Rozdział 5
-Betty! Choć
do mojego laboratorium. Tylko szybko muszę ci coś pokazać.-Jak ja nienawidzę
tych wyskakujących ze ścian ekranów.
Człowiek
sobie spokojnie idzie, a tu nagle wyskakuje ta psychopatka i czegoś ode mnie
chce.
-Czego?-Spytałam
wchodząc do laboratorium tej świruski..
-Czy on nie
jest słodki, kiedy tak się szarpie?- Spytała Celest stojąc oparta o blat, (na
którym leżały przeróżne narzędzia) z twarzą przyklejoną do ogromnego monitora,
na którym jakiś chłopak szarpał się przykuty do metalowego stołu.
-Nie mój
gust.-Odparłam- Uprzedzam, jeśli wezwałaś mnie tylko po to, żeby pokazać mi
twoją nawą zabawkę to mogę ci obiecać, że widzisz mnie tu ostatni raz.
-Jasne, że
nie po to cię wołam- uśmiechnęła się szeroko pokazując wszystkie zęby- Twoja
nieudana próba zdobycia Virgo niebyła taka do końca bezużyteczna.
-Gdybyście
pozwolili mi iść samej wyglądałoby to całkiem inaczej.-Powiedziałam przez
zaciśnięte zęby go, gdy tylko Celest wspomniała o tej całej akcji poczułam
przenikliwy ból w całej szczęce.
Może i to
niebieskie coś wystraszyło się jak tylko wyciągnęłam bat, ale kopa potrafi
zasadzić.
-Ale
wyglądało to jak wyglądało-kontynuowała szukając czegoś po kieszeniach-, a jako
młody geniusz wyciągnęłam z tego wnioski. Oto twój nowy ulepszony kostium i
bat.
-Nowe
zabawki.-Zamruczałam można powiedzieć, że z przyzwyczajenia.
-Przebierz
się, a potem zobaczysz, co potrafi bat.-Zgarnęłam kostium z blatu i poszłam do
odwiedzonej już wcześniej przebieralni. Odwiesiłam na wieszak stary kostium,
który zostawił po sobie masę zagłębień w skórze. Przyjrzałam się swojemu
odbiciu w lustrze.
-Nie ma, co
ukrywać. Zgrabna to ja jestem-zaśmiałam się pod nosem i dodałam.- I do tego
taka skromna.
Kostium na
pierwszy rzut oka wyglądał na zbroje, w której nie będę mola wykonać zgrabnego
uniku, a co dopiero mówić o tych wszystkich akrobacjach, które zwykła wykonywać
oryginalna Betty. Z zwątpieniem wypisanym na twarzy zaczęłam zakładać kostium.
O dziwo pomimo swojego pancernego wyglądu kostium sam w sobie nie krępował
moich ruchów w żaden sposób. Rękawiczki z pazurkami na powrót wylądowały na
moich dłoniach.
-Dobra
pokarz moje nowe cudeńko. Mam nadzieje, że nie ruszałaś diamentu w rączce gdyby
nie on zostałabym w WBBA, a przypominam, że to, co o was wiem to moje i mogę z
tym zrobić, co tylko mi się żywnie spodoba.-Powiedziałam wchodząc z powrotem do
laboratorium Celest.
-Nie
diamentu nie ruszyłam- zaśmiała się i z całej siły uderzyła mnie pięścią w
brzuch.
Odruchowo
zgięłam się w pół, ale tak właściwie nic nie poczułam.
-Bolało?- Spytała
brunetka poprawiając okulary, które zsunęły się jej nosa.
-Wcale.-Przez
sekundę rozważyłam odpłacenie jej tym samym, ale porzuciłam ten pomysł. W końcu
pracuje dla niej.
-Kostium
wyposażony jest w eksperymentalny system pochłaniania energii.
-Eksperymentalny?
-Tak, ale
spokojnie testowaliśmy go w tam-tej podróbie siedziby…
-Tej, która
wybuchła?-Przerwałam jej zaznaczając, że to, co mam teraz na sobie wybuchło
kilka dni temu.
-Tak tej, a
mieliśmy inną?-Spytała robiąc minę zamyślonego dziecka.- Mniejsza z tym.-Machnęła
ręką i wcisnęła jakiś przycisk na pilocie.-Łap za bat i spróbuj rozwalić to.-Ze
ściany wysunął się ogromny lodowy blok.
-Dobra.-Poprawiłam
w dłoni bat i „podłączyłam go do prądu”-Let ’s do this.-Potraktowałam blok,
jako przeciwnika podbiegłam do niego po łuku i przed uderzeniem wyskoczyłam,
żeby nabrało ono dodatkowego impetu. Blok pękł na pół, a jedna z jego połówek
gruchnęła o ziemię rozbijając się na mniejsze kawałki.
Kelly czy
jak jej tam była by już martwa w tym swoim schronieniu.
-Doskonale.
Zgodnie z przewidywaniami.-Powiedziała Celest zapisując coś w swoim notatniku.
-Wszystko
pięknie tylko jakoś nie chce mi się wierzyć, że ten bat ma moc na więcej jak
jeden taki atak.-Spróbowałam ponownie włączyć bat i nic.
-Bo nie
może-wiedziałam-Na wypadek gdyby jedno takie uderzenie nie wystarczyło możesz
załadować bat przy pomocy tego.-Podała mi pas, na którym wisiała niewielkie
pudełko. Nie większe niż to, w który bleyderzy trzymają bey’e.
-Co to?-Spytałam
zapinając pas na biodrach.
-Ładowarka.
Przechwytuje energię zgromadzoną przez kostium przeciwnym wypadku po pewnym
czasie mogłabyś się w nim ugotować. Kiedy wyczerpiesz całą moc z bata po prostu
wbij z nią rączkę i znowu będziesz mogła używać tych swoich elektryzujących
ciosów. Z takim sprzętem mogłabyś wyrznąć całą Dark Nebule.-A to ciekawe.
-Całą
powiadasz. Czy to nie jest przypadkiem lekka przesada?
-Betty. Ja
nigdy nie przesadzam opisując możliwości moich wynalazków.
