sobota, 25 marca 2017

Beyblade po mojemu (S.2 R.11)

Rozdział  11

Kelly

Leżałam na kanapie trzęsąc się z zimna zbyt wykończona, żeby się ruszyć i zbyt przerażona by zasnąć. Czułam się tak jakbym przed chwilą wyszła z lodowatej wody. Oddychałam płytko i bardzo szybko.
Hawana debilko niedojebana ogarnij się do jasnej cholery.- Klęłam na siebie w myślach słysząc zbliżające się do mnie kroki. Ryuga wziął mnie na ręce i zniósł na swój futon. Posłanie było przyjemnie ciepłe, a w porównaniu zemną wręcz gorące.
-Kazałem ci zostać w mieszkaniu.-Warknął na mnie podkładając mi pod plecy gorący termofor.
-A, od kiedy to ja się ciebie słucham, co?- Spojrzał na mnie tak jakby chciał mnie zabić.
-Pij nie gadaj. -Powiedział unosząc trochę moją głowę i wlewając do ust wodę tak jakbym sama nie mogła tego zrobić.
-Przesadzasz.- Prychnęłam na niego, gdy skończyłam pić.-No już nie rób min tylko, choć spać.- Wywrócił oczami położył się koło mnie i pozwolił mi mocno się do niego przytulić.-Jak było na treningu?
-Normalnie.-Leżał przez chwilę nic nie mówiąc.-Co jest nie tak ze starszą Tategami?
-Szybko traci nad sobą kontrolę brak jej wiary w siebie i ma alergie na kurz.- Palnęłam bez zastanowienia.-A co?
-Nic.
-Jasne. Tu mi jedzie czołg.- Mruknęłam odginając palcem dolną powiekę.- No powiedz no. – Przekręciłam się na brzuch i uniosłam się na przedramionach.
-Co za dziecko. –Sapną uciskając kąciki oczu palcami.-Zasnęłabyś w końcu.-Dodał zerkając na mnie jednym okiem.
-Hyhy. Zasnę jak powiesz, co się stało.
-Nic.
-Walczyłeś z nią?- Drążyłam temat.
-Nie.
-Ale ją spotkałeś, tak?
-No.
-I nie walczyliście? Jenny! Czy ja zawsze muszę cię ciągnąć za język?- Jęknęłam.
-...Śpij.
-Normalnie ręce opadają.- Demonstracyjnie huknęłam głową w poduszkę.
-Niechciała ze mną walczyć.-Powiedział, kiedy juz myślałam, że temat jest zakończony i nic więcej niego nie wyciągnę. -Powiedziała, że nie walczyła od pół roku.
-Mary bardziej stawia na medytacje.
-I dobrze. Tylko, dlaczego nie sprawdzała swoich umiejętności?
-Testy na ludziach.-Zaśmiałam się.
-Chociażby. Dobra, a ty gdzie polazłaś?
-Rodzinkę odwiedzić póki jeszcze mogę.
-Kretynka… Będziesz dzisiaj lunatykować?
Wzruszyłam ramionami.
-Pewnie tak.- Westchnął.- Jak ci z tym tak źle to minę po prostu zwiąż.- Burknęłam.
-Nie wymyślaj. No już śpij. Gravity Destroyer.
-Gravity Destroyer.- Odparłam ziewając przeciągle i wtulając się w poduszkę.
***
Obudziłam się późnym rankiem. Przetarłam bolące oczy usiadłam na futonie owinęłam się kołdrą i ziewnęłam przeciągle. Ryugi niebyło w pokoju, ale z mieszkania nie wyszedł słyszałam jak sobie pomrukiwał w pokoju obok przestawiając jakieś naczynia.
- Nya. - Zdziwiła się kotka czując, że nie leży się jej już tak wygodnie jak chwilę temu. Pogłaskałam ją za uchem i po podbródku, więc wspaniałomyślnie położyła się na poduszce i na powrót zasnęła. Zlazłam z posłania i szczelnie owinięta poczłapałam do kuchni. Zaspana stanęłam w progu kuchni i oparłam się o framugę.
Patrzyłam jak Ryuga wlewał wrzątek do kubków i przygotowywał tosty z serem. Wyglądał tak uspokajająco normalnie trochę tak jakby nigdy nie wylądował w Dark Nebuli. Chociaż z drugiej strony wtedy częściej by się uśmiechał. Zmienił się. Dojrzał, a raczej został przygnieciony przez to, co się stało. Czasem brakuje mi tego szczerzącego się kretyna.
Podeszłam do Ryugi i objęłam go przykrywając nas kołdrą.
-Kel nie wydurniaj się i wracaj spać.- Powiedział ostro, bo przeze mnie rozlał trochę herbaty.
-Nie mogę. Ciepło mi z łóżka uciekło.- Mruknęłam z dziecięcym oburzeniem, żeby przypadkiem nie pomyślał, że tule się do niego z innego powodu.- Bardzo mnie nosiło?
-Nie bardziej niż zwykle. Weź sobie tosta.- Uśmiechnęłam się i zabrałam za śniadanie.
-Kiedy idziemy na trening?- Spytałam sadowiąc się na kanapie i ładując sobie tościka do buzi.
-Nie idziemy.
-Czemu!?- Krzyknęłam, kiedy udało mi się wyksztusić okruszek, który wpadł na tam gdzie nie trzeba było.
-Bo ty masz zostać w mieszkaniu.
-All…- zaczęłam, ale mi przerwał.
-A jak cie nie przypilnuje to znowu gdzieś poleziesz. – Kłóciłabym się dalej, ale wystarczyło jedno jego spojrzenie bym się zamknęła.  Był wściekły. W ten przerażający spokojny sposób.
-Herbata wystygła.- Burknęłam.
-Trzeba było dłużej kłapać dziobem. –Rzucił tylko i zajął się sprawdzaniem kuczera.

Ines

-Naprawdę nie musiałaś jechać ze mną, aż do szpitala.
-Wiem.
-Ani czekać, aż skończą mnie badać.
-Wiem.
-Strasznie mi przez to głupio. Przeze mnie straciłaś cały dzień. Mogłem po prostu zanieść ci te leki, a nie wyciągać cie z mieszkania. Jeśli mógłbym ci to jakoś wynagrodzić to...
-Daj spokój. Najważniejsze, że wszystko z tobą w porządku.-Przerwałam mu.
Alex nadawał tak już dobre pół godziny i szczerze mówiąc miałam tego powoli dosyć. Bardziej przejmował się moją wygodą, niż własną ręką.  W niczym nie przypominał chłopaka, który chciał wysadzić nas w powietrze.  Udaje? Nie udaje? Jest chory czy po prostu diabelnie sprytny?
 -Dobrze, że zmusiłeś minie do wyjścia inaczej przesiedziałabym sama w mieszkaniu cały dzień.-Dodałam. - No dobra trzeba ci skołować jakiś transport.
-Nie musisz poradzę sobie.
-Jesteś na silnych lekach przeciwbólowych wątpię czy wiesz gdzie się teraz znajdujesz. –Spojrzał na mnie uśmiechając się lekko zakłopotany, a ja zajęłam się zamawianiem taksówki.
 Taksówki to mało popularny sposób transportu w Japonii, ale ja nie mogłabym wyobrazić sobie świata bez żółtych samochodów, które zjawiają się na skinięcie dłoni.
Wysiadłam pod moim apartamentowcem. Był już późni wieczór jak praktycznie ciągle zimą. Naciągnęłam mocniej kaptur tak, żeby zimny wiat nie wiał mi w kark. Moje oczy znalazły się w cieniu, do którego szybko się przyzwyczaiły. I wtedy go zobaczyłam. Ubrany w czarne kimono z wyszytym na nim białą pajęczyną. Stał na przeciw mnie. Ukryty na widoku. Wiedział, że go widzę, a ja też czułam na sobie jego wzrok.   Maska- czarna wytłoczona na kształt pyska jakiegoś stwora z koszmarów wyposażonego w wychodzące z paszczy haki i trzy pary błyszczących czarnych oczu.- Przykrywała jego twarz. U pasa jego wysiała pochwa, z której sterczała rękojeść, na której mój przeciwnik trzymał dłoń.
Czyli to nie bleyder.- Stwierdziłam w myślach oczywiste.
Kątem oka dostrzegłam jakiś ruch po mojej lewej nie mogłam się jednak odwrócić. Podświadomie czułam, że jeśli jakikolwiek atak miał by nastąpić to ze strony "samuraja" jednak ten stał bez ruchu jakby na coś czekając.
Mam zacząć.-Domyśliłam się, ale niezbyt mi się uśmiechało podążać za widzi misie przeciwnika. Jednak nie mogliśmy stać tak wiecznie. Powoli sięgnęłam po kuczer.
Potem wszystko stało się tak szybko. Usłyszałam szczęk metalu i huk strzału.
Kto strzela do licha ciężkiego!?- Odwróciłam się tak szybko, że o mały włos straciłabym równowagę.
-Zejdź z drogi.-Rozkazał mi Tsubasa raz po raz strzelając do samuraja z pistoletu jednak ten odbijał pociski wszystkie, co do jednego. Władał dwoma ostrzami. Miał pewną postawę, do której wracał po każdym odbitym pocisku. Wiedział, co robi. Z rozstawionymi mieczami wyglądał jak wieli czarny pająk siedzący na pajęczynie czekający, aż Tsubasa podejdzie wystarczająco blisko by mógł go dopaść, a Otoriemu kul w magazynku nie przybywa.
-Zaraza.-Załadowałam kuczer i strzeliłam. Bey pomknął w stronę samuraja. Spodziewałam się, że z mojego przeciwnika zostanie kupka popiołu, ale zamiast tego Iskra rozcięła powietrze w miejscu, w którym przed chwilą stał zostawiając za sobą pasmo ognia.
Ja i Tsubasa wzięliśmy samuraja w krzyżowy ogień, ale ten nagle zniknął. Po prostu tak jakby rozpłyną się w powietrzu.
-Wszystko w porządku?- Spytał Otori podchodząc do mnie jednocześnie przeładowując broń.
-Będzie jak ktoś znajdzie uziemi tego typa.
-Wątpię, żeby dzisiaj wrócił.
-Na pewno nie sam.-Rzuciłam chowając bey’a.
Wreszcie udało mi się dotrzeć do mieszkania. Odwiesiłam kurtkę na wieszak, ustawiłam buty w szafie odłożyłam torbę na półkę poczym przeszłam do salonu splotłam dłonie na piersiach i patrząc z góry na siedzącego w fotelu Tsubasę powiedziałam:
- A teraz wytłumaczysz mi, o co tu chodzi.
-Od pół roku w całym kraju obserwuje się w zmożoną aktywność gangu pająków nocy. Ponadto z dnia nadzień stali się skuteczni i bardziej zorganizowani.
-Skuteczniejsi? W czym?
-Rabunkach, przemytach, czego tylko się dotkną.
-I? –Spojrzał na mnie tak jakby nie wiedział, o co mi chodzi.- Daruj sobie za długo z tobą byłam, żeby nie wiedzieć, że siedzi ci coś na wątrobie.
Chwilę się zbierał, aż w końcu zaczął. Widziałam, że przychodziło mu to z wielkim trudem.
-Dzieje się coś dziwnego. Młodzi ludzie znikają. Po prostu wychodzą do szkoły pracy i już nie wracają. Niema ich dzień dwa, a potem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiają się powrotem.
-Więc, w czym problem?
-W tym, że są inni. Tak jakby ktoś wciągu tych kilku dni zdążył ich zniszczyć. Chociaż na ich ciałach niema ani śladu jakiejkolwiek przemocy.
-Kiepska sprawa.-Zaśmiał się gorzko.
-Powiedz to matce, która nie poznaje swojego dziecka.
-Przepraszam, po prostu jestem trochę w szoku.
-Masz prawo… Mogłaś być następna.

