czwartek, 19 listopada 2015

Jestem twoim małym problemem cz. 1

Ines

Sytuacja pomiędzy mną, a Tsubasą była dosyć dziwna odkąd zerwaliśmy. Nadal mieszkamy razem, ale Tsubasa śpi na kanapie. Pracujemy razem w biurze, ale przychodzę tam sporadycznie wtedy, kiedy akurat nie mam spotkań z moim menadżerem, albo, kiedy nie mam nic lepszego do roboty. Słowem zachowujemy się tak jakby nigdy nic. W sumie mogłoby być tak dalej. Właśnie mogłoby, ale nie może. Ponieważ pojawił się jeden mały problem.
Kelly zadzwoniła do drzwi mojego mieszkania.
Otworzył Tsubasa.
Weszłyśmy do środka. Dziewczyny usiadły na kanapie, a mój były naprzeciw nich w fotelu. Kiedy wszyscy byli już przygotowani na zmierzenie się z problemem Mary wyjęła mnie z kieszeni i postawiła na stoliku.
-Ta da! Oto Ines w wersji miniaturowej.- Powiedziała Kelly z typowym dla siebie ADHD w głosie. Nie wiem czy gorsze jest to, kiedy zachowuje się jak nadpobudliwe dziecko czy jak suka.
-Może mi wytłumaczyć jak to się stało?-Tsubasa pochylił się i popatrzył na mnie ta jakby chciał się upewnić, że ja tu naprawdę jestem.
-Tropiłyśmy ta sukę Celest.-Zaczęła Mary- Znalazłyśmy ją w starym magazynie niedaleko portu. My trzy na nią jedną. Nie miała szans i wtedy wyciągnęła spluwę. Ja schowałam się za kontenerem, Kelly padła na ziemie, ale Ines i Iskra nie miały tyle szczęścia. Celest trafiła je i…
-To.-Podsumowała Kelly.
-Co planujecie?-Spytał chłopak.
-Przede wszystkim musimy znaleźć Celest, a potem… coś wymyślimy.
-Do tego czasu prosimy zajmij się naszą panią kapitan.-Kelly zrobiła słodkie oczka do Tsubasy.
-Co!? Nie zgadzałam się na nic takiego!?-Krzyknęłam zapominając o tym, że z mojego małego gardziołka wydobytą się cichy głosik niesłyszany przez moje gigantyczne koleżanki.
Wyciągnęłam telefon, który tak samo jak ja, mój bey, moje ubrania i wszystko inne, co miałam przy sobie uległ zmniejszeniu.
-THE EYE OF TIGER!!!- Pokoju ryknął dzwonek Kelly.
-No, co tam?-Spytała wesoło odbierając telefon Kelly, która najwyraźniej bawiła zaistniała sytuacja.
-Nie zostanę z nim.
-Zostaniesz.-Stwierdziła śpiewnym głosem.
-Dobra spróbujemy inaczej. Daj mi Mary do telefonu.
-Nie.- Rozłączyła się i poleciała w stronę drzwi ciągnąć za sobą czarnowłosą.-To my się zbieramy. Bawcie się dobrze. Jak ją zgubisz to dzwoń.-Drzwi trzasnęły i zostaliśmy sami.
-Pfff.-Chłopak głośno wypuścił powietrze-Potrzebujesz czegoś?
-Nie-napisałam i wysłałam Tsubasie w sms’ie. Rozległ się dźwięk powiadomienia.
-Acha.-Powiedział Tsubasa i nacisnął parę przycisków na telefonie, po czym uderzył się z otwartej w czoło, schował telefon i powiedział-Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń, albo napisz…-matko jak to głupio zabrzmiało.- Dodał pod nosem, ale ponieważ jestem malutka wszystko, co mówią brzmi dla mnie jak krzyk słyszałam go doskonale. Uśmiechałam się pod nosem i kiwnęłam główką.
Tsubasa gdzieś poszedł i zostałam sama. Sama na środku szklanego stolika.
