Rozdział 2
Oh Black
Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
Black Betty
had a Child.
Bam-e-lam
the damn thing gone wild
Bam-e-lam
she said it weren't not of mine
Bam-e-lam
the damn thing gone blind
Bam-e-lam I
said: "Oh, Black Betty"
Bam-e-lam oh
Black Betty, bam-e-lam.
Te pająki to
straszne cieniasy. Niedawno dowiedziałam się, że mamy jednego pracodawcę.
Ciekawe czy dostanę ochrzan za to, że systematycznie uszczuplam ich szeregi. Za
chwilę się dowiemy. Weszłam do centrum dowodzenia drugiej siedziby Dark Nebuli.
Mimo tego, że chwilę temu pogruchotałam kości kilku denerwującym mnie
skurczybyką nota bene będącym ochroniarzami tegoż przybytku zostałam dość
ciepło przyjęta i zaprowadzona do sali konferencyjnej.
-Za chwilę
nastąpi wideo konferencja.- Oświadczyła sekretarka, po czym wyszła, a na
ekranie pojawił się Doji.
-Betty
całkiem nieźle sobie dzisiaj poradziłaś.
-Daruj
sobie.-Burknęłam. Nie potrzebuje pochwał tylko pieniędzy.
- Musisz coś
dla mnie zrobić.-Powiedział uśmiechając się.
Oho to jak
nic wstęp do ochrzanu.
-Nie
zabronisz mi tłuc swoich ludzi będę to robiła, kiedy tylko będę chciała.-Powiedziałam
przeglądając się w metalowych pazurach.
-Nie o to
chodzi.-Zaśmiał się.-Musisz po prostu złożyć propozycje odwiedzin w mojej bazie
głównej kilku osobą.-Czyli nareszcie przechodzimy do konkretów. W końcu ile
można czekać?
-Rozumiem,
że chodzi o propozycje nie do odrzucenia.
-Si
-Gadaj, o
kogo chodzi.
-O
niejakiego Ryuge Kishatu i pewną Hikaru Hasama.
-Kishatu?-Zdziwiłam
się.- To trup. Mam ci tutaj przytargać trumnę?
-Po pierwsze
to nigdy go nie pochowano wiec nie masz, co szukać trumny. Po drugie, jeżeli mówię,
że masz go przyprowadzić to masz go przyprowadzić nawet, jeżeli chce trupa!-Krzyknął
uderzając pięścią w stół.
-Nekrofil.-Prychnęłam.-
To gdzie mam kopać?
-W najbliższym mieście. Znajdziesz tam
obydwoje. Adresy już ci wysłałem. Chce żebyś wzięła do pomocy paru moich ludzi.
-Jedyne, co
będą tam robić to nosić mi torebkę. Dobra to ja spadam. Acha jeszcze jedno
porysowałam ci karoserie na tym czerwonym autku. Bonne nuit.-Odwróciłam się i
skierowałam moje kroki w stronę drzwi.
-Słucham?!-Ryknął,
ale nie przejęłam się tym zbytnio. Wyciągnęłam tylko rękę i pomachałam mu nawet
się mnie odwracając.
Moje myśli
były zajęte czymś ważniejszym. Moim celem.
Ryuga
Kishatu. Czyli jednak nie wykitował.
Z nim może
być niemały problem. Szczególnie, że trzeba go wsiąść żywcem.
Zabrać Steyr
ACR czy Steyr Scout Tactical? Steyr ACR ma więcej naboi, ale dwa razy mniejszy
zasięg niż Steyr Scout Tactical, ale ten z kolei jest cięższy… Mniejsza będą go
za mną targali.
Wróciłam do pokoju,
który wybrałam sobie na sypianie i uwaliłam się na łóżku. Celnym rzutem buta
zgasiłam światło i wreszcie miałam spokój. Zdjęłam kostium i rzuciłam go na
ziemię. Szacunek do kopiowanej postaci poziom ekspert.
Leżałam
sobie spokojnie na łóżku, gdy poczułam, jak co wbija mi się w kark. Na początku
nie było tak źle, ale gdy po raz kolejny zostałam wyrwana z pół snu przez
głupie ukucie wściekłam się i wyrwałam kujące mnie piórko z poduszki. Było
białe, ale w księżycowej poświacie wpadającej przez częściowo zasłonięte okno
miało kolor błękitu.
Usiadłam na
łóżku i przyciągnęłam kolana do piersi, przesuwałam po nosie piórkiem i. Kolejne
polowanie. Z taką samą bronią.
***
-Ach Ananabeth.-Westchnął
wymuskany mężczyzna trzymając mnie pod rękę.-Czy to nie wspaniała pogoda na
polowanie?-Gdyby było prawdziwe to może.
Nigdy nie zrozumiem,
co zabawnego jest w polowaniu w puszce.
To jak
strzelanie do ludzi w wąskiej uliczce. Sto procent pewności, że trafisz zero
adrenaliny zero frajdy, zero niebezpieczeństwa. Przy czym ludzie w uliczce mają
jakąkolwiek szansę na odparcie ataku mogą na przykład mieć broń, a taki lew na
przykład.
Żył całe,
życie w rezerwacie dwa góra trzy dni temu go złapali i teraz wypuścili na arenę
nie większą niż przeciętny korytarz. Zwierzę jest tak zdezorientowane, że nawet
nie jest w stanie pomyśleć by się schować. Tylko stoi tak jakby czekał, aż...
Rozległ się
huk wystrzału, a mokre od porannej rosy powietrze wypełnił zapach prochu.
Ukryłam twarz w dłoniach tak jakby Ananabeth to zrobiła i z całych sił starałam
się być tym wstrząśnięta.
-Kochanie
przecież mówiłem, że jeśli nie chcesz nie musisz zemną jechać.-Powiedział
"mój" mąż.
-I miałabym
cię zostawić samego?-Oburzyłam się na tyle na ile pozwalała mi obecna
sytuacja.-Tak rzadko się widujemy, że prawie zapomniałam jak wyglądasz.-Oddałam
pozwalając mu się objąć.-Wracajmy już.
-Jeszcze
tylko jedna bestia i wracamy. Dobrze?-Pokiwałam głową i założyłam za ucho mój
nowiutki blond loczek.-No dzielna dziewczynka.
-Zaczekam w samochodzie.-
Zakomunikowałam.
Gdy
schodziłam z podestu usłyszałam jak bysiory pilnujące by polowanie przebiegało
jak należy burczeli za mną. Teksty z cyklu: "Kobiety tak jak dzieci
powinny mieć tutaj zakaz wstępu, rozkleją się nad głupim zwierzakiem psia jego
mać."
