piątek, 17 czerwca 2016

Druga strona medalu (R.9)

Rozdział 9

Nuda.
To właśnie się działo.
Nuuuuuuda.
Nudziłam się i to cholernie. Całymi dniami nic tylko gapiłam się w sufit i słucham kapania kroplówki. Od czasu do czasu przychodził do mnie Johannes. Nic nie mówi tylko siedział na krześle i patrzył na mnie. Kiedy tylko się pojawiał ze zdwojoną siłą wgapiałam się w sufit. Nie wiedziałam, co o nim myśleć. Z jednej strony mi pomógł (nie wiadomo, po co i dlaczego), a z drugiej strony w zamian za współpracę z Dark Nebulą zażądał sobie kobiety kota. (Wszyscy chyba domyślają się, w jakim celu była mu potrzebna.) W więc ostatecznie wychodziło na to, że się bałam. Jedyne dobre, co było w tym wszystkim to bardzo silne prochy, które mi podawał ten podejrzany lekarz nie czułam bólu i traciłam kontakt z rzeczywistością, a wtedy było mi już wszystko jedno.
Może to głupio zabrzmi, ale po tym jak ‘’umarłam’’ coś we mnie pękło. Nie mogłam się odnaleźć w pokoju, w którym leżałam, a co dopiero w życiu. Czułam się pusta tak jakby ktoś wyprał mnie ze wszystkich moich wcieleń. Pamiętałam wszystko; co potrafiły jak mówiły i jestem pewna, że potrafiłabym to wszystko powtórzyć, ale jakoś nie widziałam powodu by to robi, ale z kolei nie wiedziałam, co mogłabym zrobić, jako ja.
„Wrócisz na ziemię i to wszystko przeżyjesz dopiero wtedy pozwolę ci na wieczny odpoczynek.”
Ciekawe jak mam to zrobić?
Pewnego do mojej celi/pokoju przyszedł ‘’doktor’’ i powiedział, że dzisiaj zdejmie mi moje bandaże.
-Twoje implanty uległy uszkodzeniu, musiałem je usunąć.-Poinformował mnie chłodnym tonem ściągając z mojej twarzy kolejne bandaże.
Obok mnie na łóżku leżało lusterko na rącze od wrócone tą użyteczną stroną przodem do pościeli. Jeśli mam być szczera to w ogóle mogłabym go nie używać. Naprawdę nie chce wiedzieć jak teraz wyglądam. W swojej karierze miałam już kilka operacji plastycznych, ale zawszę uspokajałam się tym, że to nie moja twarz, że to ktoś inny patrz na mnie zza lustra, a teraz pora pierwszy od naprawdę wielu lat miałam tam być ja. Kiedy ktoś będzie mine mijam na ulicy będzie widział moją twarz, a nie twarz oryginału, jeśli pomyśli, że jestem paskudna pomyśli to o mnie, a nie o oryginale.
Ostatni bandaż trafił do kosza na śmieci.
Z twarzy lekarza nie mogłam odczytać jak wyglądam, ale to, co odbiło się w jego źrenicach nie wyglądało najlepiej. Drżącymi dłońmi, do których pomarszczonego i wysuszonego wyglądu już się przyzwyczaiłam ujęłam rączkę lusterka i położyłam je sobie na kolanach.
Wzięłam głęboki oddech potem drugi, trzeci i tak dalej doktor, który nadal zemną siedział nie powiedział nawet słowa. Cierpliwie czekał, aż kolejna rozhisterowana pacjentka się przemoże i będzie mógł zająć się innym przypadkami, których cierpiętnicze jęki często budziły mnie ze snu.
Podniosłam to narzędzie szatana do twarzy i tak zamarzłam.  Moim oczom ukazało się łyse monstrum o pomarszczonej miejscami bladej miejscami brązowej skórze wyglądającej jak skrzyżowanie mapy topograficznej ze szmacianą laką. Wokół oczu i ust widniały fragmenty normalnego naskórka, przez co całość wyglądała jak naprawdę upiorna maska.  Twarz, która przez najbliższy czas miałam nazywać moją była bardzo szczupła przez uśnięcie implantów, które miałam w szczęce i kościach policzkowych oraz przez to, że gdy przygotowałam się do niektórych musiałam podać się zbiegowi usunięcia części niektórych kości.
-Łyknij to.-Powiedział doktor podając mi kubek z jakimiś tabletkami. Odłożyłam lusterko z powrotem na łózko i szybko łyknęłam leki nie popijając ich.
Może się zadławię i umrę.
Następnego dnia zostałam wypchnięta za drzwi wypisana z tak zwanego szpitala i znowu byłam zdana tylko na siebie. W akcie dobrego serca (ta jasne) lekarz, którego imienia nigdy nie poznałam dał mi jakiś stary dres i sportowe buty.
Przez dłuższy czas stałam przed budynkiem, z którego wyszłam i zastanawiałam się, co ledwo, co przywrócona do życie dziewczyna bez kasy przy duszy może zrobić sama w kompletnie obcy mieście?
 Spokojnie z taką twarzą nikt cię nie porwie, a już na pewno nie zgwałci.-Pocieszałam się w myślach idąc ulicą.
Ludzie, których mijałam cofali się z przerażeniem, kiedy tylko na nich spojrzałam. Na ciągnęłam mocno kaptur na twarz i przyspieszyłam kroku. W pewnym momencie na kogoś wpadłam. Upadłam na ziemię zdzierając sobie przy tym skórę z rąk.
-Wszystko w porządku? Nic sobie nie zrobiłaś?- Zapytał ktoś pomagając mi wstać.-Pokaż się.-Właśnie wtedy kaptur z sunął się z moje głowy odsłaniając moją paskudna twarz. Na twarzy chłopaka, który dotąd chciał mi pomóc pojawiła się odraza, a stojąca obok dziewczyna zzieleniała i puściła pawia.
Zepchnęłam oboje z drogi i pobiegłam gdzieś przed siebie. Byłam bardzo osłabiona, dlatego nie udało mi się odbiec daleko. Schowałam się do pierwszej lepszej ciemnej uliczki ukryłam się za koszem na śmieci i zaczęłam płakać. Płakałam i nie mogłam się uspokoić. Łzy spływały mi po policzkach i kapały mi z nosa próbowałam je jakoś wytrzeć w rękawy bluzy, ale te szybko przemiękły i zostałam z niczym.
Przez dłuższy czas siedziałam na ziemi z głową opartą na kolanach i próbowałam wyrównać oddech. Gdy nagle usłyszałam ciche:
-Nya.-Powoli podniosłam głowę i zobaczyłam tego wstrętnego łysego kota siedzącego u moich stup. Skrzywiłam się, a to pewnie nie poprawiło mojego wyglądu niemniej jednak kot nawet nie drgnął. Zrobił to dopiero, gdy machnęłam na niego ręką, a i tak cofnął się tylko o krok.
-Nya.-Odezwał się znów tym razem głośnej.
Nie chcąc siedzieć z tym czymś w jednej alejce wstałam z ziemi i zaczęłam iść w kierunku wyjścia z uliczki, a lew tedy jak z podziemi wyrósł Johannes.
-To nie jest zbyt miłe nie odpowiadać, gdy ktoś cię o coś pyta.-Powiedział.
Chciałam go minąć, ale kiedy byłam dokładnie obok niego złapał mnie za ramię i zapytał:  
-Wiesz, chociaż dokąd idziesz?
-Przed siebie.-Powiedziałam odzywając się po raz pierwszy od kilku miesięcy.
Głos, który wydobył się z mojego gardła był chropowaty i nieprzyjemny.
Chłopak zaśmiał się pod nosem.
-A tak poza tym wiesz, chociaż gdzie jesteś?
-Gdzieś w Japonii.-Burknęłam spuszczając wzrok.
Jedyne, czego chciałam w tym momencie to wrócić do mojej zapyziałej zatęchłej kawalerki w moim zasyfionym i pełnym szumowin mieście iść do baru, w którym jak zwykle nikt mnie nie pozna, schlać się tam w trzy dupy i zapomnieć.
-I myślisz, ze w tym stanie uda ci się wrócić do domu?-Nie odpowiedziałam.-Nawet, jeśli jakimś cudem uda ci się opuścić Japonię to twoi kumple po fachu cię wykończą.
-Wiem.-Odparłam.
-I przyjmujesz to tak spokojnie?
-Mam jakiś wybór? Tak czy siak zdechnę tu, albo na moich starych śmieciach. Osobiście wolałabym to zrobić u siebie.-Chciałam się wyszarpnąć z jego ucisku, ale nie starczyło mi na to siły, a przy tym sama sobie sprawiłam ból tak silny, że aż mnie zamroczyło.
-Loulian? Wszystko w porządku?
-Czy wygląda na to by cokolwiek było w porządku?- Zdjęłam kaptur.-Spójrz na mnie. Wyglądam jak potwór dzieci płaczą ma mój widok, nie mogę wrócić do domu, a do tego wszystkiego jestem niczym!-Krzyczałam na powrót zalewając się łzami.-Zostaw mnie.-Poprosiłam w końcu.
-Nie da rady kotku.-Powiedział kucając obok mnie i głaszcząc po łysej głowie.- Jeśli cię tu zostawię psy cię rozszarpią.
-A, co jeśli chcę umrzeć?
-Nie chcesz.
-Chcę.
-Skoro tak to proszę.-Wstał i rzucił mi strzykawkę.-Udowodnij. Wstrzyknij sobie to. To trucizna czy jak tam to Celest nazwała inhibitor oddychania wewnątrz komórkowego.  Miałem ci to wstrzyknąć, gdy już pokonasz Kelly. Jak widać według jej planu tak czy siak miałaś umrzeć.-Mówił, kiedy wyjmowałam strzykawkę z foliowego opakowana.  
-Zrobię to.-Powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Pozwolę ci.
Zębami ściągnęłam zatyczkę podwinęłam rękaw wbiłam w jedna z żył na lewej ręce i nacięłam tłoczek.
Czas zwolnił. Wszystkie dźwięki stały się jakieś przytłumione odległe. Obraz mojego widzenia się zwężał, a gdy nie widziałam już nic poczułam jak moje ciało spada gdzieś w otchłań. 




