Kochliki.
Małe stworzątka mieszkające w oczach ludzi. Kiedy ktoś się zakocha wtedy
błyszczą i sprawiają, że cały świat wydaje się piękniejszy, a ta jedna jedyna
osoba jest chodzącym ideałem. Inaczej mają się sprawy, kiedy człowiek zakochany
nie jest. Wtedy te małe utrapienia chwytają za swoje malutkie włócznie i
boleśnie kują w oczy, gdy tylko ktoś taki zobaczy zakochaną parę. Wredne cholerstwa,
co nie, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Ines: Kelly
odłóż to święcące cokolwiek to jest, które trzymasz za plecami na miejsce
skądkolwiek to wzięłaś zanim to zepsujesz.
Kelly:
Miłość nie jest ziemniakiem nie możesz wyrzuci jej przez okno!!! *Poszła
odłożyć to święcące cokolwiek to było, które trzymała za plecami na miejsce
gdziekolwiek by ono nie było*
Mary: Pójdę
poszukać jej leków.
Kelsi: Macie
jakieś plany na dzisiaj?
Mary; Jak
zwykle pognije w domu i poczytam fan fic.
Ines: Ja się
chyba pójdę w miasto.
Kelsi: Dobry
plan, a widok zakochanych par nie będzie cie odstraszał?
Ines: Nieee,
jak jakąś spotkam spoliczkuje faceta i zacznę wrzeszczeć jak mógł mi to zrobić
i odejdę.
Kelsi: Brzmi
zabawnie.
Ines: Też
tak myślę. A ty, co będziesz robić?
Kelsi: Eventy
Walentynkowe same się nie przetestują.
Ines: To też
jest jakiś plan. Kelly co ty znowu
kombinujesz?
Kelly:
*siedzi w Emo koncie*
Mary:
Grzebała w swoim wózku coś tam znalazła i od tamtej pory tak siedzi.
Ines: Ech. *Masuje
skronie* Niech ktoś zawoła Ryuge, rzuci w nią czekoladą czy coś.
*UWAGA!!!
Postacie w poniższym materiale są bardzo nieswoje przed przeczytaniem
skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, ponieważ każdy fan fic niewłaściwie
odebrany może zagrażać twojemu odbiorowi danej postaci*
Glimer x
Johannes
-Dzień Dobry
Glimer. - Wymruczał trochę mocniej przytulając się do moich pleców i całując
mój kark.
-Czy będzie
dobry to zobaczymy.-Obróciłam się do niego przodem i spojrzałam na niego
figlarnie. -Motti dzisiaj wyjeżdża?
-Wątpię, a
co śpieszy ci się wrócić do swojego łóżka?
-Bardzo.
Strasznie chrapiesz.
-Dzisiaj
zaczynasz z następnym zleceniem?- Zapytał głaszcząc mnie po policzku.
-Nie mogę
wiecznie siedzieć u ciebie i nic nie robić. Niedługo zrosnę się z kanapą.- Zażartowałam
niestety mój humor nie udzielił się szatynowi. Był jakiś taki dziwnie spięty.
-Nic nie
musisz wszystko możesz. Więc jeśli chcesz to możesz ze mną zostać.
-Z tobą,
Motti i tabunem kotów.
-Za Motti i
tabun kotów nie ręczę oni chodzą własnymi ścieżkami. -Zaśmiałam się cicho.-
Chce mieć pewność, że chociaż miałabyś inny nos, usta, kształt oczu zmieniłby
się twój światopogląd to będziesz dalej będziesz pamiętała jak do mnie trafić
i, że...
-Że?- Spytałam,
gdy Johannes bez szelestnie wstał z łóżka i zaczął się skradać w stronę drzwi,
które gwałtownie odsunął.
Brunetka
wpadła do pokoju razem ze ściskanym Gokaną i przy akompaniamencie zdziwionego
pisku.
-Ty mała
zarazo!- Wrzasnął.
-Iiii! -Pisnęła
tym razem wystraszona i uciekła w głąb korytarza.
-I nie
wracaj.-Prychną jeszcze za nią i wrócił do łóżka.
-Zdaję mi
się czy chciałeś mi coś powiedzieć?
-Chciałem,
ale ta mała pchła wszystko popsuła.
-Oj.-Pogładziłam
spodem dłoni jego policzek i pocałowałam go delikatnie odrobinę dłużej niż
zwykle łącząc nasze wargi.- Nie przejmuj się nią, ja chętnie posłucham, co
miałeś mi do powiedzenia.-Chłopak rozluźnił się nieco, obiął mnie i przytulił
do siebie tak, że nie widziałam jego twarzy.
-Kocham cie.
-Szepnął.- Bez względu na to, jaką formę przybierzesz. Kocham i zrobię dla
ciebie wszystko. Proszę wróć do mnie...Kiedyś.-Słyszałam bicie jego serca
czułam jak na powrót napinają się jego mięśnie. Czekał na moją odpowiedź coraz
bardziej i bardziej zestresowany. To mógł być pierwszy raz, kiedy się przed
kimś tak otworzył.
-Wiesz
Johannes -zaczęłam odsuwając się od niego i patrząc w jego sztucznie żółte
oczy.- Z kobietami jest trochę jak z kotami.-Popatrzył na mnie trochę zbity z
tropu. -Lubią ciepło i swoje miłe kąty. Lubią się wylegiwać i chodzić w swoimi
własnymi ścieżkami wiedzą, u kogo na kolanach najlepiej się czują, a przede
wszystkim jak zgłodnieją to wracają. Tylko, że one robią się głodne trochę
dłużej niż koty i nie chcą tylko jeść.
Jest dużo
różnych sposobów, żeby powiedzieć, że sie kogoś kocha. Disney dał nam na to
kilka przykładów np.:
Zaplątani
Flynn:
Jesteś moim marzeniem.
Księżniczka
i Żaba
Książę
Neveen: Tiana to moja Ewandżelina.
Piotruś Pan:
Dzyń nie rozumiesz? Znaczysz dla mnie więcej niż cokolwiek na całym świecie.
Tarzan: Jane
zostań, proszę.
Mała syrenka
Książę Erick:
Straciłem ja raz i więcej tego nie powtórzę.
Herkules:
Ludzie robią szalone rzeczy, kiedy są zakochani.
Pocahontas
John: Zawsze
będę z tobą.
Mulan
Generał Shang:
Dobrze walczysz.
Przyznajcie
można było się wtedy wzruszyć. No chyba, że byłam bardziej miękka niż mi się
wydaje.
Kelly x
Ryuga
-Gorąco.-
Jęknęłam wachlując się dłonią.
-Przesadzasz-
Rzucił w odpowiedzi Ryuga tylko i wyłącznie po to, żebym nie zaczęła się pruć,
że mnie ignoruje.
Siedzieliśmy
w wulkanie gdzie jak się można było do myśleć odbywał się trening Ryugi i było
ciepło w cholerę.
-Gorąco!- Zaczęłam
jęczeć głośniej i dobitniej rozkładając się przy tym plackiem na ziemi.
-Bogowie,
ale ty się marudna zrobiłaś. Mówiłem już jak ci tak źle to wracaj do pokoju i
nie przeszkadzaj.
-Zostawić
cie samego? W życiu! A jak mi w tym gorącu zasłabniesz i upieczesz się na
wolnym ogniu?
-Nie
dramatyzuj.- Załadował kuczer i ponownie strzelił. Drago przebił spływającą ze
szczelin ścianę lawy na wylot, a mi od samego patrzenia zrobiło się jeszcze
bardziej nie do zniesienia gorąco. Wyzywałam w myślach go, Ryuge i cały wulkan,
co niestety nie poprawiło mi humoru. Sięgnęłam do niewielkiej podróżnej lodówki,
przesunęłam palcami po zimnej powierzchni lodowych kostek. Były tak przyjemnie
lodowate. Wyjęłam jedną z nich i zaczęłam obracać ją w palcach drżąc lekko za
każdym razem, gdy zimna kropla spluwała po moich rękach lub kapała na ciało.
Wtedy
właśnie w głowie zaświtała mi myśl.
Ujęłam kostkę samymi wargami i podkradłam się do Ryugi. Był taki
skoncentrowany na treningu. Musiał utrzymać Drago na właściwym torze dokładnie
odtworzyć swój zamysł. Taki skupiony. Ciekawe jak długo uda mu się utrzymać
takie... Skupienie.
Nie zauważył,
kiedy do niego podeszłam. Uśmiechnęłam się milutko do jego profilu.
Zacznijmy
zabawę.
Nachyliłam
się i delikatnie musnęłam lodem jego ucho. Zero reakcji. No dobrze nie
zniechęcam się. Przesunęłam kostkę troszeczkę w bok i przeszłam tym samym na
jego kark. Zadrżał lekko, ale to reagowało bardziej jego ciało niż on sam.
Językiem obróciłam kostkę zdążyła się już rozpuścić z jednej strony, a ja na dobrą
sprawę nie zaczęłam się jeszcze bawić.
Przeciągam
kostkę powoli po linii jego kości policzkowej i zaczęłam zataczać malutkie
kółeczka na jego policzku.
-Kelly.- Zamarłam.-
Co ty właściwie robisz?- Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że żółte oko Ryugi
patrzy na mnie z góry. Wciągnęłam kostkę do buzi i uśmiechnęłam się niewinnie.
-Nudzę się.-
Odsunęłam się od niego robiąc uroczą minkę i zaplatając ręce za plecami.
-Skończyłeś już trenować?
Kelsi x Alex
(potrzebny mi był gracz)
Jak co
wieczór siedziałam przy komputerze. Tak wiem. Jestem no live, ale zgadnijcie,
kto ma dwa kciuki i rozkochał w sobie obu Blancków na raz? Ta gościówa.
Wydałam
ostatnie polecenia i uśpiłam komputer.
-Ghaaaaaaa.-
Ziewnęłam przeciągając się na fotelu, a szatyn siedzący z laptopem na moim
łóżku spojrzał na mnie z nad okularów i uśmiechnął się.
-Śpiąca?- Zapytał.
-Może
troszeczkę. –Weszłam na łóżko odłożyłam jego laptop na półkę nocną, a sama
usiadłam na jego kolanach. – A wy?- Szepnęłam pochylając się w jego stronę.
-Jutro mam wolne,
więc chyba mogę posiedzieć trochę dłużej. –Odparł obejmując mnie w tali.
-Słodziutki
jesteś.-Stwierdziłam kładąc głowę na położonych w okolicy jego obojczyka
dłoniach.
-Tak
myślisz?
-Nie, tak
tylko sobie bezczelnie kłamię.
-O ty mała…-
nie dałam mu dokończyć całując go uśmiechając się przy tym chytrze.
Odpowiedział wplatając dłoń w moje włosy.
Całowanie się z nimi zawsze niosło za sobą przyjemy dreszczyk. Było jak
jedzenie cukierka o dwóch pysznych smakach.
Nagle Alex
coś usłyszał. Zrzucił mnie z siebie i sięgnął po laptop.
-Ej! Co to
ma być? – Oburzyłam się.
-Nie zgrywaj
niewiniątka.-Powiedział.
Skubany
zorientował się, że zakatowałam jego wioskę.
Ines x
Tsubasa
Na planie
filmowym dzieją się różne rzeczy. Wypadki i przypadki. Jeszcze ani razu nie
zdarzyło mi się by wszystko poszło zgodnie ze scenariuszem.
-Nie, nie,
nie. Co to ma być? Zabierzcie mi go z oczu. Nie mogę patrzeć na to amatorstwo.-Reżyser
wyglądał jakby zaraz miał wyjść z siebie i stanąć obok. - Powiedz ty się jej
boisz? Myślisz, że ci coś tymi ustami zrobi? Zapierasz się jakby, co najmniej
chciała cie zabić!
-Ale
przecież w scenariuszu...- Mój partner sceniczny próbował się bronić.
-Ty mi się
tu scenariuszem nie zasłaniaj. Myślisz, że kawałek papieru powie ci jak masz to
zagrać!? Otóż nie! Jeszcze tego nie ma tutaj to nawet najlepsza partnerka ci
nie pomoże. Ines byłaś cudowna jak zawsze, ale sama tej sceny nie zagrasz. Pół
godziny przerwy! I niech ktoś przyniesie mi podwójne espresso! Boże oszaleć
można.
Moja
asystentka podała mi butelkę z wodą napiłam się pozwoliłam poprawić mój
makijaż.
-Zawsze to
tak wygląda?- Zapytał Tsubasa, który postanowił dzisiaj mi towarzyszyć w pracy.
-Zwykle
idzie to szybciej. Nie wiem, co się dzisiaj z nim dzieje.- Westchnęłam.
-Zmęczona?- Pokiwałam
głową.
-Cały dzień
na szpilkach.
-Biedactwo.-
Ujął moją głowę w swoje dłonie - pod brodą i za kark, a ja oparłam nie się na
jego ramionach przymykając oczy. Ustami ujął moją górną wargę i z zaczął ją
delikatnie masować. Zamruczałam
zadowolona pogłębiając pocałunek. Uwielbiałam jak tak robił. Po jednym takim
pocałunku czułam się wypoczęta i odprężona.
-I cieńcie!
- Wyrwało mnie z mojego słodkiego transu.- Widziałeś amatorze? Tak to powinno
wyglądać.- Spojrzałam na reżysera stał koło zwróconej w naszą stronę kamery i
cieszył się w najlepsze. -Ty jakkolwiek się nazywasz zagrasz w tej scenie razem
z Ines. Szybko. Znajdźcie dla niego kostium. Ta scena nada wszystkiemu nowy
wymiar. Prawdziwy.
-Witamy w
branży.-Powiedziałam uśmiechając się lekko na widok zabarwionych moją szminką
ust Tsubasy.
-Twój szef
to niezły ekscentryk.
-I, kto to
mówi?
