Ines
Sytuacja
pomiędzy mną, a Tsubasą była dosyć dziwna odkąd zerwaliśmy. Nadal mieszkamy
razem, ale Tsubasa śpi na kanapie. Pracujemy razem w biurze, ale przychodzę tam
sporadycznie wtedy, kiedy akurat nie mam spotkań z moim menadżerem, albo, kiedy
nie mam nic lepszego do roboty. Słowem zachowujemy się tak jakby nigdy nic. W
sumie mogłoby być tak dalej. Właśnie mogłoby, ale nie może. Ponieważ pojawił
się jeden mały problem.
Kelly
zadzwoniła do drzwi mojego mieszkania.
Otworzył
Tsubasa.
Weszłyśmy do
środka. Dziewczyny usiadły na kanapie, a mój były naprzeciw nich w fotelu.
Kiedy wszyscy byli już przygotowani na zmierzenie się z problemem Mary wyjęła
mnie z kieszeni i postawiła na stoliku.
-Ta da! Oto
Ines w wersji miniaturowej.- Powiedziała Kelly z typowym dla siebie ADHD w
głosie. Nie wiem czy gorsze jest to, kiedy zachowuje się jak nadpobudliwe
dziecko czy jak suka.
-Może mi
wytłumaczyć jak to się stało?-Tsubasa pochylił się i popatrzył na mnie ta jakby
chciał się upewnić, że ja tu naprawdę jestem.
-Tropiłyśmy
ta sukę Celest.-Zaczęła Mary- Znalazłyśmy ją w starym magazynie niedaleko
portu. My trzy na nią jedną. Nie miała szans i wtedy wyciągnęła spluwę. Ja
schowałam się za kontenerem, Kelly padła na ziemie, ale Ines i Iskra nie miały
tyle szczęścia. Celest trafiła je i…
-To.-Podsumowała
Kelly.
-Co
planujecie?-Spytał chłopak.
-Przede
wszystkim musimy znaleźć Celest, a potem… coś wymyślimy.
-Do tego
czasu prosimy zajmij się naszą panią kapitan.-Kelly zrobiła słodkie oczka do
Tsubasy.
-Co!? Nie
zgadzałam się na nic takiego!?-Krzyknęłam zapominając o tym, że z mojego małego
gardziołka wydobytą się cichy głosik niesłyszany przez moje gigantyczne
koleżanki.
Wyciągnęłam telefon,
który tak samo jak ja, mój bey, moje ubrania i wszystko inne, co miałam przy
sobie uległ zmniejszeniu.
-THE EYE OF
TIGER!!!- Pokoju ryknął dzwonek Kelly.
-No, co
tam?-Spytała wesoło odbierając telefon Kelly, która najwyraźniej bawiła
zaistniała sytuacja.
-Nie zostanę
z nim.
-Zostaniesz.-Stwierdziła
śpiewnym głosem.
-Dobra
spróbujemy inaczej. Daj mi Mary do telefonu.
-Nie.- Rozłączyła
się i poleciała w stronę drzwi ciągnąć za sobą czarnowłosą.-To my się zbieramy.
Bawcie się dobrze. Jak ją zgubisz to dzwoń.-Drzwi trzasnęły i zostaliśmy sami.
-Pfff.-Chłopak
głośno wypuścił powietrze-Potrzebujesz czegoś?
-Nie-napisałam
i wysłałam Tsubasie w sms’ie. Rozległ się dźwięk powiadomienia.
-Acha.-Powiedział
Tsubasa i nacisnął parę przycisków na telefonie, po czym uderzył się z otwartej
w czoło, schował telefon i powiedział-Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń, albo
napisz…-matko jak to głupio zabrzmiało.- Dodał pod nosem, ale ponieważ jestem
malutka wszystko, co mówią brzmi dla mnie jak krzyk słyszałam go doskonale.
Uśmiechałam się pod nosem i kiwnęłam główką.
Tsubasa gdzieś
poszedł i zostałam sama. Sama na środku szklanego stolika.