A niech
sobie gadają - pomyślałam.-Psioczą na oryginał, a nie na mnie.
Siedząc w
klimatyzowanym land roverze i czekając na mojego mężulka ładowałam broń silnym
środkami usypiającymi tymi samymi, jakich używają w tym pożal się Boże kurorcie
wypoczynkowym. Jedna dawka powali słonia u człowieka na dobre zatrzyma akcje
serca. Jaka szkoda, że po całych 36 godzinach szczęśliwego małżeństwa zostanę
wdową. Gdy broń była już gotowa wystarczyła zaczekać, aż pojawi się mój cel.
Zobaczył
mnie, pomachał do mnie i wtedy biało niebieska strzałka utkwiła w jego oku.
Zanim ktokolwiek zdążył zorientować się, co się właśnie stało ja już
taranowałam szlaban blokujący mi drogę. Gdy kurort zmienił się w małą ciemną
plamkę za moimi plecami odważyłam się zadzwonić do mojego transportu.
-Dutch mam
nadzieję, że jesteście gotowi.-Powiedziałam parkując w krzakach by przygotować
samochód i siebie na wjazd do miasta.
Blond włosy
ukryłam pod czarną peruką wyjęłam niebieskie szkła kontaktowe, a w zamian za
nie na nos posadziłam okulary o grubych szkłach i czarnych oprawkach idiotyczny
mundurek rodem z "Pustyni i w Puszczy" zmieniłam na przetarte jeansy i
szary T-shirert Samochód natomiast dostał nową rejestrację.
Tak
przygotowana wjechałam do miasta. Zostawiłam moje cztery kółka przy jakimś
sklepie i najzwyczajniej w świecie poszłam do portu gdzie już czekała na mnie
znajoma łódź.
-Hej Dutch.
Możemy już startować?-Wysoki muskularny mężczyzna zsunął ciemne okulary
przeciwsłoneczne z nosa i spojrzał na mnie tak jakby pierwszy raz w życiu mnie
widział. Wywróciłam oczami i również zdjęłam swoje szkła.-Wiesz, że to nie miłe
się tak gapić.
-Wiesz, że
zmieniasz twarz częściej niż ubrania.
-Wiem.
Miałeś dostać zdjęcie.-Burknęłam wchodząc na pokład.
-Miałem
odebrać uroczą blondyneczkę nie ślepego kruka.
-Mniejsza
płyńmy już zanim asy policji dodadzą dwa do dwóch.-Mruknęłam schodząc pod
pokład gdzie zamierzałam przeczekać drogę powrotną.
Słyszałam,
że oczy są zwierciadłem duszy. Moje są puste. To jedyna rzecz, po której można
mnie poznać, jeśli tego chcę oczywiście.
***
W pokoju
rozległ się dzwonek przydzielonego mi telefonu.
-Czego?-Spytałam
zła na Doji'ego, że mnie obudził.
-Broń i twoi
pomocniczy czekają już na parkingu.-Powiedział, po czym się rozłączył.
Ani Dzień
dobry, ani pocałuj mnie w dupę. Zwlekłam się z łóżka wzięłam szybki prysznic,
ubrałam się w kostium założyłam brązowe soczewki i dopiero poszłam na parking. No,
co? Uparli się, żeby ze mną iść to niech cierpią.
Wyszłam na
parking spokojnym krokiem i zostałam tam przywitana przez dwóch niezbyt
zadowolonych mężczyzn. Jeden z nich miał bardzo jasną karnacje. Jasne włosy
niebieskie oczy brwi praktycznie niebyło u niego widać. Włosy długie do ramion
i jasne spiął z tyłu głowy. Szczerze im dłużej mu się przyglądałam tym większą
miałam ochotę pójść poprawić makijaż. Co do drugiego. To był on typowym Azjatą.
Czarne krótkie włosy żółta skóra, czarne oczy spoglądające na mnie spod tak
zwanych mongolskich powiek. Miałam kiedyś takie, ale musiałam się ich pozbyć
przy już przy drugim specjalnym zleceniu.
-Na, co
czekacie?-Spytałam opierając dłonie na biodrach.-Nie mamy całej nocny.
Żaden z nich
nie odpowiedział tylko bez słowa wsiedli do samochodu. Wzruszyłam ramionami na
to ciepłe przyjęcie i również znalazłam się z samochodzie.
Ludzie
śmiesznie reagują na te całą Betty. Prowokujący strój w połączeniu z jej ciągłym
paszczeniem dezorientuje przeciwnika jeszcze przed rozpoczęciem walki.
Położyłam na
swoich kolanach pistolet i zaczęłam go gładzić.
Nie będę od
razu strzelać. Najpierw spróbuję użyć chloroformu. Tak będzie zabawniej. Podziurawię
ich dopiero w ostateczności...Albo jak będzie mi się nudzić.
Oh Black
Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She really
gets me high
Bam-e-lam
you know that's no lie
Bam-e-lam
she's so rock steady
Bam-e-lam
and she's always ready
Bam-e-lam oh
Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
-Zaczekajcie
tu.-Powiedziałam do dwu osobowej kuli u nogi wychodząc z samochodu.
-Co to to
nie kotku. Mamy ci siedzieć na ogonie.-Po raz pierwszy usłyszałam głos mojego jasnowłosego
towarzysza.
-Czyli jednak
potrafisz mówić.-Zaśmiałam się krótko, po czym twarz Betty przybrała śmiertelnie
poważny wyraz.-Wejdzie i w drogę, a zestrzelę jak zwykłe kundle.
Idę po
ciebie Kishatu.
Ostrzenie podważyłam
pazurami framugę okna, otworzyłam je i wślizgnęłam się do środka. Kule były tuż
za mną, ale ich umiejętności skradania się były na tyle zadowalające, że klęłam
na nich tylko trochę i to w dodatku w myślach.
Za uchylonymi
drzwiami wyraźnie słyszałam czyjś równy oddech. Ruchem dłoni nakazałam
zatrzymać się reszcie a sama ruszyłam do sąsiedniego pokoju. Podeszłam do łóżka.
No to teraz
sobie naprawdę solidnie zaśniesz kotku.-Pomyślałam wyciągając chusteczkę przesiąkniętą
chemikaliami. Wtedy otworzył gwałtownie oczy, a jego żółte źrenicę skierowały się
na mnie, kołdra zapłonęła i rzuciła się na mnie. Wszystko to działo się w
ułamku sekundy i zanim udało mi się ogarnąć mój cel zdążył już wybiec z
sypialni (jakkolwiek to nie brzmi) i znalazł się w salonie mało tego załatwił
50% moich gorylowych zapasów i rozwalił stolik. Nie zastanawiając się długo chwyciłam
na szczęście wcześniej nabity karabin i strzeliłam. Pierwszy strzał chybił.
