Strony

piątek, 13 maja 2016

Druga strona medalu (R. 6)

Rozdział 6

Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
Black Betty had a child
Bam-e-lam the damn thing gone wild
Bam-e-lam she said it weren't not of mine
Bam-e-lam the damn thing gone blind
Bam-e-lam I said: "Oh, Black Betty"
Bam-e-lam oh Black Betty, bam-e-lam

Ktoś był w moim pokoju. Nie musiałam otwierać oczu żeby to wiedzieć. To tak jakby ktoś w nocy wyrwał wam wszystkie zęby. Nie musicie biec do lustra, żeby wiedzieć, że ich niema. Słuchałam przez moment cichego oddechu nieproszonych gości i już wiedziałam, kto mnie odwiedził.    
-Spieprzaj stąd Johannes i zabierz stąd tego łysego szczura.-Burknęłam przekręcając się na drugi bok.
-Czegokolwiek bym nie zrobił ty będziesz mówić jej głosem. Mam rację?-Zapytał. Miał śmieszny głos. Brzmiał tak jakby ciągle mówił „r”.
-Czegokolwiek bym nie zrobiła ty stąd nie wyjdziesz. Mam rację?-Zapytałam jego głosem wyjmując twarz z pomiędzy poduszek i patrząc na kucającego na krześle chłopaka.
-Całkiem niezła sztuczka.-Powiedział uśmiechając się…do tego wstrętnego łysego kota. Jeny, co z tymi facetami w tej całej Dark Nebuli jest nie tak? Jeden napastuje palcem kaktusy, drugi ma coś nie tak z osobowością, a trzeci sami widzicie, świata poza tym wstrętnym zwierzakiem nie widzi.
Nie. Ani trochę nie przesadzam. Ten kot był paskudny. Z tego, co kojarzę to ta obrzydliwa rasa nazywa się sfinks. Pozbawiona włosów pomaszczona różowa skóra, szczurzy ogon, ogromne odstające uszy, a do tego mały trójkątny również pomarszczony pyszczek z wielkimi szaro czarnymi oczami. Takiego właśnie nowo wyklutego kosmitę siedzącego na stoliku i mruczącego w najlepsze głaskał mój wspólnik.
-Nie rozumiem jak ty możesz w ogóle tego dotknąć, a co dopiero głaskać.-Powiedziałam odkładnie owijając się cienką pościelą, bo wielce mądrej mi nie przyszło do głowy ubrać się w jakąś piżamę, albo cokolwiek.
Zaśmiał się cicho i zmienił temat.
-Czyja to twarz?-Zapytał siadając na krześle i odwracając się w moja stronę jedno kolano podciągną pod brodę i oparł na nim głowę.
No przecież to był pierwszy raz, kiedy widzi mnie bez maski.
-Annabeth Anderson. Zatrzymana za zabicie męża, który nadepną na odcisk takiemu jednemu boss’owi z branży narkotykowej. Czeka na proces.
-Musiała mieć przekichane w szkole. Pierwsza na liście obecności, zero czasu na szybkie powtórzenie przed odpytaniem.
-Hah serio.-Zaśmiałam się. -To była pierwsza rzecz, jaka ci przyszła do głowy?
-Nie. Najpierw pomyślałem, że jest całkiem ładna jak na mężatkę.-Postanowiłam zignorować ten nieprzeznaczony dla mnie komplement i wróciłam do przerwanego wątku.
-Nigdy tak o niej nie myślałam, ale pewnie tak.
-Pamiętasz charaktery wszystkich wcieleń?-Zabawne, że użył tego słowa.
-Charakter, głos, sposób poruszania się, ulubiony kolor, imię pierwszego zwierzaka, wszystko, dzięki czemu mogę się nią stać…Pamiętam wszystko.
-Imponujące.
-Wiem.-Powiedziałam puszczając do niego oko.
-Skopiujesz wszystko, co raz zobaczysz?-Zapytał uśmiechając się z niedowierzaniem błąkającym się w jego żółtych oczach.
-Nie wierzysz mi?
-Ani trochę.-Prowokował mnie, musiał za to zapłacić. 

Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She really gets me high
Bam-e-lam you know that's no lie
Bam-e-lam she's so rock steady
Bam-e-lam and she's always ready
Bam-e-lam oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam

