Gdzie ja
jestem?-Pomyślałam rozglądając się po pokoju bez ścian. Siedziałam na podłodze
wyłożonej czarnymi i białymi płytkami ułożonymi na przemian w białej
przewiewnej letniej sukience sięgającej mi kolan.
Okey zadajmy
sobie proste pytanie. Co robiłam zanim się tu znalazłam. Film mi się urwał
chwilę po wyjściu Ines. Czyli, albo mnie ktoś zaskoczył i porwał, albo to sen. Stanęłam
na nogi i z zadowoleniem stwierdziłam, że nic mnie nie boli. Ani poharatana
ręka ani posiniaczona noga, nic. Było mi tak dziwnie lekko na sercu. Miałam
ochotę śmiać się i tańczyć.
-Kelly.-Usłyszałam
swoje imię, ale nie zauważyłam, kto je wypowiedział. Zaczęłam się rozglądać.-Tu
na dole.-Odruchowo spojrzałam w dół, a tam moim oczom ukazała się moja kotka
przybłęda.
-Cześć
Bettuś.-Powiedziałam kucając na ziemi i wyciągając rękę w stronę kota jednak ta
wiedząc najwyższej, co chcę zrobić cofnęła się.-Wiesz, co tutaj robimy?
-Jesteś tutaj,
ponieważ chcę ci coś pokazać i nie nazywaj mnie tak. Jestem Kasha.
-Jak
chcesz.-Powiedziałam wzruszając ramionami i uśmiechając się szeroko całkowicie
dając się ponieść wesołości, jaka towarzyszyła mi od początku tego dziwnego
snu.
-Choć za
mną.-Powiedziała Betty i podreptała dokądś na swoich małych kocich nóżkach.
Chcąc nie chcąc poszłam za nią. Znalazłyśmy się w identycznej sali jak ta, w
której się obudziłam z tą różnicą, że teraz przede mną na lekkim podwyższeniu
stało dziewięć trumien.
No po prostu
pięknie.
Nie znoszę
cmentarzy, pogrzebów, trumien, smutku, procesji, a najbardziej ze wszystkiego
nienawidzę słuchać o śmierci, a żeby było śmieszniej każda kobieta w mojej
rodzinie od strony matki zawsze bardzo wcześnie się na nią przygotowywała.
Na przykład
moja pra pra babcia trzymała na strychu swoją przyszłą trumnę, moja pra babcia
zawsze na wyjazd pakowała suknie, w której życzyła sobie być pochowana moja
babcia pamiętam jakby to było dzisiaj mimo końskiego zdrowia ciągle opowiadała,
że wybiera się na tamten świat, a z kolei moja mama życzy sobie zostać stremowana,
żeby później jakiś naukowiec jej nie odkopał.
-To, po co
tu jesteśmy tak dokładnie?
-Chce, żebyś
zajrzała po kolei do wszystkich znajdujących się tu trumien.-Powiedziała Kasha siadając
na białym kafelku posadzki i układając swój ogon w półksiężyc.
-To wszystko?-Zdziwiłam się. Tak w sumie jeden
z moich snów ograniczał się do łażenia w górę i w dół po schodach tuż za
fioletowym kotem.
-Tak. Gdy to
zrobisz nie będę cię już tutaj zatrzymywać.
-Okey. No to
zaczynamy.-Powiedziałam strzelając z palcy.
Zajrzałam do
stojącej najbliżej mnie małej jasnej trumienki. Była wielkości sporego pudełka
na buty. W środku leżało niemowlę. Miało podkulone rączki i nóżki, a całe ciało
ułożyło się tak jak jakby leżało w łonie matki. Poczułam jak w gardle rośnie mi
gula.
-Rodzice nie
mówili ci, że prawie zeszłaś z tego śwista zaraz po narodzinach?-Ni stąd i zowąd
powiedziała kotka.
-Nie.-Wydukałam
nie za bardzo widząc związek pomiędzy historią mojego życia, a niemowlakiem.
-Zaraz po
narodzinach trafiłaś na stół operacyjny.