Ryuga z furia w oczach odwrócił się przodem do mnie i wtedy oberwał drugą
strzałką. Zapal w jego oczach przygasł i zaczął się chwiać jednak udało mu się załadować
kuczer jednak strzelić już nie zdążył. Dwóch dawek nikt z jego masą by nie zniósł.
-Niezły
strzał.-Pochwalił mnie jasnowłosy podnosząc się ze szklanego stolika.
-Wiem.-Odparłam.-Lepiej
go zwiążmy. Mam nie jasne przeczucie, że to nie koniec problemów z tym typem.
-Bastien.-Powiedział.
-Na zdrowie.- Odparłam, na co zaśmiał się cicho.
-To moje
imię.
-Miło. Ja w
dalszym ciągu jestem Betty. A ten drugi niemowa czy ślubował milczenie?
-Jestem Hisoka.-Powiedział
mężczyzna robiąc przy tym ukłon.-I nie mówię, jeśli nie mam nic ważnego do powiedzenia.
-Jak chcesz.
Zabieramy zdechlaka do auta, łatamy Bastiena, a potem do WBBA po dziewczynkę do
kompletu.
Wyszliśmy
tak samo jak się tam dostaliśmy-oknem- z nieprzytomnym było, co prawda trochę
trudniej, ale dla chcącego niema rzeczy niemożliwych…czy jakoś tak.
Oh Black
Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She's from
Birmingham
Bam-e-lam
way down in Alabam
Bam-e-lam
well she's shaking that thing
Bam-e-lam
boy she makes me sing
Bam-e-lam oh
Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
-Hikaru mogłabyś
mi powiedzieć coś więcej na temat tej misji Tsubasy? – O tutaj jesteś słonko.-Chociaż kiedy wróci.-Wychyliłam
się zza węgła, przygotowałam się do strzału...
-Wiesz sytuacja
jest taka, że…- i strzeliłam trafiłam za pierwszym razem prosto w kark.
-Boom head shot!-Ucieszyłam
się tak jakby Betty to zrobiła.
Blondyneczka
do tej pory towarzysząca mojemu celu załadowała kuczer i przygotowała się do
walki. Ciekawe jak zamierza ze mną walczyć z bronią palną bey’e nie mają szans.
Widząc jej niededukowanie uśmiechnęłam się kpiąco.
-Ooo, a
miało być bez światków no, ale cóż skoro się nie udało to trudno. Chłopcy
zabierzcie naszą nową znajomą, a ja zajmę się jej koleżanką.-Powiedziałam i
strzeliłam po raz drugi.
Polowania są
fajne. O ile zwierzyna nie jest bezbronna.
Rozdział 2 za nami.
Ryuga: Cieszcie się, że miał go kto dodać.
Ja:....No o tak niespodziewanie wyskoczył.
Ryuga: Prawie wpakowałaś się pod tir!
Ja: To nie moja wina. tylko tego idioty który ustawił pasy tuż za zakrętem. :(
Ryuga: Grrrrrrrrrry.
Tsubasa: No już spokój. Nic się ostatecznie nie stało więc zapomnijmy o tym.
Ja:Dobra skoro odzyskałam kontrole nad podsumowaniem. Powie tylko tyle, że bardzo dobrze współpracuje mi się z Glimer i, że wyrosłam już z żartów o treści kończę z Blogusiem....
.
.
.
HA! Pryma Aprilis.
Ines: To było tak suche, że aż mi pranie wyschło.
Ja:...Z hejcona przez własne dziecko. :( Ale niema tego złego co by na dobre nie wyszło.
ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
Rozdział 2 za nami.
Ryuga: Cieszcie się, że miał go kto dodać.
Ja:....No o tak niespodziewanie wyskoczył.
Ryuga: Prawie wpakowałaś się pod tir!
Ja: To nie moja wina. tylko tego idioty który ustawił pasy tuż za zakrętem. :(
Ryuga: Grrrrrrrrrry.
Tsubasa: No już spokój. Nic się ostatecznie nie stało więc zapomnijmy o tym.
Ja:Dobra skoro odzyskałam kontrole nad podsumowaniem. Powie tylko tyle, że bardzo dobrze współpracuje mi się z Glimer i, że wyrosłam już z żartów o treści kończę z Blogusiem....
.
.
.
HA! Pryma Aprilis.
Ines: To było tak suche, że aż mi pranie wyschło.
Ja:...Z hejcona przez własne dziecko. :( Ale niema tego złego co by na dobre nie wyszło.
ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
Izumi: *patrzy się na Betty jak na ducha* O kurwa kolejna bezduszna.
OdpowiedzUsuńJenny: Nie zgadzam się Glimer. Polowania są fajne gdy ofiara chociaż próbuje się bronić ^^ *czyści kolekcje noży*
Harumi: Tylko się nie skalecz.
Kyoya: *patrzy się na towarzystwo* Czemu wyczuwam od was mordercze zamiary?
Jenny: *psychiczny uśmiech ale nic nie mówi*
Kyoya: Dużo mi to powiedziało....
Glimer:*patrzy przez chwilę na Izumiego poczym wystawia środkowy palec* To w końcu się ze mną zgadzasz czy nie?
UsuńIzumi: *macha radośnie do Betty a potem również pokazuje palec*
UsuńJenny: W kwestii jakie polowanie jest zabawne nie. W innych pewnie tak ^^
Glimer:*podnosi do góry jedną brew*
UsuńKelly: Ej Izuchan nie dokuczaj Glimer. Bo ja mogę zacząć dokuczać tobie.
Mary: Czemu jej bronisz?
Kelly: Bo wygląda jak mój awatar w grze, albo jakimś filmie...a poza tym pakuje się w takie samo gówno jak ja.
Izumi: *mruczy coś pod nosem*
UsuńJenny: Drętwo tu...
*nagle brzdęk, bum, bam! Do pokoju wpadają rozwścieczona Kimiko, radosny Victor a na końcu wlecze się Patrick*
Kimiko: *ściska wałek* Jak nazywa się ten zielonowłosy chłopak? -.-
Jenny: Tategami Kyoya ^^ a co?
Kimiko: *uderza wałkiem o rękę* Muszę z nim poważnie porozmawiać. ..