Po odkryciu na poziomie odkrycia Ameryki – czytaj zauważyłam, że pilot do telewizora leży obok telewizora, więc za całe Chiny go niedostane - zachciało mi się poczytać jakieś kolorowe pisemka.  Podeszłam do stosu gazet i gazetek, który leżał na stole, wpięłam się na szczyt i dumna z siebie spojrzałam w dół. No trochę do ziemi stad było.
Zepchnęłam pierwsze lepsze czasopismo, a potem zeskoczyłam na nie.
-No dobra teraz tylko je otworzyć i przeczytać.- Powiedziałam do siebie wiedząc, że i tak mnie nie usłyszy.
Obeszłam czasopismo dokoła zastanawiając się jak zabrać się za jego otwarcie.  Ostatecznie zdecydowałam się stanąć przy dolnym rogu i stopniowo przeciągać śliską kartkę w stronę złączenia.
Chwyciłam oburącz stronę tytułową i podniosłam najwyżej jak tylko mogłam. Tekstu, co prawda nie widziałam, ale mogłam wejść po między okładkę, a spis treści. Zrobiłam to i trzymając ręce nad głową powoli szłam w kierunku złączeń stron. Kiedy już dalej się iść nie dało wspięłam się na palce i podskoczyłam kilka razy prując przewrócić stronę. Nie dało to nic poza tym, że ode chciało mi się czytać. Wylazłam z pod kartki i usidłam na krawędzi czasopisma.
-Ines jesteś głodna!?-Zawołał Tsubasa z sąsiedniego pokoju.(A przynajmniej tak mi się wydawało)
Wyciągnęłam telefon i już miałam go wysłać do diabła, kiedy usłyszałam jego cichy śmiech.
-Nie musisz pisać porostu pokiwaj.-Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam jak Tsubasa oparty o framugę przygląda mi się z uśmiechem na ustach.
-Długo tak stoisz?-Napisałam i spojrzałam na niego czekając, aż przeczyta wiadomość. Telefon zabrzęczał, a chłopak wyjął go z kieszeni i powiedział.
-Chwilę, a wracając do tematu zjesz coś?-Spojrzałam na niego z pode łba i napisałam:
-Niby, co i jak? Pałeczki tymi małymi rączkami nie utrzymam, a zjedzenie łyżki ryżu to teraz dla nie duże wyzwanie.-Chłopak zaśmiał się czytając wiadomość i powiedział:
-Zrobiłem ryż z duszonymi ważyłam, co do pałeczek możesz jeść palcami.
-Aż tak cię śmieszy moja obecna sytuacja?-Wysłałam wiadomość a zaraz po niej kolejną- Zjem ten ryż.
-Nie. Porostu smsuje z moją była dziewczyną, która siedzi w tym samym pomieszczeniu, co ja.-Chłopak poszedł do stolika i przesunął do mnie otwartą dłoń, weszłam na nią i razem ruszyliśmy w stronę kuchni.-Tak jakbyśmy nie potrafili ze sobą normalnie rozmawiać.
-W tym momencie nie potrafimy.:( -Napisałam i zwiesiłam głowę.
-Ines nie smuć się. Mary i Kelly coś wymyślą.
-Właśnie to mnie martwi.-Burknęłam i napisałam to samo. Weszliśmy do kuchni i Tsubasa posadził mnie na stole.
-Bez przesady, może nie są najbardziej rozgarniętym dziewczynami na ziemi, ale jak się zawezmą to wszystko zrobią -urwał na moment- w ostateczności załatwią ci malutkie ubranka, malutkie łóżeczko, malutki talerzyk i malutkie pałeczki.
-Nabijasz się ze mnie!
-Nie... No może trochę.-Postawił przede mną talerz z parującym jedzeniem.
-Jak mam jeść palcami to może najpierw je umyje?
-Fakt. Chodź tutaj zaraz to załatwimy.-Powiedział odstawiając drugi talerz i biorąc mnie do ręki. Ścisnął mnie trochę za mocno, ale nie mogłam go o tym poinformować, ponieważ byłam przez niego unieruchomiona.