Po odkryciu
na poziomie odkrycia Ameryki – czytaj zauważyłam, że pilot do telewizora leży
obok telewizora, więc za całe Chiny go niedostane - zachciało mi się poczytać
jakieś kolorowe pisemka. Podeszłam do
stosu gazet i gazetek, który leżał na stole, wpięłam się na szczyt i dumna z
siebie spojrzałam w dół. No trochę do ziemi stad było.
Zepchnęłam
pierwsze lepsze czasopismo, a potem zeskoczyłam na nie.
-No dobra
teraz tylko je otworzyć i przeczytać.- Powiedziałam do siebie wiedząc, że i tak
mnie nie usłyszy.
Obeszłam
czasopismo dokoła zastanawiając się jak zabrać się za jego otwarcie. Ostatecznie zdecydowałam się stanąć przy
dolnym rogu i stopniowo przeciągać śliską kartkę w stronę złączenia.
Chwyciłam
oburącz stronę tytułową i podniosłam najwyżej jak tylko mogłam. Tekstu, co
prawda nie widziałam, ale mogłam wejść po między okładkę, a spis treści.
Zrobiłam to i trzymając ręce nad głową powoli szłam w kierunku złączeń stron.
Kiedy już dalej się iść nie dało wspięłam się na palce i podskoczyłam kilka
razy prując przewrócić stronę. Nie dało to nic poza tym, że ode chciało mi się
czytać. Wylazłam z pod kartki i usidłam na krawędzi czasopisma.
-Ines jesteś
głodna!?-Zawołał Tsubasa z sąsiedniego pokoju.(A przynajmniej tak mi się
wydawało)
Wyciągnęłam
telefon i już miałam go wysłać do diabła, kiedy usłyszałam jego cichy śmiech.
-Nie musisz
pisać porostu pokiwaj.-Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam jak Tsubasa
oparty o framugę przygląda mi się z uśmiechem na ustach.
-Długo tak
stoisz?-Napisałam i spojrzałam na niego czekając, aż przeczyta wiadomość. Telefon
zabrzęczał, a chłopak wyjął go z kieszeni i powiedział.
-Chwilę, a
wracając do tematu zjesz coś?-Spojrzałam na niego z pode łba i napisałam:
-Niby, co i
jak? Pałeczki tymi małymi rączkami nie utrzymam, a zjedzenie łyżki ryżu to
teraz dla nie duże wyzwanie.-Chłopak zaśmiał się czytając wiadomość i
powiedział:
-Zrobiłem
ryż z duszonymi ważyłam, co do pałeczek możesz jeść palcami.
-Aż tak cię
śmieszy moja obecna sytuacja?-Wysłałam wiadomość a zaraz po niej kolejną- Zjem
ten ryż.
-Nie. Porostu
smsuje z moją była dziewczyną, która siedzi w tym samym pomieszczeniu, co ja.-Chłopak
poszedł do stolika i przesunął do mnie otwartą dłoń, weszłam na nią i razem
ruszyliśmy w stronę kuchni.-Tak jakbyśmy nie potrafili ze sobą normalnie
rozmawiać.
-W tym
momencie nie potrafimy.:( -Napisałam i zwiesiłam głowę.
-Ines nie
smuć się. Mary i Kelly coś wymyślą.
-Właśnie to
mnie martwi.-Burknęłam i napisałam to samo. Weszliśmy do kuchni i Tsubasa
posadził mnie na stole.
-Bez
przesady, może nie są najbardziej rozgarniętym dziewczynami na ziemi, ale jak
się zawezmą to wszystko zrobią -urwał na moment- w ostateczności załatwią ci
malutkie ubranka, malutkie łóżeczko, malutki talerzyk i malutkie pałeczki.
-Nabijasz się
ze mnie!
-Nie... No
może trochę.-Postawił przede mną talerz z parującym jedzeniem.
-Jak mam
jeść palcami to może najpierw je umyje?
-Fakt. Chodź
tutaj zaraz to załatwimy.-Powiedział odstawiając drugi talerz i biorąc mnie do
ręki. Ścisnął mnie trochę za mocno, ale nie mogłam go o tym poinformować,
ponieważ byłam przez niego unieruchomiona.
