czwartek, 23 czerwca 2016

Druga strona medalu (R.10)



 Rozdział 10

Poczułam, że coś nieskończenie obrzydliwego wypełnia moje wnętrzności i podchodzi go gardła. Otworzyłam szeroko usta i wyplułam pokaźną gule żółci do miski stojącej obok mnie. Gwałtowne torsie męczyły mnie dłuższy czas, aż do chwili, gdy organizm stwierdził, że pozbył się już całej trucizny mogłam wreszcie przestać zapierać się rękami o podłogę i spokojnie oprzeć głowę o ziemię.
-Jesteś głupsza niż myślałem. Loulian.-Przywitało mnie razem z pyskiem tego wstrętnego łysego kota stojącego tuż obok mojej głowy.
Podniosłam się na przed ramiona i rozejrzałam. Okazało się, że zwisałam z brzegu łóżka w jakimś pokoju bynajmniej to nie była moja dotychczasowa sala szpitalna. W rogu stało łóżko naprzeciwko niego stała meblościanka po sam sufit zawalona przeróżnymi gratami książkami jakimiś pudełkami i jakże by inaczej akcesoriami do beyblade. W przeciwległym rogu obok okna stał fotel, na którym siedział Johannes.
-Naprawdę dałabyś się zabić Celest?-Spytał, kiedy ze wstrętem odgoniłam to paskudne łyse zwierzę.
-Okłamałeś mnie.-Wychrypiałam ścierając wierzchem dłoni żółć z kącika moich ust.
-A ty nie odpowiedziałaś na moje pytanie.-Odparł spokojnie. 
-Nie chce żyć i nie obchodzi mnie jak stąd odejdę.-Burknęłam.
-Dlaczego?-Łysol wskoczył mu na kolana, a ten natychmiast zaczął go drapać za uchem.
-Nie twój zasrany interes.
-Uratowałem ci życie, więc jesteś mi je winna, więc to jak najbardziej jest mój interes.
-Spieprzaj.-Warknęłam.
Nawet nie ruszył się z miejsca. Głaszcząc tego obrzydliwego kota parzył na mnie spod pół przymkniętych powiek.
-Czegokolwiek bym nie zrobiła ty stąd nie wyjdziesz. Mam rację?-Spytałam siadając na łóżku i podkurczając nogi. Były chudziutkie, praktycznie bez tuszu i mięśni. Tam też miałam implanty. 
-Zaczęłaś mówić swoim głosem, więc może i z tym dasz sobie radę.-Uśmiechnął się.
Ten sukinkot…ma rację. Głos, który wydobywał się z mojego gardła był chropowaty i nieprzyjemny, ale był mój nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek go słyszała, więc musi być mój.
-Ale jak ty to…skąd ty…-zaśmiał się.
-To nie ja to ty, a skoro masz już swój głos to może powiesz mi, dlaczego chciałaś się zabić?
Milczałam dłuższą chwilę. Radość z tego, że miałam własny głos szybko minęła i powróciły te mroczne myśli. Bnh

Nie masz twarzy nie masz charakteru. Nie masz nic. Jesteś niczym.
Wiem, co pasuje do ciebie. Wszystko i nic.
Ej Podróbko potrafisz wymyślić coś sama?
Podróba powtórz za mną: „ Jestem nic niewartą kopią”.
Kopia nigdy nie dorówna oryginałowi.

-Chciałam się zabić, bo jestem tylko kopią.-Powiedziałam mimo z ciśniętego gardła.- Nie mam charakteru.  Nie umiem myśleć po swojemu.  Nie mam własnych wspomnień. Wszytko, co czuje, czuje tylko, dlatego, że to na moim miejscu czułby oryginał, a do tego wszystkiego teraz jeszcze wyglądam jak potwór, dzieci płaczą na mój widok i szczerze wątpię czy ktokolwiek będzie wstanie to naprawić.-Chciało mi się płakać, ale niemiałam już, czym.
 Johannes nie odezwał się ani słowem tylko wstał i wyszedł, a ja zostałam sama.
Położyłam się na łóżku, schowałam się pod kołdrą i zamknęłam oczy. Byłam wycieńczona, ale sen długo nie chciał przyjść. Długo leżałam bez ruchu zanurzając się coraz bardziej i bardziej w ciemność pod moimi powiekami, aż w końcu poczułam, że coś stuka mnie w czubek głowy. Wyjrzałam ze swojego ciepłego kokonu i zobaczyłam jak Johannes podaje mi ulotkę z menu jakiegoś baru.
-Wybierz coś.-Powiedział siadając na łóżku obok mnie, biorąc do ręki telefon i szukając czegoś w kontaktach.
Posłałam mu zdziwione spojrzenie, po czym przeniosłam wzrok na kartkę.  
Sushi, przystawki, zupy, dania główne, desery, shushi, nigiri, futomaki, temaki, gunkan maki, hosomaki, sashim. Z sosem bez sosu, tuńczyk, łosoś, ośmiornica, małże, na zimno na gorąco, algi takie śmakie owakie. Kurwa mać i jak mam z tego, co wybrać.   
-Sam wybierz.-Warknęłam podając mu kartkę.
-Ty wybierasz ja dzwonie.
-Z całego tego menu to bym się czegoś mocniejszego napiła.
-Czego?-Spytał z czymś na kształt zainteresowania w głosie.
-Nie wiem. Obojętne. Byle mocne.-Rzuciłam szybko.- Jest gdzieś tu łazienka?
-Na drugim końcu korytarza.-Odparł jakby lekko zawiedziony. Wstałam z łóżka i lekko chwiejnym krokiem wyszłam z pokoju. Łazienka rzeczywiście stała tam gdzie powiedział Johannes. Wygnałam z niej kilka kotów i mogłam zająć się sobą.  Szary dres, który (na całe szczęście) miałam na sobie strasznie śmierdział. W rzuciłam go do pralki i zaczęłam obmywać moje pokryte bliznami po oparzeniu ciało. 
Niech jasny szlag trafi Celest.
Gąbka zrobiona z delikatnej siateczki nie podrażnia mojej skóry i pozwala na chwilę zapomnieć o tym wszystkim. Kąpałam się w gorącej wodzie tak, ze po chwili w łazience było jak w saunie. Dokładnie się opłukałam i weszłam do wanny z gorącą wodą.
-Aaach.- Westchnęłam, kiedy ciepła aromatyzowana woda otuliła moje ciało.  Co to za zapach? Kocimiętka? Nie. Głupi żart. Zaciągnęłam się powietrzem przymykając przy tym powieki. Nie to nie kocimiętka. To zapach kwitnącej wiśni…
***
-Mamo! Mamo!-Wołałam wbiegając do salonu. Moja mama jak zwykle spała na kanapie z petem w ręce jakby inaczej. Chociaż miałam nadzieje, ze tym razem mnie nie zawiedzie i nie schleje się do nieprzytomności. Przecież mi obiecała, że pójdziemy razem do parku świętować hanami. W końcu wiśnie kwitną tak krótko. Przygotowania zaczęły się już kilka dni temu, gdy tylko na drzewach pojawiły się pąki. W parku stały już stragany płachta była rozłożona wszystko było gotowe brakowało tylko nas…
-Mamo?-Delikatnie potrząsnęłam jej ramię.-Mamo mieliśmy iść do parku.-Odepchnęła moja rękę i przekręciła się na drugi bok.
-Daj mi spokój jestem zmęczona.-Mruknęła.
-Ale mamo…
-Żadnych, „ale”!-Krzyknęła.-Ciężko pracuje do późna, a potem nie mogę liczyć na spokój w domu! Marsz do swojego pokoju! Masz szlaban!
Pobiegłam do mojego pokoju i rzucałam się na łóżko.
-Obiecała.-Udało mi się jeszcze powiedzieć zanim zalałam się łzami.
***
Wyszłam z wanny, owinęłam się ręcznikiem wyjętym z szafki stojącej obok ubikacji i stanęłam przed zaparowanym lustrem. Wyciągnęłam rękę żeby je przetrzeć, ale tuż przed szklaną taflą zatrzymałam ją. Po co mam widzieć po raz kolejny to, co teraz robi za moją twarz.
Pranie się skończyło, więc mój dres był czysty, ale mokry.
Cudnie.
-Johannes!-Zawołałam w stronę drzwi.
-Co jest?-Odkrzyknął.
-Masz coś, w co mogłabym się przebrać?-Skoro jak to powiedział „jestem mu winna życie” chyba nie chce żebym je straciła z powodu głupiego przeziębienia.
-Zaczekaj poszukam.
Błagam, żeby to tylko nie był jakiś zboczony koci kostium. Błagam, żeby to tylko nie był jakiś zboczony koci kostium. Błagam, żeby to tylko nie był jakiś zboczony koci kostium. Błagam, żeby to tylko nie był jakiś zboczony koci kostium. Błagam, żeby to tylko nie był jakiś zboczony koci kostium.
-Trzymaj. Wybierz sobie coś z tego.-Powiedział uchylając drzwi i podając mi zwinięte w kłębek jakieś ciuchy. Przyjęłam zawiniątko i z sercem na ramieniu zaczęłam je rozwijać. Okazało się, że była to jedna letnia sukienka w kwiatki, luźne czarne dresy z czarną sprana koszulką do kompletu, bielizna sportowa, podarte jeansy i granatowa koszula.
Wybierz sobie. Łatwo ci powiedzieć. Dobra. Załatwię to metodą eliminacji. Sukienka out i to od razu. Skąd ją w ogóle wytrzasnął? Dalej. Na dresy nie mogę patrzeć. Koszula…nie. Po prostu nie. Czyli koszulka i jeansy. Brawo Glimer. Ubrałaś się możesz być z siebie dumna.  Wszystko na mnie wisiało, ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi.
Chciałam wrócić do pokoju i po prostu się położyć, ale nie było mi dane.
-Loulian!-Johannes zawołał mnie z dołu schodów.
-O, co chodzi?-Spytałam, kiedy bez słowa zaczął mnie gdzieś prowadzić.
-Chciałaś się napić, a pić na pusty żołądek to nie najlepszy pomysł.- Powiedział, gdy weszliśmy do kuchni. Na stole stały dwa półmiski z różnymi rodzajami sushi, do kompletu kieliszki i butelka. Usiadłam przy stole i poddałam butelkę głębszym oględzinom.
-Nihonshu? Serio? Może od razu spróbujemy mnie upić wodą?
-Nie dramatyzuj. Ledwo ze szpitala wyszła już by chciała awamori pić.-Powiedział Johannes siadając po drugiej stronie małego stołu.
-Co tu mamy?-Zapytałam biorąc do ręki pałeczki.
-Wszystkiego po trochu. Nie potrafiłaś wybrać, więc wziąłem wszystko.
-To jest jakaś opcja.-Powiedziałam otwierając butelkę i nalewając sobie do pełna.
-Itadakimasu.-duszkiem wypiłam zawartość kieliszka i odparłam.
-Itadakimasu.-trąciłam pałeczką łososia leżącego na kupce ryżu.-Mów mi „Glimer”.
-Jak chcesz…Glimer.





