Rozdział 4
Mary
Wsiadłam na motor i włączyłam się do ruchu drogowego.
Przejebana sprawa z tym WBBA.
Weszłam na nieznany ląd. Coś się zmieniło, raczej nie
na lepsze, a ja takich zmian się boje, bo już nigdy nie będę mogła wrócić do
normy, a nie wiem czy to będzie dobre.
Wróciłam do domu i zastałam tam jeszcze większy
bałagan niż zostawiłam. Przez okno, które zapomniałam zamknąć wpadł wiatr i
przewrócił dwie książkowe wierzę.
No po prostu kurwa no nie.
Po przestawieniu z miejsca na miejsce kilku książek
stwierdziłam, że mam to gdzieś. Chwyciłam jedną z nich i poszłam się położyć.
Zdjęłam spodnie od dresu, bluzę i uwaliłam się na łóżku.
Co za dzień. Mógłby się już skończyć. Wyjęłam z
kieszeni telefon i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 3:45.
O. Już się skończył.
Na ekranie pojawiło się bardzo mocne zbliżenie nosa i
fragmentu zębów Kyoy. O cho braciszek dzwoni.
-Co jest glucie?-Spytałam odbierając.
-Jutro wieczorem będę z powrotem w Japonii.
-Wywalili cię z drużyny, że tak szybko wracasz?
-Szybko? Nie było mnie trzy miesiące.-No brawo Mary
kompletnie czasu nie ogarniasz.- Mieszkanie jeszcze stoi?
-Stać stoi. Gorzej z wyglądem. Mniejsza znalazłeś
młodego.
- Nie. Chodzą słuchy, że zmienił kontynent.
-Łazior.-Sapnęłam.
-Taki sam jak cała trójka.-Zaśmiał się.- Dobra. Kończę,
bo u ciebie pewnie już późno.
-Dobra. Cześć
-Cześć.
Założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać jakieś piosenki
do snu. Po przełączeniu kilku z nich trafiłam na "Swedish Pagans" i
tam już zostałam. Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w chór potężnych męskich
głosów opowiadających pewną historię.
Chwila! Czy ja dobrze rozumiem?
Zerwałam się z łóżka i pobiegłam po laptop
***
-Mam Alex! Mam!-Wołałam przechodząc przez salon
starając się nie wpaść na Kropkę. Wpadłam do pokoju Alex'a i zaczęłam śpiewać.-
The wise woman said, Once you're hardened in battle There is no coming back
fight or fall And before the attack Feel your blood starts to boiling in your
veins as you charge Hundreds fallen As the fire inside Is ignited by
bloodshedIn berserkers from north Could it be as was said When the serpent's
been woken. Fenrir howls. Fenrir howls. Fenrir zawyje. Rozumiesz Alex? Fenrir
zawyje.-Chłopak spojrzał na mnie pół przytomnymi oczami, po czym zabrał z
szafki nocnej okulary wsadził je na nos, zamrugał kilka razy i powiedział:
-Chyba cię Bóg opuścił.
-Obudziłam cię. Przepraszam.-Powiedziałam wycofując
się w stronę drzwi.
-Nie. Nie. Wszystko w porządku.-Uspokajał mnie
siadając na łóżku i przecierając oczy.-To, o co ci chodziło?
-No, więc. Posłuchałam twojej rady i spróbowałam jakoś
się ogarnąć, ale mi nie wyszło, więc skończyło się na tym, że leżałam na łóżku
i słuchałam muzyki. No i wtedy zaczęło lecieć "Swedish Pagans" i się
tak jakoś zasłuchałam w tekst i BOOM Fenrir. Wiesz, że Wolf jest wilkiem, a
jego specjalny atak to Wycie, przez co manipuluje strachem te sprawy. No i
zaczęłam czytać o tym całym Fenrirze- mówiłam grzebiąc w plecaku i wyciągając z
niego ogromną starą książkę.- Jest po szwedzku i szczerze nie mam pojęcia, w
jaki sposób się u mnie znalazła pewnie kupiłam ją na targu książki, bo miała
ładną okładkę - dodałam mimochodem-, ale udało mi się to przetłumaczyć i patrz,
czego się doczytałam.-Powiedziałam siadając obok Alex'a i wreszcie łapiąc
oddech.-Chłopak poprawił okulary i spojrzał na za bazgroloną przeze mnie
kartkę.
-Także tego....Yyyyy.-Przetarł szkła skrawkiem
koszulki jakby to one były winne temu, że nic na tej kartce niema sensu i
powiedział w końcu.-Nie mam zielonego pojęcia, co tu piszę.
-Sorka pisałam to w środku nocy.-Usprawiedliwiłam się
i zaczęłam czytać.- Wilk w kulturze
nordyckiej uosabia siły demoniczne. Jednakże również takich sił można było
używać, i czyniono to. Wilczą moc, jak wierzono, posiadali – obok niedźwiedziej
– berserkowie. Byli to niezrównani w walce, nieodczuwający strachu i nieznający
litości wojownicy, potężni i budzący grozę. Obawiali się ich sami wikingowie, a
w innych ludach wzbudzali strach wprost paniczny. Wierzono, że podczas bitwy
wcielają się w nich duchy zwierząt – wilków i niedźwiedzi, i że żadna ludzka
siła nie jest zdolna im się przeciwstawić. Chodzi o Fenrira, syna trickstera
Lokiego i olbrzymki Angerbody, który był dzikim i bardzo silnym wilkiem. Z obawy
przed jego siłą bogowie zdecydowali się go uwięzić. Został spętany magicznym
powrozem stworzonym z korzeni gór, ptasiej śliny, kobiecej brody, odgłosu
kocich kroków i podobnych elementów. Według innej wersji mitu, Fenrir był
potwornym wilkiem pozwalającym sobie dla zabawy zakładać różnorakie pęta, które
bez trudu zrywał. Pewnego razu Bogowie zlecili karłom wykonanie specjalnego
sznura zwanego Gleipnir, którego Fenrir zerwać już nie zdołał. Wilk utracił
swoją wolność, a bóg wojny, Tyr, prawą rękę, którą włożył w wilczą paszczę.
Według mitu, Fenrir zdoła się uwolnić podczas końca świata – na początku
Ragnarok, i wraz z Garmem, psem bogini Hel, podejmie próbę obalenia kosmicznego
ładu. Zdoła pożreć Słońce i Odyna, lecz zostanie ostatecznie pokonany i zabity przez
jego syna – Widara. Obraz ten jest przeniesieniem na skalę kosmiczną zagrożeń
społecznych, płynących z naruszania przyjętych reguł.-Zakończyłam triumfalnie.
-Czyli myślisz, że Wolf to Fenrir tak?-Zapytał chyba
jeszcze nie do końca obudzony Alex
-Acha. – Uśmiechnęłam się szeroko.-Wszystko się
zgadza.
-Sprawdzałaś już czy masz racje czy od razu
przybiegłaś do mnie?
-Do ciebie.-Odparłam pakując książkę do plecaka.
-To naprawdę miłe, ale Wolf chyba powinien się o tym
dowiedzieć pierwszy. Kiedy mu powiesz, że wiesz, albo, że przynajmniej wpadłaś
na trop?
-Jak wrócę do domu.
-Mogę puścić z tobą? Zawsze chciałem spróbować tej
medytacji.-Uśmiechnął się rozbrajająco.
-…-Nie! Mowy nie ma!-Nie wiem czy tak się da... Ostatnio
jak byłam w lesie w kimś oprócz Fenrira to była to ta psychopatka...I wiesz.-Zrobiłam
z niej krwawą miazgę.
-Chodziło o to czy mógłbym z tobą posiedzieć.
-Posiedzieć zawsze.-Zaśmiał się pod nosem.
-To fajne. Jakby, co będę mógł ci pomóc.
-Jakby, co?-Zapytałam podejrzliwie.
-No wiesz martwię się. Widziałaś, w jakim stanie cię
zastałem. Co jak znowu się tak zapomnisz w tym medytowaniu?-Spojrzałam na niego
jak na idiotę.
-Tylko się trochę zaniedbałam
-A jak za medytujesz się tak na dłuższy czas i się no
nie wie odwodnisz? Właśnie odpoczęłaś czy spędziłaś cała noc na słuchaniu
muzyki?
-Chciałam, ale wpadli do mnie agenci WBBA i złożyli mi
propozycje nie do odrzucenia, a właśnie od dzisiaj będziemy razem pracować.-Mina
mu zrzedła.- Nie cieszysz się?
-Cieszę, cieszę.-Powiedział szybko.- Tylko, że ja już
w WBBA nie pracuje.
-Co!? Niby, dla czego?
-Stwierdzili, że ja i Alex nie jesteśmy godni zaufania
po tym jak…sama wiesz.
-CO ZA…ZA!-Wstałam z łóżka i zaczęłam łazić w te i
wewtę po pokoju.
-Spokojnie znalazłem sobie inną prace.-Zaczął mnie
szybko uspokajać.-Nawet lepszą. Bliżej mieszkania i w ogóle. Czyli nie miałaś
czasu się sobą zając tak. Biedulko.
-Nie zmieniaj tematu! Rozmawiamy teraz o tobie nie o
mnie!-Krzyknęłam porażona jasna niesprawiedliwością, jaka dotknęła mojego
najlepszego przyjaciela i to przez to coś. Przez ten syf, jaki siedzi w jego
głowie.
-Na pewno nie chcesz wziąć prysznica i zjeść zemną śniadania?
Zamawiam sushi.
-Jak ja cię czasami nie znoszę.
-Łosoś i krewetka?-Uśmiechnął się niepewnie.
-Łosoś i krewetka.-Przyznałam.
***
-Zużyje ci wannę gorącej wody!-Krzyknęłam, gdy byłam
już za drzwiami i wchodziłam do wanny.
-Nic mi nie będzie. Zimna woda pobudza krążenie.
-Nie mów tak... Przecież ty też wykąpiesz się w
ciepłej wodzie...Albo cho wykąpiesz się ze mną.- Cisza za drzwiami była niemal
namacalna.
Odchyliłam głowę do tyłu opierając się o brzeg wanny.
Światło odbijało się od wody i tworzyło jasne refleksy na suficie.
-Magia!-Zawołałam radośnie i sięgnęłam po wiszący nade
mną ręcznik, który spadł mi na twarz.-Dałeś mi jakiś ręcznik?
-Są w szafce wybierz sobie któryś!-Zawołał zza drzwi.
-Bo ten różowy z misiem chciał mnie zabić.
-Mary wszystko w porządku?-Zaniepokoił się.
-No rzucił się na mnie normalnie.-Stłumiłam śmiech.
-Owiń go wokół siebie, a ja przyniosę ci jakieś ciuchy
na zmianę.
-Ok. Najwyżej mnie udusi.-Powiedziałam tak jakbym
żegnała się z zżyciem.- Aaaale fajna ta woda…i mydło śliskie.
-Mary proszę.-Jęknął.- Dobrze się czujesz? Skąd
wzięłaś te kadzidełka?
-Kupiłam je kiedyś nad morzem po okazyjnej cenie i
jeszcze sporo mi zostało.
-Zrób coś dla mnie i ich więcej nie pal.
-...Humpf.-Nieudolnie powstrzymałam wybuch śmiechu.
-...Uznam to za tak. Uwaga wchodzę zakryj się czymś. –Ostrzegł
nie, a potem wszedł tyłem do łazienki i położył na toalecie złożone w kostkę
brania.-Ubierz się, a ja przygotuje śniadanie. Znaczy się rozłożę je na stole.-Powiedział
nie odwracając się.
-Ty tu rządzisz.-Powiedziałam odprowadzając go
wzrokiem z powrotem na korytarz. Szybko się ubrałam i poszłam śladami Alex’a.
Gdy szłam sobie korytarzem na komodzie zobaczyłam metalową obręcz, która po przyjrzeniu
się okazała się bransoletką. Wzięłam ja do ręki i obróciłam w palcach.
-Śniada...-Alex urwał w poł słowa.
-Czyja to?-Zapytałam unosząc ozdobę w dwóch palcach.
-A to...-Uśmiechnął się lekko zakłopotany wziął ode
mnie bransoletkę i wrzucił ją do małej skrzyneczki po brzegi wypełnionej
różnymi bibelotami.-Musiała to zostawić jakaś koleżanka Alex'a.- Wytłumaczył.
-Acha. Mógłbyś go tu na chwilę poprosić?-Zapytałam
pozornie spokojnie, ale Alex za dobrze mnie znał, żeby nie zauważyć, że udaje.
-On cię słyszy, więc jeśli chcesz mu coś powiedzieć
to...
-Niech się pokażę. Chciałbym spojrzeć mu w oczy.
-Ale n...- chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nagle
zamiast mojego przyjaciela pojawił się jego brat i powiedział:
-W porządku. Skoro tak jej na tym zależy to proszę
bardzo.- W bajkach zmianie osobowości towarzyszą zwykle, zmiana koloru oczu, głosu,
albo, chociaż głupiej fryzury. Cokolwiek by widz mógł odróżnić osobę od alter
ego. Niestety życie nie przewiduje takich udogodnień.
-Zacznie w k...- nie dokończył.
Po mieszkaniu rozległo się głośne plasknięcie i dźwięk
stukających o posadzkę okularów.
-To nie jest twoje ciało śmieciu.-Warknęłam.- Nie
możesz robić z nim wszystkiego, co ci się podoba! Jeszcze zarazisz Alex’a HIV,
albo jakimś innym syfem!
-Mary?-Zapytał Alex patrząc na mnie swoimi dużymi ciemnymi
oczami pełnymi zaskoczenia jednocześnie trzymając się za policzek, na którym
odbił się ślad mojej dłoni.
Spierdolił tchórz jebany.-Pomyślałam wychodząc z
mieszkanie Blanc’a przy wtórze wściekłego szczekania Kropki.
Rozdział 4 za nami. Zadziwiające na co można wpaść słuchając muzyki w środku nocy prawda. Ciekawi mnie czy ktoś jeszcze tu zagląda. Może dramatyzuje, ale nie podoba mi się, że mam tak mało czasu dla Bogusia. No mniejsza.
Ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
Lilka:*wali pięściami o podłogę*Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! Nie! I NIE!~
OdpowiedzUsuńJack: To mam dzwonić po tego egzorcystę czy nie?
Lilka:*morduje podłogę wzrokiem*
Jack: Siara jak ta lala.
Lilka: YyyYYyy~ A mogło być tak pięknie.*wstaje z podłogi otrzepując się* Dobra nie będzie tak źle...
Ja:*powstrzymuje się do śmiechu* Kyoya wraca...
Lilka:*upada na podłogę* Za co? Ja się pytam za co? Przecież mogło być tak pięknie.
Ja:Hyhy.
Jack: Ty chyba serio lubisz ją dobijać.