-Czyli mogłabym
pozabijać was wszystkich zabrać to, co moje i nikt z was nie był by wstanie
mnie powstrzymać.-Stwierdziłam oglądając metalowe pazury, które ni stąd ni zowąd
znalazły się na szyi pani naukowiec.
-Tego nie
powiedziałam.-Powiedziała z pewnym siebie uśmieszkiem.
Nagle coś
zaczęło miażdżyć moje ciało. Natychmiast puściłam szyje Celest i upadłam na
ziemie. Po prostu nie byłam w stanie ustać na nogach. Maska miażdżyła mi głowę,
golf kostiumu dusił, całe ciało bolało mnie tak jakby spadł na mnie gigantyczny
kamień.
-Powiedziałam,
że z tym sprzętem mogłabyś wyrżnąć całą Dark Nebule, ale ty masz na sobie ten
kostium wiec nie masz na to szans.-Mówiła dalej patrząc na mnie z góry nie
mogłam się skupić na tym, co do mnie mówiła wszystkie słowa, jakie puszczały
jej paszcze nie miały najmniejszego sensu dusiłam się i zaczynało mi się robić
ciemno przed oczami.
-Widziałam,
co robiłaś z Doji’m. Nie chodzi oto, że jestem zazdrosna czy coś w tym stylu.
Po prostu nie lubię komplikacji, a ty tworzysz je swoim zachowaniem.-Uścisk
ustąpił. Odetchnęłam głęboko raz, drugi trzeci dziękując tym na górze, że
sprawili, że ta psychopatka się opamiętała.
-Doji może
sobie myśleć, że tu rządzi, ale tak naprawdę to ja tu pociągam za sznurki.-Ukucnęła
przy mnie i zaczęła szeptać mi coś na ucho. Chciałam się na niej zemścić ze
wszystkich sił, ale za bardzo się bałam, że może znowu TO zrobić.-Wiec dobrze
ci radzę trzymaj się od niego z daleka-, gdy skończyła mówić wstała i kiedy
była już przy drzwiach powiedziała.-Nie radzę zdejmować kostiumu oprócz niego
mam też parę dodatkowych asów w rękawie.
Wariatka
wyszła, a ja zamiast jakoś się pozbierać dalej leżałam na ziemi starając się
oddychać tak głęboko jak to możliwe.
Zabije
ją-pomyślałam- zabije ją choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobię w
życiu. Fajnych pracodawców sobie
dobrałam nie ma, co.
Oh Black
Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
Black Betty
had a child
Bam-e-lam
the damn thing gone wild
Bam-e-lam
she said it weren't not of mine
Bam-e-lam
the damn thing gone blind
Bam-e-lam I
said: "Oh, Black Betty"
Bam-e-lam oh
Black Betty, bam-e-lam
No dobra przydałoby
się trochę ogarnąć zanim wróci. Ogarnij się Betty jak policzę do trzech
wstaniesz i pójdziesz do siebie.
Raz.
Czując
dosłownie każdy używany mięsień udało mi się podeprzeć jedną ręką i zobaczyć
coś poza podłogą.
Dwa.
Wyjęłam spod
brzucha drugą rękę i spróbowałam się podnieś do siadu, ale za skutkowało to
tylko ponownym spotkaniem mojej twarzy z zimnymi płytkami. Dobrze tyle, że
przynajmniej nie poczułam tego uderzenia. Pierdolona tempa kurwa zna się na
swojej robocie.
Dwa i pół.
-O Boże
wszystko w porządku? –Usłyszałam czyjś obcy głos. Na pewno był obcy ja nigdy
nie zapominam czegoś, co raz usłyszę. Uniosłam się lekko do góry i zobaczyłam
najbardziej zmartwioną, uroczą i niewinna twarz na świecie w dodatku dziwnie
znajomą.
-Nic mi nie
jest.-Wykrztusiłam. Gardło bolało mnie potwornie w sumie nic dziwnego pewnie
będę miała problemy z głosem
-Kelly to
ty? Inne dziewczyny też tutaj są?-Pytał zdejmując bluzę i zwijając ją w kulkę i
kładąc mi pod głowę.
-Nie…Jestem
sama.-Jego twarz zrobiła się jeszcze bardziej zmartwiona niż wcześniej.
-Ale zemnie
głupek. Zadaje ci jakieś bezsensownie pytania, a ty pewnie bardzo cierpisz. Przede
wszystkim nie trać przytomności i powiedź mi dokładnie, co ci się stało.
-Nie jestem
Kelly tylko Betty.-Wiem, to był ostatnie, co powinnam zakomunikować osobie,
która pyta, co mi jest, ale jakoś nie miałam sumienia go bezwiednie okłamywać.
-Już dobrze
Betty. Ja jestem Alex i przeprowadzę z tobą wywiad SAMPLE. Dobrze?-Pokiwałam głową,
na co piegowaty chłopak trzymający mnie w ramionach uśmiechnął się.- A wiec „S”,
jakie masz symptomy?
-Trochę mnie
boli…wszystko, ale to naprawdę nic. Za chwile mi przejdzie, muszę tylko wstać
i…-złapałam za blat i lekko się podciągnęłam, ale dłoń mojego nowego znajomego
powstrzymała mnie przed dalszymi manewrami.-Jak tak bardzo chcesz mi pomóc to
pomóż mi wstać zaprowadź mnie do mojej kwatery.
-Na pewno
nie masz uszkodzonego kręgosłupa? Porusz nogą.-Wykonałam polecenie, chociaż
właściwie wszystko, co mówił brzmiało jak prośba, a gdy okazało się, że mam
władzę w nogach czytaj z moim kręgosłupem wszystko w porządku Alex stwierdził,
że najlepiej będzie zanieś mnie do mojego pokoju.
Ciekawskie
spojrzenia mijających nas osób średnio mnie ruszały w końcu, co mnie obchodzi to,
co będę myśleć o oryginale jacyś obcy dla mnie ludzie. Za to na twarzy
piegowatego chłopaka wykwit delikatny rumieniec, który powiększał się z każdym
kolejnym mijanym przypadkowym przechodniem.
