sobota, 8 lipca 2017

Dzień nad morzem

Wiecie, jaki mamy dzień?  Ósmy lipca. A wiecie, co to znaczy? Dokładnie trzy lata temu opublikowałam pierwszy rozdział mojego opowiadania, więc dokładnie dzisiaj Bloguś skończył trzy latka
Bloguś: Jej! Brawo ja!
JA: Tak brawo ty. Z tej okazji chciałabym wam podziękować, że byliście zemną zawsze i mimo wszystko. Tak, więc przejdźmy do najprzyjemniejszej części urodzin, czyli prezentów. Blogusiu, co ty byś chciał?
Bloguś: * zamyślił się * Chciałbym pojechać nad morze.
Ja: Mówisz masz.:)

Dzień nad morzem

Kelly

Bezkresna czerwień nieba łączyła się ze spienionym morzem na lini horyzontu skrywającego swoje tajemnice. Moment coś tu jest nie tak. Z sunęłam czerwone lenonki na czubek nosa, a wtedy świat odzyskał swoje normalne kolory. Tak lepiej. 
-Nie wiem jak wy, ale ja idę się kąpać.- Oświadczyłam zrzucają z siebie koszule i spodenki. 
-Nawet nie myśl, że wejdę do wody. Będę siedzieć w cieniu pod parasolem.-Oświadczyła szatynka rozkładając legowisko.
-Oj weź nawet tak troszeczkę?- Spytałam ze smutna miną.
-Nie.-Nie ma to jak uciąć dyskusje jednym słowem.
-Na mnie też nie liczcie. – Wtrąciła Glimer.
-Serio ty też?
-Mam książkę do skończenia poza tym ta twarz rozpuści się w słonej widzie.
-A potem się dziwicie, że wole się przyjaźnić z facetami. –Mruknęłam. –No ci zostałyśmy we dwie. –Zwróciłam się do Ines.
-Może później najpierw chciałaby się ładnie opalić.
-Tylko nie zapomnij o kremie z filtrem.-Poprosił Alex.
-Czekałam, aż to powiesz.- Roześmiała się Mary.
-Oparzenie słoneczne to nie jest nic śmiesznego.- Oburzył się jak na swoje możliwości.
-Wyluzuj młody zanim opowiesz im jak rozwija się rak skóry. –Nie ma to jak starszy brat, który sprowadzi cie na ziemię i popsuje wszystkim humor samym pojawieniem się.
-Dlaczego? Może jak poznają zagrożenie to nie skończą z poparzeniami. –I jego szalona dziewczyna. Bo przecież mama nie puściłaby nas bez opieki kogoś dorosłego samych nad morze. Mniejsza ja nie ma zamiaru się dzisiaj przejmować.
***
Ja; I jeszcze jedno.
Kyoya: Niby, co?
Ja: Kuczery. Macie się dobrze bawić, a jak wasza trójkę znam pójdziecie trenować. *Kuczery znikają, a w ich miejsce pojawiają się kremy z filtrem przeciwsłonecznym* Bawcie się dobrze.:D
Kyoya: Kiedyś ją  zabije  i to będzie wyglądać na wypadek.


Ines

Nie no w tak to ja do jutra nie napompuje tego leżaka. Musi być na to lepszy sposób. –Pomyślałam robiąc sobie kolejna przerwę.
-Mary mogę na chwile pożyć na chwilę Alex’a?- Tategami mruknęła coś w odpowiedz, a Alex się do mnie uśmiechną.
-W, czym mogę pomóc?- Zapytał podchodząc.
-A jak myślisz?- Zaśmiał się.
-Faktycznie trochę głupie pytanie.-Przyznał mi racje.- Wiesz, co chyba mam w torpie pompkę do roweru.
-Ty naprawdę masz wszytko w tej torbie.- Zaśmiałam się.
 -Bez przesady. Mary ostatnio zeszło powietrze z opony w rowerze i przybyłem na ratunek. -Jak zawsze?
W czasie, gdy przyglądałam się postępom w pracy Alex’a nad jego ramieniem pojawił się Bloguś, który zaczął opróżniać zawartość swojego bento do morza.
-Zaraz wrócę.- Powiedziałam i nie czekając na odpowiedź pobiegłam do dziecka.
-Blogusiu, dlaczego wrzucasz ryż do morza? Nie smakuje ci?- Zapytałam.
-Smakuje nawet bardzo tylko teraz jest pora karmienia, a ja nie zdążyłem zabrać z domu niczego innego do jedzenia.-O jak słodko karmi wymyślone zwierzątko. No chyba, że zwierzątko jest prawdziwe i spróbuje nas zniszczyć, co jak na jeden z punktów do odznaczenia na mojej liście wakacyjnej było by nawet prawdopodobne.
-W takim razie ci nie przeszkadzam. Pamiętaj, żeby nie wchodzić samemu do wody.
-I o rękawkach.- Roześmiałam się.
-Tak o rękawkach też pamiętaj.- Uroczy dzieciak.

Kelly

Porządnie wytrzepana przez fale stwierdziłam, że takie telepanie się w słonej wodzie, chociaż fajnie nie jest tym, co chce robić przez resztę dnia, a że na plaży nie ma zbyt wiele atrakcji musiałam zadowolić się tym, co było pod ręką –ludźmi.
-Ryuga nudzę się.- Oświadczyłam wskakując mu na nagrzany od słońca brzuch swoją ociekającą zimną woda osobą.-Zróbmy coś. I w ogóle to oddawaj moje okulary.
-Po pierwsze złaź zanim cie zrzucę.-Niechętnie się podniosłam usiadłam obok i zaczęłam wycierać kucyki, a kiedy to zrobiłam Ryuga powrotem oparł głowę na ziemi i zamkną oczy.-  Po drugie to moje okulary, które ty mi ciągle zabierasz.-
-Ty ich nawet nie nosisz, a mi pasują lepiej.-Oburzyłam się
 -A po trzecie niby, co mieli byśmy robić?
-Nie wiem. Utopmy kogoś, albo zagrajmy w siatkówkę.
-A masz piłkę?- Zapytał otwierając jedno oko.
-Hyhy. Zwycięzca bierze okulary.
-Chciała byś.

Mary

Odgłos wąchania i mokry język na mojej twarzy skutecznie uniemożliwił mi dalsze odpoczywanie w pół śnie.
-Przepraszam.-Powiedział Alex.- Zaczęła pić słoną wodę musiałem ją stamtąd wyciągnąć.
-Spoko.- Trudno było się denerwować widzą taka pocieszna mordkę. –Chciało ci się pić prawda.-Zaczęłam mówić do Kropki drapiąc ja po głowie i unikając zębów, którymi chciała złapać moją rękę. 
-Masz tu wodę biedulko.-Chłopak podsuną psu miskę pełna wody, a sam napił się z butelki.
-Wymęczyła cie, co?
-Tak trochę? Upał nigdy mi nie służył.
-A po niej to nie widać.
-Trudno się dziwić. Taki duży pies musi mieć się gdzie wyszaleć.
-To ty sobie poleż a ja się jeszcze z nią przejdę.- Zdecydowałam zapinając smycz na obroży kropki i zakładając okulary przeciwsłoneczne.
-Chyba "przebiegnę".
-Po piachu będzie ciężko.
-Dasz radę. Wierze w ciebie odsapnę troszeczkę i do was dołączę.
-No chyba.- Prychnęłam.  
Idąc brzegiem morza zaczęłam się trochę rozglądać gdzie się wszyscy rozpełzli.  Zielona czupryna Kyoy, co i rusz wystawała z pod tafli wody niczym u rekina, albo innego potwora morskiego. Kawałek dalej an wielkim jednorożco-leżaku z kieliszkiem w dłoni opalała się Ines. Ciekawe, kto jej dolewa tego o kol wiek ona tam pije.  Nie zdziwiłam się jakby pod wodą pływa jakiś przyczajony kelner. Chwila skoro oni są tam, a Alex był z Kropką na spacerze to znaczy, że zostawili śpiąca mnie samą na pastwę jakichś zboczeńców albo innych zwyroli albo, co gorsza wrednych gówniarzy???
Biegająca gdzie jej się tylko podoba i wsadzając nos w każdą jedną wydmę Kropka podbiegła do mnie niosąc w pysku sporawy kij.
-Co tam masz?-Zapytałam kucając obok psa.-Chcesz po aportować?- Na dźwięk tego słowa ogon Kropki zmienił się w wiatraczek rozsypujący piach na wszystkie możliwe strony.- Chcesz no to daj patyk. –Złapałam kij, a wtedy suczka zaparła się łapami o ziemie uparcie nie pozwalając odebrać sobie zabawki.
Oczy psa zdawały się mówić: „ Chce, żebyś to rzuciła, a nie brała do ręki.”
-Kropka puść kij inaczej go nie rzucę.- Pies z niemocy szczekania pisnął i zaczął dokądś biec.
-O ty mała.-Zdążyłam powiedzieć i zanim się obejrzałam biegłam po plaży goniąc psa.

Glimer

Ciało leżało na stole. Przyłożyłam dłoń do jego policzka. Jeszcze ciepłe. Czyli zdążyłam. Nie zastanawiając się długo odchyliłam mu głowę, ścisnęłam płatki nosa i razem z powietrzem wdmuchnęłam do jego płuc poskładaną do kupy duszę i życie.
Chłopak gwałtownie otworzył oczy i samoczynnie zaczerpnął powietrza. Zaklął tak paskudnie jak ja w życiu się nie nauczę i na powrót odleciał.
-I kolejny rok życia poszedł w pizdu.- Powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
Trochę to mnie kosztowało, ale najważniejsze, że się udało. Klęczałam przez dłuższą chwile z głowa opartą na brzegu stołu i odzyskiwałam siły. Chciałabym dłużej, ale co taka praca. Ten idiota był gorzej poharatany niż durszlak, aż dziwne, że jego dusza nie wypłynęła razem z krwią, która wraz z powrotem duszy zaczęła płynąć w żyłach i wypływać na stół. Chwyciłam igłę nitkę i zaczęłam łatać to cholerstwo.. Gdy skończyłam cerowanie, nasmarowałam rany maścią i owinęłam wszystko, co było trzeba bandażami.
Teraz tylko pozostało mi czekać czy pacjent zdecyduje się tutaj z nami zostać czy jednak zmarnuje mój prezent.
***
-Rozchmurz się.-Johannes wyrwał mnie z transu swoim wiecznie mruczącym głosem.- Wyglądasz jakby kogoś mordowali.
-Jak mam się rozchmurzyć, kiedy Megara traci kolejne lata życia zamiast jak człowiek powiedzieć mu, że go kocha. Chyba już trzecia książkę na to czekam.
-Jesteś na plaży…
-Która wygląda jak wielka kocia kuweta.-Wtrąciłam.
-I to ja mam świra na punkcie kotów.- Zaśmiał się.
-Tak ty. Ona się przy tobie po prostu pojawiają jakbyś je z tego swojego kapelusza wyjmował.
-Ale to nie ja biegałem przebrany za kota po mieście.- Zauważył.
 -Powinnam stamtąd uciekać w podskokach jak tylko pokazali mi ten kostium.- Zaśmiałam się.
Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że jeszcze będę się z tego śmiać zapłaciłabym komuś, żeby go zabił.
-Jak ci się nie podoba tutaj możemy przejść się po molo.
-Co ciekawego może być na molo?- Marudziłam.
-Ładny widok.
-Kpisz czy żartujesz?
- No to może pójdziemy na lody, albo wędzone ryby.-Próbował dalej.
-Sam dobrze wiesz, że trudno mi zjeść coś, do czego nie jestem przyzwyczajona.-Westchną zrezygnowany. 
 Aż m się go żal zrobiło. Znalazł sobie taką wyliniałą marudzącą starą babę i próbuje ją zabawiać. Właśnie, dlatego lepiej być samemu, albo wybierać nieczułych drani nie ma się po tym wyrzutów sumienia.
Niby przypadkiem oparłam głowę na jego ramieniu i kontynuowałam czytanie.
-Jak tylko skończę rozdział możemy się przejść po tym molo.
-Po, co?
-Coś zjeść, po oglądać?
-Nie chce mi się.-Mści się?- A co powiesz na targi książki?
-Jeszcze się pyta. No, choć, na co czekasz?- Zaśmiał się.
-Już idę, idę.   

Kelsi

Za jakie grzechy? Za jakie grzechy ja się pytam!? Czy ja komuś przeszkadzałam w mojej pracowni?  Wątpię.  Siedziałam sobie spokojnie i zajmowałam się swoimi sprawami i jak zwykle spotkała mnie kara za niewinność.
-Kelsi przestań mieć syndrom odstawienia i choć posędziujesz, bo Ryuga mówi, że nie umiem liczyć. –Zawołała Blue podbiegając od mnie z kolorową piłką w ręce.
-Nie mam syndromu odstawienia tylko słońce świeci mi cięgle w ekran, power bank zaraz wypali mi dziurę w torebce.
-No to go z niej wyjmij.
-Żeby mi się piachu do niego nasypało? Nie dziękuje.
-Zawołaj jak wydmuchasz muchy z nosa, albo zmienisz zdanie.
-Nie mam much w nosie!- Krzyknęłam za nią.
-Tak wiem tylko piach w….- Nie dokończyła, ale jej łobuzerski uśmiech zdradzał, że raczej nie chodziło tu o power bank.
-Kelsi pójdziesz zemną pograć na automatach? Tsubasa powiedział, ze nie mogę iść bez ciebie.
-Mój bohater.-Przytuliłam chłopczyka.
-Znaczy, ze tak?- Zapytał niepewnie.
-Tak. Jasne, że tak. Choć tylko ubierz koszulkę i butki.
-Tak jest. 
Zeszliśmy z tej po stokroć przeklętej plaży i weszliśmy w uliczki pełne kolorowych straganów smażalni ryb i lodziarni. Pozwoliłam Blogusiowi nas prowadzić, bo tak na dobra sprawę tylko on wiedział jak dojść na miejsce. Ciekawe skąd.
- Zagrasz ze mną w Cymbergaja?
-Zagramy we wszystko, co tylko będziesz chciał. –Obiecałam.
-Z Pac man’a.
-Tak W Pac Man’a też.
-Ale w to się gra jedna osoba na raz.- Zmartwił się. 
-Będziemy grac na zmianę i porównywać swoje wyniki.
-Ale najpierw w Cymbergaja.
-Jak tylko jego książątko sobie zażyczy.
-Nie jestem … O! Już jesteśmy!
-Hura.- Cicho zawołam.
-Cymbergaj! Cymbergaj!- Cieszył się młody. Trzeba będzie, kiedy zrobić takie Kinder party. Zaprosiłoby się Yuu i Kente, a nie to już duże chłopaki. Zaktualizuj sobie dane blondi bo zginiesz.
- Hej młody, co się stało? –Zapytałam widząc smutna minkę Blogusia.
-Bo ten pan powiedział, że Cymbergaj jest popsuty i nie możemy na nim grać.
-A to cymbał. Uszy do góry pan mądry inaczej nie wiedział, że ja jestem na pokładzie. Zajmij go czymś, a ja to załatwię.
-Dzięki jesteś najlepsza.

***
-Widzisz mamo. Udało ci się wszyscy się cieszą.-ucieszył się chłopczyk siedzący na kolanach swojej mamy.
-To głównie twoja zasługa. Wszystkiego co najlepsze synku.

-Kocham cie mamusiu.  Znalezione obrazy dla zapytania happy birthday gif


42 komentarze:

  1. "Kyoya: Kiedyś ją zabije i to będzie wyglądać na wypadek."
    Miju: Nawet nie próbuj bo Ashara w depresje popadnie
    Beta: Od kiedy się martwisz o autorke?
    Miju: od spoooooorego opóźnienia na blogu
    Ja i Akana: I wszystko jasne
    "Bloguś: * zamyślił się * Chciałbym pojechać nad morze."
    Ja: A ja tam jadę 24 akurat
    "Zdążyłam powiedzieć i zanim się obejrzałam biegłam po plaży goniąc psa."
    Beta: Miju pamiętasz jak ty musiałaś często psy gonić
    Miju: nie moja wina ze2one uciekały
    Kai: Nie no załatwiam sovie samojeda
    Miju: Jeśli to pies to stwierdzam że Kai ma manie na punkcie psów
    Kai: no wiesz samojedg są super i to podobno niezły magnez na dziewczyny
    Miju: sama niewiem czy mam sie śmiać czy ubolewać nad twoją glupotą
    Jenny: Kto ci taką głupotę powiedział
    Kai: pewien koleś z Youtube
    Miju: i to podobno on jest najstarszy z rodzeństwa.
    "-Kelsi przestań mieć syndrom odstawienia i choć posędziujesz, bo Ryuga mówi, że nie umiem liczyć."
    Jenny: to samo powiedział kiedyś Rachel
    Rachel: A ja tylko Jenn punkty dodawałam by brat przegrał
    Adil: Ciemawe jak by ci poszło w kasynie
    Miju: Adil nawet nie próbuj
    Adil: Dobra młoda *wraz z Kaiem łapie Miju i wrzuca na głęboką wodę*
    Miju:*wychodzi z wody po czym goni Kai'a i Adil'a*
    Adil: Dobra Kai plan jest taki zabieramy Rachel i prosto do kasyna
    Kai: Dobra
    Miju: Wracać mi tu głąby! Wy udawaliscie że się nie lubicie?
    Kai: Tak siostra
    Miju:*dalej ich goni*

    To już trzy lata. Trudno uwierzyć ze ten czas zleciał tak bardzo szybko. W sierpniu minie chyva roj od mojego 1 komentarza.

    Miju: Ej Ashara wiesz że trzy lata temu stworzyłaś mnie?