Chłopak zaniósł
mnie do łazienki i postawił mnie na umywalce.
-Prawie
złamałeś mi żebra.-Napisałam sprawdzając czy na sto procent wszystkie kości są
na miejscu.
-Przepraszam.
Jesteś taka delikatna.-Spojrzałam na jego wielką, zmartwioną twarz nie miałam
serca się na niego gniewać.
-Nic się nie
stało. Puść wodę.-Napisałam.
-Już.-Powiedział
przekręcając kurki i ostrożnie przysuwając dłoń, na której stałam do strumienia
wody- Trzeba wymyślić jakiś lepszy sposób na porozumiewanie się.-Drugą ręką
podał mi kostkę mydła. Namydliłam dłonie i włożyłam je pod strumień wody. Zachwiałam
się, kiedy woda dotknęła moich dłoni. Nie byłam przygotowana na coś takiego.
-Tylko mi
nie spadnij.-Powiedział Tsubasa otaczając mnie drugą dłonią robiąc w ten sposób
coś w rodzaju barierki.
Umyłam ręce
i wytarłam je w podany przez Tsubase ręcznik papierowy.
-To teraz na
obiad. Jedzenie pewnie zdążyło już wystygnąć.
-Przynajmniej
się nie poparzę.-Napisałam-A, co do tego porozumiewania się: masz jakiś lepszy
pomysł?-Chłopak odczytał wiadomość i powiedział.
-Mogłabyś
mówić do mikrofonu podłączonego do głośników. Słyszałbym cię wtedy od razu.
-Ale była
bym przykuta do mikrofonu.-Zauważyłam.
-I tak nie
możesz nigdzie chodzić beze mnie.- Zauważył.
Nastąpiła
chwila milczenia, podczas której przeszliśmy z powrotem do kuchni.
Chłopak
położył swoją rękę na stole tak, żebym mogła wreszcie z niej zejść.
-Smacznego.-Powiedział
siadając po drugiej stronie stołu.
Uśmiechnęłam
się i weszłam na talerzyk. Tsubasa usypał na nim stosik z ryżu i duszonych warzyw
dodatkowo postawił miseczkę z sosem.
-Zdajesz
sobie sprawę z tego, że tyle nie zjem?-Spytałam, kiedy zorientowałam się, że
stoik sięga mi do połowy uda. W kuchni rozległ się dźwięk powiadomienia.
Chłopak z buzią pełną jedzenia zaczął szukać telefonu po kieszeniach. Kiedy go
wreszcie znalazł przeczytał wiadomość, przełknął ryż i warzywa i dopiero
odpowiedział.
-Zdaje.-Wybuchłam
śmiechem. Tsubasa zachowywał się teraz tak głupio i nieporadnie, że nie
pozostawało mi nic innego jak tylko się z niego śmiać.
-Ejj.-Jęknął
z rozbawieniem w głosie- Ja się z ciebie nie śmiałem.-Powiedział dźgając mnie
delikatnie palcem tak, ze upadlam i obiłam sobie tyłek.
-Jak się nie
śmiałeś? Śmiałeś się!-Chłopak zerknął na ekran telefonu.
-No dobra
śmiałem, ale cicho.
-Ale śmiałeś,
więc ja też mogę!
-Oj tam.
Miałaś jeść.- Chłopak złapał pałeczkami trochę ryżu z mojego talerza zamoczył
je w sosie i podsunął mi pod nos-No to powiedź "A"
W dalszym
ciągu rozbawiona splotłam nogi tak, żeby siedzieć po turecku i otworzyłam
buzie.
-Aaaaaaaaammm.-Ubrudziłam
sobie sosem całą twarz, ale było warto.
-Ale się
upaprałaś.-Powiedział zawijając chusteczkę na palcu i wycierając rozmazany po
mojej twarzy sos trzymając drugą rękę tak bym mogła się o nią oprzeć.
Kiedy byłam
już czysta wyciągnęłam telefon i napisałam.
-Mmmmm
dobre. Sam robiłeś czy zamówiłeś?-Chłopak zerknął na ekran telefonu i powiedział:
-Sam
zrobiłem, ale spokojnie nie otrujesz się.-Byliśmy ze sobą ponad rok, a ja nie
wiedziałam, że Tsubasa potrafi gotować.