Glimer: *Tasuje wzrokiem nowoprzybyłych*
UsuńKelly:Yoyo dwa demony do ciebie.
Kyoya: Nie zapraszałem. Jenny masz z tym coś wspólnego?
Jenny: *patrzy się smętnie na rozwalone okno* Wierz mi lub nie ale wyjątkowo to nie ja.
UsuńKimiko: *podchodzi do Kyoyi a w oczach ma mord* Jak śmiałeś nazwać mnie chorą psychicznie?!
Harumi: Kimiko-san on nie ma zielonego pojęcia o co chodzi. On nie jest nasz.
Kimiko: *smutna mina* Czy ja jestem agresywna? *siada w kącie*
Jenny: *gleba*
Pozostali : *SZOK*
Ines:...Viktor w razy współczucia. Nawet Mary niema takich waxhań nastrojów.
UsuńKelly:...Chciałam ją podenerwować, ale teraz to chyba niewypada.
Mary:Aż dziwne, że się przejmujesz.
Kyoya: Nie jesteś bardziej agresyna niż zwykły demon.
Kelly: Nunu Yoyo teraz oberwiesz bo nazwałeś ją ZWYKŁYM demonem.
Kyoya: Nie zrobiłem tego.
Kelly: Za dużo z facetami siedzisz i najprostrzych zasad nie rozumiesz. Nieważne co powiedziałeś ważne co ona zrozumie.
Kyoya:*przetwarza informacje*Mniejsza przynajmniej jak raz Jenny nie miała z tym nic wspólnego.
Jenny: Mam dzisiaj dobry dzień dla zwierząt :)
UsuńVictor: Mój kwiatuszek jest najlepszy na świecie. Nie znacie jej -.- *bierze żonę na ręce*
Kimiko: *uspokaja się* ZWYKŁYM....?
Jenny: Wiesz Kelly jeśli jej nie zainteresujesz to twoje dokuczanie będzie miała gdzieś. *myje szybę* Jeszcze raz tak wejdziecie a skończycie w piwnicy!
Kelly: Jest zbyt rozchwiana emocjonalnie bym miała na to ochotę. Poza tym najlepsza to ja jestem.
UsuńMary: Tak mym najepsza. Jesteś strasznym Narcyzem.
Kelly: Jak już to Niezapomiajką. Niezapomiajki to sż kwiatki z bajki rosną nad potoczkiem patrzą żółtym oczkiem i wołajł skromnie nie zapomnij o mnie. ^^
Glimer: Czyli ona ma też tendecje do samoczynnej utraty kontaku z rzeczywistością. Ciekawe.
Jenny: Patrick a ty po co przylazłeś?
UsuńPatrick: *jakby nigdy nic siada przed mikrofalówką i zaczyna w niej grzebać*
Jenny: Jasnee bierz, baw się -.- *wyciąga mały nożyk z kieszeni*
Izumi: Wiem o czym myślisz i nawet nie próbuj.
Jenny: Uważaj bo się posłucham *wychodzi na balkon*
Izumi: Michael byłby zły.
Jenny: *mordercze spojrzenie ale się zatrzymuje*
Kelly: Ten "trup" tak? Wiecie ja niewierze że ktoś umarł dopóki nie znajdę ciała. Wiecie Doji, Ryuga, Phoenix.
UsuńJenny: Zamknij się! *rzuca krzesłem o ścianę i z trzaskiem wychodzi*
UsuńIzumi: Przepraszam Kelly ale są dwa tematy po których momentalnie traci kontrolę. I jednym z nich jest Michael.
Harumi: Ogólnie ostatnio jest nerwowa.
Jenny: *drze się ze schodów* Idę kogoś zabić! Za chwilę wrócę.
Patrick: Ona tym razem nie żartuje *wybiega na korytarz*
Kelly: Spoko. Wiesz każdy ma tematy tabu i niekturzy świadomie bądź nie to tadu naruszają.
UsuńJenny: *szarpie się z Patrickiem* Zostaw mnie! Wyjdę i zabije tych którzy zabrali Michaela! Zajebie ich! Powinni już dawno zdechnąć
UsuńPatrick: *szepcze coś cicho do dziewczyny*
Jenny: *uspokaja się ale robi się strasznie smutna*
Izumi: *owija Jenny w koc,wciska jej książkę i puszcza muzykę*
Jenny: *chowa głowę pod koc*
Izumi: Kyoya zabaw ją.
Kyoya: Taa biegnę
Kelly: Już dobrze? Chęć mordu minęła?
UsuńInes : Kelly~
Kelly: Dobra już dobrze już się nieodzywam.
Celest: Żeby zniszczyć silną kobietę wystarczy wykończyć faceta, ale by zniszczyć faceta trzeba zająć się nim samym zabawne.
Jenny: *wyciąga głowę i zaczyna się opętańczo śmiać* Zniszczyć? *uśmiecha się psychopatycznie* Oni mi dali świetny powód do życia.
UsuńIzumi: Serio..? Może Angel obija i przy okazji przeszło na Jen?
Harumi: Nope Angel jest spokojna.
Jenny: *z dupy się uspokaja*
Kelly: Dwoje uczuć napćdza lepiej niż cukier miłość i nienawiść.
UsuńCelest: Skoro tu jestem czy ktoś umie robić daifuku?
Kelly: Na mnie niepatrz mam sądowy zakas zbliżania się do kuchni.
Jenny: *już normalna* Kyoya też powinien dostać.
UsuńKyoya: Ty nam będziesz gotowała.
Jenny: Nie. To co sobie upolujesz to zjesz.
Nil: a potem będziesz narzekała,że wali zdechłą zebrą.
Jenny: To go wyślemy przez dżungle a sami pójdziemy jakoś inaczej. Alice umie robić ale ona boi się obcych więc ci nie pomoże.
Celest:...:( i caży misterny plan zrobienia kolacji w pizdu.
UsuńKelly: To ty zebrą jedziesz, a ja od dłuższego czasu zastanawiałam się co tak trupem śmierdzi.
Jenny: Upoluj sobie coś w supermarkecie.
UsuńKyoya: Nie śmierdze. Wy sobie coś ubzdurałyście.
Jenny: Śmierdzisz!!! I to tak,że przytomność można stracić :(
Kelly:O matko wyobraziłam sobio Yoyo z włyczniłą w supermarkecie. XD.
UsuńJenny: *wzdryga się* Przyjemna wizja..
UsuńKyoya: ...... -_-
Jenny: Nie rób mim tylko się umyj.
Kelly: Zawsze lepsze to niż wizja Hyomy strzażnika Komy by Mary.
