niedziela, 27 listopada 2016

Beyblade po mojemu (S.2 R.7)

Rozdział 7

Kelly

Ryuga odsypia wczorajszy trening to chyba odpowiednia pora załatwić sprawunki. 
-Narobiłeś bałaganu, na miłość Boga, ten zgniły świat pozbawiony jest szczęścia. -śpiewałam pod nosem spacerując po WBBA. Weszłam do windy i pomachałam do kamery. 
-Na dół bym chciała zjechać. -powiedziałam głośno.
-Proszę się wylegitymować. - ‘’poprosił’’ mnie gruby męski głos dochodzący z głośników.
-Nie mam. Między innymi po to przyjechałam. A właśnie jak już ją będę miała to no nie wiem będę mogła jeździć za darmo pociągiem czy coś?
-Wpuść ją. Jest nowa. -powiedział inny głos dużo przyjemniejszy.
Winda ruszyła.
-Dzięki. -powiedziałam i puściłam oko do kamery.
Ciekawe czy biorą nas tutaj na serio czy porostu chcą mieć nas na oku, żebyśmy nie robiły bałaganu. 
-Podążaj za moją wizją. Rozpal swój ogień. Zaufaj swojej sile. -śpiewałam dalej przeglądając się w lustrzanych ścianach winy. 
Musze przyciąć grzywkę. -pomyślałam zakładając za ucho przy długie kosmyki. 
***
Morze szumiało miarowo, ognisko grzało, dym odganiał komary, a w razie ataku czegoś większego mam Ryuge siedzącego obok mnie. Po prostu żyć nie umierać.
-Ej. Kel. Śpisz? -zapytał.
-Niee -ziewnięcie przerwało moją wypowiedź. - śpię.
-Właśnie widzę. -zaśmiał się. - Jak chcesz to śpij. Oprzyj się i śpij.
-Nieeee. Chce zobaczyć wschód słońca. -jęknęłam, ale głowa sama poleciała mi na jego ramię.
-Spokojnie obudzę cię.
-A jak nie to...
-Śpij nie gadaj. -ziewnęłam przeciągle patrząc, jak fale obmywają brzeg. 
Adrenalina jest super, ale czasem człowiek potrzebuje się zatrzymać i tak posiedzieć, pomyśleć, popatrzeć z dystansu na wszystko co zrobił, albo po prostu odpocząć. 
 -Nie długo trzeba się będzie stąd zbierać. -powiedział w pewnym momencie Ryuga, gdy zorientował się, że dalej nie śpię.
-Mamy jakiś plan?
-Trzeba skończyć z tym Dark Nebulowym syfem raz na zawsze. To się ciągnie za mną jak wyrok.
-Za nami. -poprawiłam go podnosząc na niego wzrok. 
-Za nami. -przytaknął zakładając za moje ucho zabłąkany kosmyk włosów.  
***
Drzwi windy się otworzyły. Przed nimi stał typowy Azjata. Czarne krótkie włosy żółta skóra, czarne oczy spoglądające na mnie spod tak zwanych mongolskich powiek. Jeśli się nie mylę to Ines podpaliła go dwa dni temu.
-Trochę blokujesz przejście. -poinformowałam go. 
-Mam zaprowadzić cię do twojego stanowiska. -odparł, ale nawet nie drgnął przy tym z miejsca. Wyglądał jak skała. Byłam pewna, że gdybym go wtedy uderzyła połamała bym sobie wszystkie palce. 
-No to może już ruszymy? Przez nas tak jakby winda nie działa tak jak powinna. -mężczyzna przepuścił mnie w progu windy.
-Proszę za mną. -odparł i ruszył korytarzem trzymając się dwa kroki przede mną. Rozglądałam się uśmiechając wesoło. Ogólnie zwracałam na siebie tyle uwagi, ile se tylko dało. No bo kto będzie podejrzewał o cokolwiek kogoś tak beztroskiego?
Minęliśmy kilka identycznie wyglądających drzwi, aż w końcu zatrzymaliśmy się przed jednymi.
-To twoje stanowisko. Zostałem przydzielony na twojego opiekuna więc w razie problemów masz się do mnie zgłaszać.
-Jestem już duża. Nie potrzebuje, żeby się mną opiekować.
-To rutynowa procedura. W razie problemów będę w hali 47 rozkład budynku znajdziesz na biurku. -ukłonił się i mnie zostawił.
Weszłam do pokoju, w którym stały trzy biurka oddzielone od siebie niewysoką ścianką ze sklejki. W skład każdego stanowiska wchodziło krzesło obrotowe komputer i pusta kuweta dla kota. 
No dobrze. -pomyślałam. - Wypadało by zająć się tym po co tu przyszłam. Rozpięłam gumowa bransoletkę i podłączyłam ukrytego tam pendraiwa do komputera. Ze wszytych głośników ryknął alarm. Serce podskoczyło mi do gardła. W mgnieniu oka do pokoju wpadło pięciu uzbrojonych ludzi wśród nich mój opiekun. Wcelowali we mnie pistolety.
-Ręce do góry! - rozkazał jeden z nich. -Odsuń się od komputera. -powoli odsunęłam się od komputera i z uniesionymi rękami podeszłam do ściany. -Co jest na pendraiwie?
-Tylko film. -wydukałam. -Nie mam jeszcze, żadnych obowiązków to pomyślałam, że go sobie obejrzę.
-Oddajcie go techniką. Hisoka nie spuszczaj z niej oka do wyjaśnienia. -mój opiekun podszedł do mnie złapał mnie za prawe ramie i wyprowadził z pokoju.
-A łaja! To boli wiesz!? Głuchy jesteś!? Boli mnie! -zostałam zaciągnięta w ten sposób do hali numer 47. Ramie nie bolało i tak właściwie krzyczałam dla samego krzyczenia i mój opiekun zdawał sobie z tego sprawę. Gdy weszliśmy do hali posadził mnie na krześle, a sam usiadł obok. Przed nami właśnie rozgrywała się bey bitwa, a przynajmniej tak na początku myślałam. Po chwili zorientowałam się, że dwóch mężczyzn walczy w mój e kochane 2 na 2. Podeszłam do szklanej ściany, która oddzielała mnie od walczących i zapartym tchem podziwiałam moich przyszłych przeciwników.
-Nie powinnaś tego robić. - odezwał się Hisoka, a gdy spojrzałam na niego z niezrozumieniem w oczach dodał. -System nie toleruje niezarejestrowanych urządzeń.
-Czyli telefonu też sobie nie podładuje. -mruknęłam na powrót siadając na krzesełku. Po mniej więcej godzinie odwiedziła nas agentka ubrana w marynarkę i ołówkową spódnice jasno miedziane falowane włosy miała związane w warkocz i przełożone przez ramię.
-Żeby to mi było ostatni raz Nebula. -powiedziała rzucając mi pendraiwe po czym wyszła.
-Senpai mam problem. Tak jedna brzydka pani mnie przezywa. -uśmiechnął się pod nosem.
- ‘’Szybciej się tego pendraiwa nie dało się wyciągnąć?’’-sms od Kelsi przyszedł równo z moim opuszczeniem WBBA.
- ‘’Zdążyłaś czy nie?’’-odpisałam.
- ‘’Pchi. Ty mnie obrażasz? Kompletna listę dostaniesz za kilka dni, ale to masz na początek.’’- na ekranie mojego telefonu po kolei pokazywały się zdjęcia osób i wykaz podstawowych informacji na ich temat. 
-Cel... Pal... i już są moi. -dokończyłam zwrotkę i radosnym krokiem ruszyłam w stronę mieszkania. 

Mary

Około 9 dostałam telefon z WBBA. Nie żebym miała coś przeciwko budzeniu mnie po którejś już z kolei nie przespanej nocy, ale tak się składa, że jednak mam. Bastien, bo tak przedstawił się idiota, który odebrał mnie z holu głównego zaprowadził mnie do małego pomieszczenia, którego jedną ścianę zastępowała szyba, za którą siedział mężczyzna w brudnym garniturze jego twarz pokrywał kilku dniowy zarost. 
-Po co mnie tu przyprowadziłeś? -zapytałam. 
-Ten człowiek jest odpowiedzialny za serię zniknięć. Z tego co nam wiadomo handluje ludźmi w tym bleyderami. Twoim zadaniem jest wyciągnięcie z niego, gdzie jego ludzie przetrzymują porwanych.
-Nie może cię go przesłać w konwencjonalny sposób?
-Konwencjonalne sposoby na niego nie działają. Zostałaś nam ty.
-Jasne. Łapie. Mam mu wleź do łba i wyciągnąć z niego to co chcecie.
-Mniej więcej. Jesteś gotowa? 
-Taaa załatwmy to szybko. Jak ma na imię?
-Taro Katsura. -odparł uśmiechając się. 
Weszłam do pokoju przesłuchań. Mężczyzna spojrzał na mnie i roześmiał się cicho. 
-Niech zgadnę. Chcesz mi zaproponować ugodę. Mniejszy wyrok, jeśli tylko powiem ci wszystko co chcesz wiedzieć.  
-Nie przejmuj się mną. -powiedziałam stając naprzeciwko niego. - Wpadłam tu tylko na chwilę. -Dodałam strzelając.
-Co to ma być!? Nie masz prawa do mnie strzelać!
-Spokojnie. Nie dotknie cię. – usiadłam przy stole i zamknęłam oczy, a kiedy na powrót je otworzyłam musiałam uciekać z płonącego budynku. Przeszłam przez całą te walkę średnio interesując się tym co się wokół mnie dzieje. PO uderzeniu we mnie tej samej co zwykle fioletowej masy znalazłam się w ciemnej przestrzeni. Wokół mnie unosiły się śpiące ciała agentów WBBA.
-Taro Katsura. -powiedziałam pewnym głosem. Wtedy jakby z znikąd pod moimi stopami zaczęła materializować się kamienna ścieżka prowadząca do jednego ze śpiących ciał. Spokojnym krokiem uważając, żeby nie spaść podeszłam do mężczyzny i dotknęłam jego ramienia. Błysło trzasło i reszcie byłam w lesie. Nie zachwycał, był rzadki. Rosnące tam w głównej mierze sosny miały szaro zielonkawe igły które nie dodawały temu miejscu uroku. Trudno mi było określić jaka panuje w nim pora roku.
-Po, co tu przybyłaś? -Zapytał Fenrir, kiedy już skończyłam się rozglądać. 
-Muszę przywołać jedno z jego wspomnień. Dokładne to gdzie trzyma porwanych ludzi. 
-Choć za mną. -powiedział podnosząc się z uschniętych igieł na których oboje siedzieliśmy. - Poznanie dokładnego miejsca będzie trudne. -mówił prowadząc mnie w głąb lasu. Nie weszliśmy na ścieżkę, którą zwykle sobie łaziłam tylko przedzieraliśmy się pomiędzy drzewami. -Wspomnienia które zwykle oglądasz są ważne dla tego konkretnego człowieka dominują to kim jest. Jeśli chcesz poznać jakieś błahe wspomnienie musimy się trochę wynurzyć jesteśmy zbyt głęboko.
-Dobrze. -przytaknęłam. - Ty znasz się na tym lepiej.  
-Na razie. -uśmiechnęłam się do tylu jego łba. Mój bey we mnie wierzył. To miłe jakby na to nie patrzeć, a ja go tu trzymam…
-Jesteśmy na miejscu. -powiedział Fenrir zatrzymując się. -Tutaj znajdują się jego ostatnie wspomnienia.
Pomiędzy drzewami migały jakieś obrazy. Na kilku z nich rozpoznałam sale przesłuchań. Zrobiłam kilka kroków w tył. Teraz widziałam urywki miasta. Podeszłam do jednego z obrazów. Był mglisty miejscami rozmazany, ale bez problemu mogłam się zorientować, że Katsura był wtedy w jakimś samochodzie. Usłyszałam brzęczenie jakby komórki. Nie pomyliłam się.
-Czego? -zapytał Taro odbierając telefon.
-Szefie mamy problem.
-Coście znowu schrzanili?
-Bo widzi szef taki jeden glina zaczął tutaj węszyć no i młody dnie wytrzymał i go kropnął.
-Sprzątnijcie. Zaraz tam będę. -rozłączył się. -Kierowca aleją 26 do portu. -tu cię mam.
Obraz zamigotał, a następne co zobaczyłam to jakiś hangar w porcie i klęczącego na ziemi zasmarkanego dzieciaka miał może 15 lat góra szesnaście. Miał kłopoty i to spore. Czułam gniew. Dużo gniewu.
Katsura wyciągnął krótki pistolet z tłumikiem i strzelił nastolatkowi prosto między oczy. Krew bryzgnęła i zostawiła na jego garniturze niewielkie czerwone kropelki.
-Sprzątnijcie to.
-Mamy je przewieść?
-Nie. Działamy zgodnie z planem. Sprzątnijcie ciała. 
Obraz zamigotał po raz kolejny i zaczął się odtwarzać od nowa. 
-Mam czego chciałam. Wracajmy. -Fenrir skinął łbem pojawił się blask i znowu siedziałam w pokoju przesłuchań.
-No nareszcie. To jakaś nowa. Metoda przesłuchań?-chciałam go wtedy uderzyć, ale kiedy na niego spojrzałam na ten jego obrzydliwy uśmiech stwierdziłam, że takiego świństwa nie dotknę.  
-Nie. To stare dobre zastraszenie. Fenrir Wyj.-po pokoju rozeszło się dobre mi znane miarowe buczenie. Nie widziałam tego samego co ten śmieć, ale sądząc po jego minie to musiało być straszne.
Przywołałam bey’a i wyszłam z pokoju. 
-Trzymają je w hangarze w porcie przy alei 26. Mogę już iść? -wyrzuciłam z siebie.
-Łał. -powiedział Bastien i szybko nabazgrał coś na kartce. - Jesteś dobra w te klocki. - spojrzałam przez weneckie lustro. Lekarze właśnie podawali tej mendzie jakieś leki uspokajające. -Hej co to za smętna minka? Nie przejmuj się. Zasłużył.
-Wiem.


Rozdział 7 za nami. Próbne matury to zło wcielone wymysł szatana i operonu. Wściekłam się a teraz o czymś przyjemniejszym. Oglądaliście ''Pitbull. Niebezpieczne kobiety''? Ja wybrałam się na niego w ten piątek i chciała bym wiedzieć co wy o nim myślicie.
No to ja sie z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.