-Nic takiego
nie pamiętam.-Powiedziałam coś właściwie oczywistego, bo nic innego nie
przyszło mi do głowy.
-Oczywiście
głuptasku. Miałaś wtedy kilka minut.-Przeszłyśmy do drugiej trumny.
Leżała w
niej mała dziewczynka. Góra dziesięcioletnia. Ubrana była w białą sukieneczkę z
koronkami, a jej długie niebieskie włosy związane były w dwa kucyki. Na jej
cieniutkich rączkach znajdowało się pełno drobnych wypalonych kropek, które
słabo upudrowane przez pracowników zakładu pogrzebowego.
-Co jej się
stało?-Spytałam gładząc brzeg trumny.
-Co tobie
się stało.-Poprawiła mnie kotka wskakując na lekko odsuniętą pokrywę trumny.-To
życie straciłaś w trakcie tamtej walki. Łowców trochę poniosło i dwóch z nich
poraziło cię jednocześnie, a twoje małe serduszko nie wytrzymało takiej dawki
elektryczność.
-Chwila.
Przecież ja to przeżyłam.-Oderwałam wzrok od dziewczynki i spojrzałam na kota
ze zdumieniem.
-Tak
przeżyłaś, ale straciłaś tam jedno życie.-Potrząsnęłam głową do reszty tracąc
wiarę, że cokolwiek z tego zrozumiem.
Kota
zeskoczyła z pokrywy i drobnymi kroczkami podbiegła do trzeciej trumny.
Niechętnie ruszyłam za nią. Czułam się tak jakbym niosła na plecach te dwie
trumny.
-Przesuń
pokrywę.- Rozkazała.
Drżącymi
rękoma zrobiłam, co kazała. Bałam się, co tam zobaczę.
W środku
leżała dziewczyna na moje oko trzynastoletnia. Blada skóra, pod którą mimo
grubej warstwy pudru widoczne były jej nabrzmiałe żyły. Oczy na wpół otwarte poprzecinane
były czerwonymi żyłkami.
-Co się
stało?-Udało mi się wyksztusić. Widok dzieci był smutny, ale one wyglądała jak
kompletnie obca mi osoby. Natomiast dziewczyna, która teraz przede mną leżała
była mną. Od trzynastego roku życia moja twarz wcale się nie zmieniła.
-Drago.
Spóźniłaś się z unikiem zaledwie o pół sekundy. Chodźmy dalej.
Odwróciłam
wzrok ze wstrętem.
Dałam się
zabić L-Drago...Moment. Przecież pamiętam ten unik. Zrobiłam go, co prawda w
ostatniej chwili, ale to ch*jstwo nawet mnie nie drasnął, a poza tym żyje, więc
jakim cudem mogę tu leżeć?
Przeszłyśmy
dalej.
W czwartej
trumnie leżała dziewczyna, której lewa ręka była przyszyta do reszty ciała. Nić
chirurgiczna puściła w kilku miejscach i widać było kawałki mięsa i kości.
-Kto?-Udało
mi się wyksztusić. Chociaż chyba przypominałam sobie gdzie mogło się to stać.
Szczególnie, gdy doszyte ramie zaczęło mnie boleć.
-Lion na
spółkę z Kyoyą. Tym razem skończyło się na kolejnej bliźnie, ale gdyby odłamek
uderzył odrobinę dalej rozkruszyłby chrząstkę razem z kością i odwalił ci
ramię.
-Tak myślałam.-
Wykrztusiłam.
Ruszyłyśmy
dalej.
Piąta trumna
była zrobiona z ciemnego drewna. Ostrożnie odsunęłam wieko nie czekając, aż
Kasha każe mi to zrobić. O dziwo wieko nawet nie drgnęło.
-To trumna
symboliczna. Po wybuchu Dark Nebuli niebyło, co z ciebie zbierać.
Przełknęłam
gule, jaka nagromadziła mi się w gardle i poszłam za kotem.
O co tu
chodzi? Dlaczego miałabym zginą w którymkolwiek z tych momentów mojego życia? Przecież
to się w ogóle kupy nie trzyma.
W środku
szóstej skrzyni jak można się było tego spodziewać leżałam ja.