Mary

-Kyoya! Glucie! Choć tutaj.-Zawołałam zaraz po wzbudzeniu nawet nie zastanawiając się czy mój brat jest w mieszkaniu.
-Po, co?- Burkną stając w progu z rękami skrzyżowanymi na piersi z tą swoją miną pod tytułem "wcale nie przyszedłem, bo mnie wołałaś po prostu miałem po drodze".
-Siadaj tutaj.-Poklepałam leżącą po drugiej stronie miniaturowej areny matę.- Pomożesz mi trenować.
-Niby jak? -Burkną podchodząc bliżej.
-Siadaj mówię.- Pociągnęłam go za rękę w dół tak, że chcąc nie chcąc musiał usiąść.- Okey, a teraz patrz.- Wzięłam do ręki piłeczkę z pianki-, Jaki ma kolor?- Spytałam.
-Pomarańczowy…, Co ty kombinujesz?
-Zobaczysz.-Odłożyłam piłeczkę na ziemię i zakryłam ją metalową miską.- A teraz uum zrelaksuj się.
-Nie podoba mi się jak się uśmiechasz.-Powiedział
 -Hyhy. Bywa. Fenrir Wyj.
Wylądowałam w płonącej wiosce gdzieś na końcu świata. Szkoda, że nie jestem w stanie jakoś tego pominąć. Spokojnie przeszłam do miejsca, w którym walczyły bestie. Spojrzałam na, bleydera który sterował Drago. Wielkie szalone oczy i krzywy uśmiech. Ciekawe czy oni zawsze tak wyglądają- jak skończeni wariaci. Szaleni to szpiku kości bez szans na ratunek. Ciekawe czy on też miał swoją przyboczną przynieś wynieś wypruj flaki.
Masa energii pochłonęła mnie i przeniosła w kolejny stopień.  Unosiłam się w ciemności potoczona pół przeźroczystymi sylwetkami moich sąsiadów.
-Tategami Kyoya.- Powiedziałam rozkazującym tonem, a pod moimi stopami zmaterializowała się kamienna ścieżka.  – No dobrze braciszku zobaczmy, jaki burdel masz w głowie.
Obudziłam się soczysto zielonym kwitnącym i pachnącym lesie. Wiosna jak się patrzy brakuje tylko kwitnących wiśni i napalonych królików.
-Przygotowałaś wszystko?- Zapytał Fenrir.
-Tak. -Przytaknęłam radośnie z podnosząc się z ziemi.
-Co teraz zrobisz?
-Musze przejść do jego ostatnich wspomnień.
-W takim razie ruszajmy.- Stanęłam tyłem do ścieżki z rdzennymi wspomnieniami Kyoy jednak kątem oka udało mi się dostrzec zielonowłosego berbecia, który pierwszy raz w życiu zobaczył bey’a. Ruszyłam przed siebie. Nagle w lesie zrobiło się jakby ciemniej i powiał dusząco gorący wiatr.
-Fenrir, co się dzieje?- Opuścił łeb i chyba powąchał ziemię.
-Jest zaniepokojony. Powiedziałaś mu, co zamierzasz?- Spytał podnosząc na mnie wzrok.
-Nie, tylko, że zobaczy, co się stanie.-Wilk wydał z siebie głuchy pomruk jakby się nad czymś zastanawiał poczym zawył krótko. Wycie przez chwilę rozchodził się po lesie echem. Głos wielokrotnie powracał, a ż w końcu zamarł gdzieś w oddali, a równo z nim znikną też wiatr.
-Dlaczego wilki wyją?- Zapytał wyrywając mnie z transu, w jaki wpadłam.
-Żeby oznaczyć swój teren i nastraszyć wroga?- Próbowałam zgadnąć, bo nic sensownego nie chciało mi przyjść do głowy, ale sądząc po jego mnie nie udało mi się.
-Wilki wyją po to by ostrzec przed zbliżającym się wrogiem, odnaleźć szczenięta, wezwać pomoc albo zwiększyć morale przed walką. Strach jest tylko małą częścią większej całości..Oby udało ci się kiedyś wyjść poza jego granice.
Ałć.
Szliśmy dalej bez przeszkód większych od krzaku paproci. Trzymałam się bardziej z tylu niż zwykle i nie rozglądałam zbytnio tyle tylko by nie przywalić w nic głową. Czułam się żałośnie. Nie, żeby było to dla mnie czymś nowym. Sama dla siebie jestem żałosnym rozczarowaniem, dla rodziców pewnie też, a teraz jeszcze dla niego.
-Obrońcy przyjmują postać tego, co jest najlepiej znane gospodarzowi. Najbliższe.
-Wiatr to był dopiero początek.
-Zapewne.
-Co wtedy zrobiłeś?- Spytałam ośmielona tym, że wilk pierwszy przerwał ciszę.
-Uspokoiłem...Jesteśmy na miejscu.-Oznajmił, ale miałam wrażenie, ze nie to chciał na początku powiedzieć. Skoda, że nie mogę wejść do jego głowy.-  Teraz znajdź odpowiednie wspomnienie. –Dodał przysiadając na tylnych łapach.
 Dłuższą chwile chodziłam w te i wewtę szukając pomiędzy rozmazanymi mało znaczącymi urywkami wspomnień tego jednego konkretnego.
W pewnym momencie usłyszałam swój własny głos wołający Kyoye.
-Tu cie mam. Fenrir znalazłam!- Zawołałam, a wtedy bey do mnie dołączył.- Co mam zrobić?
-Na początek postaraj się je zatrzymać.-Poradził.
-No dobrze… A jak?
-Zamknij oczy i powtarzaj za mną. På  strömmen ligga hos mig av udarna stanna.
- Pa….yyy powtórz.
-Jeszcze raz. To ważne, żebyś powiedziała wszystko z taką samą tonacją.-Pouczył mnie.- På  strömmen…
- På  strömmen…
- Ligga hos…
- Ligga hos…
- Mig av udarna…
- Mig av udarna…
-stanna.
-stanna.
-A teraz całość.
-Chyba sobie jaja robisz.
-Sup się na tonacji i dźwięku nie na samych słowach. På  strömmen ligga hos mig av udarna stanna.-zrobiłam tak jak mi poradził. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się. Słowa, które nie miały dla mnie znaczenia zaczęły się powoli rozpływać, mieszać ze sobą.
- På  strömmen ligga hos mig av udarna stanna.
-A teraz otwórz oczy.- Po raz kolejny zrobiłam, co mi kazał, a wtedy zobaczyłam jak z na wpół otwartymi ustami i przymrużonymi oczami trzymam w rękach małą pomarańczową piłeczkę. Super nawet na zatrzymanym wspomnieniu nie mogę wyglądać jak człowiek.
-Znajdź to, co chcesz zmienić i wyobraź sobie jak się zmienia.- Popatrzyłam na piłeczkę.
-Spróbuje zmienić jej kolor.-Powiedziałam nie wiem czy do niego czy do siebie. Wilk tylko skinął łbem.
Skupiłam się na zabawce i wtedy skończyło się łatwe. Jaki kolor wybrać?  Stałam jak głupia z poważną miną wpatrując się w piłkę, aż w końcu ta stała się bardziej fioletowa niż pomarańczowa.
-Wystarczy?- Spytałam.
 -Na początek. A teraz powiedź På  strömmen ligga hos mig av udarna flytta.
-På  strömmen ligga hos mig av udarna flytta.- Obraz natychmiast ruszył.
-Na dzisiaj to koniec. Wracaj.
Jasne światło odesłało mnie z powrotem do pokoju. Mój braciszek z obrażoną jak zawsze miną nadal siedział naprzeciw mnie.
-Dłużej się nie dało?- Burkną widząc, że już wróciłam
-Nie marudź.-Rzuciłam prostując nogi i czując biegające po nich ‘’mrówki’’.- Jaki kolor ma piłeczka? –Spojrzał na mnie jak na wariatkę.
-P…- zaczął, ale nie skończył. Zastanawiał się chwilę, po czym zapytał.- Ona jest w paski?.
- Nie. Ma jeden kolor.-Odpowiedziałam wesoło chyba się udało. Nie do końca, ale coś wyszło.
-Po, co ci to?- Zdenerwował się.
-Weź nie świruj. Po prostu zrób mi te przyjemność i odpowiedz.
-Fioletowa.-Rzucił wychodząc.
-A nie, bo pomarańczowa.- Zawołałam za nim śmiejąc się.
-Lecz się! -Odkrzyknął mi z pokoju obok.
-Jak mi nie wierzysz to, choć tu i sam zobacz
-Dzwonie po lekarza!- Zaśmiałam się cicho pod nosem wyjmują telefon z kieszeni i wybierając numer pewnego piegowatego szatyna.
-Alex załóżmy, że wilkowi utknęła taka metalowa zadra w podniebieniu. Co z tym zrobić?- Wypaliłam od razu jak tylko przestałam słyszeć sygnał oczekiwania.
-Znalazłaś wilka? Gdzie jesteś? Nic nie rób. Zaczekaj na mnie już wychodzę.- Wszystkie zdania wypowiedział na jednym tchu.
-Powiedziałam załóżmy.- Zaznaczyłam.
-No dobrze… Najlepiej było by zawieść go do kliniki weterynaryjnej.
-Tyle to i ja wiem, ale co by tam zrobili?- Westchnął dalej był zaniepokojony, ale wiedziałam, że powie mi to, co chce wiedzieć. Zawsze tak robił.  Już taki był. Martwił się i mnie wspierał.
- Na początku trzeba by...-Jęknął.- Ale obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego.
-Nie wymyślaj tylko mów. –Nie odzywał się dłuższą chwilę, a ja oczami wyobraźni widziałam jak robi tą swoja ‘’zdenerwowaną’’ minę. –Oj już nie bocz się.
-Najpierw trzeba by podać miejscowe znieczulenie i zastrzyk przeciw tężcowy. Potem delikatnie usunąć zadrę oczyścić i odkazić ranę potem zszyć. Wilk przez kilka dni musiał by zostać na obserwacji...Mary, po co ci to?
-Zobaczysz.