Fragment piosenki którą śpiewała Kelly.
Black Lagoon - Red Fraction - Mell

137 komentarzy:

  1. Ja pisze próbne też z operonu. I to 6 grudnia zaczynam.
    Miju: Ale super!
    Beta:*stoi za Miju próbuje wylać na nią farbę koloru blond*
    Miju:*unika* Beta nie chce być blondynką
    Beta: Weź fajnie by ci było
    Miju: Nie i tyle.
    Ja: Może tyle tego z farbowaniem?
    Beta: Jeszcze mi się uda.
    Ja: Oj Beta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Co wy macie z tym farbowaniem? Non stop tylko farba i farba. Włosy sobie niszczycie.
      Ja: Współczuję. W Mikołajki taki nie miły prezent dostać. :(

      Usuń
    2. Miju: Bety pomysł
      Ja: No niestety taki prezent:(
      Miju: Wiem Kelly tylko Becie to gadaj.

      Usuń
    3. Beta: Już wiem co zrobić by odtrącić od siebie Juliana na zielono się przefarbuje
      Miju: *facepalm*

      Usuń
    4. Kelly: Po co zniechcęcać do siebie bogatego nie brzydkiego faceta?

      Usuń
    5. Beta: Bo go nie na widzę!
      Miju: Rok temu mówiłaś co innego
      Beta: Zmieniło mi się
      Miju: Jak ona się farbnie na zielonoto tego nie przeżyje jednego zieleńca już znam.

      Usuń
    6. Kelly: Kenta jest w porządku! Charakter nie zależy od koloru włosów, a to i tak by była farba.

      Usuń
    7. Miju: Mi o Kente nie chodziło jego jeszcze nie znam.
      Beta: Chyba wiem o kogo jej chodziło *wybucha śmiechem *
      Miju: A prawie zapomniałam czas na zemstę Beta *zamyka Bete z Julianem*
      Jenny: Miju wszystko ok?
      Miju: Taaaaak

      Usuń
    8. Kelly: Wiem, że chodziło o Yoyo tylko wkurzam się, że uważacie, że jak ktoś ma zielone włosy to od razu jest zły niedobry ogólnie be.

      Usuń
    9. Beta: Miju zabiję Cię za to!
      Miju: Zielone włosy aż tak złe nie są gorsze są różowe
      Beta: Ej!
      Jenny: To sobie nagrabiłaś
      Miju: Idę testować nową zdolność Pachet na Kakeru.
      Jenny: Tiaaaaa przejmowanie władzy nad bey'ami z które z Pachet są powiązane? Dobrze że Leone nie jest. A nie chwila on jest powiązany.
      Miju: Brawo Jenny odkryłaś Amerykę

      Usuń
    10. http://mijustory.blogspot.com/2016/11/rozdzia-12.html
      (jest tam Kelly, ale tylko wspomniana mam nadzieję że się nie obrazisz za to)
      Jenny: Tego się nie spodziewałam
      Miju: A co ja mam powiedzieć!!!!!

      Usuń
    11. i info że to twoja postać i link do bloga też są

      Usuń
    12. Obraziłaś się za to? Jak co mogę pozmieniać.

      Usuń
    13. Nie. Nie oczywiście, że nie. wcześniej nie zauważyłam komentarzy przepraszam idę sprawdzić co tam dodałaś.

      Usuń
    14. Spoko. Pytam bo się bałam że się obraziłaś już tak po prostu mam.
      Miju: Aż za bardzo tak masz?
      Ja: Ostatnio to ty masz huśtawki nastroju. W ciąży jesteś czy co?
      Miju: Ja! Ashara chyba się w głowę walnęłaś

      Usuń
    15. Ja: Miju przyznaj się jesteś czy nie?
      Miju: Nie!
      Ja: Na pewno?
      Miju: Na pewno!
      Ja: Jakoś nie wierzę
      Beta: Ani ja
      Miju: Nie mam się z czego tłumaczyć *wychodzi*

      Usuń
    16. https://youtu.be/zKxsahdMa0g
      Ja: Prawie umarłam jak to zobaczyłam
      Miju: To zabija zabić Madoke! Kto pomoże
      Cesarskie siostry: My!

      Usuń
    17. A i prosilaś by Cię informować co do Kelly to ci od razu pisze że ona będzie się u mnie pojawiać w serio pobocznych One shot ci znanej bleyderzy w szkole i s Urlop Wild Fang co do drugiego to NW do końca(taaaaaa Wild Fang na urlopie)

      Usuń
    18. * co do Kelly wystąpień u mnie

      Usuń
    19. http://mijustory.blogspot.com/2016/12/rozdzia-13-cztery-smoki-izyda-i.html?m=1

      Usuń
  2. Jack: Ładna bransoletka Pony :)
    Lilka:*przeciera Jackowi ręcznikiem twarz*
    Jack: Można wiedzieć co ty mi robisz?-_-
    Lilka: Próbuje zmyć ci uśmieszek z twarzy.
    Jack:-_-
    Lilka: O zobacz udało się.*rzuca ręcznik za siebie i ziewa zasłaniając buzię* Mamy kuźwa progres. Mary ogarnęła jak wchodzić ludziom do głowy. Brawo ona. To tyle na razie*nadzwyczaj spokojna wchodzi sobie do WBBA bo przecież co z tego, że ni chcą jej wpuścić*
    Jack:*strzela palcami jakby chciał przywołać jakąś myśl* Jak ci tam było?...No tak. Tsubasa Otori. Pilnuj swoich ludzi bo możesz mieć dziś ubytki.
    Ja: Miałam przypuszczenie i zapomniałam co myślałam w nocy XD
    Jack: Ten nieogar z rana.
    Ja: No tak. Kelly i Ryuga będą kończyć z "Dark Nebulowym syfem" i tu jestem ciekawa jak? No bo faktycznie ta opinia tych złych ciągnie się za nimi. Jak to zrobią, że nagle odmienią zdanie ludzi o nich to jestem ciekawa.
    Jack: Może będę pomagać w schronisku.
    Ja:....Tak jak mówiła Lilka mamy progres i Mary wie jak wchodzić ludziom go głowy. Czy to dobrze czy nie koniecznie? Na tym przesłuchaniu widzimy, że dobrze bo wydobyła informację.
    Jack: To się pewnie odbije na gościa psychice.
    Ja: No właśnie. Od kiedy to WBBA ma pozwolenia na naruszanie czyjejś prywatności.
    Lilka:*wpada jak ten zły wiatr* OD KIEDY TEN SKURWYSYN ZABIŁ DZIECKO I HANDLOWAŁ LUDŹMI!
    Ja: Ale ty nie krzycz na mnie. To faktycznie może być jakiś argument.
    Lilka:I widzisz co zrobiłaś> Muszę się wracać do WBBA*wychodzi*
    Zmora: Ja tam nie widzę problemu.
    Ja: Ja wiem, że ty to z pewnością nie widzisz w tym problemu.
    Jack: Spójrz na zegarek.
    Ja: Kurcze O.O Muszę wychodzić!
    Jack: Brawo ty.
    Ja:Tooooo pewnie jeszcze się odezwiemy.
    Jack: Nie spakowałaś się nawet.
    Ja: Myślisz, że nie wiem! Gdzie jest plecak!? Szukaj plecaka.
    Jack: A co ja pies?
    Ja: Żadnego wsparcia U_U

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jack: Ładna bransoletka Pony :)"
      Kelly: Dziękuję. Kelsi ją zmajstrowała. Może jak ją ładnie poprosisz to może też taką dostaniesz.
      "Lilka: Mary ogarnęła jak wchodzić ludziom do głowy."
      Mary: Wejść to jedno wiedzieć co dalej to drugie.
      "Jack: Tsubasa Otori. Pilnuj swoich ludzi bo możesz mieć dziś ubytki."
      Tsubasa: Dla ciebie Pan Otori smarkaczu, a o moich ludzi nie musisz się martwić.
      "Ja: Miałam przypuszczenie i zapomniałam co myślałam w nocy XD"
      Ja: Czemuuuuu!?
      Kyoya: Nie wyj. Przypomnij sobie.
      Ja: Ja tak lubię czytać teorię.
      "Ja: Jak to zrobią, że nagle odmienią zdanie ludzi o nich to jestem ciekawa.
      Jack: Może będę pomagać w schronisku."
      Kelly: Acha. ^^ Mamy umowę z Alex'em. Odamy psiaki agentą z listy. Kelsi ich sprawdziła czy są wporządku. :)
      Ryuga: Cudze zdanie mnie nie obchodzi.
      Kelly:...No i popsułeś. :(
      "Ja:....Tak jak mówiła Lilka mamy progres i Mary wie jak wchodzić ludziom go głowy. Czy to dobrze czy nie koniecznie? Na tym przesłuchaniu widzimy, że dobrze bo wydobyła informację."
      Ja: Jak ja lubię jak ktoś czyta ze zrozumieniem. ^^
      Mary: *zaciska zęby*
      "Jack: To się pewnie odbije na gościa psychice."
      Mary: Ty byś go pewnie po główce pogłaskał.*warczy*
      "Ja: No właśnie. Od kiedy to WBBA ma pozwolenia na naruszanie czyjejś prywatności."
      Bastien: Albo tortury albo Mary. Co prawda nie posadzimy go dopóki nie zdobędziemy wiarygodnych dowodów, ale najważniejsze to uratować porwanych.
      "Lilka:I widzisz co zrobiłaś> Muszę się wracać do WBBA*wychodzi*"
      Bastien: W odwiedziny się panienka wybrała?
      "Zmora: Ja tam nie widzę problemu."
      Mary: Zdziwiła bym się jakbyś widziała.

      Usuń
    2. Jack: Nie potrzebuję mam swoje gadżety.
      "Mary: Wejść to jedno wiedzieć co dalej to drugie."
      Lilak:*z rękoma na biodrach tupie stopą o podłogę i gapi się na drzwi* Ja tam w ogóle nie ogarniam jak to się robi i może lepiej żebym nie wiedziała bo zacznę szaleć.
      "Tsubasa: Dla ciebie Pan Otori smarkaczu, a o moich ludzi nie musisz się martwić."
      Jack: Mhyhyhy. Może jeszcze królu złoty?
      "Ja: Ja tak lubię czytać teorię."
      Ja:*klasyczna poza myśliciela* Ja też...i tworzyć teorie też lubię. Kurcze skleroza w tak młodym wieku. Nie dobrze U_U
      Jack: Jakim młodym ty już stara jesteś.
      Ja: Phy. Trzy lata różnicy wielkie mi rzeczy.
      Jack: Tak tak staruszko.
      Ja: A ty gówniarz.
      Lenox: Kruk ile ty masz lat nie kłuć się z nim.
      Ja: A właśnie, że nie. Dziś sobie po odwalam bo co nie mogę?
      Jack: Tak się kończy stresujący dzień.
      Ja: Bo powiem Kelly, że może ci zrobić kucyki i przefarbować na różowo.
      Jack: Pas.
      Ja: Dziękuję. Mi również było miło z tobą rozmawiać.
      Jack: Już was widzę w tym schronisku.
      Lilka: Ta. Pierwsza minuta: Kelly pucia szczeniaki, Alex pucia szczeniaki, Ryuga drze się żeby szczeniak nie sikał mu na buta. Dwie minuty później: Kelly pucia szczeniaki, Alex bada szczeniaki, a Ryuga dostaje kurwicy bo szczeniak wszedł mu na głowę i zsunął koronę z głowy.*puka w drzwi* Kilka minut później Ryudze całkiem puszczają nerwy i wszyscy nie żyją.
      "Ja: Jak ja lubię jak ktoś czyta ze zrozumieniem. ^^
      Mary: *zaciska zęby*"
      Ja: No wiem, że stwierdzam oczywistość, ale tak wyszło. Mary nie denerwuj się chcesz herbatę?
      "Bastien: Albo tortury albo Mary. Co prawda nie posadzimy go dopóki nie zdobędziemy wiarygodnych dowodów, ale najważniejsze to uratować porwanych."
      Ja: Zgadzam się, ale czy to przypadkiem nie jest niezgodne z prawem. No chyba, że macie pozwolenia na takie rzeczy to w tedy przepraszam.
      "Bastien: W odwiedziny się panienka wybrała?"
      Lilka: Wreszcie. Można tak powiedzieć. Dwa pytania. Macie automat z kawą, czekoladą itp? Bo jeśli nie to zaniżacie poziom w Hadesie mają. Dwa: Mapa budynku. Takie są moje żądania U-U
      "Mary: Zdziwiła bym się jakbyś widziała."
      Zmora: :)
      Ja: Wypstrykałam się ze Zmory :,(
      Zmora: Jesteś niedobra :(
      Ja: Przykro mi :(

      Usuń
    3. No właśnie filmu nie miałam możliwości obejrzeć wiec trzeba będzie to zmienić. Poza tym...Matura. Ale próbna!
      Jack: Pocieszyłaś.
      Ja: No wiem. Dobrze, że do tego jeszcze mam trochę czasu. Poza tym na pewno poszło ci dobrze i w maju też dasz radę. Ja w ciebie wierzę :) A tak w ogóle to na jakim kierunku jesteś Hania bo miałam pytać i mi wyleciało z głowy.

      Usuń
    4. Kelly: *lekko chichota powstrzymując głośny wybuch śmiechu. No ja nie wątpię, że masz swoje gadżety.
      "Lilak:*z rękoma na biodrach tupie stopą o podłogę i gapi się na drzwi* Ja tam w ogóle nie ogarniam jak to się robi i może lepiej żebym nie wiedziała bo zacznę szaleć. "
      Mary: Wątpię. Jak tak się o tym myśli to człowiek jest i odważny i ma mnóstwo pomysłów, ale jak przyjdzie co do czego to...zresztą sama wiesz lepiej chyba.
      "Jack: Mhyhyhy. Może jeszcze królu złoty?"
      Kelly: Dyrektorze brzmi lepej, a Tsu to teraz mój szef więc trochę szacunku brzydalu bo cię pogonie tam gdzie pieprz rośnie.
      "Jack: Już was widzę w tym schronisku."
      Lilka: Ta. Pierwsza minuta: Kelly pucia szczeniaki, Alex pucia szczeniaki, Ryuga drze się żeby szczeniak nie sikał mu na buta. Dwie minuty później: Kelly pucia szczeniaki, Alex bada szczeniaki, a Ryuga dostaje kurwicy bo szczeniak wszedł mu na głowę i zsunął koronę z głowy.*puka w drzwi* Kilka minut później Ryudze całkiem puszczają nerwy i wszyscy nie żyją.
      Kelly: Nie. Niby dlaczego?
      Alex: Nie wierzę, że Ryuga był by w stanie zabić szczeniaki...Lilce chodziło bardziej o ciebie i Kelly...Ale czemu?...Zabił tate może kompletuje jakąś chorą kolekcje.
      Kelly:...Wróćmy do rozmowy o szczeniakach. Zaczniemy od pani Peregri, a potem...Ryuga dokąd idziesz?
      Ryuga:...
      Kelly: Czekaj na mnie.
      "Ja: No wiem, że stwierdzam oczywistość, ale tak wyszło. Mary nie denerwuj się chcesz herbatę?"
      Mary: Nie denerwuje się.
      "Ja: Zgadzam się, ale czy to przypadkiem nie jest niezgodne z prawem. No chyba, że macie pozwolenia na takie rzeczy to w tedy przepraszam."
      Bastien: A jest coś nie legalnego w siedzeniu na przeciwko przesłuchiwanej osoby? Jeśli tak to od dawna powinienem siedzieć, a tak na poważnie który sąd uwierzy, że Mary weszła przesłuchiwanemu do głowy?
      "Lilka: Wreszcie. Można tak powiedzieć. Dwa pytania. Macie automat z kawą, czekoladą itp? Bo jeśli nie to zaniżacie poziom w Hadesie mają. Dwa: Mapa budynku. Takie są moje żądania U-U"
      Bastien: Automat mówisz...W bufecie stoją za dwa, ale osobiście uważam, że lepiej smakuje świerzo robiona i kawa i gorąca czekolada. Proszę za mną. *mówi prowadząc Lilke.*Masz namyśli akademie HD? No tak to rzeczywiście wystrzałowa organizacja. Ma w sobie naprawdę dużo energii. Osobiście uważam, że WBBA powinno za cel postawić sobie dorównanie jej w tym temacie.