Tada! Tak jak chcieliście napisałam post z kilkoma paringami z mojego opowiadania. przyznaje nie wszystkie są w kanonie, ale jak to komuś nie pasuje o niech ma pretensje do mojej weny. Jak już chyba wcześniej mówiłam to co dzieje się w opowiadaniach pobocznych niema żadnego wpływu na główna fabułę bloga ani nic innego. * No więc mam nadzieje, ze wam się podobało.
No to ja sie z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.

* Nie Alex wcale nie zdradził Harumi,
Miju: Tiaaaa jak Ashara przeczytała że Glimer i Johannes będą to Omega doszła do wniosku, że Huntress(Ashara) potrzebuje inhalatora
OdpowiedzUsuńJa: Wcale że nie. Super jest ten post. Bardzo ciekawe napisany został a Miju poczta znowu przyszła
Miju:*patrzy na kolejną sterte walentynek* Kai rozpalamy znowu ognisko?
Kai: Nie chce mi się znowu odpalać ognia.
Miju: I pomyśleć że posiadasz Fire Virgo *wystrzela Pachet z Kiczera, która podpaliła drewno na ognisko* Dobra teraz Spale wszystkie te walentynki *wrzuca wszystkie od razu*
Omega: *widzi wielką Milke Oreo* Spalilas czekoladę!!!!!! Ty zły ludziu!!!!!
Miju: A ta przeżywa jak zwykle.
Ja: Strasznie czekałam na post u CB
Miju: Co chwile str bloga odświerzała jak zwykle.
Miju: No Kelsi no nieźle, ale ja jestem zwolenniczką paringu Alex x Harumi. Będę mieć w rodzinie demona ^^
Ja: Nie bądź taka hop do przodu.
Miju: Chyba sobie z mienie nazwisko Atsuba na panieńskie nazwisko mojej matki.
Ja: A je znasz?
Miju: Tak. Khouri. Fajnie brzmi co nie? Do radzie.
Ja: http://warpachet.blogspot.com/2017/02/miju-i-paringi-czyli-walentynki.html?m=1 u mnie też jest walentynkowy rozdział. Pamiętasz co ci mowilam o serii w której Miju gadała by o parach? Postanowiłam, że to w walentynki napisze
Omega: Twój brat w momencie na którym czekalam musiał tego dokonać?
Miju: Jego pytaj
Życzę mnustwo weny
+(zapomniałam dodać) dlaczego Tsubasy nic tam na tym planie nie trafiło jak ten koleś "całował" Ines
UsuńKelly: Nie trafiło bo Tsubasa z natury spokojny jest.
UsuńMary: Ale to faktycznie dziwne ten aktor nigdy nie miał problemów w takich scenach.
Kelsi: Spx. Hania potrzebowała gracza do pary to wzięła go mnie tam rybka.
Miju: Taaaaaaaaa. Ashara ostatnio się Avatar Legenda Aanga naoglądała i wymyśliła hory scenariusz do tego z naszym udziałem i waszym(nie o publikuje ) a z waszym to z powodu tego że Zuko ma siostrę. Chcesz poznać mniej więcej?
UsuńBeta: To jest serio chore
Ja:*patrzę ba snapa* że jak to ona na rendgen z tym palcem?!
Kelly: Dajesz. Lubię Zuko mogła bym był jego duchowym przewodnikiem.
UsuńAkcja taka jak w Avatar legenda Aanga tylko z dodatkiem kilku tysięcy scen z wymyśloną postacią przez Ashare czyli Andrea, którą bym była, a ona jest magiem wody i ognia po stronie narodu ognia, zabójca, która miała wspomagać rodzinę królewską. A wiec Aangiem miał by być Tsubasa(łysy Tsubasa),Katarą Ines, Sokką to nwm kto tak samo jak Toph, Zuko to Kyoya, Azula to Mary. Mai bym wyrzuciła całkowicie bo jej nieznosze. Dlatego gdy Azula ścigała z przyjaciółkami za miast Mai miała by być Andrea. Wiadomo że gdzieś tam miała by wiele walk przeciwko drużynie Avatara, przeciwko Zuko. A gdy doszło do akcji z koronowania Zuko to by potem doszły odcinki z tym, że ona potajemnie knuła z generałami jak uwolnić Ozai'a z wiezienia i Azule.
UsuńMiju: Ciekawe
Ja: A zapomnialam dodać, że na zabójcę została wyszkolona z ostatniej woli Sozina i z tego powodu tam porwano kilku Magów Wody by lepiej Andrea została wyszkolona
*Azulona
UsuńMary: Nie lubię Mai bo shipuje Zuko i Katare.
UsuńKelly: RIP włosy Tsubasy.
Mary: Moment ja jako Azula?
Ines: Bo jesteś siostrś Kyoy tylko dlatego. Dlaczego mam być Katarą to jest ciekawsze pytanie.
Kelly: Mnie wogóle nie ma :(
Ja też, ale w tym scenariuszu nie będzie Zutary i Wogóle zadnego parkingu z Ziko bo by się skończyło na tym, że Ozai umarł w wiezieniu a Azula całkiem psychicznie oszalała i się zabiła. Andrea postanawia dokonać zamachu stanu i zabija Zuko po czym ogłasza się Władczynią Ognia i znowu trwa wojna. Zabila Avatara jednak dwójka jego dzieci i Katara żyją. Po tym pojawia się nowy Avatar, która jako cel nie wzięła sobie zabicie Władczyni Ognia, lecz przekonanie jej do kontynuowania planu zjednoczenia świata który Aang i Zuko utworzyli
UsuńMiju: A kto by był tą Avatar?
Ja: Tego Nir wiem
Kelly: Zukoooooo! Nieeeee!!!
UsuńInes: Czy każda tworzona przez Ashare postać musi być zła. Serio zaczynam widzieć taką prawidłowość. Wszystkie twoje postacie były są lub będą złe.
Kelly: Kogo to obchodzi? ZUUUUUUUUKKKKKKOOOOOOOOOO!!!
Nie wszustkie. Beta np nie jest zła i nie będzie. Avery też to miła osoba nie przypadająca za Kakeru. Nie wiem czy to dalej uchowam
UsuńMiju: Jest jeszcze drugi scenariusz według mnie gorszy
Ja: Tiaaaaa Adrea żoną Zuko
Beta:*wiąże wszystkie fakty po czym śmiechem wybucha*
Omega:*szeptem* nie zbrzydla jej postać Zuko mimo tego że Kyoya miał by nim być?!
Chociaz Avatarem mógł by być Ginga, a Katarą Madoka, ale według mnie to gorsze jest.
UsuńMiju: Masz racje..
Tylko jedno pytanie. Kto by był nową Avatar?
UsuńMiju: W tej wersji ze złą ja?
Tak
Miju: Kelly!
Kelly: Tutaj koniec świata a ja mam być bobasem.
UsuńInes: I magiem czterech żywiołów.
Mary: Poza tym misiała byś stoczyć epicką walkę z Miju.
Kelly: Badass bobo.
Ja: Nir chcesz? ok. Kelsi chcesz zostać Avatatem?
UsuńMiju: Czyli trzymasz się przy tym, że Andrea zabiła Zuko
Ja: Mogę zmienić na wersje, że jest jego żoną
Miju: Nieodwarzysz się
Ja: Pewna?
Miju: Dobra sama Się o Agni Kai prosisz *w dłoniach ogień*
Ja: Niech ci będzie
*dwadzieścia sześć minut później*
UsuńJa:*dalej walczy z Miju*
Miju: Dobra czas to zakończyć *urzywa niebieskiej blysawicy*
Ja:*pirzekerowuje to na Miju*
Miju:* w ostatniej chwili unika* uff było blisko
Ja: I jak ty byś jako Andrea miała pokonać Zuko?
Miju: Nocą. Kiedy magia wody jest o wiele silniejsza
Beta: Wiem. Bratem Katary był by Dashan a Suki to by była Jenny!
Hania ciesz się kolejnemu blogowi dajesz życie po pisaniu
UsuńAndrea: Jej ^^
Miju:*tuli Andreę* od dzisiaj jesteś moją przyszywaną siostrą
Andrea: Ale super ^^
Ja: Zuko bój się
Ja: Yey!!! Chwila będziesz teraz pisać o Avatarze? Wiesz co może zamiast startować z kolejnym blogiem zbierzesz materiał Napiszesz kilka rozdziałów do przodu wyznaczysz sobie konkretny dzień na wstawianie rozdziałów i będziesz się tego trzymała.
UsuńJa: Wiem na razie wszystko rozplanowywuje, ale wiem , że rozdziały teraz będą na awatar i warpachet(mijustory kiedyś) ja już w historii Miju tak chce drugi sezon już pisać bo tam jest scena na którą od dawna czekam. Cóż jeszcze poczekam.
UsuńMiju: Ja to się dziwie że czekasz ba taką scenę w sezonie drugim
Ja: Spokoooooojnie
Trzymaj się swojego planu i będzie dobrze. :)
UsuńNom racja tylko nie wiem czemu czasem jak myślę o Azulonie to mowie Sozin
UsuńMiju: *faceplam* serio? *słyszy szczekanie psa na dole* Huntress jak sądzisz do sąsiadów przyjechał pies ich syna czy sobie kupili
Ja: nie wiem nie widziałam. Rozkminka na ten tydzień.
Omega: *nagle zeskakuje z dachu po czym rzuca w Miju dwa Sai*
Miju:*wykonując gwiazdę do tyłu unika* Znowu Omega?
Omega: A żebyś wiedziała *wyjmuje kolejne Sai*
Beta: znowu musicie ćwiczyć?
http://ognistesercanaroduognia.blogspot.com/2017/02/prolog.html
UsuńJa: Dziękujemy za danie kopa weny i wogóle
Miju:*ciągnie Huntress za ucho* dobra dobra a teraz pisz igrzyska śmierci z moim udziałem i innych z beyblade
Wstrzymaj się z dziękowaniem do pierwszej rocznicy twojego bloga.
UsuńJa zawsze na początku dziękuje. Przez rozmowy z Tb nie dość że historia warpachet o 2 sezony się wydłuży i więcej rozdziałów będzie to na dodatek nowy blog
UsuńMiju: Szkoda że ty tak na siebie wpłynąć nie umiesz.
*więcej Kyoy bedzie (nie rozdziałów)
UsuńWiem. Już cię trochę znam pod tym względem. :) Ile to już? W sierpniu będą trzy lata.
UsuńA no racja. Trzy lata od znajomości a w lipcu 3 lata od stworzenia Miju.
UsuńMiju: i pierwszego bloga ze mną za nie które rzeczy tam bym CB zabiła
Ja: za Kyoju (KyoyaxMiju)
Miju: Tak!! A nieco ja gadam coś takiego nie istnieje tylko to projekcja mózgu Huntress
Ja:*siedzi pod koldra i pisze zadania na geografie* piękne były te trzy Lata. Ryuga wiesz że Tsubasa chodził z twoją siostrą póki nie umarła (na tym pierwszym blogu)
Przez to mi się przypominało jakiego bey'a miała mieć Miju. Super był to pomysł, ale trochę pszesadny. Dobrze że plan ewoluował w pomysł Pachet
UsuńKelly w blryderach w szkole
Usuńhttp://warpachet.blogspot.com/2017/03/bleyderzy-w-szkole-2-wycieczka.html?m=1
Omega : Chyba już wiem dlaczego ten aktor sobie nie radził Ines zaczyna nokautować urodą xd
Przeczytane! A teraz co tu napisać? Ten reżyser z nie znanych mi powodów przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJack: Przypomina cię się jak sam jęczysz. To jest takie. ,,Nie, nie, nie! I NIE! co to ma wszystko być?! Lilka miałaś płakać, a nie śmiać się!" A Czarna ci na to: ,,Ale kiedy ja się śmieję to tak na prawdę szlocham tylko nie pokazuję łez. To właściwie to samo." Kruk w tedy patrzy taką narastającą furią i ,,Chrzanić to! Nie robię." Posiedzi kilka sekund i wraca do roboty.
Ja: To wcale tak nie wygląda.
Lilak: Tak. Całą buteleczkę kropli od oczu wylałam.
Ja: Powinnaś się rozpłakać od tak*pstrykam placem*
Lilka:Nie jestem tobą nie płaczę z byle powodu i na zawołanie.
Ja: To się naucz bo ci zrobię niezapowiedzianą kartkówkę.
Lilka: Z płakania?
Ja: Tak. A kolego od kawy. Jeśli to nie problem to ja poproszę cappuccino.
Jack: To ja też jak to już hurtem leci.
Lilka: Kawa smakuje jak siki.
Jack:*przystawia jej do ucha telefon z którego głośnika płynie dobrze znajomy Lilce głos:,,Nikt nie obiecywał, że będzie świeżo mielona."*
Lilka:*wzdryga się i zabiera Jackowi telefon* Ogarnij się!
Jack: Co wystraszyłaś się swojego faceta w czerni?
Lilka:...
Jack: Już się nie krzyw. Nie każdy jest tobą żeby nie lubić kawy.
Lilak:Ha! No chyba :) Po za tym nikt nie chciałby być mną uwierz mi na słowo.
Jack: Twoje słowo nic dla mnie nie znaczy. Musiałbyś mi to dać na piśmie.
Lilak: Dobra teraz ja coś powiem, a pro po walentynek i tego posta.
Jack: Tylko nie gadaj znów nieświadomie o powietrzy, krwi, głosach w pamięci et cetera.
Lilka:*na krótką chwilę się rumieni i wraca do normy* Glimer i Johannes to było ładne bardzo ładne naprawdę urocze i Johannes dziwne bo zaczynam nie traktować cię jak wroga. To jest bardzo ale to bardzo dziwne. Mówię prawdziwie poważnie nie patrzcie na mnie jak na ufoka. A teraz....JAKIE (CENZURA) JEGO MAĆ ZLECENIE! CZYŚ TY ZGŁUPIAŁA?!