Wyglądało to dosyć zabawnie zważywszy, że starał się wyglądać poważnie.
-Wiesz dałabym
rade sama to przejść.-Powiedziałam, kiedy zostałam posadzona na krześle już w
moim pokoju.
-W to nie
wątpię, ale czy tak nie było lepiej?-Zapytał uśmiechając się miło.
Wtedy się
zaniepokoiłam coś się w nim zmieniło minimalnie, ale jednak. Ktoś, kto nie
zajmuje się zawodowo kopiowaniem pewnie nie zwróciłby na to uwagi, ale dla mnie
to było tak jakbym nagle i niespodziewanie znalazła się w pokoju z kompletnie
inną osobą.
-Pozwolisz
mi sprawdzić czy wszystko w porządku z twoimi kośćmi i całą reszta czy mam
zawołać lekarza?-Spytał nie otrzymawszy ode mnie odpowiedzi na poprzednie
pytanie.
-Dam sobie
radę sama.-Powiedziałam zdejmując ciężkie buty i rękawiczki. Zawahałam się dopiero,
gdy złapałam za suwak kostiumu.
„Nie radzę
zdejmować kostiumu oprócz niego mam też parę dodatkowych asów w rękawie.”
-Przepraszam
już wychodzę.-Powiedział Alex zasłaniając oczy ręką i po omacku próbując
znaleźć klamkę.
-Trochę
bardziej w lewo.-Poradziłam mu uśmiechając się po raz pierwszy od chwili, gdy
załam sobie sprawę, że moje ubranie może mnie zmiażdżyć.
-Dzięki…Jakby,
co to…-urwał chyba nie wiedząc, co mógłby powiedzieć.
-Zapamiętam.-Odparłam
i rozdzieliły nas drzwi.
Odchyliłam głowę
i głośno westchnęłam.
W niezłe gówno
się wpieprzyłam.
Na dostanie
pieniędzy już nie mam, co liczyć. Jeśli w ogóle wyjdę żywa z tego syfu to
będzie dobrze. Tylko, co teraz zrobimy z tym kostiumem? Z jednej strony niema, co kusić losu, a z
drugiej ta francuska kurwa mnie wkurwiła. Coś mi mówi, że oryginał niema
instynktu samozachowawczego, bo zanim się obejrzałam kostium wisiał sobie
spokojnie na krześle, a ja golutka kuśtykałam po łóżka.
Ległam na
nie i niemal natychmiast zasnęłam.
Oh Black
Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She really
gets me high
Bam-e-lam
you know that's no lie
Bam-e-lam
she's so rock steady
Bam-e-lam
and she's always ready
Bam-e-lam oh
Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
Leżałam na
kanapie czytając książkę. Typowa fantastyka. Gdy byłam właśnie w kulminacyjnym
momencie walki nagle i niespodziewanie cos dotknęło mojego ramienia.
-Percy!-Krzyknęłam
podskakując przestraszona.- Goni mnie banda nieumarłych ze smokiem na czele, a
tym nie straszysz. Jak możesz!?- Widząc jego roześmiana twarz naburmuszyłam się
i rzuciłam w niego poduszką.
-Mówiłem ci już,
że jesteś słodka?-Zapytał sadzając mnie na swoich kolanach i obejmując w pasie.
Prychnęłam w dalszym ciągu naburmuszona.
-I do tego
śliczna. Boże jak ja zazdroszczę twojemu chłopakowi. Chwila. To ja nim jestem.
-Głupek.-Burknęłam,
ale uśmiechu i rumieńców na mojej tym razem oliwkowej skórze nie udało mi się
powstrzymać.
Sięgnęłam po
książkę i zaczęłam znowu czytać.
-Twój
głupek.-Powiedział dając mi buziaka w policzek.- Co tam się dzieje?
Twarz mi się
rozpromieniła i zaczęłam dokładnie opisywać mu fabułę książki machając przy tym
rękami i dokładając do historii moje własne domysły i krótkie opisy bohaterów
-No i w
końcu nie jestem pewna czy on na pewno jest tym zdrajca czy nie, bo z jednej
strony krzywo mu z oczu patrzy, a z drugiej cos za łatwo się do tego
przyznał.-Percy patrzył na mnie uśmiechając się delikatnie lekko przekrzywiając
głowę.- No, co?-Spytałam przerywając mój wywód.
-Zastanawiam
się jak w takim popierdolonym miejscu jak to uchowałaś się taka niewinna i
delikatna ty.
-Przesadzasz.-Powiedziałam
próbując jakoś ukryć zmieszanie zasłaniając policzki skręconymi w ciasne
sprężynki atramentowo czarnymi włosami.
-Nie
przesadzam. Spotykałem się już z wieloma kobietami…
-Percy!-Odurzyłam
się i uderzyłam go książką w ramie.
-No dobra z,
kilkoma, ale, żadna niebyła taka jak ty. Śmiejesz się do świecącego słońca,
tańczysz w deszczu, a jak coś opowiadasz to oczy błyszczą ci tak jakbyś
zmieściła w nich wszystkie gwiazdy. Glimer ty jesteś tą jedyną. Jestem tego
pewny.
-Czy ty
właśnie?-byłam tak zaskoczona, że nie nie mogłam wykrztusić z siebie nic więcej.
-Może nie
wyraziłem się jasno.- Posadził mnie na kanapie a sam przed nią uklęknął.-
Glimer. Wyjdziesz za mnie?
-I ty się
jeszcze pytasz. Tak. TAK! OCZYWIŚCIE, ŻE TAK!-Rzuciłam mu się na szyję,
pocałowałam gorąco i razem przewróciliśmy się na dywan.
Mój narzeczony
włożył mi na palec srebrny pierścionek i szmaragdowym oczkiem i powiedział:
-Od teraz
jesteś moja. Nikt mi cię nie obierze i od razu uprzedzam ja nie wierze w
rozwody. Więc będziemy razem dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Wiecie, co
jest najgorsze w ciągłym kopiowaniu kogoś? To, że nigdy nie przestaje się
udawać.