    O tb się nie zapomina. Trzymam kciuki by ci się dalej udawało na blogu. Sto lat bloguś!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kyoya: Jak się przestanie mieć głupie pomysły.
      Bloguś; Yey to może się spotkamy.
      Ja: No ta trzy lata, aż trudno uwierzyć. Na początku myślałam, że po trzech latach będzie po wszystkim a tu jak narazie się na to nie zanosi.

      Usuń
    2. "Kyoya: Jak się przestanie mieć głupie pomysły."
      Miju:*dalej goniąc Kai'a i Adila* a podobno to ja narzekam na głupie pomysły!
      Ja: bo narzekasz
      Miju: sorki ale pomysł by Kyoya mnie zabił to najgorsze co może być!
      Ja: Tiaaa
      Beta:*tuli blogusia* oby tak ^^ Gdynia się zatrzęsie
      Akana: Jaka dynia?
      Miju: Oj Akana. *nie zauważyła że Kai i Adil zavrali Rachel i biegną z nią do kasyna*
      Rachel: Ludzie przyda się pomoc.
      Ja: Sama nie wierzę że tovtrzy lata. 3 lata tego bloga 3 lata na blogspot 3 lata od debiutu Miju i trzy lata od 1 koma tutaj ale to sopiero w sierpniu ostatnie. Jak ci poszła matura? U mojej koleżanki akurat dobrze.
      Miju: Chce już do Krakowa
      Ja: Bo?
      Miju: Dowiem się co się działo tam na studniówce
      Ja: Ale już kilka faktów wiesz
      Miju: kilka

      Usuń
    3. Kyoya: Nie narzekaj ty i tak nieśmiertelna jestesteś.
      Kelly: Nekromanya na 90 lvl. :D
      Bloguś: Jej... A Gdynia to to samo co Gdańsk?
      Ja: Mature zdałam i to najważniejsze. Mogło być lepiej, ale nie będę narzekać.

      Usuń
    4. Beta: Gdynia jest blisko Gdyańska Bloguś
      Miju: Władcy Czasu mogą umrzeć więc tyle z mojej śmiertelności. Chociaż. .....taka nieśmiertelność....hmmm trzeba nad tym pomyśleć
      Ja: nawet o tym nie myśl
      Miju: za późno
      *wystrzeliwuje Pachet z kuczera, ktora ogniem, tornadem i ziemią zatezymije brata i kumpla*
      Rachel:*ucieka im*
      Ja: Cale szczęście? Były u cb jakieś chore sytuacje ma studniówce? U mojsj koleżanki nauczyciel całował się z uczenni ą

      Usuń
    5. Bloguś: Czyli byłem blisko. :)
      Kyoya: Zdążyło ci się już przydarzyć tyle i byłaś już tyloma dziwnymi stworami, że zaczynam wątpić czy da się ciebie jak kolwiek zabić.
      Kelly: Kyoya ty flirciarzu.
      Ja: Chore sytuacje pytasz... Poza pijanym nauczycielem który próbował zemną tańczyć i popsuł mi humor było całkiem nieźle.

      Usuń
    6. Ja: Aaaa to u mojej koleżanki był podobno miejscami level hardkor
      "Kyoya: Zdążyło ci się już przydarzyć tyle i byłaś już tyloma dziwnymi stworami, że zaczynam wątpić czy da się ciebie jak kolwiek zabić. "
      Miju: Oj uwierz da się tylko trzeba wiedzieć tak.
      Eru: Miju bo on jeszcze sprawdzi w jaki sposób
      Miju: wątpie w to
      "Kelly: Kyoya ty flirciarzu. "
      Akana:*dostaje niekotrolowanego ataku śmiechu*
      Avery: to już wiem dlaczego Kakeru tak podrywa.
      Kakeru: wcale że nie
      Kai: Witamy na pokładzie Kakeru

      Usuń
    7. Ja: Alkochol sporo wypacza. a może to byc tez, że ja chwile po 3 wyszłam.
      Kyoya: Do póki nie zaleziesz mi jakoś mocarnie za skore nie będę nawet próbował.

      Usuń
    8. Miju: Oj uwierz nie dał byś rady
      Eru: Szanse maleją na to
      Akana: W końcu krew morderców
      Miju: Mylisz się
      Kai:*przyszedł z Samojedem(pies)* teraz mam magnez na laski
      Miju: ciesz się że Alex tego nie słyszy
      Kai: Pytanie jest jedno? Który Alex
      Raven:*jako duch* a bo ja wiem bracie.
      Ja: ja dopiero 22 poznam historie ze studniówki wziętą. Ja 4 lata muszę czekać
      Miju: To dopiero będzie ciekawe

      Usuń
    9. Kyoya: Mówiłem. Nieśmiertelna.
      Kelly: Nieśmiertelna. Dlatego ze jej umrzeć nie pozwalam. Pamiętaj Miju jak umrzesz to cie zabije.
      Alex: Biedne zwierzę tak wykorzystywać.
      Ja: Niech ci się do studiuwki tak nie spieszy bo po niej 100 dni i matura

      Usuń
    10. Eru: Jak by Miju niesmiertelna byla2to by co 1000 lat pojawiała się nowa Władczyni Czasu. Co 1000 lat mogą się powtarzać władcy czasu z danej planety.
      Miju: niewidziałam
      Kai: 1. Zawsze chciałem Samojeda.
      2. Ja tylko tekst powtarzam
      Miju:*tuli samojeda* nie oddam ci go!!!!!!!!
      Kai: siostra..
      Miju: nie oddam!!!!
      Ja: mam tylko 4 lata do matury
      Miju: i trzy lata do egzaminów zawodowych
      Ja: *patrzy na tablety graficzne* dosyć kupuje w grudniu

      Usuń
  2. Yey! Haniu, Blogusiu brawo wy! Świetny pomysł z tym wypadem. To naprawdę już jest trzy lata?*tulam Blogusia*
    Jack:No chyba widzisz, że tak. Z racji, że jesteśmy mało oryginalni to...
    Wszyscy zgodnym chórem: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! I mam nadzieję, że będziecie z mami jeszcze przez dłuuuugi czas.
    Jack:Aby do emerytury nie? Ta więc. Ehem.
    Ja:*z rozsuniętą torbą* To wyskakuj ze sprzętu.
    Jack:A Czarna?
    Ja: O nią się akurat nie martwię.
    Jack: I to jest ta nasza międzywymaiarowa sprawiedliwość.
    Ja: Zawsze masz jeszcze Mp3 i głośniczek jakby naszło cię na słuchanie muzyki.
    Jack:Udław się*uśmiecha się, zrzuca ubrania i wskakuje "na bombę" do wody*
    Ja:-.-
    Lilak:*robi Juli kucyka* Szlaban do końca następnego tygodnia?
    Ja: Owszem.
    "-Nawet nie myśl, że wejdę do wody. Będę siedzieć w cieniu pod parasolem."
    Ja: Dlaczego mam wrażenie, że słyszę i widzę Patrycję?
    Jack:*unosi się jak topielec na wodzie* Bo to anti social.*Widzi Dojiego*Wypuścili cię na przepustkę czy jak?
    Lilak:Pewnie ma na nodze takie ustrojstwo, że jak odejdzie na więcej niż wyznaczoną odległość to zlatuje się tu cały szwadron.
    Jack: Lokalizator.
    Lilak: Jeden pies.
    "-Dlaczego? Może jak poznają zagrożenie to nie skończą z poparzeniami. –I jego szalona dziewczyna."
    Ja:Mówiłam, że żyje? Mówiłam?
    Lilak: Tak mówiłaś zajmij się książką.
    "-Bez przesady. Mary ostatnio zeszło powietrze z opony w rowerze i przybyłem na ratunek. -Jak zawsze?"
    Lilka:Powinieneś się od niego uczyć*gdzieś w tym momencie Jack wybuchł śmiechem*Kiedy ja cię poprosiłam o napompowanie opon przy rowerze nawet palcem nie kiwnąłeś. W ogóle to posmaruj się.
    Jack: To wejdź do wody i mnie do tego zmuś. No tak jak mogłem zapomnieć, że boisz się wejść do morza.
    Lilka: Spokojna twoja biała głowa. Już się nauczyłam, że bez dobrego szantażu to palcem nie kiwniesz więc chodź tu jak cię grzecznie proszę i się posmaruj albo zamienię twoje życie w koszmar.
    Jack: Mieszkamy pod jednym dachem gorzej już być nie może.
    Lilka: Tak? Pewny jesteś?
    Jack:...
    "-Smakuje nawet bardzo tylko teraz jest pora karmienia, a ja nie zdążyłem zabrać z domu niczego innego do jedzenia.-O jak słodko karmi wymyślone zwierzątko."
    Lilka: ALBO uznał, że już czas żeby nakarmić Buca...szlak*sama się policzkuje*
    Juli: Nessie! O.O
    Lilka: Nie jesteśmy w Szkocji Juli.
    Juli: Ale on istnieje prawda.
    Lilak: Tego nie wiem.
    Zmora: Istnieje, a jakżeby inaczej.
    Juli: Co to mówi? O.O
    Lilka: To tylko wiatr.
    Zmora: Wypraszam sobie.
    Juli: Znowu mówi. O.O
    Lilka: To nie słuchaj tylko lep ten zamek księżniczki Juli.
    Juli:*wraca do pracy i nagle piszczy*
    Lilak:*zrywa się na równe nogi*
    Juli:*pokazuje palcem gdzieś w stronę wody* Pływający jednorug *.*
    Lilka:*wzdycha* To tylko Ines.
    Jack: Albo potwór z Loch Ness.
    Lilak: Już mówiłam, że nie jesteśmy w Szkocji.
    Jack: A co jak przypłynął żeby cię zjeść? Hee?
    Julie:*ze zgrozę wciąga powietrze*
    Lilka: Idiota-_-
    Jack: XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "to znaczy, że zostawili śpiąca mnie samą na pastwę jakichś zboczeńców albo innych zwyroli albo, co gorsza wrednych gówniarzy???"
      Ja:Patrycja jak nic XD
      Jack:Za długo się nie widziałyście. Przejedź się do niej.
      Ja: Ale to jest tak strasznie, strasznie daleko.
      Jack: Leń.
      Ja: :P
      "-Jak mam się rozchmurzyć, kiedy Megara traci kolejne lata życia zamiast jak człowiek powiedzieć mu, że go kocha. Chyba już trzecia książkę na to czekam.
      -Jesteś na plaży…"
      Hołota:*zerkają na mnie kontem oka*
      Ja: No co?
      Lilka:Już ty dobrze wiesz co. Gdzie schowałaś te książki?
      Ja:To są bezpodstawne oskarżenia...A co chcesz którąś?
      Lilak: Wiedziałam...Dobra daj jedną.
      Jack: Do pełni nieszczęścia brakuje tu jeszcze Pompona i jej kujonki-_-Z resztą ty czarna nie zadzieraj nosa bo pewnie gdzieś tam chowasz ten swój szkicownik. jak tam idzie projektowanie gorących okładek romansów z moją podobizną?
      Lilka: W ogóle nie idzie bo takowych te ma i nie będzie.
      Jack: Jasne. Już ja swoje wiem :)
      "A co powiesz na targi książki?"
      Ja: Niech ktoś mi znajdzie żywego Johanessa *^*
      Jack: Przecież ty kotów nie lubisz.
      Ja: Też prawda.
      *Kelsi się żeli*
      Jack:*z przymrużonymi oczami gapi się na nią nadal unosząc się jak topielec*
      Lilka: Żebyś ty Kelly widziała co Jack wyprawiał kiedy Kruk mu zabrała po raz pierwszy wszystkie cudeńka.
      Jack: Jeszcze kilogram ziemniaków i ten szajsung by się naładował :S
      Lilka:*leży na brzuchu, obserwuje Juli, a na jej twarzy rozciąga się uśmiech*
      Jack:*udaje, że tego nie widzi* Kiedyś były jeszcze takie Flippery.
      Lilka: Jakbyś częściej wychodził z domu to byś wiedział.
      Jack:Cicho bo pokarze wszystkim te gorące okładki romansów.
      Lilka; Nie ma żadnych romansów!
      Jack: Hyhy :)*wraca do dryfowania* ....Kurde nudzi mi się.

      Usuń
    2. "Bloguś: Jej! ^^ A co to emeryrura?
      Ja: Coś bardzo daleko.
      Bloguś: Czyli dobrze?
      Ja: Nawet bardzo.
      Bloguś: Hura!
      "Ja: Dlaczego mam wrażenie, że słyszę i widzę Patrycję?"
      Mary: Na mnie nie patrzcie Fenrir nie tworzy iluzji.
      "Jack:*unosi się jak topielec na wodzie* Bo to anti social.*Widzi Dojiego*Wypuścili cię na przepustkę czy jak? "
      Doji: Warunkowe zwolnienie z okazji urodzin.
      "Ja:Mówiłam, że żyje? Mówiłam?"
      Ja: Nigdy nie powiedziałam, że jest inaczej.
      "Lilka:Powinieneś się od niego uczyć*gdzieś w tym momencie Jack wybuchł śmiechem*Kiedy ja cię poprosiłam o napompowanie opon przy rowerze nawet palcem nie kiwnąłeś. W ogóle to posmaruj się."
      Kelly: Serio Jack jak się nie nauczysz pompować opon i naprawiać kranu to zginirsz w tym świecie.
      "Jack: To wejdź do wody i mnie do tego zmuś. No tak jak mogłem zapomnieć, że boisz się wejść do morza."
      Kelly: Rzuć mu w głowe kremem jak się posmaruje to jest mądry jak nie jego poparzone plecy jego sprawa.
      "Lilka: ALBO uznał, że już czas żeby nakarmić Buca...szlak*sama się policzkuje*"
      Ines: Też może być... Dlaczego się bijesz?
      "Juli: Co to mówi? O.O"
      Bloguś: To taka bardzo nie miła starsza niewidzialna pani. Mama mówi, że trzeba się uśmiechnąć powiedzieć "dzieńdobry" i pójść dalej
      "Lilka:*wzdycha* To tylko Ines."
      Kelly: *robi mnie gwiazdy * To, aż Ines.
      Ines: Nie wydurnaj się Hawana.
      Kelly: ;P
      "Jack: A co jak przypłynął żeby cię zjeść? Hee?
      Julie:*ze zgrozę wciąga powietrze*
      Bloguś: *oburzony* Duzi chłopcy nie powinni straszyć dziewczynek wiesz?
      "Jack: Do pełni nieszczęścia brakuje tu jeszcze Pompona"
      Kelly: Jack jakie wyznania.
      "Jack:*z przymrużonymi oczami gapi się na nią nadal unosząc się jak topielec*"
      Kelsi:*wysuwa się spod stołu do gry* Śłońce zaszkodziło?
      "Lilka: Żebyś ty Kelly widziała co Jack wyprawiał kiedy Kruk mu zabrała po raz pierwszy wszystkie cudeńka."
      Kelly: Zaczął łazić po ścianach?
      "Jack: Jeszcze kilogram ziemniaków i ten szajsung by się naładował :S"
      Kelsi: Z kiszonymi ogórkami albo cytryną poszło by szybciej.