Ja:...To jest zemsta za to Disco w Polu-_- A tak na poważnie...
Lilka:Nie!~
Ja:...To Mary wreszcie wpadła na jakiś trop teraz tylko ciekawi mnie czy to prawda z tym Fenrirem(przypomina mi się taka powieść jak słyszę to imię, ale to tak an marginesie) Ostatnio czytałam o Celtyckich symbolach, zwierzętach itd. bo było mi to potrzebne ale nie natrafiłam na nic co było by związane z tym...Fenrirem, choć naszła mnie myśl, że tu może chodzić o coś z religią Celtów. Poza tym wszyscy chyba ostatnio przez szkołę mają mało czasu na cokolwiek, ale fajnie, że rozdział już jest.
Jack: Właśnie Kruk, a co do...
Ja: Potem. Teraz koma pisze. Tak jak mówiłam mało czasu przez szkołę jeszcze w dodatku coś mnie rozkłada...ale katar nie jest tu istotny. Sam koniec rozdziału również był ciekawy, z życia wzięty, a cały rozdział inteligentnie napisany...to chyba mój pierwszy tak ogarnięty kom.
Jack: On nie jest ogarnięty.
Ja: Jest nie jest, ale jest.
Jack: A to to już w ogóle nie miało sensu.
Ja:Miało...
Jack:Nie...
Ja: No to masz problem, przykro mi, rozwiąż to sam. Idę szukać chusteczek.
Lilka: To se idź :P Zmiany przeważnie przynoszą coś złego i to jest potwierdzone naukowo. Poza tym HIV, Chlamydia słyszę takie rzeczy i pierwsze co mam na myśli to...
Jack: No nie-_-
Lilka:*śpiewa*A Ty chciałbyś przyjemności bez konsekwencji jak tam ten typ, który zabawiał się w agencji, używał sobie wciąż zadowolony, aż złapał HIVA, został trafiony, zdziwiony, balet skończony, śmierć złapała go w szpony, a Ty człowieku bądź uświadomiony, że szukanie przyjemności z prostytutką, jest jak pływanie po oceanie dziurawą łódką, gdzie roi się od wygłodniałych żarłaczy. Jak to się kończy? Nie trzeba tłumaczyć.*dramatyczna chwila kiedy rzuca szczotką do włosów o podłogę czyli jej "wspaniałym mikrofonem"*
Jack: Mam cię dość :)
Lilka: Ja ciebie też :)
Jack: Żuć się z mostu i oddaj mi beya :)
Lilka: Żebym tobą zaraz nie rzuciła :)
Jack: Wątpię :)
Lilka: To zaraz przestaniesz*sztuczny uśmiech znika i patrzy na Jacka całkowicie poważnie* Wracając...Alex numero uno powinien zabrać brata do psychiatry. No i jakim prawem zdradza Haru?! Trzeba wreszcie dogadać się z Izu jak go załatwić.
Jack: Może to jej.
Lilka: No jej. A latające chomiki istnieją naprawdę. Jasne. Zdrada to prawie największe zło po przedtem istniej jeszcze Zmora.
Zmora: Jestem Rozpaczą.
Lilka: A ja baletnicą*kręci głową z niedowierzaniem* Oddzielmy wreszcie jedno od drugiego i dajcie go zabić.
Jack:Mówiłaś, że go lubisz.
Lilka: A ty wywiad przeprowadzasz? Mówiłam, że toleruję, a jak nie toleruję to dezintegruję. Najgorszą wtopą jaką tu widzę jest i tak to, że Mary pobiegła od razu Alexa skoro on ma rozdwojenie i z dzieciną łatwością może grać na dwa fronty. Niby taki przyjaciel ale tylko informacje zbiera.
Ja: Znalazłam!^^*macha chusteczkami*Albo to Celest przyszła w odwiedziny. Apsi! Sorka.
Lilka: Zdrówko. Z resztą jeden pies. Poza tym nie ustaliłyśmy czegoś. Ja. Chcę. Poddasze. Na. Własność.
Ja: Zastanawiam się nad tym. Rozdział był całkiem ciekawy. Najbardziej chyba ten moment kiedy ten drugi Alex się pojawił i dostał po masce. Rozwaliło mnie to odrobinę i było dość niespodziewane. No więc czekam na kolejny rozdział.
Kyoya: Też się cieszę, że cie spotkam.
UsuńKelly: A wiesz co? Te wszystkie laski które cię nie znoszą robią to tak bardzo na pokaz że zaczynam myśleć, że jest właśnie na odwrót. No spójrz na nią gdyby wyciszyć dziwięk wyglądała by jakby wzosiła dziękczynne modły bo wróciłeś.
Kyoya:...I dlaczego ja się jeszcze dziwię?
Kelly: A bo ja wiem Tsubasy spytaj on jest z tych rozganiętych.
Mary: Też mam taką nadzieję.
Alex: Regularnie chodzimy go psychologa...Kto wam u licha powiedział, że zdradzam Haru?
"Najgorszą wtopą jaką tu widzę jest i tak to, że Mary pobiegła od razu Alexa skoro on ma rozdwojenie i z dzieciną łatwością może grać na dwa fronty. Niby taki przyjaciel ale tylko informacje zbiera."
Mary:...
" No spójrz na nią gdyby wyciszyć dziwięk wyglądała by jakby wzosiła dziękczynne modły bo wróciłeś."
UsuńJack: Jak dla mnie to wyglądało jak zdychająca na brzegu foka.
Lilka:Idiota*z niedowierzaniem kręci głową patrząc na Kelly* Nie wierzyłam, że kiedyś to powiem.
Zmora:*zaciesz*
Lilak:I ty Brutusie przeciwko mnie? Nadal chcę poddasze.
Ja: Tylko jest problem bo Jack też chcę.
Lilka: On to sobie może chcieć ale poddasze dostanę ja.
Jack:Ooo. No proszę czyli nadal rozwód i koniec przyjaźni.
Zmora:Ty też tyle na to czekałeś?
Jack: Można tak powiedzieć.
Lilak: Pha. Jeszce będziesz nosił mi kartony, a ty sieć tam jak siedzisz.
"Alex: Regularnie chodzimy go psychologa..."
Lilka: Czyli nie pomaga. W takim razie zalecam pomoc specjalnego specjalisty.
"Kto wam u licha powiedział, że zdradzam Haru?"
Lilak: Twój "brat" jeśli już chcesz wiedzieć, ale chyba nie powiesz, że domki z kart układałeś ze swoimi koleżankami. Nie no spójrzmy na to obiektywistycznie. Przecież to, że siedziałeś z jakąś dziewczyną nie oznacza że robiliście nie wiadomo co mam racje?
Jack:A co z tą sentencją Kota w Butach ze Shreka?
Sky: *.*
Lilka: Cii.
"Mary:..."
Lilka:No co? Taka prawda. Lenox też coś kręci nawet ja to wiem więc Alex tym bardziej ma powody.
Jack: Tu o coś innego chodzi.
Lilka: Tobie zawsze o coś innego chodzi.
Jack: Ale tobie to nie?
Lilka: Ja mam w głowie tylko jedno.
Jack: Taa?
Kyoya i Kelly:*patrzą na jacka jak na idiotę co w sumie nie jest niczym nowym*
UsuńKyoya: oglądasz zdychające na brzegu foki?
Kelly: No sadysta normalnie. *do Lilki nie sjestem żadnym brudasem.
Ryuga: Brutusem
Kelly: Bogdanem.
Ryuga: Mniejsza. Nazwała cie zdrajcą.
Kelly: Osz ty mała...*przerzuca sobie Lilke przez ramię i wynosi z pokoju* My sobie inaczej pogadamy.
Alex: Pomaga ale stopniowo. Nie tak łatwo jest dotrzeć do Alex'a. Metoda małych kroczków jest tu kluczem do sukcesu...Wyobraź sobie, że na przykład rozmawiam. Wiesz kobiety to bardzo interesujące stworzenia które maja dużo do powiedzenia. Boże to, że ie przyjaźnie z kimś nie znaczy od razu że z nim sypiam tak. Zakodujcie to sobie.
Kelly: No po prostu jawna dyskryminacja mężczyzn.
Mary: Daruj sobie .
Kelly: Ty dyskryminujesz z kolei kobiety.
Mary: No jasne.
Kelly: Gdybym była facetem nie było by mi tak trudno sie z tobą zaprzyjaźnić.
Mary: Pewnie tak.
Kelly:...Nie znoszę jak tak łatwo przyznajesz mi rację. nie wiem co wtedy odpowiedzieć.
Mary: :)
Jack:*patrzy na ich wyraz twarzy* Powinniście wybrać się do lekarza. To było porównanie idioci.
UsuńLilka:*jedna ręka zwisa jej na plecach Kelly, a drugą ma podpartą o brodę* Oglądasz za dużo Animal Planet-_-
"Alex: Pomaga ale stopniowo. Nie tak łatwo jest dotrzeć do Alex'a. Metoda małych kroczków jest tu kluczem do sukcesu"
Lilka: Mam wrażenie, że chodzicie do Zmory.
"Wyobraź sobie, że na przykład rozmawiam. Wiesz kobiety to bardzo interesujące stworzenia które maja dużo do powiedzenia.
Lilka:Żebyś wiedział.
"Boże to, że ie przyjaźnie z kimś nie znaczy od razu że z nim sypiam tak. Zakodujcie to sobie."
Lilka: Mi nic nie zakodujesz nie tacy jak ty próbowali i się nie udało.
"Kelly: No po prostu jawna dyskryminacja mężczyzn."
Lilka: Bo to idioci...Chociaż jest takich 4...nie, nie 5 w miarę ogarniętych. A teraz wracając...Kelly pod pakowałaś ostatnio czy jak? I Puść mnie! Puść mnie! Puść mnie! Puść mnie! Puść!*patrzy na zegarek i siłą zsuwa się z dziewczyny* Jestem zajęta.
Jack: Rozwód.
Lilka: Jakoś dziwnie znajome słowo...kojarzy mi się z rodowód...nie wiem dlaczego*wzrusza ramionami*
Kyoya: Ale wiesz, żeby coś do czegoś porównać trzeba wiedzieć jak obydwie rzeczy wyglądają.
UsuńKelly: Wiesz, że to niebezpieczne zużywać swój cały zasób słów w jednym zdaniu?
Kyoya: Idź się lecz.
Kelly: Hyhy Nie. :)
"Lilka: Mam wrażenie, że chodzicie do Zmory."
Alex: Wiem, że nielubisz tego pytania, ale bardzo mnie ono nurtuje. Dlaczego tak myślisz?
"Lilka:Żebyś wiedział."
Alex: Wiem i to w was uwielbiam, a w Haru najbardziej.
"Lilka: Mi nic nie zakodujesz nie tacy jak ty próbowali i się nie udało."
Alex: Dlaczego mnie to nie dziwi?
"Lilka: Bo to idioci...Chociaż jest takich 4...nie, nie 5 w miarę ogarniętych. A teraz wracając...Kelly pod pakowałaś ostatnio czy jak? I Puść mnie! Puść mnie! Puść mnie! Puść mnie! Puść!*patrzy na zegarek i siłą zsuwa się z dziewczyny* Jestem zajęta."
Kelly: I za to ich kochamy. *.* Ja non stop pakuje. No dobra nie pakuje. Poprostu jestem Hawana a my już tak mamy. Poza tym zajęta? Kim jest ten sukin kot zabije go i będę mogła cie nosić tam gdzie będę chciała.
Ryuga: Poziom twojej głupoty przerusł Mont Everest.
Kelly: Wespnijmy się kiedyś na niego co.
Ryuga: Bo...?
Kelly: Bo chce.
Ryuga: Bo po co komu lepszy powód?
Kelly: *zadowolona z siebie jak nigdy* Hyhy
Jack:*wali i nic nie mówi bo nie chce mu się wdawać w bezsensowną dyskusję o fokach*
Usuń"Alex: Wiem, że nielubisz tego pytania, ale bardzo mnie ono nurtuje. Dlaczego tak myślisz?"
Lilka:*podskakuje na jednej nodze zakładając buty* A teraz, który to wszystko mówił?
"Alex: Wiem i to w was uwielbiam, a w Haru najbardziej."
Lilka:*kręci głową z przymrużonymi oczami* Jedno tylko przyznam z niechęcią z resztą...te demony coś w sobie mają...Przez takiego jednego idiotę zostanę zakonnicą U_U
"Alex: Dlaczego mnie to nie dziwi?"
Lilka: Nie wiem, nie jestem jasnowidzem*biega bez sensu szukając czegoś po domu aż wreszcie znajduję szczotkę do włosów którą wcześniej gdzieś rzuciła*
"Kelly: I za to ich kochamy. *.* Ja non stop pakuje. No dobra nie pakuje. Poprostu jestem Hawana a my już tak mamy. Poza tym zajęta? Kim jest ten sukin kot zabije go i będę mogła cie nosić tam gdzie będę chciała."
Lilka: Kto kocha ten kocha. Są nieodpowiedzialni, bezmyślni, uparci, myślą, że wiedza lepiej i...
Jack: Czekaj to kogo teraz opisujesz siebie?
Lilka: Weź sprawdź czy cię niema w piwnicy...albo nie siadaj*spina włosy w kok a dwa pasma zwisają po bokach*Tak czy...?*rozpuszcza włosy* Tak?
Jack: Że co?*kręci głową na przebudzenie i klasyczna poza myśliciela* czy ty mnie pytasz o zdanie?
Lilka: Nie schlebiaj sobie. Będą tak jak zwykle*rozczesuje włosy*
Jack:....Idziesz gdzieś?
Lilka: Może.
Jack: Gdzie?
Lilka: Daleko.
Jack: Z kim?
Lilka: Nie znasz.
Jack: Nie wiesz kogo znam.
Lilka: Nie znasz.
Jack: A jak znam?
Lilka: Ale nie znasz.
Jack: A o której wrócisz?
Lilka: Nie wiem.
Jack: Ile ma lat? Gdzie mieszka?
Lilka: Może jeszcze rozmiar buta, albo ilość włosów na głowie co?
Jack: Czyli chata wolna?
Lilka: Jakby tak.
Jack: No to szerokiej drogi.
Lilka: Świetnie.
Jack: Genialnie.
Lilka: No to...cześć*wychodzi*
Jack:...Sky! Do mnie!
Sky: Nie rozumiem po co te nerwy.
Jack: Zostawiasz Megan śledzisz Czarną.
Sky: Tak jest!*i już jej nie ma*
Alex: Pyta ten starszy...Młodszy się broni i wścieka.
UsuńKelly: ... *wyjmuje z zamrażalnika lody po czym zaczyna jęczeć krzyczeć ogólnie rozpaczać, ale nie płakać jedząc lody na kanapie*
Tsubasa: Ryuga jesteś pewny, że ona nie jest w...
Ryuga: Tak.