Mimo tego,
że w zakładzie pogrzebowym starali się jak mogli dostrzegłam, że kości
obojczyka i kręgi w szyi są poustawiane nie tak jak trzeba poza tym twarz, z
której miejscami ukruszył się biały puder była widocznie zmiażdżona w okolicach
czoła, chociaż próbowano to ukryć zakrywając uszkodzenie włosami.
-Jak...Umarłam?
-Na
pamiętasz jak uciekłaś z kazania Ines?-Nie odpowiedziałam- Pomyślałaś, że było
by dobrze gdybyś spadła i skręciła sobie kark. Powiedźmy, że dwa dachy dalej
spełniło się twoje życzenie.
-Acha.-Pokiwałam
głową zamykając oczy.
Ruszyliśmy
dalej. Kotka zatrzymała się przy następnej siódmej już trumnie.
-Otwórz.-Poleciła.
-Najpierw
powiedz jak tym razem umarłam.-Spróbowałam się targować.
-Najpierw
otwórz.-Odparła głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Odsunęłam
wieko.
Postać leżąca w trumnie ubrana w czarną
suknie, a jej twarz zasłaniała czarna woalka.-Odsłoń twarz.-Rozkazała.
Ze
ściśniętym gardłem nachyliłam się nad trumną i uniosłam materiał.
W popękanym
oczodole bujało się szklane oko. Poszarpana powieka z nieudolnie
poprzyklejanymi kawałkami lateksu (mającymi chyba zastępować brakującą skórę) i
sztucznymi brwiami rozerwała się w taki sposób, że wyglądało jakby trup patrzył
na mnie rozszarpanym okiem.
-Dostałaś
kulkę, kiedy razem z dziewczynami po raz drugi napadłyście na Dark Nebule. Na
twoim miejscu cieszyłabym się, że nie w tył głowy.-Spojrzałam na kotkę z
niedowierzaniem. Jak ona może być tak spokojna?-Kula wyszłaby wtedy przodem i z
twarzy zostałaby ci krwawa miazga.
-Dobrze
wiedzieć.-Powiedziałam odsuwając się od trupa. Ręce oparłam na ramionach i
mocno je ścisnęłam w obawie, że za chwilę rozlecę się na kawałki. Kompletnie
straciłam czucie w nogach z powodu ogromnego ciężaru, jaki w tym momencie mnie przygniatał.
-Osma
trumna.-Powiedziała kotka.
-Proszę sama
ją otwórz.-Udało mi się powiedzieć, po czym zakryłam twarz dłońmi.
-Nie mogę.
Ty musisz to zrobić.-Westchnęłam głęboko i z sercem na ramieniu uchyliłam
wieko.
W środku
leżała zmasakrowana dziewczyna. Spojrzałam na napis na pokrywie gdyby nie on nigdy
bym nie uwierzyła, że to ja tam leżę.
Pod grubą
warstwą pudru widniały szwy deformujące moją twarz, dłonie wszystko. Spod
odklejającej się peruki wyłaniały się łyse placki skóry.
Poczułam jak
zawartość mojego żołądka podchodzi mi do gardła. Zasłoniłam usta dłonią i
odsunęłam się od trumny. Moim ciałem wstrząsały torsje. Zgięłam się w pół i
upadłam na kolana.
-To była
ósma trumna.-Odezwała się kotka.-Została jeszcze jedna. No dalej wstawaj. Chyba
się teraz nie załamiesz? Przecież jesteś zimna suką. Kilka trupów wtę czy we te
nie powinno ci robić różnicy. -Słyszałam jej głos, ale mimo jej drwiącego tonu nie
mogłam się pozierać. Ciężar tych wszystkich trumien i trumienek wgniótł mnie w
podłogę i nie pozwalał się ponieść.
-Dobrze
dosyć tych teatrzyków. Wstawaj.-Moje ciało uniosło się do góry.-Zobaczysz, co
jest w ostatniej trumnie i dopiero wtedy pozwolę ci odejść.-Podniosłam głowę i
zobaczyłam ostatnią trumnę.
Była pusta.