      Usuń
    3. "Mary: Na mnie nie patrzcie Fenrir nie tworzy iluzji."
      Lilka: Ale Hypno tak.
      Jack: Łał. Czarna ale ty obeznana.
      Lilka: A miałeś jakieś wątpliwości?
      Jack: Nawet wiele.
      "Doji: Warunkowe zwolnienie z okazji urodzin."
      Lilka: Dobre więzienie.
      Jack: Abo raczej dobre WBBA.
      Ja: Lub Hania.
      ,,Ja: Nigdy nie powiedziałam, że jest inaczej."
      Ja:-.-
      Lilka:Babcia miała takie loki*udaje, że kręci loka z boku głowy* A dziadek takie wąsy*pociera nos wskazując palcem na mnie*
      "Kelly: Serio Jack jak się nie nauczysz pompować opon i naprawiać kranu to zginirsz w tym świecie."
      Jack: To przyjdziesz i mi naprawisz :)
      Lilka: Raczej chodziło mi o jego zachowanie.
      Jack: Ona to wie.
      Lilak: O.
      "Kelly: Rzuć mu w głowe kremem jak się posmaruje to jest mądry jak nie jego poparzone plecy jego sprawa."
      Lilka: Jego plecy to również moja sprawa.
      "Ines: Też może być... Dlaczego się bijesz?"
      Lilak:Biję się z myślą, że dostanę amnezji.
      "Bloguś: To taka bardzo nie miła starsza niewidzialna pani. Mama mówi, że trzeba się uśmiechnąć powiedzieć "dzieńdobry" i pójść dalej"
      Juli:*nie ma pojęcia kim jest chłopiec przed nią rozgląda się w koło* Dzień dobry proszę pani!
      Zmora:Lilś słono co powiesz na to by się z nią pobawić?
      Lilka: A co powiesz na to żeby się zamknąć?
      Zmora: Taka nie przyjemna.
      "Bloguś: *oburzony* Duzi chłopcy nie powinni straszyć dziewczynek wiesz?"
      Jack:*ze znużoną miną powoli zanurza się pod wodę*
      Lilak: Dokładnie. Czy wszyscy to słyszeli? Mądry chłopiec takich nam potrzeba.
      Jack:*wynurza się* Młodsza wersja Alesia.
      "Kelly: Jack jakie wyznania."
      Jack: A co chciałabyś mieć tu bez przerwy brykającą Nide?
      "Kelsi:*wysuwa się spod stołu do gry* Śłońce zaszkodziło?"
      Jack: Na twoje nieszczęście nie. Kiedy Junior cię ogra to może sobie zagramy? :)
      Lilka:Amnezjo przybądź.
      "Kelly: Zaczął łazić po ścianach?"
      Lilka: Bawił się w szalonego naukowca i ładował jakiś stary telefon ziemniakami.
      "Kelsi: Z kiszonymi ogórkami albo cytryną poszło by szybciej."
      Jack: Ooo Czarna co żeś już zmajstrowała? Pony ma zachcianki. To będzie chłopczyk czy dziewczynką?
      Lilka: *Przekręca się na plecy i chwyta z głowę*Ja chyba nigdzie nie odpocznę.
      Jack:No nie odpoczniesz. Teraz to już tylko pieluchy cię czekają.
      Lilka: Zaraz cię utopię.
      Jack: Pfffy. Ta*wraca do udawania topielca*
      Lilka:Wiem, że czekasz na usta usta, ale pani ratownik cię nie wyciągnie.
      Jack:*wyszczerz*
      Juli:Chce mi się pić.
      Lilka:*wyjmuje sok z torby termoizolacyjnej i podaje Juli*
      Juli: Liliś?
      Lilka: Tak?
      Juli: Widziałam takiego pana i panią i oni się całowali.
      Lilka:...Aha.
      Juli: Jak ja będę duża to też będę mogła całować chłopców?
      Lilak: No dlaczego nie.
      Juli:*uśmiecha się i wraca do picia soku*

      Usuń
    4. "Lilka: Ale Hypno tak."
      Mary: Nie wiem co to ma do rzeczy, ale uzajmy to za fakt.
      "Lilka: Dobre więzienie.
      Jack: Abo raczej dobre WBBA.
      Ja: Lub Hania."
      Doji: Miłościwie nam panująca pani i władczyni tego bloga oraz okolicznych teronów szalonych.
      "Lilka:Babcia miała takie loki*udaje, że kręci loka z boku głowy* A dziadek takie wąsy*pociera nos wskazując palcem na mnie*"
      Kelly: Ale to fajnie.
      "Jack: To przyjdziesz i mi naprawisz :)"
      Kelly: No już się rozpędziłam.
      "Lilka: Raczej chodziło mi o jego zachowanie."
      Kelly: No Aleś to się umie zachować. Taki blogowy rycesz szkoda, że księżniczki do kompletu nie mamy. *do Alxa* Biedaku, ale cie słońce po policzkach strzaskało.
      "Lilka: Jego plecy to również moja sprawa."
      Kelly: A niby od kiedy? Wiem, że mu ciągle te nerdowską dupe ratujesz, ale plecy to już nie dupa.
      "Lilak:Biję się z myślą, że dostanę amnezji."
      Ines: Nie wystarczy ci dziur w pamięci,
      "Juli:*nie ma pojęcia kim jest chłopiec przed nią rozgląda się w koło* Dzień dobry proszę pani!"
      Bloguś: W ogóle to jestem Bloguś. *wyciąga do Juli rękę*
      "Jack:*ze znużoną miną powoli zanurza się pod wodę*"
      Bloguś: Ale on się chyba nie utopi bo go skrzyczałem?
      Kelly: *wybuchła śmiechem i dostała.od Ryugi piłką w głowe*
      Ryuga: Nie rozpraszaj się mamy mecz do skończenia.
      Kelly: Już już.
      Ja: Spokojnie Jack się nie utopi.
      "Lilak: Dokładnie. Czy wszyscy to słyszeli? Mądry chłopiec takich nam potrzeba."
      Bloguś; Słyszeliście? Lila powiedziała, że jestem mądry.
      "Jack:*wynurza się* Młodsza wersja Alesia."
      Bloguś: Uff. Nie utopił się.
      Ja: Mówiłam.
      "Jack: A co chciałabyś mieć tu bez przerwy brykającą Nide?"
      Kelly: Mi to ona się na dużo nie zda, ale tobie widać bardzo jej brakuje.
      "Jack: Na twoje Nieszczęście na nie. Kiedy Junior cię ogra to może sobie zagramy? :)"
      Kelsi: Jak nie wymiękniesz.
      "Lilka: Bawił się w szalonego naukowca i ładował jakiś stary telefon ziemniakami."
      Kelly: To musiało wyglądać naprawdę żałośnie całe szczęście, że tego nie widziałam.
      "Jack: Ooo Czarna co żeś już zmajstrowała? Pony ma zachcianki. To będzie chłopczyk czy dziewczynką?"
      Kelsi; Kretyn, o energi elektrycznej mówiłam.
      Kelly: Ja ci Kelsi jestem wierna mimo, ze mnie nie chcesz.
      Kelsi: Ech są ludzie i taborety.

      Usuń
    5. "Mary: Nie wiem co to ma do rzeczy, ale uzajmy to za fakt."
      Lilka:*coś pisała/szkicowała ale Mary się odezwała i ręka jej drgnęła*
      Jack: Wariograf.
      Lilka:*wyrywa kartkę zgniata w kulkę i rzuca mu w głowę*
      Jack:*łapie i rozwija zawiniątku*
      Lilka: Debilu zostaw to! >:/
      Jack: To wejdź tu i spróbuj zabrać.
      Lilka:Matole! W ogóle to wyjdź z tej wody bo będziesz pomarszczony jak zgniły ziemniak.
      Jack: Ty sama jesteś jak ziemniak. Cssso to jest?*obraca kartkę na wszystkie możliwe strony*
      "Doji: Miłościwie nam panująca pani i władczyni tego bloga oraz okolicznych teronów szalonych."
      Ja: Widzisz, a ty myślałeś, że to WBBA.
      Lilka: On i wczoraj coś mamrotał o WBBA.
      Ja: Pewnie stęsknił się za Bastienem.
      Jack: No chyba wy-_-
      Lilka:*zasłania usta śmiejąc się*
      Jack: Co tam robisz?
      Lilka: No jak to co? Gorącą okładkę twojego i Bastiena romansu.
      Jack: Dzięki Kruk-_-
      Ja: Niema sprawy. Polecam się na przyszłość XD
      Jack: Śmiej się śmiej-_-
      "Kelly: Ale to fajnie."
      Lilka: To było równoznaczne z ,,Kruk ma nie po kolei w głowie". Nie jestm pewna czy to jest takie fajne.
      "Kelly: No już się rozpędziłam."
      Jack:No jakoś nie widać.
      "Kelly: No Aleś to się umie zachować. Taki blogowy rycesz szkoda, że księżniczki do kompletu nie mamy. *do Alxa* Biedaku, ale cie słońce po policzkach strzaskało."
      Lilka: Jak nie? Marcyśka tak się fascynuje szlachetnymi rycerzami.
      Jack: Bo to niby jej się śnił rycerz na jakimś mustangu.
      Lilka:Ryby i chomiki głosu nie mają!
      "Kelly: A niby od kiedy? Wiem, że mu ciągle te nerdowską dupe ratujesz, ale plecy to już nie dupa."
      Lilka:Jedno drugiego przedłużeniem. To moja sprawa co ja z nim robię.
      "Ines: Nie wystarczy ci dziur w pamięci,"
      Lilka:*wzdycha i nurkuje z twarzą w szkicowniku* Nie dobijaj.
      "Bloguś: W ogóle to jestem Bloguś. *wyciąga do Juli rękę*"
      Juli:*splata ręce za plecami i zerka na Lilkę na co temat tylko skina głową*
      Juli:*uścisnęła mu rękę*Mam na imię Juli. Chcesz ulepić ze mną zamek?
      Lilka:O losie*po raz kolejny nurkuje twarzą w szkicowniku*
      "Bloguś: Uff. Nie utopił się.
      Ja: Mówiłam."
      Jack: A co by było jakbym się utopił?
      Lilka: Jednego dupka mniej.
      Jack: Twoje zachowanie mi się nie podoba.
      Lilak:Ojej. Straszne co ja teraz ze sobą zrobię. Ej, Ryuga, Kel! Jak już się dogracie to dajcie znać! Widać, że Ryuga potrzebuje wsparcia ;)
      "Kelly: Mi to ona się na dużo nie zda, ale tobie widać bardzo jej brakuje."
      Jack: Czy ja wiem. Jakoś muszę zapewniać sobie rozrywkę, prawda? :)
      "Kelsi: Jak nie wymiękniesz."
      Jack: Martw się o siebie kwiatuszku :)
      "Kelly: To musiało wyglądać naprawdę żałośnie całe szczęście, że tego nie widziałam."
      Lilka: No całkiem zabawne.
      "Kelsi; Kretyn, o energi elektrycznej mówiłam.
      Kelly: Ja ci Kelsi jestem wierna mimo, ze mnie nie chcesz.
      Kelsi: Ech są ludzie i taborety."
      Jack: Wiesz co kraj to obyczaj. Czy ty to widzisz Czarna? Pony cię zdradza, a to całkiem zabawne bo ty ją też. Biedne dziecko będzie się wychowywało w niepełnej rodzinie prawda Czarna?
      Lilka: Co takiego?
      Jack:-.-....Mogłabyś wykazać trochę zainteresowania swoim dzieckiem.
      Lilka:Jakim dzieckiem?*rozgląda się widzi, że Juli ładnie się bawi więc ignoruje Jacka*
      Jack:Moje kondolencje Pony.

      Usuń
    6. "Lilka:*coś pisała/szkicowała ale Mary się odezwała i ręka jej drgnęła*
      Jack: Wariograf.
      Lilka:*wyrywa kartkę zgniata w kulkę i rzuca mu w głowę*"
      Mary: *w myślach i to ja jestem przewraźliwiona*
      "Lilka:Matole! W ogóle to wyjdź z tej wody bo będziesz pomarszczony jak zgniły ziemniak."
      Kelly: Wyjdź z wody bo jest zimna i ci się zaraz sprzęt skurczy.
      "Ja: Widzisz, a ty myślałeś, że to WBBA.
      Lilka: On i wczoraj coś mamrotał o WBBA."
      Doji: WBBA będzie miało głupią mnie (jak zwykle) jak się zorientują, że mnie nie ma.
      "Ja: Pewnie stęsknił się za Bastienem.
      Jack: No chyba wy-_-
      Lilka:*zasłania usta śmiejąc się*
      Jack: Co tam robisz?
      "Lilka: No jak to co? Gorącą okładkę twojego i Bastiena romansu."
      Kelly: Nie przypominajcie mi o tym...
      Ines: Nie klnij.
      Kelly:... Typie.
      "Lilka: To było równoznaczne z ,,Kruk ma nie po kolei w głowie". Nie jestm pewna czy to jest takie fajne."
      Kelly: Chodziło mi o tą sztuczkę. Pierwszy raz w życiu ją widziałam.
      "Jack:No jakoś nie widać."
      Kelly: Bo daleko jesteś.
      "Lilka: Jak nie? Marcyśka tak się fascynuje szlachetnymi rycerzami."
      Ines: Jej to bliżej wikinga niż księżniczki.
      Mary: Ines!
      Ines; No co może nie.
      "Jack: Bo to niby jej się śnił rycerz na jakimś mustangu."
      Kelly: Wiatr we włosach klata jak szafa te sprawy? Zmora odpuściła na jedną noc czy ktoś tu się dogadał za moimi plecami bynajmniej nie chodzi mi tu o dogadywaniu się ze Zmorą.
      "Lilka:Jedno drugiego przedłużeniem. To moja sprawa co ja z nim robię. "
      Kelly: Dobra dobra tylko, żeby potem z tego jakaś strzyga nie wyszła. *# czytam pierwszą część Wiedźmina*
      "Lilka:*wzdycha i nurkuje z twarzą w szkicowniku* Nie dobijaj."
      Ines: Poskładasz to do kupy.
      "Juli:*uścisnęła mu rękę*Mam na imię Juli. Chcesz ulepić ze mną zamek?"
      Bloguś: Jasne. :D
      "Lilka:O losie*po raz kolejny nurkuje twarzą w szkicowniku* "
      Kelly: Nie dramatyzuj na wakacjach jesteś.
      "Jack: A co by było jakbym się utopił?"
      Bloguś: Pogrzeb?
      Ja: Tak mniej więcej.
      "Lilak:Ojej. Straszne co ja teraz ze sobą zrobię. Ej, Ryuga, Kel! Jak już się dogracie to dajcie znać!"
      Kelly: Sie robi. Słyszałeś mam cie szybko wykończyć.*dostała piłką w czoło piłka się odbiła i wpadła spowrotem w ręce Ryugi i odbijała się tak w te i wewte dłuższy czas.* To bolało wiesz? *ma odpitą czerwoną plame na czole*
      Ryuga: Przesadzasz. Masz twardy łeb.
      "Widać, że Ryuga potrzebuje wsparcia ;)"
      Kelly: Raczej trochę uwagi. Zaczełam pracować i ci się tęskni. Prawda? :* * dostała piłką w nos*
      "Jack: Czy ja wiem. Jakoś muszę zapewniać sobie rozrywkę, prawda? :)"
      Kelly: Biedaku przestały same przybiegać?
      "Jack: Martw się o siebie kwiatuszku :) "
      Kelsi: Nie muszę.
      "Jack: Wiesz co kraj to obyczaj. Czy ty to widzisz Czarna? Pony cię zdradza, a to całkiem zabawne bo ty ją też. Biedne dziecko będzie się wychowywało w niepełnej rodzinie prawda Czarna?"
      Kelly: Czekaj, ale, że co kiedy i z kim?
      Mary: Poprostu ustaw sobie status w związku to skomplikowane.
      "Lilka:Jakim dzieckiem?*rozgląda się widzi, że Juli ładnie się bawi więc ignoruje Jacka*"
      Kelly: Mówosz jak Ryuga jak Mary opowiedziała nam o istnieniu Todorokiego.

      Usuń
    7. "Kelly: Wyjdź z wody bo jest zimna i ci się zaraz sprzęt skurczy."
      Lilka: XD
      Jack:Ty się moim sprzętem nie interesuj-_-
      Lilka:Biedny Pan Generał :c
      Jack: Ostrzegam cię-_-
      Lilka: Nie mogę XD
      "Doji: WBBA będzie miało głupią mnie (jak zwykle) jak się zorientują, że mnie nie ma."
      Jack: Podoba mi się twój tok myślenia. Lepszy niż Ziggurata.
      "Kelly: Nie przypominajcie mi o tym...
      Ines: Nie klnij.
      Kelly:... Typie."
      Lilka: Już nie będę.
      "Kelly: Chodziło mi o tą sztuczkę. Pierwszy raz w życiu ją widziałam."
      Lilka:Aaa...To Akane tak czasem robi.
      "Kelly: Bo daleko jesteś.
      Jack: Eh, Pony musisz ogarnąć wreszcie, że nie jestem typowym nerdem i mam dobry wzrok.
      "Ines: Jej to bliżej wikinga niż księżniczki.
      Mary: Ines!
      Ines; No co może nie."
      Lilka:No coś jak Wiking może Indianka. Chcesz coś zobaczyć Marcyśka czy będziesz kwękać?
      "Kelly: Wiatr we włosach klata jak szafa te sprawy? Zmora odpuściła na jedną noc czy ktoś tu się dogadał za moimi plecami bynajmniej nie chodzi mi tu o dogadywaniu się ze Zmorą."
      Lilka: Nie. Nie, nie. Raczej włosy czarne i miękkie jak jedwab, szlachetna twarz i szaroniebieskie oczy. Właściwie to było rok może dwa lata temu.
      "Kelly: Dobra dobra tylko, żeby potem z tego jakaś strzyga nie wyszła. *# czytam pierwszą część Wiedźmina*"
      Jack: Nie czytałem książki tylko grałem w grę.
      Lilka: Tylko nie Wiedźmin i nie Zorro błagam~
      "Ines: Poskładasz to do kupy."
      Lilka: Kartkę tak, a życie? Hymm.
      "Bloguś: Jasne. :D"
      Juli: Tu jest wiaderko i łopatki. Wlałam już trochę wody żeby piasek się lepił. I mam foremki*unosi foremkę* To jest żółw^^Liliś mówiła, że Kucykowa Księżniczka bardzo lubi żółwie. Ja lubię króliki, a ty jakie zwierzaczki lubisz najbardziej?
      Jack: Nie wszystko na pierwszej randce.
      Lilka: To dzieci baranie.
      "Kelly: Nie dramatyzuj na wakacjach jesteś."
      Lilka: Wiem. Staram się.
      "Bloguś: Pogrzeb?
      Ja: Tak mniej więcej."
      Jack: W Hadesie niema pogrzebów. Umarł w butach. Ogólnie nie istniejesz.
      "Kelly: Raczej trochę uwagi. Zaczełam pracować i ci się tęskni. Prawda? :* * dostała piłką w nos*"
      Lilka: No na litość Ryuga no! Chcesz żeby krwotoku dostała?!
      "Kelly: Biedaku przestały same przybiegać?"
      Jack: Nie każdy jest Czarną i potrafi chodzić po wodzie. Tylko patrzeć jak zrobi ten trik z telekinezą i może się rozstąpi by mogła przeprowadzić swoich uczniów.
      Lilka:Przecież ja nie mam uczniów. Poza tym po wodzie chodził Jezus, a nie Mojżesz. On wyprowadził z Egiptu Izraelitów, a ja chyba nie potrafię chodzić po wodzie.
      Jack: Ale trik z morzem byś zrobiła?
      Lilka: No ba! A w trakcie pewnie się wykrwawiła na śmierć. Skończ temat mieliśmy odpoczywać.
      Jack: A co ty nimby robisz? Leżysz, a to jest odpoczynek.
      Lilka;Ale psychicznie nie odpoczywam.
      Jack: I nie jestem pewien cz to kiedyś nastąpi :)
      Lilka: Jak ci tak foki na brzegu brakuje to idź do Madoki.
      Jack: Trochę jak w tej reklamie. Chcesz siana? Zadzwoń do bociana. Albo Kasy Stefczyka.
      Ja: Chyba jeszcze o kimś zapomniałeś.
      Jack: Zadzwoń do KRUKA to rozłożymy twój kredyt na dogodne raty.
      Lilka:*rozmasowuje skronie*
      Jack: Co odwalasz?
      Lilka: Próbuję utopić cię siłą umysłu.
      "Kelly: Czekaj, ale, że co kiedy i z kim?
      Mary: Poprostu ustaw sobie status w związku to skomplikowane."
      Lilka: Jak to mówi moje dziecko tęczy musimy ustalić ZR.
      "Kelly: Mówosz jak Ryuga jak Mary opowiedziała nam o istnieniu Todorokiego."
      Lilak: Tylko tak się składa, że ja nie jestem Ryugą.
      Jack: Wiesz Pony Czarna ma już jedno dziecko.
      Lilka: No chyba z pochodzenia wiatropylnego.
      Jack: Czy aby na pewno? A 16 lutego mówi ci to coś?
      Lilka: Tak, mówi i nadal twierdzę, że musiałbym być wiatropylna.
      Jack: Ja wiem co widziałem. Fakt faktem, że dzieciak jest opętany ale to tylko potwierdza.
      Lilka: To homunkulus idioto-_-
      Jack: Jak możesz wzywać swoje dziecko od jakiś kumulonibusów?
      Lilka:*ignoruje go*
      Jack: Czarna nie wyrzekniesz się go...już ja tego dopilnuję 3:)

