środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 25

 Kyoya ewidentnie szuka guza. Nie to złe słowo. Kyoya szuka czegoś/kogoś na czym/kim mógłby się wyżyć. Wszystko czego się ostatnio dotknie rozwala się w drobny mak. Ledwo odbudował kruchą więź z siostrą. Musiał po prostu musiał to rozwalić. Bo co? Bo się wk**wił. Na kogo? Na siebie, na Kelly (aka Betty), na Benkeia. A kto za nich wszystkich oberwał? Alex, ale on też według Kyoy nie miał czystego sumienia. Przez Alexsa Mary uciekła z domu, przez niego miała koszmary które nie dawały jej spać, przez niego czuła się winna, a to wszystko sprawiało, że Kyoya chciał go zabić. Niestety Mary zamiast atak na Alexsa zintpretować jako obronę najbliższych postanowiła wnerwić się na swojego brata.
Kyoya zalką pod nosem.
Był już spory kawałek od mieszkania swojej starszej siostry i nadal się nie uspokoił.
Zaczęło padać. Poprawka zaczęło lać i to tak uparcie,że po chwili Kyoya przemokną do ostatniej suchej nitki
-Świetnie-warkną-Jeszcze jakieś miłe niespodzianki na tę noc?
Nagle za rogu odezwało się miauczenie i ciche słowa.
-Spokojnie malutka. Znajdziemy go.- Kyoya znał ten głos. Nie kojarzył mu się zbyt dobrze, ale w tej sytuacji to nawet lepiej. Kyoya zwrócił się w stronę z której dobiegał głos, a za zakrętem stał a właściwie kucał Johannes. Z początku nie zauważył Kyoy ponieważ całą jego uwagę pochłaniała mała czarna kotka.
-Zoofil-przemknęło Kyoy przez myśl, ale nic nie powiedział.
-Kyoya Tategami.-odezwał się nagle Johannes.- Szukałem cie.
-Czego chcesz?-warkną Kyoya.
-Załatwić cię.
-Chcieć możesz.-powiedział Kyoya ładując kuczer.
Teraz się zacznie To będzie prawdziwy pojedynek. Jeden na jednego. Wygrywasz albo przegrywasz.  Równocześnie wystrzelili beye. Bez żadnego odliczania. To nie stadion to miejska dżungla.
-Dalej Lion zniszcz go!- beye zderzyły się. Tym razem Johannes nie unikał starcia, wręcz przeciwnie walczył tak jakby od tego zależało jego własne życie. Innymi słowy miał idealne nastawienie do walki z Kyoyą.
Beye zderzyły się po raz kolejny. Iskry strzelały na lewo i prawo. Beat Lynx użył ataku który wybił Liona w powietrze. Bey leciał tak jaby miał zakończyć tę walkę, ale w ostatniej chwili obrócił się i wylądował.
 -Jeszce tutaj jesteś?
-Nigdzie się nie wybieram.-powiedział Kyoya i uśmiechnął się złośliwe.
 Johannes prychną i ponowił atak. Tym razem Lion wylądował na środku ulicy.
-Tylko na tyle cie stać?-spytał Kyoya wybiegając na ulice.
Johannes z dziwnych nie znanych nikomu powodów nie zachował zimnej krwi i dał się sprowokować. Razem z Beat Lynx wyskoczył z naprawdę ciasnej i ciemnej uliczki i chciał zakończyć tę walkę, ale Kyoya tylko na to czekał. Tam ta uliczka była zbyt ciasna, żeby Król Bestii mógł użyć swoich ataków, ale teraz to co innego.
-Lion Miarzdzący Ząb Królewskiego Lwa.-Kyoya nie używał tego ataku na byle kogo, ale tym razem chciał się wyładować, a żaden inny atak nie pasował do tego tak idealnie.
Zielone tornado porwało Beat Lynx w powietrze razem ze wszystkim co tylko znalazło się w jego pobliżu. Przedmioty które porwało zderzały się z beyem Johannesa. Ta walka była już skończona. Kyoya wygrał.
-Jeszcze się spotkamy Kyoya.-rzucił Johannes gdy już wygrzebał już swojego beya z pod sterty śmieci po czym uciekł. Kiedy znikną razem z nim zniknęła adrenalina, a do Kyoy znowu dotarło w jak smutnej sytuacji teraz jest, ale przynajmniej nie był już tak wkurzony. Chłopak usiadł na schodach przed drzwiami jakiegoś lombardu. Dach osłonił go od deszczu. Siedział tak chwile, ale czuł na sobie czyjś uważny wzrok. Bleyder rozejrzał się szukając swojego obserwatora. Dopiero po chwili zobaczył parę błyszczących, żółtych oczek które patrzyły na niego z czeluści kartonowego pudełka. Chłopak wyciągną rękę w stronę kotka. Usłyszał głośne "Phhhh", a na jego ręce pojawiły się ślady pazurów. Sykną i zabrał rękę. Z pudełka zamiast prychania dochodziło teraz tylko ciche burczenie.
-Rozumiem łapy przy sobie-powiedział rozbawiony. Nie wiedzieć czemu śmieszyła go ta wojowniczość małej kotki. Może dlatego, że chłopak widział w niej spore podobieństwo do pewnych osób z jego otoczenia.
-Może powinienem przeprosić tego sukinkota?-głośno myślał Kyoya.-Nie! Przepraszają ci co zrobili coś złego, a ja broniłem Mary.
-Broniłeś Mary czy się na nim wyżyłeś?-zdawały się pytać oczy kotki. która właśnie wystawiła łepek z pudełka.
-Grrrry.-zaburczał Kyoya.-Dostał za swoje.
-To co teraz zrobisz?-kotka wyszła z pudełka i usiadła jakiś metr od Kyoy.
-Nie wiem. Ehh. Życie było łatwiejsze kiedy kręciło się tylko wokół beyblade.
-To czemu do tego nie wrócisz?-zdziwiona kotka podeszła do Kyoy i przekręciła główkę delikatnie w lewo.
-Nie zostawię Mary samej z tym całym syfem.
-Chodzi tylko o Mary?
-Tak.-odpowiedział stanowczo Kyoya. Kotka spojrzała na niego z niedowierzaniem
-To idź jej pomóc.-"mówiła" kotka lekko popychając Kyoye łapką.
-Tak zorbie.-powiedział Kyoya.- Dzięki.- Wstał i ruszył w stronę siedziby WBBA. Po paru krokach uśmiechną się do siebie i powiedział:
-Gadałem do kotki, a co jest najgorsze? Ona mi odpowiadała.