Gdy kończę
zlecenie nie wracam do swojego prawdziwej postaci tylko egzystuje w tym
‘’wcieleniu’’ dopóki niedostane kolejnego zadania tego typu. Dlatego jestem
taka dobra w te klocki.
Ja nie mam
prawdziwej postaci.
-Nie poznaje
cię Glimer! Co się stało z kobietą, która biegała po salonie w mojej bluzce i
świergotała o tym, co dzisiaj czytała!?-Wrzeszczał.
-Siedzi w
więzieniu dla kobiet za kradzież planów bazy wojskowej jej tatusia. Bianca
Martinez mogę was sobie przedstawić!-Odparłam zrzucając doniczkę z parapetu.
-Czym ty
jesteś?
-Jestem
Glimer twoja była narzeczona.- Zaciągnęłam z palca pierścionek i cisnęłam nim w
Percy’ego.-Wynoś się.-Rozkazałam z kamienna twarzą.
-Teraz już wiem,
dlaczego nazywają cię „Loulian”-zaśmiał się.- Bez twarzy. Nie masz twarzy nie
masz charakteru. Nie masz nic i jesteś niczym.-Wyszedł trzaskając drzwiami.
Nie
płakałam.
Nawet mnie to nie zabolało.
Wiecie takie prozaiczne uczucia nie pasowały
do Mari.
Oh Black
Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She's from
Birmingham
Bam-e-lam
way down in Alabam
Bam-e-lam
well she's shaking that thing
Bam-e-lam
boy she makes me sing
Bam-e-lam oh
Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam...
Rozdział 5 za nami. Dedykuje go Vanessie.
Ines: Jak widać mamusia musi cie strasznie kochać.
Glimer: Na to wygląda.
Ja: Oj przestańcie. Gdyby ciągle było różowo to byście zanudziły sie na śmierć.
A teraz moi drodzy bleyderzy mam do was prośbę napiszcie mi w komentarzach jakieś fajne filmy najlepiej komedie, ale jeśli uważacie, że jakiś film jest godny polecenia, a komedia nie jest to sie nie krepujcie na pewno go chętnie obejrzę.
No to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania
Jej! Szybciej wstawiłaś kolejny rozdział... Fajnie się czytało. Betty miała narzeczonego? Nie spodziewałam się. :D A i jeszcze Alex. On to każdego uspokoi i rozczuli.
OdpowiedzUsuńI każdemu pomoże.
OdpowiedzUsuńAlbo spróbuję wysadzić w powietrze. Zależy od humoru.
UsuńDobrze dobrane słowa. :P
OdpowiedzUsuńJa: W końcu po kilku minutach od przeczytania napisze rozdział bo zebrałam siły. Więc 1) Dzięki za dedyk :* 2) Dzieki twojej Kelly że cię zmobikizowała. 3) Rozdział bardzo super 4) Telefon nie zacinaj mi sie... 5).... Nie wiem co jeszcze. Chyba nic dodac nic ująć :)
OdpowiedzUsuńKelly: *głaszcze kotka* Jeszcze filmy tudzież komedie napisz
Ja: No tak. No to z komedi... Dawno nie oglądałam ale może... Nie dobra nie przypomne sobie xd a z filmów to jakoś mi w głowie utkwił Ostatni Samuraj...
Kelly: Tyle?
Ja: No jeszcze nie wiem czy to twój gust : Szybcy i wsciekli, Transformers... I i iiiii i nie wiem. Dobra musze jeszcze sie douczyc bo jutro mam zamiar zlamać swoją zasadę i dokończyć rozdział. No i zbieram się na rehabilitacje pff...
To czekam na następny :)))
No to już wiem co będę robić wieczorem.
UsuńRyuga: Pisać.
Ja: Niech cie szlak.
Ryuga: I tak wiesz, że będziesz pisać.
Ja; Jasne, ze będę. ^^ Powodzenia na rehabilitacji.
Jakby co to Transformersy są teraz na TVN
UsuńJa:*został po niej dymek z kurzu*
UsuńRyuga:...Okey to tyle z temacie nastempnego rozdziału.
Ja:Ten rozdział mi się bardzo bardzo podobał. Przez cały czas siedziałam tak:'o'
OdpowiedzUsuńJack:Myhy nie kituj jak naszliśmy na pewna scenę to ci się minka zmieniła.
Ja:A idź.
Lilka:*stoi z założonymi rękom z poważną miną tupię nogą i patrzy na Alexa*
Ja:Będzie dym. A pomijając mówiłam już że rozdział mi się podobał?
Jack:Tak...
Ja:No to mówię raz jeszcze że mi się podobał. Komedia? Komedia?....U_U Nw. Nie ogląda bo nie przepadam. Może "Brzdąc w opałach"? To mi sie kojarzy z pewna osobą dlatego tą pamiętam.
Jack:I tak najgorsze szajstwo to jest Kewin sam gdzieś tam.
Ja:Za często to puszczają.
Lilka:*to samo co wcześniej tylko przymknięte powieki i brew jej drga*
Jack:I zaraz zrobi BUM!
Lilka:*nadal to samo*
Ja:A wracając to prawda jest że zostaje ci coś po tym jak się wcielasz.
Jack:Biegnij napisać o tym w gazecie.
Ja:Lecę -_-
Glimer: Niby co mi zostaje?
UsuńAlex: *najbardziej ufne i niewinne spojrzenie jakie można sobie wyobrazić* Coś nie tak?
Ja: Cieszę się, że ci się podoba,aż trzy razy.
Ryuga: No co ty nie powiesz?
Ja: Ryuga nie bądź niedobry. Bo napiszę opowiadanie całe poświęcone temu, że twoja twarz wygląda jak pyszczek żółwia.
Ryuga:...
Ja: I tak ma być. ^^
Ja:Jesteśmy, wróciliśmy byliśmy na spacerze.
UsuńLlilka:*unika spojrzenia Alexa*A pro po żółwia widzieliśmy dziś chmurę w kształcie właśnie tego stworzenia^^
Jack:A może jeszcze opowiesz jak zatankowałaś puszkę...
Lilka:Nie moja wina że leżała na drodze nie?! -_-
Jack:*do Glimer* A nie próbowałaś tego zmienić że tak powiem.