Rozdział 9 za nami. Już niedługo zacznę wstawiać sezon drugi więc już możecie się bać/ cieszyć. Mam nadzieję, że to opowiadanie wam się podobało. Jak tam czujecie już wakacje?  Aj w tym roku postanowiłam, że po pierwsze ich nie zmarnuje, po drugie będę się nimi cieszyć, a po trzecie będę se kłaść późno i wcześnie wstawać by nie tracić ani nocy ani dni. A wy macie jakiś plan? Podzielcie się nim zemną jeśli chcecie.
No to ja się z wami, żegnam.
Do następnego posta. 
Hania.

367 komentarzy:

  1. Ja: Próbuje się nie spalić z gorącą na Hiszpanii xD matko jak znów będę czerwona to się postrzele.
    Jenny: Taki ekscytujący dzień w szkole.
    Ja: Taaa -.- Ej Hania daj jakieś dobre hasło do tabu po angielsku ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racing-wyścig
      Ja: Hiszpania. Zazdroszczę.
      Kelly: A my nie chodzimy do szkoły od środy. :P

      Usuń
    2. Ja: A ty gdzieś jedziesz, Hania? Ej zapiszcie to, wrszcie zjadę Marcina.
      Jenny: *notu, notu* Ej nie skomentowaliśmy postu...
      Ekipa: *masują skronie*
      Ja: Idę łapać wenę, radźcie sobie sami *trzaska drzwiami*
      Jenny: Nie ma to jak porządne wsparcie. Meh, nie mam pomysłów, czerep mi przegrzało, jestem zła i głodna >.<
      Izumi: To bardzo złe połączenie.
      Jenny: *niszczy kubek w rękach* Kurwa...
      Izumi: To ja się tym zajmę! ^^
      Harumi: To ja też.
      Alice: J-j-ja APSIK! Me too.
      Patrick: Męczcie się moi niewolnicy.
      Harumi: -_- Mówiłeś coś? *przejeżdża palcem po bazooce*
      Patrick: A i owszem ^^. Niewolnicy.
      Harumi: Pogadamy sobie, gówniarzu!
      Patrick: Starsza o 3 miesiące i myśli, że może rozkzywać. Hahaha nie.
      *kłócą się w oddali*
      Izumi: Spoko, Glimer pewnie obudzisz się z nową twarzą, bo Johannes zabrał cię na operację plastyczną ^^
      Alice: Celest - san to taka yandere?
      Izumi: Nie. To bardziej kobieta, krótej nikt nie kocha, ale ona sobie wmawia, że ją kochają. Schizofrenia się to zwie?
      Jenny: *wraca z kakao* Patrzcie jak się doktorek ulitował. A mógł wywalić gołą na ulicę. Normalnie miłosierny Samarytanin -.-
      Izumi: Edycja 2016.
      Ja: DRUUGI SEZON *.* Ciekawe co tym razem odwali drużyna pierścienie ^^

      Usuń
    3. Ja: Jadę nad piękne zimne polskie morze. Chociaż osobiście wolałbym rzucić wszystko i wyjechać z Blogusiem w Bieszczady.
      Glimer: Kokejną nową twarz może odrazu z osobowością? A może poprostu pozwólcie mi umrzeć. Hym? Co wy na to? Najpierw Kelly zamiast mnie dobić się nademną lituje, potem jakiś kot twierdzi że nie mogę umrzeć dopóki nie zaczę żyć, potem jakiś podejrzany lekarz składa mnie dokupy, a teraz jeszcze wy. Ludzie (i koty) dajcie sobie spokuj Just leave and let die.
      Celest: Sama jesteś yandere cokolwiek to znaczy. A Doji mnie kocha. Prawda?
      Doji: Jak świeca kocha światło.
      Kelly: Ja się z mojej słonecznej plaży nie ruszam niewiem jak reszta.

      Usuń
    4. Izumi: Mamy tu poważny przypadek z depresją.
      Jenny: Jak chce zginąć to niech umiera. Jej wybór.
      Izumi: Tam powinno być jeszcze demony!
      Alice: Yandere - osoba o skłonnościach psychopatycznych spowodowanych miłością/obsesją na czyimś punkcie.
      Jenny: W słownik się zamieniłaś.
      Ja: Góry. Nie moja bajka.
      Jenny: A coś widziałam, że jęczysz na brak ruchu O.o

      Usuń
    5. Glimer: Mamy tu poważny przypadek ze spalonym ciałem i trucizną w żyłach. Dziękuję Jenny teraz to reszcie przetłumacz.
      Celest:Wiem kto to jest Yandere. Poprostu tak się mówi. I niemam obsesji.
      Ja: A ja góry uwielbiam. Gdybym miała mieszkać gdzieś w świecie beyblade wybrała bym Kome, albo miasteczko w którym Benkei postawił swój bar. Tak ze względu na hamburgery i Benkeia uwielbiam oboje.

      Usuń
    6. Ja: Woda *.* Od nazwiska nawet widać, że jestem rybą.
      Izumi: Twarzą + nie mam zielonego pojęcia co ci ten kotofil dał.
      Jenny: Glimer chce umrzeć. Dotarło?
      Izumi: Takie emo?
      Jenny: Chyba tak xD Nie wiem co to jest O.o
      Ja: *słucha The Way you kiss me* Kelly zaraziłaś mnie tą piosenką.
      Jenny: Zajebista jest.
      Ja: Mieszkałabym tag gdzie Zero i jego ekipa spotkali klona Krabiego. Moje miejsce <3

      Usuń
    7. Glimer: Kostium sfajczył mnie całą od stóp do głów i mnie nie poprawiaj. Bo zabiorę cie ze sobą.
      Kelly: No ba. Gdyby chłopak zerwał zemną z takiego powodu nawet bym się nie obraziła.
      Ja: Śmiałam się tak, że mama myślała że coś mi się stało.

      Usuń
    8. Izumi: Nigdzie nie idę. Zresztą wy trafiacie gdzie indziej niż my.
      Victor: Ta 18 lat i już niby się na życu zna *przegląda papiery*
      Izumi: Mówimy o śmierci.
      Victor: Bardzo fajna osoba.
      Kimiko: Dobrze się czujesz? Nawet nie odpowiadaj bo widać, że tragicznie. Takeru, zabierz tatę do domu!
      Takeru: *podnosi głowę znad planu* Hm?
      Kimiko: Nie wolno się wam przemęczać! *bierze się pod boki*
      Jenny: Lepiej idźcie do łóżek, bo wam jeszcze wałkiem przywali *dostaje gazetą po głowie* Dzięki.
      Ja: Spotkać takiego Krabiego w rzeczywistości.
      Jenny: Szybko by cię zabrali do domu bez klamek.
      Ja: No ba. Już mam nawet towarzystwo zaplanowane!

      Usuń
    9. Glimer: "Fajna osoba" mówisz o śmierci?
      Kelly:M. Viktor ! Vous parlez français?
      Ja: Krabi jest super, ale i tak najbardziej lubię Benkeia. ^^

      Usuń
    10. Ja: Masamune i jego głupota podbiły moje serce.
      Patrick: w końcu jesteście podobni.
      Ja: Oiviaaa! Maax!
      Patrick: Nie! Spadać małe szatany!
      Olivia: *wzrusza ramionami i idzie po komiks*
      Victor: Taaa *bierze łyka kawy po czym się krzywi* zimna i taka bezbarwna.
      Jenny: Może dlatego, że to woda?

      Usuń
    11. Kelly: HA! Mówiłam! Miałam rację, miałam rację!
      Alex: No już nie ekscytuj się tak.
      Kelly: Mówiłam, że francuski to język szatana.
      Alex: Co za to chcesz medal?
      Kelly: Mam u ciebie życzenie. ^^
      Alex: Jak ja cie nienawidzę.
      Kelly: Ja ciebie też.

      Usuń
    12. Jenny: Victor idź spać, bo próbujesz przeczytać co pisze na poduszce T.T
      Victor: *zasypia na biurku*
      Jenny: Kimiko przejmij męża. *patrzy na Kelly i Alexa* Który to z nich? Haruuu!
      *cisza*
      Izumi: Yyyy też jej szukam.
      Jenny: A nie śpi przypadkiem *spogląda na zegarek* Cofam pytanie.

      Usuń
    13. Kelly: Milutkich chłopczyków nie trawie, a ten przynajmniej umię pyskować.
      Alex: *zaniepokojony* Co z Harumi?

      Usuń
    14. Jenny: *zastanawia się* Albo siedzi gdzieś w Piekle, albo poszła na zakupy.
      Izumi: *próbuje się skontaktować z siostrą* No jak zwykle! Nie odpowiada.
      Jenny: Wróci jak zgłodnieje! Ty czekaj, bo ja się gubię. Czemu Mary i Ines praktycznie się w komach nie udzielają? O.o

      Usuń
    15. Mary: Bo mnie wkurzacie.
      Ines: Ktoś mądry kiedyś powiedział, "Jeśli niemasz nic mądrego do powiedzenia nie mów wcale"
      Alex: *burczy pod nosem* Co ja ma z tą kobietą na zawał przez nią zejdę.

      Usuń
    16. Jenny: Też cię lubię, Mary...*patrzy na Alexa* No co się dziwisz? Lubimy znikać.
      Ja: Dzieci buszu złapaliście kota?
      Jenny: Jeśli tego futrzaka można tak nazwać. Siedzi w...
      zapomniałam.
      Izumi: Zapomniałem o mojej misji! *wybiega, wymachując rękami*
      Ja: Wszyscy sklerozy nagle dostaliście?
      Jenny: Po tobie.
      Ja: Autorki mogą! Ehh, muszę teraz szukać -.-
      Jenny: Gdzieś w mieszkaniu.
      Ja: A potem okaże się, że w piwnicy.

      Usuń
    17. Alex: Nie pomagasz Jenny.
      Glimer: Johannes gdzie jest ich kot?
      Johannes: Niemam nic wspólnego z jego zniknęciem.
      Glimer: Jasne.

      Usuń
    18. Ja: To wena tylko w formie kota.
      Jenny: Sorki. Ale mówię prawdę. Ej, Glimer wiem, że chcesz umrzeć itp, ale pozbyć tych twoich ran? Bo jak umierać to z klasą!
      Patrick: Ty wszystko chcesz robić z klasą.
      Jenny: Wizytówka taka.
      Patrick: Izumi cię tego nauczył?
      Jenny: Dobry żart. Patrick

      Usuń
    19. Glimer: Wyglądam jak gówno, niemam osobowości, kasy też nie mam, a do tego niewiem gdzie jestem. Chcę poprostu umrzeć i nie obchodzi mnie w jaki sposób. Poza tym śmierć to śmierć z klasą czy bez i tak lądujesz sześć stóp pod ziemią.