-Nie
wiedziałam, że umiesz gotować- napisałam.
-Wielu, rzeczy
o mnie nie wiesz.-Posmutniałam. Miał racje.- No to teraz marchewka.-Kosteczka
marchewki podleciała mi pod nos.-Samolot prosi o pozwolenie na lądowanie.-Wzięłam
marchew do buzi, przegryzłam na pół, wcisnęłam sobie w policzki i wyjęłam
telefon.
-To, że
jestem wielkości twojego kciuka nie znaczy, że masz mnie traktować jak
dziecko.-Napisałam jednak zanim zdążyłam wysłać Tsubasa się odezwał.
-Wyglądasz
jak chomik.-Usunęłam całą wiadomość i napisałam nową.
-Sam wyglądasz
jak chomik.-Zjadłam marchewkę.
-Ja nie mam
napchanych policzków.-Powiedział chłopak głaskając mnie po policzku.
-Ja też
nie.-Pomyślałam, ale nic nie napisałam było zbyt miło, żeby to przerywać.
-Jesteś
jeszcze głodna?-Pokręciłam głową. Tak właściwie to w ogóle nie byłam głodna po
prostu niemiałam nic lepszego do roboty. A teraz to, co innego. Teraz Tsubasa poświęca
mi 100% swojej uwagi. Nie, żeby mi jakoś specjalnie na niej zależało.
Telefon
Tsubasy zadzwonił. Chłopak odebrał.
- Hallo. O
co chodzi Madoka?-Zabrał rękę i usiadł normalnie na krześle- To konieczne?
Acha. Acha. Rozumiem. Jestem trochę zajęty.- "Trochę"? On jest bardzo
zajęty! Mizia mnie po policzku! W tym momencie to jest ważniejsze od wszystkiego,
czego może chcieć od Tsubasy jakaś tam Madoka.-Dobra zaraz będę.
-Madoka ma
jakiś problem. Muszę iść do WBBA.
-Spokojnie
nie musisz mi się tłumaczyć.-Napisałam.-W końcu nie jesteśmy już parą.
-Nie
tłumaczę się. Informuję cię, że wychodzimy z domu.
-"My"?-Zdziwiłam
się.
-Zabieram cię
ze sobą. Przecież cię nie zostawię samej w domu w takim stanie. Dziewczyny urwałyby
mi za to głowę.
-Acha. Czyli
to już postanowione.-Napisałam. Niemniej jednak gdzieś w głębi duszy cieszyłam
się, że nie zostawi mnie samej.
-Tak.
Idziesz zemną bez dyskusji.-Delikatnie zdjął mnie ze stołu i włożył do
kieszeni.-Jak chcesz, możesz to uznać za porwanie.-Dodał przekręcając kluczyk w
zamku i wchodząc do windy.
Zaśmiałam
się siedząc wewnątrz kieszeni jego bluzy. Właśnie bluzy.
-Od, kiedy
chodzisz do pracy w sportowej bluzie?-Wysłałam wiadomość i czekałam na
odpowiedź. Po chwili przyszedł do mnie sms od Tsubasy.
-Odkąd nie
dają mi w spokoju odpoczywać jak mam wolne.
-Dyrektor
nigdy niema wolnego.
-W takim
razie w WBBA powinni się przyzwyczaić do widoku dyrektora w dresie.-Zaśmiałam
się.
-Hagane
przyzwyczaił ich chyba do wszystkiego.-Chłopak zaśmiał się pod nosem.
-Nie jest ci
zimno w tej kieszeni?- Moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
-Nie było
dopóki nie zapytałeś.- Odpisałam.
-Zaczekaj.-Napisał,
po czym włożył rękę do kieszeni, w której siedziałam i objął mnie nią.-Lepiej?
-Trochę.-Przyznałam.
-To dobrze,
bo czeka nas spacer do siedziby.
- Coś nie
tak z samochodem? Przyznaj się znowu go popsułeś.
-Od razu
popsułem po prostu wymaga naprawy.