-Od zawsze
powtarzasz, że masz duszę kota. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wiele było w
tym prawdy. Tak jak kot miałaś dziewięć żyć, które stopniowo traciłaś w ciągu
swojego życia. Ile pełnych trumien już widziałaś?
-Osiem.
-Więc ile ci
zostało?
-Jedno.
-Brawo. Oto
miejsce na twoje ostatnie dziewiąte życie. Które właśnie się skończyło.-W
trumnie pojawiła się potargana owinięta w bandaże dziewczyna pokryta szronem z
sinymi ustami i ściśle zamkniętymi oczami.
-Co to….-Słowa
ugrzęzły mi w gardle.
-No wiem trochę
to kiepsko wygląda, ale za chwilę przygotuje cię do wiecznego spoczynku.
Skończyło
się moje życie? Ale to przecież….Ale to przecież….Ale to przecież znaczyłoby,
że….Że…że nie żyje. Nie. Ja nie mogę teraz
umrzeć. Nie spłaciłam swoich długów. Nie
zemściłam się. Ryuga się jeszcze nie obudził. Co z nim będzie, gdy się obudzi a
mnie nie już będzie.
-Nie. Nie.
Ja nie mogę. Jestem mu potrzebna.
-Spokojnie.-Przemówiła
do mnie kotka.- Wcale nie jesteś mu potrzebna. Po jego ciało pójdę już za
chwilę.
-Czym ty
jesteś?-Powiedziałam walcząc ze łzami ze ściskającym się gardłem.
-Już
mówiłam. Jestem Kasha. Kot-demon, który zstępuje z nieba i zabiera zwłoki…
Tada! To się dzieje gdy nie mam pomysłu na rozdział.
Tsubasa: Miałaś do wyboru dwa opowiadania do lekkiej obróbki i dodania. Romantyczno-psychologiczną notkę i...to. Czemu wybrałaś...TO!?
Arisu: *wpatruje się beznamiętnym wzrokiem w ekran, a po chwili bierze swój płaszcz i wychodzi z domu*
OdpowiedzUsuńJa: Hola, nie za późno na spacery po mieście?
Aaron: *idzie/biegnie za siostrą*
Ja: Ty też?
Shin: *obejmując lekko Shizu* Przynajmniej jej przypilnuje.
Hiromi: *sceptycznie* Ty serio wierzysz w to co mówisz?
Shin: *lekki uśmiech* Pewnie, przecież to rodzeństwo.
Kaosu: *kręci głową* Już trzeci raz mówię, że żaden autor/autorka bloga nie ma równo pod sufitem.
Ja: A ja drugi raz przypomnę, że zachowujesz się jak na haju po nawdychaniu się świeczki zapachowej.
Kaosu: -.-
Raksha: *leży na dywanie, opierając się o Rufo*
Ryuga: Do Tsubasy mało co dociera przez te kłaki.
UsuńInes: Jak raz mas rację Ryuga.
Ja: Popsułam człowieków. :(
Ja: Spokojnie Haniu, do kolejnego posta na pewno im się poprawi. Ale czasami każdy ... człowiek miewa w życiu takie chwile, że lubi otaczać się przedmiotami, które przypominają smutek... Czy coś w ten deseń...
UsuńKaosu: To z "Kamizelki", nie?
Ja: *kiwa głową*
Shizuka: *bawi się swoim wisiorkiem*
Kaosu: *zmiana tematu* Skoro Tsubasa za żadne skarby nie zetnie tych włosów, to niech chociaż zapnie je w jakiś konkretny kucyk lub zaplecie w warkocz, bo nic nie będzie słyszał.
Aaron: *dogania Arisu* Nie sądziłem, że tematyka umierania i śmierci tak cię przybije sis. Przecież po... No wiesz sama ... myślałem, że oswoiłaś się ze śmiercią.
Arisu: *bez emocji* Śmierć to śmierć. Każdego dosięgnie prędzej czy później, ale mam dość słuchania o niej, przynajmniej dzisiaj.
Kelly: Nie tylko nie kucyk. Jak Tsubasa zwiąże włosy w kucyk to konyakt zemną się kompletnie urwie.