Jack: Czarna kontra Glimer. Przebudzenie mocy.
Lilak: Cicho tam! Mówię poważnie! Zgłupiałaś?! Co mi obiecałaś?!*wyczekująco patrzy na Glimer i w końcu prycha stając prosto*
Jack: Czarna wydaje mi się czy otrzepujesz inhalatora.
Lilak:*spojrzenie bazyliszka na Jacka* A po za tym Kelly co to było z tym lodem?
Akane: Co ci to przypomniało? :3
Lilka: Mhyhy. Akcja z lodem i winem Pięćdziesiąt twarzy Greya. Dobra książka.
Akane: Dobra to mało powiedziane.
Lilka: Cicho.
Akane: Już, już. Luzik arbuzik.
Lilka:....Zaraz. Właściwe co ty tu robisz?
Akane: Kruk mnie ściągnęła na korepetycje :)
Jack: :)
Lilka: A tknij ją to ci nogi powyrywam przy samej dupie. KPW?-_-
Jack: Nie wiem o co ci chodzi. Jestem bardzo miłym chłopcem :)
Lilka:-_-
Jack:*odwraca temat* Aleś sobie dziś poużywał. No proszę kto by przypuszczał bo ja na pewno nie.
Lilak:*widz, że Jack odwraca celowo temat ale stwierdza, że już nie będzie się odzywać bo z nim niema rozmowy*
Ja: Tak jak mówiłam Tsubasa x Ines sztosik tego posta i nie mam na myśli tylko super reżysera. Johannes i Glimer drugi strzał w dziesiątkę. Te paringi przypadły mi go gustu i wena była z tobą w 100% bo mi się podobają. Dzieciaczki?
Lilka: No ładnie to było i urocze. ja się zastanawiam jak Tsubasa mógł tak po prostu stać i patrzeć jak jakiś gość całuje Ines jak psa.
Jack: Twoja wypowiedź porwała tłumy.
Lilka: Weź ty się ode mnie odczep ten dzień to porażka. Denny nie przyszedł dziś wypić ze mną czekolady. Zawsze pijemy czekoladę w walentynki.
Jack: Niedobór cukru?
Lilak: Proszę nie denerwuj mnie już dziś bo może się to źle skończyć.
Jack: Jak bardzo? :)
Lilka:*ignoruje go i wydyma policzki* Dlaczego tam lata ten zielony kogut?
Jack:*próbuje się nie śmiać*
Ja: Niech wena się nade mna zlituje i pozwoli mi dokończyć post na walentynki *^*
Lilka: Ha! Są i plusy jak widzę. Nie dokończysz i będziemy żyć w spokoju.
Jack: Ja jednak wolałbym, żeby to dokończyła.
Lilka: Swoje pragnienia zatrzymaj dla siebie.
Ja: I po komentowaniu. Jakś przyjemność w ferie to czytanie postów...ale jak pmoyślę o książkach. Eh żyć się odechciewa U_U
Lilka:Kochamy pozdrawiamy i spadamy XOXOXO
Jack: To było dziecinne.
Lilka: Tak Jack ja ciebie też.
Jack: Wiem, zauważyłem :)
,,Ines: Nieee, jak jakąś spotkam spoliczkuje faceta i zacznę wrzeszczeć jak mógł mi to zrobić i odejdę.''
UsuńLilka: Ps. Ines naprawdę chciałabym to zobaczyć.
Jack: Czarna co ja mówiłem?
Lilka: Pff U-U
Reżyser: Prawdziwa sztuka rodzi się w bólach.*zamaszystym ruchem zarzuca sobie na plecy szal.*
UsuńJa: Na lekcji biologii.
"Lilka:*na krótką chwilę się rumieni i wraca do normy* Glimer i Johannes to było ładne bardzo ładne naprawdę urocze i Johannes dziwne bo zaczynam nie traktować cię jak wroga. "
Ja; Uff a ja się już bałam, że wyszło zbyt cukierkowe.
"To jest bardzo ale to bardzo dziwne. Mówię prawdziwie poważnie nie patrzcie na mnie jak na ufoka."
Kelly: Tak to bardzo dziwne. Biorąc pod uwagę moje obserwacje pokusiłam się o stwierdzenie w chuj dziwne.
Mary: Morza szum ptaków śpiew. Wszystko to w letnie dni przypomina ciebie mi przypomina ciebie mi.
Kelly: -.-
Mary: Nie marszcz się. Wiesz o co mi chodzi.
"A teraz....JAKIE (CENZURA) JEGO MAĆ ZLECENIE! CZYŚ TY ZGŁUPIAŁA?!"
Glimer: *wskoczyła za kanape i przykryła się kocem*
"Lilak: Cicho tam! Mówię poważnie! Zgłupiałaś?! Co mi obiecałaś?!*wyczekująco patrzy na Glimer i w końcu prycha stając prosto*"
Glimer: Obiecałam, że nie będę próbowała się zabić. Zresztą to proste zlecenie. Gdybym nie miała dłuższej przerwy bym się nim w ogóle nie zainteresowała.
"Lilak: A po za tym Kelly co to było z tym lodem?"
Kelly: Nudziłam się.
Wszyscy: *mina ala jasne*
"Lilka: Mhyhy. Akcja z lodem i winem Pięćdziesiąt twarzy Greya. Dobra książka.
Akane: Dobra to mało powiedziane."
Kelly: Nie znam was zboczenice. *tu nie ma literówki*
"Ja: Tak jak mówiłam Tsubasa x Ines sztosik tego posta i nie mam na myśli tylko super reżysera."
Ja: Trafiło mnie dopiero dzisiaj na lekcji o ewolucji.
"Johannes i Glimer drugi strzał w dziesiątkę. Te paringi przypadły mi go gustu i wena była z tobą w 100% bo mi się podobają."
Ja: Kanoniczne paringi mi wychodzą. Dobrze, że się z nich nie wypstrykałam. Może jeszcze do nich wrócę.
"Lilka: No ładnie to było i urocze. ja się zastanawiam jak Tsubasa mógł tak po prostu stać i patrzeć jak jakiś gość całuje Ines jak psa."
Kelly: Tsubasa jest z natury spokojny. Szczególnie kiedy panuje nad sytuacją.
Mary: Ale to serio dziwne ten aktor nie miał do tej pory tego typu problemów.
Kelly:...Hym.
"Lilka: Weź ty się ode mnie odczep ten dzień to porażka. Denny nie przyszedł dziś wypić ze mną czekolady. Zawsze pijemy czekoladę w walentynki."
Kelly: Ja mogę iść z tobą wypić czekoladę. Jeśli to coś pomoże. Albo zawołam Alesia. W sumie niewiem po co. Piegus poprostu podnosi morale wszędzie gdzie jest.
"Lilka: Ps. Ines naprawdę chciałabym to zobaczyć."
Ines: No to chodź. *zakłada kurtkę*
Ja: Jestem z panem ale ten szalik...
UsuńJack:Za bardzo przypomina ci wychowawczynię którą znienawidziłaś.
Ja: Yes. Machnie tym swoim różowym szaliczkiem i zrobi to swoje legendarne: ,,MMMMYYYYMMMM!"
"Reżyser: Prawdziwa sztuka rodzi się w bólach.*zamaszystym ruchem zarzuca sobie na plecy szal.*
Lilka:*mruczy pod nosem błądząc wzrokiem po ścianach* Czyli wszystko dopiero przed mną.
"Ja: Na lekcji biologii."
Ja: Odpływanie na lekcji. Skąd ja to znam?
Jack: Z własnej autopsji.
"Ja; Uff a ja się już bałam, że wyszło zbyt cukierkowe."
Lilka: Nie takie sytuacje z życia zwyczajnego*pomija zadanie Glimer* są dobre.
Jack: Co znaczy z jej ust tyle co. Podobało mi się.
Lilka: Ja też mam uczucia wiesz?
Jack: Wiem. Jeśli chodzi o te sprawy to ciebie trzeba inaczej czytać. Trochę jak Raki Kochanowskiego.
Lilak: Specjalista się znalazł.
Jack: Odrabiałem z Krukiem polski.
Lilka: To ci się chwali. Zaraz co?! Kruk to zdrada!
Ja: Poszłaś gdzieś się szlajać, a że Jack siedział bez zajęcia to mu je dałam.
Lilka: Nasz rytuał odrabiania lekcji został zakłócony. Siły zła sprzysięgły się przeciwko mnie. Wychodzę dumnym krokiem U-U
Jack: Lecisz w Tatry.
"Kelly: Tak to bardzo dziwne. Biorąc pod uwagę moje obserwacje pokusiłam się o stwierdzenie w chuj dziwne."
Lilak: Tak jak mówiłam ja też mam uczucia.
Jack: Raki mówię ci Pony czytaj jak Raki.
"Mary: Morza szum ptaków śpiew. Wszystko to w letnie dni przypomina ciebie mi przypomina ciebie mi."
Lilka: Tik-taki ci zaszkodziły?
"Glimer: Obiecałam, że nie będę próbowała się zabić. Zresztą to proste zlecenie. Gdybym nie miała dłuższej przerwy bym się nim w ogóle nie zainteresowała."
Lilka:*stoi sobie swobodnie w ogóle nie byłoby widać, że szlak ja trafia gdyby nie pionowe źrenice* Że nie będziesz próbowała się zabić i że nie wrócisz do zawodu. Mam wrażenie, że dokładnie to pamiętam. Było to przy mleku czekoladowym.
"Kelly: Nie znam was zboczenice. *tu nie ma literówki*"
Lilak: Od razu ,,zboczenice". My wszyscy jesteśmy zboczeńcami. Po za tym to zwykłą literatura kobieca...
Akane: Co tam literatura*macha ręką* Pan Grey kradnie moje serce!
Lilka: Jak dla mnie powinno się go gdzieś zamknąć chodź nie wiem czy to pomoże.
Jack: To macie coś wspólnego.
Akane: Chodźmy na drugą część do kina.
Lilka: Nie bo będzie, że cie demoralizuję albo coś.
Akane: teraz się tym przejęłaś?
Lilka: Fakt. Dla ciebie też już, a późno.
Akane: Poudawaj go dla mnie.
Lilak: O nie na to mnie nie na mówisz.
Akane: Daj mi czas ;)
"Ja: Trafiło mnie dopiero dzisiaj na lekcji o ewolucji."
Ja: Widzę, że na lekcjach trafiają ci się dobre pomysły. Mi się trafił w drodze do domu kiedy jechałam autobusem. Głupia nie zapisałam.
Lilka: Już prawie 10 a ty nie skończyłaś. Kto wygrał życie? Ja!
Jack: Kruk nie wierzę, że to mówię ale wieżę, że to dokończysz.
Ja: Wierzysz we mnie bardziej niż ja sama a to chore bo jesteś jakąś moją częścią.
Jack: To przez Czarną. Ona jest pesymistką.
Lilak: Ja was słyszę-_-
"Ja: Kanoniczne paringi mi wychodzą. Dobrze, że się z nich nie wypstrykałam. Może jeszcze do nich wrócę."
Ja: No jasne, że wychodzą. Ja nie pisałam takich, rzeczy w życiu. Natalia mnie namawiała i namawiała i coś tam wyskrobałam ale oczywiście nie skończyłam i jakoś to nie idzie.
Lilak:Hyhyhy :D
Jack: Nie ciesz się tak.
Lilak: A ty nie bądź lizusem :P
"Kelly: Tsubasa jest z natury spokojny. Szczególnie kiedy panuje nad sytuacją.
UsuńMary: Ale to serio dziwne ten aktor nie miał do tej pory tego typu problemów.
Kelly:...Hym."
Lilak: Już wam mówię jak to było. Nikt nie patrzył, a Tsubasa wysyła mu sygnały typu*przejeżdża kciukiem po gardle* Lub wystarczył sam wzrok by wytrącić osobnika z równowagi. I wecie nie wiedział co zrobić i tak cofał się w tę i z powrotem. Z jednej strony reżyser z drugiej szefuńcio WBBA, z jednej strony zwolnienie z pracy z drugiej powolne wyniszczanie społeczne. Na każdym kroku gość w garniturze w ciemnych okularach który ma wypisane na twarzy ,,obserwujemy cię koleś". Ale tak czy siak to była tylko gra aktorska^^
Jack:,,Gra aktorska", a tak naprawdę planujesz mu śmierć.
Lilak: Nie wiem o co ci chodzi.
"Kelly: Ja mogę iść z tobą wypić czekoladę. Jeśli to coś pomoże. Albo zawołam Alesia. W sumie niewiem po co. Piegus poprostu podnosi morale wszędzie gdzie jest."
Lilak: Możemy. Aleś? Po co? Spaceru nie dokończyliśmy nawet nie wiem czy znalazł wszystkie psy i ile sobie jeszcze siniaków nabił.
Jack: Nawet ja mówisz, że się martwisz to i tak myślisz o śmierci.
Lilka: Ja się o ciebie obawiam Jack. Ty chyba za długo ze Zmorą przebywasz.
Jack: Ja? Skąd.
"Ines: No to chodź. *zakłada kurtkę*"
Lilak:*uznaje za dziwne postawę Ines ale chce zobaczyć co z tego wyniknie* No dobrze.*skacze na jednej nodze poprawiając sznurówki w trampkach oczywiście* Kelly ubieraj się to pójdziemy od razu na czekoladę. Ines pijasz czekoladę? A teraz wywołuję wilka z lasu!*odchrząkuje* MARYŚKA?!
Jack: Idź nakarmić konie!*dostaje w tył głowy* Ale czemu tak agresywnie czarna po prostu oszczędzaj gardło i nasze biedne uszy.
Lilka:Aa..ym.*wie, że Jack ma racje*
"Jack: Lecisz w Tatry."
UsuńKelly: Bieszczady.
"Lilak: Tak jak mówiłam ja też mam uczucia."
Kelly: Wiem, każdy ma.