UsuńJenny: I to niby ja jestem porąbana.
UsuńKyoya: Z tymi twoimi zapędami sadystycznymi i huśtawkami nastrojów podejrzewam chorobę psychiczną.
Jenny: Nie boli cię język? Ostatnio dużo gadasz
Kelly: Kyoya Tryton by Kenta też niszczy mózg, a ty Yoyo nie wtrącaj się jak kobiety rozmawiają.
UsuńJenny: Mnie akurat śmieszył. Szkoda,że go nie było podcas wyprawy na Nemezis :( Byłam sama wśród rudego,mechanika,dwóch idiotów i kota -.-
UsuńKelly: Uprasza sie przebywających tutaj o niewymawianie imion stworów których nie mogę zabić. Dziękuje za uwagę.*chrząka* Kenta był z nami.^^ Super dzieciak szkoda, że nie zwróciłam na niego wcześniej uwagi.
UsuńJenny: Nie denerwuj mnie...Chociaż w tym gronie idiotów łatwiej było udawać,że jestem z nimi. ^^
UsuńKelly:...Yyyyy co? Zaczynasz gadać jak Mary.
UsuńJenny: Byłaś z Kenta z którym da się po ludzku gadać a ja z kim...? A zresztą nieważne ^^
UsuńKelly: Nie wracajmy do tego dobra? To nie był z byt miły okres w moim życiu. Szybka zmiana tematu...Yyyyyyyyyyyyy.....Ma ktoś na zbyciu i wiadomości gdzie mange Gangsta mogę nabyć?
UsuńJenny: Nope. U nas nie ma otaku oprócz Angel. Angel!
UsuńJa: Czego?
Jenny: Gangsta.Manga.
Ja: Nie wiem...
Kelly: :( Smutam trochę bo nie wiem co się dzieje z Worikiem i Nikolasem.
UsuńJenny: Zajmij umysł innym anime. Powinno zadziałać
UsuńKelly: Spróbuję. Tyle, ze jest strasznie mało anime w moim ulubionym stylu czyli. W miarę rzeczywistość, pełno BADASS'ów, do tego jakieś niuanse kombinatorskie i zawiłe plany... Mamtko i córko gadam jak Hania.
UsuńJenny: Koniec końców jesteś jej córką :) Ja ostatnio mam fazę na kryminały ^^ ale mało jest dobrych :(
UsuńKelly: Gadam jak moja matka... Ryuga ratuj! Atak serio Danganronpa polecam człowiek sam ma ochotę zgadywać kto zabił.
UsuńJenny: Już dawno przerobione. Angel czy ty musiałaś już obejrzrć wszystkie takie serie?!
UsuńJa: Chora byłam to co miałam robić *wraca do jakże fascynującej geografii*
Ja: Też sie musisz uczyć? Powariowali w tych szkołach czy co?
UsuńJa: Nie tylko robię zadanie bo mnie w szkole nie było ^^ ostatnia litera..*rzuca zeszyt i książkę do tyłu* Yatta!
UsuńJa: Gratulacje ja muszę się wreszcie za swoje lekcje wsiąść ale coś mi nie idzie.
UsuńJa: Jest dużo czasu ^^
UsuńJenny: Weźcie nie gadajcie o szkole bo mnie szlak trafi.
Kelly:Właśnie poco wam w ogóle gibmaza i liceum ja skończyłam podstawówkę i jestem szczęśliwa.
UsuńJenny: Wolę się nie wypowiadać co skończyłam.Ale po cholere wam to?
UsuńJa: Bo trzeba i koniec...
Jenny: Dobra wymówka. W szkole cię jej nauczyli?
Ja: -_-
Kelly: Wiecie co jest straszne? To co mama ma ukryte w folderze "co chce użyć w opowiadaniu". Brrrrrrr aż ciary chodzą.
UsuńJenny: *gapi się na mnie wzrokiem zabójcy* Wiesz kim ja miałam być pierwotnie?!! Dziewczyną Kyoyi,która przez,że jest demonem jest bardzo nieśmiała!
UsuńJa: Dalej mam tą wersję w plikach ^^
Kelly: Yyyyyy co? Główna bohaterka miała być takim nieśmiałym mdłym ciapciakiem jak z jakiejś słabej historii o wampirach? Angel ja przez większość czasu (bez urazy taka prawda) lubię Jenny taką jaka jest wiec nieschrzanionego.
UsuńCelest: Pierwotnie ja i Betty byłyśmy jedna osobą. Brrrry to by było straszne.
Glimer: *wzrusza ramionami*
Ja: Spokojnie pisałam tą wersję jakieś 5 lat temu. Nie tak dawno to przeczytałam i się załamałam.
UsuńJenny: Wszystkich nas załamałaś.
Ja: Cie 5 lat temu tak dawno, a jednocześnie chwile temu.
UsuńJa: Dla mnie to bardzo dawno. Ledwo pamiętam co wtedy robiłam.
UsuńJenny: Ty czasami nie pamiętasz gdzie idziesz -.-
Pięć albo 7 lat temu poznałam beyblade. Na tosty z serem to prawie pół mojego życia. Ja wiele rzeczy robię mechanicznie np: w wakacje pytam za ile dzwonek zamiast która godzina.
UsuńJa: Szłam przez pół miasta i dopiero koło przedmieściach zorientowałam się,że miałam iść do sklepu koło domu...
UsuńJenny: *facepalm*
Dobra przyznaje wygrałaś.
UsuńJenny: Także więc to cud że ją jeszcze nie porwali.
UsuńJa: Przesadzasz*idzie się bić z nożem*
Jenny: Kelly co robisz bo nudno? :(
Kelly: MICHIKO TO HATCHIN oglądam.Trudno ogarnąć fabułę ale przynajmniej nie myślę o Nikolasie i Woriku.
UsuńKyoya: To żałosne.
Kelly: Powiedział trawnik.
Kyoya: Przejmujesz się losem narysowanej postaci.
Kelly: I?
Kyoya: To żałosne. Tak jakbyś nie miała innych problemów.
Kelly: Bo nie mam.
Kyoya: Łżesz.
Kelly: A ty gadasz jak Hyoma. :P
Jenny: Kyoya powiem krótko: Morda i do budy.
UsuńHarumi: W prostych słowach.
Izumi: Kyoya a masz coś do takich osób? -.-
Harumi: Właśnie? -.-
Kyoya: Na łeb upadłaś?
UsuńJenny&Harumi&Izumi: *jednocześnie* Kto?
