Strony

sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 30

 Alex. Ludzie mówili o nim różne rzeczy, ale na całe szczęście wszystkie okazały się nieprawdą. Spojrzałam na zegarek. Południe.
-Echh Nie dam rady.-westchnął Alex przecierając oczy.
-Co ty gadasz? Jeśli ty nie dasz rady to wszyscy możemy się już podać.- powiedziałam to przepełniona... nawet nie wiem jak nazwać to uczucie byłam zaskoczona, zdezorientowana i nawet trochę zła. Nigdy nie myślałam, że Alex chociaż pomyśli o tym żeby się podać, a już szczególnie przy czymś tak ważnym. Zawsze imponował mi swoim uporem. W porównaniu z nim jestem jak dziecko które odpuszcza gdy napotka pierwszą lepszą przeszkodę.
-No co ja poradzę? Żeby się tam włamać trzeba mieć jaja ze stali i komputer z NASA.-zaśmiałam się.
-Alex ja w ciebie wierze. Pójdę zrobić ci kawę może jak trochę podładujesz baterie pójdzie ci lepiej.-poklepałam go po ramieniu i wyszłam z pokoju.
Ekspres do kawy. Gdzie on może do jasnej cholery być? Kierując się tak zwaną kobiecą intuicją udało mi się znaleźć... no brakuje mi słowa no takie pomieszczenie w biurze gdzie robi się przerwy na lunch. Zrobiłam dwie mocne kawy i wróciłam do Alexsa.
-Jak ci idzie?-spytałam stawiając kubek z kawą na biurku.
-Udało mi się przełamać ich zabezpieczenia kodu LCD teraz muszę tylko przekonwertować...-Alex spojrzał na mnie i uśmiechnął się z politowaniem.-Dobrze. Powinienem skończyć za jakąś godzinę.
-Widzę, że wróciła ci wiara w siebie.- uśmiechnęłam się.
Nie rozumiem komputerowego żargonu, a Alex posługuje się nim na poziomie exspert. Czasami wyrwie mu się coś w tym obcym dla mnie języku, ale nigdy nie zrobił tego specjalnie. Alex po prostu nie potrafi być wredny. W każdym człowieku widzi dobro. Pewnie tylko dlatego potrafi się jeszcze do mnie uśmiechnąć. Gdybym była na jego miejscu, aż strach pomyśleć co chciałabym sobie zrobić. Na całe szczęście Alex jest dobrym chłopcem. Zawsze nim był.
***
-Mamo sprzątnęłam już swój pokój! Mogę iść na dwór pobawić się?
-Oczywiście córciu.
-Dzięki mamo.
-Mary! Zaczekaj na mnie! Idę z tobą!-Kyoya wybiegł ze swojego pokoju.
-A pokój sprzątnięty?
-Nie...-odpowiedział Kyoya z opuszczoną głową.
-Nigdzie nie pójdziesz dopóki nie sprzątniesz pokoju.
-Ale...ale...dobrze mamo.-chłopczyk z rezygnacją w głosie zgodził się z straszliwym wyrokiem i ruszył do swojego pokoju.
Mary spojrzała na niego ze smutkiem i powiedziała:
-Nie martw się braciszku jak wrócę to powalczymy. Zgoda?
-Zgoda!-powiedział uśmiechnięty Kyoya.
Mary pobiegła do parku spotkać się ze swoim przyjacielem.
-Allleeex! Alllleeeex! Gdzie jesteś? Nie chowaj się!
-Jak leziesz ty leszczu?! - gdzieś w pobliżu Mary rozległ się głos szkolnego zakapiora. Chodził do szóstej klasy i terroryzował całą podstawówką. Bali się go wszyscy oprócz Mary. Ona nie boi się niczego... nie licząc pająków, ale tylko tych NAPRAWDĘ dużych.
- Proszę tylko nie znowu.- jęknęła dziewczynka i pobiegła w stronę  z której dobiegał głos.
Czuła co się święci. Kawałek dalej stała grupka chłopaków który prawie płakali ze śmiechu pokazując sobie coś co leżało na ziemi. Dziewczynka podbiegła bliżej i zorientowała się że jej najgorsze przypuszczenia się spełniły. Te dryblasy maltretowali jej piegowatego przyjaciela. Przepchnęła się do środka gróbki i powiedziała najbardziej stanowczym i groźnym głosem na jaki stać było siedmiolatkę (czyli średnio groźnym):
- Zostawcie mojego przyjaciela!
-Oooo kogo my tu mamy?- zaśmiał się kapitan tych przygłupów- Dalmatyńczyk ma koleżankę. Spadaj stąd ty mały wodoroście.
-To ty spadaj tyyy glutojadzie.- odpowiedziała wojowniczo niebiesko-oka.
-O nie chłopaki słyszeliście jak mnie nazwała. Nie no lecę do domu wypłakać się w poduszkę.-powiedział dryblas i zaśmiał się jadowicie.-Chodźcie stąd zanim jeszcze bardziej poryje mi życiorys.- rzucił jeszcze chłopak i ruszył swoją drogą przy okazji szturchając Mary na tyle mocno, że dziewczynka upadła na ziemie.
- Wszystko w porządku Alex?- spytała dziewczynka podnosząc się i podając rękę swojemu kumplowi.
-Tak. Chociaż bywało lepiej. Cały jestem w karmie dla psów.
- Nie możesz się im tak dawać. Musisz się mu w końcu postawić.-powiedziała Mary pomagając Aleksowi wyjąć kawałki mięsa i galarety z włosów.
- Po co jeśli wyżyje się na mnie nikt inny nie oberwie.
-Ale dlaczego ma się w ogóle na kimś wyżywać?
-Posłuchaj. Rin- bo tak miał na imię ten terrorysta- ma dosyć mocno przekichaną sytuacje w domu. Ojciec go bije.
-Ale to nie powód, żebyś ty od niego obrywał.
-Ze złością jest tak przechodzi z osoby na osobę, ale gdy dociera do mnie niema już gdzie pójść bo ja po prostu nie umiem się złościć.
-Ale ja umiem i jak następnym razem zobaczę, że ci coś zrobił to go zabije.
-Nie zabijesz bo na twoje nerwy mam sprawdzony sposób.- chłopak uśmiechną się i mocno przytulił dziewczynkę.
***
Alex proszę cie nigdy się nie zmieniaj.