"Jack: Raki mówię ci Pony czytaj jak Raki."
Kelly: Chyba rak.
"Lilka: Tik-taki ci zaszkodziły?"
Mary: Nie. Tak sobie śpiewam no dalej Kelly śpiewaj ze mną. Już nie ma dzikich plaż na których zbierałaś bursztyny!
"Lilka:*stoi sobie swobodnie w ogóle nie byłoby widać, że szlak ja trafia gdyby nie pionowe źrenice* Że nie będziesz próbowała się zabić i że nie wrócisz do zawodu. Mam wrażenie, że dokładnie to pamiętam. Było to przy mleku czekoladowym."
Glimer; Przesadzasz. Nikt nie powiedział, że będę musiała tam kogoś zabić. A jak sobie nie znajde jakiegoś zajęcia to zrosne sie z kanapą, kotami i zdziczeje do reszty. Już mi się zdarza prychać.
"Lilak: Od razu ,,zboczenice". My wszyscy jesteśmy zboczeńcami. Po za tym to zwykłą literatura kobieca...
Akane: Co tam literatura*macha ręką* Pan Grey kradnie moje serce!"
Kelly:... Oszalały. Obie i to na raz.
Ines: Kiling Stalking jest gorsze i się tak nie miotasz.
Kelly:... Oszalały. We trójkę i to na raz. I jak się nie miotam? Zarem z Ryugą przetrząsnełam wszystkie szafy w okolicy?
"Ja: No jasne, że wychodzą. Ja nie pisałam takich, rzeczy w życiu. Natalia mnie namawiała i namawiała i coś tam wyskrobałam ale oczywiście nie skończyłam i jakoś to nie idzie."
Ja: Dasz radę. Wierzę w ciebie. I chcę zobaczyć jaki masz styl w tego typu sprawach.
"Lilak: Już wam mówię jak to było. Nikt nie patrzył, a Tsubasa wysyła mu sygnały typu*(...)Na każdym kroku gość w garniturze w ciemnych okularach który ma wypisane na twarzy ,,obserwujemy cię koleś"."
Ines: Tsubasa patrze na ciebie.
Kelly: Do you like what you see?
Ines: *ignoruje Kelly* Zastrzaszyłeś go?
Tsubasa: Dlaczego miałbym przeszkadać ci w pracy?
"Lilak: Możemy. Aleś? Po co? Spaceru nie dokończyliśmy nawet nie wiem czy znalazł wszystkie psy i ile sobie jeszcze siniaków nabił."
Kelly: Czekolada!!!
Alex: Spokojnie psy na miejscu całe i zdrowe, a siniaków brak. Przynajmniej ja ich nie zauważyłem. :)
"Lilak:*uznaje za dziwne postawę Ines ale chce zobaczyć co z tego wyniknie* No dobrze.*skacze na jednej nodze poprawiając sznurówki w trampkach oczywiście* Kelly ubieraj się to pójdziemy od razu na czekoladę. Ines pijasz czekoladę? A teraz wywołuję wilka z lasu!*odchrząkuje* MARYŚKA?!"
Kelly: Jak wyjść to na całego. ^^
Mary: No?
"Kelly: Bieszczady."
UsuńJack: Jeden pies. Nie lubię gór.
"Kelly: Chyba rak."
Jack: Nie. Raki czytaj to jak Raki.
"Mary: Nie. Tak sobie śpiewam no dalej Kelly śpiewaj ze mną. Już nie ma dzikich plaż na których zbierałaś bursztyny!"
Lilka:....Aa. Chyba rozumiem.
Jack: Tartinki?
Lilka: A kto to wie?
Jack: Jaki problem sprowadź go tu.
Lilka:Żółwie nie lubią marmuru. Jeśli wiesz o co mi chodzi.
Jack: Tak samo jak kucyki nie lubią sekretarek.
"Glimer; Przesadzasz. Nikt nie powiedział, że będę musiała tam kogoś zabić. A jak sobie nie znajde jakiegoś zajęcia to zrosne sie z kanapą, kotami i zdziczeje do reszty. Już mi się zdarza prychać."
Lilka:*tylko stoi i patrzy na Glimer takim wzrokiem, że lepiej nie mówić*
"Ines: Kiling Stalking jest gorsze i się tak nie miotasz."
Akane: Nie widziałam tego. Lilka ogarnijmy to.
Lilka: Zmuszam się do Greya nie osłabiaj mnie bardziej.
"Ja: Dasz radę. Wierzę w ciebie. I chcę zobaczyć jaki masz styl w tego typu sprawach."
Lilka: Chory O-O
Jack: Mogliśmy trafić gorzej niż Kruk:)
Ja: No dzięki. Jeśli dokończę to może dziś wstawię. Fajnie, że ktoś we mnie tutaj wierzy!
Lilka: Nie to, że nie wierzę ale przerażasz mnie swoją głupotą.
Ja: Pogadamy jak będziesz czegoś chciała.
"Tsubasa: Dlaczego miałbym przeszkadać ci w pracy?"
Lilka: Uhym. Obserwowałeś go tam pewnie niczym jastrząb swoją ofiarę.
Jack: Za dużo Discavery Chanel.
Lilak: Discavery Chanel to ja mam w koło siebie.
"Kelly: Czekolada!!!"
Lilka: I ciastko!
Akane: Gdzie?
Lilka: A ty tylko o jedzonku.
Akane: Muszę dużo jeść, żeby być duża.
Lilka: Ty i tak już masz za dużo tam gdzie ja nie mam.
Akane: Wcale nie.
Lilka: Wcale tak.
Akane: Wcale nie.
Lilka: Wcale tak.
Jack:*jęk* Nie jęczcie.
Akane&Lilka: Sam jęczysz!
"Alex: Spokojnie psy na miejscu całe i zdrowe, a siniaków brak. Przynajmniej ja ich nie zauważyłem. :)"
Lilka: No to dobrze.
"Kelly: Jak wyjść to na całego. ^^
Lilka: Całą hołotą.
Mary: No?"
Lilka: Idziesz ogarniać jak Ines strzela z płaskiej przypadkowo napotkanym facetom w twarz na ulicy?
Akane: Czekolada też będzie.
Lilka: Widzę ty już czujesz się zaproszona.
Akane: Gdzie ty tam ja. A co nie chcesz mnie już?*wydyma dolną wargę*
Lilka: Jak bym mogła nie chcieć pani towarzystwa Panno Nide.
Akane: Dobrze się zaczyna gadasz jak Grey.
Lilka: Bo za długo go słucham. Skubany ma gadane.
Akane: Gadane to nie jedyne co ma :D
Lilka: Ty się lecz czasem. Za dużo czasu spędzasz z Jackiem.
Jack: Mnie w to nie mieszaj*załamanie*
Kelly: A ja chyba wole góry od moża bo ile można siedzieć bezczynnie. Chociaż morze i piasek też mają swoje zalety....Zresztą kurs na Sumatre i czym tu się przejmować.
Usuń"Jack: Nie. Raki czytaj to jak Raki."
Kelly: Nie. Rak jeden wąaśnie z nim rozmawiam.
"Lilka:Żółwie nie lubią marmuru. Jeśli wiesz o co mi chodzi.
Jack: Tak samo jak kucyki nie lubią sekretarek."
Kelly: Wyobraziłam sobie jak kucyk traktuje Hikaru tylnymi kopytami... Kocham moją wyobraźnię. Nie muszę czegoś uwskutecznić żeby się z tego cieszyć.
"Lilka:*tylko stoi i patrzy na Glimer takim wzrokiem, że lepiej nie mówić*"
Glimer: *patrzy na Lilke z taką samą miną*
"Akane: Nie widziałam tego. Lilka ogarnijmy to."
Kelly: To w stylu Mary jest więc nie radzę.
"Lilka: Uhym. Obserwowałeś go tam pewnie niczym jastrząb swoją ofiarę."
Kelly: Tsubasa zrób swoją groźną minę. No pokaż jaki jesteś straszny i drapieżny.
Mary: Kelly daj sobie spokój on ma od tego ludzi. Smutni panowie w czarnych garniturach robią groźne miny za niego.
"Lilka: Idziesz ogarniać jak Ines strzela z płaskiej przypadkowo napotkanym facetom w twarz na ulicy?
Akane: Czekolada też będzie."
Mary: W sumie.
Kelly: Czyli idziesz.
Ines: Spróbujcie nie zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagi bo się zoientują że to podpucha.
"Lilka: Bo za długo go słucham. Skubany ma gadane.
Akane: Gadane to nie jedyne co ma :D"
Kelly: Powinien mieć przechlapane jebany sadysta.
Lilka: Mi tam siedzenie odpowiada. Ostatnio za dużo podróżuję.
UsuńJack: Kanapowiec.
Lilka: Chyba z ciebie.
"Kelly: Nie. Rak jeden wąaśnie z nim rozmawiam."
Jack:No proszę jak często zmieniam wcielenia. Raz chomik raz raczek.
"Kelly: Wyobraziłam sobie jak kucyk traktuje Hikaru tylnymi kopytami... Kocham moją wyobraźnię. Nie muszę czegoś uwskutecznić żeby się z tego cieszyć."
Jack: Cieszymy się twoim szczęściem :)
"Glimer: *patrzy na Lilke z taką samą miną*"
Lilka: Jeszcze źrenice sobie zrób węższe.
"Kelly: To w stylu Mary jest więc nie radzę."
Akane: To znaczy?
Lilka: Pewnie jakieś jaoi albo coś w tym rodzaju.
"Mary: Kelly daj sobie spokój on ma od tego ludzi. Smutni panowie w czarnych garniturach robią groźne miny za niego."
Jack: Hymm. Faceciki w czerni. Czarna chcesz coś powiedzieć na ten temat?
Lilka: Nie na ten temat nie.
"Ines: Spróbujcie nie zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagi bo się zoientują że to podpucha."
Lilka: Luz. Po prostu będziemy pić czekoladę a ty będziesz działać.
"Kelly: Powinien mieć przechlapane jebany sadysta."
Lilka: Nie mogę się nie zgodzić.
Akane: Ale on się zmienia i podobno jej oświadcza *.*
Lilka: Taa. A ta psychopatka to niby co? Pluszaczek?
Akane: Oj nie czarnowidź podobno jest ładnie chodzimy na drugą cześć do kina.
Lilka: Zastanowię się.
"Jack: Cieszymy się twoim szczęściem :)
UsuńKelly: Yey!
"Lilka: Jeszcze źrenice sobie zrób węższe."
Glimer: *wykręciła oczy tak, że zostały same białka po czym spowrotem obruciła źrenice przez chwilę były wąskie, ale nie zostały takie długo.* Ponad normalnych zdolności nie skopiuje o tak musiała bym kopsnąć się po takie jedne soczewki.
"Lilka: Pewnie jakieś jaoi albo coś w tym rodzaju."
Mary: Yaoi i ja niewiem co Kelly w tym nie pasuje to poradnik jak radzić sobie ze stalkerami.
Kelly: Ty sobie chyba żartujesz.
Mary: Tak potrafię to robić.
"Lilka: Luz. Po prostu będziemy pić czekoladę a ty będziesz działać."
*w galeri handlowej przy stoliku przy dużym oknie*
Ines: Zamówcie mi late i donata.
Kelly: Się robi szefowo.
Mary: Serio to zrobisz? Wiesz, a co będzie jak rozwalisz komuś dobry związek?
Ines: Chyba to przeżyję.
Kelly: Jeśli związek jest dobry to to przetrzyma, a jeśli nie to nie ma o co płakać.
Mary: Taka chłodna kalkulacja.
Kelly: Czy twoje sumienie się trochę uspokoi gdy dla równowagi wszechświata znajde pomogę jakiemuś niezbyt obytemu facetowi znaleźć kogoś na wieczór?
Mary: Weź zmień temat bo naprawdę.
"Lilka: Nie mogę się nie zgodzić.
Akane: Ale on się zmienia i podobno jej oświadcza *.*"
Kelly: Gdyby nie był przystojny poprostu byłby psychopatł i zboczeńcem, a tak jest niezrozumiany. Dokąd ten świat zmierza?
"Glimer: *wykręciła oczy tak, że zostały same białka po czym spowrotem obruciła źrenice przez chwilę były wąskie, ale nie zostały takie długo.* Ponad normalnych zdolności nie skopiuje o tak musiała bym kopsnąć się po takie jedne soczewki."
UsuńLilka: No widzisz. A teraz nie idziesz wykonywać żadnego zlecenia.
"Mary: Yaoi i ja niewiem co Kelly w tym nie pasuje to poradnik jak radzić sobie ze stalkerami."
Lilka:Jeden pies*macha ręką*Prześladowcy są wśród nas jak tylko śnieg do końca stopnieje znów się zacznie. Teraz nie mogą mnie wyczuć a jeszcze sobie specjalnie poziom energii obniżam. Nie mają szans.
Jack: Co ty pleciesz?
Lilka: Nie nic nie ważne.
Akane:Eh obejrzałabym to ale muszę lekcje odrobić na jutro bo niektórzy jeszcze chodzą do szkoły U^U
Lilka:Kiedyś wrócę.
Akane: Oby szybko. Czuję się osaczana w tej szkole bez ciebie.
Lilka: następnym razem wylej jej czekoladę na głowę i po problemie.
Akane: Ostatnio mnie kusi żeby tak zrobić. Dobra to ja lecę*zwraca się do Mary*Jak znajdę czas to obejrzymy to całe Kiling Stalking.
Lilka: No tak jeszcze tego nie widziałaś.
Akane: Jak to Yaoiec to przynajmniej będzie na co popatrzeć ;)
Lilka:Hyhyhy :)
"Ines: Zamówcie mi late i donata."
Akane: Kurcze też bym chciała donata.
Lilak:Ty to miałaś iść lekcje odrabiać.