* mój młodszy brat prosił żebym tego nie usuwała, bo to jego dzieło.  


Rozdział 10 za nami. Dodaje ten rozdział bo... mogę. :P Jak się czujecie w przeddzień zakończenia roku szkolnego?  Ja osobiście świetnie. Tylko nie wiem skąd wytrzasnę rajstopy na jutro… ale to mój problem nie wasz. Ogólnie to bardzo cieszy mnie wasza aktywność w komentarzach. Chociaż martwi mnie to, że do późna siedzicie przed komputerami. No to…
Ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.

136 komentarzy:

  1. Ja: Jak się czuję? Niczym maratonczyk na ostatniej prostej. ^^
    Hiromi: *przekopuje szafę* Jak w czarnym pójdziesz to się kobieto upieczesz jak kurak. Ale nie masz innego wyboru.
    Shizuka: *daje wygraną Kim* Co mi strzeliło do łba, żeby się z tobą zakładać jasnowidzu?
    Kim: Noo, chciałaś mieć święty spokój, więc zgodziłaś się na zakład i bam! Takie życie Shizu. ^^
    Kaosu: Właśnie a propos komentarzy... Czy ostatnio nie nabiłyście nowego rekordu skoro rozmawiałyście przez około 5 dni?
    Ja: *wzrusza ramionami* Szczerze Haniu to ja siedzę z telefonem, no i teraz przecież nie trzeba się wcześnie do szkoły zrywać z łóżka. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Co przegrałaś Shizu-chan?
      Ines: Niech założy białą koszulę i nie zakłada na to żadnego żakietu, ani nic takiego.

      Usuń
    2. Shizuka: Kieszonkowe. I spokój przy naprawach i medytacji.
      Kim: Oj tam. Znikniesz gdzieś sobie i będziesz miała ciszę. ^^ A właśnie czy twoje imię nie znaczy przypadkiem cichy, spokojny?
      Shizuka: A co?
      Kim: Tak pytam. ^^
      Hiromi: Marynarka odpadła już na starcie. Cienkie rajstopy, biała koszula, spódnica miejmy nadzieję granatowa i koturenki.
      Ja: Dokładnie to wszyskto sobie obmyśliłaś,
      Hiromi: Ktoś przecież musi.

      Usuń
    3. Kelly: Nie tak dużo, a co mogłaś wygrać?
      Ines: No to będzie jakoś wyglądać.
      Ja: Ja idę w sukience i mogą mi naskoczyć.
      Kelly: Kim mam głupie pytanie. Jesteś jasnowidzem?

      Usuń
    4. Shizuka: To co stawiała Kim. Jej kieszonkowe i taką jedną płytę.
      Hiromi: Też tak myślę. *przygląda się moim włosom* Chyba nie będziemy ci warkoczykow robić.
      Ja: Co ja bym bez ciebie zrobiła?
      Hiromi: *mówi od niechcenia* Ubrała się jak siedem nieszczęść.
      Kim: Nie jestem. ^^ Ale mam dobrą intuicję, co do zakładów.

      Usuń
    5. Kelly: Wiesz u was jest taka mieszkania różnych ciekawych osobników, że nigdy nic niewiadomo.

      Usuń
    6. Kim: U nas i tak w jakiś sposób nikt nie jest normalny. ^^
      Hiromi: Niezbadane są czelusci umysłu Yuny. A jakbyśmy byli wszyscy do siebie podobni to byłoby nudnie.

      Usuń
    7. Kelly: Na świecie niema dwóch idenrycznych osób wiec każdy jest wyjątkowy.
      Alex: Skoro każdy jest wyjątkowy to nikt nie jest.

      Usuń
    8. Hiromi: Tacy Kazami na przykład.
      Kim: Ale każdy ma swój własny talent.^^ Często długo nie odkryty.
      Ja: Wciąż go nie znam.
      Hiromi: A Shizu to o jaki ty album muzyczny się zakładałaś?
      Shizuka: Oxygen: Inhale.
      Hiromi: A-ha, nie znam.