Wyprosiłam Johannesa z pokoju i stanęłam przed koniecznością założenia tego kostiumu przez szatana opętanego. Założyłam bieliznę wzięłam kilka głębokich oddechów podeszłam do krzesła wyciągnęłam rękę, po czym ją cofnęłam, uderzyłam się z otwartej w czoło i zaczęłam chodzi w te i wewtę po pokoju rzucając, co chwila nerwowe spojrzenia w stronę kostiumu. Pamiętam ten obezwładniający ból brak jakiejkolwiek możliwości obrony innymi słowy wszech ogarniająca niemoc. Weź się w garść Betty. Widziałaś tamtego chłopaka przykutego do stołu. Jak tego nie założysz skończysz gorzej niż on. Doji cię przed nią nie obroni dobrze wiesz. Nikt cię nie obroni. Wszystko tutaj to tylko głupie flirty. Działasz sama.
Odetchnęłam głęboko.
Czasami trzeba po prostu wybrać mniejsze zło.-Powiedziałam sobie i wzięłam do ręki kostium. Gdy go zakładałam miałam wrażenie, że pokrywa mnie zimna glutowata ciecz wysysająca ze mnie życie. Gratulacje ubrałaś się teraz tylko pokaż wszystkim, że masz to wszystko gdzieś.
-Szybko ci poszło.-Powiedział Johannes napastujący dla odmiany rudego prążkowanego sierściucha.
-Wyczuwam sarkazm w twoim głosie.-Powiedziałam podchodząc do niego z dumnie uniesioną głową.
Zaśmiał się pod nosem i powiedział:
-Niezła zbroja. Celest ci ją uszyła?
-Jak ci się tak podoba to leci poprosić ją o taką samą może jak zrobisz oczy kota ze Shreka to coś z tego wyjdzie.
-Później. Teraz pokażesz mi, co potrafisz.
-Kogo mam skopiować?-Spytałam.
-Zobaczysz.-Odparł uśmiechając się zawadiacko.
Szliśmy korytarzem praktycznie się do siebie nie odzywając. Wszystkie koty, jakie tylko spotkaliśmy na swojej drodze dołączały do nas tworząc miałczący, futerkowy, ocierający się o nogi, korowód zwracający na siebie sporą uwagę, ale co zrobisz jak nic nie zrobisz.
Ciekawe, co on tym kotom zrobił, że tak go kochają. Natarł się kocimiętką czy chowa w tych rękawach kilogramy kociej karmy?
Weszliśmy w dość opustoszały korytarz, co mnie delikatnie mówiąc zaniepokoiło. Instynkt. Tylko tak mogę to wytłumaczyć. Nagle gdzieś z oddali do moich uszu zaczęły docierać stłumione i zniekształcone przez echo głosy Doji'ego, Celest i Ryugi. Co oni tam we trójkę kombinują? To nie brzmi jak przesłuchanie. Czyżby Ryuga znowu współpracował z Dark Nebulą?
-Co jest?-Spytał Johannes, a gdy jak się okazało stoję na ugiętych nogach z lekko pochyloną głową skierowaną w stronę dźwięku syknęłam szeptem:
-Spadaj stąd. Ty twoje koty.
-Niema mowy.-Powiedział również zniżając głos do szeptu. Wywróciłam oczami słysząc ten dziecinny tekst
-To bądź cicho i każ to samo swoim kotom.
Nie czekając na odpowiedź niczym cień bezszelestnie pomknęłam za głosami. Z każdym krokiem stawały się one coraz wyraźniejsze jednak słowa, jakie do mnie dolatywał nie miały większego sensu, jako całość. Po dłuższej chwili dotarłam do czegoś w rodzaju tarasu umieszczonego nad czymś w rodzaju salonu z kanapą dwoma fotelami i ładnym okrągłym stolikiem przykrytym białym obrusem.
Na fotelach siedzieli Doji i Celest, a naprzeciwko ich przedtem do mnie siedział Ryuga. Nie widział mnie, ale gdy tylko go zobaczyłam oblał mnie zimny pot i schowałam się za ogromną doniczką z kaktusem. (Dark Nebula tu nigdy nie zabraknie kaktusów i soku pomarańczowego 👍)
Okey Betty tylko spokojnie oczyść umysł i wsłuchaj się w to, co mówią.
-Więc przystajesz na nasze warunki.-Bardziej stwierdził niż zapytał szef tego całego syfu.
-"Przystaje" o trochę za dużo jak na tego rodzaju umowę.-Odezwał się Smoczy Cesarz.- Powiedźmy, że was nie zabije i przetestuje ten kawał żelastwa.- "Kawał żelastwa“?  Wpakowali mu jakiś wynalazek tej psychopatki?
-To nas w zupełności satysfakcjonuje.
-Nie skończyłem!- Zagrzmiał tak, że miałam wrażenie, iż cała Dark Nebula się trzęsienie.-Zrobię to, a wy w zamian oddacie mi tego bleydera.- On to robi dla kogoś? Jeny. Nie wiedziałam, że on...Serio? No niby jest ta cała Kelly, ale chyba by mu nie wmówili, że ją mają. Ja mam ją dopiero złapać. Ej! Panie mądry w koronie! Wkręcają cię! Spieprzaj stąd póki możesz!
-Rad jestem, że doszliśmy do porozumienia. To może być początek pięknej współpracy.
-Żyjesz tylko ze względu na twojego ojca.-Powiedział Ryuga wstając i kierując się w stronę schodów na końcu, których byłam ukryta nie wstając z kucek zaczęłam się wycofywać. Kiedy jasnowłosy mężczyzna nastąpił na pierwszy schodek ja byłam już w korytarzu biegnąc na palcach tak szybko jak jeszcze chyba nigdy. Niestety korytarz był całkowicie prosty i do tego długi w cholerę, a Doji łagodnie mówiąc nie ucieszyłby się gdyby do jego uszu dotarła wieść, że podsłuchuje jego rozmowy "biznesowe”, więc trzeba by stąd spierdalać.
Kiedy udało mi się wybiec z pustego korytarza i wtopić się w tłum skierowałam kroki z powrotem do mojego pokoju. Pierdolić Johannesa i to, że nie wierzy w moje umiejętności. Ja musiałam sobie to wszystko w głowie poukładać. Nie wiedzieć, czemu gdy zobaczyłam jak Ryuga zawiera umowę z Doji'm wpadłam w swego rodzaju panikę. Poczułam jakby cały świat mi się zawalił. Musi być okropnie ważny dla oryginału skoro razem z jej charakterem przejęłam to uczucie.
Na spokojnie spróbujmy jakoś to sobie wytłumaczyć, bo inaczej zaraz coś mnie trafi.
Oparłam się o szczelnie zamknięte drzwi i powoli osunęłam się na ziemię.
Ryuga na pewno nie jest przeciw mnie...To znaczy nie jest przeciw Kelly. Wmówili mu, że mają jego...Przy-jació-łkę(?), a w zamiast jej dali mu coś, co jak Celest i życie znam go zabiję, albo w taki czy inny sposób przejmie nad nim kontrolę. Tylko, że Doji nie ma tego małego kurwiszona i złapać mam go dopiero ja, a z kolei ja nie jestem teraz w stanie nawet myśleć jak człowiek, bo się martwię jak skończona idiotka o kogoś, kogo sama wepchnęłam w to bagno. Wiem to na pierwszy rzut oka nie ma najmniejszego sensu, ale jakbyście posiedzieli dłużej w tej branży wiedzielibyście o co chodzi. Na samym początku kopiowania kopiuje głos i ruchy dopiero później z czasem dochodzą cechy charakteru. W momencie, gdy dostałam rozkaz porwania Ryugi nie byłam idealną kopią, ponieważ jeszcze nie do końca przejęłam jej charakter. Można powiedzieć, że udało mi się to zrobić dopiero, gdy stanęłam z nią twarzą w twarz.
Dobrze, więc musze jakoś zagłuszyć ten natłok myśli.
-Nya~- podniosłam głowę i zobaczyłam siedzącego u moich stóp tego paskudnego łysego szczura.
-Czego chcesz?-Warknęłam.-Problem mam. Nie widać?-Kot ziewnął.-Po co ja w ogóle do ciebie gadam? Jesteś kotem i mnie nie rozumiesz.-Wyprostowałam skulone do tej pory nogi odganiając w ten sposób wstrętne zwierzę niedające mi spokoju od pewnego czasu niestety postanowiło ono usiąść na moim łóżku.
...Pieprzyć to. Przynajmniej nie zostawi sierści na pościeli. Mam gorsze problemy niż to coś. Muszę coś zrobić inaczej nie będę w stanie normalnie funkcjonować...Tylko, co? Nie potrafię uratować siebie, a co dopiero kogoś innego. Jedyne, co mogę zrobić to go ostrzec. Oby to wystarczyło, bo inaczej zaraz zwariuję.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam korytarzem na poszukiwanie Ryugi.
Oryginał jest idiotką, skończoną kretynką, a ja nie jestem od niej lepsza. Wróciłam do tamtego pustego korytarza.
-Hej~ Panie psychopato. Jest tu Pan?-Mruczałam pod nosem, żeby słyszeć cokolwiek poza echem moich kroków. Gdy tak sobie szłam usłyszałam gdzieś za moimi plecami charakterystyczne niezadowolone mruknięcie. Powoli odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz ze Smoczym Cesarzem.
-Ryuga ja...- Zaczęłam, ale uciszył mnie krótkim, ale zdecydowanym warknięciem.
Stop.
UWAGA! UWAGA!
ALARM! ALARM!
TO NIE JEST RYUGA!
Ma jego oczy jego głos jego ciało, ale to nie jest Ryuga. Nie pytajcie skąd wiem. To tak jakby pytać jubilera skąd wie jak odróżnić diament od ładnie oszlifowanej cyrkonii. Widzę to koniec pieśni.
-Biedne stworzenie.-Powiedział patrząc na mnie z współczuciem w żółtych oczach.
Przez głowę przelatywały mi tysiące myśli i setki pytań.
Kim on jest? Skąd się wziął? Jak udało mu się mnie oszukać za pierwszym razem? O czym on teraz pieprzy? Wie, co Celest mi zrobiła? Skąd?
-Loulian!-Usłyszałam czyjeś wołanie, a po chwili w korytarzu pojawił się Johannes.
"Ryudze" się to nie spodobało. Patrzyli na siebie dłuższą chwilę, po czym Smoczy Cesarz odwrócił się i poszedł w swoją stronę.
-Usatysfakcjonowana?-Zapytał ciemnowłosy, gdy znaleźliśmy się poza zasięgiem słuchu "Ryugi".
-Bardzo.-Odparłam.-Muszę się dowiedzieć czegoś o tym gościu.-Myślałam głośno.
-Ryuga Kishatu. Bleyder. Oficjalnie uważany za trupa...
-Wiem, kogo kopiuje.-Przerwałam mu.-Chodzi mi o to, kim ON jest.
-Później.-Powiedział biorąc mnie za rękę i dokądś prowadząc. -Teraz idziesz ze mną.
-Dalej chcesz sprawdzić moje umiejętności?-Spytałam uwalniając swoją dłoń z uścisku i równając mój krok z krokiem Johannesa.
-A, co tchórzysz?-Zapytał uśmiechając się zawadiacko.
-W życiu.- Nie wiedzieć, czemu ten z początku irytujący mnie osobnik bawił mnie może chodziło o tę torbę na głowie, a może o ten głupkowaty uśmiech, ale po prostu od pewnego czasu gęba cieszyła mi się na sam jego widok. W kurwił mnie ostatnio to fakt, ale jakoś nie mogłam długo chować urazy, bo w sumie po co. Powiedział prawdę na tym koniec. -Kogo mam skopiować?
-Zobaczysz.-Odparł tajemniczo.

Oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam
She's from Birmingham
Bam-e-lam way down in Alabam
Bam-e-lam well she's shaking that thing
Bam-e-lam boy she makes me sing
Bam-e-lam oh Black Betty bam-e-lam, oh Black Betty bam-e-lam...

Przeszliśmy przez cały korytarz, po czym wjechaliśmy windą dwa piętra wyżej.
Szczerze?
Poza wypadami do Doji’ego lub Celest i wizytami w małej hali przeznaczonej do doskonalenia przeze mnie ataków praktycznie nie opuszczałam swojego pokoju. Johannes zaprowadził mnie do wielkiej sali z arena do beyblade.
-I niby, kogo ja tu mam skopiować?-Spytałam splatając ręce na piersiach.
-Mnie.-Odparł krótko.-Walcz ze mną.
Bleyder. W sumie, czego ja się mogłam po nim spodziewać. Bez słowa załadowałam kuczer, ale on tylko wybuchł śmiechem.
-Żartowałem.-Spojrzałam na niego ja na idiotę i miałam ochotę kazać mu stąd spadać, kiedy zaczął mówić dalej.-Z góry jest całkiem ładny widok jak zdążysz się tam dostać przede mną to może cię nie zepchnę.
-Lepiej módl się, żebyś spadł na cztery łapy.  


Rozdział 6 za nami. Dzisiaj mamy piątek trzynastego. Powalcie sie jakiego mieliście pecha , albo do kogo spieprzyło moje szczęście.
Betty: Ach ci wszyscy przesądni ludzie są tacy zabawni. Pół dnia spędziłam na bieganiu w te i wetę po ulicy by móc oglądać ich wystraszone miny.  
Ryuga: Kelly twój kot jest diabłem.Utopie go.
Kelly: Nie!
Ryuga: To nie było pytanie tylko stwierdzenie.
Kelly: tylko spróbuj. W ogóle to nadal jestem na ciebie zła o tamto.
Ryuga: To bądź.
Kelly:....
Ja: Okey niema nic konstruktywnego do napisania więc...
Ja sie z wami żegnam. 
Do następnego posta. 
Hania. 

107 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle super. Mogę się mylić, ale ty Betty chyba zaczynasz się zakochiwać w Johannesie, czyż nie?
    Ryuga współpracóje z Dark Nebulą? Zaczynasz mnie co raz bardziej zaskakiwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Betty: Powtarzam. Nie wiem co to lub kto to jest ale to napewno nie jest Ryuga.

      Usuń
    2. Na pewno, ale nie zniemiaj tematu. Zakochałaś się w Johannesie, czy nie? Pewnie i tak nie powiesz prawdy.

      Usuń
    3. Betty: W moim zawodzie nie da się zakochać. Już to wam kiedyś mówiłam robię tylko to co na moim miejscu zrobiłby oryginał. Więc może lepiej wierć dziurę w brzuchu Kelly, a nie mnie.
      Celest: Zresztą co to za różnica? Zaraz i tak się upiecze.