      Usuń
    8. "Jack: Podoba mi się twój tok myślenia. Lepszy niż Ziggurata."
      Doji: A nie powinien.
      "Lilka:Aaa...To Akane tak czasem robi."
      Kelly: *nie przyzna się, ale jak dowiedziała się, że to rzecz Akane jakoś przestała się jej podobać*
      "Jack: Eh, Pony musisz ogarnąć wreszcie, że nie jestem typowym nerdem i mam dobry wzrok."
      Kelly: No fakt nerd chomik nie może być typowy.
      "Lilka:No coś jak Wiking może Indianka. Chcesz coś zobaczyć Marcyśka czy będziesz kwękać?"
      Mary: Dawaj, tylko jak to będzie coś ktetyńskiego to potem nie płacz, że boli.
      "Lilka: Nie. Nie, nie. Raczej włosy czarne i miękkie jak jedwab, szlachetna twarz i szaroniebieskie oczy. Właściwie to było rok może dwa lata temu."
      Kelly: Faktycznie rycerz. Nic tylko wysłać go, żeby ubił smoka.
      "Jack: Nie czytałem książki tylko grałem w grę."
      Ja: Żałuj gra jest świetna, ale jak czyta się książke to tak jagby weszło się w stan medytacji regeneracyjnej.
      "Lilka: Tylko nie Wiedźmin i nie Zorro błagam~"
      Ja: Czemu? :c Ja Zorro kocham od dziecka, co prawda Geralda traktuje bardziej jak przyjaciela, ale i tak mi smutno, że go nie lubisz.
      "Lilka: Kartkę tak, a życie? Hymm."
      Ines: Chodziło mi o wspomnienia. Zawsze wracają prędzej czy później.
      "Juli: Tu jest wiaderko i łopatki. Wlałam już trochę wody żeby piasek się lepił. I mam foremki*unosi foremkę* To jest żółw^^Liliś mówiła, że Kucykowa Księżniczka bardzo lubi żółwie. Ja lubię króliki, a ty jakie zwierzaczki lubisz najbardziej?"
      Bloguś: Ja lubię małe psy. Chciałbym, żebyśmy przygarneli jakiegoś ze schroniska, ale jak weźmiemy szczeniaka kundelka to nie wiadomo jak duży urośnie. Kelly lubi koty, żółwie i pająki. O tych ostatnich ciągle mówiła chciała być ich królową.
      "Jack: W Hadesie niema pogrzebów. Umarł w butach. Ogólnie nie istniejesz."
      Bloguś: Wymazują cie? Jak burzowi jeźdzcy?
      "Lilka: No na litość Ryuga no! Chcesz żeby krwotoku dostała?!"
      Kelly: Spoko Lil twarde kości mam.
      Ryuga: Nie uważała.
      Kelly: Dobra. Digrałeś się. *skoczyła na niego*
      "Jack: Nie każdy jest Czarną i potrafi chodzić po wodzie. Tylko patrzeć jak zrobi ten trik z telekinezą i może się rozstąpi by mogła przeprowadzić swoich uczniów."
      Kelly: Ja o niebie ten o chlebie. *siedzi na brzuchu Ryugi i opiera łokieć na swoim kolanie a głowę na dłoni. *
      Ryuga: Chyba na odwrót.
      Kelly: Ty się nie odzywaj. Nic nie zapamiętałeś z tego co ci mówiłam o samobronie. :c
      Ryuga: Miałem cie poszczuć Drago?
      Kelly: Jakby to był ktoś inny to nie zdążył byś załadować kuczera.
      Ryuga: Ktoś inny tak blisko by niepodszedł.
      Kelly; Oby.
      "Lilka: Jak ci tak foki na brzegu brakuje to idź do Madoki."
      Mary: Właśnie jakoś jej nigdzie nie widać.
      Ines: Hyhy.
      Mary: Hikaru zresztą też.
      Kelly: Hyhy.
      Mary: Coście zrobiły?
      Ines i Kelly: Hyhyhy.
      "Lilka: Jak to mówi moje dziecko tęczy musimy ustalić ZR."
      Kelly i Bloguś: Co to ZR?
      "Lilka: Tak, mówi i nadal twierdzę, że musiałbym być wiatropylna."
      Kelly: *wybuchła śmiechem*
      Mary: Z czego rżysz?
      Kelly: Cisne beke z wiatropylnego Ren'a.

      Usuń
    9. Jack: Nie? A to dlaczego?
      "Kelly: *nie przyzna się, ale jak dowiedziała się, że to rzecz Akane jakoś przestała się jej podobać* "
      Lilka: Co tak zmarkotniałaś? Chyba za nią nie przepadasz, co?
      "Kelly: No fakt nerd chomik nie może być typowy."
      Jack:*mamrocze dryfując* A ta nadal z tym chomikiem. Wiesz co Pony?! Potraktuję to jako komplement!
      "Mary: Dawaj, tylko jak to będzie coś ktetyńskiego to potem nie płacz, że boli."
      Lilka: I widzisz przez ciebie się rozmyśliłam.
      "Kelly: Faktycznie rycerz. Nic tylko wysłać go, żeby ubił smoka."
      Lilka:*przesuwa wzrokiem za Alexa na Ryugę* Nie...może lepiej nie.
      "Ja: Żałuj gra jest świetna, ale jak czyta się książke to tak jagby weszło się w stan medytacji regeneracyjnej."
      Jack: Skoro ciocia tak mówi to może kiedyś w odległej przyszłości się za to wezmę.
      "Ja: Czemu? :c Ja Zorro kocham od dziecka, co prawda Geralda traktuje bardziej jak przyjaciela, ale i tak mi smutno, że go nie lubisz."
      Lilka: Nie to nie tak. Ja go lubię i w tym jest problem. Jak mogłabym nie lubić Zorro skoro z hiszpańskiego to lis?^^ Po prostu kiedy Kruk ruszy łaskawie swoją dupęcjie to zobaczysz.
      "Ines: Chodziło mi o wspomnienia. Zawsze wracają prędzej czy później."
      Lilak: Oo tak. Wracają.
      Zmora: I to akurat w odpowiednim momencie.
      Lilak:Umrzyj.
      "Bloguś: Ja lubię małe psy. Chciałbym, żebyśmy przygarneli jakiegoś ze schroniska, ale jak weźmiemy szczeniaka kundelka to nie wiadomo jak duży urośnie. Kelly lubi koty, żółwie i pająki. O tych ostatnich ciągle mówiła chciała być ich królową."
      Juli: Pieski też są fajne. Liliś mówi, że wszystkie zwierzaczki są dobre i nie powinno się ich deptać, a ja kukałam i deptałam ślimaczki bo one tak fajnie chrupały^^
      Jack: Mała psychopatka.
      Lilka: Ona już tego nie robi nie szufladkuj jej.
      Jack:Jasne ja tylko mówię, że kobiety są bezwzględniejsze nawet te małe. Prawdziwą królową pająków jest bey Arachne.
      Lilka: A właścicielem jest dziewczyna prawda?
      Jack: Skąd wiesz?
      Lilka: Bo gdyby to był facet nie odezwałbyś się.
      Jack: Dobrze główkujesz Czarna :)
      Lilak:Znajdź sobie jakiś kolegów co?
      Jack: Niestety mam problemy z mężczyznami :)
      Lilka: Mhyhy :)
      "Bloguś: Wymazują cie? Jak burzowi jeźdzcy?"
      Jack: Rozwiń swój temat młody. Znam Dzikie Polowanie ale burzowych jeźdźców chyba nie...albo nie pamiętam.
      "Kelly: Ja o niebie ten o chlebie. *siedzi na brzuchu Ryugi i opiera łokieć na swoim kolanie a głowę na dłoni. *"
      Jack: Ty o niebie? Nie wiedziałem, że jesteś taka pobożna, ale jak to mówi babcia dziewczyna musi być do tańca i do różańca :)
      "Ryuga: Ktoś inny tak blisko by niepodszedł.
      Kelly; Oby."
      Lilka:A ja i Juli to co?
      "Mary: Coście zrobiły?
      Ines i Kelly: Hyhyhy."
      Lilka:*nie wie o co chodzi ale widzi ich miny i zaczyna się śmiać* Właśnie co zrobiłyście?
      "Kelly i Bloguś: Co to ZR?"
      Lilka: Zasady randkowania. Skoro Kelly mnie "zdradza" to powinnyśmy ustalić co z tym fantem zrobić. Mniej więcej tak mi to tłumaczyła pani za którą Kelly chyba nie przepada.
      "Kelly: Cisne beke z wiatropylnego Ren'a."
      Lilka: Hyhy.
      Jack:*zamyślony* Skubaniec musi działać na szeroką skalę.
      Lilka: Dobra skończmy temat.
      Jack: Nie,nie skończymy tematu twojego dziecka. Tategami będzie płacił wysokie alimenty już ja o to zadbam.
      Lilka: No proszę jaki troskliwy wujek-_-
      Jack: Najlepszy :)
      Lilka: Kruk zrób z nim coś.
      Ja: Jack ogarnij się bo jeszcze powstaną przez ciebie jakieś komplikacje. A poważnie to nie chcę już zostawać babcią tak Lilka?
      Lilka: Może Jackowi to wytłumacz, a nie mi?
      Ja: Jack słyszałeś?
      Jack:Słyszałem.
      Ja: To dobrze. Teraz trzeba porozmawiać z resztą.
      Lilka: Przestań rujnować nam życie!
      Ja: Ja was tylko uświadamiam.
      Jack: Im bardziej coś jest zakazane tym bardziej się tego pragnie.
      Lilka: Następny psycholog.

      Usuń
    10. Doji: Bo dzieci powinny znajdować sobie lepsze wzory do naśladowania.
      "Lilka: Co tak zmarkotniałaś? Chyba za nią nie przepadasz, co?"
      Kelly: Zmarkotniałam bo słońce daje po oczach, a KTOŚ nie chce mi oddać moich okularów.
      Ryuga: Nie wygrałaś ich są moje.
      "Jack:*mamrocze dryfując* A ta nadal z tym chomikiem. Wiesz co Pony?! Potraktuję to jako komplement!"
      Kelly: I niech ci to na zdrowie wyjdzie!
      "Lilka: I widzisz przez ciebie się rozmyśliłam."
      Mary: Cykor.
      "Lilka:*przesuwa wzrokiem za Alexa na Ryugę* Nie...może lepiej nie."
      Kelly: Ty to chyba miałaś naprawdę głupi pomysł w tej główce.
      "Jack: Skoro ciocia tak mówi to może kiedyś w odległej przyszłości się za to wezmę."
      Ja: Niech zgadne. Jak znajdziesz drugie pół bey'a.
      "Lilka: Nie to nie tak. Ja go lubię i w tym jest problem. Jak mogłabym nie lubić Zorro skoro z hiszpańskiego to lis?^^ Po prostu kiedy Kruk ruszy łaskawie swoją dupęcjie to zobaczysz."
      Ja: No to kamień z serca. A co Krukwy kombinował to już się doczekać nie mogę.
      "Juli: Pieski też są fajne. Liliś mówi, że wszystkie zwierzaczki są dobre i nie powinno się ich deptać, a ja kukałam i deptałam ślimaczki bo one tak fajnie chrupały^^"
      Bloguś: Niedaleko mojego domu rosną takie krzaczki z białymi owockami które jak się je rozdepta to strzelają.
      "Jack: Niestety mam problemy z mężczyznami :)"
      Kelly: Pewnie taki jak ja z kobietami.
      "Jack: Rozwiń swój temat młody. Znam Dzikie Polowanie ale burzowych jeźdźców chyba nie...albo nie pamiętam."
      Bloguś: No przychodzą z burzą zabierają ludzia
      Ines: Człowieka
      Bloguś; No tego no i go potem nikt nie pamięta.
      "Jack: Ty o niebie? Nie wiedziałem, że jesteś taka pobożna, ale jak to mówi babcia dziewczyna musi być do tańca i do różańca :)"
      Kelly: Żeby ja tu nie wyjechała zaraz z tym co mówi moja babcia.
      "Lilka:A ja i Juli to co?"
      Kelly; Juli nie umie, a ty boisz się spojrzeć Ryudze w oczy a co dopiero bliżej podejść. Napewno nie tak blisko.
      "Lilka:*nie wie o co chodzi ale widzi ich miny i zaczyna się śmiać* Właśnie co zrobiłyście?"
      Ines i Kelly: Nic.
      Mary: Grunt to ustalona wersja wydarzeń.
      "Lilka: Zasady randkowania. Skoro Kelly mnie "zdradza" to powinnyśmy ustalić co z tym fantem zrobić. Mniej więcej tak mi to tłumaczyła pani za którą Kelly chyba nie przepada."
      Kelly: Ja tam nikogo nie zdradzam. Wierni jak czterej pancerni normalnie.
      "Jack:*zamyślony* Skubaniec musi działać na szeroką skalę."
      Kelly: Jeśli jest choć trochę podobny do Lili to wątpię może i mógby, ale raczej nie. Za to Jill napewo działa na wielu frontach.

      Usuń
    11. Jack:*wytrzeszcza oczy i mruga* W tym więzieniu przeprowadzają jakiś system resocjalizacji?
      "Kelly: Zmarkotniałam bo słońce daje po oczach, a KTOŚ nie chce mi oddać moich okularów.
      Ryuga: Nie wygrałaś ich są moje."
      Lilka:To znaczy, że już się dograliście tak. Kelly nie marudź kupię ci an urodziny.
      Jack: One byly wczoraj.
      Lilka: Zaraz muszą dojść daj im czas.
      "Kelly: I niech ci to na zdrowie wyjdzie!"
      Jack: Jeśli tak się martwisz o moje zdrowie to lepiej tu chodź bo skurczu dostałem.
      "Mary: Cykor."
      Lilka: Chyba z ciebie.
      "Kelly: Ty to chyba miałaś naprawdę głupi pomysł w tej główce."
      Lilka:Fakt mam kilka takich.
      "Ja: Niech zgadne. Jak znajdziesz drugie pół bey'a."
      Jack: Bingo!
      "Ja: No to kamień z serca. A co Krukwy kombinował to już się doczekać nie mogę."
      Lilka: Coś co mi się nie podoba.
      Ja:Fajnie wiedzieć.
      Jack: Widzisz mogłabyś się postarać. Dziś nie idziemy spać do puki nie skończymy.
      Ja: Co? *^*
      Jack: Najwyżej strzelimy sobie rano kawę i po sprawie.
      Lilka: Kawa smakuje jak siki.
      Speedy: Nikt nie obiecywał, że będzie świeżo mielona.
      Lilak:Spadaj i zacznij oglądać normalne filmy :)
      Jack:Pony! Mój skurcz się wzmaga!
      "Bloguś: Niedaleko mojego domu rosną takie krzaczki z białymi owockami które jak się je rozdepta to strzelają."
      Juli:*klaszcze w dłonie*Chodźmy zobaczyć! Chodźmy!
      "Kelly: Pewnie taki jak ja z kobietami."
      Jack: Pony...Ty? Problemy z kobietami? Proszę cię. Przecież z ciebie taki alvaro, że żadna się nie oprze.
      "Bloguś: No przychodzą z burzą zabierają ludzia
      Ines: Człowieka
      Bloguś; No tego no i go potem nikt nie pamięta."
      Jack: Uhym. Czy to są takie ludzie jak te które karmiłeś swoim bento?
      Juli: Pewnie karmił syrenki.
      Jack: Ach, zam ten ból. Kiedyś też byłem młody, głupi i zauroczony muszelkowym stanikiem.
      Lilka: Powtarzasz się.
      Jack: Serio? Jak nisko mogłem upaść?*"tonie"*
      "Kelly: Żeby ja tu nie wyjechała zaraz z tym co mówi moja babcia."
      Lilka: Mów. Czuję, że to będzie coś mocnego.
      "Kelly; Juli nie umie, a ty boisz się spojrzeć Ryudze w oczy a co dopiero bliżej podejść. Napewno nie tak blisko."
      Juli: Co Juli nie umie?
      Lilka: Wcale nie boję mu się spojrzeć w oczy, a poza tym dźgałam mu koronę bliżej już podejść się nie dało.
      Jack:*wynurza się i porusza brwiami* Zawsze da się bliżej.
      Lilka: Ty uważaj żebym ja faktycznie do ciebie bliżej nie podeszła.
      Jack: Chodź. Mówię poważnie, Czarna. Przełam się.
      Lilka: Ja ciebie zaraz przełamię.
      Jack:Akurat*z malutką galaretką w rękach* Złapałem małą meduzę chodź zobaczyć.
      Lilka:...
      Jack: Faktycznie cykor.
      Lilka:Nie odzywaj się do mnie.
      Jack: Cyko-cyko-cykoooria!
      Lilka:...
      "Kelly: Ja tam nikogo nie zdradzam. Wierni jak czterej pancerni normalnie."
      Lilka: Właśnie ich było czterech i pies. Psa już mamy. Pytanie gdzie jest czwórka pozostałych?
      "Kelly: Jeśli jest choć trochę podobny do Lili to wątpię może i mógby, ale raczej nie. Za to Jill na pewno działa na wielu frontach."
      Lilka: Odpuszcza bo wie, że to niema sensu.
      Jack: W końcu to suczymon. Oczywiście, że działa na wielu frontach.
      Lilak: Uhym. Jasne.