      Usuń
    9. Kelly: Tworzysz mi fajowych znajomych to jest jakiś talent. ^^ Oxygen: Inhale....też ich chyba nieznam ale chętnie poznam. :3

      Usuń
    10. Ja: *masuje kark* Jakoś nigdy nie bralam tego za talent. ^^'
      Shizuka: To nazwa albumu, a zespół to Thousand Foot Krutch.

      Usuń
    11. Kelly: No widzisz. Ciekawe jak wiele swoich talentów nie uważasz za coś wyjątkowego. Thousand Foot Krutch. Okey. Znalazła bym ich po albumie ale tak będzie łatwiej.

      Usuń
    12. Ja: Albo jestem zbyt tepa, żeby je dostrzec. ;)
      Shizuka: Jak przesłuchasz jakiejś piosenki to daj mi znać jak się podobała. Jestem ciekawa twojego zdania.
      Kaosu: Dobra ludzie zbieramy się na pizzę! ^^

      Usuń
    13. Kelly: Jasne. ;) Smacznej pizzy.

      Usuń
    14. Kaosu: Dzięki. ^^ Ale póki co na nią czekamy.
      Ja: Na szczęście krąży tu wi-fi.

      Usuń
    15. Kelly: Wifi potrzebne do życia.
      Ryuga:*wywraca oczami*
      Kelly: Co jest staruszku? Masz ochotę wyjechać z tekstem "za moich czasów to młodzież w remizie się bawiła a nie w skrzynki gapiła"
      Ryuga:*mimowolny lekki uśmiech* Spadaj smarkulo bawić się klockami.

      Usuń
    16. Ja: A jest coś ciekawszego do roboty jak się czeka na zamówienie? Byłabym wdzięczna za sugestie. ;)
      Kaosu: Akurat do remizy nigdy nas nie zaprosili. Częściej bywalismy raczej na punkcie widokowym przy wiśle.
      Ja: Rzucalam w kumpla kamyczkami na wapienniaku. Ach te wspomnienia. :)

      Usuń
    17. Kelly: Zrób serwetkowe origami ja tak zawsze robię jak się nudzę albo denerwuje.

      Usuń
    18. Ja: Najpierw muszę się nauczyć jakiegoś origami... Ale dzięki za sugestie. :)

      Usuń
    19. Kelly: A samolot umiesz?

      Usuń
    20. Kelly: Shizuka!*z rozpędu przytula dziewczynę i przy tym ją przewraca* Jak narazie kocham Courtesy Call jest super do tego znalazłam takue świetne amv.
      Kyoya: Może najpierw z niej zejdziesz.
      Kelly: A tak nie będę ci dziewczyny gnieść.*stawia Shizuke do pionu i otrzepuje z kurzu* No wiec to amv było z takim fajnym białym tygrysem, a w piosence zakochałam się od pierwszej zwrotki tak właściwie pierszego wersu Heyo
      Here comes the danger up in this club
      When we get started man we ain't gonna stop
      We gonna turn it up till it gets too hot

      Usuń
    21. (Sorki, że dopiero dzisiaj, ale wystąpił "mały" problem z siecią. . -.-)
      Ja: Samolot? No mniej więcej potrafię.
      Kaosu: *z uśmiechem* No Shizu, można powiedzieć, że dzięki tobie jedna osoba więcej zna Thousand Foot Krutch. ^^
      Shizuka: *otrzepuje włosy z syfu, co był na podłodze* Miałam wrażenie, że któraś z ich piosenek ci się spodoba Kelly. Chociaż osobiście wolę Untraveled Road.

      Usuń
    22. Kelly: Wiesz ja mam tak że mogę maltretować naraz jedną piosekę więc inne jeszcze przesłycham a zacznę o tej twojej ulubionej. :)

      Usuń
    23. Kelly: Yoyo czuj się ignorowany.
      Kyoya: *Wywraca oczami*

      Usuń
    24. Shizuka: Yuna też słucha jednej piosenki aż do pożygu.
      Ja: A ty to niby tak nie robisz?
      Shizuka: Po kimś to muszę mieć, nie?
      Kim: *niesie paczkę z narzędziami* Shizu-chan warkocz ci się ociupinkę rozplątał. *idzie dalej*
      Shizuka: *zaplata warkocz ponownie*

      Usuń
    25. Kelly: Sory za to, ale jak powiedział kiedyś Yoyo ja nie umiem się inaczej witać szczególnie jak się ciesze.

      Usuń
    26. Shizuka: Nie szkodzi, naprawdę. Przynajmniej wiadomo, że ktoś nie postarał się przy sprzątaniu.
      Kaosu: Wypraszam sobie, ja dobrze odkurzam! A ostatnio ten pokój przypadł Mizuki do czyszczenia.

      Usuń
    27. Kelly: Oj kapitan Levi niebył by zadowolony.

      Usuń
    28. Kaosu: Niedokładnie odkurzony pokój to nic w porównaniu z jej garażem. Jakby go zobaczył to pewnie zawału by dostał.
      Shizuka: Ale paradoksalnie ona wie dokładnie gdzie co trzyma w jakim pudle.

      Usuń
    29. Kelly: Epilepsji by dostał albo innego napadu stanów lekkowych.
      Ja: Każdy głupi może mieć pożądek geniusz panuje nad haosem.

      Usuń
    30. Kaosu: Słowem karetka byłaby bardzo w takiej chwili potrzebna. ^^'
      Shizuka: Musi mieć cholernie dobrą pamięć skoro odnajduje wszystko, co potrzebuje w tym chaosie.

      Usuń
    31. Kelly:Ja myślę że to kwestia przyzwyczajenia cos jak to że wchodzżc do pokoju zapalasz światło a jedząc wkładasz jedzenie do buzi poprostu wiesz że tak powinno być.

      Usuń
    32. Shizuka: Czyli to musi być coś w rodzaju takiego nabytego odruchu.
      Kaosu: To ja już się nie dziwię, czemu wilczek kategorycznie zabrania ruszania czegokolwiek z garażu bez jej zgody. Pewnie nie chce później szukać danej rzeczy.
      Shizuka: A czy ona raz nie rzuciła w ciebie jednym kluczem, bo coś wziąłeś bez pytania?
      Kaosu: W Aarona, ale chybiła i zbiła szybę.

      Usuń
    33. Kelly: Przemoc w rodzinie. Nie bic mi Aarona. T.T
      Ryuga:Tobie?
      Kelly: Mi. Z kim będę chodziła niszczyć gangi przy pomocy pomidorów jak mi go zabiją?

      Usuń
    34. Kaosu: To nie pierwszyzna. Wilczek tak często reaguje.
      Shizuka: No i Aaron ma tendencję do ryzyka. To też często działa na jego niekorzyść.
      Hiromi: Bo podobno bez ryzyka nie ma zabawy. ;)

      Usuń
    35. Kelly:...Kretyn.
      Ines: Sama tak masz.
      Kelly: Ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.

      Usuń
    36. Hiromi: No patrz Risu też sądzi, że Masky powinien trochę bardziej uważać.
      Shizuka: Jakby na to nie patrzeć to leży w jej interesie jak również.

      Usuń
    37. Kelly: No właśnie jak on może ją narażać siebie pół biedy.
      Ines: Na jego miejscu już bym miała czkawake. Obgadujemy go już od kilku godzin.