Akane:*chwyta za koki i przechyla je trochę do przodu wydymając dolną wargę*Jesteś złem. Nie kochasz mnie.
Lilka:*idzie gdzieś i wraca po chwili wręczając Akane papierową torbę*
Akane: Donaty!^^Kocham cię. Papa.
Lilka:Tylko tam matmę odrób U-U
Akane: Jak nie będę umiała to Jack mi pomoże XD
Lilka: Nie będzie mógł bo będzie zajęty.
Jack: Taa? A czym? :)
Lilak: Czymś ważnym.
Jack&Akane:*pompa na całego z miny Lilki*
Lilka: Śmiejcie się śmiejcie zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni.
Ja: Jak zwykle pewnie ja :D
Lilka:*załamanie*Ty to się nie udzielaj bo jesteś chora.
Ja:*z pudełkiem chusteczek u boku* Zgadza się.
Lilka: Miałam na myśli psychikę, ale tak też może być.
"Kelly: Jeśli związek jest dobry to to przetrzyma, a jeśli nie to nie ma o co płakać."
Lilka: Gorzej jak będzie szedł z siostrą. Przyleciała tak do niego z Angli idą sobie z kawą a tu jakby z pod ziemi wyskakuje Ines i sru go z liścia. Siostra albo się wścieknie na Ines że go bije albo na brata że w tak kategoryczny sposób potraktował biedną dziewczyną. Plus minus nie ogar będzie stała i patrzyła z niedowierzaniem*mówi szybko dalej nawet się nie odkręcając* Na dziesiątej idzie jakiś gość z laską i nie mam na myśli emeryta. Jedyne co mnie jeszcze dziwi to to ze Ines ma masz takie jaja żeby tak w publicznym miejscu, na nieznanego gościa. Powiedź, że go z kimś pomyliłaś. Oni i tak są wszyscy tacy sami tylko noszą różne maski.
"Kelly: Gdyby nie był przystojny poprostu byłby psychopatł i zboczeńcem, a tak jest niezrozumiany. Dokąd ten świat zmierza?"
Lilka:Tak już jest i pewnie inaczej nie będzie. Gdyby to była kobieta pewnie nazwali by ją dziwką. Greya po prosty nie lubię i mi się nie dobrze robi jak o nim pomyślę. Nie toleruję go także powinno się go zabić.
"Lilka: No widzisz. A teraz nie idziesz wykonywać żadnego zlecenia."
UsuńGlimer: Zdecydowalibyście się w końcu. Chcecie, żebym żyła dalej, a kiedy chce to zrobić nagle macie problem. Chce sobie zrobić nową twarz zabać to i owo dostać za to kase, a co potem to się zastanowię.
"Akane: Ostatnio mnie kusi żeby tak zrobić. Dobra to ja lecę*zwraca się do Mary*Jak znajdę czas to obejrzymy to całe Kiling Stalking."
Mary: *Zrobiła duże oczy.*
Ines: Nie wydaje mi się, żeby ona się na to zgodziła.
Mary: * chyba jest w szoku*
Kelly; Brawo Akane popsułaś Mary...ALEX!!! Mary cię potrzebuje!
Alex: *chyba ustalił nowy rekord prędkości* Co się stało?
Kelly: Z szoku nie może wyjść.
"Lilka:*mówi szybko dalej nawet się nie odkręcając* Na dziesiątej idzie jakiś gość z laską i nie mam na myśli emeryta. Jedyne co mnie jeszcze dziwi to to ze Ines ma masz takie jaja żeby tak w publicznym miejscu, na nieznanego gościa. Powiedź, że go z kimś pomyliłaś. Oni i tak są wszyscy tacy sami tylko noszą różne maski."
Ines: *poprawia makijaż w lusterku* Widzę.
Kelly: Kapitan musi mieć jaja. *dostała po głowie zamkniętym lusterkiem.*
Ines:No to idę.* wyszła z kawiarni zrobiła najpierw zdziwioną, a pitem wściekłą minę poczym wskazała palcem na wybranego przez Lilke chłopaka* Ty. *podeszła szybkim marszem do zdezorientowanego chłopaka i strzela go z otwartej w policzek* Jak mogłeś? I to w Walentynki. Muszę pracować. A ja głupia ci uwierzyłam.*chłopak próbuje coś powiedzieć* Nie! Nic nie mów. Dość się przez ciebie wycierpiałam. *odrzuciła włosy do tyłu i odeszła z uniesioną głową*
*dziewczyna*: Kto to był?
*chłopak *: Nie mam zielonego pojęcia.
"Glimer: Zdecydowalibyście się w końcu. Chcecie, żebym żyła dalej, a kiedy chce to zrobić nagle macie problem. Chce sobie zrobić nową twarz zabać to i owo dostać za to kase, a co potem to się zastanowię."
UsuńLilka:...
Zmora: Podoba mi się to o czym myślisz.
Lilka: Zamilcz U-U Glimer. Dobrze. Skoro tego właśnie chcesz to tak rób. Bo przecież kogo obchodzi, że na przykład mogą cię zastrzelić? Hah! No na pewno nie mnie. Tak i wszyscy daliśmy się nabrać.
"Kelly; Brawo Akane popsułaś Mary...ALEX!!! Mary cię potrzebuje!"
Lilka:*siedzi i ciumka wargę, a kiedy Mary doznaje szoku unosi brew do góry* Ma problemy z odbieraniem przyjemnych informacji?*wzdycha* Zam ból. Akane to nie Zmora nie zje cię. A ty Alexandrze...kupiłeś sobie wrotki?
"Ty. *podeszła szybkim marszem do zdezorientowanego chłopaka i strzela go z otwartej w policzek*"
Lilka: Ałcz-.-*przez dalszą część z trudem powstrzymuje śmiech, a kiedy Ines wraca paca ją po ramieniu mówiąc żeby się nie martwiła i jednocześnie patrzy karcąco na chłopka* No już Ines nie ten to inny.
*w domu ani żywej duszy... chociaż nie do końca*
OdpowiedzUsuńJa: *wytrwale próbuje przebrnąć przez stosy (nie swoich oczywiście) kartek walentynkowych i po 10 min grzebania w tym szajsie pełna samozadowolenia wyciąga laptopa* No w końcu cię znalazłam cholero jedna -.- ... Cała hanza przypuściła szturm na Wenecję i chyba nie mają zamiaru wrócić, aż do *zerk na kalendarz* 28 lutego lub coś koło tego... Więc mi pozostało dzielnie pilnować obejścia... *patrzy smętnie na mini akwarium* Nawet żabę ze sobą wzięli...
*dostaje SMSa* "Nee~~ Yuni - chan, kup Servampa. ^^ Arigatou~~ Kim. ^^"
Ja: *załamka*
- gdzieś tam w Wenecji, na którymś placu -
*mały podgląd sytuacji: Andrew naku@*!a salta i inne sztuczki na spółkę z jakimś akrobatą oraz namówił na to samo Aarona, Kale jak zwykle w internetach siedząc na ramieniu Setha, który ogarnia żonglerkę światłem. Cała reszta zaś rozpierzchła się w kilku przypadkowych kierunkach*
Hiromi: Heh, wiadomym jest, że disney uczy wielu rzeczy. ;)
Kim: Ne, ne, a to nie było z Shangiem tak, że wkurzył się na Mulan, bo nie była facetem?
Hiromi: Raczej nie o to chodziło.
Kim: *wzrusza ramionami*
Hiromi: *dostrzega Kazamich i krzyżuje ręce* Przyznajcie, pojechaliście tylko dlatego, żeby nie użerać się z adoratorami.
Shun: Tutejsi też zdążyli się przyczepić.
Hiromi: Bez obaw, nie od dziś wiadomo, że Włosi kochają jedynie własne matki. ;)
Shin: *ze śmiechem* No nie jestem tego taki pewny. Paru delikwentów chyba chciało się od razu oświadczyć, przynajmniej nee - chan.
Hiromi: Już im współczuję. A tak właściwie, gdzie ona jest?
Shin: Poszła razem z Kaosu i Rakshą obserwować artystów.
Kelly:*w emo kącie je lody*
UsuńMary: Co ci znowu?
Kelly: Mieliśmy robić ognisko, a oni sobie do jakieś Wenecji pojechali. :(
Mary: Weź nie jojcz bo jeszcze ktoś pomyśli że masz uczucia
Kelly:
Ja: Hmm, można by ich zawsze przekabacić, żeby wcześniej przyjechali...
Usuń- Wenecja -
Kim: *kij z logiką i innymi prawami - biegnie jak maratończyk do Kelly i tuli ją jak najmocniej może* Nie smutaj, bo mi też zrobi się smutno i zacznę płakać. :(
Hiromi: A jak ona zacznie ryczeć to zatopi miasto.
Kaosu: Przy okazji pozbawiając słuchu większość mieszkańców.
Kim: A Kel - chan może przyjedzie do nas! ^^ Wtedy moglibyśmy zrobić i ognisko oraz bawić się na karnawale. :D Nee Romi - chan~~ twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko?
Hiromi: Raczej nie. Tata wybył na aukcję do jakieś stadniny, ... a z resztą dom jest duży. W pobliżu mamy też hotel jakby co.
Kaosu: Czego w twoim mieście nie ma Romi?
Hiromi: Pól rzepakowych, więc musisz ogarnąć inną odzywkę do Aaronni pomidorku. ;)
Kim: To jak Kel - chan? Przyjmujesz zaproszenie? ^^
Kelly:Nie płacz Kim. No jasne, że przyjmę zaproszenie. ^^ A w Wenecji jest w tym roku mróz? Bo tam naprawdę fajne musi wyglądać jak całe miasto zamarza. I to dosłownie. Chwila karnawał? W co ja się ubiore?
UsuńKim: Yey! ^^
UsuńHiromi: Teraz mamy jakieś 3 stopnie na plusie i bezchmurne niebo, więc zimno jest, ale śnieg to u nas w styczniu był. Choć... Możliwe, że kanały nieco pozamarzały.
Kaosu: Chyba, że Irbis najdzie ochota na zamrażanie wszystkiego, co stanie jej na drodze. Wtedy będzie lodu jak ... lodu?
Hiromi: W co się ubierzesz? Wiesz ile tu sklepów jest z tego typu betami? O krawcach nie wspominając. Pytanie czy wolisz suknię czy może załatwić ci coś innego?
aaron: *skończył wykonywać akrobacje* Nie masz zamiaru przekonywać ją na suknię jak Arisu?
Hiromi: *niewinny uśmiech* A powinnam?
Kelly: Razem z Białą i Irbisem zrobimy tam zimę stulecia. :D Będzie lodu jak ryżu. Uszyć to już na mnie chyba nie zdążą, ale przyznam się szczerze że jeszcze nie kupowałam strouj na karnawał więc zdam się na ciebie Hiromi. Nie udup mnie prosze. :)
UsuńKaosu: Będą mieli o czym pisać w gazetach.
UsuńDaki: *wychyla się zza kołnierza Hiromi* Kero!
Hiromi: Taka wredna nie jestem żabolu. A z resztą nauczyłam się niczego nie obiecywać, bo nie zawsze mi to wychodzi. ;) *bierze Kelly pod ramię* Więc nie traćmy już czasu i ruszajmy na poszukiwania sukni, opcjonalnie czegoś innego, plus oczywiście maski, bo co to za karnawał bez niej. ;)
Kim: Idę z wami, może sobie też coś wypatrze. ^^
Hiromi: Nowy tasak, a może nożyce?
Kim: Nee~ jesteś nie miła Romi - chaaan.
Hiromi: Skoro tak mówisz to pewnie tak jest... Znam jednego krawca, który czasami robi za wiele ubrań. Najpierw udamy się do niego i zobaczymy czy coś ci się spodoba Kel.
- gdzieś indziej. -
Shun: *przeszukuje kieszenie i mruczy zirytowany* Rova, ty złodziejko...
Shin: *wzdycha z politowaniem*
Kelly: Zamarnięte miasto na wodzie. * wzdycha *
UsuńMary: Biedni gondolierzy.
Kelly: Co jest żabciu chcesz causa? *przubuje jakoch pogłasjać zwierzątko ale nie za bardzo wie jak się do tego zabrać.* Oddaje się w twoje ręce. W kwestii kostiumów znam się tylko na costpleyach...A jak mamy zamiar dostać się do Wenecji?
Kaosu: Stracą okazję do zarobku jeśli kanały serio zamarzną... Ale możne wtedy przerzucą się na coś innego...
UsuńRaksha: *dezorientacja* Handel łyżwami?
Daki: Kero?
Hiromi: On raczej w księcia się nie zmieni. Za wredny na takiego.
Daki: *oburzenie* Kero!
Kim: *przechyla głowę w bok* A ty nie przekonywałaś Kazamiego, żeby dał mu buzi?
Hiromi: Co? Niee... Tamta to była przypadkowa żaba że stawu.
Kim: Jak to jak? Teleportacją! ^^ Tylko Aar - kun musi nas odebrać.
Hiromi: Cudowna karta mniej cudownego blondyna.
Aaron: Słyszałem to... Cześć Kel.
Hiromi: Takie było założenie kuzynku. ;)
Mary: W zamierzacie zamrozić Wenecjie tak na amen?
UsuńKelly: Przynajmniej nie będzie śmierdzieć.
Ines: Serio Kelly?
Kelly: No może troszkę, ale to też da się załatwić.
Ines: Ja w ciebie nie wierzę.
Mary: Bestia zanim stał się bestią był wredny dlatego właśnie czarownica go zmieniła.
Kelly: Hej Aaron. Hiromi popatrz jeszcze raz w te oczęta i powiedz że nie jest cudowny.
Hiromi: Wolę by pozostał żabą, która wpadła mi do kieszeni po wizycie u kompanii Angel. Mniej uzerania się. A kto wie, może kiedyś ktoś będzie na tyle zdesperowany, że aż da mu buzi.