Rozdział 11 za nami. Yyyyy  jest tu ktoś? Ktokolwiek? *cykanie świerszczy w tle* T.T 
No nic w najgorszym wypadku pogadam do siebie. Nie żeby to było dla mnie coś nowego. Wiecie jak to jest kiedy wasz komputer postanawia zrobić wam żart i usuwa wam folder na którym macie wszystkie teksty po czym oddaje tylko kilka z nich? Nie? A ja tak. Siła złego na jednego bo inaczej tego wytłumaczyć nie można.  Dobre wieści są takie, że przygotowania do matury są na jak najlepszej drodze. Wymyśliłam sposób jak ogarnąć coś czego nigdy nie potrafiłam zapamiętać oraz znalazłam kanał na youtube na którym są filmy które tłumaczą mi to czego nie potrafili wytłumaczyć mi nauczyciele. Więc jest moc i będzie dobrze. 
Poza tym mam świetny plan b i nawet plan c który jest właściwie o marzeniem które plan b pozwoli mi zrealizować. :)
A i jeszcze jeśli ktoś zna się trochę na języku szwedzkim i mógł by mi pomóc to proszę o kontakt mailowy lub w komentarzu
No tak to ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.

Ps.
Ja: Ryuga kto to jest i czemu o tym nic nie wiem?
Ryuga: Tęskni ci się za zbiorem zadań?
Ja:...Okey. Cofam pytanie. 

59 komentarzy:

  1. Ja: EKIPA ZBIURKA!
    Beta: Co jest
    Omega: Właśnie co się stało
    Avery: Co tym razem? Miju znowu cię szantażuje
    Ja: 1. Rozdział u Hani jest
    2. Gdzie się podziała Atsuba!
    Avery: A bo ja wiem
    Ja: Dobra potem jej poszukam. Strasznie się cieszę, że dodałaś nowy rozdział. Fajnie, że udaje ci się wszystko ogarnąć do tej matury. Trzymam kciuki.
    Omega: No nie powiem ciekawa jest ta sytuacja z Mary. Chwila chwila "samuraj" tutaj...Miju! Gdzie ty jesteś chcesz się pobić z samurajem!!! *nie słyszy odpowiedzi* ej no co się dzieję z Miju?
    Ja: A bo ja wiem? Ten samuraj to bardzo ciekawy. Tsubasa ma dostęp do broni?
    Omega: Nie wiedziałam.
    *nagle dochodzi do eksplozji spowodowanej zetknięciem się ognia, powietrza i ziemi z mocą galaktyki*
    Avery: To już wiemy co robi Miju. Toczy pojedynek z Jenny.
    Ja: *zadowolona że zwiastun się opublikował* teraz jeszcze skończyć do warpachet zwiastun. Czekam na kolejny rozdział z moją ekipą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Ola tu jest będziemy żyć!
      Ja: Yey!
      Tsubasa: Jestem dyrektorem WBBA to chyba oczywiste, że mam dostęp do broni.
      Kelly: Ale to i t a k dziwne że nie strzeliłeś beyem. Zresztą mniejsza. Dajesz Miju! Spróbuj mi tu przegrać to wypastuje tobą podłogę.

      Usuń
    2. Miju: Popracowała bym nad celnością Tsubasa! A co do pojedynku to wygrana jest moja Pachet specjalny atak Trzy Żywioły! *Dragona otacza ogień, powietrze i ziemia po czym uderzają całą swoją mocą w niego po czym posyłają na górę w której utknął* Mówiłam *Pachet wraca do niej*
      Jenny: Kiedyś Cię pokonam
      Miju: Wątpię
      "Kelly: Ola tu jest będziemy żyć!"
      Ja: To ktoś tu jeszcze pamięta moje imię
      Miju: Na to wychodzi
      Avery: Kiedy nauczyłaś się atakować trzema żywiołami?
      Miju: Niedawno i ciągle się uczę. Pachet w końcu odzyskała moce ^^

      Usuń
    3. Ines: Czytaj ze zrozumieniem. On trafiał tylko kule...
      Kelly:... Okey szybkazmianatematu. Wow Miju co to był za atak!? Jasny gwint Kishatu nie miała szans.
      Ja: Jasne, że pamiętam twoje pierwsze imię nie wiem czy prawdziwe, ale napewno pierwsze.

      Usuń
    4. Ja: i prawdziwe
      Miju: Jak ja bym trafiła to ten koles padł by martwy.
      Ja:Dlatego nie mozesz mieć dostępu do broni
      Miju: Za późno. Za nie długo u Harumi muszę zamawiać spooooooorą ilość broni. Ej mam pomysł dla tych co mają dosyć Madoki. Chodźmy na strzelnice i zróbmy sobie z niej cel do strzelania
      Omega: U Harumi? Jestem jednego ciekawa. Czy ty i Haru będziecie rodziną
      Miju: Brata pytaj chociaż ja bym się bardzo ucieszyła
      "Kelly:... Okey szybkazmianatematu. Wow Miju co to był za atak!? Jasny gwint Kishatu nie miała szans."
      Miju: Ona nigdy nie ma ze mną szans
      Jenny: Zobaczymy* wystrzeliła dragona z kuczera*
      Miju: Znowu chcesz przegrać? Pachet szybko wykończ tego smoka *Pachet wyskajuje w powietrze po czym posyła kule powietrzną która wystrzeliła Dragona gdzieś bardzo daleko*

      Usuń
    5. Ines: Wątpię.
      Kelly: Oj już spokojnie zajmijmy się czymś innym na przykład...yyyyy ta ściana jest bardzo interesująca.
      Mary:Daruj sobie.
      Alex: Szkoda, ze Izumi nie ma takiego podejścia jak ty.

      Usuń
    6. Miju: Bo ja jestem bardzo optymistyczną osobą ostatnio a co do Izumiego to spokojnie. Jak będzie ślub to go upije i nic nie będzie miał do gadania. Ej Omega czy Władcy Czasu potrafią czytać w myślach
      Omega: Nie
      Miju: A szkoda
      "Kelly: Oj już spokojnie zajmijmy się czymś innym na przykład...yyyyy ta ściana jest bardzo interesująca."
      Beta: A co z nią co się dzieje. Kelly melduj kogo swatamy XD
      Miju: Ludzie jeśli chcecie żyć to uciekajcie.
      Beta: A dlaaaaaaczeeeeegooooooo bo ludzi wszędzie zamykamy?

      Usuń
    7. Alex: *rozbawiony targa jej włosy* Moja mała siostrzyczka.
      Kelly: Wątpię, żeby ktoś się jeszcze na to nabrał Beta. :( Musimy wymyślić coś lepszego.

      Usuń
    8. Miju: Ej ja wcale taka mała nie jestem 10 grudnia 18 lat skończyłam! *śmieje się*
      Beta: Kelly ale ja zwerbowalam władczynie czasu. Omege
      Omega: Hejka to kogo swatamy
      Beta: Dobre pytanie
      Kakeru: Matko Kelly, Omega i Beta swatają. To nie wyjdzie
      Kai: O Kakeru
      Kakeru: Dalej jesteś wściekły na mnie
      Kai: Tak*goni go z zamiarem zabicia go*
      Miju: niech ich ktoś rozdzieli bo za chwile mój brat egzakucji dokona

      Usuń
    9. Alex: Berbeć i tyle. Kai! Zostaw Kakeru w spokoju i przywitaj sie z bratem.
      Kelly: Czy my przypadkiem nie przesadzamy? No wiecie swatanie powinno być subtelne, a nie była łokieć zatrzymanie czasu i więzienie na końcu świata.

      Usuń
    10. Omega: przesady nigdy za wiele
      Miju: On cb nie posłucha Alex.
      Kai: wracaj tu Kakeru!
      Kakeru: Nie!
      Kai:*rzuca w Kakeru sztyletem ale nie trafia*
      Miju: Ej to mój sztylet. Skąd do masz?
      Kai: Zostawiłaś jeden w pokoju
      Miju: Mógł byś się przywitać z Alex'em w końcu to twój brat co z tego że przyrodni ale to brat.

      Usuń
    11. Kelly: To zdanie nie miało sensu...Zresztą kogo ja próbuję przekonać dawać mi tu zaraz parę do swatania.
      Alex: Warto próbować.

      Usuń
    12. Beta: No kogo by tu swatać....hmmmmm
      Miju:Bete i Juliana
      Beta: Zemste za garasz szykujesz czy co?
      Miju: Całkiem możliwe
      Kai: Dobra nie chce mi się uganiać za Kakeru kiedy indziej go dopadnę

      Usuń
    13. Kelly: Nieee. Beta to mój partner in crime.
      Alex: Widzusz udało się. :)

      Usuń
    14. Miju: To nie macie kogo swatać! Bo tylko Julian i Beta zostali i to się na pewno też nieuda
      Beta:Do trzech razy sztuka Miju
      Omega: Co czyli każde pary które wcześniej zamykaliście zamkniecie jeszcze 2 razy aby była sztuka xd
      Beta: Nieeeee
      Miju: Masz rację Alex. Właśnie sobie coś uświadomiłam. Bo jak Izumiego na weselu upije to on po pijaku może Alex'a zabic2lub uszkodzić

      Usuń
    15. *zabić
      (Głupi telefon)

      Usuń
    16. Kelly: No widzicie musimy znaleźć sobie nowe zabawki albo nową zabawę.
      Alex: Ta tego nie przewidziałem.