Chłopak zaniósł mnie do łazienki i postawił mnie na umywalce.
-Prawie złamałeś mi żebra.-Napisałam sprawdzając czy na sto procent wszystkie kości są na miejscu.
-Przepraszam. Jesteś taka delikatna.-Spojrzałam na jego wielką, zmartwioną twarz nie miałam serca się na niego gniewać.
-Nic się nie stało. Puść wodę.-Napisałam.
-Już.-Powiedział przekręcając kurki i ostrożnie przysuwając dłoń, na której stałam do strumienia wody- Trzeba wymyślić jakiś lepszy sposób na porozumiewanie się.-Drugą ręką podał mi kostkę mydła. Namydliłam dłonie i włożyłam je pod strumień wody. Zachwiałam się, kiedy woda dotknęła moich dłoni. Nie byłam przygotowana na coś takiego.
-Tylko mi nie spadnij.-Powiedział Tsubasa otaczając mnie drugą dłonią robiąc w ten sposób coś w rodzaju barierki.
Umyłam ręce i wytarłam je w podany przez Tsubase ręcznik papierowy.
-To teraz na obiad. Jedzenie pewnie zdążyło już wystygnąć.
-Przynajmniej się nie poparzę.-Napisałam-A, co do tego porozumiewania się: masz jakiś lepszy pomysł?-Chłopak odczytał wiadomość i powiedział.
-Mogłabyś mówić do mikrofonu podłączonego do głośników. Słyszałbym cię wtedy od razu.
-Ale była bym przykuta do mikrofonu.-Zauważyłam.
-I tak nie możesz nigdzie chodzić beze mnie.- Zauważył.
Nastąpiła chwila milczenia, podczas której przeszliśmy z powrotem do kuchni.
Chłopak położył swoją rękę na stole tak, żebym mogła wreszcie z niej zejść.
-Smacznego.-Powiedział siadając po drugiej stronie stołu.
Uśmiechnęłam się i weszłam na talerzyk. Tsubasa usypał na nim stosik z ryżu i duszonych warzyw dodatkowo postawił miseczkę z sosem.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że tyle nie zjem?-Spytałam, kiedy zorientowałam się, że stoik sięga mi do połowy uda. W kuchni rozległ się dźwięk powiadomienia. Chłopak z buzią pełną jedzenia zaczął szukać telefonu po kieszeniach. Kiedy go wreszcie znalazł przeczytał wiadomość, przełknął ryż i warzywa i dopiero odpowiedział.
-Zdaje.-Wybuchłam śmiechem. Tsubasa zachowywał się teraz tak głupio i nieporadnie, że nie pozostawało mi nic innego jak tylko się z niego śmiać.
-Ejj.-Jęknął z rozbawieniem w głosie- Ja się z ciebie nie śmiałem.-Powiedział dźgając mnie delikatnie palcem tak, ze upadlam i obiłam sobie tyłek.
-Jak się nie śmiałeś? Śmiałeś się!-Chłopak zerknął na ekran telefonu.
-No dobra śmiałem, ale cicho.
-Ale śmiałeś, więc ja też mogę!
-Oj tam. Miałaś jeść.- Chłopak złapał pałeczkami trochę ryżu z mojego talerza zamoczył je w sosie i podsunął mi pod nos-No to powiedź "A"
W dalszym ciągu rozbawiona splotłam nogi tak, żeby siedzieć po turecku i otworzyłam buzie.
-Aaaaaaaaammm.-Ubrudziłam sobie sosem całą twarz, ale było warto.
-Ale się upaprałaś.-Powiedział zawijając chusteczkę na palcu i wycierając rozmazany po mojej twarzy sos trzymając drugą rękę tak bym mogła się o nią oprzeć.
Kiedy byłam już czysta wyciągnęłam telefon i napisałam.