      Usuń
    20. Jenny: Kto ląduje ten ląduje. Ja nie chce byś wyglądała jak gówno -.- *pstryka palcami* Tylko czy ja umiem.
      Patrick: Nie zabieraj się do tego bo potem będzie ,, Ja naprawdę nie wiem, czemu ten tępy królik ma mordę krokodyla. To pewnie jakaś mutacja genetyczna! Pff, Victor ja się znam na modyfikowaniu! To jest jakiś wybryk natury! Zeżarł biurko..."
      Jenny: Zapamiętałeś słowo w słowo.
      Patrick: Trochę ciężko zapomnieć o tym króliku.
      Izumi: Dalej moje figurki nie zwrócił!
      Patrick: Bo ją zjadł.
      Izumi: Ale mógł zwrócić, nie?!
      Jenny: Wtedy to bym jej kijem nie tknela

      Usuń
    21. Glimer: Bardziej mnie nie spaskudzisz, ale wolałbym jednak nie zmienić się w żadnego mutanta.

      Usuń
    22. Jenny: Brak wiary w moje możliwości U.U
      Victor: Po koto-ptaku masz zakaz na takie rzeczy.
      Jenny: No jakbym to umiała to bym była perfekcyjna *.*
      Kyoya: Wmawiaj sobie.
      Jenny: Oj zapchaj się już.

      Usuń
    23. Glimer: Dawaj jak ci się nie uda to mnie zabij. Oszczędzimy trochę czasu i Hania zajmie się szybciej drugim sezonem.

      Usuń
    24. Jenny: Ostrzegam, że lekarzem nie jestem *pstryka palcami, apod Glimer pojawia się magiczny krąg* Medicor, curare *rozbłyska zielone światło* Pykło? *przygląda się Glimer* No trochę ci blizn zniknęło. Umiem ^^!

      Usuń
    25. Glimer: No nieźle. A teraz daj mi jakąś osobowość, usuń to gówno które wstrzyknęłam sobie do krwioobiegu i przywrócić włosy na głowie.
      Alex: Nie za dużo byś chciała?
      Glimer: Skoro nie pozwalają mi się zabić to niech dadzą mi coś z czym będę mogła żyć.

      Usuń
    26. Jenny: Mogę ci co najwyżej usunąć pamięć. Wtedy mogłabyś zacząć życie kompletnie na nowo. Ale o tym może decydować tylko Hania - san.
      Alice: Ja mogę się pozbyć tego czegoś *wskazuje na strzykawkę*
      Harumi: Tak czy siak musi wam Hania pozwolić.

      Usuń
    27. Ja: W komentarzach róbcie co chcecie i tak w opowiadaniu to nic nie zmieni.
      Glimer: Co ty chcesz wymazać? Niemam własnych wspomnień.

      Usuń
    28. Jenny: no to ok ^^ *zwraca się do Glimer* Właśnie ^^ Więc po co ci cudze? *wytwarza kolejny krąg* To mogę?
      Victor: JENNIFER!
      Jenny: Blokujecie drzwi! Blokujcie!
      Izumi: Coś się stało?
      Harumi: *wzdycha po czym podsuwa pod drzwi pękatą szafę*
      Jenny: Wcale nie zalałam mu papierów. Wcaleee

      Usuń
    29. Glimer:*głosem Kimiko* Victor zostaw to Biedne dziecko jest teraz zajęte pomaga potrzebującym i ćwiczy przytym swoje umiejętności. Tak właściwie to mleko się skończyło poleć do sklepu bo do ciasta mi brakuje.

      Usuń

    30. victor: Już biegnę kwiatuszku! *leci do sklepu* Uwielbiam twoje wypieki!
      Jenny: *uśmiecha się radośnie* Dzięki Glimer ^^
      Izumi: LECI!
      BUM!TRACH!
      Jenny: *kaszle* Co wy kuźwa odwalacie?!
      Izumi: *podaje smokowi chusteczkę*

      Usuń
    31. Glimer:*uśmiecha się pod nosem* To mnie chyba nigdy nie przestanie bawić. KURWA MAĆ CO TO!?

      Usuń
    32. Jenny: Kamień :)
      Izumi: Smok się nam przeziębił.
      Jenny: Wysłał go na 10 metrów. Ładny dystans.
      Yuka: Nie chcę nic mówić, ale spadło na czyjś samochód. Bez pasażerów na szczęście.
      Jenny: *macha lekceważąco ręką* Zwali się na narwańca.

      Usuń
    33. Kyoya: Po moim trupie. Nie macie dowód.
      Glimer: Smok?
      Alex: Tak smok. Przeziębił się.
      Glimer: Smok. Taka duża jaszczurka ziejąca ogniem?
      Alex: Alex: Raczej tak.

      Usuń
    34. Izumi: *gładzi smoka* No już ci lepiej ^^ Za chwilę dam ci kakao i będzie idealnie.
      Jenny: Sie zdobędzie lub sfałszuje ^^
      Harumi: Przypominamy, że w Piekle są inne stworzenia

      Usuń
    35. Alex: Naprzykład piękne kobiety.
      Glimer: Czyli pójdę prosto do nieba.
      Kyoya: I się nie pojedzie na mistrzostwa.

      Usuń
    36. Jenny: Przecież na nich siedzimy -.- wy siedzicie. Zresztą kij z tym! I tak zrąbiesz walkę drużynową jak będzie tam Ginga.
      Izumi: Mój radar wychwycił pesymistę >.<
      Harumi: Dobrze powiedziane ^^

      Usuń
    37. Kyoya: Bez lidera długo nie posiedzicie.
      Glimer: To go zastrzel jak ci przeszkada.
      Alex: Prawda to najlepsze co można powiedzieć zawsze.

      Usuń
    38. Jenny: Nie mogę, bo wtedy chłopaki zostaną sami i będzie nieciekawie. Ehh to zwalę na Konzerna!
      Victor: Czemu tu jest smok, głaz? *niesie siatkę z mlekiem*
      Jenny: Bo może.
      Victor: -.-
      Harumi: Czy ja wiem.

      Usuń
    39. Kyoya: To jest jakiś plan.
      Alex: Skoro nie prawda to kłamstwo. Myślisz, że to jest lepsze?
      Glimer: *podziwia podłogę*

      Usuń
    40. Harumi: Zależy od sytuacji ^^ Rąbnąłbyś komuś prosto z mostu podczas jego np, ślubu, że matka mu zeszła? Bo ja nie. Izu by to zrobił.
      Izumi: Bo prawdę się zawsze mówi!
      Jenny: Jasne, jasne. Nie moje motto. Mamo, zapomniałam! To usuwamy czy nie? Bo zaraz Angel mnie do rozdziału weźmie i będzie źle.

      Usuń
    41. Glimer: Może nie *przez chwile mówi głosem Kimiko a potem błyskawicznie odkasłuje i dalej mówi innym głosem* moich do usuwania niema, a te wszystkie głosy i ruchy może mi sie jeszcze przydadzą.
      Alex: Raczej nie powiedział bym, że pojechała na Karaiby. Może zaczekał bym do następnego dnia.
      Kelly; Albo kazał byś Alexowi to zrobić.
      Alaex: Nie to odpada.

      Usuń
    42. Jenny: No tooo *kiwa się na piętach i wylicza na palcach* Mam do obicia 6 osób. Wie ktoś gdzie jest ta buda psów, w której zostawiłam kij beysbolowy?
      Ja; Fuck the world! I don't need be cured! I'll keep my word!!!
      Izumi&Yuka: *śpiewają razem z Autorką*
      Jenny&Harumi&Alice&Patrick: *równocześnie* Trzeba iść szukać noclegu -.-

      Usuń
    43. Kelly: Ja wiem. Gdzieś w centrum Tokio.
      Alex: Jak chcesz Harumi możesz nocować u mnie jeśli nie jesteś uczulona na psie futro.

      Usuń
    44. Jenny: No to mi pomogłaś. Wezmę kastety *zarzuca torbę na ramię* Alice idziemy szukać pustych mieszkań!
      Harumi: Z chęcią ^^

      Usuń
    45. Alex:*modli sie z duchu żeby w mieszkaniu nie było bajzlu* W takim razie proszę zemną ma dame.
      Kelly: Mogę cie zaprowadzić pani nie jestem zadowolona chociażby ktoś dla mnie na rzęsach staną.

      Usuń
    46. Jenny: Po co masz tam leźć skoro mam już kastety? Po prostu kijem się fajnie uderzało ^^ Może zapisze się do drużyny beysbolowej? *.*
      Kyoya: Radziłbym ci byś swojej nie olewała.
      Jenny: Siła wyższa zwana Victor.
      Kyoya: A od kiedy ty się kogoś słuchasz, co?
      Jenny: Od...co ja ci się będę tłumaczyć >.<
      Alice: Puste mieszkanie na trzeciej!
      Jenny&Alice: *wskakują przez okno*
      Harumi: *wpycha szybko kila rzeczy do torby i idzie za chłopakiem*

      Usuń
    47. Alex;*idzie ulicą razem trzymając Haru za rękę i nuci*
      Elle sort de son lit Tellement sûre d'elle La Seine, la Seine, la Seine Tellement jolie, elle m’ensorcelle La Seine, la Seine, la Seine Extralucide, la lune est sûre La Seine, la Seine, la Seine Tu n'es pas saoul
      Paris est sous. La Seine, la Seine, la Seine.
      Kelly: Kiedy zaczniesz rozumieć c to rodzina Yoyo Jenny nikt już ci nie będzie musiał tłumaczyć dlaczego Jenny nie stawia się na treningach.

      Usuń
    48. Kyoya: Ale ona *unika lecącego stolika*
      Ja: Sorki!
      Kyoya: Czy to było specjalnie?
      Ja: *uśmiech niewiniątka* Gdzie tam. Chodź tu musisz nowe ciuch przymierzyć.
      Kyoya: Biegnę, wiesz Angel?
      Ja: Możesz nawet lecieć. Chodź tu!
      Harumi: *nuci melodię chociaż nie rozumie słów*

      Usuń
    49. Alex:*peszy się gdy orientuje się że nie śpiewa w głowie i przestaje* No to jesteśmy na miejscu ostrzegam jest tam pełno kropki.*otwiera drzwi i natychmiast zostaje przewrócony na ziemie przez biało czarny szczekająco liżący kształt* Już spokój siad też się ciesze.*dorosła suczka dalmatyńcyka siada na ziemi i z wywieszonym jęzorem patrzy to na Haru to na Alexa* Haru to jest Kropka Kropka to jest Haru.