      Usuń
    17. Miju:Spoookojnie Alex Kai jest w wojsku to ma znajomości.
      Beta: Albo znajdziemy nowe albo pomęczymy stare. *patrzy na Miju, Kyoye, Tsubase i Ines*
      Miju: Nawet o tym nie myśl!
      Beta: Za późno
      Kai: Co jest siostra? jak ja jakąś dziewczyne miałem to się pytałaś kiedy ślub a jak cb paringują to się wkurzasz
      Miju: trudno

      Usuń
    18. Alex: Bo mi wojsko z wściekłym demonem pomoże.
      Kelly: Tsubase i Ines zostawmy w spokoju bo to ładnie swoim torem płynie i do póki Black mi nie będzie wchodził w paradę to będzie git majonez.

      Usuń
    19. "Alex: Bo mi wojsko z wściekłym demonem pomoże."
      Miju: To mam wszystich władców czasu zwołać?
      Omega: Jeden wladca się przyda...
      Miju: Może lepiej wszystkich 5 władców Izumii w napadzie gniewu może być nieobliczalny
      "Kelly: Tsubase i Ines zostawmy w spokoju bo to ładnie swoim torem płynie i do póki Black mi nie będzie wchodził w paradę to będzie git majonez."
      Beta: Ahaaaaa....co do drugiej parki to nie ma żadnych sytuacji oststnio z nimi na blogu Huntress....bo może ktoś rozdziału dodać nie chce a jak chce to z Omegą, Shadow'em i Lync'em w roli głównej! Kelly to kogo swatamy?! Nie mamy kogo!
      Miju: Mówiłam Bete i Juliana ale Kelly oczywiście nie.....matko ja już chce akcje z kasynem
      Ja: Ale cb tam w kasynie nie ma
      Miju: to nic
      Beta: Tiaaaa wyobraźcie sobie braci Tategami którzy poszki do kasyna jeszcze mieli swoje bey'e jak wyszli wrwcali bez nich
      Miju: Jakim trzeba być idiotą aby przegrać bey'a w kasynie?

      Usuń
    20. Beta: Przegrać bey'a w kasynie......Ginga na bank by to zrobił
      Miju: Ja nie mam zamariu przegrać tam bey'a

      Usuń
    21. Kelly: Trzeba być idiotą, żeby zastawić beya w kasynie.

      Usuń
    22. Miju: No właśnie o tym mówię
      Omega:Trzeba Masamune zapytać czy to zrobił Rachel masz do niego numer?
      Rachel:Nie usunęłam po tym jak ze mną zerwał
      Jenny: A ja mam
      Beta: kogo by tu swatać.....nie ma kogo moje życie straciło sens
      Avery: To sens miało ciekawy
      Miju: Alex kiedy ślub organizujesz
      Kai:*wybucha śmiechem* Ona mnie tym pytaniem męczyła od 15 urodzin
      Miju: Nieprawda

      Usuń
    23. Alex: Jak tylko Haru będzie gotowa za mnie wyjść.

      Usuń
    24. Kai: To sobie poczekasz młoda *targa wlosy Miju*
      Miju: Tiaaaa ciekawe kiedy ty weźmiesz ślub stary
      Kai: Może mam 24 lata, ale stary nie jestem
      Miju: Może w końcu odpowiesz?
      Kai: Tiaaaaa siooostraaaaaa a kiedy ty bierzesz ślub?
      Miju: W moim życiu nie ma miejsca na związki
      Beta: Ty to jesteś uparta

      Usuń
    25. Alex: A ty w ogóle kogoś masz? Przepraszam, ze tak bezpośrednio pytam już przy pierwszej rozmowie, ale mnie to ciekawi.

      Usuń
    26. Miju: nie
      Beta: Od cxasu Camerona postanowiła że się nie zakocja wofule stwierdziła że w jej zyciu nie ma miejsca na związki

      Usuń
    27. Avery: To dlaczego tyvtak z parami innych odwalasz?
      Miju: A bo ja wiem jestem skomplikowana

      Usuń
    28. Alex; Biedactwo.*przytula Miju* Spokojnie na świecie jest jets dużo porządnych facetów. W końcu sobie kogoś znajdziesz nie martw się...A ty Kai masz kogoś czy tak Miju woła o wesele, a tu nie ma z kim do ołtarza iść?

      Usuń
    29. " Spokojnie na świecie jest jets dużo porządnych facetów. W końcu sobie kogoś znajdziesz nie martw się."
      Miju: Jest ich coraz mniej Alex.
      Kai: chwilowo jestem singlem bo zerwała ze mną dziewczyna
      Miju: Mam pomysł...
      Kai: siostra nie będziesz się z Kelly, Omegą i Betą
      Miju: Nie powstrzymasz mnie
      Kai: Doprawdy
      *dochodzi między nimi do bójki po czym Miju pada i traci przytomność*
      Kai: Siostra co jest *podchodzi do niej*
      Miju:*nagle podcina brata* znowu się ktoś nabrał
      Kai: kogo jeszcze na to nabrałaś?
      Miju: poza tobą to Nila raz Kyoye 2 razy Alex też się nabrał sądził że dostałam pazurem i chciał rane zeszyć

      Usuń
    30. Alex: Przejmujemy się tobą.

      Usuń
    31. Miju: Wiem ale nie musisz KELLY!!!!!! Masz już kogoś kogo trzeba z kimś zeswatać!!!!
      Kai:*nagle zniknął w nie znanyxh okolicznościach*
      Miju: Odwołuje to Kai zniknął
      Omega: Nic dziwnego
      Avery: Ej a może Omege zeswatamy?
      Omega: Ja jestem w związku
      Miju: Ciesz się że Cię Shadow Prove nie słyszał Avery bo być była trupem

      Usuń
  2. Ja:*tulę blogusia* Wróciliście!^^
    Jack:Łuchu!-_-
    Ja:Twój entuzjazm powala. Chociaż i tak wiadomo, że się cieszysz.
    Jack: Bardzo :)
    Lilak:*nagle pojawia się obok Kelly zupełnie jakby spadła z nieba i szczerzy się* Jeśli powiem, że WPADŁAM was odwiedzić to uznacie to za kiepski żart co?*ciągnie Kelly za kucyk* Cześć :) Czemu się smarkasz? Musisz o siebie dbać. Chcesz herbatę? Przyjmujesz jakieś leki?
    Jack:No proszę kto to nas zaszczycił swoją obecnością. Gdzie się szlajasz?!
    Lilka: Wszędzie i nigdzie^^
    Jack:....Twoja wesoła mina przeraża mnie bardziej niż ta harpii.
    Lilka:Cicho siedź. Pająki zaopatrzyły się w jakiegoś samuraja. Znam dobrego informatora który mógłby wam pomóc ale nie ten wymiar więc to nie wypali. Tak mi przykro. Ja wolę łacinę od szwedzkiego.
    Jack:*z zamyśleniem przesuwa kciukiem po wargach* Napalone króliki?...Ale takie pluszowe potwory czy panienki z blayboya?
    Lilka:*strzela Jacka w tył głowy* Króliki kretynie! Takie kicające po łące! Co ty masz w tej głowie?!
    Jack:Po pierwsze: nie chcesz wiedzieć. A po drugie: zniszcz wreszcie tego pluszaka!
    Lilka: Daj spokój pluszakowi!
    Jack: To jest zło i jeszcze się o tym przekonasz na własnej skórze.
    Lilka: No oczywiście. W Japonii jest podobno wyspa królików...trzeba będzie zabrać tam Julie. A tak poważnie Marysia to podoba ci się wchodzenie komuś do głowy, że z taką łatwością wchodzisz swojemu Tategamiśowi do podświadomości? Konkretna odpowiedź.
    Jack:*dostaje jakiejś spazmy furii i wraca do normy* Na jakiej zasadzie działa wyniszczanie ludzi? Jest to a la adaptacja czy a la opętani?
    Lilka: Wyniszczają ich pewnie od wewnątrz...wchodzą im do głowy? Psychologiczna sugestia sprawia, że zachowują się zupełnie inaczej? Ryuga dlaczego mam przeczucie, że ty wiesz zdecydowanie więcej o Wolfie niż Maryśka? Ogólnie wiesz o całej sprawie...
    "Ciekawe czy on też miał swoją przyboczną przynieś wynieś wypruj flaki."
    Lilak:Ha. Ha. Ha-_-
    Jack: I tej miny mi brakowało Czarna XD
    Lilka: Milcz.
    Ja: Fajnie, że sobie radzisz Haniu. Mi youtub pomaga z matą jak nie ogarniam.
    Jack:*macha vademecum od historii* Ehem.
    Ja: O własnie i vademecum fajna rzecz.
    Jack: Jak się w tydzień ze wszystkim nie wyrobisz to urządzamy strajk. Czarna już się wyprowadziła. Co ty no co ty sobie myślisz że ja sam będę sobie obiady gotował? No chyba nie.
    Lilka: Przecież masz codziennie obiad-.-
    Jack: Cicho tam.
    Lilka:*przygląda się zdjęciu* Ryuga to jakaś twoja kuzynka?
    Ja: Zapisałam gdzieś fajny art. Postać dziewczynki wyglądała jakby była spokrewniona z Ryugą tylko nie wiem z jakiej to animy.
    Lilka: Mówię ci że to jego siostra. Jasne włosy, bursztynowe oczy i karnacja. Wszystko się zgadza. Zróbmy ją u nas jako jego siostrę.
    Ja: Pomyślimy nad ty kiedyś.
    Lilka: Aha-_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bloguś: *tuli Kruka* Yey! Nie zapomnieliście o mnie. :D
      Kelly: *szczerzy się* Zimnica jest i tyle. Oboje dramatyzujecie. Za mało problemów macie czy co?
      "Lilka:Cicho siedź. Pająki zaopatrzyły się w jakiegoś samuraja. Znam dobrego informatora który mógłby wam pomóc ale nie ten wymiar więc to nie wypali. Tak mi przykro. Ja wolę łacinę od szwedzkiego."
      Kelly: Ja swoich też mam tylko niech Tsubasa najpierw mi powie o co biega bo jak narazie to ja w tym WBBA tylko ładnie wyglądam.
      Mary: A chandel ludźmi to co, pies?
      Kelly: E tam pół godziny roboty.
      "A tak poważnie Marysia to podoba ci się wchodzenie komuś do głowy, że z taką łatwością wchodzisz swojemu Tategamiśowi do podświadomości? Konkretna odpowiedź."
      Mary: Daj se spokój Fox. Poprostu trenuje. Tak samo ja mogła bym zapytać czy lubisz zabijać skoro tak chętnie trenujesz z Viktorią.
      "Jack:*dostaje jakiejś spazmy furii i wraca do normy* Na jakiej zasadzie działa wyniszczanie ludzi? Jest to a la adaptacja czy a la opętani?"
      Kelly: O.O Gorzej ci?
      Tsubasa: Adaptacja powoduje uszczerbek na zdrowiu który można łatwo wykryć jak naprzykład sińce które poddany adaptacji nabija sobie sam w czasie drgawek, opentanie to bardzo szerokie pojęcie. Jak dotąd stopniowo wykreślamy to co ewidentnie nie ma z tym związku, ale niestety lista jest długa.
      " Psychologiczna sugestia sprawia, że zachowują się zupełnie inaczej? "
      Tsubasa: Najprawdopodobniej.
      "Ryuga dlaczego mam przeczucie, że ty wiesz zdecydowanie więcej o Wolfie niż Maryśka?"
      Mary: On ma na imię Fenrir
      Ryuga: Bo to prawda.
      Mary: Chu ci w ten pomarszczony ryj.
      "Lilak:Ha. Ha. Ha-_-"
      Mary: Przecież sama tak o nich myślisz.