      Usuń
    12. Doji: Możliwe.
      Kelly: Biedny Jack chciał się podlizać i coś nie wyszło.
      "Lilka:To znaczy, że już się dograliście tak. Kelly nie marudź kupię ci an urodziny."
      Kelly: Nie wygrałam ich bo nie skończyliśmy mecu i raczej już go nie skończymy.
      "Jack: Jeśli tak się martwisz o moje zdrowie to lepiej tu chodź bo skurczu dostałem."
      Kelly: Ja już wiem co ci się tam skurczyło i ja ci z tym nie pomogę.
      "Lilka: Chyba z ciebie."
      Mary: Ja szłam w ciemno ty spietrałaś.
      "Lilka: Kawa smakuje jak siki.
      Speedy: Nikt nie obiecywał, że będzie świeżo mielona."
      Ryuga: *złapał Kelly za kucyk i przyciągnął tak, żeby tylko ona go słyszała* Skąd go znam?
      Kelly: W Sylwestra kimał na naszej kanapie.
      "Jack:Pony! Mój skurcz się wzmaga!"
      Kelly: O nie. Już biegnę w zwolnionym tępie niczym Pamela ze słonecznego patrolu. *nie ruszyła się*
      "Juli:*klaszcze w dłonie*Chodźmy zobaczyć! Chodźmy!"
      Bloguś: Możemy?
      Ja: A nie chcesz jeszcze zostać na plaży?
      Bloguś: Chce się pobawić z Juli.
      Ja: No skoro tak.
      "Jack: Pony...Ty? Problemy z kobietami? Proszę cię. Przecież z ciebie taki alvaro, że żadna się nie oprze."
      Kelly: I tu tkwi problem ja bym chciała sobie koleżanke do plotek i krencenia loków znaleźć czy cokolwiek normalne dziewczyny robią, zresztą Jack ja nie wiedziałam, myślałam, ze ty zawzięte hetero jesteś a tu TAKIE problemy z facetami. No no to się porobiło.
      "Jack: Uhym. Czy to są takie ludzie jak te które karmiłeś swoim bento?
      Juli: Pewnie karmił syrenki."
      Bloguś: Nieee onich mówiła mi Kelly.
      Mary: I wszystko jasne. To, że ty się boisz burzy nie znaczy, że on też ma.
      Kelly: Ja się nie boje poprostu odczuwam lekki niepokuj kiedy z niebo zaczyna pękać na dwoje.
      "Lilka: Mów. Czuję, że to będzie coś mocnego."
      Kelly: Powiedzmy, że Babunia GGG przy mojej babci jest cienka jak polsilver.
      "Juli: Co Juli nie umie?"
      Kelly: Obalić Króla tak ja.
      "Lilka: Wcale nie boję mu się spojrzeć w oczy, a poza tym dźgałam mu koronę bliżej już podejść się nie dało."
      Kelly: O ile się nie mylę to Draho już wtedy siedział grzecznie i czekał na rozkaz.
      "Jack:*wynurza się i porusza brwiami* Zawsze da się bliżej."
      Kelly: Też prawda.
      "Jack:Akurat*z malutką galaretką w rękach* Złapałem małą meduzę chodź zobaczyć."
      Alex: Puszczaj dopóki cie nie poparzyła!
      "Lilka: Właśnie ich było czterech i pies. Psa już mamy. Pytanie gdzie jest czwórka pozostałych?"
      Kelly: Pod spudnicą ich napewno nie chowam.
      "Lilka: Odpuszcza bo wie, że to niema sensu."
      Kelly: Biedactwo pokane przez moją głupotą.
      "Jack: W końcu to suczymon. Oczywiście, że działa na wielu frontach.
      Lilak: Uhym. Jasne."
      Kelly: Dobra koniec zanim powiem o słowo za dużo. I wywołam zołze z szafy.

      Usuń
    13. Jack:To nie było podlizywanie tylko czyste stwierdzenie. Wybacz, że wyszedłem z roli Pony i motam ci w głowie ale tak było.
      "Kelly: Nie wygrałam ich bo nie skończyliśmy mecu i raczej już go nie skończymy."
      Lilka: Oj tam. Przeżyjesz i najwyżej znów mu zabierzesz.
      "Kelly: Ja już wiem co ci się tam skurczyło i ja ci z tym nie pomogę.
      Jack: Jak na taką kruszynę to maż bardzo dużo brudnych myśli.
      "Mary: Ja szłam w ciemno ty spietrałaś."
      Lilka: Trudno.
      "Kelly: O nie. Już biegnę w zwolnionym tępie niczym Pamela ze słonecznego patrolu. *nie ruszyła się*"
      Jack: No jakoś nie widać.
      "Bloguś: Możemy?
      Ja: A nie chcesz jeszcze zostać na plaży?
      Bloguś: Chce się pobawić z Juli.
      Ja: No skoro tak."
      Juli: Oooo. To może pójdziemy tam kiedy indziej. Może jak dokończymy zamek.
      "Kelly: I tu tkwi problem ja bym chciała sobie koleżanke do plotek i krencenia loków znaleźć czy cokolwiek normalne dziewczyny robią, zresztą Jack ja nie wiedziałam, myślałam, ze ty zawzięte hetero jesteś a tu TAKIE problemy z facetami. No no to się porobiło."
      Jack:Wiesz ja myślałem, że z racji, że jesteś lesbijką nie możesz sobie znaleźć prawdziwej przyjaciółki bo wszystkie te dziewczyny patrzą tylko na twoja urodę. Pony ja jestem, byłem i będę zawziętym hetero. Niema takiej siły która by to zmieniła.
      "Kelly: Ja się nie boje poprostu odczuwam lekki niepokuj kiedy z niebo zaczyna pękać na dwoje."
      Jack: Mentalność kota. Pewnie deszczu też się boisz.
      Lilka: Nie można bać się deszczu, deszcz jest fajny.
      "Kelly: Obalić Króla tak ja."
      Juli: Ale ja nie chcę obalać tego Pana Króla. Ja bardzo lubię Pana Króla. Liliś powiedziała, że jak będę duża to będę go mogła pocałować.
      Jack:*zachłysnął się wodą śmiejąc się*
      Lilka:*zasłania ręką usta żeby się nie roześmiać przez co zaczyna przypominać pomidora*
      "Kelly: O ile się nie mylę to Draho już wtedy siedział grzecznie i czekał na rozkaz."
      Lilka:*nie wytrzymuje i w końcu zaśmiała się po czym westchnęła* Czyli jednak mi nie ufacie...ale to dobrze. Ja sobie też.
      "Kelly: Też prawda."
      Jack: Widzisz Pony już to przetestowała.
      "Alex: Puszczaj dopóki cie nie poparzyła!"
      Jack:-_-
      "Kelly: Biedactwo pokane przez moją głupotą."
      Lilka: Chyba tej wiedźmy.
      Zmora: Wypraszam sobie. Wiedźmy to zwykłe pasożyty.
      Lilka: Ty wszystkich masz za robale tylko nie siebie, a to ty pasożytujesz na mnie pasożycie jeden!
      Zmora: Jeśli chcesz mogę ci zademonstrować prawdziwe pasożytnictwo.
      Lilka: Nie, nie zniszczymy tej planety.
      "Kelly: Dobra koniec zanim powiem o słowo za dużo. I wywołam zołze z szafy."
      Jack:Śmiało nie krępuj się*nurkuje pod wodą*
      Jill:*wypływa na powierzchnie z pistoletem na wodę i strzela Kelly w twarz po czym wraca pod wodę, a wynurza się Jack*
      Jack:*opiera łokcie o pistolet na wodę* Widziałem pod wodą takiego obrzydliwego potwora z pistoletem na wodę, że sobie nie wyobrażacie.
      Lilka: To była Jill.
      Jack: I wszystko jasne.
      Lilak: Skąd masz ten pistolet?
      Jack: Zabrałem jakiemuś dzieciakowi.
      Lilka: To mu go oddaj debilu!
      Jack: Zastanowię się.
      Lilka: To się nie zastanawiaj tylko mu oddaj!
      Jack:Masz*rzuca jej pistolet*I sama mu go oddaj. To ten gruby dzieciak o tam.
      Lilka: Debil*strzela mu jeszcze w twarz i idzie do chłopca*

      Usuń
    14. Kelly: Wspaniałomyślnie ci wybacze. Ale, żeby mi to było ostatni raz.
      "Lilka: Oj tam. Przeżyjesz i najwyżej znów mu zabierzesz."
      Kelly: No ba. Ja zakładam się tylko wtedy kiedy nie ma siły na to bym nie wygrała.
      "Jack: Jak na taką kruszynę to maż bardzo dużo brudnych myśli."
      Kelly: A co żeś myślał? Zresztą wiem, że to lubisz.
      "Lilka: Trudno."
      Mary: Cykorowi napewno.
      "Jack: No jakoś nie widać."
      Kelly: No to polecam marchewki dobre na oczy są.
      "Juli: Oooo. To może pójdziemy tam kiedy indziej. Może jak dokończymy zamek."
      Bloguś: Skoro chcesz. Może poszukamy muszelek do ozdoby?
      "Jack:Wiesz ja myślałem, że z racji, że jesteś lesbijką nie możesz sobie znaleźć prawdziwej przyjaciółki bo wszystkie te dziewczyny patrzą tylko na twoja urodę."
      Kelly: No widzicie on mnie rozumie.
      Ryuga: Weź się ogarnij
      Kelly: Czemu?
      Ryuga: Bo pomyśli, że mówisz serio.
      Kelly: No dobra. Nie jestem lezbijką.
      " Pony ja jestem, byłem i będę zawziętym hetero. Niema takiej siły która by to zmieniła."
      Kelly: No wiem wiem. Byłeś jesteś i będziesz Heterą.
      "Jack: Mentalność kota. Pewnie deszczu też się boisz."
      Kelly: Nie lubię chodzić mokra.
      "Lilka: Nie można bać się deszczu, deszcz jest fajny."
      Kelly: Dopóki ja jestem wewnątrz, a on nazewnątrz.
      "Juli: Ale ja nie chcę obalać tego Pana Króla. Ja bardzo lubię Pana Króla. Liliś powiedziała, że jak będę duża to będę go mogła pocałować."
      Kelly: O.O
      Ryuga: *w myślach* Tak się kończy bycie miłym dla dzieci.
      Mary: Pedofil.
      Ryuga: Sadystka.
      Kelly: A ja Kelly jestem miło poznać.
      Ryuga: *zrzucił z sebie Kelly i wstał * Tylko pamiętaj Juli jak będziesz duża czyli za jakieś 15 lat.
      "Lilka:*nie wytrzymuje i w końcu zaśmiała się po czym westchnęła* Czyli jednak mi nie ufacie...ale to dobrze. Ja sobie też."
      Kelly: Oj nie depreś. Dobrze wiesz, że jeżeli komuś mieli byśmy nie ufać to Zmorze i ewentualnie Jackowi, ale do ciebie nic nie mamy.
      "Jack: Widzisz Pony już to przetestowała."
      Kelly: Dziękuję za ogłoszenie Jack jakby ktoś jeszcze miał co do tego wątpliwości.
      "Jack:-_-"
      Alex: Nie rób min ja mówię całkowicie poważnie.
      "Zmora: Wypraszam sobie. Wiedźmy to zwykłe pasożyty."
      Kelly: Odezwała się jedna samo wystarczalna.
      "Jack:Śmiało nie krępuj się*nurkuje pod wodą*"
      Kelly: Co stęskniłeś się?
      "Jill:*wypływa na powierzchnie z pistoletem na wodę i strzela Kelly w twarz po czym wraca pod wodę, a wynurza się Jack*"
      Kelly: *wypluwa wodę* Ja niewiem co moja twarz ma w sobie, że wszyscy ją sobie za cel obierają. Czy ja mam na niej napisane " Walnij mnie "czy co?
      Mary: Wiesz czasami zadaje mi się, że to mówisz.
      Kelly: Dlaczego mnie to nie dziwi?
      "Jack:*opiera łokcie o pistolet na wodę* Widziałem pod wodą takiego obrzydliwego potwora z pistoletem na wodę, że sobie nie wyobrażacie."
      Kelly: Mają tam pod wodą lustra!?
      "Lilak: Skąd masz ten pistolet?
      Jack: Zabrałem jakiemuś dzieciakowi.
      Lilka: To mu go oddaj debilu!
      Jack: Zastanowię się.
      Lilka: To się nie zastanawiaj tylko mu oddaj!
      Jack:Masz*rzuca jej pistolet*I sama mu go oddaj. To ten gruby dzieciak o tam.
      Lilka: Debil*strzela mu jeszcze w twarz i idzie do chłopca*"
      Kelly: Jestem Lilianna Fox bójcie się mnie. O dziubdzusiu masz tu jedzonko. Jestem opentanym demonem! Proszę chłopczku to twoja zabawka. *skrzeczy jak chu wie co.* O koteczek. Lila nie jesteś zła chocbyś niewiem jak bardzo chciała.

      Usuń
    15. Jack: Zobaczy się :)
      Ja: Jack chyba oglądam film o tobie XD
      Jack:Lecz się-_-
      Ja: Przecież ja zaraz zejdę XD
      Jack: Jest reklama-_-
      Ja: I co z tego? XD
      Lilka:Wilk z Wall Street. W sumie coś w tym może być.
      Jack: I ty Brutusie przeciwko mnie?
      Lilak: Yep.
      "Kelly: No ba. Ja zakładam się tylko wtedy kiedy nie ma siły na to bym nie wygrała."
      Lilka: A ja stwierdziłam, że nie będę się w ogóle zakładać.
      Jack: Bo żeś baba.
      "Kelly: A co żeś myślał? Zresztą wiem, że to lubisz."
      Jack: A skąd wiesz? Może mi się to nie podoba tylko staram się być dla ciebie miły i wyrozumiały. Szukam bardzo uczuciowej kobiety.
      Lilka: Nie pozwolę żadnej takiej podejść do ciebie bo ją popsujesz.
      Jack: Nie śmiał bym :)
      "Mary: Cykorowi napewno.
      Lilka:To mnie tak zmobilizowało, że chyba zaraz faktycznie pokarze ci to co miałam*nie mówi poważnie*
      "Kelly: No to polecam marchewki dobre na oczy są."
      Jack: Hyhy. Niestety musisz odświeżyć wiadomości. Mam świetny wzrok.
      "Bloguś: Skoro chcesz. Może poszukamy muszelek do ozdoby?"
      Juli: No dobra*przycupa pi gmera paluchem w piachu*Mam jedną! Patrz!^^
      "Kelly: No dobra. Nie jestem lezbijką."
      Jack:N-i-e. Tak mnie okłamywać? Nie wstyd ci? Helena mam zawał! Resuscytacja krążeniowo-oddechowa!! I to już!
      "Kelly: No wiem wiem. Byłeś jesteś i będziesz Heterą."
      Jack: Paplaj dalej może to do mnie dojdzie.
      "Kelly: Nie lubię chodzić mokra."
      Jack:Hymm. To głęboko nie dojedziemy.
      "Kelly: Dopóki ja jestem wewnątrz, a on nazewnątrz."
      Lilka: Ach, trudno i tak cię nie przekonam. W końcu nikt nie mówił, że wszyscy muszą być tacy sami.
      "Mary: Pedofil.
      Ryuga: Sadystka.
      Kelly: A ja Kelly jestem miło poznać."
      Lilka: Przesadzacie. To Juli ona nawet nie wie o co chodzi i co się z tym wiąże.
      "Ryuga: *zrzucił z sebie Kelly i wstał * Tylko pamiętaj Juli jak będziesz duża czyli za jakieś 15 lat."
      Juli: A 15 lat to dużo?
      Jack: No ba. To tyle ile ma Czarna. A ona jest tak obrzydliwie stara i pomarszcz...*obrywa plastikowym wiaderkiem w głowę*
      "Kelly: Oj nie depreś. Dobrze wiesz, że jeżeli komuś mieli byśmy nie ufać to Zmorze i ewentualnie Jackowi, ale do ciebie nic nie mamy."
      Lilka:...
      Jack:*rozmasowuje czoło* Mówiłem? To jak będzie zaczynamy od następnego tygodnia?
      Lilka:Nie odzywaj się do mnie.
      "Kelly: Dziękuję za ogłoszenie Jack jakby ktoś jeszcze miał co do tego wątpliwości."
      Jack: Czyli jednak. Widzisz Czarna spała z nim. Mam szykować te papiery o rozwód?
      Lilka:...
      Jack: No tak. Zapomniałem, że strzeliłaś focha.
      "Alex: Nie rób min ja mówię całkowicie poważnie."
      Jack:*zamacza na chwilę meduzkę bo wody jej zabrakło*Widzi Zenek on mówi całkowicie poważnie. Co my teraz z tym zrobimy?*oczywiście odpowiada mu cisza* Też tak myślę.*ignoruje Alexa i wraca do zabawy*
      Lilka: Aleksandrze? Daj sobie spokój on cię nie lubi...hah on nikogo nie lubi. Poza tym to mała meduzka nie kopanie go.
      "Kelly: Co stęskniłeś się?"
      Jack: Bardzo. Serio. Szczególnie, że nie miałem kiedy bo widujemy się praktycznie codziennie.
      "Kelly: Mają tam pod wodą lustra!?"
      Jack: Nie. Ale wiesz co jeśli mi nie wierzysz to możesz przyjść tu i sprawdzić :)
      "Kelly: Jestem Lilianna Fox bójcie się mnie. O dziubdzusiu masz tu jedzonko. Jestem opentanym demonem! Proszę chłopczku to twoja zabawka. *skrzeczy jak chu wie co.* O koteczek. Lila nie jesteś zła chocbyś niewiem jak bardzo chciała."
      Lilka:*udaje, że nie słyszy tylko rozmawia sobie o czymś z chłopcem po czym oboje idą w tę stronę* Zobacz to ta pani o tutaj.
      *chłopiec strzela w Kelly*
      Chłopiec: Czy teraz będzie jej lepiej?
      Lilka: Na pewno^^ Możesz już wracać do mamy. Co Kelly mam ci tu coś wysadzić i popsuć dzień? Nie? To mnie nie denerwuj!