Tsubasa: bo te wahania nastroju...
Ryuga: Nie.
Tsubasa: To dobrze.
Kelly: Lilka mnie już nie kocha!!!!!!!!!!!!!!
Kyoya: uciszcie ja zanim Benkei przybiegnie ja pocieszać i będą się drzeć we dwójkę.
Ryuga: i Tsubasa: i?
Kyoya: Nie ważne.*zakłada słuchawki*
Alex: Dobry wybór. Faceci zazwyczaj wolą jak kobiety nie spinają włosów.
Jack:Nagle wszystkie są w ciąży.
UsuńGłos z za drzwi: A ty za dużo jesz i nie tyjesz. Już dawno powinieneś zapaść w ciążę spożywczą.
*drzwi otwierają się z hukiem, a po podłodze wślizguję się klatka w której siedzi Sky. Chwilę potem z rękoma podpartymi na biodrach, śmiejąca się do rozpuku Lilka*
Lilka:Surprise, surprise! Hahaha!*z nogą na klatce buja nią tak, że klatka stoi na krawędziach*
Sky: Ja niechce być w kladcę! Y.Y
Jack: Że co? O_O
Lilka:Hahaha! Co opadł troszkę szczeka? Mniejsza. No nie wieżę Kelly, że uwierzyłaś w to, że mam randkę. Hahaha! *paca Kelly po głowie*Nie wierzę XD
Sky:*rzuca się w klatce*Jack zrób coś chyba mam klaustrofobię!
Jack: Dobra starczy tego*zabiera klatkę z pod nogi Lilki*Jakim cudem dałaś się złapać co? Jeszcze nigdy nikomu nie dałaś się złapać...
Sky: Nie mam pojęcia jak to się stało! Wypuść mnie z tond! Jack!
Jack: Gdzie jest kluczyk?
Lilka: W bezpiecznym miejscu, a teraz pogadajmy o interesach srajdku.
Jack: Czyli nie oddasz mi kluczyka tak?
Lilka: Oddam jeśli podpiszesz umowę i tym samym zapewnisz mnie, że Sky przestanie mnie śledzić, a i ty sam nie skiniesz nawet palcem by to zrobić.
Jack: Marzenia fajna rzecz*wychodzi stawiając klatkę na stole*
Lilka: Co takiego?! Ty gówniarzu! Masz mi to podpisać!
Jack:*wraca ze skrzynką z narzędziami i podważa zawiasy tym samym zabierając Sky ze środka*
Sky:*wspina się na ramie Jacka i pociera głową o policzek* Mój bohater.
Jack: Skończmy te ckliwe głupoty. Moje pytanie brzmi jakim cudem cię schwytała?
Lilka:*niezadowolona bo coś w jej planie nie pykło* Ma się swoje sposoby U^U Ale następnym razem zamknę cię w bańce próżniowej i w tedy nie będzie miał wyboru.
Sky: Phhy!
*drzwi wylatują ze sciany razem z kilkoma cegłami*
UsuńBenkei: Keeeeeeellyyyyyyyy!!!!*poryWa dziewczyne z kanapy przewracając przy tym mebel* Co się stało siotrzyczko ty moja jedyna ukochana?
Kelly: Nic. Tylko taka jedna robiła sobie zemnie głupie żarty.
Benkei: Która?*miota się na boki jak wściekły byk*
Kelly: Żadna krórą pozwoliła bym ci uszkodzic.*śmeje się*
Benkei: To sprubuj mnie powstrzymać.
Kelly:*uwalnia ręce z uścisku Benkeia łapie go za szyje , przerzuca przez swoje ramię i upuszcza na ziemię*
Benkei:*moja mała siostrzyczka opanwałaa ten chwyt estem z ciebie taki dumny że chyba zaraz zacznę płakać :')
Gokana: Ej Betty nie wypowiesz się?
UsuńBetty: A niby co miała bym powiedzieć?
Jacky: Że jest żałosna, że żaden z niej przeciwnik, że kłaczek podchodzi ci do gardła jak ją widzisz.
Betty: Znudziło mi się.
Lilka:*wywrócona na wejściu przez Benkeiia leży na podłodze* Japr-_-
UsuńJack: To jak to w końcu jest? Po kłócone jesteście czynie?
Lilka: Jedyne co ja teraz wiem to to że tyłek mnie boli*podnosi się z ziemi otrzepując ubrania* Benkeii tylko nie becz bo nie wiem gdzie schowałam kalosze na tą powódź. W ogóle to dlaczego ty mnie Jack nie chwalisz jak ci dokopię? Benkeii dostał po trąbie i się jeszcze z tego cieszy.
Jack: Bo my nie jesteśmy dzięki Bogu spokrewnieni.
Lilka: Taa? Żebyś się nie zdziwił.
Jack: Chcesz mi coś powiedzieć?
Lilka:...Nie.
Jack: To po co się odzywasz?
Lilka: Bo lubię.
Sky:*uśmiecha się tylko przechodząc z jednego ramienia na drugie Jacka*
Ja: Kto wrócił dziś wcześniej ze szkoły i tym samym wygrał życie? Ja! A-psik!
Jack & Lilka: Zdrowie...Nie przedrzeźniaj mnie...Sam/Sama mnie nie przedrzeźniaj!...Przestań!...Sam/Sama przestań!
Lilka:Grry. Idiota U-U
Jack: Powiedziała psychopatka-_-
Benkei: Przeprasza, ale usłyszałem, że moja mała siostrunia mnie potrzebuję.
UsuńKelly: *siada Benkeiowi na ramieniu* To jest mój starszy braciszek. Podobny prawda? :3
Mary: Jesteście do siebie podobni jak dwie krople wody.
Kelly: Hyhy.
"Benkeii dostał po trąbie i się jeszcze z tego cieszy."
Benkei: Cieszę się bo sam uczyłem Kelly tego chwytu. Jestesm taki taki taki taki dumny!!!
"Jack: Bo my nie jesteśmy dzięki Bogu spokrewnieni."
Kyoya: Jasne.
Lilka: Norma, zawsze tak upadam.
Usuń"Kelly: *siada Benkeiowi na ramieniu* To jest mój starszy braciszek. Podobny prawda? :3"
Lilka:*śmiej się nie otwierając ust tylko wypuszczając powietrze nosem* Bardzo. Zależy jak na to spojrzeć.
"Benkei: Cieszę się bo sam uczyłem Kelly tego chwytu. Jestesm taki taki taki taki dumny!!!"
Lilka: Widać*poddaje się rozmyśleniom na temat brata*
"Kyoya: Jasne."
Jack:...Czarna? Nie przywaliłaś ty mu przypadkiem za mocno?
Lilka:...
Jack: Czarna?-_-
Lilak:A! Co?...*wzrusza ramionami*A bo ja wiem? Było tak wymierzone żeby mu krew z nosa nie poszła.
Benkei: Najważniejsze to się podnieść!
Usuń"Lilka:*śmiej się nie otwierając ust tylko wypuszczając powietrze nosem* Bardzo. Zależy jak na to spojrzeć."
Kelly: Sercem! albo gałami zresztą jak wolisz.
"Lilak:A! Co?...*wzrusza ramionami*A bo ja wiem? Było tak wymierzone żeby mu krew z nosa nie poszła."
Kelly: Jak ci się to udało? To przecież masochista jest. Ja go się w ogóle dotknąć boje.
Benkei: Kelly!*łapie ją za nogę i podnosi do góry *
Kelly: *splata ręce na piersiach * No co? Jest masochistą, a ty fangirlem.
Mary: Fanboy'em.
Kelly: To też.
Lilka:To było*zastanawia się co odpowiedzieć*...mocne.
Usuń"Kelly: Sercem! albo gałami zresztą jak wolisz."
Lilka:Plus jeszcze charakterem i kolorem włosów.
Jack:Darciem się jak przez megafon.
Lilka: To też.
"Kelly: Jak ci się to udało? To przecież masochista jest. Ja go się w ogóle dotknąć boje."
Lilka: Pha. Patrzysz na mistrza w laniu po mordzie i wyrywani kłaków*nad jej głową pojawia się chmurka ze wspomnieniem szarpaniny z Vanessą* Ciekawe jak ta flądra Vanessa beze mnie żyje.
"Benkei: Kelly!*łapie ją za nogę i podnosi do góry*"
Lilka: Hyhy. Nietoperz.
Jack: Ciebie nawet do góry nogami nie trzeba obracać żeby Batmam się pokazał.
Lilka:A w morę chcesz?
Jack: A ty chcesz?
Lilak: Taki z ciebie kozak no tao dawaj na gołe klaty.
Jack:*z uśmiechem unosi brew do góry*
Lilka:*mina jej rzednie* Erotoman społeczny-_-
"Kelly: *splata ręce na piersiach * No co? Jest masochistą, a ty fangirlem.
Mary: Fanboy'em.
Kelly: To też."
Lilka:Roi się od tych Kijanek na tym świecie.
Ja:*z załamaniem opada na biurko*
Lilka: Właściwie czy my nie mamy lepszego tematu? U-U....Jak tam pogoda?
Jack:*spada z krzesła*
Ja:*pisze opis obrazu*
Lilka & Zmora*rozmowa na temat obrazu ,,Prometeusz"*
Zmora: Nawet nie masz pojęcia jak mnie cieszy ten jego żałosny widok.
Lilka: Super.
Zmora: Mogłabym patrzeć na to godzinami.
Lilka: Naprawdę? No popatrz.
Zmora: Patrzę i widzę! PHAHAHAHAHAHAH!
Ja: Lilka jak podoba ci się ten obraz?
Lilka:*patrzy uważnie na obraz ze zmarszczonymi brwiami*
Zmora: Genialny! HHAHAHAHAHAHAHA!
Lilka:*patrzy, patrzy, patrzy na ten obraz i wreszcie z ukosa spogląda na Kruka* To co z tym poddaszem?
Ja:*tym razem to ja spadam z krzesła*
Jack:Przydało by się odkurzyć.
Ja: Jak tak bardzo tego pragniesz to wiesz gdzie stoi odkurzacz.
Benkei: A jak!*w sensie że się zgadza *
Usuń"Lilka:Plus jeszcze charakterem i kolorem włosów."
Kelly: Jak się myśli na niebiesko?
"Lilka: Pha. Patrzysz na mistrza w laniu po mordzie i wyrywani kłaków*nad jej głową pojawia się chmurka ze wspomnieniem szarpaniny z Vanessą* Ciekawe jak ta flądra Vanessa beze mnie żyje"
Kelly: Pewnie tenskni. Jestem sprawiedliwością. Jestem nocą. Ja jestem Batmanem!
Lilka: Obawiam się, ze nie rozumiem pytania O-O Ale niebieski to nawet ładny kolor pomijając oczywiście, że kojarzy mi się z lodem i oceanem...
Usuń"Kelly: Pewnie tenskni. Jestem sprawiedliwością. Jestem nocą. Ja jestem Batmanem!"
Lilka: Na pewno...w końcu kto by jej włosy wyrywał.
Jack: Zdegradowali cię.
Lilka:...
Ja:*zamiast pisać obserwuje kota* Gdzie ten kot się wspina?
Lilka: Na razie na kwiatek.
Jack: Nie psuj jej życia. Ona nie wie co to.
Ja: Nie w ogóle. Nazwałabym tego kota Lucyfer gdyby nie jeden mały problem...to ona.
Jack: Cezar, Lucyfer co jeszcze?
Ja: Nie wiem. Mam katar, a rano chciał mnie zmiażdżyć worek cementu. Po prostu spadł z nieba!
Lilka: Chyba raczej z balkonu, albo dachu.
Ja:Ja nie wiem co to było.
Jack: Zamach. Z naciskiem na MACH.
Kelly: Powiedziałaś, że patrzy się kolorem włosów, a moje są niebieskie, a ja niewiem jak się patrzy na niebiesko.
UsuńJohannes: Nazwaliście kota Lycyfer?
Kelly: A tak btw o co chodzi z tym poddaszem?
Lilka:...Naprawdę?*zastanawia się czy serio tak powiedziała*
UsuńJack: Masz minę jakby małe dziecko zapytało cię co rodzice robią w sypialni.
Lilak: Śpią-_-....Ryuga?!
Ja: Nie. Nie nazwaliśmy bo niema takiej sposobności.
"Kelly: A tak btw o co chodzi z tym poddaszem?"
Jack:*nie wiadomo dlaczego ale wybucha śmiechem*
Lilka:*zaskoczona ale widząc zaciesz Jacka sama jest na granicy śmiechu* Z czego ty się cieszysz?
Jack: Batman. Poddasze. Ty. Jaskinia Batmana.
Lilka: Phy. No to teraz wymyśliłeś.
Jack:Bo dopiero teraz ogarnąłem.
Lilka:Twój i Kruka zapłon mnie poraża. Właściwie to chodzi o to, że chcę poddasze dla siebie i nikt nie będzie mógł mi tam wchodzić. Będzie całe moje!
Jack: Pierwszy chciałem je mieć.
Lilka: Wątpię. Ja byłam pierwsza i będzie moje!
Jack: Chyba w snach.
Lilak: Kruk do kogo należy poddasze?
Ja: Do mnie.
Lilka: Ale kto tak serio.
Ja:...Nie wiem. Załatwcie to między sobą. Ja chcę herbatę*zawija się w koc i idzie robić herbatę*
Lilka:*chwyta za poduszkę i atakuję Jacka*Giń poczwaro! Giń!
Jack: Możesz mi podskoczyć*blokuje ręka poduszkę*
Lilka: Tak z ciebie twardziel? No to poskaczmy razem*oczy jej ciemnieją, a masa poduszek unosi się w powietrze i wszystkie lecą w stronę Jacka*
"Lilak: Śpią-_-....Ryuga?!"
UsuńKelly: No chyba ty. Ja mam trzech braci sami z siebie to oni się nie pojawili. Dlaczego wołasz Ryuge? Zresztą co mnie to.*odpala latarkę i świeci nią na nocne niebo*
Ryuga: Kelly zgaś to.*ze swojego pokoju*
Kelly: Nie!
Ryuga: *wychodzi z pokoju i wyłącza latarkę* Czego chcesz?
Mary: Czyli to serio działa.
Kelly: Mówiłam. Ryuga-sygnał obowiąskowe wyposażenie każdej bazy WBBA.*dostaje pstrzyczka w ucho od Ryugi* Ej no.
Ryuga: Jeśli mam być kimś innym niż sobą to tylko Joker'em.
Kelly: Hyhy...Chcesz mieć jaskinie? O tak jak Ryuga i Yoyo. Tylko że Ryuga ma smoczą grote, a Yoyo jaskibie lwa.