      Usuń
    2. Ja:Co ty? W życiu :)
      Lilka: Ta problemy*odchrząka*Ogrzewanie wam wysiadło?
      Jack: Pająki prawdopodobnie współpracują jakimś gościem który będzie chciał coś od starszej Tategami.
      "Mary: Daj se spokój Fox. Poprostu trenuje. Tak samo ja mogła bym zapytać czy lubisz zabijać skoro tak chętnie trenujesz z Viktorią."
      Victoria: Ona robi co?
      Lilak: Bardzo śmieszne Vivi:) Ja trenuję ciało a ty trenujesz umysł.
      Jack: Wogóle to nie uwierzycie na czym ostatnio przyłapałem Cza...*ucisza się bo dostaje z łokcia w bok*
      Lilka:Tak jak mówiłam...właściwie to rób co chcesz czym ja się przejmuję.
      "Kelly: O.O Gorzej ci?"
      Jack:Nie, dlaczego świetnie się czuję. Przydałoby się żebyście następnym razem złapali jakiegoś pająka i rzucili starszej Tategami na pożarcie. Ona go wytrzepie, wypluje i a nuż widelec będziecie mieli informacje.
      Lilka:Jack?
      Jack: Słucham cię uważnie Czarna :)
      Lilka: Mało ci trupów?!
      Jack: Eh. Pamiętaj co mówiłem o cytrynach i lemoniadzie.
      Lilak: Nie osłabiaj mnie.
      "Tsubasa: Najprawdopodobniej."
      Lilka: To może znaczyć, że nie tylko Maryśka ma beya który potrafi wnikać do czyjegoś umysłu...albo wykorzystują jakieś urządzenia.
      Jack: Albo cię zatrudnili.
      Lilka: Żebym ja ciebie zaraz nie zatrudniła do obierania ziemniaków.
      Jack: Ty sama jesteś jak ziemniak.
      Lilka: Ja ci dam ziemniaka*ciągnie go za ucho*
      "Mary: On ma na imię Fenrir"
      Lilka:Co nie zmienia faktu że jest wilkiem.
      "Ryuga: Bo to prawda."
      Lilka: To z pewnością interesująca sprawa ale raczej mi nie opowiesz*patrz przez chwilę na Ryugę*właściwie to chyba nie chcę i nie powinnam wiedzieć.
      "Mary: Przecież sama tak o nich myślisz."
      Lilka:Agatko z krainy Oz zanim znów wyruszysz na szlak z żółtej kostki posłuchaj mnie. Robiłam sobie jaja. Nie wyciągałabym nigdzie brata Kelly. Rozumiem, że moja niesamowitość cię przytłacza ale to nie znaczy że musisz powtarzać to co powiedziałam ja bym tak nie pomyślała.
      Jack: Bo ty w ogóle nie myślisz.
      Lilka:*idzie na Jacka z nożem*
      Jack:*natychmiast ładuje kuczer*
      Lilka: Pfy. Schowaj to badziewie. Trzymaj nuż i biegnij obierać ziemniaki.
      Jack: Chyba śnisz.
      Lilak: A wież że od dłuższego czasu nie? Bierz ten nuż.
      Jack: Phyhyhy.
      Lilka:*ostrzegawczy ton* Jack...bo coś powiem i to ci się nie spodoba.
      Jack: Nie che mi się.
      Lilka: To ci się zaraz zachce.

      Usuń
    3. Bloguś: Obiecujesz?
      "Lilka: Ta problemy*odchrząka*Ogrzewanie wam wysiadło?"
      Kelly: Nie. Poprostu zmarzłam. No i przyzaje się bez bicia Ryuga poświęcał mi za mało uwagi więc trochę to wyolbrzymiłam. :)
      "Jack: Pająki prawdopodobnie współpracują jakimś gościem który będzie chciał coś od starszej Tategami."
      Mary: Chcieć może.
      "Victoria: Ona robi co?"
      Mary:*otworzyła buzię* Nie. Jadnak daruje to sobie.
      Kelly: A ja nie :P Wow umiesz mówić!!! Dla jasności to był żart z Ryugi też ciężko jest cokolwiek wyciągnąć.
      "Lilka:Tak jak mówiłam...właściwie to rób co chcesz czym ja się przejmuję."
      Mary: Wreszcie gadasz do rzeczy.
      "Jack:Nie, dlaczego świetnie się czuję."
      Kelly: Bo tak się telepałeś jakbym ci kota na klawiaturze położyła.
      "Przydałoby się żebyście następnym razem złapali jakiegoś pająka i rzucili starszej Tategami na pożarcie. Ona go wytrzepie, wypluje i a nuż widelec będziecie mieli informacje."
      Mary: Ta. Bo ja tylko rozrywać na kawałki potrafię.
      Alex: Jestem pewien, że nie o to mu chodziło.
      "Lilka: To może znaczyć, że nie tylko Maryśka ma beya który potrafi wnikać do czyjegoś umysłu...albo wykorzystują jakieś urządzenia."
      Kelly: Albo to tak naprawdę Mary to robi. O.O Nie no żart. Po co by jej to było?
      "Lilka:Co nie zmienia faktu że jest wilkiem."
      Mary: Co nie zmienia faktu, że ma imię i wypadałoby go używać.
      "Lilka: To z pewnością interesująca sprawa ale raczej mi nie opowiesz. Właściwie to chyba nie chcę i nie powinnam wiedzieć."
      Ryuga: Szybko się uczysz.
      "Lilka:Agatko z krainy Oz zanim znów wyruszysz na szlak z żółtej kostki posłuchaj mnie. Robiłam sobie jaja. Nie wyciągałabym nigdzie brata Kelly. Rozumiem, że moja niesamowitość cię przytłacza ale to nie znaczy że musisz powtarzać to co powiedziałam ja bym tak nie pomyślała."
      Mary: Przestań pierdolić bo znowu przegniesz pałe.

      Usuń
    4. Ja:Przez ten czas jak np. wracałam ze szkoły to wchodziłam tu prawie codziennie nawet jak nie było rozdziału to chociażby po to żeby sobie popatrzeć na oprawę bloga i powzdychać. Nawet jak dostanę jakiś szlaban to i tak znajdę sposób żeby tu wchodzić. Więc będę tu do puki wy będziecie. Także masz słowo Kruka.
      Lilka:*lisi uśmiech* Krukom się nie wierzy na słowo.
      Ja: Powiedziała Liliana Fox.
      Lilak: Wiedziałam, że jesteś uprzedzona.
      Ja: Sama zaczęłaś. A poza tym musicie mi pomóc z pracą domową na jutro.
      Jack: Jesteś zakręcona jak faworek. Piszesz coś co jest na piątek zamiast zrobić to co jest na jutro i znów będziemy siedzieć do pierwszej w nocy.
      Ja: Anie bo do dwunastej.
      Lilka: Mi to różnicy nie robi.
      Jack: Bo ty nie śpisz jak człowiek! Co ja chrzanię ty w ogóle nie śpisz!
      Lilka:*uśmiech się powiększa* Co ty się taki nerwowy ostatnio zrobiłeś? Może w ten sposób chcesz coś wyrazić? Bunt? Złość? Swoją indywidualność? Hymm? Jak to jest?
      Jack:...Dobrze ty się czujesz?
      Lilka:Hahaha! Czuję się tak świetnie jak świetnie może się czuć prawie nie żywa osoba.
      Ja:Dobijasz mnie-_-
      "Kelly: Nie. Poprostu zmarzłam. No i przyzaje się bez bicia Ryuga poświęcał mi za mało uwagi więc trochę to wyolbrzymiłam. :)"
      Lilka: Jak mogę ci pomóc? Przecież Ryuga się tobą zajmuje. Tak jak mówisz z poważniał bo wiedział, że ma dla kogo...Ludzie tak mają. Po mimo wszystko to jednak dziwne, że bardziej działa na kogoś druga osoba niż własna chęć zmienienia czegoś.
      Jack: Uświadamiam cię że masz piętnaście lat i miałaś niszczyć świat a nie bawić się w filozofa.
      Lilka:Jakbyś spędził z Krukiem przy polskim tyle co ja to też by cię tak nachodziło. Nawet bym się nie pogniewała jakbyś miał takie życiowe myśli.
      Jack:Jestem bardziej życiowy nisz ty.
      Lilka: No żebyś się nie zdziwił.
      "Mary: Wreszcie gadasz do rzeczy."
      Lilka: Wiesz często tak robię ale między mną a tobą są zakłócenia które utrudniają przekaz informacji.
      "Kelly: Bo tak się telepałeś jakbym ci kota na klawiaturze położyła."
      Jack: Nie wiem o czym mówisz.
      "Mary: Ta. Bo ja tylko rozrywać na kawałki potrafię.
      Alex: Jestem pewien, że nie o to mu chodziło."
      Jack: Nie twierdzę że tylko to potrafisz ale gość którym się ostatni bawiłaś podobno przekręcił się wiec sama rozumiesz.
      "Kelly: Albo to tak naprawdę Mary to robi. O.O Nie no żart. Po co by jej to było?"
      Lilka: Myhym. Tak. To już mamy większą pewność, że ja zacznę mordować bez większej przyczyny. Chyba, że robi to nie z własnej woli...to już inna sprawa.
      "Mary: Co nie zmienia faktu, że ma imię i wypadałoby go używać."
      Lilka: Wiesz tak się składa, że mam kłopoty z pamięciom...To jak on się tam nazywa?*żartuje sobie dobrze pamięta, że to Fenrir*
      Jack: Jasne Pani Pamięć Masowa nagle o wszystkim zapomniała.
      Lilka: Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak łatwo jest o czymś zapomnieć.
      "Ryuga: Szybko się uczysz."
      Lilka:*myśli chwilę nad czymś innym* Właśnie. Nie wiadomo co bym z tym zrobiła.
      "Mary: Przestań pierdolić bo znowu przegniesz pałe."
      Lilka:*w myślach:Jedyne co ja zaraz przegnę to twój kark* Dobra skończmy temat.