UsuńKyoya:...Co?
Kelly: Nie będę się mogła na niczym innym skupić. Arisu czy mi się wydaje czy ty się tak troszeczkę przejełaś moim losem?
Kaosu: Czyli zostaje warkocz... W sumie ciekawe jak on wygląda w warkoczu.
UsuńJa: Zapytaj wujka google.
Arisu: *wyjmuję paczkę pocky i wkłada jeden do ust*
Aaron: *uśmiech* Pewnie, że się przejęła. Na swój odmienny sposób. Jak w przypadku Liz.
Arisu: *patrzy w nieco zachmurzone niebo*
Kelly: Choć Tsu uczeszemy cie. :)
UsuńMary: ona cofa się w rozwoju
Ryuga: Nie. Poprostu zatrzymła się w rozwoju w wieku lat dziesięciu.
Kim: *przechyla lekko głowę* Niby czemu czesanie kogoś ma być świadectwem zatrzymania się w rozwoju?
UsuńRaksha: *zasnęła opierając się o Rufo*
Arisu$Aaron: *włóczą się bez celu po mieście*
Kim: A Kasha jest również w " Strażniku domu Momochi". Tyle, że tam jest facetem.^^
UsuńKasha: Zgadza się. Demonów mojego pokroju nie ogranicza coś takiego jak płeć.
UsuńKim: Skoro tak mówisz to pewnie tak jest.^^ Ale wciąż nikt mi nie odpowiedział na moje wcześniejsze pytanie.
UsuńJa: *dobudza się*
Mary: Nie chodzi tu o samo czesanie tylo o jej podejście do życia. Ciągle się cieszy, bawi, ogólnie zachowuje się jak dziecko z ADHD.
UsuńKelly:Wcale że bo nie.*zawużcuje 56 cienkiego warkoczyka na włosach Tsubasy*
Mizuki: Normalnie druga Kim... Świetnie...
UsuńKim: *odrywa się od Durarary* Hee? A nawet jeśli jestem jak 10-latka to co? Przynajmniej umiem czerpać radoche z życia.^^
Mizuki: Skoro czytanie o kolumbijskim krawacie cie cieszy... A teraz powiedz mi po kim ty masz swój rypniety charakterek?
Kim: Nie wiem.^^ Może po babci.
Kelly:Durarara! *biegnie do Kim ciągnąc za sobą Tsubase*
UsuńTsubasa: Ał ał nie za włosy!
Kim: Yuna i ja dopiero zaczynamy oglądać.
UsuńMizuki: Czytaj: obejrzały pierwszy odcinek.
Kelly: Izaya jest mój i Shizuo też jest mój i nie obchodzi mnie jak bardzo się różnią.
UsuńKim: Hai, hai.^^ Jest jeszcze sporo anim i mang, żeby każdy kogoś sobie znalazł. ^^ A ja mam jeszcze Dantaliona.
UsuńMizuki: *kręci głową i wraca do garażu*
Kelly: Żeby wszyscy tak łatwo mi ustępowali.
UsuńAlex: To byś się nudziła.
Kelly:...Fakt.
Kim: Ee tam. Po prostu nie ma się o co kłócić. ^^
UsuńAaron: Czy wszyscy czerwonowłosi w naszej bandzie to sami optymiści, czy mi się wydaje...?
Kelly: Rudzi tak mają. Wulkany energii optymistyczni i meeeega denerwujący jak akurat nie masz chumoru.
UsuńKim: Z tego co mówisz to nee-chan nigdy nie ma humoru. :(
UsuńDamian: *tłumi ziewniecie* Bez przesady. Ma radoche, gdy siedzi przy swoim autokarze.
Kim: Ale czemu jak jestem obok to warczy?
Damian: *przejeżdża ręką po wlosach* To leży w jej wilczej naturze. Nie zawracaj tym sobie głowy, za bardzo.
Padam na twarz dlatego nie wiem czy napiszę coś sensownego. To na prawdę fajny pomysł z tym pokazaniem Kelly to znaczy.....nie ja się nie wypowiem chyba dziś.
