sobota, 17 czerwca 2017

Beyblade po mojemu (S.2 R.12)

Rozdział 12

Kelly

-Czekaj, bo nie jestem pewna czy dobrze rozumiem.- Przerwała Mary.- Załatwiamy wasze sprawunki, a tuż pod naszym nosem pająki porywają ludzi i robią im pranie mózgu?
-Nie mamy, żadnych dowodów na to, że mają z tym jakikolwiek związek.-Tsubasa usiłował jakoś przemówić nam do rozsądku.
-No tak. Bo oni sobie radośnie uzbrojeni biegają po mieście w poszukiwaniu dwóch identycznych płatków śniegu.- Sarknęłam.
-Twój sarkazm jest nie na miejscu.-Kapitan zwróciła mi uwagę.
-Tyłek Tsubasy na fotelu dowódcy tego burdelu jest nie na miejscu.
-Zamknęła byś pysk i dała mu dokończyć, co?- Warknęła szatynka.
-Dobra, chodziło mi o to, że w terenie Tsu był dużo lepszy.
-Jasne.
-Tak, więc. Nie mamy pewności, że gang Pająków Nocy ma z porwaniami jakikolwiek związek na ich ciałach nie odnaleźliśmy charakterystycznych dla tego gangu tatuaży.
-Jak tak nad tym zastanowić do tej pory pająki zgarniały głównie nastolatków w okresie buntu, którzy chcieli dopiec rodzicom. -Ines myślała na głos.
-Właśnie o tym mówiłem.
-Ale skoro to nie oni to, kto i dlaczego biega jak porąbany po kraju i porywa ludzi? - Zauważyłam.
-Właśnie to staramy się ustalić.
-I wam nie idzie.- Mruknęła pod nosem Mary.
- Struktura gangu tego gangu nie jest liniowa. Pojedyncze grupy nie wiedzą o istnieniu pozostałych, przez co nie jesteśmy w stanie dotrzeć do dowódcy.-Ta coś o tym wiem.
***
Psy jadą-krzyknął człowiek, który stał na czatach. Zapał do walki znikł i natychmiast zastąpiła go paniczna chęć ucieczki. Hala opustoszała w przeciągu sekund i zostałam sama.
No po prostu cudnie.
Podeszłam do człowieka, który przed chwilą próbował mnie zastrzelić. Uniosłam jego twarz tak, aby patrzył na mnie i zapytałam:
-Gdzie znajdę waszego lidera? Gadaj!
-W.......w...-Próbował zacząć człowiek
-W, czym?
-B....b....-zdążył jeszcze wydukać, po czym wydał z siebie długie westchnienie i stracił przytomność.
-Cholera.
***
-A, co z tym typem w kimonie? Z tego, co mówiliście to nie jest pierwszym lepszym żółtodziobem zgarniętym z ulicy.
-Nie mamy nic, co pomogłoby nam go znaleźć czy chociaż by zidentyfikować.
 -Dyrektorze Otori.- Kobieta, która właśnie z tymi słowami weszła do gabinetu przypominała mi robota. Nie żeby miała coś nie tak z twarzą po pro prostu podchodziła do sprawy bardzo zadaniowo i poważnie, a może po prostu normalni ludzie tak mają.-  W banku Aozora trwa napad. Zorganizowana grupa ludzi wzięła ośmiu zakładników. Na miejscu jest już policja.
-Za piętnaście minut chce wiedzieć wszystko o ludziach w banku, kto co gdzie i dlaczego. W trzy macie się szykować Bastien, Hisoka i Midori idą z wami.

Ines

Zostałyśmy przetransportowane na miejsce zdarzenia. Budynek został otoczony jednak nie udało się nawiązać kontaktu z porywaczami. Przyznaje nie za wesoło to wygląda.
-Oglądasz?- Spytałam wybierając numer i podnosząc telefon do ucha.
-Jak zawsze.-Odezwała się Kelsi.
W Dark Nebuli zdała egzamin. Była opanowana bez względu na to, co się działo. Wiedziała, co gdzie i jak. Czemu WBBA się nią nie zainteresowało?
-Potrzebuje planu budynku i podglądu z kamer.
-Jasne. - Schowałam telefon o kieszeni i delikatnie wzdrygnęłam się widząc Bastiena.
-Na twoim miejscu nie ufałbym takiemu... źródłu. –Powiedział.
-Na całe szczęście nie jesteś na moim miejscu.- Odparłam.
-Ufać komuś, kto od dawna powinien siedzieć...-Nie dokończył. Chciał, żebym sobie sama dopowiedziała. Skubaniec jeden. Chyba nie wie gdzie jest jego miejsce. No cóż chyba będę musiała mu to pokazać.
 Podniosłam na niego wzrok i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Posłuchaj Bastien, ty masz swoich ludzi, a ja mam swoich. Nie wchodź mi w paradę to może coś z tego wyjdzie.- Nie odwrócił wzroku.
-Strach żyć w tym mieście.  Jak cie nie porwą to wezmą na zakładnika. – Wesołym głosem wtrąciła się Kelly. Pomarańczowy pompon na jej czapce wesoło podskakiwał, kiedy tylko ruszyła głową. Wyglądała głupkowato ubrana kostium od WBBA zimową czapkę rękawiczki na dwa palce i szalik.
-Jak ci się nie podoba to się wyprowadź. – Rzuciła szatynka siedząca w dalszym ciągu w samochodzie, którym nas tu przywieźli. Chyba niezbyt uśmiechało się jej pokazanie w przydzielonym jej kombinezonie.
-Mary czy Fenrir jest w stanie stworzyć iluzje pełnego spokoju?- Spytałam patrząc na przysłany mi właśnie podgląd z kamer.
-Raczej.- Mruknęła niepewnie.
-Obraz, dźwięki zamaskuj wszystko. Mają myśleć, że wszystko idzie zgodnie z ich planem
-Kelly skołuj motor, Hisoka oczyść teren Bastien odpal tamten tir.
-Co ty planujesz? – Spytała Tategami.
-Pamiętasz „Moment of terror”?- Twarz szatynki przeciął uśmiech. –Szykuj się na powtórkę.
 To zadanie wymagało niekonwencjonalnego podejścia. Zbyt wielu ludzi uzbrojonych i prawdopodobnie pod wpływem znajdowało się w budynku, żeby przedzierać się przez każde piętro po kolei zajęłoby to zbyt dużo czasu, a po takim przeciwniku można spodziewać się wszystkiego nie wyłączając zarznięcia zakładników na miejscu.
***
-Idziecie tam we dwie. Mają za dużo ładunków wybuchowych, żebym mogła się tam na coś zdać. Hawana wybijesz szybę tak by Mary mogła wylądować.- Tłumaczyłam.
-Masz to jak w banku.
-Macie trafić dokładnie w piąte okno o lewej na siódmym od góry piętrze.  Wpadniecie na dwóch typów uzbrojonych pilnujących zakładników. Mary dopilnujesz, żeby zakładnicy nie wpadli w panikę.
Bastien.- Mężczyzna podniósł na mnie wzrok.- Ty Midori i Hisoka do tej pory macie przedostać się na drugie piętro osłona powinna wam to umożliwić.
-Na górze zostało ich tylko dwóch?- Dopytywała Kelly.
-Nie. Reszta próbuje włamać się do sejfu. Zaczekasz, aż ci z dołu się do was dotrą i dopiero wtedy zaatakujecie. Jeszcze jakieś pytania?
-Ja mam jedno.- Hawana podniosła palec o góry.- Robiłaś to już kiedyś?
-No dobrze. Wszyscy na miejsca.-Zadecydowałam.
-Ej no.  Ja serio pytam!

Mary

-Fenrir rób swoje.-  Szepnęłam kucając przy beyu.
Kły na fusion wheel Fenrira zaczęły się szybciej obracać tnąc powietrze przy tym powietrze, przez co wokół zaczęło rozlegać się stłumione wycie. Rozchodziło się coraz dalej i dalej.
-Dobra powinno działać.- Powiedziałam do słuchawki w moim uchu wsiadając na motor i odpalając go.
-Brakowało mi tego. – Powiedziałam, gdy głęboki pomruk maszyny rozbrzmiał w moich uszach.
-Roztrzaskiwania się na płaskich powierzchniach? –Spytała siedząca za mną zielonkawa Kelly.
-Nie trząś portkami tylko ładuj kuczer. – Doradziłam jej zakładając kask.
 -No dobrze panienki. Przedstawienie musi trwać. Nie spuszczać wzroku z celu i uważajcie na zakładników.-Odezwała się Ines w moim uchu.
-Lodomir nie zostawia świadków.
-Kelly jeszcze raz powiesz coś w tym stylu osobiście urwę ci język.
-Lodomir przeprasza.
-Starajcie się ich nie zabić musimy ich jeszcze przesłuchać.-Odezwał się Bastien.
 Czyli awansowałyśmy na morderców …Świetnie.
-Pytanie, kto z naszej szóstki ‘’a’’ nosi broń palną i ‘’b’’ wydaje mu się, że ktokolwiek go słucha? - Odgryzła się Kel.
-Dzięki Tsubasie, że was przysłał wreszcie jest, do kogo gembe otworzyć.
Ruszyłam. Maszyna przez dłuższą chwile jechała na tylnym kole, po czym z głuchym łupnięciem opadła na wszystkie koła. Wjechałam na rampę z ciężarówki i w mgnieniu oka znalazłam się w powietrzu i właśnie wtedy czas zwolnił. Ilekroć bym tego nie robiła zawsze jest tak samo w kulminacyjnym momencie, kiedy nie mogę już w żaden sposób zmienić tego, co ma się wszystko dzieje się wolniej.  Tak, żebym mogła zobaczyć każdy nawet najdrobniejszy szczegół.
Widziałam jak bey Kelly przelatuje koło mojej głowy i powoli zagłębia się w szkło, które porasta milionem pęknięć by w końcu rozpaść się na kawałki. Przy akompaniamencie ogromnego huku świat nagle przyspieszył. Motor wpadł do środka razem zemną.
-Kelly jesteś?- Spytałam spoglądając za siebie dziewczyna kiwnęła głową i przeskoczyła mnie. Ma tu robotę nie mogła mnie z nią zostawić.
Zaczęły się strzały. Trzymając głowę nisko przeszłam do miejsca, w którym mieli znajdować się zakładnicy. Zebrał się tam spory tłumek wszyscy związani z workami na głowach. Podbiegłam do pierwszego z brzegu zakładnika i zaczęłam rozcinać scyzorykiem plastikowe żyłki na jego nadgarstkach i przegubach.
-Co się dzieje?- Zapytał jeden z zakładników.
-Jesteśmy z WBBA. Wyciągniemy was stąd.- Z całej siły starałam się trzymać nerwy na wodzy. Jeśli zobaczą jak jestem zestresowana to im też się udzieli.  
Kilka kul wbiło się w ścianę.
-Dopiero, co skończyłem studia i dostałem prace! Nie chce umierać to nie sprawiedliwe!
-Zginiemy!
-Uspokójcie się nikt tu nie zginie. Chyba, że nie przestaniecie drżeć się bez sensu. –Rzuciłam rozwiązując kolejnych zakładników.-Kel uważaj tam, co!?
-Robie, co mogę? –Odkrzyknęła kontem oka zdążyłam dostrzec jak odrzuca na bok karabin i gdzieś skacze.
-Jak wygląda sytuacja?- Spytała Ines w moim uchu.
-Zakładnicy są cali, a Kelly daje radę.
-To dobrze Bastien oczyścili parter. Zapakuj cywili do windy odeskortują ich.
Zapakuj cywili łatwiej powiedzieć niż zrobić. 
***
Spokój i cisza. Pierwsze dwa symptomy tego, że coś idzie nie tak jak iść powinno. Przynajmniej, jeśli chodzi o napad na bank.
-Długo jeszcze? Gliny chyba coś planują.- Niecierpliwił się jeden ze złodziej.
-Powoli do celu. –Odparł jego towarzysz montując ładunki kierunkowe na drzwiach do sejfu.
-Choroba.- Zbir wyją krótkofalówkę.- Jay jak wygląda sytuacja? – Urządzenie zatrzeszczało, ale odpowiedź go nie opuściła. – Idę sprawdzić, co tam się dzieje.-Oświadczył wychodząc. -Ej, co to ma być!?- Zawołał widząc snującego się po korytarzy wspólnika, ale ten nawet nie podniósł na niego wzroku. – Zadałem pytanie.-Powiedział stanowczo podchodząc do mężczyzny. Kiedy był w połowie drogi potknął się i wyrzwzną w podłogę jak długi. Obrócił się, ale na podłodze nic nie było czuł tylko na palcach coś ciepłego i lepkiego.
-Co jest?- Zapytał zszokowany.
W jego twarz uderzył delikatny powiew. Spanikowany złapał karabin i stanął na równe nogi. Okna były zamknięte, więc skąd wiatr? Ktoś musiał tu być. Tylko gdzie? Lustrując teren wzrokiem podszedł do drugiego złodzieja.
-Mamy towarzystwo.-Powiedział. – Stary to nie jest czas na żarty. Rusz się. –Mężczyzna szarpną swojego wspólnika, a właściwie próbował, ale jego ręka przeszła na wylot.- Jasny chuj.
Coś uderzyło w niego i powaliło go na ziemie. Szarpał się z niewidzialna istotą z całych sił starając się wyszarpnąć swój karabin.
Broń wypaliła.
Kula trafiła.

Kelly

Mary gruchnęła o ścianę. Szybko skończyłam z typem i dość pokracznie jak na mnie podbiegłam do siedzącej pod ścianą szatynki.
-Miałaś uważać.- Warknęła trzymając się za ramie.
- Pokaż to.– Powiedziałam odciągając jej dłoń. Nabój całkiem zmiażdżony tkwił w głęboko w materiale podważyłam go lepkim od krwi pazurem i uważnie obejrzałam dziurę nie widać było skóry.-Czyli jednak są kulo odporne.- Oświadczyłam z uśmiechem. 
 -Spierdalaj.- Warknęła próbując sprzedać mi kopniaka.
-Możesz ruszać ręką?- Spytałam całkiem serio. 
-Daruj sobie.- Burknęła wstając i lekko masując bark.-  Gdzie ten Bastien?
-Po, co czekać?  Same ich wykończmy. Jeden już i tak stamtąd wylazł.
-W sumie… 

Mary

-Beznadzieja. Robie tu za pożal się Boże tajnego agenta, a oni się nawet nie wysilili, żeby nauczyć mnie strzelać czy coś.- Burknęłam rozwiązując buty.
-A, po co im kolejny żołnierzyk skoro mogą mieć ciebie?- Zapytała z przebieralni Hawana.
Burknęłam coś w odpowiedzi mocno ciągnąc but, który jak na złość nie chciał zejść.
-Kelly ma trochę racji gdyby potrzebne im byli ludzie po typowym szkoleniu WBBA to by na pewno znaleźli kogoś innego.  Tu musi chodzić o nasze umiejętności.
-Niby, jakie?- Burknęłam.
- No ta, bo przecież nic nie umiesz.- Niebiesko włosa przyznała i racje wychodząc z przebieralni. -Bo przecież wcale nie potrafisz wyciągnąć z człowieka tego, czego chcesz ani powalić kogoś jednym dźwiękiem. –Kontynuowała.- Kobieto dzisiaj włamałaś się do banku na motorze przez okno na diabli wiedzą jak wysokim piętrze. –Mówiła uśmiechając się szeroko. 
 -I, z czego ty się niby cieszysz?- Mruknęłam.
-Głównie z tego ze to przeżyłam.
-Szczere.- Zauważyła Ines.
-A daj cie wy mi obie święty spokój.- Wyciągnęłam ciuchy z szafki i poszłam z nimi do przebieralni.-pierdolcie się.- Mruknęłam.
-Widziałam ten uśmieszek.- Zawołała za mną Ines.
***
W jasnym pokoju przy drewnianym biurku na  obitych  przyjemnym w dotyku materiałem krzesłach siedziało dwoje ludzi. Jedno z nich ciężko przerażone, a drugie całkiem spokojne.
-Mogę już wracać do domu?- Spytała sekretarka ściskając w dłoniach kubek.
-Jeszcze tylko kilka pytań.- Obiecał Hisoka.- Powiedź, co tam się stało.
-Jestem w szoku. Nie mogę mówić z sensem. –opierała się.
-Po po prostu powiedź, co pamiętasz.
-Pomyślisz, że oszalałam.- Mruknęła wyciągając rękawy koszuli tak, żeby zasłaniały część jej dłoni.
-Trudno mnie zdziwić możesz wierzyć mi na słowo.- Kobiecie wyrwał się nerwowy chichot. -Nie musisz się spieszyć mamy czas.
-Oni pojawili się tak nagle. Związali mnie i założyli coś na głowę tak samo jak reszcie. Słyszałam, że policja próbowała się skontaktować z napastnikami, ale oni nie chcieli słuchać.-łzy zaczęły kapać do kubka.
Agent przesunął w jej stronę pudełko chusteczek. Kobieta ostawiła kubek i wytarła oczy chusteczką.
-A potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Czułam, że worek zsunął mi się z głowy, ale dalej nic nie widziałam. Żyłka puściła, ale tak jakby dalej tam była siedziałam na ziemi, ale jednocześnie coś zmuszało mnie do robienia kroków na przód. Tak jakby mnie ktoś popychał, a potem nagle zaczęłam widzieć pierwsze, co zobaczyłam to ratownik, a co było dalej już chyba wiecie.

-Dziękuję. Jest pani wolna.


Rozdział 12 za nami. Wiecie jak to jest kiedy myślicie, ze macie wszystko za sobą, a potem okazuje sie, ze jednak nie? Właśnie coś takiego przeżywałam. Jeszcze wyników nie dostałam, a już muszę składać papiery do szkół bo terminy. 
Mniejsza z tym. Obiecałam sobie, że nie nie odwale hautury i po tak długiej przerwie dodam porządny rozdział. Sami oceńcie czy mi wyszło. O ile ktoś tu jeszcze jest w co gorąco pragnę wierzyć. Słowem podsumowania pająki nie pająki, iluzje nie iluzje nic tylko palnąć se kulkę w ramie. Prawda Mary?
Mary:...
Ja: :)
Z moich informacji wynika, że już nic nie możecie zdziałać w kwestii szkolnej więc w czystym sumieniem mogę zajmować wasz cenny czas.
No to ja sie  za wami żegnam.
Do następnego posta .
Hania.

107 komentarzy:

  1. *zajmuje

    (Pozdro z Goodfest Dębica)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: ledeo żyje *padam wykończona*
      Miju: cud się stał ty tańczyłaś!
      Ja: Tiaaaaa
      "Tyłek Tsubasy na fotelu dowódcy tego burdelu jest nie na miejscu."
      Beta:*śmiehe się* to gdzie mial by być jego tyłek 😂😂
      Miju: tobie ta impra głowę przygrzala
      Beta: przynajmniej wiem co tam robiłam. Nie to co ty na sylwestrze
      Kai: A co się tam działo
      Beta:*pokazuje mu pewne zdj*
      Kai: O.O
      "
      -Beznadzieja. Robie tu za pożal się Boże tajnego agenta, a oni się nawet nie wysilili, żeby nauczyć mnie strzelać czy coś."
      Miju: Powinni raczej uczyć strzelać no przecież jak ktoś z tajniakow zacznie strzelać a nie umie to się bandzaj zrobi.
      Akana: Dlaczego Hisoka kojwrzy mi się z Ahsoka?
      Eru: bardzo podobne. Proste
      Miju: Eru ty tutaj? Kolejna Władczyni super.
      Ja: super że pojawil się rozdział. To cię los zaskoczył po maturze.
      Beta: Chwila....Ashara za tydzień zbierzesz materiał do posta "komentujrmy imion postaci"
      Ja: *patrze w kalendarz* matko to za tydzień
      Miju: Dlaczego w tedy a nie np poniedziałek
      Ja: bo w uro idę do koleżanki. A Hania podała bys email? Bo mam dla cb małą niespodzianke. Fan art oparty nieco o twojego bloga.
      Miju: trochę ci on nie wyszedł
      Ja: to moja pierwsza tak wysokiej rangi praca

      Usuń
    2. Nie musisz podawać znalazłam. Wyślę ci tobza chwilę.

      Usuń
    3. Kelly: Tyłek Tsubasy powinien być w terenie bo tam sobie najlepiej radził... Czy to zabrzmiało tak źle jak mi się wydaje?
      Mary: Gorzej.
      "Miju: Powinni raczej uczyć strzelać no przecież jak ktoś z tajniakow zacznie strzelać a nie umie to się bandzaj zrobi."
      Mary: Dziękuję. Wreszcie ktoś kto myśli podobnie.
      Ja: Dziękuję za fan art na przyszłość mój e-mail jest w zakładce "Jestem tu nowy i nie ogarniam" Zresztą wow przestałaś shipować Kyoya x Kelly to chyba moje najważniejsze osiągnoęcie w historii.

      Usuń
    4. Beta:Tak Kelly masakrycznie to zabrzmiało 😂😂
      Miju: coś ty piła?
      Beta: nic. Ja mam mocną głowę nie to co ty.
      Miju: do kirdy będziesz mi sylwester wypominać.
      "Mary: Dziękuję. Wreszcie ktoś kto myśli podobnie. "
      Miju: Spk. W końcu to rzeczywiste. Zabrać w teren kogoś kto strzelać nie umie, a strzelanina będzie to nie ciekawe. *stoi przed wielką korkową tablicą na której jest wiele różnych kartek z roznymi cytatami infoinacjami i w ogóle* nawet ze Skorpionami się tak nie męczyłam.
      Beta: Co to?
      Miju: zbiór informacji co do pajaków. Bo to na bank oni stoją za tymi porwaniami i zmianami w porwanych osobach.
      Beta: Oj Atsuba.
      Miju: Nie długo przestaniesz mówić Atsuba.
      Ja: Racja to wielkie osiągnięcie jak na te trzy lata....ej Miju 10 lipca minie 3 lata od kąd stworzyłam ciebie.
      Miju: Serio?!
      Ja: tak. Tylko przez te 3 lata mam niezły problem. Zawsze jak chce by na blogu było więcej Nila to Kyoya wkracza do akcji.
      Miju: Trudno. *dalej analizuje wszystkie informacje*
      Akana: co się taka spokojna zrobiła?

      Usuń
    5. Kelly; Sorry Tsu nie mam nic do twojego tyłka.
      Tsubasa: Po prostu zmieńcie temat.
      Kelly: ^^
      Mary: No właśnie. Jak choćby dzisiaj. Słyszałeś Tsu masz mnie nauczyć strzelać.
      Kelly: Daruj sobie Miju. Od roku nad tym kombinuje i dalej gówno wiem.

      Usuń
    6. "Kelly; Sorry Tsu nie mam nic do twojego tyłka.
      Tsubasa: Po prostu zmieńcie temat.
      Kelly: ^^"
      Akana: Spokojnie są ciekawsze tematy od twojego tyłka.* robi grafiti na ścianie*
      "Mary: No właśnie. Jak choćby dzisiaj. Słyszałeś Tsu masz mnie nauczyć strzelać. "
      Miju: Jak nie Tsubasa to dajcie mi znać Kai chętnie nauczy
      Kai: W co ty mnie pakujesz?
      Miju: W paczkę i wysyłam do Australii!
      Kai: Nie tak prędko
      "Kelly: Daruj sobie Miju. Od roku nad tym kombinuje i dalej gówno wiem."
      Miju: Sory nie odpuszczam.
      Ja: Mijuuuu. A może cię tak zamiennie w opowiadaniu w wampirzyce.
      Miju:*wzrok typu wtf* wiedziałam że to granie u kol w simsy z wamoirani źle zrobi tobie.
      Ja: No co? Jakiś przystojny wampir by cię przemienił i tyle.
      Miju: Daruj sobie.

      Usuń
    7. Mary: Mam kiepskie doświadczenia w związku z braćmi Alex'a ale zawsze można spróbować.
      Kelly: Jedyny wampir którego lubię. pchi lubie jaa go kochsm nad życie to Adam z "Tylko kochankowie przeżyją" i to tylko dlatego, że gra go Tom mój przyszłu mąż Hiddelston.

      Usuń
    8. "Kelly: Jedyny wampir którego lubię. pchi lubie jaa go kochsm nad życie to Adam z "Tylko kochankowie przeżyją" i to tylko dlatego, że gra go Tom mój przyszłu mąż Hiddelston."
      Miju: A myślałam że to Ryuga będę
      Kai: Spokojnie ja to jestem spokojny człowiek..
      Miju: z floty powietrznej
      Jenny:*mówi cicho do Miju* Miju masz kontakty w rodzinie Khoury? Dobrxy podobno z nich mordercy.
      Miju: Weź oni raczdj nie chcą mnie widzieć uznają mnie podobno za przeklętą
      Jenny:a pomorzesz tego aktora zabić
      Miju: *stoi dalej przed tablicą korkową i analizuje info* nie
      Beta: KELLY!! Ratuj Miju zrobiła się opanowana.
      Miju: przyzwyczaj się Beta

      Usuń
    9. Kelly: Ryuga to ty jesteś wampirem!?
      Ryuga: *mina ala co za kretynka* Tak i udało mi się to tak długo ukrywać.
      Kelly: Weź tak nie żartuj. Bo ja ty planuje nam wakacje na rozgrzanych piaskach na Bali a ty mi się możesz w słońcu spalić.
      Mary: Oby nie w ten irytujący sposób.
      " Jenny:a pomorzesz tego aktora zabić 
      Miju: *stoi dalej przed tablicą korkową i analizuje info* nie 
      Beta: KELLY!! Ratuj Miju zrobiła się opanowana. "
      Kelly: *rzuciła się na Miju i przyparła ją do tablicy* Kim jesteś i co zrobiłaś Miju?

      Usuń
    10. Ja: ja to bym Miju oskarżała o przynależność do wampirów
      "Mary: Oby nie w ten irytujący sposób"
      Miju: Kai irytujący nie jest
      Jenny: Jak Kyoya będzie miał z nim tak samo jak z Alex'em relacje to stwierdzam jedno. Uwziął się na rodzinie Doji'ego
      "opanowana. "
      Kelly: *rzuciła się na Miju i przyparła ją do tablicy* Kim jesteś i co zrobiłaś Miju?"
      Miju: Kelly ty wariatko to ja. *uwolniła się*

      Usuń
    11. (To opanowana to przypadek)

      Usuń
    12. Kelly; *mrutzy oczy patrząc na Ryuge* Niebyła bym taka pewna.
      Mary: W takim razie co mam robić sensei?
      Kelly: A kto cie tam wie! Już tyle razy byłaś opentana, pod wpływem jakieś mocy i miałaś rozpierdolenie jaźni że ja już niczego nie mogę być pewna.

      Usuń
    13. Beta: Co poradzić Miju ma kolorową osobowość
      *nagle coś wybucha*
      Ja: Miju coś ty zrobiła
      Miju: Jenny dorwała magazyn z bronią w moim domu.
      Kai: No nie. Taka rada. Nie patrz jak na filmach trzymają broń bo jak się trzyma jak oni to może ci wypaść broń. Nie wymachuj bronią nie celuj do tyłu* biegnie ratować broń*
      Miju: Hmmmmm po kim mogę mieć charakter..
      Beta:Khoury bo mordować potrafisz. A i magazyn z bronią u cb w domu został napadnięty
      Miju: o f*ck

      Usuń
  2. Lilka:*wychyla się z błękitnego portalu, z granatowa czapką z daszkiem na głowie i udaje że puka w niewidzialne drzwi* Nak, nak! Można?^^
    Jack:Czy ty nie potrafisz wejść jak człowiek?
    Lilka:Jakoś ostatnio nie bardzo.
    Jack: co to w ogóle za czapka?
    Lilka:Mmm...nie istotne.
    Jack:Wspaniale. Kruk komentuj.
    Ja: Yek! Robal! Zabij to!
    Lilka:Żebym ja ciebie nie zabiła! Zobacz jaki fajny zwierzaczek^^
    Jack:.....Ta to może skomentujemy?
    Ja:Właśnie. Cieszę się że kolejny rozdział już jest. Oczywiście jak to ja mam swoje teorie ale nie będę się odzywać bo wyjdzie na to że oblewam kogoś ciepłym moczem bez dowodów.
    Jack:Przeczucie to już powinien być jeden z istotnych dowodów.
    Ja: Nie koniecznie.
    Jack: A ty Czarna co myślisz na ten temat?
    Lilka:Nie obchodzą mnie sprawy wielkodusznych samarytan. Niech się powybijają na wzajem. Ja tu przyszłam do Kelly.
    Jack:Mogłem się tego spodziewać. Za tymi wszystkimi porwaniami stoi ktoś dalej kto pociąga za sznurki. Usadowił się na drugim planie i szczerzy bo WBBA nie ma o niczym pojęcia...co jest normą bo oni o wszystkim dowiadują się po fakcie. Po grzyba im ci tajni agenci skoro nie rozpracowują takich szajek od środka?
    Lilka: Jak na ciebie to nie głupie. Postarajcie się wcisnąć do tego gangu parszywych pająków kogoś kto ich wybada, kogoś kto zna ich środowisko. Może się udać, a jak nie to najwyżej ktoś zginie.
    Ja: Wiem o czym myślisz. Nie mów tego.
    Lilka: Ale czego byłoby całkiem zabawnie :)
    Ja: Nie bardzo-_-
    "-Czekaj, bo nie jestem pewna czy dobrze rozumiem.- Przerwała Mary.- Załatwiamy wasze sprawunki, a tuż pod naszym nosem pająki porywają ludzi i robią im pranie mózgu?"
    Lilak: Już nie udawaj takiej zaskoczonej tylko się przyzwyczaj. Kto wie może to tobie Marcyśka odbiło z tego wszystkiego i zachciało ci się zbawiać świat. Więc hej czemu by nie poustawiać ludziom w głowach. W końcu Tsubasa nie powiedział w jak wygląda ta zmiana osoby po przejściach. Poza tym mówiłam już od dawna, że przydałoby się wam jakieś wstępne przeszkolenie. Jeśli pozabierać wam te zabawki to oprócz zdolności tyłkokopnych Kelly nic wam nie zostaje. No chyba że nic o tym nie wiemy a Ines jest mistrzynią w taekwondo. To prawdopodobne w końcu tak mało o niej wiemy. Zaraz...skoro ty i Tsubasa tak mało o sobie wiecie to jakim cudem ze sobą zamieszkaliście? To jak wpuścić ptaszka do klatki z dusicielem i z złościć się że dusiciel zjadł ptaszka.
    Ja:No nie mogę patrzeć na tego robala no...
    Jack: To nie patrz.
    Ja: Bardzo braterska rada.
    Jack: Mam tylko takie.
    Ja: A szkoda. Chyba nie jestem w stanie się jakoś konstruktywnie wypowiedzieć. Wymyśliłam sobie korki z angielskiego w wakacje bo chcę wyrównać poziom więc chyba to nie będą takie leniwe wakacje w moim wydaniu. Grunt że wróciłaś...Niech ktoś wreszcie coś zrobi z tym robalem.
    Lilka:*wlepia we mnie rekinie oczy*Bardzo chętnie.
    Ja:....To....ja...czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Hejo! ^^
      „Lilka:Nie obchodzą mnie sprawy wielkodusznych samarytan. Niech się powybijają na wzajem. Ja tu przyszłam do Kelly. „
      Kelly; Dawaj Lila otwieraj portal do cukierkolandu chodźmy wydoić fioletową krowę. :D
      „Jack: Mogłem się tego spodziewać. Za tymi wszystkimi porwaniami stoi ktoś dalej kto pociąga za sznurki. Usadowił się na drugim planie i szczerzy bo WBBA nie ma o niczym pojęcia...co jest normą bo oni o wszystkim dowiadują się po fakcie. Po grzyba im ci tajni agenci skoro nie rozpracowują takich szajek od środka?”
      Kelly: Bo Tsubase przywiązali do biurka, a Hagane przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Kiedyś to było lepiej. .. OMG starzeje się!!!
      „Lilka: Jak na ciebie to nie głupie. Postarajcie się wcisnąć do tego gangu parszywych pająków kogoś kto ich wybada, kogoś kto zna ich środowisko. Może się udać, a jak nie to najwyżej ktoś zginie.”
      Kelly: To nie jest takie proste jak ci się wydaje Lila. Przez rok próbowałam ich rozgryźć i dopiero się dowiedziałam, że nie przebiłam się nawet przez pierwszą warstwę. :(
      Ines: Najwyżej ktoś zginę. No tak łatwo rządzić czyimś życiem prawda?
      „Lilak: Już nie udawaj takiej zaskoczonej tylko się przyzwyczaj. „
      Mary: Nie jestem zaskoczona tylko zła.
      „Kto wie może to tobie Marcyśka odbiło z tego wszystkiego i zachciało ci się zbawiać świat. Więc hej czemu by nie poustawiać ludziom w głowach. W końcu Tsubasa nie powiedział w jak wygląda ta zmiana osoby po przejściach. „
      Mary: Czy ja ci wyglądam na zbawiciela śnieżko? Zresztą po czy wszystkim? To ty masz te swoje traumatyczne przeżycia nie ja.
      „Poza tym mówiłam już od dawna, że przydałoby się wam jakieś wstępne przeszkolenie. Jeśli pozabierać wam te zabawki to oprócz zdolności tyłkokopnych Kelly nic wam nie zostaje.”
      Kelly: Od dawana w sensie teraz, tak?
      Ines; Strzelam z łuku jeśli to cię w jakiś sposób uspokoi.
      „No chyba że nic o tym nie wiemy a Ines jest mistrzynią w taekwondo.”
      Mary: Ta sudoku od razu.
      „Zaraz...skoro ty i Tsubasa tak mało o sobie wiecie to jakim cudem ze sobą zamieszkaliście? „
      Ines: Szukałam współlokatora. A do tego wystarczy, ze nie jest psychopatą.
      Kelly: Pewna jesteś?
      „To jak wpuścić ptaszka do klatki z dusicielem i z złościć się że dusiciel zjadł ptaszka.”
      Kelly: Nie czaje tej metafory.

      Usuń
    2. Lilka: Możemy lecieć tylko nie wiem czy tam są fioletowe krowy...
      "Kelly: Bo Tsubase przywiązali do biurka, a Hagane przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Kiedyś to było lepiej. .. OMG starzeje się!!!"
      Jack: Ta stara dupa już jesteś. Powinnaś skorzystać z domu opieki czy coś w tym stylu.
      Lilka:Granger też w rósł w fotel. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie swojego dyrektora wymachującego mieczami i wykrzykującego magiczne zaklęcia.
      "Kelly: To nie jest takie proste jak ci się wydaje Lila. Przez rok próbowałam ich rozgryźć i dopiero się dowiedziałam, że nie przebiłam się nawet przez pierwszą warstwę. :("
      Lilak:Może trzeba im zaimponować. Pokazać że ma się broń masowego rażenia ale bez ciebie ona nie zadziała.
      "nes: Najwyżej ktoś zginę. No tak łatwo rządzić czyimś życiem prawda?"
      Lilka: Ines. Oczywiście. Już prawie zapomniałam, że jesteś świętsza od samego Boga.
      "Mary: Nie jestem zaskoczona tylko zła."
      Lilka: Że WBBA ci się miesza? Widzisz Jack przyznała się.
      Jack: Nudzi ci się.
      Lilka: Odrobinę.
      "Mary: Czy ja ci wyglądam na zbawiciela śnieżko? Zresztą po czy wszystkim? To ty masz te swoje traumatyczne przeżycia nie ja."
      Lilka:*taksuje mary wzrokiem* Kto wie. I nie wyjeżdżaj mi ze Śnieżką Dorotko i lepiej wracaj do swojej Krainy Oz biegać po kostce.
      "Kelly: Od dawana w sensie teraz, tak?"
      Lilka: Nie koniecznie. Chyba kiedyś o tym rozmawialiśmy.
      Ines; Strzelam z łuku jeśli to cię w jakiś sposób uspokoi."
      Lilka: A co zrobisz jak nie będziesz miała łuku? Mnie Vivi trenuje a nawet broni nie posiadam.
      Jack:Japr ale wy wszystkie macie problemy to ja tu jestem zwykłym chłopcem bez żadnych super mocy no chyba że wysokie IQ jak na 13 się liczy.
      Lilka:*nie wie czy powinna to mówić żeby mu nie odbiło ale jest niemal pewna że i bez mocy jest dostatecznie walnięty żeby ich wszystkich pozabijać* Wiesz jack zawsze masz jeszcze tego swojego beya prawda?
      Jack: I co? Może dałabyś się nim podrapać?
      Lilka: Wiesz ja nie niszczę beyów to Zmora nie patrzy co zmiata z powierzchni ziemi*ścisza głos*Wiesz myślę że ona w ogóle niem myśli.
      Zmora: Ależ oczywiście.
      Lilka:Nie podsłuchuj!
      Zmora: Żebym jeszcze była do tego zmuszona.
      "Mary: Ta sudoku od razu."
      Lilka: Jak to mówi Vi użyte właściwe wszystko może być bronią. Więc czemu nie cyferki?
      Zmora:...
      Victoria:...
      Zmora: Mam wątpliwości co do twoich metod nauczania.
      Victoria:*oaza spokoju a w głosie nawet nie słychać złości* Niech cię diabli.
      Zmora:Trochę za późno na podejmowanie takich przedsięwzięć.
      "Ines: Szukałam współlokatora. A do tego wystarczy, ze nie jest psychopatą.
      Kelly: Pewna jesteś?"
      Lilka: Prześladowanie i śledzenie to pewnie jego specjalność. Powinnaś zmienić taż.
      Jack: Wiesz Czarna kto jeszcze lubi dużo wiedzieć, jest prześladowcą i na dodatek sam ma manie prześladowczą?
      Lilka: Kruk?
      Ja:A to niby z jakiej racji?
      Lilka: Żartowałam. Przecież Jack nie mówił o tobie.
      Jack: No nie. Ale spaliłyście mi żart.
      Lilka: Przykro mi :)
      Jack: Akurat :)
      "Kelly: Nie czaje tej metafory."
      Lilka: To dobrze. Nie ważne. Czasem...gadam co mi ślina na język przyniesie.
      Jack: Ostatni to zdarza się dosyć często ale domyślam się jakie są tego powody.

      Usuń
    3. Kelly: No trudno będziemy doię wszystko co ma wymiona dopóki nie znajdziemy czegoś co daje czekoladowe mleko. Fajnie by było gdyby to była kózka. Kózki są fajne. Zjadają wszystko co im się pod nos podstawia. :D
      "Lilka:Granger też w rósł w fotel. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie swojego dyrektora wymachującego mieczami i wykrzykującego magiczne zaklęcia."
      Kelly: Ja jestem w stanie wyobrazić sobie wszystko i uwierz mi to nie zawsze jest dobre.
      "Lilak:Może trzeba im zaimponować. Pokazać że ma się broń masowego rażenia ale bez ciebie ona nie zadziała."
      Kelly: Niemam niczego takiego. To gangsterzy a nie neanderczycy którym się pomacha zapalniczką przed oczami i już mają cię za boga gonia.
      "Lilka: Że WBBA ci się miesza?"
      Mary: Że nie powiedzieli odrazu co jest grane.
      "Lilka: A co zrobisz jak nie będziesz miała łuku? Mnie Vivi trenuje a nawet broni nie posiadam."
      Ines: Od tak walki wręcz się nie nauczymy.
      "Jack:Japr ale wy wszystkie macie problemy to ja tu jestem zwykłym chłopcem bez żadnych super mocy no chyba że wysokie IQ jak na 13 się liczy."
      Kelly: Ja nie mam, żadnych problemów. Za to to tobie do chwalenia się IQ brakuje jedynki i kinkunastu zer na koncie.
      "Lilka: Jak to mówi Vi użyte właściwe wszystko może być bronią. Więc czemu nie cyferki?"
      Kelly: Sprawdźmy to. Ines zacyferkuj mnie?
      Ines: Gorzej ci?
      Kelly: Czuje się dobrze, ale dzięki, że pytasz.
      "Lilka: Prześladowanie i śledzenie to pewnie jego specjalność. Powinnaś zmienić taż."
      Ines: Nie będę zmieniać twarzy tylko dlatego, że rozstałam się z chłopakiem. Zachwajmy jakieś resztki normalności.