      Usuń
  2. Każdy może się zakochać, ty Betty też. A poza tym Kelly nie mogłaby się zakochać w Johannesie, bo zakochała się w Kyoyi (bez obrazy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly:*pluje chrpkami z mlekiem i zaczyna gwałtownie kasłać* Że co proszę!? Niby kiedy!? To, że nie chce go zabić nie znaczy, że jestem w nim zakochana!
      Betty: Nie wrzesz z samego rana pół bloga jeszcze śpi. Nie. Nie zakochałam się.
      Kelly: W tym czymś od Tego którego imienia niewolno wymawiać (Rago) nie da się zakochać. Jest wstrętne paskudne i powinno się to zabić.

      Usuń
    2. Jestem i znalazłam chwilę na koma. Pffy...zdycham i tyle a rozdział fajny no i Drago się pojawił.
      Lilka:Betty to nie Ryuga dobrze mówisz to Drago tam siedzi owinięty w puszkę to trzeba rozmontować na pierdyliard części i wrzucić do oceanu albo do wulkanu!*kiwa twierdząco głową*
      Jack:No widzę, że smażenia się w szatańskim kostiumie ciąg dalszy. Tak przyglądam się tym postacią, które pracują w tych "złych" organizacjach i zastanawiam się jak ja skończę.
      Ja :D
      Jack:I co się cieszysz dziecko diabła.
      Ja:Bo mogę :D
      "...ale co zrobisz jak nic nie zrobisz."
      Ja & Lilka: Święte słowa U_U
      Lilka:A Betty lubi Johanesa bo to ludzie koty są i dlatego się lubią *.* *kiwa głową*
      Ja:Na nic więcej nas nie stać?
      Jack:Tryb potrafimy więcej uruchomiony.
      Lilka:A to nie jet tryb jestem zdenerwowana?
      Jack: A z nią to nic nie wiadomo. Tu nawet psychiatra nie pomoże już chyba.
      Ja:Ja tu nadal jestem -_-
      Jack:Nie da się przeoczyć.
      Ja:Żebym ja cię zaraz nie przeoczyła-_-
      Jack: -_-
      Ja: -_-.......Także tego...czekam na next.

      Usuń
    3. "Tak przyglądam się tym postacią, które pracują w tych "złych" organizacjach i zastanawiam się jak ja skończę."
      Doji: *wybucha śmiechem, a potem gwałtownie poważnieje* Źle.
      Betty: Nie jestem, żadnym ludziem kotem.
      Alex:*nieśmiało* Mówi się "człowiekiem".
      Betty: Mniejsza z tym. Moje wcielenie jest, ale nie ja.

      Usuń
    4. Ja:I znów znalazłam chwilę akurat na w-f który nie wypalił bo coś tam coś.
      Jack:W takim razie ja będę wyjątkiem i skończę wspaniale.
      Ja: Yhy :D
      Lilka: Oj Betty przyznaj że polubiłaś Johannesa

      Usuń
    5. Betty: Jak na razie nie chce go zabić, ale jak wejdzie mi w drogę nawet mi ręka nie zadrży.
      Doji: Jesteś z Hadesu? Doktor pożal się Boże Zikurat...faktycznie może nawet to spaprać.

      Usuń
  3. Dobrze, dobrze Kelly niech ci będzie. Nie chcemy, żebyś nam się udławiła, ani ochrypła. A tak w ogóle jak część z was może spać o tej godzinie?! A co do Johannesa fakt jest wstrętny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryuga: Normalnie.
      Johannes:*mówi do kota* Ludzie są dziwni.
      Betty: To kot on cię nie rozumie.
      Johannes: Po pierwsze ona, a po drugie ona rozumie więcej niż myślisz.
      Betty: Jasne.

      Usuń
    2. No wiem, że normalnie taka pogoda, że tylko spać, co nie?
      A ty Johannes jak zwykle. Najlepiej dla ciebie by było gdyby Hania znalazła ci jakiegoś przyjaciela, bo źle na ciebie wpływa przebywanie z kotami.

      Usuń
    3. Ryuga: Poza tym jak Hania piszę do późna to się spać nieda.
      Ja: Myślałby kto nikt cię nie zmusza do siedzenia zemną.
      Ryuga: Jak cie zostawię to znowu coś spaprasz tak jak z Tsubasą i Ines.
      Ja: Dobra wygrałeś.
      Johannes:...*odwraca się plecami i coś tam mówi do kota*
      Ja:...Go już nie da się naprawić więc niech sobie gada do tych kotów jak mu to sprawia przyjemność.

      Usuń
    4. No w sumie Johannesa już się nie da naprawić (a szkoda). No i rację trzeba przyznać Ryudze. Spaprałaś sprawę z Ines i Tsubasą, ale wierzę w ciebie i jestem pewna, że to naprawisz (no chyba że nie planujesz, żeby znowu chodzili).

      Usuń
    5. Ryuga: *patrzy na mnie z wyższością*
      Ja: No wiem, ale spokojnie obiecuje, że obydwie będą szczęśliwi.

      Usuń
    6. Na pewno będą, w końcu do głowy przychodzą ci świetbe pomysły. A ty Ryuga ją pilnuj, żeby nie wymyśliła żadnych głupot (bez obrazy Haniu).

      Usuń
    7. Ryuga: Jej, Kelly, Drago nie wymagacie odemnie trochę za dużo?
      Kelly:...Nie, akutrat tyle żebyś dał radę ogarnąć.
      Ryuga: *uśmiecha się pod nosem*
      Ja: Cieszę się, że wemnie wierzysz.

      Usuń
    8. Wiadoma sprawa. Nie mogę się od ciebie tak po prossu odwrócić.
      A i mam nadzieję, że Johannes nic o mnie nie gadał, temu swojemu kotowi kiedy poruszyliśmy temat Ines i Tsubasy. Jakieś 5 komentarzy temu? *podejrzany wzrok*

      Usuń
    9. Wszyscy:*patrzą podejrzliwie na Johannesa*
      Betty: A kto go tam wie?

      Usuń
    10. No właśnie. Nikt go nie czai.

