piątek, 6 maja 2016

Druga strona medalu (R. 5)

Rozdział 5

-Betty! Choć do mojego laboratorium. Tylko szybko muszę ci coś pokazać.-Jak ja nienawidzę tych wyskakujących ze ścian ekranów.
Człowiek sobie spokojnie idzie, a tu nagle wyskakuje ta psychopatka i czegoś ode mnie chce.
-Czego?-Spytałam wchodząc do laboratorium tej świruski..
-Czy on nie jest słodki, kiedy tak się szarpie?- Spytała Celest stojąc oparta o blat, (na którym leżały przeróżne narzędzia) z twarzą przyklejoną do ogromnego monitora, na którym jakiś chłopak szarpał się przykuty do metalowego stołu.
-Nie mój gust.-Odparłam- Uprzedzam, jeśli wezwałaś mnie tylko po to, żeby pokazać mi twoją nawą zabawkę to mogę ci obiecać, że widzisz mnie tu ostatni raz.
-Jasne, że nie po to cię wołam- uśmiechnęła się szeroko pokazując wszystkie zęby- Twoja nieudana próba zdobycia Virgo niebyła taka do końca bezużyteczna.
-Gdybyście pozwolili mi iść samej wyglądałoby to całkiem inaczej.-Powiedziałam przez zaciśnięte zęby go, gdy tylko Celest wspomniała o tej całej akcji poczułam przenikliwy ból w całej szczęce.
Może i to niebieskie coś wystraszyło się jak tylko wyciągnęłam bat, ale kopa potrafi zasadzić.
-Ale wyglądało to jak wyglądało-kontynuowała szukając czegoś po kieszeniach-, a jako młody geniusz wyciągnęłam z tego wnioski. Oto twój nowy ulepszony kostium i bat.
-Nowe zabawki.-Zamruczałam można powiedzieć, że z przyzwyczajenia.
-Przebierz się, a potem zobaczysz, co potrafi bat.-Zgarnęłam kostium z blatu i poszłam do odwiedzonej już wcześniej przebieralni. Odwiesiłam na wieszak stary kostium, który zostawił po sobie masę zagłębień w skórze. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze.
-Nie ma, co ukrywać. Zgrabna to ja jestem-zaśmiałam się pod nosem i dodałam.- I do tego taka skromna.
Kostium na pierwszy rzut oka wyglądał na zbroje, w której nie będę mola wykonać zgrabnego uniku, a co dopiero mówić o tych wszystkich akrobacjach, które zwykła wykonywać oryginalna Betty. Z zwątpieniem wypisanym na twarzy zaczęłam zakładać kostium. O dziwo pomimo swojego pancernego wyglądu kostium sam w sobie nie krępował moich ruchów w żaden sposób. Rękawiczki z pazurkami na powrót wylądowały na moich dłoniach.
-Dobra pokarz moje nowe cudeńko. Mam nadzieje, że nie ruszałaś diamentu w rączce gdyby nie on zostałabym w WBBA, a przypominam, że to, co o was wiem to moje i mogę z tym zrobić, co tylko mi się żywnie spodoba.-Powiedziałam wchodząc z powrotem do laboratorium Celest.
-Nie diamentu nie ruszyłam- zaśmiała się i z całej siły uderzyła mnie pięścią w brzuch.
Odruchowo zgięłam się w pół, ale tak właściwie nic nie poczułam.
-Bolało?- Spytała brunetka poprawiając okulary, które zsunęły się jej nosa.
-Wcale.-Przez sekundę rozważyłam odpłacenie jej tym samym, ale porzuciłam ten pomysł. W końcu pracuje dla niej.
-Kostium wyposażony jest w eksperymentalny system pochłaniania energii.
-Eksperymentalny?
-Tak, ale spokojnie testowaliśmy go w tam-tej podróbie siedziby…
-Tej, która wybuchła?-Przerwałam jej zaznaczając, że to, co mam teraz na sobie wybuchło kilka dni temu.
-Tak tej, a mieliśmy inną?-Spytała robiąc minę zamyślonego dziecka.- Mniejsza z tym.-Machnęła ręką i wcisnęła jakiś przycisk na pilocie.-Łap za bat i spróbuj rozwalić to.-Ze ściany wysunął się ogromny lodowy blok.
-Dobra.-Poprawiłam w dłoni bat i „podłączyłam go do prądu”-Let ’s do this.-Potraktowałam blok, jako przeciwnika podbiegłam do niego po łuku i przed uderzeniem wyskoczyłam, żeby nabrało ono dodatkowego impetu. Blok pękł na pół, a jedna z jego połówek gruchnęła o ziemię rozbijając się na mniejsze kawałki.
Kelly czy jak jej tam była by już martwa w tym swoim schronieniu.
-Doskonale. Zgodnie z przewidywaniami.-Powiedziała Celest zapisując coś w swoim notatniku.
-Wszystko pięknie tylko jakoś nie chce mi się wierzyć, że ten bat ma moc na więcej jak jeden taki atak.-Spróbowałam ponownie włączyć bat i nic.
-Bo nie może-wiedziałam-Na wypadek gdyby jedno takie uderzenie nie wystarczyło możesz załadować bat przy pomocy tego.-Podała mi pas, na którym wisiała niewielkie pudełko. Nie większe niż to, w który bleyderzy trzymają bey’e.
-Co to?-Spytałam zapinając pas na biodrach.
-Ładowarka. Przechwytuje energię zgromadzoną przez kostium przeciwnym wypadku po pewnym czasie mogłabyś się w nim ugotować. Kiedy wyczerpiesz całą moc z bata po prostu wbij z nią rączkę i znowu będziesz mogła używać tych swoich elektryzujących ciosów. Z takim sprzętem mogłabyś wyrznąć całą Dark Nebule.-A to ciekawe.
-Całą powiadasz. Czy to nie jest przypadkiem lekka przesada?
-Betty. Ja nigdy nie przesadzam opisując możliwości moich wynalazków.
-Czyli mogłabym pozabijać was wszystkich zabrać to, co moje i nikt z was nie był by wstanie mnie powstrzymać.-Stwierdziłam oglądając metalowe pazury, które ni stąd ni zowąd znalazły się na szyi pani naukowiec.
-Tego nie powiedziałam.-Powiedziała z pewnym siebie uśmieszkiem.
Nagle coś zaczęło miażdżyć moje ciało. Natychmiast puściłam szyje Celest i upadłam na ziemie. Po prostu nie byłam w stanie ustać na nogach. Maska miażdżyła mi głowę, golf kostiumu dusił, całe ciało bolało mnie tak jakby spadł na mnie gigantyczny kamień.
-Powiedziałam, że z tym sprzętem mogłabyś wyrżnąć całą Dark Nebule, ale ty masz na sobie ten kostium wiec nie masz na to szans.-Mówiła dalej patrząc na mnie z góry nie mogłam się skupić na tym, co do mnie mówiła wszystkie słowa, jakie puszczały jej paszcze nie miały najmniejszego sensu dusiłam się i zaczynało mi się robić ciemno przed oczami.
-Widziałam, co robiłaś z Doji’m. Nie chodzi oto, że jestem zazdrosna czy coś w tym stylu. Po prostu nie lubię komplikacji, a ty tworzysz je swoim zachowaniem.-Uścisk ustąpił. Odetchnęłam głęboko raz, drugi trzeci dziękując tym na górze, że sprawili, że ta psychopatka się opamiętała.
-Doji może sobie myśleć, że tu rządzi, ale tak naprawdę to ja tu pociągam za sznurki.-Ukucnęła przy mnie i zaczęła szeptać mi coś na ucho. Chciałam się na niej zemścić ze wszystkich sił, ale za bardzo się bałam, że może znowu TO zrobić.-Wiec dobrze ci radzę trzymaj się od niego z daleka-, gdy skończyła mówić wstała i kiedy była już przy drzwiach powiedziała.-Nie radzę zdejmować kostiumu oprócz niego mam też parę dodatkowych asów w rękawie.
Wariatka wyszła, a ja zamiast jakoś się pozbierać dalej leżałam na ziemi starając się oddychać tak głęboko jak to możliwe.
Zabije ją-pomyślałam- zabije ją choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu.  Fajnych pracodawców sobie dobrałam nie ma, co.


Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
Black Betty had a child
Bam-e-lam the damn thing gone wild
Bam-e-lam she said it weren't not of mine
Bam-e-lam the damn thing gone blind
Bam-e-lam I said: "Oh, Black Betty"
Bam-e-lam oh Black Betty, bam-e-lam

No dobra przydałoby się trochę ogarnąć zanim wróci. Ogarnij się Betty jak policzę do trzech wstaniesz i pójdziesz do siebie.
Raz.
Czując dosłownie każdy używany mięsień udało mi się podeprzeć jedną ręką i zobaczyć coś poza podłogą.
Dwa.
Wyjęłam spod brzucha drugą rękę i spróbowałam się podnieś do siadu, ale za skutkowało to tylko ponownym spotkaniem mojej twarzy z zimnymi płytkami. Dobrze tyle, że przynajmniej nie poczułam tego uderzenia. Pierdolona tempa kurwa zna się na swojej robocie.
Dwa i pół.
-O Boże wszystko w porządku? –Usłyszałam czyjś obcy głos. Na pewno był obcy ja nigdy nie zapominam czegoś, co raz usłyszę. Uniosłam się lekko do góry i zobaczyłam najbardziej zmartwioną, uroczą i niewinna twarz na świecie w dodatku dziwnie znajomą.
-Nic mi nie jest.-Wykrztusiłam. Gardło bolało mnie potwornie w sumie nic dziwnego pewnie będę miała problemy z głosem
-Kelly to ty? Inne dziewczyny też tutaj są?-Pytał zdejmując bluzę i zwijając ją w kulkę i kładąc mi pod głowę.
-Nie…Jestem sama.-Jego twarz zrobiła się jeszcze bardziej zmartwiona niż wcześniej.
-Ale zemnie głupek. Zadaje ci jakieś bezsensownie pytania, a ty pewnie bardzo cierpisz. Przede wszystkim nie trać przytomności i powiedź mi dokładnie, co ci się stało.
-Nie jestem Kelly tylko Betty.-Wiem, to był ostatnie, co powinnam zakomunikować osobie, która pyta, co mi jest, ale jakoś nie miałam sumienia go bezwiednie okłamywać.
-Już dobrze Betty. Ja jestem Alex i przeprowadzę z tobą wywiad SAMPLE. Dobrze?-Pokiwałam głową, na co piegowaty chłopak trzymający mnie w ramionach uśmiechnął się.- A wiec „S”, jakie masz symptomy?
-Trochę mnie boli…wszystko, ale to naprawdę nic. Za chwile mi przejdzie, muszę tylko wstać i…-złapałam za blat i lekko się podciągnęłam, ale dłoń mojego nowego znajomego powstrzymała mnie przed dalszymi manewrami.-Jak tak bardzo chcesz mi pomóc to pomóż mi wstać zaprowadź mnie do mojej kwatery.
-Na pewno nie masz uszkodzonego kręgosłupa? Porusz nogą.-Wykonałam polecenie, chociaż właściwie wszystko, co mówił brzmiało jak prośba, a gdy okazało się, że mam władzę w nogach czytaj z moim kręgosłupem wszystko w porządku Alex stwierdził, że najlepiej będzie zanieś mnie do mojego pokoju.
Ciekawskie spojrzenia mijających nas osób średnio mnie ruszały w końcu, co mnie obchodzi to, co będę myśleć o oryginale jacyś obcy dla mnie ludzie. Za to na twarzy piegowatego chłopaka wykwit delikatny rumieniec, który powiększał się z każdym kolejnym mijanym przypadkowym przechodniem.  Wyglądało to dosyć zabawnie zważywszy, że starał się wyglądać poważnie.
-Wiesz dałabym rade sama to przejść.-Powiedziałam, kiedy zostałam posadzona na krześle już w moim pokoju.
-W to nie wątpię, ale czy tak nie było lepiej?-Zapytał uśmiechając się miło.
Wtedy się zaniepokoiłam coś się w nim zmieniło minimalnie, ale jednak. Ktoś, kto nie zajmuje się zawodowo kopiowaniem pewnie nie zwróciłby na to uwagi, ale dla mnie to było tak jakbym nagle i niespodziewanie znalazła się w pokoju z kompletnie inną osobą.
-Pozwolisz mi sprawdzić czy wszystko w porządku z twoimi kośćmi i całą reszta czy mam zawołać lekarza?-Spytał nie otrzymawszy ode mnie odpowiedzi na poprzednie pytanie.
-Dam sobie radę sama.-Powiedziałam zdejmując ciężkie buty i rękawiczki. Zawahałam się dopiero, gdy złapałam za suwak kostiumu.
„Nie radzę zdejmować kostiumu oprócz niego mam też parę dodatkowych asów w rękawie.”
-Przepraszam już wychodzę.-Powiedział Alex zasłaniając oczy ręką i po omacku próbując znaleźć klamkę.
-Trochę bardziej w lewo.-Poradziłam mu uśmiechając się po raz pierwszy od chwili, gdy załam sobie sprawę, że moje ubranie może mnie zmiażdżyć.
-Dzięki…Jakby, co to…-urwał chyba nie wiedząc, co mógłby powiedzieć.
-Zapamiętam.-Odparłam i rozdzieliły nas drzwi.
Odchyliłam głowę i głośno westchnęłam. 
W niezłe gówno się wpieprzyłam.
Na dostanie pieniędzy już nie mam, co liczyć. Jeśli w ogóle wyjdę żywa z tego syfu to będzie dobrze. Tylko, co teraz zrobimy z tym kostiumem?  Z jednej strony niema, co kusić losu, a z drugiej ta francuska kurwa mnie wkurwiła. Coś mi mówi, że oryginał niema instynktu samozachowawczego, bo zanim się obejrzałam kostium wisiał sobie spokojnie na krześle, a ja golutka kuśtykałam po łóżka.
Ległam na nie i niemal natychmiast zasnęłam.
      
Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She really gets me high
Bam-e-lam you know that's no lie
Bam-e-lam she's so rock steady
Bam-e-lam and she's always ready
Bam-e-lam oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam

Leżałam na kanapie czytając książkę. Typowa fantastyka. Gdy byłam właśnie w kulminacyjnym momencie walki nagle i niespodziewanie cos dotknęło mojego ramienia.
-Percy!-Krzyknęłam podskakując przestraszona.- Goni mnie banda nieumarłych ze smokiem na czele, a tym nie straszysz. Jak możesz!?- Widząc jego roześmiana twarz naburmuszyłam się i rzuciłam w niego poduszką.
-Mówiłem ci już, że jesteś słodka?-Zapytał sadzając mnie na swoich kolanach i obejmując w pasie. Prychnęłam w dalszym ciągu naburmuszona.
-I do tego śliczna. Boże jak ja zazdroszczę twojemu chłopakowi. Chwila. To ja nim jestem.
-Głupek.-Burknęłam, ale uśmiechu i rumieńców na mojej tym razem oliwkowej skórze nie udało mi się powstrzymać.
Sięgnęłam po książkę i zaczęłam znowu czytać.
-Twój głupek.-Powiedział dając mi buziaka w policzek.- Co tam się dzieje?
Twarz mi się rozpromieniła i zaczęłam dokładnie opisywać mu fabułę książki machając przy tym rękami i dokładając do historii moje własne domysły i krótkie opisy bohaterów
-No i w końcu nie jestem pewna czy on na pewno jest tym zdrajca czy nie, bo z jednej strony krzywo mu z oczu patrzy, a z drugiej cos za łatwo się do tego przyznał.-Percy patrzył na mnie uśmiechając się delikatnie lekko przekrzywiając głowę.- No, co?-Spytałam przerywając mój wywód.
-Zastanawiam się jak w takim popierdolonym miejscu jak to uchowałaś się taka niewinna i delikatna ty.
-Przesadzasz.-Powiedziałam próbując jakoś ukryć zmieszanie zasłaniając policzki skręconymi w ciasne sprężynki atramentowo czarnymi włosami.
-Nie przesadzam. Spotykałem się już z wieloma kobietami…
-Percy!-Odurzyłam się i uderzyłam go książką w ramie.
-No dobra z, kilkoma, ale, żadna niebyła taka jak ty. Śmiejesz się do świecącego słońca, tańczysz w deszczu, a jak coś opowiadasz to oczy błyszczą ci tak jakbyś zmieściła w nich wszystkie gwiazdy. Glimer ty jesteś tą jedyną. Jestem tego pewny.
-Czy ty właśnie?-byłam tak zaskoczona, że nie nie mogłam wykrztusić z siebie nic więcej.
-Może nie wyraziłem się jasno.- Posadził mnie na kanapie a sam przed nią uklęknął.- Glimer. Wyjdziesz za mnie?
-I ty się jeszcze pytasz. Tak. TAK! OCZYWIŚCIE, ŻE TAK!-Rzuciłam mu się na szyję, pocałowałam gorąco i razem przewróciliśmy się na dywan.
Mój narzeczony włożył mi na palec srebrny pierścionek i szmaragdowym oczkiem i powiedział:
-Od teraz jesteś moja. Nikt mi cię nie obierze i od razu uprzedzam ja nie wierze w rozwody. Więc będziemy razem dopóki śmierć nas nie rozłączy. 

Wiecie, co jest najgorsze w ciągłym kopiowaniu kogoś? To, że nigdy nie przestaje się udawać.
Gdy kończę zlecenie nie wracam do swojego prawdziwej postaci tylko egzystuje w tym ‘’wcieleniu’’ dopóki niedostane kolejnego zadania tego typu. Dlatego jestem taka dobra w te klocki.
Ja nie mam prawdziwej postaci.

-Nie poznaje cię Glimer! Co się stało z kobietą, która biegała po salonie w mojej bluzce i świergotała o tym, co dzisiaj czytała!?-Wrzeszczał.
-Siedzi w więzieniu dla kobiet za kradzież planów bazy wojskowej jej tatusia. Bianca Martinez mogę was sobie przedstawić!-Odparłam zrzucając doniczkę z parapetu.
-Czym ty jesteś?
-Jestem Glimer twoja była narzeczona.- Zaciągnęłam z palca pierścionek i cisnęłam nim w Percy’ego.-Wynoś się.-Rozkazałam z kamienna twarzą.
-Teraz już wiem, dlaczego nazywają cię „Loulian”-zaśmiał się.- Bez twarzy. Nie masz twarzy nie masz charakteru. Nie masz nic i jesteś niczym.-Wyszedł trzaskając drzwiami.
Nie płakałam. 
Nawet mnie to nie zabolało. 
Wiecie takie prozaiczne uczucia nie pasowały do Mari.

Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She's from Birmingham
Bam-e-lam way down in Alabam
Bam-e-lam well she's shaking that thing
Bam-e-lam boy she makes me sing
Bam-e-lam oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam...

Rozdział 5 za nami. Dedykuje go Vanessie.
Ines: Jak widać mamusia musi cie strasznie kochać.
Glimer: Na to wygląda.
Ja: Oj przestańcie. Gdyby ciągle było różowo to byście zanudziły sie na śmierć.
A teraz moi drodzy bleyderzy mam do was prośbę napiszcie mi w komentarzach jakieś fajne filmy najlepiej komedie, ale jeśli uważacie, że  jakiś film jest godny polecenia, a komedia nie jest to sie nie krepujcie na pewno  go chętnie obejrzę.
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania


93 komentarze:

  1. Jej! Szybciej wstawiłaś kolejny rozdział... Fajnie się czytało. Betty miała narzeczonego? Nie spodziewałam się. :D A i jeszcze Alex. On to każdego uspokoi i rozczuli.

    OdpowiedzUsuń
  2. I każdemu pomoże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo spróbuję wysadzić w powietrze. Zależy od humoru.

      Usuń
  3. Dobrze dobrane słowa. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja: W końcu po kilku minutach od przeczytania napisze rozdział bo zebrałam siły. Więc 1) Dzięki za dedyk :* 2) Dzieki twojej Kelly że cię zmobikizowała. 3) Rozdział bardzo super 4) Telefon nie zacinaj mi sie... 5).... Nie wiem co jeszcze. Chyba nic dodac nic ująć :)
    Kelly: *głaszcze kotka* Jeszcze filmy tudzież komedie napisz
    Ja: No tak. No to z komedi... Dawno nie oglądałam ale może... Nie dobra nie przypomne sobie xd a z filmów to jakoś mi w głowie utkwił Ostatni Samuraj...
    Kelly: Tyle?
    Ja: No jeszcze nie wiem czy to twój gust : Szybcy i wsciekli, Transformers... I i iiiii i nie wiem. Dobra musze jeszcze sie douczyc bo jutro mam zamiar zlamać swoją zasadę i dokończyć rozdział. No i zbieram się na rehabilitacje pff...
    To czekam na następny :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już wiem co będę robić wieczorem.
      Ryuga: Pisać.
      Ja: Niech cie szlak.
      Ryuga: I tak wiesz, że będziesz pisać.
      Ja; Jasne, ze będę. ^^ Powodzenia na rehabilitacji.

      Usuń
    2. Jakby co to Transformersy są teraz na TVN

      Usuń
    3. Ja:*został po niej dymek z kurzu*
      Ryuga:...Okey to tyle z temacie nastempnego rozdziału.

      Usuń
  5. Ja:Ten rozdział mi się bardzo bardzo podobał. Przez cały czas siedziałam tak:'o'
    Jack:Myhy nie kituj jak naszliśmy na pewna scenę to ci się minka zmieniła.
    Ja:A idź.
    Lilka:*stoi z założonymi rękom z poważną miną tupię nogą i patrzy na Alexa*
    Ja:Będzie dym. A pomijając mówiłam już że rozdział mi się podobał?
    Jack:Tak...
    Ja:No to mówię raz jeszcze że mi się podobał. Komedia? Komedia?....U_U Nw. Nie ogląda bo nie przepadam. Może "Brzdąc w opałach"? To mi sie kojarzy z pewna osobą dlatego tą pamiętam.
    Jack:I tak najgorsze szajstwo to jest Kewin sam gdzieś tam.
    Ja:Za często to puszczają.
    Lilka:*to samo co wcześniej tylko przymknięte powieki i brew jej drga*
    Jack:I zaraz zrobi BUM!
    Lilka:*nadal to samo*
    Ja:A wracając to prawda jest że zostaje ci coś po tym jak się wcielasz.
    Jack:Biegnij napisać o tym w gazecie.
    Ja:Lecę -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glimer: Niby co mi zostaje?
      Alex: *najbardziej ufne i niewinne spojrzenie jakie można sobie wyobrazić* Coś nie tak?
      Ja: Cieszę się, że ci się podoba,aż trzy razy.
      Ryuga: No co ty nie powiesz?
      Ja: Ryuga nie bądź niedobry. Bo napiszę opowiadanie całe poświęcone temu, że twoja twarz wygląda jak pyszczek żółwia.
      Ryuga:...
      Ja: I tak ma być. ^^

      Usuń
    2. Ja:Jesteśmy, wróciliśmy byliśmy na spacerze.
      Llilka:*unika spojrzenia Alexa*A pro po żółwia widzieliśmy dziś chmurę w kształcie właśnie tego stworzenia^^
      Jack:A może jeszcze opowiesz jak zatankowałaś puszkę...
      Lilka:Nie moja wina że leżała na drodze nie?! -_-
      Jack:*do Glimer* A nie próbowałaś tego zmienić że tak powiem.
      Ja:Uuuuuu pod wpływem Hani nawet Ryuga się zamyka.
      Jack:A ma inny wybór...

      Usuń
    3. Alex:*smutek* Zrobiłem coś nie tak?
      Mary: Jasne, że nie. Lilka ma muchy w nosie i jak jej się coś nie podoba to niech turla dropsa do Częstochowy.
      Glimer: Nie mogę wychodzić z roli bo za którymś razem mogę przypłacić to życiem.
      Ryuga:*krzywi się jak to on*
      Ja: Nie ma wyboru. Najmniejszego. Ale przecież wie że chcę dla niego jak najlepiej. Prawda?
      Ryuga: Tak i dlatego oprucz mnie wskrzesiłaś całą Dark Nebule.
      Ja: Oj tam oj tam szczegóły.