      Usuń
    50. hHarumi: *modli się by pies nie wyczuł zapachu smoka i kuca przy Kropce* Ohayo ^^ *delikatnie głaszcze ją po grzbiecie*
      Izumi: *tłumaczy tekst piosenki Alexa* -___- Yuka rzuć włócznię.

      Usuń
    51. Kropka:*mruży oczy zadowolona*
      Alex: Spokojnie nie zje cie. Witam cię w naszych skromnych progach. Pościele ci i pójdę po dodatkowe pościel.

      Usuń
    52. Jenny: *rozflada się czy nikt nie patrzy i w czarnym płaszczu wyskakuje na miasto*
      Alice: *idzie zrobić dango*
      Harumi: Ok ^^ *rozgląda się po mieszkaniu*

      Usuń
    53. Alex: *woła z sąsiedniego pokoju* Jeśli chcesz to otwórz okno trochę tu duszno od komputera komputerów. Pościele ci u siebie a ja będę spał na kanapie w salonie. Niestety nie mam pokoju gościnnego na takie okoliczności.
      Ryuga:*wygląda ze swojego pokoju a widząc że Kelly siedzi na miejscu i coś robi (konkretnie układa zamek z kart) wraca do pokoju*

      Usuń
    54. Ja: Czuje, że Kelly się nudzi.
      Patrick: Skończyłaś się drzec *.* a twoje przeczucia to tylko do kosza. Mówisz, że będzie padać to jest skwar, twierdzisz, że dostaniesz 4 a dostajesz 2. Mówić dalej?
      Ja: Nie -.- idę ratować własne dzieci.
      Patrick: Oni nie są twoi.
      Ja: Kocham je jak własne.
      Patrick: Nie zazdroszczę
      Harumi: *uchyla okno* Ja się prześpie na kanapie ^^ w końcu to twoje mieszkanie

      Usuń
    55. Kelly: Ja sie nie nudzę, wygrywam z Yoyo.
      Alex: I dlatego własnie nie wypada by mój gość który jest również kobieta którą kocham spał na kanapie i łamał sobie krzyż. No to tam jest łazienka, tam sypialnia a tam kuchnia jakbyś w nosy zgłodniała, a jak zwykle spał jak kamień.

      Usuń
    56. Harumi: Nie uda mi się ciebie przekonać, prawda?
      Ja: *zasypia z głową na blacie*
      Jenny: No i padła *ziewa* Dobranoc ^^

      Usuń
    57. Alex: *kładzie koc i poduszkę na kapnie* Jak mówiłaś umiem walczyć o swoje, a ty jak sama mów łaś jesteś moja. No już zmykaj spać bo widzę, że ci się oczy kleją*daje Haru buziaka w czoło*

      Usuń
  2. Ja: Nie mogę się doczekać drugiej serii.^^
    Kaosu: *kiwa się na gałęzi* Wakacje... Znowu będziemy u dziadków Yuny?
    Ja: Wiadomo, tradycja musi być. Moje plany na wolne dwa miechy... No wiadomo, że będzie anime, muzyka, późne (jak się uda) kładzenie się i spanie do późna. A tak poza tym to wszystko będzie wpadało pod jeden schemat dnia.
    Kim: *po chwili ciszy* Too, co powiecie na mały zakładzik? ^^
    Shizuka: *wyrywa kolejny kawałek szkła ze skrzydeł* Niby jaki?
    Kim: ... Jakiś zaraz wymyślę. ^^
    SHizuka: *przewraca oczami*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Uwielbiam zakłady. O co gramy? A tak btw fajnie było w wesołym miasteczku. Dzięki, że zemną poszedłeś Aaron. ^^

      Usuń
    2. Kim: Właśnie nie mam ciekawego pomysłu. ^^' Jakieś sugestie?
      Aaron: *uśmiech* Ja również dziękuje Kel. Czasami przydaje się wyrwać z domu. :)
      Kaosu: *chichocze pod nosem*
      Aaron: A ciebie co tak bawi Yakaru, hmm?
      Kaosu: A ... nic takiego. ^^

      Usuń
    3. Kelly:Szkoda tylko, że nie obskoczyliśmy wszystkich atrakcji. Kaosu zachowujesz się jak lolitka z animy szkolnej. A co do zakładu może... Kto powie więcej zwrotek ody do radości stojąc na rękach?

      Usuń
    4. Aaron: Tia.
      Hiromi: Zawsze możecie pójść jeszcze raz. *wyjmuję igłę z włosów*
      Kaosu: *nadyma policzki* Baardzo śmieszne. -.-
      Hiromi: Ale prawdziwe.
      Kim: *radocha w oczach* Mi pasuje! ^^ Nigdy czegoś takiego nie robiłam.

      Usuń
    5. Kelly:*pokazuję Kaosu język* No to idziemy. Kto się podejmuje zemną zmierzyć i o co gramy?

      Usuń
    6. Kaosu: *idzie szukać Raijuu*
      Kim: *podnosi rękę* Ja! ^^ U nas stawką są najczęściej pieniądze, ale jeśli masz inny pomysł to też się nada. ^^
      Aaron: Czemu nie, przynajmniej nie ma dużej szansy na zranienie się jak to było przy zakładzie z Glimer.

      Usuń
    7. Kelly: Ja gram na życzenia jeśli ktoś, zemną przegra jest mi winny jedno dowolne życzenie jeśli ja przegram wykonam jeden rozkaz zwycięzcy. Przyjmujecie taki układ czy wolicie kasę?

      Usuń
    8. Kim: Wchodzę w to. ^^
      Aaron: Sknera z ciebie Kusari, pieniędzy nie chcesz tracić.
      Kim: A ty ich wcale nie masz. ^^ Skosiłam ci większość funduszy na ostatnim zakładzie. :D

      Usuń
    9. Kelly: Szykujcie się na porażkę.*staję na rękach *
      O, radości, iskro Bogów, kwiecie Elizejskich Pól,
      święta, na twym świętem progu staje nasz natchniony chór.
      Jasność twoja wszystko zaćmi, złączy, co rozdzielił los.
      Wszyscy ludzie będą braćmi tam, gdzie twój przemówi głos.

      Patrz,Patrz, wielkie słońce światłem biegnie, sypiąc złote skry.
      Jak zwycięzca i bohater biegnij, bracie tak i ty.
      Radość tryska z piersi Ziemi, radość pije cały świat.
      Dziś wchodzimy, wstępujemy na radości złoty ślad.

      Ona w sercu, w zbożu, w śpiewie, ona w splocie ludzkich rąk.
      Z niej najlichszy robak czerpie, w niej największy nieba krąg.
      Wstańcie ludzie, wstańcie wszędzie, ja nowinę niosę wam:
      na gwiaździstym firmamencie bliska radość błyszczy nam.
      *Upada na ziemię i głośno nabiera powietrza* O mamo jakie to długie jest.

      Usuń
    10. Aaron: ... Ja pitolę ...
      Kim: *staje na ręce*
      O, radości, iskro Bogów, kwiecie Elizejskich Pól,
      święta, na twym świętem progu staje nasz natchniony chór.
      Jasność twoja wszystko zaćmi, złączy, co rozdzielił los.
      Wszyscy ludzie będą braćmi tam, gdzie twój przemówi głos.
      Patrz,Patrz, wielkie słońce światłem biegnie, sypiąc złote skry.
      Jak zwycięzca i bohater biegnij, bracie tak i ty.
      Radość tryska z piersi Ziemi, radość pije cały świat.
      Dziś wchodzimy, wstępujemy na radości złoty ślad.
      Ona w sercu, w zbożu, w śpiewie, ona w splocie ludzkich rąk.
      Z niej najlichszy robak czerpie, w niej największy nieba krąąą *pada plackiem na plecy lekko dysząc* Nie to nie dla mnie. ^^
      Aaron: *staje na rękach*

      O, radości, iskro Bogów, kwiecie Elizejskich Pól,
      święta, na twym świętem progu staje nasz natchniony chór.
      Jasność twoja wszystko zaćmi, złączy, co rozdzielił los.
      Wszyscy ludzie będą braćmi tam, gdzie twój przemówi głos.

      Patrz,Patrz, wielkie słońce światłem biegnie, sypiąc złote skry.
      Jak zwycięzca i bohater biegnij, bracie tak i ty.
      Radość tryska z piersi Ziemi, radość pije cały świat.
      Dziś wchodzimy, wstępujemy na radości złoty ślad. *pada na pysk i mruczy coś pod nosem*

      Usuń
    11. Kelly: Dziękuję dziękuję wiem jestem wybrykiem natury i powinni mnie trzymać w cykru. Oj już nie róbcie takich min przynajmniej kasy niestraciliście. :)

      Usuń
    12. Kim: Oj nie przejmuj się tak. Przecież nic się takiego nie stało. ^^
      Aaron: *masuje nos* Dzięki Kim i tak nie miałbym ci z czego zapłacić. To jak zwycięzco, co takiego musimy zrobić? :)

      Usuń
    13. Kelly: Jak ja lubię jak mnie się tak nazywa. :) Hym... Moi godni przeciwnicy wramach wypełniania zadania pójdą zemną na lody chyba, że niechcą. :)

      Usuń
    14. Kim: Mmm yummy. Ja się piszę i tak miałam ochotę na coś słodkiego. ^^
      Aaron: Chyba jeszcze nie jestem aż tak spłukany, żeby mi na lody nie starczyło. :)

      Usuń
    15. Kelly: No i super. W takim razie idziemy do mojej ulubionej lodziarni z ulubioną panią sprzedającą najlepsze lody. :)

      Usuń
    16. Kim: Yey! ^^
      Aaron: Przynajmniej nie zgubimy się w drodze, skoro lodziarnię masz już obczajoną. ;)

      Usuń
    17. Kelly: Wyczuwam u ciebie brak wiary w możliwość mojego nieogaru.

      Usuń
    18. Kim: *przechyla głowę w bok* A to właśnie nie lepiej, że ruskie słoneczko ma wiarę w twoje umiejętności? Jak dla mnie to słodkie.^^
      Aaron: Punkt widzenia od punktu siedzenia.