      Usuń
    5. Jack: Nie uduś się Pony bo będzie mi przykro :)
      "Mary: Wątpię. Jak tak się o tym myśli to człowiek jest i odważny i ma mnóstwo pomysłów, ale jak przyjdzie co do czego to...zresztą sama wiesz lepiej chyba."
      Lilka: Tak niestety. Ale wyobraź sobie łącząc Zmorę i jej chęć do pozbawiania życia plus mnie. Z tego nie może wyjść nic dobrego, a w dodatku*patrzy przez dłuższy czas na Mary* Z resztą nie ważne.
      Jack: To trochę jak dać pytonowi króliczka i złościć się że pyton go zjadł.
      Ja: To była jakaś aluzja do mnie i do tego, że Lilka nie powinna mieć kompasu bo Zmora ją zje?
      Jack: Nie tak sobie filozofuję.
      Ja: Oczywiście.
      Lilka:Nie jestem żadnym królikiem-_-
      Jack: No wiesz. Zależy jak an to patrzeć Czarna.
      Lilka: Ciekawe jak ty będziesz patrzył jak ci oczy wydłubię...I o tym mówię. Tylko jedno mi w głowie.
      "Kelly: Dyrektorze brzmi lepej, a Tsu to teraz mój szef więc trochę szacunku brzydalu bo cię pogonie tam gdzie pieprz rośnie."
      Jack: Przerażająca wizja Pony.
      Lilak:*mina jej rzednie i przeklina w myślach swój niewyparzony język kiedy zaczyna rozumieć co mówiła* Ryuga wracaj mi tu mamy do pogadania!
      "Mary: Nie denerwuje się."
      Ja: No i bardzo dobrze.
      "Bastien: A jest coś nie legalnego w siedzeniu na przeciwko przesłuchiwanej osoby? Jeśli tak to od dawna powinienem siedzieć, a tak na poważnie który sąd uwierzy, że Mary weszła przesłuchiwanemu do głowy?"
      Ja: Skubany dobry jest.
      Lilka: Pewnie dlatego pracuje w WBBA.
      Ja: A jak powiem, że mam światków? Poza tym zagwarantowaliście mu uszczerbek an psychice pewnie teraz leży zasmarkany w koncie i ssie kciuk. I jak teraz wytłumaczysz to sędziemu?
      Lilka: Zawsze można wejść sędziemu do głowy...mówiłam, że ma złe myśli?
      *po wywodzie Bastiena*
      Lilka: Powiem tak...Daj mi pół godziny. Stało miasto i niema miasta. A problem z energią jest do rozwiązania.
      "No tak to rzeczywiście wystrzałowa organizacja."
      Jack:*mruczy sobie pod nosem* Ooo tak. Interesy z nimi kończą się naprawdę wystrzałowo, tak wystrzałowo wystrzelą cię na tamten świat, że pożałujesz.
      "W bufecie stoją za dwa, ale osobiście uważam, że lepiej smakuje świerzo robiona i kawa i gorąca czekolada. Proszę za mną."
      Lilka: Nie myśl sobie, że zamydlisz mi oczy czekoladą. Co z tą mapą budynku? Ewentualnie jak nie mapa to rozmowa z twoim przełożonym.

      Usuń
    6. Biochem?! *^*
      Zazdro mam.
      Jack: Jej pierwsze plany tam zmierzały.
      Ja: Tak.

      Usuń
    7. Kelly: Jasne. Ty byś jeszcze zatańczył na moim grobie.
      Mary; Chciałbym mieć węża.
      Ines: No tak.
      Mary: Nie wydziwiaj jescze tu jestem. Od gróźb do czynów daleko. Widzę co się z tobą dzieje kiedy Kelly zaczyna się bawić i dalej wątpię, że była byś w stanie zniszyć kogoś od środka.
      "Jack: Przerażająca wizja Pony."
      Kelly: Przerażająca to jest Hikaru bez makijażu, a to miało być śmieszne, ale ktoś tu nie powiem kto ma muchy w nosie.
      "Lilak: Ryuga wracaj mi tu mamy do pogadania!"
      Ryuga: Niby o czym?
      "Ja: Skubany dobry jest."
      Bastien: O jakim uszczerbku na zdrowiu teraz mówimy? Zatrzymany był traktowany zgodnie z wszystkimi zaleceniami tworzonymi na podstawie konwencji genewskiej. Jeśli chodzi o jego domniemanie zachowanie jest ono spowodowane strachem jaki wywołała u niego zblirzająca się odsiatka. Na załączonym w materiale dowodowym nagraniu widzimy dokładnie jak załamał się podczas spokojnej rozmowy z naszą agentką która nie wykazywała, żadnych złych intencji w stosunku do niego. Wirujący na stole bey miał za zadanie uspokoić obydwoje tak zwanym wyciem niestety to się nie udało. Jeśli mogę dodać coś od siebie na jego miejscu też wolał bym dostać się do ośrodka dla obłąkanych niż więzienia. Może i siedzą tam mordercy i inni odszczepiący ale z handelem ludzmi w tym dziećmi mimo wzorowych postaw strażników długo by nie po żył.*uśmuecha się półgębkiem* Miałem być prawnikem, ale coś nie pykło.
      "Jack:*mruczy sobie pod nosem* Ooo tak. Interesy z nimi kończą się naprawdę wystrzałowo, tak wystrzałowo wystrzelą cię na tamten świat, że pożałujesz"
      Bastien: To była aluzja do tego jak ta organizacja skończy.
      "Lilka: Nie myśl sobie, że zamydlisz mi oczy czekoladą. Co z tą mapą budynku? Ewentualnie jak nie mapa to rozmowa z twoim przełożonym."
      Bastien: Ja jednak nalegam. Niestety nie mogę wydać planu budynku tak od ręki, a dyrektor Otori ma napięty grafik więc tak czy siak musiała byś chwilę zaczekać.
      Ja; Nie ma czego zazdrościć. Naprawdę.

      Usuń
    8. Jack: Pony jak możesz tak w ogóle myśleć.
      Lilak: Ja też chciałam węża, ale Kruk mi nie pozwala.
      Ja: Po moim trupie.
      Lilka: Może to faktycznie przesada w końcu mam już całe zoo.
      Jack: Wiecie, że pytony układają się koło ofiary żeby sprawdzić czy się mieści.
      Ja:Musiałeś to powiedzieć-_-
      Lilka: Ty Jack lepiej trzymaj węża w spodniach.
      Jack: C-co? XD Ja o prawdziwym wężu, a ta o...XD
      Lilka:*widzi, że Jack się śmieje i uśmiecha się pod nosem*
      *Mary: Nie wydziwiaj jescze tu jestem. Od gróźb do czynów daleko. Widzę co się z tobą dzieje kiedy Kelly zaczyna się bawić i dalej wątpię, że była byś w stanie zniszczyć kogoś od środka."
      Lilak:*przygryza wargę żeby tylko nie wybuchnąć psychopatycznym śmiechem* Widzę, że coś nie wierzysz w moje możliwości ty i Buc jednak jesteście rodzeństwem.
      "Kelly: Przerażająca to jest Hikaru bez makijażu, a to miało być śmieszne, ale ktoś tu nie powiem kto ma muchy w nosie."
      Jack: Pony rozmawiam z tobą chyba nie muszę dalej tłumaczyć.
      "Ryuga: Niby o czym?"
      Lilka:*niby ma zacząć coś mówić, ale zamyka buzię*
      Ja: Wątpię żeby, aż taką reakcje spowodowała myśl o dosiadce. Nie rozśmieszaj mnie tu wszyscy dobrze wiemy jak działa wycie Wolfa i to nie jest kołysanka tylko pieśń żałoba. A czyli chce pan celowo wsadzić go do ośrodka psychiatrycznego by narazić go na niebezpieczeństwo ze strony przebywających tam? To skandal.
      Jack: Łał. Brawo. Dzięki za zdenerwowanie Kruka. I do końca tygodnia mamy przejebane.
      Ja: Wysoki sądzie proszę o ukaranie tego młodego człowieka za używanie niecenzuralnych słów na sali rozpraw.
      Juli:*siedzi sobie i ciumka żelki* Juli mówi 50 żelków za brzydkie słówka^^
      Ja: Cieszę się, że moja prośba została rozpatrzona pozytywnie. A co do sprawy. Pan kręci Panie Bastien. Co z ,, Przysięgam mówić prawdę całą prawdę i tylko prawdę?"
      Lilak: Istnieje całą prawda, tylko prawda i gówno prawda.
      Juli: Juli mówi 50 żelek^^
      Lilak: Co?! Nawet ja?! Chyba żartujesz. Ja nie brałam w tym udziału ale właśnie zamierzam.
      Ja: Ciśnienie mi skoczyło. Proszę o herbatę. Wysoki sądzie proszę o odroczenie rozprawy do dnia w którym zgromadzimy więcej dowodów. Czyli do rozdziału w którym dowiemy się co z porwanymi ludźmi to może zmienić sytuację mojego klienta. Poza tym mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia, a mianowicie EDB i ,,Zagrożenia dla bezpieczeństwa w czasie pokoju".
      Lilka: Jack stój z tą herbatą. 5 szklanek odkąd wróciła ze szkoły to zdecydowanie za dużo-_-
      Lilka: Zgłaszam sprzeciw wysoki sądzie...byłam spragniona.
      Lilka: Chyba wrażeń.
      Ja: U^U
      "Bastien: To była aluzja do tego jak ta organizacja skończy."
      Jack: Mało mnie to obchodzi mnie już dawno tam nie będzie.
      Lilka: Dobra. Niech będzie, ale nich się spręża bo zacznę tu chodzić na własną rękę, a tego nie chcecie.
      Ja: Domyślam się, że masz pełno nauki, ale z drugiej strony po trzech latach liceum na tym kierunku jest czym się pochwalić. Zostanie lekarzem to było moje marzenie. Ja i biologia się kochamy natomiast z chemią już nie konieczne wiec takie rozszerzenie by mi nie pasowało na przykład. Rozumiem, że po maturze wybierasz się na studia o tym samym profilu i zostaniesz lekarzem?^^
      Jack: Ciebie po chumanie czeka praca w Mac'u :)
      Ja: No chyba nie-_- Zawsze jeszcze mogę zmienić profil.
      Lilka:*mruczy pod nosem* Psycholog to raczej marny z ciebie.
      Ja: Słyszałam to!
      Jack: Najpierw to ty się skup na Rosyjskim i Matmie.
      Ja: Musiałeś poruszyć drażliwy temat-_-
      Jack: Tak :)
      Ja: Jak wy mnie kochacie.

      Usuń
    9. Kelly: No jakoś mogę. Wiesz ty tak naprawdę to nikogo nie lubisz. Takie zakamuflowane emo jesteś.
      Lilak:*przygryza wargę żeby tylko nie wybuchnąć psychopatycznym śmiechem* Widzę, że coś nie wierzysz w moje możliwości ty i Buc jednak jesteście rodzeństwem.
      Mary: Wręcz przeciwnie.
      Kyoya: Ypu to moja siostra. Bez względu na to jak głupia by nie była.
      Mary: Nie pozwalaj sobie smarkaczu.
      Kyoya: Nie rozkazuj mi babciu.
      "Lilka:*niby ma zacząć coś mówić, ale zamyka buzię*"
      Ryuga: *unosi jedną brew*
      Bastien: Bez urazy, ale widziałem dużo więcej mend społecznych niż pani. Znam ten element dużo lepiej i wiem jak reaguje. Co do reszty pragnę przypomnieć pewną klauzulę. Każdy brak dowodów rozpatruje się na kożyść oskarżonego oraz każdy jest niewinny dopóki nie udowodniu mu się winy. *podaje Juli paczkę żelek* Chciałbym jeszcze wnieść o wprowadzenie ustawy o 50 żelkach do protokołu głównego.
      "Lilka: Dobra. Niech będzie, ale nich się spręża bo zacznę tu chodzić na własną rękę, a tego nie chcecie."
      Bastien: Czrgo chcemy a czego nie to dla nas samych czasem jest tajemnicą. Kawe, cherbate, kakao?
      Ja: Nie. Krojenie żywych ludzi to nie dla mnie. Ja się widzę w laboratorium otoczona probówkami. Wirusologia, bakteriologia, kosmetologia, farmacja, technologia żywienia. To moje klimaty

      Usuń
    10. Jack: Ciekawie. A z kont wiesz, że nie udaję i chcę żebyście tak myśleli?
      Lilka:*tylko się chichra*
      "Ryuga: *unosi jedną brew*"
      Lilka: Yh. Nic po prostu sory.
      Ja: Nie ja się nie czuję urażona. Skąd-_- Cieszę się że doszliśmy do porozumienia.
      Juli: Żelki!^^
      Jack: Czy to nie jest próba przekupstwa?
      Ja: Cicho. Mam do pana jeszcze kilka pytań, które nurtują mnie od bardzo długiego czasu. Co pan i pana kolega Hisoka robili z Glimer, a w tedy Betty? To zbieg okoliczności czy od początku byliście tam jako tajniacy z WBBA?
      Jack: Wiesz, że mogli tam po prostu grać tych "złych".
      Ja: Cicho. Ja tu zadaję pytania w tej chwili.
      Jack: Już spokojnie poco te nerwy?
      Ja: Ja jestem spokojna chyba widać prawda?
      Jack: Może tak ale mam wrażenie, że od środka wybuchniesz.
      Ja: Podziekój polonistce.
      Jack: A z EDB to ty sie anuczyłaś? Bo ja nie będę potem słuychać ,,Jack weź coś zrób. Myslisz, że to będzie dobrze? Boże co za człowiek? Skąd on bierze te pytania? Z kosmosu?"
      Ja: Z EDB już umiem myśłam, że tego jest więcej, a to tylko jedna tabela.
      Jack:....Polski.
      Ja:-_-
      "Bastien: Czrgo chcemy a czego nie to dla nas samych czasem jest tajemnicą. Kawe, cherbate, kakao?"
      Lilka: Kawę, czarną jak moja dusza. Filozof, prawnik, agent, może jeszcze ogrodnik? Ja dobzre wiem czego chcę. Chcę poromawiać z Tsubasą albo najlepej sam mie zaprowadź do tego pokoju gdzie siedzi ta łajza.
      "Ja: Nie. Krojenie żywych ludzi to nie dla mnie. Ja się widzę w laboratorium otoczona probówkami. Wirusologia, bakteriologia, kosmetologia, farmacja, technologia żywienia. To moje klimaty."
      Ja: Łu. A to już nie moje klimaty.
      Lilka: Boże. Moja matka O-O
      Jack: Kruk mogę prosić cię na stronę?
      Ja: Idę, idę.