Ja:Uuuuuu pod wpływem Hani nawet Ryuga się zamyka.
Jack:A ma inny wybór...
Alex:*smutek* Zrobiłem coś nie tak?
UsuńMary: Jasne, że nie. Lilka ma muchy w nosie i jak jej się coś nie podoba to niech turla dropsa do Częstochowy.
Glimer: Nie mogę wychodzić z roli bo za którymś razem mogę przypłacić to życiem.
Ryuga:*krzywi się jak to on*
Ja: Nie ma wyboru. Najmniejszego. Ale przecież wie że chcę dla niego jak najlepiej. Prawda?
Ryuga: Tak i dlatego oprucz mnie wskrzesiłaś całą Dark Nebule.
Ja: Oj tam oj tam szczegóły.
Jack:Na są początek chcę powiedzieć że bulisz.
UsuńLilka:Zaraz wybulę ale z ciebie krew!*zatyka usta dłonią i zaczyna chodzić po pokoju*
Jack:Yyyyy...acha.
Ja:I przy Lilce znika cala twoja elokwencją.
Jack:Na to wygląda...niestety...po za tym*patrzy na Kruka I Hanie* Przecież one zawsze robią wszystko dla naszego dobra...zawsze...wszystko...
Ja:Nie zaczynaj ja tu mam załamanie po przeczytaniu rozdziału u Angel.
Lilka:Żebym ja cię Mary nie poturlała gdzieś zaraz na przykład na cmentarz. Muchy...phy...muchy...ty weź kup okulary wreszcie nie dość że cię wkręca ten cały Alex to jeszcze Glimer i huk wie kogo jeszcze niedługo się okaże że i Panią doktor odkręca. No weźcie na niego spójrzcie. On kreci kreci i jeszcze raz kreci.
Lenox:Myślę że powinnaś się uspokoić Lili.
Lilka:*oczy za mgłą głos demona* Nie rozmawiam z toba w tym momencie. Lenox przepraszam.Wcale nie zawiśniesz pierwszy. Ja tylko...
Jack:Cos czuję że się dziś obłowię...I właśnie to nie wychodzenie z roli cię wyautuję Glimer tylko na odwrót.
Ja: No nie ;-; załamałam Kruka ;-; jestem tragiczna... *idzie poprawić rozdział*
UsuńJenny: Izumi łap ją! Dostała depresji!
Ja: Melancholii -.-
Jenny: To nie to samo?
Ja: Nie.
Jenny: Ciekawe kto Kruka bardziej załamał. Ja, Hideki czy Kyoya.
Harumi: Pewnie wszyscy na raz.
Ja: *bawi się pajączkiem*
Jenny: A to będzie ciężko.
Ja:*dolna warga jej drga* nic tam nie ruszaj kobieto.
UsuńJack:Zaraz włączy jej się tryb fontanna łez albo coś w tym stylu.
Lilka:Oj zamknij się.
Ja:Nie warcz.
Lilka:Bo co?
Ja:Bo dostaniesz szlaban.
Lilka:Możesz mi naskoczyć.
Jack:Kruk mnie broni. Lepszej ochrony nie miałam.
Ja:Cicho nie widzisz ze ja tu próbuje wychowywać.
Jack:*patrzy na siebie*Jakos ci nie wychodzi.
Jenny: Angel jest jak huśtawka. Trzeba się do tego przyzwyczaić.
UsuńJa: Zjeżdżaj dziecko szatana.
Izumi: Co to są szlabany? O.O
Harumi: Coś w stylu gdy Angel nam grozi, że zamknie nas w piwnicy.
Kelly: Melancholia jest złem kiedy nie jesteś Tsubasą lub Mary.
UsuńKyoya: Z serii Kelly próbuje być mądra.
Kelly: A wiesz, ze nawet nie spróbuje cię za to zabić :)
Kyoya:*asekuracyjnie postanawia się oddalić*
Mary: Uwierzyła byś gdyby ktoś ci powiedział, że ten twój Dany jest zły i chce cie zabić?
Alex: Tylko spokojnie nie chcemy tu trupa.
Glimer:*prycha coś pod nosem o bezsensowności wypowiedzi Jack'a*
Alex: Ktoś chciał cie zamknąć w piwnicy!?
UsuńHarumi: Angel. Ale ona tylko tak gada.
UsuńJenny: Bo jak coś to jest poważna rozmowa.
Ja: Jesteście tępi -.-
Jenny: *wciska jej pluszaka* Pogryź sobie.
Ja: Co ja, pies?
Jenny: A Kyoya to lwiątko :D
Alex: To niech sobie gada tak, żebym tego nie słyszał, a najlepiej jak wogóle przeztanie. Nik nie będzie więził pani mojego serca.*bierze Haru na ręce i daje jej buzaka w nos*
UsuńJa: Alex ty się ciesz, że jesteś od Hanki bo byś miał ciężkie chwile.
UsuńHarumi: Ale dzięki Angel istnieję ^^ *całuje go w policzek* Nie złość się.
Jenny: *przewraca oczami i wychodzi ciągnąc Izumiego*
Lilka:Ale zaraz będziecie go mieli. Ona ma na imię Deny jesli juz i by nigdy czegoś takiego nie zrobił.
UsuńJa:Skąd wiesz a może właśnie tak jest.
Lilka:Idź zobacz czy nie straszysz w łazience.
Ja:Doigrasz się dziś.
Jack:I tak się kończą rozmowy kiedy nie masz kogoś gdzieś...idę się chyba przejść.
Lilka:Ja byłam pierwsza matole więc siedź tu i nie gadaj. O zapomniałam dodać ze Haru też urabia.
Harumi: Co urabiam? O.o
UsuńJenny: Krzyż na drogę, Jack.
Ja: Jesteś tak miła jak ja czasami.
Jenny: No po kimś to mam ^^
Alex: Cieszę się i jednocześnie serce mi krwawi bo mon amour nie może być ciągle zemną.
UsuńRyuga: Francuzi.
Kelly: Normalnie bym żygła ale mam na to za dobry humor bo znałam sobie sparing partnera. ^^
Jenny: A myślisz, że dlaczego wyszłam?