      Usuń
    19. Kelly: Ja i mój nieogar jesteśmy tak samo utalentowani. Potrafię trafić do domu z każdego miejsca na ziemi i zgubić się w salonie. Okey chyba jesteśmy na miejscu. Ohayō Harima-san.
      Harima:Ohayō Kelly. Dawno cie nie było. A kto to?
      Kelly: Przyprowadziłam znajomych. Kim, Aaron oto Harima-san Harima-san oto Kim i Aaron.

      Usuń
    20. Kim: Konnichi-wa Harima-san. *kłania się* Całkiem przytulny lokal. ^^ *rozgląda się*
      Aaron: *kłania się* Konnichi-wa Harima-san. Yoroshiku onegaishimasu.
      Kim: Jakiś ty się grzeczny zrobił.
      Aaron: Jakoś trzeba przetrwać w tym kraju. ;)

      Usuń
    21. Harima: Konnichi-wa. Wreszcie przyprowadziłaś kogoś posobnego do ludzi.
      Kelly: No proszę.
      Harima:*uśmiecha się tak jak to robią babcię które wiedzą wszystko* Jakie lody sobie życzycie?

      Usuń
    22. Aaron: *mentalnie do Arisu* Harima-san z uosobienia przypomina mi trochę babcię Tamarę.
      Arisu: Nie zapominaj, że ciebie jeszcze wtedy nie było.
      Aaron: Ale i tak widziałem wszystko. *kończy połączenie* Ja poproszę czekoladowe.
      Kim: A dla mnie truskawkowe. ^^

      Usuń
    23. Harima: Czekoladowe i truskawkowe, a ty Kelly to co zwykle.
      Kelly: Tak. :3*dostaje kóle lodów o smaku mango* Arigato Harima-san. Choćmy do parku. Sayōnara.
      Harima: Sayōnara

      Usuń
    24. Aaron: Sayōnara Harima-san.
      Kim: *macha ręką*
      Mizuki: *podjeżdża na motorze*
      Kim: Mizu-chan ohayo! ^^
      Mizuki: *zdejmuje kask* Pamiętasz, co miałyśmy dzisiaj zrobić?
      Kim: Hmmm...*pac ręką w czoło* Ojć... Ale chyba jeszcze nie jesteśmy spóźnione na zajęcia?
      Mizuki: *rzuca jej drugi kask* Jak się nie pośpieszysz to może być różnie.
      Kim: Sorki Kelly, Aaron. Ale zapomniałam, że dzisiaj mam co robić. Chyba nie jesteście na mnie źli? :(
      Mizuki: Kim!
      Aaron: Jest w porządku. No idź, bo Mizu się wkurzy jeszcze bardziej.
      Kim: *siada na motor* Do zobaczenia!
      *odjeżdżają*

      Usuń
    25. Kelly: No i tyle moje córeczki widzieliśmy. *zaczyna chodzić po murku fontanny* No to co robimy? Ostatnio nie zdążyliśmy porzucać czymś w idiotów.

      Usuń
    26. Aaron: *idzie obok Kelly* Czemu ja mam dziwne wrażenie, że zrobiły to umyślnie... Meh, nieważne. Możemy porzucać, ale potrzebujemy czegokolwiek do rzucania i oczywiście idiotów.

      Usuń
    27. Kelly: Idiotów ci u nas dostatek.*podchodzi do jakiegoś straganu* Konnichi-wa poprosimy te pomidory.
      Pan X: Są zgniłe.
      Kelly: Właśnie dlatego je chcę. I jeszcze tych śliwek.
      Pan X: Ale one są świerze.
      Kelly: A to jakiś problem?
      Pan X: *patrzy na uśmiechającą się Kelly jak na wariatkę pakuje zakupy i przyjmuje pieniądze*
      Kelly: Arigato. Teraz potrzebujemy jakieś fajnej lojacji.

      Usuń
    28. Aaron: *uśmiecha się* A może dach nad jakimś zaułkiem, gdzie zbiera się parszywa część ludzkości. Łatwo będzie celować no i takie umiejscowienie to pewne utrudnienie dla debili, którzy będą nam chcieli coś zrobić. Co ty na to?

      Usuń
    29. Kelly: Będzie idealnie. A jakby co to uciekamy. Walka jest syper ale przy ucieczkach jest większu ubaw.

      Usuń
    30. Aaron: *strzela palcami* Szczególnie po dachach. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie po tylu biegach z rodzeństwem Rova. Więc, mamy jakiś szczególny zaułek w planach czy byle który byle gdzie?

      Usuń
    31. Kelly:Po dachach najlepiej. Można robić skoki wiary. Ty wybierz zaułek ja wybrałam arsenał.

      Usuń
    32. Aaron: U nas w skokach wiary przoduje Hiromi i Kaosu jak nawdycha się świeczek zapachowych. Najlepiej będzie jak poszukamy jakiegoś zaułka, gdzie mendy się teraz spotykają.

      Usuń
    33. Kelly: Ja podobno niemam instynktu samozachowaczego i ciągle próbuje się zabić w taki czy inny sposób. Może rozwalimy jakiś gang przypomocy posutych pomidorów. Śliwkę?*pyta wr?cając sobie jedną do ust*

      Usuń
    34. Aaron: Ja niestety muszę bardziej uważać na to co robię. Co nie znaczy, że zawsze mi to wychodzi. Co do gangu to masz jakiś konkret na myśli? A śliwkę chętnie. *bierze jedną do ust*

      Usuń
    35. Kelly: Nie tak tylko sobie paplam. Przekichane z tym podwójnym okaleczaniem się.

      Usuń
  3. Glimmer, coś ty zrobiła?! :'( A ty Johannes, czemu jej nie powstrzymałeś? A co do Celest to 3 słowa: ,,A to żmija!". (Żmija to mało powiedziane.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: "A to francuska żmija." trochę lepiej brzmi czy mam szukać dalej.
      Glimer: Mam nadzieję, że się zabiłam.
      Johannes: Skoro chciała zdechnąć to dlaczego miałbym ją powstrzymać?

      Usuń
    2. Niezłe, niezłe. Ale to chyba za słabe nie sądzisz, Kelly?
      A ja mam nadzieję, że jednak przeżyjesz, Glimmer.
      Dlaczego miałbyś ją powstrzymywać? To złe słowo nie musiałeś jej dawać strzykawki.
      Zastrzyki... Uh... Jak ja ich nie cierpię.

      Usuń
    3. Kelly: No faktycznie, żeby opisać Celest trzeba by użyć wszystkich słów ze słownika początkującego chuligana kilka nazw demonów z japońskiej kultury i na koniec dodać "z francji".
      Johannes: Chciała się zabić, a taka trutka to lepszy sposób na odejście ze świata niż na przykład poderzniecie gardła przez jakiegoś zbira,, powieszenie się lub kulka w łeb.
      Ja: Ja się ogólnie boje igieł. Kiedyś pielęgniarka chciała mnie uspokoić i pokazała mi jaka małą igiełką zrobi mi zastrzyk. Jak tylko ją zobaczyłam pobiegłam do drzwi i tyle mnie widzieli.

      Usuń
    4. No i prawidłowo, Kelly! Ale ile by tego było? o_O
      Jak tak mówisz, Johannes to chyba masz rację. Ale ja wierzę, że Glimmet przeżyję. Pewności nie mam,ale nadzieję tak.
      No... Ja też się boję igiel. Niby nic takiego i malutkiego, ale nie raz chciałam spieprzać na sam widok.

      Usuń
    5. Kelly: *przegląda książę* No z dwie godziny by mi zeszło na samo mówienie.
      Johannes: Nadzieja umiera ostatnia.

      Usuń
    6. Mówienie? A pisanie, jeszcze dłużej!
      Dopóki Hania nie wstawi następnego rozdziału nie wiem, jak będzie u Glimmer, ale wierzę, że nie będzie, aż tak tragicznie. ^^

      Usuń
    7. Glimer: A może poprostu pozwólcie mi umrzeć. Hym? Co wy na to? Najpierw Kelly zamiast mnie dobić się nademną lituje, potem jakiś kot twierdzi że nie mogę umrzeć dopóki nie zaczę żyć, potem jakiś podejrzany lekarz składa mnie dokupy, a teraz jeszcze ty. Ludzie(i koty) dajcie sobie spokuj Just leave and let die.

      Usuń
    8. Jak sobie życzysz. Już nic nie mówię (piszę).

      Usuń
    9. Ja: *gromi Glimer wzrokiem* Ale Glimer nie o to chodziło. Jak masz coś mi do przekazania, albo poprostu chcesz pogadać to ja zawsze tu będę czekać. :)

      Usuń
    10. Wiem, że nie o to chodziło. :) Wiem też, że często zachowuje się jak dziecko i wkurzam tym innych. Do przekazania i powiedzania nie mam nic więcej. ;)

      Usuń
    11. Ale jakby co to wiesz gdzie mnie znaleść. ;)

      Usuń
  4. Ja:Taaaaaak! Niedługo drugi sezon^^ ja nie mam konkretnych planów na wakacje bo u mnie ciągle się zmieniają.
    Lilka:Gdybym mogła to zrobiła bym to co Glimer :'(
    Jack:Ona żyje. Gość wmówił jej ze to coś innego a tak naprawdę dał jakiś środek na uspokojenie.
    Lilka;Jesteś bez serca. A obiecałam ze nie będę płakać...a miałam nie płakać...nie nie będę płakać...Lenox przytul!*tuli kota*
    Lenox: Już, już spokojnie.
    Ja:Aj Celest, Celest...Czekamy na kolejny post.
    Lilka: Lenox życie jest złe.
    Lenox: Cii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celest: Skoro tak ci źle to może dasz mi się zbadać? Co ty na to? Kilka symulacji?
      Kyoya: A co powiesz na skalpel w gardle?
      Celest: Nie rozmawiam z tobą oszuście.
      Kelly: Liluś chcesz czekolady, lodów, ciastek...mam kogoś ci przyprowadzić?