      Usuń
    38. Hiromi: Mi tam zawsze mówili, że ma się czkawkę jak coś ukradło. On to pewnie teraz kicha jak najęty.
      Shizuka: Taki jeden japoński przesąd:
      Kichanie oznacza:
      - jeden raz - ktoś cię potajemnie chwali,
      - dwa razy - ktoś cię za plecami obmawia,
      - trzy razy - ktoś się w tobie zakochał,
      - cztery razy - masz katar.
      Hiromi: Yuna, a ty nie powinnaś walizki pakować?
      Ja: Niby czemu?
      Hiromi: Hmm pomyślmy... Może dlatego, że jutro rano jest wyjazd?
      Ja: CO?! JUŻ JUTRO?! O kurka... *wybiega z pokoju*
      Hiromi: *odtyka uszy* Siła w płucach powalająca.
      Shizuka: Raczej rodzinna.

      Usuń
    39. Ja: Ktoś się wemnie zakochał.
      Ryuga: Serio w to wierzysz?
      Ja: Co po marzyć sobie nie można.
      Ryuga:...Nie.
      Ja: Okropny jesteś.
      Ryuga: Bywa.

      Usuń
    40. Hiromi: Nie no może gdzieś jest twoja druga połówka Haniu... Gdzieś tam w świecie z kilku miliardową ludzką populacją.
      Shizuka: Bardzo pocieszające.
      Hiromi: No wiesz, akurat w moim rodzinnym kraju większość facetów kocha jedynie własne matki... Okazjonalnie rodzeństwo.

      Usuń
    41. Ja: Dzięki to zawsze lepsze niż to co od niego dostane* kiwa głową w stronę Ryugi*
      Kelly: A skąd ty jesteś?

      Usuń
    42. Hiromi: Z kraju gdzie makaron i pizza są podstawą żywieniową. Czyli z Włoch.

      Usuń
  2. A ze mną jest coś nie tak... Jakoś nie... nie potrafie sie cieszyć wakacjami
    Kelly: Tylko mi w depreche nie wpadnij.
    Ja: Wczoraj bylam bliska placzu gdy sie żegnałam z klasa. 10 lat z dziewczynami do jednej klasy... I teraz trzeba sie rozstac T.T Eh dobra mniejsza. Spac też mi sie nie chce. Wczoraj siedzialam do 23 i pisalam z dziewczynami, dzis wstalam przed 9... O 12 musze zawiesc kopie swiadectw... Czym ja sie do holendra stresuje?! A ze sie nie dostane no tak *unika ksiazki* Ej dostalam ja od dyrektorki! *kolejny unik* A Flanagana zostaw! Jeszcze nie przeczytalam 6 czesci Druzyny!
    Kelly: Co mnie to? Masz za niska samoocene. Trzeba to jakos naprostowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Vanessa nie wpadaj w depresję z byle powodu. Wiem wiem rozstanie z klasą po tak długim czasie jest trochę (bardzo) smutne ale przecież to nie jest tak, że wam się kompletnie kontakt urwie. Wiesz co? Wejdź teraz na facebooka i zorganizuj sobie jakieś spotkanie z koleżankami i rób tak za każdym razem gdy pomyślisz że zaczynasz łapać depresję. Co ty na to?

      Usuń
    2. Mam taki zamiar ale ja sie tez denerwuje ze sie nie dostane do technikum. Wiem panikuje ale ja taka juz jestem

      Usuń
    3. Napewno się dostaniesz. Wierzę w ciebie. Tyle się uczyłaś. Poza tym kto by niechciał takiej Vanessy w swojej szkole?

      Usuń
    4. "... Poza tym kto by nie chciał takiej Vanessy w swojej szkole?"
      Jack:Tylko jakiś frajer.
      Ja:*po raz setny ogląda płytę ze zdjęciami z ostatnich trzech lat* * - ,*

      Usuń
    5. Kelly: Jack nie poznaje cię. O.o

      Usuń
    6. Jack:Ach to pewnie przez koszulkę.*ton przesiąknięty ironią*

      Usuń
    7. Kelly: Zmieniasz image? Całe szczęście. Koszula i dresy to naprawdę nie było dobre połączenie.

      Usuń
    8. Jack:To nie było serio nie oczekuję ze zrozumiałaś.
      Lilka: Kelly się tylko nabija z ciebie ty z niech i ta w koło...Mógłbyś choć na chwile skończyć z tymi sarkazmami i innymi głupotami i porozmawia jak człowiek.
      Jack:Co co? Sory ale chyba się zdrzemnąłem kontynuuj dalej tą pociągającą przemowę.
      Lilka:.....Nie ważnie. Nic nie mówiłam. Zapomnij.
      Jack:Tak czarna ja ciebie też lubię.

      Usuń
    9. Kelly: Słonko widzę, że tajemna sztuka sarkazmu jest ci obca.
      Kyoya: Co ma młody poradzić, że ty tak samo mówisz serio i żartujesz?

      Usuń
    10. Jack:Wręcz przeciwnie bliska jak własna ręka.
      Ja:Byliśmy na spacerze i widziałam jeża na ulicy był jeż. No coś uroczego^^
      Lilka:Jeż, lis, osiołek, sarna, zając, pająk, lew, tygrysek morze jeszcze. Co ty sobie tu robisz park dzikich zwierząt?
      Jack:Sama też dotykałaś tego jeża.
      Lilka:A ruszam, tykam, macam i nic ci do tego.
      Lenox: Lili mi zginęła :( mówiłem już to?
      Jack:Tak z dwieście razy na pewno.
      Lenox: A czemu ty Lili nie lubisz jeży przecież lubiłaś.
      Lilka: Nic do mnie nie mów kłamco.
      Jack:Trudne sprawy.
      Lilka:Ty się już lepiej nie odzywaj bo pamiętasz że to ja ostatnio wygrałam ale ci odpuściłam i nie kazałam śpiewać a teraz w każdej chwili mogę.
      Jack: Psujesz całą zabawę.
      Lilka: O_O
      Jack:Nawet ci nie próbowałem pocisnąć a ty od razu taka mina. No proszę.
      Lilka:Nie odzywaj się najlepiej.

      Usuń
    11. Kelly: Oooo Jackuś ma u Lili dług zakładowy.
      Ja: Jeże są przeurocze. Mieszkam blisko lasu więc uwierzcie mi wiem co mówię.
      Alex: Zobaczyła byś szczura i powiedziała że jest uroczy.
      Ja: Nie szczur z charakteru i pyska za bardzo przypomina człowieka, żeby być uroczym. :\

      Usuń
    12. Jack:Może mam może nie mam. Co z tego.
      Ja:W sumie obie moje mieściny otaczają lasy ale aktualnie tu w "Paryżu" na ulicy na której się znajduję jeż to pierwszyzna. Ja jeża na własne oczy widziałam może ze trzy razy. A szczurów nie lubię.
      Lilka:A dziś Kruka obserwował pająk pedofil hahaha.
      Ja: No weź taki był*pokazuje coś wielkości doniczki* a raczej taki* tym razem jest to coś wielkości dużego psa*
      Jack:Jakim cudem to się zmieściło do kąta.
      Ja:Ja nie wiem ja mam leprze pytanie co on tam w ogóle robił? Tu w 'Paryżu" za szafą mieszka mały pan pajączek który jest już wszystkim znany ale tamten...? Nie ma pojęcia. Wychodzi na to ze mieszkam w pokoju z pająkami XD

      Usuń
    13. Kelly: Niektórzy z pająkami walczą inni mieszkają.
      Mary:Pająki. T.T
      Alex: O co wam chodzi z tym " Tu w 'Paryżu" "?