      Usuń
    4. ,,Kelly: No trudno będziemy doię wszystko co ma wymiona dopóki nie znajdziemy czegoś co daje czekoladowe mleko."
      Lilka:Nie. Zdecydowanie nie O-O
      "Fajnie by było gdyby to była kózka. Kózki są fajne. Zjadają wszystko co im się pod nos podstawia. :D"
      Lilak: Popatrz Jack to tak jak ty.
      Jack: Kpisz czy żartujesz?
      Lilka: I jedno i drugie.
      Jack: Nie przedrzeźniaj mnie.
      Lilka: Nie przedrzeźniaj mnie.
      Jack:...
      Lilka:...
      "Kelly: Ja jestem w stanie wyobrazić sobie wszystko i uwierz mi to nie zawsze jest dobre."
      Lilka:To tak jak Kruk. Ona też wyobraża sobie wiele i to przeważnie nigdy nie jest dobre.
      Ja:Rozmawiałyśmy o tym. Nie jesteś złem, uspokój się.
      Lilka: Przecież ja jestem oazą spokoju.
      "Kelly: Niemam niczego takiego. To gangsterzy a nie neanderczycy którym się pomacha zapalniczką przed oczami i już mają cię za boga gonia. "
      Lilka: Masz może nie na własność ale jest ktoś taki. Mniej więcej tego wzrostu, niebieskie oczy i często wyje. Z innej beczki z jakiego powodu oni to robią? Dla fanu? Dla kasy?
      "Mary: Że nie powiedzieli odrazu co jest grane."
      Lilak: Tak i myślisz, że to jedyne o czym nie powiedzieli?
      Jack: Możliwe ze sami mało wiedzą. W końcu to WBBA.
      Lilka: Ooo znalazłeś sobie nowego kozła ofiarnego i dałeś spokój Aleksandrowi?
      Jack: Co, co?
      Lilka: Och, oczywiście.
      "Ines: Od tak walki wręcz się nie nauczymy."
      Lilka: No chyba logiczne że potrzeba czasu ale warto jednak znać kilka chwytów.
      "Kelly: Ja nie mam, żadnych problemów. Za to to tobie do chwalenia się IQ brakuje jedynki i kinkunastu zer na koncie."
      Jack: Masz tylko ich nie widzisz. Kasę zawsze można zdobyć ale poco jak ma się dostęp do konta tej podłej łasicy.
      "Kelly: Czuje się dobrze, ale dzięki, że pytasz."
      Ja: Posiedziałabyś 45 minut na lekcji u sorki Goliszewskiej to już nie byłoby ci tak dobrze. Praktycznie na żadnej lekcji tak nie pracujemy jak an tej matematyce.
      Lilka:*głosem emerytki* Zapamiętajcie dzieci każda minuta matematyki jest cenna. Ja nie wiem jak wy chcecie maturę napisać skoro wy takich prostych zadań nie potraficie rozwiązać. Panienko czyt ty wiesz z kim ty masz teraz lekcję? Wy dobrze wiecie dzieci, że na tle matematyki to ja jestem nawiedzona i ja NIGDY się nie spóźniam. W ogóle nie wyobrażam sobie żeby się spóźnić na lekcję bo to by było nie poważne w stosunku do was i proszę żebyście się też nie spóźniali.
      Ja: Bardzo dziękuję ci Lily za tą jakże realistyczne oddanie humorów sorki.
      Lilka: Co ty babcia jest fajna.
      Ja: Jest...jak nie zaczyna mówić o gimnazjum i swojej wnuczce albo kiedy nie pokazuje mi zbioru.
      Lilka:Ale cukierki miała dobre.
      Ja: No miała, miała.
      Jack:Przejdźmy do rzeczy co?
      "Ines: Nie będę zmieniać twarzy tylko dlatego, że rozstałam się z chłopakiem. Zachwajmy jakieś resztki normalności."
      Lilka:*nagle wybucha śmiechem* Normalności! Phahaha! W ostatnim czasie to słowo w moim słowniku nabrało bardzo elastycznego znaczenia.*stara się doprowadzić do porządku, wygładza ubrania rękoma, otwiera portal i zwraca się do Kelly*Chodźmy wreszcie bo jeszcze się tu uduszę.

      Usuń
    5. Kelly; Oj weź nie chciałabyś mieć takiego zwierzaka dającego czekoladowe mleko?
      "Lilak: Popatrz Jack to tak jak ty."
      Kelly: Jack raczej nie zjad by zw *kaszlu kaszlu* mojej pracy domowej.
      "Lilka:To tak jak Kruk. Ona też wyobraża sobie wiele i to przeważnie nigdy nie jest dobre.
      Ja:Rozmawiałyśmy o tym. Nie jesteś złem, uspokój się."
      Kelly: Lila jest jak Bucky na jednym fanarcie.
      "Lilka: Masz może nie na własność ale jest ktoś taki. Mniej więcej tego wzrostu, niebieskie oczy i często wyje."
      Kelly: No niewiem. Ja i Mary jesteśmy trochę z różnych światów nie wiem czy wciągnięcie jej w to głębiej to dobry pomysł.
      "Z innej beczki z jakiego powodu oni to robią? Dla fanu? Dla kasy?"
      Kelly: I don't know!!! Pewnie bo szef im każe czy coś...
      "Lilak: Tak i myślisz, że to jedyne o czym nie powiedzieli?"
      Mary: Twoja paranoja jest irytująca.
      "Lilka: No chyba logiczne że potrzeba czasu ale warto jednak znać kilka chwytów."
      Ines: Aż tak źle z nami nie jest prawda Mary.
      Mary: *z słoikiem masła ożechowego w ręku i łyżeczką w buzi* A dajcie w mnie święty spokój.
      "Jack: Masz tylko ich nie widzisz."
      Kelly: *położyła dłoń na biodrze i lekko odgarneła włosy do tyłu* Niby jaki?
      "Ja: Posiedziałabyś 45 minut na lekcji u sorki Goliszewskiej to już nie byłoby ci tak dobrze. Praktycznie na żadnej lekcji tak nie pracujemy jak an tej matematyce."
      Kelly: A wiesz, że mogła bym spróbować. Ciekawi mnie jak to wygląda.
      "Lilka:*głosem emerytki* Zapamiętajcie dzieci każda minuta matematyki jest cenna. Ja nie wiem jak wy chcecie maturę napisać skoro wy takich prostych zadań nie potraficie rozwiązać. Panienko czyt ty wiesz z kim ty masz teraz lekcję? Wy dobrze wiecie dzieci, że na tle matematyki to ja jestem nawiedzona i ja NIGDY się nie spóźniam. W ogóle nie wyobrażam sobie żeby się spóźnić na lekcję bo to by było nie poważne w stosunku do was i proszę żebyście się też nie spóźniali.
      Ja: Bardzo dziękuję ci Lily za tą jakże realistyczne oddanie humorów sorki."
      Ryuga: Dalej jesteś ciekawa?
      Kelly: Oj no weź nie może być, aż tak źleee... Pomagał byś mi w lekcjach, a ja robiła bym ci bento. Fajne by było, prawda? *robi duże oczy*
      Ryuga: *unosi do góry brew*
      Kelly: Mógłbyś przyznać mi rację chociażby, żebym się ucieszyła.
      "Lilka:*nagle wybucha śmiechem* Normalności! Phahaha! W ostatnim czasie to słowo w moim słowniku nabrało bardzo elastycznego znaczenia.*stara się doprowadzić do porządku, wygładza ubrania rękoma, otwiera portal i zwraca się do Kelly*Chodźmy wreszcie bo jeszcze się tu uduszę."
      Kelly: Łiii.*wskakuje rękami naprzód do portalu z metalowym wiaterkiem na głowie. Przejmuje się Lilą, ale wie, że czasami najlepsze wyjście to sprawić by ktoś zają się czymś innym. *
      Ines: Wszystko może się jeszcze zmienić.

      Usuń
    6. Lilka: Nie. Zwierzęta chyba nie powinny jeść czekolady.
      "Kelly: Jack raczej nie zjad by zw *kaszlu kaszlu* mojej pracy domowej."
      Jack: Nie chcę być nie uprzejmy ale nie jestem pewien czy ktokolwiek zjadłby coś z pod twojej ręki. Nawet kartkę papieru.
      Lilka: A wypluwki?
      Jack: Jakie wypluwki?
      Lilka:*szybko wyjmuję słomkę z za pleców a sekundę potem do nosa Jacka jest przylepiona malutka obśliniona kulka papieru* Takie! XD
      Jack:*krzywi się i ściera rękawem wypluwkę*Weź ty się się lecz co?
      Lilka: Za późno.
      "Kelly: Lila jest jak Bucky na jednym fanarcie."
      Ja: Jakim?
      "Kelly: No niewiem. Ja i Mary jesteśmy trochę z różnych światów nie wiem czy wciągnięcie jej w to głębiej to dobry pomysł."
      Lilka:A ja myślałam, że z jednego świata. Widocznie się pomyliłam.*wzrusza ramionami* Pomyłki się zdarzają. Z tego co pamiętam to jest kaskaderką. Wystarczy, że Ines da jej kilka aktorskich lekcji i tylko ją rzucić w paszczę lwa...Choroba. A pro po nie możecie wysłać jego.
      Jack:*przymruża oczy* Kogo, kogo?
      Lilka: Wszyscy wiemy o kogo chodzi U-U
      Jack: Skąd.Podpowiem ci. K...K...
      Lilka:Przestań robić głupie miny bo wyglądasz jak małpa.
      Ja: Kategorycznie zabraniam.
      Lilka: Widzisz nawet Krukowi nie podobają się twoje małpie miny.
      Ja: Ja nie o tym mówiłam.
      Jack: Ja też i co z tego wyszło? Nic. To właśnie specjalność czarnej. Nie robienie niczego.
      Lilka: Ty lepiej uważaj bo zaraz coś tobie zrobię.
      "Kelly: I don't know!!! Pewnie bo szef im każe czy coś..."
      Lilka:*myśli chwilę, przygryza wargę i się wyłącza*
      "Mary: Twoja paranoja jest irytująca."
      Lilka:*restart*A ty upierdliwa i jakoś trzeba z tym żyć. Więc nie wchodzimy sobie w drogę to może się nie pozabijamy.
      "Ines: Aż tak źle z nami nie jest prawda Mary.
      Mary: *z słoikiem masła ożechowego w ręku i łyżeczką w buzi* A dajcie w mnie święty spokój."
      Lilka:*wydyma dolną warkę i potakuje jakby mówiła ,,oczywiście"*
      Jack:Dlaczego dziewczyny jedzą słodycze zawsze jak są złe albo smutne?....Właśnie! Potrzebny mi ktoś ogarnięty*szuka wzrokiem i uśmiecha się czarująco do Ines* Mam pytanie. Co to ją...daj mi chwilę...czekaj jak to było*pstryka palcem starając sobie przypomnieć* O!Kabaretki.
      Lilka:Mieliśmy skończyć ten temat!
      Jack:Będzie skończony kiedy ja go skończę.
      Lilka:*brew jej drga trochę czerwienieje i w końcu ma go gdzieś*
      "Kelly: *położyła dłoń na biodrze i lekko odgarneła włosy do tyłu* Niby jaki?"
      Jack:*klasyczna poza myśliciela i taksuje Kelly wzrokiem*
      "Kelly: A wiesz, że mogła bym spróbować. Ciekawi mnie jak to wygląda."
      Lilka:No fajnie jest. Kruk ma wtórne zawały i obrzuca tablicę i sorkę jakimiś dziwnymi minami, Jack ją dobija, a ja zdycham sobie na parapecie. Żyć nie umierać.
      Ja: A teraz powtarzaj to aż zapomnisz o samobójstwie.
      Lilka: Oszalałaś? To właśnie ta myśl podtrzymuje mnie przy życiu.
      Ja: Powinnyśmy poważnie porozmawiać.
      Lilka: Wieź że tak nie potrafimy.
      Ja: W takim razie powinnyśmy to zmienić.
      Lilak: Wolałabym nie.
      Ja: Ale na pewno? Mam wrażenie ze cię zaniedbuję.
      Lilka: Chyba Jacka. Zobacz jaki jest smutny.
      Jack:*rozmawia z Ines*
      Ja: Chyba ma towarzystwo. Nie będę mu przeszkadzać.
      Lilka: To idź poprzeszkadzać Vivi ona to lubi mówię ci.
      Ja:*pomijam temat że Victoria pewnie by mnie podpaliła i daje Lilce spokój*
      "Kelly: Mógłbyś przyznać mi rację chociażby, żebym się ucieszyła."
      Lilka:*nie zwracając uwagi na dąsy Ryugi* Moglibyście chodzić do mojej szkoły. Grenger przyjąłby cię z otwartymi ramionami.
      "Kelly: Łiii.*wskakuje rękami naprzód do portalu z metalowym wiaterkiem na głowie. Przejmuje się Lilą, ale wie, że czasami najlepsze wyjście to sprawić by ktoś zają się czymś innym. *
      Ines: Wszystko może się jeszcze zmienić."
      Lilka:*stoi z plastikowymi kubkami przed portalem*Jeśli tak to tylko na gorsze*rozkłada ręce i nurkuje plecami w portalu po czym po drugiej stronie upada na żelkową trawę* Ej, Kelly jak zobaczysz wielkiego landrynkowatego potwora to staraj się nie przykuwać jego uwagi i oczywiście nie walczyć z nim tylko mnie zawiadomić.

      Usuń
    7. Kelly: Psy nie mogą jeść czekolady bo je zabija, a koty w ogóle nie czują słodkiego smaku sad but true.
      "Jack: Nie chcę być nie uprzejmy ale nie jestem pewien czy ktokolwiek zjadłby coś z pod twojej ręki. Nawet kartkę papieru."
      Kelly: Wiesz niektórzy nie są takimi wybrednymi kanapowcami jak ty. Poza tym w kuchni radzę sobie coraz lepiej.
      "Ja: Jakim?"
      Kelly: A takim http://m.funsubstance.com/fun/random/
      "Lilka:A ja myślałam, że z jednego świata. Widocznie się pomyliłam.*wzrusza ramionami* Pomyłki się zdarzają. Z tego co pamiętam to jest kaskaderką. Wystarczy, że Ines da jej kilka aktorskich lekcji i tylko ją rzucić w paszczę lwa...Choroba. A pro po nie możecie wysłać jego."
      Kelly: Yoyo na tajnej misji wcelu wybadania czegokolwiek? Przecież on jest suptelny jak nosorożec.
      "Lilka:*myśli chwilę, przygryza wargę i się wyłącza*"
      Kelly: *mówi do niewidzalnej krótkofalówki* Halo centrala huston mamy problem.
      "Lilka:*restart*A ty upierdliwa i jakoś trzeba z tym żyć. Więc nie wchodzimy sobie w drogę to może się nie pozabijamy."
      Mary: To ty zaczełaś.
      "Jack:Dlaczego dziewczyny jedzą słodycze zawsze jak są złe albo smutne?....Właśnie! Potrzebny mi ktoś ogarnięty*szuka wzrokiem i uśmiecha się czarująco do Ines* Mam pytanie. Co to ją...daj mi chwilę...czekaj jak to było*pstryka palcem starając sobie przypomnieć* O!Kabaretki."
      Ines: To damskie rajstopy stworzone z czegoś na wzór grubszej siateczki zwykle czarne.
      "Jack:*klasyczna poza myśliciela i taksuje Kelly wzrokiem*"
      Kelly: *czeka na odpowiedź*
      "Lilka: Żyć nie umierać."
      Ja: A teraz powtarzaj to aż zapomnisz o samobójstwie."
      Kelly: Jak ta mantra ci się nie podoba to możesz jeszcze powtarzać " Jak umrę to Kelly mnie zabiję"
      "Lilka:*nie zwracając uwagi na dąsy Ryugi* Moglibyście chodzić do mojej szkoły. Grenger przyjąłby cię z otwartymi ramionami."
      Kelly: Ta my dwoje w amerykańskim liceum. No takiego Mean Girls to oni jeszcze nie widzieli.
      Ryuga:...
      Kelly: Nooo Vanessa zobaczyła by jak to się powinno robić. *nieświadomie lekko podskakuje w miejscu*
      Ryuga: *Kładzie Kelly rękę na głowie że by nie skakała*
      Kelly: Potrzebuje tylko mojego nerda i szkoła nasza. ^^
      Kelsi: Nigdzie nie idę!
      Kelly: Oj weź no obroniła bym cie.
      Kelsi: Mój serwer mnie potrzebuje.
      "Lilka: Jeśli tak to tylko na gorsze."
      Ines: Świat dąży do równowagi. Dlatego nie może być ciągle bardzo dobrze lub bardzo źle.
      " Ej, Kelly jak zobaczysz wielkiego landrynkowatego potwora to staraj się nie przykuwać jego uwagi i oczywiście nie walczyć z nim tylko mnie zawiadomić."
      Kelly: Dam sobie radę skarbie, a teraz choćmy szukać krówek. ^^

      Usuń
    8. Lilka:Życie bez czekolady...Nie wyobrażam sobie tego.
      "Kelly: Wiesz niektórzy nie są takimi wybrednymi kanapowcami jak ty.
      Jack: Ja wybredny? Chyba coś ci się pomieszało.
      Poza tym w kuchni radzę sobie coraz lepiej."
      Jack: Cieszy mnie to :)
      "Kelly: A takim http://m.funsubstance.com/fun/random/"
      Ja:Czy to są...
      Lilka: Pandy!^^
      Ja:-.-
      Jack: To chyba jakaś aluzja :)
      Ja: To pandy.
      "Kelly: Yoyo na tajnej misji wcelu wybadania czegokolwiek? Przecież on jest suptelny jak nosorożec.
      Lilka:To niech nad tym popracuje. Poza tym smarkacz za bardzo się szarogęsi U-U
      "Mary: To ty zaczełaś."
      Lilka: Zacząć to ja dopiero mogę. Ciekawe niby kiedy?
      "Ines: To damskie rajstopy stworzone z czegoś na wzór grubszej siateczki zwykle czarne."
      Jack:Rajstopy...Rajstopy! Czarna i o to robiliśmy tyle szumu? O jakieś rajstopy?
      Lilka: To ty robiłeś szum i na przyszłość NIE WCHODŹ DO CUDZEGO POKOJU!
      Jack: To nie był cudzy pokój tylko twój. Ostatnio to się robi miejsce publiczne.
      Lilka: Ja ci zaraz publicznie przyłożę w tą niedorozwiniętą głowę.
      Jack: O, przepraszam bardzo ale ja jestem bardzo rozwinięty jak na swój wiek.
      Lilka: To ja cię zaraz zwinę. Kruk powiedź mu coś!
      Ja: Eh. Chodź Jack bo zaraz zaczniesz zadawać głupsze pytania.
      Jack: Mhyhy. Twoja mina była genialna.
      Ja: Następnym razem zajrzyj do encyklopedii i nie rób afery.
      Jack: Kiedy ja lubię robić afery :)
      Ja: Tak, tak.
      "Kelly: *czeka na odpowiedź*"
      Jack: Masz za małe cycki.
      Lilka:*strzela go w tył głowy*Mówi się biust. A w ogóle to przestań się na nią patrzeć.
      Jack: XD
      Lilka: Nie śmiej się głupio szczeniaku.
      "Kelly: Jak ta mantra ci się nie podoba to możesz jeszcze powtarzać " Jak umrę to Kelly mnie zabiję""
      Lilka:Skończmy ten temat bo zaraz wpadniesz na głupi pomysł i będzie draka.
      "Kelly: Potrzebuje tylko mojego nerda i szkoła nasza. ^^
      Kelsi: Nigdzie nie idę!"
      Jack: I słusznie. Przecież tam ludzie nawet o beyblade nie słyszeli. Ja bym tam nie poszedł nawet gdyby mi dawali za to grubą kasę.
      Lilka: Dobijasz mnie-_-
      "Ines: Świat dąży do równowagi. Dlatego nie może być ciągle bardzo dobrze lub bardzo źle."
      Lilka: A ja myślałam ze to od słodyczy mnie zemdli. Dlaczego to tobie się nie dostało to ustrojstwo tylko mi. Ty byś się przynajmniej spełniała na tym stanowisku.
      Jack: Wiesz co Czarna lepsza taka strażniczka niż inna. O właśnie trzeba iść na Strażników Galaktyki 2.
      Lilka: Czuję że to będzie dno. Chciałam przebrać Lenoxa w struj Rocketa ale się nie zgodził i wymigał tym ze ma za dużo pracy na takie pierdoły a ja tak lubię ich obu.
      Jack: Niedługo tu zrobisz drugie zoo.
      Lilka: Już zaczynałam ale Kruk się nie zgodziła.
      Ja: Nie będziemy trzymać w domu żadnych ptaszników ani węży, a już tym bardziej kaczek. Kaczki to zło-.-
      Lilka: A sznurówki to wymysł szatana.
      "Kelly: Dam sobie radę skarbie, a teraz choćmy szukać krówek. ^^"
      Lilka: Po grzyba ci krówki jak tu jest rzeka czekolady? Ale dobrze chodźmy bo jeszcze wrosnę w ziemię. Chyba nie widziałam tu wcześniej krowy dającej czekoladowe mleko ale kto wie.

      Usuń
    9. Kelly: Na szczęście nie jesteś psem...Powiedź "moshi moshi". *zbiera żelkowe kwiaty*
      "Ja:Czy to są...
      Lilka: Pandy!^^"
      Ja: *mina mi żednie* Jakie pandy? Kelsi popsułam internet!
      Kelsi: Z kim ja żyję?
      "Lilka:To niech nad tym popracuje. Poza tym smarkacz za bardzo się szarogęsi U-U"
      Kelly: Serio chcesz, żeby Yoyo poza siłą miał jeszcze wyczucie? Może odrazu strzelisz mi albo sobie w kolano.
      "Jack: Masz za małe cycki."
      Kelly: To twój problem, a nie mój. Bo ja nie mam żadnych problemów.
      "Lilka:*strzela go w tył głowy*Mówi się biust. A w ogóle to przestań się na nią patrzeć."
      Kelly: Nie bij dzieciaka. Ma teraz z zamkniętymi oczami zemną rozmawiać?
      "Lilka:Skończmy ten temat bo zaraz wpadniesz na głupi pomysł i będzie draka."
      Kelly; Oki doki. :)
      "Jack: I słusznie. Przecież tam ludzie nawet o beyblade nie słyszeli. Ja bym tam nie poszedł nawet gdyby mi dawali za to grubą kasę."
      Kelly: Jesteście okropni. Przecież nikt wam nie każe zostać tam na wieczność.
      Kelsi:...?
      Kelly: Liceum to nie wieczność!
      Kelsi: Jasne raz je skończyłam nie dziękuję nigdy więcej.
      Kelly: Tak się nie liczy przychodziłaś tylko na testy.
      Kelsi: Mam ci pokazać nagrodę za stu procentową frekwencję?
      Kelly: Wprowadzenie elektronicznych dzienników to był największy błąd ludzkości.
      Kelsi: Wiem wiem jestem najlepsza. Najlepsza z najgorszych.
      Kelly: Dlatego jesteś mi potrzebna. :)
      "Lilka: A ja myślałam ze to od słodyczy mnie zemdli. Dlaczego to tobie się nie dostało to ustrojstwo tylko mi. Ty byś się przynajmniej spełniała na tym stanowisku."
      Ines: Nie marudz tylko zacznij działać.
      "Jack: Wiesz co Czarna lepsza taka strażniczka niż inna. O właśnie trzeba iść na Strażników Galaktyki 2."
      Kelly: Lil to by bardziej Wonder Woman przypadło do gustu, prawda? Wojowniczka wychowana na wyspie bez facetów. Odnalazła byś się tam co nie? Ej ciekawe czy jest wymiar w którym świat z DC jest prawdziwy, ale fajne by było. Pojechało by się do Gotham.
      Ryuga: I zamkneli by cię w Akram.
      Kelly: Najpierw by musieli mnie złapać i udowodnić że jestem niepoczytalna.
      Ryuga: Faktycznie bardzo trudne.
      "Lilka: Po grzyba ci krówki jak tu jest rzeka czekolady? Ale dobrze chodźmy bo jeszcze wrosnę w ziemię. Chyba nie widziałam tu wcześniej krowy dającej czekoladowe mleko ale kto wie."
      Kelly: Rzeki nie przytargole do domu, a taką krówkę już tak.*kończy pleść wianek z żelkowych kwiatów i wkłada po jednym na swoją głowę i głowe Lilki* Kamuflaż przedewszystkim. :)

      Usuń
    10. Lilka: No tak się złożyło że chyba jestem człowiekiem. Człowieki to takie podłe stworzenia. Jajek nie znoszą, mleka nie dają, a chcą rządzić całym światem. Poco mam mówić ,,moshi moshi"?
      "Ja: *mina mi żednie* Jakie pandy? Kelsi popsułam internet!
      Kelsi: Z kim ja żyję?"
      Ja: Żeby nie było nie robię sobie żartów. Kilka razy odświeżałam stronę i za każdym razem mam przyjemność podziwiać inny obrazek np. kilka minut temu była to kobieta czytająca książkę na fotelu, a teraz jest to coś takiego na czym można przewinąć niemowlę w łazience z napisem: ,,Place sacrifice here".
      Jack:Pewnie coś źle robisz. Pokarz to*zabiera mi laptop a po chwili mina mu rzednie* To chyba coś na temat-_-*obraca laptop o 180%.*,,Secesja tak ucierpiały gangi* na ekranie widać jakiś samochód gdzie jeden z pasażerów wystawił przez okno rękę z pistolecikiem na wodę*Niema to jak zimny łokieć.
      Ja: Mówiłam, ze to się losowo pokazuje? XD
      Jack: I z czego ty się cieszysz?
      Ja:Z tego http://funsubstance.com/fun/417735/aww-yiss-sand-bath/
      Jack:*spogląda a to na mnie a to na monitor* Chomik?
      Ja: Uhym :)
      Jack: Nie uduś się-_-
      "Kelly: Serio chcesz, żeby Yoyo poza siłą miał jeszcze wyczucie? Może odrazu strzelisz mi albo sobie w kolano."
      Lilka: On ani tego ani tego nie posiada. Może zmieńmy temat. Jeśli miałabym sobie strzelić w kolano to miałybyśmy około 30 minut w plecy co do poszukiwań krowy co do której nawet nie mamy pewności czy istnieje.
      "Kelly: To twój problem, a nie mój. Bo ja nie mam żadnych problemów."
      Jack: Możesz być pewna, że kiedy zaczniesz jęczeń to ci to wypomnę.
      "Kelly: Nie bij dzieciaka. Ma teraz z zamkniętymi oczami zemną rozmawiać?"
      Jack: Własnie nie molestuj mnie.
      Lilka: Najlepiej jakby miał zaszyte powieki do momentu aż się nie opanuje. Ja rozumie że on am 13 lat i praktycznie co piętnaście minut myśli o jednym no ale ile można?
      Jack: To że robię sobje takie żarty nie znaczy ze cały czas o tym myślę. Po prostu używam podtekstów żeby cię po wkurzać od co cała filozofia.
      Lilka: Nie gadam z tobą krętaczu.
      "Kelsi: Wiem wiem jestem najlepsza. Najlepsza z najgorszych.
      Kelly: Dlatego jesteś mi potrzebna. :)"
      Jack: Już tak sobie nie słodźcie.
      Lilka: Ktoś tu jest zazdrosny. Hyhyhy.
      Jack: Bardzo.
      "Ines: Nie marudz tylko zacznij działać."
      Lilka: Wiesz taki mam plan ale te moje działania cały czas są powstrzymywane. Więc co twoim zdaniem powinnam zrobić?
      Jack: Zacząć wreszcie jeść jak człowiek.
      Lilka: Pytam damską wersję Kapitana Ameryki nie ciebie.
      "Kelly: Lil to by bardziej Wonder Woman przypadło do gustu, prawda? Wojowniczka wychowana na wyspie bez facetów. Odnalazła byś się tam co nie?"
      Lilka: No raczej. Wyspa super ładne widoki, zero facetów, trening od czasu do czasu ale to i z Vivi robię wiec spoko. Samej Wonder Women oczywiście nie lubię ale co do wyspy to tak mogłabym tam zamieszkać gdybym nie miała beya do odnalezienia.
      "Ej ciekawe czy jest wymiar w którym świat z DC jest prawdziwy, ale fajne by było. Pojechało by się do Gotham.
      Ryuga: I zamkneli by cię w Akram."
      Lilka: Pewnie jakiś jest. Kelly jako granatowe wcielenie Harley Quinn.
      "Kelly: Najpierw by musieli mnie złapać i udowodnić że jestem niepoczytalna.
      Ryuga: Faktycznie bardzo trudne."
      Lilka:Te*dźgnęła go w ramię* Nie obrażaj jej. Sam pewnie byś jej nawet nie złapał.
      "Kelly: Rzeki nie przytargole do domu, a taką krówkę już tak.*kończy pleść wianek z żelkowych kwiatów i wkłada po jednym na swoją głowę i głowe Lilki* Kamuflaż przedewszystkim. :)"
      Lilka:Może i tak*wywiesza oczy ku niebu i maca co ma na głowie* Mam nadzieję że mi się ten wianek na głowie nie rozpuści.

      Usuń
    11. Kelly: Bo cie o to poprosiłam. Moshi moshi to taki łamaniec językowy, żeby przekonać rozmówcę, że nie jest się lisem. Lisy nie potrafią tego powiedzieć. Japonia taka logoczna i do przodu
      ,,Place sacrifice here"
      Ryuga i Ines: *wybuchli śmiechem*
      Kelly:...
      Ines: Czarny chumor jest jak noga nie każdy ją ma.
      Jack: I z czego ty się cieszysz?
      Ja:Z tego http://funsubstance.com/fun/417735/aww-yiss-sand-bath/
      "Jack:*spogląda a to na mnie a to na monitor* Chomik?
      Ja: Uhym :)"
      Kelly: Aww. Jack czemu się tak nie tarzałeś jak ostatnio na pustyni byłeś?
      "Lilka: On ani tego ani tego nie posiada. Może zmieńmy temat. Jeśli miałabym sobie strzelić w kolano to miałybyśmy około 30 minut w plecy co do poszukiwań krowy co do której nawet nie mamy pewności czy istnieje."
      Kelly: Pół godziny zchodzi ci na regeneracje po postrzale?... Skąd ty to tak właściwie wiesz co?
      "Jack: Możesz być pewna, że kiedy zaczniesz jęczeń to ci to wypomnę."
      Kelly: I dobrze. Niewiem czy kiedykolwiek usłyszysz jak jęcze, ale jak ci się chce pamiętać to okey.
      "Jack: Własnie nie molestuj mnie."
      Kelly: Ta Lila i molestowanie. Jak ona kogoś zmolestuje to ja to w kalendarzu zapisze.
      "Jack: Już tak sobie nie słodźcie."
      Kelly: Potrzebuje nerda ty nie pójdziesz nswet ja ci zapłace, a Alexa nie mogę ruszyć.
      "Lilka: Ktoś tu jest zazdrosny. Hyhyhy.
      Jack: Bardzo."
      Kelly: Aww, choć no tutaj zazdrośniku. *przytula Jacka głaskając go po głowie *
      "Lilka: Wiesz taki mam plan ale te moje działania cały czas są powstrzymywane. Więc co twoim zdaniem powinnam zrobić?"
      Ines: Weź się w garść i zacznij robić. Jak Kruk będzie wiedzieć jak załatwiłaś to łatwiej jej będzie pisać.
      "Jack: Zacząć wreszcie jeść jak człowiek."
      Ines: To też.
      "Lilka: Pytam damską wersję Kapitana Ameryki nie ciebie."
      Kelly: Kiedy dociera do ciebie, że twój kapitan to kobieta Chris Evans. Aktorka blądynka z Ameryki i jesze się fajczy.
      "Lilka: No raczej. Wyspa super ładne widoki, zero facetów, trening od czasu do czasu ale to i z Vivi robię wiec spoko. Samej Wonder Women oczywiście nie lubię ale co do wyspy to tak mogłabym tam zamieszkać gdybym nie miała beya do odnalezienia."
      Kelly: I ty się dziwisz, że myślą, że jesteś homo.
      "Lilka: Pewnie jakiś jest. Kelly jako granatowe wcielenie Harley Quinn."
      Kelsi: Kelly to jest coś pomiędzy Catwomen, Harley Quinn i Kiler Frost.
      Kelly: Gotham potrzebuje nowego świra.
      "Lilka:Te*dźgnęła go w ramię* Nie obrażaj jej. Sam pewnie byś jej nawet nie złapał."
      Ryuga: Jak się śmieje nie może uciekać.
      Kelly: Ej no! Zrdradziłeś moją słabość.
      Ryuga: O nie. Umrzesz.
      Kelly; -.-
      "Lilka:Może i tak*wywiesza oczy ku niebu i maca co ma na głowie* Mam nadzieję że mi się ten wianek na głowie nie rozpuści."
      Kelly: Oby nie. Ładnie ci w nim. Okey idziemy szukać.* rzuciła się na ziemię i zaczeła czołgać*

      Usuń
    12. Lilka:A ja zawsze myślałam, ze to znaczy coś w rodzaju ,,tak słucham" albo ,,chalo". Och, całe życie w błędzie.
      Jack: Znam ten ból.
      "Ryuga i Ines: *wybuchli śmiechem*"
      Ja:*kocia morda*
      Jack: Brawo, rozwaliłaś oboje. Nagroda tygodnia wyędruje do ciebie.
      "Kelly: Aww. Jack czemu się tak nie tarzałeś jak ostatnio na pustyni byłeś?"
      Jack:Też się dziwię że nie wpadłem na tak genialny pomysł ale to pewnie dlatego, że nie jestem chomikiem.
      "Kelly: Ta Lila i molestowanie. Jak ona kogoś zmolestuje to ja to w kalendarzu zapisze."
      Lilka:*idzie sobie powoli zjadając wianek*Masz o mnie bardzo dobre zdanie ale wcale nie jestem taka poprawna jak ci się wydaje.
      Jack:*unosi brwi* Wiedziałem. Chcesz mnie obmacywać, tak?
      Lilka:Nie! Oczywiście, że nie! Mówię tylko, że nie jestem taka święta.
      Jack:Jasne. Wszystkie tam mówią :)
      Lilak:*z irytacją wyrzuca ręce w górę*
      "Kelly: Potrzebuje nerda ty nie pójdziesz nswet ja ci zapłace, a Alexa nie mogę ruszyć."
      Jack: Ty może i nie.
      "Kelly: Aww, choć no tutaj zazdrośniku. *przytula Jacka głaskając go po głowie*"
      Jack:*odsuwa ją od siebie*Ale sarkazmu to ty nie wyczuwasz-_-
      Lilka:Oj, już się tak nie wstydź.
      Jack: Grabisz sobie.
      Lilka: Nie po raz pierwszy.
      "Ines: Weź się w garść i zacznij robić. Jak Kruk będzie wiedzieć jak załatwiłaś to łatwiej jej będzie pisać. "
      Lilka: Tak ona to załatwi ale chyba mnie.
      Ja: Przecież chcę zrobić happy end tak?
      Lilka: I to mnie miało pocieszyć? Przypuśćmy, że zakończysz pierwszą część z happy endem ale za to w drugiej chcesz mnie zabić.
      Ja: Ale spójrz na to z innej strony Zmora też zginie.
      Lilka: Ty już mnie lepiej nie pocieszaj.
      Jack: Ty sobie wyobraź że ona sobie prequel wymyśliła.
      Ja: No fajnie by było ale najpierw trzeba skończyć pierwszy.
      "Kelly: Kiedy dociera do ciebie, że twój kapitan to kobieta Chris Evans. Aktorka blądynka z Ameryki i jesze się fajczy."
      Lilka: Kto wie może są spokrewnieni.
      Jack: Ta a jestem potomkiem chomika-_-
      Lilka:*kręci przecząco głową* Jesteś potomkiem psychopatycznej, podłej, tlenionej muszkieterki i rudego Zorra.
      Jack:*zabiera jej resztki wianku* Chyba już ci wystarczy.
      Lilka: Udław się.
      "Kelly: I ty się dziwisz, że myślą, że jesteś homo."
      Lilka:Ci którzy tak myślę najwidoczniej dobrze mnie nie znają. Poza tym mało mnie obchodzi co tam sobie myślą ważne by trzymali się z daleka...O, wata!^^
      Jack:Powinnaś się leczyć.
      Lilka: Za późno.
      "Kelsi: Kelly to jest coś pomiędzy Catwomen, Harley Quinn i Kiler Frost.
      Kelly: Gotham potrzebuje nowego świra."
      Lilka: Ale my potrzebujemy cię bardziej więc odpuść sobie Gotham.
      Jack: Szerokiej drogi!
      Lilka: Z tego co pamiętam miałeś się udławić więc dlaczego prowokujesz mnie do podjęcia innych środków.
      Jack: Kochaj albo sformatuj*przymruża oczy, wrzuca siebie żelka do buzi i z głupią aczkolwiek śmieszną miną oraz wyszczerzonymi zębami ciumka go. Trudno to opisać on dziwnie to robi XD Po chwili jednak dochodzi do niego co wziął do buzi i szybko wypluwa*
      Lilka:*powstrzymuje śmiech* No i co? Jakoś nie widać tej twojej krowy Kelly.
      "Ryuga: O nie. Umrzesz.
      Kelly; -.-"
      Jack:*udawany demoniczny rechot*
      Lilka:*nie wytrzymuje i w końu wybucha śmiechem*
      Jack: Wiedziałem że cię rozwalę to była tylko kwestia czasu :D
      "Kelly: Oby nie. Ładnie ci w nim. Okey idziemy szukać.* rzuciła się na ziemię i zaczeła czołgać*"
      Lilka:Och...*nie wie co robić bo wianka już praktycznie niema* I widzisz co zrobiłeś Jack? Ty żarłoku wszystko zjadłeś. Jak mogłeś?-.-
      Jack: Jasne złóż na mnie.
      *Kelly rzuca się na ziemię. Zarówno Lilce jak i Jackowi mina rzednie i teraz oboje ramię w ramię stoją i przyglądają się czołgającej*
      Jack:*mamrocze pod nosem* Jest gorzej niż przypuszczałem-_-
      Lilka:Kelly...co ty robisz? O-O

      Usuń
    13. Kelly: Dosłownie to jest skrót od "mówię mówię", ale wiecie każdy zwycaj ma genezę.
      "Jack:Też się dziwię że nie wpadłem na tak genialny pomysł ale to pewnie dlatego, że nie jestem chomikiem."
      Kelly: 0.0 *powoli przesuwa się do Lilki* Jest gorzej niż myślałam. On niewie kim jest.
      "Lilka:*idzie sobie powoli zjadając wianek*Masz o mnie bardzo dobre zdanie ale wcale nie jestem taka poprawna jak ci się wydaje."
      Kelly: Co nie zmienia faktu, że prędzej ułoze sobie szczęśliwe i spokojnie życie z Hyomą, albo Hikaru niż ty kogoś zmolestujesz.
      "Jack: Ty może i nie."
      Kelly: To zabrzmiało bardzo źle. :|
      "Jack:*odsuwa ją od siebie*Ale sarkazmu to ty nie wyczuwasz-_-"
      Kelly: Jest śmieszniej kiedy tego nie robię. Powinieneś się do tego przyzwyczaić po prawie dwóch latach.
      "Lilka:Ci którzy tak myślę najwidoczniej dobrze mnie nie znają. Poza tym mało mnie obchodzi co tam sobie myślą ważne by trzymali się z daleka...O, wata!^^"
      Ines: No jak ona może tak deptać twoje uczucia.
      Kelly: Też się zastanawiam. *wywaliła dolną wargę, ale długo nie mogła robić takiej miny i się roześmiała*
      "Lilka: Ale my potrzebujemy cię bardziej więc odpuść sobie Gotham.
      Jack: Szerokiej drogi!"
      Kelly: Jak w mnie kpchacie to ja się nadziwić niemoge. ^^
      "Jack: Kochaj albo sformatuj*przymruża oczy, wrzuca siebie żelka do buzi i z głupią aczkolwiek śmieszną miną oraz wyszczerzonymi zębami ciumka go. Trudno to opisać on dziwnie to robi XD Po chwili jednak dochodzi do niego co wziął do buzi i szybko wypluwa*"
      Kelly; Na zdrowie.
      "Lilka:*powstrzymuje śmiech* No i co? Jakoś nie widać tej twojej krowy Kelly."
      Kelly: Zamaskowała się skubana jedna.
      "Jack:*udawany demoniczny rechot*
      Lilka:*nie wytrzymuje i w końu wybucha śmiechem*
      Jack: Wiedziałem że cię rozwalę to była tylko kwestia czasu :D"
      Kelly: *rozczuliła się troszeczkę*
      "Jack:*mamrocze pod nosem* Jest gorzej niż przypuszczałem-_-
      Lilka:Kelly...co ty robisz? O-O"
      Kelly: To bardzo dobre pytanie masz do wyboru trzy odpowiedzi: a) bawię się b) tropie coś co nie istnieje c) tarzam się w żelkach.