UsuńPatrick: *zaczyna się śmiać*
Alice: Chwilami bywacie tragiczni.
Kyoya:*facepalm* Z kim ja rozmawiam?
UsuńKelly: Z demonicą która mogła by nas wysadzić w powietrze rudym psychopato optymistą swoją niedoszłą dziewczyna i ze mną...wmyśl mi jakąś kreatywną nazwę względnie krótki opis.
Jenny: Tategami do ciebie inaczej nie da się mówić.
UsuńHarumi: Niedoszłą dziewczyną? Phahahahahahahaha! W życiu!
Kelly: Miałam na myśli Jenny. Ty jesteś Alexa..., a właściwie 50% tego idioty.
UsuńHarumi:....
UsuńJenny: *turla się po podłodze* A myślałam że nic głupiego dziś nie usłyszę..Ja niedoszłą narwańca..Phahahaa
Ryuga: on nie była by sobą gdyby nie palnęła nic głupiego.
UsuńKelly:*robi ukłon*
Izumi: Patrzcie Kyoya nie zareagował.
UsuńHarumi: Bo wiedział,że jest na przegranej pozycji.
Jenny: Jak zawsze :)
Kyoya: Nie odpowiedziałem bo wizja spędzenia z tobą więcej czasu niż to potrzebne odrzuciła mnie na pół kilometra w tył.
UsuńJenny: Mogę cię wrzucić do morza jeśli moja obecność ci przeszkadza.Rzecz jasna z kamieniem przywiązanym do szyi :)
UsuńKyoya: Taki wisiorek to sobie zostaw. Założę sie , że będzie ci z nim do twarzy.
UsuńJenny: : Ta na pewno. To może wolisz ocean? Rozpadlinę górską. O! A może kanion. Jest tyle miejsc gdzie nigdy więcej mnie nie zobaczysz ^^
UsuńKyoya: Nie przemęczaj sie przed mistrzostwami. Jeśli tak bardzo ci zależy na moim konforie to może po prostu sobie stąd pójdziesz.
UsuńKelly; Be niedobry Yoyo.
Jenny: *uśmiech* Mam w dupie twój komfort. Po prostu chce byś definitywnie wyparował z tego świata. Dotarło? *przechyla głową ciągle się jadowicie uśmiechając*
UsuńKyoya: I myślisz że upadek z kilku kilometrów mnie zabije? Hym ciekawe.
UsuńJenny: Dobije kamieniem jak będę musiała.
UsuńKyoya: Tak to na pewno zadziała. Bo przecież mój trening w głównej mierze nie opiera sie na upadaniu z dużej wysokości i rozbijaniu nadlatujących przedmiotów.
UsuńJenny: Jak cie palnę prosto w łeb to rzeczywiście zdążysz się obronić. *klaszcze* Przed demonem.
UsuńKyoya: Wiesz zabawna jesteś. Kiedy kończą ci się argumenty mówisz, że jesteś demonem i to ma wszystko załatwić dla jasności słonko nie boje się laski z doczepionymi skrzydełkami. Co ty na to wściekniesz sie czy powiesz, że nie ogarniam twoich mega potężnych mocy?
UsuńJenny: *ziewa* Nudny jesteś. Wiesz przypominam ci to bo twój mały móżdżek mógł już to zapomnieć :)
UsuńIzumi: I tak twierdzę,że się coraz lepiej dogadujecie.
Harumi: Rzeczywiście ta żądza mordu od Jen wygląda obiecująco.
Izumi: Jednego poświęcić trzeba ^^
Kyoya: A tak zapomniałem jeszcze o tym żelaznym argumencie, że jestem nudny. No brawo wygrałaś wiaderko internetu.
UsuńHarumi: *przygląda się dziwnie Kyoyi po czym wyciąga mały termomert i coś mierzy* 4653...Izumi wooodaaa
UsuńJenny: *siada z książką w powietrzu* Postaw to wiadro gdzieś w kącie.
Izumi: *wpada z kanistrem* Co jest *dostrzega coś w powietrzu* Wow..
Kyoya: Co mała Jenny nie chce się już bawić?
UsuńKelly: Ten moment w którym z Kyoya porozumiewa się z innymi za pomocą słów a nie warknięć i wszyscy myślą że jest chory.
Kyoya: Gdy ty byłaś miła przez 24 godziny dostałaś wszystkich objawów grypy żołądkowej.
Kelly: Co poradzę, że niektóre słowa nie przechodzą mi przez gardło.
Izumi: Ja bym ci serio Kyoya nie radził jej teraz wkurzać. W straci kontrolę i po mieszkaniu..
UsuńHarumi: Mam lepszy pomysł * przylepia Kyoyi porządny plaster na usta i zamyka go w kuchni*
Kelly: Oj weście fajnie było i popsuliście. Zaczynam myśleć, że Jenny naprawdę zabrakło argumentów. Co by znaczyło, że Yoyo ma racje tududuuuuuuuuuu
UsuńJenny: *patrzy się na Kyoyę i resztę towarzystwa jakby byli szczurami* Twierdzisz,że przegrałam z ludzkim śmieciem? LUDZKIM?!! *oczy zmieniają kolor na czarny*
UsuńHarumi: *wali dziewczynę w łeb a potem owija w koc i wyrzuca do sypialni* Jako jej przedstawiciel stwierdzam,że przegrała.
Izumi: Już piąty raz sie obudziła.
Harumi: 2 razy przez Kyoyę i 3 razy przez innych ludzi. Będzie źle.
Patrick: Wszyscy rzecz jasna wiemy o co wam chodzi.
Izumi: O nie-Jenny.
Alice: *facepalm*
Kelly: Tak przegrała i co najgorsze walkowerem. Poza tym ludzkim dziękuje że to tak ładnie podkreśliłaś.
UsuńIzumi: Mogła przyjść powalczyć ale ....już byście sie nie obudzili.
UsuńKelly: Yhm na pewno.
UsuńJa:Witem koleżankę po fachu ja od*liczy na palcach* od kont tylko pamiętam ocieram się o tego typu śmierć i jeszcze żyję hahah
OdpowiedzUsuńJack:Jakim cudem?
Ja:*porusza jedną brwią* tajemnica zawodowa hahahahha*tarza się po podłodze*
Lilka:Co ona brała?
Jack:Nie mam pojęcia...a nie czekaj*dostrzega otwarty podręcznik od matmy* to wszystko wyjaśnia*zamyka podręcznik* Teraz weś coś napisz normalnego co.