      Usuń
    11. elly: Bo tylko byś na tym stracił, a wydajesz się rozgarnięty by nie popełnić takiego gównianego błędu.
      "Lilka: Yh. Nic po prostu sory."
      Ryuga: *mruknął/warkną jak kolwiek nazwie się ten specyficzny Ryugowaty dźwięk i sobie poszedł *
      "Ja: Nie ja się nie czuję urażona. Skąd-_- Cieszę się że doszliśmy do porozumienia. "
      Bastien: W takim razie wnoszę rozchmurzenie się tej minki.
      "Ja: Co pan i pana kolega Hisoka robili z Glimer, a w tedy Betty? To zbieg okoliczności czy od początku byliście tam jako tajniacy z WBBA?"
      Bastien: Przejdźmy na "ty" jeśli to możliwe . Jestem Bastien, a nie jakiś tam pan. W Dark Nebuli faktycznie byliśmy umueszczeni jako podwójni agenci. A więc miała na imię Glimer. Szkoda, że dowiaduję się o tym w ten sposób.
      "Lilka: Kawę, czarną jak moja dusza. Filozof, prawnik, agent, może jeszcze ogrodnik? Ja dobzre wiem czego chcę. Chcę poromawiać z Tsubasą albo najlepej sam mie zaprowadź do tego pokoju gdzie siedzi ta łajza."
      Bastien: Filozof, prawnik, agent, towarzysz rozmowy, barista i strzelec wyborowy. *stawia przed Lilką małą filiżankę kawy* Proszę bardzo mała czarna raz. Na marginesie didam, że jak to wypijesz to do jutra nie zaśniesz. Zdecydowana z ciebie kobietka widzę. Dobrze. Skończ kawę, a potem cie zaprowadze Dyrektor powinien już skończyć. I bez tego "łajza" naprawdę nie widzę potrzeby używania takiego brzydkiego jezyka w tak miłym momencie

      Usuń
    12. Jack: Widzę Pony, że demony przeszłości do ciebie wracają. To taka rada od koleżanki po fachu rozumiem?
      "Bastien: W takim razie wnoszę rozchmurzenie się tej minki."
      Ja: Wniosek został rozpatrzony pozytywnie :)
      Lilka: Kruk masz niewyparzony język zdradziłaś mu sekretną tożsamość Glimer.
      Ja: O-O
      Lilka: Jak mogłaś ona piła ze mną mleko czekoladowa.
      Ja: O^O
      Lilka: A ty ją zdradziłaś. Wstydź się.
      Ja: U_U
      Lilka: Ta zdrada krwi wymaga...zabić Zmorę.
      Ja: A co ona ma do tego?
      Lilka: Ona nie musi mieć coś do sprawy żeby zginąć-_- Ją trzeba unicestwić i ja to zrobię. Zabiję ściero.
      " Przejdźmy na "ty" jeśli to możliwe . Jestem Bastien, a nie jakiś tam pan."
      Ja: Kruk. Biały Kruk B-/
      Jack: My name is Bond, James Bond B-/
      Ja: Hyhy. A tak serio to mam na imię Angelika, ale nikomu nie zdradzajcie tej "ogromnej" tajemnicy ;)
      Jack: Faktycznie wielka tajemnica.
      "Bastien: Filozof, prawnik, agent, towarzysz rozmowy, barista i strzelec wyborowy."
      Lilka: Widzę człowiek otwarta księga. Barista? Chyba fartuszka brakuje.*bierze filiżankę do ręki podstawia pod nos, ale po chwili jednak odstawia filiżankę* Chyba jednak podziękuje. Co z Tsubasą? Trochę mi się śpieszy, a może lepiej sama poszukam kolegi do którego przyszłam z naprawdę wystrzałową wizytą. ,,Łajza" to i tak mało brzydka nazwa. Zdecydowanie znam gorsze.

      Usuń
    13. Kelly: Gdzie tam. Ja nic takiego nie mam, a fach mamy inni ja jestem wojownik, a o tobie nie można tego powiedzieć.
      Bastien: Żeby wszystkie moje wnioski miały tyle szczęścia.
      Hisoka: Jak ten o obowiąskowych mundurach dla agentek?
      Bastien: *rzuca butem w Hisokiego ale ten z pokerową twarzą robi unik* Po czyjej ty jesteś stronie? Nie uważam, żeby zdradzie sekretnej tożsamości trupa mogo by mu w jakiś sposób zaszkodzić. A więc miło mi cię poznać Kruk.
      "Lilka: Widzę człowiek otwarta księga..."
      Bastien: Raczej wszechstronne uzdolniony. Nie wątpię, że potrafisz jednak do nadal mój szef i obrażanie go w mojej obecności nie jest nia miejscu. Zresztą choćmy do niego.

      Usuń
    14. Jack: Pony masz całkowitą rację. Jesteś prawdziwym wojownikiem ninja w kucykach. Strzeżmy się. Ale jakieś konkretne te mundury czy a'la Czarna na patrolu?
      Lilka:...Na pewno nie takie o jakich ty myślisz-_-
      Jack: Pewnie nudziarze w tym WBBA dobrze, że Pony i jej koleżanki tam przygarnęli to trochę rozruszają towarzystwo.
      Lilka:*facepalm* OMFG *i zerka na Bastiena mrucząc pod nosem* Za moment ty możesz być trupem.*mówi normalnie* Nie mówiłam o twoim szefie bo Tsubasa jest całkiem w porządku...na razie. Mówię o tym sukinsynu, którego Mary przesłuchiwała. W ogóle to ty przodem muszę mieć cie na oku.

      Usuń
    15. Kelly: A ty obracasz kota ogonem. Potrafisz kogoś polubić? Tak naprawdę?
      Hisoka: *uśmiecha się pod nosem *
      Bastien: Pamiętaj o swoim "Nie odzywam się jeśli nie mam nic ważnego do powiedzenia" Twoje własne słowa.
      "Pony i jej koleżanki tam przygarnęli to trochę rozruszają towarzystwo"
      Kelly: Phahahaha! No jasne. :P
      Bastien: Trzeba było tak od razu. Nie ogarnąłem bo to było zbyt łagodne jak na kogoś takiego jak on. I to jasne, że muszę iść przodem. Przecież jesteś tu pierwszy raz w życiu.

      Usuń
    16. Ja: Tak.
      Lilka: Tak! Cud! Słowa, które wypłynęły z jego ust były prawdziwe!
      Jack: Oj Czarna nie krzycz bo następnym razem jak będziesz potrzebować nagiego modela to nie przyjdę :)
      Lilka: Słucham? O-O A teraz to coś kręci-_-
      Jack:*pełen udawanej urazy* Ja? Skąd. Czarna ranisz mnie. Następnym razem jak mnie o coś takiego poprosisz to powiem ci, że nie jestem w nastroju. To naprawdę zaskakujące jak łatwo odtrącasz miłość.
      Lilka: Serio? Wiesz nie sądziłam, że łączy nas tak głębokie uczucie. Zawsze myślałam, że twoją jedyną prawdziwą miłością jesteś ty sam.
      Jack: Widzisz myliłaś się. Ale to już nie ważne bo złamałaś mi serce i teraz krwawię.
      Lilka: Jakoś nie widać.
      Jack: A jednak. Chcesz żebym się pociął. Jednak jesteś perfidna.
      Lilka: Świetny refleks, a teraz skończ i zajmij się sobą na pięć minut.
      "Hisoka: *uśmiecha się pod nosem *
      Bastien: Pamiętaj o swoim "Nie odzywam się jeśli nie mam nic ważnego do powiedzenia" Twoje własne słowa."
      Lilka: Ja jednak nie ogarniam facetów U.U
      Jack: Mogę ci dać osobiste korepetycje :)
      Lilka: Dajesz. Po prostu, aż się palę żeby posłucha tych wywodów a'la: ,,No wiesz, Czarna. Amm. Emm. Chodzi o to, że na filmach największe łotry się pozdrawiają, nic nie mówią, tylko kiwają głowami. Skinięciem mówią: ,,jestem sukinsynem i widzę, że ty też jesteś sukinsynem, ale ja jestem większym sukinsynem niż ty kiedykolwiek byłeś". Oczywiście nic nie mówią bo są jak Wolverin i Magneto i jakieś zbędę słowa zakłóciłyby ich męskie wibrację.(Ja: Kiedyś czytałam coś takiego i mi się przypomniało XD)
      Jack: Nie mam pojęcia o czym mówisz O.O
      Lilka: To dobrze. Własnie o to mi chodziło. Żebyś posiedział chwilę cicho, a teraz idź pomyśl nad tym co mówiłam.
      Jack:*całkowity nie ogar w tym momencie* Kim ty jesteś dziewczyno? O.O
      Lilka: Waszym najgorszym koszmarem! Phahahah ehe eham. Yhym. Kłaczek :D
      Jack: Nie ogarniam cię jednak. Złamałaś mi serce.
      Lilka: Ubolewam.
      Jack: Czy ty mnie przedrzeźniasz?
      Lilka: Ja? Ciebie? Jak bym mogła. Niesamowite, że coś tak podłego przyszło ci do głowy. Chyba się pogniewany Jack :)
      Jack: Bardzo śmieszne, Fox-_-
      Lilka:*rozkłada ręce* Nie zamierzałam być zabawna, ale skoro tak uważasz*uchyla jedna powiekę patrząc na Jacka* Myhy.
      Jack:-_-
      "Bastien: Trzeba było tak od razu. Nie ogarnąłem bo to było zbyt łagodne jak na kogoś takiego jak on. I to jasne, że muszę iść przodem. Przecież jesteś tu pierwszy raz w życiu."
      Lilka: Przecież mówiłam, że to łagodne określenie. Dokładnie idziesz pierwszy bo coś mi tu w tobie nie pasuje. Jesteś podejrzany.
      Jack: Tobie w każdym coś nie pasuje. W końcu jeszcze się taki nie urodził co by jej dogodził. Ja na twoim miejscu emm....jak ci tam? Boniek? A no tak Bastien. Tak jak mówiłem ja na twoim miejscu uważałbym na nią. Ona wycięła by ci serce i przeszłaby po twoim trupie na nutach z wysokim obcasem.
      Lilka: Szpilkach?
      Jack: Nie nie szukam gwoździ do trumny już mówiłem.
      Lilka: Nie oto mi chodzi. Ja nie chodzę w szpilkach.
      Jack: Ale zawsze możesz :)
      Lilka: W sumie...moda i walka. To mogłoby pójść w parze. Będzie trzeba to wypróbować kiedyś. W końcu Vanessa mi raz mało ręki nie złamała obcasem. Ha! Ale miała minę jak wyrzuciłam go jej do ścieków. Ach, to były czasy.
      Jack:*przeciera skroń*

      Usuń
    17. Kelly: Nie odpowiedziałeś. Mam sobie przyznać rację?
      "Jack: Oj Czarna nie krzycz bo następnym razem jak będziesz potrzebować nagiego modela to nie przyjdę :)"
      Bastien: Ale wy wiecie, że pornografa dziecięca jest karalna?
      "Jack: Widzisz myliłaś się. Ale to już nie ważne bo złamałaś mi serce i teraz krwawię."
      Kelly: Krzycz głośniej to przybiegnie Alex i cie połata.
      "Lilka: Ja jednak nie ogarniam facetów U.U"
      Kelly: Bo to kosmici są. Wiesz my jesteśmy z Wenus oni z Marsa. Trzeba dużo czasu i praktyki, żeby biegle mówić po Marsjańsku.
      "Lilka: Przecież mówiłam, że to łagodne określenie. Dokładnie idziesz pierwszy bo coś mi tu w tobie nie pasuje. Jesteś podejrzany."
      Bastien: Przeszkadza ci to, że jestem facetem. Nie zaprzeczaj bo to prawda. Już tak masz nie twoja wina. *ignoruje Jack'a bo po pierwsze nie mówi nic ciekawego a po drugie się wtrąca *

      Usuń
    18. Jack: Przecież powiedziałem, że tak. Potrafię kogoś polubić tak naprawdę.
      "Bastien: Ale wy wiecie, że pornografa dziecięca jest karalna?"
      Jack: I? Byłem dobrowolnie w jej pokoju.
      Lilka: Nie byłeś. Poza tym za kogo ty mnie masz Francuziku za jakiegoś Trynkiewicza?
      Jack:*nie słucha jej* Wiecie Czarna powiedziała, że jej szkicownik jest jak pamiętnik tylko zamiast słów umieszcza tam obrazki.
      Lilka: Możesz być pewien, że już nigdy o niczym ci nie powiem.
      Jack: Nie będę płakał, Czarna.
      Lilka: Yh. Przestań.
      Jack: Niby co?
      Lilka: Się tak zachowywać. Jakby, jakby...
      Jack: Tylko mi tu nie płacz.
      Lilka: Nie zamierzam.
      Jack: Ale tak wyglądałaś.
      Lilka: Mam leprze powody do płaczu niż twoje docinki U-U
      Jack: Nie zamierzałem cię ranić.
      Lilak: I znów to robisz!
      Jack: Nie.
      Lilak: Tak. Widziałam.
      Jack: To czas wybrać się do okulisty.
      Lilka: Sam się wybierz do kulisty.
      "Kelly: Bo to kosmici są. Wiesz my jesteśmy z Wenus oni z Marsa. Trzeba dużo czasu i praktyki, żeby biegle mówić po Marsjańsku."
      Lilak: Myślę, że obie dobrze wiemy, że z kosmitami dogadałybyśmy się szybciej.
      "Bastien: Przeszkadza ci to, że jestem facetem. Nie zaprzeczaj bo to prawda. Już tak masz nie twoja wina."
      Lilka: Dokładnie, może i tak mam, ale to nic osobistego...Poza tym bardzo to widać? I daleko jeszcze?