-Wybuchł czy
wpadł do rzeki?-Tsubasa nie odpisywał dłuższą chwilę.-Hallooooo. Pamiętasz
jeszcze o mnie?-Chłopak zaśmiał się pod nosem i odpisał:
-Trudno
zapomnieć o czymś, co ciągle wierci mi się na ręce.-Chłopak pogłaskał mnie
kciukiem po głowie.
-Nie wiercę
się. – Oburzyłam się, ale tylko trochę, bo naprawdę miło się tam siedziało. Jak
nie z byłym chłopakiem.
-Wcale się
nie wiercisz.:)- Prawie mogłam zobaczyć jak uśmiecha się z politowaniem do
telefonu- Zaraz będziemy w biurze. Cieszysz się?
-Skaczę z
radości.
Kiedy
weszliśmy do WBBA, co chwila ktoś witał się z Tsubasą prosił go o radę, albo pytał,
co tu robi w swój wolny dzień. Chłopak szybko zbywał wszystkich. Najwyraźniej
chciał jak najszybciej załatwić swoją robotę.
-No to
jesteśmy na miejscu.- Powiedział Tsubasa wyjmując mnie z kieszeni i stawiając
na biurku. Uśmiechnęłam się i wyjęłam telefon z kieszeni.
-Całkiem
spore masz to biuro.-Napisałam i zaczęłam się przechadzać po różnych papierach,
jakie leżały na biurku Tsubasy.
- Zaczekaj
tu, a ja…-do pokoju niczym huragan wpadła Madoka. Odruchowo schowałam się za
lampką.
-Nareszcie
jesteś. Za chwilę zacznie się wideo konferencja…W coś ty się ubrał?-Wypaliła.
Matko wielkie rzeczy jedna konferencja w dresie od czasu do czasu jeszcze chyba
nikogo nie zabiła.- Mniejsza. Przygotowałam ci garnitur wisi w szafie.
-Dobrze za
chwilę przyjdę do sali konferencyjnej.-Zbył ją Tsubasa.
Dziewczyna
wyszła, a Tsubasa, który chyba zapomniał, że przyszłam to z nim zaczął się
przebierać. Rozsunął bluzę, rzucił ją na kanapę, a potem to samo zrobił z
koszulką i dopiero tak poszedł do szafy.
Wcale się
nie gapiłam...Wcale.
Alaaae muszę
przyznać. Tsubasa może nie jest napakowany jak Japońskie metro, ale jest na co
popatrzeć.
Z wnętrza
szafy odezwał się głos:
-Chcesz iść
zemną na tą konferencję?- Czyli jednak pamiętał, że tu jestem.
-Nie.
Zostanę tutaj. Jeszcze mnie ktoś zobaczy i zacznie zadawać niewygodne pytania.-Napisałam.
Telefon
zabrzęczał w kieszeni bluzy. Chłopak wpół ubrany z krawatem w zębach wyszedł z
szafy i wyjął brzęczące urządzenie. Przeczytał wiadomość wyjął krawat z ust i
powiedział:
-Jak wolisz.
Na tym
rozmowa się urwała. Tsubasa szybko skończył się przebierać i poszedł na
konferencję, a ja na własne życzenie zostałam sama. Po dłuższej chwili dotarło
do mnie, że przecież tutaj też może mnie ktoś zobaczyć, co więcej bez Dyrektora
Otori daleko nie ucieknę.
Wielka pani
kapitan wywaliła się na czymś tak prostym. Echhh jestem do kitu. Zrobiłam sobie
rundkę góra dwie wokół klawiatury, po czym usiadłam na jej krawędzi.
Jak długo
jeszcze mam na niego czekać? No ile może trwać taka konferencja? Pół godziny?
Godzinę? A tak właściwie ile ja tu siedzę?
Wstałam z
klawiatury i podeszłam do cyfrowego zegarka stojącego po drugiej stronie
biurka.
-Jest
uśpiony.-Stwierdziłam stając przed wielką ciemną kostką, z której powinnam
odczytać, że Tsubasa zaraz wróci. Po prostu cudnie.