UsuńHarumi: No życie mój drogi.
Alex: Za grosz u was romantyzmu. Zobaczymy jak będziecie śpiewać kiedy sami się zakochacie.
UsuńRyuga: Coś mi mówi, że Kelly już się zakochała.
Kelly: Jaaaaaaaasne.
Jenny: Już to widzę. Uuu Kel kim jest ten farciarz?
UsuńLilka:Jest!*wyjmuje bluzę z szafy, zakłada. Rzuca Tarkina Kelly* Proszę baw się*szarpie sie oknem i wychodzi przez nie.
UsuńV:Jesli ci się nudzi to zapraszam na trening.
Lilka:Księżna przemówiła. Phy.
V:*chwyta Lilke za kaptur i wciąga do środka*
Lilka:To jest ograniczenie wolności.
V:....
Lilka:Pójdziesz za to siedzieć.
V:...
Lilka:Ogłuchłaś naglę?*V upuszcza ja na ziemię*
V:Wstawaj.
Lilka: I co jeszcze gwiazdkę z nieba tez chcesz?
V:*podpala Lilce bluzę*
Jack:*najspokojniej w świecie przechodzi obok dziewczyn chwyta gaśnicę i opryskuję pianą Lilkę*
Lilka:Nie żyjesz*rzuca sie na Jacka*
Ja:I dlatego moim ulubionym dzieckiem jest V.
Jack & Lilka: Co?!*kłótnia dra się V do uszu*
Ja:I mamy ich z głowy.
Kelly: Niewiem o czym mówisz.
UsuńRyuga: Jaaaaaaaasne. Bo wcale nie nawijasz jak pokręcona o tym całym kosmicie z którym przrgrałaś i tym samym od którego dostałaś causa.
Kelly: Nigdy więcej się do ciebie nie odezwę.
Ryuga: Obiecujesz?
Kelly:*nabiera powietrza i robi naburmuszoną minę* Odmawiam składania dalszych zeznań wszystko co powiem zostanie użyte przeciw mnie.
Jenny: Ehhh o V mogę iść do ciebie na trening zanim Kimiko mnie zakatuje swoim kazaniem?
UsuńIzumi: A gdzie zakochani?
Patrick: Cholera wie.
Ja: Haru i Alice to moje ukochane dzieci.
Jenny: Ranisz mnie ;-;
Ja: Przecież wiem, że masz to gdzieś.
Jenny: W sumie.
Ines: O co wy się sprzeczacie? U nas bycie ulubionym dzieckiem równa się obrywaniu bardziej niż reszta.
UsuńKelly: Czyli w cholere trudno stwierdzić.
Jenny: Tak w zasadzie to u nas wszystko jest zmienne jak w kalejdoskopie.
UsuńPatrick: Co cię tak wzięło na te porównania?
Jenny: A tak o ^^
Ja:Ja to wszystkich ich kocham oprócz Meg.
UsuńJack:Co ty do niej masz?
Ja: -_-
Lilka:*jedna wielu kupa piany*Tarkin toczy się tu spór na twój temat.
Ja:Ryuga hyba jest zazdrosny.
V:*krótkie spojrzenie pełne podejrzenia i uniesienie ramion na Jeny*
Jenny: Nie umiem migowego. O już nowy dzień!
UsuńPatrick: Twoja katana.
Jenny: No czekaj! Jeszcze nie umiem się rozdwajać!
Ryuga: Wprost przeciwnie cieszę się jej szczęściem.
UsuńTsubasa: Co ja słyszę nasza mała Kelly nam dorasta.
Kelly:...Nienawidzę was. Jakby mnie ktoś szukał to sztrzelam z Tobio z najwyższej wierzy w mieście.
Ja:Yhy...
UsuńJack:Ona może dorośnie ale nie urośnie.
Sky:Nie sądziłam ze będziesz mnie cytował.
Jack:No ras ci się udało...
Lilka:Tobio? To ten od lizaków? Kelly zaczekaj idę z tobą!
Lenox: I ona ma być wojowniczką U_U
V: U_U
Kelly:*pokazuje Jack'owi jęsyk*Tak ten od lizaków jak również najlepszy snajper w tym wymierze. Więc nie obgadywać mnie bo zastrzeli.
UsuńJack:Juz się boje...i nie pokazuj języka to nie ładnie.
Usuń*bey uderza w odległości trzech milimetrów od głowy Jack'a*
UsuńKyoya: Skrzał ostrzegawczy. Lepiej stul pusk młody jeśli nie chcesz stracić głowy.
Jack:*rozgląda się w poszukiwaniu bleydera* Mnie tak łatwo nie zabijecie...skoro tak mu zależy na skasowaniu mnie to niech tu przyjdzie i walczy a nie kryje się po kontach.
UsuńKelly: *wysyła w sms'ie* Idiota. Snajper się nie pokazuje.
UsuńJack:Bo nie chcę stanąć oko w oko z przeciwnikiem.
UsuńKelly: Bo woli to oko najpierw przestrzlić. ;P
UsuńJack:*z uśmieszkiem kreci głową*
UsuńLilka:Myślę że tobie się Jack nudzi.
Jack:....
Lilka:Czyli nudzi.
Kelly: Jack jest zazdrosny bo interesuje się Tarkinem bardziej niż moją starą zabaweczką. :*
UsuńJack:Mówiłem to juz chyba ale powtórzę bo do ciebie nie dochodzi. Nie jestem twoja zabawką.
UsuńLilka:Dlaczego ty mi przypominasz chomika to ja nie wiem. :)
Kelly: O już nie bocz się. Wiesz przecież, że ja się tylko tak z tobą drocze.*szturcha chłopaka delikatnie w ramię* A co do tego chomika to może być przez policzki. Wiesz chomiczki mają takie fajne wydente. ^^
UsuńJack:Taa? U_U
UsuńLilka:*tarmosi Jacka za policzek* puci puci no chomiczek no^^
Jack: Łapa -_-
Kelly: Łapy mają zwierzęta Lilka ms ręce, a jak ci się coś nie podoba to pobiegaj sobie w kółku.