      Usuń
    14. "Kelly: 0.0 *powoli przesuwa się do Lilki* Jest gorzej niż myślałam. On niewie kim jest."
      Lilka:To akurat nie jest nowość. Teraz będę musiała go pilnować*mocno ściska policzek Jacka*bo przecież jest w okresie buntu i jeszcze mi go porwą te podłe pająki.
      Jack:Czarna chcę ci powiedzieć, że nie mam w zwyczaju bicia dziewczyn ale ostatnimi czasy mam ochotę sprawdzić jak to jest.
      Lilka:O nie, nie. Dziewczyn się nie biję.
      Jack: Można wszystko wystarczy chcieć. To twoje słowa.
      Lilka: Ty mnie tu nie łap za słówka.
      Ja: XD
      Lilka: A tobie co się dzieje?
      Ja: Jakiś sąsiad woła na swojego psa Loki a ja pomyślałam o tym bogu.
      Lilka: Tak się kończy przedawkowanie Marvelem.
      Jack: A dziś kolejna porcja.
      "Kelly: Co nie zmienia faktu, że prędzej ułoze sobie szczęśliwe i spokojnie życie z Hyomą, albo Hikaru niż ty kogoś zmolestujesz."
      Lilka: Z Hyomą proszę bardzo ale z tą drugą osobą lepiej nie. Wyje gorzej niż Maryśka i syrena strażacka razem wzięte. Aaaaa! Wielki smok! Aaaa! Spinacz biurowy spadł mi z biurka! Aaaaa! Powyję jeszcze chwilę a może zedrę sobie gardło i wreszcie zamknę.
      Jack:*patrzy chwilę na Lilkę unosi brew do góry i uśmiecha powstrzymując śmiech*Nie dość, że mściwa to jeszcze zazdrosna. Chociaż nie dziwię się jesteś pewnie jakaś trzecia w kolejności do serca Pony.
      Lilka:Ta? A zdradzić ci tajemnicę jaka jest najprostsza droga do serca? Nożem przez klatkę piersiową lub przebicie rdzenia kręgowego na plecach. Wtedy jesteś już praktycznie martwy i nie do odratowania.
      Jack:Kiedy tak cie słucham to na myśl nasuwa mi się jedno...anatomia kłamstwa.
      Lilka: Mówię ci że tak jest. Jak kiedyś będę miała kogoś przebić to ci pokarzę.
      Jack: W prost nie mogę się doczekać*sarkazm*
      "Kelly: To zabrzmiało bardzo źle. :|"
      Jack: Miałem gorsze teksty.
      "Kelly: Jest śmieszniej kiedy tego nie robię. Powinieneś się do tego przyzwyczaić po prawie dwóch latach."
      Jack: Chyba dla ciebie. Dwa lata mówisz? To faktycznie za długo. Zrywam naszą znajomość.
      "Ines: No jak ona może tak deptać twoje uczucia.
      Kelly: Też się zastanawiam. *wywaliła dolną wargę, ale długo nie mogła robić takiej miny i się roześmiała*"
      Lilka:*nagle się zatrzymuje* Stop! Proszę o czas. To ty jesteś pewna, że jestem jakaś homo nie wiadomo? Z kim ja żyję?
      "Kelly: Jak w mnie kpchacie to ja się nadziwić niemoge. ^^"
      Jack: To Czarna panią kocha ja nawet pani nie znam :)
      Lilka: Oczywiście bo ty niby ani trochę jej nie lubisz.
      "Kelly; Na zdrowie."
      Jack:*krzywi się*
      "Kelly: Zamaskowała się skubana jedna."
      Lilka:Pewnie jakaś krowa zwiadowców.
      "Kelly: *rozczuliła się troszeczkę*"
      Jack: Nie podoba mi się ta twoja mina.
      "Kelly: To bardzo dobre pytanie masz do wyboru trzy odpowiedzi: a) bawię się b) tropie coś co nie istnieje
      Jack:*uśmieszek* Skoro nie istnieje to poco szukasz? Odpuść sobie.
      " c) tarzam się w żelkach."
      Lilak:Kraina słodyczy i latanie to było moje marzenie z dzieciństwa.
      Jack: To zabawne bo ja zawsze chciałem tarzać się w kasie a zamiast tego kąpałem się w makaronie.
      Lilka:Tylko kasa w głowie.

      Usuń
    15. „Ja: Jakiś sąsiad woła na swojego psa Loki a ja pomyślałam o tym bogu.
      Lilka: Tak się kończy przedawkowanie Marvelem.
      Jack: A dziś kolejna porcja.”
      JA: Looooki, Maaaaarvel. :3
      Kelsi: No i się zawiesiła. Idziecie na coś czy oglądacie w domu?
      "Lilka: Z Hyomą proszę bardzo ale z tą drugą osobą lepiej nie. Wyje gorzej niż Maryśka i syrena strażacka razem wzięte. Aaaaa! Wielki smok! Aaaa! Spinacz biurowy spadł mi z biurka! Aaaaa! Powyję jeszcze chwilę a może zedrę sobie gardło i wreszcie zamknę.”
      Kelly: *przytula do siebie Lile.* Ty mnie rozumiesz. To jest mój człowiek. Jakby się ktoś nie ogarniał dlaczego ją lubię to tu ma przykład. Lila rozumie, Lila ogarnia, Lila lubi naleśniki, Lila wie o co chodzi.
      „Jack:*patrzy chwilę na Lilkę unosi brew do góry i uśmiecha powstrzymując śmiech*Nie dość, że mściwa to jeszcze zazdrosna. Chociaż nie dziwię się jesteś pewnie jakaś trzecia w kolejności do serca Pony.”
      Kelly: A te dwa pierwsze to…?
      „Lilka:Ta? A zdradzić ci tajemnicę jaka jest najprostsza droga do serca? Nożem przez klatkę piersiową lub przebicie rdzenia kręgowego na plecach. Wtedy jesteś już praktycznie martwy i nie do odratowania.”
      Kelly: A ja myślałam, ze przez żołądek.
      „Jack: Kiedy tak cie słucham to na myśl nasuwa mi się jedno...anatomia kłamstwa.”
      Kelly: Dobry tytuł napisz książkę.* 100 % serio.*
      „Jack: Miałem gorsze teksty.”
      Kelly: Wierze.
      „Jack: Chyba dla ciebie. Dwa lata mówisz? To faktycznie za długo. Zrywam naszą znajomość.”
      Kelly: Tam są drzwi, a tu portal.
      „Lilka:*nagle się zatrzymuje* Stop! Proszę o czas. To ty jesteś pewna, że jestem jakaś homo nie wiadomo? Z kim ja żyję?”
      Kelly: A ja myślałam, że ty już ogarniasz moje poczucie humoru. Wiem, że jesteś hetero, ale szukasz takiego fajnego o stalowych nerwach który cie nie będzie oszukiwał. Chociaż czasami myślę, ze łatwiej by było gdybyś zmieniła orientacje.
      „Jack: To Czarna panią kocha ja nawet pani nie znam :)
      Lilka: Oczywiście bo ty niby ani trochę jej nie lubisz.”
      Kelly: Mnie się nie lubi za mną się szaleje.
      „Jack:*krzywi się*”
      Kelly: *uśmiecha się*
      „Lilka: Pewnie jakaś krowa zwiadowców.”
      Kelly: *dostała takiego ataku śmiechu, że nie była w stanie dalej się czołgać i teraz śmieje się twarzą w ziemie leżąc na płask*
      „Jack: Nie podoba mi się ta twoja mina.”
      Kelly: Jaka mina?
      „Jack:*uśmieszek* Skoro nie istnieje to poco szukasz? Odpuść sobie.”
      Kelly; Błąd.
      „Lilak: Kraina słodyczy i latanie to było moje marzenie z dzieciństwa.”
      Kelly: Ja to chyba o Nibylandi marzyłam i w sumie też się tak jakby sprawdziło.

      Usuń
    16. Jack: Byliśmy na Strażnikach i oczywiście było wielkie Peter I'm your father. Prze lizany temat. Drugie części zawsze są gorsze.
      Ja: Musiałyśmy wyjść z Martą 17 minut przed końcem żeby zdarzyć na autobus! Po prostu skandal! I teraz nie wiem jaki był koniec ale mogę się założyć że rozwalili ten mózg czy duszę tego całego Ego z resztą zwał jak zwał i był happy end.
      Lilka:I oczywiście pewnie coś wspomnieli o kamieniach nieskończoności. Powinnam wyruszyć w kolejną pasjonującą podróż, pozbierać te wszystkie sześć kamieni by nie trafiły w niepowołane ręce i oczywiści pokonać Thanosa. Zwolennicy dobra by tego chcieli mówię wam. Naprawdę nie wiem dlaczego jeszcze tu stoję.
      Jack: To właśnie Czarna twoje ręce są najbardziej nie powołane. Ciekawe co zrobiłaby z nimi Charlie?
      Lilka: Jak to co? Zjadłaby. Po za tym Yondu zmienił fryz, załoga mu się zbuntowała, pojechał Rocketowi ale i tak go kocham, a mały Groot był uroczy kiedy zwymiotował i nie tylko w tedy.
      Ja: Tak Rocket i Groot najlepsze combo, a Drax tymi sowimi tekstami i poradami co do kobiet rozwalił system. Ogólnie Marvel nawet się postarał no oczywiście ta pozytywna dawka energii która mnie urzekła nabrała jeszcze większej mocy zupełnie jak efekty specjalne których jest...dużo naprawdę dożo i chyba ośmielę stwierdzić ze aż za dużo.
      Jack: Powiedziałaś ,,dużo" trzy razy. Czyli co dajemy im te 8 na 10 punktów i niech się cieszą?
      Ja:Puki co 6 na 10 bo zakończenia nie widziałam.
      Lilka: Gamora pogodziła się ze swoją sis ale słodko.
      Jack: Ta słodko. Smerfetka chciała ją zabić.
      Lilka: Co nie zmienia faktu, że się jako tako pogodziły. Nie rozumiem logiki Ego. Kochałem twoją matkę Peter ale wszczepiłem jej raka-.-
      Ja: I w tedy naprawdę się wkurzyłam.
      Lilka: A ja to niby co? Dobrze że Peter go rozstrzelał bo inaczej sama bym mu łeb ukręciła.
      Ja:Czyli przynajmniej w jednym się zgadzamy.
      Jack: Nie wierzę w to.
      Lilka: Ty to cicho bądź bo mało jajka nie zniosłeś kiedy puścili zwiastun Transwormers: Ostatni rycerz.
      Jack: Jeszcze na to pójdziemy...zobaczysz.
      Lilka: Pha. Uważaj bo Krukowi będzie się chciało.
      Ja: Chcę wam powiedzieć, że przegadaliśmy połowę koma o jednym i w dodatku zawile.
      Jack: Czyli jak zwykle.
      Lilka: Ja to podsumuję. Ujdzie ale, że tak powiem po chamsku dupy nie urywa.
      Jack: Wam mało kiedy ja urywa.
      "Kelly: *przytula do siebie Lile.* Ty mnie rozumiesz. To jest mój człowiek. Jakby się ktoś nie ogarniał dlaczego ją lubię to tu ma przykład. Lila rozumie, Lila ogarnia, Lila lubi naleśniki, Lila wie o co chodzi."
      Jack: Albo...Lilka jest psychicznie rozchwiana i zazdrosna.
      Lilka: Znów mam napady schyzofreni czy miałeś się udławić?
      Jack: To schizofrnia.

      Usuń
    17. "Kelly: A te dwa pierwsze to…?"
      Jack: Kishatu i tosty.
      Lilka:O nie jak ja to pokonam. Z Ryugą jeszcze by się coś zrobiło ale tosty to przeszkoda nie do przebicia.
      "Kelly: A ja myślałam, ze przez żołądek.
      Lilka: Przez to też. W końcu jakoś musiałam zdobyć zaufanie Jacka.
      Kelly: Dobry tytuł napisz książkę.* 100 % serio.*"
      Jack: I mam skończyć jak Kruk? Nie dziękuję.
      Ja: Węża na własnym blogu wychowuję.
      Jack: Zabawne. Ewoluowałem z chomika z węża. Matka natura jest kapryśna.
      "Kelly: A ja myślałam, że ty już ogarniasz moje poczucie humoru. Wiem, że jesteś hetero, ale szukasz takiego fajnego o stalowych nerwach który cie nie będzie oszukiwał. Chociaż czasami myślę, ze łatwiej by było gdybyś zmieniła orientacje."
      Lilka: Właśnie nie zawsze ale dobrze, że o tym wiesz. Widzę że tak samo jak Jack twierdzisz, że jeszcze się taki nie urodził co by mi dogodził?
      Jack: A może się mylę?
      Lilka: Jestem pewna, że tak. Wyjdę za Arktosa.
      Jack: Po moim trupie :)
      "Kelly: Mnie się nie lubi za mną się szaleje."
      Jack: To tak jak za mną:)
      Lilka:*do Kelly* To dlaczego ja cię po prostu bardzo lubię?
      "Kelly: *dostała takiego ataku śmiechu, że nie była w stanie dalej się czołgać i teraz śmieje się twarzą w ziemie leżąc na płask*"
      Lilka:Mhyhy. Takie to zabawne? Skoro mają specjalne koniki dla zwiadowców to czemu by nie krowy?
      Jack:*przygląda się Kelly* Chyba się udławiła.
      Lilka: Nie to miałeś zrobić ty.
      "Kelly: Jaka mina?"
      Jack: Ta którą właśnie zrobiłaś kiedy Czarna rechotała.
      "Kelly; Błąd."
      Jack:Acha...
      "Kelly: Ja to chyba o Nibylandi marzyłam i w sumie też się tak jakby sprawdziło."
      Lilka: Nie lubię Nibylandi i tego piejącego koguta który ukradł struj Robin Hoodowi.

      Usuń
    18. "Lilka:I oczywiście pewnie coś wspomnieli o kamieniach nieskończoności. Powinnam wyruszyć w kolejną pasjonującą podróż, pozbierać te wszystkie sześć kamieni by nie trafiły w niepowołane ręce i oczywiści pokonać Thanosa. Zwolennicy dobra by tego chcieli mówię wam. Naprawdę nie wiem dlaczego jeszcze tu stoję."
      Kelsi: Idę z tobą. Pewnie nawet nie wiesz gdzie ich szukać.
      Kelly: Uwaga nerd atakuje.
      Kelsi; Ty też idziesz ja robię za mózg ty resztę.
      Kelly: Zdegradowałaś mnie do roli mięśniaka. Dzięki wielkie.
      " Jack: Kishatu i tosty.
      Lilka:O nie jak ja to pokonam. Z Ryugą jeszcze by się coś zrobiło ale tosty to przeszkoda nie do przebicia."
      Kelly: No fakt nie masz w sobie ciągnącegego się sera ani keczupu a samej szynki kochać niemożna.
      Mary: Polenizowała bym.
      Kelly:...?
      Mary: Mięso.
      Kelly: Aaaaa.
      " Lilka: Właśnie nie zawsze ale dobrze, że o tym wiesz. Widzę że tak samo jak Jack twierdzisz, że jeszcze się taki nie urodził co by mi dogodził?"
      Kelly: Twierdzę, że to będzie trudne. Nie niemożliwe, ale zajedwabiście trudne.
      "Lilka: Jestem pewna, że tak. Wyjdę za Arktosa."
      Kelly: Pozytywne myślenie to podstawa.
      " Lilka:*do Kelly* To dlaczego ja cię po prostu bardzo lubię?"
      Kelly: Bo szaleje w moim słowniku i twoim znaczy co innego.
      " Lilka:Mhyhy. Takie to zabawne? Skoro mają specjalne koniki dla zwiadowców to czemu by nie krowy?"
      Kelly: Boziu Will na krowie. XD *śmieje się jeszcze chwilę poczym powoli siada co chwile chichocząc* O kurde chyba wciągnełam nosem trochę trawy.
      " Jack: Ta którą właśnie zrobiłaś kiedy Czarna rechotała."
      Kelly: *zmarszczyła brwi* Bo ja niby wiem jak wtedy wyglądałam. Zresztą jak tak lubisz oglądać moją buźke to niewiem zaproś mnie na drinka czy coś.
      " Lilka: Nie lubię Nibylandi i tego piejącego koguta który ukradł struj Robin Hoodowi."
      Kelly: A ja kocham.

      Usuń
    19. "Kelsi: Idę z tobą. Pewnie nawet nie wiesz gdzie ich szukać."
      Lilka:Phahaha!
      Jack:I teraz się zacznie. Kelsi kwiatuszku nie musiałaś tego mówić-_-
      Lilka:Ale ty wiesz, że ja nie mówiłam na poważnie? Jeszcze tak mi nie odbiło żeby mieć na głowie pół wszechświata i Thanosa gościa z twarzą zgniłego ziemniaka i tandetną rękawicą. Puki co mam lepsze rzeczy do roboty. Poza tym są lepsze sposoby niż wynajmowanie cie do odnalezienia kamyków...jeszcze zachciałoby ci się po merdać swoje ego i zrobiłabyś powrót Ultrona.
      Jack: Ja bym sobie po merdał...
      Lilka: Uważaj bo ci pozwolę*rozkręciła się i teraz zacznie się nabijać*Już widzę jak wpadam do korpusu Novy gości z garnkami na głowach robię wejście smoka i zabieram im kamień mocy. Z pewnością mieli by głupie miny. Albo do tego królestwa celtyckich świrów. Przypuśćmy że zabieram ten cały Teserakt widzi to Młotek i mówi: ,,Na brodę Odyna" a Odyn: ,,Na moją brodę" XD
      Jack: Niema to jak śmiać się z własnych żartów.
      Lilka: Z czegoś trzeba. Wiecie co jest jeszcze zabawne? Loki miał w ręku to swoie berło i Teserakt czyli dwa kamienie i albo mam sklerozę albo nawet nie miał o tym pojęci. Gdzie jest reszta? Eter był u Kolekcjonera ale po wypadzie Strażników nie wiem co się z nim dalej stało. Kamień umysłu nosi na główce ten który jako drugi był godzien posiąść młotek czyli Vision. Kamień czasu i duszy nie mam pojęcia ale to pewnie dlatego że Kruk nie była łaskawa wczoraj obejrzeć do końca Strażników a jestem pewna że coś musieli wspomnieć na ten temat.
      Ja: Autobus siła wyższa.
      Lilka: Jasne.
      Ja: A może miałam potem wracać 16 kilometrów na pieszo co?
      Lilka: A czemu nie?
      Ja:Nie rozmawiasz ze mną poważnie. Nie gadam z tobą.
      Lilka: No i dobra ja z tobą też.
      Jack: Kolejny foch-_-
      Lilka: Poza tym ta pani do której się nie odzywam...
      Ja: :P
      Lilka: :P...nie była również łaskawa oglądać Doktora Strenga, a jestem pewna, że tam również było coś o kamieniu czasu albo duszy. I jeszcze trzeba czekać na Młotka i jego Ragnarok no i w końcu Avengersów Infinity War. Kto w ogóle wie czy ja do tego czasu dożyję? Myślicie, że tam gdzie pójdę po śmierci mają kablówkę albo internet?
      Jack: Na pewno :)*widzi że Lilka straciła nim zainteresowanie*Kruk? :)
      Ja:Tak? :)
      Jack: Dla dobra nas wszystkich i oczywiście w humanitarnym geście...uśpijmy ją.
      Ja:Za bardzo byś tęsknił.
      Jack: Wiesz wyśmiałbym cię ale...
      Ja: Nie chcesz gorzej podpaść?
      Jack: Powiedźmy.
      "Mary: Mięso.
      Kelly: Aaaaa."
      Lilka: Kanibale.
      Jack: Myślę, że za wile to by się tobą nie posiliły.
      Lilka: Najpierw musiałyby mnie schwytać.
      "Kelly: Twierdzę, że to będzie trudne. Nie niemożliwe, ale zajedwabiście trudne."
      Lilka: Wiem że miałam o tym nie wspominać ale poco w ogóle szukać skoro i tak pewnie nie długo będę wąchała kwiatki od spodu?
      Jack: Bo ci przypomną co mówiłaś ostatnio Izumiemu.
      Lilka: Oooo zapamiętałeś jego imię. Jestem pod wrażeniem.
      "Kelly: Pozytywne myślenie to podstawa."
      Jack: Właśnie widziałaś jej pozytywne myślenie.
      Lilka: Ale to by było pozytywne pod pewnym kontem.
      "Kelly: Boziu Will na krowie. XD *śmieje się jeszcze chwilę poczym powoli siada co chwile chichocząc* O kurde chyba wciągnełam nosem trochę trawy."
      Lilka: To teraz wyobraź sobie Halta.*Kelly mówi o żelach w nosie* Poważnie? Ale możesz oddychać?
      "Kelly: *zmarszczyła brwi* Bo ja niby wiem jak wtedy wyglądałam. Zresztą jak tak lubisz oglądać moją buźke to niewiem zaproś mnie na drinka czy coś."
      Jack:Ja bardzo chętnie ale wiesz Pani Wielkie Oko jak i Czarna patrzą.
      "Kelly: A ja kocham."
      Lilka: I to jest straszne.

      Usuń
    20. "Lilka:Ale ty wiesz, że ja nie mówiłam na poważnie? Jeszcze tak mi nie odbiło żeby mieć na głowie pół wszechświata i Thanosa gościa z twarzą zgniłego ziemniaka i tandetną rękawicą. Puki co mam lepsze rzeczy do roboty. Poza tym są lepsze sposoby niż wynajmowanie cie do odnalezienia kamyków..."
      Kelsi:*zignorowała Jacka* Wiesz chiałam być.... Miła? To chyba dobre słowo. Nie musisz brać wszystkiego serio, a już szczególnie kiedy mówimy o czymś teoretycznie niemożliwym i mówie tu o mnie zostawiającej samemu sobie mój serwer, a nie podróżach między wymiarami.
      "jeszcze zachciałoby ci się po merdać swoje ego i zrobiłabyś powrót Ultrona. "
      Kelsi: Żeby zrobił nam reset? Nie dziękuję.
      Kelly: Bo cie wcale nie korci, żeby zmaistrować robota.
      Kelsi:*patrzy na Kelly zmrurzonymi oczami*...Kapitan Ameryka.
      Kelly: No tu masz rację. Nie zaryzykowała byś że coś mu się stanie.
      "Jack: Ja bym sobie po merdał..."
      Kelly: Twoje ego ma się dobrze więc nieprzrsadzaj bo jeszcze zwiędnie.
      "Lilka: Z czegoś trzeba. Wiecie co jest jeszcze zabawne? Loki miał w ręku to swoie berło i Teserakt czyli dwa kamienie i albo mam sklerozę albo nawet nie miał o tym pojęci."
      Kelly: Loki miał swój plan i jak dotąd wyszystko poza śmiercią Fridy idzie po jego myśli.
      "Gdzie jest reszta? Eter był u Kolekcjonera ale po wypadzie Strażników nie wiem co się z nim dalej stało. Kamień umysłu nosi na główce ten który jako drugi był godzien posiąść młotek czyli Vision. Kamień czasu i duszy nie mam pojęcia ale to pewnie dlatego że Kruk nie była łaskawa wczoraj obejrzeć do końca Strażników a jestem pewna że coś musieli wspomnieć na ten temat."
      Kelsi: Kamień duszy ma Heidmal czasu Doktor Strange.
      Mary: Zostawcie to w spokoju takie rzeczy z reguły wpadają w niepowołane ręce gdy rusza się je stamtąd gdzie dotąd były.
      "Mary: Mięso.
      Kelly: Aaaaa."
      "Lilka: Kanibale."
      Mary: Mnie w to nie mieszaj ja mówiłam o szynce.
      Kelly: Tak to jest gdy wtrąca się do rozmowy.
      "Lilka: Najpierw musiałyby mnie schwytać."
      Kelly: Wystarczy ci nie mówić, że mam zamiar zrobić ci coś złego....Mamo to przerażające jak bardzo mi ufasz biorąc pod uwagę, że już raz się ktoś za mnie podawał.
      "Lilka: Wiem że miałam o tym nie wspominać ale poco w ogóle szukać skoro i tak pewnie nie długo będę wąchała kwiatki od spodu?"
      Kelly: Nie marudzić. Kelly mówi Kelly zrobi, a jak już mi się uda to zaśpiewam ci Miss Independet.
      "Jack: Właśnie widziałaś jej pozytywne myślenie."
      Kelly: *żołnierskim tonem* Nie obniżaj morali! Na glebe i 50 za marudzenie!
      "Lilka: Ale to by było pozytywne pod pewnym kontem. "
      Kelly: Właśnie!
      "Lilka: To teraz wyobraź sobie Halta.*Kelly mówi o żelach w nosie* Poważnie? Ale możesz oddychać?"
      Kelly: Ale Eraka to by dopiero przetrzepało. :) Spokojnie śmieje się więc oddycham...Mamo to było normalnie z tej samej półki co myślę więc jestem.
      "Jack:Ja bardzo chętnie ale wiesz Pani Wielkie Oko jak i Czarna patrzą."
      Kelly: Grunt to dobra wymówka zresztą i tak by cie do klubu nie wpuścili.
      "Lilka: I to jest straszne."
      Kelly: Straszny to jest smród w autobusie latem, ale spokojnie pokolei wszystko spowrotem poustawiamy na miejscu w tej twojej główce i znowu będzie git.

      Usuń
    21. "Kelsi:*zignorowała Jacka* Wiesz chiałam być.... Miła? To chyba dobre słowo. Nie musisz brać wszystkiego serio, a już szczególnie kiedy mówimy o czymś teoretycznie niemożliwym i mówie tu o mnie zostawiającej samemu sobie mój serwer, a nie podróżach między wymiarami."
      Lilka:Acha. Tak. Wy wszyscy chcecie być mili a potem okazuje się że to wcale nie jest tak jakby się wydawało.
      "Kelsi:*patrzy na Kelly zmrurzonymi oczami*...Kapitan Ameryka."
      Lilak: Chora obsesja.
      Jack: Bo ty i Kruk niby nie biegałyście w koło i nie ekscytowałyście się jak tam frajerowi było?
      Ja:Jonathan Christopher Morgenstern. Zapamiętaj proszę to imię U-U
      Lilka: Jack jest na to za głupi. Możesz mu mówić po prostu Sebastian.
      Jack:Oczywiście pan frajer Sebastian. Zabiorę was na Narodowy do Boszabora czy jak mu tam było i wyleczy wam mózgi.
      Lilka: Jeśli pozwolisz mnie dotknąć jakiemuś komuś to uprzejmie obu wam odetnę głowę.
      Ja:Daj spokoju. Nigdzie nas nie zabierze...Szkoda by mu było wydać kasę na wejściówkę.
      Lilka: W sumie to masz rację.
      Jack:*uśmiech się z politowaniem* Tylko ja wiem jak was pogodzić.
      "Kelly: Twoje ego ma się dobrze więc nieprzrsadzaj bo jeszcze zwiędnie."
      Jack: Pony ale czy ty nie widzisz jaki ja jestem nie doceniany? Kiedyś byłem blondynem numer jeden na liście Czarnej albo Kruka a teraz spadłem chyba na trzecie miejsce.
      "Kelsi: Kamień duszy ma Heidmal czasu Doktor Strange."
      Lilak: Widzisz?
      Jack: Nie trudno się pokapować to jeden z filmów Marvela w ostatnich latach gdzie mamy coś nadprzyrodzonego. Deadpool czy Spiderman odpadają wiec*udawany zachwyt*Brawo ty Czarna!
      Lilka: Kłamca-_-
      "Mary: Zostawcie to w spokoju takie rzeczy z reguły wpadają w niepowołane ręce gdy rusza się je stamtąd gdzie dotąd były."
      Lilka:*niby miała coś powiedzieć ale stwierdza że nie będzie się do niej odzywać*
      "Kelly: Wystarczy ci nie mówić, że mam zamiar zrobić ci coś złego....Mamo to przerażające jak bardzo mi ufasz biorąc pod uwagę, że już raz się ktoś za mnie podawał."
      Lilak: Zawsze mogę przestać. Poza tym kto się pod ciebie podszywał ten niewyrośnięty granatowy dupek z innego świata?
      Jack:Jasne jasne już pewnie się w nim zakochałaś.
      Lilka: Nie wiesz tą fuchę zostawiłam Jill.
      Jack: XD
      Lilak: Śmiej się śmiej.
      "Kelly: Nie marudzić. Kelly mówi Kelly zrobi, a jak już mi się uda to zaśpiewam ci Miss Independet."
      Lilak: Powodzenia.
      Jack: Faktycznie może się jej przydaaaa...*dostał kuksańca w ramię*
      "Kelly: *żołnierskim tonem* Nie obniżaj morali! Na glebe i 50 za marudzenie!"
      Jack: Kpisz czy żartujesz?
      "Kelly: Właśnie!"
      Lilka: Ta te kąty i trajektorie kiedy spada się z mostu a potem brelok rzuca tobą o bruk...
      "Kelly: Ale Eraka to by dopiero przetrzepało. :) Spokojnie śmieje się więc oddycham...Mamo to było normalnie z tej samej półki co myślę więc jestem."
      Jack: Ty już nie myśl tyle bo myślicielem zostaniesz.
      "Kelly: Grunt to dobra wymówka zresztą i tak by cie do klubu nie wpuścili."
      Jack: Byłem w takich klubach o których nawet pojęcia nie masz. Poza tym wyglądam jakbym miał 15 lat a w tym wieku już wpuszczają do niektórych.
      Lilak: Ja miałam 13 i...*nagle uświadamia sobie co mówi i spogląda na Jacka który jej słucha* Nie istotne.
      Jack: Nie no dokończ jak zaczęłaś.
      Lilka: Wiesz jakoś nie mam ochoty. A ty nie masz prawa chodzić po żadnych klubach a szczególnie do ,,Opium" r-o-z-u-m-i-e-s-z?
      Jack: Nie mów do mnie jak do idioty bo nim nie jestem.
      Lilka: Czasem mam wątpliwości.
      Jack:Kumpel ma klub nie da rady żebym do niego nie chodził.
      Lilka: Jak go zmiotę z powierzchni ziemi to nie będziesz.
      Jack: Psychopatka.
      Lilka:*uświadamia coś sobie* Zaraz to ty masz kolegów? Kurcze a to nowość jest.
      "Kelly: Straszny to jest smród w autobusie latem,
      Ja: Popieram.
      "ale spokojnie pokolei wszystko spowrotem poustawiamy na miejscu w tej twojej główce i znowu będzie git."
      Lilka:Kolejna chce mi grzebać w głowie. Jak nie Zmora to albo dostałam napadów shizy albo Maryśka próbowała kiedyś.

      Usuń
    22. "Lilka:Acha. Tak. Wy wszyscy chcecie być mili a potem okazuje się że to wcale nie jest tak jakby się wydawało."
      Kelsi: *sms* Ona tak zwsze?
      Kelly: *sms* Chyba jest uczulona.
      Kelsi: No trudno, nie masz humoru na żarty a lvl sam się nie wbije.
      "Jack: Pony ale czy ty nie widzisz jaki ja jestem nie doceniany? Kiedyś byłem blondynem numer jeden na liście Czarnej albo Kruka a teraz spadłem chyba na trzecie miejsce."
      Kelly: No to musisz się bardziej starać. Jeśli chcesz, żeby ciw bardziej doatrzegały może spróbuj przejąć władzę nad świtem od tego zawsze przybywa fangirlów.
      "Lilak: Zawsze mogę przestać. Poza tym kto się pod ciebie podszywał ten niewyrośnięty granatowy dupek z innego świata?"
      Kelly: Gilmer. Takie pierwsze z brzegu.
      "Jack:Jasne jasne już pewnie się w nim zakochałaś.
      Lilka: Nie wiesz tą fuchę zostawiłam Jill."
      Kelly: *kichła* Daj spokój Jack przecież Kai jest dokładnym przeciwieństwem tego co ustaliliśmy, że mam szukać u faceta dla Lil, a jeśli to prawda to strzelam focha.
      "Jack: Kpisz czy żartujesz?"
      Kelly: Jeste, że żartuje twoje nerdowska rąsie nie dały by rady tyle zrobić.
      "Lilka: Ta te kąty i trajektorie kiedy spada się z mostu a potem brelok rzuca tobą o bruk..."
      Kelly: A ta znowu o samobujstwie. Jak się nie ogarniesz to zawołam Alexa, a on cie tu zasłodzi do noeprzytomnościc...albo nie, złame sobie rękę.
      "Jack: Ty już nie myśl tyle bo myślicielem zostaniesz."
      Kelly: To mi akurat nie grozi.
      Kelsi: *ze swojego pokoju* Auto diss.
      "Jack: Byłem w takich klubach o których nawet pojęcia nie masz. Poza tym wyglądam jakbym miał 15 lat a w tym wieku już wpuszczają do niektórych."
      Kelly: Chyba jako dekoracja.
      "Lilak: Ja miałam 13 i...*nagle uświadamia sobie co mówi i spogląda na Jacka który jej słucha* Nie istotne."
      Kelly: Tu coś się właśnie stało ale i jestem dokońca pewna co.
      "Lilka:*uświadamia coś sobie* Zaraz to ty masz kolegów? Kurcze a to nowość jest."
      Kelly: Nie no targolił jakiegoś schlanego typa w sylwestra. Przyswajaj informację.., No chyba, że go z ulicy zgarnął. To też ma sens.
      "Lilka:Kolejna chce mi grzebać w głowie. Jak nie Zmora to albo dostałam napadów shizy albo Maryśka próbowała kiedyś."
      Kelly: Chodziło mi, że ci pomogę dojść do siebie po tych wszystkich przejściach, a nie ze będę gdzieś grzebać.

      Usuń
    23. "Kelsi: *sms* Ona tak zwsze?
      Kelly: *sms* Chyba jest uczulona."
      Lilka:*przygląda się im z uniesionymi brwiami podejrzewając, że piszą do siebie* Powinnyście iść na odwyk.
      "Kelsi: No trudno, nie masz humoru na żarty a lvl sam się nie wbije."
      Lilka: No jeszcze mi powiedź, że się mylę i wcale nie mam racji.
      "Kelly: No to musisz się bardziej starać. Jeśli chcesz, żeby ciw bardziej doatrzegały może spróbuj przejąć władzę nad świtem od tego zawsze przybywa fangirlów."
      Jack:Jak znajdę beya to może jakoś wkręcę tą homozygotę i sam się wezmę za podbój świata ale nie wiem czy mi się będzie chciało teraz już na nic nie mam czasu*zerka na Kelsi* Takiej to dobrze-_-
      "Kelly: Gilmer. Takie pierwsze z brzegu."
      Jack: Ha! Widzisz o swojej kumpeli od kieliszka zapomniałaś ale o frajerze już nie. Kruk jutro będziemy przejeżdżać przez Łuków wysadzimy ją tam przy ośrodku dla takich jak ona co?
      Ja: To niema sensu. Rozwali ścianę, wróci do domu i jeszcze ci się oberwie.
      Jack: Chyba zaryzykuję. Jeden siniak w tą czy w tą nie robi różnicy.
      Megan: Mam Altacet jeśli chcesz.
      Lilka:Jeszcze tej tu brakowało...
      Jack: Bardzo chętnie :)*w myślach: Cokolwiek to jest*
      "Kelly: *kichła*
      Lilka: Haha! Widzisz? Prawda!
      Jack: Haha? To miał być ten twój comeback?
      Lilka:Spadaj pod most spać pod kartonem.
      "Daj spokój Jack przecież Kai jest dokładnym przeciwieństwem tego co ustaliliśmy, że mam szukać u faceta dla Lil, a jeśli to prawda to strzelam focha."
      Lilka: Nie mam przyjemności go więcej oglądać na oczy niech Ren się z nim męczy.
      Jack: Ta, ta. A za co ten foch bo jest już ta godzina i po całym dniu nie którzy nie ogarniają.
      Ja:Prąd mi ukradli...złodzieje-.-
      Lilka: Biedactwo. Tylko naprawiali transformator.
      Jack:*znaczący wzrok na Lilkę* Ciekawe dla czego?
      Lilka: Na mnie nie patrz w tym tygodniu jeszcze nie miałam okazji nic wysadzić.
      "Kelly: Jeste, że żartuje twoje nerdowska rąsie nie dały by rady tyle zrobić."
      Jack: A zakładamy się?
      Ja: Nie rób tego. Lilka i tak na tobie siądzie.
      Lilka: Ja? Jak możesz mnie tak bezpodstawnie oskarżać? :)
      Ja: Oczywiście że mam podstawy żeby tak twierdzić.
      Jack: Czarną się zamknie w szafie.
      Lilka: Przykro mi ale już jest zajęta.
      "Kelly: A ta znowu o samobujstwie. Jak się nie ogarniesz to zawołam Alexa, a on cie tu zasłodzi do noeprzytomnościc...albo nie, złame sobie rękę."
      Lilka: No dalej! Proszę! Ale ja ci jej nie uleczę!
      "Kelly: To mi akurat nie grozi.
      Kelsi: *ze swojego pokoju* Auto diss."
      Lilka:*już ma otwierać buzię i zacząć śpiewać*
      Jack: Nie-_-
      Lilka: Ty mnie nie kochasz :(
      Jack: Ani trochę :)
      "Kelly: Chyba jako dekoracja."
      Jack: No zdziwiłabyś się. Nie wiem czy ciebie by do jakiegoś wpuścili nawet jako dekorację. Przecież wyglądasz w tych kucykach an jakieś 13 lat.
      Lilka:*gapi się gdzieś niewidomym wzrokiem* Trochę tapety, jakiś ciuch, dobre but, grono starszych kumpli twojego najlepszego kumpla i już jesteś w środku, a potem okazuję się że to pójście tam to był jeden z najgorszych decyzji w twoim życiu...w gruncie rzeczy Zmora jest gorsza.
      Jack:*od jakiejś chwili macha jej ręką przed oczami*
      Lilka:Musiałam się urodzić w czepku który stworzył jakiś demon który miał na zamaże sprowadzać na ludzi pecha. Piątek trzynastego tak powinnam mieć na imię.
      Jack:*porzucił machanie ręką i w końcu uszczypnął ją. Moja sekunda a już leży na ziemi*
      Lilka: Aaa! Choroba, Jack nie wiesz, że nie powinieneś tak robić?!
      Jack:*niby miał się podnosić ale odechciało mi się i znów padł na ziemię* Teraz już wiem. Chyba coś mi złamałaś.
      Lilka: Nie żartuj sobie tylko wstawaj.
      Jack: Nie żartuję.
      Lilka: W takim razie kłamiesz.
      Jack: Ciepło.
      Lilka: Oj, wstawaj*ciągnie go za rękę*
      Jack: Nie mogę*chowa twarz w zgięciu ręki* Umarłem.
      Lilka: Trupy nie gadają.
      Jack:...
      Lilka:Jaaack!
      Jack: Nie piskaj przecież wstaję.

      Usuń
    24. "Kelly: Nie no targolił jakiegoś schlanego typa w sylwestra. Przyswajaj informację.., No chyba, że go z ulicy zgarnął. To też ma sens."
      Jack: To właśnie był właściciel tego klubu.
      Lilak: Już ja sobie z nim porozmawiam jak go spotkam i naślę na niego sanepid czyli Kruka.
      Ja: Spać mi się chce.
      Lilka: Dzięki za wyznanie. Powinnaś być po mojej stronie.
      Ja: Nie jestem po niczyjej. Chodźmy spać.
      Jack: Dobra nich idzie bo już zaczyna marudzić :)
      Ja: Bo naślę na ciebie Falafina i cię w nocy zgwałci.
      Jack:Spokojnie jestem na to przygotowany.
      Lilka: Ludzie to tylko pluszak.
      Jack: Może i wygląda jak pluszak ale to krwawy demon mówię ci.
      Lilka:No popatrz wychodzi na to, że z nim też masz coś wspólnego.
      Jack: Ty mnie do tego nie porównuj.
      "Kelly: Chodziło mi, że ci pomogę dojść do siebie po tych wszystkich przejściach, a nie ze będę gdzieś grzebać."
      Lilka: Szkoda. Teraz będę musiała wynająć kogoś z zakładu pogrzebowego albo poprosić żeby wampiry się mną pośmiertnie zajęły i to od razu bo lubią krew w temperaturze skóry, a nie skrzepniętą.
      Jack: Świetna informacja. Teraz już wiem co zaproponować im na pierwszej randce.
      Lilka: Bardzo zabawne.
      Jack: To zajmij się czymś a nie myślisz o śmierci. Najlepiej pracą. W końcu gdzieś cie musza przyjąć nawet już pozwoliłem sobie wysłać twoje zdjęcia i CV do jednej z restauracji Maid Cafe.
      Lilka:*kamienna twarz i wzrok utkwiony w Jacku ale brew jej drga* Zamorduję.
      Jack: Nie potrzebnie przyjęli cię. Zaczynasz od jutra.
      Lilka: A potem wskrzeszę i jeszcze raz zamorduję.
      Jack:Ach i weź tu dogódź kobiecie U_U
      Lilka: A potem zrzucę z klifu do morza i już nie wyciągnę.
      Jack: To pewnie dlatego, że boisz się morza.
      Lilka:*rzuca w niego watą* Giń!
      Jack:*zaciąga się powietrzem* O nie. Chyba umarłem. I co teraz?
      Lilka: Postaram się nie płakać.