      Usuń
    2. Lilka:A była taka młoda a chciałam ja wziąć na mleko czekoladowe. Polubiłam ja naprawdę ją polubiła.
      Zmora:Niedługo się z nią spotkasz.
      Lilka:Ty tam siedź.
      Zmora:Przeznaczenie znajdzie drogę mój robaczku.
      Lilka:Nic nie chcę chcę tylko t-mleko czekoladowe. I nie chcę symulacji i badań i skalpeli i innych ustrojstw już jedno mi starczy.
      Jack:A ja znów zarobiłem. Czarna masz obrońce dawaj kasę.
      Lilka:A co ja bank spółdzielczy z tym idź do Kruka.
      Ja:A zadzwońcie sobie do bociana cztery dwójki i pięć zer.
      Jack:*od jakiegoś czasu kręci się na fotelu* Chyba się idę przejść.
      Sky;Wreszcie! Tak!
      Jack:I co się cieszysz?
      Sky:Bo taki sklapściały dziś jesteś ze nie wiem.
      Jack:A-cha...

      Usuń
  5. Kasha: Myśli skubana jedna, że jak się czymś otruje to jej odpuszczę. Tak łatwo to niema.*klnie pod nosem tak jak ja się w życiu nie nauczę.
    Kelly: No proszę bardzo mlesio chusteczki. A ty Lenox masz tu rybkę i nie marudz tylko daj się przytulać.
    Kyoya: Nie bronie jej poprostu Celest nie znoszę bardziej niż jej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilka: Glimer będzie żyć.*przyjmuje mleko i chusteczki* Lenox nie marudzi on tulaśny jest.*trze policzkiem o głowę kota*
      Lenox:*mruczy* Chyba musimy się częściej tulić.
      Lilka:Nie przesadzajmy jeszcze się przyzwyczaisz do takich pieszczot i mi wymiękniesz.
      "Kyoya: Nie bronie jej po prostu Celest nie znoszę bardziej niż jej."
      Lenox: Jakie to było miłe chłopcze*sarkazm*
      Lilka:Od cholery*mruczy pod nosem wciągając mleko przez słomkę*

      Usuń
    2. Kyoya: Tylko się nie przyzwycajajcie *trudno wyczuć czy mówił to serii czy nie*
      Glimer: Zdechne czegokolwiek sobie nie umyślicie.
      "Lenox nie marudzi on tulaśny jest."
      Kelly: Oooo A ty Ryuga byś tak niemógł?
      Ryuga:...Nie.
      Kelly: Oj już nie rób żółwia.

      Usuń
    3. Lenox:*wzdycha* Te rozmowy nie pomagają*wymrukuje*
      Lilka:Jakie rozmowy?
      Lenox:Nic nic.
      Lilka:A-cha... Glimer! Nie smuć się.*robi coś z palcami* Chcesz może mleka czekoladowego?
      Ja:*tak żeby nikt nie widział wycofuje się widząc żółwia*

      Usuń
    4. Kelly:*chodziło jej o to, żeby Ryuga się nie marszczył* Kotek ma tajemnicę nie ładnie. Chodzi o Yoyo?
      Glimer: W sumie ostatni posiłek by się przydał.

      Usuń
    5. Ja:Wiem O-O
      Lenox:Ja ...mym...chyba ktoś mnie wołał pójdę sprawdzić*wybiega z pokoju*
      Lilka:*uważnie obserwuje kota*
      Zmora:Mówiłam? Hyhyhy.
      Lilka: Cicho bądź on mnie nie zdradził. Nie gadaj głupot*wręcza kartonik mleka czekoladowego*

      Usuń
    6. Glimer: *wypija jednym łtkiem pół kartonika* Dzięki. Tego było mi trzeba.
      Kelly: *mrurzy oczy* Stul pysk zmora. A ty Lenox uważaj. Obserwuję cię.

      Usuń
    7. Lilka:Ciesze się ze ci smakuję.
      Zmora:Najgorsze dopiero nadejdzie.
      Lilka:Super.
      Lenox:O-O
      Lilka:Glimer chcesz coś zobaczyć?

      Usuń
    8. Glimer: Dawaj gorzej być nie może.
      Kelly: No tak. Opentasz Lilke i ziszczysz świat. Zadzwoń jak ci się uda.

      Usuń
    9. Lilka:Zaraz zaraz to nie takie proste*odkręcona plecami coś majstruje*
      Zmora: No ale wyobraź sobie imperium bezkresu. Coś pięknego. Jedyną skazą jesteście wy. Ludzie.
      Lilka:Dobra*odwraca się w stronę dziewczyny z małą kulką energii w rekach i wypuszcza ja do góry a ta strzela jak małe fajerwerki tworząc imię Glimer* Trochę nie widać ale można zobaczyć jako tako^^*wypuszcza kolejną faierwerke a ta daje jej pstryczka w nos*Ałć.
      Zmora:Hahahhah!
      Lilka:Bardzo śmieszne no duszę się ze śmiechu.

      Usuń
    10. Kelly: Coś takiego jak ja niemoże być skazą nawet dla twojego "imperium". Chwila skoro chcesz zniszczyć wszystko to gdzie je postawisz?
      Glimer: "Glimer" niema co mama ślicznie mnie nazwała.*sarkazm* Mniejsza...Fajna sztuczka. Dzięki za to i za mleko.

      Usuń
    11. Zmora:Nie chcę zniszczyć wszystkiego to by było nie mądre. Po prostu zginą tylko ludzie no chyba ze nawinie się mniej rozwinięta rasa od waszej. Te wszystkie wymiary pod moją kontrola to będzie piękne.
      Lilka:Myhy od cholery.
      Zmora:Jeszcze zobaczysz.
      Lilka:Proszę. Lepiej się czujesz? Może mogę coś dla ciebie zrobić? Glimer to nie jest takie złe imię.

      Usuń
    12. Kelly: Nie szukasz prawdziwych przeciwników prawda. Wiesz co będzie jak ci się uda? Załóżmy że przejmiesz kontrolę nad wszystkimi i wszystkim zaczniesz się nudzić.
      Glimer: Cofnij czas, dobij mnie, napraw mi twarz, przekonaj tego pieprzonego kota, że w tym stanie raczej nie uda mi się przeżyć życia. Wiesz taki standard...Dobra ograniczenie depresienie przynajmiej przy tobie. Miły dzieciak z ciebie.

      Usuń
    13. Zmora;Są pewne rzeczy których nie rozumiesz. Są pewne osoby które muszą mi zapłacić za siedzenie w tym zegarku, a kiedy dotrę do źródła oni padną na kolana. To tchórze nic nie warci tchórze bojący się własnego stworzenia. Oni zginą hahahah!
      Lilka:Nie skrzecz tak bo i tak nie wiadomo o czym tam nawijasz raz Suachiri raz Ruski a raz Łacina huk wie co ty tam chrzanisz czasami mi w tej głowie.
      Zmora:Spokojnie umrzesz młodo. A jak się znudzę to pójdę dalej.
      Jack:Czy ten chciwy głos może sobie już iść?
      Ja:Chyba tak bo się rozgaduje. Pa pa.
      Lilka:Nie jestem dzieciak.
      Lienox: Sama mówisz "dziecko" do niektórych. Do Akane na przykład.
      Lilka:Bo nimi są. Cofnąć czasu nie potrafię chyba, dobijała cię nie będę, chirurgiem nie jestem ale swoich czarów-marów-uzdrowiarów mogę spróbować, z Johanesem nie będę chyba rozmawiać.

      Usuń
    14. Kelly:*ziewa* Jakbym Drago słyszała. Ciesz się Lila, że po Francusku nie nak*rwia bo by było kiepsko.
      Glimer:Chodziło mi o to czarne gadające kocisko od trumien. Uwierz mi ktoś w moim wieku może mówić o tobie "dziecko". Jak chcesz to próbuj tych czarów ciekawe czy podziałają na blizny.

      Usuń
    15. Lilka:Ja nw co ona tam czasem gada może to i lepiej. nawet jakieś hieroglify. Normalnie błyskawiczne lekcje języków obcych. Żeby pogadać z tą kocicą to się muszę udać na tamten świat. W sumie już prawie byłam z matką się wyrozmawiałam. Nie ważne. Kocica z jednej strony dobrze zrobiła będziesz mogła pożyć własnym życiem, a co do blizn i moich szuru-buru czary-mary to trochę nie ogarniam jak to działa *zaczyna kręcić młynek kciukami* To mogę spróbować?

      Usuń
    16. Kelly: To nawet niezły system. Mówi wszystkimi językami więc bez względu na to z którego kraju będzie strażniczka ją zrozumie.
      Glimer: Nie mam własnego życia. Nawet nie wiem jak brzmi mój głos. A co do czarów. Gorzej być nie będzie.*siada na ziemi i zamyka oczy* Dawaj.

      Usuń
    17. Lilka:Ta zmora to dzieło szatana i niech robi wylot na jakieś wymiarowe zadupie gdzie nikt jej nie znajdzie.
      A jak coś skonopśce i planeta zrobi BUM!?
      Zmora:Ty robaku dobra jesteś hahahahah!
      Lilka: Zamilknij szatanie mały.

      Usuń
    18. Glimer: To wreszcie umrę. Dawaj. Lepszej okazji do potrenowania nie będziesz miała. Tak czy siak pacjentka będzie zadowolona.

      Usuń
    19. Lilka:Myyyyyy...nie podoba i się ta zadowolona pacjentka.*wzdycha*Zamknij oczy bo to nieźle świeci.

      Usuń
    20. Glimer: Są zamknięte. U.U

      Usuń
    21. Lilka:Wspaniale bo nie chcę cię uczynić niewidomą. Dobra.*strzela palcami i coś wysadza szafkę* Nie otwieraj oczu to tylko doniczka spadła!*chodzi w tą i z powrotem* Dobra dobra*wyciąga dłonie przed twarz dziewczyny* No migaj no. Co nie migasz? Migaj!*coś mignęło*Oooo! Jeszcze raz...Szuru-bru?!...Świeć gwiazdeczko świeć!?...Chokus-poku?!.............Sylwestrowa noc przebojów?!...I stała się światłość!....No kuźwa świeć rzesz! MMmmm yyych...no bez jaj. Yh! *zamyka oczy i próbuje się skupić zaczyna otaczać ją niebieska aura*
      *dwie minuty później*
      Jack:Myślicie że usnęła?
      Sky:Cii. To są czary*.*
      Jack:Może od razu królik z kapelusza?
      Ja:-_-
      Lilka:*z pomiędzy palców wydobywa się jasne światło*
      Jack:*zakłada okulary przeciwsłoneczne i wysuwa paczkę z popcornem*
      Lilka:*uchyla jedną powiekę, światło ją oślepia a fala energia odrzuca do tyłu* Mój tyłek yyyy*mruga i rozciera obolałe miejsc* I jak zadziało?