      Usuń
    5. Bloguś: *przysłuchuje się rozmowie Kruka i Lilki* A ja znam bajkę o kruku i lisie. :D Kruk miał ser w dziobie i lis namówił go, żeby zaczął śpiewać i kruk wtedy upuścił ser i lis go zjadł :D ...w sensie ser. ..a może to była wrona.
      "Lilka: Jak mogę ci pomóc? Przecież Ryuga się tobą zajmuje. Tak jak mówisz z poważniał bo wiedział, że ma dla kogo...Ludzie tak mają. Po mimo wszystko to jednak dziwne, że bardziej działa na kogoś druga osoba niż własna chęć zmienienia czegoś."
      Kelly: W sumie to ni jak bo nie ma za bardzo w czym. Ryuga teraz będzie zemną siedział w mieszkaniu i będzie fajnie. ^^
      "Lilka: Wiesz często tak robię ale między mną a tobą są zakłócenia które utrudniają przekaz informacji."
      Mary: I wracamy do normy.
      "Jack: Nie wiem o czym mówisz."
      Kelly: Zaniki pamięci w tak młodym wieku. To napewno przez komputer. #babcine mądrości.
      "Jack: Nie twierdzę że tylko to potrafisz ale gość którym się ostatni bawiłaś podobno przekręcił się wiec sama rozumiesz."
      Mary: Spadł zeschodów o ile mi wiadomo. Skąd wiesz, że ktoś go no niewiem nie zepchną albo coś.
      "Lilka: Myhym. Tak. To już mamy większą pewność, że ja zacznę mordować bez większej przyczyny. Chyba, że robi to nie z własnej woli...to już inna sprawa."
      Kelly: Kiedy paplasz bez sensu i ktoś uważa że coś w tym jest.
      "Lilka: Wiesz tak się składa, że mam kłopoty z pamięciom...To jak on się tam nazywa?*żartuje sobie dobrze pamięta, że to Fenrir*"
      Mary: *w myślach: Dziury w pamięci. Tym razem ciotunia mózg wyprała.* Fenrir Lokison.
      "Lilka:*myśli chwilę nad czymś innym* Właśnie. Nie wiadomo co bym z tym zrobiła."
      Ryuga: Pewnie nic

      Usuń
    6. Lilka:*wybucha niekontrolowanym śmiechem*Trzeba mu do kompletu przyprowadzić Julie i wysłać oboje do tego samego przedszkola. Fakt faktem Kruk nie jest wokalnie uzdolniona. Chwalona też być lubi.
      Ja:Jak każdy. Tylko chyba za szybko się zachwycam*staram się nie pokazać, że mnie dobito* Ale ser lubię. Za to ty też mało sprytna jak na lisa. Cieszę się Blogusiu że znasz bajkę Krasickiego.
      Jack: Serek tofu jest dobry.
      Lilka: No nawet.*po chwili zaciąga się powietrzem* Jack ty coś lubisz. To cud! Przejdźmy do tematu. Ja to tak widzę jak Jack chce coś od Kruka bo mi to prędzej kaktus na głowie wyrośnie niż zacznę chwalić ją za coś.
      Jack:*uśmiecha się czarująco* Cóż to za oczy! Ich blask aż mroczy!
      Ja:Ja chyba ciebie zaraz zamroczę-_-
      Jack: Ty lepiej polonistkę zamrocz.
      Ja:Przydało by się.
      Lilak: Oj, oj. Wy tacy nerwowi ostatnio. Jack może zrobisz Krukowi herbatę na uspokojenie i tak przy okazji i dla mnie...
      Jack:I kto tu robi lisią mordę co?
      Lilka: Przecież ja tylko chcę żebyś zrobił Krukowi herbatę.
      Jack: A czyli ty nie chcesz?
      Lilka: Skoro już będziesz robił jedną to możesz zrobić i drugą prawda? Korona ci z głowy nie spadnie.
      Jack: Spadnie i to z hukiem.
      Ja: Przez to wszystko przypomniało mi się że mam zrobić jakąś a la interpretacjo-prezentacje w obrazkach na informatykę.
      Lilka: No to już wiemy o czym to będzie. I tak najlepszy lis to ten z Małego Księcia.
      Ja: To była najlepsza lektura jaką czytałam.
      Lilka: A moja ulubiona bajka. Miały Książ i lis...Jak kiedyś pójdę spać to przeczytasz mi na dobranoc.
      Ja:Hyhyhy.
      Lilka: Z czego kraczesz?
      Ja: Z niczego zupełnie z niczego :D
      Jack: Radzę ci Czarna uciekać.
      Lilka:...
      "Kelly: W sumie to ni jak bo nie ma za bardzo w czym. Ryuga teraz będzie zemną siedział w mieszkaniu i będzie fajnie. ^^"
      Lilak: Dobra, zrozumiałam już zostawiam was samych.
      "Mary: I wracamy do normy."
      Lilak:Przykro mi. Brutalna rzeczywistość dopada każdego.
      "Kelly: Zaniki pamięci w tak młodym wieku. To napewno przez komputer. #babcine mądrości."
      Jack: Jak bym słyszał swoją babcię.
      "Mary: Spadł zeschodów o ile mi wiadomo. Skąd wiesz, że ktoś go no niewiem nie zepchną albo coś."
      Jack: Naprawdę? Kto ci tak powiedział? WBBA? Czarnej powiedzieli ze wypadł przez okno.
      Lilka: Ooooo nie ładnie Tsubasa bardzo nie ładnie.
      Jack: Dlatego ja nie przepadam za specjalnie za WBBA.
      "Kelly: Kiedy paplasz bez sensu i ktoś uważa że coś w tym jest."
      Lilak:Niektóre bajki są prawdziwe.
      "Mary: *w myślach: Dziury w pamięci. Tym razem ciotunia mózg wyprała.* Fenrir Lokison."
      Lilak: Kto wie.Cuda się zdarzają. Może kiedyś zapamiętam.
      "Ryuga: Pewnie nic."
      Lilak:...Może już o tym nie mówmy.

      Usuń
    7. Bloguś: *na początku sią trochę wystraszył, ale gdy zorientował się, że Lilka się śmieje, a nie krzyczy uśmiechnął się szeroko* Juli jest fajna.
      "Jack: Serek tofu jest dobry."
      Bloguś: Ale jak? Przecież to fu znaczy, że coś jest ble.
      "Lilak: Dobra, zrozumiałam już zostawiam was samych."
      Kelly: Gówno zrozumiałaś. Wracaj tutaj bo zazdrosna jestem. Jeszcze focha strzele i będziecie mieć problem.
      "Jack: Naprawdę? Kto ci tak powiedział? WBBA? Czarnej powiedzieli ze wypadł przez okno.
      Lilka: Ooooo nie ładnie Tsubasa bardzo nie ładnie.
      Jack: Dlatego ja nie przepadam za specjalnie za WBBA."
      Mary: Schody okno jeden chu*Ines posłała jej zabójcze spojrzenie *nctwot.
      Kelly: A ja myślałam, że to dlatego, że jesteś w HD.
      "Lilak:Niektóre bajki są prawdziwe."
      Kelly: *uśmiecha się jak gremlin*
      Kyoya: Nie. Wstążka nie odrąbie Hikaru głowy.
      Kelly: No co pomarzyć nie można!?
      Kyoya: Nie ty nie możesz.
      "Lilak: Kto wie.Cuda się zdarzają. Może kiedyś zapamiętam."
      Mary: Jak się nie przeniesiesz do innego wymiaru to zapamiętasz na wieczność.

      Usuń
    8. Lilka:*przycupnęła przy Blogusiu i pogłaskała go po głowie*Też tam myślę :) Jeśli cię przestraszyłam to przepraszam.
      "Bloguś: Ale jak? Przecież to fu znaczy, że coś jest ble."
      Jack:*spojrzenie emosia* To taki serek sojowy trochę bez smaku i lepszy jest z przyprawami albo sobie usmaż.
      Lilka:...Karzesz się dziecku brać za smażenia? Zgłupiałeś? Chcesz żeby się poparzył?-.-
      Jack: Tak? A mam ci przypomnieć jak cię w zeszłym tygodniu Virgo poparzyła.
      Lilka: Wypadki przy pracy się zdarzają...
      Jack: Powiedź to gościowi któremu spaliłaś ogródek i garaż.
      Lilka: Ogień wymknął się z pod kontroli ale sytuacja została opanowana.
      Jack-_-
      Lilka: No co?*splotła ręce w koszyk i kręci młynek kciukami*
      "Kelly: Gówno zrozumiałaś. Wracaj tutaj bo zazdrosna jestem. Jeszcze focha strzele i będziecie mieć problem."
      Lilka: O moja panno nie rób tu gównorzuty. Jak tylko wyzdrowiejesz to idziemy na lody. Dziś była taka ładna pogoda chciałam pójść z Jackiem ale wrósł w kanapę.
      Jack:*wzdycha* A już myślałeś że trójkąt bermudzki się rozleciał.
      "Mary: Schody okno jeden chu*Ines posłała jej zabójcze spojrzenie *nctwot."
      Lilka: Właśnie nie. Mi powiedzą co innego, tobie powiedzą komuś jeszcze co innego i nie wiadomo gdzie jest pies pogrzebany.
      "Kelly: A ja myślałam, że to dlatego, że jesteś w HD."
      Jack: A bo ja wiem. Ziggurata też nie lubię*udaje że kaszle*Podła, podstępna łasica.
      Lilka: Może wykształcił ci się syndrom sztokholmski.
      Jack: Nie bądź śmieszna. Żeby tak się stało potrzeba miesięcy a w moim przypadku lat...No chyba że jak śpię to wkładają mnie do adaptatora.
      Lilak: To ty tam śpisz?! Nie do wiary! Od dziś nie masz prawa tam chodzić!
      Jack: A z jakiej to przyczyny?
      Lilka: Bo ja tak mówię i koniec!
      Jack:...Phy :)
      Lilak: To nie jest śmieszne!!!
      Jack: Nawet nie wiesz jak bardzo. Bawią mnie wyznania miłości...zwłaszcza tej nieodwzajemnionej.
      Lilka: Dobra to ja ciebie też nie*tupie nogą i odwraca się do niego plecami z założonymi rekoma*
      Jack: Hy :D
      "Kelly: *uśmiecha się jak gremlin*
      Kyoya: Nie. Wstążka nie odrąbie Hikaru głowy."
      Lilka: Właściwie to o tym zapomniałam...Ale to całkiem zabawne, że oboje wpadliście na ten sam pomysł. Właściwie Bucu czemu tak się przejmujesz?
      "Mary: Jak się nie przeniesiesz do innego wymiaru to zapamiętasz na wieczność."
      Lilka: Nie da rady. Przeciętny lis dożywa piętnastego roku życia...chyba, że o czymś nie wiem i jestem lisim yokai ale to też prędzej Jack. W każdym razie nie możesz mnie zabić bo po pierwsze to*szturacha kompas* a po drugie ja jakby już nie żyję^^