Ja:Ja i coś normalnego pahahahahah
Jack:-_-
Ja:Już dobra dobra khyym. Nom...rozdział fajny oprócz tej akcji z Ryugą i Hikaru no ale co poradzimy tak musi być. Glimer ma nowych znajomych od noszenia torebki. No i dobra nie będzie się przemęczać dziewczyna.....Co ja jeszcze miałam? A to Black Betty już mi w głowie chyba utkwiło. A i Glimer nie wolno polować na zwierzątka a już na pewno nie na lwy a już na pewno nie na takie zielone...rozumiesz przekaz? Na pewno tak. Mądrą dziewczynką jesteś.
Jack: Co ty taka miła ostatnio?
Ja:*pokazuje stos książek leżący obok i wybucha śmiechem*
Jack:Zero kontaktu.
Ja:Widzisz Hania tobie się z Glimer dobrze pracuje a mi tu Jack coś się czepia i nie wiadomo o co chodzi.
Jack:TAk zrub ze mnie tego najgorszego.
Ja:Skoro chcesz*uśmieszek*
Jack:Jesteś niepoważna dziś.
Ja:Hahahahah*patrzy na książki* A wracając do tematu i jednocześnie odbiegając. Co się stało z Foxy i czy pojawi się Alex? Już nie wspominając czy Celest zmartwychwstanie? Hy? A z resztą pewnie się tego dowiemy a ja tu już pytania zadaje. A tak po za tym toooooooooooooo PRIMA APRILIS!
Jack:wiesz że to było bez sensu.
Ja:No i co zrobisz nic nie zrobisz :P
Jack:U_U
Glimer: Zielone lwy...chodzi o kapitana drużyny która prawie wyautowała naszych na mistrzostwach?
UsuńAlex: Tak.
Glimer: A kto by chciał na niego polować.
Alex: Celest.
Celest:...To wszystko wyjaśnia.
Współczuję dużej ilości nauki i tego, że regularnie atakują cie tiry. Alex i Foxy napewno się pojawią jak tylko będę w Dark Nebuli.
Ja:Nie no nie regularnie czasem to jest osobowy, a czasem autobus rowerzysta się czasem nawinie. No przynajmniej będzie się kogo czepiać...
UsuńJack:A jakże by inaczej.
Ja:Wiesz co zapał mi minął trzeba znów otworzyć książki to może coś ruszy.
Jack:*otwiera książkę od matmy*
Ja:Hahahahah
Jack:*zamyka książkę*
Ja:....
Jack:*otwiera książkę*
Ja:hahahahahah
Jack:I tak to właśnie działa. Ona się niczego nie nauczy.
Ja:A może atlas co? Hyhy
Jack:Kpisz czy żartujesz.
Ja:I jedno i drugie hahah. Nie no dobra powaga....hahahah....nie no dobra idę się uczyć tych wzorów i innych*przekład książki*....różnych rzeczy*wzdycha i kładzie głowę na książkach*
Jack:Nie śpij.
Ja:Nie śpię przecież...
Lilka:*patrzy na tą dwójkę i wzdycha* Na razie ludzie ja ich ogarnę*uśmieszek*
Kelly: Do miłego zobaczenia
UsuńGlimer w akcji. Wszystko nagle się przypomniało gdy ten blog zaczynał. Ciekawie jest. Nie wiem dlaczego ale Miju mi się strasznie buntuję!
OdpowiedzUsuńMiju: Przywróć bloga a przestanę
Ja: Chwilowo nie mogę
Miju: Próbowałam po dobroci ale dosyć. Glimer nowa koleżanko pomożesz?
Hisoka czy to soka to nie przypadek. Czy tylko mi Hisoka kojarzy się z Ahsoka? Dobra przestaję.
Glimer: Nie mam po co.
UsuńKelly:...No i masz wiperdol nowa.
Glimer: Jestem tu od początku bloga więc zawrzyj paszcze i niezaczynaj.
Kelly:...
Glimer: I tak o to uczeń przerusł mistrza.
Miju: Kelly co się z tobą dzieję? Nie poznaje cię.
UsuńKelly: Spróbuj powalczyć z samą sobą to zobaczysz jakie to trudne.
UsuńMiju: A myślisz że po opętaniu nie próbowałam odzyskać kontroli?
UsuńAle to była mroczna moc a nie nauczona pyskować jak ty myśleć jak ty kurwiszonica w masce.
UsuńMiju: Z jednej strony tak ale z drugiej za tą stroną stała moja ofiara którą zabiłam. Mój brat sprowadził na mnie to opętanie itp
UsuńKelly: Rodzeństwo zawsze na propsie.
UsuńMiju: Racji w tym jest trochę. Mój brat chce mnie zabić bo ja go zabiłam no ale to nie moja wina że we mnie zaczęła żyć mroczna moc.
UsuńKelly: "Chcę" czas traźniejszy? Czy to znaczy że blog wraca?
UsuńMiju: Jeśli wystarczająco wkurzę Ashare to tak
UsuńJa: Nawet o tym nie myśl Atsuba!
Ja: Konnichi-wa minna! :) Haniu nie wiem czy to zauważyłaś, ale zrobiłaś małą literówkę w słowie „stół”. Nie żebym była jakąś wytrawną polonistką, to tylko tak dla informacji. :)
OdpowiedzUsuńAaron: Znowu miałaś długą formę wypowiedzi z polaka?
Ja: Konkretnie rozprawkę. Niestety nasza nauczycielka jest tak uparta, że jeszcze nam daje egzaminy próbne do zrobienia. -_- Na szczęście to był ostatni.
Hiromi: *wchodzi do pokoju i siada na łóżku*
Aaron: Co lisico? Rodzina wróciła do Włoch?
Hiromi: Yep. Ale wciąż nękają mnie telefonami. W szczególności Seth.
Aaron: Jest najstarszy z waszej czwórki i czuje się za was odpowiedzialny.
Hiromi: Nie mam pięciu lat! Potrafię o siebie zadbać.
Aaron: Z tym pasem pełnym noży do rzucania na pewno.
Hiromi:*bawi się telefonem*
Aaron: Komu ukradłaś?
Hiromi: Któremuś Duffa, nie pamiętam dokładnie.
Ja: A gdzie resztę posiało?
Ups. Już poprawiam. Wiecie dysleksja nie boli. Współczuje testów. Mi osobiście szykuje się test z dwóch działów więc też nie jest za ciekawie.
UsuńJa: Nie przejmuj się. :) Skoro głowa państwa może zrobić błąd to i inni mogą, z dysleksją czy bez, jak ja. ;) I powodzenia we wszystkich testach życzę.