UsuńKim: Wiesz Kel - chan, członkowie rodziny może nie widzą w nim tego co inni. ^^'
Hiromi: Gały, oczy, oczęta jakoś mnie nie ruszają w jego wypadku, wybaczcie. A póki co przez swój uśmiech kuzynek wygląda jak zawodowy psychopata z kilkuletnim stażem.
Aaron: Ranisz mnie swoim komplementem Romi.
Hiromi: Tylko uszczuplam twoje ego. To jak, ruszamy?
Mary: Bywa. Zresztą i tak brak nam księżniczki na magazynie.
UsuńKelly: Znam to. Jak widzę jak dziewczyny patrzą na mojego młpdszego brata to mam takie. Wy ślepe jesteście czy co?
Mary: Kelly czy ktoś kogo znasz nie wygląda na psychopate?
Kelly: Hymmmm. Kels...nie. Al...nie. *otwiera buzię żeby coś powiedzieć ale natychmiast ją zamyka i zamyśla się jeszcze bardziej* Daj mi chwilę ja coś wymyślę.
O matko co za beznadzieja. Postacie w ogòle siebie nie przypominają. Piszesz jakbyś sie nie starała. Z tego co pisałaś,powinnaś dodawać co dwa tygodnie ( co i tak jest dużą przerwą) ale sie z tego nie wywiązujesz. A poza tym te notorycznie pojawiające sie literòwki bolą w oczy.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że ci się nie podoba. Jestem dyslektykiem i nad moją ortografią ciągle pracuje. To dobrze, że zwracasz mi na to uwagę. Konstruktywna krytyka jest zawsze mile widziana.
UsuńCo do terminów dodawania rozdziałów to pisałam, że będą się pojawiać co dwa tygodnie, albo rzadziej ze względu na moją zbliżającą się maturę. Po niej będę miała więcej czasu na bloga. Mam nadzieje, że zajrzysz tu znowu powiedźmy w czerwcu i powiesz mi czy widzisz poprawę.
Może to zabrzmiało jak zwykły hejt ale chciałam ci tylko uświadomić pare błędów a jestem troche zbyt bezpośrednia. Sorki jeśli cie uraziłam. Może tu zostanę ( oczywiście jeśli przestaniesz tak kaleczyć nasz język xd )
OdpowiedzUsuńSpokojnie nie mam ci za złe, że wyrażasz swoja opinię. W końcu po to są komentarze. Tak jak mówiłam konstruktywna krytyka jest zawsze mile widziana szczególe, że strasznie łatwo wpadam w samo uwielbienie, a krytyczna opinia kogoś z zewnątrz to jak kubeł zimnej wody wylany na moja głowę. Nic mnie lepiej na ziemie nie sprowadzi. :)
UsuńBędę robić co tylko w mojej mocy by rozdziały były jak najlepsze pod względem fabularnym i językowym.
kiedy rozdział?
UsuńZuZu tutaj ^^
UsuńKolejna radosna nowina tego dnia
(Tu Ashara)
Kurier:*który właśnie dobija się do drzwi*
OdpowiedzUsuńCo zamówiłaś?
UsuńJa nic nie wiem ;)
UsuńKurier:*ktoś otworzył mu drzwi więc wstaje na równe nogi odstawia termos na bok bo chyba nocował pod drzwiami. Mówi głosem trochę jak Kłapouchy* Witam kwitnąco. Z okazji Dnia Kobiet...
Jack:*wychodzi z za rogu bo nie może wytrzymać* Ale z życiem człowieku z życiem.
Kurier:-.-
Jack:Eeeh. Zawsze mówię jak chcesz coś zrobić dobrze to zrób to sam. Dawaj to*zabiera kurierowi wszystkie kwiaty*Powiem ci Kruk że tan nasz biznes słabo coś idzie.
Ja: Biznes plan mamy dobry ale pracowników odpowiednich nie mogę znaleźć.
Jack: Popracujemy nad tym*uśmiecha się czarująco i wręcza wszystkim panią z tego bloga białe róże z tym wyjątkiem, że do róży Ines jest doczepiona karteczka ,,Jesteś gwiazdą", Mary ,,Ej, rozchmurz się :)" Kelsi ,,Dla najlepszej z najgorszych"*Oczywiście zaraz po mnie kwiatuszku :)*dalej idzie do Kelly której wręcza bukiecik niezapominajek z wierszykiem który tak często cytowała ,,Niezapominajki to są kwiatki z bajki rosną nad potoczkiem patrzą żabim oczkiem i wołają skromnie nie zapomnij o mnie."*Tylko sobie tam nie wyobrażaj za wiele jasne Pony?* Dalej ostatecznie rzuca Celest wieniec z napisem ,,Pokój jej nikczemnej duszy", a Betty daje kocimiętkę* No więc Ciociu Haniu*na twarzy wyskakuje mu banan* Trochę spóźnione te życzenia bo to oczywiście wina kuriera*szybko zwraca się do Kuriera* A tak na marginesie zwalniam cię-_-*i z uśmiechem wraca ciebie* Tak jak mówiłem składam ci serdeczne życzenia i chcę podziękować za stworzenie tak wspaniałych kobiet :)
Lilka:Ty podły kłamliwy lizusie.
Jack: Czarna masz tam cukierki to się nimi wypchaj.
Lilka:*z policzkami jak chomik wyjada z papierowej torebki wszystkie cukierki z cytrynową i pomarańczową galaretką* Dzięki. Właśnie to robię.
Jack: No i brawo ty. Ja tu ratuję honor nie istniejącej jeszcze kwiaciarni ,,Niezapominajka" i wszystkich frajerów od nas. Bo jak wiesz jeden w innym świecie, drugi gdzieś się szlaja...
Lilak: Lenox ciężko pracuje. Właściwie to powinnam mu pomóc...
Jack: Dobra nie ważne, ważne jest to, że to JA się wykazałem nie? :D
Ja: No co ja biedna bym bez ciebie zrobiła?
Jack: A wiesz, że ja też się czasem and tym głowię. Przecież beze mnie świat by nie istniał.
Ja:No przecież-_-
"Kurier:*ktoś otworzył mu drzwi więc wstaje na równe nogi odstawia termos na bok bo chyba nocował pod drzwiami.*"
UsuńAlex: Biedaku spędziłeś tu noc? Boże drogi. Wejdź do środka u siądz przy stole ja za chwilę przyniosę ci coś ciepłego do zjedzenia.
"Jesteś gwiazdą"
Ines: *unosi podbródek lekko do góry* No ba. *idzie wstawić różę do wazonu.*
"Ej, rozchmurz się :)"
Mary: Yyyyy dziękuję...Chyba.
",Dla najlepszej z najgorszych
"*Oczywiście zaraz po mnie kwiatuszku :)"
Kelsi: Żebyś się nie zdziwił.
*dalej idzie do Kelly której wręcza bukiecik niezapominajek z wierszykiem który tak często cytowała."*
"Tylko sobie tam nie wyobrażaj za wiele jasne Pony?"
Kelly: Patrz Ryuga dostałam chabazie.*Ryuga omiutł wzrokiem sytuację i wrócił do swoich spraw*
Mary: Co dostałaś?
Kelly: Chabazie.
Mary:...Nieważne.
Kelly: Spokojnie Jack jesteśmy tylko przyjaciółmi i na nic więcej liczyć niemożesz. No chyba, że nie nagle zrobisz coś strasznego i awansujesz na mojego wroga.
"Pokój jej nikczemnej duszy"
Celest: Ja umarłam?
Mary: Niestety nie.
Celest: Uff to dobrze.
Mary: No i patrz co zrobiłeś. Ona się cieszy.
"Betty daje kocimiętkę"
Batty: *jak to kot rozwaliła się na kwiatkach.*
Ryuga: Wywalcie to zanim zlecą się inne sierściuchy.
"No więc Ciociu Haniu. Trochę spóźnione te życzenia bo to oczywiście wina kuriera. Tak jak mówiłem składam ci serdeczne życzenia i chcę podziękować za stworzenie tak wspaniałych kobiet :)"
Ja: Oooo dziękuję. Jestem dumna, że mam takiego dżentelmena za siostrzeńca. A skoro tu jesteście to mój synek ma coś dla was.
Alex: *uśmiechnięty jak to on wręcza Lilce i Victori po bukiecie czerwonych goździków przy czym Lilka dostała jeszcze trzy duże lizaki.* Życzę wam spóźnione wszystkiego najlepszego z okazji wiadomej. Mam terz gorącą prośbę byś przekazała Akane i Juli po lizaku jeden jest oczywiście dla ciebie bo niemogłem się zdecydować z czego się bardziej ucieszysz.
Kelly: No tak tak ty nasz kapitanie francjo dość tuch podrywów zupa ci kipi.
Kurier:*nie ogarnia co mu mówi Alex* Nie trzeba. Dzięki. Właściwie to masz ogień?
UsuńJack: Ta spał tu całą noc. Uważaj. Jakby siedział tu przez cała noc to by nie miał przy sobie termosu z gorącą kawą. Nie licz nawet, że ci zapłacimy...to był okres próbny.
Ja: Skąpiec. Przypominam ci że to mój biznes plan i będę wynagradzać kogo zechcę.
Jack: To daleko z tym biznesem nie pojedziemy.
"Mary: Yyyyy dziękuję...Chyba."
Jack: A gdzie uśmiech?
"Kelsi: Żebyś się nie zdziwił."
Jack:Mhyhy :)
"Kelly: Spokojnie Jack jesteśmy tylko przyjaciółmi i na nic więcej liczyć niemożesz. No chyba, że nie nagle zrobisz coś strasznego i awansujesz na mojego wroga."
Jack:...Przyjaciółmi? To miało mi nie jakoś obrazić? W ogóle to ty sama jesteś jak ten chabaź.
Lilak:Ale te ,,chabazie" są ładne*śmieje się zdławionym głosem* Odczuwasz ból w okolicach klatki piersiowej? Jak bardzo boli? XD Chcę ci powiedzieć, że twoja dama serca nie jest zachwycona Jack. czy to przypadkiem nie jest jakiś dyshonor dla Białego Rycerza XD
Jack: Tak bardzo mnie to ukuło. Ale serio mówię. Zostałem wybity z rytmu. Kiedyś mówiła, że traktuje mnie jak wroga. Szok. W ogóle to gdzie moja nagroda?
"Celest: Ja umarłam?
Mary: Niestety nie.
Celest: Uff to dobrze.
Mary: No i patrz co zrobiłeś. Ona się cieszy."
Jack: Wiesz jestem za tym, że jeśli ja nie stwierdzę że ktoś nie żyję to nie uznaję innych opcji ale z racji że traktujecie ją jak warzywo to nie chciałem zachwiać tego porządku i wykosztowałem się na wieniec.
Lilka: Musisz dostawać spore kieszonkowe. Albo zbierałeś na tę okazję przez długi czas i nie starczyło ci dla chwasty dla wszystkich.
Jack: Skoro włamanie się na konto Ziggurata w Szwajcarii chcesz nazwać kieszonkowym to ok. Jak nie dla wszystkich ja dla wszystkich*wylicza na palcach*Pony i reszta hołoty tutaj obrobiona jak się patrzy a że Pony coś tam bredzi to nota be ne. Alice i Ashidzie też się dostało...*mruczy coś tam wyliczając*
Ja: Podpowiedzieć ci?
Jack: Nie. Ja sam. Daj mi chwilę. Ja w jednostkę dowodzenia strzelił wszystko się zgadza.
Ja:*ni to pocieram nos ni to wskazuję mu kierunek obiektu*
Jack:*biegnie gdzieś wzrokiem po suficie* Co ty mi pokazujesz?
Ja:-.-....A weź tak teraz spójrz prosto.
Jack:*prostuję się i jego wzrok pada na Lilkę która ma minę a la ,,jestem królową wszystkiego i wszystkich" na co Jack wytrzeszcza oczy*
Lilka: Już nie rób tych min bo twoja maska cwaniaka jest bliska spadnięcia. Mówię poważnie chyba wisi już tylko na brodzie. Nie gniewam się.
Jack:...Ale o obiedzie przez tydzień nawet nie mam co marzyć?
Lilka: Ding-ding-ding! Strzał w dziesiątkę. Nagrodę tygodnia wygrywa kolega z białą plerezą.
Jack:...
Lilka:Żartowałam.
Jack:...
Lilak: No łał. Zatkałam cię. Powinnam dostać medal. A nie sorry już jeden mam*trąca palcem kompas*
Jack:...
Lilka:*zdławiony śmiech*
Jack:*ma wrażenie że Lilka patrzy na niego jak kobra w mangustę co go szczerze niepokoi*
"Ryuga: Wywalcie to zanim zlecą się inne sierściuchy."
Lilka: Jak są zamknięte drzwi to nic nie przypełźnie. Ale spójrz na to z innej strony. Przynajmniej nie leży ci na pelerynie.
Ja:*zabieram swojego kociego szatana z daleka*
Lilka: XD
"Ja: Oooo dziękuję. Jestem dumna, że mam takiego dżentelmena za siostrzeńca."
Jack:Cała przyjemność po mojej stronie :)
Lilak:*dostaje bukiet i lizaki i krzywi stwierdzając w myślach, że musi wyglądać z tym jak idiotka* Czy ja jestem niska?*ogarnia, że powiedziała to nagłos nieświadomie* Znaczy dzięki i na pewno przekażę.
Victoria:*przygląda się kwiatom*
Lilka: Emm...to z tego samego powodu co Jack. Lepiej biegnij wstawić do wazonu i nalej wody żeby nie uschły iiiiii postaraj się nie podpalić po drodze.
Victoria:*idzie tym swoim krokiem trzymając przed sobą kwiatki i nie odrywając od nich skupionego wzroku*
UsuńLilka:Moja sensei z kwiatkami. To jednak wygląda całkiem zabawnie :)
Jack:*szybkimi ruchami przesuwa palcem po ekranie telefonu*
Lilka: Bo ci ekran pęknie i będziesz płakał z powodu swojego biedactwa.