OdpowiedzUsuńJack:I tak będzie jęczała*podrzuca orzeszek a ten trafia do jego buzi*
Ja:A żebyś się udławił. Tak jak mówiłam fajny pomysł z tym porównaniem sytuacji w których Kelly otarła się o śmierć czy pomyślała o tym i pokazaniu ich właśnie w ten sposób otwierania trumien. Fajny pomysł.
Lilka:*waha się w dwie strony. Chce przytulić Kelly ale się boi że coś się stanie* I czemu ty dziewczyno tak straszysz co?*marszczy brwi*
Ja:Kelly będzie żyła wiecznie. Spokojnie...*w środku wypowiedzi upada głową na książkę*
Lilka: :(
Jack:Ee? Wstawaj i siadaj do książek.
Ja:Yyyyyy już nie mogeeeEEEeeeEEEeeeeEEE
Jack:Mówiłem że będzie jęczała...
Ja:Jak tak na ciebie patrze to mi się Mały Książę przypomina O_O
Jack:......Zmieniam zdanie idź jednak spać*podrzuca orzeszek*
Ja:Poszedł po wieniec wrócił z orzeszkami*pokazuje na Jacka*
Lilka:Ale wy głupi jesteście tu się tragedia odgrywa a wy wy*chwila zadyszki i zimne dreszcze* o o orzeszkach.
Jack:*przegryza orzeszka* Co zaraz zrobisz czarne oczy i będziesz udawać ze latasz. Uciekajmy w popłochu....
Lilka:Powstrzymam się od komentarza na twój temat.
Jack:*wzrusza ramionami* Phy...
Lilka:Powiedź jaki ty masz problem?
Jack:Ja żaden za to ty*pokazuje na Lilkę* spore.
Lilka:Ach tak?!
Ja:-_- spokój dzieci. Czekam na kolejny wpis i pozdrawiam Kruk & spółka.
Kelly: Spokojnie Lil mi się nic nie stanie. W teorii nie powinnam już istnieć więc jak chcesz to się tul.*rozkłada ręce na boki* Jakby co ja mam tulenie w genach.
UsuńKelly: Poza tym w żadnej z tych trumien nie wyglądałam na rozsypaną w proch poza tym ja umrę ze śmiechu to pewne jak dwa plus dwa daje...czekaj żebym się nie jebła...cztery...cztery?...Cztery!
UsuńLilka:*biegnie tulić Kelly i szepcze cicho żeby nikt nie słyszał* Nie strasz mnie tak na drugi raz bo o mało się nie popłakałam.
UsuńJack:*patrzy na liczącą Kally i na Kruka i znów na Kelly i wraca do Kruka* To będziesz ty we wtorek.
Ja:Tu niema z czego się cieszyć!
Jack:I co się uruchamiasz to tylko test.
Ja:Jak ja ci tu zaraz zrobię test i zasadzę kopniaka to ci się okupacja przypomni!
Jack:I poco się drzesz?
Ja:*macha ręką i idzie zjeść trochę czekolady*
Jack:Tylko nie jedź gorzkiej bo ci po niej odbija.
Ja:Mam cie dość*pociera but o but*
Sky:Ja go czasami też ale zobacz jak fajnie się cieszy.
Lilka:Ta strzeli ten szelmowski uśmieszek i myśli, że jest fajny phy...
Jack:Ale mnie to dobiło... biegnę się powiesić albo od razu potnę.
Ja:O-O wyjdź z tond. Najlepiej na dwór zobacz jaka ładna pogoda.
Lilka:Tak chodźmy na dwór! ^^ Słońce tak ładnie świeci. Lubię słońce ^^
Ja:Idziemy. Przy okazji się dotlenie.
Kelly: Słyszałaś Betty już tak nie robisz.
UsuńBetty:Oj dobrze już dobrze niemożna się w rolę demona wcielić nawet na jeden dzień.
Kelly: Nie.
Betty:Phi.
Kelly: Spokojnie Lil Hania przesadziła z tym postem dlatego w przyszłym tygodniu oprócz rozdziału doda coś takiego że ze śmiechu wam mleko nosem pójdzie.