Po raz
kolejny wyrzucając sobie, że nie poszłam z Tsubasą na tą pi*przoną konferencje
zaczęłam się rozglądać za czymś, co mogłabym przesunąć do zegarka i wspiąć się
po tym na jego szczyt.
Mój wzrok
padł na przybornik stojący, a jakże by inaczej po drugiej stronie biurka. Lekko
już poddenerwowana pokonałam dystans dzielący mnie od przybornika. Obrzuciłam
krytycznym spojrzeniem nożyczki, i ołówki, jakie się w nim znajdowały, po czym
zaparłam się i przewróciłam przybornik rozrzucając po całym biurku jego
zawartość. Zadowolona z siebie. Z pobojowiska wyciągnęłam dwa, ołówki i po
kolei przyciągnęłam je do zegarka. Kiedy już wszystko było na miejscu. Dumna z
tego, że radzę sobie nawet w takich warunkach. Złapałam oburącz jeden z ołówków
i chwiejąc się na wszystkie strony postawiłam go do pionu gumką w dół. Ołówek
gibnął się w lewo potem w prawo, po czym poleciał razem zemną na zegarek.
Uderzyłam w ziemię i boleśnie obiłam sobie siedzenie.
-Ałłłł-
jęknęłam masując obolałe miejsce.
Siedząc na
ziemi spojrzałam w górę.
Ołówek stał
na miejscu.
-Haha jestem
super!-Zawołałam i kompletnie zapominając o bólu zabrałam się za układanie
drugiej części mojej drogi na szczyt zegarka.
Tym razem
stałam dużo pewniej i nie pozwalałam gibać się ołówkowi na lewo i prawo. Jak to
się mówi człowiek uczy się na błędach. Oparłam ołówek o zegarek, po czym
zsunęłam obydwa ołówki razem tworząc w ten sposób coś na kształt drabinki, po
której wspięłam się na zegarek.
Kiedy w
końcu udało mi się wleźć na czasoodmierzacz Tsubasy znalazłam przycisk, który
według moich obliczeń powinien wreszcie umożliwić mi odkrycie, która jest
godzina i wcisnęłam go, po czym używając ołówków jak zjeżdżalni zjechałam na
biurko. W dalszym ciągu dumna z siebie stanęłam przed wyświetlaczem, który
dalej był wyłączony.
-Bateria
padła.-Powiedziałam do siebie.
To było do
przewidzenia. Małemu zawsze wiatr w oczy. Dobrze gdybym była baterią gdzie bym
się schowała, albo inaczej gdybym była Tsubasą gdzie schowałabym baterię?
Rozejrzałam się po pokoju. Szafy z dokumentami były za daleko, żeby, chociaż
marzyć o tym by się do nich dostać, a co dopiero szukać w nich baterii. Jedyne,
co mi pozostało to przeszukać biurko. Po sprawdzeniu czy przypadkiem z
przybornika nie wypadło nic pożytecznego zaczynałam powoli tracić nadzieje, że
dowiem się, która godzina.
Podeszłam do
krawędzi biurka i spojrzałam w dół. Pomijając to, że gdybym stąd spadła zmarła
bym na miejscu zobaczyłam, iż pode mną znajduje się szuflada.
-A to
ciekawe.-Pomyślałam i poszłam po linijkę. Wsunęłam jej koniec pomiędzy
szufladę, a resztę biurka i pociągnęłam do siebie pozostałą jej część. Szuflada
powoli się odsunęła, a z jej wnętrza wypełzły najprawdziwsze pająki.
Ze strachu
upuściłam linijkę i zaczęłam uciekać. Jak można się było spodziewać te obleśne
stworzenie pognały za mną.
Wbiegłam po
ołówkach na zegarek, po czym zrzuciłam je kopnięciem, żeby pająki nie wlazły
tam za mną. Dopiero później oświeciło mnie, że pająki przecież umieją wchodzić
na takie rzeczy bez, żadnych podpór.
Załadowałam
kuczer i wystrzeliłam Iskrę.