      Usuń
    4. Jack:Na są początek chcę powiedzieć że bulisz.
      Lilka:Zaraz wybulę ale z ciebie krew!*zatyka usta dłonią i zaczyna chodzić po pokoju*
      Jack:Yyyyy...acha.
      Ja:I przy Lilce znika cala twoja elokwencją.
      Jack:Na to wygląda...niestety...po za tym*patrzy na Kruka I Hanie* Przecież one zawsze robią wszystko dla naszego dobra...zawsze...wszystko...
      Ja:Nie zaczynaj ja tu mam załamanie po przeczytaniu rozdziału u Angel.
      Lilka:Żebym ja cię Mary nie poturlała gdzieś zaraz na przykład na cmentarz. Muchy...phy...muchy...ty weź kup okulary wreszcie nie dość że cię wkręca ten cały Alex to jeszcze Glimer i huk wie kogo jeszcze niedługo się okaże że i Panią doktor odkręca. No weźcie na niego spójrzcie. On kreci kreci i jeszcze raz kreci.
      Lenox:Myślę że powinnaś się uspokoić Lili.
      Lilka:*oczy za mgłą głos demona* Nie rozmawiam z toba w tym momencie. Lenox przepraszam.Wcale nie zawiśniesz pierwszy. Ja tylko...
      Jack:Cos czuję że się dziś obłowię...I właśnie to nie wychodzenie z roli cię wyautuję Glimer tylko na odwrót.

      Usuń
    5. Ja: No nie ;-; załamałam Kruka ;-; jestem tragiczna... *idzie poprawić rozdział*
      Jenny: Izumi łap ją! Dostała depresji!
      Ja: Melancholii -.-
      Jenny: To nie to samo?
      Ja: Nie.
      Jenny: Ciekawe kto Kruka bardziej załamał. Ja, Hideki czy Kyoya.
      Harumi: Pewnie wszyscy na raz.
      Ja: *bawi się pajączkiem*
      Jenny: A to będzie ciężko.

      Usuń
    6. Ja:*dolna warga jej drga* nic tam nie ruszaj kobieto.
      Jack:Zaraz włączy jej się tryb fontanna łez albo coś w tym stylu.
      Lilka:Oj zamknij się.
      Ja:Nie warcz.
      Lilka:Bo co?
      Ja:Bo dostaniesz szlaban.
      Lilka:Możesz mi naskoczyć.
      Jack:Kruk mnie broni. Lepszej ochrony nie miałam.
      Ja:Cicho nie widzisz ze ja tu próbuje wychowywać.
      Jack:*patrzy na siebie*Jakos ci nie wychodzi.

      Usuń
    7. Jenny: Angel jest jak huśtawka. Trzeba się do tego przyzwyczaić.
      Ja: Zjeżdżaj dziecko szatana.
      Izumi: Co to są szlabany? O.O
      Harumi: Coś w stylu gdy Angel nam grozi, że zamknie nas w piwnicy.

      Usuń
    8. Kelly: Melancholia jest złem kiedy nie jesteś Tsubasą lub Mary.
      Kyoya: Z serii Kelly próbuje być mądra.
      Kelly: A wiesz, ze nawet nie spróbuje cię za to zabić :)
      Kyoya:*asekuracyjnie postanawia się oddalić*
      Mary: Uwierzyła byś gdyby ktoś ci powiedział, że ten twój Dany jest zły i chce cie zabić?
      Alex: Tylko spokojnie nie chcemy tu trupa.
      Glimer:*prycha coś pod nosem o bezsensowności wypowiedzi Jack'a*

      Usuń
    9. Alex: Ktoś chciał cie zamknąć w piwnicy!?

      Usuń
    10. Harumi: Angel. Ale ona tylko tak gada.
      Jenny: Bo jak coś to jest poważna rozmowa.
      Ja: Jesteście tępi -.-
      Jenny: *wciska jej pluszaka* Pogryź sobie.
      Ja: Co ja, pies?
      Jenny: A Kyoya to lwiątko :D

      Usuń
    11. Alex: To niech sobie gada tak, żebym tego nie słyszał, a najlepiej jak wogóle przeztanie. Nik nie będzie więził pani mojego serca.*bierze Haru na ręce i daje jej buzaka w nos*

      Usuń
    12. Ja: Alex ty się ciesz, że jesteś od Hanki bo byś miał ciężkie chwile.
      Harumi: Ale dzięki Angel istnieję ^^ *całuje go w policzek* Nie złość się.
      Jenny: *przewraca oczami i wychodzi ciągnąc Izumiego*

      Usuń
    13. Lilka:Ale zaraz będziecie go mieli. Ona ma na imię Deny jesli juz i by nigdy czegoś takiego nie zrobił.
      Ja:Skąd wiesz a może właśnie tak jest.
      Lilka:Idź zobacz czy nie straszysz w łazience.
      Ja:Doigrasz się dziś.
      Jack:I tak się kończą rozmowy kiedy nie masz kogoś gdzieś...idę się chyba przejść.
      Lilka:Ja byłam pierwsza matole więc siedź tu i nie gadaj. O zapomniałam dodać ze Haru też urabia.

      Usuń
    14. Harumi: Co urabiam? O.o
      Jenny: Krzyż na drogę, Jack.
      Ja: Jesteś tak miła jak ja czasami.
      Jenny: No po kimś to mam ^^

      Usuń
    15. Alex: Cieszę się i jednocześnie serce mi krwawi bo mon amour nie może być ciągle zemną.
      Ryuga: Francuzi.
      Kelly: Normalnie bym żygła ale mam na to za dobry humor bo znałam sobie sparing partnera. ^^

      Usuń
    16. Jenny: A myślisz, że dlaczego wyszłam?
      Harumi: No życie mój drogi.

      Usuń
    17. Alex: Za grosz u was romantyzmu. Zobaczymy jak będziecie śpiewać kiedy sami się zakochacie.
      Ryuga: Coś mi mówi, że Kelly już się zakochała.
      Kelly: Jaaaaaaaasne.

      Usuń
    18. Jenny: Już to widzę. Uuu Kel kim jest ten farciarz?