      Usuń
    25. Kelly: :D
      Kelsi: O nie.
      Kelly: Maybe I need some rehab!
      Kelsi: Ja cie mie znam.
      Kelly: Or maybe just need some sleep!
      Kelsi: Definitywnie cie nie znam.
      Kelly: I've got a sick obsession!
      I'm seeing it in my dreams*zarzuca na Kelsi ręce *
      Kelsi: Odczep się odemnie chory człowiecze.
      Kelly: I'm looking down every alley
      I'm making those desperate calls!
      Kelsi: Ide stąd. O.o
      Kelly; I'm staying up all night hoping
      Hitting my head against the wall!!! *koniec dosłownie krzyczała * Yup jestem uzależniona od mojego nerda!
      Kelsi: *w swoim pokoju trzesie się ze śmiechu*
      "Jack:Jak znajdę beya to może jakoś wkręcę tą homozygotę i sam się wezmę za podbój świata ale nie wiem czy mi się będzie chciało teraz już na nic nie mam czasu*zerka na Kelsi* Takiej to dobrze-_-"
      Kelly: Jak ci się już uda to zadzwoń. Chciałabym to zobaczyć.
      "Megan: Mam Altacet jeśli chcesz.
      Lilka:Jeszcze tej tu brakowało...
      Jack: Bardzo chętnie :)*w myślach: Cokolwiek to jest*"
      Kelly: Wiesz co Meg lewatywa chyba też mu dobrze zrobi.
      "Lilka: Nie mam przyjemności go więcej oglądać na oczy niech Ren się z nim męczy."
      Kelly: W takim razie oby były we wszechświecie dwa cukierkowe wymiary.
      "Jack: Ta, ta. A za co ten foch bo jest już ta godzina i po całym dniu nie którzy nie ogarniają."
      Kelly: Bo mnie nie chce bo jestem kobietą.
      "Jack: A zakładamy się?"
      Kelly: A o co?
      "Lilka: No dalej! Proszę! Ale ja ci jej nie uleczę!"
      Kelly: Nawet gdybyś chciała to ci nie pozwole.
      "Jack: No zdziwiłabyś się. Nie wiem czy ciebie by do jakiegoś wpuścili nawet jako dekorację. Przecież wyglądasz w tych kucykach an jakieś 13 lat."
      Kelly: Słonko ty chyba nie widziałeś jak ja mogę wyglądać.
      "Lilka:*gapi się gdzieś niewidomym wzrokiem* Trochę tapety, jakiś ciuch, dobre but, grono starszych kumpli twojego najlepszego kumpla i już jesteś w środku, a potem okazuję się że to pójście tam to był jeden z najgorszych decyzji w twoim życiu...w gruncie rzeczy Zmora jest gorsza."
      Kelly: O.O Lila chcesz o tym porozmawiać?
      "Jack: To właśnie był właściciel tego klubu."
      Kelly: Ha! Nawet na kacu ogarniam.
      "Lilka: Szkoda. Teraz będę musiała wynająć kogoś z zakładu pogrzebowego albo poprosić żeby wampiry się mną pośmiertnie zajęły i to od razu bo lubią krew w temperaturze skóry, a nie skrzepniętą."
      Kelly: *przez zaciśnięte zęby* Ty jeszcze zatańczyć na moim grobie łapiesz czy mam iść po Glimer, żeby ci to ołowiem wytłumaczyła?
      "Jack: Świetna informacja. Teraz już wiem co zaproponować im na pierwszej randce."
      Kelly: Jedyny wampir którego kocham ma żone którą prawdziwe kocha i to z wzajemnością ta informacja zda mi się na nic.
      "Lilka: A potem wskrzeszę i jeszcze raz zamorduję."
      Kelly: Nekromantą to ja tutaj jestem...tak Nekromantą dobrze powiedziałam.

      Usuń
    26. Jack: Taaak-_-
      Lilka:Mhyhy :)
      "Kelsi: *w swoim pokoju trzesie się ze śmiechu*"
      Jack: Pony przestań bo się udusi a tego byśmy nie chcieli.
      Lilka: Czekaj jak to szło? Miłość rośnie wokół nas!
      Jack: Ale fałszujesz.
      Lilka:*układa palce w serce i pokazuje je Jackowi*
      "Kelly: Jak ci się już uda to zadzwoń. Chciałabym to zobaczyć."
      Jack: I zobaczysz. Myślisz że nie urobię Ziggurata? Chyba mnie nie doceniasz.
      Lilka: Spokojnie nie jesteś jedyny.
      "Kelly: Wiesz co Meg lewatywa chyba też mu dobrze zrobi."
      Lilka: Chyba na mózg.
      Megan: Lewatywa chyba nie będzie potrzebna^^
      Lilka: Jak to nie? Zrób mu taką profilaktyczną lewatywę żeby pozbyć się kawy.
      Megan: Jest lewatywa z kawy ale to chyba naprawdę nie potrzebne.
      Jack: Właśnie. Żadnej lewatywy. Żadnej mówię-_-
      Lilka:*rozkłada ręce i wzrusza ramionami*Spokojnie.
      "Kelly: W takim razie oby były we wszechświecie dwa cukierkowe wymiary."
      Lilka:*chwile patrzy na Kelly wytrzeszcza oczy i zaczyna ja ciągnąć do portalu*
      "Kelly: Bo mnie nie chce bo jestem kobietą."
      Jack: Widzisz czarna łamiesz jej serce.
      Lilka: Żebym ja tobie zaraz czegoś nie złamała.
      "Kelly: A o co?"
      Jack: No nie wiem a co byś zaproponowała?
      "Kelly: Nawet gdybyś chciała to ci nie pozwole."
      Lilka: Jeśli chodzi o to co ja ze sobą robię to masz akurat mało do powiedzenia.
      "Kelly: Słonko ty chyba nie widziałeś jak ja mogę wyglądać."
      Jack: Nie i co więcej nie chcę widzieć.
      "Kelly: O.O Lila chcesz o tym porozmawiać?"
      Lilak: Nie.
      "Kelly: Ha! Nawet na kacu ogarniam."
      Jack: Brawo ty.
      "Kelly: *przez zaciśnięte zęby* Ty jeszcze zatańczyć na moim grobie łapiesz czy mam iść po Glimer, żeby ci to ołowiem wytłumaczyła?"
      Lilka: Śmiało strzelaj.
      "Kelly: Jedyny wampir którego kocham ma żone którą prawdziwe kocha i to z wzajemnością ta informacja zda mi się na nic."
      Jack: Tobie może i nie ale mi owszem.
      Lilka: Jego żona jest człowiekiem czy już nie?
      "Kelly: Nekromantą to ja tutaj jestem...tak Nekromantą dobrze powiedziałam."
      Lilka:Oczywiście. Mistrz wszystkich mistrzów.
      Jack: Czuję tą separację.

      Usuń
    27. „Jack: Pony przestań bo się udusi a tego byśmy nie chcieli.”
      Kelly: Nie ma mowy nawet do refrenu nie doszłam.* otwiera buzie, żeby zacząć śpiewać, ale ltedy nagle zmienia zdanie i uśmiecha się * A dlaczego tak nagle się przejmujesz? :)
      „Jack: I zobaczysz. Myślisz że nie urobię Ziggurata? Chyba mnie nie doceniasz.”
      Kelly: Myślę, że szkoda by było nie zobaczyć takiego widowiska. A ja wrogów zawsze przeceniam.
      „Lilka: Chyba na mózg.
      Megan: Lewatywa chyba nie będzie potrzebna^^
      Lilka: Jak to nie? Zrób mu taką profilaktyczną lewatywę żeby pozbyć się kawy.
      Megan: Jest lewatywa z kawy ale to chyba naprawdę nie potrzebne.”
      Kelly: Jesteś pewna? Może powinniśmy zasięgnąć opinii drugiego lekarza?
      „Jack: Właśnie. Żadnej lewatywy. Żadnej mówię-_-„
      Kelly: A Alcetanololo coś tam to ciemno brałeś. Serio opinia drugiego lekarza to odpowiedzialny jak na mnie pomysł.
      „Lilka:*chwile patrzy na Kelly wytrzeszcza oczy i zaczyna ja ciągnąć do portalu*”
      Kelly: Ale… Nie! Moja krówka! *łapie się drzew , ale po chwili zaczyna śmiać* Ty musisz się go naprawdę obawiać, albo go lubisz.
      „Jack: No nie wiem a co byś zaproponowała?”
      Kelly: Wiesz ja zawsze chce tego samego.
      „Lilka: Jeśli chodzi o to co ja ze sobą robię to masz akurat mało do powiedzenia.”
      Kelly: I tu się właśnie mylisz.
      „Lilka: Śmiało strzelaj.”
      Kelly: Nie umiem. Właśnie po to mi Glimer.
      „Lilka: Jego żona jest człowiekiem czy już nie?”
      Kelly: Wampirzycą i to już od bardzo dawna.
      „Jack: Czuję tą separację.”
      Kelly: Odseparować możemy co najwyżej twoje zęby od szczęki.

      Usuń
    28. Jack: Przejmuję się i to jak ale swoimi bębenkami.
      "Kelly: Myślę, że szkoda by było nie zobaczyć takiego widowiska. A ja wrogów zawsze przeceniam."
      Lilka:*tula Jacka* Widzisz już nie jesteście przyjaciółmi.
      Jack: Co ty się tak przytulasz do mnie?
      Lilka:Bo lubię.
      "Kelly: Jesteś pewna? Może powinniśmy zasięgnąć opinii drugiego lekarza?"
      Megam: Jeśli tak uważasz to proszę bardzo.
      Jack: Nie potrzebuję żadnego lekarza.
      Lilka: Ehem. To jest temat do przepotężnej dyskusji.
      Jack: Co ty z tym przepotężnym dzisiaj?
      Lilka: Nic :D
      "Kelly: A Alcetanololo coś tam to ciemno brałeś."
      Jack: Może dlatego, że siniaki smaruje się jakąś maziają i ktoś musiałby mnie nią wysmarować. Kojarz fakty Pony kojarz fakty.
      "Kelly: Ale… Nie! Moja krówka! *łapie się drzew, ale po chwili zaczyna śmiać* Ty musisz się go naprawdę obawiać, albo go lubisz."
      Lilka:No pewnie to mój najlepszy przyjaciel-.-Obawiam to ja się tego, że ta moja brzydsza wersja pamięta, że wiszę mu kasę. Poza tym nie lubię go.
      Jack: Przecież to ty tylko facet.
      Lilka: No właśnie.
      Jack: Czyli nie lubisz samej siebie?
      Lilka:...
      Jack: Czyli, że tak. Zabrałbym cię do psychologa ale i tak się nie dasz.
      "Kelly: Wiesz ja zawsze chce tego samego."
      Jack: Kasy? Ile? Tylko nie przesadzajmy z tą kwotę coś rozsądnego. 50 dolarów ci wystarczy.
      "Kelly: I tu się właśnie mylisz."
      Lilka: Myśl tak dalej daleko zajedziesz.
      "Kelly: Nie umiem. Właśnie po to mi Glimer."
      Lilak: No to na co jeszcze czekasz biegnij po nią. O nie zapomniałam, że jest zajęta kim innym.
      "Kelly: Wampirzycą i to już od bardzo dawna."
      Lilka: O, to nie jest tak zile. I długo już są ze sobą?
      Jack:*zdziwiony nagłą zmianą nastroju Lilki*
      "Kelly: Odseparować możemy co najwyżej twoje zęby od szczęki."
      Jack: Ale poco te nerwy? Bierz przykład z Czarnej.
      Lilka: O co ci chodzi? To dobrze wiedzieć, że są jeszcze ludzie...wampiry którym zależy na sobie do tego stopnia, że potrafią wytrzymać ze sobą przez całe życie, a przecież one mogą żyć wiecznie co nie oznacza, że nie można ich zabić.
      Jack:*wzdycha* Wykreślić to ostatnie zdanie.
      Lilak: Och, sam się wykreśl.

      Usuń
    29. „Lilka:*tula Jacka* Widzisz już nie jesteście przyjaciółmi.”
      Kelly: A tego to ja nie powiedziałam.
      „Megam: Jeśli tak uważasz to proszę bardzo.”
      Kelly: *uśmiechła się* Doktorze Blanck! *wbiega do przychodni Alex’a*
      Alex; Kelly mówiłem ci, że jeszcze nie zdobyłem tytułu doktora.* uśmiechnął się z wyrozumiałością*
      Kelly: Mniejsza, Jack potrzebuje opinii drugiego lekarza.
      Alex: O co DOKŁADNIE chodzi?
      Kelly: Czy ja wyglądam na taką która wie o co DOKŁADNIE chodzi? Po prostu bierz kartę Jacka i zasuwaj.
      „Jack: Nie potrzebuję żadnego lekarza.”
      Kelly: Za późno.
      „Jack: Może dlatego, że siniaki smaruje się jakąś maziają i ktoś musiałby mnie nią wysmarować. Kojarz fakty Pony kojarz fakty.”
      Kelly: No bardzo kojarzę sytuacje nawet tego kogoś sprowadziłam.
      Alex: Chodziło o siniaki? Jak doszło do powstania krwiaka?
      „Lilka:No pewnie to mój najlepszy przyjaciel-.-Obawiam to ja się tego, że ta moja brzydsza wersja pamięta, że wiszę mu kasę. Poza tym nie lubię go.”
      Kelly: Najbardziej nie znosimy tych którzy mają nasze wady… czekaj pożyczyłaś od siebie kase? Jaki cudem on ja miał a ty nie?
      „Jack: Kasy? Ile? Tylko nie przesadzajmy z tą kwotę coś rozsądnego. 50 dolarów ci wystarczy.”
      Kelly; Pieniądze minę nie interesują chce życzenia.
      „Lilak: No to na co jeszcze czekasz biegnij po nią. O nie zapomniałam, że jest zajęta kim innym.”
      Kelly: *warczy coś pod nosem i znika za drzwiami* Lila chce się zabić.
      Glimer: Żartujesz?
      Kelly: Czy wyglądam jakbym żartowała?
      Glimer: Jak z dziećmi. *wstała z łóżka i przyszła do Lilki* Była umowa Fox. Ja nie wracam do zawodu, a ty nie pieprzysz o tym że się zabijesz. No i co teraz mam przyjąć kolejne zlecenie?
      „Lilka: O, to nie jest tak zile. I długo już są ze sobą?”
      Kelly: Jakieś 90 lat temu trzeci raz odnowili przysięgę małżeńska także trochę już tego jest.
      „Lilka: O co ci chodzi? To dobrze wiedzieć, że są jeszcze ludzie...wampiry którym zależy na sobie do tego stopnia, że potrafią wytrzymać ze sobą przez całe życie, a przecież one mogą żyć wiecznie co nie oznacza, że nie można ich zabić.”
      Kelly: Chyba właśnie dlatego ich lubię. Bo nie mają masakrycznego bólu bycia wampirem i nie SA jak te pijawy.
      „Jack:*wzdycha* Wykreślić to ostatnie zdanie.”
      Kelly: Po co ? Lila sama w sobie.

      Usuń
    30. Jack: No cóż musisz się zdecydować czy jesteśmy wrogami czy przy...przy...kurde nie che mi przejść przyyyyjaciółmi.
      Lilka: Logopeda potrzebny od zaraz.
      "Alex; Kelly mówiłem ci, że jeszcze nie zdobyłem tytułu doktora.* uśmiechnął się z wyrozumiałością*"
      Megan:*ona w sumie tez nie ale stwierdza że nie powinna się wtrącać do rozmowy ludzi których nie zna*
      Jack:*pokerface ale ciśnienie mu skacze*
      "Alex: Chodziło o siniaki? Jak doszło do powstania krwiaka?"
      Jack:*ze stoickim spokojem podchodzi do Alexa jakby miał pokazywać jakieś obrażenie na brzuchu* Mniej więcej tak do tego dochodzi*chwila moment i już ma strzelić Alexowi firmowy cios w nos rodziny Foxów ale nie wiadomo skąd w ostatniej chwili pojawia się Lilka i chwyta go za przegub*
      Lilka:Tłumaczyłam ci, że masz nie rozpoczynać bójek, a jedynie się bronić jeśli zajdzie taka potrzeba.
      Jack:*nic nie mówi tylko wkłada wszystkie siły w to żeby uwolnić rękę ale coś mu nie idzie w dodatku Lilka nawet nie wygląda jakby robiło to na niej wrażenie*Zabierz rękę-_-
      Lilka:*puszcza go*
      "Kelly; Pieniądze minę nie interesują chce życzenia."
      Lilka:Jej! To tak jak mnie!
      Jack: Widzę, że wzięłaś sobie do serca to jak mówiłem, że nie jestem dżinem?-_-To musi być coś konkretnego.
      "Kelly: Najbardziej nie znosimy tych którzy mają nasze wady… czekaj pożyczyłaś od siebie kase? Jaki cudem on ja miał a ty nie?"
      Lilka:*na tyle cicho by Jack jej nie słyszał* No wiesz oboje nie palimy i nie pijemy ale jedno co nas różni to to, że on nie wydaje kasy na podpaski i dlatego ma jej więcej. Siedzę sobie z kotem i trzema chłopakami w jakiejś noże zwanej miastem na środku pustyni...Tylko się pociąć.
      "Była umowa Fox. Ja nie wracam do zawodu, a ty nie pieprzysz o tym że się zabijesz. No i co teraz mam przyjąć kolejne zlecenie?"
      Lilka: Nie szantażuj tak bo jeszcze się przestraszę. Please I'am Fox. I'am survivor. Ty ostatnio nie mogłaś usiedzieć w miejscu tylko chciałaś się gdzieś wyrwać twierdząc, że wrastasz w kanapę więc ja teraz pogadałam sobie o samobójstwie i jesteśmy kwita.
      "Kelly: Jakieś 90 lat temu trzeci raz odnowili przysięgę małżeńska także trochę już tego jest."
      Lilka: To ładnie.
      Jack: I tak przez cały czas byli ze sobą? O-O
      Lilka: Ty sobie nawet tego pewnie nie wyobrażasz.
      Jack: No nie bardzo O-O
      Lilka: XD
      "Kelly: Chyba właśnie dlatego ich lubię. Bo nie mają masakrycznego bólu bycia wampirem i nie SA jak te pijawy."
      Lilka:Podobno wampiry czują wszystko dwa razy mocniej, głębiej, prawdziwiej np. jeśli kochają to na prawdę, a nie na dwa gwizdki. Kiedy się zdenerwują to dostają prawdziwego szału, ogień wydaje im się jeszcze cieplejszy niż normalnie... to dziwne bo ja też tak mam. Powinnam być żywą trupo-pijawką. Tylko one potrafią wyłączać uczucia, a ja nie.
      "Kelly: Po co ? Lila sama w sobie."
      Jack: Próbuję zrobić z niej istotę milszą dla otoczenia która nie wypali nagle o śmierci. Nie przeszkadzaj Pony.

      Usuń
    31. "Jack: No cóż musisz się zdecydować czy jesteśmy wrogami czy przy...przy...kurde nie che mi przejść przyyyyjaciółmi."
      Kelly; Lubię cię. Przetraw to. Spokojnie ja mam czas. Jak chcesz możesz mi zmierzyć tentno dla pewności, że nie kłame.
      "Jack: Mniej więcej tak do tego dochodzi*chwila moment i już ma strzelić Alexowi firmowy cios w nos rodziny Foxów ale nie wiadomo skąd w ostatniej chwili pojawia się Lilka i chwyta go za przegub*"
      Alex: *poprawia przekrzywione okulary* Dziękuję za pomoc.
      Kelly: Uuu pogorszyło mu się. Widzisz mówiłam, że konsyltacja drugiego lekarza ruszy sprawę.
      Alex: *trochę zmieszany może zawiedziony* Kelly nikt nie potrzebował mojej pomcy, prawda?
      Kelly: Oj nie rób takiej minki jakbyś nie wiedział, że czasem zdarza mi się błędnie ocenić sytuacje.
      Alex: *westchnął nad "błędnymi ocenami" Kelly i wrócił do siebie*
      "Lilka:Jej! To tak jak mnie!"
      Kelly: Kolejny przykład dla czego cię lubię.
      "Jack: Widzę, że wzięłaś sobie do serca to jak mówiłem, że nie jestem dżinem?-_-To musi być coś konkretnego."
      Kelly: Życzenie.
      "Lilka:*na tyle cicho by Jack jej nie słyszał* No wiesz oboje nie palimy i nie pijemy ale jedno co nas różni to to, że on nie wydaje kasy na podpaski i dlatego ma jej więcej. Siedzę sobie z kotem i trzema chłopakami w jakiejś noże zwanej miastem na środku pustyni...Tylko się pociąć."
      Kelly: *oparła głowe na dłoni a że palce jej były upaprane słodkościami zaczeła je ssać * No fakt to ma sens...Ale krówka.
      "Lilka: Nie szantażuj tak bo jeszcze się przestraszę. Please I'am Fox. I'am survivor. Ty ostatnio nie mogłaś usiedzieć w miejscu tylko chciałaś się gdzieś wyrwać twierdząc, że wrastasz w kanapę więc ja teraz pogadałam sobie o samobójstwie i jesteśmy kwita."
      Glimer: Dobra tu mnie masz, ale ty w tym czasie zdążyłaś skoczyć z mostu i gdyby nie ten twój kompas mogła bym ci co najwyżej kwiaty na grób przynieść.
      "Lilka:Podobno wampiry czują wszystko dwa razy mocniej, głębiej, prawdziwiej np. jeśli kochają to na prawdę, a nie na dwa gwizdki. Kiedy się zdenerwują to dostają prawdziwego szału, ogień wydaje im się jeszcze cieplejszy niż normalnie..."
      Kelly: Trzeba Yoyo spytać on ma największe doświadczenie w temacie zachowań wampirów.
      "to dziwne bo ja też tak mam. Powinnam być żywą trupo-pijawką. Tylko one potrafią wyłączać uczucia, a ja nie."
      Kelly: I skręca cie na widok krwi.
      "Jack: Próbuję zrobić z niej istotę milszą dla otoczenia która nie wypali nagle o śmierci. Nie przeszkadzaj Pony."
      Kelly: *dziecięcy (nie udawany) wyraz twarzy * Dlaczego chcesz zmienić ją w kogoś kim nie jest?

      Usuń
    32. Jack: Mierzenie ciśnienia dużo tu da. Czarna potrafi oszukać ciśnieniomierz i wariograf nie zdziwiłbym się jakby i alkomat potrafiła.
      Zmora: Jak ci nie wstyd? Okłamujesz samą siebie, ludzi w koło, a teraz nawet maszyny. Jak daleko się posuniesz?
      Lilka: Jak najdalej bylebyś poszła spać.
      Zmora: To weź się z jedzenie i znajdź jakieś gniazdko.
      Lilak: Łom znajdę i ci nim przywalę.
      Zmora: Spróbuj a to pozujesz.
      "Kelly: Uuu pogorszyło mu się. Widzisz mówiłam, że konsyltacja drugiego lekarza ruszy sprawę."
      Jack:Ja nie wiem o czym mówisz. Potknąłem się i przez przypadek jego twarz chciała się nadziać na moją pięść.
      "Alex: *trochę zmieszany może zawiedziony* Kelly nikt nie potrzebował mojej pomcy, prawda?"
      Jack: Jak na to wpadłeś geniuszu?
      "Kelly: Kolejny przykład dla czego cię lubię."
      Lilka: Zaczynasz się podlizywać jak Jack.
      "Kelly: Życzenie."
      Jack: Życzenie to coś mało konkretnego z racji, że mogłaby zażyczyć sobie cokolwiek.
      "Kelly: *oparła głowe na dłoni a że palce jej były upaprane słodkościami zaczeła je ssać * No fakt to ma sens...Ale krówka."
      Lilka:*wzdycha* Dobra szukaj jej ale jak spotkamy tych pół mózgów to będzie słabo z moimi nerwami.
      "Glimer: Dobra tu mnie masz, ale ty w tym czasie zdążyłaś skoczyć z mostu i gdyby nie ten twój kompas mogła bym ci co najwyżej kwiaty na grób przynieść."
      Lilka: To było zaraz po pierwszym opętaniu i chyba jeszcze do tej pory coś mi łupie w krzyżu.
      Jack: Pony pewnie zna dobrego kręgarza na filipinach.
      Lilka: A co do kwiatów to mogą być według uznania.
      Jack: Może jeszcze takie pstrokate jak od tego świra z Hadesu?
      Lilka: On żyje w swoim świecie.
      Jack: Psychopata...
      "Kelly: Trzeba Yoyo spytać on ma największe doświadczenie w temacie zachowań wampirów."
      Lilka:*w geście beznadziei wyrzuca ręce do góry* Kelly kiedy mówię, że nie chcę o nim rozmawiać to nie znaczy, że chcę przesunąć temat o kilkanaście godzin tylko przestać w ogóle.
      "Kelly: I skręca cie na widok krwi."
      Lilka: Ta haha...eh.
      "Kelly: *dziecięcy (nie udawany) wyraz twarzy * Dlaczego chcesz zmienić ją w kogoś kim nie jest?"
      Jack: Ona teraz nie jest tym kim jest ale będzie jak z nią skończę. I już ci mówiłem, że po to aby lepiej nam się wszystkim żyło.
      Lilka: Jaki filantrop się nagle z ciebie zrobił?
      Jack: Jakie nagle? Po prostu każdy ma jakąś swoją misję, a moją puki co nie jest noszenie aureoli i skrzydełek.

      Usuń
    33. Kelly: Zamknij wyimaginowany ryj. Nikt cie nie lubi. Serio nikt.
      "Jack:Ja nie wiem o czym mówisz. Potknąłem się i przez przypadek jego twarz chciała się nadziać na moją pięść."
      Kelly: Jaaaasne, a ja nie lubię tostów.
      "Lilka: Zaczynasz się podlizywać jak Jack."
      Kelly: Ja nie umiem się podlizywać. Poza tym ja i Jack to jest piekło a niebo.
      "Jack: Życzenie to coś mało konkretnego z racji, że mogłaby zażyczyć sobie cokolwiek."
      Kelly: No właśnie. :)
      "Lilka:*wzdycha* Dobra szukaj jej ale jak spotkamy tych pół mózgów to będzie słabo z moimi nerwami."
      Kelly: Oj wiem jakby co to wymyślę coś, żebyście się nie zobaczyli.
      "Lilka: To było zaraz po pierwszym opętaniu i chyba jeszcze do tej pory coś mi łupie w krzyżu."z
      Glimer: Masz nauczkę. *przez chwilę była jeszcze zła, ale wkońcu się uśmiechnęła* Oj no choć tutaj gówniaro.*przytuliła ją i potargała jej włosy*
      "Jack: Pony pewnie zna dobrego kręgarza na filipinach."
      Kelly: Nie wiem co to kręgarz, ani gdzie są fiilipiny. Moment nie zregenowałaś się czy poprostu szyja myśli, że ma boleć?
      "Lilka: A co do kwiatów to mogą być według uznania."
      Kelly: --.--
      "Lilka:*w geście beznadziei wyrzuca ręce do góry* Kelly kiedy mówię, że nie chcę o nim rozmawiać to nie znaczy, że chcę przesunąć temat o kilkanaście godzin tylko przestać w ogóle."
      Kelly: Kto cię prosi sama spytam bo wy czujecie wszystko dwa razy mocniej, głębiej, prawdziwiej i jak się zdenerwujecie to wpafacie w prawdziwą furie i tak dalej.
      Ja: *zakłada Kelly na szyje tablicze z napisem: Wszystko co jej powiesz może zostać wykorzystane przeciwko tobie.*

      Usuń
    34. Zmora: Jakby zależało mi na tym czy mnie lubicie czy nie.
      Lilka: Ja cię nie lubię, ja cię nawet nie nienawidzę i jeśli jest coś gorszego od nienawiści to właśnie to czuję.
      Zmora:*nie ma ochoty prowadzić więcej głupich i nie potrzebnych jej rozmów i idzie spać*
      "Kelly: Jaaaasne, a ja nie lubię tostów."
      Jack: A to już twoja sprawa czego ty nie lubisz.
      "Kelly: Ja nie umiem się podlizywać. Poza tym ja i Jack to jest piekło a niebo."
      Lilka: Nie w ogóle.
      Jack: Chyba się pogniewamy Pony. Co ja mówiłem po porównywaniu?
      "Kelly: No właśnie. :)"
      Jack: Za dużo niewiadomych. Konkretniej Pony konkretniej.
      "Kelly: Oj wiem jakby co to wymyślę coś, żebyście się nie zobaczyli."
      Lilka: Co? Zasłonisz mi dłonią oczy?
      Jack: I po humorku.
      "Glimer: Masz nauczkę. *przez chwilę była jeszcze zła, ale wkońcu się uśmiechnęła* Oj no choć tutaj gówniaro.*przytuliła ją i potargała jej włosy*"
      Lilka:*wzdycha i odtula ją*Dlaczego do diabła targasz mi włosy?
      Jack: No widzisz? Ty wyłazisz ze skóry żeby cię znienawidzili, a oni nawet się ciebie nie boją.
      Lilka: Brawo dostajesz medal za spostrzegawczość.
      "Kelly: Nie wiem co to kręgarz, ani gdzie są fiilipiny. "
      Jack: Nie osłabiaj mnie.
      "Moment nie zregenowałaś się czy poprostu szyja myśli, że ma boleć?"
      Lilka: Nie złamałam sobie karku.
      "Kelly: --.-- "
      Lilka:*powstrzymuje śmiech*
      "Kelly: Kto cię prosi sama spytam bo wy czujecie wszystko dwa razy mocniej, głębiej, prawdziwiej i jak się zdenerwujecie to wpafacie w prawdziwą furie i tak dalej."
      Lilka: Ja o wampirach i tym że po przemianie ich życie nabiera sensu, a ty coś sobie wymyślasz.
      Jack: Skończ oglądać seriale o wampirach.
      Lilka: Nie.
      Jack: Nie lubisz ludzi...nie, nie lubisz chłopców ale nad jakimiś krwiopijcami się zachwycasz. Ja ciebie nie ogarniam dziewczyno.
      Lilka: Spoko ja siebie przestałam już dawno.
      Jack:Właściwie naszła mnie taka myśl. Ludzie mieli worki an głowach związane żyłką tak samo jak ten suczymon*w myślach: Boże zaczynam gadam jak Czarna* co go Ines znalazła.
      Lilka: Myślisz, że pajęcze świry robią jakieś eksperymenty na zwierzątkach?
      Jack: Nie. Myślę że nie głupio inwestują. Żyłka jest w miarę mocna i wbija się w skórę jeśli ofiara zacznie się wiercić. A poza tym jest lżejsza i tańsza od jakichś tam sznurów.
      Lilka:...
      Jack: Można wiedzieć dlaczego robisz głupią minę?
      Lilka: O czym ty dziecko myślisz?
      Jack: Ja o niczym. Ale teraz widzisz jak ja cię widzę.
      Lilka: W takim razie zaczynam ślepnąć.

      Usuń
    35. "Zmora:*nie ma ochoty prowadzić więcej głupich i nie potrzebnych jej rozmów i idzie spać*"
      Kelly: I siedź tam.
      "Jack: A to już twoja sprawa czego ty nie lubisz."
      Kelly: A tak serio czemu wściekłeś się na Alex'a, a nie na mnie?
      "Jack: Chyba się pogniewamy Pony. Co ja mówiłem po porównywaniu?"
      Kelly: To sama co Lila po czym porównała mnie do ciebie. :)
      "Jack: Za dużo niewiadomych. Konkretniej Pony konkretniej."
      Kelly: Nie. Kto nie ryzykuje ten nie żyje.
      "Lilka: Co? Zasłonisz mi dłonią oczy?"
      Kelly: Zobaczysz, a właściwie to nie zobaczysz. Ta bum tssy.
      "Lilka:*wzdycha i odtula ją*Dlaczego do diabła targasz mi włosy?"
      Glimer: Bo marudzisz.
      "Jack: No widzisz? Ty wyłazisz ze skóry żeby cię znienawidzili, a oni nawet się ciebie nie boją."
      Kelly: Oj ktoś tu się czuję pominięty.
      "Lilka:*powstrzymuje śmiech*"
      Kelly: :D
      "Lilka: Ja o wampirach i tym że po przemianie ich życie nabiera sensu, a ty coś sobie wymyślasz."
      Kelly: No bywa. Sorry, ale czasami nie mogę się powstrzymać.
      "Jack: Nie lubisz ludzi...nie, nie lubisz chłopców ale nad jakimiś krwiopijcami się zachwycasz. Ja ciebie nie ogarniam dziewczyno."
      Kelly: Mają więcej do zaoferowania. Zwykle po ugryzieniu ładnieją i w ogóle wole to wilkołaki jakoś mam z nimi mniej złe wspomnienia.
      "Jack:Właściwie naszła mnie taka myśl. Ludzie mieli worki an głowach związane żyłką tak samo jak ten suczymon co go Ines znalazła."
      Ines: On ma imię.
      Kelly: W ogóle to masz jeszcze tą żyłkę?
      Ines: Nie pamiętam, żebym ją wyrzucała.
      "Jack: Nie. Myślę że nie głupio inwestują. Żyłka jest w miarę mocna i wbija się w skórę jeśli ofiara zacznie się wiercić. A poza tym jest lżejsza i tańsza od jakichś tam sznurów..."
      Glimer: Można też nią kogoś łatwo udusić.
      Kelly: Ale do krępowania chyba jest lepsza taśma izolacyjna.
      Glimer: Zależy dla kogo.
      Kelly: No tu masz rację.

      Usuń
    36. "Kelly: A tak serio czemu wściekłeś się na Alex'a, a nie na mnie?"
      Jack: Jakie wściekłem przecież tłumaczę ci, że to przez przypadek bo się potknąłem.
      "Kelly: To sama co Lila po czym porównała mnie do ciebie. :)"
      Jack:Przykro. Widzisz Czarna ty próbujesz być złem i mnie udawać ale coś ci nie idzie i w dodatku bezczelnie okłamujesz swoją przyjaciółkę. Widzisz pony ona cię nie kocha.
      Lilka:Ty siedź cicho szczeniaku bo zacznę ci publicznie ośmieszać.
      "Kelly: Nie. Kto nie ryzykuje ten nie żyje."
      Jack: Chyba lipa będzie z tego zakładu.
      Lilka: Niech zaśpiewa ci Great Shipwreck of Life.
      Jack: Nie rób te...
      Lilka: Release cold gender bombs. On colonial closet middle England. Stay with me I'll be Peter Pan and you just be pretty. Phahahahah!
      Jack:-_-
      "Kelly: Zobaczysz, a właściwie to nie zobaczysz. Ta bum tssy."
      Lilka: To było suche.
      Jack: A z ciebie Czarna w ogóle jest jeden wielki suchar wiesz?
      Lilka:Teraz już tak-_-
      "Glimer: Bo marudzisz."
      Lilka: Czy ja mam wysadzić połowę zachodniego wybrzeża żebyście wreszcie się wszyscy ogarneli?
      Jack: Nie wybrzeża nie wysadzaj wysadź Srilankę.
      Lilka: Sri dźajawardanapura kotte! XD
      Jack: Widzisz? Nie potrafisz być złem.
      Lilka:-_-
      "Kelly: Oj ktoś tu się czuję pominięty."
      Jack: Mówiłem o Czarnej.
      "Kelly: :D"
      Lilka:*nie zadowolona bo Jack twierdzi nie jest złem*
      "Kelly: Mają więcej do zaoferowania. Zwykle po ugryzieniu ładnieją i w ogóle wole to wilkołaki jakoś mam z nimi mniej złe wspomnienia."
      Lilka:Ładnieją żeby łatwiej im było złapać ofiarę. Ja jeszcze wilkołakom nie podpadłam, a wampirom już tak.
      Jack:....Co już sobie wstrzyknęłaś?
      Lilka: Mieszankę trzy w jednym. Dotkniesz, ugryziesz i już nie żyjesz.
      "Kelly: W ogóle to masz jeszcze tą żyłkę?"
      Lilka: W ogóle to ściągnijcie odciski palców może któryś kretyn zostawił w końcu muszą mieć jakieś twarze i być notowani albo coś.
      "Glimer: Można też nią kogoś łatwo udusić.
      Kelly: Ale do krępowania chyba jest lepsza taśma izolacyjna.
      Glimer: Zależy dla kogo.
      Kelly: No tu masz rację."
      Jack: Na Czarną nic by nie zadziałało.
      Lilka: Ta bo jestem nie zniszczalna-_- Weź się zdecyduj co o mnie myślisz!
      Jack:Po co? Tak jest zabawniej przecież wiesz :)
      Lilka: Niestety minie to nie bawi.
      Jack: No to masz problem :)
      Lilka: Czasem jesteś po prostu obrzydliwie irytujący.
      Jack: Tylko nie obrzydliwie dobrze.
      Lilka: Dobrze. W takim razie jesteś prze potężnie obrzydliwy.
      Jack: Co ty z tym przepotężnym?
      Lilka: Hyhy :)

      Usuń
    37. Kelly: Żyłka na szyji o mało ci nie eksplodowała.
      "Jack: Chyba lipa będzie z tego zakładu."
      Kelly: Bo ty mięczak jesteś.
      "Lilka: Niech zaśpiewa ci Great Shipwreck of Life."
      Kelly; O, nie znam tego. Zanucisz?
      "Jack: Nie rób te...
      Lilka: Release cold gender bombs. On colonial closet middle England. Stay with me I'll be Peter Pan and you just be pretty. Phahahahah!"
      Kelly: No i bomba. To jak będzie Jackey? Pompujesz czy wymiękasz.
      "Lilka: To było suche."
      Kelly: Jestem koronowaną królową sucharów.
      "Lilka: Czy ja mam wysadzić połowę zachodniego wybrzeża żebyście wreszcie się wszyscy ogarneli?"
      Glimer: Oj daj spokój. Chyba nie jesteś na mnie zła.
      "Lilka:Ładnieją żeby łatwiej im było złapać ofiarę. Ja jeszcze wilkołakom nie podpadłam, a wampirom już tak."
      Kelly: Tak na przyszłość one nie giną od srebra tak jakby co.
      "Lilka: W ogóle to ściągnijcie odciski palców może któryś kretyn zostawił w końcu muszą mieć jakieś twarze i być notowani albo coś."
      Ines: Żyłka jest zbyt cienka by odbił się na niej wyraźny odcisk palca. A sprawców napadu na bank ujeliśmy.
      "Jack: Na Czarną nic by nie zadziałało."
      Kelly; Oooo ktoś tu się zakochał.
      Glimer: Wszystko o czym mówimy sprowadza się do niej.
      Kelly: Gdy jej nie ma rzucasz się z nerwów po mieszkaniu i wysłasz kota na przeszpiegi.
      Glimer:... Serio?
      Kelly: Zapytaj Sky.
      Glimer: --.--
      Kelly: Mówię serio.

      Usuń
    38. Jack: Musiało ci się przewidzieć. To pewnie słuchawki. Widzisz?*pokazuje zwisające słuchawki*
      "Kelly: Bo ty mięczak jesteś."
      Jack: To ze zaczniesz mnie obrażać nie znaczy że z miejsca padnę na ziemie i zacznę pompować.
      "Kelly: No i bomba. To jak będzie Jackey? Pompujesz czy wymiękasz."
      Jack: Przypuśćmy, że przegram i w tedy śpiewam ci jakąś piosenkę. Spoko, a co się stanie jeśli ty przegrasz bo nie wiem co mam wpisywać w umowie.
      "Glimer: Oj daj spokój. Chyba nie jesteś na mnie zła."
      Lilka: Pół na pół.
      "Kelly: Tak na przyszłość one nie giną od srebra tak jakby co."
      Jack: Wiesz co Pony pokrzyżowałaś moje plany zabicia zastawą jakiegoś wilkołaka :)
      Lilka: Ginąć nie giną ale srebra nie lubią.
      "Ines: Żyłka jest zbyt cienka by odbił się na niej wyraźny odcisk palca. A sprawców napadu na bank ujeliśmy."
      Lilka: Nie...Naprawdę? Nie przypuszczałam. To chyba logiczne, że na żyłce się nie odbiją! Nie o tym pomyślałam. Z resztą nie ważne.
      Jack: Macie zamiar podstawić im starszą Tategami żeby weszła im do głów? Wydaje mi się że mogli nawet nie widzieć swojego szefa na oczy.
      Lilka: W tym WBBA też są mądrzy. Chcą żeby Maryśka dla nich pracowała i wchodziła ludziom do głów. Przecież jej to prędzej czy później samo mózg rozsadzi.
      Jack: Wkurza cię bo ma fajne zdolności ale jej bey nie che jej zabić, a ty męczysz się ze Zmorą. Powinienem zostać twoim psychologiem.
      Lilka: W tedy całkiem bym zgłupiała od tych twoich głupich podejrzeń.
      "Kelly; Oooo ktoś tu się zakochał."
      Jack: Bardzo. Serio. Po prostu świata poza nią nie widzę. Sam nie wiem dlaczego jej się jeszcze nie oświadczyłem? Hymm. Pewnie dla tego, że wcale tak nie jest!
      "Kelly: Gdy jej nie ma rzucasz się z nerwów po mieszkaniu i wysłasz kota na przeszpiegi."
      Jack: Nie masz dowodów.
      "Glimer:... Serio?
      Kelly: Zapytaj Sky."
      Jack: Kot to nie dowód.
      Lilka:*przysłuchuje się rozmowie*

      Usuń
    39. Kelly: Wszystko jedno, zresztą ty przyznający się do uczuć jesteś jednym z zwiastunów apokalipsy.
      "Jack: Przypuśćmy, że przegram i w tedy śpiewam ci jakąś piosenkę. Spoko, a co się stanie jeśli ty przegrasz bo nie wiem co mam wpisywać w umowie."
      Kelly: Nie podpisuje umów z tobą źle mi się kojarzą.
      "Lilka: Pół na pół."
      Glimer: Mogło być gorzej.
      "Jack: Wiesz co Pony pokrzyżowałaś moje plany zabicia zastawą jakiegoś wilkołaka :)"
      Kelly: Widzisz jaką głupią minę miałbyś przed śmiercią.
      "Lilka: Nie...Naprawdę? Nie przypuszczałam. To chyba logiczne, że na żyłce się nie odbiją! Nie o tym pomyślałam. Z resztą nie ważne."
      Ines:
      Jack: Macie zamiar podstawić im starszą Tategami żeby weszła im do głów? Wydaje mi się że mogli nawet nie widzieć swojego szefa na oczy.
      "Lilka: W tym WBBA też są mądrzy. Chcą żeby Maryśka dla nich pracowała i wchodziła ludziom do głów. Przecież jej to prędzej czy później samo mózg rozsadzi."
      Alex: *zmartwiony spojrzał na Mary*
      Mary: Nic mi nie jest. Fox jak zwykle wymyśla.
      Alex: Ale jesteś pewna, że dobrze się czujesz.
      Mary: Dawno nie czułam się lepiej.
      Alex: Nie powinnaś tak często medytować.
      Mary: Nie mam zamiaru zostawić Fenrira zresztą w końcu coś umiem i nie mam zamiaru z tego zrezygnować.
      "Jack: Wkurza cię bo ma fajne zdolności ale jej bey nie che jej zabić, a ty męczysz się ze Zmorą."
      Mary: Wreszcie ktoś to powiedział.
      "Jack: Bardzo. Serio. Po prostu świata poza nią nie widzę. Sam nie wiem dlaczego jej się jeszcze nie oświadczyłem? Hymm. Pewnie dla tego, że wcale tak nie jest!"
      Kelly; Tylko winny się tłumaczy.
      "Jack: Nie masz dowodów."
      Kelly: Mam świadków w tym samą pokrzywdzoną.
      Mary: Brzmisz jak Bastien.
      Kelly: Wypluj to.
      Mary: Ptfu.
      Ines: A teraz to wytrzyj.
      "Jack: Kot to nie dowód."
      Glimer: Ty patrz jaki spanikowany.
      Kelly: Weź zraz zacznę myśleć, że mam rację.