-Mmmmm dobre. Sam robiłeś czy zamówiłeś?-Chłopak zerknął na ekran telefonu i powiedział:
-Sam zrobiłem, ale spokojnie nie otrujesz się.-Byliśmy ze sobą ponad rok, a ja nie wiedziałam, że Tsubasa potrafi gotować.
-Nie wiedziałam, że umiesz gotować- napisałam.
-Wielu, rzeczy o mnie nie wiesz.-Posmutniałam. Miał racje.- No to teraz marchewka.-Kosteczka marchewki podleciała mi pod nos.-Samolot prosi o pozwolenie na lądowanie.-Wzięłam marchew do buzi, przegryzłam na pół, wcisnęłam sobie w policzki i wyjęłam telefon.
-To, że jestem wielkości twojego kciuka nie znaczy, że masz mnie traktować jak dziecko.-Napisałam jednak zanim zdążyłam wysłać Tsubasa się odezwał.
-Wyglądasz jak chomik.-Usunęłam całą wiadomość i napisałam nową.
-Sam wyglądasz jak chomik.-Zjadłam marchewkę.
-Ja nie mam napchanych policzków.-Powiedział chłopak głaskając mnie po policzku.
-Ja też nie.-Pomyślałam, ale nic nie napisałam było zbyt miło, żeby to przerywać.
-Jesteś jeszcze głodna?-Pokręciłam głową. Tak właściwie to w ogóle nie byłam głodna po prostu niemiałam nic lepszego do roboty. A teraz to, co innego. Teraz Tsubasa poświęca mi 100% swojej uwagi. Nie, żeby mi jakoś specjalnie na niej zależało.
Telefon Tsubasy zadzwonił. Chłopak odebrał.
- Hallo. O co chodzi Madoka?-Zabrał rękę i usiadł normalnie na krześle- To konieczne? Acha. Acha. Rozumiem. Jestem trochę zajęty.- "Trochę"? On jest bardzo zajęty! Mizia mnie po policzku! W tym momencie to jest ważniejsze od wszystkiego, czego może chcieć od Tsubasy jakaś tam Madoka.-Dobra zaraz będę.
-Madoka ma jakiś problem. Muszę iść do WBBA.
-Spokojnie nie musisz mi się tłumaczyć.-Napisałam.-W końcu nie jesteśmy już parą.
-Nie tłumaczę się. Informuję cię, że wychodzimy z domu.
-"My"?-Zdziwiłam się.
-Zabieram cię ze sobą. Przecież cię nie zostawię samej w domu w takim stanie. Dziewczyny urwałyby mi za to głowę.
-Acha. Czyli to już postanowione.-Napisałam. Niemniej jednak gdzieś w głębi duszy cieszyłam się, że nie zostawi mnie samej.
-Tak. Idziesz zemną bez dyskusji.-Delikatnie zdjął mnie ze stołu i włożył do kieszeni.-Jak chcesz, możesz to uznać za porwanie.-Dodał przekręcając kluczyk w zamku i wchodząc do windy.
Zaśmiałam się siedząc wewnątrz kieszeni jego bluzy. Właśnie bluzy.
-Od, kiedy chodzisz do pracy w sportowej bluzie?-Wysłałam wiadomość i czekałam na odpowiedź. Po chwili przyszedł do mnie sms od Tsubasy.
-Odkąd nie dają mi w spokoju odpoczywać jak mam wolne.
-Dyrektor nigdy niema wolnego.
-W takim razie w WBBA powinni się przyzwyczaić do widoku dyrektora w dresie.-Zaśmiałam się.
-Hagane przyzwyczaił ich chyba do wszystkiego.-Chłopak zaśmiał się pod nosem.
-Nie jest ci zimno w tej kieszeni?- Moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
-Nie było dopóki nie zapytałeś.- Odpisałam.
-Zaczekaj.-Napisał, po czym włożył rękę do kieszeni, w której siedziałam i objął mnie nią.-Lepiej?
-Trochę.-Przyznałam.
-To dobrze, bo czeka nas spacer do siedziby.
- Coś nie tak z samochodem? Przyznaj się znowu go popsułeś.
-Od razu popsułem po prostu wymaga naprawy.