      Usuń
    16. Kelly: No zobaczymy. Następnym razem będziesz przepraszał na kolanach.
      "Lilka:Wilk z Wall Street. W sumie coś w tym może być."
      Ja: Chciałam to obejrzeć. Jak warto?
      "Jack: Bo żeś baba."
      Kelly: A ty bynajmniej nie facet.
      "Jack: A skąd wiesz? Może mi się to nie podoba tylko staram się być dla ciebie miły i wyrozumiały. Szukam bardzo uczuciowej kobiety."
      Kelly: Ty się nie starasz to wbrew twojemu stylowi poza tym nie szukasz gwoździa do trumny.
      "Lilka:To mnie tak zmobilizowało, że chyba zaraz faktycznie pokarze ci to co miałam*nie mówi poważnie*"
      Mary: Teraz to sobie wsadz pod ogon swój pomysł.
      "Jack: Hyhy. Niestety musisz odświeżyć wiadomości. Mam świetny wzrok. "
      Kelly: I don't fucking thing soo.
      "Juli: No dobra*przycupa pi gmera paluchem w piachu*Mam jedną! Patrz!^^"
      Bloguś: Fajna choćmy sprawdzić czy bliżej wody niema ich więcej.
      "Jack:N-i-e. Tak mnie okłamywać? Nie wstyd ci? Helena mam zawał! Resuscytacja krążeniowo-oddechowa!! I to już!"
      Kelly: Biegne po ratownika.*pobiegła*
      "Jack: Paplaj dalej może to do mnie dojdzie."
      Kelly: Uwaga złap się czegoś bo to cie może zwalić z nóg oturz przyznałam ci rację.
      "Jack:Hymm. To głęboko nie dojedziemy."
      Kelly: No ty to napewno.
      "Lilka: Ach, trudno i tak cię nie przekonam. W końcu nikt nie mówił, że wszyscy muszą być tacy sami."
      Kelly: Jesteśmy jak płatki śniegu każdy inny.
      "Lilka: Przesadzacie. To Juli ona nawet nie wie o co chodzi i co się z tym wiąże."
      Mary: Za to Kischatu na pewno wie.
      "Ryuga: *zrzucił z sebie Kelly i wstał * Tylko pamiętaj Juli jak będziesz duża czyli za jakieś 15 lat."
      "Juli: A 15 lat to dużo?"
      Ryuga: Tak z 3 razy tyle ile masz teraz.
      Kelly: Uwaga ostra matma x razy 3 równa się 15 to 15 podzielić przez 3 dodać 15... Okey 20 jest wporządku pomijając fakt, że miałbyś wtedy 19 dodać 15...34 lata.
      Ryuga: Brawo.
      "Lilka:...
      Lilka:Nie odzywaj się do mnie."
      Kelly: Jeden z powodów dla których wole facetów. Lili no nie gniewaj się. To było przypadkiem no.
      "Jack: Czyli jednak. Widzisz Czarna spała z nim."
      Kelly: I to co kurwa noc.
      " Mam szykować te papiery o rozwód?"
      Kelly: Z tobą to napewno.
      "Jack:*zamacza na chwilę meduzkę bo wody jej zabrakło*Widzi Zenek on mówi całkowicie poważnie. Co my teraz z tym zrobimy?*oczywiście odpowiada mu cisza* Też tak myślę.*ignoruje Alexa i wraca do zabawy*"
      Alex: Jak do ściany... Pustak ma więcej rozumu...Alex!?... No co taka prawda.
      "Lilka: Aleksandrze? Daj sobie spokój on cię nie lubi...hah on nikogo nie lubi. Poza tym to mała meduzka nie kopanie go."
      Alex: Jad medyzy kostkowej wielkości kciuka może zabić 20 dorosłych ludzi spokojnie poradzi sobie z jednym...tempym.... nastolatkiem.
      "Jack: Bardzo. Serio. Szczególnie, że nie miałem kiedy bo widujemy się praktycznie codziennie."
      Kelly: No wiedziałam, że mnie zdradzasz, ale, że z nią to się nie spodziewałam.
      Ines: Moglibyście się ogarnąć? Zachowujecie się jak na planie trudnych spraw.
      "Jack: Nie. Ale wiesz co jeśli mi nie wierzysz to możesz przyjść tu i sprawdzić :)"
      Kelly: W sumie czemu nie musisz coś kombinować skoro tak ci zależy, żebym tam weszła. *wchodzi do wody i podpływa do Jacka*
      "Chłopiec: Czy teraz będzie jej lepiej?"
      Kelly ; *ściera wode z twarzy i pokazuje uniesiony w górę kciuk* Dzięki.
      "Lilka: Na pewno^^ Możesz już wracać do mamy. Co Kelly mam ci tu coś wysadzić i popsuć dzień? Nie? To mnie nie denerwuj!"
      Kelly: To nie udawaj kogoś kim nie jesteś to nie twoja broszka tylko Glimer.

      Usuń
    17. Jack: Phaha! Nie rozśmieszaj mnie, Pony.
      Ja:Chorubstewko trwało około 4 godziny. Mi osobiście film się bardzo podobał, ale możliwe, że twierdzę tak bo mam zrąbaną psychikę i praktycznie przez połowę filmu śmiałam się z Jordana, jego cwaniactwa i tego jak podbijania giełdę w wielkim stylu. Potem mu trochę odbija, narkotyki, w koło prostytutki jak w jakimś haremie...
      Jack: Białe ferrari, penthouse, żona modelka i projektantka majteczek...
      Ja: Nawet o tym nie myśl.
      Jack: Za późno :)
      Ja: No i w końcu głównego bohatera gra Leonardo DiCapro więc to nie mógł być aż tak zły film.
      Lilka: Jeśli Jack nie zmieni swojego stosunku do świata to też tak skończy.
      Jack: Jestem za!
      Ja&Lilka:Po moim trupie-_-
      Ja: Chodź z drugiej strony kto nie chciałby być Jordanem Belfordem?
      Jack: No własnie?
      Lilka: Ja-_-
      Ja: Bo ty chcesz tylko beya.
      Lilka: Właśnie.
      "Kelly: A ty bynajmniej nie facet."
      Jack: Z biologicznego punktu widzenia to jestem, ale dzięki wszystkiemu co dobre jestem jeszcze nastolatkiem.
      "Kelly: Ty się nie starasz to wbrew twojemu stylowi poza tym nie szukasz gwoździa do trumny."
      Jack:*wzdycha z udawanym przerażeniem* Dobry Panie. Ona już mnie zna.
      Lilka: Ja mam natomiast wrażenie, że czasem cię nie znam. To pewnie dlatego, że udajesz.
      Jack: Bo ty niby nigdy nie udawałaś niczego.
      "Mary: Teraz to sobie wsadz pod ogon swój pomysł."
      Lilka:Ty te teksty wsadź pod ogon swojego Fafnira. Skończmy temat Marcyśka, skończmy temat.
      "Kelly: I don't fucking thing soo."
      Jack: To co tobie się wydaje, a co nie to już nie mój problem.
      "Bloguś: Fajna choćmy sprawdzić czy bliżej wody niema ich więcej."
      Juli*Tylko skina głową i idzie w stronę wody po czym skacze jakby skakała do kałuży i rozgląda się za muszelkami*
      "Kelly: Biegne po ratownika.*pobiegła*"
      Jack:Szerokiej drogi.
      "Kelly: Uwaga złap się czegoś bo to cie może zwalić z nóg
      Jack:*spogląda na meduzkę* Trzymaj się Zenek bo będzie ostro.
      "...oturz przyznałam ci rację."
      Jack:*zaciąga się powietrzem* Gdybym miał grunt pod stopami to pewnie faktycznie bym zszedł.
      "Kelly: No ty to napewno."
      Jack: Jeszcze nie wiadomo Pony co los przyniesie.
      "Kelly: Jesteśmy jak płatki śniegu każdy inny."
      Lilka: Właśnie. Ciociu-klociu co z tym orzełkiem?
      "Mary: Za to Kischatu na pewno wie."
      Lilka: Fakt ty musisz dobrze wiedzieć co mówisz :)
      "Ryuga: Tak z 3 razy tyle ile masz teraz.
      Juli:*liczy coś na palcach, marszczy brwi i spogląda na Ruygę pokazując ręce* To więcej niż mam tu paluszków?
      "Kelly: Uwaga ostra matma x razy 3 równa się 15 to 15 podzielić przez 3 dodać 15... Okey 20 jest wporządku pomijając fakt, że miałbyś wtedy 19 dodać 15...34 lata."
      Jack:No prawdziwy Einstein.
      Juli: Chyba nie mam tyle paluszków @.@
      "Kelly: I to co kurwa noc."
      Jack: No słyszysz co ona mówi? Noc w noc od ilu od 7 lat?
      Lilka: No nie do pomyślenia.
      Jack: Mało powiedziane. I to tak na kocią łapę.
      Lilka: Właśnie gdzie ten pierścionek Ryuga?
      "Kelly: Z tobą to napewno."
      Jack:To my byliśmy razem? Co lepsze. To my się w ogóle znamy?
      "Alex: Jad medyzy kostkowej wielkości kciuka może zabić 20 dorosłych ludzi spokojnie poradzi sobie z jednym...tempym.... nastolatkiem."
      Lilka: Trzymałam już kilka razy malutkie meduzki i jak widać mam się świetnie. A Kruk to już w ogóle żywy dowód który przeżył.
      Ja: Bo to było nad Bałtykiem, a wy jesteście...nie wiem gdzie. Słuchaj się Alexa musi wiedzieć lepiej.
      Jack: Prędzej mi kaktus na głowie wyrośnie niż zacznę się go słuchać.
      "Kelly: No wiedziałam, że mnie zdradzasz, ale, że z nią to się nie spodziewałam.
      Ines: Moglibyście się ogarnąć? Zachowujecie się jak na planie trudnych spraw."
      Jack: Jaką ją? Jill? Ja o tobie mówiłem, Pony. W ogóle to nie mów mi Ines o tym dziadostwie.

      Usuń
    18. "Kelly: W sumie czemu nie musisz coś kombinować skoro tak ci zależy, żebym tam weszła. *wchodzi do wody i podpływa do Jacka*"
      Jack:*uśmiecha się miło...a potem wrzuca jej Zenka za stanik*
      "Kelly;*ściera wode z twarzy i pokazuje uniesiony w górę kciuk* Dzięki."
      Jack:Nie rób tak.
      "Kelly: To nie udawaj kogoś kim nie jesteś to nie twoja broszka tylko Glimer."
      Lilka:Tak się skład, że od niedawna również i moja. Po prostu za długo się znamy i cokolwiek powiem nie uwierzysz mi. To był błąd. Powinnam od razu zamknąć się na strychu, ale wystarczy, że wyjdę na ulicę i zacznę kręcić samochodami, a wezwą oddział specjalny żeby mnie zdjąć.
      Jack: Ten oddział specjalny nie znał by cię...
      Lilka: Właśnie tak jak reszta świata.
      Jack:...i nie wiedział, że karmiłaś małe kotki kiedy zdechła im mama i pomagasz Aleśowi z kurczakami i innymi suczymonami.
      Lilka:Zniszczę ci życie. Aleksandrze! Jack kiedy był mały ratował ślimaki i znosił je domu!
      Jack:Czytała dzieciom bajki!
      Lilka: Przeprowadzał staruszki na drugą stronę jezdni!
      Jack: Tylko dlatego, że jakieś laski się na mnie gapiły. czysta gra by osiągnąć cel.
      Lilka:...Powiedział Alice o jej wyjątkowości oraz mówił żeby się nie martwiła i co lepsze to było wszystko całkowicie poważnie!
      Jack: Czyli tak się bawimy? Dobra. A ona pomogła swojemu "wrogowi"! Ja bym w życiu czegoś takiego nie zrobił.
      Lilka:*z uniesionym palcem próbuje coś wymyślić*Bo ten automat chciał mnie a nie tego idioty!
      Jack: Nie pogrążaj się bardziej. Wygrałem pogódź się z tym. Nie byłaś, nie jesteś i nigdy nie będziesz gorsza ode mnie.
      Lilka:*rzuca w niego piaskiem*
      Jack:*próbuje spłukać piasek z twarzy*Utopie cię.
      Lilka: Chyba w snach.
      Jack:*wychodzi z wody*
      Lilak:Nie wychodź! Zostań tam! Debilu!~*ucieka*
      Jack: Nie uciekniesz bo nie wyjdziesz tak ubrana poza plażę.*idzie dalej mamrocząc* Szczerze mówiąc jeszcze nigdy nie widziałem tyle twoich nóg, cycków i reszty. Chyba naprawdę po raz pierwszy tyle tego u ciebie zobaczyłem. To serio jakiś cud.
      Lilka: Zboczeniec!
      Jack: I dobrze mi z tym!

      Usuń
    19. Kelly: Będę robić co będę chciała.
      "Kelly: A ty bynajmniej nie facet."
      "Jack: Z biologicznego punktu widzenia to jestem, ale dzięki wszystkiemu co dobre jestem jeszcze nastolatkiem."
      Kelly: Biologia nie przewiduję określenia facet. Prawda Alex?
      Alex: Tak czysto teoretycznie to tak.
      Kelly: Ha :P.
      "Jack:*wzdycha z udawanym przerażeniem* Dobry Panie. Ona już mnie zna."
      Kelly: O nie. Teraz będziesz musiał mnie zabić.
      "Lilka: Ja mam natomiast wrażenie, że czasem cię nie znam. To pewnie dlatego, że udajesz.
      Jack: Bo ty niby nigdy nie udawałaś niczego."
      Kelly: Każdy ma coś za uszami dlatego może zamiast to rozgrzewbywać wrzućmy na luz.
      "Juli*Tylko skina głową i idzie w stronę wody po czym skacze jakby skakała do kałuży i rozgląda się za muszelkami*"
      Bloguś: *cieszy i zbiera do wiaderka muszelki i małe kamyczki*
      "Jack:*spogląda na meduzkę* Trzymaj się Zenek bo będzie ostro.*zaciąga się powietrzem* Gdybym miał grunt pod stopami to pewnie faktycznie bym zszedł."
      Kelly: *Uśmiecha się jak na nią w miarę normalnie*
      "Jack: Jeszcze nie wiadomo Pony co los przyniesie."
      Kelly: Wierzysz w los?
      "Lilka: Właśnie. Ciociu-klociu co z tym orzełkiem?"
      Ja: Lepi się. W tej temperaturze plastelina topi się w trymiga.
      "Lilka: Fakt ty musisz dobrze wiedzieć co mówisz :)"
      Mary: Jak już się odezwę to raczej wiem co mówię.
      "Juli:*liczy coś na palcach, marszczy brwi i spogląda na Ruygę pokazując ręce* To więcej niż mam tu paluszków?
      Juli: Chyba nie mam tyle paluszków @.@"
      Ryuga: Trochę.
      Kelly: 20 to tyle ile masz paluszków u rąk i nóg razem a 34 to od
      Ryuga: *spiorunowam ją wzrokiem *
      Kelly: Dużo więcej.