      Usuń
    19. Kelly: Phi. Jasne. Niby kogo?
      Bastien: Poprostu się upewniam. Wiecie my tu gadu gadu, a może ja tu powinien na policję dzwonić.
      "Lilak: Myślę, że obie dobrze wiemy, że z kosmitami dogadałybyśmy się szybciej."
      Kelly: Mów za siebie. Ja się na Marsie wychowałam. Z facetami się dogaduje od tak. *nie udaję jej się pstryknąć palcami ale się tym nie przejeła* Przez to trudno mi się dogadać z dziewczynami i nie mam koleżanek. :( Biedna ja. Wiecie, że na 14 punktów na liście symptomów, że twoja dziewczyna jest wariatką mam, aż 7?
      Bastien: Nie bardzo. Tylko wtedy gdy mówisz, że jestem podejrzany i dlatego mam iść przodem. Nie daleko tak praktycznie jesteśmy na miejscu.

      Usuń
    20. Jack: To tajemnica Pony, a tajemnic się nie zdradza :)
      Lilak: Hahahah! Policja?! Phahahah! O Boże*wyciera łezkę rozbawienia, której nawet nie uroniła* Tak oni to by mi mogli dożo zrobić. Dobra Kelly w takim razie mówię za siebie. A ja to co? Zarywasz ze mną? Dobra.
      "Wiecie, że na 14 punktów na liście symptomów, że twoja dziewczyna jest wariatką mam, aż 7?"
      Jack: Słabiutko Pony. Powinnaś co najmniej 10 zdobyć.
      "Nie daleko tak praktycznie jesteśmy na miejscu."
      Lilka:Świetnie*uderza pięścią w otwartą dłoń* Starczy tego odkładania emocji w czasie.

      Usuń
    21. Kelly: No jasne. Kłamiesz i tyle.
      " Zarywasz ze mną? "
      Kelly: Zarywasz ze mną. XD A nagrodę w kategorii najbardziej nie odpowiedniego przejęzyczenia się otrzymuje. Liliana Fox.
      "Jack: Słabiutko Pony. Powinnaś co najmniej 10 zdobyć"
      Kelly: Bez zdrowego na umyśle faceta nie mogę obiektywnie ocenić pozostałych 7. Więc sory chwilę poczekasz na wiarygodny wynik.
      "Lilka:Świetnie*uderza pięścią w otwartą dłoń* Starczy tego odkładania emocji w czasie."
      Bastien: Dyrektorze panienka Fox do pana.
      Tsubasa: Wpuść ją.
      Bastien: Droga wolna.

      Usuń
    22. *wszyscy jak stali tak leżą i się duszą*
      Ja: O Boże popłakałam się.
      Lilka: To było od początku planowane XD
      Jack: Chyba przez palce Kruka.
      Ja: A tak mkną szalone po tej klawiaturze nie zwracając uwagi na to co robią XD
      Lilak: W każdym razie otrzymałam nagrodę!^^
      Jack: O Boże. Nie Pony nie kłamię.
      "Kelly: Bez zdrowego na umyśle faceta nie mogę obiektywnie ocenić pozostałych 7. Więc sory chwilę poczekasz na wiarygodny wynik."
      Jack: W takim razie będę czekał z niecierpliwością i nie tylko o wynikach mówię*dostaje w tył głowy* -_-
      "Bastien: Dyrektorze panienka Fox do pana."
      Lilka: Weź przestań z tą panienką ile ty masz lat 50? Gadasz jak kierowca mojego autobusu. Poza tym miałeś mi zaprowadzić do tej łajzy*wchodzi do gabinetu* Witam szanownego pana dyrektora Otori'ego i pytam o zdrowie jego. Zapomnij. Gdzie siedzi ta łajza, Tsubasa? Chcę go widzieć.

      Usuń
    23. Kelly: Udowodnij.
      "Jack: W takim razie będę czekał z niecierpliwością i nie tylko o wynikach mówię"
      Kelly: Hyhy *z głowy wylatuje jej dymek na którym wyświetlają się obrazki: Tajemniczy pan x wybiega z mieszkania krzycząc: To jakaś wariatka jest!
      Kelly: *już wyglądająca doroślej woła biegnąc za nim po schodach *Ale tak w skali od 1 do 14 to na ile!?
      Pan X: 15! Odpieprz się odemnie wariatko!
      Kelly: Wariatko!? Możesz zapomnieć że kiedyś zobaczysz nasze dzieci!
      Pan X: Jakie dzieci? Przecież my nie mamy dzieci!
      Kelly: Tym bardziej!*
      Kelly: Hyhyhy. ^^
      Tsubasa: Niestety to niemożliwe. *poprawia papiery* Miał wypadek.
      Bastien: Wypadł przez okno...tak szczerze po 5 upadku straciłem rachubę.

      Usuń
    24. Jack: Zaraz wracam*wychodzi*
      Lilak: Masz wyobraźnie po mamie...Ja też :3
      Ja: To ten moment w którym tulimy?^^
      Lilak: Nie-_-
      Ja: U^U
      "Tsubasa: Niestety to niemożliwe. *poprawia papiery* Miał wypadek.
      Bastien: Wypadł przez okno...tak szczerze po 5 upadku straciłem rachubę."
      Lilak: Eh*jednym machnięciem ręki wszystkie papiery układają się na kupce* A co mnie to obchodzi. Żyje czy nie?

      Usuń
    25. Kelly: Tylko się pospiesz bo sobie inne zajęcie znajdę.
      Tsubasa: A jak myślisz?

      Usuń
    26. Lilak: Musi żyć żebym ja mogła go zabić.
      Jack:*wchodzi ciągnąc za sobą jakąś dziewczynę o fioletowych włosach* Tadam-_- Chciałaś dowodów to je masz. Żyje i oddycha.
      Abigail:*stoi niepewnie się rozglądając i niema zamiaru puścić ręki Jacka po dłuższej ciszy mówi do niego szeptem z ukosa* Wszyscy się gapią.
      Jack: W końcu jest na co.
      Abigail: Głupek-_-*zabiera rękę* Cześć jestem Abi. Kuzynka Simona.
      Lilka: Kogo?
      Abigail: Ymm*niepewnie patrzy na Jacka i z powrotem na Lilkę* No...
      Lilka: No nieźle nawet imię masz sfałszowane.
      Jack: Nic nie fałszowałem.
      Abigail: W coś ty się wpakował?
      Jack: W nic. Nie przeżywaj.
      Abigail: Nie przeżywaj? Nie przeżywaj?! Czy ty sobie żartujesz?! Wiesz jak się martwiłam?! Co ja gadam jak my się martwiliśmy! Co ty sobie wyobrażasz, że cie mamy gdzieś?! Ty idioto!*na skraju płaczu*
      Jack:*rozmasowuje skroń*
      Lilka: WTF? O-O

      Usuń
    27. Tsubasa: Przykro mi, ale muszę cię rozczarować. *wraca do papierów*
      Bastien: Taki los. Wstąpił w odwieczne ramy kręgu życia i śmierci.
      Kelly: Szymek. Hyhy. Cześć Abi.*okrąża dziewczynkę i Jacka po czy staje przed nimi* Coś nie wygląda na to żebyś ją zbytnio lubił. No popatrz tylko chwile tu z nią jesteś i już doprowadziłeś ją do płaczu. Brawo.* klaszcze*

      Usuń
    28. Lilka:*chodzi w tą i z powrotem po gabinecie mrucząc coś pod nosem, że WBBA niby takie porządne i wreszcie staje i patrzy na Tsubasą jak na tego ostatniego oszusta* Dobra skoro tak to żegnam Tsubasa*wychodzi sobie na korytarz i gdzieś idzie*
      "Kelly: Szymek. Hyhy."
      Lilka: Szymciunio. Mały Szymciunio. Zgadza się Szymciuniu?
      Jack: Skończ Czarna-_-*głaszcze Abi po głowie bo się przyczepiła i nie chce odczepić* Wydaje ci się Pony. Po prostu płaczem reaguje za stres.
      Lilka: Akane też*zagląda do jakiegoś pomieszczenia*
      Abi: Sam się reagujesz i jesteś głupi.
      Jack: Tak, ja ciebie też Abigail, ja ciebie też.

      Usuń
    29. Tsubasa: *wzdycha i wraca do papierów* Odprowadz ją.
      Bastien: Lilka! A dokąd teraz się wybierasz?
      Kelly: Jasne. Niby czym miałaby się stresować? Jest z tego wymiaru więc bey'e to dla niej norma, ludzi w koło za dużo nie ma... Więc został strach spowodowany pokazaniem się jej oprawcy. Znasz jakiegoś Szmusiu?

      Usuń
    30. Lilak: Ja nigdzie*otwiera kolejne drzwi i mruczy pod nosem* Jak za pięć minut się na czymś nie wyładuje to mnie rozniesie*wyjmuje kompas* Coś za często tego używam*wzrusza ramionami i przechodzi przez portal po czym ten się zamyka*
      Jack: Nie drąż. Nie twoja sprawa Pony.
      Abi: Wracasz ze mną do domu.
      Jack: Lecę.
      Abi: Bo pójdę po Ethana.
      Jack: To przerażająca groźba. Staruch wyciągnie swoje dobre rady czy stwierdzi, że jestem dupkiem i powinienem przeprosić za swoje dupkowe zachowanie?
      Abi: Przestań. Chodź na chwilę przestań być kąśliwy.
      Jack: Nic nie poradzę już taki jestem.
      Abi: Tak? To idę po Ethana*zmierza w stronę drzwi*
      Jack: O nie, nie, nie. Nigdzie się nie wybierasz*ciągnie ją z powrotem*

      Usuń
    31. Kelly: Będę robić co będę chciała, a ty nie masz mocy, żeby mi zabronić. *uśmiecha się wrednie po czym wskakuje na żyrandol i zawisa na nim głową w dół* No to teraz mi może wytłumaczysz droga Abi dlaczego Jack boi się Ethana.

      Usuń
    32. Jack: A mnie dużo obchodzi co ty robisz. Równocześnie dobrze mogłabyś spaść z tego żyrandola i miałbym to gdzieś, ale nic sobie nie zrobisz bo wylądujesz na czterech łapach :)
      Abi: Jaki Jack? O.O
      Jack: Ja Abi. Jej chodzi o mnie.
      Jack: Zacząłeś używać tamtego imienia...Ja...No rozumiem. To twoja decyzja. Si...znaczy Jack on nie boi się Ethana i w tym rzecz, ale może by jakoś go namówił żeby wrócił.
      Jack: On i tak dużo nie gada, ale jest mi tu nie potrzebny. Już sobie wyjaśniliśmy co mieliśmy.
      Abi: Nic sobie nie wyjaśniliśmy bo się wydzierałeś. I powiedziałeś, że...że...*zaraz się rozpłacze*
      Jack: Dobra Abi chodź odprowadzę cię do domu nie będziemy tu o niczym gadać.

      Usuń
    33. Kelly: Nie udawaj, że się martwisz. Jesteś dupkiem i tyle. Koniec pieśni. *zaczyna się bujać na boki*
      Mary: A według ciebie co ci to da?
      Kelly: Uczucie ulgi po przeprowadzeniu szczerej rozmowy.
      Mary: Jasne.
      "Jack: Ja Abi. Jej chodzi o mnie."
      Kelly: "jej" ma imię i to nawet nie jedno. Więc sobie wybierz któreś i go używaj.
      "Jack: On i tak dużo nie gada"
      Mary: Powinieneś brać z niego przykład.
      Kelly: XD
      "Abi: Nic sobie nie wyjaśniliśmy bo się wydzierałeś. I powiedziałeś, że...że...*zaraz się rozpłacze*"
      Kelly: Znowu. Niewiem co chciałeś mi udowodnić ale ci się nie udało. Szymku.

      Usuń
    34. "Mary: Powinieneś brać z niego przykład.
      Kelly: XD"
      Jack: Podzielam twoją reakcję Pony.
      "Kelly: Znowu. Nie wiem co chciałeś mi udowodnić ale ci się nie udało. Szymku."
      Jack: Ty już dobrze wiesz co. Skończ z tym Szymkiem dobrze wiesz, że mam inne imię i jego masz używać.
      Abi:*krzywi się* Idziesz ze mną czy ci się to podoba czy nie!*krzyczy, ale i tak nie unosi za specjalnie głosu* A dla podkreślenia mojego zdenerwowania tupnę sobie nogą. O!*gdzieś w tym momencie wykonuje czynność*
      Jack: No oczywiście popłakałaś sobie to teraz postaw na swoim. Nie rób tych min i nie tup mi tu bo już nie masz pięciu lat...dobrze wiesz jak to na mnie działa.
      Abi:...
      Jack: Ha! Oczywiście, że wiesz i dlatego to zrobiłaś. Za długo ze mną siedziałaś cwaniaro. Chodź łapać tą taksówkę.
      Abi: Zwycięstwo :)
      Jack: Tak wygrałaś to dziecino, a teraz się rusz.
      Abi: Dziecino?
      Jack: Taki nowy tekst. Chciałem wypróbować.
      Abi: A znalazłeś sobie chociaż jakąś dziewczynę? A przepraszam zapomniałam, że nie szukasz gwoździa do trumny.
      Jack: Gwoździa nie znalazłem, ale za to szpilkę tak.
      Abi: A chociaż ładna?
      Jack: No chyba brzydkiej bym sobie nie znalazł, prawda? Ale oczywiście nie tak ładna jak moja droga kuzynka :)
      Abi: Bajerant :)
      Jack: Dobry bajer to połowa sukcesu.
      Abi:*szeptem i patrzy na Kelly bujającą się na żyrandolu* To twoja dziewczyna?
      Jack:* mina, że WTF i wybuchasz szczerym śmiechem* No przecież. Ta co z nią rozmawia też i ta piekielnica co tu wcześniej była również. Zastanów się czasem co ty mówisz.
      Abi: Serio pytałam...czyli nie masz dziewczyny?
      Jack: Nie.
      Abi: To może inaczej. Czy masz kogoś na oku?
      Jack: Tak.
      Abi: Ha. I jesteśmy w domu. Gdzie jest? Która to? Przedstawisz mnie?
      Jack: Gdzieś. Pewna ładna. I nie.
      Abi: Bo będzie mi przykro.
      Jack: Trudno. Postaram się nie rzucić z tego powodu w przepaść.
      Abi: Co się z tobą dzieje? Chodźmy na lody co?
      Jack: Jest Grudzień Ethan mi będzie głowę suszył. Normalnie druga Czarna wersja męska. A z resztą w opowiadaniu nie to możemy iść.
      Abi: Zaczepiam się^^*bierze Jacka pod rękę* Zaproś może i swoje koleżanki co? Kelly i...*patrzy na Mary bo nie ma pojęcia kim jest* Emm. Chcecie iść z mani na lody?
      Jack:*mruczy coś o tym, że jego kuzynka doprowadzi go do bankructwa*

      Usuń
    35. Kelly: A ja podzielam zdanie Mary. Oj już dobrze dokładamy Szymka do szafy i zapominamy, że istniał...chomiczku.
      "Jack:* mina, że WTF i wybuchasz szczerym śmiechem* No przecież. Ta co z nią rozmawia też i ta piekielnica co tu wcześniej była również. Zastanów się czasem co ty mówisz."
      Kelly: Czyli mnie zdradzasz tak!? Jak w ogóle mogłeś!? I to z kim z*Mary wpycha jej do buzi pięć ciastek na raz*
      Mary: Zamnij ryj.
      Kelly: Nymghfkhkhy ptfu ble. Nigdy. :D
      " Chcecie iść z mani na lody?"
      Kelly: Oficjalnie mam focha.
      Mary:...*nie powiedziała nic ale po minie widać, że prędzej stąd ucieknie niż wyjdzie gdzieś z Jackiem (trochę się cyka)*
      Ines: Raczej podziękuję.