Jack:*siedzi pod igloo z poduszek, a w szparze widać tylko oczy*
UsuńLilka:Hyhy. Krecik^^*stoi wycinając coś* Ja wolę nie wiedzieć co oni tam robili*przerywa wycinanie i się wzdryga* Sprawa jest, ale najpierw*zabiera latarkę i przykłada kartkę. Na ścianie pojawia się wizerunek Drago* Fajne nie?^^ Jeszcze nie wyszłam z wprawy. A tak serio to Kelly mówi, że coś...że...jak się patrzy na niebiesko? O-O
"Ryuga: Jeśli mam być kimś innym niż sobą to tylko Joker'em."
Lilka: Bez jaj O_O
"Kelly: Hyhy...Chcesz mieć jaskinie? O tak jak Ryuga i Yoyo. Tylko że Ryuga ma smoczą grote, a Yoyo jaskibie lwa."
Lilka:*kurwica napadowo lękowa*NIE PORÓWNUJ MNIE DO NIKOGO A JUŻ NA PEWNO NIE DO TEGO ŚMIECIA!!!
Zmora: Będzie tam wieszać ciała, odprawiać rytuały...
Lilka: TY TEŻ MORDA!!! MAMY...*zasłania ręką usta* Cicho bądź U-U
Zmora:Hyhyhahahah!
Kelly:*widzi Jacka* Co. To. Jest?
UsuńRyuga:... Po to minie wołałaś?
Kelly: A bo ja wiem? To Lilka coś chciała.
"Lilka: Bez jaj O_O"
Ryuga:*krzywi się zdziwiony* Hyrm?
Kelly :*kociokwik ze śmiechu * BĘDĘ ROBIĆ CO BĘDĘ CHCIAŁA! :D
Lilka: TAK! PO TO!...Hyhym. Co z tym niebieskim?
Usuń"Ryuga:*krzywi się zdziwiony* Hyrm?"
Lilak: Chcesz sobie włosy przefarbować na zielono? Czy tam żółto?...O jakim my kolorze w końcu mówimy?
"Kelly :*kociokwik ze śmiechu * BĘDĘ ROBIĆ CO BĘDĘ CHCIAŁA! :D"
Lilak:*brew jej drga i szemrze pod nosem* Wcale nie chcesz nic jej zrobić. Przecie wcale nie chcesz jej nic zrobić. W ogóle jej nie chcesz nic zrobić....ZMORA! Co z tymi produktami w końcu?
Zmora:No więc...nie to potem. Potrzebujemy dwanaście sam wiesz czego...A potem Czarną księgę.
Lilka: Co ty znowu wymyślasz?! To w końcu szara, czerwona, biała, brązowa czy czarna?
Zmora: Czarna.
Lilka: To po kiego diabła szukałam brązowej!!!
Zmora: A bo ja wiem co ty robisz ze swoim życiem...Hy. Bardzo dobrze wiem.
Lilka: Co dalej?
Zmora: Na razie to wszystko.
Lilak:No i jak mawia Akane: Supi-dupi i coś tam coś...Skleroza nie boli.
Jack:*oczy łyskają z pod igloo i po chwil poduszki opadają na podłogę, a sam Jack dopada Lilkę* I teraz się policzymy.
Lilak: Tylko spru...*nie kończy bo niemal natychmiast pada ofiarą łaskotek*
Zmora: Z kim przyszło mi pracować.
Ryuga: Udał ci się.
UsuńKelly: Coście podali Jackowi? I dlaczego Lilka robi to co każe je zmora? Jak się patrzy kolorem włosów?
"Lilak: Chcesz sobie włosy przefarbować na zielono? Czy tam żółto?...O jakim my kolorze w końcu mówimy?"
Ryuga: Nie będę się farbować. Poprostu lubię tę postać.
" Zmora: Z kim przyszło mi pracować."
Drago; Z ludźmi. Ścierwo z ludźmi.
Lilka:*nabiera ciężko powietrza* Jeszcze nie...wiesz...że już...nie żyj..esz.
Usuń"Kelly: Coście podali Jackowi?"
Jack: Podała mi zemstę na złotej tacy...odwróciła się placami.
Lilka: Yhym, yhym. Z tym ma właśnie problem.
"Ryuga: Udał ci się."
Lilak: Serio?
"I dlaczego Lilka robi to co każe je zmora?"
Lilka:Ona mi nie mówi co ma robić...porostu mamy wspólny cel.
"Jak się patrzy kolorem włosów?"
Lilak: No właśnie. Ryuga zadaję ci to pytanie od początku.
"Ryuga: Nie będę się farbować. Po prostu lubię tę postać."
Lilka:Dobrze wiedzieć i...dobrze wiedzieć.
Zmora: Robacza jaszczurka przypełzła.
Lilka: Pobierzcie się i wybierzcie na miesiąc miodowy do chaosu, a nuż widelec może nigdy nie wrócisz.
Zmora: Masz chyb jakieś kuzynki prawda?
Lilka: Wara od nich. Mów gdzie ta biblia wskrzeszenia lepiej.
Zmora: Czarna księga.
Lilka: Jeden pies.
Zmora: Z nią i tak się zejdzie więc najpierw znajdź dwunastu...O patrz jaki szczęśliwy traf. Po co szukać dwunastu na ulicy? Do wyboru do koloru.
Lilak: Nie taka była umowa!
Zmora: ja tylko mówię, że zaoszczędzilibyśmy czas.
Lilka: Dobra, dobra. Nie kręć bo na karuzeli nie jesteśmy.
Jack: Strych będzie mój. Właściwie już jest.
Lilka: Dopiero po moim czarnym zimnym trupie.
Jack: Czyli jeszcze szybciej niż myślę.
Lilka:Sugerujesz coś?
Jack: Możesz kręcić ich ale nie mnie. ja wiem poco ci ta podróba księgi telefonicznej i 12 trupów+ 1 oczywiście. Ale martwego nie wskrzesisz.
Lilak:...Zobaczymy.
Jack: No ty już nie zobaczysz.
Lilka:...
Jack:No...Pony jakaś nowa fryzura?
Lilak:...Mówił ci ktoś kiedyś, że przez to, że wiesz różne rzeczy jesteś irytujący?
Jack:*już otwiera oczy żeby coś powiedzieć*
Lilka: Nawet nie zaczynaj gadki o tym jak to cię nazywają bo to już słyszeliśmy.
Kelly: Uważaj to bardzo uzależniające.
Usuń"Lilak: Serio?"
Ryuga:*dla niego temat jest skończony *
Kelly: A jak myślisz?
"Lilka:Ona mi nie mówi co ma robić...porostu mamy wspólny cel"
Kelly: Tak to się zwykle zaczyna.
"Lilka: Pobierzcie się i wybierzcie na miesiąc miodowy do chaosu, a nuż widelec może nigdy nie wrócisz"
Kelly: Nie ma mowy. Jak ostatnio ćpał kosmos otarliśmy się o koniec świata. Chaosu mu nosem wciągnąć nie pozwolę.
"Jack:No...Pony jakaś nowa fryzura?"
Kelly: Nie. Kucyki jak zwykle. :)
Jack: Nie zauważyłem.
Usuń"Ryuga:*dla niego temat jest skończony *
Kelly: A jak myślisz?"
Lilka: Bo ja wiem dawno nie robiłam takich rzeczy. I już wiem jak się patrzy na niebiesko...przez niebieskie okulary! Takich cudów to oboje nie naćpią.
Zmora: Nie widzę sensu twojej wypowiedzi.
Lilka: Jak zwykle.
Zmora: Nianie sobie znalazł.
Lilka: A ty...*nie kończy bo Jack dostaje ciśnienia osiemset i ciągnie ją na stronę, na co Lilka się wyrywa więc Jack ją puszcza i coś zaczyna mówić po jakiejś chwili Lilka coś krzyczy, krzyżuje ręce na piersi. Jack znów coś mówi...Lilak spuszcza wzrok*
Ja:*kartkuje zeszyt*Jutro Wtorek-.-
Zmora: Myślę, że wszyscy o tym wiedzą. Ja podsłuchuje nie przerywaj.
Ja: Mam dylemat czy iść spać czy nie.
Zmora: Dla mnie możesz nie spać.
Ja: No tak*macha sobie zeszytem od EDB*Mój sor od EDB to były wojskowym i myśli, że jego przedmiot jest najważniejszy. A podczas lekcji chodzi po całej klasie i tak stuka tymi obcasami i puka i szura...już nie wiem co mówię przez ten katar.
Zmora: Mówisz o jakimś robaku.
Jack:*Jakby wyciąga rękę w stronę Lilki ale szybko kieruję ją za głowę co miało być niby od początku zamierzone. Mówi jej coś jeszcze, wzrusza ramionami, wkłada ręce do kieszeni i wraca bliżej* To o czym była mowa.
Zmora: Kruk własnie jęczała coś o jakimś robaku.
Jack:?
Ja: Sor od EDB.
Jack: A ten...No nie jest taki najgorszy, ale to chodzenie po klasie i udawanie, że potrafi tańczyć flamenko mógłby sobie darować.
Ja:Powiedziałam to samo...tylko bez tego flameko.
"Kelly: Nie. Kucyki jak zwykle. :)"
Jack: No jakoś tak inaczej.
Ja:*bawi się klawiszem, a ten w ostateczności wypada* Ups....Alt się wypstrykło-.-
Jack:*facepalm*
Lilak:*wreszcie się pojawia*....Dlaczego Kruk mówi jakby była naćpana.
Jack: Może krople przeholowała.
Lilka: Ta. Jeszcze tego brakowało. Będę musiała was wszystkich niańczyć.
Kelly: Jeszcze.
Usuń"Lilka: Bo ja wiem dawno nie robiłam takich rzeczy. I już wiem jak się patrzy na niebiesko...przez niebieskie okulary! Takich cudów to oboje nie naćpią."
Kelly:* Zakosiła czerwone lenonki Ryugi* A ja tam wolę patrzeć na czerwono. :3
Ryuga: Oddawaj.*zabiera jej okulary*
Kelly: *obrarzona pokazuje mu język* Jeśli Ryuga coś mówi to tak myśli.
"Zmora: Nianie sobie znalazł."
Kelly: Wmawiaj sobie co chesz. Ale jestem pierwsza do zabicia tego ścierwa.
Drago: Wice wersa.
"Jack: No jakoś tak inaczej."
Kelly: *bierze do ręki lusterko i przygląda się swojej fryzurze* Okeeey. Co mi zrobiłeś, albo czego chcesz. Bo to*wskazuje go lusterkiem *jest podejrzane
"Kelly:* Zakosiła czerwone lenonki Ryugi* A ja tam wolę patrzeć na czerwono. :3
UsuńRyuga: Oddawaj.*zabiera jej okulary*
Kelly: *obrarzona pokazuje mu język* Jeśli Ryuga coś mówi to tak myśli."
Lilka:*siedzi na łóżku oparta o ścianę, z kapturem na głowie i wcina Nutelle* Thyhy:D Ryuga w lenokach. No to patrz na czerwono tylko przypadkiem nie przez różowe okulary bo różowe są złe.
Jack: S e b a s t i a n...i to nie jeden.
Lilka: Giń poczwaro -_-
"Jeśli Ryuga coś mówi to tak myśli."
Lilka: O właśnie!*macha łyżeczką*Zakoduj to sobie Kelly. Jeśli Lilka coś mówi to tak myśli.
Ja: Przeważnie...
Lilka: Ty też jesteś złem i tak właśnie myślę.
Ja: Dobrze. A ja wieżę w karmelki rosnące na drzewach O.O
Juli:Uuuuu *.*
Lilka: I to jest myśl.
Jack: Niech ktoś da im leki-_-
"Kelly: Wmawiaj sobie co chesz. Ale jestem pierwsza do zabicia tego ścierwa.
Drago: Wice wersa."
Lilak:*zamyślenie z łyżeczka w buzi* Ciekawe czy Drago da się popsuć na amen...?
Zmora:*do Drago* Nie wiem co cię łączy z tym szczeniakiem-robakiem ale jesteś do niego strasznie przywiązany...wpatrzony w niego.
Lilka: Bo on chce przejąć kontrolę nad Ryugą idiotko!
Zmora: Te beye to śmieszne istoty.
Lilka: Chyba mamy odmienne pojęcie czegoś zabawnego.
Zmora:...I dopiero teraz to zauważyłaś?
Lilka: Weź się utop w kałuży.
"Kelly: *bierze do ręki lusterko i przygląda się swojej fryzurze* Okeeey. Co mi zrobiłeś, albo czego chcesz. Bo to*wskazuje go lusterkiem *jest podejrzane"
Jack:*uśmiecha się czarująco i wzrusza ramionami*
Lilka:Już wiem!*łyżeczka nadlatuję w stronę Alexa i wbija się tuż obok jego głowy* Alex Anielski Chłopiec i jego brat Alex Szmaciarz. Jednym słowem owieczka o wilczym apetycie, albo...*pstryka palcem przez dłuższą chwilę* Wilk w owczej skórze!...Nie chyba nie oto mi chodziło*idzie po drugą łyżkę nadal rozmyślając*
Kelly: Ja w nich wyglądam lepiej...Ale przynajmniej zdejmij koronę jak nosisz te okulary bo sa dużo na twarzy masz.
UsuńRyuga:*wzrusza ramionami i kładzie koronę na głowie Kelly*
"Zakoduj to sobie Kelly. Jeśli Lilka coś mówi to tak myśli."
Kelly: No to uważaj co myślisz bo możesz mieć przejebane.
"Lilak:*zamyślenie z łyżeczka w buzi* Ciekawe czy Drago da się popsuć na amen...?"
Ryuga: Nie.
Kelly: Zmienił się w brokat i sam poskładał do kupy. Tego nawet Zmora nie umie.
"Zmora:*do Drago* Nie wiem co cię łączy z tym szczeniakiem-robakiem ale jesteś do niego strasznie przywiązany...wpatrzony w niego."
Drago: To samo mógłbym powiedzieć o tobie.
Kelly: A wiecie co jest głupie, że na początku Drago myślał koncypował sobie, że zmora jest w porządku. Ty to masz ale przeciąg pod tym czerepem jeszcze większy niż ja :)
"Jack:*uśmiecha się czarująco i wzrusza ramionami*"
Kelly: *krzywi się * Ryugaaaaaa! A Jack znowu uśmiecha się jak pedofil!
"Jednym słowem owieczka o wilczym apetycie,"
Alex:*dusi śmiech sle mu się nie udaje i nim wybucha* prze prze przepraszam. Hyhy nie powienem śmieć ci się w twarz al ale to ci się naprawdę udało xD*ze śmiechu ma łzy w oczach*
Jack: Jeszcze się nie pobrali a już mu mówi jak ma się ubierać.
UsuńLilka: Stylista Kelly. Otwarte od poniedziałku do piątku.
"Kelly: No to uważaj co myślisz bo możesz mieć przejebane."
Lilak: No tak jakby to już mam.
Ryuga: Nie.
Lilka:A próbowałeś?