      Usuń
    9. Bloguś: *nadoł policzki* W cale się nie bałem.* przekręcił głowę lekko w bok* Dlacemu Jack jest smutny?
      "gównorzuty"
      Kelly: Gównorzuty *ciśnie beke* ^.^
      "Lilka: Właśnie nie. Mi powiedzą co innego, tobie powiedzą komuś jeszcze co innego i nie wiadomo gdzie jest pies pogrzebany."
      Mary: Pomyliłam się i tyle. A taki.. ktoś jak on nie zasługuje na pogrzeb.
      "Jack: Nie bądź śmieszna. Żeby tak się stało potrzeba miesięcy a w moim przypadku lat...No chyba że jak śpię to wkładają mnie do adaptatora."
      Kelly: Ale ty przecież nie śpisz.
      "Jack: Nawet nie wiesz jak bardzo. Bawią mnie wyznania miłości...zwłaszcza tej nieodwzajemnionej."
      Kelly: A ja lubię tosty z serem. Ktoś jeszcze ma ochotę powiedzieć zdanie wyrwane z kontekstu?
      "Lilka: Właściwie to o tym zapomniałam...Ale to całkiem zabawne, że oboje wpadliście na ten sam pomysł. Właściwie Bucu czemu tak się przejmujesz?"
      Kelly:Ja nie myślę ja się po prostu krzywo uśmiecham i czekam, aż kogoś to zaniepokoi, a potem gram w jego grę. :)
      Kyoya:*do Kelly* Idź się lecz. *do Lilki* To chyba jedyna normalna dziewczyna w Japonii, a ona coś do niej ma i jest na tyle psychiczna, żeby to "coś" na niej rozładować.
      Kelly: A takie ponuraki jak wy nie potrafią zrozumieć, ze jeśli czegoś chce to to robię i jestem szczęśliwa.
      " Lilka: Nie da rady. Przeciętny lis dożywa piętnastego roku życia...chyba, że o czymś nie wiem i jestem lisim yokai ale to też prędzej Jack. W każdym razie nie możesz mnie zabić bo po pierwsze to*szturacha kompas* a po drugie ja jakby już nie żyję^^"
      Mary: Może cie to zdziwi, ale ja wcale nie chce cie zabić.

      Usuń
    10. Lilka:*stara się nie śmiać* No przecież. Jack nie jest smutny on po prostu już ma tak z twarzą.
      Jack:-_-
      Lilka:Chociaż*trochę ciszej żeby Jack nie słyszał* Może i jest. Staram się być przy nim w miarę radosna chodź nie mam na to ochoty. Wolę żeby pamiętał mnie taką. W do datku ostatnio wydarzyła się pewna przykra sytuacja i to też pewnie przez to. Na dodatek oswaja się z myślą że Kelly ma go za przyjaciela. Chyba potrzebuje czasu i nie chce ze mną gadać na poważnie.Pewnie wolałby żeby ktoś inny był...żeby ktoś inny się nim opiekował niż taka ja.
      "Kelly: Gównorzuty *ciśnie beke* ^.^"
      Lilka: Spokojnie tam bo jeszcze się przez przypadek o smarkasz.
      "Mary: Pomyliłam się i tyle. A taki.. ktoś jak on nie zasługuje na pogrzeb."
      Lilka: WBBA coś kręci a to że gość był łajzą to już wiemy. Tylko ja nie po to odkładałam emocje w czasie żeby je potem ostatecznie wyładować na Tsubasie. Najlepsze w tym wszystkim jest to że ty komuś poprzestawiałaś w głowie i nic ci z tego powodu nie robią. Co się w ogóle dzieje w tym kraju?!
      Jack: Japońce. Tego nie ogarniesz. Może badają tego gościa żeby sprawdzić jak gmeranie przez starszą Tategami działa na ludzi.
      "Kelly: Ale ty przecież nie śpisz."
      Jack: Wyobraź sobie że kiedyś muszę spać żeby śniły mi się jakieś panny po nocach.
      Lilka:Panna?! Phahaha! Myślę, że ten statek już dawno odpłynął i w dodatku dobił do portu...i to nawet dwóch. Miliardy plemników a to ja musiałam się dopchać do tej przeklętej komórki jajowej. I pomyśleć, że kiedyś było się takim malutkim plemnikiem.
      Jack: Co ty do mnie mówisz?
      Lilka: Nic ważnego.
      Jack: Czyli to co zwykle.
      Lilka: Wypchaj się czymkolwiek.
      "Kelly: A ja lubię tosty z serem. Ktoś jeszcze ma ochotę powiedzieć zdanie wyrwane z kontekstu?"
      Jack: Taka prawda Pony. Musiała się zakochać i w sumie nie dziwię się jej.
      Lilka: Zmieniam zdanie. Miliardy plemników ale to ten jeden*wskazuje na Jacka* musiał się dopchać. Nie mogłeś przepuścić tego plemnika po lewej.
      Jack:No jeszcze będę frajera przepuszczał. Dobre sobie.
      "Kelly: A takie ponuraki jak wy nie potrafią zrozumieć, ze jeśli czegoś chce to to robię i jestem szczęśliwa."
      Jack: Właśnie i czemu wy się dziwicie. Przecież wiadomo że to Pony i wszczęłaby bójkę z ciężarówką gdyby naszła ja na to ochota.
      "To chyba jedyna normalna dziewczyna w Japonii, a ona coś do niej ma i jest na tyle psychiczna, żeby to "coś" na niej rozładować."
      Ja:*bananowy uśmiech i bujam się na boki*
      Lilka:Dobry samarytanin się znalazł.
      Jack:Nie bój się on wie co robi. W animie jest może z pięć dziewczyny w tym jedna do odstrzału. Zupełnie jakby były zagrożonym gatunkiem.
      "Mary: Może cie to zdziwi, ale ja wcale nie chce cie zabić."
      Lilka:Potraktowałam słowa:,,Jak się nie przeniesiesz do innego wymiaru to zapamiętasz na wieczność" jako groźbę. To faktycznie dziwne, że nie chcesz mnie zabić. W dzisiejszych czasach już nawet na wrogów nie można liczyć.

      Usuń
    11. Bloguś: Ooo, czyli to powarzna sprawa, a ja myślałem, że to przez to, że nie wiedziałem co to fu. Jack jest smutny bo Kruk nie pisze i...bo Kelly go lubi? *wychyla się zza Lilki* Jack nie chcesz, żeby Kelly cie lubiła? I dlaczego nie chcesz, żeby Lila się tobą zajmowała? Lila jest fajna trochę jak wujek Kishatu, ale mniej pomarszczona. *myśli nad innym powodem.* Duzi chłopacy nie lubią jak sie im robi kanapki z czekoladą i opowiada bajki?
      Mary: Chcieli, żebym mu pogrzebała wełbie, a jak ci to bardzo przeszkadza to może sama się tym zajmij strażniczko wymiarów od siedmiu boleści.
      Kelly:Takie coś to nie spanie to chwilowa utrata przytomności.
      Bloguś; Co to plemnik?
      Kelly: XD
      "Jack: Właśnie i czemu wy się dziwicie. Przecież wiadomo że to Pony i wszczęłaby bójkę z ciężarówką gdyby naszła ja na to ochota."
      Kelly: *zachichotała zakopując się w śpiworze tak, że wstają jej tylko śmiejące się oczy i kucyki*
      Mary: Nie schlebiaj sobie morderce tamagochi i niewarzona gęba to trochę za mało, żeby było warto brudzić sobie ręce twoją krwią.