      Usuń
    19. Lilka:Jest!*wyjmuje bluzę z szafy, zakłada. Rzuca Tarkina Kelly* Proszę baw się*szarpie sie oknem i wychodzi przez nie.
      V:Jesli ci się nudzi to zapraszam na trening.
      Lilka:Księżna przemówiła. Phy.
      V:*chwyta Lilke za kaptur i wciąga do środka*
      Lilka:To jest ograniczenie wolności.
      V:....
      Lilka:Pójdziesz za to siedzieć.
      V:...
      Lilka:Ogłuchłaś naglę?*V upuszcza ja na ziemię*
      V:Wstawaj.
      Lilka: I co jeszcze gwiazdkę z nieba tez chcesz?
      V:*podpala Lilce bluzę*
      Jack:*najspokojniej w świecie przechodzi obok dziewczyn chwyta gaśnicę i opryskuję pianą Lilkę*
      Lilka:Nie żyjesz*rzuca sie na Jacka*
      Ja:I dlatego moim ulubionym dzieckiem jest V.
      Jack & Lilka: Co?!*kłótnia dra się V do uszu*
      Ja:I mamy ich z głowy.

      Usuń
    20. Kelly: Niewiem o czym mówisz.
      Ryuga: Jaaaaaaaasne. Bo wcale nie nawijasz jak pokręcona o tym całym kosmicie z którym przrgrałaś i tym samym od którego dostałaś causa.
      Kelly: Nigdy więcej się do ciebie nie odezwę.
      Ryuga: Obiecujesz?
      Kelly:*nabiera powietrza i robi naburmuszoną minę* Odmawiam składania dalszych zeznań wszystko co powiem zostanie użyte przeciw mnie.

      Usuń
    21. Jenny: Ehhh o V mogę iść do ciebie na trening zanim Kimiko mnie zakatuje swoim kazaniem?
      Izumi: A gdzie zakochani?
      Patrick: Cholera wie.
      Ja: Haru i Alice to moje ukochane dzieci.
      Jenny: Ranisz mnie ;-;
      Ja: Przecież wiem, że masz to gdzieś.
      Jenny: W sumie.

      Usuń
    22. Ines: O co wy się sprzeczacie? U nas bycie ulubionym dzieckiem równa się obrywaniu bardziej niż reszta.
      Kelly: Czyli w cholere trudno stwierdzić.

      Usuń
    23. Jenny: Tak w zasadzie to u nas wszystko jest zmienne jak w kalejdoskopie.
      Patrick: Co cię tak wzięło na te porównania?
      Jenny: A tak o ^^

      Usuń
    24. Ja:Ja to wszystkich ich kocham oprócz Meg.
      Jack:Co ty do niej masz?
      Ja: -_-
      Lilka:*jedna wielu kupa piany*Tarkin toczy się tu spór na twój temat.
      Ja:Ryuga hyba jest zazdrosny.
      V:*krótkie spojrzenie pełne podejrzenia i uniesienie ramion na Jeny*

      Usuń
    25. Jenny: Nie umiem migowego. O już nowy dzień!
      Patrick: Twoja katana.
      Jenny: No czekaj! Jeszcze nie umiem się rozdwajać!

      Usuń
    26. Ryuga: Wprost przeciwnie cieszę się jej szczęściem.
      Tsubasa: Co ja słyszę nasza mała Kelly nam dorasta.
      Kelly:...Nienawidzę was. Jakby mnie ktoś szukał to sztrzelam z Tobio z najwyższej wierzy w mieście.

      Usuń
    27. Ja:Yhy...
      Jack:Ona może dorośnie ale nie urośnie.
      Sky:Nie sądziłam ze będziesz mnie cytował.
      Jack:No ras ci się udało...
      Lilka:Tobio? To ten od lizaków? Kelly zaczekaj idę z tobą!
      Lenox: I ona ma być wojowniczką U_U
      V: U_U

      Usuń
    28. Kelly:*pokazuje Jack'owi jęsyk*Tak ten od lizaków jak również najlepszy snajper w tym wymierze. Więc nie obgadywać mnie bo zastrzeli.

      Usuń
    29. Jack:Juz się boje...i nie pokazuj języka to nie ładnie.

      Usuń
    30. *bey uderza w odległości trzech milimetrów od głowy Jack'a*
      Kyoya: Skrzał ostrzegawczy. Lepiej stul pusk młody jeśli nie chcesz stracić głowy.

      Usuń
    31. Jack:*rozgląda się w poszukiwaniu bleydera* Mnie tak łatwo nie zabijecie...skoro tak mu zależy na skasowaniu mnie to niech tu przyjdzie i walczy a nie kryje się po kontach.

      Usuń
    32. Kelly: *wysyła w sms'ie* Idiota. Snajper się nie pokazuje.

      Usuń
    33. Jack:Bo nie chcę stanąć oko w oko z przeciwnikiem.

      Usuń
    34. Kelly: Bo woli to oko najpierw przestrzlić. ;P

      Usuń
    35. Jack:*z uśmieszkiem kreci głową*
      Lilka:Myślę że tobie się Jack nudzi.
      Jack:....
      Lilka:Czyli nudzi.

      Usuń
    36. Kelly: Jack jest zazdrosny bo interesuje się Tarkinem bardziej niż moją starą zabaweczką. :*

      Usuń
    37. Jack:Mówiłem to juz chyba ale powtórzę bo do ciebie nie dochodzi. Nie jestem twoja zabawką.
      Lilka:Dlaczego ty mi przypominasz chomika to ja nie wiem. :)

      Usuń
    38. Kelly: O już nie bocz się. Wiesz przecież, że ja się tylko tak z tobą drocze.*szturcha chłopaka delikatnie w ramię* A co do tego chomika to może być przez policzki. Wiesz chomiczki mają takie fajne wydente. ^^

      Usuń
    39. Jack:Taa? U_U
      Lilka:*tarmosi Jacka za policzek* puci puci no chomiczek no^^
      Jack: Łapa -_-

      Usuń
    40. Kelly: Łapy mają zwierzęta Lilka ms ręce, a jak ci się coś nie podoba to pobiegaj sobie w kółku.