UsuńLilka:*układa szubki palcy na policzkach i kreci nimi*^^
UsuńJack:Nie jestem chomikiem!
Lilka:Już się tak nie denerwuj bo jeszcze bardziej uroczo wyglądasz^^
Kelly: Dla nas jesteś. ^^
UsuńJack: -_-
UsuńLilka:Hi hi ^^
Jack:Co ja takiego zrobiłem ze tu do was trafiłem?
Ja: No wiesz...ja.
Jack: No właśnie ty.
Ja: :)
Jack: U_U
Kelly: Oj tam Jack nie bocz się mogłeś trafić gorzej na przykład...pffffff no ten yyyy Mógłbyś być taką Betty albo pierwszym lepszym gościem z Dark Nebuli a tam zawierasz takie umowy po których trzeba sprątać pół życia a drugie pół się ich żałuję.
UsuńJack:Taa...*patrzy znacząco na kruka*
UsuńJa: No co?
Jack: Nic...dobra skończmy juz ten temat.
Kelly: Okey midiu pysiu. Dark Nebula be a co jest okey? Hymmmmmm?
UsuńAlex: Jakie to jest Żałosne.
Kelly: Niby co?
Alex: Niby ty i twoje zachowanie.
Kelly: Ale w kiedy w którym miejscu.
Alex: Od kilku dni i wszędzie.
Kelly: Spadaj na kaktus czteroki. Nie znasz się.
Jack:Nic nie jest okay.
UsuńLenox:Powinieneś mieć więcej szacunku do kobiety Alex.
Jack:Co ty się w ogóle jej czepiasz niech se robi co chce. Jej życie jak coś zawali to będzie miała problem.
Lenox: U_U
Alex: Szanuje ją jako kobietę i przeciwnika, a moim obowiązkiem jako obywatela tego bloga jest powiedzieć jej, że jej zachowanie jest poniżej jej normy i z upływem czasu bynajmniej nie staje się lepsze...W skrócie jest żałosna. Wiem, że używam mocnych słów ale słabe do niej nie docierają. Ps. Nie będzie mnie kot oceniał.
UsuńLenox:Dzieci*kręci głową* ma swoje decyzje. Ale ktoś powinien jednak jej pilnować. Dobrze ze ma Betty, Białą i Ryuge, Marry, Ines i resztę towarzystwa.
UsuńAlex: Czyli ja z dobrego serca nie mogę jej pomóc mają to zrobić za mnie inni? Nie no spoko róbcie zemnie nieczułego dupka tylko dlatego, że nie lubię tych samych osób co wy.
UsuńKelly: Alex zjedz snikersa. Głodny nie jesteś sobą.
Jack:Ktoś tu się użala...
UsuńLenox:...Dobranoc U_U*wskakuje na parapet*
Alex: Wiesz Jack jest subtelna różnica pomiędzy użalaniem se a wkurwianiem sie naucz sie ja wyczuwać albo ktoś ci kiedyś przypierdoli tak że się nie pozbierasz.
UsuńJack:...Po tym kazaniu chyba pobiegnę się popłakać do swojego pokoju -_-*sarkazm*
UsuńAlex: *patrzy na Jack'a jakby spadł z księżyca potem spogląda za siebie jakby chciał sprawdzić czy do niego są skierowane te słowa i w końcu pyta* Myślałeś nad odpowiedzią cały dzień?
UsuńJack:Za wysoko się cenisz. Bo niby nie mam co robić tylko myśleć co ci powiedzieć? Nie bądź śmieszny.
UsuńJa:Nie widziałam wcześniej że coś napisałeś nie bulwersuj się.
Alex: Tak wiem mam bardzo wybujałe ego i zajebiście dobrze mi z tym.
UsuńJack: Idę jakoś nie mam przyjemności z nim rozmawiać.
UsuńJa:Ten "Need for Speed" to nawet dobry film jest.
Sky: Wspaniały :')
Alex:Grę znam praktycznie na pamięć, ale filmu jeszcze nie miałem okazji oglądać, ale skoro polecacie to może się skusze obejrzeć.
UsuńA proszę bardzo. Dobra ekipa zbieramy się.
UsuńLilka:Weź tak nie mów bo mi nie dobrze.
Ja: U-U...na razie a właściwie to już dobranoc.
Bloguś: Dranoc.
UsuńJa: *piszę* Tylko niczego mi nie rozwalcie!
OdpowiedzUsuńJenny: W twoim domu niczego nie niszczymy!
Izumi: Właśnie!
Ja: A...? Dobra mniejsza.
Jenny: Ej szczerze myślałam, że powiesz swoje kolejne skojarzenie.
Ja: Zrezygnowałam z tego. Komentuj a nie się obijasz!
Jenny: Z takim Alex'em serio można zwariować.
Izumi: Z Glimer też. Nie wiadomo jaki ma charakter.
Jenny: Filmy, co? Ostatnio Angel umierała na filmie ,,Miłość i śmierć" Woddy Allena ale Autorka ma dość specyficzne poczucie humoru.
Ja: Słyszę to -.-
Jenny: Jestem z ciebie dumna.
Patrick: Jennifer chodź tu!
Jenny: A gdzie proszę?
Patrick: Wyszło na spacer. Chodź tu.
Kelly: Dark Nebula nowa czy stara i tak nie ogarniesz.
UsuńGlimer: Życie.
Alex: Wariatów się nie kocha za nimi się szaleje. A właśnie gdzie moja Haru?
Jenny: *rozgląda się* Goni Izumiego z wielką pandą-pluszakiem a co zawołać ją? Czymś czym kieruje Doji jest trudne do zrozumienia.
UsuńAlex:Nie. Niech sobie nie przeszkadza. Zaczekam.
UsuńDoji: Przesadzasz moja droga. Przesadzasz.
Ja: Prosisz o dobre komedie, tak? Z mojej strony mogę ci polecić francuskie: "Taxi" (którekolwiek ^^) "Za jakie grzechy dobry Boże", "Przychodzi facet do lekarza" i "Wasabi".