-Wybuchł czy wpadł do rzeki?-Tsubasa nie odpisywał dłuższą chwilę.-Hallooooo. Pamiętasz jeszcze o mnie?-Chłopak zaśmiał się pod nosem i odpisał:
-Trudno zapomnieć o czymś, co ciągle wierci mi się na ręce.-Chłopak pogłaskał mnie kciukiem po głowie.
-Nie wiercę się. – Oburzyłam się, ale tylko trochę, bo naprawdę miło się tam siedziało. Jak nie z byłym chłopakiem.
-Wcale się nie wiercisz.:)- Prawie mogłam zobaczyć jak uśmiecha się z politowaniem do telefonu- Zaraz będziemy w biurze. Cieszysz się?
-Skaczę z radości.
Kiedy weszliśmy do WBBA, co chwila ktoś witał się z Tsubasą prosił go o radę, albo pytał, co tu robi w swój wolny dzień. Chłopak szybko zbywał wszystkich. Najwyraźniej chciał jak najszybciej załatwić swoją robotę.
-No to jesteśmy na miejscu.- Powiedział Tsubasa wyjmując mnie z kieszeni i stawiając na biurku. Uśmiechnęłam się i wyjęłam telefon z kieszeni.
-Całkiem spore masz to biuro.-Napisałam i zaczęłam się przechadzać po różnych papierach, jakie leżały na biurku Tsubasy.
- Zaczekaj tu, a ja…-do pokoju niczym huragan wpadła Madoka. Odruchowo schowałam się za lampką.
-Nareszcie jesteś. Za chwilę zacznie się wideo konferencja…W coś ty się ubrał?-Wypaliła. Matko wielkie rzeczy jedna konferencja w dresie od czasu do czasu jeszcze chyba nikogo nie zabiła.- Mniejsza. Przygotowałam ci garnitur wisi w szafie.
-Dobrze za chwilę przyjdę do sali konferencyjnej.-Zbył ją Tsubasa.
Dziewczyna wyszła, a Tsubasa, który chyba zapomniał, że przyszłam to z nim zaczął się przebierać. Rozsunął bluzę, rzucił ją na kanapę, a potem to samo zrobił z koszulką i dopiero tak poszedł do szafy.
Wcale się nie gapiłam...Wcale.
Alaaae muszę przyznać. Tsubasa może nie jest napakowany jak Japońskie metro, ale jest na co popatrzeć.
Z wnętrza szafy odezwał się głos:
-Chcesz iść zemną na tą konferencję?- Czyli jednak pamiętał, że tu jestem.
-Nie. Zostanę tutaj. Jeszcze mnie ktoś zobaczy i zacznie zadawać niewygodne pytania.-Napisałam.
Telefon zabrzęczał w kieszeni bluzy. Chłopak wpół ubrany z krawatem w zębach wyszedł z szafy i wyjął brzęczące urządzenie. Przeczytał wiadomość wyjął krawat z ust i powiedział:
-Jak wolisz.
Na tym rozmowa się urwała. Tsubasa szybko skończył się przebierać i poszedł na konferencję, a ja na własne życzenie zostałam sama. Po dłuższej chwili dotarło do mnie, że przecież tutaj też może mnie ktoś zobaczyć, co więcej bez Dyrektora Otori daleko nie ucieknę.
Wielka pani kapitan wywaliła się na czymś tak prostym. Echhh jestem do kitu. Zrobiłam sobie rundkę góra dwie wokół klawiatury, po czym usiadłam na jej krawędzi.
Jak długo jeszcze mam na niego czekać? No ile może trwać taka konferencja? Pół godziny? Godzinę? A tak właściwie ile ja tu siedzę?
Wstałam z klawiatury i podeszłam do cyfrowego zegarka stojącego po drugiej stronie biurka.
-Jest uśpiony.-Stwierdziłam stając przed wielką ciemną kostką, z której powinnam odczytać, że Tsubasa zaraz wróci. Po prostu cudnie.
Po raz kolejny wyrzucając sobie, że nie poszłam z Tsubasą na tą pi*przoną konferencje zaczęłam się rozglądać za czymś, co mogłabym przesunąć do zegarka i wspiąć się po tym na jego szczyt.
Mój wzrok padł na przybornik stojący, a jakże by inaczej po drugiej stronie biurka. Lekko już poddenerwowana pokonałam dystans dzielący mnie od przybornika. Obrzuciłam krytycznym spojrzeniem nożyczki, i ołówki, jakie się w nim znajdowały, po czym zaparłam się i przewróciłam przybornik rozrzucając po całym biurku jego zawartość. Zadowolona z siebie. Z pobojowiska wyciągnęłam dwa, ołówki i po kolei przyciągnęłam je do zegarka. Kiedy już wszystko było na miejscu. Dumna z tego, że radzę sobie nawet w takich warunkach. Złapałam oburącz jeden z ołówków i chwiejąc się na wszystkie strony postawiłam go do pionu gumką w dół. Ołówek gibnął się w lewo potem w prawo, po czym poleciał razem zemną na zegarek. Uderzyłam w ziemię i boleśnie obiłam sobie siedzenie.