      Usuń
  4. Ja: Pierdolone słońce -.- Jak raz się zajmuje nowymi stronami na bloga to musi świecić i mnie zniechęcać!
    Jenny: Tragedia.
    Ja: Nooo. Będzie tryb leniwca ;-;
    Izumi: A lody?!
    Ja: Sam nie pójdziesz?
    Izumi: U.U *wzdycha* Wykorzystujecie mnie.
    Jenny: *wypycha go przez drzwi*Johannes ty tak od małego z tymi kotami gadasz?
    Harumi: Myśmy już kiedyś ustalali kim są jego rodzice. Jak to wyszło?
    Jenny: Chyba, że zoofil i strażniczka zoo czy jakoś tak.
    Sierra: Matko jaki obrzydliwy kostium.
    Jenny: Ja pierdolę tylko ciebie brakowało.
    Sierra: Phi. *czesze włosy*
    Jenny: Niech cię Drago zje, pustaku -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drago: Niemam w zwyczajiu jeść cementu.
      Betty:*powtarza głosem Sierry* Matko jaki obrzydliwy kostium.

      Usuń
    2. Sierry: What the fuck? Gadający smok?! O.O
      Jenny: *kompletnie załamana* Kyoya zjedz ją!
      Kyoya: Ne jem ludzi.
      Jenny: To rzuć ją swoim kumplom lwom na pożarcie!
      Kyoya: Sama sobie nie poradzisz?
      Jenny: Angel patrzy U.U
      Ja: Eee Sierra może idź yyy kuźwa nie wiem, do yyy Spa?
      Sierra: Tak! *.* *zatrzymuje sie przed drzwiami* Ale dziś jest zamknięte T.T
      Jenny: Zamknijmy ją w piwnicy i będzie spokój.
      James: Walcie się!
      Jenny: Zabierz swojego pustaka bo mnie wkurza.
      James: Przykro mi.
      Jenny: Na jej pogrzebie będzie ci przykro.


      Usuń
    3. Drago:...Szlak mnie trafia jak pomyślę, że takie coś ma więcej praw niż Bey.
      Kelly: Sierrra~ Wkurzyłaś Drago więc mam dla ciebie prezent. Sól do kompieli. Perłowa. :)

      Usuń
    4. Sierra: Dziękuje ^^ A i masz fatalną fryzurę *zatrzaskuje się w łazience*
      Jenny: Urocza, nie? *opiera się o katanę*

      Usuń
    5. Kelly: Wykopie się w wapnie palonym to trochę jej przejdzie.
      Celest: Rozległe oparzenia skóry mhmyhy. Zastanawiam się czy nie jesteśmy spokrewnione.
      Kelly: Mamy jedną matkę. ;)

      Usuń
    6. Jenny: Dobry pomysł Kelly :)
      Sierra: Aaaaa! *wypada w samym ręczniku*
      Jenny: Korzystałaś z mojej łazienki pustaku?!

      Usuń
    7. Kelly: HahahaHAHAHAHAHAHA!!!
      Alex: Jesus Maria. Co się stało?
      Celest: Oparzyła się wapnem.
      Alex: Mary dzwoń na pogotowie.*bierze dzięczyne za rękę i prowadzi do łazienki mówiąc spokojnym głosem* Już dobrze. Gdy dojdzie do oparzenia chemicznego, pierwszym krokiem powinno być usunięcie środka chemicznego ze skóry. U chorych oparzonych wapnem niegaszonym należy usunąć je ze skóry przez ścieranie, a dopiero potem spłukać silnym strumieniem wody. Pozostałe resztki substancji staramy się zobojętnić. Tetaz to zmyjemy a potem pojedziemy do szpitala. Dobrze? *uśmiecha się miło*

      Usuń
    8. Ja: Albo zrobimy tak *klaszcze w ręcę i po sekundzie Sierra jest pozbawiona oparzeń* Kocham moc Autorek ^^
      Sierra: Zboczeniec! *ucieka*
      Jenny: *zwija się na podłodze ze śmiechu*
      Harumi: *mija ją Sierra* Eee czy to był mój ręcznik? O.o

      Usuń
    9. Alex:*zrobił się czerwony, aż po uszy* Ja ja chciałem jej tylko pomóc naprawdę.
      Mary: Spokojnie. To idiota nie warto się nią przejmować.
      Kelly:*dusi się ze śmiechu*

      Usuń
    10. Izumi: Duch!!! *prawie trafia Sierrę rurą od odkurzacza*
      Jenny: *widząc ową scenę dostaje jeszcze większej głupawki*
      Sierra: James! *chowa się za chłopakiem*
      James: Co wy odwalacie gnojki?
      Jenny: Grzeczniej kolego.
      Harumi: Sierra nię będzie tu miała za łatwo.

      Usuń
    11. Kelly: *widząc latynosa natychmiast się uspokaja* Co to przylazło? I czemu staje pomiędzy mną i moją nową lalką?

      Usuń
    12. James: Bo to moja przyjaciółka i odwal się od niej dziewczynko.
      Jenny: Fakt, że jest starsza ma gdzieś *patrzy ze złośliwą uciechą na Jamesa*

      Usuń
    13. Kelly: Nie i co mi zrobisz chłopczyku?

      Usuń
    14. James: Nie wiem czy chcesz wiedzieć.

      Usuń
    15. Kelly: Baaaardzo chce.

      Usuń
    16. James: Skoro tak bardzo chcesz *kopie dziewczynę w brzuch, chwyta Sierrę za rękę i obydwoje zwiewają*
      Jenny: Nic ci nie jest, Kel?

      Usuń
    17. Kelly; Czuje sie świetnie.*dogania te dwójkę odpycha dziewczynę i rzuca się na Jamesa kładzie butą w ciężkie skurzane buty stopę na jego szyj i naciska* Nikt ci nie mówił, że dziewczyn sie nie bije? A wiesz czemu tak mówią? Bo boja sie że któryes z dzieci kiedydyś spróbuje podnies rękę na mnie...Albo tak jak ty nogę. *usmiecha sie szeroko jak dziecko na placu zabaw*

      Usuń
    18. James: *uśmiecha się z pogardą* Jak na takiego kurdupla strasznie jesteś wyszczekana *chwyta za nogę Kelly, z cały siły ją ciągnie a gdy dziewczyna traci równowagę błyskawicznie wstaje, popycha Kelly na ścianę i razem z Sierrą wyskakują przez okno*
      Jenny: *czeka na nich na dole* Wkurzacie mnie. Bardzo.