OdpowiedzUsuńAaron: To ostatnie to aby na pewno jest francuskie?
Ja: Mhm. Ale rozgrywa się w Japonii. ^^
Doji: Francuskie komedie mon dieu wreszcie obejrzymy cos z sensem.
UsuńKelly: "Wasabi" jest jak Dark Nebula. Francuskie ustrojstwo w środku Japonii.
Aaron: Z sensem czy nie, Yuna kojarzy je wyłącznie dzięki własnej mamie.
UsuńJa: Co zrobisz jak nic nie zrobisz? Nie to że ich nie lubię czy coś.
Aaron: Kelly, Nebula to taki francuski "kleszcz". :D
Kaosu: *próbuje zamknąć walizkę skacząc na nią*
Kelly: Kleczcz pijawka komar pasożyt najgorszego sortu! Wybierasz się dokądś Kaosu?
UsuńKaosu: *siedząc na walizce* A, Yuna ma dłuższą wycieczkę klasową. A zazwyczaj my jedziemy razem z nią, żeby nie sfiksowała bardziej niż to konieczne. ^^
UsuńAaron: *wżera skittlesy* Dobrym określeniem byłby też tasiemiec.
Hiromi: *kręci głową* Ty serio jesteś spokrewniony z Arisu? Nie chodzi mi tu nawet o wasze charaktery, ale wy nawet upodobania macie zupełnie inne. Ona pocky, naginata i czarne ciuchy ty skittlesy, włócznia i białe ubrania. Co z was za bliźniaki?!
Aaron: Dwujajowe. No i w końcu jestem jej alter ego.
Kelly: Mojej uwagi dla czegoś co już raz rozwaliłam nie starczyło na to określenie. Alter ego same z nimi problemy.
UsuńAlex: Masz coś do mnie!?...Alex proszę uspokuj się....Mógłbyś kiedyś się sam z siebie komuś postawić.
Kelly: Tak postawienie się małej dziewczynce to dobry początek.
Alex:On nie umie się postawić nikomu, a ty przysięgłaś mu nic nie zrobić więc jesteś idalna do tego celu.
Kelly: Tak jestem idealna.
Alex: I tyle do niej dotarło.
Hiromi: Jak dobrze, że już "rozdzieliłeś się" z Ari. Właściwie to jak wy to zrobiliście?
UsuńAaron: *wzrusza ramionami* Nie pamiętam.
Hiromi: Pff, oczywiście. Najlepsza wymówka.
Aaron: Kiedy ja serio...
Hiromi: *macha ręką* Tak, tak.
Kelly: Żesz kurczr blade. Rozczepiła bym tych dwóch milusiego dała Mary wstręciucha wysłsła bym do brata i wszyscy byli by szczęśliwi.
UsuńHiromi: Całkiem dobry pomysł. Tylko gorzej z jego wykonaniem.
UsuńAaron: Syjamskie łatwiej rozdzielić niż taką dwójkę jak Alex i Alex.
Kelly: Eeeech ja zawsze mam pod górkę. Jest jeden taki wichajster do rozdzielania osobowości, ale według Celest są dwie opcje albo rozdzielimy ich albo usmarzymy im mózg...Ja bym spróbowała ale nie wszyscy są przekonani do tego pomysłu.
UsuńAaron: Niech zgadnę, Mary jest przeciwna?
UsuńHiromi: Czego się dziwić. Alex number one jest jej najlepszym przyjacielem z dzieciństwa i prędzej zniszczy to ustrojstwo niż da na chłopaku eksperymentować.
Mary: Tak. *przytula Alex, a ten uchachany też ją przytula*
UsuńCelest: Wszyscy poza Kelly i Ryugą są przeciwko nawet ja. Ryuga dla jasności ma jak on to ują...wyjebane.
Hiromi: Serio wszyscy minus ta dwójka, z czego jeden ma to w przysłowiowej dupie?
UsuńAaron: Zaskoczona lisicio?
Hiromi: Może trochę. Po prostu myślałam, że Celest chciałaby przetestować swoje ustrojstwo. Ale skoro wszyscy chcą Alexa takiego jaki jest, to okej.
Celest: Nie będę ryzokwać życia brata faceta którego kocham. Wystarczy że stracił ojca więcej cierpieę mu nie potrzeba.
UsuńHiromi: *kiwa głową* Skoro tak stawiasz sprawę. A propos ojców, co tam u Satoru?
UsuńAaron: Nic nowego. Lata w te i wewte helikopterem.
Kelly: Tak na dobra sprawę zauważaliście, ze w świecie beyblade jest tylko kilku dorosłych tak jakby jakaś straszna wojna pochłonęła wszystkich dorosłych i na świecie zostały same dzieci to by tłumaczyło dlaczego trzynastolatki chodzą sobie od tak po świecie.
UsuńJa; Q.Q ...Okeeeeey ty już nie oglądasz Fuzionka.
*cisza*
UsuńAaron: Kurwa...
Hiromi: Kolejna teoria spiskowa do kolekcji...
Kaosu: A jakby zapytać o to starszego Hagane... Myślicie, że by powiedział...?
Ją: I jeszcze jedną sprawa... Ilu bladerow ma w ogóle jakąś rodzinę... Bo raczej się o niej mało w anime wspomina...
Kelly: No właśnie. To conajmniej dziwne i wogóle to z jakiej paki*Kyoya zasłaniała jej usta dłonią*plflylfflylmhym
UsuńKyoya: Przestań mówić. Poprostu przestań.
Hiromi: *zaklada nogę na noge* Skoro tak wam przeszkadza jej paplanina to zainwestujcie w zatyczki do uszu.
UsuńAaron: Chyba, że Tategami zasłonił jej usta z innego powodu.
Hiromi: *wzrusza ramionami*
Kyoya: Przeszkadza mi jak gada gdy próbuję spać. Kiedyś potrafiłem zignowować wszystko, a wtedy pojawił się Yu ze swoim "Yoyo" i Kelly ze swoim świdrującym czasczkę głosem.
UsuńKelly: *wywraca oczami i gryzie chłopaka w palec* Ble gdzieś ty je trzymał? Fujj muszę umyć język.