      Usuń
    40. Jack: Mówisz? Charlie planujesz coś?
      Zmora:*ma go gdzieś*
      Jack: Ktoś tu chyba strzelił focha.
      Lilka: Niech sobie wiedźma odpoczywa namotała ludziom w głowach to baterie jej trochę padły.
      Zmora:*wzdycha* Pułapka wieczności. Przede wszystkim nie można dać się nudzie.
      Lilka:Wypchaj się czymkolwiek.
      "Kelly: Nie podpisuje umów z tobą źle mi się kojarzą."
      Jack:Dlaczego? :) Ja za to bez pisemnej umowy palcem nie kiwnę.
      "Glimer: Mogło być gorzej."
      Lilak: Zawsze może być...
      "Kelly: Widzisz jaką głupią minę miałbyś przed śmiercią."
      Jack: Nie miałbym ponieważ taka jedna cnotliwa psychopatka nie pozwoliłaby mnie zabić.
      "Alex: *zmartwiony spojrzał na Mary*
      Mary: Nic mi nie jest. Fox jak zwykle wymyśla.
      Alex: Ale jesteś pewna, że dobrze się czujesz.
      Mary: Dawno nie czułam się lepiej."
      Lilka: Dalej wciskaj mu ten kit. Ja swojemu kotu też wciskałam, a potem musiałam się go po prostu pozbyć.
      "Mary: Wreszcie ktoś to powiedział."
      Jack: A gdzie ,,polać mu za to"?
      Lilka: Hah. Miałam rację już pada jej na mózg. Coś co łatwo przychodzi nie może być dobre. Ten cały Fafnir ma coś za uszami i nie mówię tu tylko o sierści. Bądź co bądź znalazłaś sobie cel w życiu i fajnie. Hymm. Kto wie jak dobrze pójdzie może dożyjesz nowego roku. W skrócie...Najlepiej będzie jeśli oddasz mi ten skrawek plastiku.
      Jack: Uważaj bo ktoś odda ci swojego beya od tak.
      Lilka: Nadal nie rozumiem czym wy się tak wszyscy ekscytujecie to tylko małe wirujące bączki.
      Jack:*ciśnienie*Bączki tak? Skoro to tylko bączki to czemu mało z siebie nie wyszłaś i nie stanęłaś obok kiedy Tategami rozwaliła ci Virgo.
      Lilka:*przesiada się jak najdalej od Jacka*
      Jack: Uciekaj, uciekaj ale przede mną nie uciekniesz jetem jak ten upierdliwy komornik. Jedyne w co wierzę na tym świecie to w siebie, śmierć i podatki.
      Lilka:Utop się w szambie jak ten dzieciak tydzień temu.
      "Kelly; Tylko winny się tłumaczy."
      Jack: Pony dobrze wiemy że gdybym nawet nie odezwał się słowem to milczenie uznałabyś za potwierdzenie więc nie mamy o czym gadać.
      "Mary: Brzmisz jak Bastien."
      Jack: Możecie sobie uznać że mam obsesję na punkcie tego imienia i tak dalej ale...On za tym wszystkim stoi! Mówię wam. To jest reinkarnacja tego frajera co był pojony krwią demona za płodu.
      Lilka: Nie porównuj tego kłamcy Sebastiana do drugiego kłamcy Bastiena. Może i wyglądają podobnie i nawet się zachowują podobnie ale nie...zdecydowanie nie.
      Jack: Aha ta-_- A to że Kruk zwróciła na niego uwagę tylko potwierdza moją tezę. Ona ma jakiś pociąg do tych gorszych ode mnie.
      Ja:Tych których lubię w książkach i nie tylko, albo okazują się źli, albo giną lub trzecia kombinacja postać którą lubię zabija drugą postać którą lubię.
      Jack:Będę miły przez tydzień jeśli zdechnie w fabule i nie będę musiał go oglądać.
      Ja: Skończmy bo znów kogoś bezpodstawnie oskarżamy.
      Lilak:*z miną myśliciela taksuje Bastiena wzrokiem* Nieeee...Chociaż...nie jednak nie. Niech Zmora powie czy się mylimy w końcu ona wie wszystko*potrząsa kompasem*O przepotężna wszechwiedząca kulo zgadulo powiedź nam czy wypłowiały francuz jest złem?
      Zmora:*śpi*
      Lilak: Chyba się popsuła.
      Ja&Jack:...
      Lilka: Och, żartuje przecież. Mam gdzieś co się z nim stanie.
      Jack: Oby.
      Ja: Będzie dobrze.
      Jack: Potrzebuję mojego dziecka z powrotem.
      Ja: Szlaban jeszcze się nie skończył.
      Jack: Więdnę bez niego a i on za mną tęskni. Czuję to jako ojciec.
      Ja: Musisz wytrzymać do jutra rana.
      Lilka:Idź na terapię to tylko laptop.
      Jack: Módl się żeby tego nie słyszał.
      Lilka: Już biegnę.
      "Glimer: Ty patrz jaki spanikowany.
      Kelly: Weź zraz zacznę myśleć, że mam rację."
      Jack: Już ci coś mówiłem. Czarna mogłabyś powiedzieć, że jak tego słuchasz to che ci się rzygać...Czarna?
      Lilka:*ogarnęła, że deszcz pada i teraz stoi na zewnątrz z twarzą zwróconą ku niebu*
      Jack:-_-

      Usuń
    41. "Jack:Dlaczego? :) Ja za to bez pisemnej umowy palcem nie kiwnę."
      Kelly: A ja dopóki mi się nie zachce, a na widok pisemnych umów wszystkiego mi się odechciewa.
      "Lilka: Dalej wciskaj mu ten kit. Ja swojemu kotu też wciskałam, a potem musiałam się go po prostu pozbyć."
      Mary: Alex to człowiek, a nie zwierzątko poza tym nie jestem tobą.
      "Jack: A gdzie ,,polać mu za to"?"
      Mary: Leży gdzieś koło twojej pełnoletniości.
      "Lilka: Hah. Miałam rację już pada jej na mózg. Coś co łatwo przychodzi nie może być dobre. Ten cały Fafnir ma coś za uszami i nie mówię tu tylko o sierści. Bądź co bądź znalazłaś sobie cel w życiu i fajnie. Hymm. Kto wie jak dobrze pójdzie może dożyjesz nowego roku. W skrócie...Najlepiej będzie jeśli oddasz mi ten skrawek plastiku."
      Mary: Po pierwsze Fenrir Lokison nie Fafnir po drugie zejdź z niego i nie szukaj sobie problemów bo je znajdziesz po trzecie ja i mój "kawałek plastiku" zrobiliśmy więcej niż ty i ten twój wszech potężny kompas więc odpuścić sobie.
      "Lilka: Nadal nie rozumiem czym wy się tak wszyscy ekscytujecie to tylko małe wirujące bączki."
      Kelly: A ty dalej nie wiesz, że tego się nie mówi.
      "Jack:*ciśnienie*Bączki tak?"
      Kelly: *pod nosem * No to zaczynamy.
      "Skoro to tylko bączki to czemu mało z siebie nie wyszłaś i nie stanęłaś obok kiedy Tategami rozwaliła ci Virgo."
      Mary: Nie zrozwaliłam go.
      "Jack: Możecie sobie uznać że mam obsesję na punkcie tego imienia i tak dalej ale...On za tym wszystkim stoi!" Mówię wam. To jest reinkarnacja tego frajera co był pojony krwią demona za płodu."
      Kelly: Tak! Porwał mi Ryuge i fałszował i pali i i i i skończyły mi się argumenty ale to powinno wystarczyć. No dalej kill him.
      Ines: Nie mamy zbrodni, ani dowodów.
      "Lilka: Nie porównuj tego kłamcy Sebastiana do drugiego kłamcy Bastiena. Może i wyglądają podobnie i nawet się zachowują podobnie ale nie...zdecydowanie nie."
      Kelly: Co z tego, że są idenyczni i nawet się tak samo nazywają to NAPEWNO nie on. Tyle dobrego, że się nie pakujesz w to samo bagno.
      "Lilak:*z miną myśliciela taksuje Bastiena wzrokiem* Nieeee...Chociaż...nie jednak nie. Niech Zmora powie czy się mylimy w końcu ona wie wszystko*potrząsa kompasem*O przepotężna wszechwiedząca kulo zgadulo powiedź nam czy wypłowiały francuz jest złem?"
      Kelly: *skrzeczącym głosem* Czego ty chcesz kobieto odemnie? Przecież sama przed chwilą powiedziałaś, że to francuz. Mam ci tu jego liste przemocy wyrecytować?
      Ryuga: Nie rób tak.
      Kelly: Wróciłeś*pobiegła się przytulić*
      Ryuga: Dlaczego się lepisz?
      Kelly: Tropiłam fioletową krowe w cukierkowym wymiarze i jej nie znalazłam. :c
      Ryuga: Po co ci krowa?
      Kelly: Po mleko czekoladowe tudzież czekoladowego steka.
      Ryuga: Idź się umyj.
      Kelly: Jak do ciebie czasami fakty nie docierają to, aż boli.
      "Ja: Szlaban jeszcze się nie skończył.
      Jack: Więdnę bez niego a i on za mną tęskni. Czuję to jako ojciec."
      Kelly: A za co ten szlaban?*zbiera bibeloty do kompieli*

      Usuń
    42. Jack:*rozkłada bezradnie ręce ale się uśmiecha*
      "Mary: Alex to człowiek, a nie zwierzątko
      Zmora: Z każdego można zrobić zwierzątko.
      "poza tym nie jestem tobą."
      Lilka: I mamy szczęście, że tak jest. Nie jestem pewna czy ktokolwiek zniósłby dwie Lilki i dwie Zmory.
      "Mary: Leży gdzieś koło twojej pełnoletniości."
      Jack: Kolejna sztywniara.
      "Mary: Po pierwsze Fenrir Lokison nie Fafnir...
      Lilka:*słyszy to już któryś raz i wie, że to niegrzeczne ale nie świadomie wywraca oczami w środku wypowiedzi*
      " po drugie zejdź z niego i nie szukaj sobie problemów bo je znajdziesz
      Lilka:*w myślach:przecież bym się nie zmieściła. Poza tym one same mnie znajdują*
      "po trzecie ja i mój "kawałek plastiku" zrobiliśmy więcej niż ty i ten twój wszech potężny kompas więc odpuścić sobie."
      Lilka:*prze resztę wypowiedź siedzi z cieniem uśmiechu na ustach i nawija białe pasemko ona palec*
      Jack: Jesteś psychiczna.
      Lilka: Ale przynajmniej usłyszałam co chciałam. Skoro już siedzisz w tym pożal się Boże WBBA i masz pod ręką Tsubansę to wejdź mu do makówki i dowieź się więcej co ci szkodzi? On wie więcej niż mówi. Tak samo jak Kelly, Ryuga i pewnie Ines. Czy to nie jest frustrujące że wszyscy w koło ciebie coś wiedzą a ty nie? Bo mi się wydaje, że tak.
      Jack: Sama byś im nie weszła.
      Lilka: Bo nie potrafię a poza tym to chore. Ktoś powinien pogrzebać jej w głowie żeby zobaczyła jak ludzie się po tym czują. Swoją drogą już pewnie słyszy głosy? Prawda Maryś?
      "Kelly: A ty dalej nie wiesz, że tego się nie mówi."
      Lilka: Moja wina że wy blendery macie takie delikatne ego.
      Jack: Bleyderzy! Patrz mi na usta.B-l-e-y-d-e-rz-y.
      Lilka: A ty patrz na moje. Mam to wszystko gdzieś :)
      Jack: Rzuć się z mostu.
      "Mary: Nie zrozwaliłam go."
      J&L: Rozwaliłaś! Nie przedrzeźniaj mnie! Sam/a mnie nie przedrzeźniaj!
      "Kelly: Tak! Porwał mi Ryuge i fałszował i pali i i i i skończyły mi się argumenty ale to powinno wystarczyć. No dalej kill him.
      Ines: Nie mamy zbrodni, ani dowodów."
      Jack: Zbrodnie możecie widzieć ale wykonawcy już nie. Kto wie może to on za tym wszystkim stoi.
      Lilka: Najpierw my wszyscy na Aleksandra potem odpuściliśmy więc znalazłeś sobie nowego kozła ofiarnego?
      Jack:-_-
      Lilka: Och, no tak Aleksandra dalej nie lubisz, a powód tego wydaje mi się całkiem zabawny.
      Jack: Mówiłem poważnie tam jest most.
      "Kelly: Co z tego, że są idenyczni i nawet się tak samo nazywają to NAPEWNO nie on. Tyle dobrego, że się nie pakujesz w to samo bagno."
      Lilka: Oczywiście że nie on dużo mu brakuje.
      Jack: Ona nadal siedzi w tamtym bagnie Pony-_-
      Lilka: Wskrzeszę go zobaczysz.
      Jack: Mówiłaś że nekromancja jest nielegalna.
      Lilka:Phy. I co z tego? Zmora mi pomoże.
      Zmora: A masz jego ciało?
      Lilak: Nie...
      Zmora: To o czym my rozmawiamy.
      Lilka: O Sebastianie! Lilith, Sebastian, piekło, armia Mrocznych Nocnych Łowców pamiętasz?
      Zmora: A to ten. I udało mu się?
      Lilka: No nie ta podła ruda siostra go zabiła...
      Zmora: Nie będę wskrzeszała kogoś kto okazał się tak żałosny, że po powrocie do świata żywych znów nie odniósł sukcesu. Biedna Lilit jej pierwsze żywe dziecko a tak ją zawiodło. Możesz się zemścić na jego siostrze jak tam robakowi było?
      Lilka: Clarissa Adele Morgenstern-.-
      Zmora: Wybornie. Zabij, poznęcaj się co tam ci się podoba.
      Lilak: :D
      Jack:* miną emosia i wraca do laptopa*

      Usuń
    43. "Kelly: *skrzeczącym głosem* Czego ty chcesz kobieto odemnie? Przecież sama przed chwilą powiedziałaś, że to francuz. Mam ci tu jego liste przemocy wyrecytować?"
      Zmora:Jęczysz, skrzeczysz i brzęczysz jak najprawdziwszy robak. Dlaczego ten zarazek jeszcze cię nie zabił?
      Lilka: Bo Ryuga czuwa.
      Zmora: Robak musiał ją przez przypadek kiedyś poturbować że ma tak nie równo w robaczej główce i teraz się nią zajmuje.
      "Kelly: A za co ten szlaban?*zbiera bibeloty do kompieli*"
      Ja: Jack ma szlaban na laptop kiedy uznaję, że go ma. Czyli kiedy mnie zdenerwuje albo zrobi coś głupiego.
      Lilak: Czyli dość często.
      Ja: Mam nadzieję, że rozłąka z nim sprawi, że Jack zacznie rozmawiać z ludźmi.
      Jack:*ma gdzieś bo siedzi z nosem przed laptopem*
      Lilak: Twoja terapia nie działa tylko wzmacnia jego apetyt.
      Ja:Kto wie. Jack co robisz?
      Jack: Projektuję izolatkę dla Czarnej.
      Ja: O widzisz coś pożytecznego.
      Lilka:-_-

      Usuń
    44. "Zmora: Z każdego można zrobić zwierzątko."
      Mary: Powiedział brylok.
      "Lilka: I mamy szczęście, że tak jest. Nie jestem pewna czy ktokolwiek zniósłby dwie Lilki i dwie Zmory."
      Mary: Nie jesteś tak zła jakbyś chciała więc nie zgrywaj niewiadomo kogo.
      "Jack: Kolejna sztywniara."
      Mary: Dziecko alkocholik.
      "Lilka: Ale przynajmniej usłyszałam co chciałam. Skoro już siedzisz w tym pożal się Boże WBBA i masz pod ręką Tsubansę to wejdź mu do makówki i dowieź się więcej co ci szkodzi? On wie więcej niż mówi. Tak samo jak Kelly, Ryuga i pewnie Ines. Czy to nie jest frustrujące że wszyscy w koło ciebie coś wiedzą a ty nie? Bo mi się wydaje, że tak."
      Ryuga: *słucha*
      Mary: *wkurzona* Skoro już jesteś w tym wymiarze to znajdź tego beya i wypierdalaj, a nie wypowiadasz się na tematy na które nie masz pojęcia. :)
      Kelly: *czesze mokre włosy * Wiecie czasami lepiej jest nie wiedzieć, ale jak chcesz to ja niemam nic przeciwko tylko zdejmij buty niedawno tam odkurzałam.
      Mary: Nie jesteś zabawna.
      Kelly: Jeszcze cię rozśmiesze zobaczysz.
      "Lilka: Bo nie potrafię a poza tym to chore. Ktoś powinien pogrzebać jej w głowie żeby zobaczyła jak ludzie się po tym czują. Swoją drogą już pewnie słyszy głosy? Prawda Maryś?"
      Mary: Na twoje nieszczęście wszystko zemną w porządku.
      "Lilka: Moja wina że wy blendery macie takie delikatne ego."
      Kelly: Wy blendery, a to co wisi przy twoim pasku to trapaczka do pleców.
      "Jack: Zbrodnie możecie widzieć ale wykonawcy już nie. Kto wie może to on za tym wszystkim stoi."
      Ines: Mówi się, że nie ma ciała nie ma zbrodni. Ty masz winnego, a nie masz zbrodni.
      "Lilka: Och, no tak Aleksandra dalej nie lubisz, a powód tego wydaje mi się całkiem zabawny."
      Kelly: *głosem dziecka * A jaki? ^^
      "Jack: Mówiłem poważnie tam jest most."
      Kelly: Ryuga choć rozwalmy most.
      "Jack:* miną emosia i wraca do laptopa*"
      Kelly: *głaszcze Jacka po głowie* Oj już nie smuć się. Bez ciała i duszy nie uda im się go wskrzesić, a nawet jeśli to nie takiego samego zresztą one i tak wolą ciebie.
      "Zmora:Jęczysz, skrzeczysz i brzęczysz jak najprawdziwszy robak. Dlaczego ten zarazek jeszcze cię nie zabił?"
      Kelly: Bo nie tak łatwo mnie trafić.
      "Lilka: Bo Ryuga czuwa."
      Kelly: A no fakt jeszcze to. :)
      "Zmora: Robak musiał ją przez przypadek kiedyś poturbować że ma tak nie równo w robaczej główce i teraz się nią zajmuje."
      Kelly: Skąd ta pewności, że to był przypadek?
      "Ja: Jack ma szlaban na laptop kiedy uznaję, że go ma. Czyli kiedy mnie zdenerwuje albo zrobi coś głupiego."
      Ja: No i prawidłowo. Może powinnam zacząć to stosować Kelsi.
      Kelsi: *woła z pokoju* Tylko mnie potem nie wołaj jak ci "internet z laptopa ucieknie"

      Usuń
    45. Lilka: To na prawdę jest chore, że nie zdajecie sobie sprawy, że ona może was zabić.
      Jack:*nawet nie odrywa wzroku od monitora*Chore jest to że myślisz, że nic byś nie zrobiła jeśli tak by się działo.
      Lilka:Jeśli chodzi o Matyśkę to pewnie bym się zastanawiała przez chwile i nie zdążyła.
      "Mary: Nie jesteś tak zła jakbyś chciała więc nie zgrywaj niewiadomo kogo."
      Lilak: Brawo podsłuchałaś temat dzisiejszego dnia. Powiedziałabym, że jestem pod wrażeniem ale skłamałabym.
      Jack: Od kiedy jesteś taka prawdomówna?
      Lilka: Od wtedy od kiedy ty zacząłeś być miły dla Aleksandra.
      Jack:*nadal gapi się w monitor ale na jego twarzy rozciąga się uśmiech*
      "Mary: Dziecko alkocholik."
      Jack: No co ty jestem abstynentem. Nie napiłabym się nawet kropli gdybyś mi zaproponowała...w końcu Kruk się patrz.
      Ja: Bo to by cię powstrzymało. W ogóle biegacie sobie samopas bez mojego nadzoru. Może bylibyście w tedy milsi, uprzejmiejsi i nie wysadzali niczego.
      Lilka: W tedy nie bylibyśmy sobą.
      Jack: Ty nie jesteś już od dawna.
      "Ryuga: *słucha*
      Mary: *wkurzona* Skoro już jesteś w tym wymiarze to znajdź tego beya i wypierdalaj, a nie wypowiadasz się na tematy na które nie masz pojęcia. :)"
      Lilak: A wierz, że taki mam plan odkąd zrobiłam krok na tą waszą parszywa ziemię? Skoro Ryuga zaczął podsłuchiwać to mam pytanie. Myślę że to nie jest tak, że porywają dzieciaki w całej Japonii jak popadnie ale ci których porywają muszą mieć coś na czym pająkom zależy. Czy to właśnie ci ludzie są na tej liście?
      Jack: Nie myśl tyle bo się przegrzejesz.
      "Mary: Na twoje nieszczęście wszystko zemną w porządku."
      Lilka: Do czasu.
      "Kelly: Wy blendery, a to co wisi przy twoim pasku to trapaczka do pleców."
      Lilka: Przepraszam ale Pan Strażnik Pokoju powiedział, że jestem bleyderką. Powinnaś się go słuchać.
      Jack: Myślał że będzie walczył z połową beya co to nit nie wie skąd się wziął a nie z Virgo. Swoja drogą ona też była happy że wreszcie sobie powalczy. I ty się czarna dziwisz, że twoja zapałka strzela si fochy.
      Lilka: Czyli jednak twierdzisz, że spaskudzę wszystkiego czego się dotknę.
      Jack: Zdarza ci się*wzdycha, zamyka laptop i idzie do drzwi ale nie wychodzi tylko opiera się o ścianę obok nich*
      "Ines: Mówi się, że nie ma ciała nie ma zbrodni. Ty masz winnego, a nie masz zbrodni."
      Jack: Ale mam napad na bank, porwania dzieciaków i jego krzywą mordę. Mi to w zupełności wystarczy.
      Ja:Hymm. Ciekawe czy ławie przysięgłych, sędziemu i prokuraturze by to wystarczyło. Może miał nieciekawą przeszłość zanim wstąpił do WBBA.
      Jack:*kładzie laptop na głowę i trzyma za oba jego bok patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami zaciśniętymi w prostą linię*
      Ja: XD
      Jack: Nie wytrzymam drugiego Sebastiana w okolicy.
      Ja: Ty byś nie wytrzymał gdyby w mojej głowie mieszkał jakiś inny chłopak więc jesteś tylko ty i Lilka. Taki nasz rodzynek.
      Jack:Po prostu nie lubię się dzielić U-U
      Ja: A może powinniśmy coś z tym zrobić? W końcu kiedyś będziesz musiał się zacząć dzielić Lilką.
      Jack: Ona będzie gotować obiady wyłącznie mi i nikomu innemu rozumiemy się?
      Ja: W zupełności XD
      Jack: Ogarnij się!
      Ja: Nie mogę XD
      Jack:-_-
      Lilka: O czyli jednak smakuje ci moja kuchnia?
      Jack: Nie U-U
      Ja: XD
      Lilka:...
      "Kelly: *głosem dziecka * A jaki? ^^"
      Lilka: Nie mogę powiedzieć bo stracę resztki jego zaufania.
      Ja: Widzisz jak cię Kocha?
      Jack: Szkoda, że ja jej nie*przerzuca ciężar ciała z nogi na nogę* Gdzie ten kurier...
      Lilka: Widzisz Kruk on mnie nie kocha.
      Ja: Tylko tak mówi...chyba.
      Lilka:-.-

      Usuń
    46. "Kelly: *głaszcze Jacka po głowie* Oj już nie smuć się. Bez ciała i duszy nie uda im się go wskrzesić, a nawet jeśli to nie takiego samego zresztą one i tak wolą ciebie."
      Jack:*zwala rękę Kelly jak niechcianą muchę* To w ogóle nie ulega wątpliwości, że wolą i będą wolały mnie i wyłącznie mnie.
      Lilka: On jest zbyt zarozumiały.
      Ja: Kiedyś to się zmieni.
      Lilak: Jak dożyjemy. Ciociu Haniu mogę cię o coś prosić?
      "Kelly: Bo nie tak łatwo mnie trafić."
      Zmora: Faktycznie mógł dostać zeza na starość.
      Lilka: Aż nie mogę się nadziwić jak ty go lubisz.
      "Kelly: Skąd ta pewności, że to był przypadek?"
      Lilka: Ryuga cię pobił?
      Zmora: Aż dziwne, że ta ameba jej nie porwała.
      Jack: Pony porwana przez kogoś takiego jak Doji czy Ziggurat. Widzę, że i tobie Zmora na starość spada wydolność. Polecam Bilobil na pamięć i koncentrację.
      Zmora:*zrywa się z szyi Lilki i podlatuje do Jacka* Ty nie wiesz. Hyhy. O tyle lepiej.*lawiruje w okuł Jack jakby go oglądał*
      Jack: Czarna twoje złot mnie napastuje.
      Lilak: Umm*zabiera kompas i chowa w dłoniach* Zdarza jej się.
      "Ja: No i prawidłowo. Może powinnam zacząć to stosować Kelsi.
      Kelsi: *woła z pokoju* Tylko mnie potem nie wołaj jak ci "internet z laptopa ucieknie""
      Jack: Kruk nie brzmi ci to znajomo?
      Ja: Ale naprawiłam i wszystko było w porządku.
      Jack: Pół dnia zmarnowałaś, a potem prądu nie było.
      Ja: Nie moja wina.
      Lilka: Poszłabym na rowery.

      Usuń
    47. Lilka:Jeśli chodzi o Matyśkę to pewnie bym się zastanawiała przez chwile i nie zdążyła."
      Mary: Łaski bez.
      "Lilak: A wierz, że taki mam plan odkąd zrobiłam krok na tą waszą parszywa ziemię? Skoro Ryuga zaczął podsłuchiwać to mam pytanie. Myślę że to nie jest tak, że porywają dzieciaki w całej Japonii jak popadnie ale ci których porywają muszą mieć coś na czym pająkom zależy. Czy to właśnie ci ludzie są na tej liście?"
      Ryuga: Skąd na plaży w Sumatrze miałbym wiedzieć o zaginięciach w Japonii?
      "Lilka: Przepraszam ale Pan Strażnik Pokoju powiedział, że jestem bleyderką. Powinnaś się go słuchać."
      Kelly: Przetłumacz na ludzki bo nie wiem o okogo chodzi.
      "Lilak: Jak dożyjemy. Ciociu Haniu mogę cię o coś prosić?"
      Ja: Prosić możesz zawsze. O co chodzi moje drogie dziecko?
      "Zmora: Faktycznie mógł dostać zeza na starość."
      Drago: Odezwała się młudka.
      "Lilka: Aż nie mogę się nadziwić jak ty go lubisz."
      Kelly: Niedobrze mi. :/
      "Lilka: Ryuga cię pobił?"
      Kelly: *siekła się z otwartej w czoło tak rze aż plasło* TAK!!! Pokazać ci blizny?
      "Zmora: Aż dziwne, że ta ameba jej nie porwała.
      Jack: Pony porwana przez kogoś takiego jak Doji czy Ziggurat."
      Kelly: Niby po co i na co?
      Ines: Jako przynęta mogła byś zadziałać.
      Kelly: *zrobiła przymilne oczka* Ryuga poszedł byś mnie ratować?
      Ryuga: *patrzył na nią przez chwilę * Nie.
      Kelly:*zjerzyła się * Wiesz co? Wiesz co!? Foch. Z nami koniec idę szukać sobie kogoś innego do grzania mi łóżka.
      Ryuga: Szerokiej drogi.
      Kelly: Powodzenia.
      Ryuga: Krzyż na drogę.
      Kelly: Najlepszego.
      Ryuga: Szczęścia.
      Kelly: Zdrowia.
      Ryuga: Szczęśliwego nowego roku.
      Kelly:... Nienawidzę cię.
      Ryuga: Ja ciebie też.
      Kelly: A jakbym mówiła serio?
      Ryuga:Ty serio?
      Kelly: Mogła bym.
      "Lilka: Poszłabym na rowery."
      Kelly: Boziu jak ja dawno nie jeździłam na rowerze ostatni raz to chyba było z T..... No z rok będzie.

      Usuń
    48. Lilka:Kolejnej nie zależy na życiu. Ta masz to we krwi.
      "Ryuga: Skąd na plaży w Sumatrze miałbym wiedzieć o zaginięciach w Japonii?"
      Lilka: Tak, tak nagle o niczym nie wiesz. Poza tym trenowałeś przy wulkanie, a nie wylegiwałeś się na plaży i podejrzewam, że to od stania przy tych wulkanach i wdychania oparów masz długotrwałą chrypę.
      Jack: Ktoś tu się martwi o czyjeś zdrowie.
      Lilka: Żebyś wiedział.
      "Kelly: Przetłumacz na ludzki bo nie wiem o okogo chodzi."
      Lilka:*wzdycha i wylicz na palcach* Ryuga Kishatu. Biały robak. Smoczy Cesarz. Pan król. Pan biała peleryna. Żółwia morda. Nie wiem czy coś jeszcze jest nie pamiętam.
      "Ja: Prosić możesz zawsze. O co chodzi moje drogie dziecko?"
      Lilka:...Już o nic.
      "Kelly: Niedobrze mi. :/"
      Lilak:*jakiś dźwięk udawanego płaczu i przytula Kelly ja małe dziecko głaszcząc po głowie* Mi też.
      "Drago: Odezwała się młudka."
      Zmora:*mina a la "jak ten gówniarz śmie się tak odzywać"*
      Lilka:*nadal tuli Kelly* Najgorsze jest to, że jaszczur ma śmieszne wąsiki i nie wiem czy to ja tak uważam czy może ona.
      "Kelly: *siekła się z otwartej w czoło tak rze aż plasło* TAK!!! Pokazać ci blizny?"
      Lilka:*odsuwa się od niej z szeroko otwartymi oczami* Dobrze już dobrze. To nie było poważnie. Ryuga raczej by cię nie pobił.
      Zmora: Co to za problem zawsze może nie pamiętać ale raczej wątpię by ten robak i jego paproch mieli takie zdolności.
      Lilka: Tak już wszyscy wiemy, że jesteś przekonana o swojej przepotężnej wspaniałości, a teraz idź spać bo całkiem mi padniesz i będę sie musiała targolić do elektrowni albo AŁCZ!-.-*Zmora sprawiła, że przeszedł przez nią impuls elektryczny* Tak jesteś gruba, najedzona, ogromna. Czy to właśnie chciałaś usłyszeć?!
      Zmora:*ogląda się w końcu spogląda na Lilkę na jakimś uśmieszkiem* Prawdę mówiąc mogłabyś zrzucić parę kilo.
      Lilka:Naprawdę...? Zaraz! Zmieniłaś taktykę teraz chcesz mnie dobić jakimiś kompleksami?!
      Jack:*pociera czołem o laptop* Tak jesteś bardzo gruba. Idiotka...Zmora coś odwala bo jej się nudzi mogę się o to założyć.
      Lilka:*uważnie przygląda się swojej kopi czyli Zmorze którą widzi tylko ona*
      Zmora:Faktycznie jestem jednym z najstarszych bytów i nie mam męskiej dumy na której mógłbyś grać robaku. Nie interesują mnie zakłady. To jedna ze słabości twojej płci żeby nie rasy, a nie moja. Jestem kobietą. Użyję każdej broni, żeby dostać to czego chcę.
      Jack: Dla mnie spoko i tak niem masz ciała żeby podpisać mi umowę więc o czym my jeszcze rozmawiamy.
      Lilka: Mogę się mylić ale chyba o tym że jestem gruba.
      Jack:-_-
      Lilka:*tik nerwowy w oku ponieważ widzi Zmorę, która opiera sobie głowę na ramieniu Jacka ale tamten oczywiście nic nie czuje bo to tylko obraz który Zmora che żeby Lilka widziała*
      Jack: Oko ci lata.
      Lilka: Naprawdę?*nadal ma tik nerwowy*No co ty nie powiesz.
      "Kelly: Niby po co i na co?"
      Lilka: Turbowanie, beybitwa, Mroczna Moc, porwanie ludzi z którzy walczyli z Ryugą w tamtym czasie. Sama powiedziałaś, że kiedy tylko spotkałaś Ryugę wyzwałaś go, a on potem się katował żeby to gówno ogarnąć, a teraz boisz się mu powiedzieć, że w ogóle grasz. Coś tu nie styka.
      Zmora:Może znalazł inny sposób żeby jej to wykasować?
      Lilka:*bulgoczący czajnik nie człowiek* Hej! A może walnął ją kamieniem w łeb?! Myślisz że jak walnę ciebie TO TEŻ ZAPOMNISZ, ŻE JESTEŚ JEBANYM KURWISZONEM?!
      Ja:Nie przeklinaj i nie krzycz ona nie jest warta kolejnej paczki Cholinexu.
      Lilak: Ehem. Też prawda.

      Usuń
    49. "Ryuga: Szerokiej drogi.
      Kelly: Powodzenia.
      Ryuga: Krzyż na drogę.
      Kelly: Najlepszego.
      Ryuga: Szczęścia.
      Kelly: Zdrowia.
      Ryuga: Szczęśliwego nowego roku."
      Ja:*niestety gdzieś w tym momencie już nie wytrzymałam i wybuchłam*
      Jack: Co ci tak wesoło dziś?
      Ja: Za dużo koli,deszczu, Natalii i narzekania na chłopaków.
      Lilka: Polecam się na przyszłość.
      Jack: Wolę nie wiedzieć co wy robicie jak mnie z wami nie ma.
      Lilka: Jak ty sobie zrobiłeś drugi dom na Orliku i ciągle tylko grasz to nie moja ani Kruka wina. Poza tym to nie twoje sprawy. Posprzątałeś ty już w korytarzu tak jak cię prosiłam?
      Jack:Nie.
      Lilak: No to na co czekasz?
      Jack: No jeszcze czego! Całe piętro posprzątałem!
      Lilka: Wiesz co? Już wolę nie mówić jak ty tam posprzątałeś...musiałam po tobie poprawiać.
      Jack:I widzisz przyznajesz, że niema sensu żebym to ja sprzątał :)
      Lilka: Masz posprzątać korytarz.Koniec tematu.
      "Ryuga:Ty serio?
      Kelly: Mogła bym."
      Lilka: Gdyby tak było serio to na pewno poszedłby cię ratować i kamień na kamień by się nie ostał. On po prostu nie che ci tego mówić żebyś się nie rozleniwiła i straciła czujności.
      "Kelly: Boziu jak ja dawno nie jeździłam na rowerze ostatni raz to chyba było z T..... No z rok będzie."
      Lilka:Ja też dano nie byłam na przejażdżce. To było z T...z Tarką. Co stęskniłaś się? :) To jak będzie jutro po południu się zbieramy? Jack pompujesz mi opony przy rowerze.
      Jack: No i co jeszcze? Nie za dużo masz tych wymagań? Korytarz, opony, czekoladowe krowy? Nie jestem...*drgnął* O mój kurier.
      Lilka: Nie wymiguj się tu kurierem!*Jack coś rozkłada na podłodze(pewnie zabawki) więc Lilka chodzi za nim co wygląda jakby mówiła do ściany* Nie możesz być jak ci maminsynkowie co to mamusia wszystko z nich zrobi wiesz ilu się takich teraz kręci? Kiedy dorośniesz twoja żona będzie musiała mieć na kogo liczyć U-U
      Jack: Jaka żona? O_O
      Lilka: Żywa istota, a nie laptop. Kobieta twojego życia. Matka twoich dzieci.
      Jack: Jakich dzieci? O_O
      Lilak: Twoich za te kilkanaście lat. Chcę zostać ciocią.
      Jack: Jaką ciocią? O_O
      Lilka: Sraką-_-Jack na litość Boską przejrzyj na oczy no!
      Jack: Właśnie przejrzałem i stwierdzam, że trzy warstwy włókna węglowego to jednak na ciebie za mało. Tu potrzeba czegoś z jajem...Osobiście jestem za diamentową trumną ale...może wysoko wytrzymała stal wystarczy? No nic zamówimy próbki i sprawdzimy. Własnie! Niklowy superstop albo od razu mieszanka cyny z tytanianem. Co się będziemy rozdrabniać nie? W końcu Ziggurat zdziera z Koncerna to możemy szaleć.
      Lilka:*zeszklone oczy i rusza noskiem jak chomik po czym z jękiem zrezygnowania spuszcza głowę i chowa twarz w dłoniach co wygląda jakby się śmiała albo płakała*
      Jack: Co? Za słabo? To co byś chciała? Grotę z węgla krystalicznego z meteorytu?
      Lilka: Niech mnie ktoś strzeli i miejmy to już za sobą.
      Jack:*wraca do gapienia się w laptop i marudzi coś o tym, że kobietom nie dogodzisz*

      Usuń
    50. "Lilka: Tak, tak nagle o niczym nie wiesz. Poza tym trenowałeś przy wulkanie, a nie wylegiwałeś się na plaży i podejrzewam, że to od stania przy tych wulkanach i wdychania oparów masz długotrwałą chrypę."
      Kelly: Widzisz nawet Lila nie wierzy, że umiesz wyluzować. Następnym razem jedziemy gdzieś gdzie nie ma wulkanów. W góry. Poddychasz sobie świerzym powietrzem i ci ta twoja chrypa przejdzie
      Ryuga: Ta do Komy najlepiej.
      Kelly: Tam jest wulkan nie kombinuj.
      "Lilka:*wzdycha i wylicz na palcach* Ryuga Kishatu. Biały robak. Smoczy Cesarz. Pan król. Pan biała peleryna. Żółwia morda. Nie wiem czy coś jeszcze jest nie pamiętam."
      Kelly: Ryuga od kiedy jesteś Strażnikiem Pokoju?
      Ryuga: *zmarszczył się *?
      Kelly: No co? To nie mój pomysł.
      "Lilka:...Już o nic."
      Ja: :c
      Ines: Trzeba było posadzić sobie kota na kolanach.
      "Lilak:*jakiś dźwięk udawanego płaczu i przytula Kelly ja małe dziecko głaszcząc po głowie* Mi też."
      Kelly: *przytula Lile i zaczyna jojczeć jej na ramieniu* Moja wyobraźnia jest momentami złem. :c
      "Zmora:*mina a la "jak ten gówniarz śmie się tak odzywać"*"
      Drago: *znudził się czekaniem na odpowiedź i wypuścił z nosa kłąb czarnego dymu i zasnął*
      "Lilka:*nadal tuli Kelly* Najgorsze jest to, że jaszczur ma śmieszne wąsiki i nie wiem czy to ja tak uważam czy może ona."
      Kelly: On cały durnowato i śmiesznie wygląda. W ogóle to jest głupi i brzydki.
      Ryuga: Skończyłaś?
      Kelly: Zastanowie się i dam ci znać.