      Usuń
    20. "Jack: No słyszysz co ona mówi? Noc w noc od ilu od 7 lat?"
      Kelly: Sześciu.
      "Lilka: Właśnie gdzie ten pierścionek Ryuga? "
      Ryuga: *Nie słuchał i teraz patrzy pytająco na Kelly*
      Kelly: Pyta kiedy się mi oświadczysz.
      Ryuga:?
      Kelly: Nie ważne.
      "Lilka: Trzymałam już kilka razy malutkie meduzki i jak widać mam się świetnie. A Kruk to już w ogóle żywy dowód który przeżył."
      Alex: Widać miałyście dużo szczęścia.
      "Jack: Prędzej mi kaktus na głowie wyrośnie niż zacznę się go słuchać."
      Kelly: To bardzo zły dobór słów gdy mówisz do syna Dojiego.
      "Jack: Jaką ją? Jill? Ja o tobie mówiłem, Pony. W ogóle to nie mów mi Ines o tym dziadostwie."
      Kelly: Ja nie mieszkam w szafie. No chyba, że mówisz o NIM.
      "Jack:*uśmiecha się miło...a potem wrzuca jej Zenka za stanik*"
      Kelly: *zagląda do stanika * Cześć Zenek.
      Mary wreszcie masz czym wypchać stanik.
      Kelly: Przesadziłaś.*zanuza się po szyje i wypuszcza Zenka spowrotem do morza poczym wychodzi z wody łapie Mary z nogi i ciągnie po pisaku do wody*
      Mary: Nie! Kurwa! Puszczaj!
      Kelly: Nie!
      Mary: Ty chora jesteś!
      Kelly: Serio? No co ty nie powiesz?
      "Jack:Nie rób tak."
      Kelly: Nie rób jak?
      Mary: Do kurwy nędzy puszczaj mnie!
      Kelly: Okey :) *puszcza nogi Mary poczym podpływa do Ines na leżaku i ją z niego zrzuca*
      "cała akcja z Lilką i Jackiem*
      Mary: Nie irytuje cie to?
      Alex: Próbując zdenerwować siebie nawzajem utwardzają mnie w tym, że świat nie jest tak zły jakby się mogło wydawać.
      Mary: Głupek.
      Alex: Możliwe.
      Ines: *wściekła wychodzi z wody* Gdzie ona jest?
      Alex: Kto?
      Ines: Hawana.
      Mary: Bo nie mamy nic lepszego do roboty jak jej pilować. Kischatu pytaj?
      Ines: A on gdzie?*rozglądają się* No ta partnerzy w zbrodni. Mniejsza.

      Usuń
    21. Jack:*zdyszał się chłopak*
      Lilka:Powinnam cię teraz wyśmiać :D
      Jack: Gadaj...sobie. Ehem. I nie używaj swoich mocy przy ludziach.
      Lilka: Tak się składa, że to nie od jakiś super mocy jestem szybsza. A ty popracuj nad kondycją.
      Jack: Mam dobrą kondycję, ale ty jesteś psychiczna.
      Lilka: Aha. Po prostu jestem w tym dobra.
      Jack:Pony ty tam nie wymyślaj. Facet, mężczyzna na jedno wychodzi, a ty dobrze wiesz o co mi chodziło.
      "Kelly: O nie. Teraz będziesz musiał mnie zabić."
      Jack: Spokojnie na razie daruję ci życie. Znaj łaskę pana.
      "Kelly: Każdy ma coś za uszami dlatego może zamiast to rozgrzewbywać wrzućmy na luz."
      Jack: Pierwsza wyluzowana.
      Lilka: Nie słucham cię do puki tak gadasz.
      Jack: Stała sztywniara.
      "Bloguś: *cieszy i zbiera do wiaderka muszelki i małe kamyczki*"
      Juli:*wrzuca do wiaderka co zebrała*Myślisz, że już starczy?
      "Kelly: *Uśmiecha się jak na nią w miarę normalnie*
      Jack:Co ci tak wesoło?
      "Kelly: Wierzysz w los?"
      Jack: Hymm. Nie, raczej nie. Ode mnie zależy co robię i jeśli coś spieprzę to za to oberwę. Proste, logiczne i prawdziwe. Zero bredzenia o bogach i fatum a la Edyp.
      Zmora: Kolejny tępy robak.
      Lilka: Mam nadzieję i chciałabym wierzyć, że masz rację, Jack.
      Jack: Nie rozczarujesz się :)
      Lilka: Aha.
      "Ja: Lepi się. W tej temperaturze plastelina topi się w trymiga."
      Lilka: Aha.
      "Mary: Jak już się odezwę to raczej wiem co mówię."
      Lilka: To dobrze, że jednak jesteś taka wygadana bo kiedy skończyłaś ostatnio walczyć z Ryugą raczej mało się odzywałaś.
      Jack: Kobieta idealna: niemowa.
      "Ryuga: Trochę.
      Kelly: 20 to tyle ile masz paluszków u rąk i nóg razem a 34 to od
      Ryuga: *spiorunowam ją wzrokiem *
      Kelly: Dużo więcej."
      Juli:*przygląda się swoim rączką i stópką po czym widzi, że Kelly i Ryuga robią jakieś dziwne miny i nie wie o co chodzi*
      Lilka:Eh. Blogusiu mogę na chwilę pożyczyć wiaderko z muszelkami?
      "Kelly: Sześciu."
      Jack: Sześciu. Ty może to faktycznie za krótka znajomość.
      Lilka: Twoja najdłuższa znajomość to tydzień nie odzywaj się.
      Jack: Odezwała się ta, która walczy o swoje.
      Lilka: Pamiętasz jak mówiłam ci żebyś się do mnie nie odzywała? Trzymaj się tego.
      "Ryuga: *Nie słuchał i teraz patrzy pytająco na Kelly*
      Kelly: Pyta kiedy się mi oświadczysz.
      Ryuga:?
      Kelly: Nie ważne."
      Lilka: Dobrze słyszał. Po prostu ignoruje moje wypowiedzi.
      Jack: I co nadal ci GO przypomina?
      Lilka:*daje mu kuksa w brzuch*
      Jack:Panuj nad sobą. Dopiero siniak mi zniknął, a ty już drugiego robisz.
      "Alex: Widać miałyście dużo szczęścia."
      Lilka: Chyba Kruk. Mnie nie tak łatwo zabić.
      Ja: Po prostu w Bałtyku najczęściej występująca jest chełbia modra. Ma parzydełka ale nie zagrażają człowiekowi. Na dodatek wszystkie, które dotykałam były malutkie bo większej niż moa ręka w życiu bym nie dotknęła. Obrzydlistwo. Oczywiście wszystkie potem wracały do morza. Także tam bez histerii.
      Jack:...Łał.
      Ja: No co? Alex wyjechał z meduzą kostkową to musiałam się dokształcić i poczytać o tych z Bałtyku, tak?
      Jack: Nie mogło być inaczej. Aleś małpiszon straszy cię mezuzkami. Niedługo będziesz się bała wyjść na ulicę. Meduzy, pająki, węże, kaczki i co jeszcze?
      Ja: Kaczki-.-Małe, podstępne, krwiożercze bestie. Nigdy nie ufaj kaczką.
      Jack:-_-

      Usuń
    22. Lilka: A teraz Jack zastąp słowo ,,kaczka" słowem ,,królik". Mówi ci to coś?
      Jack: Po pierwsze to jest zając na dodatek opętany pluszak. Skąd to dziecko w ogóle go ma?
      Juli: Dostałam Falafina od Kruka.
      Jack: I wszystko jasne. Pluszak, kompas, bransoleta. Nie możesz nam dawać jakiś normalnych prezentów?
      Ja:Nie narzekaj dzięki mnie jeszcze żyjesz.
      Jack:Ciekawe jak długo.
      "Kelly: To bardzo zły dobór słów gdy mówisz do syna Dojiego."
      Jack:W moim świecie ani on ani jego tatusiek nie istnieje.
      Ziggurat:*z zadowoleniem poprawia okulary*
      Jack:*w myślach: Podstępna łasica coś knuje.*
      Lilak: Właśnie. Skąd ten sok pomarańczowy? Zamawiacie pomarańcze i wyciskacie na miejscu coś a la tajna rodzinna receptura czy od Tymbarka?
      Ja: Ja od dłuższego czasu mam fazę na sok pomarańczowy.
      Lilka:Kobieta, która mnie urodziła piła tyle soków pomarańczowych i innych Kubusiów, że urodziłam się żółtawa.
      Ja: Historia oparta na faktach.
      Jack: Zadzwońcie do ,,Dlaczego ja?". O nie albo od razu do Petrowicza.
      Lilka: To nie ,,Zdrady".
      Jack: Jesteś pewna? Bp ja patrzę na twój związek z Pony i nie jestem pewien.
      Lilka: Nie ma żadnego związku debilu.
      Jack: Jak możesz. Chodź tu Pony wypłacz się.
      "Kelly: Ja nie mieszkam w szafie. No chyba, że mówisz o NIM."
      Jack: Tak bo cholernie stęskniłem się za gościem, który mnie zabił-_-
      "Kelly: *zagląda do stanika * Cześć Zenek."
      Jack: Nie potrafisz się bawić, Pony.
      Lilka:*wybucha śmiechem*
      Jack: A tobie co?
      Lilka: Jill pewnie wrzuciła to Kaiowi do bokserek. On je odchyla i mówi ,,Cześć Zenek"! XD
      Jack: Ty jednak jesteś psychiczna.
      Lilka:*zwija się ze śmiechu* Pan generał i Zenek XD
      Jack:*wykorzystuje okazję, że Lilka się nie kontroluje, podbiega i ma zamiar wrzucić do wody, ale ta jak na zawołanie przestaje się śmiać i znów daje mu kuksa w brzuch*
      Jack:*zdławionym głosem* Psycholka.
      "Kelly: Nie rób jak?
      Jack: Nie pokazuj lajka ani podwójnego lajka. Zbrzydł mi.
      "Mary: Do kurwy nędzy puszczaj mnie!
      Kelly: Okey :) *puszcza nogi Mary po czym podpływa do Ines na leżaku i ją z niego zrzuca*"
      Jack: Ale tak możesz robić :)

      Usuń
    23. Kelly: *Wcześniej ją trochę bolało w serduszko, ale dostała tosta i już nic po niej nie widać*
      Ryuga: *rozmawia o czymś z Ines*
      " Jack:*zdyszał się chłopak*"
      Kelly: Biedaku. Siłownia to ostanie co ci zostało.
      "Jack:Pony ty tam nie wymyślaj. Facet, mężczyzna na jedno wychodzi, a ty dobrze wiesz o co mi chodziło."
      Kelly: Za to baba i kobieta to nie to samo i podpowiem, że ja babą nie jestem.
      "Jack: Spokojnie na razie daruję ci życie. Znaj łaskę pana."
      Kelly: Nie. Masz mnie zabić teraz, albo nigdy.
      "Juli:*wrzuca do wiaderka co zebrała*Myślisz, że już starczy?"
      Bloguś: Powinno. Choćmy ozdabiać. *uśmiechnął się wszystkimi zębami*
      "Jack:Co ci tak wesoło?"
      Kelly: Bo mogę bo żyje bo zjadłam przed chwilą tosta.
      "Jack: Hymm. Nie, raczej nie. Ode mnie zależy co robię i jeśli coś spieprzę to za to oberwę. Proste, logiczne i prawdziwe. Zero bredzenia o bogach i fatum a la Edyp."
      Kelly: Chyba przez ten racjonalizm cie lubię. Jesteś najmocniej stąpającym po ziemi chłopakiem jakiego znam.
      "Lilka: To dobrze, że jednak jesteś taka wygadana bo kiedy skończyłaś ostatnio walczyć z Ryugą raczej mało się odzywałaś."
      Mary: Ja przynajmniej pod koniec walki byłam przytomna.
      "Juli:*przygląda się swoim rączką i stópką po czym widzi, że Kelly i Ryuga robią jakieś dziwne miny i nie wie o co chodzi*"
      Kelly: Ryuga pilnuje, żebym nie mówiła brzydkich słów.
      "Lilka:Eh. Blogusiu mogę na chwilę pożyczyć wiaderko z muszelkami?"
      Bloguś: Ale dopiero jak zrobimy zamek.
      "Jack: Sześciu. Ty może to faktycznie za krótka znajomość."
      Kelly: Znamy się 8, a spędzam z nim każdą noc od 6 lat.
      Ryuga: *wywrócił oczami*
      "Lilka: Dobrze słyszał. Po prostu ignoruje moje wypowiedzi."
      Kelly: Nie może najzwyczajniej w świecie nie słuchał.
      "Lilka: Chyba Kruk. Mnie nie tak łatwo zabić."
      Alex: To też. *uśmiechnął się zakłopotany*
      "Ja: No co? Alex wyjechał z meduzą kostkową to musiałam się dokształcić i poczytać o tych z Bałtyku, tak?"
      Alex: Już jestem spokojny.
      "Jack: Nie mogło być inaczej. Aleś małpiszon straszy cię mezuzkami."
      Alex: Nie chciałem jej wystraszyć. W żadnym wypadku.
      "Jack: I wszystko jasne. Pluszak, kompas, bransoleta. Nie możesz nam dawać jakiś normalnych prezentów?"
      Kelly: Ciekawe kiedy dowiem się więcej o tej bransolecie.
      "Jack:W moim świecie ani on ani jego tatusiek nie istnieje."
      Kelly: Twój świat jest nudny.

      Usuń
    24. "Ziggurat:*z zadowoleniem poprawia okulary*"
      Kelly: O.O *powoli zanurza się po sam czubek głowy w wodzie*
      "Lilak: Właśnie. Skąd ten sok pomarańczowy? Zamawiacie pomarańcze i wyciskacie na miejscu coś a la tajna rodzinna receptura czy od Tymbarka?"
      Kelly: Ja obstawiam, że doili go z kaktusów doprawiali mroczną mocą i przepuszczali przez te maszyne do bey. *niema pojęcia o czym mówi *
      "Lilka:Kobieta, która mnie urodziła piła tyle soków pomarańczowych i innych Kubusiów, że urodziłam się żółtawa."
      Ja: Jestem żółtawa od soku marchewkowego. Niech cie szlak karotenie!
      "Jack: Tak bo cholernie stęskniłem się za gościem, który mnie zabił-_-"
      Kelly: Jak to dobrze kiedy nie musisz się z czegoś tłumaczyć. Wiesz Jack świat dzieli się na sadystów imasochistów.
      Ines: Chciałaś powiedzieć optymistów realistów i pesymistów.
      Kelly: Nie. Tak jest zabawniej.
      "Jack: Nie potrafisz się bawić, Pony."
      Kelly: Nie umiesz mnie wystraszyć. :P
      "Lilka: Jill pewnie wrzuciła to Kaiowi do bokserek. On je odchyla i mówi ,,Cześć Zenek"! XD"
      Kelly: Mamo jestem kretynem. XD *spala buraka i się śmieje *
      "Jack: Ty jednak jesteś psychiczna.
      Lilka:*zwija się ze śmiechu* Pan generał i Zenek XD"
      Kelly: *straciła dech i klepie wodę jak niedorozwinięta zapowietrzona foka*
      "Jack: Nie pokazuj lajka ani podwójnego lajka. Zbrzydł mi."
      Kelly: Czemu?
      "Jack: Ale tak możesz robić :)"
      Kelly: A tak? *obejmuje Jacka i przewraca go do wody* :)

      Usuń
    25. Jack:Siłownia? Co ty myślisz, że jako bleyder siedzę nic nie robię i rosnę w siłę?
      Lilka: W tedy byłabym najlepsza.
      Jack:*nie słucha jej*Odkąd siedzę w tym Hadesie to w ogóle nie mam czasu na beyblade albo treningi, a Czarna to po prostu farbowany Sonic.
      Lilka:Chyba farbowany lis i nie porównuj mnie do jeża.
      Jack: Może fakt. W końcu nie ty go hodujesz na głowie.
      Lilka: O co tobie chodzi?
      Jack: Mi o nic.
      "Kelly: Nie. Masz mnie zabić teraz, albo nigdy."
      Jack:Skoro tak ci zależy.*zaczyna ją topić*
      Lilka: Nie reaguje bo wie, że Jack i tak jej nie utopi.
      "Bloguś: Powinno. Choćmy ozdabiać. *uśmiechnął się wszystkimi zębami*"
      Juli:*robi okna z muszelek*
      "Kelly: Chyba przez ten racjonalizm cie lubię. Jesteś najmocniej stąpającym po ziemi chłopakiem jakiego znam."
      Jack:*przestaje ją topić*Zmieniłem zdanie zabiję cię kiedy indziej bo jeszcze musimy sobie porozmawiać. Nie mam zamiaru czcić kogoś/czegoś czego nie widziałem. Skoro jakiś tam stwórca istniej to czemu się nie pokarze i czemu karze swoje dzieci?
      Zmora: Słusznie. Dlaczego to ten robak nie dostał kompasu.
      Lilka:*ignoruje Zmorę* Mały ateista i seksista w dodatku.
      Jack: Wierzę w siebie i niema w tym nic złego...no i w latającego potwora spaghetti :)
      Lilka: Po prostu boisz się tego czego nie rozumiesz. To normalne.
      "Mary: Ja przynajmniej pod koniec walki byłam przytomna."
      Lilka:Daj sobie spokój. Jechanie mi na tle bitew to słaby pomysł mnie to nie ruszy.
      "Kelly: Ryuga pilnuje, żebym nie mówiła brzydkich słów."
      Juli: Denyś też mówi, że nie powinno się brzydko mówić ale czasem jak się zdenerwuje to mówi takie dziwne słówka.
      "Bloguś: Ale dopiero jak zrobimy zamek."
      Lilka: Wiesz chciałam też pożyczyć muszelki i kamyki, które zebraliście, ale obiecuję, że zaraz je oddam.
      "Alex: To też. *uśmiechnął się zakłopotany*"
      Lilka:*obrzuca go beznamiętnym wzrokiem* Pamiętasz, że jeśli jakieś zwierzaki będą potrzebować mojego towarzystwa albo pomocy to masz mówić?
      "Alex: Już jestem spokojny."
      Ja:To dobrze.
      "Alex: Nie chciałem jej wystraszyć. W żadnym wypadku."
      Jack: Jasne, jasne.
      "Kelly: Ciekawe kiedy dowiem się więcej o tej bransolecie."
      Jack:Nie wiem. Przyswajaj obie fakty.
      "Kelly: Twój świat jest nudny.
      Ziggurat:*z zadowoleniem poprawia okulary*"
      Kelly: O.O *powoli zanurza się po sam czubek głowy w wodzie*"
      Jack: Nadal tak myślisz?
      "Kelly: Ja obstawiam, że doili go z kaktusów doprawiali mroczną mocą i przepuszczali przez te maszyne do bey. *niema pojęcia o czym mówi*"
      Lilka:W tedy to byłby sok z kaktusów. Dark Nebula*przekręca się na plecy* Nebula to chyba taka mgławica. Ciemna mgławica? Mroczna mgławica?
      Jack: W każdym razie zamgliła jej mózg. Pony chrzań już tą Nebulę i zacznij się bawić.
      "Ja: Jestem żółtawa od soku marchewkowego. Niech cie szlak karotenie!"
      Jack: To trzeba z tym przystopować i zacząć jeść pomidory.
      Ja: To nie jest takie łatwe. Sok pomarańczowy uzależnia.
      "Ines: Chciałaś powiedzieć optymistów realistów i pesymistów.
      Kelly: Nie. Tak jest zabawniej."
      Jack: rujnujecie mój światopogląd ja żyłem w przekonaniu, że świat dzieli się na moją skromną osobę i idiotów w koło mnie.
      "Kelly: Nie umiesz mnie wystraszyć. :P"
      Jack: Po prostu nie jesteś normalna :)
      "Kelly: Mamo jestem kretynem. XD *spala buraka i się śmieje*"
      Lilka: Mhyhy :)
      "Kelly: *straciła dech i klepie wodę jak niedorozwinięta zapowietrzona foka*"
      Lilka: Ej, ale spokojnie tam!
      Ja: Niedorozwinięta zapowietrzona foka XD
      "Kelly: Czemu?"
      Jack: Bo mi zbrzydł.
      "Kelly: A tak? *obejmuje Jacka i przewraca go do wody* :)"
      Jack:*wynurza się nabierając powietrza i po odkaszlnięciu zaczyna topić Kelly*