-Iskra
Specjalny Atak Rozpętaj Piekło!-Ogromny ogień buchnął odstraszając pająki i
podpalając papiery leżące na biurku. Przywołałam bey'a w nadziei, że ogień
zgaśnie, kiedy tylko usunę jego źródło. Ch*ja tam. Papiery fajczyły się dalej,
a ja powoli zaczynałam wpadać w panikę. Zeskoczyłam z zegarka i pobiegłam do
przybornika. Miałam nadzieję, że gdy przygniotę nim ogień ten zgaśnie. Zaparłam
się ze wszystkich sił próbując przeturlać przybornik niestety nijak się nie
dało. Wyjrzałam z za przybornika ogień powoli, lecz nieubłaganie zmierzał w moim
kierunku.
-Już po
mnie.- Pomyślałam i wtedy włączył się alarm przeciw pożarowy. Dzięki Bogu.
Osunęłam się
na ziemię i ukryłam twarz w dłoniach. Chwilę po tym jak uruchomił się alarm. Do
pokoju wpadł Tsubasa.
- Ines!
INES! Gdzie jesteś!?-Wołał tak jakbym była wstanie mu odpowiedzieć. W końcu
mnie znalazł.
-Ines
wszystko w porządku?-Zapytał.
Wyjęłam
telefon z kieszeni i zaczęłam śmiać się przez łzy, kiedy zobaczyłam zegarek w
górnym rogu ekranu.-Ines nie płacz.-Tsubasa otarł łezkę spływającą po moim
policzku.-Już wszystko w porządku.
Pociągnęłam
nosem raz i drugi. I napisałam wiadomość.
-Chciałam
sprawdzić, która godzina, ale w zegarku padły baterie to zajrzałam do szuflady,
ale tam ich nie było tylko pająki i one zaczęły mnie gonić no to do nich
strzeliłam wtedy papiery zaczęły płonąć potem włączył się alarm przeciw
pożarowy Tsubasa tak się bałam.-Napisałam i szybko wysłałam wiadomość nie
zwracając uwagi na to czy chłopak cokolwiek z niej zrozumie.
W pokoju
rozległ się dźwięk powiadomienia. Chłopak wyjął telefon z kieszeni i przeczytał
sms ‘a.
-Oj
biedulko.-Ostrożnie wziął mnie do ręki.- Cała jesteś przemoknięta.
-Ty też.-Napisałam.
-Faktycznie...Wracamy
do domu?
-Tak.
Tada! Dodałam post wcześniej ponieważ jutro wyjeżdżam do stolicy i nie będę miała możliwości dostać się na bloga. Mam nadzieje, że wam się podoba, ja osobiście jestem zadowolona ze swojego dzieła. przewiduje napisać jego drugą część. Jeśli chcielibyście przeczytać One Shot z którymś paringiem który pojawił się na moim blogu to piszcie w komentarzach. Jeśli chcecie coś konkretniejszego to napiszcie dokładnie co musi się według was w nim pojawić. Jeśli nie chcecie psuć komuś niespodziewajki to tutaj jest mój email: hania609@gmail.com.
No to chyba wszystko ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.
Na początku ajm sori za nie skomentowanie poprzedniego posta. Teraz się zrekompensuje.
OdpowiedzUsuńTo jest świetne!!!! Tsubasa taki opiekuńczy.... Ale najpierw: Ines jest malutka!!! Ale ja.... Nie dobra nie będę się z ciebie naśmiewać. Nie jestem wredna. Kelly i Mary się wykiwały od opieki nad tobą.
Serio Tsubasa jest taki uloczy. ^^ Smsowanie gdy jest się w jednym pokoju.... Ciekawe. Malutka Ines zdobyła Zegaroest. Brawisimo. A Takie pytanie: Tsubasa co w twojej szufladzie robiły pająki? Przyznaj się.
Gdyby nie fakt że ty i Ines nie jesteście już razem to teraz naprawdę bylibyście szuper parką.
Ja chcieć kolejną część bo to jest świetne. Już się nie mogę doczekać :DD
Jay: Czy tylko ja uwarzam że ten oto komentarz nie ma ładu i składu ani sensu?