      Usuń
    51. "Lilka:*odsuwa się od niej z szeroko otwartymi oczami* Dobrze już dobrze. To nie było poważnie. Ryuga raczej by cię nie pobił."
      Kelly: Babko, matko i córko. Żartowałam. Myślisz, że od tak był powiedziała bym o tym Zmorze? Ona zaczęła durny temat, a ja tylko pociągnełam go dalej.
      "Lilka: Tak już wszyscy wiemy, że jesteś przekonana o swojej przepotężnej wspaniałości, a teraz idź spać bo całkiem mi padniesz i będę sie musiała targolić do elektrowni albo AŁCZ!-.-"
      Kelly: Nie razić mi Lil prądem!
      "Lilka: Turbowanie, beybitwa, Mroczna Moc, porwanie ludzi z którzy walczyli z Ryugą w tamtym czasie. Sama powiedziałaś, że kiedy tylko spotkałaś Ryugę wyzwałaś go, a on potem się katował żeby to gówno ogarnąć, a teraz boisz się mu powiedzieć, że w ogóle grasz. Coś tu nie styka."
      Kelly: "Walczyłam" z nim na pięści bo sama dobrze wiesz co się stało z moim Bey'em. Mroczna moc, bey bitwa od tego to jest Ryuga...Ciekawe czy jest gdzieś wymiar gdzie wszystko jest na odwrót.
      Ja: *błyszczą mi oczy*
      Kelly: Nie! Poprostu nie! Mnie się to nie podoba!
      Ja: Ale ja nie wiem o co ci chodzi.
      Kelly: Jak ostatnio miałaś taką minę z szafy wylazło to metr 80 nieszczęścia.
      "Lilka:*bulgoczący czajnik nie człowiek* Hej! A może walnął ją kamieniem w łeb?! Myślisz że jak walnę ciebie TO TEŻ ZAPOMNISZ, ŻE JESTEŚ JEBANYM KURWISZONEM?!"
      Kelly: Alex ekspertyza medyczna.
      Alex: Przyczną amnezji jest powarzny uraz mechaczny głowy, a Zmora nie ma głowy więc to nie wypali.
      "Lilka: Gdyby tak było serio to na pewno poszedłby cię ratować i kamień na kamień by się nie ostał. On po prostu nie che ci tego mówić żebyś się nie rozleniwiła i straciła czujności."
      Kelly: Ta przy nim nie można tracić czujności przecież Ryuga jest numerem jeden na liście ludzi do porywania każdego jednego mrocznego typa.
      Ryuga:...
      Kelly: Kupie nam takie pasujące koszulki mi z napisem "Jestem Kelly", a tobie "Jeśli zostanie porwany oddać go Kelly".
      Ryuga: Przesadzasz.
      "Lilka:Ja też dano nie byłam na przejażdżce. To było z T...z Tarką. Co stęskniłaś się? :) To jak będzie jutro po południu się zbieramy? Jack pompujesz mi opony przy rowerze."
      Kelly: Pokazaliście mi wysokiego blądyna który umie walczyć da się z nim pogadać i lubi naleśniki i spodziewaliście się, że się nie zakocham no bardzo odpowiedziale. Tak czy inaczej mozemy sobie odrazu piknik zrobić spakujemy się w plecaki i cały dzień w trasie zrobimy.
      "Lilka: Żywa istota, a nie laptop. Kobieta twojego życia. Matka twoich dzieci."
      Kelly: Z tą żywą istotą to za dużych oczekiwań bym nie miała. Jak Jacka zanm zkręci sobie jakiegoś robota laske do sprzątania gotowania i tym podobne zaprogramuje mu opcje dialogowe z cyklu. "Tak kochanie." , "Ty zasze masz rację", "Podać obiad teraz czy dopiero po meczu?" Oraz oczywiście obcje wyciszenia.
      Kelsi: Nie śmiej się to nawet niezły pomysł.
      Kelly: No tak nerdy świata łączcie się.
      "Lilka:*zeszklone oczy i rusza noskiem jak chomik po czym z jękiem zrezygnowania spuszcza głowę i chowa twarz w dłoniach co wygląda jakby się śmiała albo płakała*"
      Kelly: Liluś.*prztula Lilke* No już już. Wyrzucić to z siebie. Jack to palant i nie zbuduje żadnej izolatki, a nawet jeśli to cię z tamtąd wyciągne. Albo poprosty otworzysz tam sobie portal przrjdziesz do innego wymiaru i wrócisz do nas obiazdem przez sklep jaszczuro ludzi.
      "Lilka: Niech mnie ktoś strzeli i miejmy to już za sobą."
      Kelly: Chyba nie zostawisz mnie, ani Danego ani Juli ani Akane.

      Usuń
    52. "Kelly: Widzisz nawet Lila nie wierzy, że umiesz wyluzować."
      Lilka: I co gorsze coraz bardziej się w tym utwierdzam.
      "Ryuga: Ta do Komy najlepiej.
      Kelly: Tam jest wulkan nie kombinuj."
      Lilka: Tylko nie do Komy. Tam jest Hyoma wielki strażnik i samarytanin, który miał mi powiedzieć coś o beyach jak tylko się dowie ale od roku ani widu ani słychu.
      Jack:Nie rób sobie nadziei Czarna.
      "Kelly: Ryuga od kiedy jesteś Strażnikiem Pokoju?
      Ryuga: *zmarszczył się *?"
      Lilka: Tak mi się skojarzyła ta peleryna z ich mundurkami.
      "Ja: :c
      Ines: Trzeba było posadzić sobie kota na kolanach. "
      Jack: Pewnie się zraziła przez to ,,prosić zawsze możesz". Wiec wezmę sprawy w swoje ręce. Chodzi o to że ktoś musi kopnąć Kruka w cztery litery ale to ktoś taki komu się nie odwinie bo ostatnio już nas wkurza.
      Ja:No bo coś się wypstrykuję.
      Lilka: Jak ja cię pstryknę.
      "Kelly: *przytula Lile i zaczyna jojczeć jej na ramieniu* Moja wyobraźnia jest momentami złem. :c"
      Lilka: To nie wyobraźnia*patrzy na Drago i Zmorę* This is real O-O
      "Drago: *znudził się czekaniem na odpowiedź i wypuścił z nosa kłąb czarnego dymu i zasnął*"
      Lilka:*niezadowolona mina bo znów ją pieką oczy*
      "Kelly: On cały durnowato i śmiesznie wygląda. W ogóle to jest głupi i brzydki."
      Lilka: Po mimo tego, że to zło wcielone, opętał Ryugę i próbował mnie rozgnieść łapą myśląc, że nie widzę to jak na smoka jest całkiem ładny.
      Jack:*wzdycha* Tylko ty możesz powiedzieć, że smok który chciał cię zabić jest ładny. Z kim ja w ogóle dzielę tlen? Pony ci zaraz strzeli focha.
      Lilka: Ona nie potrafi nie pamiętasz?
      "Kelly: Babko, matko i córko. Żartowałam. Myślisz, że od tak był powiedziała bym o tym Zmorze? Ona zaczęła durny temat, a ja tylko pociągnełam go dalej."
      Zmora: To uciążliwe. Zabiłabym cię ale w tedy oswobodziłabym świat i wyszłoby na to, że zmieniłam braże.
      Lilka: Ona tylko tak mamrocze nic by ci nie zrobiła^^
      Zmora:...
      "Kelly: "Walczyłam" z nim na pięści bo sama dobrze wiesz co się stało z moim Bey'em. Mroczna moc, bey bitwa od tego to jest Ryuga...
      Lilka: I skopał ci tyłek? Myślałam że on nie potrafi. No tak zabrali ci Białą...*nagle wypala głosem babci* Łobuzy! Milicja!
      Jack: XD
      Lilka: Hyhy :D
      "Ciekawe czy jest gdzieś wymiar gdzie wszystko jest na odwrót.
      Ja: *błyszczą mi oczy*"
      Lilka:*patrzy na mnie, a to na ciebie i odsuwa się* One wszystkie są złe i przez demony opętane.
      Ja: Natasza wczoraj u mnie była i domagała się drugiego posta na walentynki xD
      Lilka: Dobrze że dałaś jej do zrozumienia, że nigdy więcej*trochę ciszej*Poza tym ona jest walnięta.
      Ja: Nie gorzej niż ty. Jakiś czas po tym jak to napisałam Natalka zaczęła pisać z jakimś kolegą o rok od siebie młodszym. Przypadek? Nie sądzę B/
      Lilka: Zbieg okoliczności U-U
      Ja: Acha :D
      Jack: Nie Kruk nie jesteś medium i nie masz proroczych zapisków.
      Ja: Niszczysz mój światopogląd.
      Jack: Mój został zniszczony kiedy zobaczyłem nawiedzonego pluszaka.
      "Kelly: Jak ostatnio miałaś taką minę z szafy wylazło to metr 80 nieszczęścia."
      Lilka:*otwiera drzwi od szafy i wsadza tam głowę* ASSHOLE!*głos rozchodzi się echem po czym zamyka drzwi i napiera na nie plecami* A teraz potrzebuję narzędzia które powinien mieć każdy dobry mechanik...Jack przynieś taśmę!
      Jack: Taśma go nie powstrzyma.
      "Kelly: Alex ekspertyza medyczna.
      Alex: Przyczną amnezji jest powarzny uraz mechaczny głowy, a Zmora nie ma głowy więc to nie wypali."
      Lilka: Ale ja mam jeśli to w czymś pomoże. Poza tym Zmora ma duszę.
      Jack: Bronisz jej.
      Lilka:*z paniką w oczach robi minę Krzyku Muncha*
      "Ryuga: Przesadzasz."
      Lilka:Wiesz...Jack chciał mi wszczepić pod skórę nadajnik...
      Jack: To jest naprawdę praktyczne rozwiązanie.
      Lilka: To jest chore.
      Jack: Nie tak chore jak ty.

      Usuń
    53. "Kelly: Pokazaliście mi wysokiego blądyna który umie walczyć da się z nim pogadać i lubi naleśniki i spodziewaliście się, że się nie zakocham no bardzo odpowiedziale."
      Lilka: Złamałaś jej serce.
      Ja: O.O
      Jack: Wiecie co jest chore? Że jej jest naprawdę głupio.
      Ja: Mam go tu sprowadzić?
      Lilka:*zerka kontem oka an Ryugę* To chyba nie jest konieczne.
      Ja: Zawszę mogę...
      Jack: Nie!
      Lilka:*to ona chciała to powiedzieć ale Jack ją ubiegł*
      Ja: Już dobrze. Spokojnie. Chcesz herbatę?
      Jack:*chyba chciał powiedzieć coś niemiłego ale wie że to nie na korzyść więc się nie odzywa*
      Lilka: Dobra Kelly słuchaj mnie. Był ufok, niema ufoka. Zauroczyłaś się no i ładnie, a teraz ogarnij się bo nigdy więcej go nie zobaczysz prawda Kruk?
      Ja:...
      Lilka: Kruk?!
      Ja: Tego nie mogę potwierdzić.
      Lilka: No nie U_U
      "Tak czy inaczej mozemy sobie odrazu piknik zrobić spakujemy się w plecaki i cały dzień w trasie zrobimy."
      Lilka: A co powiesz na ognisko? Tu niedaleko jest całkiem fajne miejsce nad jeziorem.
      Jack: Jadę z wami. Podobno nie dawno jakąś zgwałcili więc potrzebujecie mnie tam.
      Lilka:*słyszy o gwałcie i się zamyka*
      Jack: To co Pony przeszkadza ci że też z wami jadę.
      "Kelsi: Nie śmiej się to nawet niezły pomysł.
      Kelly: No tak nerdy świata łączcie się."
      Jack: Powiem ci Pony, że jak na ciebie i twoje pomysły to to naprawdę nie jest takie głupie.
      Lilka: Do puki ja żyję nie będziesz robił żadnych żono robotów.
      Jack: Już nawet wiem jak ją nazwę.
      Lilka: O nie.
      Jack: Weronisia.
      Ja: Twoja prześladowcza fanka XD
      Jack: Nie obrażaj mojej żony :)
      Lilka: Przerobię na wiórki-_-
      Jack: Zrobi się taką powłokę żebyś nie mogła.
      Lilka: Niema rzeczy której nie byłabym w stanie przerobić na żwirek.
      Jack: Chcesz całować moją żonę? Nie pozwolę ci. Idź sobie do Pony.
      Lilka:Baranie! Żadnych robotów w tym domu!
      Jack: Spokojnie przeprowadzimy się nie będziesz musiał nas oglądać.
      Lilka: Nie rozmawiam z tobą. Wyprowadź się z nią i oby wam się. Tylko zaproś mnie na chrzciny i pępekowe...zaraz nie będzie a ni tego ani tego bo to kawałek metalu!
      Jack: Który nawet jeszcze nie istniej-_- Ogarnij się.
      Lilka: To przy mnie takich rzeczy nie mów.
      "Kelly: Liluś.*prztula Lilke* No już już. Wyrzucić to z siebie. Jack to palant i nie zbuduje żadnej izolatki, a nawet jeśli to cię z tamtąd wyciągne. Albo poprosty otworzysz tam sobie portal przrjdziesz do innego wymiaru i wrócisz do nas obiazdem przez sklep jaszczuro ludzi."
      Jack: Jestem pewien, że to też da się w jakiś sposób opanować.
      Lilka:*wkurzyła się otwiera kilka mniejszych i większych portali* No dalej opanuj to i wytłumacz logicznie! Potrafisz? Nie? To się zamknij.*zamyka wszystko co pootwierała*
      Jack: Pokazałaś kilka niebieskich dziur. Brawo. Potrzymaj to dłużej to przy tym pogrzebię.
      Lilka: Ty najpierw sobie w mózgu pogrzeb może to coś da.
      Jack:Myślisz że mógłbym być jeszcze wspanialszy? Nie to chyba nie możliwe ale w końcu trzeba przekraczać granicę prawda?
      Lilka: Ja chyba faktycznie zaraz jedną przekroczę.
      "Kelly: Chyba nie zostawisz mnie, ani Danego ani Juli ani Akane."
      Lilka:Fakt ktoś musi was pilnować szantażyści.

      Usuń
    54. "Lilka: I co gorsze coraz bardziej się w tym utwierdzam."
      Kelly: O.O Trzeba coś z tym zrobić. MAMO!
      Ja: Zaraz! Nie wszystko na raz.
      "Lilka: Tylko nie do Komy. Tam jest Hyoma wielki strażnik i samarytanin, który miał mi powiedzieć coś o beyach jak tylko się dowie ale od roku ani widu ani słychu."
      Hyoma: Księgi to nie internet w który sobie coś wpiszesz i wyskiczą ci wszystkie informacje na ten temat. Pozatym nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wiele różnych nazw może mieć jedna i ta sama rzecz.
      "Jack: Pewnie się zraziła przez to ,,prosić zawsze możesz". Wiec wezmę sprawy w swoje ręce. Chodzi o to że ktoś musi kopnąć Kruka w cztery litery ale to ktoś taki komu się nie odwinie bo ostatnio już nas wkurza."
      Ines: A propo ociągania się. Hania patrzę na ciebie.
      Ja: Sama wiesz jaka jest sytuacja pisanie idzie mi ciężko dopóki jest wszystko w porządku. Mogę pisać szybciej ale to wiąże się z ogromną katastrofą w waszym życiu.
      "Ja:No bo coś się wypstrykuję."
      Ja; Jak dla mnie to zmęczenie materiału odpocznij poczytaj to napewno pomoże.
      "Lilka: To nie wyobraźnia*patrzy na Drago i Zmorę* This is real O-O"
      Kelly: EHYHBLHELYEEEEEE!!!
      Ines:....Zamierzasz ją uspokoić?
      Ryuga: Nie walczy się z czymś czego się nie rozumie.
      "Lilka: Po mimo tego, że to zło wcielone, opętał Ryugę i próbował mnie rozgnieść łapą myśląc, że nie widzę to jak na smoka jest całkiem ładny."
      Kelly: ... Przynajmniej jesteś ładna.
      "Jack:*wzdycha* Tylko ty możesz powiedzieć, że smok który chciał cię zabić jest ładny."
      Kelly: Mi się to ciągle zdarza. Więc shut the fuck up.
      "Lilka: Ona nie potrafi nie pamiętasz?"
      Kelly: Ale się uczę tak samo jak gotować i prowadzić.
      "Zmora: To uciążliwe. Zabiłabym cię ale w tedy oswobodziłabym świat i wyszłoby na to, że zmieniłam braże."
      Kelly: Nawet nie wiesz ile razy takie rozumowanie uratwało mi dupe.
      "Lilka: Ona tylko tak mamrocze nic by ci nie zrobiła^^"
      Kelly: Wiem nie pozwoliła byś jej. ^^
      Mary: A potem się dziwicie, że Martin was shipuje.

      Usuń
    55. Kelly: Ty to masz wyczucie czasu.
      "Lilka: I skopał ci tyłek? Myślałam że on nie potrafi. No tak zabrali ci Białą...*nagle wypala głosem babci* Łobuzy! Milicja!"
      Kelly: Nawet się z miejsca nie ruszył. Zdębiał jak zobaczył, że nie mam nawet przy sobie kuczera.
      "Lilka:*patrzy na mnie, a to na ciebie i odsuwa się* One wszystkie są złe i przez demony opętane."
      Ja: No bywa .
      "Lilka:*otwiera drzwi od szafy i wsadza tam głowę* ASSHOLE!*głos rozchodzi się echem po czym zamyka drzwi i napiera na nie plecami* A teraz potrzebuję narzędzia które powinien mieć każdy dobry mechanik...Jack przynieś taśmę!"
      Kelly: *odruciła głowe do tyłu* JA CIEBIE TEŻ!!!
      "Lilka:Wiesz...Jack chciał mi wszczepić pod skórę nadajnik..."
      Kelly: No jak on tak może trzeba w ogóle skrupułów nie mieć.
      "Lilka: Złamałaś jej serce.
      Ja: O.O
      Jack: Wiecie co jest chore? Że jej jest naprawdę głupio.
      Ja: Mam go tu sprowadzić?
      Lilka:*zerka kontem oka an Ryugę* To chyba nie jest konieczne.
      Ja: Zawszę mogę...
      Jack: Nie!
      Lilka:*to ona chciała to powiedzieć ale Jack ją ubiegł*
      Ja: Już dobrze. Spokojnie. Chcesz herbatę?
      Jack:*chyba chciał powiedzieć coś niemiłego ale wie że to nie na korzyść więc się nie odzywa*
      Lilka: Dobra Kelly słuchaj mnie. Był ufok, niema ufoka. Zauroczyłaś się no i ładnie, a teraz ogarnij się bo nigdy więcej go nie zobaczysz prawda Kruk?"
      Kelly: Ja do was siły nie mam. To był trochę przerobiony tekst z filmu. Tarkin był to znaczy jest w porządku i będzie mi trochę szkoda, że nie doczekam się walki rewanżowej ale się w nim nie zakochałam. Serio nie możecie brać serio wszystkiego co mówię bo wam się mózgi w końcu zlasują. Podsumowując cueszy mnie, że jesteście o mine aż tak zadrośni ale wrzucie trochę na luz bo tu mi poszalejecie.
      "Lilka: A co powiesz na ognisko? Tu niedaleko jest całkiem fajne miejsce nad jeziorem."
      Kelly: Jak dla mnie bomba.
      "Jack: Jadę z wami. Podobno nie dawno jakąś zgwałcili więc potrzebujecie mnie tam."
      Kelly: JASNE jak gwałciciel wyskoczy pierwszy spieprzysz na drzewo. W porównaniu z nami masz zerowe zdolności motoryczne.
      "Jack: To co Pony przeszkadza ci że też z wami jadę."
      Kelly: Nie, balast zawsze się przyda.
      "Jack: Powiem ci Pony, że jak na ciebie i twoje pomysły to to naprawdę nie jest takie głupie."
      Kelly: Fiolatowa krowa była lepsza.
      "Lilka:*wkurzyła się otwiera kilka mniejszych i większych wymiarów* No dalej opanuj to i wytłumacz logicznie! Potrafisz? Nie? To się zamknij.*zamyka wszystko co pootwierała*"
      Kelly: Nie otwieraj portalów przy mnie bo mnie tam ciekawość wepchnie.
      "Lilka:Fakt ktoś musi was pilnować szantażyści."
      Kelly: Tak. ^^

      Usuń
    56. "Hyoma: Księgi to nie internet w który sobie coś wpiszesz i wyskiczą ci wszystkie informacje na ten temat. Pozatym nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wiele różnych nazw może mieć jedna i ta sama rzecz."
      Lilka: Aha. Okay.
      Jack: Nie pochwalisz się swoim księgozbiorem?
      Lilka:Nie. Jack a teraz takie proste pytanie dasz radę prawda?
      Jack: Dajesz. Jakoś to zniosę.
      Lilka: Czy ja mam na czole napisane idiotka?
      Jack: Czekaj. To jest pytanie podchwytliwe tak?
      Lilka: Taaak. Oczywiście.
      "Ja; Jak dla mnie to zmęczenie materiału odpocznij poczytaj to napewno pomoże."
      Ja: Trochę już dziś popisałam.
      Jack: To trochę za mało.
      "Ryuga: Nie walczy się z czymś czego się nie rozumie.
      Lilka: To było mocne. Wiesz że to całkiem niezła rada? Zapamiętam to sobie. Słyszałaś Zmora? Nie rozumiem cię możesz mnie opętać. Jak ty opanowałeś tą Mroczną Moc z takim podejściem?
      "Kelly: ... Przynajmniej jesteś ładna. "
      Lilka: Jak to dobrze, że potrafisz kłamać. Może wymyślisz jakieś przekonujące kłamstwo i mnie nim zatrzymasz.
      "Kelly: Ale się uczę tak samo jak gotować i prowadzić."
      Jack: I ktoś to przeżył?
      "Kelly: Nawet nie wiesz ile razy takie rozumowanie uratwało mi dupe.
      Zmora:*taksuje Kelly wzrokiem* Domyślam się.
      "Kelly: Wiem nie pozwoliła byś jej. ^^
      Mary: A potem się dziwicie, że Martin was shipuje."
      Lilka: To że wyżywam się na różnych ludziach w większości na chłopcach, a dla niej jestem w miarę miła nie znaczy, że jestem homo. Wbij to sobie do swojej główki alb sama ci to wbiję i to tak na amen.
      "Kelly: Nawet się z miejsca nie ruszył. Zdębiał jak zobaczył, że nie mam nawet przy sobie kuczera."
      Jack: Mfhyhy.
      Ja: Lilka pewnie jak go zobaczy zapyta o godzinę.
      Lilka: ALBO pójdę dalej szukać beya zastanawiając się skąd wytrzasnął pelerynę.
      "Ja: No bywa ."
      Lilak:*patrzy na Ryugę* Czy ty przypadkiem nie miałeś się zająć egzorcyzmami?
      Ja: Przypomniał mi się kartkówka z Rosyjskiego.
      Lilka: Ty idź spać lepiej.
      Ja: Za wcześnie.
      "Kelly: *odruciła głowe do tyłu* JA CIEBIE TEŻ!!!"
      Lilka: To do niego było.
      "Kelly: No jak on tak może trzeba w ogóle skrupułów nie mieć."
      Jack:*uśmiecha się i unosi brew do góry po czym spogląda na Lilkę*
      Lilka: Chyba odechciewa mi się z wami dzielić tlen.
      "Kelly: Ja do was siły nie mam. To był trochę przerobiony tekst z filmu. Tarkin był to znaczy jest w porządku i będzie mi trochę szkoda, że nie doczekam się walki rewanżowej ale się w nim nie zakochałam. Serio nie możecie brać serio wszystkiego co mówię bo wam się mózgi w końcu zlasują."
      Jack: Jesteś chora Pony.
      Ja: Kelly nie strasz mnie tak. Ja już się przejęłam, że stanęłam wam na drodze.
      Lilka: Kłamie.*Będzie brzydko. Niech ktoś zatka Blogusiowi uszy.* Bo CENZURA, CENZURA, CENZURA, CENZURA się pojawił nie wiadomo skąd i po co i namącił ci w głowie i teraz nie pokochasz żadnego innego bo ci ta CENZURA ciota siedzi w głowie i nie wiadomo kiedy wyjdzie...Ostatnio za dużo przeklinam.
      Jack: Jak do tego doszłaś?
      "Podsumowując cueszy mnie, że jesteście o mine aż tak zadrośni ale wrzucie trochę na luz bo tu mi poszalejecie."
      Lilka: Znajdź mi tu jedną osobę oprócz Ryugi oczywiście która jest tu o ciebie zazdrosna.
      "Kelly: Jak dla mnie bomba."
      Lilak: Tak jak mówiłam odechciało mi się.
      Jack:Rozwód~
      "Kelly: JASNE jak gwałciciel wyskoczy pierwszy spieprzysz na drzewo. W porównaniu z nami masz zerowe zdolności motoryczne."
      Jack: Widzisz Czarna ona naprawdę nas nie dociera i myśli ze nic nie potrafimy. Pewnie dlatego ją rzuciłaś.
      Lilka: Zaraz ci głową o ścinę rzucę.
      Jack: Ooo to już te dni. Rozumiem.
      Lilka:-.-
      "Kelly: Fiolatowa krowa była lepsza."
      Jack: Kub sobie normalną i ją przefarbuj albo idź do świętej pamięci pingwina 2 i poproś żeby ci zrobiła.
      "Kelly: Nie otwieraj portalów przy mnie bo mnie tam ciekawość wepchnie."
      Lilak: Jak cię będzie szturchać to się odwiń.

      Usuń
    57. Ja: Trochę już dziś popisałam.
      Jack: To trochę za mało."
      Ja: Zuch dziewczynka najważniejsze to nie siedzieć przed pustą kartką.
      "Lilka: To było mocne. Wiesz że to całkiem niezła rada? Zapamiętam to sobie. Słyszałaś Zmora? Nie rozumiem cię możesz mnie opętać. Jak ty opanowałeś tą Mroczną Moc z takim podejściem?"
      Ryuga: *wygląda na złego*
      Kelly: Okey tutaj potrzebny jest tłumacz bo inaczej polecą wiury, a ja malować sufitu nie będę. Tak więc. Z Ryugowego na ludzki to będzie... Moment to nie jest język w którym jestem jakoś wybitnie dobra... Nie można od tak zrzucić się do walki ponieważ nie wiemy jakie będą tego skutki... Na przykład jak z tym robotem ładowały go ataki Yoyo trzeba było pomyśleć a nie lecieć na pałe i liczyć, że się uda.
      "Lilka: Jak to dobrze, że potrafisz kłamać. Może wymyślisz jakieś przekonujące kłamstwo i mnie nim zatrzymasz."
      Kelly: To ty chcesz odejść?
      "Jack: I ktoś to przeżył?"
      Kelly: Jak dotąd zginęło tylko to co próbowałam podać na obiad.  
      "Lilka: To że wyżywam się na różnych ludziach w większości na chłopcach, a dla niej jestem w miarę miła nie znaczy, że jestem homo. Wbij to sobie do swojej główki alb sama ci to wbiję i to tak na amen."
      Kelly: To jest Yuri i Yaoi to nie ma sensu.
      Mary: Sama nie masz sensu.
      "Jack: Mfhyhy.
      Ja: Lilka pewnie jak go zobaczy zapyta o godzinę.
      Lilka: ALBO pójdę dalej szukać beya zastanawiając się skąd wytrzasnął pelerynę."
      Kelly; Peleryne dostał od Dojiego chyba tylko to Blankowi w całej karierze się udało.
      "Lilak:*patrzy na Ryugę* Czy ty przypadkiem nie miałeś się zająć egzorcyzmami?"
      Ryuga:?
      Kelly: Nie, nie zostaniesz księdzem.
      "Lilka: To do niego było."
      Kelly: Skoro ty krzykłaś to pewnie Ren też także na jedno wychodzi.
      "Jack:*uśmiecha się i unosi brew do góry po czym spogląda na Lilkę*
      Lilka: Chyba odechciewa mi się z wami dzielić tlen."
      Kelly: O tym, że masz myśli samobójcze wiemy odd dawna.
      "Jack: Jesteś chora Pony."
      Kelly: Dzięki Bogu bo inaczej musiała bym zachowywać się jak człowiek.
      "Ja: Kelly nie strasz mnie tak. Ja już się przejęłam, że stanęłam wam na drodze."
      Kelly: Jak nie zrobisz więcej przystojnysz szarmackich walecznych blądynów. To nie będę miała powodu. :)

      Usuń
    58. "Lilka: Kłamie.*Będzie brzydko. Niech ktoś zatka Blogusiowi uszy.* Bo CENZURA, CENZURA, CENZURA, CENZURA się pojawił nie wiadomo skąd i po co i namącił ci w głowie i teraz nie pokochasz żadnego innego bo ci ta CENZURA ciota siedzi w głowie i nie wiadomo kiedy wyjdzie...Ostatnio za dużo przeklinam."
      Kelly: *wypuchła śmiechem który poprzedzony był opadnięciem szczęki* No to pojechałaś po bandzie.
      Mary: *zamiast Blogusiowi zasłoniła uszy Ines*
      Kelly: Spokojnie ze mną pod tym względem jest wszystko w porządku tosty z serem jeszcze nikomu serca nie złamały chociaż przyznać muszę, że ciężko przestać o nich myśleć.
      "Lilka: Znajdź mi tu jedną osobę oprócz Ryugi oczywiście która jest tu o ciebie zazdrosna."
      Kelly: Oj nie bądź taka poważna. Why so
      "Jack:Rozwód~"
      Kelly: Masz rację Jack to już od dawna nie miało sensu. Mój adwokat się z tobą skontaktuje Jack.
      "Jack: Widzisz Czarna ona naprawdę nas nie dociera i myśli ze nic nie potrafimy."
      Kelly: Ty nic nie potrafisz poza gadaniem i tymi komptuterowym czary mary. Lil radzi sobie coraz lepiej.
      "Jack: Kub sobie normalną i ją przefarbuj albo idź do świętej pamięci pingwina 2 i poproś żeby ci zrobiła."
      Kelly: Do kogo?
      "Lilak: Jak cię będzie szturchać to się odwiń."
      Kelly: To nie jest takie proste.
      Ryuga: Zabiła ciekawoś kota.
      Kelly: Dziwne, że z ciekawości, żadnego życia nie straciłam.
      Ryuga: Pewna jesteś?
      Kelly:... Co się głupio pytasz? Pewnie, że nie.
      Ja: Umieram.
      Ines: Nie umieraj.
      Ja: Świetna rada.
      Ines: Daj ręke to ci paznokcie zrobię.
      Mary: Czyli wygłubiesz plasteline?
      Ines: Więcej się z nimi nie da zrobić.
      Ja: Wstępne testy manualne to zło T.T
      Mary: Nie przesądzaj ulepiłaś narysowałaś i teraz tylko czekać na ocenę.
      Ja: Plastelinowy orzeł będzie mnie nękał po nocach. T.T
      Mary: Przesadzasz dobrze będzie.

      Usuń
    59. "Ja: Zuch dziewczynka najważniejsze to nie siedzieć przed pustą kartką."
      Ja: ^^
      Jack: Powinnaś dostać kopniaka w cztery litery, a nie się cieszyć.
      "Ryuga: *wygląda na złego*
      Kelly: Okey tutaj potrzebny jest tłumacz bo inaczej polecą wiury, a ja malować sufitu nie będę. Tak więc. Z Ryugowego na ludzki to będzie... Moment to nie jest język w którym jestem jakoś wybitnie dobra... Nie można od tak zrzucić się do walki ponieważ nie wiemy jakie będą tego skutki... Na przykład jak z tym robotem ładowały go ataki Yoyo trzeba było pomyśleć a nie lecieć na pałe i liczyć, że się uda."
      Lilka:*gapi się na Ryugę i coś mamrocze o podobieństwach* Aha. To już rozumiem. A że pały są złe wiem już od dawna. Ryuga mam pomysła.
      Jack: Pomysł-_-
      Lilka: Pomysła :D
      Jack:-_-
      "Kelly: To ty chcesz odejść?"
      Lilka: Dobrze przyswajasz.
      "Kelly: Jak dotąd zginęło tylko to co próbowałam podać na obiad."
      Jack: Daj znać jak zaczniesz przeprowadzać testy na ludziach muszę wcześniej wykupić bilety do Las Vegas.
      "Kelly: To jest Yuri i Yaoi to nie ma sensu.
      Mary: Sama nie masz sensu."
      Lilka: Co się tak uwzięłaś na tą moją i Kelly miłość? Może jesteś zazdrosna. Jeśli tak to na co czekasz bież się za Kelly wiem, że chcesz zrobić to już od dawna nie wymiguj się.
      "Kelly; Peleryne dostał od Dojiego chyba tylko to Blankowi w całej karierze się udało."
      Lilka: Ej, Ziggurat, a ja taką dostanę?
      Ziggurat: Nie.
      Lilka: A idź ty zgredzie.
      Jack: Kiedy wpadasz do Hadesu?
      Lilka: Jak najszybciej. A co już nie możesz się doczekać?
      Jack: Nie, nie wiem czy mam sprzątać pokój.
      Lilka: Pewnie bez maski przeciwgazowej się nie obędzie więc radzę ci już zacząć bo kiedy przyjdę zrobię ci tam test białej rękawiczki.
      Jack: Wiesz wejść jest łatwo gorzej z wyjściem.
      Lilka: Strzałki usypiające przestały działać po pierwszym razie.
      Jack: Wiem domyśliłem się kiedy po dawce dla słonia jeszcze biegałaś po ścianach. Miny beretów nie zapomniane za to Ziggurat zbyt spokojny.
      Lilka: Aj, dajcie spokój lubicie to. Robię wam tam jedyną rozrywkę...tylko ten gość od pawia jest dziwny z tymi swoimi sukienkami.
      Jack: Zakochał się.
      Lilka: Chyba w tobie.
      Jack: To też jest całkiem możliwe. Wiesz myślę że to gej.
      Lilka: Jack dla ciebie co drugi chłopak to gej.
      Jack: Kiedy ja mówię że to jest gej to to jest gej.
      "Ryuga:?
      Kelly: Nie, nie zostaniesz księdzem."
      Lilka: Ryuga mam taką sprawę. Zrobisz mi tą przyjemność i założysz te okulary?*podaje mu okulary* Chcę coś sprawdzić.
      "Kelly: Skoro ty krzykłaś to pewnie Ren też także na jedno wychodzi."
      Lilka: Faktycznie*znów wsadza głowę do szafy* Ren ty fujaro!
      "Kelly: O tym, że masz myśli samobójcze wiemy odd dawna."
      Lilka: Tym razem pomyślałam o wyjściu na zewnątrz. Lubię nocne powietrze.
      "Kelly: Dzięki Bogu bo inaczej musiała bym zachowywać się jak człowiek."
      Jack: A tak jesteś skrzyżowaniem kota, modliszki, małpy i papugi.

      Usuń
    60. "Kelly: Jak nie zrobisz więcej przystojnysz szarmackich walecznych blądynów. To nie będę miała powodu. :)"
      Ja:*chwilowy odlot* Tego spiknę z Vivi to nie. Jack to pół mózg to nie...
      Jack:-_-
      Ja: Ten będzie się zachowywał jak Jack teraz to nie. Ten też nie i...*ni stąd, ni zowąd tulam Lilkę*
      Lilka:*mina a la Julie która nie wie co się dzieje* Co mi robisz?
      Ja: Z tamtą mendą cię nie spiknę bo to krucza morda jest.
      Jack: Jestem z tobą Kruk...o cokolwiek ci chodzi.
      Ja: Ciebie z Megan też nie spiknę U^U
      Jack: Się okazuję że ty nas z nikim nie "spikniesz".
      Ja: Szumowiny zmieszają was z błotem U^U
      Megan&Speedy:...
      Ja: I'am watching you-.-
      Speedy: Zawsze jest taka miła?
      Megan: Nie czasem nawet zdarza się że krzywo na mnie nie patrzy. Przyzwyczaisz się.
      Speedy: A podobno kruk krukowi oka nie wydziobie.
      Ja: Ornitolog się znalazł.
      Jack:Oka ci nie wydziobie ale pomyśl że może coś innego*potakuje głową z uniesionymi brwiami*Dlatego ja i Kruk jesteśmy ze sobą tak blisko*początkowo pokazuje znak zwycięstwa po czym łączy palec wskazujący ze środkowym*
      Ja: To jakaś nowość.
      Speedy:*chwilę patrzy na Jacka i w końcu pokazuje mu kciuk w górę*
      Jack:*niby pokerface ale w myślach: W dupę wsadź sobie tego kciuka*
      Lilka:*załamka* Szkoda Kruk że przed Zmorą mnie tak nie bronisz.
      Ja:*odkasłuję* Także tak...
      Lilka: No właśnie.
      Ja: Raczej nie powstanie więcej takich Tarkinów.
      Lilka:Marmurowy głupek jest tylko jeden :)
      "Kelly: *wypuchła śmiechem który poprzedzony był opadnięciem szczęki* No to pojechałaś po bandzie.
      Lilak: Tak wiem nie powinnam ale sama rozumiesz.
      "Mary: *zamiast Blogusiowi zasłoniła uszy Ines*"
      Lilka: To chyba nic nie dało bo jakoś krzywo na mnie patrzy...albo tak już ma z twarzą, albo czyta z ruchu warg. To nie takie trudne.
      "Kelly: Spokojnie ze mną pod tym względem jest wszystko w porządku tosty z serem jeszcze nikomu serca nie złamały chociaż przyznać muszę, że ciężko przestać o nich myśleć."
      Lilka: Ja nie mogę przestać myśleć o przypalonych tostach...Myślisz że Ryuga potrafi zrobić takie tosty? Są dobre z dżemem.
      "Kelly: Ty nic nie potrafisz poza gadaniem i tymi komptuterowym czary mary. Lil radzi sobie coraz lepiej."
      Jack:To cię kiedyś zaskoczę.
      Lilka: Wiem robię szybkie postępy :D
      Jack: Nie chwal jej i tak już ma wybujałe ego.
      Lilka: Ty masz większe.
      "Kelly: Do kogo?"
      Jack: Do tej...kurcze mam słabość do imion. Kruk jak jej tam było?
      Ja:...
      Jack: Żartujesz? Ja to wiadomo ale żebyś ty nie pamiętała?
      Ja: Hehe ^^" Ej bo serio nie pamiętam XD
      Jack: Skleroza nie boli.
      Ja: Celest!
      Jack: Właśnie! To ta.
      Ja: Jak mogłam zapomnieć? XD
      Kyoya: Też się dziwię.
      "Kelly:... Co się głupio pytasz? Pewnie, że nie."
      Lilka: Coś kręcisz. Nie podoba mi się to.
      "Ja: Umieram."
      Ja: O_O
      Lilak:*przestaje robić to co właśnie robiła*
      Jack: Jaka cisza. Zupełnie jakby naprawdę ktoś umarł.
      Ja: Poco testy manualne?
      Lilak: Orzełek z plasteliny. Mogę zobaczyć?

      Usuń
    61. "Ja: ^^
      Jack: Powinnaś dostać kopniaka w cztery litery, a nie się cieszyć."
      Ja: *szczypie Jacka w policzek * Ty nie mów cioci co ma robić.
      "Lilka:*gapi się na Ryugę i coś mamrocze o podobieństwach*"
      Kelly: Wiem, że przystojny, ale pamiętaj mój ci on.
      " Aha. To już rozumiem. A że pały są złe wiem już od dawna. Ryuga mam pomysła.
      Jack: Pomysł-_-
      Lilka: Pomysła :D"
      Kelly: *z rozpędu chciała odpowiedzieć za Ryuge, ale Kishatu pociągnoł ją za kucyk* Dobra czaje umiesz sam mówić.
      Ryuga: Jaki pomysł?
      "Lilka: Dobrze przyswajasz."
      Kelly: No właśnie nie. Złe informacje wypieram z umysłu.
      "Jack: Daj znać jak zaczniesz przeprowadzać testy na ludziach muszę wcześniej wykupić bilety do Las Vegas."
      Kelly: No troszkę już na to za późno bo testów na zwierzętach nie było a konwencja genewska zabrania torturować więźniów z WBBA więc przeszłam odrazu do testów na cywilach.
      "Lilka: Co się tak uwzięłaś na tą moją i Kelly miłość? Może jesteś zazdrosna. Jeśli tak to na co czekasz bież się za Kelly wiem, że chcesz zrobić to już od dawna nie wymiguj się."
      Kelly: Czy ja wam wyglądam na jakąś rzecz ja też mam uczucia wiecie i w ogóle to się chrzańcie nie znosicie się do tego stopnia, że zaczynam myśleć, że kręcicie ze sobą gdzieś na boku w innym świecie i wymiarze, a to tu to tylko przykrywka.
      "Lilka: Aj, dajcie spokój lubicie to. Robię wam tam jedyną rozrywkę...tylko ten gość od pawia jest dziwny z tymi swoimi sukienkami.
      Jack: Zakochał się.
      Lilka: Chyba w tobie.
      Jack: To też jest całkiem możliwe. Wiesz myślę że to gej.
      Lilka: Jack dla ciebie co drugi chłopak to gej.
      Jack: Kiedy ja mówię że to jest gej to to jest gej."
      Kelly: Proszę mi tu nie złożeczyć na mojego ulubionego artyste gość ma trochę w pióro, ale kto w dzisiejszych czasach nie ma?