      Usuń
    19. Kelly: Wiesz co bierz go sobie. Nie podoba mi sie to, że ciągle ucieka. Niby facet, a jaj nie ma.*rzuca jabłkiem które trafia Jamesa w głowę przez co chłopak sie przewraca*

      Usuń
    20. Jenny: *kopniakiem wysyła Jamesa w śmietnik*
      James: Phy tchórz.

      Usuń
    21. Kelly: Nudziarz.*łamie mu stopę* Tobio choć postrzelamy! Tobio: W kogo?
      Kelly: W podejrzanie wyglądających przechodniów. Yuka idziesz z nami?

      Usuń
    22. Ja: Serio kurwa? *klaszcze i naprawia Jamsowi kość* Czy wy serio musicie sobie robić wszędzie wrogów?
      Ekipa: TAK.
      Ja: ......
      Yuka: *zdejmuje słuchawki* Mogę iść.
      Kyoya: *ogląda z Jenny i Nilem Niekrytego* Tracę wiarę w ludzkość....
      Jenny: Witaj w klubie.

      Usuń
    23. Kelly:*mina ala obrażone dziecko* To on zaczął. Kyoya cóż ja widzę Yoyo i Jen sie dogadują. Świat sie kończy.

      Usuń
    24. Jenny: Ja pierdolę! Harumi!
      Harumi: No co? *zmienia się w siebie* Kelly się nabrała.
      Kyoya: Coś tak czułem.
      Jenny: Nie licz na to narwańcu -.-
      Kyoya: Ulżyło mi.
      Jenny: Debil.
      Kyoya: Wiedźma.

      Usuń
    25. Kelly: A ty nie poznała byś sarkazmu gdyby podszedł do ciebie strzelił ci plaskacza w twarz i się przedstawił.
      Alex: Z czego/kogo w siebie jeśli wolno zapytać.

      Usuń
    26. Harumi: Przykro mi. Czyżby dziewczynka się zdenerwowała? *zwraca się do Alexa* Z Jenny oczywiście :)
      Jenny: Świetna zabawa ^^ Izumi!
      Izumi: Nie mam siły na wypady! *cały w czekoladzie*
      Jenny: Haru odpada bo Alez *dostaje kopniaka* Izumi żre *unika talerza* Alice czyta 5439 książkę, Patricku udaję, że jest mądry *daje chłopakowi prztyczka* Yuka co robisz?
      Yuka: Maluję kolejny obraz a co?
      Jenny: Po co? O.O
      Yuka: Z czegoś trzeba żyć, nie?
      Jenny: Ehhh zostałam sama ;-;

      Usuń
    27. Alex:* # zawieszenie systemu* Przepraszam mogła byś to jakoś rozwiązać?
      Kelly: Wyjdź z Yoyo. Spotkanie z rodzicami już zaliczyliście wiec na lody czy tam inną czekoladę może chyba iść.* 100% pawagi*

      Usuń
    28. Harumi: *mruga* Co znowu?
      Jenny: Na takie rzeczy chodzą ludzie. Jak Tategami chce się obżerać to droga wolna.
      Kyoya: Zjeżdżaj.
      Jenny: Tam są drzwi *pokazuje palcem za siebie* Nie wracaj z łaski swojej.
      Kyoya: Nie mam zamiaru *wychodzi trzaskając drzwiami*

      Usuń
    29. Alex: Już nic. Wyglądasz na trochę męczoną. Chyba nie masz zamiaru pracować w nocy?
      Kelly: Nunu tak niewolno. Przynajmniej spróbujcie być dla siebie mili takie wyzwanie kto dużej wytrzyma.

      Usuń
    30. Harumi: Jutro niedziela? To nie :)
      Jenny: Tategami chodź tu i bądź dla mnie miły!
      Kyoya: Na głowę upadłaś?!
      Jenny: Przegrałeś!
      Kyoya: Jesteś popaprana!

      Usuń
    31. Kelly: Nie wyjaśniłaś mu zasad. Nie liczy się.
      Alex: To dobrze. nawet biorą pod uwagę twoje niesamowite zdolności nie powinnaś się przemęczać.

      Usuń
    32. Jenny: Życie jest brutalne *ubiera czarny płaszcz i wylatuje na miasto*
      Harumi: *przeciąga się* Dzięki za troskę :D Oglądamy coś? *patrzy na towarzystwo*

      Usuń
    33. Alex:Tylko skończony kretyn nie troszczył by się o taki skarb jak ty. Masz coś konkretnego do oglądania na myśli?

      Usuń
    34. Harumi: Nie. Może być komedia, horror, romans cokolwiek byleby ciekawe ^^
      Izumi: A jutro doniesienia w gazetach o pobitych dresach i cosplayerce z realistycznymi czarnymi skrzydłami.

      Usuń
    35. Kelly:Wisi mi to i powiewa.
      Alex: No to może Need for speed Lilka mi to poleciła kilka dni temu. Popkorn zwykły czy karmelowy?

      Usuń
    36. Harumi: Zwykły.
      Izumi: Fascynujące.
      Patrick: Ej co wy robicie po godzinach? *pokazuje na Ines, Tsubasę i resztę*

      Usuń
    37. Mary: Jem, użalam się nad sobą, czytam fan fici, oglądam fanarty czasami (bardzo czasami) coś sobie narysuje.
      Ines: Jeżdżę konno, strzelam z łuku spotykam się ze znajomymi.
      Tsubasa: Jak nie trenuje i nie pracuje to siedzę tu, albo czytam.
      Alex: Dwie osoby w jednym ciele coś takiego jak po godzinach u nas nie istnieje.
      Kelly: Trenuje, śpię, walczę, sprzątam syf jaki zrobił się w moim życiu.

      Usuń
    38. Patrick: A ty Tategami? *rozgląda się* Gdzie go wcięło?
      Yuka: Cholera wie.
      Patrick: To chyba wszyscy *teleportuje się*
      Alice: Bo po co powiedzieć po co mu to -.-

      Usuń
    39. Kelly: A po co nam to wiedziec? Jak szykuje zamach to niech juz wybierze sobie nagrobek, jak miła niespodzianke to poco nam psuć element zaskoczenia, a jak chce napisać o tym w swoim pamiętniczki to proszę bardzo jak niema ciekawszych tematów.
      Alex: Mam koc i pockorn możemy oglądać.