"Kelly: Zmienił się w brokat i sam poskładał do kupy. Tego nawet Zmora nie umie."
Zmora: HAHAHAHAHAH!
Lilka:*wzdycha* I co to za życie?
"Drago: To samo mógłbym powiedzieć o tobie."
Zmora: Przywiązałeś się do niego i tu wcale nie mowa o przejęciu kontroli.
"Kelly: A wiecie co jest głupie, że na początku Drago myślał koncypował sobie, że zmora jest w porządku. Ty to masz ale przeciąg pod tym czerepem jeszcze większy niż ja :)"
Zmora: Widziałam dużo robaków i nie różnisz się od nich niczym szczególnym.
Lilka: Srutututu będzie wiosna. Weź idź spać czy co tam zwykle robisz.
Zmora:...A jakby cie tak zabić i znaleźć jakąś twoją kuzynkę...oczywiście musi mieć ukończone 13 lat.
Lilka:...My chyba sobie pogadamy na stronie Zmora-_-
Zmora: Nie widzę sensu, ale skoro tak.
Jack: Rozpacz i L-Drago. Oto prawdziwy duet apokalipsy. No kto by się spodziewał.
Lilka: Po prostu morda w kubeł i koniec rozmowy.
Zmora:*nic nie mówi tylko przez całe kazanie Lilki zastanawia się jakim cudem ktoś taki jak ona ją powstrzymał*
Lilka: No i masz się słuchać albo będziesz miała karę w koncie.
Zmora: Gdyby bogowie usłyszeli co ty wygadujesz to chyba by się z głowę złapali, ale interwencję by darowali bo to miernoty, łajzy i trzęsidupy. Lepiej dla ciebie by było się nie odzywać, ale skoro chcesz to proszę bardzo nadal możesz mówić do samej siebie.
Lilka: jak ty zaczniesz coś chrzanić czasami to po prostu nie wiem czy to łacina czy greka...a może tsułachiri?
Zmora:*ignoruje Lilkę i wraca do Jacka* Nie potrzebuję tej zabawki żeby zniszczyć jeden marny okruch.
Jack: No wciągnął mnie ten temat tak jak Kruka wciąga nauka Rosyjskiego.
Ja: Czyli nie bardzo. Mam wrażenie, że wy mi na starość szklanki herbaty nie podacie.
Jack: Kruk jak możesz takie oszczerstwa głosić. Ja będę się tobą opiekował do ostatniej zmarszczki, do ostatniego siwego włosa, do...
Lilka: Dobra skończ i tak wiemy, że przy pierwszej lepszej okazji wyfruniesz z gniazda.
Jack: Niee. No co ty. Ja?
Lilak: Nie duch święty-_-
Ja: Mówiłam. Lenox już się szlaja z Betty. Sky nigdy niema bo nie wiadomo gdzie się szwenda. Jack opatentuje jakieś swoje ustrojstwo i będzie miał wszystkich gdzieś. Zmora podbije świat. Victoria będzie przychodziła tylko po książki, a Lilka...
Lilka: No dalej co się stanie?
Ja:...Nie mam pojęcia.
Lilka:*unosi łyżeczkę do góry* Wstąpię do wojska, albo zatrudnię się w elektrowni jako dostawca energii.
Ja: EDB zdecydowanie ci nie służy.
Lilak: Nie znasz się.
Ja: Znam, znam.
"Kelly: *krzywi się * Ryugaaaaaa! A Jack znowu uśmiecha się jak pedofil!"
Jack: Wydze tu problem.
"Alex:*dusi śmiech sle mu się nie udaje i nim wybucha* prze prze przepraszam. Hyhy nie powienem śmieć ci się w twarz al ale to ci się naprawdę udało xD*ze śmiechu ma łzy w oczach*"
Lilka:*niby maiła wziąć łyżkę nutelli do buzi ale ostatecznie trafia w policzek*
Jack: Ty w jakiś tam swój chory sposób nabijasz się z niego albo po prostu nudzi ci się i wymyślasz marne ksywy, a on się cieszy. Ps: wyglądasz jak byś miała 5 lat z tą czekoladą na policzku. Taka dobra rada umyj się bo siarę robisz.
Lilka:*nadal szok i nie wie co ma powiedzieć wiec idzie się umyć twarz*
Jack: Ten wredny jej nie zatkał, a miły wystarczy, że się roześmiał. Te kobiety...a raczej Czarna.
Kelly: Tak. Ingeruje w styl Ryugi.*kiwa głową* Wcale nie chciałam dostać korony. :P
Usuń"Lilka:A próbowałeś?"
Ryuga: Tak.
Kelly: W pewnym sensie. Trening się liczy?
"Zmora: HAHAHAHAHAH!"
Kelly: Rozmieszyłam niszczyciela światów. Znowu. Może ja się z powołaniem minełam.
"Zmora: Przywiązałeś się do niego i tu wcale nie mowa o przejęciu kontroli."
Drago: To o czym?
"Jack: Wydze tu problem."
Kelly: Niby jaki? Ja jestem przecież idealna.
"Lilka:*niby maiła wziąć łyżkę nutelli do buzi ale ostatecznie trafia w policzek*"
Mary: *uśmiecha się pod nosem *
Kelly: Jedno słowo. Alex.
Lilka: Thyhy. Nie wcale :)
Usuń"Ryuga: Tak."
Lilka: To lipnie.
"Kelly: W pewnym sensie. Trening się liczy?"
Lilka: Jak chcesz przy okazji zabić i siebie...to nie wiem.
"Kelly: Rozmieszyłam niszczyciela światów. Znowu. Może ja się z powołaniem minełam."
Zmora:Po porostu gadasz głupoty.
"Drago: To o czym?"
Zmora: Jak by to...powiązanie by go przejąć zamieniło się na coś w rodzaju co sprawia, że go nie zostawisz. Nadal będziesz chciał go zabić ale nieświadomie będziesz go ochraniał i nie tylko dlatego, że jest ci potrzebny.
Lilak: Jak powiesz, że chodzi ci o przyjaźń to chyba się z mostu rzucę.
Zmora: Nie do końca o to. To dziwne i ludzkie.
Ja: Nie wierzysz, że Zmora mogłaby się zmienić?
Lilak: Hahahah! To chce mnie zabić i zostało stworzone prawdopodobnie tylko do tego więc NIE ona się nie zmieni.
Ja: Żebyś się kiedyś nie zdziwiła.
Lilka: No już to wiedzę.
Ja: Czyli twierdzisz, że ludzie się nie zmieniają?
Lilka:...Nie zaprzeczę bo bym skłamała...w ogóle ty wywiad jakiś robisz?
Ja: Jakoś mnie naszło.
Jack: Ona coś kreci.
Lilka: To to ja wiem odkąd podpisałam z nią umowę na życie, a pod spodem drobnym druczkiem były rzeczy na które wżyciu bym się ni zgodziła.
Jack: Witam w klubie wkręconych.
Ja: Inaczej byście się nie zgodzili. Nie było innego wyjścia jak mały kruczek.
Lilka: Chyba kruczysko-_-
"Kelly: Niby jaki? Ja jestem przecież idealna."
Jack: Dla ciebie uśmiecham się jakbym był pedofilem? czyli to jak się patrzy Czarna czyli jakby coś knuła bez przerwy, ale zgrywała miłe dziecko odbierzesz jako...no nie wiem oczy rozpaczy albo małego szczeniaka?
Lilak: O-O*najpierw Alex teraz Jack co się dzieje?*
Jack: Dobiłem cię?
Lilka:...Może ja znów trafiłam do innego wymiaru co? Ja nie wiem.
"Lilka: To lipnie"
UsuńRyuga: Nie. To w końcu moja broń.
"Zmora: Jak by to...powiązanie by go przejąć zamieniło się na coś w rodzaju co sprawia, że go nie zostawisz. Nadal będziesz chciał go zabić ale nieświadomie będziesz go ochraniał i nie tylko dlatego, że jest ci potrzebny."
Drago: A to nie jest przypadkiem tak, że to ty chcesz żeby twój robak tak o tobie myślał.
"Jack: Dla ciebie uśmiecham się jakbym był pedofilem? czyli to jak się patrzy Czarna czyli jakby coś knuła bez przerwy, ale zgrywała miłe dziecko odbierzesz jako...no nie wiem oczy rozpaczy albo małego szczeniaka?"
Kelly: Tak i tak. Bo trzeba patrzeć głębiej.
Lilka: Nie będę się wypowiadać. A właśnie wracając do tematu bo zapomniałam. Dlaczego Jocker? No bo dobra idzie w klasykę benzyna proch te rzeczy ale Jocker? Jedyne za co go lubię to za to że ma czasem fajny kapelusz*uwielbia kapelusze* i niezły z niego jajcasz. Można się pośmiać z jego planów.
UsuńJack:Pamiętam jak wysadził szpital przebrany za pielęgniarkę.
Lilak: Mówię że jajcasz XD
Zmora: I tak powinnaś myśleć cały czas.
"Drago: A to nie jest przypadkiem tak, że to ty chcesz żeby twój robak tak o tobie myślał."
Zmora: Tak jakby.
Lilka: Nie pochwalisz się jak to działa.
Zmora: Dojdź do tego sama. To będzie całkiem zabawne.
Lilka: Zgiń.
"Kelly: Tak i tak. Bo trzeba patrzeć głębiej."
Lilka: To lepiej za głęboko nie patrz. Tak dobra rada. Mówię serio.
Jack: Widzisz ona mówi SERIO.
Lilka: Nie fikaj bo zacznę parodiować twoje występy w łazience. Po prostu powinieneś startować do Amerykańskiego Idola.
Jack:...Czy ty mnie podglądasz.
Lilka: Oblegałeś łazienkę. Po za tym mam chyba nie dobór cukru. Idę co cukrowej krainy gdzie wszyscy są iednorogami jedzą tenczę i kupkają motylkami. I zerwę sobie gumę co rośnie na drzewach, a wielkie fasolki we wszystkich smakach świata żywią się ludzkim mięsem.
Jack: Jesteś pewna, że nie przecholowałaś z tym kremem?
Lilka:Nie...Chce ktoś coś słodkiego?^^
Jack:...Zaraz... Jak robiliśmy sobie challenge z fasolkami to one były z innego wymiaru?
Lilka: Thyhy no :D
Jack:...
Rygua: Jest nie przewidywalny, jako jedna z niewielu fikcyjnych postaci potrafi mnie rozśmieszyć, Zaszył telefon w żywym człowieku, spalił zajebiscie wielką górę pieniędzy a z reszta pytaj Kelly gdyby nie ona cały DC comic miał bym gdzieś.
UsuńKelly: Każda Harly potrzebuje Jokera . :)
"Zmora: Tak jakby. "
Kelly: Brawo Drago rozgryzłeś ja a teraz jak grzeczny smoczek zrób to na serio tak najlepiej od razu ja na pól przegryź.
Drago;*ignoruje Kelly*
" Lilka: Oblegałeś łazienkę. Po za tym mam chyba nie dobór cukru. Idę co cukrowej krainy gdzie wszyscy są iednorogami jedzą tenczę i kupkają motylkami. I zerwę sobie gumę co rośnie na drzewach, a wielkie fasolki we wszystkich smakach świata żywią się ludzkim mięsem."
Kelly: oooooo ktoś tu jest śpiący i glupotki opowiada. ^^
Lilka: No właśnie jeszcze ten telefon.
UsuńZmora: Co tu jest do rozgryzania my jesteśmy jak dwie krople wody tylko, że ona jest podobna do waszego księżyca. Pokazuje się ziemi tylko z jednej strony.
Lilka:...Fiufiu. Nieźle ci odbija. Ty i ja jak dwie krople wody? Zainwestuj w okulary.
Zmora: Po za tym on nie dałby rady nic mi zrobić.
Lilka: Kiedyś...się od ciebie uwolnię...a w tedy...rzucę ten kompas prosto w jego paszczę.
Jack: Jeszcze się udławi i będziesz bulić.
Lilka: No chyba nie.
"Kelly: oooooo ktoś tu jest śpiący i glupotki opowiada. ^^"
Lilka:Widzisz Jack?! Kelly nie wieży, że potrafisz śpiewać!
Jack: Wiesz co to psychiatra?
Lilka: No tak.
Jack: A wiesz co to telefon?
Lilka:No wiem. To takie coś co go nie masz bo masz szlaban i Kruk ci zabrała więc nie zadzwonisz do psychiatry :) Popsułam ci kawał?
Jack:*wzdycha* Weź idź gdzie miałaś iść.
Lilka: Hyhy :)*znika*
Kelly:... Na White Tiger'a Graviti Dystroyer'a i Flame Virgo o czym ty zegarku teraz pierdolisz?
Usuń"Lilka: Kiedyś...się od ciebie uwolnię...a w tedy...rzucę ten kompas prosto w jego paszczę"
Drago: Czy ja wyglądam jak kosz na śmieci?
Mary: Zjadasz ludzi ludzie to śmiecie więc tak.
Drago:*wypuszcza nosem kłąb dymu i wywraca oczami*
Lilka:*wypada z portalu* Głupi landryn-_-
UsuńVirgo: Hy?
Lilka: Nie nie jesteś potrzebna.
Virgo: Dobrze wiedzieć.
Zmora: O tym, że mogłaby wreszcie przestać udawać, a ja bym z tond wyszła i wreszcie zmieniła wszystko co wam znane w proch, a resztę w imperium bez kresu.
Lilka: Tak i wkoło jedno*przedrzeźnia zmorę* Oooo choć coś zniszczymy. Błebłe choć wskrzesimy Sebastiana. Pleple Patrz on robi to, a tamta tamto.
Zmora: Dwa pierwsze się zgadzają ale reszta? Całkowita porażka.
Lilka: Weź się lecz albo coś. Widzisz jesteś tak żałosna że nawet gigantyczna jaszczurka cię nie chcę. Tyle żyjesz a nic nie zrobiłaś. Jedyne co potrafisz to mielić jęzorem i myślisz, że mnie to ruszy? No to ci powiem, że źle myślisz. Wbij sobie do tej dymnej głowy, że jesteś jakimś żałosnym więźniem w zegarku niemającym ciała ani żadnego większego celu oprócz psucia ludziom życia. Jesteś po prostu niczym. Niczym. N i c z y m.
Zmora: Tak się ciesz, że się rozkręcasz :)
Lilka:*upada na podłogę* Za co?
Jack: Masz żelki we włosach.
Lilka: No i zajefajnie...
Jack:*dziwnie uśmiechnięta mina na Lilkę*
Lilak:Dobra zbieramy się. Graviti Dystroyer, lulu i papa.
Jack: Ale spać nie będziesz?
Lilka: Zobaczymy, ale za to ty na pewno. Choć odprowadzę cię.
Jack: Skąd ta wielkoduszność i miłość do bliźnich?