      Usuń
    62. "Lilka: Ryuga mam taką sprawę. Zrobisz mi tą przyjemność i założysz te okulary?*podaje mu okulary* Chcę coś sprawdzić."
      Ryuga; *ogląda okulary *
      Kelly: A a a jak zakładasz oklulary to ja chcę koronę.
      Ryuga: *oddaje Kel korone a sam zakłada okulary*
      "Lilka: Faktycznie*znów wsadza głowę do szafy* Ren ty fujaro!"
      Kelly: Uroczy jesteście.
      "Lilka: Tym razem pomyślałam o wyjściu na zewnątrz. Lubię nocne powietrze. "
      Kelly: Wiem o co chodzi. Czasami jest takie fajne zimne i gęste, że chciałoby się ję jeść.
      "Jack: A tak jesteś skrzyżowaniem kota, modliszki, małpy i papugi."
      Kelly: Wszystko poza papugą się zgadza.
      "Ja: Raczej nie powstanie więcej takich Tarkinów.
      Lilka:Marmurowy głupek jest tylko jeden :)"
      Kelly: Trochę szkoda, ale co tam Lajf is brutal and ful of zasadzkas, end sammtajms kopas w dupas but są chwile for których warto lajf.
      "Lilak: Tak wiem nie powinnam ale sama rozumiesz."
      Kelly: Rozumiem rozumiem nawet za dobrze.
      "Lilka: To chyba nic nie dało bo jakoś krzywo na mnie patrzy...albo tak już ma z twarzą, albo czyta z ruchu warg. To nie takie trudne."
      Mary: Przynajmniej próbowałam.
      Kelly: Ines nie krzyw się bo pomyśle, że jesteś zaginioną siostrą Ryugi.
      "Lilka: Ja nie mogę przestać myśleć o przypalonych tostach...Myślisz że Ryuga potrafi zrobić takie tosty? Są dobre z dżemem."
      Kelly: Do nich jest potrzebny ten toster który wystrzela chlebek. Ryuga jak ci taki znajdę to zrobisz nam tosty?
      Ryuga:... Czemu nie?
      Kelly:...Co żeś zepsuł?
      Ryuga: *mina żółwia*
      Kelly: Dobra dobra już nie pytam sama znajdę.... O.O Betusia!
      Betty: Nya?
      Kelly: Okej kot żyję źle nie będzie.
      "Jack:To cię kiedyś zaskoczę."
      Kelly: Będę czekać. Ciekawe co zrobisz z tym całkiem pozbawiobym magnezu i wystarczających ilości snu.
      "Lilka: Wiem robię szybkie postępy :D
      Jack: Nie chwal jej i tak już ma wybujałe ego."
      Kelly: O ego trzeba dbać bo jak urośnie duże to może zdziałać cuda.
      Mary: Twoje ego ma własne zdanie i miejsce przy stole.
      Kelly: No bywa.
      "Ja: Celest!
      Jack: Właśnie! To ta."
      Kelly: No w sumie mogła bym ale ona jest trochę nie ten teges na mózg.
      "Ja: Jak mogłam zapomnieć? XD
      Kyoya: Też się dziwię."
      Kelly: *buchła śmiechem *
      "Lilka: Coś kręcisz. Nie podoba mi się to."
      Kelly: Kręce to co najwyżej loki, ale jak uważasz, że lepiej mi w prostych to mogę przestać.
      "Ja: Poco testy manualne?"
      Ja: Na studia na kierunek technologa dentystyki. Jak się spodoba to może się dostane a jak nie to szkoła policealna ten sam kierunek.
      "Lilak: Orzełek z plasteliny. Mogę zobaczyć?"
      Ja: Nie pozwolili mi go zfotografować. :c

      Usuń
    63. Ja: *szczypie Jacka w policzek * Ty nie mów cioci co ma robić.
      Jack:*niezadowolony rozmasowuje policzek* Gdzieżbym śmiał.
      "Kelly: Wiem, że przystojny, ale pamiętaj mój ci on."
      Lilka: Pamiętam ale jak się do trzydziestki za niego nie weźmiesz, a ja dożyję to sama się nim zajmę.
      Jack:*chyba się czymś zakrztusił*
      Lilka:Mhyhy :)
      "Ryuga: Jaki pomysł?"
      Lilka:Rozmyśliłam się. To był głupi pomysł.
      "Kelly: No troszkę już na to za późno bo testów na zwierzętach nie było a konwencja genewska zabrania torturować więźniów z WBBA więc przeszłam odrazu do testów na cywilach."
      Lilka:Hell's kitchen angel! Red, hot and dangerous!
      Jack:-_- Chodziłaś po mieście i udawałaś, że twój lokal przeszedł rewolucje Geslerowej?
      Lilka: Moja kuchnia waszych rewolucji nie przeżyła...
      Jack: Nie moja wina, że popsułaś mikrofalówkę.
      Lilka: Nie składaj na mnie! Wiem, że coś kręcisz!
      "Kelly: Czy ja wam wyglądam na jakąś rzecz ja też mam uczucia wiecie i w ogóle to się chrzańcie nie znosicie się do tego stopnia, że zaczynam myśleć, że kręcicie ze sobą gdzieś na boku w innym świecie i wymiarze, a to tu to tylko przykrywka."
      Lilka: Ciebie chyba jeszcze nikt przedmiotowo nie traktował poza tym nie dałabyś się. No tak Maryśka to moja wielka miłość. Czemu ja nie przejęłam inicjatywy i jeszcze się jej nie oświadczyłam to nie wiem.
      "Kelly: Proszę mi tu nie złożeczyć na mojego ulubionego artyste gość ma trochę w pióro, ale kto w dzisiejszych czasach nie ma?"
      Lilka:Nie złorzeczyć?! Idę sobie w odwiedziny do mojego ulubionego szczeniaka w Hadesie, a oni do mnie strzelają.
      Jack: Może dlatego, że weszłaś na teren prywatny i wchodząc wysadziłaś korki.
      Lilka: Jakoś musiałam wejść do środka prawda? I tak jak mówiłam wchodzę sobie, a oni do mnie bezczelnie strzelają! No nie do pomyślenia! Potem to nie wiem co się działo ale jak się obudziłam to byłam ubrana w jakąś kiece w której się poruszać nie dało i w dodatku wyglądała jakby ktoś ją ciął tępymi nożycami! Już mam szukać małpiszona który śmiał mnie w ogóle dotknąć, a ten stoi i maże łapkami po ścianie. Początkowo nawet myślałam, że to dziewczyna.
      Jack: Gdzie ja byłem jak mnie tam nie było?
      Lilka: Nie wiem. W gruncie rzeczy nie jest taki zły, można z nim porozmawiać i mamy wspólne tematy. I tak od tamtej pory gryzmolimy sobie po ścianach, a miesiąc temu byliśmy w muzeum^^
      Jack:...
      Lilka: A Jack też tam był.
      Jack:Czyli jednak mnie widziałaś? Jestem zszokowany myślałem, że zostawiłaś mnie na pastwę Kruka.
      Ja:A co ja ci złego zrobiłam?...Dobra złe pytanie.
      Jack: Właśnie.
      Lilka: Myślisz, że jak założę głupi płaszcz, maskę i przefarbuję się to Kelly będzie mnie lepiej rozumieć?
      Jack: Nie wiem. Ale nie próbujmy.
      Lilka: To dobrze bo i tak bym się nie przefarbowała.
      "Ryuga: *oddaje Kel korone a sam zakłada okulary*"
      Lilka:*patrzy ze skupieniem* Dobra. To już. Widziałam wszystko, możesz mi je oddać.
      "Kelly: Uroczy jesteście."
      Lilka: Wcale nie jesteśmy. Tu nawet nie ma żadnych nas.

      Usuń
    64. "Kelly: Wiem o co chodzi. Czasami jest takie fajne zimne i gęste, że chciałoby się ję jeść."
      Lilka: Ha, ha, ha :)
      "Kelly: Wszystko poza papugą się zgadza."
      Jack: Nie wydaje mi się.
      "Betty: Nya?"
      Lilka:O, kotełek*przycupa i wyciąga w stronę Betty rękę* Kici, kici. No chodź^^
      Jack: Uważaj. To kot, a koty przychodzą kiedy chcą, a nie na rozkaz.
      Ja: W dodatku to demon.
      Lilka: Nie każdy kot to demon.
      Ja: Powiedź to Brzyduli. Ladacznica jedna co ja zrobię z tymi kotami? Y-Y
      Jack:Oddasz w dobre ręce.
      Ja: Znajdź takie.
      Lilka:Czuję, że już są w drodze! Będziemy mieli małe kotki!^^
      Ja:Małe, urocze i wredne.
      Jack: Ja natomiast czuje, że będzie ciekawie :)
      Lilak: Tak. Będziemy je tulić i miziać.
      Jack: Twój poziom psychopatki właśnie maleje. Przestań albo opowiem coś o tobie i całkiem zrujnuję ci życie.
      Lilka:*trochę poważnieje*
      "Kelly: Okej kot żyję źle nie będzie."
      Lilka: To jak już dojdziecie do ładu to dajcie znać.
      "Kelly: Będę czekać. Ciekawe co zrobisz z tym całkiem pozbawiobym magnezu i wystarczających ilości snu."
      Jack: Zjem kilogram pomidorów i pójdę spać.
      "Kelly: No w sumie mogła bym ale ona jest trochę nie ten teges na mózg."
      Ja: To pani szalona naukowiec jaka miała być? Normalna?
      Jack: Była szalona i żywa.
      Lilka: A teraz jest szalona i martwa.
      Ja: Ona żyje. Ja to wiem. Doji też był martwy, a potem nagle takie surprise!
      Jack: Tak. Wrócił i pośmiał się tylko po to żeby znowu zginąć.
      "Kelly: Kręce to co najwyżej loki, ale jak uważasz, że lepiej mi w prostych to mogę przestać."
      Lilak: Rób jak tobie się podoba. Szkoda, że nie pytałaś mnie o zdanie jak skakałaś po dachach w kostiumie a la catwoman.
      Jack: Co ty chcesz od tego kostium? To jest czysty niefart, że Pony przestała w nim chodzić.
      Lilka:*uciska skronie* Tylko spokój może cię uratować.
      "Ja: Na studia na kierunek technologa dentystyki. Jak się spodoba to może się dostane a jak nie to szkoła policealna ten sam kierunek."
      Ja:No to ładnie. Na pewno tej całej komisji czy kto to tam ocenia się spodoba i od września będziesz pełnoprawną studentką dentystyki...czy od października?
      Jack:Chyba od października zaczyna się rok akademicki.
      "Ja: Nie pozwolili mi go zfotografować. :c"
      Lilka:To znaczy, że ulepisz mi drugiego :D
      Jack: Nie dobijaj ludzi Czarna.

      Usuń
    65. "Lilka: Pamiętam ale jak się do trzydziestki za niego nie weźmiesz, a ja dożyję to sama się nim zajmę.
      Jack:*chyba się czymś zakrztusił*
      Lilka:Mhyhy :)"
      Ryuga: *szerzej otworzył oczy*
      Kelly: O ho ho. Nie powiedziałaś tego. :)
      "Lilka:Rozmyśliłam się. To był głupi pomysł."
      Ryuga:*spojrzał na Kelly*
      Kelly: Mówiłam, że dziewczyny tak mają.
      "Lilka:Hell's kitchen angel! Red, hot and dangerous!"
      Kelly: Tak, to cała ja.
      "Lilka: Moja kuchnia waszych rewolucji nie przeżyła...
      Jack: Nie moja wina, że popsułaś mikrofalówkę."
      Ryuga: Waszych rewolucji?
      Kelly: *uszczypła się w policzek żeby nikt nie zauważył, że krew odpłyneła jej z twarzy*
      "Lilka: Ciebie chyba jeszcze nikt przedmiotowo nie traktował poza tym nie dałabyś się."
      Kelly: Dobrze wiedzieć, że we mnie wierzysz. Wróżką to bardzo potrzebne. :D
      "No tak Maryśka to moja wielka miłość. Czemu ja nie przejęłam inicjatywy i jeszcze się jej nie oświadczyłam to nie wiem."
      Kelly: Dziękuję więcej mi nie trzeba. Kelsi płacz i płać.
      Kelsi: Podpuściłaś ją to się nie powinno liczyć.
      Mary: Czy wy....
      Kelsi i Kelly:... Nie.
      Mary: Jak ja was zaraz!
      Alex: Mary naprawdę nie warto!
      "Lilka: Nie wiem. W gruncie rzeczy nie jest taki zły, można z nim porozmawiać i mamy wspólne tematy. I tak od tamtej pory gryzmolimy sobie po ścianach, a miesiąc temu byliśmy w muzeum^^"
      Ja;...Chce takie opowiadanie. Znaczy się bez spiny, ale oczami duszy to zobaczyłam i chyba sama rozumiesz.
      "Lilka: Myślisz, że jak założę głupi płaszcz, maskę i przefarbuję się to Kelly będzie mnie lepiej rozumieć?"
      Ines: Nietypowy ubiór i uczesanie zawsze działało dobrze na Kelly zresztą wystarczy spojrzeć na jej znajomych.
      "Lilka:*patrzy ze skupieniem* Dobra. To już. Widziałam wszystko, możesz mi je oddać."
      Ryuga; Zastanowie się i dam ci znać.
      Kelly: :D
      Ryuga: *zdejmuje okulary i oddaje je Lilce* Po co ci to było?
      "Lilka: Wcale nie jesteśmy. Tu nawet nie ma żadnych nas."
      Kelly: ^.^
      "Lilka: Ha, ha, ha :)"
      Kelly: Albo takie naprawdę mroźną zimom najlepiej w nocy jak się tak zamknie oczy i zacznie oddychać przez
      nos.
      "Jack: Nie wydaje mi się."
      Kelly: Niby po kim papuguje?
      "Lilka:O, kotełek*przycupa i wyciąga w stronę Betty rękę* Kici, kici. No chodź^^
      Jack: Uważaj. To kot, a koty przychodzą kiedy chcą, a nie na rozkaz."
      Betty: *usiadła popatrzyła na zebranych po czym podeszła do Lili zaczęła trącać łapą wyciągniętą rękę Lilki*
      "Lilak: Tak. Będziemy je tulić i miziać.
      Jack: Twój poziom psychopatki właśnie maleje. Przestań albo opowiem coś o tobie i całkiem zrujnuję ci życie.
      Lilka:*trochę poważnieje*"
      Kelly: Popsułeś. Dlaczego nie pozwolisz jej zachowywać się tak jak ona chcę?
      "Lilka: To jak już dojdziecie do ładu to dajcie znać."
      Kelly: *przestawia rzeczy z miesca na miejsce wygląda na to, że czegoś szuka* Ryuga się na coś bez gadania zgodził to znaczy, że coś zbroił i chce mi to jakoś wynagodzić.
      Ines: A to nie ty tak robisz?
      Kelly: Z jakim przystajesz taki się stajesz.
      "Jack: Zjem kilogram pomidorów i pójdę spać."
      Kelly: Dobry plan szkoda że nie wypali.
      "Ja: Ona żyje. Ja to wiem. Doji też był martwy, a potem nagle takie surprise!"
      Mary: Niech się tylko pokaże.
      "Lilak: Rób jak tobie się podoba. Szkoda, że nie pytałaś mnie o zdanie jak skakałaś po dachach w kostiumie a la catwoman."
      Kelly: A co byś w nim zmieniła? Wiesz obiecałam, że nie będę w nim biegać, a nie ze się go pozbęde.
      "Jack: Co ty chcesz od tego kostium? To jest czysty niefart, że Pony przestała w nim chodzić."
      Kelly: Poskarsz się Megan napewno coś na to poradzi. :)
      "Ja:No to ładnie. Na pewno tej całej komisji czy kto to tam ocenia się spodoba i od września będziesz pełnoprawną studentką dentystyki...czy od października?"
      Ja: Jak dostanę się na stydia to od października, a jak do szkoły policealnej to od września.
      "Lilka:To znaczy, że ulepisz mi drugiego :D"
      Ja: Da się zrobić. ^^ Jak moja siostrzenica chce to dostanie.

      Usuń
    66. "Ryuga: *szerzej otworzył oczy*
      Kelly: O ho ho. Nie powiedziałaś tego. :)"
      Lilka:*miała wybuchnąć śmiechem ale w ostatniej chwili zasłoniła sobie usta ręką* Gdybym wiedziała, że tak się wystraszysz Ryuga nie powiedziałabym tego.
      Jack: Pomyśl sobie co Pony ci teraz zrobi.
      Lilka: Nie będę mogła zmrużyć oka w nocy. Zaraz ja i tak nie śpię^^
      "Ryuga: Waszych rewolucji?
      Kelly: *uszczypła się w policzek żeby nikt nie zauważył, że krew odpłyneła jej z twarzy*"
      Lilka: Wreszcie jakaś interwencja. Może ty dojdziesz o co tu chodzi bo mnie Jack już wodzi za nos od...chyba dwóch tygodni albo dłużej...
      "Kelly: Dobrze wiedzieć, że we mnie wierzysz. Wróżką to bardzo potrzebne. :D"
      Jack: :)
      Lilka: Nie mów tego.
      Jack: Co tylko zechcesz Kapitanie Hak.
      Lilak: No i oberwiesz. Jack jak był mały to...*nie kończy bo Jack zasłania jej usta, ciągnie do schodów i z nich zrzuca po czym zamyka drzwi*
      Jack: Tak to własnie było.
      "Kelly: Dziękuję więcej mi nie trzeba. Kelsi płacz i płać.
      Kelsi: Podpuściłaś ją to się nie powinno liczyć.
      Mary: Czy wy....
      Kelsi i Kelly:... Nie.
      Mary: Jak ja was zaraz!
      Alex: Mary naprawdę nie warto!"
      Lilka:*wjeżdża z buta* Nak, nak.
      Jack:Nie radzę ci mnie atakować.
      Lilka: Gdybym naprawdę chciała już byś nie żył. A wy przyswójcie że nie mówiłam na poważnie.
      "Ja;...Chce takie opowiadanie. Znaczy się bez spiny, ale oczami duszy to zobaczyłam i chyba sama rozumiesz."
      Ja: Rozumiem, rozumiem XD Mam zamiar doprowadzić do ich spotkania w fabule ale kto wie może jakiś poboczy epizod też z tego wyjdzie na przykład w tym muzeum.
      Jack: Nie. Ja Jack Simon Marx nie zgadzam się na to.
      Lilka: Nie fałszuj swoich personali. Jedyne co mi się w tym planie nie podoba to to, że nów będą do mnie strzelać, kuć i wiązać. Równie dobrze można by mnie zmienić w futrzaka i rzucić do lasu w okresie łowieckim. Domagam się lepszego traktowania albo pójdę do rzecznika praw dziecka.
      Zmora: Wysadź to miasto i miejmy to za sobą. Ważne żebyś pozbyła się kamienia, złączyła beya, a potem już tylko przejmować kontrolę.
      Lilka: Kontrolę to ty sobie możesz przejmować wiesz gdzie.
      "Ines: Nietypowy ubiór i uczesanie zawsze działało dobrze na Kelly zresztą wystarczy spojrzeć na jej znajomych."
      Lilka: Fakt*taksuje ją wzrokiem* Na pewno wiesz dobrze co mówisz.
      "Ryuga: *zdejmuje okulary i oddaje je Lilce* Po co ci to było?"
      Lilka:*skupiona na wkładaniu okularów do etui*
      Jack:*wygląda jakby miał odpowiedzieć Ryudze ale stwierdza że mu się to nie opłaca bo Lilka tak czy siak go usłyszy i może od niej dostać*
      "Kelly: ^.^"
      Lilka: Chyba naprawdę za długo siedziałyśmy w tym cukierkolandzie.
      "Kelly: Albo takie naprawdę mroźną zimom najlepiej w nocy jak się tak zamknie oczy i zacznie oddychać przez
      nos."
      Lilka: Nie lubię zimna, ale śnieg lud i sople tak. Krainę Lodu też i Else i Oalfka.
      Julie: Olafek O.O
      "Kelly: Niby po kim papuguje?"
      "Betty: *usiadła popatrzyła na zebranych po czym podeszła do Lili zaczęła trącać łapą wyciągniętą rękę Lilki*"
      Jack:*nadal patrzy na Betty z uśmiechem ale pochyla się trochę ku Lilce* Zwykły fuks Czarna.
      Lilak:*najpierw drapie Betty za uchem, a potem głaszcze po grzbiecie* Co tam kocie? Nie gniewasz się na Lenoxa, że tak trochę o tobie zapomniał?
      "Kelly: Popsułeś. Dlaczego nie pozwolisz jej zachowywać się tak jak ona chcę?"
      Jack: W tym momencie ona sama nie może zdecydować się czego chce więc ja jej tylko pomagam.

      Usuń
    67. "Kelly: *przestawia rzeczy z miesca na miejsce wygląda na to, że czegoś szuka* Ryuga się na coś bez gadania zgodził to znaczy, że coś zbroił i chce mi to jakoś wynagodzić."
      Lilka: Może coś przeskrobał w nadchodzącym rozdziale.
      Ja:Po mimo przesądów 13 to była moja szczęśliwa liczba.
      Jack: Ta informacja uratowała kota mojej sąsiadki.
      Ja: Cieszę się.
      Jack: Jasne :)
      "Kelly: Dobry plan szkoda że nie wypali."
      Jack: No z tym spaniem mógłby być kłopot.
      "Mary: Niech się tylko pokaże."
      Jack: Mówiłem? Pokarze się tylko po to żeby znów zdechnąć.
      Ja: Mary po mimo tej kulki wydaje się chyba bardziej zadowolona z życia. Czy to mi się wydaje?
      Jack: Pewnie życie mignęło jej przed oczami.
      Lilka: Cel w życiu sobie znalazła.
      "Kelly: A co byś w nim zmieniła?
      Lilka:Nie nic nic twój kostium twoja sprawa.
      "Wiesz obiecałam, że nie będę w nim biegać, a nie ze się go pozbęde."
      Jack:*cmoka i zaczyna gryźć kciuka* A mogliśmy się założyć.
      "Kelly: Poskarsz się Megan napewno coś na to poradzi. :)"
      Jack: Chyba nie jesteśmy jeszcze na tym etapie. Po za tym rozwiń swoją myśl bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam :)
      Lilka: Ważne jak to Kruk zrozumiała XD
      Ja:*gapię się gdzieś w sufit nad głowom unosi się chmurka w której Jack stoi w kocim wdzianku gdzieś obok Megan zadowolona z uznaniem kwa głową dla swojej pracy* Ble! Nie, nie, nie, nie*rozwiewam rękoma chmurę*
      Jack:*odczytał to jak chciał* Żeby o takich rzeczach myśleć :)
      Ja: O jakich rzeczach?
      Jack:*porusza brwiami*
      Ja: Ja przez całe swoje życie tyle razy o takich rzeczach nie pomyślałam co ty przez piętnaście minut. Poza tym ty tylko chcesz żeby ludzie myśleli, że o tym myślisz.
      Jack: Nie powtarzaj się. I tak ci nie wierzę :)
      Lilka: O nie. Kruk chcę wykorzystać Jacka. Chyba powinny zainterweniować służby porządkowe.
      Ja: Kogo ja stworzyłam?
      Lilka: Jaki pan taki kram.
      "Ja: Jak dostanę się na stydia to od października, a jak do szkoły policealnej to od września."
      Ja: Aha. No to już wiem.
      Jack: Teraz będę bał się chodzić do dentysty.
      Lilka: To ty w ogóle tam chodzisz?
      Jack: Nie muszę*uśmiech pełen zębów*
      Lilak: Następny szczerzy kły. Przestań bo w końcu oślepnę.
      "Ja: Da się zrobić. ^^ Jak moja siostrzenica chce to dostanie."
      Lilka:*happy* Widzisz Jack będę miała orzełka, a ty luzerze nie.
      Jack:I co ja teraz zrobię?
      Lilka: Umrzesz na zgorzel.
      Jack: O nie.

      Usuń
    68. "Lilka:*miała wybuchnąć śmiechem ale w ostatniej chwili zasłoniła sobie usta ręką* Gdybym wiedziała, że tak się wystraszysz Ryuga nie powiedziałabym tego."
      Kelly: Nieeee. Gdyby się wystraszył drgnołby. To było zdziwienie. Co się patrzysz znam twoje odruchy lepiej niż ty i Draho *zabieg celowy "aho" to po japońsku głupek* razem wzięci.
      "Jack: Pomyśl sobie co Pony ci teraz zrobi."
      Kelly: Saigonki.
      "Lilka: Nie będę mogła zmrużyć oka w nocy. Zaraz ja i tak nie śpię^^"
      Kelly: Coś się wymyśli. Może Mary pójdzie z tobą i poprawi ten sen albo coś. Wiesz w ten swój wyjący sposób. Serio to może wypalić.
      Ines: Z naciskiem na wypalić.
      "Lilka: Wreszcie jakaś interwencja. Może ty dojdziesz o co tu chodzi bo mnie Jack już wodzi za nos od...chyba dwóch tygodni albo dłużej..."
      Ryuga: Kel...O czym mi nie powiedziałaś?
      Kelly: Jack chciał pogrzać budyń w mikrofalówce, ale zna się na nich na tyle dobrze, *brzmi jak sarkazm* że wybuchła, a Lila nie może tego przeżyć, że ubabraliśmy jej kuchnię budyniem.
      Ryuga: Ona i ten gówniarz mając coś do załatwienia między sobą. Czterooki wie więcej.
      "Jack: :)
      Lilka: Nie mów tego.
      Jack: Co tylko zechcesz Kapitanie Hak."
      Kelly: Dzwonek współpracował z Kapitanem Jamesem Hakiem, żeby pozbyć się Wendy.
      "Lilka: Gdybym naprawdę chciała już byś nie żył. A wy przyswójcie że nie mówiłam na poważnie."
      Kelsi: Wiemy tylko następnym razem mów z sarkazmem kiedy na szali nie będą leżeć moje pieniądze.
      "Ja: Rozumiem, rozumiem XD Mam zamiar doprowadzić do ich spotkania w fabule ale kto wie może jakiś poboczy epizod też z tego wyjdzie na przykład w tym muzeum."
      Ja: Yey ^.^
      "Jack: Nie. Ja Jack Simon Marx nie zgadzam się na to."
      Kelly: Ty jesteś Jack więc się nie udzielaj.
      "Lilka: Fakt*taksuje ją wzrokiem* Na pewno wiesz dobrze co mówisz."
      Ines: Ja zawsze dobrze wiem o czym mówię.
      "Lilka:*skupiona na wkładaniu okularów do etui*"
      Ryuga: *czeka, aż Lila wyjdzie z transu i odpowie*
      "Lilka: Chyba naprawdę za długo siedziałyśmy w tym cukierkolandzie."
      Kelly: Za któtko nie znalazłam krowy ani niczego co naprawdę chciałbym zjeść...
      "Lilka: Nie lubię zimna, ale śnieg lud i sople tak. Krainę Lodu też i Else i Oalfka."
      Julie: Olafek O.O"
      Kelly: Ja wolę zimę od lata. Głównie dlatego, że wole zamarznąć niż spłonąć. O cześć Juli.
      "Jack:*nadal patrzy na Betty z uśmiechem ale pochyla się trochę ku Lilce* Zwykły fuks Czarna."
      Kelly: To mój kot zwyczajnie zrobiła ci na złość. Prawda Betuś?
      Betty: *pokręciła przecząco łebkiem*
      Kelly: *Udaje, że tego niewidziała*

      Usuń
    69. "Lilak:*najpierw drapie Betty za uchem, a potem głaszcze po grzbiecie* Co tam kocie? Nie gniewasz się na Lenoxa, że tak trochę o tobie zapomniał?"
      Betty: *mruczy i wygina grzbiet* Koty nie łączą się w pary. Nie na dłużej niż jedną noc.
      "Jack: W tym momencie ona sama nie może zdecydować się czego chce więc ja jej tylko pomagam."
      Kelly: Przywołujesz coś o czym mogła by zapomnieć, aż do następnego rozdziału, głaskać koty, śmiać się z moich dennych żartów i jeść naleśniki.
      "Lilka: Może coś przeskrobał w nadchodzącym rozdziale."
      Kelly: Spryciarz tam tylko nie mogę sprawdzić.
      "Jack: No z tym spaniem mógłby być kłopot."
      Kelly: No właśnie.
      "Ja: Mary po mimo tej kulki wydaje się chyba bardziej zadowolona z życia. Czy to mi się wydaje?"
      Mary: Nie jest źle. Zimą nie ma pyłków więc jeden powód do wkurwu mniej. Poza tym coś mi zaczeło wychodzić w kwesti Fenrira.
      "Lilka:Nie nic nic twój kostium twoja sprawa."
      Kelly: Trzy sekundy temu chciałaś mi radzić.
      "Jack:*cmoka i zaczyna gryźć kciuka* A mogliśmy się założyć."
      Kelly: Coś nosa do interesów nie masz ostatnio.
      "Jack: Chyba nie jesteśmy jeszcze na tym etapie. Po za tym rozwiń swoją myśl bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam :)"
      Kelly: Dobrze zrozumiałeś po oczach widzę.
      "Ja:*gapię się gdzieś w sufit nad głowom unosi się chmurka w której Jack stoi w kocim wdzianku gdzieś obok Megan zadowolona z uznaniem kwa głową dla swojej pracy* Ble! Nie, nie, nie, nie*rozwiewam rękoma chmurę*"
      Kelly: Mamo co moje oczy przed chwilą ujżały. Jack idziemy ci skołować kostium będziesz Chat Noir.

      Usuń
    70. "Kelly: Nieeee. Gdyby się wystraszył drgnołby. To było zdziwienie. Co się patrzysz znam twoje odruchy lepiej niż ty i Draho *zabieg celowy "aho" to po japońsku głupek* razem wzięci."
      Zmora:Mhy.
      Lilka:*z szokiem wymalowanym na twarzy łapie się z głowę*
      "Kelly: Saigonki.
      Lilka:W sensie gołąbki? Ja zawinięta w zielone liście? Nie sądzę.
      "Kelly: Coś się wymyśli. Może Mary pójdzie z tobą i poprawi ten sen albo coś. Wiesz w ten swój wyjący sposób. Serio to może wypalić.
      Ines: Z naciskiem na wypalić."
      Lilka: Wypalić to może jej mózg jeśli tylko spróbuje wejść mi do głowy.
      Jack:Ha. A ja nauczyłem się oszukiwać czytanie w myślach. Kto podskoczy?
      Lilka: Ja.
      Jack:Tak?
      Lilka:Tak.
      Jack: No to dawaj na gołe klaty.
      Lilka: Wiesz chyba się rozmyśliłam jeszcze oślepnę.
      Jack: Faktycznie może to zły pomysł jeszcze się potłuczesz i całkiem nie będziesz miała czym oddychać.
      Lilka: O ty szczeniaku.
      Jack: Ty wiesz, że mnie kochasz :)
      "Ryuga: Ona i ten gówniarz mając coś do załatwienia między sobą. Czterooki wie więcej."
      Lilak:Teraz to ja już całkiem nie ogarniam.
      Jack: Pony nie zwalaj na mnie winy bo to, że Landryna wrzuciła tam sztućce, a Czarna kilka razy się na nie wyżyła to nie jest moja wina :)
      "Kelly: Dzwonek współpracował z Kapitanem Jamesem Hakiem, żeby pozbyć się Wendy."
      Lilka:*wygładza szkarłatny płaszcz, poprawia kapelusz i szpadę po czym zwraca się do Kelly* To która pierwsza? Vanessa? Clarissa? Megan? Hikaru? Harumi? A może Madoka? Do koloru do wyboru.
      Jack: Kruk miała napisać jakiś one shot a la Peter Pan i Idioci z Nibylandii tylko nie mogła się zdecydować kogo obsadzić w roli Petera i Wendy. Albo ja i szanowna Meg albo ten frajer Tategami i Hasama.
      Ja: Skoro Lilka jest Hakiem to Kyoya musi być Piotrusiem. Face Hunters to japońska wersja Zaginionych Chłopców. Widzicie wszystko się zgadza i niech ktoś teraz powie, że się mylę.
      Kyoya: Mylisz się.
      Ja:-.-
      Lilka: Nie smutaj o po prostu nie da się drugi raz wcisnąć w te raituzki XD
      Ja: No ale popatrz na to z innej strony Kyoya jak wszystko dobrze pójdzie to krokodyl odgryzie jej rękę albo od razu głowę.
      Kyoya:...
      Ja: Przyjmijmy że się zastanowisz.
      Lilka: Chyba powinnam wreszcie przywyknąć do tego, że próbujesz mnie zabić-_-
      Jack:Skoro Tategami nie chce tej roli to ja z wielką chęcią.
      Ja:Chyba się nie zdecyduję. Albo Ziggurata na Haka i w tedy ciebie ale co ja w tedy zrobię z Lilką.
      Lilka: Wesoły Roger jest mój i na tym basta.
      Ja: Ale ty lubisz dzieci.
      Lilka: Dla dobra sztuki jestem gotowa jednego uśmiercić.
      Ja: No tak...A co ze strachem przed zegarami?
      Lilka: Kto mówi, że na statku potrzebny jest zegar? Na statku potrzebny jest kompas, a kto ma takowy? Ja! Kto lubi kapelusze? Ja! Kto jest nie najgorszym szermierzem? Ja! Kto zawsze chciał zwalać ludzi z
      Jack: Kto boi się morza? Ty.
      Lilak:*szemrze pod nosem* Próbuje podciąć mi skrzydła-_- Za burtę z nim!
      Jack: Nie jesteśmy na statku-_-
      Lilka: To za okno!
      Ja: Nie wczuwaj się tak. To była tylko propozycja.
      Lilak: Gdzie mój Swądek? Niech przyniesie linę i na rei z nią.
      Jack: Może po prostu ją ignorujmy?
      Ja: Świetny pomysł.
      "Kelsi: Wiemy tylko następnym razem mów z sarkazmem kiedy na szali nie będą leżeć moje pieniądze."
      Lilka: Mówiłam po prostu zrozumiałaś co chciałaś.
      "Ja: Yey ^.^"
      Lilka:*ściąga kapelusz i przykłada go do serca*
      Jack: Co robisz?
      Lilka: Czczę minutą ciszy swoją nadchodzącą śmierć.

      Usuń
    71. "Kelly: Ty jesteś Jack więc się nie udzielaj."
      Jack: Aż tak jesteś tego pewna?
      "Ines: Ja zawsze dobrze wiem o czym mówię."
      Lilka: Będziesz musiała mieć głupią minę kiedy się pomylisz.
      "Ryuga: *czeka, aż Lila wyjdzie z transu i odpowie*"
      Lilka:*ogarnia że Ryuga się na nią patrzy*
      Jack: Pytał po co ta akcja z okularami.
      Lilka:*wzrusza ramionami* Bo chciałam zobaczyć jak będzie wyglądał w okularach?
      "Kelly: Za któtko nie znalazłam krowy ani niczego co naprawdę chciałbym zjeść..."
      Lilak: Ciekawe czy jak wybuchnie wulkan to wyskoczy z niego popcorn?
      "Kelly: Ja wolę zimę od lata. Głównie dlatego, że wole zamarznąć niż spłonąć. O cześć Juli."
      Lilka: Co kto lubi.
      Julie:Ceść^^*idzie tulić nogę Kelly i macha do Ryugi* Dzień dobry Panie Królu.
      "Kelly: To mój kot zwyczajnie zrobiła ci na złość. Prawda Betuś?
      Betty: *pokręciła przecząco łebkiem*
      Kelly: *Udaje, że tego niewidziała*"
      Jack:*wybucha śmiechem*
      "Betty: *mruczy i wygina grzbiet* Koty nie łączą się w pary. Nie na dłużej niż jedną noc."
      Lilka: Dobrze że Lenox nie jest normalnym kotem. Nie podobają mi się te wasze kocie związki na jedną noc. No nic.
      Jack: Kruk jakieś koty znowu przyszły się marcować.
      Ja: Poszczuj psem.
      Jack: Heart! Do nogi!
      Ja: Dobrze, że cię nie słyszał.
      Jack: Phy. Niech przyjdzie.
      Lilka: Może ona sobie tylko uroiła tą ciąże?
      Ja: Nie wiem trzeba iść z nią wreszcie do weterynarza.
      Jack: Kto podejmę się tego wyzwania.
      "Kelly: Przywołujesz coś o czym mogła by zapomnieć, aż do następnego rozdziału, głaskać koty, śmiać się z moich dennych żartów i jeść naleśniki."
      Jack: Daj spokój Pony ona nadal o wszystkim pamięta, nie zapomni i będzie udawać pocieszne dziecko aż zamiast udawać sama uwierzy, że tak jest.
      Vctoria: Mogłaby wreszcie zaakceptować co się dzieje.
      Jack:*zaciąga się powietrzem*Powiedziała więcej niż dwa słowa.
      Victoria:*podpala mu bluzę*
      Jack: Choroba jasna! Znowu?!*ściąga i zadeptuje bluzę*
      "Kelly: Spryciarz tam tylko nie mogę sprawdzić.
      Lilka: Trzeba czekać.
      "Mary: Nie jest źle. Zimą nie ma pyłków więc jeden powód do wkurwu mniej. Poza tym coś mi zaczeło wychodzić w kwesti Fenrira."
      Ja: I żyć nie umierać. Teraz tylko musisz uważać na kule i jakoś uspokoić Kyoye kiedy dowie się że do ciebie strzelali.
      Jack:Niech Otori wzmocni sobie ochronę, a ty Kruk przestań bo jeszcze ktoś pomyśli, że na prawdę jesteś taką optymistką.
      Ja: W tym momencie tak bo cieszę się że nie jestem na nic uczulona.
      Lilka: Ale zimą jest zimno.
      Jack: Trzeba się ubierać, a nie biegać w trampkach i bluzie.
      Lilka: Nie opiekuj się mną to ja powinnam tobą.
      Jack: Jesteś na to zbyt niepełnosprawna po za tym ja się nikim nie opiekuję.
      Lilka: A Sky?
      Jack: Przecież ja nawet nie wiem gdzie ona jest.
      "Kelly: Trzy sekundy temu chciałaś mi radzić."
      Lilka: Kobieta zmienną jest, a ja w dodatku jestem rozchwiana emocjonalnie.
      "Kelly: Coś nosa do interesów nie masz ostatnio."
      Jack: Trudno nie zbiednieję. Wystarczy czekać na kolejną okazję.
      "Kelly: Dobrze zrozumiałeś po oczach widzę."
      Jack: :)
      "Kelly: Mamo co moje oczy przed chwilą ujżały.
      Ja: Też się nad tym zastanawiam.
      "Jack idziemy ci skołować kostium będziesz Chat Noir."
      Julie: I Pani Biedronka!^^
      Jack: Nie będę jakimś francuzem.
      Lilka:Mama miała blond włosy i zielone oczy.
      Jack: Co to ma do mnie?
      Lilka: Niby nic ale jeśli połączę beye to jest możliwość, że przestaniemy być biało czarni i co w tedy?
      Jack: Hymm. Jeśli dobrze zrozumiałem to znaczy, że tak naprawdę możesz być ruda i być wrogiem publicznym nr.2.
      Lilka: A co to ma do rzeczy?! To tylko kolor włosów!
      Jack:*przymruża oczy i uśmiecha się* Karotka.
      Lilka:-_-

      Usuń
    72. "Lilka:W sensie gołąbki? Ja zawinięta w zielone liście? Nie sądzę."
      Kelly; Nie, poprostu jak wy się pobierzecie to ja nauczę się gotować.
      "Lilka: Wypalić to może jej mózg jeśli tylko spróbuje wejść mi do głowy."
      Kelly: Ech. Mogły byście chociaż spróbować współpracować może by pomogło. Mój sen Mary dała radę zmienić. Może twój uspokoi na tyle, żebyś się wyspała.
      "Lilak:Teraz to ja już całkiem nie ogarniam."
      Ryuga: Od nich więcej nie wyciągniesz.
      "Jack: Pony nie zwalaj na mnie winy bo to, że Landryna wrzuciła tam sztućce, a Czarna kilka razy się na nie wyżyła to nie jest moja wina :)"
      Kelly: Moja tym bardziej. Ja tam byłam dla towarzystwa.
      "Lilka:*wygładza szkarłatny płaszcz, poprawia kapelusz i szpadę po czym zwraca się do Kelly* To która pierwsza? Vanessa? Clarissa? Megan? Hikaru? Harumi? A może Madoka? Do koloru do wyboru."
      Kelly: Po co się ograniczać? Załatwmy wszystkie i zwalmy to na pająki.
      "Lilka: Czczę minutą ciszy swoją nadchodzącą śmierć."
      Ja: Przepraszam. :(
      "Lilka:*wzrusza ramionami* Bo chciałam zobaczyć jak będzie wyglądał w okularach?"
      Ryuga: Po co?
      "Lilak: Ciekawe czy jak wybuchnie wulkan to wyskoczy z niego popcorn?"
      Kelly: No widzisz wracamy trzeba to sprawdzić.
      "Julie:Ceść^^*idzie tulić nogę Kelly i macha do Ryugi* Dzień dobry Panie Królu."
      Ryuga: Witaj księżniczko.
      "Lilka: Dobrze że Lenox nie jest normalnym kotem. Nie podobają mi się te wasze kocie związki na jedną noc. No nic."
      Betty: To prawda. On nie przypomina nikogo kogo do tej pory spotkałam.
      "Jack: Kruk jakieś koty znowu przyszły się marcować."
      Kelly; U nas się zamkły. Więc albo im przeszło, albo Ryuga je wystrzelał.
      "Jack: Daj spokój Pony ona nadal o wszystkim pamięta, nie zapomni i będzie udawać pocieszne dziecko aż zamiast udawać sama uwierzy, że tak jest."
      Kelly: Dlaczego jej na to nie pozwolisz? Przecież jak wróci do rozdziału to wróci do tej normy która wam tak pasuje. Dlaczego nie pozwolićcie jej być szczęśliwą chociaż przez chwilę?
      "Lilka: Trzeba czekać."
      Kelly: I korzystać póki mogę. Ryuga zrobisz tosty?
      Ryuga: Nie.
      Kelly: Mogłam się nie domyślać.
      "Ja: I żyć nie umierać. Teraz tylko musisz uważać na kule i jakoś uspokoić Kyoye kiedy dowie się że do ciebie strzelali."
      Mary: Nie dowie się.
      "Julie: I Pani Biedronka!^^"
      Kelly: Taaak.
      "Jack: Nie będę jakimś francuzem."
      Kelly: Nie masz za dużo w tej sprawie do powiedzenia.
      "Lilka: Niby nic ale jeśli połączę beye to jest możliwość, że przestaniemy być biało czarni i co w tedy?"
      Kelly: Czemu to miało by was zmieniać?

