj ^^
UsuńKelly: Biała pora trochę ostudzić atmosferę. *do beya ze wszystkich stron zbliżają się cienkie niebieskie struszki, a wszysko w okół zamarza* Wuala.
UsuńAlex: *przrciąga się i na powrót obejmuje Haru* Dzieńdobry księżniczko.*mruczy jej do ucha* Jak się spało?
Jenny: Wiiiii *jak małe dziecko ślizga się po zamarzniętych kałużach*
UsuńHarumi: *otwiera jedno oko, obrać się i wtula się w Alexa* Cudownie ^^
Kelly: *skacze po kałużach dopóki nie zaczną się kruszyć*
UsuńAlex: *bawi się jej włosami obejmując ją w tali* Właśnie to chciałem usłyszeć.*wzdycha zadowolony*
Ja: *patrzy z niedowierzaniem na śnieg*
UsuńJenny: *robi piruety z mina baletnicy* Ale nam się spieszy
Harumi: *ziewa i zamyka oczy*
Kelly: *szczerzy mordę* Ej choć porzyczymy wuzki sklepowe i się trochę pościgamy! :D
UsuńAlex: No to śpij sobie. *całuje szyje Haru i wychodzi z łóżka zakłada okulary leżące na ziemi spodnie i wychodzi z pokoju*
Jenny: Dawaj idziemy *zasuwają do najbliższego marketu*
UsuńHarumi: *wstaje i stacza się łóżka, po czym idzie pod prysznic*
Kelly: Hyhy. *zabiera jeden z wózków i wkłada końcówkę łacucha w otwór na moyety* Tak! Dokonałam niemożliwego!*wskakuje do wyzka i przyjmuje poze bochatera*
UsuńAlex: Hola hola dokąd to*łapie w pasie pół przytoną Haru jedną ręką a w drugiej trzyma tace ze śniadaniem * No już wracamy do łóżka bez gadania.
Jenny: *bierze kolejny* Ej...dawaj przebierzmy się za jakieś superbohaterki i jedźmy tak przez miasto xD
UsuńHarumi: Dobrze już dobrze *wraca pod kołdrę*
Kelly: Jej! Ja będe Wonder Woman!
UsuńAlex: I tak ma być. *zamyka za nimi drzwi.* Jesteś moja, a ja dbam o to co moje, a ty zdecydowanie powinnaś zjeść pożądane śniadanie i odpocząć.*siada obok niej i całuję ją w płatek ucha kładąc tace na jej kolanach*
Jenny: Batgirl
UsuńHarumi: Hai, hai *pije spokojnie kawę i patrzy na padający śnieg* Odpocząć nie muszę, ale umyć by się przydało
Kelly: Do niewidzialnego odrzutowca!
UsuńAlex: Po śniadaniu.
Harumi: *odkłada tackę na stolik, daje Alexowi buziaka i idzie do szafy* Mogę? *wyciąga dużą czarną bluzę z logiem jakiegoś zespołu*
UsuńJenny: *w stroju batgirl odpycha się ręką od ściany budynku i jedzie jak szalona w dół ulicy*