-Ałłłł- jęknęłam masując obolałe miejsce.
Siedząc na ziemi spojrzałam w górę.
Ołówek stał na miejscu.
-Haha jestem super!-Zawołałam i kompletnie zapominając o bólu zabrałam się za układanie drugiej części mojej drogi na szczyt zegarka.
Tym razem stałam dużo pewniej i nie pozwalałam gibać się ołówkowi na lewo i prawo. Jak to się mówi człowiek uczy się na błędach. Oparłam ołówek o zegarek, po czym zsunęłam obydwa ołówki razem tworząc w ten sposób coś na kształt drabinki, po której wspięłam się na zegarek.
Kiedy w końcu udało mi się wleźć na czasoodmierzacz Tsubasy znalazłam przycisk, który według moich obliczeń powinien wreszcie umożliwić mi odkrycie, która jest godzina i wcisnęłam go, po czym używając ołówków jak zjeżdżalni zjechałam na biurko. W dalszym ciągu dumna z siebie stanęłam przed wyświetlaczem, który dalej był wyłączony.
-Bateria padła.-Powiedziałam do siebie.
To było do przewidzenia. Małemu zawsze wiatr w oczy. Dobrze gdybym była baterią gdzie bym się schowała, albo inaczej gdybym była Tsubasą gdzie schowałabym baterię? Rozejrzałam się po pokoju. Szafy z dokumentami były za daleko, żeby, chociaż marzyć o tym by się do nich dostać, a co dopiero szukać w nich baterii. Jedyne, co mi pozostało to przeszukać biurko. Po sprawdzeniu czy przypadkiem z przybornika nie wypadło nic pożytecznego zaczynałam powoli tracić nadzieje, że dowiem się, która godzina.
Podeszłam do krawędzi biurka i spojrzałam w dół. Pomijając to, że gdybym stąd spadła zmarła bym na miejscu zobaczyłam, iż pode mną znajduje się szuflada.
-A to ciekawe.-Pomyślałam i poszłam po linijkę. Wsunęłam jej koniec pomiędzy szufladę, a resztę biurka i pociągnęłam do siebie pozostałą jej część. Szuflada powoli się odsunęła, a z jej wnętrza wypełzły najprawdziwsze pająki.
Ze strachu upuściłam linijkę i zaczęłam uciekać. Jak można się było spodziewać te obleśne stworzenie pognały za mną.
Wbiegłam po ołówkach na zegarek, po czym zrzuciłam je kopnięciem, żeby pająki nie wlazły tam za mną. Dopiero później oświeciło mnie, że pająki przecież umieją wchodzić na takie rzeczy bez, żadnych podpór.
Załadowałam kuczer i wystrzeliłam Iskrę.
-Iskra Specjalny Atak Rozpętaj Piekło!-Ogromny ogień buchnął odstraszając pająki i podpalając papiery leżące na biurku. Przywołałam bey'a w nadziei, że ogień zgaśnie, kiedy tylko usunę jego źródło. Ch*ja tam. Papiery fajczyły się dalej, a ja powoli zaczynałam wpadać w panikę. Zeskoczyłam z zegarka i pobiegłam do przybornika. Miałam nadzieję, że gdy przygniotę nim ogień ten zgaśnie. Zaparłam się ze wszystkich sił próbując przeturlać przybornik niestety nijak się nie dało. Wyjrzałam z za przybornika ogień powoli, lecz nieubłaganie zmierzał w moim kierunku.
-Już po mnie.- Pomyślałam i wtedy włączył się alarm przeciw pożarowy. Dzięki Bogu.
Osunęłam się na ziemię i ukryłam twarz w dłoniach. Chwilę po tym jak uruchomił się alarm. Do pokoju wpadł Tsubasa.
- Ines! INES! Gdzie jesteś!?-Wołał tak jakbym była wstanie mu odpowiedzieć. W końcu mnie znalazł.
-Ines wszystko w porządku?-Zapytał.
Wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam śmiać się przez łzy, kiedy zobaczyłam zegarek w górnym rogu ekranu.-Ines nie płacz.-Tsubasa otarł łezkę spływającą po moim policzku.-Już wszystko w porządku.
Pociągnęłam nosem raz i drugi. I napisałam wiadomość.
-Chciałam sprawdzić, która godzina, ale w zegarku padły baterie to zajrzałam do szuflady, ale tam ich nie było tylko pająki i one zaczęły mnie gonić no to do nich strzeliłam wtedy papiery zaczęły płonąć potem włączył się alarm przeciw pożarowy Tsubasa tak się bałam.-Napisałam i szybko wysłałam wiadomość nie zwracając uwagi na to czy chłopak cokolwiek z niej zrozumie.
W pokoju rozległ się dźwięk powiadomienia. Chłopak wyjął telefon z kieszeni i przeczytał sms ‘a.
-Oj biedulko.-Ostrożnie wziął mnie do ręki.- Cała jesteś przemoknięta.
-Ty też.-Napisałam.
-Faktycznie...Wracamy do domu?