      Usuń
    73. "Kelly; Nie, poprostu jak wy się pobierzecie to ja nauczę się gotować."
      Lilka: Wiesz do trzydziestki jeszcze się zejdzie więc masz czas.
      Jack: Miała na myśli, że to nigdy nie nastąpi.
      Lilka: Wiem.
      Jack: To skończ się nabijać bo jeszcze ktoś to weźmie na poważnie.
      Lilka:*zasłania sobie suta ziewając i znów podpiera rękę na policzku* Wątpię.
      Jack:Nie długo muchę połkniesz.
      Lilka: Ciebie połknę chcesz?
      Jack: W węża się bawisz?
      Lilka: Nie, nie chce mi się. Głupku przypomniałeś mi o Mizuchim.
      Jack: Przykro :)
      Lilka: Akurat.
      "Kelly: Ech. Mogły byście chociaż spróbować współpracować może by pomogło. Mój sen Mary dała radę zmienić. Może twój uspokoi na tyle, żebyś się wyspała."
      Lilka:My...współpracować?*unosi brwi do góry i patrzy na Kelly rozbawionym wzrokiem po czym wybucha śmiechem*W jakim celu? Nikt nie ma prawa wchodzić mi do głowy rozumiesz? Nikt.
      Jack: A Zmora?
      Lilka:*wyrasta przed Jackiem jak z pod ziemi i mówi szeptem z trochę zachrypnięta* Zmora? Zmora to jedno wielkie nieprawdopodobne gówno do zabicia, a to, że siedzi mi w głowie to czysty niefart.
      Jack: A ja myślałem, że jesteś z góry obciążona genetycznie.
      Lilka:*wbija w niego taki wzrok jakby miała go zaraz zamordować i rozkłada nad jego głową ręce jakby miała urwać mu łepek po czym bierze wdech i trochę spokojnieje*
      "Ryuga: Od nich więcej nie wyciągniesz."
      Lilka:*nic nie mówi czym wyraża poparcie na to co usłyszała ale wpada jej do głowy pomysł i na twarzy pojawia się lisi uśmiech* Chyba masz rację Kelly powinnam zacząć współpracować z Maryśką. Skoro już raz weszła ci do głowy to niema problemu żeby weszła ci po raz drugi przecież nie ukrywałabyś czegoś co zaszkodziłoby mi prawda?
      Jack: Pony kiedy ktoś chce czytać ci w myślach zacznij śpiewać piosenkę lub wymieniać wyniki meczów to zawsze działa. Ciekawe czy z takim wchodzeniem do głowy też.
      Lilka:-_-
      Jack: Co? Mi do głowy już wejść nie pozwolisz? :)
      Lilka: Właśnie kalkuluję czy mi się opyla.
      "Kelly: Moja tym bardziej. Ja tam byłam dla towarzystwa."
      Jack: Dla towarzystwa mówisz? Jakoś nie zapewniłaś mi ciekawych przeżyć.
      Lilka: Zawsze możesz mieć ciekawe przeżycia spadając z urwiska. Chcesz się przekonać jak to jest?
      Jack: Uprzejme dziękuję ale nie :)
      "Kelly: Po co się ograniczać? Załatwmy wszystkie i zwalmy to na pająki.
      Lilak: W sumie co to dla nich kilka ludzi w tą czy w tą. Jeszcze im karierę rozkręcimy.
      "Ja: Przepraszam. :("
      Lilka: Nic się nie stało i tak kiedyś wszyscy zginiemy. Na coś trzeba w końcu umrzeć.
      "Ryuga: Po co?"
      Lilka: Bo chciałam zobaczyć.
      "Kelly: No widzisz wracamy trzeba to sprawdzić."
      Lilak: Może po jutrze. Co powiesz na to ognisko? Znów mi wróciła chęć. W dodatku zabierze się Ryuge i wreszcie zrobi te swoje legendarne ryby.
      "Ryuga: Witaj księżniczko."
      Julie: ^^
      Lilka: Jak dziecku wiele do szczęścia nie trzeba.
      Jack: Widzisz powinnaś brać przykład.
      Lilka: Wcale nie mam jakiś specjalnych wymagań.

      Usuń
    74. "Betty: To prawda. On nie przypomina nikogo kogo do tej pory spotkałam."
      Lilak: W jakim sensie?
      Jack: Czarna i testy na kotach. Odcinek 4
      Lilka: W sensie to nałogowy pracoholik i histeryk czy ogólnie mowa o jego mowie?
      "Kelly; U nas się zamkły. Więc albo im przeszło, albo Ryuga je wystrzelał."
      Ja: Jak kaczki. Kaczki to zło. Nie ufajcie kaczkom-.-
      Jack: Co tam kaczki. Nie ufaj zającom-_-
      Lilka: Co tam zwierzęta nie wolno ufać ludziom.
      "Kelly: Dlaczego jej na to nie pozwolisz? Przecież jak wróci do rozdziału to wróci do tej normy która wam tak pasuje. Dlaczego nie pozwolićcie jej być szczęśliwą chociaż przez chwilę?"
      Jack: Jakie nie pozwolicie. Laury należą się mnie. Czarna chce być złem więc ja małymi krokami jej w tym pomagam.
      "Kelly: I korzystać póki mogę. Ryuga zrobisz tosty?
      Ryuga: Nie.
      Kelly: Mogłam się nie domyślać."
      Lilka: Ale powiedziałeś, że zrobisz. Mówiłam? Nie ufać człowiekom.
      Jack: Antisocial.
      "Mary: Nie dowie się."
      Ja: Prędzej czy później się dowie.
      Lilka: I tak czy tak będzie piszczał.
      Ja: Chociaż o Ryudze nie wie więc...no nic zobaczymy co z tego wyjdzie.
      Lilak: Pewnie nic. Biedak o wszystkim dowie się ostatni.
      Jack: Jednak i Kishatu odpuszczasz dla starszej Tategami. Potwierdzasz moją teorie dotyczącą braku chęci walczenia o swoje.
      Lilka: To były tylko takie żarty z tym ślubem.
      Jack: To już wiem co nie zmienia faktu, że potwierdzasz moją teorie. Mam kilka żywych dowodów i jeden martwy.
      Lilka: Trudno. Niech ci się tam roi pod tym czerepem co chce.
      "Kelly: Nie masz za dużo w tej sprawie do powiedzenia."
      Jack: Otóż mam kwiatuszku :)
      "Kelly: Czemu to miało by was zmieniać?"
      Lilka: Z moich obserwacji wynika...*wzdycha* Nie che mi się wiesz, że nie lubię gadać o jebajach, a już tym bardziej grać.

      Usuń
    75. "Lilka: Wiesz do trzydziestki jeszcze się zejdzie więc masz czas.
      Jack: Miała na myśli, że to nigdy nie nastąpi."
      Kelly: *oburzona* Naucze się!
      "Lilka:My...współpracować?*unosi brwi do góry i patrzy na Kelly rozbawionym wzrokiem po czym wybucha śmiechem*W jakim celu? Nikt nie ma prawa wchodzić mi do głowy rozumiesz? Nikt."
      Kelly: W celu twojego spokojnego snu.
      Kelsi: Gdyby to był fanfic była byś tą osobą której dziękują wszyscy fani Yuri.
      Kelly: *proces myśleniowy uaktywniony następuje zwolnienie blokady Kelly siekła się z otwartej w czoło i wybuchła śmiechem* Ja to jednak jestem naprawdę głupia.
      "Lilka:*nic nie mówi czym wyraża poparcie na to co usłyszała ale wpada jej do głowy pomysł i na twarzy pojawia się lisi uśmiech* Chyba masz rację Kelly powinnam zacząć współpracować z Maryśką. Skoro już raz weszła ci do głowy to niema problemu żeby weszła ci po raz drugi przecież nie ukrywałabyś czegoś co zaszkodziłoby mi prawda?"
      Mary: Co bym z tego miała?
      Kelly: Z mojej strony nie ma za to Mary powiedziała, że mam w głowie taki burdel, że już nigdy tam nie wejdzie.
      Mary: Ona się boi.
      "Jack: Pony kiedy ktoś chce czytać ci w myślach zacznij śpiewać piosenkę lub wymieniać wyniki meczów to zawsze działa. Ciekawe czy z takim wchodzeniem do głowy też."
      Mary: On też...To zaczyna się robić ciekawe.
      "Jack: Dla towarzystwa mówisz? Jakoś nie zapewniłaś mi ciekawych przeżyć."
      Kelly: No ja nie wiem. Rzuciłeś się na mnie.
      "Lilak: W sumie co to dla nich kilka ludzi w tą czy w tą. Jeszcze im karierę rozkręcimy."
      Kelly: Hyhy.
      Lilka: Bo chciałam zobaczyć.
      "Lilak: Może po jutrze. Co powiesz na to ognisko? Znów mi wróciła chęć. W dodatku zabierze się Ryuge i wreszcie zrobi te swoje legendarne ryby."
      Kelly:* Wypchneła Lilke Jacka Juli i Ryuge za drzwi zgarniając po drodze plecak* Idziemy już tetaz zaraz :)
      "Lilak: W jakim sensie?"
      Betty: W każdym.
      "Lilka: W sensie to nałogowy pracoholik i histeryk czy ogólnie mowa o jego mowie?"
      Betty: Mówię o wszystkim. Lenox jest poprostu inny. Trudno to wyjaśnić, ale tak jest.
      "Jack: Jakie nie pozwolicie. Laury należą się mnie. Czarna chce być złem więc ja małymi krokami jej w tym pomagam."
      Kelly: Lila ma w głowie trzy różne świadomości na raz więc pozwól jej zachwywać się tak jak chcę a nie pomagaś jednej z nich.
      "Lilka: Ale powiedziałeś, że zrobisz. Mówiłam? Nie ufać człowiekom."
      Ryuga: *Wyszedł z pokoju*
      Kelly: Albo się obraził, albo poszedł robić tosty. Tak czy siak brawo Lili.
      "Ja: Chociaż o Ryudze nie wie więc...no nic zobaczymy co z tego wyjdzie."
      Kelly: Ale czego o Ryudze?
      "Lilak: Pewnie nic. Biedak o wszystkim dowie się ostatni."
      Kyoya i Kelly: Ale o czym?
      "Jack: Jednak i Kishatu odpuszczasz dla starszej Tategami. Potwierdzasz moją teorie dotyczącą braku chęci walczenia o swoje."
      Kelly: Serio o czym wy pieprzycie

      Usuń
    76. Lilak: Na pewno.
      Jack: Mam nadzieję, że tego dożyję.
      "Kelly: W celu twojego spokojnego snu."
      Lilka: Nie potrzebuję jej by spać.
      "Kelsi: Gdyby to był fanfic była byś tą osobą której dziękują wszyscy fani Yuri."
      Lilak: Brak mi do was sił. Dobra myślcie sobie dalej że jestem homo mi to i tak zwisa i powiewa na wietrze.
      "Kelly: *proces myśleniowy uaktywniony następuje zwolnienie blokady Kelly siekła się z otwartej w czoło i wybuchła śmiechem* Ja to jednak jestem naprawdę głupia. "
      Jack: Wreszcie to do ciebie doszło.
      "Mary: Co bym z tego miała?"
      Lilka: Podoba mi się to pytanie. Wiesz jesteś dobrą samarytanką i tak ochoczo pomagasz ludziom, a dobrzy samarytanie nie oczekują zapłaty wystarczy im uśmiech uszczęśliwionych ludzi.
      "Mary: On też...To zaczyna się robić ciekawe."
      Lilka: To już śmierdzące buty Jacka są ciekawsze. Pewnie się boją o swoje życie bo jak się dowiem, że specjalnie zdewastowaliście moją kuchnię to zamorduję!
      "Kelly: No ja nie wiem. Rzuciłeś się na mnie."
      Jack: Tylko dla tego, że ratowałem ci życie.
      "Kelly:* Wypchneła Lilke Jacka Juli i Ryuge za drzwi zgarniając po drodze plecak* Idziemy już tetaz zaraz :)"
      Jack:*mało się nie wywalił ogólnie nie zadowolony, że ktoś go popycha*
      Lilka:*próbuje zachować równowagę na jednej nodze żeby się nie wywrócić i przy okazji powstrzymuje przed tym Julie*
      Juli:*nie wie co się dzieje* Dlaczego Kucykowa Księżniczka wyrzuciła nas ze swojego królestwa? Już nas nie lubi?
      Lilka:Nie, nie, nie. Na pewno cię lubi. Idziemy zrobić ognisko.
      Juli: I zrobimy pianki?
      Lilka:Jak wrócę po swój plecak to zrobimy.
      Juli:Yey!^^*tula Lilkę*
      Lilka: ^^
      "Betty: Mówię o wszystkim. Lenox jest poprostu inny. Trudno to wyjaśnić, ale tak jest."
      Lilka:*mina ale i tak ci nie ufak kocie*
      "Kelly: Lila ma w głowie trzy różne świadomości na raz więc pozwól jej zachwywać się tak jak chcę a nie pomagaś jednej z nich."
      Lilka: Trójpodział władzy nabrał właśnie nowego znaczenia.
      Jack: Nie ucz ojca dzieci robić.
      "Ryuga: *Wyszedł z pokoju*
      Kelly: Albo się obraził, albo poszedł robić tosty. Tak czy siak brawo Lili."
      Lilka:Jezusie! Niby znów coś powiedziałam i się obraził? Jeszcze brakuje żeby znów założył okulary, maltretował wzrokiem i jeszcze zaczął gada o złych ocenach, a wszystko dlatego, że powiedziałam, że powiedział, że zrobi tosty, a teraz nie chce ich zrobić*wzdycha i spuszcza głowę robiąc z siebie mopa*
      "Kyoya i Kelly: Ale o czym?"
      *obrady Trójkąta Bermudzkiego kilak metrów dalej*
      Ja: Ciekawość to mój największy grzech U_U
      Jack: Ja się do tego nie mieszam.
      Lilka: Krukowi się zebrało na pogawędki o samopoczuciu to niech tam teraz idzie.
      Ja: Czemu ja? *^*
      Jack: Bo jesteś taaaaka odważna.
      Ja: Dobijasz Y^Y
      Lilka: Tak to się kończy*wypycha mnie przed szereg*Idziesz pierwsza.
      Ja: Dlaczego to się tak zawsze kończy, że to ja idę pierwsza?
      Jack: Już ci mówiłem :)
      Lilka: Żeby w razie czego zabili ciebie w końcu nikt nie będzie płakał.
      Ja:Dzięki-_-*westchnięcie i człapię do Kelly i Yoyo* Więc...znów się czuję jakbym odpowiadała przed Stanietą. No nic. Więc...myślę, że...najlepiej będzie jeśli sami wam to kiedyś wytłumaczą*wracam do Lilki i Jacka* Dobrze wybrnęłam?
      Lilak: Ujdzie w tłoku.
      Jack:Nie jestem pewien czy Pony to wystarczy.
      "Kelly: Serio o czym wy pieprzycie."
      Jack: Ja o tym, że Czarna nie potrafi walczyć o ludzi tudzież rzeczy na których jej zależy.
      Lilak: Oczywiście, że potrafię!

      Usuń
    77. "Lilak: Na pewno."
      Kelly: Oby to nie był sarkazm.
      "Lilka: Nie potrzebuję jej by spać."
      Kelly: Ale spokojnie to już tak.
      "Lilak: Brak mi do was sił. Dobra myślcie sobie dalej że jestem homo mi to i tak zwisa i powiewa na wietrze."
      Kelly: Nie po prostu ja nie myślę co mowie, a Kelsi jest zboczna.
      "Jack: Wreszcie to do ciebie doszło."
      Kelly: Ha ha.
      "Lilka: Podoba mi się to pytanie. Wiesz jesteś dobrą samarytanką i tak ochoczo pomagasz ludziom, a dobrzy samarytanie nie oczekują zapłaty wystarczy im uśmiech uszczęśliwionych ludzi."
      Mary: Ty mnie z kimś chyba pomyliłaś.
      "Lilka: To już śmierdzące buty Jacka są ciekawsze. Pewnie się boją o swoje życie bo jak się dowiem, że specjalnie zdewastowaliście moją kuchnię to zamorduję!"
      Mary; Co kto lubi.
      Kelly: Tak zrobiliśmy to specjalnie, żeby cie wkurwić bo świat kręci sie wokół ciebie.
      "Jack: Tylko dla tego, że ratowałem ci życie."
      Kelly: Coś za bardzo ci nie wyszło skończyłam z widelcem w nodze.
      "Kelly:* Wypchneła Lilke Jacka Juli i Ryuge za drzwi zgarniając po drodze plecak* Idziemy już tetaz zaraz :)"
      Jack:*mało się nie wywalił ogólnie nie zadowolony, że ktoś go popycha*
      Lilka:*próbuje zachować równowagę na jednej nodze żeby się nie wywrócić i przy okazji powstrzymuje przed tym Julie*
      "Juli: Dlaczego Kucykowa Księżniczka wyrzuciła nas ze swojego królestwa? Już nas nie lubi?
      Lilka:Nie, nie, nie. Na pewno cię lubi. Idziemy zrobić ognisko.
      Juli: I zrobimy pianki?
      Lilka:Jak wrócę po swój plecak to zrobimy.
      Juli:Yey!^^*tula Lilkę*
      Lilka: ^^"
      Kelly: Życie jest krótkie, a Lili zmienna i jak chcemy ognisko to trzeba działać szybko. A teraz Go Go Pover Rangeers!
      "Lilka:*mina ale i tak ci nie ufak kocie*"
      *ale Lila czy Lenox?*
      "Lilka: Trójpodział władzy nabrał właśnie nowego znaczenia.
      Jack: Nie ucz ojca dzieci robić."
      Kelly: A własnie, że będę bo gówno sie znasz.
      "Lilka:Jezusie! Niby znów coś powiedziałam i się obraził? Jeszcze brakuje żeby znów założył okulary, maltretował wzrokiem i jeszcze zaczął gada o złych ocenach, a wszystko dlatego, że powiedziałam, że powiedział, że zrobi tosty, a teraz nie chce ich zrobić*wzdycha i spuszcza głowę robiąc z siebie mopa*"
      Kelly; Nie rób mopa. Słysze jak szarpie się z tosterem.
      "Ja:Dzięki-_-*westchnięcie i człapię do Kelly i Yoyo* Więc...znów się czuję jakbym odpowiadała przed Stanietą. No nic. Więc...myślę, że...najlepiej będzie jeśli sami wam to kiedyś wytłumaczą."
      Kelly: No ta przesłuchiwać Kishastu wyzwanie zaakceptowane.
      Kyoya: Mary o czym oni mówią?
      Mary: Mnie nie pytaj ja ich nawet nie słucham.
      "Jack: Ja o tym, że Czarna nie potrafi walczyć o ludzi tudzież rzeczy na których jej zależy."
      Kelly: Czy ja dobrze myślę?
      Kyoya: Oby nie.

      Usuń
    78. Lilak: Nie był.
      "Kelly: Ale spokojnie to już tak."
      Lilka: Nawet co do tego. A z resztą przypuśćmy, że Marcyśka jakimś cudem wepchnie mi się do głowy i co? Zamierza walnąć Zmorę kuczerem w głowę? Nie sadze.
      "Kelly: Nie po prostu ja nie myślę co mowie, a Kelsi jest zboczna."
      Lilka:*kręci z dezaprobatą głową* Sam zboczeńcy w koło.
      Jack: Pierwsza święta.
      Lilka: Dobrze że ty jeden wiesz gdzie leży prawda.
      Jack: Ja zawsze wiem gdzie ona leży...w naszym koszu na śmieci.
      "Mary: Ty mnie z kimś chyba pomyliłaś."
      Lilka: Nie, nie, nie. Nie dalej jak przedwczoraj odkryłaś swoje powołanie. Ratujesz ludzi, "leczysz" im mózgi. WBBA pewnie jest z ciebie dumne nie mówiąc o Tsubasie, który pewnie nie posiada się z radości, że nie wtykasz nosa tak gdzie on nie chce.
      "Kelly: Tak zrobiliśmy to specjalnie, żeby cie wkurwić bo świat kręci sie wokół ciebie."
      Lilak: Mam nadzieję, że się mylisz.
      "Kelly: Coś za bardzo ci nie wyszło skończyłam z widelcem w nodze."
      Jack: Moja wina, że masz takie grube nogi, że nawet po schowaniu wystawały z za lodówki.
      "Kelly: Życie jest krótkie, a Lili zmienna i jak chcemy ognisko to trzeba działać szybko. A teraz Go Go Pover Rangeers!"
      Lilka:To pójdę po ten plecak. Idziemy pieszo czy w końcu jedziemy?
      "*ale Lila czy Lenox?*"
      Ja: Lilka nie ufa Betty...w sumie Lenoxowi też.
      Lilka: Nie wiem o czym mówisz.
      "Kelly: A własnie, że będę bo gówno sie znasz."
      Jack: Bo ty niby się na tym znasz najlepiej zwłaszcza, że za bardzo nie masz czym tych dzieci robić.
      Lilka; Skąd wiesz? Sprawdzałeś już? XD
      Jack: Czarna to chyba ja powinienem ciebie o to zapytać.
      Lilka:Nie odzywaj się do mnie-_-
      Jack: :)
      "Kelly; Nie rób mopa. Słysze jak szarpie się z tosterem."
      Lilka:*nasłuchuje* Czyli jednak człowiek honoru.
      "Kelly: No ta przesłuchiwać Kishastu wyzwanie zaakceptowane.
      Kyoya: Mary o czym oni mówią?
      Mary: Mnie nie pytaj ja ich nawet nie słucham."
      Jack: To my się tu prujemy, a ty nawet nie słuchasz. No chodź Kruk nie płacz, przytul się.
      Ja: Może lepiej nie bo Lilka się obrazi, a i tak już nie odzywa się do mnie od pięciu dni.
      Lilka: Widocznie zasłużyłaś.
      Ja: Kiedy ja nawet nie wiem o ci chodzi.
      Lilak: No ja też w końcu jestem twoim wytworem, a Natalia to żywy człowiek.
      "Kelly: Czy ja dobrze myślę?
      Kyoya: Oby nie."
      Lilka:*ucieka gdzieś wzrokiem*
      Jack: Ach, Pony czy ja wyglądam jak Zmora albo Tategami żeby siedzieć ci w głowie i wiedzieć o czym ty myślisz? Dowodów jest wiele na przykład...*uderza markerem w tablicę którą przyciągnął*
      Lilak: Stój. Żeby nie było, że cię nie ostrzegałam. Puszczą mi nerwy to cię poćwiartuje i publicznie wyjawię twoje najgorsze, najmroczniejsze i najbardziej skrywane sekrety.
      Jack:*kalkuluje*

      Usuń
    79. Kelly: No i prawidłowo ^^
      „Lilka: Nawet co do tego. A z resztą przypuśćmy, że Marcyśka jakimś cudem wepchnie mi się do głowy i co? Zamierza walnąć Zmorę kuczerem w głowę? Nie sadze.”
      Kelly: Mnie nie pytaj inwencje twórczą pozostawiam Tategami. Siekiera powinna działać lepiej.
      Mary: Nie wiem czy jestem w stanie przenoście przedmioty z świata realnego.
      Kelly: No to się dowiedź. Mój mózg to była dopiero rozgrzewka w mózgu Lili to będzie level hard.
      „Lilka: Nie, nie, nie. Nie dalej jak przedwczoraj odkryłaś swoje powołanie. Ratujesz ludzi, "leczysz" im mózgi. WBBA pewnie jest z ciebie dumne nie mówiąc o Tsubasie, który pewnie nie posiada się z radości, że nie wtykasz nosa tak gdzie on nie chce.”
      Mary: Oni mi za to płacą.
      „Lilak: Mam nadzieję, że się mylisz.”
      Kelly; Co do kuchni czy układu wszechświata?
      „Jack: Moja wina, że masz takie grube nogi, że nawet po schowaniu wystawały z za lodówki.”
      Kelly: Chyba zza twojego chudego nerdowskiego ciałka.
      „Lilka:To pójdę po ten plecak. Idziemy pieszo czy w końcu jedziemy?”
      Kelly: Mi tam rybka mogę nawet polecieć.
      „Ja: Lilka nie ufa Betty...w sumie Lenoxowi też.”
      Ryuga: I dobrze.
      Bettty: *prycha na Ryuge*
      Kelly: Czemu wy się tak nie znosicie?
      Ryuga i Betty:* patrzą na Kelly jak na kretynke*
      Kelly: A niech was szlak.
      "Jack: Bo ty niby się na tym znasz najlepiej zwłaszcza, że za bardzo nie masz czym tych dzieci robić.”
      Kelly: Mam zawołać Kai’a?
      „Lilka:*nasłuchuje* Czyli jednak człowiek honoru”
      Kelly: Miałaś kiedyś wątpliwości?
      Lilka:*ucieka gdzieś wzrokiem*
      „Jack: Ach, Pony czy ja wyglądam jak Zmora albo Tategami żeby siedzieć ci w głowie i wiedzieć o czym ty myślisz? Dowodów jest wiele na przykład...*uderza markerem w tablicę którą przyciągnął*”
      Kelly: Nie mam pojęcia jak wygląda Zmora, a Tategami nie przypominasz w niczym.

      Usuń
    80. Lilka: Trochę wyobraźni to twoja głowa nie możesz projektować sobie rzeczy, krajobrazu? Spróbuj i daj znać czy ci wyszło. Ja tam Zmorę ciekam mieczami, szpadami, toporami i nadal żyje.
      "Kelly: No to się dowiedź. Mój mózg to była dopiero rozgrzewka w mózgu Lili to będzie level hard."
      Lilka: Nie będzie żadnego levelu hart bo ona tam nie wejdzie, a jeśli spróbuje na wejściu wypali jej mózg.
      "Mary: Oni mi za to płacą."
      Lilka: Chyba nie myślisz, że ja ci zapłacę.
      "Kelly; Co do kuchni czy układu wszechświata?"
      Lilka: I tego i tego.
      "Kelly: Chyba zza twojego chudego nerdowskiego ciałka."
      Jack: Znalazła się mis Ciechocinka z nogami jak parówki.
      Lilak: Ojojoj. Jack musisz trochę poczekać i po pompować to może coś wypompujesz.
      Jack: Mózg dla ciebie na przykład.
      "Kelly: Mi tam rybka mogę nawet polecieć."
      Lilka: Tylko uważaj na kable :)
      "Ryuga: I dobrze."
      Lilka: Wcale nie.
      "Kelly: Mam zawołać Kai’a?"
      Jack: Frajer to frajer, a nie ty.
      Lilka: To brzmiało prawie jak ,,lubię cię".
      Jack: Albo wołaj go sobie zobacz jak Czarna go potrzebuje.
      Lilka: Nie wołaj go.
      "Kelly: Miałaś kiedyś wątpliwości?"
      Lilka:Kilka minut temu kiedy myślałam, że jednak nie robi tostów, a po za tym to chyba nie.
      Jack: Szlachetny Łajdak. Ładnie zlepiłem,co?
      "Kelly: Nie mam pojęcia jak wygląda Zmora, a Tategami nie przypominasz w niczym."
      Jack: To dobrze bo nie chciałbym mieć cycków.
      Lilka: Biustu się mówi ile razy mam ci powtarzać?
      Jack: Wiesz co mi się przypomniało? :D
      Lilka: -_-
      Jack:Wiesz, wiesz.*zaczyna śpiewać* Gdybym nosił moro-gacie albo żyłbym w celibacie to bym uciekł, byłbym szybki, aby zmacać twoje...*obrywa w tył głowy i wybucha śmiechem*
      Lilka: Idiota-_-

      Usuń
    81. „Lilka: Trochę wyobraźni to twoja głowa nie możesz projektować sobie rzeczy, krajobrazu? Spróbuj i daj znać czy ci wyszło. „
      Mary: Jeszcze nie próbowałam.
      „ Ja tam Zmorę ciekam mieczami, szpadami, toporami i nadal żyje.”
      Mary: Jeśli dzieje się to w twojej podświadomości to może przez to, że wierzysz w to że jest niezniszczalna nie możesz jej zniszczyć.
      "Lilka: Nie będzie żadnego levelu hart bo ona tam nie wejdzie, a jeśli spróbuje na wejściu wypali jej mózg.”
      Mary: Ty się o mnie nie martw na razie to hipotetycznie rozmawiamy o czymś na co się nie zgodziłam.
      Kelly: Jeszcze.
      "Lilka: Chyba nie myślisz, że ja ci zapłacę.”
      Mary: Chyba nie myślisz, że za nic wleze drugi raz do tego bagna. A be zemnie niczego się nie dowiesz.
      „Jack: Znalazła się mis Ciechocinka z nogami jak parówki.”
      Kelly: Skarbie nogi to ja mam boskie tak samo jak resztę za to ty masz prawdopodobnie sam tłuszcz albo nawet i nie… Przyprowadźcie tu Jill bo m głupio ochrzaniać faceta, ze ma krzywe i patyczkowate nogi.
      "Lilka: Wcale nie.”
      Ryuga: No to zacznij.
      „Jack: Frajer to frajer, a nie ty”
      Kelly: U niego łatwiej pokazać czym się robi dzieci.
      „Lilka: To brzmiało prawie jak ,,lubię cię".
      Jack: Albo wołaj go sobie zobacz jak Czarna go potrzebuje.
      Lilka: Nie wołaj go.”
      Kelly: Ja was lubię chyba tak mocno jak wy go nie znosicie. To nie ma sensu , ale tak jest.
      „Lilka: Kilka minut temu kiedy myślałam, że jednak nie robi tostów, a po za tym to chyba nie.”
      Ryuga:* wyszedł z kuchni*
      Kelly: Zrobiłeś te tosty* Ryuga coś mrukną* Ale ich nie przyniesiesz?
      Ryuga: Jeszcze czego.
      Kelly; Dobra sama się przejdę.
      Ines: Jak toster też wybuchnie to masz zakaz wstępu do kuchni.
      „ Lilka: Biustu się mówi ile razy mam ci powtarzać?”
      Kelly: Dopóki nie dotrze.
      „Jack:Wiesz, wiesz.*zaczyna śpiewać* Gdybym nosił moro-gacie albo żyłbym w celibacie to bym uciekł, byłbym szybki, aby zmacać twoje...*obrywa w tył głowy i wybucha śmiechem*”
      Kelly: Oooo kocham ballady. Mama słuchając ballady o maturze nie wiedziała czy się śmiać czy płakać.

      Usuń
    82. Mary: Jeśli dzieje się to w twojej podświadomości to może przez to, że wierzysz w to że jest niezniszczalna nie możesz jej zniszczyć.
      Lilka:*z zamyśleniem zaczyna nawijać na palec biały kosmyk*Powiem ci, ze to nie jest takie głupie.
      Zmora: Jest i to nawet bardzo.
      Lilka: Wepchnęłam ci szpadę prosto w serce, a ja nie chybiam ponieważ w przeciwieństwie do ciebie dobrze wiem gdzie ono się znajduje.
      "Mary: Ty się o mnie nie martw na razie to hipotetycznie rozmawiamy o czymś na co się nie zgodziłam.
      Kelly: Jeszcze."
      Lilka:I niech tak zostanie. Poza tym ja się nie martwię o twoje zdrowie.
      Zmora: Kłamstwa dobrych ludzi sprawiają, że jest mi nie dobrze.
      Lilka:*krztusi się*
      "Mary: Chyba nie myślisz, że za nic wleze drugi raz do tego bagna. A be zemnie niczego się nie dowiesz."
      Lilka: Jeśli myślisz, że na prawdę cie potrzebuję to się mylisz. Jack prędzej czy później sam się wygada.
      "Kelly: Skarbie nogi to ja mam boskie tak samo jak resztę za to ty masz prawdopodobnie sam tłuszcz albo nawet i nie… Przyprowadźcie tu Jill bo m głupio ochrzaniać faceta, ze ma krzywe i patyczkowate nogi."
      Jack: Jak sobie narysujesz to będziesz miała.
      Lilka:Już mu tak nie ciśnij bo się chłopka kompleksów nabawi.
      Jack: Akurat.
      Lilka: Ma 13 lat nie spodziewaj się bojlera.
      Jack: A Jill tu nie przyprowadzimy.
      "Ryuga: No to zacznij."
      Lilka: Co mam zacząć? Nie ufam mu bo wiem, że coś kręci ale żałuję, że nie mogę mu ufać.
      "Kelly: U niego łatwiej pokazać czym się robi dzieci."
      Jack: Niech pokazuje Jill. Co za różnica czy ja go wyśmieję czy ona.
      Lilka:Przynajmniej się dziewczyna zabawi.
      Jack: Szmata.
      Lilka: NIE UŻYWAJ PRZY MNIE TEGO SŁOWA!
      Jack: Zapomniałem. Sory.
      "Kelly: Ja was lubię chyba tak mocno jak wy go nie znosicie. To nie ma sensu , ale tak jest."
      Jack: Zrobił mi Teksański krawat.
      Lilka: To dupek...no i zabił Jacka.
      "Ryuga:* wyszedł z kuchni*
      Kelly: Zrobiłeś te tosty* Ryuga coś mrukną* Ale ich nie przyniesiesz?
      Ryuga: Jeszcze czego.
      Kelly; Dobra sama się przejdę."
      Lilka: Chodź, chodź trzeba je przetestować.
      "Ines: Jak toster też wybuchnie to masz zakaz wstępu do kuchni."
      Jack: Eh. Ja już mam.
      Lilak: Moja kuchnia *^*
      Jack: I to chyba nawet dożywotni.
      Lilka: Masz naprawić kran bo uszczelka poszła!
      Jack: Ale poco te wrzaski?
      "Kelly: Dopóki nie dotrze."
      Lilka: Do niego nigdy nie dotrze bo on to mi robi po złości.
      "Kelly: Oooo kocham ballady. Mama słuchając ballady o maturze nie wiedziała czy się śmiać czy płakać."
      Jack:Najlepiej się śmiać. Mhyhy. Czarna też lubisz ballady prawda?
      Lilka: Na pewno nie takie które ty śpiewasz. W ogóle dlaczego nie mówisz mi po imieniu? Ja posiadam swoją godność pamiętasz jak jej było?
      Jack: Liliana. Ale brzydko :)
      Lilka:Ty sam jesteś brzydki :/
      Zmora: Robak ma rację to okropne imię.
      Jack: Widzisz nawet Zmora się zgadza.
      Ja: Za to ja się nie zgadzam.
      Lilka: Wreszcie!
      Ja:Zawsze chciałam żeby moja córka miała tak na imię a reszta to czysty przypadek.
      Lilka: Czyli teraz jestem przypadkiem? No pięknie.
      Ja: Oj nie wymyślaj tylko chodź przytulić.
      Lilka:*mina harpij i sykliwy głos* Nienawidzę cię.
      Ja: Mogłam się spodziewać, że to powiesz.
      Jack: Bo wszyscy psychole to jedna rodzina...
      Lilka: Nie fałszuj.

      Usuń
  3. Ja: *burczy pod nosem przekleństwa w kierunku nauczycielki matematyki*
    Kaosu: *skreśla kolejną datę w kalendarzu* Jeszcze tylko tydzień Yuni, dasz radę! ^^
    Ja: *jęk przemęczonego wołu* ... pitole *SRUuuu podręcznik za okno* I nie wracaj. -.-
    Arisu: *pochłonięta własną lekturą* Marnujesz makulaturę.
    Ja: A idź sobie.
    Hiromi: *maluje paznokcie* Wbić motorem przez okno... Subtelne.
    Aaron: Jak wyjście czołgiem.
    Hiromi: *podnosi brew nie zaprzestajac pracy* Sugerujesz coś?
    Aaron: Tylko sytuację z książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Będzie dobrze Yuni. Jutro rada, a po radzie to już praktycznie wolne. No chyba, że u ciebie jest inaczej.
      Kelly: *zagląda Arisu przez ramię * Co czytasz?
      Ines: Nie chodziło o subteność tylko o niekonwencjonalne podejście.

      Usuń
    2. Ja: Wiem, wiem... Tylko niemiłosiernie irytuje mnie, że zamiast dać święty i długo wyczekiwany spokój niektórzy nauczyciele wciąż dają zadania domowe... -.- Tak szczerze to po kiego grzyba musimy jeszcze iść do szkoły?
      Hiromi: Dla zasady Yuni, dla zasady.
      Aaron: I propagandy.
      Arisu: *zerka na Kel* "Królestwo kanciarzy".
      Hiromi: W myśl zasady "jeśli nie można otworzyć drzwi, trzeba sobie zrobić drugie", nie?
      Andrew *pojawia się w sufitowej dziurze trzymając farby i kawał płótna*
      Kaosu: A myślałem, że to Behemot sieje chaos i zniszczenie na strychu.
      Hiromi: Usyfiłeś się jak prosie braciszku.
      Andrew: Sprzataj dokładnej Omi. -.-Widzieliście gdzieś Kim?
      Kim: *z innej bajki pojawia się, zabiera sprzęt od Rovy i pędzi do innego pokoju* Pośpiesz się albo malujemy bez ciebie! *zauważa Kelly* O, siema Kel - chan! ^^ *przytula ją przy okazji nieco brudząc farbami i odbija się dalej*

      Usuń
    3. Ja: Dla zasady pozorów propagandy i złudnej nadzieji, że może nauczyciel podwyższy ocenę.
      Kelly: *szczerzy się do Arisu* "Królestwo kanciarzy"... Przyjemnie się to czyta? Bo wiesz czasami to są takie długie opisy, że w połowie człowiek zapomnina co w ogóle jest opisywane. Siema Kimi. Tęskniło ci się? Bo mi bardzo. *próbuje zetrzeć z policzka farbę* Co tam kombinujecie malujecie i ogólnie tworzycie?

      Usuń
    4. Ja: Podwyższy... Dobrze jest mieć kilka marzeń, które się nie spełnią.
      Kaosu: Nie smęć, bo masz dobrą sytuację ocenową. ^^
      Arisu:. ... Całkiem dobrze, a opisy nie są nużące.
      Ja: *zapowietrza się na obojętność Risu* Całkiem dobrze? Całkiem?! Ta książka jest świetna! A nie takie...
      Hiromi: *wtrąca* Pamiętaj Yuni, że Risuś nie ma w zwyczaju tak silnie reagować jak ty.
      Arisu: *dalej czyta nieco krzywiąc się na nowy nick*
      Kim: *wychyla się ze srebrną farbą nad nosem* Mi też się tęskniło. Za wszystkimi w sumie, ale w różnym stopniu. ^^
      Hiromi: Dziecięca szczerość zawsze w cenie.
      Andrew: *opuszcza się, aż zawisa na rękach wciąż nie sięgając podłogi* A wszystko co tylko się zachce.
      Hiromi: To nie tak, że któreś z was potrafi malować.
      Andrew: Odezwała się. -.-
      Hiromi: Przecież potrafię.
      Andrew: *ironia w każdym calu* Mhm, abstrakcje. Rzucić paletą o płótno i tłumaczyć później co każda plama znaczy.
      Hiromi: *slodko - wredny uśmiech* Braciszku weź słowniczek i znajdź definicję abstrakcji. Jak starczy ci sił to ją jeszcze spróbuj przeczytać.
      Andrew: To wciąż nie zmienia faktu, że Kale lepiej tworzy ... w paintcie.
      Hiromi: *wciąż się szczerzy* Spitalaj do Kimmi zanim przerobie cię na kolejne dzieło z cyklu "krwawe smarki".
      Andrew: *parodiuje salut* Ay, ay sorella. *ląduje z wymuszoną gracją i kieruje się za Kusari* Hej Kelly chcesz się dołączyć?

      Usuń
    5. Ja: Będzie dobrze.
      Kelly: No to fajnie, że książka nie utrudnia czytania.
      Ja: A ja nie mam co czytać bo mi książek do księgarni nie chcą przywieźć. :(
      Kyoya: Przeżyjesz.
      Ja: Pewny jesteś?
      Kyoya: Tak.
      Ja: Jak ja lubię te twoje wylewne pocieszenia. -.-
      Kelly: Hej Andrew, a do czego miała by chcieć się przyłączyć?

      Usuń
    6. Ja: *przechyla głowę w bok* A co z zamówieniem przez internet? Chyba, że nie chcesz kupować, a jedynie wypożyczyć.
      Andrew: Noo do malowania. Jeśli nie masz nic lepszego do roboty... Czy coś tam.

      Usuń
    7. Ja: Niby można, ale trochę brakuje mi tego rytuału ze najdywaniem książki na półce wpatrywania się w okładke podchodzenia jak w transie do kasy i powrotu do domu w stanie uniesienia z nosem między kartkami.
      Kelly: Okey.*wyciąga z wuzka starą gazete i robi z niej czapke* A co malujecie?

      Usuń
    8. Ja: Piękne przeżycie podobnie jak wdychanie woni świeżo wydrukowanych książek ^^ ... Ale z drugiej strony przez internet często można kupić chociaż odrobinę taniej.
      Andrew: *wzrusza ramionami* A cokolwiek zechcemy... Mamy wielki kawał płótna, więc *otwiera drzwi i na powitanie obrywa niebieską farbą* No dajcie spokój!
      Kim: *nadyma policzki* Spóźniłeś się. -,-
      Andrew: *stara się wytrzeć twarz z miernym skutkiem* Co poradzić? Sojka uwielbia moją skromną osóbkę tak bardzo, że aż nie mogła mnie do was puścić.
      Shizuka: *krzyżuje ręce* Bo kłótnia z bliźniakiem to najbardziej wyczekiwane zdarzenie dnia. O, siema Kelly.
      Andrew: *przysiada i się szczerzy* Ledwo się poznaliśmy, a ty już znasz nasze przyzwyczajenia.
      Shizuka: *mruczy* Czego ja się spodziewałam po kolejnym z Rova?

      Usuń
    9. Ja: Też racja. I chyba w końcu się na to zdecyduje bo znalzłam coś jakby kontynuacje mojej ulubionej książki i zkręca mnie wśrodku, żeby się dowiedzieć co jest w środku.
      Kelly: A już myślałam, że szukacie taniej siśy roboczej do remontu salonu.*unika farby* Hej Shizu-chan. Dobra gdzie są jakieś ładne farbki?

      Usuń