      Usuń
    26. "Jack:*nie słucha jej*Odkąd siedzę w tym Hadesie to w ogóle nie mam czasu na beyblade albo treningi, a Czarna to po prostu farbowany Sonic."
      Kelly: No to może Adaptacja. Serio trzeba ci trochę podkręcić te zdolności motoryczne bo normalnie żal patrzeć.
      "Jack:Skoro tak ci zależy.*zaczyna ją topić*
      Lilka: Nie reaguje bo wie, że Jack i tak jej nie utopi."
      Kelly: *nie szarpie się*
      "Juli:*robi okna z muszelek*"
      Bloguś: *Kopie fose*
      "Jack:*przestaje ją topić*"
      Kelly: *zynurza się * Co jest?
      "Zmieniłem zdanie zabiję cię kiedy indziej bo jeszcze musimy sobie porozmawiać. Nie mam zamiaru czcić kogoś/czegoś czego nie widziałem. Skoro jakiś tam stwórca istniej to czemu się nie pokarze i czemu karze swoje dzieci?"
      Kelly: Straciłeś okazję. A co do tego tam na górze to ja wierzę, że tam jest, a robi to co robi bo dał nam wolną wole a jak dziecią się daje wolność to dzieją się różne rzeczy i rodzic musi zareagować.
      "Zmora: Słusznie. Dlaczego to ten robak nie dostał kompasu."
      Kelly: Bo byś za dobrze miała.
      "Lilka: Po prostu boisz się tego czego nie rozumiesz. To normalne."
      Mary: *do siebie * Wreszcie coś normalnego powiedziała.
      "Lilka:Daj sobie spokój. Jechanie mi na tle bitew to słaby pomysł mnie to nie ruszy. "
      Mary: Ty to zaczełaś.
      "Juli: Denyś też mówi, że nie powinno się brzydko mówić ale czasem jak się zdenerwuje to mówi takie dziwne słówka."
      Kelly: To go nie słuchaj jak się denerwuje.
      "Lilka: Wiesz chciałam też pożyczyć muszelki i kamyki, które zebraliście, ale obiecuję, że zaraz je oddam."
      Bloguś: No skoro tak to chyba możesz.
      "Lilka:*obrzuca go beznamiętnym wzrokiem* Pamiętasz, że jeśli jakieś zwierzaki będą potrzebować mojego towarzystwa albo pomocy to masz mówić?"
      Alex: Pamiętam, ale przecież nie mogę cię tak ciągle wykorzystywać.
      "Jack: Jasne, jasne."
      Alex: Naprawdę ja...Kiedy się nauczysz, że do niego nie dociera co mówisz?...Ale...Poprostu z nim nie rozmawiaj.
      "Jack:Nie wiem. Przyswajaj obie fakty."
      Kelly: Przyswajam, ale one tak wolno przychodzą. :(
      "Jack: Nadal tak myślisz?"
      Kelly: Bul bul bul.
      "Jack: W każdym razie zamgliła jej mózg. Pony chrzań już tą Nebulę i zacznij się bawić."
      Kelly: Ciemna mgławica ani to ciemne nie było ani zamglone. Bawię się kiedy tylko mam na to okazję, a Dark Nebule chrzanie od dawna była bym przeszczęśliwa gdyby w ogóle się nie wydarzyła.
      "Jack: rujnujecie mój światopogląd ja żyłem w przekonaniu, że świat dzieli się na moją skromną osobę i idiotów w koło mnie."
      Kelly: Ktoś? Coś? Jakieś pytania?
      "Jack: Po prostu nie jesteś normalna :)"
      Kelly: Nigdy nie twierdziłam, że jest inaczej. :)
      "Lilka: Mhyhy :) Ej, ale spokojnie tam!"
      Kelly: *powoli łapie oddech* Nie ma to jak cisnąć beke z samego siebie co nie Lila?
      "Jack:*wynurza się nabierając powietrza i po odkaszlnięciu zaczyna topić Kelly*"
      Kelly: *przez dłuższą chwilę się szatpie po czym nieruchomieje*

      Usuń
    27. Jack:Adaptacja?*chwilowe spazmy furii* Do mnie...takich rzeczy nie mów.*już po schizach*A w starciu z Czarną każdy jest leszczem.
      "Kelly: *nie szarpie się*"
      Jack: Ty naprawdę nie potrafisz się bawić Pony. Będę musiał znaleźć kogoś innego do zabawy.
      "Kelly: Straciłeś okazję. A co do tego tam na górze to ja wierzę, że tam jest, a robi to co robi bo dał nam wolną wole a jak dziecią się daje wolność to dzieją się różne rzeczy i rodzic musi zareagować."
      Jack:Jedyne co na pewno jest tam w górze to Kruk i popija lemoniadę.
      Ja:*zamieram ze szklanką w ręku*
      Jack:Taa mój stwórca.
      Ja: I też jakby masz wolną wolę.
      Jack:Jakby-_- Wiesz Pony dzięki twojemu bogowi mamy wolność wyznania i możemy robić co chcemy.
      "Kelly: Bo byś za dobrze miała."
      Zmora: Nie, nie. Dopiero w tedy było by dobrze.
      Lilka: Dobrze-srobrze. Ty byś najchętniej zrobiła "dobrze" całemu światu co?
      Zmora: Bardzo dobrze.
      Lilka:Umrzyj.
      "Mary: *do siebie * Wreszcie coś normalnego powiedziała."
      Lilka:*mrugnęła przenosząc spojrzenie na Mary*
      "Mary: Ty to zaczełaś."
      Lilka:I własnie chcę to skończyć więc już się nie odzywaj.
      "Kelly: To go nie słuchaj jak się denerwuje."
      Juli: Dobrze.
      "Bloguś: No skoro tak to chyba możesz."
      Lilka: Świetnie. Zaraz zwracam. Patrz Juli.*rozkłada kamyki* Tyle masz już latek.*a teraz muszelki* A tyle latek jeszcze ci brakuje.
      Juli:*kalkuluje* Ale to strasznie długo. Nie chcę tyle czekać.
      Lilka:No niestety.*wkłada z powrotem kamyki i muszelki do wiaderka*
      Juli: A co będzie jak Pan Król już mnie w tedy nie będzie lubił?
      Lilka: No nie wiem. Może znajdź jakiegoś młodszego chłopca którego chcesz pocałować.
      Jack:Już jej młodszych proponujesz? :)
      Lilka: Bo pójdę i cię kopnę! Chodziło mi o to, że jak już będziesz duża to ten chłopiec...też będzie duży.
      Juli: Ale Pan Król już jest duży i jak ja będę duża to też będzie duży.
      Lilka:No tak, ale wiesz, że jak będziesz duża to nie będziesz mogła całować wszystkich chłopców?
      Juli: Dlaczego? Juli już nic nie rozumie *^*
      Lilka:Eh. Pan Król ma już koleżankę którą całuje.
      Juli: To znaczy, że weźmie z nią ślub?
      Lilka: Tego nie wiem.
      Juli: I ja w tedy nie będę mogła go pocałować?
      Lilka: No lepiej nie.
      Juli: Dlaczego?
      Lilka:Bo będzie jej przykro i będzie się źle czuła.
      Juli: Jak to?
      Lilka:...Pamiętasz jak się czułaś kiedy Mark dał lizaka Lizzy, a tobie nie?
      Juli:Ooo. Pamiętam. Potem Denyś też mi kupił. Jak ja będę duża to wezmę ślub z Damiankiem.
      Lilak: Właśnie! Ten szczeniak...Znaczy chłopiec.
      Jack: XD
      Lilka: Lubisz Damiana?
      Juli: Lubię^^
      Lilka: No właśnie. Więc jak już będziesz duża i on będzie duży to będziesz mogła go pocałować.
      Juli: I weźmiemy ślub^^
      Jack: Phahaha! Gorzko! Gorzko!
      Lilka:-_-... Jak będzie chciał to czemu nie.
      Juli: A Pan Król się na mnie nie obrazi, że chciałam go pocałować, a teraz chcę pocałować Damianka?
      Lilak: No co ty na pewno nie. Wiesz co jak chcesz to możesz mu dać buziaka nawet teraz.
      Juli: Jak to?
      Lilka:Mhyhy*daje Juli całusa w policzek*Tak to.
      Juli:*uznała to za łaskotki i śmieje się trzymając za oba policzki*
      Jack: Wyprałaś dziecku mózg Czarna.
      Lilak: Teraz pora na ciebie.
      Jack:Powodzenia.

      Usuń
    28. "Alex: Pamiętam, ale przecież nie mogę cię tak ciągle wykorzystywać."
      Lilak: Ty mniej wykorzystywać. Ja chodzę do lecznicy tylko dla zwierzaczków i tylko im pomagam.
      "Alex: Naprawdę ja...Kiedy się nauczysz, że do niego nie dociera co mówisz?...Ale...Poprostu z nim nie rozmawiaj."
      Jack:...
      Lilka: Właściwie Jack ty nie lubisz tego drugiego Alexa więc czemu wyżywasz się na obu?
      Jack: Bo tak mi się podoba. Poza tym nie udawaj mi tu świętej sama się go czepiałaś.
      "Kelly: Przyswajam, ale one tak wolno przychodzą. :("
      Jack: Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno.
      "Kelly: Bul bul bul."
      Jack:?
      Lilka: Chyba przedrzeźnia Benkeia...albo coś ją boli.
      Jack: Chyba głowa.
      Lilka; Biegnij pomasować.
      Jack: Bardzo chętnie :)
      Lilka: >_>
      "Kelly: Ciemna mgławica ani to ciemne nie było ani zamglone. Bawię się kiedy tylko mam na to okazję, a Dark Nebule chrzanie od dawna była bym przeszczęśliwa gdyby w ogóle się nie wydarzyła."
      Jack: Ale się wydarzyła. Podziękuj swojemu stwórcy.
      Lilka: Dobra co było, a nie jest nie pisze się w rejestr*w głowie rozbrzmiewa jej śmiech Zmory na co się wzdryga*
      "Kelly: Nigdy nie twierdziłam, że jest inaczej. :)"
      Jack: Cieszę się :)
      "Kelly: Nigdy nie twierdziłam, że jest inaczej. :)"
      Lilka: Warto mieć do siebie dystans.
      "Kelly: *przez dłuższą chwilę się szatpie po czym nieruchomieje*"
      Jack:*oczywiście nadal ją topi*
      Lilka: Czy ona się nie rusza.
      Jack: Tak.
      Lilka:Tak?! I mówisz to tak spokojnie?
      Jack: Ona tylko udaje. Potrafi wstrzymać powietrze na długo. To Pony ona to ćwiczy bo chce być najlepsza.
      Lilka: Ona się nie rusza!
      Jack: A poco ma się ruszać. Ja jej tylko pomagam zostać pod wodą.
      Lilka: Ty ją topisz baranie! Wyciągnij ją.
      Jack: To może chodź i sama to zrób.
      Lilka:*chodzi w tą i z powrotem na brzegu* Baranie wyciągnij ją!

      Usuń
    29. *"Kelly: *powoli łapie oddech* Nie ma to jak cisnąć beke z samego siebie co nie Lila?"
      Lilka: Warto mieć do siebie dystans.

      Usuń
    30. Kelly: *zmurzyła oczy,sle szybko jej przeszło i się uśmiechnęła* To brzmiało prawie jak komplement. Gratulacje Lili.
      "Jack: Ty naprawdę nie potrafisz się bawić Pony. Będę musiał znaleźć kogoś innego do zabawy."
      Kelly: Miałeś mnie utopić.
      "Jack:Jakby-_- Wiesz Pony dzięki twojemu bogowi mamy wolność wyznania i możemy robić co chcemy."
      Kelly: No tak mniej więcej.
      "Zmora: Nie, nie. Dopiero w tedy było by dobrze."
      Kelly: Innym może i nie, ale tobie napewno.
      "Juli: Dobrze."
      Kelly: Grzeczna dziewczynka.*pogłaskała Juli po głowie. *
      *Po rozmowie Lilki i Juli*
      Kelly: *uśmiecha się lekko rozczulona*
      Ines: Dzieci niby nic a jak coś powiedzą to nie można im odmówić logiki.
      Kelly: Wiecie, że zastanawiam się czy Juli zapomniała o Damianie. W końcu ktoś mógłby jej wmówić, że jej się przyśnił czy coś w końcu to jakiś niebieskowłosy idiota biegający w peleryne ktury myśli, że jest jakimś wybrańcem.
      Mary: To brzmi dziwnie znajomo prawda Ines.
      Ines: Zależy dla kogo.
      "Lilak: Ty mniej wykorzystywać. Ja chodzę do lecznicy tylko dla zwierzaczków i tylko im pomagam."
      Alex: Wiem, ale nie mogę zbyt często prosić cie o pomoc przy nich. To nieodpowiednie nadużywać czyjeś dobroci.
      "Jack:...
      Lilka: Właściwie Jack ty nie lubisz tego drugiego Alexa więc czemu wyżywasz się na obu?
      Jack: Bo tak mi się podoba. Poza tym nie udawaj mi tu świętej sama się go czepiałaś."
      Alex: *jeden wśodku się nawet cieszy, że Jack się zamknął, a ten na wierzchu się zmartwił*
      "Jack: Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno."
      Kelly: To mój tekst. *położyła się na wodzie *
      "Jack:?
      Lilka: Chyba przedrzeźnia Benkeia...albo coś ją boli."
      Kelly: Pobulgotać sobie nie można?
      "Jack: Chyba głowa.
      Lilka; Biegnij pomasować.
      Jack: Bardzo chętnie :)"
      Kelly: Hyhy świntuch.
      "Jack: Ale się wydarzyła. Podziękuj swojemu stwórcy."
      Kelly; Dzięki jesteś najlepszy!
      "Lilka: Dobra co było, a nie jest nie pisze się w rejestr."
      Kelly: *w myślach * Powiedź to Hyome.
      "Jack: Cieszę się :)"
      Kelly: *lekko porusza dłońmi unosząc się na wodzie * A wiesz, że ja też. :)
      Jack:*oczywiście nadal ją topi*
      Lilka: Czy ona się nie rusza.
      Jack: Tak.
      Lilka:Tak?! I mówisz to tak spokojnie?
      Jack: Ona tylko udaje. Potrafi wstrzymać powietrze na długo. To Pony ona to ćwiczy bo chce być najlepsza.
      Lilka: Ona się nie rusza!
      Jack: A poco ma się ruszać. Ja jej tylko pomagam zostać pod wodą.
      Lilka: Ty ją topisz baranie! Wyciągnij ją.
      Jack: To może chodź i sama to zrób.
      "Lilka:*chodzi w tą i z powrotem na brzegu* Baranie wyciągnij ją!
      Ines: Kelly wynurz się.
      Kelly: *nic*
      Alex: *pobladł*
      Mary: Udaje.
      Ryuga: *zerwał się z miejsca a gdy tylko dotknął wody Kelly wynurzyła głowę nabierając powietrza* Kel.*powiedział całkowicie spokojnie *
      Kelly: Nie zbilrzaj się do mnie psychopato.*popchneła w stronę Ryugi Jacka i zaczeła uciekać głębiej w wode*
      Ryuga: *odpycha Jacka z drogi i płynie do Kelly*
      Kelly: Dryfowałam na rekord no! Dałbyś spokój! *dalej ucieka*
      Ryuga: *płynie szybciej *
      Kelly: Umieliście wpadać w panikę!? *próbowała przebiec mielizną do brzegu, ale Ryuga to przewidział ją dopadł ją w połowie drogi* Kapiesz.
      Ryuga: I nie wstawaj.
      Kelly: Niech cie szlak.*Ryuga przerzucił ją sobie przez ramie* Dobrze kurwa wiesz, że ćwicze wstrzymywanie oddechu nawet Jack to wie.
      Ryuga: *ma w głębokim powarzaniu co krzyczy Kelly.*
      Kelly: Ty masz poważne problemy z komunikacją, wiesz?
      Ryuga: *zrzucił Kelly na ręcznik* Siedź tu.
      Kelly: --.--

      Usuń