Lilka: Nie przesadzajmy z tą miłością...Po prostu zapunktowałeś wczoraj.
Jack: Kto by przypuszczał.
Lilka:Ja z pewnością nie. Idziemy zanim mi się odmieni. Do jutra!^^
Zmora: Jeśli oczywiście wszyscy dożyją poranka.
Lilka: Morda kapciu!!!
"Lilka:*wypada z portalu* Głupi landryn-_-"
UsuńKelly: A weź przytargol jakiegoś wampira. Chcę coś sprawdzić.
"Zmora: O tym, że mogłaby wreszcie przestać udawać, a ja bym z tond wyszła i wreszcie zmieniła wszystko co wam znane w proch, a resztę w imperium bez kresu."
Kelly: Acha. A co sądzisz o obecnym ustroju geopolitycznym żelek. Bo to ma taki sam sens jak twój plan.
"Lilak:Dobra zbieramy się. Graviti Dystroyer, lulu i papa."
Ryuga: Kelly. Skąd ona wie?
Kelly:....
"Zmora: Jeśli oczywiście wszyscy dożyją poranka."
Kelly: Do żyją spokojna twoja wymaginowana.
Lilka: Żartujesz? Ledwo im uciekłam ostatnio. Akane powiedziałaby, że zapieprzają jak małe samochodziki.
Usuń"Kelly: Acha. A co sądzisz o obecnym ustroju geopolitycznym żelek. Bo to ma taki sam sens jak twój plan."
Zmora: Nie wiem dawno się nie rozpatrywałam bo w końcu mój robak nie jest spokrewniony*mówi całkowicie poważnie*
Lilka:*unosi brwi do góry* Nawet nie pytam.
"Ryuga: Kelly. Skąd ona wie?
Kelly:..."
Lilka: Bo widzisz wiem więcej niż ci się wydaje.
Zmora: No i przeżyli. Zaraz, a gdzie ten mały biały robak?
Lilka:...
Kelly: Ale polowanie na wampiry. *.*
Usuń"Zmora: Nie wiem dawno się nie rozpatrywałam bo w końcu mój robak nie jest spokrewniony*mówi całkowicie poważnie*"
Kelly: No tak. Dlaczego Mary która jako jedyna orientuje się w tym temacie musi medytować 24/7?
Ryuga: Żebyś miała problem. Za dobrze masz.
Kelly: :)
"Lilka: Bo widzisz wiem więcej niż ci się wydaje"
Ryuga:*popatrzył na Lilke z politowaniem i postutał się palcem w czoło*
"Zmora: No i przeżyli. Zaraz, a gdzie ten mały biały robak?"
Kelly: Ooooo ktoś tu się martwi. :)
Lilak:*patrzy na Victorie* Nie jesteście wy czasem spokrewnione? Po prostu kolejne pokolenie Nocnych Łowców. Szkoda, że Sebastian tego nie widzi :(
UsuńVictoria: Demony.
Lilka: No przecież wiem :( Nie będę tu sprowadzać wampirów bo was pozabijają i będzie na mnie, że naruszam jakieś tam ustawy o czymś tam...nie ważne.
Jack: Sprowadź jej ufo'ka.
Lilka:Fiu U.U Jesteś.
Jack: No nie mów, że się martwiłaś.
Lilka: Chciałbyś. Poza nie.
"Ryuga:*popatrzył na Lilke z politowaniem i postutał się palcem w czoło*"
Lilka:*Stoi i myśl nad czymś. Kończy te rozmyślenia i idzie w burwers* Sam się puknij!
Jack:*dostaje olśnienia* Czarna choć tu?
Lilka: Czego dusza pragnie?*wysłuchuje co Jack przekazuje jej na ucho* Nie.
Jack: Co ci szkodzi?
Lilka: Mi? Nic. Tobie? Dużo.
Jack: Jeszcze cie namówię. Pozatym już tak robiłaś.
Lilka: To nie byłam ja idioto.
Jack: Jak nie, jak tak.
Lilka: Mówię, że nie U-U
Zmora: Sugerowałam tylko, że ktoś go zabił.
Lilka: Jaaa? Nieee. Co ty. Ja nigdy nikogo.
Zmora: A ta ruda co zabiła sowiego brata?
Lilka: To się nie liczy...bo ona jest...nie nie znajdę wymówki. Należało się jej i tyle. Wiedźma mi serce złamała.
Kelly: Ale polowanie na wampiry. *.*
UsuńRyuga: Daruj sobie.
Kelly: Okey :) Ciemny łeb, brązowo czerwone oczy, potężny głos. To cą cechy mojej rodziny.
"Lilka: No przecież wiem :( Nie będę tu sprowadzać wampirów bo was pozabijają i będzie na mnie, że naruszam jakieś tam ustawy o czymś tam...nie ważne."
Kelly: E tam znajdzie się jakiś kruczek prawny. ;)
"Jack: Sprowadź jej ufo'ka."
Ryuga:*ręce splecione na klatce piersiowej *Nie.
Kelly: Jestem mu winna walkę.
Ryuga: Nie.
Kelly: Nie walkę tylko życzenie. A właśnie tak BTW Kruk nie obrazisz się jak mama wspomni o Tarkinie w jednym z pobocznych opowiadań. Co nie? Czy jednak tak?
"Lilka:*Stoi i myśl nad czymś. Kończy te rozmyślenia i idzie w burwers* Sam się puknij!"
Ryuga: Chwilę ci to zajęło.
"Jack:*dostaje olśnienia* Czarna choć tu?
Lilka: Czego dusza pragnie?*wysłuchuje co Jack przekazuje jej na ucho*"
Kelly: A co wy tam we dwoje kombinujecie?
Lilak:Dobra nie jesteście spokrewnione.
Usuń"Kelly: E tam znajdzie się jakiś kruczek prawny. ;)"
Lilak: Mówiłam ci już ze cie kocham? :)
"Kelly: Nie walkę tylko życzenie."
Lilka:*z wielką księgą w ręku i okularach* Myślę, ze wszytko jest uregulowane*zamyka książkę z trzaskiem*
Lenox: W tych okularach przypominasz ojca.
Lilka:*przez dłuższy czas patrzy na Lenoxa i z wysiłkiem lekko się uśmiecha* Dzięki.
Lenox: Oj...Przepraszam. Nie powinienem.
Lilak: Nie histeryzuj*bierze kota na ręce*
"Ryuga: Chwilę ci to zajęło."
Lilka: Masz z tym problem?
"Kelly: A co wy tam we dwoje kombinujecie?"
Jack: Mroczne intrygi.
Ja:Moje dziecko :,)
Lilka:Idź bo Hani bloga obsmarczesz.
Ja:-_-
Lilka: Nic nie kombinujemy po prostu on ma dziwne i niemądre pomysły. Bardzo nie mądre.
Jack: Ależ ja ci ufam*czarujący uśmiech*
Lilka: Ten uśmiech na mnie nie działa mały. Poza tym ja sobie nie ufam. Jeszcze zrobię coś czego nie powinnam i będzie problem.
"A właśnie tak BTW Kruk nie obrazisz się jak mama wspomni o Tarkinie w jednym z pobocznych opowiadań. Co nie? Czy jednak tak?"
Ja:Ooooo O.O A co on by sobie tam robił? I jasne, że się nie obrażę.*tuli Tarkina głaszcząc po głowie* Nie wiem czy będzie czuł się bezpieczny*patrzy skrycie na Ryugę*
Lilka:*mruczy pod nosem z rękoma splecionymi na piersi* Kolejny synuś mamusi.
Ja:*rozkłada ręce* No choć teraz ty.
Lilka:*WTF?* Ty wiesz, że to jest podejrzane? O_O Pewnie chcesz mnie zarazić, albo dać w prezencie drugiego kurwiszona*buja głową na boki* O nie laska nie zemną te numery. Mnie nie...*za późno bo już ją tulę*
Lilka:....
Jack: Przynajmniej wiemy, że choroby sierocej się nie nabawimy.
Lilka: To co ona mi robi jest dziwne.
Ja: Nie kombinuj wiem, że się uśmiechasz.
Lilka:...Pomaż sobie*oczywiście, że się uśmiecha*
Kelly: *przykłada dłonie do policzków* Jeszcze nie. *.*
UsuńKyoya: Nie powie tego.
Kelly: :(
Kyoya: Ty na serio?
Kelly: :( :(
Kyoya: Żałosna jesteś wiesz?
Kelly: :( :( :(
Kyoya:....
"Ja:Ooooo O.O A co on by sobie tam robił? I jasne, że się nie obrażę.*tuli Tarkina głaszcząc po głowie* Nie wiem czy będzie czuł się bezpieczny*patrzy skrycie na Ryugę*"
Ja: Super, że się zgadzasz mam pewien pomysł i może uda mi się go wcielić w życie.
"Jack: Przynajmniej wiemy, że choroby sierocej się nie nabawimy."
Kelly: Reji to ma. Gba się non stop, a Yoyo pewnie się poprostu dobrze maskuje.
"Kelly: *przykłada dłonie do policzków* Jeszcze nie. *.*
UsuńKyoya: Nie powie tego.
Kelly: :(
Kyoya: Ty na serio?
Kelly: :( :(
Kyoya: Żałosna jesteś wiesz?
Kelly: :( :( :(
Kyoya:...."
Lilka:*patrzy, a to na Kelly, a to na Kyoye i nie odwracając się przechodzi ostrożnie ciągle tą samą stroną w bok* Jack!*szeptem* Jack!~
Jack:*przedrzeźnia ją*Co!~
Lilka: Nie wiem o co chodzi.
Jack: Rób to co zawsze. Zgrywaj głupa.
Lilka: Spoko*tak samo jak odchodziła tak wraca i patrzy na Kyoye*Hokus pokus pół robaka. Zgiń przepadnij, dostań raka. I?
Jack:*kciuk w górę*
Lilka: Thyhy :D
"Ja: Super, że się zgadzasz mam pewien pomysł i może uda mi się go wcielić w życie."
Ja: Super to ja czekam.
"Kelly: Reji to ma."
Lilak:*mruczy pod nosem* Podła gadzina.
"a Yoyo pewnie się poprostu dobrze maskuje."
Lilka:*nadal mruczy pod nosem* Inko-gnida.
Kyoya: Mówiłem.
UsuńKelly: Turlaj dropsa do Częstochowy. :(
"Lilak:*mruczy pod nosem* Podła gadzina."
Kelly: I do tego ruda.
Lilka:*nadal mruczy pod nosem* Inko-gnida.
Kelly: *Śmieję się* Yoyo od dzisiaj jesteś przytulającą tornada inko-gnidą. xD
Kyoya: Ile ci tych żyć zostało?
Kelly: Jedno.
Kyoya: Na całe szczęście.
JA: *szczęśliwa jak chyba nigdy w życiu.. Na dobra w tym tygodniu* :D
Ryuga: *warczy* Pierdolone dziecko szczęścia.
Kelly: Co się stało?
Ja: Pozwól mi moje drogie dziecko, że opowiem ci historię mojego życia.
Środa
Ryuga: Zawiodłem się na tobie. Miałaś nauczyć się na kartkówkę z angielskiego, a zamiast tego wisiałaś na telefonie.
Ja: *mina ala jestem nikim*
Ryuga: Wiesz, że warunkiem pisania bloga jest utrzymanie dobrego poziomu w nauce, ale najwyraźniej masz to gdzieś.
Ja: Może uda się przełożyć.
Ryuga: Oby.
Nauczycialelka daje nam kazanie ale ostatecznie przrkłada sprawdzian na następny dzień.
Ryuga: Tym razem ci się upiekło.
Czwartek
Ryuga: Ja juz nie wiem jak mam do ciebie mówić. Bo nic do ciebie nie dociera.
Ja: Tym razem się uczyłam.
Ryuga: Czytanie w kółko tych samych słówek to nie nauka.
Tsubasa: No już. Daj jej jeszcze powtórzyć.
Randomowa osoba z mojej grupy angielskiego: Ej dzisiaj nie ma pani.
Ja: YEY!!!
Ryuga:...
"Kyoya: Mówiłem.
UsuńKelly: Turlaj dropsa do Częstochowy. :("
Lilka:....Jaaaack! To nie działa. Kelly jest smutna, a ta łajza nad nią sterczy i chrzani nie wiadomo co.
Jack: Biegnij powiesić się na sznurówkach.
Lilka: A wypchaj się. Jesteś do niczego, nie wspierasz mnie. Jak możesz w ogóle.
Jack: Już nie udawaj, że cię zburwersowałem.
Lilka:Thyhy :)
"Kelly: I do tego ruda."
Lilka:Nie no one chyba nie są rude.
Ja: I po co ci to było Ryuga no po co? XD To się nazywa uśmiech losu. U mnie dziś cała klasa dostała ochrzan od wychowawczyni.
Lilka:Ty nie cwaniakuj bo ty nie jesteś lepsza.
Ja: Ale co ja? Ja nic nie robię. O_O
Jack: No właśnie. A matma to co? Leży, kwiczy i robi pod ciebie.
Lilka: Mam ci pokazać ostatnią kartkówkę? Chcesz to zobaczyć? No chcesz? Nie? To do roboty!
Ja: Widzę, że ty też tak masz codziennie Hania-_-
Lilka: A Królem Edypem po głowie chcesz?
Jack: Zamiast czytać te mangi o kamerdynerze czy innych psychopatach to przeczytałabyś lekturę.
Ja: Ja zawsze czytam lektury.
Jack: To czemu tego nie przeczytałaś?
Ja: Bo tego się nie da czytać. Jakby było ciekawe to bym to na raz wchłonęła, a nie po przeczytaniu 10 stron usnęłam z książką.
Lilka: Dobra zgadzam się z nią. Nudne to jak nie wiem.
Jack: Ty dezerterze. I co teraz zamierzasz?
Ja: Przeczytać opracowanie oczywiście.
Jack:-_-
Ja: Jestem miszcz. Poległeś. Hyhy :D
Jack: Zobaczymy co będziesz śpiewać w piątek z tydzień.
Lilka: No to leżymy U-U
Ja: A co jest w piątek?
Jack: Sprawdzian z matmy.
Ja: Zniszczyłeś mi życie Y.Y
Jack: Ty się weź w garść bo się z matmy nie uczysz, nie piszesz i w ogóle leń jesteś.
Lilka: Jedno słowo Kruk: Leniuszysko!
Ja: Blokadę mam, a co do matmy to....
Lilka: No i poległaś.
Ja: Jesteście złem. Jak ja was wychowałam? Własną matkę dobijać. Nie ładnie dzieci, nie ładnie.
Jack: Za młoda jesteś na dzieci z matmę się weź.
Lilka: Nie chętnie, ale przyznam gówniarzowi rację.
Jack: Ja zawsze mam rację.
Ja: Ale kiedy ja...