      Usuń
    14. Ja: Pająki, pająki. Ja ich nie lubię oprócz jednego. Ma ma imię Pan Pajączek i mieszka za szafą i jest taki mały O-O
      Lilka:Nie lubisz ich bo się boisz a gadasz jakbyś miała pięć lat bo usnęłaś i dopiero się obudziłaś. W ciągu dnia. Marnujesz czas mój i swój.
      Ja: To przez przypadek...
      Jack:Ściągnij wreszcie tego miśka z twarzy!
      Ja:Nie O-O
      Jack:*zaczyna się denerwować i wpada na genialny pomysł* Otóż ten cały Paryż to takie jedno zadupie podlaskie.
      Ja:*rzuca miśkiem w Jacka* Sam żeś jest zadupie podlaskie! "Paryż"-czyli zamienna nazwa dla miejscowości w której mieszkałam przez 10 lat i przyjeżdżam dość często. Miejscowość podobna w wymowie do Paryża.
      Jack:*cieszy wrednie mordę* I po kłopocie*ucieka gdzieś z miśkiem*
      Ja: Mój Falafin! *-*
      Lilka:Oddaj jej tego miśka.
      Jack:Pogryzło cie coś? Wreszcie się od tego uwolnimy.
      Lilka: A chcesz żebym musiała szukać siedem smoczych kul i trzeba cię było wskrzeszać? Nie? To jej go oddaj.
      Jack: Ple ple ple.
      Lilka:*brew jej drga*
      Ja:Bo pójdę po Damianka *-*
      Jack: *przedrzeźnia*"Bo pójdę po Damianka" Kruk ty i te twoje groźby*macha miśkiem na boki* "Bo ogolę cie na łyso" "A chcesz do rowu?" "Ach sam Gabryiel czesał mi włosy" A może: "Pozbędziemy się tego miśka i będzie po kłopocie?"
      Lilka:*facepalm* I po co ci to było a z resztą róbcie co chcecie ja go potem wskrzeszać nie będę*rzuca się w fotel*
      Ja: *-*...........Bo pójdę po Kyoy U-U
      Lilka:*niczym burza zrywa się z fotela zaciąga Jacka do kąta, spuszcza łomot, zabiera miśka i rzuca Krukowi* Nawet o tym nie myśl-_-

      Usuń
    15. Kelly: Z całego tego zamieszania wywnioskowałam, że...Lilka boi Yoyo Lilka się boi Yoyo Lilka się boi Yoyo.*śpiewa jak dziecko na placu zabaw* Poza tym to okropne że wskrzeszanie kogoś zależy od smoka. :(

      Usuń
    16. Lilka: Czy ty mnie obraziłaś? Bo tak to odebrałam. Tak ty zdecydowanie mnie obraziłaś.
      Ja:Takie zasady DBZ. Smok spełnia życzenia i wszyscy się cieszą.

      Usuń
    17. Kelly: Bardzo przepraszam ale to silniejsze odemnie, ale spokojnie Liluś na pocieszenie powiem ci jak go nazwać żeby się wkurzył bo na Yoyo się uodpornił. Uwaga uwaga Yoyo nieznosi jak nazywa się go "Przytulacz tornad" Olać zasady ja mam smoków po dziurki w nosie.

      Usuń
    18. Lilka:Ja się go nie boje dla jasności ja się niczego nie boję. A jego zdenerwować można na wiele sposobów. A "Przytulacz tornad" zapamiętam. W ogóle to się powinien tam wykręcić tak żeby na nogach nie stanął.

      Usuń
    19. Kelly: A krwi, głębokiej wody i robali? Wiesz poziom łatwości denerwowania Yoyo zależy chyba od tego gdzie mieszka.

      Usuń
    20. Lilka:Bez komentarza, a robaków się nie boję.

      Usuń
    21. Kelly: Jedna fobia mniej nieźle ci idzie.

      Usuń
    22. Lilka:Nie mam żadnych fobii!
      Lenox: Spokojnie Lili.
      Lilka:Nie uspokaja mnie kłamco mały.
      Lenox: :(

      Usuń
    23. Betty: Lenox. Proszę nie rób takiej miny. Jeśli nawet kłamałeś to robiłeś to z jakiegoś powodu. Z czasem napewno zrozumie.
      Kelly: Dobra jak. Chcesz. Powiem ci tylko że jak narazie jesteś w fazie wyparcie. Potem będzie szukanie rozwiązań, depresja i niekońcu akceptacja.

      Usuń
    24. Lenox: Betty dla ciebie wszystko ale ja nic nie zrobiłem.
      Ja:A przynajmniej jeszcze.
      Lilka;Ja nie mam żadnego wyparcia i jestem nie do zdarcia. Kurde rymuję w dodatku. Chcę mleko czekoladowe.
      Zmora:Od dawna masz chęć na nabiał o smaku czekolady?
      Lilka: Bo co?
      Zmora:Nic.

      Usuń
    25. Kelly:*dzie do lodówki i wyjmuje z niej dwie butelki czekoladowego mleka z czego jedną daje Lilce* Proszę bardzo. Mleko Czekoladowe wedle zamówienia.
      Betty: Skoro tak to niemasz się czym przejmować. Zaufaj mi.

      Usuń
    26. Lilka:Dzięki*chwyta za butelkę*
      Lenox: Morze i tak ale boje się jak zareaguje na niektóre rzeczy. Mam nadzieję że tak jak mówiłaś zrozumie.

      Usuń
    27. Betty: Napewno zrozumie, a jak nie to zabiorę ją na mały spacer.

      Usuń
    28. Lilka:*unosi brew do góry*
      Lenox: Dziękuję naprawdę przemiła z ciebie kotka Betty.
      Lilka:*teraz unosi obie brwi do góry*
      Lenox:O co chodzi ?
      Lilka:Nie nic...em...to ja może nie będę wam przeszkadzać co?

      Usuń
    29. Betty:Oj bez przesady. Poprostu niemogę patrzeć jak się zadręczasz. Mili faceci nie powini mieć do tego powodów.
      Kelly:Ten moment kiedy twój kot...
      Ryuga: Gada.
      Kelly: Chodziło mi bardziej o to że ma lepsze życie towarzyskie iż ja.

      Usuń
    30. Lenox: Czyli uważasz ze jestem miły? Och dziękuje.
      Lilka: Taa to właśnie ten moment-_- Tak Lenox wszyscy cie kochamy i na pewno wierzymy ze mówisz prawdę ale już skończ.
      Lenox:Ale kiedy ja nic nie robię.
      Lilka: ...Oj tam nie ważne.

      Usuń
    31. Betty: Nie uważam tak, ja to wiem.
      Kelly: Betty idźcie gdzieś sobie bo ja tu z Lilką doła przez was dostaje.
      Biała:Betuś ma chłopaka, Betuś ma chłopaka, Betuś ma chłopaka.
      Ryuga: Jeszcze jej tu brakowało.
      Kelly: Przynajmiej jest komplet. :3

      Usuń
    32. Lenox:*zawstydza się*
      Lilka:Ooooo Lenox masz dziewczynę jakie to urocze. Będę kiedyś babcią czy ciocia?*.* Po za tym. Normalnie się dopasowują te koty. Betty-czarna, Lenox-czarny. Sky-biała, Biała-biała. Kelly-dziewczyna kot, a ja Lis i co teraz?
      Lenox: Lisy mają wiele cech podobnych do kota ale i do wilka.
      Jack:A wiesz czarna że lis żyją do 15 lat.
      Zmora:Czyli koniec już bliski hyhy.
      Lilka:Wszyscy przeciwko mnie.