NIEUSTRASZONA DRUŻYNA WILD FANG.


No to mamy już 25 rozdział. Gdyby to przełożyć na odcinki beyblade to mamy już pół sezonu za sobą. Napisałam tą cholerna walkę i jestem z siebie dumna. Ostatnio oglądam nowa anime i planuje dodać tutaj post z nią związany. Napiszcie mi w komentarzach czy chcecie.
To ja się z wami żegnam do  następnego posta. Hania.

10 komentarzy:

  1. Zależy jakie i o czym ale takie opowiadanie może być całkiem fajne oczywiście jak znasz fabułe :-P świetny rozdział też tak czasami musze sie wyładować ( niekoniecznie walcząc) czekam na nastepny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źle się wyraziłam chodziło mi o coś w stylu Posta dla zabawy związanego z tą animą.

      Usuń
    2. Dobrze napisałaś tylko ja sie źle wyraziłam, to taki one-shot. O jakim anime?

      Usuń
    3. Nie. Nie chodzi mi o one-shot. Jak dodam to zobaczycie o co mi chodzi. Chyba, że nie chcecie.

      Usuń
    4. A to coś będzie z animy
      "Kuroko no Basket"

      Usuń
    5. Słyszałam o tym to o koszykówce :-)

      Usuń
    6. Tak. Bo ja uwielbiam koszykówkę.
      Chciaż idzie mi beznadziejnie.

      Usuń
    7. Tak jak u mnie w siatkówce :-)

      Usuń
  2. Nie no ludzie dostałam ataku śmiechu. Kyoya gada z kątką nie no umieram ze śmiechu. Czekam na kolejny rozdział tym razem bez arsenału.

    OdpowiedzUsuń