      Usuń
    36. Jack: Jeśli sprawi ci to satysfakcję Pony to poruszyło mnie to dogłębnie :)
      "Kelly: Czyli mnie zdradzasz tak!? Jak w ogóle mogłeś!? I to z kim z"
      Jack:*mówi to tak, że jakby ktoś nie wiedział o co chodzi to by mu uwierzył* Z? Poza tym tu nie chodzi o ciebie Pony po prostu się nam nie układa i tyle. Przykro mi. To co Abi idziemy?
      Abi: Czy wy właśnie zerwaliście?
      Jack: To smutne prawda? Ale spokojnie dzięki Bogu nie podpisaliśmy intercyzy.
      Abi: *już wie, że Jack nie mówi na poważnie* U_U
      Lilka:*jak to zombie wczłapuje się i rzuca na kanapę wtulając w poduszkę* Trzeba będzie to powtórzyć U.U
      Jack:Tak Czarna masz rację idź spać.
      Lilka: Myhy....Yyyyyy*zrywa się i strzela w policzek* Auć. Kawy!
      Abi: Może lody kawowe?
      Lilka: Fuj. Wolę wanilie i pistację.
      Abi: A chcesz z nami iść?
      Lilka: Jak Jack stawia to możemy iść.
      Jack: Coś czuję, że w tym tygodniu z bankrutuje. Z dwoma na lody, z dwoma do wesołego miasteczka. Święta niedługo, a jutro Mikołajki. Właśnie Kruk co od ciebie dostanę jako twój pierworodny?
      Ja: Rózgę.
      Jack: Zapomniałaś o prezentach przyznaj się.
      Ja: Nie. Już ci mówiłam dostaniesz rózgę.
      Lilka: A ja to co? Skazana na Shawshank?
      Ja: Dobra. Jutro spełnię wasze jedno życzenie. ALE takie w miarę ogarnięte ma się rozumieć.
      Jack: Czyli jacht wypełniony po brzegi szmalem odpada?
      Ja: Myślę, że nie muszę ci odpowiadać.
      Lilka: Rozumiem, że beye w to nie wchodzą.
      Ja: Nie.
      Lilak: Morderstwa?
      Zmora: Właśnie.
      Ja:Emm...Pomyślimy nad tym, ale raczej nie.
      Lilka: Stoi.
      Ja: Serio?
      Lilka: Nom. Szykuj się bo jutro będziesz moim dżinem z lampy.
      Ja: Dobra...
      Jack: Jak miałem 5 lat to marzyłem o kąpieli w spagetti.
      Ja: Skoro ci na tym nadal zależy to wiesz...
      Jack: Nie koniecznie. Do jutra mam czas.
      Lilka: Ja chciałam, żeby tata włożył mnie do suszarki razem z ubraniami, ale się nie zgodził. To się nazywa ograniczenie. A ja tak chciałam się tam pokręcić. No mówię wam siedziałam i wpatrywałam się jak pranie wiruje. To było hipnotyzujące.
      Ja: Nie zgadzam się. Po pierwsze nie zmieścisz się a po drugie nie pozwolę popełnić ci samobójstwa.
      Lilka: Ach. Nadal tak ograniczana U_U
      Zmora: Chcę ciało.
      Ja: Mogę ci dać ale bez mocy.
      Zmora: Po co mi ciało bez mocy?
      Ja: Nie to nie. Wymyśl coś innego.
      Victoria: Książki.
      Ja: I to jest bardzo dobra myśl.
      Juli:*biegnie z grzechoczącym plecakiem i wywraca się*
      Lilka:*facepalm*
      Juli:*zaraz wrzaśnie*
      Lilka: Nie.
      Juli:*już prawie*
      Lilka: Tylko tego nie rób.
      Juli: ŁEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
      Lilka: U-U
      Jack: Chyba wiem już o co poproszę...O aparat słuchowy-_-
      Abi: Biedactwo :c
      Lilka:*idzie do Juli mrucząc coś pod nosem o głupocie Jacka*

      Usuń
    37. Kelly: Jaaaaasne. :/
      "Jack:Z? Poza tym tu nie chodzi o ciebie Pony po prostu się nam nie układa i tyle."
      Kelly: Wow. Jak raz to nie moja wina, a to ciekawe.
      "Jack: To smutne prawda? Ale spokojnie dzięki Bogu nie podpisaliśmy intercyzy."
      Kelly: Ale pierścionka nie oddam. Możesz o tym zapomnieć. XD
      "Ja: Dobra. Jutro spełnię wasze jedno życzenie. ALE takie w miarę ogarnięte ma się rozumieć."
      Kelly: *robi do mnie gigantyczne kocie oczy*
      Ja: Nawet o tym nie myśl.
      Kelly: Ale czemu?
      Ja: Bo tak.
      Mary; Ja rozumiem Kelly rozpieszczony bachor jest to trzeba ją utemperować, ale za co reszta ma obrywać?
      Ja:... Yymm odpiwiedzialność zbiorowa.
      Ryuga: *unosi jedną brew*
      Ja: Okey okey wymyślcie sobie co chcecie, a ja się zastanowię
      "Jack: Czyli jacht wypełniony po brzegi szmalem odpada?"
      Kelly: Materialista.
      "Jack: Jak miałem 5 lat to marzyłem o kąpieli w spagetti."
      Kelly: Wspaniałomyślinie cię nie wyśmieje.
      "Lilka: Ja chciałam, żeby tata włożył mnie do suszarki razem z ubraniami, ale się nie zgodził. To się nazywa ograniczenie. A ja tak chciałam się tam pokręcić. No mówię wam siedziałam i wpatrywałam się jak pranie wiruje."
      Kelly: W betoniarce pewnie też się chciałaś pobujać.
      Mary: Czego chcesz? Mnie bujali w betoniarce.
      Kelly: *jest w szoku*
      Kyoya: Ona mówi serio.
      Kelly: *Jest w większym szoku*
      "Juli: ŁEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!"
      Kyoya:*ze swojego pokoju *Przestańcie męczyć to zwierzę i je poprostu dobijcie.
      Alex: Co się stało? Kto krzyczał?
      Kelly: *Mierzyła mu czas* Wow o cztery sekundy lepiej niż ostatnio. No brawo.
      Alex: *Ignoruje Kelly bo całą jego uwagę pochłania Juli* Co się stało Juli?*mówi spokojnie * Przewróciłaś się, tak. Bolą cię rączki?

      Usuń
    38. Jack: Jakoś przeżyję ten pierścionek Pony, ale za kilka lat będziesz żałować, że tak to się skończyło.
      Lilka: Za kilka lat...Ty to masz dalekie plany ja nie wiem czy jutra dożyjęXD
      "Kelly: Materialista."
      Jack: Samym powietrzem człowiek nie żyje, a przecież z czegoś trzeba żyć i się bawić.
      Lilka: Jeszcze zacznij gadać jak Akane*przedrzeźnia mowę i styl poruszania się dziewczyny* Jestem młoda to się bawię uuuu*wraca do normy* Nom...i tak to mniej więcej wygląda.
      "Mary:Czego chcesz? Mnie bujali w betoniarce."
      Lilka:Ale miałaś fajnie. Ja jak wdrapałam się na drzewo i zaczęłam zwisać to mnie ktoś podkablował*zamyśla się*Nie ważne^^
      Jack:A ja kiedyś wcisnąłem kit, że jak się pocałuje żabę to zmieni się w księcia. Abi chyba tobie.
      Abi:Nie pamiętam tego.
      Jack:To nie wiem...*wzrusza ramionami*
      Lilka:*coś by powiedziała, ale nie będzie się odzywać*
      Jack: Ty to pewnie jak byłaś mała Czarna to byłaś grzeczna dziewczynką co?
      Lilka:Mhyhyhy. No pewnie :D
      Jack:Phy :)
      Lilak:Wiecie co tam betoniarka. Kruk wymyśliła sobie, że jak Buc był mały to opił się samarem czy czymś takim. Pobyt w szpitalu murowany.
      Ja:A tak sobie wymyśliłam, że Pan Tategami będzie mechanikiem. To przez Kateru i te motory tak mnie naszło.
      Lilak:*mruczy coś o tym, że mówiła, że Ghost Rider*-_-
      Jack: No tak Kruk bo niema to jak udawać, że uczy się na EDB i Biologię.
      Ja:Napisałam wszystko z EDB.
      Jack:A ja do tej pory nie wiem jak to zrobiłaś O-O
      Ja:Ja też XD Po prostu pamiętałam.
      Lilka:Ciekawe tylko co dostaniesz.
      Ja: Eh. Z sorem nic nigdy nie wiadomo U_U
      Juli:*Ogląda ręce i pociąga noskiem* Trosecke.
      Abi:*otwiera lizaka i daje go Juli* Proszę^^
      Juli:...Denyś mówi, że nie wolno brać słodyczy od obcych.
      Jack:Hahahah Abi dziecko cię nie lubi.
      Lilka:Juli możesz przyjąć prezent.
      Juli:*natychmiast lizak ląduje w buzi*
      Lilka:Co się mówi?
      Juli:*nadal z lizakiem w buzi* Kakuje.
      Abi: Proszę^^
      Lilka: Ale trzeba było wyjąć lizaka z buzi U_U
      Juli:^^
      "Kyoya:*ze swojego pokoju *Przestańcie męczyć to zwierzę i je poprostu dobijcie."
      Lilka:*strzela palcami*Juli zostaniesz z Alexem?^^
      Juli:*ciumka lizaka patrząc na Alexa*
      Lilka: Mówiłaś, że lubisz pana od zwierzątek. To jak będzie?^^
      Juli: Tylko na chwileczkę, a potem narysujemy mikołaja do szkoły.
      Lilka: Zgoda. No cóż w tym humanitarnym geście nie mogę odmówić*idzie w stronę pokoju Kyoy poruszając palcami po między, którymi przechodzi wiązka elektryczna. Udaje, że puka ale tak naprawdę nawet nie dotyka drzwi i szepcze* Puk-puk. Kto tam? Death.*wślizguje się do środka*
      Jack: Mówiłem, że potrzebny im pokój XD
      Juli:*nadal stoi obok Jacka i tylko ciumka lizaka*
      Ja:*z czapką mikołaja na głowie* Znalazłam!^^
      BUM!
      Ja: Co do jasnej anielki?! O-O
      Jack: Czarna poszła zabić tego jak mu tam...Yoyo?
      Ja: *ściągam czapkę z głowy i przykładam do piersi*Świeć panie nad jego duszą U-U
      Jack: XD
      Abi: Dlaczego wszyscy mówicie o śmierci?
      Jack: To codzienny temat w tym towarzystwie. Przyzwyczajaj się.
      Abi:...

      Usuń
    39. Juli: Śnieżynka!^^
      Ja: Nie wolę Mikołaja*biorę Juli na kolana* To co byłaś grzeczna w tym roku?^^
      Juli:*zawstydzona i jednocześnie się cieszy kontem oka spoglądając na Jacka* Ja zawsze jestem grzeczna :)
      Jack: Te Landryna umawialiśmy się, że mnie nie kopiujesz.
      Juli: Hihi^^ Chciałabym: Kucyka Pony, tego kotka z domkiem, pieska, chomika, gumki w truskawki...
      *158 innych prezentów później*
      Ja: O-O
      Jack: XD
      Ja: A mogę wam po prostu wszystkim dać stół do pin-ponga?
      Jack: Ja chcę prezent tylko dla siebie.
      Ja: Co mi strzeliło do głowy z tymi prezentami U_U
      Jack: Dobra Landryna spadaj teraz moja kolej*zwala z krzesła mnie i Juli i sadza na kolanach*
      Ja:To ja tu jestem Mikołajem-_-
      Jack:*zakład sobie czapkę mikołaja* Ale to by dziwnie wyglądało jak ja bym ci siedział na kolanach. No więc dziewczynko byłaś grzeczna w tym roku bo coś mi się wydaje, że nie. Zdecydowanie rózga się należy.
      Ja:Chyba tobie. Czego dusza pragnie?
      Jack: Wiem, że tego co bym chciał to bym nie dostał, więc postanowiłem ograniczyć się do małego prezentu, ale na Boże narodzenie ma być naprawdę wypasiony.
      Ja:Owca morze być?XD
      Jack:-_-
      Ja:No co? XD
      Jack:Ja poważnie mówię-_-
      Ja:Ja też XD Nie no żartuję.
      Jack:Moje sprzęty.
      Ja:Zgoda. Idę po nie.
      Jack:*unosi zaciśnięte pięści do góry w geście zwycięstwa*
      Juli:*podchodzi do Jacka i opiera o kolano*I balonik też bym chciała.
      Jack:*bierze Juli na kolana* Dobra, ale umowa jest taka, że nie zabierasz mi więcej beya tak?
      Juli:*kiwa głową*
      Abi: Ooooo. Mikołaj z Brooklynu :)
      Jack: Chciała byś co? :)

      Usuń
    40. "Jack: Samym powietrzem człowiek nie żyje, a przecież z czegoś trzeba żyć i się bawić."
      Kelly; A bo ty fotosynezy nie przeprowadzasz. *stuka się palcem w czoło* Głupia Kelly.
      "Lilka:Ale miałaś fajnie. Ja jak wdrapałam się na drzewo i zaczęłam zwisać to mnie ktoś podkablował*zamyśla się*Nie ważne^^"
      Mary: W Ameryce nie pozwalają wam się bawić na drzewach? Boże ale tam macie przekichane.
      Kelly: Wiesz dziecko w Polsce z papieru zrobi samolot, w Japonii żółwia, w Chinach działającego drona w kształcie dinozaura, a w Ameryce zrobi co najwyżej sobie krzywdę.
      "Lilka:*coś by powiedziała, ale nie będzie się odzywać*"
      Ja: Jakbym widziała Mary z realnego świata.
      "Jack: Ty to pewnie jak byłaś mała Czarna to byłaś grzeczna dziewczynką co?"
      Kelly: Mi mama mówiła, że byłam bardzo spokojne dziecko.
      Ryuga: Pffff jasne. Ej Ryuga choć podpalmy to. No choć będzie fajnie.
      Kelly: Mówiłam tak?
      Ryuga: Bo to raz.
      Kelly: *uśmiecha się głupkowato* Ej Ryuga choć coś podpalmy.
      Ryuga: *facepalm*
      "Juli:*Ogląda ręce i pociąga noskiem* Trosecke."
      Alex: To daj mi tu je na chwilę.*wymuje mały areozol* To taki sprej na urazy. Psika się nim i przestaje boleć. *psika* No i jak? Lepiej?
      "Juli:...Denyś mówi, że nie wolno brać słodyczy od obcych."
      Alex: Denyś bardzo dobrze mówi.
      "Juli:*ciumka lizaka patrząc na Alexa*"
      Alex: *uśmiecha się do Juli*
      "Lilka: Puk-puk. Kto tam? Death.*wślizguje się do środka*"
      Kyoya: *leży w ubraniu na łóżku z rękami założonymi za głowe że słuchawkami na uszach i zamkniętymi oczami kiedy orientuje się, że ktoś jest w pokoju otwiera jedno oko i pyta* Czego Gangreno?