      Usuń
    41. Lilka:*układa szubki palcy na policzkach i kreci nimi*^^
      Jack:Nie jestem chomikiem!
      Lilka:Już się tak nie denerwuj bo jeszcze bardziej uroczo wyglądasz^^

      Usuń
    42. Kelly: Dla nas jesteś. ^^

      Usuń
    43. Jack: -_-
      Lilka:Hi hi ^^
      Jack:Co ja takiego zrobiłem ze tu do was trafiłem?
      Ja: No wiesz...ja.
      Jack: No właśnie ty.
      Ja: :)
      Jack: U_U

      Usuń
    44. Kelly: Oj tam Jack nie bocz się mogłeś trafić gorzej na przykład...pffffff no ten yyyy Mógłbyś być taką Betty albo pierwszym lepszym gościem z Dark Nebuli a tam zawierasz takie umowy po których trzeba sprątać pół życia a drugie pół się ich żałuję.

      Usuń
    45. Jack:Taa...*patrzy znacząco na kruka*
      Ja: No co?
      Jack: Nic...dobra skończmy juz ten temat.

      Usuń
    46. Kelly: Okey midiu pysiu. Dark Nebula be a co jest okey? Hymmmmmm?
      Alex: Jakie to jest Żałosne.
      Kelly: Niby co?
      Alex: Niby ty i twoje zachowanie.
      Kelly: Ale w kiedy w którym miejscu.
      Alex: Od kilku dni i wszędzie.
      Kelly: Spadaj na kaktus czteroki. Nie znasz się.

      Usuń
    47. Jack:Nic nie jest okay.
      Lenox:Powinieneś mieć więcej szacunku do kobiety Alex.
      Jack:Co ty się w ogóle jej czepiasz niech se robi co chce. Jej życie jak coś zawali to będzie miała problem.
      Lenox: U_U

      Usuń
    48. Alex: Szanuje ją jako kobietę i przeciwnika, a moim obowiązkiem jako obywatela tego bloga jest powiedzieć jej, że jej zachowanie jest poniżej jej normy i z upływem czasu bynajmniej nie staje się lepsze...W skrócie jest żałosna. Wiem, że używam mocnych słów ale słabe do niej nie docierają. Ps. Nie będzie mnie kot oceniał.

      Usuń
    49. Lenox:Dzieci*kręci głową* ma swoje decyzje. Ale ktoś powinien jednak jej pilnować. Dobrze ze ma Betty, Białą i Ryuge, Marry, Ines i resztę towarzystwa.

      Usuń
    50. Alex: Czyli ja z dobrego serca nie mogę jej pomóc mają to zrobić za mnie inni? Nie no spoko róbcie zemnie nieczułego dupka tylko dlatego, że nie lubię tych samych osób co wy.
      Kelly: Alex zjedz snikersa. Głodny nie jesteś sobą.

      Usuń
    51. Jack:Ktoś tu się użala...
      Lenox:...Dobranoc U_U*wskakuje na parapet*

      Usuń
    52. Alex: Wiesz Jack jest subtelna różnica pomiędzy użalaniem se a wkurwianiem sie naucz sie ja wyczuwać albo ktoś ci kiedyś przypierdoli tak że się nie pozbierasz.

      Usuń
    53. Jack:...Po tym kazaniu chyba pobiegnę się popłakać do swojego pokoju -_-*sarkazm*

      Usuń
    54. Alex: *patrzy na Jack'a jakby spadł z księżyca potem spogląda za siebie jakby chciał sprawdzić czy do niego są skierowane te słowa i w końcu pyta* Myślałeś nad odpowiedzią cały dzień?

      Usuń
    55. Jack:Za wysoko się cenisz. Bo niby nie mam co robić tylko myśleć co ci powiedzieć? Nie bądź śmieszny.
      Ja:Nie widziałam wcześniej że coś napisałeś nie bulwersuj się.

      Usuń
    56. Alex: Tak wiem mam bardzo wybujałe ego i zajebiście dobrze mi z tym.

      Usuń
    57. Jack: Idę jakoś nie mam przyjemności z nim rozmawiać.
      Ja:Ten "Need for Speed" to nawet dobry film jest.
      Sky: Wspaniały :')

      Usuń
    58. Alex:Grę znam praktycznie na pamięć, ale filmu jeszcze nie miałem okazji oglądać, ale skoro polecacie to może się skusze obejrzeć.

      Usuń
    59. A proszę bardzo. Dobra ekipa zbieramy się.
      Lilka:Weź tak nie mów bo mi nie dobrze.
      Ja: U-U...na razie a właściwie to już dobranoc.

      Usuń
  6. Ja: *piszę* Tylko niczego mi nie rozwalcie!
    Jenny: W twoim domu niczego nie niszczymy!
    Izumi: Właśnie!
    Ja: A...? Dobra mniejsza.
    Jenny: Ej szczerze myślałam, że powiesz swoje kolejne skojarzenie.
    Ja: Zrezygnowałam z tego. Komentuj a nie się obijasz!
    Jenny: Z takim Alex'em serio można zwariować.
    Izumi: Z Glimer też. Nie wiadomo jaki ma charakter.
    Jenny: Filmy, co? Ostatnio Angel umierała na filmie ,,Miłość i śmierć" Woddy Allena ale Autorka ma dość specyficzne poczucie humoru.
    Ja: Słyszę to -.-
    Jenny: Jestem z ciebie dumna.
    Patrick: Jennifer chodź tu!
    Jenny: A gdzie proszę?
    Patrick: Wyszło na spacer. Chodź tu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Dark Nebula nowa czy stara i tak nie ogarniesz.
      Glimer: Życie.
      Alex: Wariatów się nie kocha za nimi się szaleje. A właśnie gdzie moja Haru?

      Usuń
    2. Jenny: *rozgląda się* Goni Izumiego z wielką pandą-pluszakiem a co zawołać ją? Czymś czym kieruje Doji jest trudne do zrozumienia.

      Usuń
    3. Alex:Nie. Niech sobie nie przeszkadza. Zaczekam.
      Doji: Przesadzasz moja droga. Przesadzasz.

      Usuń
  7. Ja: Prosisz o dobre komedie, tak? Z mojej strony mogę ci polecić francuskie: "Taxi" (którekolwiek ^^) "Za jakie grzechy dobry Boże", "Przychodzi facet do lekarza" i "Wasabi".
    Aaron: To ostatnie to aby na pewno jest francuskie?
    Ja: Mhm. Ale rozgrywa się w Japonii. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doji: Francuskie komedie mon dieu wreszcie obejrzymy cos z sensem.
      Kelly: "Wasabi" jest jak Dark Nebula. Francuskie ustrojstwo w środku Japonii.