Jack & Lilka: DO NAUKI!!!
Ja:*słania się na nogach do biurka* Małe diabły-_-
Jack: Po mamusi.
Lilka: Jutro niema przypadkiem Rosyjskiego?
Ja:*postawa ale jestem nie do życia*
Jack: No i Czarna wykonała decydujący cios.
Lilka: A jak^^ Chyba nie myślałeś, że wygrasz? Za młody jesteś, żeby nawet myśleć o wygraniu ze mną. To ja mam tu ostatnie słowo.
Jack: Na nasze nieszczęście ostatnie słowo ma Kruk.
Ja: A-cha!
Lilka & Jack: BIURKO!
Ja:*obraca się w stronę biurka* Węże na własnym blogu wychowałam. A co do węży...
Lilka: Chyba sobie to wymodliłaś.
Ja:...Katechetka jest w ciąży!^^
Lilka: Przy na dziej się mówi się.
Ja: Ciąża jej służy^^
Jack: Chyba wam bo milsza się zrobiła.
Ja: Taa. Tylko patrzeć jak będzie miała humory i zrobi niezapowiedzianą kartkówkę.
Lilka: Tak samo jak gość od EDB?: ,,Zapowiadam wam niezapowiedzianą kartkówkę". Geniusz zła po prostu.
Ja: On jest genialny na tych lekcjach XD tylko te jego obcasy mnie denerwują-_-
super! <3 czekam na next :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podoba. :)
UsuńJa: *zmęczona nie ogarnia rzeczywistości*
OdpowiedzUsuńSiamo tutti schiavi
Figli delle tenebre
Condannati al mondo delle favole
Tutti schiavi uniti dalle tenebre
Condannati a vivere le favole
Hiromi: *patrzy na mnie z politowaniem* Jak tak dalej pójdzie, to całą dzielnice obudzi.
Kaosu: Przesadzasz Romi, przecież ledwo ją słychać.
Hiromi: Poczekaj jeszcze godzinę, to sam zobaczysz.
Ja: Chcęęę mój kocik...
Aaron: Kocik?
Ja: *kiwa głową* Kocik. W motylki.
Hiromi: Dziecinnieje na noce.
Aaron: Nie zauważyłem, wiesz.
Ja: *okrąża pokój wykonując piruety*
Aaron: Prawie jak Kaosu na świeczce.
Kaosu: Ej! -^-
Ryuga:*szturcha nie nadającą się do niczego mnie leżącą z twarzą przylkejoną do podłogi czybkiem buta* Co ty ze sobą reprezentujesz?
UsuńJa: Ymglfylghmyyy.
Ryuga: I jak ty masz niby zamiar zdać maturę i zaplanować sobie jakoś przyszłość?
Ja: Ugh. Jak mam być gotowa na przyszłość skoro nie jestem gotowa wstać jutro do szkoły?
Ryuga: A o czym ja niby nakurwiam od rana?
Ja: Że jestem do niczego?
Ryuga: *zakrywa twarz dłonią* Eeeeech spakuj się przynajmniej.
Ja: Dobra.*jedną ręką wspina się po podłodze do torby z książkami.
Hiromi: Czy wszystkie bloggerki i inne autorki/autorzy potrzebują niani?
UsuńAaron: Nawet kilku.
Ja: *próbuje wejść na piętro łóżka bez pomocy drabinki*
Kaosu: *uważnie obserwuje czy autorka nie zleci*
Ja: Gdzieeee moja pandaaa?
Shizuka: Brzmisz jak nacpana ... Krakowskim powietrzem chyba.
Aaron: Ten pluszak?
Ja: *oburzenie* Ona też ma uczucia... Ona ... A może on?
Hiromi: A jutro chemia.
Raksha: I biologia.
Tsubasa: Psycholog odniósł by lepsze efekty.
UsuńJa; Ugh. Szkoła.
Ryuga: Rusz tą muzgownicą. O hormonach się uczysz. Cukrzyca. Zainteresuj się.
Ja: *macha głową na boki i cały blog się trzęsie*
Kyoya: Ryuga jak ty coś czasem palniesz.
Ryuga: Morda śmieciu.
Kyoya: I kto tu jest śmieciem.
Ryuga: Co za kretyn. Do ciebie mówiłem.
Ja: Nie mogę przez was słuchać o komurkach alfa więc stulić pysk!
Kelly: Chce soczku.
Wszyscy:....
Hiromi: Psycholog tu za bardzo nie pomoże, a taka niańka to przynajmniej przypilnuje, żeby sobie krzywdy nie zrobiła... Za bardzo.
UsuńJa: Na co mi psycholog? Przecież tu i tak nie jest normalny. ;)
Aaron: Twój umysł jest tego doskonałym przykładem.
Ja: Won w rzepak Aaronnio. -.-
Kim: *nie chodzi a skacze* Jest, jest,jestjestjestjest JEST! *wskakuje na krzesło obrotowe* Dodał to! ^^
Kaosu: Ale o co cho?
Ja: Dev dodał funkcję "swatania" przeciwniczek Yandere-chan.
Kim: *kręci się na krześle* Yaaaaaaaaayyyyyyy!
Kaosu: Wasza dwójka paradoksalnie najlepiej ogarnia temat choć żadna z was w to nie grała.
Ja: No cóż, bywa.
"Ja: Won w rzepak Aaronnio"
UsuńJa: XD
Kelly: No wiem! Super co nie!? Szkoda że Pipi i tego z bandamą nie można jeszcze zesfatać. :( Wogóle ze wszystkich przeciwniczek najbardziej kibicuję Oka Ruto. Niech sobie będzie z Senpaiem. Kokona z tym co się tak łatwo daje zmienić, a Ayano z Budo. Poza tym nowe animacje zabijania i kotek! W ogóle to chce pobiegać po szkole z Budo i dowiedzieć się co on lubi a czego nie.
Ryuga: To fikcyjna postać w dodatku nie dopracowana.
Ja: I?
Ryuga:....?
Ja:....?
Ryuga:!
Ja:!
Tsubasa: Uspokujcie się oboje.
Ja: Pchi!
Kim: Aż zabawne jak bardzo da się zmienić wygląd człowieka w "imię miłości".
UsuńKaosu: To tylko gra.
Kim: Ale to sprawdza się i w życiu realnym... Prawdopodobnie. ^^ A co do tej dwójki maniaków komputerowych - myślę, że gdyby Pipi była jedną z rywalek to na pewno i ją dałoby się zeswatać.
Ja: Nie mam pojęcia czy Dev rozpatrzy pomysł dobierania w pary całej szkolnej populacji. Mimo wszystko zrobienie jednej pary jest dosyć czasochłonne, a jak wiadomo na całą akcję mamy wyłącznie tydzień.
Aaron: Brzmisz jakbyś prowadziła jakiś dziwny wykład.
Ja: Wykład? Bez przesady.
Kelly: Zabić łatwiej, ale kto powiedział, że zawsze trzeba iść na łatwiznę? Ja i granie w Yandere symulator sprowadza się do testowania nowości bieganiu do Budo (olać Senpaia) i robieniu ośmiorniczek.
UsuńRyuga: Brakuje ci szkoły?
Kelly: Nie...poprostu czasami zastanawiam się jakby to było być normalną. W ogóle ten moment kiedy robisz zdjęcia kotu bo jakiś gość cie oto poprosił. A tak btw ten koncik do gadania to sie Dev udał. A jak Ayano pomagała w lekcjiach temu Purple guy to wyglądali jak taka słodka parka.
Kim: Zależy jak zabić. Bo dziabnąć nożyczkami to i każdy głupi potrafi. Ale takie oblanie benzyną (czy tam wodą), zgaszenie światła w toalecie i w końcu ten widok, gdy przez ciało przeciwniczki przechodzi te tysiące woltów.
UsuńHiromi: *odpycha lekko krzesło z Kim*
Aaron: Szkoła... Zawsze można uczyć się w domu.
Hiromi: Jak Risu.
Aaron: O mnie zapomniałaś.
Hiromi: *oczywista oczywistość* Przecież ty się nigdy nie uczysz.
Kim: Ciekawe czy przez tą wspólną naukę nie stali się tematem plotek w tej całej szkole... Raczej nie, bo jeszcze nie słyszałam o takim udoskonaleniu gry.
Ja: A właśnie, chciałam podziękować, bo dzięki wam odkryłam Sabaton. ^^
Aaron: Kolejna dawka piosenek słuchanych do porzygu.
Ja: Ciiii-cho!
Kelly: Tak ten numer ma pober i takiego pozytywnego kopa. :)
UsuńInes: Jesteś chora.
Kelly: Kaszlu Kaszlu może trochę. Ne ne Aaron mi nie chodzi o samą naukę bo to mogę robić wszędzie i zawsze. Chodzi mi bardziej o tę atmosferę szkoły mundurki oceny szkolne kluby i w ogóle. Nie żałuję tego co robiłam w czasie gdy normalni się uczyli, ale sam chyba wiesz.
"Kim: Ciekawe czy przez tą wspólną naukę nie stali się tematem plotek w tej całej szkole... Raczej nie, bo jeszcze nie słyszałam o takim udoskonaleniu gry."
Kelly: O plotkach? Ja to bym chciała, żeby ktoś kochał Ayano. Chce zobaczyć w rubryce Crush imię Ayano i tyle z życzeń.
Ja: Podziękowania należą się odtwurczyni Mary w moim świecie która pewnego rana tak do mnie wpadła i zaczęła śpiewać.
*jako, że Autorka kompletnie nie ogarnia rzeczywistości, nie oczekiwać koma ogarniętego >.>*
OdpowiedzUsuńJenny: *leży pod kołdrą i pije kawę* Patrick, szyyybciej!
Patrick: Jak taka mądra jesteś, to sama to zrób!
Jenny: Rwę się do tego, a poza tym to ty jesteś technik!
Patrick: *cedzi przez zęby, próbując ostrożnie wyciągnąć nożyk* Jak się dowiem, który kretyn tu to wepchnął.
Jenny: Wyjątkowo nie ja!
Izumi: Haru, czy to twoja bransoletka?
Harumi: Jaka? Co? O.o
Izumi: To twoje? *macha biżuterią*
Harumi: A bo ja wiem, a co?
Izumi: Serio nie wiesz, co jest twoje?
Harumi: Jeszcze jedno słowo, a ten kapeć zagości w twoich zębach *wymachuje groźnie papuciami w kształcie pand*
Izumi: Straaszne. Jak chcesz mi grozić, to nie w piżamie i tej śmiesznej opasce z kokardką. Taka rada.
Jenny: Izumi, znasz ty pojęcie...
Izumi: Nie przeszkadzaj, ja tu poznaje złe uczynki tego czterookiego piegusa!
Harumi: *czerwona ze złości* Od rana mi tu o nim trajkoczesz, gówniarzu. Przysięgam, za chwilę tak ci jebnę, że sam doktor House cię nie poskłada!
Izumi: Wstrzymaj się. ALEX CIĘ ZDRADZA! Jenny, idziemy spuszczać wpierdol.
Jenny: *zbyt zajęta śmianiem się z Patricka, by go zauważyć*
Izumi: I znów sam na placu bojowym
Ja: *patrzy na koma i sama nie wierzy* Zostawić was samych...
Izumi: Ange, Alex, zdradza Haru. Mam dowód! *macha bransoletą*
Ja: Czekaj..jak...co...ej!
Jenny: Boże, ratuj ktoś z tego wariatkowa.
Patrick: Przecież to normalne *dalej szarpie się z kaloryferem*
Alice: Dziewczynko, coś ci długo to zajmuję.
Patrick: Bo akurat do psucia macie wybitny talent *przykręca coś tam falowanego z powrotem*
Jenny: Ciepełko wróciło *.* Artemis, złaź z pieca.
Artemis: Mowy nie ma....
Ja: Alex zdradził? ;-;
Jenny: Zapłon godny króla...
"Przysięgam, za chwilę tak ci jebnę, że sam doktor House cię nie poskłada!"
UsuńCelest: Ja się podejmę!
Alex: *w dalszym ciągu ma odbity fragment dłoni Mary na policzku* Haru jak ja się cieszę, że nie wyciągasz pochopnych wniosków jak chyba wszyscy tutaj.
Kelly: *bawi się gumkami zachaczonymi na palcach obu rąk* FAjna opaska.
Mary: Muszę sobie kupić kapcie.
Ines: A ja szlafrok z futerkiem na wypadek gdyby policjia w środku nocy przyszła mnie poinformować, że mój bogaty mąż nie żyję.
Kelly: Z jednej strony też chcę taki a z drugiej niepokoi mnie powód.
Izumi: Jeszcze Hannibala, dojebcie!
UsuńJenny: Numer dałoby się załatwić.
Izumi:...
Harumi: *przykłada mu lód do policzka* Dzięki, Kelly ^^ *siada po turecku* Boli?
Jenny: Mary, jebnęła nie temu co trzeba, taki trochę fail. Papucie są zajebiste *macha takimi w kształcie wilczków*
Patrick: *patrzy na szafę* Możesz oddać dziewczynom, masz tego z dwieście.
Jenny: 6 par, matematyku.
Patrick: A bo to szafa rodzeństwa.
Jenny: i połowy Piekła
Celest:No co myślisz, że by mi się nie udało? Proszę cie złożyła Ryuge z metalu mięsa płynu chłodniczeko i płynów ustrojowych.
UsuńKelly: Mówie jak jest. Haha tego kształtu jeszcze nie zrobiłam.
Ryuga: To supeł.
Kelly: Ale inny niż poprzednie. :)
Alex: Nie boli. Tylko martwię się o Alex'a jest w szoku. Ta debilka znowu go wystraszyła.
Izumi: Nie wątpię, że byś dała radę, ale co byś poskładała, to już gorzej.
UsuńJenny: I teraz to rozwiąż *skacze na takiej dużej piłce*
Harumi: No ok *zabiera woreczek i siada obok*
Celest: W demona tak myślę... No chyba żeeeeee...chciałbyś być czymś innym? Bo to się też da zrobić w pewnym zakresie i sensie tego zdania.
UsuńKelly: *rozciąga gumki prubując dostać się do najbardziej spentanego miejsca ale kończy się na tym, że sama się zaplątuje. * Hepl :'(
Alex: *obejmuje dziewczynę i opiera podbrudek na jej głowie* Miała byś coś przeciwko gdybyś pojawiła się w historii pisanej przez Hanie?
Harumi: Mi to osobiście nie przeszkadza, ale Angel
UsuńJa: W jakim sensie? Że wspomniana czy jako postać czy jak? xD
Izum: Nie! Mi bycie demonem bardzo odpowiada!
Jenny: *siada po turecku i wyjmuje nożyczki* Teraz się nie ruszaj, boś się tak zaplątała, że wyglądasz jak szynka w siatce
Patrick: To miał być komplement?