      Usuń
    22. Glimer: Żyje. To po pierwsze i chyba możesz się z tego cieszyć.*bierze do ręki lusterko* Ranki które się jeszcze nie dokońca zasklepiły zniknęły w całości, ale twoja magia nie działa na blizny. Przynajmniej próbowałaś. Tak na marginesie poprawiłaś mi chumor tymi "zaklęciami".

      Usuń
    23. Lilka:*spuszcza głowę chowając się za kurtyną włosów* Żółtodziób ze mnie...Przynajmniej dobrze że ci humor poprawiałam...ach.
      Jack:Przynajmniej popcorn zrobiłem. Czarna?*wyciąga paczkę w stronę Lilki*
      Lilka:*chwile patrzy po chwili uśmiecha się lekko i siada obok Jacka* A daj...Glimer ty też chcesz?
      Sky: Nie za późno na jedzenie?
      Jack & Lilka:*patrzą po sobie* Nie :D
      Sky: U-U

      Usuń
    24. Glimer: Czemu nie. I nie zadręczaj się tak młoda jeszcze się nauczysz redukować blizny...Kurwa mać nie mogliście znaleść mnie wcześniej tak w podstawówce, albo zanim poznałam Doji'ego, albo chociaż zanim się otrułam. A ty biały gadający kocie się nie czepiaj oni urosną od podiadania po nocy a dla mnie już na wszystko zapóźno.

      Usuń
    25. Lilka:Żebym tylko chirurgiem nie została*układa ręce na obu policzkach* -o- Wiesz w podstawówce to ja byłam zwykłym dzieckiem. A za czasów twojej podstawówki to pewnie jeszcze w pamperach biegałam.
      Jack:Mnie to w ogóle pewnie na świecie jeszcze nie bylo za tych waszych podstawówek. Właściwie to ty czarna ile masz lat?
      Lilka:A na ile ci wyglądam?
      Jack: Z 17 bym ci dał.
      Lilka:Przeholowałeś trochę -_-
      Sky: Oj i tak nie powinni to niezdrowo. Jack ta pani jest smutna pociesz ją.
      Jack: Będziesz żyć ten gość raczej by ci od tak nie dal jakiejś wykitówy. Kot trzymał cie przy życiu czyli ze coś planuję.

      Usuń
    26. Glimer: I właśnie w tym jest problem. Będę żyć z tym.*wskazuje palcem swoją twarz* Dopóki (jak to sobie to kudłate niewiadomo co umyślił) nie zaczę żyć. A ja niechce więc pocieszanie mnie raczej nic nie da.

      Usuń
    27. Jack: Podjęłaś decyzje w swoim życiu i to twój problem co się z tobą dzieje.
      Lilka:Gdzie ty się chowałeś że z ciebie taki gnojek. Wiesz zostaje jeszcze nadzieja że jakoś to będzie jeśli Jochanes oczywiście naprawdę nie dał ci tej trucizny tylko coś innego bo jeśli to była trucizna to on już żadnego kota nie ujrzy chyba że Kashe.

      Usuń
    28. Glimer: Dokładnie. Poprostu dajcie mi umrzeć. Słyszysz Johannes Lilka zabierze ci kotki.
      Johannes: Niby jak?

      Usuń
    29. Lilak:*z gazą przy nosie*Na odwrót to ja zabiorę go kotkom.
      Zmora:Czuje tą złość która rośnie z każdą chwilą. Czyżby to już czas na morderstwo?
      Lilka:Skończ wreszcie-_-

      Usuń
    30. Glimer: Tak tajemniczy głosie zabij mnie. Uszczęśliwisz mnie tym w cholere.
      Johannes: Strrrrasznie się boję.

      Usuń
    31. Zmora:Z największą przyjemnością.
      Lilka:Wyjdziesz z tond dopiero po moim trupie! Słyszysz?!
      Zmora: Zgadza się "po twoim trupie" hahahahha:)
      Lilka: Na litość boska zamknij się!
      Zmora:...Bóg?...hahahahahahahhahaha!
      Lilak: Śmiej się dalej może się udusisz-_- Ja Johanes na twoim miejscu bym się bała jeśli jednak dałeś jej tą truciznę.

      Usuń
    32. Lilka:Nie zgrywaj głupa od tego tutaj jestem ja.
      Lenox: Lili dobrze się czujesz?
      Lilka:Genialnie tylko chyba zaraz rzygnę.

      Usuń
    33. Alex: Boże co tobie jest Lilka? *w jednej ręce niesie miskę a w drugiej filiżankę z herbatą obydwie rzeczy stawia przed Lilką*
      Johannes: Mam się bać Kruka, tego zdechlaka?
      Kelly: niemów tak o Lilce!
      Johannes: Bo co?
      Kelly: Dwa zero!

      Usuń
    34. Ja:*unosi jedną brew do góry* Proszę? Jack przez to pisanie o chodzeniu po ulicach chyba do mnie coś nie dociera bo nie wiem o czym mowa.
      Jack:Sama wysłałaś mnie na spacer po przedmieściach wiec nie zaczynaj mieć do mnie pretensji.
      Lilka: Żebym to ja człowieku wiedziała.
      Zmora:Hyhy życie za życie.
      Lilka:Napisz książkę z twoimi zdolnościami w gadaniu od rzeczy to by pomogło.
      Lenox:*siada obok Lilki* Trzymaj się.
      Lilka:*uśmiecha się lekko do kota*

      Usuń
    35. Alex: Ja się martwię.
      Johanes: Ja nie wiem czego/kogo mam się niby bać.
      Kelly: A ja to bym zjadła batona.

      Usuń
    36. Lilka: Ty może tak jeśli to nie twój brat bliźniak i próbuje wcisnąć jakiś kit na zdobycie zaufania. Ja ci powiem Johanes mnie.
      Jack:No dobra Pony raz będę miły i zabieram cie do monopolowego na batona przy okazji Sprite sobie kupię.

      Usuń
    37. Alex: Dasz sobie pomóc...Na chuj mi twoje zaufanie?
      Johannes; Dziek za ostrzeżenie mam je gdzieś.
      Kelly; Co nerd potrzebuje ochroniarza? Żartuje. Idziesz czy nie? Oj Jack nie rób wkurzonego chomiczka bo wyglądasz niepoważnie.

      Usuń
    38. Lilka:Nie potrzebuje niczyjej pomocy. Właśnie zadaje sobie to samo pytanie tylko w niej wulgarny sposób. Super Johanes tylko tylko niech ci to ostrzeżenie nie wypadnie-_-
      Jack:Rusz się abo cie tu zostawię...*mruczy pod nosem i wychodzi* jak nie emo to nerd...co za dziecko.

      Usuń
    39. Alex: Masz klasyczne objawy grypy żołądkowej potrzebujesz leków i odpoczynku.
      Kelly: Zniszczone jeszcze za dzieciństwa ale ma dobry słuch. Już biegnę.*śmiejąc się podbiega do Jack'a* Zagrajmy w to co widzę ty zaczynasz.

      Usuń
    40. Jack:Widzę mała irytującą dziewczynkę.
      Lilka:Sama potrafię o siebie zadbać i nie ma żadnej grypy.

      Usuń
    41. Kelly: Hym... Lilka? Zgadałam teraz ja. To co widzę jest wielkie błyszczące i daleko.
      Alex: Skoro tak to dlaczego masz mdłości?

      Usuń
    42. Lilka:O-O? Serio? Ja chyba nie ogarniam coś dziś.
      Ja:Mam to samo.
      Lilka:Nie do ciebie nie dochodzi po prostu.
      Jack:Tylko nie idź w stronę światła Pony bo zdechlaka ciągnął nie będę...Księżyc.
      Lilka:*wzrusza ramionami* A niby z kont mam wiedzieć. Zmora pewnie coś szykuje.
      Zmora:Sama sobie to zrobiłaś.
      Lilka:Zamilknij.

      Usuń
    43. Alex: A to przepraszam pomyliłem się.Strach pomyśleć co y było gdybym podał ci jakieś leki.
      Kelly: Teraz ty.

      Usuń
    44. Lilka:Phy nic by się nie stało. Mnie nic nie zabije.
      Jack:*wzdycha* To co widzę jest wysokie i stoi pod latarnią.

      Usuń
    45. Kelly: Prostytutka? Ofenderman? Jakiś psychopata?
      Alex;*smutny jak cholera* Ja bym chyba dał radę. Przepraszam jeszcze raz. :(

      Usuń
    46. Jack:Kontener na śmieci.
      Lilka:Zrozumiałam ze dasz radę mnie zabić ale nieważne.*przygląda się Alexowi i wzdycha* Nie przepraszaj już tylko lepiej coś z bratem zrób.

      Usuń
    47. Kelly: Kontener nie jest wysoki ty kurduplowaty oszuście.
      Alex: Ale w jakim sensie mam coś z moim bratem zrobić?

      Usuń
    48. Jack:Jestem od ciebie wyższy...Ba prawie wszyscy są od ciebie wyżsi. A kontenery nie są takie znów małe...dobra są trochę. Mało precyzyjnie to ująłem. Twoja kolej.
      Lilka;*chwile myśli i w chwili olśnienia pstryka palcami* Myślisz ze jak cie zahipnotyzuję to on sobie pójdzie?

      Usuń
    49. Alex: Ale dlaczego miały sobie iść?
      Kelly: Jestem małą zadziorą. :) To co widzę jest...to co widzę jest duże świeci na kolorowo i jest już całkiem blisko.

      Usuń
    50. Lilka:..........*upada na łózko* Nie ważne*zabiera ręcznik, piżamę i idzie do łazienki*
      Jack:Neon na sklepie?

      Usuń
    51. Kelly: Neon na sklepie do którego idziemy już od dwóch godzin.

      Usuń
    52. Jack:Stwierdziłem ze pójdziemy dłuższa drogą. Dobra wchodź i hasaj po tego batona a potem migiem do kasy.

      Usuń
    53. Kelly: Ty zemną bo się zgubie. Jestem przecież tylko małą irytującą dziewczynką.