-Tak.


Tada! Dodałam post wcześniej ponieważ jutro wyjeżdżam do stolicy i nie będę miała możliwości dostać się na bloga. Mam nadzieje, że wam się podoba, ja osobiście jestem zadowolona ze swojego dzieła. przewiduje napisać jego drugą część. Jeśli chcielibyście przeczytać One Shot z którymś paringiem który pojawił się na moim blogu to piszcie w komentarzach. Jeśli chcecie coś konkretniejszego to napiszcie dokładnie co musi się według was w nim pojawić. Jeśli nie chcecie psuć komuś niespodziewajki to tutaj jest mój email: hania609@gmail.com.
No to chyba wszystko ja się z wami żegnam.
Do następnego posta.
Hania.

21 komentarzy:

  1. Na początku ajm sori za nie skomentowanie poprzedniego posta. Teraz się zrekompensuje.
    To jest świetne!!!! Tsubasa taki opiekuńczy.... Ale najpierw: Ines jest malutka!!! Ale ja.... Nie dobra nie będę się z ciebie naśmiewać. Nie jestem wredna. Kelly i Mary się wykiwały od opieki nad tobą.
    Serio Tsubasa jest taki uloczy. ^^ Smsowanie gdy jest się w jednym pokoju.... Ciekawe. Malutka Ines zdobyła Zegaroest. Brawisimo. A Takie pytanie: Tsubasa co w twojej szufladzie robiły pająki? Przyznaj się.
    Gdyby nie fakt że ty i Ines nie jesteście już razem to teraz naprawdę bylibyście szuper parką.
    Ja chcieć kolejną część bo to jest świetne. Już się nie mogę doczekać :DD
    Jay: Czy tylko ja uwarzam że ten oto komentarz nie ma ładu i składu ani sensu?
    Ja: *Głębokie zastanowienie. Tak. Nie czepiaj się. Mózg mi już wysiadł po zakuwaniu Hamleta i tego Trenu Fortynbrasa więc szut up!
    A wiec czekam na next :)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tsubasa: Zgaduje...* przerywa na chwile patrząc w zadumie na ścianę*. że mieszkały.