      Usuń
    12. *z Tategamowiego na nasze :nie jesteś, aż taka zła.*

      Usuń
    13. Jack:Nie głupie masz pomysły młody.
      Ja:Przewiduję jeszcze trzy tygodnie...
      Lilka: A ja przewiduję zgon. Wiesz Blogusiu duzi chłopcy są skomplikowani.
      "Jack nie chcesz, żeby Kelly cie lubiła? I dlaczego nie chcesz, żeby Lila się tobą zajmowała? Lila jest fajna trochę jak wujek Kishatu, ale mniej pomarszczona."
      Jack: Nic takiego nie powiedziałem. Nie, nie chcę. I...
      Lilka: Mi to Ryuga przypomina kogo innego.
      Jack:*patrzy a to na Ryugę a to na Lilkę* Przecież czarna przy nim to anorektyczka...z resztą bez niego to też anorektyczka.
      Lilka:Memento mori. Mówi ci to coś?
      Jack: Nie zabijesz mnie.
      Lilka:Radzę ci uważać bo czasem to po prostu...
      Jack:*rozkręcił się* A mam ci opowiedzieć żarcik? To ci opowiem. Co lis ma wspólnego z ptaszkiem?...Oboje wchodzą do dziury.
      Lilka:-.-
      Jack: Ta mina jest wynagrodzeniem :D
      "Duzi chłopacy nie lubią jak sie im robi kanapki z czekoladą i opowiada bajki?"
      Lilka: Lubią tylko trochę inaczej to się nazywa. Przez żołądek do serca czyli zamiast kanapek chcą wspaniałą kolację a po niej bonus. Spędzenie upojnego wieczoru ze swoją jedyną, kochaną, niewiarygodnie ostrą jak żyleta plazmą która wychwyci każdy faul i pozwoli przyjrzeć się uważnie sędziemu kaloszowi którego następnie obrzuci wiązką kolorowych epitetów. Bajek też lubią słuchać chodź nie zdają sobie z tego sprawy. Takie bajki nazywa się kłamstewkami. ,,Kochanie jak wyniesiesz śmieci to zrobię to to i tamto." Kochanie wynosi śmieci, wraca do sypialni, a ona śpi. I figa z obietnicy bo kochanie dobrze wie, że jak obudzi swoją małżonkę to może tego nie przeżyć.*wzdycha rozkładając ręce* Tak mi się wydaje.*poważna mina ale po chwili wyskakuje jej ironiczny uśmieszek*
      Jack:...Skąd ty to bierzesz?
      Lilak:*nie słucha Jacka tylko skupia się an Blogusiu* A z tego wszystkiego ja lubię tylko bawić się w kuchni. Jak chcesz to mogę ci posmarować chleb tostowy Nutellą i mam do tego jogurt truskawkowo-bananowy. To jak będzie?^^
      Jack:*mieszane uczucia co do Lilki*
      "Mary: Chcieli, żebym mu pogrzebała wełbie, a jak ci to bardzo przeszkadza to może sama się tym zajmij strażniczko wymiarów od siedmiu boleści."
      Lilak: Po co te frazesy? Już po fakcie. Po za tym ja nie chcę się czegoś takiego uczyć.
      "Kelly:Takie coś to nie spanie to chwilowa utrata przytomności."
      Jack: To nie była utrata przytomności.
      "Bloguś; Co to plemnik?"
      Lilka:*wytrzeszcza oczy i tak chwilę stoi po czym przygryza wargę, marszczy nos i odwraca gdzieś wzrok odrobinę zarumieniona próbuje wymyślić jak uniknąć tematu*
      Jack: Oj Czarna co się stało? Przed chwilą byłaś taka rozgadana. Jak nie chcesz to ja mu powiem. Słuchaj młody :) Plemniki biorą się z...*Lilka zasłani mu ręką usta*
      Lilak: Nie rujnuj dziecku życia!
      Jack:*wywija się* Tam w spodniach masz takiego Pana Generała i kiedy...*Lilka znów zasłania mu usta a ten dalej się wywija* i fifufifu.
      Lilka: Obśliniłeś mi rękę-_-
      Jack:*nie miał wyjścia i poszedł w ślady Kelly. Usta zakryte ale uczy mu się śmieją*
      Lilak: Wiesz Blogusiu plemnik to taki...jakby ci to zobrazować? Taka malutka kijanka która rozwija się przez dziewięć miesięcy w brzuchu u mamusi i potem rodzi się taki fajny bobas. Ubiegając twoje pytanie nie w brzuchu u mamusi nie żyją małe żaby to był tylko przykład. Jak podrośniesz i pójdziesz do szkoły to na lekcji biologi się dowiesz jak to się...znaczy...no po prostu się dowiesz.
      Jack:...Fifufifu xD
      Lilka:*z załamaniem chowa twarz w dłoniach*
      Jack: O podzielę się z wami informacją. W Chinach je się ludzkie płody.
      Ja: Niema to jak dowiedzieć się o tym na religii i mało nie...
      Lilka: Chyba zaraz rzygnę O.o
      Ja: Właśnie.
      Jack:*nadal śmieje się z Lilki*

      Usuń
    14. "Mary: Nie schlebiaj sobie morderce tamagochi i niewarzona gęba to trochę za mało, żeby było warto brudzić sobie ręce twoją krwią."
      Lilka:*zasłania dłonią usta* I chyba już wiem na kogo. Rozwaliłaś mi beya, chcę ci zabić brata, zniszczyć twój świat i na dodatek jesteś upierdliwa, a to nie jest tamagochi. Nie mów mi, że czasem nie myślisz o zabiciu mnie. Ale masz racje w jednym jeśli już ktoś ma mnie zabić to na pewno nie ty.*najwyraźniej nie mówi po Tategamiowemu*

      Usuń
    15. "Jack: Nic takiego nie powiedziałem. Nie, nie chcę. I..."
      Bloguś: To o co chodzi z tym przy...sfa..ja..niem?
      "Jack:*rozkręcił się* A mam ci opowiedzieć żarcik? To ci opowiem. Co lis ma wspólnego z ptaszkiem?...Oboje wchodzą do dziury."
      Bloguś:... Nie rozumiem. :c
      "Lilak:Jak chcesz to mogę ci posmarować chleb tostowy Nutellą i mam do tego jogurt truskawkowo-bananowy. To jak będzie?^^"
      Bloguś: Ale z cym?
      Kelly: Nie mówi s szczym tylko sikamy.
      Bloguś.
      "Lilak: Po co te frazesy? Już po fakcie. Po za tym ja nie chcę się czegoś takiego uczyć. "
      Mary: Skoro po fakcie to po kiego drążysz temat?
      Bloguś: Może Lila lubi z tobą rozmawiać. :)
      "Jack: To nie była utrata przytomności."
      Kelly: Sen to też nie był.
      Bloguś: *patrzy jsk Lilka i Jack się szamoczą i myśli, że to fajna zabawa* Czyli, że jestem jeszcze za mały. Szkoda to musi być bardzo śmieszne jak się wszytko wie.
      Mary: Krzycz głośniej jeszcze cie Kishatu i Kelly nie słyszeli.

      Usuń
    16. Jack: Mnie nie pytaj młody. To Czarna wymyśla nie wiadomo co.
      Lilka: Daj mu czas musi pomyśleć jak to rozegrać. Ale przede wszystkim pamiętaj Jack to wszystko to nie twoja wina...TO WINA ZIGGURATA! Jego trzeba wziąć za jaja i na latarnie a potem do wora i do jeziora.
      Jack: Już? Lepiej ci?-_-
      Lilka: Nie! Ale zrobi mi się lepiej jak zamienię go w żwirek dla kota.
      "Bloguś:... Nie rozumiem. :c"
      Lilka: Nie martw się Jackowi po prostu czasem plącze się język i nie wie co mówi.
      Jack: A to nowość. Ja od zawsze myślałem, że to ty tam masz. Mówię poważnie czasem mam wrażenie, że połknęłaś słownik i rzygasz słowami jak leci.
      Lilka:*brew jej drga*Żeby zaraz tobie coś nie poleciało.
      Jack: Rozwiń.
      Lilka: Już nic.
      Jack: No ale czemu nic? No nie krępuj się i wypowiedz ja z chęcią posłucham*widocznie wymuszony uśmiech*
      Lilka:-.-
      Jack: Coś nie tak?
      Lilka: Skąd.
      "Bloguś: Ale z cym?"
      Lilka: Z Nutellą. Wiesz to taki krem czekoladowy.
      Jack: Ja go przewijał nie będę.
      Lilak: Myślę że Bloguś potrafi korzystać z toalety.
      Jack: Nie wiem nie znam się na takich w jego wieku.
      "Mary: Skoro po fakcie to po kiego drążysz temat?"
      Lilak: Bo to nie sprawiedliwe jest.
      "Bloguś: Może Lila lubi z tobą rozmawiać. :)"
      Lilka:*hamuje śmiech, robi dzióbek i parodiując poważną miną kiwa głową* Bardzo.
      "Kelly: Sen to też nie był."
      Jack:*dziwnie uprzejmym tonem chodź po słowa na to nie wskazują* No i co z tego?
      "Czyli, że jestem jeszcze za mały. Szkoda to musi być bardzo śmieszne jak się wszytko wie."
      Lilak: Nie. My nic nie wiemy.
      Jack: Mów za siebie. Tak to jest śmieszne kiedy się coś wie, a inni nie mają o tym pojęcia. A wiesz co jest nie śmieszne? Kiedy się okazuje, że ktoś cię okłamuje.
      Lilka:...
      "Mary: Krzycz głośniej jeszcze cie Kishatu i Kelly nie słyszeli."
      Lilak: A co oni mają do tego?

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle super. Cieszę się, że wróciłaś. Czekam na CD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, ze ci się podoba.
      Naprawdę miło jest dowiedzieć sie, że mimo tego, że nie wrzucam regularnie rozdziałów ktoś tutaj na nie nadal czeka. :) Następny post już sie piszę.

      Usuń
    2. Czekam i zawsze będę czekać. Mogę ci to obiecać. Yeah. Już się nie mogę doczekać. :)

      Usuń
  5. Tak więc nastał miesiąc maj. Śledzę tego bloga i wiem, że czeka Cię matura. Ale przechodząc do rzeczy chciałabym ci życzyć przede wszystkim napisania tej matury na jak najlepszą skalę. Wierzę w Ciebie mocno i trzymam kciuki z całych sił. Wiem, że będzie dobrze. Jeśli jednak coś nie pójdzie po Twojej myśli możesz wyładować cały swój gniew i smutek na mnie. Krótko mówiąc: POWODZENIA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mamo, aż się wzruszyłam. Bardzo dziękuje za wsparcie i pamięć. Jutro wszystko się zacznie,a jak już napisze pierwszy test to dalej pójdzie już z górki. najbardziej ze wszystkiego martwiłam się , ze jak już napisze te maturę to nikogo na blogu już ie zastanę, ale skoro ty tu jesteś to chyba nie wszystko stracone.
      Jeszcze raz dziękuje za życzenia i za to, że jesteś.

      Usuń
    2. Ten czas tak szybko leci. Ale przynajmniej trafiłam z życzeniami (głupio by było je pisać gdybyś była po maturze.. Hah). Wierzę w Ciebie Hania-senpai. Będę tu zaglądać zawsze i komentować wszystkie posty.

      Usuń
  6. Hania jutro matura więc trzymam za ciebie kciuki z moją całą porąbaną bandą. Mam nadzieję że wszystko ci się uda na maturze i dostaniesz się tam gdzie chcesz. Jak mówiłam kiedyś zostaje do końca ja słów na wiatr nie rzuce. Powodzenia i trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa otuchy. Jestem wam bardzo wdzięczma, że mimo tego, że ostatnimi czasy wiało tu pustką to wy nadal tu jesteście.

      Usuń