      Usuń
    33. Kelly: Lis...lis...lis...LIS! Lilka a wiesz że u nas jest taki lisowaty chłopak. Zeo się nazywa trzeba ci go przedstawić tylko tak może dopiero gdzieś za rok bo w waszej strefie czasowej to on jeszcze w Hadesie siedzi.
      "Lenox: Lisy mają wiele cech podobnych do kota ale i do wilka."
      Kelly:....What thas the fox say.*zaczyna dalej śpiewać*
      Ines: Kelly ogarnij się. Ta piosenka przyprawia mnie o dreszcze.
      Kelly: Sie robi pani kapitan.

      Usuń
    34. Lilka: W Hadesie?*patrzy na Kruka*
      Ja:Nie nie w tym co ten no...
      Lilka:Aaaaaa. No dobra kiedyś sobie go spotkam.
      Jack:No masz racje pasowali byście do siebie oboje takie dzieci tęczy.
      Lilka: A przystojny chociaż?
      Sky:To brunet i ma niebieskie oczy ja go nawet lubię.
      Jack:...Czyli powiedźmy że...tobie taki starczy. Mi on bardziej jeża przypomina.
      Lilka:Wiek chodzi mi o wiek.
      Jack: No 15. Ty akurat lisy żyją parami lub w grupach nie? W grupach podobnie jak u wilków przewodzi samiec i samica alfa więc więcej lisów niema na pokładzie. Hahahah ale jaja.
      Lilka: O czym ty od mnie mówisz?
      Jack: Że ci z Pony chłopaka znalazłem hahahahah.
      Lilka:*unosi jedną brew do góry i patrzy na Jacka jakby go pierwszy raz an oczy widziała* A-cha...

      Usuń
    35. Kelly:Przybuj piątkę Jack. Nawet się niezorientowała kiedy ją zesfataliśmy. A z tym gadaniem o zwierzentach to mi Aleza zaczołeś przypominać...nie rób tak. Teraz tylko go z Hadesu( akademi HD ale ja nato Hades mówię) trzeba wyciągnąć i tu przytargolić.

      Usuń
    36. Jack: Ma się wiedzę to się ją wykorzystuje nie ważne. Nie porównuj mnie. A co do Abysa to nie będzie trudno jakoś go wyciągnąć.
      Lilka:Czy ja mam coś do powiedzenia?
      Jack:Nie...a kiedyś miałaś.
      Lilka: A chcesz na księżyc*macha Jackowi kompasem przed*
      Jack: Zapomniałaś o czymś...ja jestem dzieckiem księżyca i gwiazd.
      Lilka: Ja ja dziecięciem szatana i jak mnie wkurzysz to serio cie wywiozę na księżyc i będziesz robił za Pana Twardowskiego.
      Jack: No po patrz taki zaszczyt.
      Lilka: Yf -_- a po za tym ten Hades to jest tam jak się wchodzi pod market do takiego korytarza pod ziemią. Jack to ty tam mieszkasz pod marketem?
      Ja:Nie to inny Hades tam jest pralnia dywanów i kasyno.
      Jack:Te uroku zadupia podlaskiego.
      Ja: To "Paryż"
      Jack: Tak a czarna jest normalna.
      Lilka: Bo...
      Jack: Boo?
      Lilka: Bo..
      Jack: Boo?
      Lilka:Nie przerywaj mi jak mówię.
      Jack:A proszę wolność słowa mamy. Mów.
      Lilka:Bo...
      Jack:Ładna pogoda dziś.
      Lilka: Zgiń-_-

      Usuń
    37. Kelly: Jak się coś wie to nie papla się tego na prawo i lewo bo kiedyś może się to odbić czkawką.
      Alex:Znowu przekręcacie moje imię.
      Kelly:It wasn't me.
      Alex: Niemów przy mnie po angielsku.
      Kelly: Czemu?
      Alex:Bo cię o to proszę.
      Kelly:...*mrórzy oczy*...Dobra co ty kombinujesz?
      Alex:*uśmiecha się tak poprostu*

      Usuń
    38. Jack:Będę mówił i robił co mi się podoba.
      Lilka:Brawo ty. Widzę że Alex numer dwa się załadował.

      Usuń
    39. Kelly: To mów to twój problem...Numer dwa to według ciebie ten miły czy ten który chciał nas wysadzić w powietrze?

      Usuń
    40. Jack:Ja tam problemu nie mam.
      Lilka: Tak ten Alex. Ten milszy to taki wasz na tym blogu anioł struż co to każdego pocieszy, wytuli, zadba o zdrowie i ogólnie dziecko anioła i szczeniaczka. A ten drugi to podstępna, cwana, przebiegła szuja czekający na swoją okazje.
      Jack: Cierpliwy, sprytny, bałaganiarz. To nie twoja rodzina przypadkiem?
      Lilka:*wzdycha i wstaje z fotela* Wiesz że jak ja coś obiecuję to obietnic dotrzymuję?
      Jack: O-O
      Lilka: :)
      Jack:*wzdycha* chcesz herbaty?
      Lilka:Z miłą chęcią :)

      Usuń
    41. Alex: Oj bez przesady. Ja tylko staram się pomóc jak tylko mogę...Wspominałem, że was lubię?
      Kelly: * śpiewa/fałszuje* Do aniołka mi daleko.
      Mój rechot kwasi mleko 
      I bywa, że się param wykańczaniem.
      Całkiem nie wiem, co to takt,
      Ale jest w tym mały hak!
      Chcę jak wirtuoz, grac na fortepianie!
      Jak zawezmę się i wezmę do Mozarta,
      Tańczą mi klawisze, jak im gram.
      Choć złamałem wiele ud,
      Ja wolę fugi i preludia.
      Wolę!
      Głęboko w sercu tak, marzenie mam!

      Usuń
    42. Lilka:No tak dobra dusza*bierze łyk herbaty* Ty wyzwaliśmy cie od szuj...
      Jack:I stwierdziliśmy że jesteście spokrewnieni...
      Lilka:A ten się cieszy. I tak wiem mnie lubią moi "wrogowie"
      Jack: Mnie też wszyscy uwielbiają.
      Lilka:Serio nie przychodzi ci do głowy nikt kto chciałby cie zabić?
      Jack:Nie wiesz inaczej niż w twoim przypadku nie ma aż tylu osób które mnie nie lubią.
      Lilka:Czy ja wiem. Kurde dziwnie się robi od kilku dobrych godzin na ciebie nie nakrzyczałam.
      Jack:W końcu jestem taki genialny.
      Lilka:...My dobra nie przesadzajmy z ty zachwytem.
      Jack:A co nie jestem?
      Lilka:No wiesz...no...także tego...
      Jack:Co?
      Lilka:Niiic...a właściwie z kont ta piosenka.

      Usuń
    43. Lilka:Czekaj to nie Kapitan Hak z Piotrusia Pana? -_o

      Usuń
    44. Kelly:To z Zaplontanych "marzenie mam". Kapitan Hak jako jeden z moich ulubionych czarnych charakterów nie śpiewa. Zato potrafi wykorzystywać do własnych celów najpotężniejszą siłe znanąludzkości.
      Alex: Lubie was bo nie jesteście ślepi na moje wady.
      Kelly:*stoi przez chwilę jak zamurowana*
      Alex:Kelly wszystko w porządku?...Zdechła?...Cicho bądź.
      Kelly:*udaję że otwiera drzwi i przeznie przechodzi*
      Alex:Kelly co ty robisz?
      Kelly: Wychodzę z szoku. To ten niemiły ty to powiedział.
      Alex: Alex nie jest niemiły.
      Kelly: Jak stryjenka uważa, ale serio to on.
      Alex: Tak.
      Kelly: Pytałam retorycznie.