Jack:*na sekundę spogląda twardym wzrokiem na Lilkę*
Lilka: Już się tak nie marszcz bo ci się robią zmarszczki na czole.
Alex: Mam kuchenkę. Jeśli to może pomóc. Tylko mam prośbę jeśli zamierzasz palić to nie tutaj.
Usuń"Jack: A gdzie uśmiech?"
Mary: *coś tam burkneła*
Kelly: Moment. Stop. Proszę o czas. Co tu się właściwie odbyło? Jack dostałeś może ostatnio czymś ciężkim w głowę? Bo się serio dziwne zachowujesz. I niby co było obraźliwego w tym, że powiedziałam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi? I niby co mi zrobiłeś, że mam cie uważać za wroga? I jaka znowu dama serca? Wogóle chabaź w moim świecie to słowo pozytywne więc się chrańcie. *poszła poprzeszkadzać Ryudze*
"Jacsk: Wiesz jestem za tym, że jeśli ja nie stwierdzę że ktoś nie żyję to nie uznaję innych opcji ale z racji że traktujecie ją jak warzywo to nie chciałem zachwiać tego porządku i wykosztowałem się na wieniec."
Mary: Musisz tyle kłapać dziobem?
"Lilka: Jak są zamknięte drzwi to nic nie przypełźnie. Ale spójrz na to z innej strony. Przynajmniej nie leży ci na pelerynie."
Ryuga: *mruknął tak po swojemu * Może i tak.
"Lilak:*dostaje bukiet i lizaki i krzywi stwierdzając w myślach, że musi wyglądać z tym jak idiotka*"
Alex: Coś nie tak? Myślałem, że lubisz lizaki.
" Czy ja jestem niska?*ogarnia, że powiedziała to nagłos nieświadomie* Znaczy dzięki i na pewno przekażę."
Alex: Nie jesteś niska. Jesteś nawet wysoka.
"Victoria:*idzie tym swoim krokiem trzymając przed sobą kwiatki i nie odrywając od nich skupionego wzroku*"
Alex: *zmartwiony* Victoria nie lubi dostawać kwiatów.
"Lilka:Moja sensei z kwiatkami. To jednak wygląda całkiem zabawnie :)"
Kelly: Chce własnego senseia.
Ja: a po co ci?
Kelly: Do biegania za nim i wołania sensei.
Ja: Za Ryugą sobie pobiegaj.
Kelly: To nie to samo
Lilka:Właśnie miałam to powiedzieć.
UsuńKurier: Spoko, spoko już się zmywam.
Ja: Jakbym słyszała waperów ze swojej szatni w szkole.
Lilka: Dwa dni ich nie było...
Ja: A potem wrócili ze zdwojoną siłą O_O
"Mary: *coś tam burkneła*"
Jack:Musisz mówić głośno i wyraźnie nie jestem Czarną że słyszę muchę lecącą kilometr z tond.
Lilka: Ha, ha-_-Pewnie powiedziała, że niema powodów do śmiechu.
*po wywodzie Kelly*
Jack:*idzie sobie siąść bo nie chce mu się spierać ani gadać*
Lilka: A ty gdzie?
Jack: Idę się "chrzanić"*tu robi cudzysłów w powietrzu*
"Mary: Musisz tyle kłapać dziobem?"
Jack: Zależy.
"Alex: Coś nie tak? Myślałem, że lubisz lizaki."
Lilka: Bo lubię i zaraz go nie będzie*pozbywa się papierka*
"Alex: Nie jesteś niska. Jesteś nawet wysoka."
Lilka:No właśnie jestem średniego wzrostu prawda?
Jack:Kompleksów się nabawiłaś czy co?
Lilka:Ja i kompleksy? Kpisz czy żartujesz?-_-*ładuje sobie lizaka do buzi* Po co ci sensei? Mało masz biegania? Poza tym ty już potrafisz kuk fu sztuczki a ja tylko rozwalać nosy*z powrotem ciumka lizaka i chwilę myśli*A mi by się przydał mój przyboczny. Taki przydupas, giermek, pomocnik, który będzie robił mi herbaty.
Ja: Od herbat mamy Jacka.
Lilka: Ale on się nadaje na moje wsparcie duchowe to taki przyboczny, a ja potrzebuję ciecia. Wiesz o co mi chodzi taki przynieś, podaj, pozamiataj.
Ja: Nie będę nikogo wymyślać.
Lilka: Nie uważasz, że to nie fair? Ryuga ma Kelly swoje wsparcie duchowe. Artur ma Merlina pfffy nawet Buc ma Benkeia. Oni to bardziej jak Don Kichote i Sanczo Pansa ale to i tak na jedno wychodzi.
Ja: A Lenox?
Lilka: Lenox nieee. On nie może wiedzieć że mi źle tak jak reszta.
Jack: Weź sobie tego Hawane kajakarza. Kelly Hawana. Benkei Hanwana to ty trzeciego weźmiesz na wychowanie i po problemie.
Lilak:...Nie. Nie mogłabym. W ogóle o czym ja myślę? Mam kaprys i chcę komuś zryć życie. Ten lizak to za mało potrzebuję elektrowni.
Jack: Możesz liczyć na herbatę.
Lilka: No wreszcie wiedziałem, że załamiesz. A ja się pruję i pruję, że znajd sobie kogoś nowego. Tylko migusiem i ma być już posłodzona. Nie masz co bać się cukru nie zje cię ale ja tak jak nie dostanę jej za pięć minut. No już. Myk myk. Czas ci ucieka.
Jack:Ty se ze mnie jaja robisz?-_-
Lilka: No słuchaj nie wiem. Okaże się za pięć minut.
Mary: Dla twojej wiadomości mam i się uśmiecham jak nie ma w pobliżu czegoś co mnie wkurza.
Usuń"Jack: Idę się "chrzanić"*tu robi cudzysłów w powietrzu*"
Kelly: *Pokazuje Jack'owi język*
"Lilka: Bo lubię i zaraz go nie będzie*pozbywa się papierka*"
Alex: :)
"Lilka:No właśnie jestem średniego wzrostu prawda?"
Alex: Masz coś koło metr 70 to już chyba podchodzi pod wysoką.
"Po co ci sensei? Mało masz biegania? Poza tym ty już potrafisz kuk fu sztuczki a ja tylko rozwalać nosy."
Kelly: Sensei potrzebny mi do odczuwania radości z samego wołania "Sensei." A zresztą jestem pewna, że dałoby radę mnie jeszcze czegoś nauczyć.
Ines: Pokory.
Kelly: Chociażby.
"A mi by się przydał mój przyboczny. Taki przydupas, giermek, pomocnik,(...) ja potrzebuję ciecia. Wiesz o co mi chodzi taki przynieś, podaj, pozamiataj. Ryuga ma Kelly.
Jack: Weź sobie tego Hawane kajakarza. Kelly Hawana. Benkei Hanwana to ty trzeciego weźmiesz na wychowanie i po problemie."
Kelly: * zdziwiła się tak jakby ją ktoś siekną czymś w tył głowy*
Ines: Ocho. Nadepneliście kici na ogonek.
Kelly: Przesadzasz. *machneła ręką uśmiechnęła się i wróciła do przeszkadzania Ryudze*
Ines: I wam tego nie zapomni.
Lilka:*Mary zdenerwowała ja pewnym słowem* Spokojnie właśnie wychodzę.
Usuń"Kelly: *Pokazuje Jack'owi język*"
Jack: Ty uważaj bo jeszcze się tam przejdę i ci go urwę.
,,Alex: Masz coś koło metr 70 to już chyba podchodzi pod wysoką."
Lilka: No właśnie! Dobrze mówisz. I proszę mnie tam nie ucinać w pół zadania. Czego nie zapomni, że powiedziałam, że jest wsparciem duchowym Ryugi? Jeszcze może powiedźcie że skłamałam.
Jack:*w ogóle nim nie ruszyło*
Lilka: Idę zanieść te lizaki.
Mary: Obiecujesz?
Usuń"Jack: Ty uważaj bo jeszcze się tam przejdę i ci go urwę."
Kelly: Nie masz tyle w tłokach.
"Lilka: No właśnie! Dobrze mówisz."
Alex: :)
"Czego nie zapomni, że powiedziałam, że jest wsparciem duchowym Ryugi?"
Ines: Nie chodzi o to co powiedziałaś tylko o to co do niej dorarło.
"Lilka: Idę zanieść te lizaki."
Mary: Szerokiej drogi.
Jack: Widzisz Pony nie wierzysz w mnie.
UsuńAkane: Heeeej!*dziecko super nowa wpada i szybko przytula Alexa* Dziękuję za lizaka^^ Co tam u ciebie widziałeś się ze swoją dziewczyną?
Julie:*idzie trzymana za rękę przez jakąś blondynkę a w drugim ręku trzyma lizaka*
Emma: Gdzie ty mnie Sweetie ciągniesz?
Julie: Do Pana od zwierzątek.
Emma: To mi dużo mówi.
Jack: Ale ja chyba już mówię ci więcej? :)
Emma: O ty ymm...Jem?
Jack: Jack.
Emma: No tak. Jack. Gdzie twoje kły wampirze?
Jack: Przecież nie będę ich nosił cały rok nie?
Emma: Co racja to racja*Julie ciągnie ja za rękę* Tak słucham ciebie.
Julie: Do Pana od zwierzątek*ciągnie Em do Alexa* Liliś dała mi lizaka i powiedziała, że to od Pana.
Emma: To co się mówi?
Julie: Ale Demyś mówił żeby nie brać słodyczy od obcych.
Jack:*tłumi śmiech*
Emma: Oczywiście co Denyś powie to świętość ale mnie to się nie słuchasz Sugar.
Juli:*patrzy ni to obrażonym ni to zdenerwowanym wzrokiem na Em i spuszcza głowę coś mamrocząc*
Emma: Głośniej.
Julie:*nabiera powietrza* Dziękuję za lizaka.
Kelly; To nie jest kwestia wiary. Nie jesteś wróżką, żeby się tym przejmować. Poprostu jestem beter harder faster stronger than you.
Usuń"Akane: Heeeej!*dziecko super nowa wpada i szybko przytula Alexa* Dziękuję za lizaka^^ Co tam u ciebie widziałeś się ze swoją dziewczyną?"
Alex: *rozbawiony* Tak widziałem. Niedawno mieliśmy swoją pierwszą rocznicę.
"Jack: Ale ja chyba już mówię ci więcej? :)
Emma: O ty ymm...Jem?
Jack: Jack."
Kelly: *ledwo powstrzymuje śmiech* O witam witam. Może nas ktoś sobie przedstawić?
"Julie:*nabiera powietrza* Dziękuję za lizaka."
Alex: *rozczulony* Jeśli ci smakował to naprawdę nie ma za co.
Jack: Dobra wiesz co Pony skończymy tą rozmowę która zmierza w złym kierunku.
Usuń"Alex: *rozbawiony* Tak widziałem. Niedawno mieliśmy swoją pierwszą rocznicę."
Akane:*zaciąga się powietrzem z gwiazdkami w oczach* Naprawdę? Rok? I tyle ze sobą wytrzymaliście. Ale fajnie.
Jack: Spokojnie guzowata ja też się dziwię.
Akane: Nie jestem guzowata to są koki.
Jack: Jak tam sobie wolisz.
"Kelly: *ledwo powstrzymuje śmiech* O witam witam. Może nas ktoś sobie przedstawić?"
Jack: No już Pony parsknij sobie bo się udusisz. Widzieliśmy się może trzy minuty ma prawo mnie nie pamiętać. Myślisz, że ja pamiętam wszystkich z którymi rozmawiam? Sam nie mam pamięci do imion.
Emma:Emma Weler siostra tego cukierka*skina na Julie* Ty tak samo jak ten Jack znasz Lilkę tak?
Julie:*próbuje otworzyć lizaka ale jej się nie udaje więc próbuje rozerwać papierek zębami na co też jej się nie udaje więc szturcha Emmę* Otwós mi.
Emma:*zabiera jej lizaka* Blee. Obśliniłaś to*i wyciera rękę o ramię Juli na co ta nie reaguje*Trzymaj i postaraj nie udławić bo bo będzie na mnie.
Julie:*zabiera lizaka, wsadza go sobie go buzi i dyga przed Kelly* To jest Kucykowa Księżniczka.
Emma: A ja Królowa Bona-_-
Julie:*do Kelly* Gdzie jest Pan Król?
Kelly: Akceptuje twoją kapitulację.
UsuńAlex: Też nie mogę w to uwierzyć. *westchnął rozmarzony* Jak po nią przyjechałem była ubrana w taką białą sukienkę.
Kelly: A ja myślałam, że o tobie nie da sie zapomnieć. Mniejsza z tym. Jestem Hawana Kelly tak znamy sie już trochę z Lilką. Hej Juli.* macha do niej.* Ryuga gdzieś się tutaj kręcił. Jak chcesz możemy go poszukać.
Jack: Nie mam nastroju Pony więc myśl sobie co chcesz nie obchodzi mnie to.
UsuńAkane: Naprawdę? *.* I oświadczyłeś się jej?
Jack: Mogę jej zburzyć światopogląd?
Ja: Nie. Potrzebujemy tu takiego pociesznego dzieciątka.
Jack:-_-
"Jestem Hawana Kelly tak znamy sie już trochę z Lilką."
Emma: Aha. Mogła by wreszcie odbierać telefony albo chociaż na smsy odpisywać.
Julie:*łapie Kelly za rękę i dalej ciumka lizaka*
Emma: Zaraz, zaraz. Gdzie ty idziesz? Mam cię pilnować nie będę słuchać jak nasz kujonowaty brat znów coś jęczy.
Julie:Idziemy do Pana Króla.