Ja: *Głębokie zastanowienie. Tak. Nie czepiaj się. Mózg mi już wysiadł po zakuwaniu Hamleta i tego Trenu Fortynbrasa więc szut up!
A wiec czekam na next :)))))))
Tsubasa: Zgaduje...* przerywa na chwile patrząc w zadumie na ścianę*. że mieszkały.
UsuńPewnie tak.... To ty tam wogóle nie zaglądaleś czy żyłeś z nimi w zgodzie?
UsuńTsubasa: Przyznaje się mam zaległości w sprzątaniu biura.
UsuńTak coś podejżewałam. To zaław jakąś ekipę od dezynfekcji albo mam lepszy pomysł. Niech Madoka to załatwi. Widok jej latającej z pomem może być ciekawy...
UsuńMatko ale ja bzdury pisze....... Takie małe odreagowanie xD
UsuńKażdy ma swój sposób na odreagowywanie ja oglądam głupoty w internecie i pisze bloga.
UsuńJa w tym momencie oglądam Kuchenne Rewolucje i staram się pisać rozdział. ale jakoś mi nie idzie bo nie wiem czy pisać z perspektywy Kelly czy 3 narracje...
UsuńDobra teraz stwierdzam że ogladanie Gesslerowej ktore drze morde na wszystko i wszystkich mi raczej nie pomoże xD
UsuńIdziesz dobrym tropem. :)
UsuńW sumie. Jak wypiore sobie mózg w vaniszu to łatwiej mi się bedzie pisać.
UsuńJay: o.O
Miju: Paring z twojego bloga mówisz *patrzy w stronę Kelly i Kyoy*
OdpowiedzUsuńA ta znowu swoje. Super ta opowieść. Ines pomniejszona. Nie no dobre. Jedziesz do stolicy! Fajnie ci ja nigdy tam nie byłam. Kiedyś wyrwie się z mojego malutkiego miasta!!!
Beta: Raczej nigdy.
Jenny: Kelly wiedz że robię powstanie by Ashara powróciła na bloga. Ryuga i Jennifer poparli mnie. Wielu też.
Ja: Wiedziałam!! To rewolucja!!
Kelly: Ja też się przyłączam!!!! Rewolucja blogowa! Chłopacy pewnie też mam rację?
UsuńKai, Jay, Cole, Zane: Re-wo-lucja! Re-wo-lucja!
Ja: Rewolucja!!! Przeciwko mnie!!!! O żeś. Wszyscy na mnie. Muszę się ratować Ryuto, Nil ratujcie!!
UsuńMiju: A i zapomniałam tego dodać. Szuflada Tsubasy randkuje z pająkami.
OdpowiedzUsuńKyoya: Z cyklu Miju i dziwne paringi.
UsuńMiju: hahaha bardzo śmieszne Kyoya. Chociaż może napiszę o tym bloga!! Pierwszy post będzie o Kelly i Kyoy.
UsuńAvis: Radziła bym ci się deportować z tego kraju.
Miju: Ale dlaczego?
Jennifer: Bo oni cię zabiją!
Miju: Jak zabiją to Ashara nigdy nie reaktywuje bloga.
Ja: Prawda
Avis: Co?! Ashara przecież ona prosi się o guza!
Ja: Może się prosi ale nie zabijać mi jej bo nici z bloga.
Kelly: Wiesz jak tak zrobisz *lekko zarumieniona buja się w przód i w tył*.... Pokonam cię w równej walce potem zabije, wskrzeszę bo bez mojego Gingi ( MIju) długo nie wytrzymam. Jak już to zrobię to przeczytam to co napisałaś...zrzygam się i zamienię parę szczegółów, żeby zamiast mnie w historii pojawiła byś się ty.
UsuńMary: Dlaczego wy tak bardzo się brzydzicie mojego brata?
Miju: Tylko spróbuj a Ashara nigdy nie napisze rozdziału! Tylko spróbuj a po tobie. Mary nie przejmuj się tym. Kelly tak zawsze.
UsuńKelly: Jeśli Ashara nie będzie pisać ty nie będziesz żyć. Sad but true.
UsuńMiju: Ashare wezmę jako żywą tarczę
Usuń