Jenny: No takie skojarzenie.
Patrick: Gdzie ty tam masz szynkę.
Jenny: Nazwij to lepiej.
Patrick: Niebieski struś w sieci
Jenny: Już szybciej kot
Alice: To człowiek, ślepoty
Celest: No i fajnie poszło by szybciej. :)
UsuńJa: Jeszcze nie jestem pewna, ale jeśli się zgadzasz to spodziewaj się obu wersji.
Kelly: Po pierwsze. TO ma imię, pi drugi walcie się na foke sama sobie poradzę.*wciąga palce z siatki przenosi na nie ciężar ciała i zasuwa po podłodze jak taki duży niebieski krab* i nie gapić mi się na tyłek!
Alex: Wiesz jak dla mnie to ty jesteś aniołem.
Harumi: *głowi się czy potraktować to jak komplement*
UsuńJa: Zgadzać się zgadzam jeśli Haru pozostanie Haru i zostanie wspomniane czyja jest, stoi?
Jenny: *wzdycha i kilkoma cięciami niszczy więzy* Bez tych nerwów.
Izumi: Tylko Haru mnie kocha i tego nie zrobi!
Ja: Okey umowa stoi chociaż chyba wszyscy na tym blogu wiedzą skąd jest Haru.
UsuńCelest: Ale jakby co to jestem! ^^
Tsubasa:... Radzę uważać. Strasznie się nakręciła na składanie cię do kupy.
Alex:*jest z siebie zadowolony i nie świadomy reakcji Haru*
Kelly: *leżąc na pleca z podkulonymi nogami zastanawia się czy kopnąć Jenny w szczęke czy dziewczyn się jednak nie biję * Kazałam ci się walić na fokę.
UsuńJa: W sumie....Aj tam CD
UsuńIzumi: Super, ale nie skorzystam
Jenny: Co ona taka radosna?
Harumi: *postanowia to zlac*
Izumi: Nie ma zamiaru odpuścić* Gdy nazywa się demona aniołem jest to obelga
Jenny: Dyskrecja Izu, dyskrecja
Celest: Pożyjemy zobaczymy.
UsuńMary: Ty nie po żyjesz.
Celest: *głośno przełyka ślinę*
Alex: Przepraszam Haru. U ludzi to komplement.
Kelly: Szok kulturowy nr 2563790.
Alex: *daje Haru buziaka* Nie uraziłem cie tym chyba za bardzo.
Kelly: Jenny jest pewnie pół aniołem.
Kyoya: Ty chyba na łeb upadłaś.
Kelly: Mniej razy niż ty, ale dzięki za troskę. Ja i Hideki to widzimy a obohe mamy niebieskie łby więc to musi być prawda.
Kyoya: A co mają włosy do widzenia?
Kelly: To że nam grzywka w oczy nie wchodzi nie to co tobie. :P
Kyoya: Weź wyjdź i wróć jak znajdziesz to pół muzgu które zgubiłaś.
Jenny: Tategami ciebie mama trzy razy porzuciła a dwa razy złapała
UsuńJa: *znów wybucha śmiechem*
Jenny: Ile ty się będziesz z tego śmiała
Ja: Oj długo xD
Izumi: O, Celest ma traume
Patrick: Widział ktoś order Explorera?
Harumi: To nic wielkiego, w końcu demonem nie jesteś
Izumi: Cholera wie
Hideki: *usłyszał swoje imię* Ktoś coś o mnie mówił? O, Jenny - san *.*
Jenny: *zakrywa się książką i pokazuje mu środkowy palec*
Patrick: Rozwód
Jenny: *podrzuciła
UsuńJa: Co za zdradziecki telefon -.-
Kelly: Biedactwo porzucony trzy razy. xD
UsuńKyoya: Umżyj.
Kelly: Umarłam już 8 razy więcej mi nie trzeba.
"Izumi: O, Celest ma traume"
Celest: *siedzi na ziemi miedląc w palcach skrawek kitla*
Alex: Czyli wszystko w porządku. Jak dobrze. Twój brat wypomnia mi każde potknięcie. Zaczynam przez niego wpadać w paranoje.
Izumi: Zadziałało! *przybija piątkę z Jenny*
UsuńJenny: Mówiłam
Harumi: J-E-N-N-Y
Jenny: Pytał się, co denerwuje i doprowadza do szłu, to mu powiedziałam...Nie patrz się tak na mnie...jestem pół aniołem
Kyoya: A ja jestem primabaleriną.
Jenny: Załatwić ci tiulową spódnicę?
Celest: co zadziałało?
UsuńAlex: *zdziwiony* A co ma do tego Jenny?
Kelly: Jesteś. Albo aniołem albo kurczakiem co wolisz? A Kyoya trzymaj z daleko od spódnic . Ja niema ochot oglądać jego bladych chudych nóżek więc mi tego oszczędźcie.
Jenny: Ciężki wybór ci powiem, bo demonem jestem...
UsuńIzumi: Odkrycie roku
Jenny: No wiem....To mój mózg mnie nie znosi, skoro śnił mi się ten pojeb w stroju baleriny i Ryuga...
Ryuga: Co?
Jenny: Ubierz kiedyś legginsy, a cię zamknę w piekarniku.
Ryuga: Ty się dobrze czujesz?
Jenny: Nie >.>
Izumi: Wkurwianie tego piegusowatego trolla *unika kul* co jest alter ego! I tak mu będę teraz życie uprzykrzał, aż się nie odwali
Ja: Izumi, na rozmowę zapraszam
Izumi: Nie
Ja: Bez buntów
Izumi: Nie
Kelly: Ne ne Jenny ty nie umiesz się w to bawić masz dwa wyjścia trzeciego niema.
UsuńAlex: Ty mnie chyba nie widziałeś wkurwionego. Nie odwale się gówniarzu dopóki Haru mnie o to nie po prosi.
Izumi: Te okularnik, między nami jest tylko rok czy tam kilka miesięcy różnicy!
UsuńJenny: *nadyma policzki i buja się na plecach na piłce* No tooo....anioł!
Victor: Serio?
Jenny: Lepsze to niż kurczak -.-
Alex: Tak właściwie to jet ich 10.
UsuńKelly: Do Alex to 8 latek.
Alex: 10 latka sie wymądrza.
Kelly; Aha :) Ja mam 10 przeżyła 18 ty masz 18 przeżyłeś 8
Alex:To się chyba nazywa ironia.
Kelly: Hyhy. Aniołek :3
Jenny: Pamiętam jak skrzydła takiej jednej demonicy chcieliśmy zrobić na biało, ale nie do końca nam wyszło i była afera
UsuńIzumi: Szczegóły!
Kelly: Biały to bardzo ładny brak koloru. Nie rozumiem dlaczego miała by być z tego afera. Mogła by robić za przenośny rzutnik do wyświetlania filmów.
UsuńAlex: Powiedziałbym że jesteś najbardziej nie rozgarniętym chłopakiem jakiego znam ale sie powstrzymam. * spogląda w dół na Haru* Hej Haru usnęłaś mi tutaj?
Jenny: Bo dostała farbą w łeb i nic przez nią nie widziała xD
UsuńPatrick: Ej, to jest dobry pomysł
Jenny: To dawaj skrzydła
Patrick: Puknij się
Izumi: Zwisa mi to i powiewa
Harumi: *odrywa się od telefonu* Nie, idziemy gdzieś?
Kelly: To wiele wyjaśnia.
UsuńRyuga: No co ty nie powiesz.
Kelly: Cicho być. Wyobrażam sobie jak to wyglądało...*tępy uśmiech*
Alex: Pijalnia Gorącej czekolady?
Harumi: Jestem za *wstaje i zarzuca bluzę*
UsuńJenny: Nom...ale jakby trafiło w skrzydła, też by zadowolona nie była *urządziła sobie salon fryzjerski w salonie*
Alex: Załóż czapkę i kurtkę. Na dworze jest zimno, a nocą to już w ogóle.
UsuńKelly: Trzeba było spróbować z farbą w spreju. Może by nie sauważyła tak odrazu.
Jenny: Wypróbuje się następnym razem
UsuńJa: *dumna z siebie, że nie spaliła szkoły*
Patrick: Z ciebie będzie taki Master Chef, że czapki z głów
Ja: Turlaj się -.-
Harumi: *idzie w samej bluzie i macha czapką na palcu*
Kelly: A może teraz? *uśmiecha się łobuzersko*
UsuńAlex: Oszty mała* z garnia z wieszkaka pierwszą lepszą damską kurtkę (poadło na kurtkę Kelly) , zarzuca ją na plecy Haru i przytzymuje delikatnie ale tak by niemogła jej zrzucić * Zdaje mi się czy cie o coś prosiłem?
Jenny: To wyciągaj białą farbę ze swojego magicznego wózka i idziemy szukać ofiarę ^^ Co ty na Sierrę? Albo...hmmm
UsuńHarumi: *pojawia się za plecami Alexa i wskakuje mu na plecy* Kiedy mi jest ciepło *poprawia szarą, wełnianą czapkę*
Kelly:*z wózka wystają tylko jen nogi które co trochę "pajtają " i a jej głos jest zwielokrotniony przez echo* Sierra ma skrzydła? Myślałam, żeby później obejrzeć na tym jakiś film.
UsuńAlex: *poprawia ją sobie na plecach i idzie dalej niosąc ją na barana* Niech ci będzie, ale jak się rozchorujesz to się na ciebie wściekne.
Jenny: Jakby miała, to by mnie szlak trafił. *przegląda kontakty* Hmm, nie wiem gdzie onA JEST. o, Takeru! *pokazuje zdjęcie chłopaka* Tylko z nim trzeba ostrożnie, bo wyszkolony
UsuńHarumi: *kiwa głowę i uśmiecha się ironicznie* Jasne, jasne, już to widzę
Kellt: Gdzie walnełam te farbę*Z wózka wystaje tylko stopa* Czyli jak raz nie przyda się do męczenia. Wzreszą fanjie macie ja nie mogę sobie nikogo od tak katować. Nie żebym chciała poprostu nie lubię jak mi czegoś zabraniają. Jest! *z wózka wylatuje karton z farą w spreju* Takeru. No to już wiem jak ma na imię mój nastęmpny cel. *znika całkiem w wózku poczym wychodzi po drabinie*
UsuńAlex:... Oj ktoś tu chyba różowe okulary nosi.
Patrick; Zalatuje spalenizną
UsuńJa: *zryw i biegnie do kuchni, ratować kolację*
Patrick: Mogłem się domyślić
Jenny: Ja bym tego nie nazwała męczeniem, a bardziej zemstą, za jego żarty jak byłam młodsza ^^
Harumi: *bawi się jego włosami, dalej uśmiechając*
Kelly: *przymocowuje puszki do paska na kuczer* Myślałam o Sierr.
UsuńAlex:*wzdycha zrezygnowany ale mimo woli się uśmiecha *
Jenny: Aaa *bawi się kangurkiem i przypadkiem trafia w kuczer Kyoyi*
UsuńHarumi: Daleeeko jeszczeeeee? ^^
Kelly: To gdzie nasza skrzydlata sztaluga?
UsuńAlex: Nieeeeeeeeee.
*10 minut później *
Alex: No i proszę jesteśmy na miejscu. Ty moja marudo ty.*stawia Haru na ziemi przy kasie* No to jaką czekoladę chcesz?
Jenny: W Piekle, pewnie na jakiejś obradzie lub ćwiczeniach...Hmm, tego nie przewidziałam xD
UsuńPatrick: Myślimy przyszłościowo, Jenny
Jenny: Trzeba go jakoś wywołać...Pat, telefon!
Patrick: No mam. Bardzo fajny
Jenny: A możesz dać?
Patrick: a co będę z tego miał?
Jenny: Jak nie dasz, to śliwę pod okiem
Harumi: Z bitą śmietaną, wiórkami czekoladowymi ^^ Duużą *.*
Kelly: No to już. Z buta wieżdzamy.
UsuńTobio: Nakręciłaś się.
Kelly: i to jak. Mam strasznie niski poziom adrenaliny we krwi a bezniej żyć nie mogę.
Alex: Jedna z wiórkami i jedna miętowa.*do kasjerki która niemal natychmiast wydaje zamówienie * Tylko uważaj bo jest gorąca jak diabli.
Jenny: *zgniata puszkę i wyrzuca ją do kosza* Juuż *przenosi siebie i Kelly*
UsuńHarumi: *zadowolona z życia pije czekoladę przez rurke, bo może i szczerzy się do całego świata*
Kelly: *rozgląda się * Witamy...w piekle.
UsuńAlex: *zapatrzył się i kompletnie zapomniał o świecie tym bardziej czekoladzie *
Jenny: *stoi spokojnie i gapi się na czarne lśniące ściany pałacu* Ma tam trening lub odwiedza ojca. Idziemy? *robi balona z gumy*
UsuńHarumi: *macha mu ręką przed oczami, odsuwając pustą szklankę*
Kelly: No to na co czekamy? Chce obejrzeć sobie film na Dobranoc.*otwiera drzwi pałacu* Yyyy lewo prawo prosto?
UsuńAlex: Hym. Co? Wybacz zamyśliłem się.
Jenny: Prostooo, a potem po schodach pod ziemię, prawo, lewo, skręt i będziemy. O ile trenuje lub jest w szatni.
UsuńHarumi: Pytałam się, czy idziemy potem na jakiś film ^^
Kelly: Okey w takim razie do szatni. Jak wygląda? Nie chce marnować farby.
UsuńAlex: Co tylko będziesz chciała.
Harumi: *wsadza łyżeczkę do buzi i zapatruje się w sufit* To może do kina na coś ciekawego, a potem mały spacer, bo dziś ładna noc ^^
UsuńJenny: Wysoki, przypakowany, ciemne włosy z czerwoną pasemką, niebieskie oczy *przykłada palec do ust i wygląda czy nigdzie nie ma chłopaka*
Kelly: Szkoda, że nie jasne. Dobra Prostooo, a potem po schodach pod ziemię, prawo, lewo, skręt I comming fot you! *tak średnio przejmuje się konspiacyjno ninjowymi sprawami*
UsuńAlex: To brzmi jak plan. To co "Doctor Strenge"?
Jenny: *przelatuje spokojnie i zastanawia się czy Kelly wie, że na demony nie zadziała bat, pazury, kopniaki, ani nic w tym stylu* i tak jest zajęty
UsuńHarumi: Jestem za *wciska czapkę na głowę i ubiera bluzę*
Kelly: Załatwię go urokiem osobistym...i sprejem.
UsuńAlex: Kurtka. Dopóki jej nie założysz nigdzie nie idę.
Harumi: *łapie go za rękę i przenosi pod kino* I co teraz?
UsuńJenny: Zobaczymy
Alex: Czy wszystko mysisz załatwiać swoimi mocami?
UsuńKelly: Zobaczysz.