      Usuń
    41. "Głupia Kelly."
      Jack: Ty to powiedziałaś.
      "Czego Gangreno?"
      Lilka: Jakbym była niewychowana to coś bym ci nieładnego odpowiedziała Buc-_- Czy ty chciałeś żeby zabić Juli? Przecież to jest dziecko?! Czy ty w ogóle masz olej w tej głowie?! Poco ja głupa pytam wiadomo, że nie. Przyszłam tu z chęcią zabicia cię, ale staram się powstrzymywać. Doceń to, rusz tyłek i za dwie minuty widzę jak ją przepraszasz.*niby ma wychodzić ale wraca i przewraca szafę* A to tak dla równowagi wszechświata*i teraz wychodzi*
      "Mary: W Ameryce nie pozwalają wam się bawić na drzewach? Boże ale tam macie przekichane."
      Lilka: Nie wręcz przeciwnie pełno domków na drzewach, ale ja jako ta jedynaczka byłam pod szczególną kontrolą. Serio tak to pamiętam. Gdyby Ojciec wiedział co ja przez te dwa ostatnie lata wyrabiałam to by chyba mnie wydziedziczył. Hyhy.
      "Kelly: Wiesz dziecko w Polsce z papieru zrobi samolot, w Japonii żółwia, w Chinach działającego drona w kształcie dinozaura, a w Ameryce zrobi co najwyżej sobie krzywdę."
      Ja: Co ty za głupoty gadasz Danny świetnie składa origami nawet mnie nauczył. Jeszcze w życiu nie zrobiłam sobie krzywdy papierem. Kiedyś papier, ołówki i ja to była przyjaźń. Co ja gadam to była wielka miłość, ale zerwaliśmy ze sobą.
      "Ja: Jakbym widziała Mary z realnego świata."
      Lilka: Proszę mnie nie porównywać U-U
      Ja: Ja znam pewną panią podobną do Mary tylko trochę mniej odważną...P-Patrycja...*^*
      Jack: Tylko nie becz już starczy w tym tygodniu przelanych łez. Spójrz z innej strony dostałaś 5-
      Ja:...Dobra nie będę, a sor od EDB jest fajny tylko niech sobie zainwestuje w nowe buty.
      Jack: Powiedz mu to, a może rozpatrzy tą pozytywnie.
      "Kelly: *uśmiecha się głupkowato* Ej Ryuga choć coś podpalmy.
      Ryuga: *facepalm*"
      Jack: Sami piromani na kwadracie. Pony, Kishatu, Ines, Czarna...Kruk...
      Ja: To miał być eksperyment.
      Jack: Tak. Temat o pożarach, a Kruk namawia sora żeby kogoś podpalić i w tedy coś sprawdzić.
      Ja: To miał być eksperyment i to były tylko żarty...poza tym to sor to wymyślił.
      Jack: Tak on to wymyślił, ale to ty się udzielałaś żeby kogoś podpalić i podobno już nawet wiedziałaś kogo.
      Ja: Nie jestem piromanem.
      Lilka: Za to ja tak.
      Jack: Ale po kimś musisz to mieć dzięki Bogu ja nie. W końcu to pół roku temu Kruk podpaliła rękawice kuchenną kiedy gotowała budyń.
      Ja: To było przez przypadek, a wy się bardziej o rękawicę martwiliście niż o mnie.
      Lilka: Złego diabli nie wezmą.
      Ja: Nadal mnie nie lubisz bo ci pouśmiercałam ludzi?
      Lilka: Bingo.
      Ja: U^U
      "Alex: To daj mi tu je na chwilę.*wymuje mały areozol* To taki sprej na urazy. Psika się nim i przestaje boleć. *psika* No i jak? Lepiej?"
      Juli: Magia *.*
      "Alex: Denyś bardzo dobrze mówi."
      Juli: Bo mój braciszek jest bardzo mądry i ja go kocham^^*zsuwa plecak z pleców i wyjmuje pluszowego królika i przytula* I pana Falafina też, a moja siostra Emma chciała go wrzucić do kibelka.
      "Alex: *uśmiecha się do Juli*"
      Juli: Pamiętaj Alex nigdy nie biegaj z lizakiem w buzi. To też mi Denyś powiedział. Liliś zrobimy mikołaja do szkoły?
      Lilka:*siada po turecku na podłodze*To wyciągaj kredki.
      Juli:*wysypuje wszystko co tylko zdołała wcisnąć do plecaka* Mam brokat i posypiemy mikołajowi buty^^
      Lilka: Co tylko będziesz chciała to mu posypiesz tym brokatem :)
      Juli: Hihi^^
      Ja: Trochę nie wierzę, że to robię, ale...Dobra trzymaj*oddaję Jackwi jego sprzęty*
      Jack:*natychmiastowy przytulas z laptopem* Spokojnie tatuś już cię nigdy nie zostawi na tak długo.
      Lilka:*patrzy przez moment na Jacka jak na idiotę i wraca do pomagania Juli*Hymm. No chyba, że znów szlaban dostaniesz, a to jest bardzo prawdopodobne.
      Jack: I co ci to daje, że się tak głupio szczerzysz?
      Lilka: Hy. Nic takiego :)

      Usuń
    42. Kelly: To nie ja to głosy. *robi rozbierznego zeza*
      "Lilka: Jakbym była niewyc.."
      Kyoya: Czekaj.*zdejmuje słuchawki* O co ty się właściwie prułaś? Czy tam o kogo? Zreszą mniejsza. *szafa się przewraca* Zamknij za sobą drzwi jeśli łaska!*woła za nią i wraca do słuchania muzyki *
      "Lilka: Nie wręcz przeciwnie pełno domków na drzewach. Gdyby Ojciec wiedział co ja przez te dwa ostatnie lata wyrabiałam to by chyba mnie wydziedziczył."
      Mary: Alex choć zrobimy sobie domek na drzewie.
      Alex: Dobra. Tylko na którym?
      Mary: Znajdzie się jakieś.
      Kelly: Ostatnie dwa tygodnie mogły by go o zawał przyprawić nawet jeśli nie będzie się brało pod uwagę tego co stało się w opowiadaniu.
      "Co ja gadam to była wielka miłość, ale zerwaliśmy ze sobą."
      Kelly: Niema to jak miłość do rzeczy martwych.
      "Lilka: Proszę mnie nie porównywać U-U"
      Ja: Proś dalej.
      "Ja: Ja znam pewną panią podobną do Mary tylko trochę mniej odważną...P-Patrycja...*^*"
      Mary: Bo ja faktycznie jestem bardzo odważna.
      "Jack: Sami piromani na kwadracie. Pony, Kishatu, Ines, Czarna...Kruk..."
      Ines: To, że ktoś włada ogniem nir znaczy, że jest piromanem.
      Kelly: *ma wielką życiową rozkminę o treści "Być czy nie być piromanem"
      Ryuga: *zastanawia się czy Jack nauczy się kiedyś milczeć*
      "Juli: Magia *.*"
      Alex: Nauka, a to prawie to samo. :)
      "Juli: Bo mój braciszek jest bardzo mądry i ja go kocham^^I pana Falafina też, a moja siostra Emma chciała go wrzucić do kibelka. "
      Alex: Ty chyba lubisz króliki. Mam rację?
      "Juli: Pamiętaj Alex nigdy nie biegaj z lizakiem w buzi. To też mi Denyś powiedział."
      Alex: Będę pamiętał, żeby tego nie robić.
      "Jack:*natychmiastowy przytulas z laptopem* Spokojnie tatuś już cię nigdy nie zostawi na tak długo."
      Kelly: A to jest poprostu dziwne.*dostaje sms więc zajmuje się telefonem*

      Usuń
  3. mam tylko nadzieje że nie był to człowiek Rascala

    OdpowiedzUsuń
  4. albo ktoś ważny dla jego interesów :/

    OdpowiedzUsuń
  5. a w ogóle to co u was dziewczyny, dawno nie pisałam

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie i panowie mamy świetną okazję obserwować komentarze czytelnika widmo. Czyta i ja o tym wiem, ale się nie pokaże. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nikt mnie nie kocha :').
      siedze po północy i jeszcze mam głupią nadzieje że sie naucze do historii, ale co tam wbije na bloga

      Usuń
  7. *w stanie przedzawałowym, objuczona kocem* Ja Pierdole
    Jenny: Taki miły akcent na wejście
    Ja: Grabisz sobie
    Jenny: Wracaj do map
    Victor: Mogę ci powiedzieć to samo
    Jenny: Biorę urlop U.U dla poratowania nerwów
    Ja: Chyba ci się kwestie pomyliły -.-
    Jenny: Nie marudź.Tu się ważne rzeczy podziały!
    Ja: No trup
    Izumi: Serce nie nasz
    Ja: Mam z kamienia
    Jenny: Czuję tą ironię, że Kelly taka żywiołowa a jej opiekun to drewno xD O Bastien wbił
    Ja: Black Lagoon *.*
    Patrick: Bo to jest najważniejsze w chwili obecnej
    Ja: Wal się
    Jenny: Handluje ludźmi. A Japonia nibu taka przyjazna
    Kyoya: No popatrz jaka niespodzianka
    Dasz radę Hania - San xD Przetrwasz te matury i będzie znów pięknie
    Patrick: A potem studia, praca i tak do usranej śmierci
    Ja: Pysk -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Polacy dużo klną i to jest normalne. Dobre i tyle, że Konstytucja trzeciego maja nie zaczyna się od słów:"My kurwa naród Polski"
      "Jenny: Czuję tą ironię, że Kelly taka żywiołowa a jej opiekun to drewno xD O Bastien wbił"
      Tsubasa: Zasada przciwieńst. Hisoka jest opanowany po to by zachować spokój i pomóc się wyciszyć Kelly. Bastien natomiast jest dobrze doinformowany by zrównoważyć wieczne niedoinformowanie Mary. Bez urazy.
      Mary: Bez urazy. Ja mało co ogarniam z tego co się wokół mnie dzieje.
      "Ja: Black Lagoon. *.*"
      Ja: Tak Black Lagoon. Lubię tę historię, a tekst openingu animy będzie się często tu pojawiał czego nie zamierzam ukrywać.
      "Jenny: Handluje ludźmi. A Japonia nibu taka przyjazna."
      Bastien: Syf jest wszędzie. Tak samo jak nielegalni imigrańci bez paszportów których nikt nie powinien szukać.
      "Kyoya: No popatrz jaka niespodzianka
      Dasz radę Hania - San xD Przetrwasz te matury i będzie znów pięknie."
      Ja: Oby Kyoya. Oby.
      "Patrick: A potem studia, praca i tak do usranej śmierci"
      Ja: Jak się uda i będę pisarką to mogę to robić do samej śmierci. :) *pucia policzki Patricka *

      Usuń
    2. Patrick: Albo wygrać milion w totka
      Ja: Moja babcia dalej próbuje
      Jenny: Czyli Ziemia to taki cudny cyrk. Zaraz... czemu ja się kurwa dziwię
      Harumi: Też się zastanawiam.
      Ja: "my kurwa naród polski" aż mi się Revy jej "Jezu kurwa Chryste" przypomniało xD a i chcę książkę z dedykacją! XD
      Jenny: Zasada przeciwieństw? No powodzenia xD

      Usuń
    3. Ja: Tak Revy ma cięty język. Na samym początku miałam na niej wzorować Glimer ale tak się porobiło, że wyszło kompletnie inaczej.
      Tsubasa: Jak narazie działa.

      Usuń
    4. Ja: No i mamy Glimer...yyy...jak ten zoofil ma na nazwisko?
      Jenny: Takie pytanie można zadać połowie postaci z beyblade xD Na razie Tsu. Potem może być gorzej

      Usuń
    5. Tsubasa: Gdybym nie był pewien tego co będzie dalej rozobił bym kompletnie co innego.
      Kelly: On już zofilem nie jest Glimer woli a ona jakby nie patrzeć kota nie przypomina.

      Usuń
    6. Jenny: A właśnie *wpych mu torebkę wypełnioną kryształami* Masz i przekaż Ryo żeby się uspokoił bo następnym razem nie będę taka miła ^^ *machając rękawami bluzy skacze z balkonu i znika w mroku*

      Usuń
    7. Tsubasa: Przekażę.
      Kelly: Nieskacz Jenny życ...A nie to demon. *stuka się palcem w czoło*

      Usuń
    8. Jenny: Dzięki wielkie. Może się wreszcie odpierdolą
      Ja: xD

      Usuń
    9. Tsubasa: Nie odpierdolą. I ty o ttm wiesz.

      Usuń
    10. Jenny: Zawsze można mieć nadzieję!
      Harumi: Ale ci to mówi dyrektor
      Jenny: Pff

      Usuń
    11. Tsubasa: Nadzieja umiera ostatnia.
      Alex: Haru. *obejmuje ją w tali* Tęskniłaś?