      Usuń
  5. Super rozdział. Cikeawe kto wygra "wyscig" na wysokosci (Pewnie Betty)
    Ja w piątek miałam wesele (nie swoje xd) Nikt sobie nic nie złamał ani nic podobnego wiec mnie raczej nic pechowego mnie nie spotkało. (i tak nie wieze w przesądy)
    Czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że ci się spodobał. Mam nadzieje, że na weselu przetańczyłaś całą noc.

      Usuń
    2. Calusią ^^ Belgijka jak zawsze najlepsza.

      Usuń
    3. Kelly: Belgijka niby taniec z kraju tak bliskiego znienawidzonej prze zemnie Francji a jednak tak świetny.
      Ja: Caluseńką. Jestem z ciebie dumna. :)

      Usuń
  6. Ja: Hmm, w piątek 13-go byłam 12 godzin w autokarze. A tak to nic pechowego mi się nie przytrafiło. ^^
    Kaosu: Tylko, że mnie o mało nie trafiłaś strzałą. -.-
    Ja: Celowałam w tarczę, a fakt, że mi się akurat napatoczyłeś to jedynie twoja wina.
    Kaosu: Masz kiepskiego cela. Tarcza była bardziej na lewo!
    Ja: Oj tam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kelly: Oj tam oj tam dramatyzujesz.
      Alex: *sarkazm* Tak bo przecież drenaż muzgu strzałą to całkowicie nieszkodliwy zabieg.
      Kelly:No tak, a co myślałeś że nie?
      Ja: Zazdroszczę mnie pani do odpowiedzi wzieła.

      Usuń
    2. Ja: Muszę iść w tygodniu na poprawę z polaka, więc dla mnie nie tylko 13 może być pechowa.
      Kaosu: Chyba warto poprosić Rakshę, żeby Yunę lepiej strzelać nauczyła.
      Ja: Lepiej mi wychodzi strzelanie z broni palnej.
      Aaron: Wiesz, tobie lepiej strzelby do ręki już nie dawać.
      Ja: A idź się utop w rzepaku. -.-

      Usuń
    3. Kelly: Broń palna i ja...Szczerze? To cód że potrafię celnie strzekać kuczerem i batem poza tym do wszelakich strzałów i rzutów mam takiego zeza jak stąd na Madagaskar.

      Usuń
    4. Aaron: Trochę jak Kim. Ona zniszczyła szybę w oknie rzucając strzałkę do tarczy.
      Kim: Było jej nie kłaść tuż obok Ar.
      Aaron: Kiedyś ci się znudzi to przezwisko?
      Kim: Nie. ^^

      Usuń
    5. Kelly: Kim!*mocno przytula dziewczynę* Ty też nie masz cela?
      Alex: I jak widać brak jej też muzgu by zapamiętać całe imię.
      Kelly: Oj weź już. Dalej się boczysz, że twoja dziewczyna przekręca twoje imię?
      Alex: Nie bocze się, nie jestem tobą.
      Kelly: Ale chciałbyś.

      Usuń
    6. Kim: *nie przeszkadza jej siła rodziny Hawana i równie mocno odwzajemnia uścisk* Nom. ^^ Często, gdy rzucam narzędzia Mizu-chan to zamiast do jej rąk wpada w różne inne miejsca. *do Alexa* Nie-e ja po prostu lubię przezwiska.
      Aaron: A mózg jej służy do zapamiętywania creepypast, anime i tortur.
      Kim: Niektóre są bardzo ciekawe. ^^ A może nazywać cię Masky jak to robi Romi, co Ar?
      Aaron: Jak chcesz.

      Usuń
    7. Kelly:Czuję się wyjątkowa. ^^ O sile mojrj rodziny krążą już legendy. Jestem jak One punch man!

      Usuń
    8. Kim: Wierzę ci, z resztą co mam nie wierzyć. ^^
      Aaron: A właściwie to po którym rodzicu macie z bratem tyle krzepy?

      Usuń
    9. Kelly: Po tacie tak samo jak głos. :) A urodę to ja mam po mamusi jakby ktoś chciał wiedzieć.

      Usuń
    10. Aaron: Czyli waszym ojcem jest współczesny Herkules. :D
      Kim: Yuna-chan też jest podobna do swojej mamy. ^^
      Shizuka: *siedzi pod wodospadem z rodzeństwem*

      Usuń
    11. Kelly: Przy moim tacie Herkules to cienias. ^^

      Usuń
    12. Aaron: Wyobrażam sobie takiego człowieka... I uznaję, że w życiu nie chciałbym wejść mu w drogę.
      Kim: Ar-kun a jacy byli twoi rodzice?^^
      Aaron: *sztywnieje*

      Usuń
    13. Kyoya: Weź poprawkę na to, że Kelly zawsze przesadza.
      Kelly:...Nie lubię cie Yoyo.
      Kyoya: Wiem.
      Kelly: Jak to dla ciebie drażliwy temat to nie mów Ar-chan.

      Usuń
    14. Kim: Ale sam możesz przyznać, że siła ich taty musi przerastac większość ludzi. Przynajmniej siła w rękach.^^
      Aaron: Faktycznie, to jest drażliwy temat.

      Usuń
    15. Kyoya:...
      Kelly: Z miny wnioskuję, że już raz było mu dane zostać powitanym uściskiem dłoni mojego Tatusia. ^^
      Celest: Aaron a jak to z tą wasą teleportacją i wzajemnym odnoszeniem obrażeń jest? Jeśli oczywiście możesz powiedzieć.

      Usuń
    16. Kim: Jakieś złamania były?
      Aaron: Czemu nie w sumie... Teleportujemy się dzięki takiej jednej karcie, którą mamy już od ładnych paru lat. A z obrażeniami... Prawdopodobnie jest to spowodowane tym, że w przeszłości ja i Arisu byliśmy dwiema "duszami" w jednym ciele... Z czego to ja byłem "tym drugim"...

      Usuń
    17. Kyoya:...
      Kelly: HahahaHAHAHAHAHAHA!
      Celest: Hyyyyyyyyyyyyymmmmm. To tak jak z rozwojem jaźni?

      Usuń
    18. Kim: *próbuje się nie śmiać* Czyli jednak były. :D
      Aaron: *przejeżdża ręką po włosach* Tak, można tak powiedzieć.