      Usuń
    45. Lilka: Aaaaaa nie wiesz hak tak usłyszałam i pianino i od razu mi się z nim skojarzyło.
      Jack: Od dziś będziecie dwójką cierpliwych, sprytnych, bałaganiarzy czyli zakamuflowanymi świniami/lisami
      Lilka:A na księżyc chcesz? Wiesz że t...
      Jack: Aaaa?
      Lilka: Zejdź mi z oczu-_- Wiesz Kelly on po prostu się cieszy bo pracuje nad opinią tego ale jestem złym bratem tego dobrego a kiedy ktoś twierdź że tak jest cieszy się*wzrusza ramionami*

      Usuń
    46. Alex: Dwa błędy. Nie jestem bałaganiarzem. Nie chce tracić nie mam zamiaru traci czasu który daje mi Alex na bycie mną ns robienie bałaganu, a drugi błąd jest taki, że ja nie pracuje na złą opinią, ale od około ośmiu lat próbuje być sobą kiedy mogę. A poza tym lubię jak wymyślacie historię to nasza wspólna cecha.

      Usuń
    47. Lilka:Okłamałeś Mary...
      Jack:Wysadziłeś Nebule na spółkę z bratem....
      Lilka:Przez cały czas mąciłeś wszystkim w głowach...
      Jack;Nie faktycznie zero bałaganu.
      Lilka:Mam wrażenie ze o czymś zapomniałam a no tak mącisz Alexowi w życiu. Nie można zrobić z nich dwóch Alexów? Takich bliźniaków i każdy będzie miał ciało jak Jenny u Angel. Ja tez ma swoją książkę pójdę po nią. A dasz się zahipnotyzować kompasem?
      jack:Ocho czary-mary-szuru-buru ja z tond wychodzę.

      Usuń
    48. Alex: A o taki bałagan wam chodzi. Nie okłamałem Mary tylko ratowałem Angel (niech ją szlak że udało się jej oszukać mnie) nie wysadziłem Nebuli to była Celest i jej ludzie nie mące w głowach tylko poprostu żyje. Książka koleżanki Harumi nam nie pomoże bo do tego potrzebne jest naprawdę dużo enerii magicznej czy innej takiej, a Alex jakby na niego nie spojrzeć demonem nie jest i takowej nie posiada, a chyba nikt nie chce ryzkować, że zginie próbując dać mi wolność. Nikt poza Kelly, ale jej powodów nie rozumiem.

      Usuń
    49. Lilka:Chrzanić tao co tam gadałeś a nie słuchałam bo mi się nie chciało ja mam swoje super rzeczy i są superowniejsze niż jakiś demonów i nikt nie zginie...chyba o!

      Usuń
    50. Alex: Nie....
      Kelly i Alex chórem: Czemu?
      Alex: Słyszeliście to "chyba"?
      Kelly i Alex chórem: Tak.
      Alex: Boże ratuj. Nie ufam super rzeczy które nie były testowane i które mają w środku jakiegoś kurwiszona, a co jak ono openta Alex'a? Widziałem co zrobiła z Lilką i niechce ryzkować, że to przydarzy się Alex'owi.

      Usuń
    51. Zmora: Po co mi ty? Ja jestem połączona z nią. Razem, obie już zawsze, na zawsze hyhy. Zranicie mnie ona będzie krwawić a ja nadal pozostanę cała.
      Lilka:*z fórją wymalowaną na twarzy w bija wzrok w podłogę zasłaniając się włosami* Nie chcesz to nie nikt cie nie zmusza ALEX.

      Usuń
    52. Alex: Przepraszam, że cie uraziłem, ale mam tak samo jak wy zranicie mnie on też zacznie krwawić w tym, że ja niechce, żeby krwawił.
      Kelly: Liluś okey jest?

      Usuń
    53. Zmora:Troszczysz się o niego. To takie...jak wy to mówicie...
      Lilka:*nadal stoi tak jak stała zaciskając ręce w pięści a każde jej słowo brzmi jak przekleństwo* Słodkie?
      Zmora:Tak*oddala się ze śmiechem który zmienia się stopniowo w echo*
      Ja:Nie chichraj zobaczymy co ty kiedyś zrobisz.
      Lilak: Wszystko. Gra.

      Usuń
    54. Alex: A już myślałem, że powiesz " Żałosne". Nie rób tak bo Alex uzna, że jest w tobie dobro i nieda ci spokoju.
      Kelly: Jak tak to choć zemną na stację benzynową na hotdoga.

      Usuń
    55. Zmora: Tak jestem czystym dobrem.
      Lilka:*stara się ignorować Zmore i podnosi wzrok na Kelly* Serio myślisz że stacja benzynowa + ja to dobre połączenie? Ostatnio pewna elektrownia nie spędziła ze mną miło czasu.

      Usuń
    56. Alex:*wzdycha* A tak ładnie cie prosiłem.
      Kelly: Było minęło.*macha na to łapą yyyy ręką* Jak będziesz to rozpamientywać to nigdy nie wrócisz do normy, a Na stacjach mają takie hot dogi ba jakie mam teraz ochotę.

      Usuń
    57. Lilak: To idź tam i coś zjedz*buszuje w szafie nadal rzucając ubraniami* Jak chcesz to cie tam nawet przeniosę. Mam!*wyciąga koszule z szafy* Koszula Denysia teraz jeszcze moja kochana bluza. Ja nie wiem sama dla czego ale mam ochotę na elektrownie.

      Usuń
    58. Kelly: Ale ja chciałam iść z tobą. :( Ryuga Lila mnie nie lubi.
      Ryuga: *wzdycha* Może dlatego, że jej spokoju nie dajesz?
      Kelly: *idzie do emo konta*

      Usuń
    59. Jack:No nie Pony w emo koncie? Oo czegoś takiego nie widziałem chyba muszę się napatrzeć. Po za tym co się Czarną przejmujesz. Poszła gdzieś w nocy i jej niema czyli luz.

      Usuń
    60. Kelly: Daj mi spokój. Muszę wiecznie zachowywać się jakbym była na rozweselających psychotropach? Poza tym już raz siedziałam w emo koncie i mnie Reji pilnował, żebym nie wylazła.

      Usuń
    61. Jack:Taa gość waż...wiesz ja zawsze myślałam że kocimiętkę przedawkowałaś ale dobra jak nie chcesz to idę. Nara.

      Usuń
    62. Kelly:Nie ćpam żadnego gówna...Obyś się na progu wyjebał.

      Usuń
  3. Nie lubię oszukiwania, ale w tym wypadku się cieszę. A co do ciebie Glimer nie przejmuj się, aż tak swoim wyglądem. Wiem, wiem łatwo mi mówić, ale nie zadręczaj się, aż tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glimer: Spróbuję. Widać wam na mnie w jakiś ookręcony sposób zależy.

      Usuń
    2. No przecież, że zależy. Jesteś jedną z moich ulubionych postaci. ;)

      Usuń
    3. Glimer: O. A to mnie teraz naprawdę zaskoczyłaś. Ale skoro lubisz cos takiego jak ja to, aż boję się zapytać o resztę.