      Usuń
    12. Izumi: Zaleciało Gingą
      Jenny: On pierdoli o sile przyjaźni i dobra. Rzygać tęczą od tego można
      Harumi: Hmmm... może ^^
      Jenny: Wam by się przydało osobne miejsce do konwersacji *widzi wzrok Izumiego który mógł by przepalić firankę"

      Usuń
    13. Kelly: Rudy gnoji rudego. No dla takich chwil warto żyć.
      Alex: Może?
      Kelly: Izu podkręć te palniki bo im się robi ciepło z innego powodu.

      Usuń
    14. Izumi: Ale Ja mówię poważnie. Pełen szacun dla wszystkich co z nim przebywali dłużej niż 24 h i mu nie przyjebali
      Jenny: Chcę order.
      Izumi: Dostaniesz.
      Harumi: Może.
      Izumi: *cedzi przez zęby* Jenn daj mi tą kartę dostępu do WBBA
      Jenny: Aye, aye *zaczyna grzebać w torebce*

      Usuń
    15. Alex: Jak możesz być taka okrutna?
      Kelly: To może chwilę potrwać.

      Usuń
    16. Jenny: *z rozczochranymi włosami daje Izu kartę* Masz i działaj
      Harumi: *robi mu puci puci* No już juz ^^

      Usuń
    17. Kelly: ŁOŁ ŁOŁ ŁOŁ jak działaj? Co działaj? Jedene co mi w tym momencie do głowy przyszło to to, że chesz Alexowi poderwać starszego brata.
      Alex: *zdejmuje dłonie Haru z policzków i całuje ich wewnętrzną część*

      Usuń
    18. Harumi: =^^=
      Jenny&Izumi: No oczywiście

      Usuń
    19. Alex: Jak mi się podobają te twoje rumeńce.
      Kelly: Ej no. Bo to by miało sens nawet.

      Usuń
    20. Izumi: W życiu ;_;
      Harumi: No jakbym nie wiedziała

      Usuń
    21. Kelly: No ale czemu?
      Alex: Jak chcesz to mogę tego nie mówić. W ogóle mogę się nie odzywaó pod warunkiem, że znajdziesz sposób żeby mnie uciszyć.

      Usuń
    22. Jenny: *wychyla głowę znad czasopisma* Tą dwuznaczność czuć na kilometr, żabojadzie
      Izumi: Nie jestem gejem -.- Chociaż czy można "to" zaliczyć do mężczyzn *odchyla głowę przed kulą z pistoletu* ale tak czy siak nie!

      Usuń
    23. "Jenny: *wychyla głowę znad czasopisma* Tą dwuznaczność czuć na kilometr, żabojadzie."
      Alex: Nie z tobą rozmawiam.
      "Izumi: Nie jestem gejem -.- Chociaż czy można "to" zaliczyć do mężczyzn *odchyla głowę przed kulą z pistoletu* ale tak czy siak nie! "
      Kelly: Nie trzeba być gejem żeby się doskonale mścić. Ty chyba o raz za dużo na głowę upadłeś. A co do tego czy Doji jest facetem to nie wiem ty mi powiesz jak już go do łóżka zaciągniesz

      Usuń
    24. Izumi: Niee. Nawet jak mi ktoś zapłaci. Btw on nie jest martwy?
      Jenny: Nie tu *do Alexa* uważaj bo się przejme

      Usuń
    25. Kelly: Demon jesteś uwiedz ducha trochę trudno zważywszy że jesteś rudy ale powiedzie mi kto nie lubi wyzwań.
      Alex: To była grzeczna wersja stuj pysk przeszkadzasz nam.

      Usuń
    26. Jenny: Zatkaj gębę bo cię jeszcze Haru opieprzy
      Izumi: Znasz znaczenie słowa nie?

      Usuń
    27. Kelly: Nie. ^^
      Alex: Niby za co? Przecież ja taki grzeczny jestem. Ne Haru to jak będzie z tym uciszaniem mnie?

      Usuń
    28. Jenny: Niesamowicie *wraca do czasopisma*
      Izumi: Przeczuwałem to xD
      Harumi: Hmmm *styka się z nim nosem* Zobaczymy ^^

      Usuń
    29. Kelly: *przeciąga się* Za dużo o mnie wiesz trzeba będzie się ciebie pozbyć. :)
      Alex: *całuję ją obejmując ustami jej dolną wargę* No to zobaczymy.

      Usuń
    30. Ja: *uświadamia sobie, że nie ma życia miłosnego i idzie zrobić sobie maraton seriali*
      Patrick: Samotniczka.
      Ja: Pierdol sie.
      Izumi: Tak, tak ^^
      Jenny: *szepcze do Bastiena* Możesz zabrać gdzieś Mary? Pliiiis.
      Harumi: *szepcze mu do ucha* Yhym *przygryza płatek*

      Usuń
    31. Bastien: Po co?
      Kelly: *wybucha głośnym i niepochamowanym śmiechem*
      Ines: Nowi zawsze z nimi problemy.
      Bastien: Mnie to mówisz. *puszcza do niej oko*
      Ines: Kelly mam 30 sekund na wyjaśnienie mu tego.
      Kelly: Mary jest zazdrosna o Alexa bo jego alter ego prowadza się z Harui, a teraz robią to.
      Bastien: A czemu to przeszkadza Jenny?
      Kelly: Bo...hym.*pozycja myśliciela*
      Alex: *całuje Haru po szyji*

      Usuń
    32. Jenny: Bo tu chodzi o moje pieniądze i Haru, więc ładnie zrobicie to o co proszę czy mam coś zrobić Yoyo by Mary sie nim zainteresowała? *przymilny uśmiech*
      Izumi:Angeeel zrób coś z tym!
      Ja: Hm jak to się mówiło? A tak. Radź sobie sam.
      Izumi:....

      Usuń
    33. Kelly: Mary wbyła znowu do świata jej umysłu. I ucina sobie pogawentki z ogromnym wilkiem. Więc spokojna twoja farbowana.

      Usuń
    34. Jenny: A za chwilę wpadnie i będzie kolejny cyrk zazdrości.
      Alice: Miłość.
      Jenny: Kurwa piękna i cudowna.

      Usuń
    35. Ines: Mary nie odwaliła cyrku zazdrości, ani razu.
      Kelly: Zgubiłaś w tym zdaniu kilka "kurwa".
      Ines: *wzosi oczy ku niebu*
      Kelly: :D
      Alex: *między robieniem Haru malinek* Może się stąd zabierzemy? Nie będziemy im przeszkadzać.

      Usuń
    36. Harumi: To dobry pomysł.
      Izumi: *otwiera usta*
      Harumi: Dzieci i ryby głosu nie mają.
      Izumi: Nasi rodzice to się w grobie przewracają >.>
      Harumi: Znajdź sobie dziewczynę, co?
      Jenny: *robi Autorce herbatę* Ciekawe czy dałoby się oddzielić ich jakoś...*widzi, że Eris otwiera usta* ciebie nikt o zdanie nie prosi
      Eris: Uważaj, bo mnie to obejdzie

      Usuń
    37. Alex: *nie przerywając całowamia bierze Haru na ręce i niesie do pokoju*
      Kelly: Może da może nie. I tak wszystko zależy od Hani

      Usuń
    38. Jenny: *mamrocze* A Francuzi tylko o jednym
      Patrick: Też byś tak chciała.
      Jenny: Oczywiście. Palę się do tego

      Usuń
    39. Kelly: E tam i tak długo wytrzymał. No chyba, że miał kogoś na boku.

      Usuń
    40. Jenny: *ogląda sztućce* Wtedy może przypadkiem stracić oko.

      Usuń
    41. Kelly: E tam odrośnie. Magia rzeczy dziejących się w komentarzach. A twraz na serio nie chciała byś mieć kogoś kto by cie całował przytulał pilnował żebyś nie zmarzła i oglądał z tobą filmy które ty wybierzesz?

      Usuń
    42. Jenny: *zasępia się na moment* Przez ostatnie trzy lata jakoś zaczęło być obojętne. W końcu potwory nie potrzebują ciepła, nie? *trzaska szklanką*

      Usuń
    43. Kelly: No jasne depreśmy. Bo kurwa czemu nie....*patrzy na Jenny jakby się wachała czy zacząć się śmiać czy roztrzaskać jej doniczke na głowie* Jesteś demonem jeśli się nie mylę a to nie to samo co potwór...No a trzy lata temu to jakiego byś chciała?

      Usuń
    44. Jenny: Pfff, nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam *wyjmuje rurki z bitą śmietaną* jakiś z którym dało by się dogadać, dobrze bawić i byłby po prostu oparciem

      Usuń
    45. Kelly: Ja tu o wygląd bardziej pytałam, ale ok tak też można.

      Usuń
    46. Jenny: Wygląd...przystojny i ciemne włosy xD

      Usuń
    47. Kelly: To są jakieś namacalne kryteria już można szukać...Chwila bo jak tak słucham co mi ty tu mówisz to ja czwartego Blacka musiała bym znaleźć.

      Usuń
    48. Jenny: Chociaż rude też są ładne...Zależy z jaką karnację i oczami...Zaraz co? Jeszcze jednego synka Dojiego? Podziękuje xD

      Usuń
    49. Kelly: Ktoś tu się rozmarzył. :P Tak wynika z podanych danych. No oczy musi mieć. U mnie najważnejszy jest śmiech i uśmiech jak gość będzie się jakoś dziwnie uśmiechał albo śmiał to jest odrazu na wylocie.

      Usuń
    50. Izumi: Ruda, powiadasz? A to ciekawe? :P
      Jenny: No nie ty.
      Izumi: No co ty nie powiesz, ale jest jeszcze jedne rudy
      Patrick: Rudych niestety jest dużo.
      Jenny: U mnie jeszcze poczucie humoru. No jakby był jakiś drętwy to wypad przez okno

      Usuń
    51. Kelly: Wiesz nitkt nie mówił nic o Izumim. Dopiero ty na to wpadłaś. *uśmiecha się podstępnie*

      Usuń
    52. Jenny: *wzdycha wrzucając ramionami* Lubisz szukać podtekstów
      Izumi: :P E tam Ninny będzie ^^
      Jenny:. Te nazwy są Serio idiotyczne
      Ja: *w stosie makulatury* Nie narzekaj xD

      Usuń
    53. Kelly: No sory mam 10 lat ja wszędzie widzę podtekst. A propo podtekstu. Coś długo stamtąd nie wychodzą co nie. A co jeśli go zerzarła? Jak modliszka.
      Mary:...
      Kelly: Okey okey daruje sobie głupie żarty.

      Usuń
    54. Jenny: Wiesz Haru umie się teleportować, więc mogą być wszędzie

      Usuń
    55. Ne, ne Hania - san mogę u siebie wspomnieć, że Alex jest z Haru? ^^

      Usuń
    56. Ja: Myślałam, że to oczywiste. Jasne skoro chcesz, ale chcę, żebyś zaznaczyła, że to postać z mojego bloga. ;)
      *wszędzie*
      Alex: *preciera zaspane oczy, zakłada okylary i o mało nie dostaje zawału* Alex możesz mi powiedzieć gdzie jesteśmy? Alex słyszysz mnie?...hyryy*orientuje się, że nie jest ubrany robi się czerwony po same uszy i zaczyba szybko ubierać * Pięknie, cudnie.

      Usuń
    57. Wiadomo, że zaznaczę ^^
      Harumi: *uchyla powiekę i szybko ją zamyka* Fuck *mamrocze cicho i na oślep szuka telefonu*

      Usuń
    58. Ja: No i fajnie. ^^ Ciekawe co napiszesz.
      Alex: *patrząc na wszystko co nie jest w tym momencie Haru jednocześnie zbierajac swoje rzeczy *Dzieńdobry Harumi. Przepraszam za to, że stawiam cie w tak niezręcznej sytuacji, ale mój brat się chyba jeszcze nie obudził.

      Usuń
    59. Harumi: Yo. Nic się nie stało *okazuje się, że ma na sobie swoją przydługą koszulę* Uff *zbiera co swoje i próbuje ogarnąć, gdzie jest*
      Izumi: Tak to jest z alter ego
      Harumi: Zamknij się -.-

      Usuń
    60. Alex: Alex ratunku....Hrrry co.*zatacza się lekko bo nie ogarnia, że stoi na nogach*...Dzięki Bogu jesteś. Nie strasz mnie tak więcej i nie zostawiaj. Bo oboje ns zawał zehdziemy...Wielkie halo...Alex...Już dobrze dobrze niedenewuj się tak bo nam żyłka pójdzie i będzie problem. Przepraszam. Okey już dobrze?...Przeproś Harumi, a nie mnie...Racja. *przyciśga do siebie Haru i całuje w policzek * Przeprasz za swoje zachowanie wybaczysz mi kiedyś? I masz jakieś pojęcie gdzie jesteśmy?

      Usuń
    61. Harumi: *unosi głowę* Nic takiego się nie stało...
      Izumi: Tylko obudziłam się z obcym facetem w łóżku...
      Harumi...i strzelam że jesteśmy we Włoszech *wskazuje na balkon, z którego mają widok na morze oraz kilka knajp z włoskim jedzeniem*
      Jenny: *patrzy na Izumiego ponad ramieniem Nila* Pogarsza mu się

      Usuń
    62. Kelly: Bie gdzietam. Jak dla mnie jest taki jak zawsze.
      Alex; Włochy powiadasz. *wychodzi na balkon* Może i masz rację ja się w tym temacie nie orientuje.

      Usuń
    63. Jenny: Meh ma mordo depresję w oczach *gotuje mleko* No Izuuu
      Izumi: Nie.
      Harumi: *ogarnia jakiś dziś dzień po czym idzie do łazienki*

      Usuń
    64. Jenny: *wysłuchuje kłótni rodzeństwa nad głową i pije drinka* Angel kazała przekazać, że jakby co to daliśmy i wspomnienie skąd jest piegus i link bloga :)

      Usuń
    65. Kelly: MAMO!
      Ja: O co chodzi?
      Kelly: Bo tu mi Jenny mówi, że się z umowy wywiązali.
      Ja: No i fajnie. Zaraz zobaczę co z tego wyszło.
      Kelly: ALEX!
      Alex: O co...NIE DZRZYJ MORDY ŚWIRZE!
      Kelly: Z tobą nie rozmawiam bo ty brzydki jesteś.*pokazuje Alexowi język i mówi dalej* Dziewczyna twojego brata kłuci się o twojego braya że swoim bratem załagodzisz to jakoś?
      Alex: Spróbuję...Ciekawe jak?...Coś wymyślę. :)

      Usuń
    66. Ja: Znaczy się tu nie występuje jako postać tylko jest wspomniany jakby co ^^" *wraca do Worda*
      Jenny: Przepisy!
      Ja: O jeny! Szlaaaak *leci po stare magazyny*

      Usuń