Rozdział 30 za nami co myślicie? Postanowiłam, że rozdziały będę dodawać co najmniej raz w tygodniu w okolicach wekendu. Chce bardzo serdecznie powitać mową czytelniczkę Patrycje. Mam nadzieje, że zostaniesz tutaj na dłużej. To by było na tyle. Ja się z wami żegnam do następnego posta
Hania.



8 komentarzy:

  1. Jak zwykle pcham się do wszystkiego pierwsza. Rozdział super. Myślałam ż dojdze do bijatyki. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Widać, że Mary to siostra Kyoyi jak nic :P Jest straszna, odważna i niczego się nie boi, zuch dziewczyna :) pająków nie liczę, bo prawie nikt ich nie lubi i większość się boi. Alex jest niesamowity, uroczy i widzi dobro we wszystkich ( nie wiem dlaczego, ale przypomina mi tym Endou Mamoru/ Mark Evans z inazumy <3 ) Czekam na następny i cieszę się, że zamierzasz dodawać rozdziały raz w tygodniu. Będzie co czytać i komentować :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuła co sie święci.
    Opętał ich zły duch!
    Coś czuujee żeee...

    OdpowiedzUsuń
  4. ... och prosze wybaczyć
    Daaam głowe, że w tym naaaszyym trioo zoostanie tyylkooo dwóch!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak Alex x Mary lovers 4 ever.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trio ?? Alex, Mary I kto jeszcze ?

    OdpowiedzUsuń