      Usuń
    19. Kelly:*przerywając swohą wypowiedź wybuchami gwałtownego śmiechu* Kim. Mogę cię adoptować. W przyszłym sezonie będę już pełnoletnia.
      Celest: Wiem męcząca jestem. Ale chciałbym wiedzieć jak mogła bym pomóc bracią Doji'ego. :( *gryzie ołówek ze zwieszoną głową*

      Usuń
    20. Kim: Yey, byłabym Hawana. ^^ Ale nie mogę zostawić Mizu-chan. Wiem, że ma trudny charakter, ale to wciąż moja siostra. A to, że jest adoptowana o niczym nie świadczy.
      Aaron: Wiem i rozumiem, ale ja... Nie pamiętam jak nam się to udało... Rozdzielenie znaczy się...

      Usuń
    21. Celest: Przydała by mi się ktoś z umiejętnością widzenia wstecznego. Doji mamy kogoś takego w DN?
      Doji: Niestety nie.
      Kelly: Ja też zadoptuje będe minała trzech braci i dwie córeczki i Ryuge. ^^

      Usuń
    22. Kim: Mizu-chan na pewno się ucieszy...
      Aaron: Taa, na pewno.
      Kim: Oj tam Myślę, że jej to specjalnej różnicy nie zrobi jakie nazwisko będzie miała w papierach. ^^ Pod warunkiem, że nadal będzie miała swój autokar i całą resztę. Mizu-chan lubi naprawiać i ulepszać pojazdy. ^^

      Usuń
    23. Kelly: Coś do naprawy zawsze sie znajdzie czyli co razem ze startem 2 sezonu idziemy do urzędu zapisać, że jesteście moje tak? ^^

      Usuń
    24. Kim: Chwilka, *wychyla się z okna* Mizuuuu-chaaannn!
      Mizuki: *z garaży* Czego świergocie?
      Kim: Kel-chan chce nas adoptować, co ty na to?
      Mizuki: ...
      Kim: Mizu-chan?!
      Mizuki: ...
      Kim: Miiizuuuu!
      Mizuki: Daj ty mi chwilę spokoju...!
      Kim: *z uśmiechem* Yey, zgodziła się! ^^

      Usuń
    25. Kelly: No to możecie mi od dzisiaj mówić mamo. :D

      Usuń
    26. Aaron: To może być niewygodne w towarzystwie. No wiecie dwie osoby w podobnym wieku, a jedna mówi do drugiej per mamo, to trochę, hm, dziwne.
      Kim: Oj tam przejmujesz się za bardzo. ^^
      Mizuki: A z resztą co ci do tego Stojanov?
      Kim: Niemniej Kel-chan też ładnie brzmi. ^^

      Usuń
    27. Kelly: Własnie tak się robi te zdjęcia "matka i córka poznaj która jest która." xD

      Usuń
    28. Kim: Najlepsze są właśnie takie zdjęcia z Azji.
      Aaron: Raz widzieliśmy takie zdjęcie klasowe i był dopisek w stylu "zgadnij która to nauczycielka".

      Usuń
    29. Kelly: Azjatów nic nie przebije poza Polakami, ale to w uporze i piciu. Mnie trochę przerażają te zdjęcia jak to facet dzięki makijażu zmienia sie w całkiem całkiem dziewczynę.

      Usuń
    30. Kim: Do picia dolicz jeszcze Rosjan.^^
      Kaosu: Pani-pan z eurowizji się przypomina.
      Aaron: To jeszcze nic chłopie.
      Kaosu: Serio? A co jest gorsze?
      Aaron: Lolitta bro.

      Usuń
    31. Kelly: Do tej pory niewiem czy to był przerobiony facet czy kobieta z brodą...Co to lolitta?(Wow ja czegoś nie wiem)

      Usuń
    32. Kaosu: Chyba facet, który wygląda jak kobieta, ale nie zrezygnowal z brody...
      Aaron: *zasiega porady od wikipedii* Styl lolitta to moda młodzieżowa pochodząca z Japonii powstała w oparciu o styl z epoki wiktoriańskiej, jak również rokoko. Została zapoczątkowana w latach 80. XX wieku. Styl lolita cechuje się skromnym wyglądem, skupiając swoją uwagę na dbałości co do jakości materiałów i produkcji odzieży.

      Usuń
    33. Kelly:...Ja to jrdnsk idiotka jestem, ale nie wiem w jaki sposób starowieckie stroje są gorsze od Pana/Pani Vurst.

      Usuń
    34. Kaosu: Nie tylko ty mialas problem z określeniem jego/jej płci Kelly. Yunie też nie było łatwo. ;)
      Aaron: Może tylko mnie przeraża facet ubrany w dziewczecy staroświecki strój. Plus fakt, że można się nie zorientować, że jest to mężczyzna.

      Usuń
    35. Kelly: Ryuga....O.0 śpimy przy zapalonym świetle będę mia dzisiaj koszmary.

      Usuń
  7. Po pierwsze: Piątek trzynastego nie był pechowy- ludzie, nasza szkoła nie szła do szkoły ( wiem, głupią brzmi :P) To był dobry dzień.... Aż się rozmarzyłam <3 Teraz trza czekać na wolne do Bożego Ciała ( maj w tym roku jest taki super <3)
    I ja wiem, że to nie jest Ryuga, ja wiem! I wiem kto to :D Nie będę się jednak powtarzać :P
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Betty: Kto to jest? Udało u sie mnie za pierwszym razem oszukać musi za to zapłacić.
      Kelly: Idiota nie chcesz go bliżej poznać, a zabić nie możesz.
      Ja: Farciara z ciebie. Was też katują próbnymi maturami?

      Usuń
    2. Nie, żadnych matur jak dotąd na horyzoncie nie widać :) Tylko pani z angielskiego ma z nami zrobić w następnym tygodniu ( brak rozszerzeń= laba pod pewnymi względami i wiele niepotrzebnych lekcji xD )

      Usuń
    3. U mnie wściekli się na ten cały syf i postanowili kazać mi pisać maturę ze wszystkiego poza historią i językami.

      Usuń
    4. Wygląda na to, że miałaś ciężko ostatnio :/ Patrząc pozytywnie to wszystkich kiedyś to czeka xD

      Usuń
    5. Kelly: Hania myśl pozytywnie nie tylko ciebie będą torturować.
      Ja:...I to ma być niby powód do radości?

      Usuń