Emma:-.-
Jack:Witaj w moim świecie-_-
Alex: Chciałbym, ale Haru uważa, że to jeszcze za wcześnie na tak poważny krok.
Usuń"Emma: Aha. Mogła by wreszcie odbierać telefony albo chociaż na smsy odpisywać."
Kelly; Wiesz u nas są bardzo często problemy z zasięgiem nie obejmuje on innych wymiarów znaczy się sieci komórkowych czy coś takiego.
"Julie:*łapie Kelly za rękę i dalej ciumka lizaka*
Emma: Zaraz, zaraz. Gdzie ty idziesz?
Julie:Idziemy do Pana Króla."
Kelly: Spokojnie nic jej nie będzie. To co Juli idziemy szukać.*idzie gdzieś przed siebie trzymając rączkę Juli* Ryuga! Gdzie jesteś? Nie chowaj się! Wyjdź do nas nie wstydz się! Masz gościa!
Ryuga: *Ma niezbyt zadowoloną minę, ale gdy widzi Juli próbuję nie wyglądać jakby chciał zabić wyszystkich w koło* O co chodzi?
Kelly: Masz gościa. ^^* telepatyczny sygnał przywitaj się ładnie bo w pysk dostaniesz*
Ryuga:...Cześć...Juli.
Akane: Rozumiem, rozumiem*potakuje głową* Ale ty będziesz na nią czekał prawda?
UsuńEmma:Ale morze dać jakoś znać, że żyje bo już się w tym dom wytrzymać nie daje.
Jack: Z Czarną to w kaftan bezpieczeństwa i na eksport.
Emma: Kogo?
Jack: Czarną. Wiesz taka nawet całkiem całkiem spojrzenie bazyliszka rozwala śmigłowce...
Emma:*patrzy na Jacka jakby urwał się z choinki*Był z nim ktoś u lekarza?
Jack:Ha, ha. Tak sie składa ze jestem pod stałą obserwacją takiego jednego. Chcesz go poznać?
Emma: Nie bardzo.
Jack: I bardzo mądrze z twojej strony.
Julie:*idzie obok Kelly a kiedy widzi Ryuge wyjmuje lizaka, chwyta rąbek sukienki i dyga* Dzień dobry. Mam lizaka chce Pan trochę?
Emma: Od kiedy ty się taka grzeczna zrobiłaś Sugar?*widzi Ryugę i przez chwilę się na niego patrzy a potem wraca wzrokiem do Julie*
Jack: Ciesz się że niema tutaj Siniaka.
Emma:Jakiego siniaka?*uważniej przygląda się Julie* Ona nie ma żadnego siniaka.
Jack:...Ten moment kiedy dociera do ciebie, że za długo siedzisz z Czarną i jej znajomymi...albo w Hadesie.
Alex: Do końca moich dni.
UsuńKelly: * myśli: Być może to dla tego, że znalazła kogoś lepszego od was i już was nie potrzebuje...Nie to by było za wredne kłamsto. Zresztą Juli tu jest.* Jak znajdze czas i zasięg to napewo do was zadzwoni.
"Julie:*idzie obok Kelly a kiedy widzi Ryuge wyjmuje lizaka, chwyta rąbek sukienki i dyga* Dzień dobry. Mam lizaka chce Pan trochę?"
Ryuga: Nie trzeba. Sama zjedz.
"Emma: Od kiedy ty się taka grzeczna zrobiłaś Sugar?*widzi Ryugę i przez chwilę się na niego patrzy a potem wraca wzrokiem do Julie*"
Kelly: Pan Król ma podejście do dzieci. ^^
Ryuga: *rzucił Kelly spojrzenie z cyklu zabije cie jak sobie pójdą*
"Jack:...Ten moment kiedy dociera do ciebie, że za długo siedzisz z Czarną i jej znajomymi...albo w Hadesie."
Kelly: Ten moment kiedy dociera do ciebie, że mówisz do siebie.
"Alex: Do końca moich dni."
UsuńAkane: To piękne *.*
Jack: To może długo nie potrwać.
" Jak znajdze czas i zasięg to napewo do was zadzwoni."
Emma: Mam taką nadzieję.
"Ryuga: Nie trzeba. Sama zjedz."
Julie:*kiwa głową i wraca do ciumkania lizaka*
"Kelly: Pan Król ma podejście do dzieci. ^^"
Emma:*nie bardzo wie co powiedzieć* To chyba dobrze. Mogę wam podrzucić jeszcze jedno jak chcecie.
Jack:Rozmawiam z Krukiem.
Ja:*nerwica napadowo lękowa*Dobrze, że mi o tym mówisz.
Jack: Ogarnij się.
Ja:To powiedź durniowi żeby zmądrzał.
Jack:Durniu mówię ci zmądrzej-_-
Ja: Szkoda że to tak nie działa.
Alex: Czarnowidz z ciebie Jack.
Usuń"Emma:*nie bardzo wie co powiedzieć* To chyba dobrze. Mogę wam podrzucić jeszcze jedno jak chcecie."
Kelly: Ślicznie proszę. *w myślach: z poprzednich zostało tyle co na farsz(śmieje się cicho z własnego niewypowiedzianego żartu)* A właśnie Jack gdzie Lila zniknęła?
Jack:*sardoniczny uśmiech* Raczej marzyciel...myy może optymista. Ale czarnowidz?! To rola Czarnej.
UsuńAkane:*prosto z mostu* Dlaczego nie lubisz Alexa?
Jack:*twardy wzrok na Akane*A ty nie masz przypadkiem pracy domowej z matematyki do odrobienia?
Akana:*skula się pod tym spojrzeniem*Chyba tak. Cześć wszystkim.
Emma:Świetnie. W piątek o szesnastej przyprowadzę dwójkę. Biegnę powiedzieć Kujonowi, że znalazłam zastępstwo za starą opiekunkę.
Jack: A bo ja wiem pewnie się gdzieś szlaja bo starsza Tategami ją wkurzyła. A co mało masz nerwoli na kwadracie?
Ja:*gryzmolę kartkę*
Jack: To twoje notatki opanuj się.
Ja:*unosząc długopis do góry* Będę musiała przepisywać jeszcze raz U_U
Jack:Trzeba było nie gryzmolić.
Ja:Trzeba było mnie nie denerwować.
Jack:Trzeba było nie odbierać telefonu.
Ja: Trzeba było...a weź idź.
Jack:Ty to wiesz jak poprawić mi humor :)
Ja: A ty wiesz jak mi go zepsuć-_-
Jack: Ty wiesz, że mnie kochasz.
Ja: A ty wiesz, że musisz iść poszukać Lilki.
Jack: Nawet mi to przez myśl nie przeszło.
Ja:Jasne. W ogóle tylko siedzisz i się wiercisz.
Jack:I widzisz? Już zaczynasz psuć mi humor.
Ja: I tym razem nawet nie jest mi przykro.
Jack:A powinno Kruk, a powinno.
Alex: *zaśmiał się * No tak jakże mógłbym zapomnieć, że orzedewszystkim jesteś cynikiem.
Usuń"Akane:*prosto z mostu* Dlaczego nie lubisz Alexa?"
Alex: Być może to dlatego, że uważają mnie za niebezpiecznego sociopate będącego alter ego mojego za miłego jak na ludzkie storzenie starszego brata, a mój najstarszy brat tak samo jak nasz ojciec próbował przejąć władze nad światem w czym nawiasem mówiąc mu pomagałem. Jednak kim jestem by to oceniać prawda?
"Jack:*twardy wzrok na Akane*A ty nie masz przypadkiem pracy domowej z matematyki do odrobienia?
Akana:*skula się pod tym spojrzeniem*Chyba tak. Cześć wszystkim."
Kelly: Pomyśleć, że jesteście w tym samym wieku.
"Emma:Świetnie. W piątek o szesnastej przyprowadzę dwójkę. Biegnę powiedzieć Kujonowi, że znalazłam zastępstwo za starą opiekunkę."
Kelly: Świetnie. ^^ Uwielbiamy dzieci.
Ryuga: *mina z cyklu twój ból będzie legendarny*
"Jack: A bo ja wiem pewnie się gdzieś szlaja bo starsza Tategami ją wkurzyła. A co mało masz nerwoli na kwadracie?"
Mary: No proszę teraz wie jak to jest.
Kelly: Nie tylko jej psiapśi jej szuka.
Ines: Czemu nie przedstawiłaś się jako jej dziewczyna?
Kelly: Niewiem czy pani Em jest gotowa na taki szok.
Jack:No widzisz. Bilobil. Polecam. Simon Marx.
UsuńEmma:Może jeszcze Ewa Wachowicz co?
Jack: Dla ciebie, maleńka, choćby i Pedigree*firmowy, opatentowany, ironiczny uśmieszek i ten sam wzrok co na Akane*
Emma:...
Akane: Oddychaj. Wiem jak się czujesz. On zaraz przestanie.
Jack: Czy ty nie miałaś gdzieś iść moja nadzwyczaj rozentuzjazmowana koleżanko?
Akane:...
"Alex: Być może to dlatego, że uważają mnie za niebezpiecznego sociopate będącego alter ego mojego za miłego jak na ludzkie storzenie starszego brata, a mój najstarszy brat tak samo jak nasz ojciec próbował przejąć władze nad światem w czym nawiasem mówiąc mu pomagałem. Jednak kim jestem by to oceniać prawda?"
Akane: What do you mean? O.O
Emma: ,,Aletr ego" nie nie nie albo ,,Mili socjopaci"...to by była dobra nazwa dla zespołu.
Akane: Z pewnością lepsza niż ta ostatnia-.-
Emma:Taa ,,Lewatywa z wczoraj" to był pomysł Eliota-_-
"Kelly: Świetnie. ^^ Uwielbiamy dzieci.
Ryuga: *mina z cyklu twój ból będzie legendarny*"
Emma:*widząc minę Ryugi* Jesteście pewni? Bo jeśli nie możecie czy coś to...
Jack: Podrzuć bachory Czarnej ona też je lubi. Przeważnie zajmowanie się młodszymi kolegami-_- Po za tym Pony złamię ci serce ale Czarna cię nie kocha i nie lubi jak ktoś zwraca się do niej jak do rzeczy.
,,Kelly: Pomyśleć, że jesteście w tym samym wieku."
UsuńEmma:*spokojnym ale zdziwionym głosem* To on jest w naszym wieku?
Akane: No własnie!*wznosi ręce do góry jakby przykręcała żarówki*
Jack: Musiałaś prawda Pony?-_-
"Akane: What do you mean? O.O"
UsuńAlex: Nic ważnego.
"Emma:*widząc minę Ryugi* Jesteście pewni? Bo jeśli nie możecie czy coś to..."
Kelly: Wiesz jak to jest kiedy chłopak jeszcze nie wie, że się na coś zgodził. Spokojnie możesz przyprowadzać dzieci. To będą same dziewczynki czy mam szukać samochodzików na baterie?
"Jack: Pony złamię ci serce ale Czarna cię nie kocha i nie lubi jak ktoś zwraca się do niej jak do rzeczy."
Kelly: Naprawdę? A ja nie lubię kiedy ktoś podaje członków mojej rodziny jako przykład idealnego niewolnika, ciecia, przydupasa.
"Jack: Musiałaś prawda Pony?-_-"
Kelly: O nie wyszło na jaw, że jesteś jeszcze małym bo bo. Co z tego? Mamo przejmujesz się jakbyś na prezydenta chciał startować.
Akane:Aha...No dobra.
UsuńEmma: Jeszcze młodszy brat. Dobra Sugar idziemy do domu...Sugar? Juls?!...No chyba sobie ze mnie...-_-
Jack: Jaja robisz? Nie krępuj się kończ zadania.
Emma: Nie bądź idiotą. Pomóż mi jej szukać.
Jack: Ja? Jej? Niby z jakiej racji?
Emma: Uh. Dobra. Sama sobie poradzę.
Jack: Dobra*wzdycha wstając i uderza rękoma o kolana* Ja ci pokarzę jak to się robi*znika za drzwiami i wraca z szarpiącym się Damianem chwilę się popychają aż Jack w końcu staje prostu potrząsa kurtką i strzepuje z ramienia niewidzialny pyłek* Będziesz mi to prał.
Damian:Sprać to ja mogę ciebie.
Jack: Spokojnie z marzeniami*odchrząknął*Landryna taś-taś-taś-taś. Do nogi. Patrz kogo ci przyprowadziłem. To twój ukochany Damianek.
Julie:*wyskakuje jakby z pod ziemi i rzuca się na Damiana*Damianek^^
Damian: Nieee. Ooo nie. Na pewno nie. Zabieraj. Się. Ty. Mała. Różowa. Pokrako.*próbuję ją od siebie odczepić*
Emma: Następny w pelerynie. Masz pociąg Sugar. No już Julie chodź wracamy do domu.
Julie: Ja zostaję z Damiankiem U^U
Damian: Bo cię wrzucę do Hadesu!
Julie: A co to jest?^^ Nowa zabawa?
Damian:-_-
Jack:Phahaha!
Damian: Oberwiesz za to.
Jack: Daj znać jak będziesz mógł się ruszyć XD
Damian:*do którego Julie przyczepiła się jak rzepa a on już wymyśla tortury dla Jacka*
"Kelly: Naprawdę? A ja nie lubię kiedy ktoś podaje członków mojej rodziny jako przykład idealnego niewolnika, ciecia, przydupasa."
Jack: Dlaczego dziewczyny są takie...z resztą*stwierdza, że nie będzie usprawiedliwiał ani siebie ani Lilki* Po prostu Tategami coś powiedziała a ty się wkurzyłaś z czegoś czego Czarna nie mówiła na poważnie. Nic więcej.
"Kelly: O nie wyszło na jaw, że jesteś jeszcze małym bo bo. Co z tego? Mamo przejmujesz się jakbyś na prezydenta chciał startować."
Jack:Jesteś dużo bardziej bo bo niż ja Pony.