Jack:*coś mu się przypomina i zaczyna się śmiać*
UsuńLilka:*patrzy na Jacka jak na idiotę* To słońce ci muzg roztopiło czy jak?
Jack:Nie ważne...
Lilka:Betty nie denerwuj się tam bardzo ładnie wcieliłaś się w role koto-demona^^
Lenox:Tak przydało by się pośmiać bo u nas to mało kto się śmieje. Kruk tak ale jak otworzysz podręcznik od matematyki, Jacka to wredne dziecko i śmieje się wrednie...nie lubię tego dzieciaka a Lili ach moja Lili to już w ogóle się nie śmieje.
Lilka:*wywraca oczami* Będziemy czekać na kolejny post i dodatek specjalny również.
Kelly: Jack ma być niby wredzizną? Chyba na głowe upadliście Jack jest milutki. :3 Dla uśmiechu miojej psiapsi całą Dark Nebule zmuszę do wygłupów.
UsuńJack:Z grzeczności nie zaprzeczę...ale milutki?...a myśl co chcesz. To nawet lepiej.
UsuńLenox:Faktycznie może ziele to ująłem on jest*patrzy na Jacka*...arogancki?
Lilka:*lekki uśmiech*
Ja:*skacze po łóżku i się drze*
Jack:A mówiłem nie dawać jej gorzkiej czekolady? Mu...*nie kończy bo obrywa poduszką*
Lilka:Tak! Ja też!*rzuca poduszkami na wszystkie strony*
Jack:*łapie nadlatującą poduszkę i udaje że ukręca jej "głowę"* moja cierpliwość kiedyś się skończy...
Kelly: Arogancki...tak to bardzo do niego pasuje...Oooo jak miło widzieć twój uśmiech po tak długim czasie. ^^
UsuńLenox:I tak on mi coś nie pasuje...
UsuńLilka:Oj tam, oj tam*macha ręką i wzdycha*
Lenox:Ona i tak tylko udaje. Ja to wiem :(
Lilka:*łapie się za głowę i wywiesza oczy do góry*
Jenny: *wygląda jak zmokła kura* Trumny,koci demon i ciała rodem z najkrwawszych gore. Co mnie ominęło.
OdpowiedzUsuńJa: *brak chęci do życia*
Jenny: *opiera ręce na biodrach* A już myślałam,że ci przeszło. Na Angel nie zwracajcie uwagi. Pokłóciła się z wytworem swojej wyobraźni. Znowu. -.-
Ja: Zajmij się komem a nie mnie jedziesz. *rusza po szczotkę*
Harumi: Ruszyła się! Alleluja!
Jenny: *rozsiada się wygodnie na fotelu i przygląda się Kashy* Czegoś takiego jeszcze nie widziałam.
Izumi: Lepiej zablokujcie drzwi. Jak Yuka tu wleci i zobaczy kota to będzie ciężko.
Jenny: Pozostawiając Kashę i trumny. Tsubasa nie dramatyzuj. Spotkałeś kiedyś normalną blogerkę? No właśnie.
Ja: Znam ten ból.
UsuńKelly: Yuka nie lubi kotów?. ..Phi jej strata.
Kasha: Niewidziałaś jeszcze wiele. Za młidym demonem jesteś.
Jenny: Na odwrót. Uwielbia więc jakby zobaczyła Kashe....
UsuńIzumi: Miałaby w dupie że to demon. Będzie głaskała i tuliła do znudzenia.
Harumi: Victor :D
Jenny: Czego znowu chciał?
Harumi: Nic tylko Kasha gada jak on.
Kelly: Bo wszystjo co stare gada tak samo, a co do Yuki to przynajmniej wie co dobre.
UsuńVictor: Wypraszam sobie! Jestem młody!
UsuńJenny: Oczywiście.
Victor: Nikt się ciebie o zdanie nie pytał -.-
Jenny: *wzrusza ramionami i zajmuje się czesaniem Haru*
Kasha: To się szczylu nie wtrącaj.
UsuńKelly: Haru się gdzieś szykuje?
Victor: Phh.