UsuńHiromi: *czyszcząc swoją maskę* Kim wciąż się upomina o kolejną część "Księcia Piekieł".
Ja: Pamiętam, pamiętam. O "Servampa" też tyle jęczała. -_-
Aaron: Propo Kusarich to Mizuki siedzi na dworze przy tym swoim autokarze.
Hiromi: Swoją drogą, dlaczego ona tak nie lubi Arisu?
Aaron: *wzrusza ramionami* Może denerwuje ją sposób bycia mojej siostry.
Kelly: A o czym ten Książe piekieł? Jak kim to chce to musi być fajne ^^
UsuńHiromi: Damian uznaje go za "lekkiego yaoica", więc nie wiem czy ci by podeszło. Ogólnie rozchodzi się o to, że główny bohater - William jest następcą, czy tam dziedzicem Salomona i ma wybrać kolejnego namiestnika piekła.
UsuńKelly: Uuuuu to faktycznie bardziej Klimaty Mary. Ja mam za słabe nerwy na Yaoice od razu się wściekam i jestem zazdrosna.
UsuńHiromi: *kiwa głową* Jak dla mnie faceci myślą o jednym, w szczególności Włosi.
UsuńAarin: Stereotypy, wszędzie stereotypy. To tak jakby powiedzieć, że wszyscy rosjanie znają się na materiałach wybuchowych.
Kelly: Na materiałach wybuchowych może nie ale na wódce na pewno. Aż i się przypomniało Sterotypes song
UsuńI think I love you more than the Japanese love tentacle porn,
And we should dance dance dance to these stereotypes.
Let's come together and live in this world like a unibrow on an Indian girl,
And we should dance dance dance to these stereotypes.
I love those fat Americans. You know they're so obnoxious.
They're always eating burgers. They're always holding shotguns.
And I love Mexicans. The way they mow my lawn.
They all got 100 kids 'cause they don't know how to put a condom on.
Uh huh. 'Cause that's the way they role.
You've got to go big like an Israeli nose.
If you ever buy a pint for an Irish guy, they're
Out of control like a Chinese driver.
I love the Middle East, but how do they handle
Rockin' burkas while they're riding camels.
I love Jamaicans. Yeah, they're cool, but
They're always high, so don't let them fool ya.
And I love them Puerto Ricans,
Even though they wash their ass about once a weekend.
I'm just joking. If you didn't know then
You're a little slow and you're probably from Poland.
I think I love you more than the Japanese love tentacle porn,
And we should dance dance dance to these stereotypes.
Let's come together and live in this world like a unibrow on an Indian girl,
And we should dance dance dance to these stereotypes.
Aw yeah! Let me hear you yell
If you love the outback redneck Australians,
And the crooked teeth of an English dude
Or those creepy Italians who think they're smooth.
And how could anyone hate the French.
Yeah, I know their hairy women don't shave their pits.
Brazilian girls is what you want,
Walking around town with that ba-dunk-a-dunk.
I love Africans, but hold up a second.
National Geographic says they're all butt-naked.
Breasts hanging low. What have they done with their clothes.
They've disappeared like coke up a Colombians nose.
Uh oh! They're all on my checklist,
Even Russian guys who drink vodka for breakfast.
They're stereotypes, and if you believe them,
Then your brain is small like a Korean's penis.
I think I love you more than the Japanese love tentacle porn,
And we should dance dance dance to these stereotypes.
Let's come together and live in this world like a unibrow on an Indian girl,
And we should dance dance dance to these stereotypes.
I love Scotsmen though they hump sheep.
Hiromi: *klaszcze*
UsuńAaron: Nie mogę się nie zgodzić. ;) Ale trzeba dodać, że niewielu może przepić Rosjan.
Miju: Rosjanie to od picia wódki specjaliści:)
OdpowiedzUsuńSiemanko!!!!!!
OdpowiedzUsuńDawnośmy się nie widzieli, Glimer <3 Pozdrów ode mnie Kelly :D A, Ryuga, jak mogłeś tak łatwo dać się? Popraw się troszkę, ok?
Levi: Gdyby to był tytan, to już byłbyś trupem, gnojku.
Ja: Ryuge trudniej zabić niż na to wygląda :P
Levi: Każdy tak mówi,a później zostaje łajnem tytanów.
Hanji: Tytani nie mają układu trawienia, nie mówiłam ci już o tym Levi?
Levi: Oj, zamknij się już okularnicą.
Pozdrawiam i czekam na następny <3
Glimer: Szmat czasu. Cały tydzień.
UsuńKelly: Levi nie wkurzaj mnie, albo zamknę cie w moim zasyfionym pokoju i wrzucę klucz.
Mary: Niedała byś rady.
Ines: Oj cicho bądź. Nie widzisz jaka jest szczęśliwa w swoim wymyślonym świecie.
Kelly: Jesteście okropne obydwie.
Ryuga: Jestem bleyderem nie akrobatą z matrixa żeby strzałów unikać.
Miju: Prędzej ja zostanę zapaśniczką niż Ryuga akrobatką z matrixa
UsuńJa: A po tym się okaże że Ryuga złamie ci rękę a Kelly otruje miksturą z nie z tej ziemii
Ryuga:....Kelly czy ja o czymś niewiem?
UsuńKelly:...Niewiesz w cholerę rzeczy o mnie ale z tego co mówi Ashara musiałam przespać kawał filmu.
Ja: Dobrze się spało?
UsuńMiju: Szczerze jak miałam dziesięć lat miałam bijatykę z rodzeństwem, Jenny i Ryuto. Skończyło się podbitym okiem i złamaną nogą.
Jenny: I tym że wyrwałaś mi kilka włosów
Miju: Nie to miał Ryuto
Jenny: A no tak hehe
Kelly: Nie pamiętam, ale jak zasnęłam na filmie to musiało być naprawdę wygodnie bo zwykle mi się to nie zdarza. Bójki z rodzeństwem. tak własnie wybiłam sobie pierwszego zęba. Na całe szczęście to był mleczak.
UsuńRyuga: Jak wyzwałaś mnie na pojedynek nie miałaś górnej trojki.
Kelly: Wyrznij twarzą w trzepak to pogadamy.
Miju: No to ja i Kelly możemy gadać :)
UsuńRozdział ciekawy i fajny.
OdpowiedzUsuńNo i co tu jeszcze napisać?
Fajnie, że go tak szybko dodałaś. :)
Dodaję rozdziały co piątek. Chyba, że coś mi wypadnie.
UsuńTo dobrze :)
OdpowiedzUsuń