      Usuń
    2. Aaron: Z sensem czy nie, Yuna kojarzy je wyłącznie dzięki własnej mamie.
      Ja: Co zrobisz jak nic nie zrobisz? Nie to że ich nie lubię czy coś.
      Aaron: Kelly, Nebula to taki francuski "kleszcz". :D
      Kaosu: *próbuje zamknąć walizkę skacząc na nią*

      Usuń
    3. Kelly: Kleczcz pijawka komar pasożyt najgorszego sortu! Wybierasz się dokądś Kaosu?

      Usuń
    4. Kaosu: *siedząc na walizce* A, Yuna ma dłuższą wycieczkę klasową. A zazwyczaj my jedziemy razem z nią, żeby nie sfiksowała bardziej niż to konieczne. ^^
      Aaron: *wżera skittlesy* Dobrym określeniem byłby też tasiemiec.
      Hiromi: *kręci głową* Ty serio jesteś spokrewniony z Arisu? Nie chodzi mi tu nawet o wasze charaktery, ale wy nawet upodobania macie zupełnie inne. Ona pocky, naginata i czarne ciuchy ty skittlesy, włócznia i białe ubrania. Co z was za bliźniaki?!
      Aaron: Dwujajowe. No i w końcu jestem jej alter ego.

      Usuń
    5. Kelly: Mojej uwagi dla czegoś co już raz rozwaliłam nie starczyło na to określenie. Alter ego same z nimi problemy.
      Alex: Masz coś do mnie!?...Alex proszę uspokuj się....Mógłbyś kiedyś się sam z siebie komuś postawić.
      Kelly: Tak postawienie się małej dziewczynce to dobry początek.
      Alex:On nie umie się postawić nikomu, a ty przysięgłaś mu nic nie zrobić więc jesteś idalna do tego celu.
      Kelly: Tak jestem idealna.
      Alex: I tyle do niej dotarło.

      Usuń
    6. Hiromi: Jak dobrze, że już "rozdzieliłeś się" z Ari. Właściwie to jak wy to zrobiliście?
      Aaron: *wzrusza ramionami* Nie pamiętam.
      Hiromi: Pff, oczywiście. Najlepsza wymówka.
      Aaron: Kiedy ja serio...
      Hiromi: *macha ręką* Tak, tak.

      Usuń
    7. Kelly: Żesz kurczr blade. Rozczepiła bym tych dwóch milusiego dała Mary wstręciucha wysłsła bym do brata i wszyscy byli by szczęśliwi.

      Usuń
    8. Hiromi: Całkiem dobry pomysł. Tylko gorzej z jego wykonaniem.
      Aaron: Syjamskie łatwiej rozdzielić niż taką dwójkę jak Alex i Alex.

      Usuń
    9. Kelly: Eeeech ja zawsze mam pod górkę. Jest jeden taki wichajster do rozdzielania osobowości, ale według Celest są dwie opcje albo rozdzielimy ich albo usmarzymy im mózg...Ja bym spróbowała ale nie wszyscy są przekonani do tego pomysłu.

      Usuń
    10. Aaron: Niech zgadnę, Mary jest przeciwna?
      Hiromi: Czego się dziwić. Alex number one jest jej najlepszym przyjacielem z dzieciństwa i prędzej zniszczy to ustrojstwo niż da na chłopaku eksperymentować.

      Usuń
    11. Mary: Tak. *przytula Alex, a ten uchachany też ją przytula*
      Celest: Wszyscy poza Kelly i Ryugą są przeciwko nawet ja. Ryuga dla jasności ma jak on to ują...wyjebane.

      Usuń
    12. Hiromi: Serio wszyscy minus ta dwójka, z czego jeden ma to w przysłowiowej dupie?
      Aaron: Zaskoczona lisicio?
      Hiromi: Może trochę. Po prostu myślałam, że Celest chciałaby przetestować swoje ustrojstwo. Ale skoro wszyscy chcą Alexa takiego jaki jest, to okej.

      Usuń
    13. Celest: Nie będę ryzokwać życia brata faceta którego kocham. Wystarczy że stracił ojca więcej cierpieę mu nie potrzeba.

      Usuń
    14. Hiromi: *kiwa głową* Skoro tak stawiasz sprawę. A propos ojców, co tam u Satoru?
      Aaron: Nic nowego. Lata w te i wewte helikopterem.

      Usuń
    15. Kelly: Tak na dobra sprawę zauważaliście, ze w świecie beyblade jest tylko kilku dorosłych tak jakby jakaś straszna wojna pochłonęła wszystkich dorosłych i na świecie zostały same dzieci to by tłumaczyło dlaczego trzynastolatki chodzą sobie od tak po świecie.
      Ja; Q.Q ...Okeeeeey ty już nie oglądasz Fuzionka.

      Usuń
    16. *cisza*
      Aaron: Kurwa...
      Hiromi: Kolejna teoria spiskowa do kolekcji...
      Kaosu: A jakby zapytać o to starszego Hagane... Myślicie, że by powiedział...?
      Ją: I jeszcze jedną sprawa... Ilu bladerow ma w ogóle jakąś rodzinę... Bo raczej się o niej mało w anime wspomina...

      Usuń
    17. Kelly: No właśnie. To conajmniej dziwne i wogóle to z jakiej paki*Kyoya zasłaniała jej usta dłonią*plflylfflylmhym
      Kyoya: Przestań mówić. Poprostu przestań.

      Usuń
    18. Hiromi: *zaklada nogę na noge* Skoro tak wam przeszkadza jej paplanina to zainwestujcie w zatyczki do uszu.
      Aaron: Chyba, że Tategami zasłonił jej usta z innego powodu.
      Hiromi: *wzrusza ramionami*

      Usuń
    19. Kyoya: Przeszkadza mi jak gada gdy próbuję spać. Kiedyś potrafiłem zignowować wszystko, a wtedy pojawił się Yu ze swoim "Yoyo" i Kelly ze swoim świdrującym czasczkę głosem.
      Kelly: *wywraca oczami i gryzie chłopaka w palec* Ble gdzieś ty je trzymał? Fujj muszę umyć język.

      Usuń