UsuńHarumi: Nie tylko ciężko je mi uczesać bo są dość długie.
Jenny: Więc zostałam jej fryzjerka.
Harumi: Poza rym *podwija rękaw bluzy* Mam dość duże oparzenia i zaczyna boleć gdy za długo nią ruszam.
Alex:Co się stało kto ci to zrobił!*podbiega do Harumi*
UsuńKelly:...*patrzy na niego przenikliwie* A ten znowu swoje.
Harumi: Aaa tam. Podczas eksperymentów z bronią.
UsuńJenny: Kok, kucyk warkocz czy coś innego?
Harumi: Obojętnie ^^
Alex: Powinnaś bardziej uważać.
UsuńKelly: Niema nic lepszego od kucyków. Nic.
Harumi: *uczesana kok* Arigatou ^^ a i takie oparzenia to chleb powszedni dla mnie.
UsuńJenny: Nie lubię psów.
Ja: Ten z dzisiaj był jakiś wściekły ;-;
Izumi: Trzeba go było przejechać a nie spierdalac.
Ja: Żeby mnie pogryzł? Podziękuję -.-
Alice: Wreszcie normalnie gadasz ^^
Ja: Cieszcie się i radujcie wróciłam ~~
Jenny: O nie ;-; wiem co chcesz zrobić ;-;
Ja: *szatański uśmiech u zamyka się w pokoju*
Kelly: Jak mama się tak uśmiecha zawsze dzieje się coś strasznego.
UsuńAlex: Jakbyś się nie uczesała ślicznie wyglądasz...Pies pewnie poczuł się zagrożony, albo ktoś go wcześniej wystraszył.
Izumi: Angel na rowerze się nie goni. Ze względów bezpieczeństwa.
UsuńJenny: Wczoraj zaczęła pisać to się pokłóciła z takim blondynem. I teraz znowu to piszę -.- Why? ;-;
Kelly:Moje szczere kondolencjie ktoś tam u was zginie.
UsuńJenny: Wątpię. Błysk w jej oku sugerował co innego.
UsuńIzumi: Może ktoś wbije i odbierze jej laptopa?
Harumi: Ciągniemy losy?
Kelly: Na przykład co? Wiecie może to coś nie będzie takie złe.
UsuńJa: Nie panikujcie tak idioci. Tylko zmieniam opisy.
UsuńJenny: Ufff. Alarm odwołany.
Kelly: Jana twoim miejscu bym panikowała skiro zmirnia opis może przy okazji zmienić ci charakter.
UsuńJenny: Nie może. Zbyt twardo siedzę w jej głowie jako taka jaka jestem obecnie.
UsuńJa: No niestety masz rację. Zmieniałam opisy gdzie indziej.
Kelly:*patrzy na Angel potem na Mnie potem na Angel potem znowu na mnie i w końcu na Jenny*...Ja bym jednak uważała. Zrób coś mocnego co utrwali w niej twój charakter.
UsuńAlex: Psycholog się znalazł.
Muszę przyznać, że się zaciekawiłam czytając twój post. Wow... Kot-demon? A to ciekawe...
OdpowiedzUsuńAle przecież Kelly nie może umrzeć!
To tyle z mojej strony. Na razie nie mogę wymyślić nic sensownego.
:)
Cieszę się, że moja twórczości do ciebie trafiła.
UsuńZawsze trafiała.
UsuńTy chory pojebie.
OdpowiedzUsuńOch stop it. *.* Pisałam to przed masakryczną serią biologia, matma, chemia.
UsuńMiju: Jej ale pomysł
OdpowiedzUsuńTak to ja Ashara z nowego profilu bo stary usunęłam z pewnych powodów. Czy wrócę do historii Miju????? Niewiem
Kelly: Wrócisz. Ja ci to mówię.
UsuńMiju: Ja od dawna "negocjacje" prowadzę z Asharą i nic
UsuńKelly: Jak poczuje pradwanego ognistego ducha beyblade to odrazu wróci. :)...Mato i córko gadam jak Phoenix.
UsuńJennifer: Spoko nie jest źle czasem trzeba tak powiedzieć
Usuń