      Usuń
    4. Eee... Tam. Inni też cię lubią. Uwierz. Nie tylko z bloga Hani.

      Usuń
    5. Glimer: Nie z bloga Hani to skąd...i czy mówimy o postaciach które lubisz czy ludziach którzy lubią mnie?

      Usuń
    6. No... W sumie nie wszyscy, ale niektórzy...
      O postaciach które lubią ciebie np. Jenny z bloga Angel, Lilkę z bloga Kruka. Były dla ciebie bardzo pomocne i miłe, więc na bank cię lubią.

      Usuń
    7. Glimer: No w sumie...Pewnie się porostu litowały...Dobra tam nie będę emo. Od dzisiaj biorę się za siebie. Dzięki za wsparcie...A ty kogo lubisz tak poza mną?

      Usuń
    8. Ja tam sądzę, że cię lubią, ale nie będę się kłócić.
      No i to mi się podoba! Pamiętaj, że nie tylko ja cię wpierałam.
      Kogo lubię? Hm... Kelly, Ines, Mary, Alexa, Johannesa... Tak szczerze to wszystkich tych dobrych, i pomagającym dobrym.

      Usuń
    9. Glimer: Masz...ciekawe pojęcie "dobra".

      Usuń
    10. Wiem o co chodzi. Ale mimo wszystko dzięki. :)

      Usuń
    11. Glimer: Niema za co.
      Kelly:*z notesikiem w ręce* Skoro już zeszliśmy na taki dość ciekawy temat to może powiesz mi co myślisz o Alex'ie...o obydwu.

      Usuń
    12. Przepraszam, że TAK późno odpisuję. Hmm... Myślę, że fajny by był przyjaciel z Alex'a, (tego dobrego) a co do drugiego Alex'a (tego niedobrego) myślę, że... Hmm... Powiedzmy, że nie przypadł mi do gustu. Przepraszam, że tak słabo rozwinęłam swoją opinię.
      Ja po prostu nie potrafię dokładnie opisać postaci/miejsca/wydarzenia.

      Usuń
    13. Kelly; Czyli w skrócie:
      Alex1 - cacy
      Alex2 - nie cacy
      Glimer: Dowiedziałaś się już?
      Kelly:*pokazuje jej język i ucieka*

      Usuń
    14. No właśnie o to mi chodziło. ;)

      Usuń
  4. Ja:*osoba nie do życia*
    lilka: Czytaliśmy ten rozdział w autobusie i co najważniejsze: Glimier żyje!
    Jack: Nie chcę mówić a nie mówiłem ale...Ha! A nie mówiłem?!
    Lilka:No i co -_- Johannes będziesz żył.
    Ja: Hołota *-*
    Lilka:*wyrzuca Kruka za drzwi*
    Jack: Myślę że my się tu dziś sensownie nie wypowiemy.
    Lilka:Oj oj. Tu się rodzi przyjaźń ja to widzę.
    Jack:Taa? Ty całkiem ciekawe rzeczy widzisz ostatnio co? Już nie mówiąc o tym co słyszysz.
    Lilka:Bo wylecisz za drzwi.
    Jack:Yy O_O*udawane przerażenie i nagle uśmieszek*
    Lilka:Zejdź mi z oczu...A po za tym chyba masz racje nic sensownego dziś nie napiszemy.
    Ja:Czekamy na kolejny rozdział *-*
    Jack:Bożeeee.*jęk podirytowania*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Nie dajecie mi jej zabić to żyje.
      Glimer:*mina ala serio kurwa?*....Dzięki mamo wiesz dzięki!
      Kelly: Znowu zaczynasz Jack? Brzuszek przestał boleć?
      Ja: Coś sie stało Kruk?

      Usuń
    2. Lilka:I tak ma być bo jak ona wykituje to ja nie wiem co ja zrobię. Wiesz Co Glimer nie gniewaj się na Hanie one już takie są.
      Jack:Ależ Ponny jak ty się troszczysz o moje zdrowie. Żebym się tylko nie wzruszył.
      Ja:Wakacje są a do mnie to nie dochodzi i rozstanie po prostu rozstanie z tą cała hołotą jest nie wyobrażalnie monstrualne i smutaśne.
      Jack:Przeżyjesz.

      Usuń
    3. Kelly: Nie troszczę sie o twoje zdrowie tylko o Lilke jeśli będzie trzeba to mimo, że jesteś tylko głupim szczeniakiem sprawie ci takie manto, że do końca życia będziesz oddychał srał i jadł przez jedna i tą samą rurkę.
      Glimer: Spróbuję, ale robię to tylko dlatego, że to własnie ty prosisz bo wcześniej mi pomogłaś.
      Ja: Wiem rozstania są trudne, ale spokojnie poboli i przestanie.

      Usuń
    4. Jack:Drżę z przerażenia.
      Lilka:Nic mi nie jest. Będę żyć. W sumie to ja ci Glimer nie zdołałam pomóc.
      Ja: Pewnie kiedyś.
      Jack:Co duet jajcarzy się rozpadł?
      Ja: niedługo się spotkamy i z tym łysym wężem mendą Karoliną też i z Kaśką i Wergilem i z Mery i Staśkiem i Maciusiem i ... :'(
      Jack: Ja chyba z tond wychodzę na dokładkę do niej jeszcze Abi tu usiąść powinna i obie by wyły do księżyca.
      Lilka:Wiesz idź lepiej.
      Jack:Chcesz tego? W takim razie się przemogę i jeszcze tu chwilę posiedzę.
      Lilka:Tylko nie za długo.

      Usuń
    5. Kelly: Nie musisz dopóki nie przekroczysz cienkiej czerwonej jak ostatnio.
      Ja: Kruk no nie bądź smutna no...Co mam zrobić żebyś się rozchmóżyła?

      Usuń
    6. Jack: Och to ja coś przekroczyłem. Nie spodziewałem się.
      Ja: Nic będzie dobrze no ale brakuje mi tych ludzi.
      Jack:Ale wiesz ze to dopiero pierwszy dzień.
      Ja:Wiem ale jutro się wyśpię a przynajmniej tak planuję. Skończyłam rozdział już wczoraj a nie wiem czemu go nie wstawiam. Coś mi w nim nie pasuje.

      Usuń
    7. Ja: Lepiej poczekać niż potem, żałować, że się czegoś nie zmieniło.
      Kelly: Tak słonko. Kiedy bije dziecko to znaczy że już oddawna nad sobą nie panuje.

      Usuń
    8. Jack: Dziecko?*mierzy Kelly wzrokiem od góry do dołu*
      Ja;Chyba się z tym prześpię bo dziś to już padam.

      Usuń
    9. Kelly: Wiem, że jestem ładna, ale ty jesteś dla mnie zdecydowanie za młody.

      Usuń
    10. Jack: Phy a ty jesteś dla mnie zdecydowanie za stara. Ale wyglądasz jak dziecko.

      Usuń
    11. Kelly: Bo jestem dzieckiem geniuszu.

      Usuń
    12. Jack:Taa a ja prima balerina.
      Lilka:*wpada do pokoju jak burza, wyciąga Jacka za ucho i tyle ich widziano*

      Usuń
    13. Kelly: Yyyyyy i komu ja mam teraz odpyskować? Ryuga popsuli mi zabawę!
      Ryuga: Jak z dzieckiem.
      Kelly: Ja jestem dzieckiem. Mam dopiero siedemnaście lat i dziesięć miesięcy!

      Usuń