      Usuń
    54. Jack:Nie wymyślaj.
      Ja: :""'""""'"'''''(

      Usuń
    55. Jack:Albo chodź tak będzie szybciej MAŁA IRYTUJĄCA DZIEWCZYNKO.*idzie za Kelly*

      Usuń
    56. Kelly: Sam mnie tak nazwałeś. Nie powiedziałeś mi tego w twarz, ale dałeś mi to do zrozumienia. O tutaj jesteś *bierze bstonik z półki* możemy iść do kasy. ;)

      Usuń
    57. Jack: Nie kfękaj. Choć już.*chwyta po drodze puszkę Sprita*
      Ja:Bo jestem nienormalna i pisze smutne rzeczy po nocy z udziałem Jacka zamiast kończyć rozdział.
      Jack;Już się tak tam nie wczuwaj.*płaci za zakupy i oddaje Kelly batona* Tylko się nie udław Pony.

      Usuń
    58. Kelly: Po pierwsze nie kfękam, po drugie ja wiem jak umrę i napewno nie przez udławienie się batonikiem, a po trzecie dzięki zw batonik i troskę. :)

      Usuń
    59. Jack:Proszę bardzo. Polecam sie na przyszłość.

      Usuń
    60. Kelly: Okey zacukierkowało się na maxa wracajmy.
      Ryuga: Spędzilaś noc w monopolowym. Mam się martwić?
      Kelly: No proszę znikam na jedną noc i Smoczy Cesarz nie wie co ze sobą zrobić.
      Ryuga: Chciała byś.

      Usuń
    61. Jack:Phy ja z cukru nie jestem i nie słodzić nie będę.
      Lilka:Yhym to było moje.
      Jack: Przywłaszczyłam.
      Lilka:Najwidoczniej Ryuga się o ciebie martwi. A z resztą co by jej się stało. Ma swoje kocie ruchy i Jack był z nią a to całkiem dobry bleyder....Boże nie wieże że to powiedziałam U_U
      Jack:Słyszałem :)

      Usuń
    62. Ryuga: Obstawiałem bardziej, że się schlali, a nie że zebrali wpierdol.
      Kelly:*śpiewa* La da da da da,
      Pogrzebię ciebie pod ziemią
      La da da da da,
      Pogrzebię cię tą melodią,
      Z różowej twarzy twej, będę czerwień ssać, a potem...
      Nie traktuję cię tak jak boginię
      Choć tego tak chciałabyś
      Moim ideałem też nie jesteś
      Poddani twoi o tym tylko mogą śnić
      Ja tam z cukru nie jestem
      I słodzić nie będę też ci
      Dlatego ty widzieć mnie nie chcesz
      I to tak niewygodne może być, że
      Jestem problemem
      Jestem problemem
      Może nie... I nie człowiekiem nawet.
      Tylko problemem
      Więc, nie jest mi przykro wcale nie i nie
      I nie nic udowodnić nie chcę też nie
      Zapomniałam czemu, miejsce mam na twojej czarnej liście
      I tak, i przepraszać za cokolwiek też nie powinnam
      Więc, czemu chcę ciebie? Czemu chcę ciebie...
      Zakopać w ziemi gdzieś i wypić twoją krew.

      Usuń
    63. Lilka:aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Marcelinka! Pora na przygodę! Moja i Juls ulubiona baja :')

      Usuń
    64. Kelly: Mary lubi te bajkę a mi pasuje ta piosenka do sytuacji (pomiędzy mną i Starszą Tategami) i w ogóle.

      Usuń
    65. Lilka:Hyhy możliwe :D Ja tam lubię "Jesteś wielki świr" nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego.

      Usuń
    66. Kelly: Przesłucham...A Marshalla lubisz?

      Usuń
    67. Kelly: Ja lubię Księcia płomieni...albo mu po prostu współczuje u mnie to ciężko często poznać.

      Usuń
    68. Lilka:Niema to jak być zamkniętym w jakiejś lampię naftowej.
      Zmora:Mi to mówisz.
      Lilka:Ty to tam zdychaj. A Gienio? A lodów króla? Korona go opętała.

      Usuń
    69. Kelly: Bardziej chodziło mi o to, że umiera na deszczu i pali to czego dotknie. Całkiem uroczy pingwinek. Król był fajny jak się opiekował Marceliną, ale jakoś nie pałam do niego sympatią.

      Usuń
    70. Lilka:Ja palę się od wody święconej a czego nie dotknę to sie fajczy jak to radyjko. Najwidoczniej mamy dużo wspólnego. A tą koronę rozwalę! Ja tam wpadnę i to rozwalę i król znów będzie Szymonem i zdobędzie rosołek.
      Jack:Czy usłyszałem slowo rosołek?
      Lilka:Udław się. Ja nie lubię królewny grudkowego kosmosu a Marceli przypomina mi o Denym niech sobie idzie juz go nie lubię...

      Usuń
    71. Kelly: Oj tam oj tam. A filmy Marvela ogarniasz? Ja uwielbiam Agenta Colsona, Ton'ego, Loki'ego i Bucky'ego. Mój ukochany kwartet.

      Usuń
    72. Lilka:Coś tam się oglądało. Ja tam lubię Nicka Fiurego Colson też spoko. Stark mnie trochę irytuje za to Jack go chyba lubi.
      Jack;Ja nikogo nie lubię.
      Lilka: Locki się nawraca a le to podstępne dziecko jest. Nw czy go lubię trochę za zieloną ma tą pelerynkę i ket hełm mógłby sobie garować. W sumie się zmienił...A Buckiemu zrobili pranie muzgu i myślą że co?! No co?!
      Jack:Pranie mózgu?...Pewnie Ziggurat maczał w tym palce.
      Lilka:Ja cię zaraz wymogę w jeziorze!
      Lenox: Zrobiłaś sie ostatnio strasznie nerwowa Lili.
      Lilka:AAAAAAAAAAAA!....No i co :( Nw kogo najbardziej lubię Jack lubi Starka kruk Hokaia a ja...Bucki tak zdecydowanie.
      Jack:No to sobie znalazła ofiarę...
      Lilka:Sam jesteś ofiara ja nic nikomu nie robię.
      Jack:Hyhy.

      Usuń
    73. Kelly: Poznasz Kente i ci się uspoki ta nienawiść do zielonego koloru obiecuję. To najlepszy dzieciak jaki chidzi po ziemi.

      Usuń
    74. Lilka:Słyszałam o nim kilka razy. Tak jedna dziewczyna w towarzystwie Kruka powiedział ostatnio coś takiego: "Kenta-dobre serce. Kenta to moje dziecko. On jest jak Jezus w Biblii. Ratuje wszystkich...Kenta dobre serce. Kenta na prezydenta" i taki poważny wyraz twarzy.
      Ja:Taaa. Jak zobaczyła go pierwszy raz na ekranie to od razu się zakochała...pierwsze ujęcie i oczy jak gwiazdki.

      Usuń
    75. Kelly: Ta laska ma racje Kenta na prezydenta. Tak btw to ja się znim muszę spotkać on już z pietnaście lat ma, albo szesnaście.

      Usuń
    76. Lilka:*zamyśla się* To on w moim wieku jest. To to jakiś mały dzieciak był. Kruk lud przemówił dawaj Kente do opowiadanie chce go spotkać.
      Ja:Jeszce go spotkasz spokojnie.
      Lilka:Obiecujesz?...Podpisz mi to na papierze.
      Zmora:Hyhy cyrograf.
      Ja:Ty nie szlej a ty Lilka bądź cierpliwa.
      Lilka:Doooobra. Kto pudzie ze mną na dwór?...Ktokolwiek?...Jack?
      Jack:Nie. Leje jak z cebra.
      Lilka:No i właśnie o to chodzi.

      Usuń
    77. Kelly: Ciekawe jak teraz wygląda ja go już dwa lata nie widziałam. Cyrograf? U mnie to się nazywa paluszkowa obietnica. Ja mogę iść!*zgłasza się przez podnieśienie ręki*

      Usuń
    78. Lilka:Tak! Tylko nie bież parasola coś ci pokaże.*ciągnie Kelly na dwór*Stań sobie tu*ustawia dziewczynę* A teraz zamknij oczy i spójrz w górę.*sam robi to co przed chwilą powiedziała* I co czujesz?

      Usuń
    79. Kelly:...*krzywi się zdiwiona i macha ręką* Ej niepada.*otwiera oczy* Lilka jak ty na to wpadłaś? W sensie ze umiesz tak robić.

      Usuń
    80. Lilak:Jak nie pada?*otwiera oczy*Nie pada? :'(................................................................................................................................Ale jak? Chciałam żebyś zobaczyła jak fajnie jest tak stać i się czuje taki coś dziwnego i przyjemnego...Jakim cudem nie pada?! Dopiero pało?! ja nie wiem ze umiem tak robić. Może to samo tak przestało. Głupia pogoda.

      Usuń
    81. Kelly: Nir smutaj zaraz coś wymyślę... Sophie!!!
      Sophie: O co chodzi?
      Kelly: Ma padać i to już.
      Sophie: Czy ja wyglądam na...*zaczyna padać*
      Kelly: Dzięki. :)
      Sophie:Acha....*idzie sobie*
      Kelly: To jak to miało być?* odchyla głowe i zamyka oczy* Hah jakby mnie ktoś bardzo mokry po buzi głaskał.

      Usuń
    82. Lilka:To ona tak potrafi? To jakaś zaklinaczka deszczu czy jak? O.O *uśmiecha się i zamyka oczy* To właśnie dziwne. Przyjemne ale dziwne. Zawsze się nad tym zastanawiałam dlaczego to działa tak odprężająco. Pewnie dziwne rzeczy gadam co?

      Usuń
    83. Kelly: Wcale nie dziwne. Opisujesz to co teraz czujesz, a że nie zawsze da się to oddać słowami to już inna sprawa. Ja myślę że chodzi o to że to jest miłe jak woda spływa ale zaskakuje jak kapie i przesto możemy być trochę zaniepokojone.

      Usuń
    84. Lilka:Może...*nadal stoi nie zwracając uwagi na to co dzieje się w okół niej ale po chwili otwiera oczy i potrząsa głową* Morze chodźmy bo się rozchorujesz.

      Usuń
    85. Kelly: Jak chcesz. Mi tam rybka.*wraca do domu i wyrzyma wprogu kucyki* Wróciłyśmy tenskniłyście.
      Ines: Będziesz wycierała te kałuże.
      Kelly:Oj tak oj tam.

      Usuń
    86. Lilka:Oj nie gniewaj się Ines.

      Usuń
    87. Ines: Nie gniewam się poprostu ją informuje.
      Kelly: Robimy herbatkę na rozgrzanie?

      Usuń