      Usuń
    2. Pewnie tak.... To ty tam wogóle nie zaglądaleś czy żyłeś z nimi w zgodzie?

      Usuń
    3. Tsubasa: Przyznaje się mam zaległości w sprzątaniu biura.

      Usuń
    4. Tak coś podejżewałam. To zaław jakąś ekipę od dezynfekcji albo mam lepszy pomysł. Niech Madoka to załatwi. Widok jej latającej z pomem może być ciekawy...

      Usuń
    5. Matko ale ja bzdury pisze....... Takie małe odreagowanie xD

      Usuń
    6. Każdy ma swój sposób na odreagowywanie ja oglądam głupoty w internecie i pisze bloga.

      Usuń
    7. Ja w tym momencie oglądam Kuchenne Rewolucje i staram się pisać rozdział. ale jakoś mi nie idzie bo nie wiem czy pisać z perspektywy Kelly czy 3 narracje...

      Usuń
    8. Dobra teraz stwierdzam że ogladanie Gesslerowej ktore drze morde na wszystko i wszystkich mi raczej nie pomoże xD

      Usuń
    9. Idziesz dobrym tropem. :)

      Usuń
    10. W sumie. Jak wypiore sobie mózg w vaniszu to łatwiej mi się bedzie pisać.
      Jay: o.O

      Usuń
  2. Miju: Paring z twojego bloga mówisz *patrzy w stronę Kelly i Kyoy*

    A ta znowu swoje. Super ta opowieść. Ines pomniejszona. Nie no dobre. Jedziesz do stolicy! Fajnie ci ja nigdy tam nie byłam. Kiedyś wyrwie się z mojego malutkiego miasta!!!
    Beta: Raczej nigdy.
    Jenny: Kelly wiedz że robię powstanie by Ashara powróciła na bloga. Ryuga i Jennifer poparli mnie. Wielu też.
    Ja: Wiedziałam!! To rewolucja!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Ja też się przyłączam!!!! Rewolucja blogowa! Chłopacy pewnie też mam rację?
      Kai, Jay, Cole, Zane: Re-wo-lucja! Re-wo-lucja!


      Usuń
    2. Ja: Rewolucja!!! Przeciwko mnie!!!! O żeś. Wszyscy na mnie. Muszę się ratować Ryuto, Nil ratujcie!!

      Usuń
  3. Miju: A i zapomniałam tego dodać. Szuflada Tsubasy randkuje z pająkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kyoya: Z cyklu Miju i dziwne paringi.

      Usuń
    2. Miju: hahaha bardzo śmieszne Kyoya. Chociaż może napiszę o tym bloga!! Pierwszy post będzie o Kelly i Kyoy.
      Avis: Radziła bym ci się deportować z tego kraju.
      Miju: Ale dlaczego?
      Jennifer: Bo oni cię zabiją!
      Miju: Jak zabiją to Ashara nigdy nie reaktywuje bloga.
      Ja: Prawda
      Avis: Co?! Ashara przecież ona prosi się o guza!
      Ja: Może się prosi ale nie zabijać mi jej bo nici z bloga.

      Usuń
    3. Kelly: Wiesz jak tak zrobisz *lekko zarumieniona buja się w przód i w tył*.... Pokonam cię w równej walce potem zabije, wskrzeszę bo bez mojego Gingi ( MIju) długo nie wytrzymam. Jak już to zrobię to przeczytam to co napisałaś...zrzygam się i zamienię parę szczegółów, żeby zamiast mnie w historii pojawiła byś się ty.
      Mary: Dlaczego wy tak bardzo się brzydzicie mojego brata?

      Usuń
    4. Miju: Tylko spróbuj a Ashara nigdy nie napisze rozdziału! Tylko spróbuj a po tobie. Mary nie przejmuj się tym. Kelly tak zawsze.

      Usuń
    5. Kelly: Jeśli Ashara nie będzie pisać ty nie będziesz żyć. Sad but true.

      Usuń
    6. Miju: Ashare wezmę jako żywą tarczę

      Usuń